| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Off-topic - Dzieci w związkach jednopłciowych
moritura - 2011-10-22, 21:34 Temat postu: Dzieci w związkach jednopłciowych Ej, a już myślałam, że "poznam" parę lesbijek żyjących w Polsce, z biologicznymi dziećmi. (Znam jedną... Czasem wątpię, że jest więcej ).
Poprawność to rozmaicie rozumiana kategoria
BTW, chyba ZWŁASZCZA, a nie "nawet" w środowisku homo. Bifobia nie jest problemem heteryków, a już na pewno nie w stosunku do bi-kobiet.
Mikarin - 2011-10-22, 21:40
Ja nie znam, ale znam środowisko lesbijek u mnie w Wałbrzychu i czasami wychodzę z założenia, że niektórzy nie powinni mieć dzieci - już nawet pomijając kwestię orientacji seksualnej. Mam kolegę geja, któremu powierzyłabym swoje dziecko, ale większości lesbijek, które znam - cóż, nawet tchórzofretki Choć zdarzają się naprawdę wspaniałe kobiety, ja chyba trafiam na te bardziej... zdegenerowane? rozbuchane? Nawet nie mam określenia.
A dwie kobiety to albo - zapłodnienie in vitro, albo inna sztuczna forma zapłodnienia, bo nie wyobrażam sobie dwóch lesbijek żyjących razem z dzieckiem, które poczęto poprzez stosunek z mężczyzną... Tak mi to trochę nie pasuje...
moritura - 2011-10-22, 21:42
Zdecydowana większość homorodzin (par z dziećmi) w Polsce to dwie kobiety + dziecko/dzieci z byłego małżeństwa jednej z nich Na to akurat są statystyki.
W ogóle dzieci to straszna odpowiedzialność i trzeba mieć niezłe jaja, żeby się na to zdecydować Ja póki co nie potrafię. Może tutaj się do tego pomysłu przekonam
Mikarin - 2011-10-22, 21:43
| moritura napisał/a: | | Bifobia nie jest problemem heteryków, a już na pewno nie w stosunku do bi-kobiet. | Ja się boję ludzi, którzy słysząc, ze jestem bi mówią od razu: "Lubisz trójkąty?". Serio. A lesbijki się ze mnie śmiały jak z kulawego kaczęcia. nawet nie będę cytować, bo to się na publikę nie nadaje.
[ Dodano: 2011-10-22, 22:46 ]
| moritura napisał/a: | | W ogóle dzieci to straszna odpowiedzialność i trzeba mieć niezłe jaja, żeby się na to zdecydować Ja póki co nie potrafię. Może tutaj się do tego pomysłu przekonam | Potrzeba duuuużo zaufania do siebie i partnera - moim zdaniem. Jak jesteś pewna siebie i połówki - to chyba droga wolna.
moritura - 2011-10-22, 21:48
Właśnie nie jestem pewna co do siebie. Za wiele razy się skrzywdziłam
Z tymi trójkątami to chyba lesbijki tego samego muszą wysłuchiwać i im się pewnie wydaje, że to bi im złą sławę robią
Co do metod zapłodnienia, to inseminacja domaciczna jest chyba najmniej sztuczna.
Mikarin - 2011-10-22, 21:55
| moritura napisał/a: | | Z tymi trójkątami to chyba lesbijki tego samego muszą wysłuchiwać i im się pewnie wydaje, że to bi im złą sławę robią | Oj, ty!
| moritura napisał/a: | | Co do metod zapłodnienia, to inseminacja domaciczna jest chyba najmniej sztuczna. | Ano. zgadza się. Tylko ze to wtedy nie jest dziecko dwóch kobiet, tylko kobiety i jakiegoś niemal obcego mężczyzny. Wiem, że istnieje jakiś cudaczny sposób na pobranie materiału genetycznego od dwój ojców czy dwóch matek i zmontowanie z tego małego człowieka, ale to tylko takie halo gdzieś mi tam po głowie hula i nie wiem nawet, czy słyszałam o tym w wiadomościach popularnonaukowych, czy faktycznie już kogoś takiego zmajstrowano...
neon.ka - 2011-10-22, 22:28
Nie chciałabym wkładać kija w mrowisko, ale [EDIT: jakkolwiek źle nie miałabym być oceniona i jakkolwiek źle nie miałaby być oceniona moja opinia /EDIT], to powiem tyle, że u mnie tolerancja dla inności kończy się na temacie adoptowania, czy w ogóle wychowywania dzieci przez pary homoseksualne. Denerwuję się wtedy bardzo.
I w ogóle zrobił się jakiś bardzo duży OT. Czy można by wrócić do tematu wątku?...
bojster - 2011-10-22, 22:37
| neon.ka napisał/a: | | I w ogóle zrobił się jakiś bardzo duży OT. Czy można by wrócić do tematu wątku?... |
No właśnie miało być o wege-niewege, a nie les-bi. Zaraz wpadnie Mirka i rozgoni towarzycho.
neon.ka - 2011-10-23, 11:28
| MartaJS napisał/a: | | neon.ka, czyli uważasz, że powinno się odbierać dzieci kobietom, które odkryły, że są lesbijkami? | Nie. Chodzi mi raczej o adopcję oraz rodzenie się dzieci już w związkach homoseksualnych.
A denerwuję się bardzo w tym temacie właśnie ze względu na same dzieci.
moritura - 2011-10-23, 11:29
W dawnych, zamierzchłych czasach, chadzałam na pielgrzymki piesze do Częstochowy. To były dwa tygodnie jajek sadzonych (bezwarunkowa reakcja na "nie jem mięsa") - spaliśmy po wioskach, u ludzi, więc chociaż o tyle byłam spokojna, że to "wiejskie" jajka zjadam, a nie taśmowe.
*OT* Kuriozum sytuacji z homoadopcjami polega na tym, że niektórym się wydaje, że homoseksualiści oczekują jakiegoś specjalnego pozwolenia na posiadanie dzieci i jeśli heterycka część społeczeństwa, jedyna płodna, im go nie wyda, to oni tych dzieci mieć nie będą. Tymczasem kobieta od sypiania z kobietą nie zaczyna cierpieć na zanik jajników. Te dzieci już są. Rzeczywiście w Polsce głównie z odzysku, a na całym świecie w każdej możliwej konfiguracji (in vitro, inseminacja, adopcja, rodzina zastępcza, tato-wujki, np. geje, lesbijki-matki zastępcze dla par gejów i in.). I opcje są dwie: albo uregulować sytuację prawną tych dzieci (nie trzeba nawet w tym celu instytucji nazywanej także "małżeństwem", niech sobie nawet zostanie dla par hetero), albo zostawić tak, jak jest, i pozwolić na to, by gdy jeden z opiekunów umrze, to ten drugi, biologiczny lub prawny przynajmniej, nie miał do dziecka żadnych praw. (Oczywiście jest jeszcze trzecia opcja - odbierać parom homo dzieci, ale to chyba nigdzie na świecie nie jest praktykowane). *koniec OT*
Mikarin - 2011-10-23, 13:36
moritura, kurna, same jajka? Cud, że nie obrosłaś piórami po takiej diecie
*OT* Jestem za wydzieleniem tematu!
Dla mnie kwestia - dziecko żyje z samą mamą, a dziecko żyje z dwojgiem rodziców, pal sześć że to dwójka facetów czy dwójka bab - ale jest zadbane i ma w jakiś sposób 'pełną' rodzinę, jest chyba najważniejsze. Mnie w tej sytuacji mama+mama czy tata+tata boli brak wzorca relacji z drugą płcią. Co nie zmienia faktu, ze już 20 lat temu wszyscy jednoznacznie stwierdzili, że homoseksualizm nie jest zależny od wychowania. Dlatego neon.ka, w pewien sposób rozumiem twoje obawy, ale konie końców jaka jest różnica między mamą i ciotką wychowującą dzieci jednej z nich, bo mąż się "zawinął"? *koniec OT*
majaja - 2011-10-23, 17:05
| Mikarin napisał/a: | | A dwie kobiety to albo - zapłodnienie in vitro, albo inna sztuczna forma zapłodnienia, bo nie wyobrażam sobie dwóch lesbijek żyjących razem z dzieckiem, które poczęto poprzez stosunek z mężczyzną... Tak mi to trochę nie pasuje... | Kiedyś czytałam artykuł o francuskich les i one czasami podobno radzą sobie za pomocą zwykłej strzykawki ze spermą zaprzyjaznionego geja.
A co do tolerancji, ja myślę że wielu dzieciom trafiają się większe nieszczęścia niż dwie mamusie czy dwóch tatusiów. No i zgadzam się, że masa ludzi niezależnie od orientacji seksulanej nie powinna mieć dzieci. Nie znam środowiska LGBT ale znam heteryków
[ Dodano: 2011-10-23, 18:10 ]
| Lily napisał/a: | | odmawiacie zjedzenia mięsa, a druga osoba Wam mówi: "Zjedz, ja nikomu nie powiem"? | wiele razy, to przestało byc smieszne a stało sie nudne, choć odkąd jest Młody wszyscy skupiają się na nim, zabawa jest też odkąd mąż nie je, koleżanka powiedziała wprost, że nie wierzy że taki kawał chłopa wytrzymuje bez mięsa i że na pewno podjada za moimi plecami Nie wiem po co miałby to robić, ale w końcu ludzią wierzą/nie wierzą w dziwniejsze rzeczy.
rosa - 2011-10-23, 17:10
| neon.ka napisał/a: | | A denerwuję się bardzo w tym temacie właśnie ze względu na same dzieci |
znasz jakieś dzieci z takich rodzin?
| majaja napisał/a: | | A co do tolerancji, ja myślę że wielu dzieciom trafiają się większe nieszczęścia niż dwie mamusie czy dwóch tatusiów. No i zgadzam się, że masa ludzi niezależnie od orientacji seksulanej nie powinna mieć dzieci |
zgadzam się
Kat... - 2011-10-23, 17:48
Skoro już offtop to się dołączę. neon.ka ja przez pierwsze 2 lata życia syna wychowywałam go z mamą. Zachowywałyśmy się jak myślę większość małżeństw jak się pojawia dziecko przynieś, podaj, pozamiataj, jestem zmęczona, weź go itd przytulałyśmy się. Myślę, ze to jeśli jakoś mogło na niego wpłynąć to dobrze bo mamie ufam, ma doświadczenie, nie podważa moich decyzji (nosiła go nawet w MT, zakładała pieluchy wielorazowe). Wg logiki, ze to szkodliwe dla dziecka powinni mi go odebrać. To bez sensu.
Zawsze byłam zdania, że to żadna różnica czy para wychowująca jest homo czy hetero bo i swietne modele i patologie zdarzają się wszędzie.
neon.ka - 2011-10-23, 19:03
Widzę, że OT sie jednak rozwija. No OK.
| Mikarin napisał/a: | | Dla mnie kwestia - dziecko żyje z samą mamą, a dziecko żyje z dwojgiem rodziców, pal sześć że to dwójka facetów czy dwójka bab - ale jest zadbane i ma w jakiś sposób 'pełną' rodzinę, jest chyba najważniejsze. | A dla mnie to jest bardziej skomplikowane. Uważam, że zarówno żyjąc z samą mamą [czy tatą], jak i z dwojgiem wychowujących osób, z których obydwie są tej samej płci [i dodatkowo jest między nimi relacja podobna do małżeńskiej], dziecko dorasta nie otrzymując wszystkiego, co jest mu potrzebne. W obydwu przypadkach ponosi stratę. Ale żyjąc tylko z mamą, nie jest mu mówione, że ma pełną rodzinę, i że jest wszystko w porządku, a na związki homoseksualne chce się tak patrzeć i tym samym przekazywać taki pogląd dziecku. Ja niestety uważam, że związki homoseksualne nie są dobre [sorry, ale taki jest mój pogląd] - aczkolwiek rozumiem, że każdy ma prawo wyboru, może decydować o tym, jak chce pokierować swoim życiem, i z całą pewnością nie zamierzam odrzucić takich osób i nie chcieć z nimi kontaktu. Niemniej jednak uważam, że dzieciom powinno się przekazywać, że naturalnym związkiem dwojga ludzi jest związek kobiety i mężczyzny. Dlatego uważam, że większą szkodę ponoszą dzieci wychowywane przez pary homoseksualne, niż przez samotne mamy - przy założeniu, że w obydwu przypadkach otrzymują miłość i zainteresowanie.
| Mikarin napisał/a: | | Mnie w tej sytuacji mama+mama czy tata+tata boli brak wzorca relacji z drugą płcią. | Dokładnie, właśnie o to chodzi.
| Mikarin napisał/a: | | Co nie zmienia faktu, ze już 20 lat temu wszyscy jednoznacznie stwierdzili, że homoseksualizm nie jest zależny od wychowania. | A to akurat zależy z jakiego źródła skorzystasz. Z tego co wiem, to na pewno nie wszyscy, i na pewno nie jednoznacznie.
A są też źródła, które mówią o tym, że przynajmniej część przypadków homoseksualizmu można by było zmienić na heteroseksualizm. Oczywiście przy założeniu zaangażowania i chęci ze strony osoby, której to dotyczy.
| Mikarin napisał/a: | | Dlatego neon.ka, w pewien sposób rozumiem twoje obawy, ale konie końców jaka jest różnica między mamą i ciotką wychowującą dzieci jednej z nich, bo mąż się "zawinął"? *koniec OT* | Dla mnie jest zasadnicza różnica między 'mamą i ciotką', a 'dwiema kobietami żyjącymi w związku homoseksualnym'.
| majaja napisał/a: | | A co do tolerancji, ja myślę że wielu dzieciom trafiają się większe nieszczęścia niż dwie mamusie czy dwóch tatusiów. | Oczywiście. Tyle, że nikt wtedy nie mówi, że te nieszczęścia nie są nieszczęściami. A w przypadku par homoseksualnych chce się przeforsować pogląd, że to jest OK i nie ma w tym nic złego. A przynajmniej nie jest to zło na tyle, by na nie nie pozwalać.
| rosa napisał/a: | | znasz jakieś dzieci z takich rodzin? | Nie, nie znam. Ale po pierwsze nie znam też dzieci z rodzin, w których np. jest problem kazirodztwa [podaję to tylko jako przykład jakiegoś zła, a nie jako porównanie ''jakościowe' do problemu, o którym rozmawiamy], a czy to znaczy, że kazirodztwo nie jest problemem, albo nie mam prawa się na ten temat wypowiadać? Chyba nie.
A po drugie akurat kwestia wychowywania dzieci przez pary homoseksualne nie jest chyba szeroko praktykowana od jakiegoś bardzo długiego czasu tak, by te dzieci były już dorosłymi i można było stwierdzić, że nie miało to na nie złego wpływu, na ich psychikę i podejście do życia.
| Kat... napisał/a: | | neon.ka ja przez pierwsze 2 lata życia syna wychowywałam go z mamą. Zachowywałyśmy się jak myślę większość małżeństw jak się pojawia dziecko przynieś, podaj, pozamiataj, jestem zmęczona, weź go itd przytulałyśmy się. | Już wyżej pisałam jaka jest dla mnie różnica między wychowywaniem przez osoby spokrewnione, gdzie relacja opiera się właśnie na tym, co typowe dla pokrewieństwa, a wychowywaniem przez osoby, które chcą żyć w relacji jakby małżeńskiej.
| Kat... napisał/a: | | Zawsze byłam zdania, że to żadna różnica czy para wychowująca jest homo czy hetero bo i swietne modele i patologie zdarzają się wszędzie. | Znów napiszę: oczywiście. Tylko że chodzi o to, by to, co jest złe, nazywać złym, a nie dobrym. Nikt patologii hetero nie nazwie czymś dobrym. I ja nie mówię przecież, że taka patologia jest ok.
I od razu chcę też napisać - gdyby ktoś mi kazał wybrać, czy dziecko ma być umieszczone w rodzinie heteroseksualnej, w której są złe relacje, czy w rodzinie homoseksualnej, w której osoby dobrze się rozumieją, to nie byłoby dla mnie jednoznaczne, że bez względu na wszystko powinna to być rodzina hetero. To jest dla mnie naprawdę skomplikowana sprawa. Naprawdę.
Nie chciałabym tylko, żeby mówiło się, że w wychowywaniu dzieci przez pary homo nie ma nic złego. Nawet jeśli się dobrze rozumieją.
A poza tym uważam też niestety, że z powodu tego, w jaki sposób się mówi o homoseksualiźmie, staje się to w jakimś stopniu modą teraz wśród młodych ludzi. Czymś cool. Bez względu na to, na ile rzeczywiście ktoś odczuwa pociąg do tej samej płci. Zwłaszcza u dziewcząt.
[chyba wyszło długo... ]
Mikarin - 2011-10-23, 19:49
Kurde, bo zaraz faktycznie Mirka nas pogoni z jakimiś swoimi wynurzeniami, a bojster się wścieknie
| neon.ka napisał/a: | | A poza tym uważam też niestety, że z powodu tego, w jaki sposób się mówi o homoseksualiźmie, staje się to w jakimś stopniu modą teraz wśród młodych ludzi. Czymś cool. Bez względu na to, na ile rzeczywiście ktoś odczuwa pociąg do tej samej płci. Zwłaszcza u dziewcząt. | Na ile znam to środowisko i do niego "należę", mniej bądź bardziej, zauważyłam, że najczęściej to jest cool w wieku do 25 roku życia. Homoseksualizm jest traktowany jako fanaberia, bo z tego się wyrasta, a dziecko czy młodzież i tak szuka swojej orientacji seksualonej, więc 'epizod' homo się zdarza. Kłopot zaczyna się w mopmencie,kiedy ta orientacja jest ugruntowana u człowieka, w świadomości "jestem gejem", "jestem lesbijką". Wtedy większość ludzi reaguje... odrazą. To taki skrajny przykład, lub chorym zainteresowaniem z wypytywaniem o sferę seksualną, bo to jest ciekawe, jak to dwie kobiety uprawiają sex, no jak? bez penisa?? Dwóch mężczyzn z góry jest traktowane jako coś obleśnego.
Więc ośmielę się podważyć twoje zdanie - bycie metroseksualnym - zadbanym, czystym, uperfumowanym mężczyzną z wypiłowanymi pazurkami jest czymś innym niż bycie homoseksualistą. W większości się teraz lansuje metro, w każdym wieku, homo w pewnym wieku jest już niesmaczne, w ujęciu większości.
I teraz wkraczamy na kwestię wałkowanej od wieków Tolerancji czy tolerować 40-letniego geja? Czy można się kolegować z 45-letnią lesbijką? Przestałam podejmować rozmowy w tym temacie właśnie z tego powodu.
proszę o wydzielenie osobnego tematu
majaja - 2011-10-23, 20:35
| neon.ka napisał/a: | majaja napisał/a:
A co do tolerancji, ja myślę że wielu dzieciom trafiają się większe nieszczęścia niż dwie mamusie czy dwóch tatusiów.
Oczywiście. Tyle, że nikt wtedy nie mówi, że te nieszczęścia nie są nieszczęściami. A w przypadku par homoseksualnych chce się przeforsować pogląd, że to jest OK i nie ma w tym nic złego. A przynajmniej nie jest to zło na tyle, by na nie nie pozwalać. | Jest całą masa hetero kombinacji, gdzie nie jest OK a wszyscy udają że jest i że to jest normalna sytuacja, np. rodzina dotknięta alkoholizmem jednego czy obojga rodziców; rodzice którzy żyjąc razem tocząc nieustanną wojnę, dobrze gdy nie grają dzieckiem, a zazwyczaj grają; dom gdzie dziecko nie jest biologicznym dzieckiem swojego ojca i wiedząc o tym wszyscy oprócz dziecka; i mogłabym tak długo wymieniać, generalnie nie znam chyba rodziny gdzie releacje byłby faktycznie zdrowe, no poza moją własną tą 3-osobową plus sierściuch Mam koleżanki, które są psychoterapetkami, zajmują się resocjalizacją, nasłuchałam się historii z tzw. dobrych domów i zdarzało się, że miałąm poczucie, że mój "niedobry" dom to pikuś
[ Dodano: 2011-10-23, 21:38 ]
| neon.ka napisał/a: | | A po drugie akurat kwestia wychowywania dzieci przez pary homoseksualne nie jest chyba szeroko praktykowana od jakiegoś bardzo długiego czasu tak, by te dzieci były już dorosłymi i można było stwierdzić, że nie miało to na nie złego wpływu, na ich psychikę i podejście do życia. | Zdziwiłabyś się. Tylko trudno dziwić się ludziom że sie nie obnoszą z tym w polskim społeczeństwie, które dwie mamy stawia na równi z tatusiem pedofilem.
[ Dodano: 2011-10-23, 21:44 ]
| neon.ka napisał/a: | | czy dziecko ma być umieszczone w rodzinie heteroseksualnej, w której są złe relacje, czy w rodzinie homoseksualnej, w której osoby dobrze się rozumieją, to nie byłoby dla mnie jednoznaczne, | No i tu się różnimy, bo dla mnie wybór jest jednoznaczny, dla mnie umieszczenie dziecka, które już jest po przejściach w rodzinie gdzie źle się dzieje jest absolutnie niedopuszczalne. Jak dla mnie najpierw niech rozwiążą swoje problemy, a potem można wrócić do rozmowy na temat przysposobienia dziecka.
koko - 2011-10-23, 21:14
| majaja napisał/a: |
ja myślę że wielu dzieciom trafiają się większe nieszczęścia niż dwie mamusie czy dwóch tatusiów. |
Np. ukraiński sierociniec.
neon.ka - 2011-10-23, 22:16
| majaja napisał/a: | | Jest całą masa hetero kombinacji, gdzie nie jest OK a wszyscy udają że jest i że to jest normalna sytuacja, | Oczywiście, że tak też jest. I to bardzo źle, że tak jest.
Tu rozmawiamy jednak o konkretnej innej sytuacji, i dlatego do niej się odnosiłam. Nie uważam, że poza kwestią homoseksualizmu nie ma żadnych innych problemów i wszystko jest cacy, a to jest największe zło świata.
| majaja napisał/a: | | generalnie nie znam chyba rodziny gdzie releacje byłby faktycznie zdrowe, | Tu też przyznam rację. Niemal każdemu przydałaby się terapia zanim wejdzie w związek z drugim człowiekiem tak na poważnie. Tyle, że to się źle kojarzy...
| majaja napisał/a: | | [ Dodano: 2011-10-23, 21:38 ] | holender, znowu przegapiłam, że coś zostało dopisane...
[a nie wiem, czy wiecie, bo ja dopiero od dwóch chyba dni wiem, że można też dopisać coś do postu tak, by pojawił się jako nowy, i by wtedy był widoczny jako nieprzeczytany. Trzeba pod wiadomością zaznaczyć 'nie łącz tego postu'].
| majaja napisał/a: | | neon.ka napisał/a: | | czy dziecko ma być umieszczone w rodzinie heteroseksualnej, w której są złe relacje, czy w rodzinie homoseksualnej, w której osoby dobrze się rozumieją, to nie byłoby dla mnie jednoznaczne, | No i tu się różnimy, bo dla mnie wybór jest jednoznaczny, dla mnie umieszczenie dziecka, które już jest po przejściach w rodzinie gdzie źle się dzieje jest absolutnie niedopuszczalne. | No, napisałam chyba niezbyt precyzyjnie, bo chodziło mi o potencjalną sytuację, gdy miałabym możliwość zdecydować, gdzie się takie dziecko urodzi, albo trafi zaraz po urodzeniu. Wiem, że może to się wielu osobom nie podobać, ale dla mnie wychowywanie dziecka przez osoby tej samej płci nie jest sytuacją bezproblemową, nie niosącą zagrożeń.
Mikarin - 2011-10-24, 06:57
Bardzo proszę o wydzielenie tematu. Jakiegokolwiek moderatora. Proszę?
Eurydyko, bo jest tak, że często przy jednej kwestii jak się dyskusję prowadzi zaczyna wynikać 14 innych. Więc chyba niechcący przysporzyliśmy moderatorom trochę kłopotu. Moje zdanie jest jednak takie, że temat o olejach można wydzielić, bo jest ciekawy i ma dość sporo informacji zawartych, a tutaj... Cóż, ja i moja niewyparzona gęba...
| euridice napisał/a: | | PS. "Model rodziny"? Rozejrzyj się dookoła - czy tego chcemy czy nie - nie ma już czegoś takiego, jak model rodziny. | Zgodzę się. Osobiście jestem dzieckiem rozwodników. Matka mojego partnera musiała robić badania genetyczne, zeby udowodnić ciągle puszczającemu się ojcu, że to jego syn. Mój pierwszy partner był nałogowym alkoholikiem z wielopokoleniowej rodziny alkoholowej (pił ojciec i czwórka rodzeństwa mojego chłopaka, z jego najmłodszą 17-letnią siostrą wciąganą w chorobę), moja druga dziewczyna nałogowym narkomanem. Wszystko oczywiście było skrzętnie ukrywane i wychodziło długo po fakcie. Ja i J. żyjemy bez ślubu. Po co szukać daleko? Dzisiejszy świat nie oferuje nam nic zdrowego, i nie tylko o żywność tu chodzi. Wiem, oczywiście, zdaję sobie sprawę, że mieszkam w takim a nie innym miejscu kraju, gdzie ludzie giną przywaleni zapadającymi się biedaszybami, ale... jak zadzwoniłam do kolegi z Krakowa i powiedziałam mu, że jestem w ciąży, usłyszałam słowa: "Jak ci pomóc?". Zbaraniałam. Potem się dowiedziałam, że większość jego koleżanek, jak przychodziła powiedzieć, że jest ciąża, prosiły też o wsparcie finansowe na skrobankę albo inne tego typu procedery. Mnie osobiście inny kolega powiedział, że może mi załatwić leki na reumatyzm, podobno zaraz spędzają płód Jeżeli miałabym wybierać, czy zdrowe dziecko ma się znaleźć w rodzinie wielodzietnej z zapleczem alkoholowym, czy u lesbijki, która będzie je kochać jak rodzona matka, to ja bym dylematu nie miała. Za dużo się napatrzyłam na takie ludzkie tragedie, sama w nich uczestniczyłam i wiem, jakie rzeczy potrafią potem z człowieka wychodzić na oddychaniu satori. | neon.ka napisał/a: | | No, napisałam chyba niezbyt precyzyjnie, bo chodziło mi o potencjalną sytuację, gdy miałabym możliwość zdecydować, gdzie się takie dziecko urodzi, albo trafi zaraz po urodzeniu. Wiem, że może to się wielu osobom nie podobać, ale dla mnie wychowywanie dziecka przez osoby tej samej płci nie jest sytuacją bezproblemową, nie niosącą zagrożeń. | Oczywiście! A ile jest rodzin, które dzieci nie powinno mieć? Dziecko mi kiedyś przyszło do szkoły, odbite sine pięć palców na policzku. Rozmawiałam z ich prowadzącą, gdzie usłyszałam: "Ojciec to prawnik, poprosisz go na rozmowę, to jeszcze tobie wokół dupy zrobi." A mam koleżankę, która jest lesbijką i jest sama, wychowuje swojego malucha i nic się w ich domu złego nie dzieje. Fakt, bieda na jednym etacie, ale dzieciak jest zadbany, do przedszkola chodzi, mama jak się spotyka z innymi kobietami robi to w czasie, kiedy dziecko śpi albo kiedy na weekend jedzie do dziadków.
Kwestia seksualna, neon.ka, to też jest drażliwa sprawa. Ile razy dziecko przyłapuje rodziców na seksie? Mój kolega złapał swoich rodziców jak miał 16 lat Mnie sam fakt zaakceptowania seksualności mamy (podczas rozwodu mówili na temat seksu z ojcem, a mnie wozili po sprawach rozwodowych jako świadka, miałam ponad 20 lat) było szokiem - tak to? mama? sex? Aż w końcu mnie olśniło, że musiałam się przecież skądś wziąć na tym świecie. Z tego, co pamiętam z zajęć z psychologii dziecko nie traktuje rodziców seksualnie - chce wziąć ślub z mamusią jako synek lub z tatusiem jako córa, ale wynika to raczej z przeświadczenia, ze ten rodzic to najwspanialsza osoba na świecie - modelowy przykładowy partner, i lepszego się nie znajdzie.
W parach o modelu homo zaburzony jest własnie aspekt - dwie mamy, brak męskiego wzorca jako wychowawcy. Wtedy na arenę wkracza, któryś wujek czy dziadek jako substytut, bo dziecko musi mieć wzorce zachowań damsko-męskich. Uważam jednak, ze związki partnerskie o czystych relacjach zdarzają się chyba z taką samą częstotliwością w obu przypadkach. Tylko - para homoseksualna się nie rozwiedzie, bo w Polsce nie może wziąć ślubu A rozwód rodziców to najgorsze, co może dziecko spotkać, w każdym wieku.
majaja - 2011-10-24, 08:22
| neon.ka napisał/a: | | gdy miałabym możliwość zdecydować, gdzie się takie dziecko urodzi, albo trafi zaraz po urodzeniu. | ale ja też o tym mówię, jeśli rodzic oddaje dziecko do adopcji trafia ono do nowej rodziny najwcześniej po 6 tygodniach, gdy porzuca trwa to znacznie dłużej. I nie chodzi mi o tylko skrajne sytacje, także o "zimne domy", większość czy połowa ośrodków adpocyjnych w Polsce to w tej chwili ośrodki katolickie, pewnie nie wszystkie ale są też takie które głównie sprawdzają czy krzyż wisi i itp. Dla mnie niedopuszczalne jest też skierowanie takiego malucha do domu gdzie rodzice w ogóle się nie kłócą, bo albo nic między nimi nie ma albo jedno z nich jest całkowicie zdominowane przez drugie. To nie jest dobry dom dla dziecko, któe już raz zostało odrzucone. | neon.ka napisał/a: | olender, znowu przegapiłam, że coś zostało dopisane...
[a nie wiem, czy wiecie, bo ja dopiero od dwóch chyba dni wiem, że można też dopisać coś do postu tak, by pojawił się jako nowy, i by wtedy był widoczny jako nieprzeczytany. Trzeba pod wiadomością zaznaczyć 'nie łącz tego postu']. | nawet nie wiedziałam, że to w ten sposób się robi
bodi - 2011-10-24, 14:52
swierzbia mnie palce zeby napisac cos w OT ale czekam na wydzielenie
Mikarin - 2011-10-24, 16:41
| bodi napisał/a: | | swierzbia mnie palce zeby napisac cos w OT ale czekam na wydzielenie | Pisz pisz, to może szybciej wydzielą temat | majaja napisał/a: | | Dla mnie niedopuszczalne jest też skierowanie takiego malucha do domu gdzie rodzice w ogóle się nie kłócą, bo albo nic między nimi nie ma albo jedno z nich jest całkowicie zdominowane przez drugie. To nie jest dobry dom dla dziecko, któe już raz zostało odrzucone. | Takie patenty wychodzą zawsze po czasie, bo taka 'dobra' rodzina patologiczna zawsze świetnie dba o pozory. To jest właśnie najdziwniejsze. Więc określenie takiej rodziny jako OK też może być trochę trudne, o ile nie niemożliwe...
neon.ka - 2011-10-24, 21:43
Słuchajcie, w sumie to chodzi mi tylko o to, że pewne sytuacje nazywa się złymi, a inne nie, i w moim odczuciu wychowanie dzieci w rodzinie homoseksualnej nazwane być powinno [podkreślam - to jest MOJE zdanie] niedobrym - z samego faktu że są dwie mamusie albo dwóch tatusiów, niezależnie, czy te osoby żyją ze sobą dobrze, czy nie. I to tylko chciałam napisać.
Jeśli ktoś uzna za mniejsze zło umieszczenie dziecka w takiej rodzinie, niż w rodzinie, w której dajmy na to, kuleje komunikacja między ludźmi - OK. Mi się nie podoba tylko to, że w sytuacji wychowania dziecka w związku homoseksualnym nie widzi się NIC złego. A nawet się promuje pełną akceptację dla takiej sytuacji.
Sama jestem z rodziny, w której dobrze się nie działo, przeszłam terapię i pewnie jeszcze więcej by mi się jej przydało, więc wiem jakie poranione osoby wychodzą z takich sytuacji.
Z wieloma rzeczami, o których piszecie dziewczyny, ja też się zgadzam. Więc podkreślę, że chodzi mi o to, co napisałam w pierwszym akapicie powyżej.
| euridice napisał/a: | | PS. "Model rodziny"? Rozejrzyj się dookoła - czy tego chcemy czy nie - nie ma już czegoś takiego, jak model rodziny. | Akurat fakt, że być może nie ma już czegoś takiego jak model rodziny nie przekonuje mnie, że o jego powrót nie powinnam zabiegać [oczywiście począwszy od własnej rodziny] i o jego ważności mówić.
Lily - 2011-10-24, 21:48
| neon.ka napisał/a: | | Mi się nie podoba tylko to, że w sytuacji wychowania dziecka w związku homoseksualnym nie widzi się NIC złego. | Ale jak dziecko się wychowa w rodzinie hetero, a samo będzie homoseksualne, to też może nie umieć funkcjonować w takim związku - i co? Kto zawinił? Generalnie wzorce komunikacji międzyludzkiej są chyba dość uniwersalne. Ale nie da się przygotować na wszystko. Więc myślę, że jeśli rodzina nie jest izolowana (a rodzina 2 mamusie + dziecko może nie być zbyt akceptowana, a co dopiero 2 tatusiów...), no to dziecko może zobaczyć różne wzorce, niekoniecznie we własnych 4 ścianach.
[ Dodano: 2011-10-24, 22:49 ]
| neon.ka napisał/a: | | Akurat fakt, że być może nie ma już czegoś takiego jak model rodziny nie przekonuje mnie, że o jego powrót nie powinnam zabiegać [oczywiście począwszy od własnej rodziny] i o jego ważności mówić. | Hmm, chyba chodzi raczej o to, że nie ma jednego słusznego wzorca? Ja myślę, że nawet już takiego nie będzie...
koko - 2011-10-24, 21:57
Też nie uważam, żeby rodzice homoseksualni + dziecko to był model rodziny, do którego powinniśmy dążyć i trudno mi ukrywać, że taka rodzina niczym nie różni się od tej z rodzicami hetero. Jednak uważam też, że rodzice homo są w stanie zapewnić dziecku wszystko to, czego potrzebuje do szczęśliwego, dobrego wychowania i życia. I że są (czy raczej w PL - mogą być) ratunkiem w wielu dziecięcych dramatach życiowych.
Mikarin - 2011-10-25, 06:50
| koko napisał/a: | | Też nie uważam, żeby rodzice homoseksualni + dziecko to był model rodziny, do którego powinniśmy dążyć i trudno mi ukrywać, że taka rodzina niczym nie różni się od tej z rodzicami hetero. Jednak uważam też, że rodzice homo są w stanie zapewnić dziecku wszystko to, czego potrzebuje do szczęśliwego, dobrego wychowania i życia. I że są (czy raczej w PL - mogą być) ratunkiem w wielu dziecięcych dramatach życiowych. | Brawo, podzielam.
Jeżeli chodzi o relacje wewnątrzrodzinne, to wg niektórych badaczy [chyba w ustawieniach Hallingera zwraca się na to sporą uwagę] dominacja matki w rodzinie (stawianie kobiety na miejscu mężczyzny) już jest sporym zaburzeniem. Z psychologicznego punktu widzenia. Dziecko wychowywane przez samą matkę, czy matkę dominantkę w pełnej rodzinie też nie dostaje odpowiednich bodźców zakreślajacych mu jednoznacznie, jak relacje w takiej modelowo poprawnej rodzinie powinny wyglądać. jak ktoś oglądał prequel do filmu "Galerianki" - godzinny filmik z youtabsa, to wie, o czym mówię - trzy córki w domu, mama i najstarsza dominujące i cichy, zdominowany tatuś, "głowa rodziny", który nie ma w żadnej kwestii nic do powiedzenia, żona dorabia mu rogi etc. I ta dziewczynka najmłodsza, która nadal myśli, że tata ma jednak jako mężczyzna pozycję w domu. Takich rodzin jest dużo, a sam film ładnie pokazuje, do czego takie zaburzenie może doprowadzić.
| Lily napisał/a: | | Ale jak dziecko się wychowa w rodzinie hetero, a samo będzie homoseksualne, to też może nie umieć funkcjonować w takim związku - i co? Kto zawinił? | Nikt. Dziecko z rodziny hetero rodzi się homo, tak samo jak dziecko z rodziny homo rodzi się hetero. Najłatwiej mają ci, których odmienność się akceptuje. Nagonka ojca na "syna-pedała" nie jest niczym przyjemnym, a na "córkę-lesbę" wręcz potwarzą w każdym przypadku, dla każdej płci. Bo przecież wstyd - "syn jest pedałem, więc nie jest do końca mężczyzną" etc. Takie słowa bolą, bo wyraźniej w nich czuć odrzucenie. Rozumiem - moda, przechodzi, łepek się lansuje, a i tak kończy z dziewczyną - OK. Ale jeszcze 60 lat temu był w mocy schemat, że gej MUSI wziąć ślub z kobietą, żeby być uważanym za mężczyznę. I co z tego, że z tego związku rodziły się dzieci i rodzina była pełna, skoro i tak ojciec prowadził podwójne życie seksualne? O czym żona albo nie wiedziała, albo wiedziała i się na to godziła - to jest dopiero zaburzenie.
polena - 2011-10-25, 15:19
Hm, czy sypianie z partnerem tej samej płci będąc w związku hetero to takie super-zaburzenie? Spójrzmy na to jak toczyło się zycie w starozytnej Grecji. Męzczyzna miał żonę i kochanka i było to normalne. Poza tym człowiek z natury jest poligamiczny delikatnie wiec...? Oczywiscie jest to społeczne tabu. Ale zaburzeniem bym tego nie nazwała.
Mikarin - 2011-10-25, 15:45
W starożytnej Grecji i średnim państwie rzymskim trendy było mieć kochanka i wszyscy o tym wiedzieli. Do tego w Grecji normalne było to, że mistrz wprowadzał ucznia nawet w zagadnienia seksu, własnie poprzez seks homoseksualny. Nasza kultura jest inna. Seks na boku to zdrada, moim zdaniem bez względu na płeć.
neon.ka - 2011-10-25, 19:51
Właściwie to już bym chciała się wycofać z tej dyskusji, bo wyjaśniłam, o co mi chodziło i o to mi chodziło .
Ale jednak chcę jeszcze napisać w odpowiedzi na to, co napisała polena, że jeśli coś jest normalne, to nie musi to być równoznaczne z tym, że jest to dobre. A dla mnie to jest istotne.
[znalazłoby się pewnie parę rzeczy z życia codziennego, o których nie powiedziałoby się, że dobrze, że istnieją pomimo, że są normalne].
bojster - 2011-10-25, 21:41
| polena napisał/a: | | Hm, czy sypianie z partnerem tej samej płci będąc w związku hetero to takie super-zaburzenie? Spójrzmy na to jak toczyło się zycie w starozytnej Grecji. Męzczyzna miał żonę i kochanka i było to normalne. Poza tym człowiek z natury jest poligamiczny delikatnie wiec...? Oczywiscie jest to społeczne tabu. Ale zaburzeniem bym tego nie nazwała. |
Jasne, a u Azteków, a może Inków, co lepiej sytuowani młodzi chłopcy mieli osobistego niewolnika, na którym mogli sobie poćwiczyć seks. Też fajnie. Każdy powinien mieć jednego.
polena - 2011-10-26, 18:51
Och, no tak, tak Nie to, żebym wkładała kij w mrowisko ale się po prostu zastanawiam. Czy jeśli np jeden z hetero partnerów pozwala na taki układ, to można to nazwać czymś ok. To oczywiście tylko czysto teoretyczne dywagacje
A jeśli chodzi o kwestię homo rodziców: Ja wychowałam się w ciepłym, tradycyjnym domu, w rodzinie hetero, model 2+2, bez traum i patologii. Mimo to uważam, że homo rodzice są w stanie zapewnić dziecku szczęśliwy dom i, że prędzej czy później będzie to normą, bez względu na takie dyskusje.
moritura - 2011-10-27, 06:55
| Cytat: | | Mimo to uważam, że homo rodzice są w stanie zapewnić dziecku szczęśliwy dom i, że prędzej czy później będzie to normą, bez względu na takie dyskusje. |
No i właśnie o to chodzi! Nie rozumiem sensu podejmowania podobnych dyskusji przez osoby niehetero (jakże częstych, na forach i w realu) i pozwalania, ba, zgłaszania się na ochotnika do przewidywalnego bycia obrzuconym błotem. Ja nie potrzebuję pozwolenia na rozmnażanie się! Nikt nie potrzebuje. I nie wyobrażam sobie sytuacji, w której miałabym tłumaczyć komuś, z kim ma wychowywać dziecko - bo ja sobie wymyśliłam jakiś idealny model rodziny, który inni mają wiernie realizować. Rasizm, homofobia, seksizm - wszystko to są osobiste problemy, które nie mogą być traktowane jak tezy do dyskusji. Gdy urastają w siłę, należy jedynie się bronić.
Mikarin - 2011-10-27, 08:45
| moritura napisał/a: | | Rasizm, homofobia, seksizm - wszystko to są osobiste problemy, które nie mogą być traktowane jak tezy do dyskusji. Gdy urastają w siłę, należy jedynie się bronić. | moritura, takie argumenty padają zawsze w momencie, kiedy nie maożna znaleźć odpowiedzi na argument drugiej strony. Wtedy zaczyna się atak - często wymierzony w sferę seksualną, prywatną i rasową - czyli to, co zaboli najbardziej, co podkreśli "inność" danej osoby w każdym jej aspekcie. Choćby zwykły kawał o blondynkach - fakt, skądś się wzięły, ale na ich podstawie powstał wizerunek blondynki jako tępej laluni z tipsami, który teraz jest stosowany jako sformułowanie obraźliwe - popełniłeś jakąś gafę: "Ale z ciebie blondynka" - tak się rodzą stereotypy. Podobnie jest z przeświadczeniem o rodzicach homo - nikt tego tak na dobrą metę nie widział, a już wszyscy mają wyrobione zdanie o "nienaturalności" danego zjawiska. dziwnym jest natomiast, że w niektórych społecznościach dzieci danej płci były trzymane tylko w adekwatnym dla siebie środowisku - dziewczynki z kobietami, chłopcy z mężczyznami. Był to naturalny podział, dziecko uczyło się swojej roli w społeczeństwie etc. Teraz mamy inną sytuację i nie ma możliwości zapewnienia dziecku nawet z pełnej rodziny takiego typowo 'męskiego' czy typowo 'kobiecego' spotkania, co moim zdaniem byłoby rewelacyjnym przeżyciem dla młodego człowieka, zobaczyć relacje międzymęskie czy międzydamskie a międzyrodzicielskie. Podkreślam - w więksszości takich sytuacji już nie ma, a były one jednymi z najlepszych (moim teoretycznym zdaniem).
Nie mogę się jednak zgodzić z tym, że rodzić homoseksualny czymś się różni od heteroseksualnego. Seksualność rodzica się dla dziecka nie liczy! Jeżeli rodzicie się szanują - dziecko ten wzajemny szacunek wyniesie z domu. Jeżeli rodzice się nie szanują - albo powieli wzorzec, albo poszuka własnego.
Bardzo, bardzo proszę kogoś z Moderatorów o wydzielenie tematu! Dyskusja zeszła za inny tor niż główny wątek tematu i zrobił się bałagan. Bardzo proszę o wydzielenie dyskusji i odciążenie wątku. Dziękuję.
xy - 2011-12-07, 18:10
Bardzo ciekawy wątek.
"Był to naturalny podział, dziecko uczyło się swojej roli w społeczeństwie etc. Teraz mamy inną sytuację i nie ma możliwości zapewnienia dziecku nawet z pełnej rodziny takiego typowo 'męskiego' czy typowo 'kobiecego' spotkania, co moim zdaniem byłoby rewelacyjnym przeżyciem dla młodego człowieka, zobaczyć relacje międzymęskie czy międzydamskie a międzyrodzicielskie. Podkreślam - w więksszości takich sytuacji już nie ma, a były one jednymi z najlepszych (moim teoretycznym zdaniem). "
tu sie nie zgodzę, spokojnie można dziecko do takiego spotkania zapakować:) jest cała masa wszelkiej maści hobbystów, zależnie od przedmiotu hobby często są to grupy mniejwięcej jednopłciowe;)
Ja akurat do dzieci biologicznych par homo nic nie mam, rodziców się nie wybiera, wiadomo. Jednak jestem przeciwko adopcji dzieci przez pary homoseksualne - może to sie wydać nieco nielogiczne. Tym niemniej znam trochę osób z "branży" jak to mówią o sobie, fakt że w zasadzie samych mężczyzn, no może ze 2 kobiety bi ale żadnej lesbijki.. Takich co o dzieciach wcale nie myślą, takich co sa przeciwni adopcjom przez pary homoseksualne, ale też takich co to trąbią na prawo i lewo że jakby co to pójdą "walczyć o prawa". I niestety co do tych których znam, na podstawie sporej ilości rozmów mogę stwierdzić że dla nich takie dziecko byłoby czymś jakby bonusem do statusu, a ich oczekiwaia odnośnie jego juz na wejściu sa skrajnie nierealistyczne:/ To jest taka trochę postawa "bo mi się należy". Jak jeszcze dołożyć do tego nasze społeczeństwo, zupełnie nie jest fajnie. Znałam 2 dzieci adoptowanych przez rodziców nie-homo, i powiem wam, że te dzieci mają dość problemów przy zwyklej adopcji i nie widze powodu żeby im ich dokładać. Zwłaszcza że jak ktoś tu powiedział, to że człowiek jest innej orientacji niż standardowa nie znaczy jeszcze że mu jajniki wysiadły albo jądra i stracił zdolnośc do rozmnażania się. Jakoś jednak nie widzę tej rzeszy kobiet gotowych oddać na wychowanie rodzone dziecko ojcu - homo, w przypadku lesbijek sytuacja jest zapewne nieco inna. Zresztą nawet przy rodzonych dzieciach jest trudno, mam kolege którego znajoma jest lesbijką z dzieckiem, dziecko córka podrosła i zaczeła interesować się chłopcami i wtedy jej matka zaczęła jej robić sceny że jak ona tak może, nie tak ja wychowała itp :/ Taki poniekąd rodzinny grooming, w tym wypadku nieskuteczny... Ciężka sprawa. Może jakby poprawili procedury adopcyjne i weryfikację rodzin, może.. Ale droga długa.
|
|