wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Off-topic - Sytuacja matek w Polsce

amudabi - 2011-07-05, 15:27
Temat postu: Sytuacja matek w Polsce
Chciałabym zaprosić do dyskusji te matki, którym ciężko jest nie tylko finansowo ale też pod każdym innym względem. Dlaczego to my bierzemy ciężar wychowania na siebie, w znaczącej części, nawet mając wsparcie partnera, jesteśmy tą właściwą "bazą" dla dziecka.
Dlaczego mamy godzić się z tak znikomym wsparciem ze strony państwa polskiego, dlaczego milczymy choć w duchu przeklinamy ten rząd i naszą dolę.
Może zamiast przyjmując pokornie kolejne obowiązku z tytułu bycia mamą, nie zawalczymy, nie wyrazimy własnej opinii i naszym żądań??
Pamiętam że kiedyś dyskutowałam na forum dla rodziców, z jedną internautką, nt sytuacji, biedy...z całej naszej decyzji wynikał wniosek:"nie ma że boli, trzeba zacisnąć usta i np zarabiać pieniądze, oddać dziecko do żłobka, zatrudnić się w trybie nocnym, np rozkładając towar na półkach...
Czy zgadzacie się z tym że to najlepsze rozwiązanie? Bo ja nie mam w sobie na to zgody.
To dziecko jest najważniejsze.

Zamieszczam fragmenty listu który rozesłałąm do przedstawicieli wiodących partii w Polsce.
Zapraszam do dyskusji, być może właśnie teraz (zbliżające się wybory) mamy szansę zawalczyć o poprawę bytu nas i naszych dzieci. Liczę na poważne głosy w dyskusji.
pozdrawiam
Aleksandra

W zał. list
Obserwuje sytuację polityczną od jakiegoś czasu szczególnie pilnie,
odkąd zostałam mamą zaczęło mnie to bardziej interesować, bo dotyczy
przyszłości mojego dziecka.

Szczerze mówiąc miałam nadzieję że nowopowstała partia PJN
zapoczątkuje nowy nurt w polityce, zwłaszcza że przewodniczyły jej
kobiety. Stało się inaczej, przynajmniej dotychczas żadnych wzmianek nt
polepszenia sytuacji matki i dziecka.
Wie Pani trudno jest żyć i być promienną optymistyczną matką dla
swojego dziecka mając 68 zł miesięcznie. Zastanawiam się dlaczego tak
jest, dlaczego nikt nie podejmuje takiego tematu, przecież chodzi tu o
dzieci, najmłodszych obywateli.
Dlaczego zamiast wspierać, państwo polskie jeszcze wyciąga rękę po
pieniądze rodziców, promując chociażby płatne szczepienia,
wprowadzając wyższy podatek na ubranka i buty dla dzieci, mimo że ceny
są już i tak dużo za wysokie.

Wydaje się, że w tak odległej Starożytności były lepsze
rozwiązania prorodzinne niż w tej chwili, matki nie były zmuszane
koniecznością zarabiania pieniędzy, oddając swoje kilkumiesięczne
dzieci do żłobka, potem do przedszkola. Gdzie uwaga jednego dorosłego
podzielona jest na dwadzieścioro czy więcej dzieci, a uczucia? sama uwaga
to mało, tylko matka daje dziecku i uwagę i serce.

Nikt nie zna i nie rozumie lepiej mojego dziecka ode mnie, matki.

Przy odrobinie większym zaangażowaniu państwa w politykę prorodzinną,
udałoby się wychowywać szczęśliwsze dzieci, przecież one są
przyszłością tego kraju. Dlaczego od początku życia muszą rozumieć
na swój sposób ograniczenia, godzić się na biedę. Nie mam nic
przeciwko prostemu życiu, ale moje dziecko tak jak wszystkie inne dzieci
zasługuje na dobry o godny start, na sprawiedliwe szanse rozwoju(...)

(...) jestem po prostu sfrustrowana, bardzo rozczarowana,
nie mogąc zapewnić dziecku podstawowych potrzeb nie mówiąc już o
rozwijaniu jej umiejętności. Dlaczego? Cierpliwość dawno już się
wyczerpała, wiadomo pozostała nadzieja, że cały ten czas jaki
poświęcam dziecku zaprocentuje, że wyrośnie na dobrego człowieka o
pięknym sercu.

Często przypomina mnie się taki obraz z MOPS w Łodzi. Kiedy
pierwszy raz składałam dokumenty by otrzymywać zasiłek. Matka jedną
ręką wypełniała wniosek o przyznanie zasiłku a w drugiej trzymała
dziecko, malutkie, piło z piersi, taki zawiniątek, po prostu była pora
karmienia..a druga matka wypełniająca jakieś druki instruowała kogoś
przez telefon, co ma robić jeśli jej dziecko się zakrztusi..gdzie
miejsce na godność? na pewno nie w takim urzędzie jak MOPS. Nawet
plemiona przez nas nazywane prymitywnymi, otaczały szczególną pieczą
matki i ich dzieci..Polski nie stać na taki gest.
Polska woli odzierać z szacunku i godności swych obywateli, również
nowo-narodzonych.

Pierwsze dwa lata urlopu wychowawczego są płatne, dodatek wynosi 400 zł,
a po dwóch latach co robić? Proszę powiedzieć, co robić? oddać
dziecko do żłobka, ale nawet tu nie jest łatwo i o miejsce trudno..

Moja rodzina bardzo wierzyła mądrości Rzeczpospolitej, choć
to brzmi patetycznie, ale moi przodkowie walczyli, przelewali krew za Jej
wolność, dobro Polski było zawsze jakąś świętością..A "czym-kim"
jest teraz moje dziecko dla Polski?

Mam koleżankę w Berlinie, mieszka tam ze swoją malutką córeczką,
pisze że od państwa niemieckiego dostaje "kindergelt" wypłacany do 18
roku życia, równowartość ok. 800 zł.
Druga koleżanka, ma dwójkę dzieci mieszka w Hiszpanii, nie myśli o
pracy choć mogłaby bo stać ją na opiekunki i przedszkole..ale wspiera
ją państwo w którym mieszka, nie myśli o pracy..
Zastanawiam się, gdzie podziały się światłe kobiety, dlaczego ich nie
ma w polityce, dlaczego mają tak małą siłę przebicia. (...).

Nigdy tego nie zrozumiem, chętnie zaangażowałabym się w walkę o
poprawę bytu matek i ich dzieci, o przywrócenie im prawa do godnego
życia. Dla swojego dziecka jestem gotowa zrobić wszystko, dla jej dobra
dla dobra wszystkich dzieci. Chcę przyczynić się do poprawy ich życia.
(...) proszę pomyśleć o dzieciach niech w tej wielkiej
polityce znajdzie się choć małe miejsce godne ich czystych i niewinnych
serc. Czy znajdzie się takie miejsce?

Mądre państwo ma mądrą politykę prorodzinną, wspiera i otacza opieką
człowieka od małego, inwestuje w przyszłość, w swoją przyszłość. A
Polska?

(...).


Z poważaniem,
Aleksandra K.
matka 3-letniej Kalinki

yuka66 - 2011-07-05, 15:48

Nie znam polskich realiów, mieszkam w Danii, która jest znana z bardzo rozbudowanej opieki socjalnej, ale tutaj też jest tylko rok macierzyńskiego, a potem kobiety wracają do pracy. Niewiele może sobie pozwolić na zostanie w domu, nawet jeśli mąż dobrze zarabia, bo podatki są bardzo wysokie. Są dodatki na dziecko coś tak jak w Niemczech (uzależnione też od wieku dziecka), ale wiesz 800 zł tutaj to nie tak jak w Polsce.
Nie wiem, czy któryś kraj w Europie stać na 3-letni macierzyński, bo chyba to by było optymalne dla dziecka.
Inna sprawa, że żlobki tutaj są na wysokim poziomie i jest duży wybór pomiędzy różnymi formami - duże instytucje, domowe przedszkola, opiekunki.
Jak długi jest macierzyński w Polsce? Bo wychowawczy piszesz 2 lata i 400 zł, tak?

Lily - 2011-07-05, 15:57

Cytat:
Jak długi jest macierzyński w Polsce?

Cytat:
Zasiłek macierzyński z tytułu urodzenia dziecka przysługuje przez okres określony przepisami Kodeksu pracy jako okres urlopu macierzyńskiego, tj. przez okres:
> 20 tygodni (140 dni) w przypadku urodzenia jednego dziecka w trakcie jednego porodu,
> 31 tygodni (217 dni) w przypadku urodzenia dwojga dzieci w trakcie jednego porodu,
> 33 tygodni (231 dni) w przypadku urodzenia trojga dzieci w trakcie jednego porodu,
> 35 tygodni (245 dni) w przypadku urodzenia czworga dzieci w trakcie jednego porodu,
> 37 tygodni (259 dni) w przypadku urodzenia pięciorga i więcej dzieci w trakcie jednego porodu.


Państwo państwem, ale ponieważ mamy mniej niepracujących osób w Polsce niż pracujących, pytanie brzmi: kto ma sfinansować długie urlopy i z czego? Tylko proszę tego nie odbierać jako ataku, sama jestem poza systemem (tzn. poza ZUS-em) i żadne świadczenia mi nie przysługują.

madam - 2011-07-05, 16:05

yuka66 napisał/a:
Bo wychowawczy piszesz 2 lata i 400 zł, tak?

Wychowawczy jest bezpłatny. Dodatek nie przysługuje każdej matce.

bronka - 2011-07-05, 16:28

Lily napisał/a:
Państwo państwem, ale ponieważ mamy mniej niepracujących osób w Polsce niż pracujących, pytanie brzmi: kto ma sfinansować długie urlopy i z czego?

dokładnie

Ale w Polsce pozycja roszczeniowa DAJ nie zginie nigdy.
Biedny jest nasz kraj, gospodarka nie najlepsza. Ale należy się wszystkim i wszystko. Emerytom MZK za darmo, bezrobotnym zasiłki.

amudabi, skąd te pieniądze chcesz wziąć?

Osobiście już wolę jak moje podatki idą na kulturę niż na finansowanie alkoholizmu tatusia dziesiątki dzieci. Bo tacy niestety potrafią pieniądze z mopsu pod pretekstem dzieci wyciągnąć.

excelencja - 2011-07-05, 16:38

pozycja roszczeniowa daj... no ale głównie państwo woła daj i bierze od nas... sorry, ale podatki płacimy we WSZYSTKIM. Nawet będąc na wychowawczym i hodując im nowego podatnika nie odbierzemy choćby 1/10 tego, co wpłacamy....
bronka - 2011-07-05, 16:45

excelencja, no i?...
excelencja - 2011-07-05, 16:49

no i nie widzę nic dziwnego w oczekiwaniu dłuższego urlopu macierzyńskiego, bo należy się jak psu buda.
bronka - 2011-07-05, 16:50

excelencja napisał/a:
bo należy się jak psu buda.


nic dodać i nic ująć :->

amudabi - 2011-07-05, 17:20

Wiem że będą się pojawiać różne opinie, ale zwróćcie uwagę że to wszystko co mogłoby się zmienić na plus dotyczy dzieci... Tu chodzi o dziecko, czy dziecko alkoholika czy nie ma takie samo prawo do normalnego i godnego życia.
Ja rozumiem, jesteśmy uczuleni na formę roszczeniową, ale jak do tej [pory zauważyłam tą formę tylko wobec rodziców.
Wychowawczy może trwać max. 4 lata, ale wypłata dodatku, czyli zasiłek plus dodatek tj 468 trwa dwa lata, potem bez pardonu zostaje jesli się wystarasz, 68 zł.

To jest nie ludzkie. Takie podejście państwa to rozpacz dzieci, naprawdę. To jest cała machina podatkowa związana z pojawieniem się nowego człowieka, ja nie wiem kto za tym wszystkim stoi, ale jest to nie ludzkie podejście, państwu nie opłaca się "dawać" łożyć bo opłaca się ściągać podatki ze żłobków i przedszkoli, całe zaplecze takiego ustrojstwa jest solidnie opodatkowane.
Kto na kim żeruje??

madam - 2011-07-05, 18:00

amudabi napisał/a:
trudno jest żyć i być promienną optymistyczną matką dla
swojego dziecka mając 68 zł miesięcznie.


Jasne. Dlatego pracuję. Urlop wychowawczy jest, moim zdaniem przywilejem - jak wcześniejsza emerytura.

amudabi - 2011-07-05, 18:10

madam napisał/a:
amudabi napisał/a:
trudno jest żyć i być promienną optymistyczną matką dla
swojego dziecka mając 68 zł miesięcznie.


Jasne. Dlatego pracuję. Urlop wychowawczy jest, moim zdaniem przywilejem - jak wcześniejsza emerytura.


A dziecko, dzieci? w jakim wieku poszły do przedszkola?

moim zdaniem emerytura nie jest przywilejem jest zasłużonym odpoczynkiem po osiągnięciu wieku emerytalnego, analogicznie jeśli już rzecz ujmując, urlop wychowawczy powinien sprzyjać poświęceniu czasu dziecku i jego wychowywaniu, ponieważ mały człowiek kształtując się zasługuje na bliskość najważniejszych osób w jego życiu. Moim zdaniem nie jest żadnym przywilejem jest czasem należącym do matki i dziecka.

Katioczka - 2011-07-05, 18:16

amudabi napisał/a:
moim zdaniem emerytura nie jest przywilejem jest zasłużonym odpoczynkiem po osiągnięciu wieku emerytalnego, analogicznie jeśli już rzecz ujmując, urlop wychowawczy powinien sprzyjać poświęceniu czasu dziecku i jego wychowywaniu, ponieważ mały człowiek kształtując się zasługuje na bliskość najważniejszych osób w jego życiu. Moim zdaniem nie jest żadnym przywilejem jest czasem należącym do matki i dziecka

też mam takie zdanie

Lily - 2011-07-05, 18:17

amudabi napisał/a:
moim zdaniem emerytura nie jest przywilejem jest zasłużonym odpoczynkiem po osiągnięciu wieku emerytalnego
Ale emerytura nie jest gwarantowana - jest świadczeniem, które może być przyznane lub nie - niewiele osób wie, że emerytura nikomu się z urzędu nie należy, można przepracować 45 lat i nie dostać nic. Tak przynajmniej stanowi prawo. W ogóle myślę, że trzeba jak najmniej liczyć na państwo, bo obecne układy się sypią i naprawdę wszelkie ZUSy i inne instytucje mogą przestać istnieć, a wtedy zostaniemy z niczym.
amudabi - 2011-07-05, 18:26

Lily napisał/a:
amudabi napisał/a:
moim zdaniem emerytura nie jest przywilejem jest zasłużonym odpoczynkiem po osiągnięciu wieku emerytalnego
Ale emerytura nie jest gwarantowana - jest świadczeniem, które może być przyznane lub nie - niewiele osób wie, że emerytura nikomu się z urzędu nie należy, można przepracować 45 lat i nie dostać nic. Tak przynajmniej stanowi prawo. W ogóle myślę, że trzeba jak najmniej liczyć na państwo, bo obecne układy się sypią i naprawdę wszelkie ZUSy i inne instytucje mogą przestać istnieć, a wtedy zostaniemy z niczym.

tak najlepiej być niezależnym od całego systemu, ale ilu tak naprawdę stań na to by być samym sobie sterem i okrętem?? garstka.
a tymczasem ktoś stworzył system, w który od momentu przyjścia na świat jesteśmy wtłaczani, jak takie trybiki, jest to chore cąłkowicie podejście, w sprzeczności z wolną naturą człowieka. Ale ktoś na tym korzysta, nie jestem zwolenniczką żadnych teorii spiskowych, nie w tym rzecz.
Jeśli państwo oczekuje czegoś, stwarza system praw, zabezpiecza nasze funkcjonowanie w państwowości przepisami, stwarza system kar i nagród, niech bierze odpowiedzialność na każdym poziomie rozwoju człowieka-obywatela.

Uważam że nie ma nic złego w polityce prorodzinnej, w naszym kraju jest to sfera kompletnie pominięta i zaniedbana totalnie. To jest po prostu kuriozum.

yuka66 - 2011-07-05, 19:48

Dla porównania tabelka jak to wygląda w innych krajach europejskich i na świecie

hxxp://en.wikipedia.org/wiki/Parental_leave]urlop macierzynski

I wiesz nie wiem czy państwo zarabia na żłobkach, raczej takie instytucje są substytowane.

Poli - 2011-07-05, 22:00

Ja takze bede musiala oddac dziecko do zlobka po roku czasu, nie wyobrazam sobie tego :-( , z moim synek bylam dwa lat w domu w polsce, teraz w dani mam mozliwosc bycia tylko rok czasu....

I co ? moge sobie pokrzyczec :-/ , gadalam z moja tesciowa o tym systemie, panstwo gdzie sie placi najwyzsze podatki, a nie ma pieniedzy na dluzszy maciezynski ?, a tesiowa na to ( dunka) to trzeba bylo sie nie decydowac na dziecko jak system ci nie odpowiada :-x

Pączuś - 2011-07-05, 22:44

Wg mnie argument o tym, że nas nie stać jest takim obiegowym hasłem, stać nas na wiele innych znacznie mniej pożytecznych i sensownych rzeczy, kwestia priorytetów.
Akurat inwestowanie w politykę rodzinną, tak aby stworzyć warunku do rodzenia i wychowywania dzieci jest jak najbardziej przyszłościowe szczególnie biorąc pod uwagę wszelkie prognozy demograficzne. Potrzeba nam dzieci, a nie ma warunków do ich rodzenia/wychowywania.

Lily - 2011-07-05, 22:56

Pączuś napisał/a:
Potrzeba nam dzieci
To po to ma się dzieci, żeby karmiły system?
Agnieszka - 2011-07-05, 22:57

Jestem za tym żeby kobiety miały prawo wyboru czy chcą zostac z dzieckiem czy wrócic do pracy a tym samym pewien zasób środków ku temu. Moje dziecko poszło do przedszkola zanim dobrnęło 3 lat - nie miałam innego wyjścia. Nie barałam becikowego i innych świadczeń (przedszkole raz dofinasowało mi podreczniki ale to zasługa personelu). Polityka pr powinna miec bardzo szerokie spektrum zwłaszcza w okolicznościach, że pełnych rodzin coraz mniej a na liczniejsze rodziny decydują się ludzie w pełni świadomi a nie tylko wykluczeni/ patologiczni.
Polityka prorodzinna to mydlenie oczu u nas. Niestety sprawdza się zasada, że liczyc najlepiej na siebie.

Maliboo7 - 2011-07-05, 23:07

Dla mnie rok macierzyńskiego 100% byłoby super. Wtedy naprawdę zastanowiłabym się nad drugim dzieckiem. Po roku poszłoby do żłobka, a ja wróciłabym do pracy i nie ucierpiałoby za bardzo dziecko ani domowy budżet.
Kajtek poszedł do fajnego żłobka mając 1 1/2 i myślę, że na dobre mu to wyszło.
Nie wierzę niestety, że w chwili obecnej (ogromny deficyt państwowy, słaba złotówka, duża inflacja, kolejny rząd, który boi się reform...) da się cokolwiek zrobić. Najpierw trzeba by gruntownie zreformować budżetówkę i system emerytalny, wtedy można by pomyśleć o zadbaniu o godne macierzyństwo. A to wszystko i tak wydaje się nieosiągalne (ktokolwiek wygra wybory, jak zwykle nie zrobi NIC)...
Obecnie chyba jedyne wyjście, to dobrze się zabezpieczać podczas seksu ;-)

Pączuś - 2011-07-05, 23:08

Lily napisał/a:
Pączuś napisał/a:
Potrzeba nam dzieci
To po to ma się dzieci, żeby karmiły system?


Oczywiście, ze nie, ale z punktu widzenia demografii rodzi się zbyt mało dzieci i to powinien być argument dla naszego panstwa, żeby zacząć prowadzić politykę rodzinną. To nie jest argument dla kobiety, tylko dla osób, które rządzą, że powinno się stworzyć jak najlepsze warunki do rodzenia/wychowania dzieci bo to się po prostu oplaci. Tylko nie w perspektywie jednej kadencji sejmowe,j ale wielu lat.
Piszecie, że nas nie stać na aktywną politykę rodzinną, tak naprawdę ze względu na trendy demograficzne to nas nie stać na to, żeby jej nie prowadzić.

Mirka - 2011-07-06, 08:01

Lily napisał/a:
To po to ma się dzieci, żeby karmiły system?

Tak się akurat składa, że mamy w spadku po zaborcach system wymyślony przez Bismarcka - czyli tzw emerytury solidarnościowe. Polega to z grubsza na tym, że bieżące wydatki na wypłaty emerytur pokrywane są ze środków zbieranych od osób aktualnie pracujących.
Wpłacając składki do ZUS nie wpłaca się ich dla siebie - wpłacamy je dla babci, dziadka, policjanta, strażaka, wojskowego i wcześniejszego emeryta albo rencisty.
OFE to jeden przekręt, powstało jako instytucja wysoko płatnych synekur dla kolesi, żyjących za nasze pieniądze.
Jak do tej pory za 7% kupowali np. obligacje skarbu państwa, tak jakby oddzielna komórka w ZUS nie mogła tego robić.
Cały czas rząd próbuje za plecami obywateli wprowadzić rozwiązania o poważnych, długofalowych i negatywnych skutkach. Chce to zrobić bez publicznego rozważenia argumentów, analizy skutków i wysłuchania opinii różnych środowisk.
Co do niżu demograficznego, to radziłabym poważnie zastanowić się jakie jest jego podłoże.
Lewacka ideologia wykańcza w Europie cywilizację chrześcijańską. W imię tej ideologii jej fanatycy niszczą instytucję rodziny próbując zrównać z nią związki homoseksualne. Promowanie tzw. wolnych związków, wszechobecna pornografia, upadek obyczajów, promocja antykoncepcji i aborcji, prześmiewczy stosunek do małżeństwa , a także polityka wroga wobec rodzin wielodzietnych, to wszystko wpływa na spadek narodzin i zwiększanie niżu demograficznego.
Ta antyludzka ideologia dotarła także do Polski, a jej skutki odczuwa cała niemal Europa Zachodnia a my odczujemy je już niebawem w pełni.
W imię wolności niszczymy naszą przyszłość.
Wydłużanie w nieskończoność wieku przechodzenia na emeryturę nie przyniesie żadnego efektu bo zawsze dożyje go jakaś grupa ludzi, którym trzeba będzie wypłacić emerytury.
Jedynym rozwiązaniem powinno być promowanie rodziny i tradycyjnych wartości, choć wydaje się to dziś zadaniem karkołomnym.
Jednak bez powrotu do tych wartości nie ma mowy o naprawie czy próbie budowy zdrowego systemu emerytalnego.

bronka - 2011-07-06, 10:07

Ja też bym chciała, żeby było lepiej- dzieciom, matkom, ojcom, dziadkom, ludziom pracującym, przedsiębiorcom.

Ale- z pustego to i Salomon nie naleje :-(

Mirka - 2011-07-06, 11:28

bronka napisał/a:
Ale- z pustego to i Salomon nie naleje

Nic w gospodarce i finansach nie dzieje się bez przyczyny, a obecny rząd podejmuje decyzje na granicy sabotażu.
Bez konsultacji społecznej i merytorycznego uzasadnienia, aby zapchać dziurę budżetową wystawia do prywatyzacji ze szkodą dla gospodarki ostatni strategiczny bank - PKO BP, czy koncern Lotos w Gdańsku, którego modernoizacja dopiero co się skończyła i kosztowała państwo miliardy złotych. Na dodatek jedynymi, chętnymi do zakupu są Rosjanie.
To wszystko świadczy nie tylko o głupocie rządzących, ale w moim pojęciu o czymś więcej.

lilias - 2011-07-06, 11:44

Maliboo7 napisał/a:
Dla mnie rok macierzyńskiego 100% byłoby super. Wtedy naprawdę zastanowiłabym się nad drugim dzieckiem. Po roku poszłoby do żłobka, a ja wróciłabym do pracy i nie ucierpiałoby za bardzo dziecko ani domowy budżet.
Kajtek poszedł do fajnego żłobka mając 1 1/2 i myślę, że na dobre mu to wyszło.
Nie wierzę niestety, że w chwili obecnej (ogromny deficyt państwowy, słaba złotówka, duża inflacja, kolejny rząd, który boi się reform...) da się cokolwiek zrobić. Najpierw trzeba by gruntownie zreformować budżetówkę i system emerytalny, wtedy można by pomyśleć o zadbaniu o godne macierzyństwo. A to wszystko i tak wydaje się nieosiągalne (ktokolwiek wygra wybory, jak zwykle nie zrobi NIC)...
Obecnie chyba jedyne wyjście, to dobrze się zabezpieczać podczas seksu ;-)


moim zdaniem trafna ocena

polityka prorodzinna to bardzo szerokie pojęcie, a nie ma co udawać, że instytucje które powinny zajmować się pomocą rodzinom (pełnym czy niepełnym) nie tylko nie mają na to środków, ale i nie są do tego przygotowane.
zacznijmy od tego, że w Polsce cena pracy jest tragicznie zaniżona przez co człowiek, który pracuje (i jego rodzina)żyje często na granicy ubóstwa.
druga rzecz to brak narzędzi i środków do ścigania rodzica za niepłacenie alimentów (bądź zasądzanie ich w śmiesznej wysokości- wtedy powinno zadziałać dopłacanie z funduszu alimentacyjnego do normy przewidzianej na przeżycie i rozwój). tak na marginesie nie rozumiem dlaczego dziecko na które nie łożył rodzic (tylko państwo)ma w przyszłości łożyć na tego rodzica i jest to zagwarantowane prawem.

kolejna sprawa to mieszkania. nie za wiele lokali przewiduje zamieszkiwanie rodzin wielopokoleniowych, a jeżeli już odpowiadają one metrażowo to opłaty są za nie nie do udźwignięcia dla rodziny o skromnych zarobkach. no i trudno o wzajemną tolerancję.

jest milion takich przyczyn, które zmieniły nas jako społeczność i które bezpośrednio lub pośrednio wpływają na funkcjonowanie rodzin. wspomnę jeszcze tylko braku więzi międzyludzkich i że nie zawdzięczamy tego tylko "zdegenerowanym czasom" lub "zdemoralizowanej młodzieży". nie rozmawia się w domach, nie jada razem przy stole. nie uczy się szacunku dla tych od których się zależy i którzy będą zależni od niego. Zawdzięczamy to przede wszystkim sobie (obecni dziadkowie i rodzice) bo nie zadbaliśmy o zwykłe, ludzkie więzi. mści się przysłowiowe sadzanie wnuczka w autobusie na miejsce, które zwolniono dla jego babci. Rodzicielstwo to naprawdę trudne wyzwanie, a wychowanie to proces bardziej skomplikowany niż większość ludzi myśli. polega też na przygotowaniu dziecka do tego co kiedyś je i jego bliskich spotka. przydaje się wzajemny szacunek, miłość i odpowiedzialność za drugiego człowieka, ale tego trudno się uczy, bo najpierw sobie nie należy odpuszczać.

co do macierzyńskiego to trudno ocenić jaka długość byłaby zadowalająca dla każdej z nas. patrząc trochę dalej niż na nasze matki, czy babki, to kobieta krótko po połogu zostawiała dziecko babkom, ciotkom czy siostrom i szła do pracy. no chyba, że z wyższych sfer była ;-)
ja byłam długo bez pracy i żyliśmy z jednej pensji, po cichu zazdrościłam macierzyńskiego koleżankom i oczywiście możliwości powrotu do pracy.

vis - 2011-07-06, 16:30
Temat postu: prawdziwa polityka prorodzinna
prawdziwa polityka prorodzinna to obniżenie kosztów życia:

likwidacja podatków lub znikome podatki (więcej pieniędzy zostaje, zawsze znajdziemy łatwo pracę i wszystko będzie tanie)
tanie domy (budownictwo ekologiczne (earthbuilding), likwidacja prawa budowlanego, wolny obrót ziemią)
tania energia (brak podatków na paliwa, anty-OPEC, antymonopolizm, wprowadzenie technologii syntezy termojadrowej i latajacych talerzy)
bezpłatna edukacja na komputerze
udostępnienie technologii leczenia telekinezą

polityka "prorodzinna" polegająca polegająca na wypłacaniu świadczeń finansowanych z podatków jest niemoralna, gdyż powoduje bezrobocie, drożyznę, zwiększanie ilości urzędników(zmniejszenie ilości pieniędzy trafiających do potrzebujących); taka polityka jest totalitarna przez to, że zmusza wszystkich do uczetniczenia w niej, nasze dochody muszą być skontrolowane wtedy, urzędnicy opłaceni, a taka osoba co uzyska świadczenie często na nie nie zasługuje, albo nas obraża, wyda te pieniądze być może na mięso, tytoń, alkohol, narkotyki i co wtedy, tak to mamy więcej pieniędzy dla siebie, własnej rodziny i na pomaganie innym

odkąd państwo prowadzi politykę socjalną obserwujemy degradację zdrowej rodziny, coraz mniejszą ilość dzieci w stosunku do liczby osób na utrzymaniu bezpośrednio przez rodzinę (jak było przed wprowadzenim emerytur) i emerytów

Mirka - 2011-07-06, 16:57

lilias napisał/a:
jest milion takich przyczyn, które zmieniły nas jako społeczność i które bezpośrednio lub pośrednio wpływają na funkcjonowanie rodzin. wspomnę jeszcze tylko braku więzi międzyludzkich i że nie zawdzięczamy tego tylko "zdegenerowanym czasom" lub "zdemoralizowanej młodzieży". nie rozmawia się w domach, nie jada razem przy stole. nie uczy się szacunku dla tych od których się zależy i którzy będą zależni od niego. Zawdzięczamy to przede wszystkim sobie (obecni dziadkowie i rodzice) bo nie zadbaliśmy o zwykłe, ludzkie więzi. mści się przysłowiowe sadzanie wnuczka w autobusie na miejsce

Co tutaj mówić o babciach i wnuczkach, skoro istotą budowanego w Polsce przez kilkadziesiąt lat socjalizmu było niszczenie rodzinnych relacji. Obowiązywały relacje partyjne, nowy ład i nowe społeczeństwo.
Tych relacji do końca nie zniszczyli i to było głównym źródłem upadku komunizmu.
Teraz mamy neokomunizm, nowa lewica zezwala na pewne relacje, wprawdzie coraz bardziej wynaturzone, ale zawsze. Zaczynamy dbać o własną przyjemność w każdym aspekcie i to jest pocieszające, że zapewne neokomuniści też przegrają, ale ile pokoleń będzie straconych.
I nie ma się co oszukiwać. Wegetarianizm niszczy nie tylko rodzinne relacje jak diabli. Coś wiem na ten temat.

Jagienka - 2011-07-06, 17:04

madam napisał/a:

Jasne. Dlatego pracuję. Urlop wychowawczy jest, moim zdaniem przywilejem

Tylko z czego oplacić opiekę do dzieci, gdy wraca się do pracy po macierzyńskim?
Moi Rodzice wciąż pracują, więc musiałabym zatrudnić nianię.
Moja obecna pensja wystarczyłaby jedynie na pokrycie kosztów opiekunki. Więc zadaję sobie pytanie: po co wracać do pracy, skoro tak czy srak wyjdę na zero? To chyba nie ma sensu...

[ Dodano: 2011-07-06, 18:08 ]
Mirka napisał/a:
Wegetarianizm niszczy nie tylko rodzinne relacje jak diabli.

:?:
A co jeszcze niszczy wegetarianizm?
i dlaczego niszczy rodzinne relacje?

Mirka - 2011-07-06, 17:27

Jagienka napisał/a:
dlaczego niszczy rodzinne relacje?

Jak nie wiesz z autopsji, to poczytaj choćby tematy wpisów w "My -Rodzice, Dom Rodzinny" na tym forum.

lilias - 2011-07-06, 17:49

Mirka napisał/a:
Jagienka napisał/a:
dlaczego niszczy rodzinne relacje?

Jak nie wiesz z autopsji, to poczytaj choćby tematy wpisów w "My -Rodzice, Dom Rodzinny" na tym forum.


nic tak nie niszczy więzi rodzinnych jak ludzie, a nie wegetarianizm, kolor włosów czy uwielbienie dla futbolu. nauka swojego potomstwa chamstwa, bezgranicznego egoizmu i głupota to można rzec filary rozwalania więzi rodzinnych. co tu dużo gadać polityki w tym dużej nie ma.

[ Dodano: 2011-07-06, 19:00 ]
Jagienka, teraz mało który pracodawca będzie czekał na pracownicę cały okres wychowawczego. po prostu czasem nie ma do czego wracać i tak kółeczko się zamyka. moja krewna z każdym z dzieci była w domu po trzy miesiące, potem wróciła do pracy, a dzieci poszły do żłobka. wydawało mi się to straszne (nadopiekuńcza jestem) a oni żyją bardzo fajnie jako rodzina, dzieciaki super. jeżeli któraś z nas może sobie pozwolić na wychowawczy to super, jeżeli nie, to trudno, ale jest to po prostu inna sytuacja. mniej komfortowa, ale dzieci kocha się tak samo.

madam - 2011-07-06, 18:04

amudabi napisał/a:
A dziecko, dzieci? w jakim wieku poszły do przedszkola?

Amudabi, suwaczek wskazuje na wiek nieprzedszkolny dziecka mojego.

Jagienka, każda z nas ma swoje racje - kalkulacje. Ideałem byłaby wolność w podejmowaniu decyzji dot. powrotu do pracy. Mój przypadek jest rzadkością, bo to ja zarabiam zdecydowanie więcej niż nie - mąż i na wychowawczy pozwolić sobie nie mogę. Ojcu dziecka - niby przysługuje, a jednak nie bardzo. ;-)
Dzieckiem zajmujemy się wspólnie, niańki nie zatrudniamy, dziadkowie na co dzień również pracują.

Nie narzekam, nie oczekuję cudów od państwa, w którym się urodziłam, nie jestem utopistką.

Jagula - 2011-07-06, 20:22

Mirka napisał/a:
istotą budowanego w Polsce przez kilkadziesiąt lat socjalizmu było niszczenie rodzinnych relacji
a co zniszczyło relacje rodzinne w Europie zachodniej ?
MartaJS - 2011-07-06, 20:28

Mirka napisał/a:
Wegetarianizm niszczy nie tylko rodzinne relacje jak diabli.


Pewnie. Jak każda inność poglądów czy zachowań, prowadzi do dyskusji, konfliktów, zderzenia kultur, mąci spokojną wodę rodzinnego bajorka. Ale jeśli relacje między ludźmi są zdrowe, rodzina wyjdzie z tego bogatsza i mocniejsza. Monolit, w którym wszyscy są tacy sami, tak samo się zachowują, tak samo jedzą, wyglądają i nie wychylają się, tylko pozornie jest mocny.

Jagienka - 2011-07-06, 21:21

Mirka napisał/a:
Jagienka napisał/a:
dlaczego niszczy rodzinne relacje?

Jak nie wiesz z autopsji, to poczytaj choćby tematy wpisów w "My -Rodzice, Dom Rodzinny" na tym forum.

A ja myślałam, że to nie wegetarianizm, tylko brak zrozumienia niszczy te relacje, o których wspomniałaś. Ale może jestem w błędzie ;-)

No a co z tym drugim pytaniem? Tzn. co jeszcze niszczy wegetarianizm?

Lily - 2011-07-06, 21:26

Zaraz trzeba będzie wydzielić wątek o niszczeniu relacji rodzinnych :-?
Jagienka - 2011-07-06, 21:31

Lily napisał/a:
Zaraz trzeba będzie wydzielić wątek o niszczeniu relacji rodzinnych :-?

przepraszam Lily. Pytałam z ciekawości. Zastanawia mnie też, jak się ta kwestia ma do tematu rozmowy. Serio nie mam pojęcia :roll:

lilias - 2011-07-06, 21:47

Jagienka napisał/a:
Lily napisał/a:
Zaraz trzeba będzie wydzielić wątek o niszczeniu relacji rodzinnych :-?

przepraszam Lily. Pytałam z ciekawości. Zastanawia mnie też, jak się ta kwestia ma do tematu rozmowy. Serio nie mam pojęcia :roll:


ja też przepraszam, ale zaczęło się chyba od polityki prorodzinnej :oops:

kwiat bzu - 2011-07-06, 22:35

POdoba mi się to co napisałes Vis..myślę ze za mało jest kobiet w Polskiej polityce dlatego polityka prorodzinna w naszym kraju nie istnieje..tak naprawdę nikomu nie zaleźy abyśmy jako ludzie żyli godnie ..w tyglu politycznych rozgrywek i kalkulacji zagubiło się gdzieś to co najważniejsze i to co powinno być hasłem przewodnim każdego polityka: CZłowiek i miłość do ludzi, chęć poprawy ich warunków życia i dbanie o ich właściwy rozwój tak psychiczny jak i fizyczny...kształtowanie właściwych wzorców..
Jakiś czas temu doszłam do wniosku ze kobiety pchają sie do polityki kiedy faktycznie chcą zrobić cos naprawdę dobrego dla ludzi, społeczeństw itd..kierują się miłością..
mężczyźni pchają się do polityki po to aby się nachapać. narządzić, mieć wpływy, dominować, zaspokoich swoje amicje, itd..czyli mają kiepskie intencje..
Oczywiście nie chcę generalizować..ale uważam ze gdyby kobiety rządziły światem wyglądał by on inaczej.. :mryellow:
Nie pamiętam żebym dostawała przez 2 lata macierzyńskie i 400 zł miesięcznie..
z tego co pamiętam macierzynskie dostawałam przez 5 lub 6 miesięcy..potem przeszłam na urlop wychowawczy.,.teraz dostaję 260 zł z opieki społecznej..w tym jest zasiłek z tytułu samotnego wychowywania dziecka.
Prawda jest taka ze gdybym nie miała oszczędności kiedy urodziałam JUle nie miałabym z czego żyć.BO 260 zł miesięcznie to niewiele...
DO pracy nie mam jak wrócić bo moja firma na skutek kryzysu musiała zredukować mój etat:) FAjnie by było zeby ktoś wymyslił ze samotnej matce która nie ma do czego wrócić w sensie pracy..można dać dodatcję na założenie działalności własnej..ale z tego co wiem nie ma czegoś takiego..
NO cóż mało jest u nas przepisów które chcą ludziom życie umilić..

Agnieszka - 2011-07-06, 22:52

kwiat bzu: są opcje dotacyjne dla kobiet powracających na rynek pracy i szkolenia do tego. Kilka forumowiczek korzystało. Dopytaj np. w Urzędzie Pracy.

Marta: zgadzam się. Rodzinnie jesteśmy różni ale dalej bliscy (szczególnie rodzinna nie jestem, moja rodzinnośc tyczy najbliższego kręgu i kilku oboczności, co nie oznacza, że z pozostałymi spotkania nie są miłe)

biechna - 2011-07-07, 07:31

kwiat bzu napisał/a:
można dać dodatcję na założenie działalności własnej..ale z tego co wiem nie ma czegoś takiego..

Są takie programy, znajome korzystały i bardzo polecam, podpytaj w UM lub UP.

Mirka - 2011-07-07, 08:15

Jagula napisał/a:
a co zniszczyło relacje rodzinne w Europie zachodniej ?

Jest jeszcze gorzej niż z w Polsce za socjalizmu, gdzie dom/kościół "prostowały" ludzi po pracowniano/szkolnej agitce. Telewizory posiadali nieliczni, a Trybunę Ludu kupowali aktywiści.
UE jest utopijnym lewackim projektem. Gospodarka nakazowo-rozdzielcza ze środkami produkcji w prywatnych rękach, centralnie regulowana plus socjalna nadopiekuńczość.
Do tego lansowanie wszechtolerancji (zboczeń,patologii, luzackości, itp.), jak również "terrorystyczna" praktyka wdrażania owej "tolerancji" w szkolnictwie.
Skutek - obniżenie standardów i ukształtowanie się tzw." kultury wysokiej samooceny". To znaczy każdy ma być z siebie zadowolony, bez względu na jego zasługi. Programy nauczania, które kiedyż słuzyły szerzeniu kultury, dziś służa przypochlebianiu się dzieciom. Duża liczba dzieci kończy szkoły będąc zadufanymi w sobie analfabetami.
Francuskie szkoły podstawowe (te znam lepiej) to fabryki masowego ogłupiania.
Jagienka napisał/a:
A co jeszcze niszczy wegetarianizm?

Np. zdrowie, jeśli praktykowany jest w wersji wegetarianizmu "dzikiego".

madam - 2011-07-07, 09:00

Mirka napisał/a:
Jest jeszcze gorzej niż z w Polsce za socjalizmu,

Tak też podejrzewałam.
A jest jakieś miejsce na ziemi, Eldorado gdzie relacje rodzinne są przynajmniej poprawne?

Mirka - 2011-07-07, 09:50

madam napisał/a:
A jest jakieś miejsce na ziemi, Eldorado gdzie relacje rodzinne są przynajmniej poprawne

W USA ( w Holandii nie jest źle). Jest tam wysoki poziom przywiązania do tradycyjnych wartości, takich jak rodzina, naród. Inny niż u nas poziom życia, więc też łatwiej im kultywować miedzyludzkie relacje również poza rodziną, należeć do rozmaitych obywatelskich organizacji itp.

slaw_mir - 2011-07-07, 15:21

Mirka, a czy jestes pewna, że Stany są tym Eldorado? Tam gdzie nie jada się wspólnych posiłków w domu nie może być za bardzo rodzinnie i tradycyjnie...
Ania D. - 2011-07-07, 20:44

Mirko, myślisz, że to właśnie wegetarianizm niszczy relacje rodzinne? Bo ja raczej patrzę na to w ten sposób, że np. starsi, dziadkowie, ciocie etc chcą koniecznie wejść w role rodziców i decydować za nich o wszystkim. I nie chodzi tu tylko o jedzenie mięsa, ale też o słodycze i fast foody. Przerażenie mnie ogarnia, jak widzę babcie karmiące codziennie swoje wnuki - nawet nie będąc wege nie pozwoliłabym na coś takiego. Dla mnie niejedzenie mięsa to taki pretekst do tego, by włazić dorosłym dzieciom w ich zycie i by próbować narzucić im swoją jedynie słuszną rację. To takie podejście, że nawet dorosłe dzieci są tylko dziećmi i trzeba przez całe zycie je kontrolować i narzucać im swoje zdanie, bo inaczej po prostu zginą.
MartaJS - 2011-07-07, 21:10

Wegetarianizm niszczy życie rodzinne na tej samej zasadzie, co abstynencja ;-)

- No, nie napijesz się z wujkiem?
- Nie zjesz pysznego kotlecika od cioci?

;-)

amudabi - 2011-07-07, 21:19

Większość wypowiedzi jest takich m/w no cóż taki jest stan państwa, nic się nie zmieni, odłożyć godne macierzyństwo na później.
Nie chce tu przytaczać tak ortodokysyjnych poglądów jak chociażby w wypowiedzi VIS...
NO COMMENTS

A gdyby tak wyjść z zupełnie innej perspektywy, i przyjżeć się jakie są moje prawa jako matki??
Prawa Matki powinny być respektowane - są one nierozerwalnie związane z losem dzieci, to MOIM PRAWEM -PRAWEM MATKI JEST DECYDOWAĆ CZY I KIEDY DZIECKO MA SIĘ USPOŁECZNIAĆ, CZY JEST GOTOWE PSYCHICZNIE BY UCZĘSZCZAĆ DO ŻŁOBKA ITD...
DLACZEGO MY JAKO MATKI TŁUMACZYMY CHORY SYSTEM PAŃSTWOWOŚCI, NIE BRONIMY WŁASNEGO PRADA DO DECYDOWANIA O SWOIM DZIECKU.
JAKIEJ POTRZEBA ŚWIADOMOŚCI BY TO ZROZUMIEĆ I ODWRÓCIĆ TE DWA BIEGUNY...OTÓŻ TRZEBA SIĘ NIECO "ODTRYBIĆ" Z TEGO SYSTEMU W JAKI NAS OD DZIECKA SIĘ WKRĘCA.
NIE OBCHODZI MNIE TO JAKI STAN PAŃSTWA JEST ROZPOWSZECHNIANY ZA POMOCĄ MEDIÓW, MNIE OBCHODZI LOS MOJEGO DZIECKA.
TAK SOBIE MYŚLĘ ZE WIĘKSZOŚĆ WYPOWIEDZI JEST DOKŁADNIE TAKA JAKĄ OCZEKUJE KULEJĄCY SYSTEM. a DLACZEGO NIE POMYŚLEĆ, CZY PAŃSTWA STAN TAK CHORENDALNIE WYSOKIE ZAROBKI PSEUDOGWIAZD, PSEUDOPOLITYKÓW, POMPOWANIE PIENIĘDZY DZIWNE PROJEKTY, W JAKIEŚ LANSOWANIE OKREŚLONYCH OPCJI..SKĄD TAKIE KONTRASTY??A MATKI?? MÓWIĄ:"NIE , MY POCZEKAMY AŻ PAŃSTWO BĘDZIE W LEPSZEJ KONDYCJI"...
NIGDY NIE BĘDZIE BO KOMUŚ ZALEŻY, ŻEBY WIĘKSZOŚĆ Z NAS MATEK TAK WŁAŚNIE MYŚLAŁA...
MATKI SĄ WYROZUMIAŁE, ZE SWEJ NATURY JUŻ TAKIE SĄ ,TROSZCZA SIĘ NAWET O KONDYCJE PAŃSTWA..A DZIECKO ?ODDAĆ ŁATWIEJ NA WYCHOWANIE KOMPLETNIE OBCEJ OSOBIE, KTÓRA NIE MA ZIELONEGO POJĘCIA O MOIM DZIECKU? CZY TO JEST NAJLEPSZE ROZWIĄZANIE? DLA KOGO NAJLEPSZE?DLA DZIECKA?
JEST W PSYCHOLOGII TAKI NURT NAZYWA SIĘ MODNIE BONDING NA PEWNO WIĘKSZOŚĆ O TYM SŁYSZAŁA, CHODZI O RELACJE BLISKIE MATKI I DZIECKA, KIEDY SIĘ ONE BUDUJĄ , W JAKI SPOSÓB, CO POWODUJE DEFICYT TEJ BLISKOŚCI W OKREŚLONYM OKRESIE ŻYCIA DZIECKA...
a GDYBY TAK ZASTANOWIĆ SIĘ CO TAK NAPRAWDĘ JEST DLA DZIECKA NAJLEPSZE?

Mirka - 2011-07-07, 21:57

Ania D. napisał/a:
myślisz, że to właśnie wegetarianizm niszczy relacje rodzinne?

Aniu, nie myślę, że niszczy, ale ma wpływ.
Pamiętasz, że czas jakiś temu wałkowałyśmy ten temat i rozmaite racje do upadłego.
Jakbym jednak nie zaklinała rzeczywistości, to obiektywnie patrząc więzy rodzinne z racji wegetarianizmu w mojej rodzinie ucierpiały. Mówię tylko o wlasnych doświadczeniach.
Ucierpiały relacje dziadkowie- wnuki, rozluźnily się kontakty z rodzinami ciotecznych sióstr i braci etc., etc.

lilias - 2011-07-07, 23:13

amudabi, po pierwsze krzykiem niczego się nie załatwi i nie zagłuszysz innych (i to mówię ja, której głos automatem się podnosi jak się wkurzę). po drugie jest wiele matek w trudnej, bardzo trudnej sytuacji, które walczą o każdy bezpieczny dzień ze swoim dzieckiem (bezpieczny finansowo, emocjonalnie,...) i każda ma prawo do godnego życia. po trzecie i już ostanie ode mnie dzisiaj czas zmierzyć się z bieżącymi realiami. mądre określenia kolejnych nurtów w psychologii nie dadzą nam jeść i nie zapłacą rachunków. bywa trudno, ale kto nam obiecywał, że łatwo będzie? dawny model rodziny: kobieta w domu z dziećmi, mąż w pracy nie jest obecnie jedynym obowiązującym modelem bo się nie do końca sprawdził, ale nowe modele rodziny nie są bez wad. przez wieki nie chciałyśmy taryfy ulgowej i nakazowego siedzenia w domu przy dzieciach i garach więc powoli udało się nam ten świat zmienić. teraz nie da się tego odkręcić ot tak, bo "ja" czuję potrzebę osobistego zajmowania się dzieckiem do lat iluś tam. niezależność cholernie kosztuje.
społecznie się wyemancypowałyśmy (i bardzo dobrze), ale każdy medal ma dwie strony. Nie tworząc grup wspomagania (matki, ciotki, siostry, kuzynki) zostajemy w pojedynkę z problemami, których można by uniknąć (np. problem pozostawiania dziecka z osobą godną zaufania). wiem z doświadczenia i wiem też, że argument "bo ja chcę", "bo ja tak uważam" nie jest ogólnie obowiązującym prawem. dorosłość niesie ze sobą sporo goryczy.

Mirka - 2011-07-08, 07:31

MartaJS napisał/a:
Wegetarianizm niszczy życie rodzinne na tej samej zasadzie, co abstynencja

Abstynencja jeszcze nikomu nie zaszkodziła, natomiast źle, bez dostatecznej wiedzy praktykowany wegetarianizm może szkodzić, szczególnie dzieciom.

Jagienka - 2011-07-08, 11:20

Mirka napisał/a:
źle, bez dostatecznej wiedzy praktykowany wegetarianizm może szkodzić, szczególnie dzieciom.

jak każda niedbałość w kwestii żywienia. dieta tradycyjna, gdy się ją zaniedba, też będzie szkodzić.

Mirka - 2011-07-08, 12:33

quote="lilias"] dzisiaj czas zmierzyć się z bieżącymi realiami.[/quote]
Nic innego matkom nie pozostaje, jak mierzenie się z realiami i boksowanie się z rzeczywistością taką, jaka ona jest. Nic nie ma do rzeczy to, żeśmy się wyemancypowały.
Zaspakajanie naturalnych potrzeb na kazdym etapie życia człowieka powinno być zagwarantowane na każdym etapie rowoju społecznego.
Co daje nadzieję, że będzie lepiej, że na podstawowe prawa matki, o których mówi amudabi, ktoś z rządzących naprawdę zwróci uwagę?
Jak długo jeszcze nierespektowanie przez państwo praw matek do godnego macierzyństwa będzie tłumaczone złym stanem tego państwa?
Odpowiedzi cząstkowe, czy analiza pojedynczych tematów w tym względzie nie mają sensu. Jestem pesymistką jeśli chodzi o przyszłość.
Kto ma robić reformy a najważniejsze jaki ma w tym interes?
Każda władza powinna stawiać sobie strategiczne cele i sprawnie i je realizować, a Polska jest państwem zepsutym we wszystkich aspektach jej funkcjonowania.
W skali mikro - od rozpadającej się rodziny i więzi rodzinnych (ustawa zezwalająca na odebranie dzieci przez służby państwowe bez decyzji sądu czy też - dzięki ustawie o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej - faktyczne już umożliwienie homoseksualistom adopcji i wychowywania dzieci) aż do - w skali makro - organizacyjnego i instytucjonalnego rozpadu organizacyjnych struktur państwa oraz powolnej utracie suwerenności.
Degrengolada dotyczy nie tylko rządzącej partii, całej klasy politycznej po 1989r, ale również, co bardzo ważne - wyborcow.
Gdy po latach sowieckiego panowania odzyskaliśmy suwerenność, to niestety nie stało sie to przełomem etyczno- moralnym calego Narodu. Nie stworzono nowej jakości życia publicznego oraz prawnego etc.etc.
Takie pojecia jak: służba publiczna, uczciwość, praworządność, honor, patriotyzm, przyzwoitość , ojczyzna, poszanowanie zostały zrelatywizowane , stały się anachronizmem, nieprzystającym do rzeczywistości.
Przez 20 lat polskie "elity" polityczne nie były źródłem powstawania nowego, prawego Państwa.
Stały się synonimem małostkowości, karierowiczostwa, partyjniactwa, korupcji i żałosnego strachu przed innymi krajami.
Nie rozliczono przeszłości, przestępcy komunistyczni swobodnie sobie funkcjonują, a ich sposób działania i wyznawane wartości stały się obowiązującymi w III RP.
Przyglądamy się spokojnie jak perfidnie jesteśmy okradani (OFE, majątek narodowy), bezczelnie okłamywani (cuda, ceny, gospodarka, prezydencja UE, Euro 2012 i Euro waluta, stocznie, VAT, itp), pauperyzowani i totalitarnie zniewalani (cenzura, zamykanie za słowa krytyki, brak niezawisłości sądownictwa i prokuratury, itp), manipulowani medialnie (permanentnie) i totalnie odmóżdżani (coraz niższy poziom nauczania, historia okrojona)!.
Większość Polaków nie zna prawa, godzimy się np. z tym, że z racji ubóstwa większość społeczeństwa tak naprawdę do prawa nie ma dostępu, że wobec prawa nie jesteśmy równi, że traktowane jest ono instrumentalnie. etc. etc. Ta nierówność jest wszędzie, w skali mikro i makro, urzędzie, gminie itp.
I co? I nic godzimy się z tym jak baranki i dalej popieramy rząd, który najwięcej tego zła ma na sumieniu.
Tylko bardzo naiwni mogą sądzić, że ktoś zajmie się dziś na poważnie prawami matek.

Jakość państwa zależy od jakości ludzi go budujących i zarządzających. Zależy od ich wielkości, w sensie posiadania propaństwowej wizji rozwoju i umiejętności wprowadzania jej w życie.
Potrzebne są prawdziwe, propaństwowe ELITY.
Hitler i Stalin dobrze wiedzieli jak zniszczyć Polskę i Naród Polski - niszcząc właśnie elity, najznamienitszych obywateli, mogących budować silne państwo i będących niedoścignionym wzorem dla swoich rodaków!
Stąd Katyń lub pomordowanie przez Niemców polskich naukowców w Krakowie. Stąd wola wyłapywania i niszczenia wybitnych (nawet w skali mikro) Polaków-Patriotów w latach powojennych. Tak naprawdę ostatni Wielcy Polacy (i Ci z Lewa i z Prawa) godni piastować Najwyższe Urzędy Rzeczpospolitej zostali zamordowani we wczesnych latach 50-tych XX wieku.
Ostatni zginęli z rąk NKWD. Resztki z nich musiało emigrować.

Jedyna receptą na naprawę Rzeczpospolitej jest zbudowanie prawdziwych, propaństwowych elit.
Gdy Polską rządzić będą prawi i przyzwoici ludzie, to MY sami zwykli Polacy - mając takie wzory i autorytety - staniemy się lepsi, uczciwsi, mądrzejsi.
Szacunek i naturalne prawa dla matek staną się oczywiste

amudabi - 2011-07-08, 12:49

lilias napisał/a:
amudabi, po pierwsze krzykiem niczego się nie załatwi i nie zagłuszysz innych (i to mówię ja, której głos automatem się podnosi jak się wkurzę). po drugie jest wiele matek w trudnej, bardzo trudnej sytuacji, które walczą o każdy bezpieczny dzień ze swoim dzieckiem (bezpieczny finansowo, emocjonalnie,...) i każda ma prawo do godnego życia. po trzecie i już ostanie ode mnie dzisiaj czas zmierzyć się z bieżącymi realiami. mądre określenia kolejnych nurtów w psychologii nie dadzą nam jeść i nie zapłacą rachunków. bywa trudno, ale kto nam obiecywał, że łatwo będzie? dawny model rodziny: kobieta w domu z dziećmi, mąż w pracy nie jest obecnie jedynym obowiązującym modelem bo się nie do końca sprawdził, ale nowe modele rodziny nie są bez wad. przez wieki nie chciałyśmy taryfy ulgowej i nakazowego siedzenia w domu przy dzieciach i garach więc powoli udało się nam ten świat zmienić. teraz nie da się tego odkręcić ot tak, bo "ja" czuję potrzebę osobistego zajmowania się dzieckiem do lat iluś tam. niezależność cholernie kosztuje.
społecznie się wyemancypowałyśmy (i bardzo dobrze), ale każdy medal ma dwie strony. Nie tworząc grup wspomagania (matki, ciotki, siostry, kuzynki) zostajemy w pojedynkę z problemami, których można by uniknąć (np. problem pozostawiania dziecka z osobą godną zaufania). wiem z doświadczenia i wiem też, że argument "bo ja chcę", "bo ja tak uważam" nie jest ogólnie obowiązującym prawem. dorosłość niesie ze sobą sporo goryczy.



lilias, kompletne niezrozumienie jakies wynikło. Nie przyszłam tu na forum, żeby sobie pokrzyczeć, nie takie mam intencje, ale na Boga po co się godzić , ja tego nie rozumiem z trudną dolą...??
To tak jakby na samym wstępie założyć że nic nie robię bo i tak nic mi się nie uda.

"mądre określenia kolejnych nurtów w psychologii nie dadzą nam jeść i nie zapłacą rachunków. bywa trudno, ale kto nam obiecywał, że łatwo będzie?"

ale dlaczego ma być trudno? przy odrobinie większym wsparciu państwa, by się to mogło udać, która kobieta chce się realizować zawodowo, niech to robi, która chce poświęcic czas dziecku do lat 4-5 i być z nim w domu, niech to robi, ale nie to bedzie jej wolny wybór..
to jest tak że same sobie programujemy życie. I koniec, wszystkie matki mają trudno więc ja tez, tylko że wprzągamy w to swoje dzieci, uważam że to jest kompletnie bez sensu. Trzeba by trochę przeprogramować swoją świadomość, ale to juz każdy musi sam z sobą pogaworzyć, czy chce inaczej czy nie. Wszystkie grupy społeczne maja prawo walczyć o poprawę bytu , a tu chodzi o dzieci, kto w ich imieniu ma zawalczyć jak nie matki??
albo utworzyć nowy nurt, a stary model niech sobie śmiercią naturalną zemrze.
Może zbierzmy propozycje jak miałby wyglądac taki model wychowania w społeczeństwie dziecka, odpowiadający jego fazom rozwoju psychologiczno-emocjonalnego, tak żeby bez jakiegoś konfliktu wewnętrznego, bez przymusu społecznego mogło odbyc się wdrażanie dziecka w społeczeństwo..takie optymalne propozycje możemy zebrać. Opracować merytorycznie, złożyć iles tam podpisów i niech lezy w sejmie i może się doczeka, nawet jeśli wezmą to pod dyskusje to juz będzie sukces.

[ Dodano: 2011-07-08, 13:56 ]
Mirka- dzięki, widzę ze nie tylko ja czuję że coś można zrobić, jesli się chce, a wręcz jest taka konieczność.

lilias - 2011-07-08, 14:16

amudabi, tekst pisany przy włączonym caps locku to delikatnie mówiąc podniesiony głos.
amudabi napisał/a:
...
Może zbierzmy propozycje jak miałby wyglądac taki model wychowania w społeczeństwie dziecka, odpowiadający jego fazom rozwoju psychologiczno-emocjonalnego, tak żeby bez jakiegoś konfliktu wewnętrznego, bez przymusu społecznego mogło odbyc się wdrażanie dziecka w społeczeństwo..takie optymalne propozycje możemy zebrać. Opracować merytorycznie, złożyć iles tam podpisów i niech lezy w sejmie i może się doczeka, nawet jeśli wezmą to pod dyskusje to juz będzie sukces.

[ Dodano: 2011-07-08, 13:56 ]
Mirka- dzięki, widzę ze nie tylko ja czuję że coś można zrobić, jesli się chce, a wręcz jest taka konieczność.


zdecyduj się czy w tym wątku mamy rozmawiać o sytuacji matek w Polsce czy o modelu wychowania dziecka w społeczeństwie.

Nic nie jest na zawsze więc uważam, że dobrze jest rozmawiać i szukać rozwiązań, żeby sytuacja matek w Polsce się poprawiła. problem w tym, że nie będzie to zaraz, już, bo to wymaga uczciwego i kompleksowego podejścia do tematu. potrzeba chwili nas jako jednostek to za mało do przebudowy systemowej. system to coś więcej niż kolejne becikowe czy zasiłki lub upiorne grzebanie się w ideologiach. pamiętajmy, że na tym świecie nie ma nic za darmo i stworzenie nowych rozwiązań systemowych to w bardzo dużym uproszczeniu szukanie źródeł finansowania i dystrybucji środków według realnych do określenia i sprawdzenia kryteriów. to nie polega tylko na "zabrać tym, czy tamtym i dać nam". takie gadanie jest funta kłaków warte.

uważam, poza tym, że to naszym podstawowym obowiązkiem jest utrzymać własne dzieci (przydałoby się obligatoryjne dochodzenie alimentów dla dziecka, a nie zostawiać to wyborowi rodzica, czy drugie z rodziców ma płacić, czy nie). pomoc, ułatwienia, dofinansowania, opieka medyczna - tak, ale nie zgadzam się z przerzuceniem całkowitej odpowiedzialności finansowej za nasze dzieci na państwo. grozi to tym, że to państwo będzie stanowiło o naszych dzieciach i o tym co dla nich jest najlepsze. oddanie każdego z przyczółków naszych wolności to coraz większa ingerencja państwa w nasze życie, nasze ciała i kształtowanie naszych dzieci. nie podoba mi się ta wizja państwa i nas w nim dlatego uważam, że sprawa nie jest prosta, ale trzeba szukać lepszych rozwiązań niż są obecne.

[ Dodano: 2011-07-08, 15:23 ]
p.s. dobrze by było gdyby kobiety z każdej grupy wiekowej były zaangażowane w zmianę obecnej sytuacji, ale jesteśmy mało solidarne. przykladem chociażby likwidacje coraz większej ilości placów zabaw, bo osiedla się starzeją i bawiące się dzieci pod oknami są niemile widziane. inaczej to wyglądało kiedy ci, kiedyś młodsi, ludzie mieli własne dzieci. solidarności możemy się uczyć od facetów, o.

amudabi - 2011-07-08, 15:35

lilias...trochę mnie "ustawiasz" delikatnie mówiąc, nie wiem czy mnie się to podoba, :-(
mówienie co można czego nie , to trochę praca policjanta;)
"zdecyduj się czy w tym wątku mamy rozmawiać o sytuacji matek w Polsce czy o modelu wychowania dziecka w społeczeństwie."
nie widzę tu sprzeczności(?)
sytuacja matek w Polsce jest przecież nierozerwalnie związana z tym co nam narzuca państwo uspołeczniając na siłę nasze dzieci, jakby jedno bez drugiego nie ma racji bytu, chcąć mieć jakieś godziwe dochody, musimy iść do pracy, idąc do pracy musimy oddać dziecko do żłobka/przedszkola/pod opiekę osób trzecich..natomiast realne potrzeby dzieci i te emocjonalne moze przede wszystkim są spychane na dalszy plan.

"uważam, poza tym, że to naszym podstawowym obowiązkiem jest utrzymać własne dzieci (przydałoby się obligatoryjne dochodzenie alimentów dla dziecka, a nie zostawiać to wyborowi rodzica, czy drugie z rodziców ma płacić, czy nie). pomoc, ułatwienia, dofinansowania, opieka medyczna - tak, ale nie zgadzam się z przerzuceniem całkowitej odpowiedzialności finansowej za nasze dzieci na państwo. grozi to tym, że to państwo będzie stanowiło o naszych dzieciach i o tym co dla nich jest najlepsze. oddanie każdego z przyczółków naszych wolności to coraz większa ingerencja państwa w nasze życie, nasze ciała i kształtowanie naszych dzieci. nie podoba mi się ta wizja państwa i nas w nim dlatego uważam, że sprawa nie jest prosta, ale trzeba szukać lepszych rozwiązań niż są obecne. "
lilias, nie zgodzę się. Niech to będzie naszym obligatoryjnym obowiązkiem ale bez uszczerbku dla najmłodszych, jeżeli kogos zmusza sytuacja do podjęcia pracy z bólem serca musi oddać dziecko do żłobka, wcześniej niżby sam chciał to nie jest w porządku i wobec matki-rodziny i dziecka-przede wszystkim. Poza tym uważam że ingerencję państwa mamy w tej chwili a pomocy w zamian żadnej, ot co. Po drugie nie zgodzę się z tym że system pomocowy działa w ten sposób, że dając coś nabywa prawa do ingerencji(?)zobacz Szwecję , tam pomoc jest ogromna a wolność wyboru i decydowania rodzica wzdlędem dziecka jeszcze większa.
i oczywiście po trzecie nie oczekuje że coś się zmieni "zaraz" ale chociaz można spróbować, milcząc dajemy sygnał że akceptujemy tą sytuację i się z nią zgadzamy. Uważam że Polske powinno być stać, choć na speckomisję (;) ) , która będzie pracować nad projektem zmian w sprawie polepszenia sytuacji matki i dziecka. Ale niech się coś ruszy, bo jeśli my nic nie zrobimy, to nie wierze że kolejny rząd sam z siebie z dobra swego serca się tym zajmie.

[ Dodano: 2011-07-08, 16:40 ]
ps. lilias, bardzo ładny obrazem ten w dole.

lilias - 2011-07-08, 16:35

amudabi, nie zamierzam Cie ustawiać, po prostu staram się stosować do zasad netykiety
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=3796

Lily w tym wątku już raz interweniowała, że temat nam się rozjeżdża. :->

Mirka - 2011-07-09, 08:05

lilias napisał/a:
system to coś więcej niż kolejne becikowe czy zasiłki lub upiorne grzebanie się w ideologiach

Jak mamy zapomnieć o ideologii, to najlepiej naszą hipotetyczną matkę z dziećmi umieścić na bezludnej wyspie i dalej snuć rozważania jak urządzić jej życie.
Jak świat światem zawsze obowiązuje jakaś ideologia i totalitaryzmy, jawne (nazizm, komunizm, socjalizm, neokomunizm itp.), czy ukryte(np.homoseksualizm- nie tyle orientacja, co chęć zindoktrynizowania społeczeństwa).
Celem totalitaryzmów zawsze było zbudowanie nowego społeczeństwa, zaś niezbędnym ku temu środkiem było rozbicie rodziny, czy choćby istotny wpływ na nią.
Groza homo polega własnie na tym, że przekreśla on tradycję rodzinną.
To np. homoseksualista ma prawo do dziecka, a dziecko nie ma prawa do posiadania rodziny. Dziecko jest podporządkowane dązeniom dorosłego. Prawda o tolerancji musi być wtłoczona do głów dzieci. Opór rodziców wobec tego prania mózgów jest traktowany tak jak uczenie religii było traktowane w systemie sowieckim. Ta idea niszczy oczywiście rodzinę.
Naziści uważali że ludzi należy hodować jak zwierzęta, kojarząc w tym celu najwartościowsze egzemplarze. Komuniści z kolei uważali że człowiek będąc wierny rodzinie jest mniej posłuszny władzy.
Współczesna lewica również mówi o zbudowaniu nowego społeczeństwa opartego na równości i tolerancji. Gender. Indoktrynacji dzieci co do ról płciowych, nie mówiąc o pomysłach prof. Środy. Etc. etc.
Gdyby nie endeckie przekonania pana Barroso, to byśmy zgodnie z wytycznymi UE pracowicie wdrażali w naszych przedszkolach i rodzinach ideologię gender.
Jeśli myśli się o wypracowaniu i wprowadzeniu w życie systemu, to chyba nie ma innej drogi niż przyjrzenie się najpierw, która partia ( jej ideologia, wyznawane wartości) będzie w stanie wprowadzić go w życie.

lilias - 2011-07-09, 10:45

Mirka, z tego co wiem to rodzicielstwo jest ponadpartyjne i poza wszelkimi ideologiami. to że dorośli przekazują swoim dzieciom pewne zachowania i poglądy nie powinno mieć wpływu na ich miejsce w systemie. to tak jakby ludziom powiedzieć na kogo i gdzie mają głosować bo dostaną kasę. oczywiście po wcześniejszym zadeklarowaniu swojej przynależności do danego ugrupowania czy kościoła. tylko, że tu nie chodzi o jednorazowe zapomogi.

to nie ma sensu. partie i różne wyznania były, są i będą. powstają i giną w zakamarkach historii, a sytuacja rodziców i ich dzieci jako takich nie powinna być zależna od przynależności do poszczególnych z nich. to dlatego jest tak ciężko cokolwiek wypracować dzisiaj bo różni działacze partyjni, czy kaznodzieje próbują zawłaszczyć i skłócić poszczególne grupy ludzi zbijając na tym partyjny czy inny interes. zagubiony został wspólny cel, wspólny interes Polaków ogółem. dziamganie o tym, że mój interes,moja wiara, moja partia jest bardziej polska niż innych jest niecelowe bo nic nie daje. żadnych rozwiązań systemowych tylko rozpowszechnia się co bardziej chwytliwe wyborczo kawałki, a potem cisza.

przydałoby się bardziej skupić na problemie bo nie chodzi tu tylko o takie same żołądki, ale o realną i prawdziwą pomoc, której nie będzie można nieuczciwie wyłudzić i zrobić z niej kolejnego sposobu na życie. o system na tyle elastyczny, żeby był przydatny (życiowy) i na tyle szczelny, żeby pieniądze trafiały do tych, do których powinny.

przepraszam za kobylaste OT. tylko pośrednio nawiązuje do"sytuacji matek w Polsce". więcej nie będę bo opuszczam wątek, ale będę śledzić :-)

Mirka - 2011-07-09, 13:52

lilias napisał/a:
z tego co wiem to rodzicielstwo jest ponadpartyjne

Nie tylko że nie ponadpartyjne, ale nawet mające związek z globalnym ociepleniem.
"Najlepszym sposobem na zwalczanie globalnego ocieplenia jest zredukowanie nadmiernej liczby populacji ludzkiej poprzez stosowanie antykoncepcji i aborcji
- czytamy w raporcie naukowców z think tanku Optimum Population Trust działającego przy prestiżowej London School of Economics and Political Science (LSE).
42-stronicowy raport nosi tytuł:

Mniej emitujących, mniej emisji, niższe koszty.

Wynika z niego, że ograniczenie niechcianych ciąż doprowadzi do zmniejszenia się emisji dwutlenku węgla o 34 miliardy ton.

Jakimi metodami naukowcy chcą zmiejszać ilość emitujących?

- Planowanie rodziny, aborcja, sterylizacja i masowa dystrybucja antykoncepcji powinna być postrzegana jako priorytetowe metody na obniżenie emisji dwutlenku - czytamy w raporcie.

Opierają się na raportach UNICEFu oraz oenzetowskiego Światowego Funduszu Ludnościowego (UNFPA) dotyczących konieczności planowania rodziny w rozwijającym się świecie.

Planowanie rodziny według UNFPA oznacza najczęściej aborcję, antykoncepcję i sterylizację.

Raport tej agendy ONZ, cytowany przez londyńskich naukowców wykazuje, że 40 proc. wszystkich ciąż na świecie jest nieplanowanych. A co za tym idzie - niechcianych.
Z tego powodu popierają propozycję wzmocnienia kontroli urodzin poprzez antykoncepcje i aborcję. Obliczają, że ma to zredukować liczbę ciąż o 72 proc."

hxxp://www.bibula.com/?p=13951

amudabi - 2011-07-09, 14:36

Mirka, to co piszesz jest przeciekawe, bardzo szerokie spojrzenie na temat.
Ja wciąż czekam i sama tez myślę, jak tą sytuacje takiej matki Polki zmienić, od czego zacząć, zachęcam tak by myśli nasze bliżej krążyły sedna...
Myślę, że jakiś konkret by zainspirował do stworzenia nowego systemu wspierania matek i ich dzieci w Polsce przez państwo...

Mirka - 2011-07-09, 15:36

amudabi napisał/a:
Ja wciąż czekam i sama tez myślę, jak tą sytuacje takiej matki Polki zmienić, od czego zacząć

Przyzwyczailiśmy do ogłoszeń typu oddam kotka w dobre ręce , a tu w tvn pokazują ogłoszenie ze Słupska:
„Oddam dziewięciomiesięcznego syna w dobre ręce do adopcji otwartej dla pary. Jestem samotną matką bez niczyjej pomocy i nie jestem w stanie sama dalej syna wychowywać"

Urzędnicy miejscowej Opieki Społecznej (państwo) oferuje zdesperowanej matce psychologa i ewentualnie kuratora. A potrzebne jest wsparcia materialne, bezpłatny żłobek, aby mogła podjąć pracę, etc.
Nie ma pieniądzy na karmienie i na wychowanie dziecka.
Państwo jest bezradne. Bo nie ma pieniędzy na nic . Z wyjątkiem rezerw do ponoszenia niezbędnych wydatków na budowanie własnej pozycji.
Pan premier Tusk powołał nowego Ministra Stanu w swojej kancelarii, kolejnego ministra, którego rolą będzie zdobywanie głosów dla rządzącej partii. finansowanego z naszych podatków. Są pieniądze na panią ministerr od korupcji, doradców i spin doktorów od wizerunku.
O czym i z kim tu rozmawiać?

amudabi - 2011-07-09, 21:20

Mirka, w rządzie mamy od dawna przerost formy nad treścią, wiec powoływanie kolejnego ministra od propagandy w rządzie pana Tuska mnie nie dziwi.
Ot ciekawe, że pierwszym ruchem po wygranych wyborach PO były obsadzenie swoimi koleżkami KRRiT..i teraz efektem tego jest 70 % wiadomości jak to polska gospodarka kwitnie i wszystkim żyje się coraz lepiej, a emerytom miast podnieść emerytury, "funduje się" czwartek emeryta i bilety do teatru za złotówkę, to jest dopiero jest farsa.
Mnie dziwi milczenie osób zainteresowanych czyli matek tym tematem, jeszcze raz podkreślę starą prawdę ,że milcząc okazujemy swoją aprobatę, przyklepane pozamiatane przecież matki z dziećmi w wózeczkach nie przyturlają się pod sejm..
Tymczasem dzieję się cos tak dramatycznego jak "krzyk" tej kobiety..i co? zaraz odezwą się głosy typu "to po co dziecko wydaje na świat, trzeba było się zabezpieczać"..itd..a pomocy żadnej. Takim domów, matek jest większość, matki którym dobrze się wiedzie są mniejszością..ale pokazuje nam się obrazki jak to pseudogwiazdy radzą sobie z wyzwaniami trudów wychowawczych, typu wiązanie sznurowadeł w wieku dwóch lat czy trzech? a ludzie autentycznie nie mają czym nakarmić dzieci, chodzą głodne, zaniedbane, to tu na łódzkich Bałutach parę dni temu w sklepiku stało przede mną dziecko ściskające w ręku jakieś grosiki, a po głowie wędrowały całe rzesze...
nie piszcie, że każdy kowalem swojego życia,itd..że mogli rodzice pomyśleć wcześniej, zadbać, zarobić..niektórzy mają mniej szczęścia w życiu, biedę dziedziczy się, wysysa z mlekiem matki, a państwo? przygląda się i biernie pozwala się staczać od dzieciaka już na dno..
jednocześnie do zwolnienia są juz wytypowani nauczyciele, bo-..prozaiczna przyczyna-niz demograficzny..ach z jakiej to przyczyny daleko Polakom do świadomej spełnionej prokreacji? głowią się ministrowie..
Nie, niestety nikt się z rządu nad tym nie zastanawia, bo mają "większe" problemy.
Które państwo prowadzi taką politykę? takie które w prostej linii swej "drogi rozwoju" za chwilę natknie się na przepaść, zapaść, na każdym poziomie, demograficznym gospodarczym, finansowym, jaka polityka nad tą przepaść prowadzi? polityka głupców i ślepców. A my milczymy, ba..usprawiedliwiamy..
Nie ma z kim rozmawiać? od tego też są ministrowie, rzecznicy, by w końcu nad tym jak się żyje w Polsce matkom i ich dzieciom, zastanowić. Po prostu muszą. Jest taka zasada że żadna petycja, nie może pozostać bez odpowiedzi. Czy będzie odpowiedź za rok czy dwa, czy w kolejnej kadencji..na pewno warto spróbować, przerwać milczenie.

[ Dodano: 2011-07-09, 22:35 ]
cyt"Jedyna receptą na naprawę Rzeczpospolitej jest zbudowanie prawdziwych, propaństwowych elit.
Gdy Polską rządzić będą prawi i przyzwoici ludzie, to MY sami zwykli Polacy - mając takie wzory i autorytety - staniemy się lepsi, uczciwsi, mądrzejsi.
Szacunek i naturalne prawa dla matek staną się oczywiste"

Mirka to pięknę co piszesz, ale nic samo się nie zrobi, same elity się "nie zawiążą", to jest cały proces budowania się takich klas, to trwa lata..dziesiątki lat, ileś pokoleń musi odejść..
Na pewien stan rzeczy nie mamy wpływu, ale tu akurat to my powinnyśmy zająć głos.
Masz racje że tylko ktos naiwny może wierzyć, że ktos tam w rządzie sie zajmie tym tematem, ale matki mogą sobie na tę naiwność pozwolić, warunek, niech będzie to głos naiwnych ale światłych i mądrych świadomych swojej wartości matek i wartości swych dzieci.

Mirka - 2011-07-10, 07:36

amudabi napisał/a:
po wygranych wyborach PO były obsadzenie swoimi koleżkami KRRiT..i teraz efektem tego jest 70 % wiadomości jak to polska gospodarka kwitnie

Licząc się oczywiście z posadzeniem o agitację przedwyborczą, pokażę ci na przykładzie relacji w Wiadomościach TV1 (dwie minuty) z Kongresu Kobiet zorganizowanego ostatnio przez PiS w W-wie, na którym mówiło się właśnie o najważniejszych problemach z jakimi borykają się dziś kobiety i matki i jak temu zaradzić, jak bezczelnie ten przekaz został zmanipulowany i okrojony.
Nikogo z decydentów o tym co ma trafić do społeczeństwa kobiety i matki nie interesują. Chodzi tylko o politykę i przedstawienie Kaczora jako ekscentryka i radykała ( w domyśle psychola), który chce na dodatek zlikwidować spotkania inegracyjne na korporacyjnych wyjazdach.
Jeśli więc formalna opozycja nie ma dziś szans na medialną komunikację ze społeczeństwem, to chyba pozostaje tylko zejście do podziemia.

Prezes mówił o godności kobiet, o zbyt łagodnym polskim prawie w aspekcie kar za gwałty i molestowanie, o trudnościach kobiet z dziećmi w łączeniu pracy z ich wychowaniem, o problemach mieszkaniowych młodych rodzin.Nie zapomniał też o Paniach dojrzałych, które powinny mieć możliwość rozwijania swoich zainteresowań, kiedy na to wreszcie mają czas. I o zdrowiu kobiet - wspomniał, że na badania mammograficzne pieniądze są, ale już na leczenie kobiet u których wykryto nowotwory nie. No i o możliwości "wyprzedzenia" raka poprzez badania genetyczne prof.Lubińskiego.
Pani poseł Arent mówiła jako samotna matka o problemach tych kobiet, między innymi o ściągalności alimentów itp., itp.
Z przedstawionej w TV jednozdaniowej wypowiedzi J.K. usunieto trzy fragmenty oraz sklejono tak , aby wyglądało na jednolitą wypowiedź. Kontekst wypowiedzi oczywiście przemilczano.

W wersji TVP brzmi następująco: „Te wszystkie spotkania integracyjne szczególnego rodzaju w różnych wielkich firmach twardą ręką zlikwidujemy”. Pełna wypowiedź wyglądała nastepująco:

„Pierwsza sprawa którą z całą pewnością trzeba załatwić, to jest sprawa godności, ochrony godności kobiety. Nie jest z tym proszę państwa ciągle w naszym kraju dobrze. Mamy do czynienia z przemocą domową, mamy do czynienia z molestowaniem, z gwałtami, z wykorzystywaniem zależności służbowej dla celów, o których dorosłym paniom nie muszę tłumaczyć. Trzeba temu zdecydowanie zapobiegać, trzeba się temu przeciwstawiać i żeby to uczynić potrzebne jest spełnienie dwóch warunków. Ten pierwszy jest łatwiejszy, chociaż też niełatwy. To znaczy trzeba czasem uchwalić nowe, a z całą pewnością zaostrzyć obecnie obowiązujące przepisy............. Ja chcę jasno paniom powiedzieć, że w tym wielkim sporze który niedawno wybuchł w Polsce, a dzisiaj w świecie, w sporze o to, czy mężczyźni o wyjątkowo wysokiej pozycji społecznej mają wobec kobiet jakieś wyjątkowe uprawnienia, my jasno mówimy nie. Nie mają. Odpowiadają tak jak wszyscy, a wysoka pozycja społeczna powinna wpływać tylko na zaostrzenie kary, zarówno co do jej wymiaru jak co do rygoru jej wykonywania. I tutaj możecie panie na nas liczyć. My z całą pewnościąte wszystkie spotkania integracyjne, nie mówię o tych dobrych oczywiście, tylko te szczególnego rodzaju w różnych wielkich firmach, te wydarzenia tego rodzajutwardą ręką zlikwidujemy. Bo w tym wypadku trzeba po prostu to całkowicie wyeliminować. Pracownice nie mogą być poniżane, nie mogą być poddawane różnym zabiegom o których tutaj nawet nie chcę mówić bo mi wstyd, ale panie wiedzą o co chodzi. To musi się w Polsce skończyć. A to jest problem, są badania na ten temat, to jest dzisiaj w Polsce problem do rozwiązania. I to jest pierwsza część tej kwestii godności.”

amudabi - 2011-07-10, 08:45

No tak, nic dodać nic ująć..chciałoby sie rzec, właściwie, najlepsze co mogli by ludzie zrobić w tym matki i co poprawiło by ich sytuacje i znośnosć bytu, nastawienie do pewnych spraw, to wyrzucić odbiorniki TV. Przestaliby nami sterować, człowiek odzyskał by jasność widzenia a przede wszystkim własne poglądy. Ale to taka utopia.
Niezwykłe to jest wmanipulowanie człowieka, tak by czuł się wolny, a jednocześnie naprawdę był niewolnikiem.
Oto, jan kowalski idzie do pracy, no bo musi, bo rachunki kredyty, wyżywić rodzinę trzeba, a tu juz reklamują nowe telewizory, więc spina, się by zarobić oszczędzić, albo kupić na raty, zadowolony z siebie bo jest na czasie, nie odstaje od większości, która juz plazmy ma, włącza piękny ekran, z którego ścieka stek kłamstw i manipulacji ale wyłącza ten telewizorek w poczuciu zadowolenia z siebie. To nic że każą jeszcze opłacać abonament, z tych cieżko zarobionych pieniędzy, tylko po to żeby dobrze sterowac przykładowym janem kowalskim, który przecież czuje że wszystko robi z własnej i nie przymuszonej woli,. taki to nowy model niewolników system wykreował...nawet nie mamy poczucia że jesteśmy sterowani, mistrzostwo.
Ale nie ma co, można wykorzystać i to w szczytnym celu. W końcu kiedyś ludzie sie zorientują....

Mirka - 2011-07-12, 08:14

amudabi, tu masz m.in. odpowiedź na co idą nasze pieniądze z podatków.
"Stołeczny ratusz ostro puchnie.
W ciągu niemal pięciu lat rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz w warszawskim ratuszu przybyło ponad 1,8 tys. urzędników, a drugie tyle w warszawskich szpitalach i ZOZ-ach.
Gdy w 2006 r. po raz pierwszy obejmowała ona prezydenturę stolicy, w urzędzie miasta było zatrudnionych 5,7 tys. pracowników: 3,4 tys. w ratuszu i 2,3 tys. w urzędach dzielnic.
Dziś Warszawą rządzi ponad 7,5-tysięczna rzesza samorządowców, nie licząc wybieralnych zarządów dzielnic i samego prezydenta.
Utrzymanie stołecznej administracji będzie kosztować w tym roku 857 mln zł, czyli niecałe 10 proc. budżetu. W tym ok. 50 mln zł pójdzie na gwarantowane premie dla urzędników.
Nie tylko w ratuszu nie widać kryzysu gospodarczego i zwolnień. W Zarządzie Transportu Miejskiego w ciągu ostatnich dwóch lat liczba pracowników zwiększyła się o 25 proc. - z 500 do 650 etatów. Aż o 2 tys. wzrósł stan etatów w warszawskiej służbie zdrowia. W 2009 r. w szpitalach i ZOZ-ach podległych samorządowi pracowało 10 tys. osób. Dziś pracuje 12 tys."
hxxp://polskalokalna.pl/wiadomosci/mazowieckie/warszawa/news/stoleczny-ratusz-ostro-puchnie,1666687
Opłaca się trzymać taką armię "swoich", bo to zapewni zwycięstwo w wyborach.

amudabi napisał/a:
wynikał wniosek:"nie ma że boli, trzeba zacisnąć usta i np zarabiać pieniądze, oddać dziecko do żłobka, zatrudnić się w trybie nocnym, np rozkładając towar na półkach...

Zerknełam do twojego wstępnego posta i ogarnęła mnie refleksja, cóż to jest polityka prorodzinna.
Czy chodzi o zagwrantowanie przez państwo "usług" w postaci żłobków, przedszkoli, niani, do której państwo dopłaca ubezpieczenia itp, czyli ulżenie rodzicom poprzez to, że oddadzą dziecko pod opiekę obcym ludziom, zdejmą ze swoich barków obowiązek wychowywania dzieci, a za to mogli spokojnie pracować i rzetelnie płacić rosnące podatki etc. etc.
Taką politykę prowadzi dziś PO, jedną ręką wprowadza ustawę żłobkową, dopłaty do niań, a drugą podnosi do 23%Vat na ubranka i buciki dla dzieci i inne podatki.
I chełpi się tym że wiele dla rodzin wielodzietnych robi.
Oczywiście , że te usługi są potrzebne, ale przede wszystkim sprawą kluczową jest pozostawienie większej ilości pieniędzy w kieszeni rodziców, bo zwiększenie dzietności w największej mierze zależy od stanu finansowego rodziny.
Po co zatem tracić pieniądze na tysięce urzędników planujących i starających sie realizować polityke prorodzinną?
Drastyczne podnoszenie podatków przeczy prorodzinnej polityce.
Ktoś chce za nas wychowywać nasze dzieci i nie jest to dla mnie wcale dziwne mając na względzie to, że realizujemy dziś lewacką polityką UE, nie mówiąc o neokomuniźmie w którym tkwimy przez ostatnich 20 lat ( z wyjatkiem rządu Olszewskiego i Kaczyńskigo)..
Rodzice mający pieniadze w kieszeni i decydujący o tym, kto ma się dzieckiem opiekować nie gwarantowaliby wbicia do dziecięcych głów tych wartości, o które chodzi politykom, w tym równości i tolerancji. Między praktyczną realizacją naszego macierzyństwa a polityką jest ścisły związek.

amudabi - 2011-07-12, 14:31

Wiesz Mirka, po krótce chodzi o to by rodzice nie musieli oddawac swoich dzieci w opiekę obcym ludziom w tym instytucjom typu żłobek, chodzi o wspieranie przez państwo tych rodzin które wolą zaopiekować się i po prostu móc wychowywać swe dzieci .
Pisałam o tym w liscie do polityków, ze jest to nasze prawo rodzica, by móc sie dzieckiem zająć a jednocześnie by nie było one pozbawione tych szans, które mają dzieci bogatych rodziców.
By móc rozwijać ich umiejętności i talenty od malutkiego.
Tych funkcji nie spełniają ni złobki ani przedszkola, nikt mi nie wmówi że jakiekolwiek przedszkole realizujące choć najlepsze programy jest w stanie bazować na potencjałach poszczególnych dzieci i je rozwijać, jest to fizycznie niemożliwe!

cyt:<ale przede wszystkim sprawą kluczową jest pozostawienie większej ilości pieniędzy w kieszeni rodziców, bo zwiększenie dzietności w największej mierze zależy od stanu finansowego rodziny. >

to jest też prawda, ale myślę że gdyby dla państwa faktycznie ważna była instytucja rodziny, byłoby je stać na pomoc w formie dotacji czy jakiegokolwiek innego wsparcia finansowego , wydłużając macierzyński, podwyższając świadczenia rodzinne, wtedy rodzice w naturalny sposób mogliby spokojnie sobie rozważyć, czy warto dziecko oddawać do żłobka czy przedszkola, a może jednak wychowywać "własnoręcznie" i podołac tenmu finansowo również.

To co robi PO to jest łatanie chorego systemu, tak by przyspożyć sobie jak najwięcej korzyści(ściągalność podatków), to jest polityka głupców i ślepców.
O tym nie mówmy.

Mirka - 2011-07-12, 20:45

amudabi napisał/a:
ale myślę że gdyby dla państwa faktycznie ważna była instytucja rodziny, byłoby je stać na pomoc w formie dotacji czy jakiegokolwiek innego wsparcia finansowego ,

Jeśli stawiasz na na silną i autonowmiczną rodzinę, to państwo musiałoby stworzyć takie warunki ekonomiczne i prawne, żeby rodzina mogła się utrzymać i rozwijać o własnych siłach.
To jest przeciwieństwo tego co mamy dziś - słaba rodzina, natomiast rozbudowane państwo biurokratyczne, niby trochę opiekuńcze, zajmujące się wszystkim i niczym, dające jakiś zasiłki etc.
Takie państwo choćby nawet rządzili politycy chrzescijańscy, będzie zawsze rodzinę osłabiać.
Państwo opiekuńcze to hasło lewicy, ta zawsze była wroga rodzinie, jako „ostoi konserwatyzmu”. Lewica wie, że rodzina jest zawadą dla jej propagandy i dla wszechwładzy biurokracji państwowej.

Czyli powinna nastąpić obniżka podatków i zniesienie przymusów składkowych - co oznacza więcej w kieszeni + większa wolność gospodarcza (szybszy rozwój gospodarczy i wzrost zatrudnienia, łatwiej wtedy o dobrą pracę).
Żeby to zrealizować i zrównoważyć budżet trzeba pewno obciąć wydatki państwowe - zredukować administrację, przyśpieszyć rozsądną prywatyzację etc. etc., a póki nie nastąpi większa obniżka podatków dla wszystkich, powiększyć ulgi dla rodzin. Wielka Brytania ma zerowy VAT na artykuły dziecięce, może mieć go i Polska.
Samo finansowe wsparcie w sytuacji, kiedy opodatkowanie rodziców jest bardzo wysokie nie za wiele da.
Obecnie w Polsce około połowy wypracowanych przez nas pieniędzy idzie do kasy państwa. Ludzie pracujący za pensję, a w takiej sytuacji jest gros rodziców, są opodatkowani bardziej, na poziomie dwóch trzecich przychodu (płacimy nie sam podatek dochodowy, lecz i VAT, cła, akcyzę za paliwo i energię ukrytą w każdym towarze, składki emerytalne i zdrowotne oraz mrowie opłat).
W Szwecji, mimo bardzo rozwiniętego systemu świadczeń dla rodzin, dzieci jest mało i ludzie mają je późno. Jedną z przyczen jest to, że Szwecja ma najwyższe w Europie podatki, czego pomoc dla rodzin nie kompensuje.
Jakoś nie mogę sobie wyobrazić, żeby w naszym neoPRL-u, funkcjonującym od wyborów do wyborów chciało się komuś myśleć o silnej rodzinie i demograficznym rozwoju. Utopia.

amudabi - 2011-07-13, 20:44

Mirka, ten wariant z obniżeniem podatków jest bliski ideału, na drodze jakichś kompromisów, pewnie by udało się przeprowadzić, ale śmię twierdzić że nie prędko tego doczekamy..a jeżeli wybory wygra PO juz tym bardziej bedziemy pogrążać się w biedzie i w nijakość.

Powiem tak, jęsli mamy kontynuować ten watek czas na konkrety, nie wiem , zostałysmy my dwie, inne mamy byc może obserwują wątek, lub nie.

Ja nie zamierzam rezygnować, i podejmę wszelkich prób przyczynienia się do polepszenia sytuacji matek w P.(to dużo powiedziane, choć przyciągnąć uwagę i zaakcentować ten problem(!)
Na razie obserwuje czytam komentarze na różnych forach wyciągam wnioski, ale myślę że właśnie teraz jest dobry czas, właśnie ten przed wyborami....

Mirka - 2011-07-14, 12:10

amudabi napisał/a:
czas na konkrety

Dziś wyjeżdżam, wracam na poczatku sierpnia i się odezwę.
Znalazłam w wikipedii feministyczną federację, która deklaruje, że działa na rzecz kobiet.
"Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny - organizacja działająca na rzecz prawa kobiet do decydowania o tym, czy i kiedy mieć dzieci. Przewodniczącą Federacji jest Wanda Nowicka. Organizacja powstała jesienią 1991 roku, jako porozumienie kilku organizacji. Obecnie w jej skład wchodzą:
Federacja domaga się równych praw dla kobiet i mężczyzn, wolnego dostępu do antykoncepcji, czy prawa do przerwania ciąży. Inicjuje wiele akcji i prowadzi własny telefon zaufania. Przy Federacji działa nieformalna Grupa Edukatorów Seksualnych "Ponton", która zajmuje się tzw. edukacją rówieśniczą i prowadzi pogadanki w szkołach, a także poradnictwo dla młodzieży..."

Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny twierdzi, że co roku pomaga 200 000 kobiet usunąć ciążę. Oznacza to, że KAŻDEGO dnia pracującego fundacja ta pomaga prawie 800 kobietom.
Niechby ta pomoc trwała tylko pół godziny dla każdej. Oznacza to, że codziennie pracownicy fundacji spędzają na tych konsultacjach prawie 400 godzin, co daje liczbę ponad 47 pracowników zajmujących się 8 godzin dziennie tylko pomocą dla chcących zabić dzieci.
Po pierwsze zgodnie z przepisami BHP Federacja musiałaby przeznaczyć na tych pracowników biuro minimum 705 metrów kwadratowych, a tak nie jest.
Po drugie kwota na wypłatę dla tychże osób musiałaby wynieść 2 000 000 rocznie.
Albo jest to bardzo bogata federacja, albo ktoś tu mija się z prawdą :) .

Nie znalazłam natomiast żadnej informacji na temat praktycznej pomocy kobietom, no chyba, że pomoc w zmiejszaniu rodziny poprzez zabijanie nienarodzonych dzieci .
Nie prowadzą np. ani jednego domu samotnej matki ( Caritas prowadzi 54 takie domy). Wymagało by to zamiast bicia piany ruszenia d..., zrobienia czegoś wreszcie konkretnego, znalezienia sponsorów, zbierania pieniędzy etc.

amudabi - 2011-07-14, 13:14

I pomysleć że życie ludzkie kiedys było swiętością. W końcu jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo..i świętość mamy wspisaną w geny.
Jednak są organizacje którym pozwala się działać w ten sposób, są na to pieniądze i jest zapotrzebowanie. pomagają usuwać niechciane ciąże.
Pomoc a pomoc... taka pomoc która wspiera i dotuje potrzeby matek i ich dzieci po prostu sie nie opłaca.
A tu czytam że na prezydencję Polski w UE wydano 430 ml złotych, dlaczego nikt nie pyta skąd biedna Polska wzieła taką kwotę i to w dodatku na takie głupoty...jak logo czy spot reklamowy, beznadziejny.
Nie porównywalna ranga problemu, tu chodzi o prestiż kraju, a z drugiej strony chodzi o godne życie matek w Polsce(czytaj : dzieci)

OK> Szukajmy myślmy jak dotrzeć do tych decydentów którzy mogą mieć wpływ...
Mirka - Udanego wypoczynku :)

kwiat bzu - 2011-07-16, 08:02

AMUDABI śledzę ten wątek od jakiegoś czasu i napisałam długi tekst ale niestety go wcięło:) wiec napiszę to samo moze trochę krócej.
MOim zdaniem możemy starać się wpłynąć na polityków najlepiej podsywając im jakieś gotowe rozwiązania bądź pomysły.
Mozemy szukać kobiet najlepiej które już działają gdzieś w sejmie np
Ale możemy też nie czekając na polityków, zmiany w ustawach itd zrobić coś, lub przynajmniej podjąc pewne działania aby żyło nam się lepiej.
JA od dawna marzyłam o tym aby przeprowadzić się na wieś. Mieć swoją wiejską posiadłość, własny sad, własny ogród warzywny i stać się jak najbardziej samowystarczalną i niezależną od systemu. Moje marzenia jeszcze bardziej sie skrystalizowały i nabrały realniejszych kształtów kiedy przeczytałam książki z serii "ANASTAZJA" Władymira Megre.
DLA zainteresowanych podaję link do strony internetowej: www.anastazja.org
Idea główna jest taka że jeśli rodzina dostanie od PAństwa lub nawet kupi 1 ha ziemi, i zbuduje na niej swój dom i zagospodaruje działkę sadząc na niej sad, kawałek lasu, tworząc ogród warzywny itd stworzy dla siebie i następnych pokoleń przestrzeń w której ta rodzina będzie mogła żyć przez lata w miłości i radości.
Więc gdyby chetne rodziny utowrzyły takie osady składające się z rodowych posiadłości co ma miejsce już w ROsji i innych krajach , a kiełkuje też w POlsce to problemy ekonomiczne, zdrowotne i inne zostałyby rozwiązane. cdn

amudabi - 2011-07-17, 09:26

KWIAT BZU, cieszę się że Cebie ten watek zainteresował właśnie dlatego że zainspirowana jesteś przez Anastazję, do lepszego pełniejszego życia. Znam Jej idee, Jej plany i marzenia, tez do nich dążę jak potrafię najlepiej. Ale pamiętasz, że i ona stwierdziła że nie wszyscy muszą od razu mieszkać na wsi, że trzeba tez zrobić porządek w miejscu gdzie się mieszka, również w miastach, nie sposób od razu porzucić swego dotychczasowego miejsca, a po sobie pozostawic śmietnik.
Moim zdaniem, te idee wdrażane są łatwiej w Rosji, bo tam jest więcej ziemi, u nas ziemia to majątek i skarb, ustawowo to nie prędko przejdzie. Myślę że kto ma taką możliwość i ziemię to jest szczęściarzem i niech mu się wiedzie jak najlepiej, bo to ideał życia taka rodowa posiadłość. Ale z "naszymi" politykami najlepiej na początek rozmawiać "ich" językiem, bo inaczej nie zrozumieją. Marzeniem byłaby pani poseł która równiez zna myśli Anastazji..ale póki co nikt taki sie nie ujawnił. Miejmy to wszystko co Ona przekazała głęboko w sercu i realizujmy plany małymi kroczkami i w taki sposób żeby nas matki traktowano poważnie i tak jak na to zasługujemy. Zacznijmy od tego co nam się żywnie należy- prawa do wychowywania dzieci, tak jak uważamy i tak długo jak uważamy to za stosowne.

kwiat bzu - 2011-07-18, 00:48

AMUDABI w Polsce też jest bardzo dużo ziemi którą można by zagospodarować. Mnóstwo ziemi niczyjej jest w rękach Agencji Rolnej. Zjeździłam POlskę wzdłuż i wszerz swego czasu i uwierz mi bardzo wielkie połacie ziemi niezamieszkałej widziałam w niektórych rejonach Polski. Problem we tym że nasze prawo jest zupełnie nieprzystosowane do tego aby ułatwić chętnym osobom tworzenie ekoosad czy rodowych posiadłości. Kiedy zadzwoniłam do gminy z pytaniem czy jeśli podzielę moja działkę na mniejsze działki tak po 1 ha lub 2 i odsprzedam ją chętnym stworzyć eko osadę to czy dostaną te osoby warunki zabudowy na dom, usłyszałam że w gminie nie ma planu zagospodarowania przestrzennego . Więc gdybym chciała uzyskać taką możliwośc to musiałabym zapłacić za stworzenie tego planu dla mojej działki ale wcześniej musiałabym uzyskać zielone światło dla tej inicjatywy w radzie gminy i u burmistrza. PAn z którym rozmawiałam powiedział ze osobiście będzie temu przeciwny..a dlaczego? BO jak juz działki zostaną przekształcone to napewno coś od gminy będę chciała..a to lepszą drogę, a to media itd.
amudabi - 2011-07-18, 09:05

Wiesz, ten pan długo nie zabawi na swym stanowisku bo to kompletnie wbrew rozwojowi wsi, a każdy rozwój przysparza gminie pieniędzy, na rozbudowę, tworzenie dróg i zakładanie mediów, mają swoj budżet w gminie, więc to zupełnie na głowie postawione..
u nas w Polsce ziemia jest droga, działka z ziemią rolna może nie, ale już budowlana to duży koszt, dlatego łatwiej kupic jest ziemię Niemcom niz Polakom.
Napisz podanie w swojej sprawie do gminy i niech leży, dzwoń pytaj w końcu ktoś będzie musiał zabrać głos, taki pan nie jest sam w urzędzie i nie decyduje tylko jego głos..
Trochę powinna się zmienić mentalnośc ludzi, żeby powiodło się zakładanie eko osad czy posiadłości rodowych..ludzie powinni czuć że to dla nich i ich dzieci najbardziej korzystne rozwiązanie...wszystko jest w psychice..ja uważam że najlepiej mi i mojej rodzinie byłoby na wsi, bedąc samowystarczalnym, kwestia znalezienia właściwego miejsca, ale wiem że nie wszyscy od razu osiedlą sie na wsi, i myśle ze to jest długi proces...do samozrozumienia.
Póki co trzeba działac bo nich za nas tego nie rozpocznie. To w naszym interesie, a nie w interesie jakiegoś pana wójta czy np ministra.

kwiat bzu - 2011-07-18, 23:29

AMUDABI ten PAn jeszcze w gminie myślę trochę posiedzi bo gminy sa bogatsze i biedniejsze..są różne..i nie jest w ich interesie za bardzo budowanie drogi dla KOwalskiego lub nawet 2 rodzin KOwalskich bo to duże koszty a KOwalski to tylko KOwalski ;-) KAżda gmina ma swój budzet i PAn powiedział mi ze gmina Jeziorany wydała w zeszłym roku ileś tam na drogi ale tego wogóle nie widać..
no takie gadanie aby kogoś zbyć. Gdybym miała kasę to bym się tym Panem nie przejmowała..pojechałabym do burmistrza..roztoczyła przed nim wizję piękną pięknej ekoosady..bo ekoosada jak najbardziej uważam do pięknej Warmii pasuje..jako że MAzury ubiegają sie o status cudu Świata a WArmia to tak samo piękna jest .
NO ale kasy nie mam na budowy, podziały, plan zagospodarowania przestrzennego więc sobie odpuszczam i chcę to sprzedać..i kupić coś mniejszego gdzie indziej.
A prawo jest kiepskie tez w tym względzie, że jak sama napisałaś ziemia budowlana jest droga a działki rolne są tańsze o wiele, ale są schody zeby je przekształcić, a jeden ze schodów jest taki ze jak w skład ziemi wchodzi ziemia klasy I-III powyżej 0,5 ha to potrzebna jest zgoda ministra Rolnictwa na przekształcenie tego..bo podlega to ustawie o ochronie ziemi rolnej.

amudabi - 2011-07-19, 08:18

Z tego co pamietam bo kiedys też jeździłam i szukałam jakiejś ziemi, to ziemia powyżej hektara kwalifikuje sie jako siedlisko, i wtedy są "łatwiejsze " biurokratyczne wymogi co do zarządzania taką ziemią, sprzedaży dzierżawieniem itd..
zeby nam ten watek samotnych matek nie zginął, to dodam tylko że na 9 emaili jakie rozesłałam do róznym polityków dostałam tylko jedną odpowiedź, jak dotychczas..:) pozdrawiam

kwiat bzu - 2011-07-20, 07:51

AMUDABI nigdzie nie słyszałam żeby ziemia powyżej 1 ha kwalifikowała się jako siedlisko bo gdyby tak było nie byłoby zadnego problemu z uzyskaniem warunków zabudowy i budową domu na 1 ha. Ale tak nie jest. Żeby uzyskać warunki zabudowy na ziemi rolnej na zasadzie zabudowy siedliskowej trzeba mieć pozostałości na ziemi po starym siedlisku lub tyle ziemi ile średnio przypada na 1 gospodarstwo w danym województwie . Na Warmii to jest ok 10 ha.
A co ciekawego odpisano Ci w odpowiedzi?

amudabi - 2011-07-20, 09:16

Odnośnie siedliska, to jest tak jak piszesz, czyli musi być pozostałość po zabudowie. Ziemia rolna to ziemia rolna, muszą być plany zagospodarowania w gminie żeby muc się starać o zakwalifikowanie jako siedlisko.
Wkleje fragment odpowiedzi na moj list pani poseł:

"Dziękuję Pani za list. Przeczytałam go uważnie. Staram się jak mogę i
wiem,
że znalazłyby sie pieniądze na wsparcie polskich matek, by rodziły jak

najwięcej dzieci i godnie je wychowywały. Wystarczy, ze politycy zmienia

myslenie, dojrzeją do pewnych wartości, albo ustąpia miejsca lepszym
ludziom
w polityce !"

no i trochę kurtuazji, ale generalnie miło że ktoś odpisał :)

koko - 2011-07-24, 13:20

A powiecie mi... czy w końcu samotnej matce przysługuje jakaś kasa na wychowawczym? Czy najpierw trzeba uzyskać ten zasiłek rodzinny? I czy dochód na osobę liczy się sprzed narodzenia dziecka?
go. - 2011-07-24, 15:44

koko, jak znajde (gdzies w tonach zakładem na pewno miałam) to Ci podeślę linka z przepisów 2011 odnośnie kasy z mopsu
U nas żeby dostać status samotnej matki mops robi wywiad środowiskowy- żeby zapobiec konkubinackiemu (jak to się odmienia? :shock: ) naciąganiu
koko napisał/a:
I czy dochód na osobę liczy się sprzed narodzenia dziecka?

Nie, o kasę na umowie na daną chwilę. Jeżeli nawet byłabyś w małżeństwie i dochód małża na Twoim wychowawczym przekraczałby te 500ileśtam zł/os, a małż zmieniłby pracę na gorszą-w umowie miałby mniej to wtedy też można składać. ja dopiero o dodatkową kasę będę składać po przejściu na wychowawczy- wtedy bez kasy z macierzyńskiego nasze dochody/osobę już będą właściwe, żeby się o częściowo płatny wychowawczy ubiegać.
A jeżeli Twój małż by dostał premię, trzynastkę, wyrobił nadgodziny, że w praktyce dochód przekroczyłby dofinansowaniowy próg dochowy to i tak się nie liczy, bo nie jest to stały dochód na umowie :)

koko - 2011-07-24, 16:06

gosia z badylem no dobra, to inaczej: mam status samotnej matki. Przy przechodzeniu na urlop wychowawczy liczy się więc dochód z mojej ostatniej umowy o pracę? Jaka w takim razie jest różnica między tym, czy zarabiam 100 zł, czy 15 tys zł, skoro przechodząc na wychowawczy i tak zostaję bez dochodu?
go. - 2011-07-24, 16:11

koko, jeżeli masz status samotnej matki i przechodzisz na wychowawczy to Twoje dochody są zawieszone i możesz się ubiegać o płatny wychowawczy. Tylko papiery dopiero po zakończeniu macierzyńskiego musisz składać.
Tam z tymi umowami to mi chodziło o ewentualne umowy potencjalnego małża ;)

Kat... - 2011-07-24, 16:12

koko, wg mopsu samotną matką jesteś wtedy kiedy ojciec dziecka jest nieznany lub nie żyje. Kasa dla samotnej matki jest dodatkiem do zasiłku rodzinnego więc trzeba najpierw uzyskać. A to się oblicza wg tego jaki jest dochód na głowę w gospodarstwie domowym. Więc jeśli nawet to związek niesformalizowany to jeśli prowadzicie wspólne gospodarstwo domowe wasz dochód dzieli się na 3 i jeśli nie przekroczycie progu to dostajecie zasiłek. No ale w tym przypadku, z tego co wiem jedne mopsy przyznają dodatek dla samotnej matki a inne nie. To już chyba od interpretacji słowa rodzina zależy.
go. - 2011-07-24, 16:15

Kat... napisał/a:
wg mopsu samotną matką jesteś wtedy kiedy ojciec dziecka jest nieznany lub nie żyje


na pewno?
chyba status samotnej matki przysługuje matkom nie w związkach małżeńskich, nawet jeżeli ojciec dziecka został uznany. Którzy razem nie mieszkają, wspólnie nie wychowują dzieci, nie współdzielą swoich dochodów etc.
Dlatego ta dużo ludzi żyje w konkubinacie, albo się rozwodzi, żeby dostać ten status i być dofinansowywanym z mopsu.
Dlatego mops robi te wywiady środowiskowe, żeby zapobiec takim /oszustwom/

Kat... - 2011-07-24, 16:26

gosia z badylem napisał/a:
na pewno?
no nie na pewno. Może i coś źle zrozumiałam ale wydawało mi się, że to jest kasa tak jakby trochę w zamian alimentów. Oczywiście kwota w porównaniu jest śmiesznie niska ale ja jako samotna matka, której ojciec dziecka jest nieznany nie mam prawa do alimentów a co za tym idzie do funduszu. Myślałam że to z myślą o takich przypadkach utworzono ten dodatek. Na wypadek kiedy nie ma jak i skąd dochodzić wziąć kasy na dziecko. Ale szczerze mówiąc aż tak szczegółowo się tematowi nie przyglądałam. I żadnego wywiadu u mnie nie było. Złożyłam wniosek, dokumenty i dostałam kasę.
koko - 2011-07-24, 16:29

Nie jestem w związku małżeńskim, narzeczony mieszka 200km ode mnie i tam faktycznie przebywa (buduje nasz dom). Utrzymuję się sama, póki co z pensji. Co w takim razie po macierzyńskim? Jeśli uznają nas za rodzinę, to dochód narzeczonego dzielimy na 3?
Kat... - 2011-07-24, 16:36

koko, no ja bym Cię nie nazwała samotną matką szczerze mówiąc. Mieszkacie teraz oddzielnie ale chwilowo. Docelowo będziecie tworzyć rodzinę, ojciec dziecka buduje wam wspólny dom, uczestniczy w wychowaniu dziecka, na pewno finansowo też. To mi zupełnie nie pasuje do definicji samotnego wychowywania dziecka.
koko - 2011-07-24, 17:29

Kat, utrzymuję dziecko i siebie wyłącznie z mojej pensji.
Lily - 2011-07-24, 19:16

koko napisał/a:
Kat, utrzymuję dziecko i siebie wyłącznie z mojej pensji.
No to niewykluczone, że mops powie, żebyś wystąpiła o alimenty.
Kat... - 2011-07-24, 19:58

Lily napisał/a:
koko napisał/a:
Kat, utrzymuję dziecko i siebie wyłącznie z mojej pensji.
No to niewykluczone, że mops powie, żebyś wystąpiła o alimenty.
właśnie o to mi chodzi. Skoro ojciec jest a nie łoży na dziecko to zawsze można o alimenty wystąpić. Oni tak na to patrzą.
renka - 2011-07-24, 20:33

koko napisał/a:
Kat, utrzymuję dziecko i siebie wyłącznie z mojej pensji.


Ale samotna matka nie jestes.
Nawet ja, bedac faktycznie samotna matka, dla MOPSu nia nie jestem (zreszta przy rekrutacji do przedszkola/szkoly okazalo sie, ze niekoniecznie tez jestem uznawana jako samotna matka, bo dostaje alimenty - nie wazne, ze z FA - i ojciec ma wyznaczone widzenia z dziecmi), bo tak jak pisala Kat... status samotnej matki ma sie wowczas gdy ojciec jest nieznany badz nie zyje.
Mozesz ubiegac sie np. o zasilek na wychowawczym, ale zeby go dostac trzeba wystapic o zasilek rodzinny, bo to dodatek do niego z racji urlopu wychowawczego. Jest to kwota ok. 400 zl miesiecznie i dochod nie moze przekraczac bodajze 504 zl na osobe. Nie wykluczone, ze bedac w konkubinacie pojecie "rodziny" w Twoim przypadku bedzie dotyczyc dwoch osob, czyli Ciebie i dziecka (tak chyba bylo w moim przypadku).
Najlepiej jednak skontaktuj sie ze swoim rejonowym oddzialem MOPSu, bo nie kazdy MOPS stosuje takie same procedury mimo, ze formalnie sa jakies wytyczne z gory.

amudabi - 2011-07-25, 09:40

koko, status samotnej matki okresli tez zasądzenie czy przyznanie przez sąd alimentów...
a reszta tak jak pisały wegemamy wyżej..
kolezanka byla w podobnej sytuacji, ale zjawil sie ktos z mopsu u niej w domu, i po ogledzinach czyli rozmowie, uznal ze zasilek w ogole nie przysluguje, ale to dlatego ze ona mieszka z rodzicami i policzono dochod razem no i przekraczal te 500 coś złotych.
jezeli po macierzynskim decydujesz się na wychowawczy i nie kwalifikujesz się jako samotna matka, to mimo ze ojciec mieszka daleko musi złozyc oswiadczenie o zdochodzie plus twoje oswiadczenie o dochodzie i na podstawie tego wyliczają czy przysluguje ci te 468 zł zasiłku(przez dwa lata).

koko - 2011-07-25, 11:15

amudabi no tak, ja rozumiem, ale czy rozpatrując sytuację nawet biorąc pod uwagę konkubenta ( :mrgreen: ) , moje zarobki na potencjalnym wychowawczym, o który będę składać podanie, liczą się jako zerowe, czy z umowy o pracę?
amudabi - 2011-07-25, 14:04

koko, mops bierze pod uwagę twoje oświadczenie podatkowe czyli zarobki z ostatniego okresu rozliczeniowego, plus zarobki ojca czyli jego oświadczenie podatkowe i wasze oświadczenie o prowadzeniu wspolnego gospodarstwa domowego wtedy dochód dzielą na 3...
wiadomo że biorą pod uwagę pracę z której idziesz na wychowawczy, dopiero nastepne lata wychowaczego wskazują na dochód zerowy no bo nie masz dochodu (faktycznie rzecz biorąc).

@Lilith - 2011-10-18, 14:25

Kat... napisał/a:
koko, wg mopsu samotną matką jesteś wtedy kiedy ojciec dziecka jest nieznany lub nie żyje.

Tak jest. To samo przy rekrutacjach do żłobka/przedszkola. Samotna matka jest samotną wtedy gdy ojciec dziecka siedzi w więzieniu lub nie żyje. Lub ma zabrane prawa do dziecka.
Ja wychowuję dziecko w systemie opieki naprzemiennej. Nie mamy sądowo ustanowionej opieki, praw ani alimentów. Bo kto miały płacić na kogo jeśli opiekujemy się na przemian? ;-)
System ten sprawdza się od ponad roku. Nikt nie czuje się poszkodowany.
Ale w świetle tego, mimo wszystko jestem samotną matką. Bo nie prowadzę z ojcem dziecka wspólnego gospodarstwa domowego, nie mieszkamy razem, nie żyjemy razem. Nic nas poza dzieckiem nie łączy.
Niestety mentalność polska ani nasze prawo nie przewiduje innych rozwiązań niż walka między rodzicami ze skutkiem zabrania dziecka jednemu na rzecz drugiego :-(

go. - 2011-10-21, 10:18

dziewczyny, ja zadam proste pytanie ale dla mnie nie tak oczywiste- te sumy 504 zł, 400 itd to są brutto czy netto? :oops: (dokładnie chodzi mi o dodatki rodzinne)
Szperam właśnie na stronie mopsu wrocławskiego ale tam podają same sumy i nic więcej? :roll:

lilias - 2011-10-21, 11:35

hxxp://www.mopspl.pl/swiadcz.html tu coś na ten temat
hxxp://www.slaboslyszacy.pl/info,69.html

go. - 2011-10-21, 11:47

lilias, dzięki, już wszystko wiem :)
wegedyniak - 2011-11-28, 00:33

Zastanawiam się skąd u wege i wegan skłonności do zabijania.
Czytając powyższe i poprzednie mam ochotę nabyć karabinek snajperski i pozabijać polityków, urzędników i ich znajomkowych biznesmenów aby innym żyło się lżej.
Oczywiście nie dokonam tego niemoralnego czynu ponieważ czuję się wege a bardziej wegan.
Co proponują wege i wegan Kobiety okaleczonym przez system niepełnosprawnym wege lub wegan Tatusiom, którzy nienawidzą biurokracji i spraw papierkowych?

W niedzielę rano głęboko pod ziemią zginął górnik.

I jak tu być pokojowo nastawionym do takich zwierzożernych pasożytów jak Tusk, Komorowski i ich kolesie?

Sytuacja Kobiet w Polsce w 2012 może być jeszcze gorsza.
Wszystko przez euromachlojki piłkarsko-finansowo-wywłaszczeniowe.
Władzę jak najszybciej powinne przejąć prawdziwie mądre Kobiety, najlepiej praktyczne ekoVeganki.

@Lilith - 2011-11-28, 11:37

wegedyniak napisał/a:
Co proponują wegan Tatusiom, którzy nienawidzą biurokracji i spraw papierkowych?

Najlepiej założyć osobny wątek i opisać sytuację ojców, których się nie traktuje jak ojców. Że nie biorą zwolnień na dzieci i nigdy nie są zmęczeni ani zaspani po ciężkich nockach. Że nie potrafią opiekować się dziećmi i dlatego daje się z automatu prawo do opieki matkom. Że cieszą się na bycie weekendowym tatą i płacenie alimentów czasem nie wiadomo na co (wylicza się je na podstawie wysokości pensji a nie potrzeb dziecka), bo przecież w życiu by nie podjeli ryzyka w drugą stronę, a zresztą kto by ich poparł :-/

go. - 2012-01-12, 17:28

Dziewczyny, a wiecie czy mając już podpisany urlop wychowawczy na 3 lata go zawiesić?
Bo podpisany urlop "ustalany"jest z szefostwem tylko, a nie nigdzie dalej?

rosa - 2012-01-12, 18:07

z Kodeksu Pracy
Art. 186
Pracownik może zrezygnować z urlopu wychowawczego:
1) w każdym czasie - za zgodą pracodawcy,
2) po uprzednim zawiadomieniu pracodawcy - najpóźniej na 30 dni przed terminem zamierzonego podjęcia pracy.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group