| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Ogólne rozmowy - Jakie były Wasze ulubione niewege potrawy...
k.leee - 2007-08-31, 22:36 Temat postu: Jakie były Wasze ulubione niewege potrawy... Temat może być uznany za nieco chory, jak na to forum ale coż...najwyżej zostanę ukamieniowany. Od dłuższego czasu o nim myślę i do końca nie wiem po co go zakładam. Może po to, żeby się odbrązowić, że nie zawsze taki byłem... wegan.
Ja lubiłem pierś od kurczak, ryby i schabowy. Jak byłem dużo młodszy to zajadałem się wątróbką. Jak czytam, to co napisałem, to sam w to nie wierzę . Więcej grzechów nie pamiętam.
Lily - 2007-08-31, 22:40
kotlet z kurczaka może
kiełbasa i jajka zawsze mnie brzydziły
Kreestal - 2007-08-31, 23:34
Temat istotnie ciekawy Kurczak i ryby wszelkiego rodzaju i w sumie tylko w tym mogłam przebierać, bo od dziecka nie jadłam wieprzowiny i wołowiny.
zojka3 - 2007-09-01, 07:04
A mnie bardzo ucieszył ten temat. "Chodząc" po tym forum cały czas mam wrażenie, że jestem jedyną osobą, która wspomina (tocząc ślinkę) dawne, "zakazane" obecnie potrawy.
Dziwne to jest trochę, bo jakby ktoś mi tego kurczaka położył przed nosem to bym go nie zjadła (prawdopodobnie) ale to wspomnienie jest (o zgrozo!) miłe.
No właśnie ja wspominam pieczonego kurczaka mojej mamy. Dodawała litry smalcu i tony soli i potem ten smalec używałam na kanapki
bojster - 2007-09-01, 07:08
Gołąbki (ale wegańskie są lepsze ), placki (naleśniki, tylko że grube – ale nie omlety; wersja wegańska, bez mleka, też jest smaczna), tort przekładany z serka homogenizowanego i galaretki, mleko skondensowane w tubce, biała Milka.
„Tradycyjnych” mięsnych potraw nigdy nie lubiłem (ryby czy wątróbka mnie odrzucały). W miarę tolerowałem tatara (bo łatwo się przełykało), schabowego (o ile nie był żylasty), mielony (o ile miał jednolitą konsystencję bez niespodzianek) i podsmażoną kaszankę.
[ Zaraz wpadnie jakiś troll i powie nam, że wszyscy jesteśmy chorzy i ten temat to wyraźny znak, że powinniśmy wrócić do jedzenia zwierząt. ]
zojka3 - 2007-09-01, 07:28
O właśnie, zapomniałam o serniku na zimno!
Ja tam się nie będę zarzekać, że chora nie jestem ale do mnięcha nie wrócę
ań - 2007-09-01, 09:44
placek po węgiersku
schabowy, ale tylko made by my tata
wiejska kieubasen, taka prawdziwa na wsi, robiona przez mego wuja.
no i rosół lubiłam zawsze, z duuużą ilością makaronu
kasienka - 2007-09-01, 09:47
Rosół z makaronem...do teraz mi pachnie...i łosoś wędzony...
Humbak - 2007-09-01, 11:04
| bojster napisał/a: | | Zaraz wpadnie jakiś troll i powie nam, że wszyscy jesteśmy chorzy |
ufff... a ja wreszcie się czuję normalnie... na tamtym forum bym się do tego nie przyznała, a tu taki miły wymiar ludzki
Kurczak wędzony chodzi za mną od miesięcy - nie kupuję bo nie chcę. Mój tato zawsze mi powtarzał że Bozia po to dała rozum, żeby go używać. Używam i nie kieruję się tylko smakiem. Ale to pytanie to taki powrót do normalności na forum - jak tu fajnie
nalya - 2007-09-01, 11:06
Ja wprawdzie nia mam już ochoty na wędzonego kurczaka, ale z pewnością była to moja ulubiona potrawa. Mogłam jeść na ciepło, na zimno, na śniadanie i bez sztućców
k.leee - 2007-09-01, 11:12
| zojka3 napisał/a: | | Chodząc" po tym forum cały czas mam wrażenie, że jestem jedyną osobą, która wspomina (tocząc ślinkę) dawne, "zakazane" obecnie potrawy. |
Ja patrzę na to trochę inaczej. Potrawy mięsne czy mleczne nie są dla mnie zakazane, mogę je jeść, tylko nie chcę. Pisząc o tym co kiedyś jadłem , nie przełykałem ślinki. Pisząc teraz np o wątróbce, nie mogłem uwierzyć swojemu dziecięcemu myśleniu z tamtych czasów, to była taka sama potrawa jak każda inna, jak surówka z marchewki! Dziecięce zaufanie do dorosłych
Alispo - 2007-09-01, 11:13
Nigdy nie jadalam wedlin,za to ubostwialam serki,pamietam ze szczegolnie Almette
w ogole uwielbilam nabial-jogurty,serki,slodycze mleczne.
Z miesa to lubilam chyba najbardziej jakies kotlety,pewnie z kurczaka,szczegolnie takie w ciescie,takie"malo przypominajace mieso"
Nie mam czegos takiego,ze tesknie.Jakos tak po prostu nie mysle o tym wzystkim w kategoriach,ze to jest do jedzenia Po prostu to juz nie istnieje dla mnie.
Czasem jak R.je np.jakiegos loda czy jakies slodycze to sobie przypominam,ze to chyba nawet niezle smakowalo.Tak jako ciekawostke,bo nie mam wcale ochoty sprobowac.Czasem rozmawiamy o tym co jadalam,ze np.jakies Knoppersy czy Princessy,R.sie smieje,ze kiedys normalniejsza jak widac bylam;)W sumie dosc ciekawe sa te moje dzieje,bo ja dlugo bylam taka juz uswiadomiona ale cos tam jadlam ze wzgledu na rodzine i np.jadlam rybe raz na m-c,a nie robilam juz sobie kanapek z serkami tylko z pasztetem sojowym np.;) Albo jadlam Princesse ale juz nie mleczna tylko orzechowa-oczywoscie w orzechowej bylo pelno mleka,ale ze i tak mi rodziona kupowala slodycze to juz wybieralam cos "lepszego",w ogole niezle historie,takie moje podchody,zeby wreszcie do konca na swoim postawic
Lily - 2007-09-01, 11:18
Ja dobrze wspominam niektóre smaki, ale na myśl, że to ciało mnie mdli, fuj, bleee... jak mogłam to jeść.
Alispo - 2007-09-01, 11:19
| k.leee napisał/a: |
Ja patrzę na to trochę inaczej. Potrawy mięsne czy mleczne nie są dla mnie zakazane, mogę je jeść, tylko nie chcę. |
dokladnie.Mojego kolege kiedys ktos zapytal czemu on nie lubi miesa.Odpowiedzial,ze lubi.Tylko nie je.Bardzo trafne moim zdaniem.
chociaz mi juz chyba trudno byloby powiedziec ze cos by mi smakowalo teraz.Nie pamietam wiekszosci smakow.Czasem sie kogos pytam,np.wczoraj pytalam mame czy ten majonez sojowy smakuje podobnie do "zwyklego"
Karolina - 2007-09-01, 11:25
Raczej nie tęsknię za niczym, jedyną rzecza jaką jadłam ze smakiem był tuńczyk i pierś z kurczaka. Reszta zawsze była jedzona "za karę". Wszystkie żyłki, skórki i inne elementy tego rodzaju doprowadzały mnie do obrzydzenia. A mój Mateusz właśnie był mięsożercą krwiście i soczyście, same najobleśniejsze mięsa lubił. Teraz jednak jest kaszo i strączkożercą. Ciekawe, ze niektórzy wegetarianie są takimi w wyniku swojej konstytucji a niektórzy z przekonania, choć lubili mięso jeść.
taniulka - 2007-09-01, 11:41
Kakałko i jajecznica. Tęsknie za jajecznicą, która od czasu urodzenia Nadii strasznie mi śmierdzi.
egeria - 2007-09-01, 11:48
miśki żelki
k.leee - 2007-09-01, 11:54
| taniulka napisał/a: | | Tęsknie za jajecznicą, która od czasu urodzenia Nadii strasznie mi śmierdzi. |
Tofucznica. Jadłaś? Znasz? Pyszna, podobna do jajecznicy tylko smaczniejsza i nie śmierdzi
taniulka - 2007-09-01, 12:05
| k.leee napisał/a: | | Tofucznica. Jadłaś? |
Nie jadłam, a robi się tak samo jak jajecznicę?
koniczynka_k - 2007-09-01, 12:14
mi do piwa brakuje czasem pajdy chleba ze smalcem...ale jakby to ktos przedemną postawił to bym nie zjadła
na początku mojego wege pojechałam do domu i w lodówce znalazłam śledzie, jakoś tak mi zapachniały ale jak rano mama przyniosła specjalnie dla mnie ze sklepu i jak sobie wyobraziłam tą konsystencję to ochota mi bardzo szybko odeszła
muz - 2007-09-01, 12:35
| Alispo napisał/a: | | dokladnie.Mojego kolege kiedys ktos zapytal czemu on nie lubi miesa.Odpowiedzial,ze lubi.Tylko nie je.Bardzo trafne moim zdaniem. |
ale niektorzy rzeczywiscie ne lubia. ja na przyklad jak bylam mala to babcia mnie praktycznie non stop kilebasami wszelkiego rodzaju karmila i bardzo lubilam mieso, z czasem jednak (smak mi sie zmienil) kazdy rodzaj miesa powodowal u mie odruch wymiotny, ne moglam przelknac go pod zadna postacia, a jak jeszcze doszly do mojej swiadomosci aspekty etyczne, z ktorych wczesniej ne zdawalam sobie sprawy to juz mieso calkowicie bylo dla mie produktem nespozywczym.
obecnie w czaasach weganskich tesknie czasem za jajkiem na miekko, na twardo, jajecznica, choc przez ostatnie 3 lata jeszcze wegetarianskie jadlam jajka tylko w postaci ukrytej (w ciastach badz naleznikach itp.).
ale nade wszystko pomimo juz ponad roku weganskiej kariery ne moge sie uwolnic od checi na slodycze. czekolada mleczna, wszelkie batony i moje ukochane snikersy spogladaja na mie ze lzami w oczach podczas kazdej wizyty w sklepie.
ale nic. trzeba walczyc ze soba
Agnieszka - 2007-09-01, 12:39
Jako nie wege z mięsnych potraw miałam wąski acz regularny repertuar bo pozostałych rzeczy nie lubiłam czyli: mielone, schabowe, gołąbki, czasem pieczeń rzymska by babcia W, parówki ryby - tylko kargulena albo takie mrożone filety a do tego mielonka/ szynka (kręciły mnie tylko te puszkowe) oraz paprykarz szczeciński, jeśli chodzi o zupy to jadałam też czarninę.
Obecnie nie pamiętam tych smaków, nie ciągnie mnie a zapach mięsnej lodówki zagłusza u mnie poczucie głodu.
Choć jadam czasem jajka to ulubiona jajecznica była w 2 wariantach 1. ze szczypiorkiem, 2. pomidory, papryka żywa i curry.
Pamiętam za to smak sera białego (takiego wiejskiego, który można pokroić w plastry), wiejskiego mleka zsiadłego z młodymi ziemniakami i koperkiem, czasem nachodzi mnie smak na ser pleśniowy (z zielonym lub niebieskim nalotem)
Acha i pamiętam że nie lubiłam masła wiejskiego które robiła babcia J więc często kupowała mi roślinne (plastikowe opakowanie ze słonecznikiem).
dżo - 2007-09-01, 12:52
Mi na początku mojego wege życia bardzo brakowało pasztetowej takiej z flaka (w której czego tam nie było! wszelkie resztki z masarni) i metki (to taka pół surowa kiełbasa) ale to było bardzo dawno temu. Teraz wszelkie potrawy mięsne mi poprostu śmierdzą i nie tknęłabym ich za żadne pieniądze, a najbardziej rosołu bez którego większość rodzin nie wyobraża sobie niedzieli.
k.leee - 2007-09-01, 12:58
Tofucznica jest w odpowiednim dziale hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?p=27789#27789 , bo tu mógłby się ktoś przyczepić, że offtopa robię
rebTewje - 2007-09-01, 13:15
uwazam ze temat jest niesmaczny. po co ta rozkminka nad smakiem zarznietego i oprawionego kurczaka czy swini? mieso rzeczywiscie jest smaczne o czym swiadcza jego miliony konsumentow. ja bym jednak wolal bysmy chociaz w tym miejscu mieli swiadomosc czegos niestosownego w kontemplowaniu jego rozmaitych smakow. wczoraj na Polonii dali "Korczaka" Wajdy, jest tam taka scena: Jozek, zyd z korczakowego sierocinca, przedostaje sie na aryjska strone by spotkac sie z dziewczyna. Ona ma na sobie modne futerko, on to zauwaza i komplementuje, ona mowi, ze tanio od kogos kupila. Jozek na to: pewnie z getta? Swiadomosc tego z miejsca ucina rozmowe nt gustownosci futerka. Po prostu przestaje miec to znaczenie w obliczu owej swiadomosci.
Przepraszam wszystkich, zwlaszcza k.leee, ze tak inwazyjnie wjechalem w ten topik. Nie chce robic za pierwszego moraliste tego forum, oczywiscie mi mieso i nabial w roznych postaciach tez smakowalo. Ale mysle ze jest w rozmawianiu na ten temat (zwlaszcza na publicznym forum) cos bardzo niestosownego.
Capricorn - 2007-09-01, 13:33
| rebTewje napisał/a: | | Ale mysle ze jest w rozmawianiu na ten temat (zwlaszcza na publicznym forum) cos bardzo niestosownego. |
a dlaczego "zwłaszcza na publicznym"? skoro ludzie odpowiadają, to znaczy, że mają taką potrzebę.
Ja akurat byłam chyba urodzoną wegetarianką, szczerze nienawidziłam potraw z mięsem, tolerowałam pierś z kurczaka (pod warunkiem, że dostatecznie sucha była), no i czasem mielone, ale tez mocno wysmażone. I wędzoną rybę. W sumie poczułam olbrzymią ulgę, gdy ostatecznie postanowiłam dać sobie spokój z mięsem. Teraz w ogóle mnie nie kręci, jest dla mnie równie niejadalne co papier, czy dętka od roweru.
bajka - 2007-09-01, 13:40
Mnie temat jakos też specjalnie nie poruszył, traktuje go jako pewnego rodzaju wspomnienia.
Ja miałam hardkorowe upodobania- uwielbiałam kaszankę ...masssakra...jadłam ją jednak rzadko, podobnie jak resztę mięsno- wędliniarskich potraw...Także można powiedzieć że semiwegetarianką byłam
rebTewje - 2007-09-01, 13:43
| Capricorn napisał/a: | | a dlaczego "zwłaszcza na publicznym"? skoro ludzie odpowiadają, to znaczy, że mają taką potrzebę. |
zwlaszcza na publicznym dlatego, ze w mojej opinii to forum spelnia takze - posrod wszystkich innych - funkcje formacyjna, polityczna czy jakby to ujac sensowniej.
a ze ludzie o czyms opowiadaja to wcale jeszcze nie musi znaczyc ze maja taka potrzebe, bo rownie dobrze moga opowiadac, bo maja na to ochote. niby kazuistyka, ale roznica miedzy potrzeba a ochota jest w tym kontekscie znaczaca. w kazdym razie jesli rzeczywiscie o jakas twarda biologiczna potrzebe chodzi to akapit powyzej napisalem, dlaczego wg mnie nie powinno sie tego robic publicznie. wcale nie jestem przekonany ze mam racje i z satysfakcja dowiedzialbym sie dlaczego (jesli) przesadzam.
k.leee - 2007-09-01, 14:06
| rebTewje napisał/a: | | czywiscie mi mieso i nabial w roznych postaciach tez smakowalo. Ale mysle ze jest w rozmawianiu na ten temat (zwlaszcza na publicznym forum) cos bardzo niestosownego. |
Publiczne powiedzenie o tym ,że zajadałem się chociażby wątróbką jest dla mnie formą ekspiacji, bo gdzieś pod skórą czuję się winy, zawstydzony tym, że tak było.
| rebTewje napisał/a: | | pewnie z getta? Swiadomosc tego z miejsca ucina rozmowe nt gustownosci futerka |
Dlatego też, nie pieję z zachwytu nad wątpliwą wykwintnością czyjejkolwiek wątroby. | rebTewje napisał/a: | | to forum spelnia takze - posrod wszystkich innych - funkcje formacyjna, |
A cóż niewychowawczego jest w opisaniu tego co się jadło? Przecież to fakt.
Capricorn - 2007-09-01, 14:14
| rebTewje napisał/a: |
zwlaszcza na publicznym dlatego, ze w mojej opinii to forum spelnia takze - posrod wszystkich innych - funkcje formacyjna, polityczna czy jakby to ujac sensowniej.
|
ja to czytam tak: przed podczytującymi obcymi trzeba się trochę wybielić.
i - mówcie o tym potajemnie.
sorry, zawsze doszukuję się drugiego dna.
Capricorn - 2007-09-01, 14:22
zresztą, chyba nikt nie napisał, że tęskni za flakami, golonką, czy pieczonym na ruszcie prosięciem. Nikt nie napisał, że skręca go, gdy przechodzi koło restauracji sfinks, czy koło mcdonalda. Może ja źle czytam to forum, ale nie widziałam nigdzie wypowiedzi, że wegetarianizm kogoś męczy, że się do niego zmusza. I chyba nie ma też na forum osoby, która nigdy nie jadła mięsa - a skoro wszyscy jedli, to dlaczego nie mieliby napisać, co jedli?
Jedyne, do czego bym się przyczepiła, to tytuł wątku - nie robiłabym "jakie SĄ wasze byłe ulubione..." tylko "jakie BYŁY wasze ulubione..." - żeby podkreślić czas przeszły. i tyle.
kamma - 2007-09-01, 14:53
Nie przeszkadza mi ten temat. Jest impulsem do refleksji nad moim życiem, dawnym i obecnym. A jestem już wegetarianką dłużej niż byłam trupożercą
Nie mogę uwierzyć, że kiedyś niedziela i udka z kurczaka były tak niecierpliwie przeze mnie oczekiwane! I przypominam sobie "mięsne" sny, w których tamto uczucie powracało, owocując obrzydzeniem zaraz po przebudzeniu.
Lily - 2007-09-01, 14:54
Mi też nie przeszkadza, gadamy sobie o tym, co gdzieś tam w zamierzchłych czasach było, tak jak np. można pogadać o tym, jak było w przedszkolu, do którego się nie wróci
Humbak - 2007-09-01, 16:37
Nie rozmawianie o tym to dla mnie trochę chora sytuacja 'ciiiii jesteś wege, nie możesz lubić mięsa, mięso nie istnieje, nie wolno Ci o nim tak mówić' - to jest chore. Już kilka osób które są wege przyznało mi się że wśród wegetarian "nie mają odwagi" przyznac się że zjedli rybę, kurczaka, bo minęło jeszcze za mało lat by zmienił im się smak. Takie sztuczne tematy tabu.
Czym innym jest rozpamiętywanie 'aaaa to to było coś' ale myślę że tu akurat szczerze wegetarianie cechuje brak takiej postawy. Inaczej jedliby mięso.
A wszystkim wegetarianom dedykuję tę piosenkę 'hxxp://www.youtube.com/watch?v=cP0K6H2QK7A&mode=related&search=]do mięsa '
martka - 2007-09-01, 17:37
| Humbak napisał/a: | dedykuję tę piosenkę 'do mięsa ' |
byłam tam
...święta nie jestem - mięso jadłam od małego. ale go nie lubiłam, przeszkadzała mi świadomość tego, ze to zwierzę na talerzu. za mięsem nie tęsknię. śmierdzi mi i nie pamiętam co i w ogóle czy mi jakoś nadzwyczaj smakowało. pamiętam tylko, ze wyjątkowo nie znosiłam wątróbki, mielonych, ryby (te ości - łeee )
Jagula - 2007-09-01, 17:53
tak samo jak sie mogę przyznać, że w 2 klasie podstawówki była u nas w szkole wszawica, że jak mając 12 lat posikałam się ze śmiechu (taka duża dziewczynka i to przy chłopakach ) to
w wieku 15 lat zjadłam ostatnią kurę czy schaboszczaka...ale w pierwszym okresie wege brakowało mi...opiekanych filetów z makreli w zalewie octowej...no cóż taka jazda
huanita - 2007-09-01, 17:57
mi temat nie przeszkadza ale chciałam sobie przypomnieć co kiedyś lubiłam to nie potrafię. Mięso to mięso, coś o czym nawet myśleć nie moge bo wyobrazam sobie kawałek świniaka ociekającego krwią... Może to już paranoja ale tak mam.
rosa - 2007-09-01, 18:33
ja podobnie jak kilkoro z przedmówców mięsa nie lubiłam, w przedszkolu przeżuty kotlet, lub inny specjał chowałam do kieszonki w fartuszku (u nas się nosiło); w podstawówce obiad mogłam jeść 2 godziny, czekając jak ktoś wyjdzie z kuchni aby rosół lub inną zupkę z powrotem do gara, a mięcho do kieszeni i oddać psom. na szczęście u nas w latach 70/80 się zupełnie nie przelewało i mięso było od święta.
byłam niejadkiem, ale uwielbiałam wszelkie mączniaki: kluski, pyzy, knedle, kopytka; i ziemniaki, jajka i cebulę i nabiał. kury mieliśmy swoje, warzywa z ogródka, mleko babcia kupowała od ludzi. do 20 roku życia nie wiedziałam jak smakuje sklepowe jajko, a jak spróbowałam to dla mnie jakieś sztuczne, i jadłam jako ukryte (ciasta, słodycze, naleśniki itd)
jajek nie jem odkąd przestałam karmić Fra, (czyli 7,5 roku temu) z dwoma krótkimi przerwami (u wuja na wsi - własne kury).
nabiału nie jem od 4 m-cy i rzeczywiście za nim tęsknię. sery, mleko, czekolada, bardzo je lubiłam, kilka razy robiłam podejście do weganizmu, ale moje słabostki wygrywały
lubiłam kiedyś ryby: śledzie, smażone filety itd, ale nie tęsknie
adriane - 2007-09-01, 18:39
Lubiłam mielone kotlety i flaczki, ryby w pomidorach i w occie , w ogóle lubiłam mięso, co nie przeszkadzało mi rzucić je z dnia na dzień jak zrozumiałam, że bez jedzenia (krzywdzenia) zwierząt można żyć.
[ Dodano: 2007-09-01, 19:41 ]
| kamma napisał/a: | | A jestem już wegetarianką dłużej niż byłam trupożercą |
Ja też
Capricorn - 2007-09-01, 19:05
| adriane napisał/a: |
| kamma napisał/a: | | A jestem już wegetarianką dłużej niż byłam trupożercą |
Ja też |
i ja, w proporcji 1,9:1,3
Humbak - 2007-09-01, 19:29
Mam taką teorię patrząc na niektórych moich znajomych i czytając ten topik - że jeśli się potwornie lubi mięso, do upadłego, to nie zostanie się wegetarianinem na dłużej... co o tym myślicie? wierzycie że samo przekonanie potrafi przekonać smak?
bojster - 2007-09-01, 19:36
| Humbak napisał/a: | | wierzycie że samo przekonanie potrafi przekonać smak? |
Tak.
rebTewje - 2007-09-01, 19:43
| Humbak napisał/a: | | Nie rozmawianie o tym to dla mnie trochę chora sytuacja 'ciiiii jesteś wege, nie możesz lubić mięsa, mięso nie istnieje, nie wolno Ci o nim tak mówić' - to jest chore. |
Troche mi, Humbaku, wrzucasz za nadto, wniosek z moich wypowiedzi w tym temacie wyciagnelas nieuprawniony. Napisalem przeciez, ze oczywistym jest smakowy walor miesa i nigdzie niczego innego nie twierdzilem. Tylko ze to ze mieso jest smaczne nie swiadczy jeszcze o tym, ze jest dobre w ogolnym sensie (co do tego nie musimy sie chyba przekonywac?), podobnie zreszta jak z faktu ze niektore forumowe rozmowy sa interesujace nie wynika jeszcze bezposrednio, ze sa one dobre. Ale przyjmuje do wiadomosci to, co napisal k.leee, ze mianowicie idzie tu o wyznawanie win, dlatego wyznawszy skruche, wylaczam sie z niniejszej sesji
pao - 2007-09-01, 19:46
kotlet de volaille
reb zawsze można temat dać do ignorowanych
rebTewje - 2007-09-01, 19:52
wegedzieciak.pl Strona Główna » Forum ogólne » Ogólne rozmowy » Jakie były Wasze ulubione niewege potrawy... moderatorzy: k.leee, rebTewje
pao - 2007-09-01, 19:59
no to niech k.leee sie martwi
alcia - 2007-09-01, 20:03
Ja bardzo lubiłam mięso, nie wszystko, ale niektóre potrawy ogromnie... (szaszłylki, gulasze, pieczenie, ryby)
I nawet samo pianie o tym powoduje, że czuję się nieswojo, jest mi wstyd, że uważałam te rzeczy za jedzenie
| Humbak napisał/a: | | jeśli się potwornie lubi mięso, do upadłego, to nie zostanie się wegetarianinem na dłużej... co o tym myślicie? wierzycie że samo przekonanie potrafi przekonać smak? |
Ja się z tym nie zgadzam. Zostałam wegetarianką z dnia na dzień, nigdy więcej nie włożyłam do ust tego, co wcześniej uwielbiałam i tego nie zrobię. To nie jest dla mnie jedzenie!
Mój mąż mięso też uwielbiał, a teraz - mimo, że nie ma żadnych przekonań, nie czuje pobudek moralnych by go nie jeść - nie je... bo po co (z wyj. sytuacji, gdy ktoś mu przed nos coś podstawi - to zje, bo czemu nie). Można jeść pyszności bez tego co mu szkodzi, więc nie tęskni za mięsem.
marcyha - 2007-09-01, 20:35
Ze mnie się wszyscy nabijali - że szybko mi wegetarianizm "przejdzie" - bo byłam wyjątkowo mięsożerna - im tłuściej - tym lepiej: słonina ugotowana, skóra z tłuszczem od golonki, halibut wędzony - to moja była top lista. Od kilku lat nie jadłam wołowiny tłumacząc, że "zbyt duże pokrewieństwo";). Teraz klapka mi się do końca odemkła - z dnia na dzień przestałam jeść mięso i - nie odczuwam chęci powrotu do niego. Zbyt wiele dotarło do mojej świadomości. Znajomi to tak rozumują, że ja nie jem mięsa "wbrew sobie", bo skoro je tak uwielbiałam, to robię coś wbrew swojej naturze - bez sensu ich rozumowanko hehe . Moi rodzice twierdzą, że postępuję wbrew swojej i ogólnie ludzkiej naturze - powiedziałam im, że jak chcą ze mną dyskutować, to niech się wysilą na sensowniejszą argumentację.
k.leee - 2007-09-01, 20:40
| bojster napisał/a: | Humbak napisał/a:
wierzycie że samo przekonanie potrafi przekonać smak?
Tak. |
Tak.
hans - 2007-09-01, 20:54
hmm...to już tyle lat minęło że nie pamiętam, ale chyba najbardziej to lody i przez lody 2 razy odchodziłem od weganizmu...a potem tak jakoś te lody same ode mnie odeszły i nie odczuwam potrzeby lodowania, choć wegańskie można robić i robiłem nawet
Humbak - 2007-09-01, 21:02
| rebTewje napisał/a: | | Troche mi, Humbaku, wrzucasz za nadto |
nie taki miałam zamiar... przepraszam.
adriane - 2007-09-01, 21:19
| k.leee napisał/a: | | bojster napisał/a: | Humbak napisał/a:
wierzycie że samo przekonanie potrafi przekonać smak?
Tak. |
Tak. |
Oczywiście, że tak. Jestem tego przykładem, juz od wielu lat
[ Dodano: 2007-09-01, 22:21 ]
| Humbak napisał/a: | | że jeśli się potwornie lubi mięso, do upadłego, to nie zostanie się wegetarianinem na dłużej |
Na dłużej niż 20 lat?
rebTewje - 2007-09-01, 21:25
| Humbak napisał/a: | | rebTewje napisał/a: | | Troche mi, Humbaku, wrzucasz za nadto |
nie taki miałam zamiar... |
no to super i hura!
Lily - 2007-09-01, 21:30
Wobec tego zastanawiam się, jak można zrezygnować z bycia wege po 7 latach, a znam 2 (!) takie osoby.
hans - 2007-09-01, 21:35
| Lily napisał/a: | | Wobec tego zastanawiam się, jak można zrezygnować z bycia wege po 7 latach |
można i po 15, są takie ludzie co wege od urodzenia były i jako dorośli mięso zaczęli jeść...nie ma reguł
Lily - 2007-09-01, 21:37
Te osoby nie były wege od urodzenia...
Nota bene mi teraz stuknie 8, może też mi nagle przejdzie?
bojster - 2007-09-01, 21:42
| Lily napisał/a: | | Nota bene mi teraz stuknie 8, może też mi nagle przejdzie? |
Najwyżej...
Ewa - 2007-09-01, 21:51
Nie ma znaczenia czy się lubiło mięso czy nie. Ja jestem wege od jakiś 14 lat, a mięso lubiłam bardzo (no, ale mam grupę krwi "O", czyli mięsożerną). Kurczaki, gołąbki, schabowe, bitki z polędwicy, ryby smażone i wędzone. Moje pierwsze podejście do wege trwało pół roku i wróciłam do mięsa (nie będę się wdawać w szczegóły dlaczego). Pierwszy posiłek to był królik. Do dziś pamiętam to uczucie podczas obiadu. Dziwię się ludziom wracającym po kilkunastu latach do mięsa, no chyba, że byli wegetarianami wyłącznie z powodów zdrowotnych. Dla mnie kotlet nigdy już nie będzie mięsem tylko zabitym zwierzakiem i z tą świadomością nie potrafiłabym już zrezygnować z wegetarianizmu. Szczególnie, że na własnej skórze przekonałam się jak to jest jeść mięso z pełną świadomością czym jest. Dziwi mnie tylko, jak niektórzy piszą, że wstydzą się tego, że kiedyś jedli tak jak jedli. Przecież byliśmy tak wychowani, jedliśmy to co nasi rodzice do czasu, aż sami zaczęliśmy myśleć bardziej świadomie. A skoro zaczęliśmy myśleć i wyciągać wnioski w dobrym kierunku, to myślę, że nie mamy się czego wstydzić.
pao - 2007-09-01, 21:56
mój Bartek tez był skrajnym i wojującym miesożercą, teraz nie wyobraża sobie miesa na talerzu, zatem zmiana nie tylko możliwa ale i realna
bojster - 2007-09-01, 22:26
Z tą grupą krwi to bujdy. Ja też mam 0, a nigdy mięsa nie lubiłem.
k.leee - 2007-09-01, 23:00
| Ewa napisał/a: | | Dziwi mnie tylko, jak niektórzy piszą, że wstydzą się tego, że kiedyś jedli tak jak jedli. |
Dziwię się, że się dziwisz, ja po prostu tak to czuję? Nie katuję się z tego powodu i śpię w związku z tym spokojnie.
„wstyd to bolesne przeświadczenie o własnej zasadniczej ułomności jako istoty ludzkiej”
Ewa - 2007-09-01, 23:10
| k.leee napisał/a: | | „wstyd to bolesne przeświadczenie o własnej zasadniczej ułomności jako istoty ludzkiej” |
To taki przykład - czy mój syn powinien się wstydzić jak dorośnie, że obecnie moczy się w nocy? Ułomność ludzka, ale... jest jeszcze dzieckiem. My też byliśmy i nie widzę w tym żadnej ułomności. Jedliśmy mięso, bo tak nas nauczyli rodzice.
k.leee - 2007-09-01, 23:23
| Ewa napisał/a: | | czy mój syn powinien się wstydzić jak dorośnie |
Nie powiem Ci co Ty, czy Twój syn macie robić lub czuć. Jak czuję w związku z tym, że zjadałem przeróżne organa wewnętrzne, jak i inne części ciała innych istot niesmak. Czy powinienem? Nie wiem ale tak czuję! Być może, istotnie jest tak, że biorę na siebie coś co do mnie nie należy a należy do moich rodziców i dziadków.
Cytat należy do Patricii i Ronalda Potterów – Efronów.
agaw-d - 2007-09-01, 23:31
Też mam grupę krwi 0 i mięsa nie lubiłam nigdy, do tej pory rodzice mi opowiadają jak musieli mi kiełbasę z zupy wyjmować itp. Nie mam nic za czym tęsknię z mięsa itp. Tylko jak byłam w ciąży to miałam ochotę na śledzia i co dziwne jak byłam wtedy w sklepie i przechodziłam koło ryb i tak strasznie zaśmierdziało nimi, że M zrobił... , a ja wtedy, ale bym śledzia zjadła Dziwne, że akurat ten smród mnie zachęcił do zjedzenia ryby, ale nie zrobiłam tego, nawet gdybym kupiła to bym chyba nie potrafiła zjeść.
zojka3 - 2007-09-02, 07:26
| k.leee napisał/a: | | zojka3 napisał/a: | | Chodząc" po tym forum cały czas mam wrażenie, że jestem jedyną osobą, która wspomina (tocząc ślinkę) dawne, "zakazane" obecnie potrawy. |
Ja patrzę na to trochę inaczej. Potrawy mięsne czy mleczne nie są dla mnie zakazane, mogę je jeść, tylko nie chcę. Pisząc o tym co kiedyś jadłem , nie przełykałem ślinki. Pisząc teraz np o wątróbce, nie mogłem uwierzyć swojemu dziecięcemu myśleniu z tamtych czasów, to była taka sama potrawa jak każda inna, jak surówka z marchewki! Dziecięce zaufanie do dorosłych |
Zgadza się-mogę ale nie chce!
Z tymi wspomnienaimi to jest raczej tak, że pamiętamy nawet nie smak dawnej potrawy ale to "odczucie", to jak nam kiedyś smakowało. Kilka razy Zjadłam np. drożdżówkę, bo pamiętałam, że kiedyś uwielbiałam a teraz nie sprawiła mi ŻADNEJ przyjemności czy satysfakcji. I bardziej chodzi mi o te wspomnienia, bo smak tak się zmienia, że te dawne rzeczy już nie smakują...przynajmniej ja tak mam.
magdusia - 2007-09-02, 08:55
ja jako dziecko długo nie tolerowałam mięsa,dopiero jako 12 latek polubiłam wszystko co wędzone,później kabanosy i salami jako tako.
Do tej pory miło wspominam jajecznicę na ogromnej ilości cebuli.
No i przyznam że jak byłam blisko grila z kiełbasą ,to mi pachniało
Humbak - 2007-09-02, 09:36
Hmm... reb, mi ostatnio rozumowanie szwankuje ale dopiero teraz zrozumiałam Twoje porównanie tutejszych wyznań z podziwianymi futerkami z taniego getta... zrozumiałam bo właśnie rozmyślałam nad niestosownością zrobienia z piwnic pod zamkiem Książ atrakcji turystycznej jako fascynującekj budowli niemieckiej podczas gdy uważam, że powinno się tam chodzić jak w Oświęcimu - z szacunkiem - bo te 'niemieckie wspaniałe budowle' zbudowali jeńcy którzy potem byli rozstrzeliwani i zagazowywani...
ale mi chodziło o to, że sprowadzanie mięsa do tematu tabu może się skończyć wymuszoną dwulicowością, a nie o to chodzi w naszych rozmowach przecież - to forum jest cudowne właśnie dzięki atmosferze sympatii i wymiarowi ludzkiemu naszych rozmów
Alispo - 2007-09-02, 10:43
| Humbak napisał/a: | | Mam taką teorię patrząc na niektórych moich znajomych i czytając ten topik - że jeśli się potwornie lubi mięso, do upadłego, to nie zostanie się wegetarianinem na dłużej... co o tym myślicie? wierzycie że samo przekonanie potrafi przekonać smak? |
Jasne,ze tak.
co do wstydu-kazdy mial swoja droge do vege,chyba nie ma co ego roztrzasac,wazne,ze ta zmina zaszla...tak mi sie wydaje..Ja chyba sie nie wstydze..odkad pamietam myslami bylam po stronie zwierzat..mogfe sie co najwyzej wstydzic tego,ze potrzebowalam kilkanascie lat,zeby postawic na swoim..ale to juz bardziej slabosc niesmialej dziewuszki
k.leee - 2007-09-02, 13:58
| Humbak napisał/a: | | Hmm... reb |
Jeśli reb nie odpowie Ci do 3.45 w nocy to znaczy, że dodał jednak temat do ignorowanych .No chyba. że ziomek z szychty zaanektował kompa na całą nockę.
rebTewje - 2007-09-02, 16:17
| Humbak napisał/a: | | mi chodziło o to, że sprowadzanie mięsa do tematu tabu może się skończyć wymuszoną dwulicowością, a nie o to chodzi w naszych rozmowach przecież - to forum jest cudowne właśnie dzięki atmosferze sympatii i wymiarowi ludzkiemu naszych rozmów |
odpowiedzialem Ci szeroko, ale mnie wywalilo z neta i wszystka energia intelektualna i fizyczna, ktora wladowalem w tego posta zasila teraz mase kosmicznej energii, a niech to, motyla noga!
krotko odtwarzam com nawymyslal: nie mialem planu tabuizacji tematy mieso, bo nie uwazam ze jakas forma autocenzury w - jak to ujal k.leee - ekspiacji odnosnie "ulubionych niewege potraw", ktora moim zdaniem bylaby pozyteczna w tym miejscu, oznacza juz sprowadzenie tematu miesa do tabu. Jesli zapytasz, czy mieso mi smakowalo w czasach gdy je jadlem, odpowiem ze tak. Ale uwazam ze wspominanie tych wszystkich potraw przyrzadzonych ze zwierzecych zwlok jest nieco niestosowne kiedy ma sie swiadomosc taka, jaka mamy tutaj wszyscy. Tak jak futerko ne przestaje byc ladne tylko dlatego, ze wiemy ze pochodzi z getta, tak i mieso nie przestaje byc smaczne dlatego, ze wiemy jaki jest moralny koszt jego pozyskiwania. Estetyczne walory futerka i miesa przestaja miec po prostu znaczenie, a rozmawianie nt tych walorow w obliczu owego moralnego kontekstu uwazam za conajmniej niestosowne. I, powtorze, nie widze tutaj dazenia do tabuizacji tematu miesa w ogole. Mysle ze mechanizm, ktory nam podsuwa na jezyk taki temat jak ten, jest podobny temu, ktory dopuszcza w nas plotkowanie. Robilem i jedno (wspominalem ze znajomymi wegusami miesne potrawy ktorymi sie zajadalem) i drugie (plotkowalem) i w obu przypadkach czulem podobna niestosownosc wlasnych wystapien. W tym wypadku dochodzi jeszcze element publicznego charakteru miejsca, w ktorym ekspiacja sie odbywa.
Konczac, ani nie tabuizuje, ani nie rozdzieram szat, po prostu wyrazilem wlasne zdanie na temat, mam nadzieje ze nikt nie poczuje sie urazony, bo nie o to, nie o to, nie o to Obiecalem ze wiecej juz sie nie bede tutaj wcinal, ale Humbak zapytala, a ja pytany grzecznie odpowiadam
Humbak - 2007-09-02, 21:01
| rebTewje napisał/a: | | ale Humbak zapytala, a ja pytany grzecznie odpowiadam |
ale humbak się cieszy że reb się na nią nie obraził
rebTewje - 2007-09-02, 21:14
na Humbaka ktory mial wczoraj urodziny? nawet mi przez mysl nie przeszlo
Humbak - 2007-09-02, 21:27
Anastazja - 2007-09-02, 23:31
ah taki cudowny zapach mialy-szczegolnie takie biale-aa wlasciwie bezbarwne....ymmmm mniam pycha byly chyba o smaku ananasowym...
mama mi kiedys zrobila galaretke aroniowa na agarze-taka domowa-nie kupna-paskudztwo takie to zelaziste-nie jak starte dobre miski
Lily - 2007-09-02, 23:32
ale chyba są jakieś wege żelki...
takie np. hxxp://e-zdrowie.abc24.pl/default.asp?kat=16595&pro=140526 - ale czy dobre to nie wiem...
Malinetshka - 2007-09-02, 23:41
| Ewa napisał/a: | | Nie ma znaczenia czy się lubiło mięso czy nie. |
Świetnie ujęte.
Również uważam, że nie jest istotne, czy w przeszłości lubiło się mięso czy pluło nim...
| k.leee napisał/a: | | bojster napisał/a: | Humbak napisał/a:
wierzycie że samo przekonanie potrafi przekonać smak?
Tak. |
Tak. |
Tak
Być może zabrzmię mało wiarygodnie jako początkująca wegetarianka, ale u mnie to jest właśnie tak, że świadomie poczułam, że już nie chcę jeść zwierząt. W moim przypadku to nie było z dnia na dzień. Rozumowe pojęcie "mięso=zwierzę i nie powinno się go spożywać" pojawiło się oczywiście dużo wcześniej, ale zaistnienie tej świadomości we mnie, że już nie chcę tego robić kiełkowało, kiełkowało..aż wykiełkowało i JEST. To po prostu jest już we mnie i nie jest ważne, że wcale niekoniecznie robi mi się niedobrze gdy poczuję czy zobaczę mięso. Nie brzydzi mnie to. Nie zamykam oczu na kotleta. Wiem, że ludzkość je mięso tonami... to już sprawia mi swoistą przykrość, ale też jestem z tym pogodzona, że na razie przynajmniej tak ma TU być.
| zojka3 napisał/a: | | Z tymi wspomnienaimi to jest raczej tak, że pamiętamy nawet nie smak dawnej potrawy ale to "odczucie", to jak nam kiedyś smakowało. Kilka razy Zjadłam np. drożdżówkę, bo pamiętałam, że kiedyś uwielbiałam a teraz nie sprawiła mi ŻADNEJ przyjemności czy satysfakcji. I bardziej chodzi mi o te wspomnienia, bo smak tak się zmienia, że te dawne rzeczy już nie smakują...przynajmniej ja tak mam. |
Dokładnie.
Chodzi o wspomnienie tego odczucia ("fajnie mi było, gdy czułam taki a taki smak w ustach"), a nie o sam smak (np. "mmmm...zjadłoby się schaboszczaka")
To trochę jak z innymi rzeczami w życiu, które się robiło. Np. kiedyś chadzałam ze znajomymi po pubach. Mam z tego czasu parę wspomnień miłych, ale właśnie tylko wspomnień samych odczuć. Nie mam myśli typu "poszłabym tam jeszcze.... przypomnieć sobie jak to jest". Od paru lat już tego nie robię, nie chcę wchodzić w tak smrodliwe i rozkrzyczane miejsca... Źle się w nich czuję. Zmrażają mnie
kasienka - 2007-09-03, 11:29
A ja ostatnio doznałam szoku, bo znajomi moich rodziców, wege od ponad 30 lat chyba, odchowali kilkoro wegetariańskich dzieci...zaczęli jeść mięso Nieźle, co? Więc można...
Ale dla mnie ktoś kto zaczyna jeść mięso nawet po wielu latach nie jest jakimś gorszym człowiekiem...Tak bywa, to jego życie i jego wybór...Mam wrażenie czasem, że wegetarianie tak traktują "nawróconych" mięsożerców"...
pao - 2007-09-03, 12:15
Anastazja: ja robie galaretki na agarze i są pyszne zatem albo kwestia gustu, albo przygotowania
mnie na szczęście nie ciągnie do żadnych nie wege rzeczy.
frjals - 2007-09-03, 12:20
Jak pisaliście wcześniej, mięso jest dla mnie teraz takim samym jedzeniem jak plastikowe owoce.
W dzieciństwie byłam niejadkiem i nie cierpiałam tłuszczu w mięsie, blee.
Stwierdzając fakty, bardzo lubiłam kiedyś:
ryby,
mięczaki, skorupiaki itp.,
i - to się chyba nazywa podroby (?) - flaki i inne wnętrzności, ozory itp.
No cóż, okropne. Nie wyobrażam sobie teraz zjedzenia czegoś takiego, chociaż sam smak wydaje się kuszący. Ale to już tylko wspomnienie...
| rebTewje napisał/a: | | wczoraj na Polonii dali "Korczaka" |
o nie, przegapiłam...
Swoją drogą dziwi mnie, że tylko rebTewje, dostrzegł w tym temacie niestosowność.
kamma - 2007-09-03, 12:32
| Cytat: | | na własnej skórze przekonałam się jak to jest jeść mięso z pełną świadomością czym jest. |
Też miałam taki epizod. Po trzech latach wegetarianizmu okazało się, że mam padaczkę i cała rodzina, łącznie z zaprzyjaźnionym doktorem, obwiniała wegetarianizm. Błagali mnie, żebym zaczęła jeść mięso. Troszkę się ugięłam i zjadłam rybę... RAZ. To było straszne przeżycie! Jadłam, płacząc gorzko. Zrozumiałam, że był to ostatni raz, kiedy miałam w ustach martwe zwierzę. Więc nawet jeśli coś mi smakowało, to świadomość, czym to było, nie pozwoli mi tego zjeść.
pao - 2007-09-03, 12:50
a mi nie tylko świadomość ale i sam smak nie odpowiada. zapach i te inne też.
po jakimś tam czasie wege zrobiłam eksperyment i zjadłam kawałek kiełbasy która kiedyś lubiłam. była twarda, koszmarnie słona i nabrałam pewności, ze mięso to przeszłość. wszelkie aromaty mnie odtrącają i ogólnie trup (czy to zwierzęcy czy warzywny) nie kwalifikuje mi sie jako żywność.
k.leee - 2007-09-03, 20:40
| frjals napisał/a: | | Swoją drogą dziwi mnie, że tylko rebTewje, dostrzegł w tym temacie niestosowność. |
Przypomnę Ci , droga Natalio, że kiedy opowiadałem Tobie o moich obawach związanych z wrzucenia tego tematu na wegedzieciaka to gorąco mnie zachęcałaś. Powiem Ci szczerze, że gdyby nie nasza rozmowa na ten temat to nie miał bym odwagi So...
pao - 2007-09-03, 20:43
temat jak temat
gorzej gdybyście chcieli powymieniać sie najlepszymi przepisami i radami jak najlepiej mięsko podsmażyć
na FZ (forum miłośników zwierząt) facet dał ogłoszenie w dziale kulinaria na hodowlę danieli na mięso... ale był bunt i to u wszystkich: czy jedzących mięso czy tez nie...
Humbak - 2007-09-03, 20:47
| k.leee napisał/a: | | to nie miał bym odwagi |
ale do odważnych świat należy
mnie tam ten temat ucieszył i jeszcze bardziej związał z wegedzieciakiem
Lily - 2007-09-03, 20:49
Dla mnie o wiele bardziej niestosowne są żarty strojone np. ze mnie przez rodzinę czy znajomych, na temat mojego niejedzenia mięsa, tak jakby mięso było po prostu jedzeniem, niczym innym. I to mnie boli, a oni się śmieją (zazwyczaj mówię, że mnie takie żarty nie bawią i sobie nie życzę, ale...).
Jagula - 2007-09-03, 23:06
Lily dokładnie to rozumiem...ostatni był w stylu- dajcie jej cały bochenek chleba niech sie naje
Lily - 2007-09-03, 23:20
Stałe teksty typu "no to co ty jesz, trawę?" też są powalające, ale dowcipy podczas przyrządzania kurczaka, ech...
pao - 2007-09-04, 10:30
| Cytat: | | "no to co ty jesz, trawę?" |
ja zazwyczaj z pełną powagą odpowiadam TAK
to dopiero jest zdziwienie. no ale w końcu bambus też trawa, no nie?
frjals - 2007-09-04, 10:38
| k.leee napisał/a: | | Przypomnę Ci , droga Natalio, że kiedy opowiadałem Tobie o moich obawach związanych z wrzucenia tego tematu na wegedzieciaka to gorąco mnie zachęcałaś. Powiem Ci szczerze, że gdyby nie nasza rozmowa na ten temat to nie miał bym odwagi So... |
Ależ! drogi k.leee'siu, chyba mnie nie zrozumiałeś . Doskonale pamiętam naszą rozmowę, i dla mnie temat jest w porządku - takie mieliśmy dzieciństwo i nic tego nie zmieni, nie wiem czy należy sie tego wstydzić. Ja, tak jak pewnie ty, spodziewałam sie po prostu wiekszej ilości oburzonych i zniesmaczonych. Był wczesniej podobny (chyba - w każdym razie też o mięsie) temat i z tego co pamiętam niektórym sie to nie podobało. Stąd moja uwaga. Nie jestem przeciw tobie, więc trochę nie rozumiem tonu twojej wypowiedzi
Malroy - 2007-09-04, 10:40
na dobrej trawie można spokojnie wyżyć
hxxp://www.creativehealthinstitute.us/wheatgrass.htm
i cytat" "Jedynym hmmm.. pozywieniem, ktory moze wchlonac (pick up) wszystkie ZNANE 92 mineraly jest wlasnie trawa!"
pao - 2007-09-04, 10:52
malroy, wyrośnięte trawy też sie liczą? bo ja jestem fanka bambusa
taniulka - 2007-09-04, 10:59
| Cytat: | na dobrej trawie można spokojnie wyżyć |
No to po kiego licha latam tak daleko do sklepu.
pao - 2007-09-04, 11:00
taniulka, a masz pod ręką DOBRĄ trawę?
Malroy - 2007-09-04, 11:11
| pao napisał/a: | taniulka, a masz pod ręką DOBRĄ trawę? |
mówiłem o jedzeniu !
pao - 2007-09-04, 11:28
a ja niby o czym?
kasienka - 2007-09-04, 11:51
Ja mam pod ręką trochę DOBREJ trawy, na jeżycach można ją dostać w każdej bramie Ale nie korzystam
taniulka - 2007-09-04, 11:53
| Cytat: | taniulka, a masz pod ręką DOBRĄ trawę? |
I to mnóstwo, ojej ile bym zaoszczędziła.
Kasienka
pao - 2007-09-04, 11:53
ja tu o DOBREJ trawie a Wy tu o dobrej TRAWIE jak widzę...
taniulka, no chociaż ty o trawie
kasienka - 2007-09-04, 11:55
| pao napisał/a: | ja tu o DOBREJ trawie a Wy tu o dobrej TRAWIE jak widzę...
|
o, przepraszam, to się nie zrozumieliśmy
pao - 2007-09-04, 11:58
rozumiem, dzielnica wywarła swój wpływ na rozumienie pewnych pojęć
kasienka - 2007-09-04, 12:03
Oj tak, zostawiła trwałe piętno w mym umyśle
k.leee - 2007-09-04, 17:37
| frjals napisał/a: | | Stąd moja uwaga. Nie jestem przeciw tobie, więc trochę nie rozumiem tonu twojej wypowiedzi |
Sorki za ton nie zrozumiałem Twojej intencji
Cytrynka - 2007-09-04, 18:22
Ja się zajadałam kotletem z piersi, schabowym, parówkami i mortadelą smażoną, bleee. Mama mi dziś powiedziała, że jako małe dziecko lubiłam zupę rybną. Natomiast widok surowego mięsa zawsze mnie obrzydzał. Pamiętam, że jako dziecko martwiłam się, że kiedy dorosnę będę musiała szykować na obiad kurczaka z rożna. Teraz odczuwam wielką ulgę, że nie muszę, bo mimo długoletniego wegetarianizmu nie miałam wcześniej takiego przekonania.
Dodam, że czuję się nieswojo kiedy ktoś przy mnie zajada się mięsem.
Co do innych rzeczy, uwielbiałam (i tego mi brakuje niestety) wszelkiego rodzaju batony, ciasteczka, czekolady. Z upodobaniem wcinałam też chipsy. Teraz do szykowania posiłków używam nie tylko smaku ale i głowy .
Aha, kilka dni temu widziałam małe mniej więcej dwuletnie dziecko w wózku z chyba litrowym kubkiem coli
YolaW - 2007-09-04, 19:45
Ja nie byłam jakoś specjalnie mięsolubna. Lubiłam kurczaka (zwłaszcza smażonego i z chrupiącą skórką), ale już mięso, które trzeba było żuć niekoniecznie... Po kiełbasie z grilla mnie muliło. Mielone mi śmierdziały.
Uwielbiałam za to żelki i tony czekolady Milki. Teraz są dla mnie za słodkie.
[ Dodano: 2007-09-04, 20:48 ]
aha i rybę smażoną nad morzem lubiłam.
Ewa - 2007-09-04, 19:54
| Cytrynka napisał/a: | | dwuletnie dziecko w wózku z chyba litrowym kubkiem coli |
Mnie to już przestaje dziwić. Ostatnio na wakacjach było małżeństwo z córeczką mniej więcej w wieku Nataniela. Do obiadu zawsze pili pepsi, oczywiście wszyscy
nitka - 2007-09-17, 11:38
kaszanka z grilla. nie brakuje mi jednak smaku mięsa, wkurzam się kiedy Faza zostawia nieprzykryte mielone albo coś czerwonego w lodówce. lubię być wege.
Pliszka - 2007-09-17, 12:44
mi wczoraj zaproponowano kaszankę- "przecież jest wegetariańska" a kiedy zapytałam o krew, usłyszałam że "przesadzam i czepiam się szczegółów- kaszy jest więcej"
pao - 2007-09-17, 16:32
no tak, krew to nie mięso
Pliszka - 2007-09-17, 18:55
pao, oczywiście że nie- mięso to tkanka mięśniowa, a krew to tylko krew
puma - 2007-10-23, 18:26
mi nie brakuje niczego, a jesli by mialo to na pewno nie miesa, bo na sam widok i zapach mi sie podnosi, ale slodyczy, ktore kiedys pochlanialam w duzych ilosciach (tfu tfu). przypuszczam ze wiekoszosc rzeczy bylaby dla mnie teraz za slodka, np. jak pomysle sobie o snikersie ktorego uwielbialam to teraz po jednym kesie pewnie zamulilo by mnie totalnie
chociaz... ostatnio slinka mi pociekla gdy ogladalam reklame rafaello
hidi - 2007-11-03, 15:18
piersi z kurczaka w platkach kukyrydzianych. i z miesia chyba tylko tyle.
ketsisu - 2007-11-03, 20:22
U mnie chyba nie było potrawy czysto mięsnej, za którą tęsknię. Mięso mnie brzydziło, na sam widok kurczaka, czy kości biegłam wymiotować, a w sklepach nie podchodziłam do stoisk z tego typu potrawami. To samo ze schabowym, mielonym, pulpetami, gołąbkami..... Lubiłam, a i to niebardzo - mocno przetworzone mięso - wędliny, suche kiełbasy, ale teraz naprawdę nie wiem, co w nich widziałam i dlaczego mi to kupowano? Nie pamiętam, czy parówki lubiłam, czy nie, ale wiem, że jadłam... Podsumowując - raczej nie lubiłam mięsa i jadłam jak trzeba było, czy nie miałam nic innego do zjedzenia. Ale tosty z serem lubiłam, ser pleśniowy, sam, bez niczego, różne słodycze, ale tylko niektórych bym teraz spróbowała, pod warunkiem, że byłyby wegańskie. Teraz, jak patrzę na te nowości, czy mięso na stole, nie mam na nie chętki, ale czasem jestem ciekawa, jak smakują, oczywiście zjadłabym, jeśli.... byłyby wegańskie Nie przeszkadza mi ich brak i naprawdę dobrze się z tym czuję
Kamm - 2007-11-28, 17:04
Za mięsem w zadnej postaci nie tęsknię i nie wspominam milo zapachu , smaku itd. Nigdy nie lubialam , w sumie to zbyt wiele tych potraw nie sprobowalam ( a te ktore tak , to na silę ) zawsze mnie odrzucalo..
Za to wegaznim na początku mi doskwieral , pozniej bylo okej ...
Za to od jakiego czasu mam straszna chcice na jajecznice , paste jajeczna , omlety z jajek itd . Brakuje albo brakowalo mi czekolad z orzechami , monte ( deserek orzechowo - czekoloadowy ) serkow almette itd .
Chyba sie kiedys przez to polamię
[ Dodano: 2007-11-28, 17:07 ]
Chociaz jak tak sie zastanawiam to pewnie latwiej byloby mi przelknąc jajko w postaci ukrytej w ciescie , niz gdybym je miala rozbic przyrządzic itd . Z tym pewnie nie daloby rady wiec pewnie tak sie troszke pomęcze z tym laknieniem i znowu przejdzie
kofi - 2007-11-29, 08:17
Smaku i zapachu nie brakuje mi zdecydowanie. Kupuję i gotuję mięso psom i jest to naprawdę duże poświęcenie z mojej strony.
Nie wiem jak mogłam kiedyś lubić np. tatar albo polędwicę. W dzieciństwie byłam dość mięsożerna . Jak teraz mi to mam przypomina (pewnie chce wywołać poczucue winy - jest w tym niezła) odpowiadam, że widać swoje już w życiu zjadłam.
Jajka i nabiał jeszcze jem, ale coraz wyraźniej wyobrażam sobie moje życie bez jajek. Daniel jakoś wyraźnie stroni.
Malati - 2007-11-29, 10:23
Ja nigdy nie byłam smakoszem potraw mięsnych, zawsze wybrzydzałam. Lubiłam jedynie wszelkiego rodzaju nadziewane kluski czy pierogi. nigdy nie jadłam flaków, wątróbek, serc czy tatara. Na poczatku zmieniania diety kiedy mama przyrządzała coś mięsnego na obiad a należało to do dań które lubiłam wychodziłam z domu bo mi pachniało i bałam się że sie skuszę.Teraz wszystkie potrawy mięsne mi śmierdzą. Nie traktuje obecnie mięsa jako pożywienia, patrzę na nie jak na kawałek ciała na trupa. Nie wziełabym tego do ust !!!!! Paskuctwo!!
kofi - 2007-11-29, 10:43
Daniel, jak był młodszy czasem pokazywał w sklepie jakąś szynkę konserwową z takim środkiem w kształcie koniczynki - tylko różowej. Podobało mu się i pytał co to jest. Jak odpowiadałam, że mięso Daniel mówił: "aaaa, to ja tego nie jadam".
ań - 2007-11-29, 16:51
aha, ja lubiłam rybę w warzywach, jaką robił mój tato na grillu oraz śledzie.
Agniecha - 2007-11-29, 22:49
hmmm ja to zawsze byłam dziwna zawsze we mnie wszystko wciskali jedynie ci tolerowałam to była polędwica (wow czujecie jak te słowa teraz brzmią są takie obce mało przez nas używane) .
Ale pamiętam miałam tak jak Pao po pewnym czasie jak juz byłam wege zjadłam rosół po pierwsze go zwymiotowałam (pewnie miedzy innymi z wyrzutów sumienia ) a po drugie potwornie mi śmierdział. I to mnie niesamowicie utwardziło w swoim byciu wege.
gosiabebe - 2007-11-30, 08:23
na początku (tzn w tym czasie kiedy przestałam jeść mięso) brakowało mi musztardy. Nie potrafiłam znaleść dania warzywnego które byłoby smaczne z musztardą.Na szczęście po krótkim czasie mi przeszło,po za tym musztarda nie była moim ulubonym dodatkiem więc nie jat tak zle
kofi - 2007-11-30, 08:38
Ja kiedyś jadłam chleb z musztardą. Gdzieś tak raz na rok
ina - 2007-11-30, 08:45
ja z nie-wege potraw lubiłam tylko wędlinę z indyka( musiała być 'bez żyłek") i indyka w mega dużej ilości majeranku wg przepisu mojej cioci.
Kamm - 2007-11-30, 08:46
Ha musztarda to jest paskudztwo ktore uwielbiam do dzis
| kofi napisał/a: | Ja kiedyś jadłam chleb z musztardą. Gdzieś tak raz na rok |
Ja chlebek z maselkiem i z musztardą , bynajmniej nie raz na rok Kiedy moj W. pierwszy raz zobaczyl ze wcinam taki specyfik to szeroko otworzyl oczy ze zdziwienia , pozniej zapytal czy nie mamy nic do jedzenia w lodowce ?
frjals - 2007-11-30, 13:28
| Kamm napisał/a: | | musztarda to jest paskudztwo ktore uwielbiam do dzis |
no ja też mogę jeść , choć zazwyczaj starcza na baaardzo długo
vegAnka - 2007-11-30, 14:07
ze wstydem sie przyznam ze jak bylam mala to uwielbialam kotlety schabowe.
ale teraz wcale mi ich nie brak... wrecz przeciwnie
Jagula - 2007-12-01, 11:42
ze wstydem to ja się mogę przyznać do lubienia salcesonów i takich tam....
martka - 2007-12-02, 16:34
| Jagula napisał/a: | ja się mogę przyznać do lubienia salcesonów i takich tam.... |
w przedszkolu byłam święcie przekonana, że do salcesonu dodawany jest papier toaletowy . nigdy tego nie tknęłam.
Kreestal - 2007-12-02, 20:15
| martka napisał/a: | | Jagula napisał/a: | ja się mogę przyznać do lubienia salcesonów i takich tam.... |
w przedszkolu byłam święcie przekonana, że do salcesonu dodawany jest papier toaletowy . nigdy tego nie tknęłam. |
I pewnie miałaś racje
majaja - 2007-12-02, 21:54
| kofi napisał/a: | | Ja kiedyś jadłam chleb z musztardą. |
A mnie się tak przypomiały moje siostry cioteczne maniakalnie wcinające chleb z octem, solą i pieprzem.
Co do obrzydliwości, moja kumpela obrzydziła mi wszelkie pasztety twierdzeniem, z pełnym przekonaniem, że robi się te pasztety z wymion krowich
zojka3 - 2007-12-03, 05:40
O tak, chleb z masłem i musztardą! Właściwie nie wiem dlaczego porzuciłam ten smaczny zwyczaj
Co do wymion krowich to mój ojczym kiedyś sobie gotował. To było tak obrzydliwe, że do dziś mi się śni po nocach.....a on jeszcze kurze łapki obgryzał
elenka - 2007-12-03, 08:50
| zojka3 napisał/a: |
Co do wymion krowich to mój ojczym kiedyś sobie gotował. To było tak obrzydliwe, że do dziś mi się śni po nocach.....a on jeszcze kurze łapki obgryzał |
Mój Tata wątróbkę surową zajadał
Lily - 2007-12-03, 11:18
| elenka napisał/a: | Mój Tata wątróbkę surową zajadał |
moja znajoma ostatnio wnuczkę wyprowadzała z anemii - dawała jej zmiksowaną surową wątróbkę z burakami... ja wymiękłam...
Kamm - 2007-12-03, 13:32
| Lily napisał/a: | | moja znajoma ostatnio wnuczkę wyprowadzała z anemii - dawała jej zmiksowaną surową wątróbkę z burakami... ja wymiękłam... |
Tez slyszalam o takim przypadku ostatnio , surowa wątrobka przy anemii
Capricorn - 2007-12-03, 13:56
moja koleżanka na anemię piła świeżą byczą krew, mamusia jej przynosiła z rzeźni.
Kreestal - 2007-12-03, 13:58
| Capricorn napisał/a: | | moja koleżanka na anemię piła świeżą byczą krew, mamusia jej przynosiła z rzeźni. |
ludzie mają sposoby ...
Lily - 2007-12-03, 17:26
| Kreestal napisał/a: | | ludzie mają sposoby ... | podejrzewam, że do tego skuteczne
Kamm - 2007-12-03, 17:56
| Capricorn napisał/a: | | moja koleżanka na anemię piła świeżą byczą krew, mamusia jej przynosiła z rzeźni. |
ja pierdziele ...
YolaW - 2007-12-03, 20:15
Ale historie rodem z horroru Ta surowa wątróbka, bycza krew...fuuuj!!! I jeszcze to dzieciom dają.
A z wymion to podobno sie parówki robi, bo nie ma na nie norm i wszystko tam można zmielić i nazwać to parówką. Niestety ze wstydem muszę przyznać, że nawet je lubiłam...
majaja - 2007-12-03, 20:42
| Lily napisał/a: | | moja znajoma ostatnio wnuczkę wyprowadzała z anemii - dawała jej zmiksowaną surową wątróbkę z burakami... ja wymiękłam... |
Znałam kiedyś dziewczynę, która bardzo lubiła surowe mięso
rosa - 2007-12-03, 20:45
jak czytam o tych surowiznach to czuję jak mi podchodzi, ble
Lily - 2007-12-03, 21:29
| majaja napisał/a: | Znałam kiedyś dziewczynę, która bardzo lubiła surowe mięso | ta mała nie wiedziała co je - mówiła, że buraki niedobre...
pao - 2007-12-03, 21:31
| Cytat: | | że buraki niedobre |
i potem sie dziwić, zę dzieci warzyw nie lubią...
YolaW - 2007-12-04, 16:40
Na stołówce szkolnej widać jak na dłoni ile dzieci nie je warzyw... Surówka to dla nich kara
mansikka - 2007-12-04, 17:50
bo zjedzenie surówki czasem naprawdę jest jak kara ;D ja osobiście wolę zjeśc marchewkę pokrojoną w kawałki, liść kapusty, czy porcję kiszonej kapusty prosto ze słoika, bez żadnych dodatków, surówek obiadowych praktycznie nie znoszę.
no i jest jeszcze kwestia przyprawiania, nie jadam większości sałatek w Greenway'u na przykład, bo sa... słodzone. Bleh :P nie jstem w stanie przełknąć marchewki z cukrem :D
[a w temacie... te najbardziej przetworzone, wędliny i inne takie :DD]
kasienka - 2007-12-04, 19:57
a'propos byczej krwi, skojarzyło mi się., jak kiedyś w liceum koleżanka z okazji urodzin postawiła wino egri bikaver...a myśmy z Agą go nie chciały pić, bo stwierdziłyśmy, że jest z byczą krwią Aga, pamiętasz imprezę u Basi na działce?
Ania33 - 2007-12-06, 15:38
| rosa napisał/a: | | jak czytam o tych surowiznach to czuję jak mi podchodzi, ble |
dokladnie tak wlasnie czuje teraz
Pamietam jak mama kiedys gotowala flaczki-a ja siedzialam w swoim pokoju(drzwi zamkniete). Chcialam po cos pojsc do kuchni(juz nie pamietam po co) otwieram drzwi a tam uderza mnie w nozdrza swoisty zapach. Reakcja natychmiastowa-zmieniam kierunek na drzwi do WC
A tak wogole to nie tesknie za miesem, choc lubialam kiedys pieczonego kurczaka.
Z uplywem lat nawet on zaczol mi troche smierdziec(ale to moze z uplywu czasu jaki spedzil kurok w chlodni?) , tzn.nie jeden i ten sam , lubilam tez ryby-nie wszystkie-takie z gryla lub filety rybne smazone no i krewetki.
YolaW - 2007-12-07, 16:59
Wczoraj rozmawaiałam z moją koleżanką, która nie je mięsa (oprócz ryby) i powiedziała mi, że dopiero od 2 lat wie (ma 25), że barszcz czerwony jest z buraków, bo wcześniej myślała, że z krwi!! No i do dzisiaj nie może się przełamać i go spróbować...
Jadzia - 2007-12-11, 15:27
smaku mięsnych potraw mi nie brakuje, co najwyżej kojarzą mi się ze smaczną oprawą np gulasz mojej Mamy-pyszny nie z powodu mięsa, ale pysznego sosu pieczarkowego.
do nabiału mnie nie ciągnie-choć miałam 1 dziwne zdarzenia, jakieś 2 miesiące temu gdy kroiłam chłopakowi kremówkę...o mało nie oszalałam gdy poczułam jej zapach...odurzenie trwało tylko chwilę i nie skończyło się konsumpcją
strzeszynek - 2007-12-11, 23:06
| Jadzia napisał/a: | | do nabiału mnie nie ciągnie-choć miałam 1 dziwne zdarzenia, jakieś 2 miesiące temu gdy kroiłam chłopakowi kremówkę...o mało nie oszalałam gdy poczułam jej zapach...odurzenie trwało tylko chwilę i nie skończyło się konsumpcją |
ja tak miałam dziś z filetami rybnymi. Zlitowałam się nad mężem i usmażyłam mu toto na obiad (inna sprawa, że lodówki nie można było otworzyć, tak jechało rybą!) i jakoś mnie tak apetyt wziął przy smażeniu, od tego zapachu... Szatan mnie chciał skusić , bo taki tyciuni kawałek zleciał z patelni na kuchenkę... Nic, podniosłam i wrzuciłam z powrotem Sama zrobiłam placki z jaglanki. Wyszła guma, bo z braku innej dozwolonej mąki, dałąm ziemniaczanej... Na szczęście usmażyłam tylko 2. Jutro z reszty robię mężowi kluski
Iśka - 2008-02-02, 22:08
| Capricorn napisał/a: | | moja koleżanka na anemię piła świeżą byczą krew, mamusia jej przynosiła z rzeźni. |
he he moja babcia tak mówi, ale chodzi jej o wino
Cela - 2008-02-05, 18:48
W czasie ciąży miałam anemię, to sobie kiełkami i burakami pomagałam, ale jeden lekarz, to mi wprost powiedział "kup sobie dziwczyno 3 kilo wołowiny, bo będzie coraz gorzej"
Co do wcześniejszych upodobań kulinarnych, to myślę, że żaden to wstyd, że jedlismy różne mięsne rzeczy, bo:
-po pierwsze - ufaliśmy naszym rodzicom
-po drugie - byliśmy "oszukiwani" różnorakimi metodami, jak np. sposób przyrządania, bo czy mięso naprawdę przypomina mięso? Czy szynka przypomina smakiem lub wyglądem kawał "tyłu" jakiejś krowy poklepywanej na wakacjach na pastwisku?
- wreszcie po trzecie - my się zorientowaliśmy i dokonaliśmy świadomego wyboru w przeciwieństwie do wszystkich troli.
Tak więc smakowały nam smaki
Kilmeny - 2009-12-10, 19:31
Właściwie to... sosy i tylko te mojej babci. Plus jeszcze trochę kupnych niewege rzeczy - kiedyś nawet nie wiedziałam, że istnieje coś takiego jak żelatyna . A z tych typowo mięsnych - od drugiej klasy podstawówki nie wezmę do ust z własnej woli (a teraz to już w ogóle nie wezmę ), bo... No, ostatecznie można to podciągnąć pod "nie smakuje mi", ale fakt faktem, że mnie do tego smaku nie ciągnęło.
gemi - 2009-12-10, 20:27
ja zajadałam się szynką - najlepiej wchodziła mi taka swojska. Mogłam jeść nawet bez chleba. Jak mawiał mój kolega: "kto biedę zna, ten i bez chleba zje"
Hexe - 2009-12-10, 20:55
a ja uwielbiałam "pasztecik z kogucikiem" i parówki drobiowe i ... bigos mojej mamy
Tempeh-Starter - 2009-12-10, 21:06
ja podroby (nie wymienię żeby sobie nikt klawiatury nie zarzygał)
"zwykłe" mięso jakoś mi nigdy nie wchodziło
Anja - 2009-12-10, 22:00
Ooo, jaki fajny temat...
No cóż, ja byłam zagorzałą miesożerczynią. Uwielbiałam mięso w każdej postaci, nawet flaki czy podroby. Warzywa itp mnie nudziły...
Dlatego, jak słyszę teksty do nas (do mnie i do Przemka), że czyjeś dziecko na pewno nie będzie wege (właściwie, po co ludzie nam to mówią? ), bo najbardziej kocha schabowe, szyneczkę i parówki, to się uśmiecham...
gemi - 2009-12-10, 23:18
| Anja napisał/a: | | słyszę teksty do nas (do mnie i do Przemka), że czyjeś dziecko na pewno nie będzie wege (właściwie, po co ludzie nam to mówią? ), bo najbardziej kocha schabowe, szyneczkę i parówki, to się uśmiecham... | mój tata do dziś ma nadzieję, że się nawrócę. Bo tak przecież lubiłam "mięsko".
Tempeh-Starter - 2009-12-12, 12:19
taka obserwacja
zdarza mi się przygryźć wargę albo skaleczyć palec i odruchowo wyssać krew
ten smak w ustach, słonawo - metaliczny, kiedyś zupełnie obojętny
teraz blllech!
zorro - 2009-12-12, 22:10
Już nie pamiętam. Z opowieści mamy, wiem, że lubiłam 'jej cielecinkę w sosiku'. ;-P
Kat... - 2009-12-12, 22:22
Ja lubiłam bitki wołowe. I to chyba tyle. Nie lubiłam mięsa przez prawie całe życie, wyciągałam żyłki z szynki, grzebałam w talerzu, chowałam pod ziemniaki. Schabowego nie zjadłam nigdy w życiu, sam zapach mnie odrzucał i przy każdej próbie wymiotowałam i stwierdzałam, że jednak to nie dla mnie. I ta moja niechęć do mięsa trwała mniej więcej do jakiegoś 17 roku życia kiedy to będąc u koleżanki zjadłam zupę na mięsie i kazałam mamie też takie gotować bo u nas kostki były. Jakoś tego mięsa w innych postaciach też zaczęłam jeść więcej ale niedługo się tymi smakami nacieszyłam bo... jak miałam 18 lat ze względów etycznych zostałam wegetarianką Trochę mnie na początku ciągnęło ale wtedy puszczałam sobie filmy z rzeźni i już mi tych bitek nie brakowało.
nika - 2009-12-13, 03:11
| Kat... napisał/a: | | wyciągałam żyłki z szynki, grzebałam w talerzu, chowałam pod ziemniaki |
Tak samo robiłam a patetnt z ziemniakami ostatnio sprzedałam mojej siedmioletniej sąsiadce , bo marudziła, ze jej karzą w szkole mięso zjadać.
Schabowe zjadałam, ale musiały być obkrojone, cieniutkie i bez żyłek właśnie. (aż mnie coś wstrząsnęło od tego wspominania).
A nawiązując do tematu to pamiętam, że ryby lubiłam, zwłaszcza wędzone.
mono-no-aware - 2009-12-13, 10:21
Hmmm. Ja też grzebałam w szyneczce wyciągając tłuszczyk i jakieś nie pasujące mi kawałki. Z jajecznicy wygrzebywałam kiełbaskę. Ale generalnie nie utożsamiam to z niechęcią jedzenia mięsa. Może falki, galareta i wątróbka były beee, ale zajadałam się kotletami z piersi kurczaka, schabowym, smażonymi rybkami czy kabanosami. No i pamiętam jak niedoszły teść mojej mamy robił swojską kiełbasę (chyba z nutrii, bo hodowali na futra) - była pyszna, rozsmarowywało się ją na kanapce. To tyle chyba ... więcej grzechów nie pamiętam.
Prosiaque - 2010-01-03, 18:46
jako dziecko mięsa nie lubiła w ogóle, wchodziły tylko rzeczy mocno wędzone oraz TATAR. potrafiłam surową rybę tez sciagnąc z deski a teraz - w ciąży zjadłam kilka wedzonych makreli, a teraz juz niemam ochoty. Pragnienie wedzonego odbijam sobie jedząc oscypek
della - 2010-01-08, 18:20
Ja tęskniłam przez czas jakiś za twardymi serami typu parmezan, gorgonzola, grana padano etc. Niestety - wszystkie produkowane metodą tradycyjną, tj. na podpuszczce zwierzęcej. Nie znalazłam nigdzie wersji wege.
Dania mięsne, mimo że smaczne [bo pamiętam, że mi smakowały], nigdy mnie nie kusiły po przejściu na wegetarianizm. Niestety, ale aż mnie odrzucają. Aczkolwiek kiedy zachodzi taka potrzeba, to przygotowuję moim padlinożercom obiad.
Właściwie to niczego mi już nie brakuje - chyba się odzwyczaiłam:)
honey - 2010-01-08, 22:56
jestem tak dlugo wege ze za niczym nie tesknie... i nie pamietam smaku...
jednak za kazdym razem w pracy, gdy ktos w pokoju na sniadania odgrzewa cos z miesem..jakimkolwiek... to mnie tak odpycha ze zmieniam godzine sniadania lub jadam gdzie na zewnatrz..
Kasiula2305 - 2010-01-09, 13:12
kurcze a mnie czasem napada wilczy, drapiezny glod na kurczaka wedzonego, jak bylam w ciazy to myslalam ze umre tak mi sie chcialao... ale jestem z siebie dumna bo sie nie skusilam.
Po za tym chyba juz za niczym nie tesknie ... aaaa nie jednak jest jeszcze cos kugiel starte ziemniaki zapiekane z zeberkami w gesiarce, to co mi najbardziej smakowalo z tego to ziemniaki ale nie smakuja tak samo pieczone bez miesa, niestety.
Z wedlin lubialam baleron, ale jakos nie tesknie
arahja - 2010-01-09, 14:24
Pasta rybna w wykonaniu taty. I jajecznica na szynce. Dwa hity, przy których do dziś ślinka mi leci.
woy1976 - 2010-01-09, 14:31
Ja można powiedzieć byłem "francuskim pieskiem" jeśli chodzi o mięso .
Uwielbiałem schabowego owszem ale jeśli chodzi o dziczyznę i owoce morza to nie było chyba większego fana niż ja . Najbardziej lubiłem Tatara , kiełbasę z dzika , pieczyste i czasem krwawy stek z wołowego , przegrzebki i moulle , krewetki etc.
Nie cieszyły mnie za to ozorki , parówki , nerki i żoładki , nie lubiłem też karpia który zawsze śmierdział mi mułem
Arielka.v - 2010-01-10, 22:41
do moich ulubionych potraw należały:
- wątróbka drobiowa z cebulką
- flaki (tak wiem, tutaj większość nie lubi ale mi smakowały)
- mięso mielone robione tak jak na kotlety z tym że kulki nie były spłaszczone i zupa byla z tego gotowana, jakieś przyprawy typu listek, ziele angielskie itp. do tego smietanka i ziemniaki. bardzo lubiłam)
- ryba po grecku i po japońsku, ryby słodkowodne smażone w panierce (np. okonie)
musze przyznać ze te potrawy sympatycznie wspominam, ale teraz już bym tych potraw nie zjadła. nie przeszłyby mi przez gardło.
tęczówka - 2010-01-29, 18:03
jedyna "obecnie niejadalna" rzecz,którą chętnie bym chapnęła to kinder czekolada.
producenci słodyczy,stwórzcie wegańską wersję
excelencja - 2010-01-29, 18:39
ja byłam niemięsna z jednym wyjątkiem - mojego ojca roboty kurczak z nadzionkiem bez kurczaka.
tzn zawartość kurczaka pieczonego z nadzieniem - czyli nadzienie.
Nadzienie było z warzy, 'podrobów' i OGORMNEJ ilości natki pietruszki.
no przeeepyszne to było....
i móżdżki lubiłam kurze rozłupywać głowę kury na pół i wyjadać mózg. urocze, nie?
A co do smaku tego nadzienia, to moja mama osiągnęła podobny smak -
zapiekanka:
-ryż
-papryka
-śmietana/ser żółty (mogą być vegan)
-3 pęczki posiekanej natki
i to zapiekane.
pyyyyycha!
Arielka.v - 2010-01-29, 18:47
| excelencja napisał/a: |
i móżdżki lubiłam kurze rozłupywać głowę kury na pół i wyjadać mózg. urocze, nie?
|
excelencja, ja też tak robiłam z tym, ze zamiast kurzych miałam kacze
w moim domu rodzinnym to było normalne
Malinetshka - 2010-01-29, 19:28
| Cytat: | A co do smaku tego nadzienia, to moja mama osiągnęła podobny smak -
zapiekanka:
-ryż
-papryka
-śmietana/ser żółty (mogą być vegan)
-3 pęczki posiekanej natki
i to zapiekane.
pyyyyycha! |
exce, mam podobne wspomnienia co do tego nadzienia. Tylko u mnie (a raczej mojej rodziny) to było w kaczce.. I też wyjadałam głównie to nadzienie. Dopiero w dzisiejszym życiu widzę, że smak był głównie z warzyw i pietruchy
Co do podobieństwa smaku - dla mnie mega-podobna jest taka potrawka wg B. Żak-Cyran, Ryż gotowany z fasolą mung i warzywami :
- ryż brązowy (1 szkl.)
- fasolka mung (1/2 szkl.)
- warzywa: (1 marchew, 1 pietruszka, 1 seler, 1 cebula, 1 por)
- tymianek, sól, pieprz ziołowy, czosnek, oliwa z oliwek
- glon kombu, sos sojowy
- natka pietruszki (duuuużo )
Ryż gotujemy 20min, dodajemy namoczoną wcześniej (na noc) fasolę mung i glona i gotujemy jeszcze 30min. Warzywa kroimy i podsmażamy na oleju z czosnkiem. Dodajemy do ryżu i munga pod koniec gotowania. Mieszamy, przyprawiamy i dodajemy natkę. Mniam mniam...
Lavinia - 2010-01-29, 19:39
| excelencja napisał/a: | | i móżdżki lubiłam kurze rozłupywać głowę kury na pół i wyjadać mózg |
Nieeee!!!!!
excelencja - 2010-01-29, 19:41
Lavinia, wiesz jakie to smaczne !!???
Lavinia - 2010-01-29, 19:42
exce- sorry, nie chcialam tak reagowac, bo sama swieta nie ujestem- jadlam schabowe, zeberka i krolika czasem , ale zaczelam sobie wyobrazac to rozlupywanie...Dobrze ze to do przeszlosci nalezy
Malinetshka - 2010-01-29, 20:00
Ja, wspominanie potraw niewege, widzę w ten sposób: mięso to jest tkanka, która może być bazą, "materiałem" do dania. Smak potrawie nadaje jednak otoczka, przyprawy, sposób obróbki itd. Kwestia zamiany tej "bazy" na inną tkankę (roślinną) i (czasem) udoskonalenie obróbki, a można uzyskać coś pysznego i zdrowego (pod wieloma względami). Dlatego nie widzę nic złego w "podrabianiu" potraw mięsnych, które wspominamy ze smakiem. Ja nie wspominam ze smakiem mięsa jako takiego, a konkretną potrawę (często z jego udziałem), czyli głównie dosmaczenie tejże
excelencja - 2010-01-29, 20:01
ej nie ) przecież mnie to nie rusza )
a ta głowa po ugotowaniu nie wyglądała już jak głowa w sumie
No i w pewnym momencie zaprzyjaźniłam się z naszymi kurami i nie dawałam ich zabijać - oprócz jednego sukinkoguta, który mnie drapał, i skakałam ze szczęścia jak poszedł pod nóż.
nie pamietam co mi wmawiali rodzice na temat mięsa, bo jakbym wiedziała, że to TE NASZE kiry/króliki/kaczki/śwnie to nie ruszyłabym przecież, bo ja je karmiłam, tuliła, woziłam w wózku
Lavinia - 2010-01-29, 22:46
excelencja- bylas kurzy Hannibal Lecter...
nika - 2010-01-29, 23:02
| Arielka.v napisał/a: | excelencja napisał/a:
i móżdżki lubiłam kurze rozłupywać głowę kury na pół i wyjadać mózg. urocze, nie?
excelencja, ja też tak robiłam z tym, ze zamiast kurzych miałam kacze |
rany! ja też jedne i drugie ale nie pamiętam smaku, ani tego po co tak
niedobrze mi jak o tym pomyślałam
Kat... - 2010-01-29, 23:41
Pierwsze słyszę o tych móżdżkach. Jezu jak dobrze, że ja nie mam takich wspomnień.
Dominika - 2010-01-29, 23:58
A ja lubilam tylko pasztet drobiowy z ogorkiem i parowki. I mam to na wege diecie, nawet lepsze.
va - 2010-09-23, 08:54
archeologia
nia mam takich rzeczy
pierwszym impulsem do zmiany diety bylo u mnie obrzydzenie do miesa
jedynie lososia wspominam z sympatia, ale do ulubionego czegos mu w sumie daleko
koko - 2010-10-11, 18:08
Barsz czerwony z kołdunami, który jadłam mając 5 lat w restauracji Kaprys.
Misokyaa - 2010-10-11, 22:39
jak tak czytam niektóre wypowiedzi to ja chyba urodzona wege jestem bo mięsa nienawidziłam od najwcześniejszych lat i zawsze mnie do niego wołami ciągnęli. ŚP. tato potrafił stać nade mną i straszyć, że po tyłku dostanę (iście wychowawcze ) , jak nie zjem kotleta, a ja z łzami w oczach dzióbałam go ponad godzinę.
Najmilej z diety wegetariańskiej moje kubki smakowe wspominają mozzarelle, ser biały (nie sklepowy, taki od cioci ze wsi) smażonego oscypka z żurawiną i owczy bundzu (majowy).
No i nienawidzę smrodu mięsa, ale połączenie zapachu ogniska i smażonej baraniny wywołuje u mnie pozytywne wspomnienia i wcale nie jest dla mnie przykry To wszystko dlatego, że na Podhalu baranka się zabijało na każdą większą imprezę na świeżym powietrzu.
A na koniec krótka anegdota. Moja młodsza wege siostra, gdy była mała, do przesady uwielbiała parówki. Były momenty, że mało co prócz nich spożywała.
Mama: Basiu, zjadłabyś jakieś warzywo, owoc. Nie można tylko parówki i parówki.
Basia: Hym... (po dłuższej chwili zastanowienia) Mamo, a parówka to warzywo, czy owoc?
carrie - 2010-10-13, 17:03
Ja najbardziej tęsknie za gołąbkami (właśnie rodzice je jedzą ) a także za piersią z kurczaka, mielonymi, pasztetem i wędlinami jestem na to tak zła. Czasem mnie skręca jak czuję zapach tych potraw albo jak koledzy jedzą jakiegoś hamburgera wiem że to wszystko jest na wyciągnięcie ręki ale jakoś nie mogę tego ugryźć
śliwka - 2010-12-21, 10:26
Nie wiem czy ktoś tu napisał podobnie, bo nie przeczytałam jeszcze wszystkich wpisów w tym wątku. Mięso bardzo lubiłam, prawie w każdej postaci. I nawet jak o nim teraz myślę, to mnie nie brzydzi. Przestałam je jeść z jednym dniem. Nie jem mięsa ze względów etycznych i tylko tych. Nie martwię się zbytnio o własne zdrowie ani o radość podniebienia.
Niektórzy mięsożerni tłumaczą mi się swoim mięsożerstwem właśnie względami smakowymi, bo nie mogliby zrezygnować z czegoś tak smacznego jak schaboszczak, kurczaczek pieczony, kebab itp.
A ja im na to odpowiadam, że jakby się miało sumienie to rezygnacja z mięsa wcale nie byłaby trudna. Może trochę ostro, ale tak myślę i już. Mi bardzo smakowało i jakoś nie jem i nie tęsknię. Sama świadomość tego, jak się to mięso znajduje na talerzu mi wystarcza.
Nie mam najmniejszej ochoty na mięso, ani razu nie przyszło mi przez myśl, żeby zacząć je jeść. Czasem mi się śniło, że jakoś tak nieświadomie zjadłam mięso, że ktoś mnie oszukał czy coś w tym stylu , wtedy jedyne uczucie to były straszne wyrzuty sumienia.
karusia - 2010-12-21, 11:09
zdecydowanie ulubiony niewege smak to ryba w galarecie mojej babci. Nie chodzi za mną, po prostu to było zdecydowanie ulubione danie. Przez dłuższy czas jadłam głównie ryby (bo wiecie, ryby są głupie, nie? ), a mięso z niedzielnego obiadu najczęściej oddawałam bratu
Raz miałam silną ochotę na ryby, taką naprawdę mocną- poszłam do sklepu, kupiłam paczkę orzechów i przeszło
Zastanawiam się, jak to możliwe, że tak długo potrafiłam w sobie tłumić świadomość, co właściwie jem. Bo pierwsze 'zaskoki' miałam jako kilkulatka. Potem kategorycznie odmówiłam zjedzenia królika i tak dalej.
Lily - 2010-12-21, 11:22
Mnie się ciągle zdarza ochota na ryby i być może nawet zjadłabym je bez obrzydzenia (ale nie takie złowione przez kogoś, bo mnie brzydziły maksymalnie), jednak co do mięsa to jak latem sąsiedzi codziennie przypiekają jakieś trupy, to mnie autentycznie mdli. Nie dałabym rady tego zjeść albo bym zwymiotowała, wystarczy sobie uświadomić, co to jest. No ale już od 11 lat nie jem...
moony - 2010-12-21, 14:05
Ja nie jem półtora roku dopiero, ale tez mnie mdli. Jedną z pierwszych oznak ciąży było nadmierne wyczulenie na zapach mięsa, które ktoś jadł na obiad.
Teraz mam czasami ochotę na skubnięcie kawałka ryby od męża, ale wystarczy mi moment przypomnienia skąd się ten kawałek wziął. Przechodzi momentalnie.
Ostatnio strasznie się zdziwiłam, gdy moja przyjaciółka powiedziała: "myślałam, że ryby jesz..." po zaserwowaniu mi jej na obiad.
Iw, też mam mięsne sny. Najgorsze są te, w których obżeram się mięsem. Próbuję przestać i nie mogę....
Tempeh-Starter - 2010-12-21, 16:45
zdecydowanie chłodnik z jajkiem i tego jest (będzie) mi najbardziej brak
Lily - 2010-12-21, 16:49
| Tempeh-Starter napisał/a: | zdecydowanie chłodnik z jajkiem i tego jest (będzie) mi najbardziej brak | A to akurat wege, choć nie wegan
Tempeh-Starter - 2010-12-21, 18:14
kefir sojowy otóż właśnie.
Go się robi z mleka (ja akurat używam VALSOIA) przez zanurzenie grzyba ?
Ile grzyba / na ile mleka / na ile godzin ?
z góry dzięki
Alispo - 2010-12-21, 18:40
hm,chyba nietesknie za niczym nie vege,natomiast czesto mysle sobie"o,to bylo chyba dobre,trzeba kiedys skombinowac vegan wersje czegostam",ostatnio chodza za mną rogaliki 7days,i ogolnie francuskie ciasto jakos.Oczywiscie do zrobienia,wiem,tylko mi sie zwykle nie chce realizowac tych moich chwilowych potrzeb
Alispo - 2010-12-21, 18:57
Wiem,dzieki,musze w koncu o tym pomyslec
Tempeh-Starter - 2010-12-21, 21:04
czy ten grzybek to wygląda tak?
i jak jest z kaukazu to wszystko wskazuje na to że to klasyczny szczep kefirowy (a nie żaden grzybek joginów )
gatunek grzyba i bakterii żyjące ze sobą w symbiozie i tworzące kolonię
dynia - 2010-12-21, 21:50
Tak to on.
Melis - 2010-12-21, 21:54
nie tęsknię za niewegańskimi potrawami, ale lubiłam mięso, jajka też, a nabiału jadłam nawet nadmiar. jakoś nie czuję się z tego powodu gorsza, kiedyś inaczej patrzyłam na niektóre sprawy.
ulubione? grillowana pierś z kurczaka w ziołach, spaghetti z mięsem mielonym i żółtym serem, tradycyjna pizza (wegańskiej nie robiłam, leń jestem ), kiełbasa z ogniska i wędzona ryba znad morza. jakoś mnie do nich nie ciągnie.
Mia - 2010-12-26, 19:20
Ja jakoś za niczym nie tęsknię, jedynie zapach pieczonego kurczaka mi się podoba, ale nie przełknęłabym go, to chyba raczej kwestia przypraw.
Zawsze byłam niejadkiem, zwłaszcza w kwestii mięsnych potraw - pamiętam traumatyczne przeżycia z przedszkola, kiedy dzień w dzień pozostałe dzieci po obiedzie biegły się bawić, a ja zostawałam sam na sam z wredną przedszkolanką, która karmiła mnie na siłę zimnymi mielonymi albo pulpetami, a ja trzymałam to świństwo w policzkach jak chomik i nie chciałam przełknąć, yeak
P.S. Euri, ale zrobiłaś mi smaka na ten chłodniczek, normalnie nie mogę przestać o nim myśleć
seszensue - 2010-12-27, 19:06
Ja czasem tęsknię za smażonym kurczakiem mojej mamy, a jak przechodzę koło kurczaków z rożna to wspominam czasem jak to smakowało ale nie kupuję i nie zjadłabym już tego. Są inne, zdrowsze i równie pyszne, a nawet pyszniejsze smaki w diecie wege
slaw_mir - 2011-01-12, 22:30
Ulubione potrawy: po świniobiciu głowa, nerki, śledziona, serce, język, ogon i krew z dodatkiem kaszy jęczmiennej. Jak sobie teraz pomyśle
Zawsze byłem niejadkiem ale kaszankę lubiłem i młodego pieczonego kogutka.
seminko - 2011-01-13, 06:27
| slaw_mir napisał/a: | | głowa, nerki, śledziona, serce, język, ogon i krew |
Slaw_mir... aż mi się zimno zrobiło...
Ja czasem tęsknię za owsianką na mleku z miodem...
A ostatnio aż mną "szarpnęło" za sardynkami z puszki - może brakuje mi wapnia...
moony - 2011-01-13, 13:15
Ło jeżu, slaw_mir, hardkor
slaw_mir - 2011-01-13, 22:46
Nie tylko szynka i schabik wchodzą w skład świnii..
Tantro , nawet mnie się robi zimno jak o tym pomyślę.
Mięso odrzuciłem własciwie z dnia na dzień, widocznie przebrała się czara goryczy, do tego stopnia, że usłuchałem wewnętrznego głosu roślinożernej natury i nigdy już więcej kaszanki. Bez żalu.
Lily - 2011-01-13, 22:51
Nigdy nie jadłam kaszanki. To ostatnia rzecz, która bym tknęła Generalnie wszystkie błony, chrząstki, skóry mnie zawsze brzydziły, krew też
devil_doll - 2011-01-14, 01:08
to bylo tak dawno ze nie pamietam
madam - 2011-01-14, 01:17
slaw_mir, Łolaboga! W życiu takiego czegoś nie jadłam.
A i nie tęsknię. Za niczym. Przynajmniej nie pamiętam.
rednap - 2011-01-14, 08:50
Dopiero zaczynam, a uwielbiałem lazanię...
Lily - 2011-01-14, 09:29
| rednap napisał/a: | | Dopiero zaczynam, a uwielbiałem lazanię... | Wow, ja uwielbiam lazanię, ze szpinakiem - mięsnej nigdy nie jadłam i jakoś mi nie pasuje
maga - 2011-01-14, 09:32
| Lily napisał/a: | rednap napisał/a:
Dopiero zaczynam, a uwielbiałem lazanię...
Wow, ja uwielbiam lazanię, ze szpinakiem - mięsnej nigdy nie jadłam i jakoś mi nie pasuje |
Dokładnie to samo chciałm napisać. Przecież tę potrawę można przygotować na milion wege sposobów
koko - 2011-01-14, 17:06
Co do tej kaszanki, to drugim hardcorkiem jest czernina. Pamiętam, jak pierwszy raz podano mi TO jako dzieciakowi. Pytałam, z czego jest, otrzymałam odpowiedź, że "z jagód".
Chyba wewnętrznego głosu nie dało się jednak oszukać, bo przy trzeciej zjedzonej łyżce doznałam odruchu wymiotnego i odmówiłam dalszego jedzenia. Najgorsze było to dziwne krzepnięcie "zupy" na ustach, języku i podniebieniu....
To był pierwszy i ostatni raz.
Annaa - 2011-01-15, 11:05
Smażone filety ze wszystkiego, których "tajemnicą" była w zasadzie panierka Nic innego specjalnie nie lubiłam. Teraz smażę sobie kotlety wegetariańskie i nie tęsknię za niczym. A że smażenie niezbyt zdrowe.. cóż począć
okso - 2011-01-15, 11:26
tez uwielbialam lazanie i spegetti bolognese i troche mi tego brakowalo, ale odkrylam ze granulat sojowy mocno podsmazony na dosc sporej ilosci oliwy (wiem wiem bardzo zdrowe ) i przyprawiony tak jak przyprawia sie mieso mielone + sos, smakuje identycznie jak wersja niewege (opinia jedzacych mieso) a nawet lepiej (moja prywatna opinia )
jeszcze tylko przepisu na weganski sos beszamelowy potrzebuje
koko - 2011-01-15, 14:21
okso ja smak spaghetti bolognese odnalazłam w dwóch pesto różnych marek (których nazw teraz nie pamiętam - rozpoznaję je wizualnie). Jak będę w sklepie, mogę znaleźć i podać ci ich nazwy
[ Dodano: 2011-01-15, 15:29 ]
Znalazłam słoiczek po jednym z nich - Grand'Italia Pesto Rosso con pomodori secchi.
okso - 2011-01-16, 16:56
dzieki, jak zjadne to na 100% sprobuje
|
|