wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Zdrowie dziecka - Jak wzmocnic odpornosć dziecka

rysia83 - 2011-02-15, 18:03
Temat postu: Jak wzmocnic odpornosć dziecka
Prosze podpowiedzcie mi jak mam teraz po chorobie Tosi (zapalenie płuc- mykoplazma)wzmocnic jej odporność, bo jaj juz w fobie popadam, po tygodniu kroplówek i 10 dniach brania antybiotyku strasznie sie boje ze to negatywnie wpłynie na jej odporność. Bardoz sie teraz o nia boje.i nie wiem co robic aby uniknac na przyszłośc takiej sytuacji
bioantidotum - 2011-02-15, 19:30

Witaj, a na jakiej diecie jest Tosia ? Domyślam się że na wegetariańskiej ? Pytam ponieważ przy wzmacnianiu odporności ważna jest również dieta. Nabiał jest zupełnie nie wskazany w jakichkolwiek infekcjach i również po.
Dobrze byłoby wprowadzić chwilowo dietę wegańską.

seminko - 2011-02-15, 20:03

bioantidotum napisał/a:
Dobrze byłoby wprowadzić chwilowo dietę wegańską.

:-)
... wzbogaconą szczególnie o omega 3/6, kiszonki (Małą już je jada, prawda?), ale nie wiem, czy same kiszonki wystarczą, by odbudować florę bakteryjną w jelitach- wybierz się do zaprzyjaźnionej apteki (ja taką mam i nigdy mnie nie namawiano do kupna czegoś, co po krótkiej/ dłuższej rozmowie nie okazywało się konieczne)

[ Dodano: 2011-02-15, 20:07 ]
Acha, nie wiem, czy Mała jest gotowa po chorobie, ale pamiętaj o długich spacerach na świeżym powietrzu (znaczy nie po mieście :-P )
Dobrze tez wietrz, nawilżaj i nie przegrzewaj mieszkania;)

bodi - 2011-02-15, 20:48

na pewno przyda sié probiotyk, enterol w saszetkach ma bardzo dobry sklad, bez mleka i innych dodatków. Dla malucha wystarczy rozpuscic w odrobinie wody.
rysia83 - 2011-02-16, 12:43
Temat postu: kiszonki jak najbardziej
Tosia juz jada kiszonki, a najbardziej kiszone ogórki i oliwki, uwielbia. Czyli nabial najlepiej odstawić. Jejku tak sie boje zeby znowu ja coś nie dopadło, tylko nasłuchuje czy nic jej nie skrzeczy, czy nie słychac flegmy w gardle, czy nie ma kataru.Okropnie sie boje.dlatego chce ja teraz wyjątkowo wzmocnic i nadrobić zaległości szpitalne....
Mirka - 2011-02-16, 16:35

Tantra napisał/a:
wzbogaconą szczególnie o omega 3/6,

Czy Tosia jest jeszcze karmiona piesią?
Chcę przypomnieć , ze do roku życia nie działa jeszcze enzym delta6-desaturaza, więc z roślinnych źródeł Omega-3 organizm nie wyprodukuje.

rysia83 - 2011-02-16, 17:20
Temat postu: ,,,
niesety nie jest juz karmiona, dostaje jeszcze dodatkowo omega med. A powiedzcie mi jak to jest z kefirem bo ze nabiału nie podawac a kefir jest wskazany po antybiotykoterapii.A co z kefirem z grzybka czy moge jej podawac
Mirka - 2011-02-16, 20:40

Cytat:
A powiedzcie mi jak to jest z kefirem bo ze nabiału nie podawac a kefir jest wskazany po antybiotykoterapii.A co z kefirem z grzybka czy moge jej podawa

Nie wiem, jak z kefirem, natomiast co do jogurtu, to znalazłam takie wytyczne:

" Kiedy można zacząć podawać dzieciom jogurt? Czy jest on bezpieczny u dzieci z alergią na mleko?
W wielu krajach europejskich jogurty są wprowadzane do diety dzieci stopniowo między 6. a 9. miesiącem życia. W Polsce zaleca się podawanie jogurtu (lub kefiru) od 10. -11. miesiąca życia, początkowo w niewielkich porcjach, 1-2 razy w tygodniu. Najlepiej jest podawać jogurty zawierające tylko naturalne składniki, bez konserwantów. Jogurtów (ani kefirów) nie należy podawać dzieciom, które obowiązuje dieta bezmleczna (tzn. uczulonych na białko mleka krowiego)."

[i]Model żywienia niemowląt karmionych piersią i schemat żywienia niemowląt, które nie są karmione piersią. Aktualne (2001) zalecenia Instytutu Matki i Dziecka. Med. Prakt. Pediatr., 2001; 5: 129-131

bronka - 2011-02-17, 11:39

Mirka napisał/a:
Chcę przypomnieć , ze do roku życia nie działa jeszcze enzym delta6-desaturaza

Tosia ma prawie półtora jak można wyczytać z suwaczka

[ Dodano: 2011-02-17, 11:40 ]
rysia83, ja za poleceniem magi zakupiłam dicoflor - probiotyk bez zbędnych dodatków

Maliboo7 - 2011-03-17, 23:14

Probiotyki są super, nie tylko po terapii antybiotykowej.
Oprócz tego udałabym się do dobrego pediatry-homeopaty. Kajtek w wieku dwóch lat nagle zaczął nam chorować, w końcu dostał zapalenia płuc. Wyszedł z tego szybko i bez chemii, dzięki homeopatii. A potem lekarz wziął sie za wzmacnianie jego odporności. Akurat Kajtkowi zapisał bodajże Lymphomyosot i Engystol, chyba ze dwa czy trzy miesiące brał te leki. Potem praktycznie przestał chorować :-) W ciągu pięciu lat zachorował na ospę, czasami zimą trochę kaszle i raz lub dwa razy do roku łapie go wirus żołądkowy i trzyma 2 lub 3 dni. To wszystko :-) Po ostatnim takim wirusie byliśmy u lekarza i zapytałam, czy nie można by go podleczyć właśnie pod kątem tych żołądkowych wirusów, no i przez 5 tygodni będzie brać Mycosa Compositum na wzmocnienie błon śluzowych. Napiszę za rok, czy są efekty ;-)

jagodzianka - 2012-07-20, 11:45

Odgrzebuję temat co by nowego nie zakładać.
Chyba zdecyduję się żeby już Filipera nie szczepić żadnym syfem i chciałabym na maksa wzmocnić jego odporność. Zresztą myślę, że każdemu się przyda taki wątek gdzie jest usystematyzowana wiedza na temat naturalnych metod wzmacniania odporności.
Kiszonki, świeże powietrze, cycek i co jeszcze? Jest ktoś kto stosuje jakieś metody w stylu moczenia nóżek w zimnej wodzie?

Kawonka - 2012-07-20, 12:25

jagodzianka napisał/a:
Jest ktoś kto stosuje jakieś metody w stylu moczenia nóżek w zimnej wodzie?

Ja od wieków u siebie, od niedawna u dzieci. U mnie działa, o dzieciach napiszę za jakiś czas. na razie polewam im chłodną (!) wodą stopy po zakończeniu kąpieli, docelowo chcemy dojść do polewania całego ciała - od stóp do głów, koniecznie w tym kierunku.

jagodzianka - 2012-07-22, 11:57

Kawonka, myślisz, że 6 miesięczniakowi można coś takiego zacząć robić?
Kawonka - 2012-07-22, 23:05

Spróbuj, ale obserwuj, co dziecko na to. Doświadczeń własnych brak, ponieważ zaczęłam od niedawna z roczniakiem i trzylatkiem.
Izzi - 2012-07-26, 09:39

podczutuję ten temat i ja
Tosiulina ciągle zakatarzona, zakichana i zafafluniona :roll: - już nie mam sił
zastanawiam się nad prebiotykiem
jak jeszcze można wzmocnić odporność u takiego malucha (bezcycowego)?

gemi - 2012-07-26, 10:25

Dla dzieci ponad rocznych warto pomyśleć o dodawaniu do potraw czosnku. Lżej strawny jest macerowany w oliwie. Najczęściej robię po prostu taki oliwny sos podobny do pesto (oliwa, czosnek, sól, natka pietruszki, ew. nerkowce) i dodaję do zup i sosów o ugotowaniu.

Warto wykluczyć z diety owoce południowe i ograniczyć produkty zawierające pszenicę. Za to wprowadzić więcej jaglanki. To pozwoli odpocząć układowi trawiennemu i przywróci równowagę kwasowo - zasadową, np. po antybiotykoterapii.

U nas sprawdził się aloes. Przy problemach z podaniem (moim zdaniem jest wprost paskudny) można rozmieszać z mocnym naparem z melisy.

Agnieszka - 2012-07-27, 01:27

zgodzę się z gemi ale dodam zakatarzonym reglamentację nabiału: mleko i przetwory z aloesem tu doświadczeń mi brak (my zewnętrznie stosujemy). Nasze śniadania to zazwyczaj kasze (jaglana), płatki na ciepło (w tym roku bunt wiec 2,3 razy w tygodniu)
Nie moczyłam nigdy stóp dzieciowych (słyszałam o tej metodzie) ale: pozwalam biegać po deszczu na boso, łazić po rosie, moczyć się w zimnym Bałtyku niezależnie od aury (letnią porą bywałyśmy ale pogoda nie zawsze sprzyjająca). Ostatnio: zimna woda w jeziorze i kąpiel podczas deszczu (w tym roku pierwsza kąpiel 28 kwietnia, upał ale woda jeszcze zimna). Poza dietą mnie też podobnie pozwalano, nie jesteśmy chorowite.

Pipii - 2012-07-27, 06:40

Aloes jest zimny termicznie - przy przeziębieniach i ciągłych zakatarzeniach - ODPADA, gdyż wychładza Płuca, Śledzionę, Jelito Grube (podawany wewnętrznie), przyczynia się do powstawania większej ilości śluzu w organizmie. Można podać, ale w niewielkich ilościach przy chorobach z wysoką gorączką, przy anginach, zapaleniach oskrzeli - ale też - w tych chorobach zapalenie jest tylko wierzchołkiem góry lodowej, cała "reszta" tej góry to ŚLUZ!!
Podczas infekcji - zero produktów odzwierzęcych, zero nabiału, zero słodyczy, zero owoców, zero cukru. Dieta powinna składać się z kaszy jaglanej albo gryczanej niepalonej + warzyw przygotowanych na oleju kokosowym lub z dodatkiem oleju lnianego. ZERO wzmacniających rosołków i innych wzmacniających spraw podczas TRWANIA infekcji (wzmacniamy wtedy patogen).
Moczenie stóp w wodzie z gorącą wodą z solą morską - tak, w przypadku PRZEZIĘBIENIA (brak gorączki, dreszcze, cieknąca wydzielina z nosa), nie polecam tego wykonywać w przypadku zapalenia oskrzeli, krtani, anginy itd itp.
Polecam jeszcze napar z kwiatostanu lipy z dodatkiem soku z malin i miodu (sok z malin taki 100% nie taki Herbapolu). Wypijać tę miksturę 3 razy dziennie, ciepłą.
Hartowanie dziecka ma sens, jeżeli nie ma wilgoci i śluzu w organizmie, jeżeli ma - hartowanie zakończy się zapewne katarem.

[ Dodano: 2012-07-27, 07:42 ]
Izzi napisał/a:
podczutuję ten temat i ja
Tosiulina ciągle zakatarzona, zakichana i zafafluniona :roll: - już nie mam sił
zastanawiam się nad prebiotykiem

prebiotyk nic nie da - tutaj nie problem w jelicie grubym, zapewne w Płuckach i Śledzionie. Polecam podawać dziecku dwa razy dziennie MLEKO z kaszy jaglanej (własnoręcznie robione) zamiast modyfikowanego.

Izzi - 2012-07-27, 11:26

Pipii napisał/a:
MLEKO z kaszy jaglanej (własnoręcznie robione
tylko jak takie coś zrobić w domu?
I czy Tosiula nie za mała?
Jaglanką zagęszczam jej zupy a infekcje i tak ciągle wracają :roll:

..choć dziś pani doktor wymysliła, że może to nie infekcja a alergia, bo w płucach i oskrzelach czysto, gorączki też nie ma

już sama nie wiem co robić

Agnieszka - 2012-07-27, 11:51

Izzi: u nas przy chorobie kasza jaglana w zupie, kotletach, z sosem... (moje dziecko lubi podobnie jak gryczaną)
Diagnostyka u tak małego dziecka może nie być miarodajna a z krwi chyba po 3 roku praktykowana. Skórne testy do przyjemnych także nie należą a niekonwencjonalne metody raczej nie będą wiarygodne dla klasycznego lekarza. Gdybam, że raczej będziesz zachęcana do podawania "odpowiednich" leków i obserwacji czy pomagają

seminko - 2012-07-27, 11:53

Izzi napisał/a:
I czy Tosiula nie za mała?

Na pewno nie.
Jest wątek o mlekach roślinnych w dziale "kuchnia".

Izzi - 2012-07-27, 11:56

Agnieszka napisał/a:
Gdybam, że raczej będziesz zachęcana do podawania "odpowiednich" leków i obserwacji czy pomagają
ano :roll:

szkoda mi tego mojego dzieciaka, bo i tak na lekach od urodzenia jest.. ech dobrze, że przynajmniej humor jej dopisuje

znalazłam przepis - dziś uczynię

Pipii - 2012-07-27, 12:06

Na pewno dziecko nie jest za małe na mleko jaglane. Przepis jest na wegedzieciaku.
Alergia to nic innego jak niedobór Qi Płuc i Śledziony :-? także - wszystko na jedno wskazuje.

Izzi - 2012-07-27, 12:16

kobiety drogie, przepis znalazłam ale czy może lepiej takiemu maluchowi nie dodawać miodu to tego mleka??
MartaJS - 2012-07-27, 12:18

Izzi, maluchom teoretycznie nie można miodu. Jaglanka jest słodka sama w sobie, myślę że nie potrzeba.
Izzi - 2012-07-27, 12:19

MartaJS napisał/a:
maluchom teoretycznie nie można miodu. Jaglanka jest słodka sama w sobie, myślę że nie potrzeba.
no właśnie też tak pomyślałam
Dzięki!

[ Dodano: 2012-07-27, 13:21 ]
OT:
ło matko MartaJS teraz dopiero zobaczyłam, żeś podwójna :-D
Ściskam!!

Agnieszka - 2012-07-27, 15:49

Izzi: zobacz czy wejdzie takie bez dosładzania a w razie są: daktyle, morele suszone, słody itp. Miód uznawany jest za silny alergen ale jak wiadomo uczulać może wszystko i jest to bardzo indywidualne.
Izzi - 2012-07-27, 16:54

Zaraz zabieram się za produkcję
Dzięki

Pipii - 2012-07-30, 19:18

absolutnie bez dosładzaczy - sama jaglanka. Sama jaglanka działa odśluzowująco, wszelki smak słodki pochodzący z miodu, daktyli, owoców suszonych, agawy - działa nawilżająco, a tego chcemy uniknąć.

[ Dodano: 2012-07-30, 20:20 ]
Jeżeli Twoja Tosia nie okaże się alergikiem na miód to uważam, że w przypadku infekcji z katarem, śluzem - lepiej podać surowy miód - działa lekko odśluzowująco w porównaniu z innymi zdrowymi słodami i słodzikami (nawet z daktylami czy owocami suszonymi). Absolutnie nie podawałabym Xylitolu w tym przypadku - jest piekielnie zimny termicznie, więc może potęgować niedobór Qi, a tym samym wilgoć.

Agnieszka - 2012-07-30, 19:44

Xylitol chyba polecany starszym dzieciom o tych suszonych owocach nie wiedziałam (ale daje też np. imbir), złamanie smaku czasem bywa alternatywą jak coś dziecku nie podchodzi i co zrobić z dziećmi, które są na sztucznych mieszankach, kaszkach albo przywykły do słodkich rzeczy (niestety odwyk cukrowy łagodny nie jest i nie wszystko smakuje). Miód u nas przed skończeniem roku ale nie uczulał.
Lily - 2012-07-30, 19:47

Pipii, niemowlętom nie wolno podawać surowego miodu => hxxp://ebobas.pl/artykuly/czytaj/312/zdrowie/miod-jest-niebezpieczny-dla-niemowlat
Ksylitol zresztą też nie dla takich małych dzieci, działa przeczyszczająco.

Agnieszka - 2012-07-30, 20:26

Lily: w artykule pada stwierdzenie, że uczulenie na jad i alergia na pyłki nie sprzyja spożyciu. No w moim przypadku się to nie zgadza, wziewna jestem a jad pszczeli... żyję z cykającą bombą i zabieram ze sobą stosowny zastrzyk, miód mogę jadać.
Lily - 2012-07-30, 20:30

Agnieszko, głównie chodziło mi o ten botulizm niemowląt. Ja bym nie ryzykowała.
Agnieszka - 2012-07-30, 21:10

Lily: ok, zawsze zwracam uwagę na alergeny i nie namawiam do stosowania np. ziół czy produktów uznawanych za alergizujące jeśli zachodzi podejrzenie w tej kwestii. Pamiętaj tez że ja z pszczelarskiej rodziny choć np.spadziowego miodu nie tykam a zakup u sprawdzonego kogoś.
Pipii - 2012-07-31, 07:41

Lily napisał/a:
Pipii, niemowlętom nie wolno podawać surowego miodu => hxxp://ebobas.pl/artykuly/czytaj/312/zdrowie/miod-jest-niebezpieczny-dla-niemowlat
Ksylitol zresztą też nie dla takich małych dzieci, działa przeczyszczająco.

Oczywiście, nie poleca się podawania miodu dzieciom w niektórych źródłach nawet przed ukończeniem 2 roku życia. Pisałam trochę na wyrost, ale dziękuję za sprostowanie.

Izzi - 2012-07-31, 12:13

Dzięki kobiety ;-)
Nadal próbujemy z mlekiem jaglanym (bez miodu i soli, jeno sama jaglana i migdały) ..idzie opornie
Antonina parska i pluje
Dziś kolejne podejście ..mam plan zrobić nieco gęstrze mleko i rozciapać w nim jakiegoś owoca

ekoludek - 2012-08-04, 22:15

Ja Luśce niemalże codziennie robię płatki jaglane (szybciej się gotują niż w formie kaszy) z morelami, śliwkami, bananem, rodzynkami - zależy co mam w domu :) na koniec dodaję oliwę z oliwek lub masło, szczyptę soli, kurkumy i cynamonu - Luśka zajada się tym i mam nadzieję, że ma to wpływ na jej odporność na choroby...

PS Płatki gotuję na wodzie lub na mleku owsianym czy orkiszowym, wtedy pewnie jeszcze bardziej wartościowy posiłek jest.

Orientujecie się może jak jest z acerolą, wiem że dla dorosłych jest super - sama używam w stanach osłabienia, ale czy dzieciom można podawać?

www.GreenFamily.pl
www.ekoludek.com.pl

Gudi - 2012-08-04, 23:08

ekoludek napisał/a:
ale czy dzieciom można podawać?


siostra podaje swojemu 6 latkowi. lekarza zaleciła...

Pipii - 2012-08-05, 19:35

acerola to witamina C, w żadnym wypadku nie wzmacnia odporności.
Natomiast jest zalecana przy anginach, stanach zapalnych gardła.
Witamina C powoduje, iż organizm szybciej łapie infekcje - jest zimna termicznie i kwaśna - działa ściągająco i kieruje patogen do wnętrza organizmu. Odradzam jako "profilaktykę".
Jeżeli chodzi o gotowanie nie kaszy a płatków jaglanych - kasza oczywiście jest bardziej wartościowa, nie warto chodzić na skróty, ja polecam kaszę, płatki "od dzwona", kiedy rzeczywiście nie mamy czasu gotować tej kaszy.
Nie polecam gotować kaszy na mlekach - sama kasza na WODZIE w zupełności wystarczy (z dodatkami, ale w rozsądnych ilościach, aby to nie stał się deser, tylko POSIŁEK np śniadaniowy).

jazgottt - 2012-08-06, 00:17

Pipii napisał/a:
acerola to witamina C, w żadnym wypadku nie wzmacnia odporności.
Natomiast jest zalecana przy anginach, stanach zapalnych gardła.
Witamina C powoduje, iż organizm szybciej łapie infekcje - jest zimna termicznie i kwaśna - działa ściągająco i kieruje patogen do wnętrza organizmu. Odradzam jako "profilaktykę".
Jeżeli chodzi o gotowanie nie kaszy a płatków jaglanych - kasza oczywiście jest bardziej wartościowa, nie warto chodzić na skróty, ja polecam kaszę, płatki "od dzwona", kiedy rzeczywiście nie mamy czasu gotować tej kaszy.
Nie polecam gotować kaszy na mlekach - sama kasza na WODZIE w zupełności wystarczy (z dodatkami, ale w rozsądnych ilościach, aby to nie stał się deser, tylko POSIŁEK np śniadaniowy).


Pipii, przecież większość ssaków syntetyzuje witaminę C, a człowiek nie. Dlatego jest organizmowi potrzebna. Oczywiście lepsza jest ze świeżych owoców i warzyw, ale z aceroli, rokitnika (świetny, ale dziecko nie wypije, smakuje jak rzyg;), dzikiej róży też może być, jak innej nie ma. Witamina C nie jest jedynym czynnikiem wpływającym na odporność. Dla przykładu można jeść dużo wit. C, a jak nie ma wit. D to odporność spada. Jak w jelitach żyją nie te mikroby, co trzeba, to też odporność spada, dlatego niektórym poprawia się odporność po kuracji probiotykami. Faszerowanie dziecka witaminą C w ciemno, bez ustalenia, czy to rzeczywiście jest słabe ogniwo jego odporności, może i nie jest najlepszym pomysłem, ale na pewno nie powoduje chorób, więc co najwyżej można wyjść na zero podając wit. C profilaktycznie. Jedyne, co nie jest warte polecenia, to faszerowanie dzieci syntetyczną wit. C, choć jeśli nie karmi się dzieci pokarmami zawierającymi tę witaminę, to może być dopuszczalne nawet suplementowanie sztuczną wit. C na zasadzie, że lepsze to niż niedobór.

Pipii - 2012-08-06, 06:41

Przecież ja nie piszę, że w ogóle NIE JEŚĆ witaminy C - jest nawet w ziemniakach, mówię, że suplementacja jest totalnie zbędna w przypadku profilaktyki przeziębień i infekcji wirusowych. Szkoda naszych pieniędzy na acerolę i szkoda wątroby dziecka.
Witamina C jest na prawdę świetna (oczywiście z naturalnych źródeł) w przypadku anginy, chorób gardła - w przypadku infekcji kataru, przeziębienia - absolutnie jest niewskazana!!

jazgottt - 2012-08-06, 11:12

Pipii napisał/a:
Przecież ja nie piszę, że w ogóle NIE JEŚĆ witaminy C - jest nawet w ziemniakach, mówię, że suplementacja jest totalnie zbędna w przypadku profilaktyki przeziębień i infekcji wirusowych. Szkoda naszych pieniędzy na acerolę i szkoda wątroby dziecka.
Witamina C jest na prawdę świetna (oczywiście z naturalnych źródeł) w przypadku anginy, chorób gardła - w przypadku infekcji kataru, przeziębienia - absolutnie jest niewskazana!!


Pipii, nie wiem, skąd czerpiesz te dane i skąd taka pewność, że witamina C z aceroli w suplemencie niszczy wątrobę. Są jakieś badania naukowe to potwierdzające? Jeśli tak, to przepraszam za niedowierzanie;)
Przy infekcjach wirusowych warto podawać wit. C, nawet duże dawki, co często zalecają lekarze (z reguły nie są to ci sami lekarze, którzy wciskają antybiotyki na przeziębienie, więc moim zdaniem warto ich słuchać). Najlepiej to działa jak tylko zacznie się infekcja, bo jak wirus na dobre wlezie do organizmu to trzeba przechorować. Sama wolę jeść hurtowo pomarańcze jak mnie coś bierze, oprócz wit. C mam polifenole plus lekko strawne, naturalne źródło wit C, czyli owoce. Plus nie obciążony przewód pokarmowy, przez co organizm może się skupić na leczeniu infekcji. Wiem, że krążą różne teorie na temat owoców, ale dopóki nie widzę badań naukowych na ten temat lub na sobie tego nie doświadczam, to nie wierzę i traktuję co najwyżej jako ciekawostkę:)

Oto co mówi wikipedia na temat sensu brania wit. C:

"Badania wskazują brak wpływu zażywania witaminy C na ryzyko pojawienia się przeziębienia oraz mały wpływ na czas jego trwania (skrócenie czasu o 14% dla dzieci i 8% dla dorosłych). Wyjątkiem była grupa uczestników maratonów, narciarzy i żołnierzy przebywających w bardzo niskich temperaturach lub poddanych intensywnemu wysiłkowi fizycznemu, u których zaobserwowano 50% zmniejszenie występowania przeziębienia przy zażywaniu 2 g witaminy C dziennie[6].

Rekomendowane spożycie witaminy C dla dorosłego człowieka wynosi od 45 do 90 mg na dobę[7][8]. Organizmy większości zwierząt i roślin wytwarzają ten związek. Wyjątkiem są organizmy ssaków naczelnych, w tym człowieka, świnki morskiej i niektórych gatunków nietoperzy, którym musi być ona dostarczona z zewnątrz."

Tyle wikipedia, ale jak wiadomo nie musi to być źródło super wiarygodne.

Co do zalecanego dziennego spożycia, to w cronometrze mam zakres od 75-2000mg na dzień, i to jest zalecana dawka dla USA. Z tego, co wiem, to dolny zakres to jest minimum zalecanego spożycia, a nie zalecane spożycie, a to jest spora różnica między tymi terminami:)

Pipii - 2012-08-06, 13:42

jazgott jeżeli masz ochotę pić sok pomarańczowy podczas przeziębienia - proszę bardzo - na zdrowie. Za tym, co ja piszę przemawia 2 tysiące lat PRAKTYKI, nie potrzebuję żadnych badań naukowych, bo są badania na żywych ludziach, w codziennym życiu. Na pewno w Chinach przeprowadzają "badania naukowe", ja nie mam potrzeby wnikać w szczegóły, widzę co działa. Picie soku pomarańczowego podczas infekcji wirusowej jest wg mnie totalną głupotą. Ale, tak - TCM nie jest oparte na badaniach naukowych. Zajmuję się TCM - widzę jak ona działa na ludzi, widzę co można osiągnąć stosując się do jej zaleceń. Widzę, co może zdziałać współczesna dietetyka bazująca na mikroskopach, szkiełku i badaniu zwartości poszczególnych składników w potrawie na talerzu - już wybrałam. TCM ma 2 tysiące lat tradycji - dietetyka zachodnia - raczkuje, a jak wiemy - początkowo popełnia się masę błędów, które wiem, iż dietetyka zachodnia popełnia - polecając wielu ludziom takie, a nie inne żywienie. Wiem do czego doprowadza np surowa dieta, wiem do czego doprowadza spożywanie dużych ilości cytrusów zimą - ale nie ja to wymyśliłam, po prostu - tysiące lat doświadczeń, które - miałam ogromne szczęście - ich skrawek zostaje mi przekazany.
Ja już kończę tej OffTop, bo widzę, iż WegeDzieciak coraz bardziej kieruje się w stronę "badań naukowych" - nie pasuję tutaj :-)

Agnieszka - 2012-08-06, 16:00

jazgott: moja opcja podawania/stosowania vit C jak u Pipii. Dotychczas się sprawdza. O vit C pisała także kiedyś gonya i w czasie, gdy moje dziecko chorowało po dużej dawce antybiotyków zainteresowałam się PP i med chińską, zaczęłam stosować a na efekty nie mogę narzekać (moje dziecko ma ponad 10 lat i najmniejszą absencję w klasie a do tego wiem, że katar nie musi trwać tydzień).
Każdy z nas wybiera metody leczenia od ziół przez homeopatię czy tzw medycyny klasycznej. Z dietą jest podobnie bo też większość dietetyków będzie zachęcało do jedzenia nabiału, ryb, mięsa. Jesteśmy różni, wybieramy wg własnych przekonań, wiedzy, doświadczeń a często jeśli ileś rzeczy zawiodło poszukujemy rozwiązań.

jazgottt - 2012-08-06, 21:34

Pipii napisał/a:
jazgott jeżeli masz ochotę pić sok pomarańczowy podczas przeziębienia - proszę bardzo - na zdrowie. Za tym, co ja piszę przemawia 2 tysiące lat PRAKTYKI, nie potrzebuję żadnych badań naukowych, bo są badania na żywych ludziach, w codziennym życiu. Na pewno w Chinach przeprowadzają "badania naukowe", ja nie mam potrzeby wnikać w szczegóły, widzę co działa. Picie soku pomarańczowego podczas infekcji wirusowej jest wg mnie totalną głupotą. Ale, tak - TCM nie jest oparte na badaniach naukowych. Zajmuję się TCM - widzę jak ona działa na ludzi, widzę co można osiągnąć stosując się do jej zaleceń. Widzę, co może zdziałać współczesna dietetyka bazująca na mikroskopach, szkiełku i badaniu zwartości poszczególnych składników w potrawie na talerzu - już wybrałam. TCM ma 2 tysiące lat tradycji - dietetyka zachodnia - raczkuje, a jak wiemy - początkowo popełnia się masę błędów, które wiem, iż dietetyka zachodnia popełnia - polecając wielu ludziom takie, a nie inne żywienie. Wiem do czego doprowadza np surowa dieta, wiem do czego doprowadza spożywanie dużych ilości cytrusów zimą - ale nie ja to wymyśliłam, po prostu - tysiące lat doświadczeń, które - miałam ogromne szczęście - ich skrawek zostaje mi przekazany.
Ja już kończę tej OffTop, bo widzę, iż WegeDzieciak coraz bardziej kieruje się w stronę "badań naukowych" - nie pasuję tutaj :-)


Pipii, nie pijam soku pomarańczowego, skąd w ogóle takie skojarzenie na hasło "pomarańcze". Współczesna dietetyka, mam na myśli tę najbardziej współczesną, czyli póki co w małym stopniu stosowaną, zaleca spożywanie owoców w całości, soki ewentualnie jak ktoś musi od czasu do czasu. Soki są produktem przetworzonym i nie występują w naturze:)

Razi mnie tylko, jak widzę, że acerola niszczy wątrobę i z taką pewnością jeszcze napisane bez powoływania się na źródła. Przecież jeśli ktoś czyta takie rzeczy, to nie zawsze się domyśli, że to tylko Twoja opinia i ogólnie zagorzałych zwolenników tradycyjnej chińskiej medycyny. Warto to zaznaczać i będzie po kłopocie:)

Współczesna dietetyka nie zaleca ani jedzenia samych surowych dań, ani samych gotowanych kasz. Etap błędów z grubsza jest już załatwiony, nikt w miarę zorientowany w temacie nie zachwyca się już wysokobiałkowymi potrawami jako idealnym pożywieniem. Jak czytam o tradycyjnej medycynie chińskiej oraz o tych naprawdę współczesnych zaleceniach dietetycznych, to oba podejścia mają wiele wspólnego. I tu i tu zaleca się spożywanie pokarmów mało przetworzonych, nie przesadzanie z białkiem zwierzęcym, różnica tkwi głównie w owocofobii tradycyjnej medycyny chińskiej. Zresztą nie wiem, czy Ci żyjący tysiąc lat temu Chińczycy rzeczywiście aż tak obwiali się cytrusów, czy ich po prostu nie mieli i stąd takie a nie inne było żywienie;) Zielonego szejka na pewno nie mieli jak zrobić, blenderów nie było, więc nic dziwnego, że nie odkryli, jaki jest smaczny i zdrowy;)

Jem pomarańcze, bo widzę co na mnie działa. Działają świetnie, szczególnie jak łapię wirusówki. Może na chińczyków nie działały, a może nawet tego nie próbowali, może ich w zimie najzwyczajniej w świecie nie mieli;) oni nie są dla mnie autorytetem, choćby dlatego, że jedzą wszystko co się rusza;) Uważam, że ich medycyna ludowa nie jest jakaś super lepsza od naszej medycyny ludowej, zalecającej rumianek i rosół. Ludzie, którzy na serio biorą zalecenia naszej rodzimej ludowej medycyny też są dość odporni i zdrowi. Po prostu nie jedzą śmieci i jedzą bardziej prosto. Każdy się od tego zrobi zdrowszy;) Wiele z zaleceń medycyn ludowych potwierdza się w badaniach naukowych, ale nie wszystkie. Cóż, Chińczycy też może nie byli nieomylni;)

Nie wiem dlaczego pokutuje czasem takie przekonanie, że jak ktoś jest wegetarianinem czy weganem, to od razu wyznaje tradycyjną chińską medycynę czy coś w tym guście. Przecież to nie jest ze sobą związane.

Stosuję się z grubsza do najnowszych zaleceń żywieniowych, które w Polsce zresztą nie bardzo są znane. Zdrowie mam bardzo dobre, nic mi nie jest. Mój Tata na skutek moich zaleceń przestał lądować w szpitalu i nareszcie może normalnie jeść bez kłopotów trawiennych. Sama nic nie wymyśliłam, korzystam z dorobku cywilizacji:) Nie jestem ani na diecie surowej, ani 5 przemian, ani jakiejś innej. Jeśli na wykładzie słyszę, żeby najlepiej jeść wszystko jako produkt całościowy, czyli pełne ziarna, orzechy i pestki (a nie oleje z nich wytłoczone), owoce, warzywa, a produkty wysokobiałkowe typu ser czy mięso powinno się ograniczać to nie mam do tego zastrzeżeń. Tak naprawdę to prawie oczywiste, że takie jedzenie jest najzdrowsze, nawet bez badań ludzie powinni to wygłówkować:)

[ Dodano: 2012-08-06, 22:41 ]
Agnieszka napisał/a:
jazgott: moja opcja podawania/stosowania vit C jak u Pipii. Dotychczas się sprawdza. O vit C pisała także kiedyś gonya i w czasie, gdy moje dziecko chorowało po dużej dawce antybiotyków zainteresowałam się PP i med chińską, zaczęłam stosować a na efekty nie mogę narzekać (moje dziecko ma ponad 10 lat i najmniejszą absencję w klasie a do tego wiem, że katar nie musi trwać tydzień).
Każdy z nas wybiera metody leczenia od ziół przez homeopatię czy tzw medycyny klasycznej. Z dietą jest podobnie bo też większość dietetyków będzie zachęcało do jedzenia nabiału, ryb, mięsa. Jesteśmy różni, wybieramy wg własnych przekonań, wiedzy, doświadczeń a często jeśli ileś rzeczy zawiodło poszukujemy rozwiązań.


Ci dietetycy, co to zalecają, chyba nie pobrali update'a swoich danych ;)
Ryby obecnie są tak zanieczyszczone, że odradza się dzieciom i kobietom w ciąży ich jadanie, szczególnie systematyczne. Mleko i jego przetwory częściej w badaniach naukowych figurują jako sprawcy kłopotów ze zdrowiem, niż na odwrót, tylko badania sobie, a praktyka sobie...
O przebiałczeniu dzieci też często jest mowa w badaniach. Jakiś czas temu czytałam o badaniach nad dietą dzieci chorych na celiakię oraz zdrowych, jedzących gluten. I w jednej i drugiej grupie dzieci jadły za mało witamin i minerałów, a za dużo kalorii i szczególnie białka. Nie ważne, czy dzieci takie zacząć karmić zgodnie z najnowszymi wytycznymi dietetycznymi, czy wg medycyny ludowej, i tak dzieci by skorzystały, bo przestałyby jeść bezwartościowe jedzenie:)
Największy problem to nie jest to, że badania naukowe są do kitu. Obecnie są na wysokim poziomie na szczęście. Większym problemem jest nie informowanie społeczeństwa o ich wynikach oraz wpływ lobby producentów żywności na ustalanie zaleceń żywieniowych:/

Najnowsze badania nie potwierdzają też korzyści z przyjmowania suplementów diety, zalecają jedzenie warzyw i owoców a nie łykanie tabletek. Nie straszą jednak uszkodzeniami wątroby na skutek witaminy C;p Dlatego dziecko powinno się przede wszystkim odpowiedni żywić, nawadniać, dać mu się porządnie wyspać, ubierać nie za ciepło, nie za lekko, przytulać i będzie mało chorowało. Jak już odporność jest nie najlepsza to czasem trzeba coś zadziałać, jedni wybiorą tradycyjną medycynę chińską, inni probiotyk i witaminę D, choć trzeba zrozumieć, że jedno drugiego nie wyklucza jakoś kompletnie:)

Pipii - 2012-08-07, 12:37

Sprostowanie - TCM nie popiera wegetarianizmu a już w ogóle weganizmu, także łączenie wegetarian z TCM - :shock:
Ryby są polecane. Więcej krzywdy można sobie wyrządzić nie spożywając ryb, niż spożywając "zanieczyszczone". Zdrowy, silny organizm poradzi sobie z zanieczyszczeniami i po prostu usunie je z kałem i moczem.
Sama polecam soki z zielonych warzyw niektórym osobom, ale to nie jest dla wszystkich idealny posiłek - trzeba wiedzieć KTO, KIEDY i jak długo może je spożywać.
Lekarze TCM nie mają OWOCOFOBII - po prostu widzą co jest grane i apelują. Nic więcej. Dzieci jedzące owoce cytrusowe są kilkakrotnie bardziej "zaśluzowane" niż niejedzące cytrusów maluchy. To są fakty.

jazgottt - 2012-08-07, 22:45

Pipii napisał/a:
Sprostowanie - TCM nie popiera wegetarianizmu a już w ogóle weganizmu, także łączenie wegetarian z TCM - :shock:
Ryby są polecane. Więcej krzywdy można sobie wyrządzić nie spożywając ryb, niż spożywając "zanieczyszczone". Zdrowy, silny organizm poradzi sobie z zanieczyszczeniami i po prostu usunie je z kałem i moczem.
Sama polecam soki z zielonych warzyw niektórym osobom, ale to nie jest dla wszystkich idealny posiłek - trzeba wiedzieć KTO, KIEDY i jak długo może je spożywać.
Lekarze TCM nie mają OWOCOFOBII - po prostu widzą co jest grane i apelują. Nic więcej. Dzieci jedzące owoce cytrusowe są kilkakrotnie bardziej "zaśluzowane" niż niejedzące cytrusów maluchy. To są fakty.


Pracuję z dziećmi i nie zaobserwowałam takich zależności. Co innego nadmiar cukru, mąki białej i mleka, to owszem, glut się ciągnie aż do pasa:/ Czyli tradycyjne menu przedszkolne:( Nie pozjadałam wszystkich rozumów i nie będę się upierać, że to są fakty, bo ja je zaobserwowałam. To jeszcze nie są fakty, tylko obserwacje.
Ryby zawierają tak duże ilości dioksyn i metali ciężkich, że nie wiem, jakim cudem organizm miałby to wszystko z moczem i kałem wydalać. Tutaj na forum nasze wypowiedzi czyta dużo matek karmiących, one mogą zanieczyszczenia wydalać nawet z mlekiem, szczególnie, jeśli zaczną teraz jadać bardzo zanieczyszczone pokarmy, bo sobie niby krzywdę robią nie jedząc ich (większość to przecież wegetarianki i weganki). Obecne zanieczyszczenia wód bije wszelkie rekordy i stare ludowe nauki mogą już za tym nie nadążać. Tym bardziej zdrowy, silny organizm to nie jest w dzisiejszych czasach coś, co każdy posiada, więc nawet jeśli z takimi truciznami jak dioksyny organizm jest sobie w stanie poradzić, to na pewno nie każdy. Pipii, podaj konkrety. Co niby mają takiego niezastąpionego ryby. Nie uważam, abym sobie krzywdę wyrządzała ich nie jedząc, co najwyżej przestałam krzywdę robić rybom:) Ogólniki i ludowe zalecenia mnie nie przekonują. Jeśli możesz, to nie używaj proszę w kółko krzyku, bo to właśnie oznaczają wyrazy pisane W TEN SPOSÓB. Czytam ze zrozumieniem również nie popodkreślane wyrazy i chyba nie jestem wyjątkiem;)

Ludzie łączą TCM i wegetarianizm, bo akurat w miejscach takich jak wegetariańskie fora takie poglądy są najbardziej popularne. Zdaję sobie sprawę, że chińczycy to nie byli wegetarianie. Nie imponują mi tym i ogólnie nie wydaje mi się, że warto ich ślepo naśladować:)

Soki zielone nie są jakoś szczególnie polecane według najnowszych badań, tak jak każde soki, można pić, ale lepiej zjeść liść w całości, nieważne, gotowany, czy surowy, jak kto woli, ja jadam na zmianę:) Nie trzeba być zresztą geniuszem, aby wykombinować, że sok jest bardziej przetworzony niż warzywo w całości i przede wszystkim je się warzywa w całości, ewentualnie urozmaica się sokami.

Zapoznałam się z literaturą na temat odżywiania według pięciu przemian, gdzie wątek tradycyjnej medycyny chińskiej stale się przewija. Jest też opis chorób z nadmiaru i niedoboru i tego typu rzeczy. Autorki to Anna Czelej, Barabara Temelie i Beatrice Trebuth, Karola Schneider-Waldner. W którejś z książek autorka zapewnia, że po porodzie matka potrzebuje długo gotowanego wywaru-rosołu z warzywami, oczywiście mięsnego. Jak ktoś koniecznie chce zjeść wywar z warzyw, to trudno, ale to oczywiście źle. O nie zjedzeniu żadnej zupy nawet nie ma mowy;) Czytam takie rzeczy i potem zaglądam do wątku porodowego na naszym forum. Matka weganka szybko i bez komplikacji rodzi zdrowe dziecko, nie je rosołu i po porodzie normalnie do siebie dochodzi. Nie ona pierwsza i nie ostatnia:) Oczywiście można teraz straszyć te matki, że teraz jest ok, ale za dwadzieścia lat poczują jakie spustoszenie brak rosołu w ich organizmach poczynił, ale po co to robić? Jakie są zresztą na to dowody?:)

Pipii, liczę na to, że weźmiesz pod uwagę, że Twoje wypowiedzi czytają głównie weganie i wegetarianie i nie stwierdzisz, że można sobie wyrządzić większą krzywdę nie jedząc cielęciny, niż jedząc ją. Jeśli w ogóle masz tego typu uwagi, warto by rozwinąć tę tezę, bo tak na słowo to chyba nie ma co wierzyć:)

Mam też wrażenie, że nie bardzo zapoznałaś się z zasadami najnowszej dietetyki i medycyny żywienia (tak, jest teraz coś takiego). Tzn., że zakładasz trochę w ciemno, że współczesna medycyna żywienia się myli, bo gdzieś tam obiło Ci się o uszy, że zaleca się jadanie świeżych warzyw i owoców, o zgrozo również południowych, jak ktoś lubi. Zaleca się również jedzenie gotowanych owoców, warzyw, kasz, ale to Ci chyba czasem umyka i masz jakieś skojarzenia automatyczne, że jak ktoś je pomarańcze, to jest na raw food;) Być może źle Cię oceniłam, jednak takie wrażenia mam po lekturze Twoich wypowiedzi.

a.nia - 2012-08-09, 08:07

Pipii, moj chinski lekarz jest takim samym "fanatykiem" ;) tcm jako jedynej slusznej drogi zycia.
Dlatego, biore od niego to, co dla mnie dobre a na reszte przymykam oczy.

Jak sie przestudiuje inne systemy medyczne mozna wtedy miec dystans do nich i brac ze wszystkich rzeczywiscie to, co dla nas dobre. Polecam te metode, taka medycyna fusion.

anakra8 - 2012-09-15, 21:33

dicoflor - bardzo dobry probiotyk
biały lis - 2012-10-04, 10:30

Ja bym wit C nie podawała. Owoce i warzywa zawierają jej wystarczająco dużo. Poki co stosujemy dużo ruchu na świezym powietrzu. Probiotyk Fr brał jak był mały w trakcie choroby i jak miał problemy z brzuszkiem. Colinox chyba takie połączenie symetykonu z probiotykiem. Od niedawna stram się dodawac do fisiowego jedzenia odrobinę cebuli i czosnku. Opornie ale przyzwyczaja się do smaku. Miód sama stosuje w dużej ilości. Zimą także tem% pitny na wzmocnienie ;] Wacham się z podaniem miodu Frankowi bo do tej pory nic go nie uczulało więc może warto było by u nas sprawdzić z tym miodem.
Tego lata przygotowałam cały zbiór miodów kawiatowych. Mniszek i stokrotka przedewszystkim. O metodzie z zimną wodą słyszałam ale sama jestem zmarźluchem i na samą myśl o zimnej wodzie brrr. Pewnie działa ale niechce czynić tego co niemiłe ;]
Zimą nie ocieplamy powietrza w sypialni , okno jest uchylone, kaloryfery nocą zakręcone.

biały lis - 2012-10-04, 10:31

Ja bym wit C nie podawała. Owoce i warzywa zawierają jej wystarczająco dużo. Poki co stosujemy dużo ruchu na świezym powietrzu. Probiotyk Fr brał jak był mały w trakcie choroby i jak miał problemy z brzuszkiem. Colinox chyba takie połączenie symetykonu z probiotykiem. Od niedawna stram się dodawac do fisiowego jedzenia odrobinę cebuli i czosnku. Opornie ale przyzwyczaja się do smaku. Miód sama stosuje w dużej ilości. Zimą także tem% pitny na wzmocnienie ;] Wacham się z podaniem miodu Frankowi bo do tej pory nic go nie uczulało więc może warto było by u nas sprawdzić z tym miodem.
Tego lata przygotowałam cały zbiór miodów kawiatowych. Mniszek i stokrotka przedewszystkim. O metodzie z zimną wodą słyszałam ale sama jestem zmarźluchem i na samą myśl o zimnej wodzie brrr. Pewnie działa ale niechce czynić tego co niemiłe ;]
Zimą nie ocieplamy powietrza w sypialni , okno jest uchylone, kaloryfery nocą zakręcone.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group