| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Ogólne rozmowy - 10-miesięczne dziecko na Woodstocku...
Mikarin - 2012-08-05, 07:07 Temat postu: 10-miesięczne dziecko na Woodstocku... Mieliśmy okazję ze znajomymi zabrać się na Woodstock wczoraj z rana, dziś rano powrót. Nie zdecydowałam się pojechać, wolałam spędzić czas z dzieckiem. Poza tym - moim zdaniem Kuba jest za mały na jeżdżenie w tak tłoczne i głośne miejsca. W Boszkowie chociaż mieliśmy swój pokój i omijaliśmy wielkie skupiska ludu, a na Woodstocku moim zdaniem gwar byłby nie do ominięcia.
Pożałowałam przez chwilę, że nie pojechałam, jak J. do mnie zadzwonił i powiedział z uśmiechem, ze świetnie się bawi.
A teraz wrócił i wierci mi dziurę w brzuchu (opowiada w sensie, jak było), że na W. były dzieci młodsze od Kuby (poniżej 5 miesięcy), od nas z Wałbrzycha przyjechał ktoś z 10-miesięcznym dzieckiem... A we mnie zaczyna się gotować, bo uważam, ze takie imprezy to nie są raczej dla dzieciątka, które jest i małe, i na butli i ostatnimi czasy rozdrażnione.
Uważam, ze dobrze zrobiłam nie jadąc z synem, a J. jakoś tam przebąkuje, ze przecież mogłabym, ze to nie problem...
Jak myślicie?
jagodzianka - 2012-08-05, 07:33
Ja już się wypowiadałam na ten temat, myślę podobnie jak ty.
| Mikarin napisał/a: | | a J. jakoś tam przebąkuje, ze przecież mogłabym, ze to nie problem... |
A skąd on to może wiedzieć skoro sama pisałaś, że się Kubą prawie w ogóle nie zajmuje? On by się świetnie bawił, a na ciebie spadłaby cała odpowiedzialność za dzieciaka i więcej by z tego stresu było niż radochy.
mada - 2012-08-05, 09:01 Temat postu: Re: 10-miesięczne dziecko na Woodstocku... [quote="Mikarin"] były dzieci młodsze od Kuby (poniżej 5 miesięcy), od nas z Wałbrzycha przyjechał ktoś z 10-miesięcznym dzieckiem...
Strasznie mnie wkurza takie podejscie - "Zobaczcie jacy jestesmy wyluzowani - nawet takie małe dziecko nas nie ogranicza"...
A tu nie chodzi o ograniczenia, jakie niesie ze sobą pojawienie się dziecka, ale o to, by jednak zauważyć, że tak malutkie dzieci mają swoje potrzeby, a podstawową z nich jest potrzeba bezpieczeństwa. Trudno mi sobie wyobrazić, co dzieje się w głowie malucha zabranego ze spokojnego domu w głośny tłum, dudniącą muzykę. Zeby nie było - nie jestem znow taka pryncypialna, sama zabierałam Klaudka na squat i jeździł z nami na DIY, ale był starszy i na salę koncertową nie wchodził, a do domu wracaliśmy najpóźniej o 22.00.
Alispo - 2012-08-05, 10:18 Temat postu: Re: 10-miesięczne dziecko na Woodstocku...
| mada napisał/a: |
Strasznie mnie wkurza takie podejscie - "Zobaczcie jacy jestesmy wyluzowani - nawet takie małe dziecko nas nie ogranicza"...
A tu nie chodzi o ograniczenia, jakie niesie ze sobą pojawienie się dziecka, ale o to, by jednak zauważyć, że tak malutkie dzieci mają swoje potrzeby, a podstawową z nich jest potrzeba bezpieczeństwa. Trudno mi sobie wyobrazić, co dzieje się w głowie malucha zabranego ze spokojnego domu w głośny tłum, dudniącą muzykę. Zeby nie było - nie jestem znow taka pryncypialna, sama zabierałam Klaudka na squat i jeździł z nami na DIY, ale był starszy i na salę koncertową nie wchodził, a do domu wracaliśmy najpóźniej o 22.00. |
Ja nie dzieciata,ale też tak myślę(ogólnie,bo pewnie są wyjątki potwierdzające regułę,bardziej spokojne miejsca a nie szalenstwa pod scena itd.),podobnie z resztą ze zwierzętami,w miejscach gdzie dla człowieka hałas straszliwy ludzie się cieszą że są z pieskami(dla których ten hałas już jest odczuwalny jako ból..),a już na jakiś akcjach"dla zwierząt.."-koszmar i brak wyobraźni.
panikanka - 2012-08-05, 14:14
My właśnie wróciliśmy z Woodstocku i powiem ci że dobrze zrobiłaś nie jadąć. Dla dorosłej osoby to jest survival a co dopiero taki maluszek. Jak trochę podrośnie to czemu nie, można się niby rozbić na płatnym polu ze wszytskimi wygodami, albo gdzieś dalej gdzie będzie ciszej i mniej hardkorowców ale woodstockowego brudu i gwaru nie unikniesz, po co męczyć maluszka. A Wielka orkiestra Owsiaka w końcu ma grać do końca świata i jeden dzień dłużej, więc zdążycie jeszcze nie na jeden Woodstock
go. - 2012-08-05, 15:59
My z Bąkiem byliśmy na koncertach jak miał chwilkę ponad rok. Były to koncerty plenerowe, ale bez tłumu, mega hałasu i przede wszystkim bez kurzu (ostatni raz na woodzie byłam w 2005 i pamiętam, że połowę czasu-tego bliżej sceny z chustą na ryju łaziliśmy). Już nie wspominając o braku /cywilizowanych/ sanitariatów i upale/dużej ilości otwartego słońca. Bąkowi do tego w tym wieku zaczęło się włączać poczucie rytmu, więc sam był chętny do tańcowania
Na woodstock na pewno nawet teraz bym go nie zabrała.
Niestety, sporo facetów nie ma wyobraźni...
bronka - 2012-08-05, 16:21
Może zostawmy każdemu dowolność w wychowywaniu dzieci. Rozwija się kolejny wątek do piania nad wyższością matek przewidujących/myślących lepiej. Proponuję połączyć z wątkami o żywieniu dzieci cukrem/mięsem przez inne matki. Przekaz i wnioski te same.
excelencja - 2012-08-05, 16:25
| Mikarin napisał/a: | | ... A we mnie zaczyna się gotować, bo uważam, ze takie imprezy to nie są raczej dla dzieciątka, które jest i małe, i na butli i ostatnimi czasy rozdrażnione. |
zależy od dziecka.
Z 4 miesięcznym na Woodstock bym nie pojechała, chociaż na koncerty wpadałam z 3 tygodniowym (plenerowe), ale z rocznym czemu nie?
Takie dzieciaki świetnie się bawią i uwielbiają taką stymulację- przeważnie, bo znów- zależy od dziecka.
No i nie trzeba siedzieć pod sceną, a dalej jest cicho przecież.
[ Dodano: 2012-08-05, 17:26 ]
| bronka napisał/a: | | wyższością matek przewidujących/myślących lepiej. |
))))
Lily - 2012-08-05, 18:05
A aj się zastanawiam, czy tak zwyczajnie hałas nie uszkadza takich małych uszek... Oczywiście można pewnie gdzieś tam biwakować i pod scenę nie podchodzić.
panikanka - 2012-08-05, 18:57
| excelencja napisał/a: | | a dalej jest cicho przecież. |
Oj na woodstocku to wszędzie jest głośno! Dopóki grają zespoły na dużej scenie czyli do ok.2 w nocy, to się niesie dźwięk i drży ziemia Poza tym nawet na najdalszych polach namiotowych w obrębie W., dużo alternatywnych imprez z własną głośną muzyką puszczaną np. z samochodu i z różnymi artykułowanymi bądź nie rykami
excelencja - 2012-08-05, 19:49
Lily, ja przytykałam uszy Li zatyczkami pod sceną
panikanka, byłam na woodstocku 4 razy, o ile mnie pamięć nie myli i pamiętam raczej wszystko. Odniosłam nieco inne wrażenie niż Ty. Cicho jak makiem zasiał może nie jest, ale to nie jest rodzaj hałasu, który dzieciakowi żyć nie daje...
Mikarin - 2012-08-05, 20:10
bronka, nie, spokojnie, ja nie mówię zę to przewidywanie, męczenie dziecka etc. Są ludzie (czyt. ja), którzy ciągną dziecko 400 km do Boszkowa, zeby mu zamoczyć nogi w jeziorze w upał 31 stopni, a są ludzie (tacy, jak ja), którzy nie wezmą dziecka w taki gwar. Byłam z Kubą na Zamku Książ na festiwalu kwiatów i pamiętam, ze nawet czerwona szmata nie pomogła - ludzie kuby nie widzieli i nie raz nie dwa byliby się od niego odbili (a wychodzę z założenia, ze takiemu maluszkowi łatwo zrobić krzywdę...). Woodstock kojarzył mi się zawsze z gwarem, pogo, piwem i głośną zabawą, a moim zdaniem to nie warunki dla dziecia.
Potem zaczęłam sie zastanawiać, czy aby nie dałoby rady z dzieckiem jednak pojechać... LECZ nam zależało najbardziej na koncercie Sabbatonu (o 23:00 grali) i wracalibyśmy w środku nocy, nie nocując na miejscu. Moim zdaniem w taką podróż dziecka nie ma sensu zabierać...
Jednak mój chłop wiercił mi dziurę w brzuchu, że jednak powinniśmy byli pojechać, bo ja teraz żałuję, że mnie koncert ominął. Moim zdaniem nie poradziłabym sobie w tłumie, z dzieciątkiem w upale, w chuście (poza tym przyjechali w najgorszy deszcz). I wydaje mi się, zę zrobiłam dobrze, że Kubusia nie ciagnęłam... ale koncertu szkoda...
arahja - 2012-08-05, 21:46
| Mikarin napisał/a: | Potem zaczęłam sie zastanawiać, czy aby nie dałoby rady z dzieckiem jednak pojechać... LECZ nam zależało najbardziej na koncercie Sabbatonu (o 23:00 grali) i wracalibyśmy w środku nocy, nie nocując na miejscu. Moim zdaniem w taką podróż dziecka nie ma sensu zabierać...
|
Nie rozumiem tematu. Masz swoją opinię, Twój partner ma inną i teraz fakt, że 15 dziewczyn powie, że masz rację Ty, a dwie, że on, ma legitymizować Twoje podejście?
To na marginesie.
A a propos cytowanego fragmentu. Nie wjechalibyście na Woodstock (autem, jak mniemam), zatem mielibyście parukilometrowy spacer z Kostrzyna nocą - i podobnie przy wyjeżdżaniu. A mnóstwo ludzi zaczęło wychodzić jeszcze w trakcie Sabatonu i chwilę po nim, szczyt tłumów w mieście przypadł na godziny 2-5. Pierwszy raz wracałam późno, po 14 (pociągiem), i to był świetny wybór. Dziś na przykład zawieszono busy do miasta, bo się tak zakorkowało, że nie było podobno sensu ich puszczać w trasę.
Jagula - 2012-08-05, 22:58
| Mikarin napisał/a: | | ale koncertu szkoda... |
| Mikarin napisał/a: | | bo ja teraz żałuję, że mnie koncert ominął | ominie Cię jeszcze mnóstwo koncertów i innych imprez zanim dziecko podrośnie
idalianna - 2012-08-05, 23:03
Hm... ja bym pojechała sama z Młodym na cały Woodstock, gdyby nie fakt, że musielibyśmy wcześniej spędzić z 10h w pociągu. Uważam, że dziecko to człowiek jak każdy inny i ma prawo korzystać z życia. Oczywiście nie zabrałabym go pod scenę, w tłum, nie siedziałabym długo w tzw punktach kulminacyjnych, gdzie pełno kurzu, ale klimat fajny, ludzie fajni, moje dziecię bardzo kontaktowe, lubi świat i przygody. Siedzielibyśmy sobie gdzieś w oddali na trawce, popijali soczek, spacerowali. Ale my generalnie tacy podróżnicy, często nas nie ma od rana do nocy w domu, a moje dziecko zazwyczaj przez cały dzień nie płacze w ogóle... no, tylko wieczorem, jak go chamsko w końcu wyjmę z wanienki.
koko - 2012-08-07, 15:59 Temat postu: Re: 10-miesięczne dziecko na Woodstocku... [quote="mada"] | Mikarin napisał/a: |
Strasznie mnie wkurza takie podejscie - "Zobaczcie jacy jestesmy wyluzowani - nawet takie małe dziecko nas nie ogranicza"...
A tu nie chodzi o ograniczenia, jakie niesie ze sobą pojawienie się dziecka, ale o to, by jednak zauważyć, że tak malutkie dzieci mają swoje potrzeby, a podstawową z nich jest potrzeba bezpieczeństwa. |
Zagadzam się. Czasem tyle bodźców to zbyt wiele dla malucha. Też mieliśmy chęć na różne wyjścia i wyjazdy, ale na początku ze względu na to, że młody źle to znosił - zrezygnowaliśmy.
Teraz to już inna sprawa, my padamy, a on dalej chętnie...
alcia - 2012-08-07, 16:59
| excelencja napisał/a: | | Takie dzieciaki świetnie się bawią i uwielbiają taką stymulację- przeważnie, bo znów- zależy od dziecka. |
i od rodzica
Ja moje dziewczyny teraz pierwszy raz wzięłam na festiwal kilkudniowy (właśnie woodstock), ale koncerty i inne imprezy masowe zaliczały wielokrotnie, pierwsze z nich - mając po kilka miesięcy. Tzn Kaja od samego początku się z nami szwendała, Lenka odmawiała udziału w takich akcjach jak była kilkumiesięczniakiem, potem powyżej roku już polubiła.
I luz, bawią się zawsze świetnie, słuchu jeszcze nie straciły, ubytków na ciele brak (póki co)
Na koncerty, jak mam ochotę podejść bliżej - mają słuchawki tłumiące hałas. Na kurz - maski. Na ulewy i kałuże - kalosze. Choć i wytaplać się w kałużach/błocie im pozwalam.
| mada napisał/a: | | Strasznie mnie wkurza takie podejscie - "Zobaczcie jacy jestesmy wyluzowani - nawet takie małe dziecko nas nie ogranicza"... |
hmmm.. a komu sugerujesz takie podejście? Wszystkim, których widzisz w miejscach, w których sama nie chciałabyś się z dzieckiem pojawić? I po co się tym wkurzać, że ktoś żyje inaczej niż Ty?
Ja bywam z dziećmi w wielu miejscach, w których tak małe dzieci to rzadkość, albo nawet w ogóle nie bywają, ale powyższych intencji nie miewam (generalnie mało mnie interesuje co myślą o moich poczynaniach ludzie wokół). Po prostu - lubię coś robić, to to robię i z nimi, bo razem nam fajniej. A pokrzywdzone nigdy się nie czują, bo podoba im się aktywny tryb życia, podoba im się to, że przeżywają z nami różne nietypowe rzeczy, bawią się z nami dobrze. I nie ma w tym nic z udowadniania sobie/innym (o zgrozo!), że dzieci mnie nie ograniczają, po prostu my tak żyjemy i dobrze nam z tym.
A że jestem wyluzowana, to też fakt, nie mam po co kreować się na coś przeciwnego. I dzieci me wyluzowane również, co zrobić
| bronka napisał/a: | | Rozwija się kolejny wątek do piania nad wyższością matek przewidujących/myślących lepiej |
A co do woodstocku i kilkumiesięcznych dzieci - jak rodzic ma ochotę i wie, że dziecko dobrze się czuje w tłumie, to czemu nie.. Jeżeli już - to większa to będzie męczarnia dla rodzica, niż dla dzieciaka, bo logistycznie wiele do ogarnięcia ma.
Widziałam tam dosyć dużo niemowlaków w wózkach czy nosidełkach.
A moje kilkulatki bawiły sie rewelacyjnie
eMka - 2012-09-06, 20:02
| alcia napisał/a: |
Ja bywam z dziećmi w wielu miejscach, w których tak małe dzieci to rzadkość, albo nawet w ogóle nie bywają, ale powyższych intencji nie miewam (generalnie mało mnie interesuje co myślą o moich poczynaniach ludzie wokół). Po prostu - lubię coś robić, to to robię i z nimi, bo razem nam fajniej. A pokrzywdzone nigdy się nie czują, bo podoba im się aktywny tryb życia, podoba im się to, że przeżywają z nami różne nietypowe rzeczy, bawią się z nami dobrze. I nie ma w tym nic z udowadniania sobie/innym (o zgrozo!), że dzieci mnie nie ograniczają, po prostu my tak żyjemy i dobrze nam z tym.
A że jestem wyluzowana, to też fakt, nie mam po co kreować się na coś przeciwnego. I dzieci me wyluzowane również, co zrobić
|
amen
mada - 2012-09-07, 09:18
W mojej wypowiedzi odniosłam się jedynie do zabierania dzieci kilkumiesięcznych, których potrzeby zasadniczo różnią się od potrzeb dzieci kilkuletnich. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, że rodzice potrafią już na tyle rozpoznać potrzeby 5-miesięczniaka, by zadecydować, że dobrze będzie się czuło na Woodstoku
alcia - 2012-09-07, 13:36
Ja jeździłam z 6-cio miesięczną Kają na zloty motocyklistów (koncerty tez były). I była zachwycona, gwiazda w centrum zainteresowania.
Znałam jej potrzeby, bo od urodzenia chodziłam z nią wszędzie, więc wiedziałam jak się czuje w takich miejscach i co jej zapewnić, by było fajnie.
Może ktoś nie potrafi odczytywać potrzeb swego dziecka po 5-cio miesięcznym współżyciu, nie wiem, ja po takim czasie znałam ją już dosyć dobrze.
bronka - 2012-09-07, 16:42
| mada napisał/a: | Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, że rodzice potrafią już na tyle rozpoznać potrzeby 5-miesięczniaka, by zadecydować, że dobrze będzie się czuło na Woodstoku |
A ja wręcz odwrotnie. Nie rozumiem jak przez pół roku można nie nauczyć się rozpoznawać potrzeb własnego dziecka.
Ja byłam z małym dzieckiem na wyjeździe z ekipą, z którą trzymaliśmy się jako młodzi bezdzietni. Wtedy było bardzo fajnie, ale z kilkulatkami bym nie pojechała bo by się brzydkich wyrazów nauczyli
mada - 2012-09-07, 20:02
| bronka napisał/a: | | Nie rozumiem jak przez pół roku można nie nauczyć się rozpoznawać potrzeb własnego dziecka. |
I to 5 miesięczne dziecko budzi się rano i w jego oczach wyczytać można: kurna, ale dziś bym zaszalał na Woodsocku
excelencja - 2012-09-07, 21:21
| mada napisał/a: | | . Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, że rodzice potrafią już na tyle rozpoznać potrzeby 5-miesięczniaka, |
eee?
tygodniowego dziecka to faktycznie mogą jeszcze nie znać, ale 5-miesięczne?
Właśnie z takimi dziećmi łaziłyśmy z pewnym dziewczęsciem z forum z wielkimi plecakami po górskich schroniskach... Toż to najlepszy wiek na extremalne jazdy!
Dzieciak jeszcze dużo śpi, chętnie się przytula i żre cyca tylko. Ideał.
(pominę epizod rozdarcia paszczy mojego dziecka przy jednym podejściu )
| bronka napisał/a: | ale z kilkulatkami bym nie pojechała bo by się brzydkich wyrazów nauczyli |
:D
| mada napisał/a: | I to 5 miesięczne dziecko budzi się rano i w jego oczach wyczytać można: kurna, ale dziś bym zaszalał na Woodsocku |
chyba czegoś nie rozumiesz...
i chyba nie chce mi się tłumaczyć...
A może spróbuję. Dziecko w tym wieku chce być Z MAMĄ i znacznej części obojętne jest czy wtedy będą zamotane w chuście w centrum handlowym, w lesie, w górach czy na woodstocku.
Zatem mamy podwójną przyjemność- rodzice szczęśliwi na imprezie, dziecko szczęśliwe z rodzicami, a do tego cieszące się zainteresowaniem.
Czego więcej chcieć?
PS Nie podoba mi się pomysł nie łączenia postów
dundunkini - 2012-09-07, 22:01
Ja generalnie nie powinnam sie wypowiadac, bo dziecia nie mam i doswiadczenie z niemowlakami tez nijakie, ale mysle, ze to rzeczywiscie zalezy i od dziecka i od rodzica. Na roznych imprezach, festiwalach czy obozach bebniarskich, na ktorych sie pojawiam, jest pelno dzieci w roznym wieku, maluszkow tez. Jesli jest glosno, to maluszki maja sluchawki w obowiazkowo jaskrawych kolorach - moda festiwalowa . I nie zauwazylam, zeby byly jakos zmeczone czy zniechecone, zazwyczaj wygladaja na zadowolone i zaciekawione. Sama nie wiem, czy bym sie wybrala akurat na Woodstock z malutkim dzieckiem, ale z innymi miejscami raczej chyba bym nie miala problemu.
mada - 2012-09-07, 23:13
Przepraszam Was, bo źle się wyraziłam, chodziło mi zdecydowanie o preferencje towarzysko-imprezowe i tolerancję na hałas i duże zamieszanie, których 5 miesięczne dziecko raczej jeszcze nie posiada. Nie wiem, może ja mam przewrażliwione dzieci (albo raczej sama jestem przewrażliwiona:), ale moje maluchy w tym wieku wybijały się z rytmu, były zmęczone i rozdrażnione nawet gdy pojechaliśmy na kilka dni do babci. Dlatego ciężko mi sobie wyobrazić takiego malucha świetnie się czującego w hałasie, brudzie, pomiędzy wrzeszczącymi ludzmi... Bo jednak będę się upierać przy tym, że potrzebą dziecka w tym wieku jest potrzeba bezpieczeństwa, a takie warunki tej potrzeby nie zapewniają.
A tak przy okazji: cenię sobie to forum właśnie za tę możliwość konfrontacji różnych punktów widzenia, bo chyba za bardzo się nadęłam w pierwszym poście, ale wasze odpowiedzi skutecznie to powietrze spuściły:)
alcia - 2012-09-08, 02:30
| mada napisał/a: | | chodziło mi zdecydowanie o preferencje towarzysko-imprezowe i tolerancję na hałas i duże zamieszanie, których 5 miesięczne dziecko raczej jeszcze nie posiada |
trudno Ci stwierdzić, czego inne dzieci nie posiadają.
jagodzianka - 2012-09-08, 06:52
To rzeczywiście zależy od dziecka, bo ja właśnie dlatego, że umiałam rozpoznawać potrzeby mojego 5miesięcznego dziecka, wiem, że nie czuł by się dobrze na woood. I druga sprawa- ja nie czułabym się tam dobrze z nim.
mada - 2012-09-08, 08:06
Alciu teraz to już mam wrażenie, że się mnie czepiasz. Napisałam wyraźnie że wg mnie 5 miesięczne dziecko takich preferencji jeszcze raczej nie posiada. Jak każda generalizacja, moja opinia ukazuje wynik moich obserwacji całkiem już sporej grupy dzieciaczków oraz sporej części wypowiedzi w tym temacie, jednak jest "zaokrągleniem'. Więc jednak mogę przypuszczać, że istnieją dzieci, w zachowaniu i reakcjach, podobne do moich dzieci, czyli mogę pokusić się jednak o to, by przypuszczać, czego mogą potrzebować nne dzieci. Nie wszystkie oczywiście
seminko - 2012-09-08, 08:20
Moje dziecko akurat miałoby zlewkę na hałas (zawsze można odejść, jakoś ochronić uszka), byleby czuło moją obecność (i pierś); ale stresowałabym się- festiwalowe towarzystwo jest dość nieobliczalne, wyobrażam sobie jakieś spontaniczne pogo tuż przy naszym namiocie, denerwowałby mnie brud...
alcia - 2012-09-08, 10:38
| mada napisał/a: | | teraz to już mam wrażenie, że się mnie czepiasz |
nie, ja tez po prostu wyrażam swoją opinię całkowicie odmienną od Twojej, ale zwyczajną, nie mającą nic wspólnego z czepianiem. Po prostu zabawne są dla mnie takie stwierdzenia, jak mam przed oczami moją Kaję w wieku kilku m-cy..
|
|