wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Dziecko i cywilizacja - Kłamstwo?

idalianna - 2012-12-07, 23:31
Temat postu: Kłamstwo?
Dla mnie chyba pierwsza zasada - nie okłamywać dziecka. Jak pani w żłobku mówi do Tyma, że mama wychodzi tylko na chwilkę albo do mnie, żebym uciekała jak nie widzi - ja podchodzę do niego i mówię, że WYCHODZĘ, ale że WRÓCĘ. Tak samo nie toleruję straszenia dzieci, że jak będą niegrzeczne to przyjdzie PAN i je zabierze, albo jak są nieposłuszne to obce baby mówią, że je zabiorą od mamy. Albo "jedz szybko, bo jak nie to zaraz ktośtam ci zje!".
Nie lubię okłamywania dzieci.

A jak to jest u Was z Mikołajem? Z Zębową Wróżką? Kłamiecie? Naginacie rzeczywistość? Mikołaj przynosi w nocy prezenty do buta, a Wróżka zamienia mleczaka spod poduszki na cukierka?

dynia - 2012-12-07, 23:42

My nie kłamiemy.Zawsze jest real. To nie przeszkadza moim dzieciom pisac listów do Mikiego.Nie czuję ,że zabieramy im ''tą magiczną cząstkę''Real jest cool 8-)
- 2012-12-08, 00:31

a ja np nie mówię im, że Piotrusia Pana nie ma, bo kto mi udowodni, ze na serio Go nie ma? :P
maharetefka - 2012-12-08, 09:17

Ja oddzielam klamstwo od udawania i fantazjowania, nigdy dziecka nie oklamuje (i bardzo nie lubie, kiedy mlody probuje wcisnac mi wala...). Ale Mikolaj i Zebowa byli prawdziwi, dopoki Jo sam nie zapytal czy istnieja... Nie widze potrzeby obdzierania rzeczywistosci dziecka z fantazji.
- 2012-12-08, 10:31

maharetefka napisał/a:
Nie widze potrzeby obdzierania rzeczywistosci dziecka z fantazji.
:-D
gosia_w - 2012-12-08, 11:46

u mnie tak jak u maharetefki
bodi - 2012-12-08, 12:38

takiego kłamania jak to w żlobku które opisałaś, nie toleruję ]:->

straszenie panem który zabierze przewija się chyba jako jeden z hitów wątku "najgorsze rzeczy które ludzie mówią Twojemu dziecku" ;)

co do Mikołaja to ja najchętniej zrobiłabym jak Dynia, opowiedziała skąd się wziął ten zwyczaj itp. Ale małż koniecznie chciał żeby była ta "magia" i teraz Jagoda zapytała się mnie ostatnio, jak to jest z tym mikołajem, istnieje naprawdę czy nie (zwłaszcza że widzi prezenty od babć, my robimy prezenty dla nich i wysyłamy). Jak go zapytałam jak zamierza z tego wybrnąć, powiedział mi że ma przygotowaną dobrą odpowiedź, ale... w tej chwili nie pamięta ;) :P jakoś się nie dowiedziałam do dziś cóż to za odpowiedź.

wróżka zębuszka jest u nas... Jagoda w ogóle ma wielką potrzebę wiary w magiczności przeróżne, tata to w niej wzmacnia jeszcze (opowieści o smokach itp)

Jestem zwolenniczką szczerości i traktowania dziecka poważnie. Na pytanie o śmierć też odpowiadam wedle swojej najlepszej wiedzy :)

bronka - 2012-12-08, 12:43

Ja do tego pochodzę jak do dziecięcej zabawy. Przecież to jest zabawa. Nie okłamuję dzieci, ze Mikołaj istnieje i jest grubym upasionym osobnikiem z reklamy coca- coli. Nie. To jest zabawa, z magicznym świątecznym akcentem.
Przecież dzieci też wcielają się różne role w zabawie. Nie jest to dla nich niczym dziwnym. Wręcz przeciwnie.
idalianna napisał/a:
Tak samo nie toleruję straszenia dzieci, że jak będą niegrzeczne to przyjdzie PAN i je zabierze, albo jak są nieposłuszne to obce baby mówią, że je zabiorą od mamy.

to jest karygodne straszenie dzieci, a nie fantazjowanie.

kamma - 2012-12-08, 15:43

Dominującą formą aktywności dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym jest wyobraźnia. Jest to naturalne i wskazane dla ich ogólnego rozwoju. Bogata wyobraźnia ma wiele ważnych funkcji, m.in. terapeutyczną. Dzieci odczuwają obecność tych fantastycznych postaci niemal fizycznie, np. moja córka opowiadała mi, że widziała św. Mikołaja w nocy. Wierzy też we wróżki, choć myślę, że gdzieś podskórnie czuje, że są one niedostępne powszechnej percepcji.
W pewnym wieku dzieci zwyczajnie wyrastają z tych fantazji; zaczynają podchodzić do nich bardziej krytycznie, empirycznie. To jest ten czas, kiedy dominującą formą ich aktywności staje się nauka. Dobrze jest wyczuć ten moment, bez sensu jest sztucznie podtrzymywać owe mity.
Inna sprawa, że dzieci często wierzą w to, w co chcą wierzyć. Jeśli przekonają się, że Mikołaj jest nieprawdziwy, a prezenty podkładają rodzice, to raczej spłynie to po nich. Natomiast brak np. wróżki Zębuszki mógłby się okazać bardziej dotkliwy, gdyby przestała podkładać pieniążek. Zatem dziecko może dłużej pozwalać sobie na wiarę we wróżkę Z.

Co do okłamywania, jest to zupełnie inny problem. Okłamywanie dziecka ma nam pomóc poradzić sobie z trudną sytuacją, ma pozwolić na uniknięcie trudnych emocji i zachowań dziecka pod ich wpływem. Czyli często jest... hmmm... wygodnickie. Nawet, jeśli jakaś sytuacja rodzi w dziecku żal i bunt, to szczere zapoznanie go z tym, co je w najbliższym czasie czeka, powinno dość szybko przynieść upragnione efekty. Pod jednym wszakże warunkiem: jeśli dziecko jest już gotowe do przyjęcia tego, do czego jest zmuszone - np. przebywanie w przedszkolu bez rodziców. Jeśli nie jest gotowe, to konsekwencje kłamstwa w tej sprawie przyniosą jeszcze większe spustoszenie w jego emocjach i systemie poznawczym.
Jeśli chodzi o podejście do śmierci, to dzieci jakoś łatwiej znoszą taką informację niż dorośli. Być może kłamiemy, aby je ochronić przed uczuciami, które sami odczuwamy (np. rozpacz). Jednak nasza rozpacz nie oznacza, że dzieci będą przeżywać tę sprawę tak samo. Ich system poznawczy działa inaczej, łatwo się przystosowuje i znajduje proste odpowiedzi i wyjaśnienia.
Strasznie dziecka jest, moim zdaniem, absolutnie niedopuszczalne.

koko - 2012-12-08, 20:02

Nie oszukujemy synka.
Myślę, że jak podrośnie, to będziemy wspólnie fantazjować i rozwijać wyobraźnię, ale nie zasadzie wkręcania młodego w jakieś bzdury.
Nie lubię też, jak babcia odwraca uwagę małego i w tym czasie ucieka, zamiast po prostu powiedzieć mu papa i wyjść.

neina - 2012-12-08, 21:57

Mam wrażenie, że to straszenie dziecka panem i odwracanie uwagi, żeby móc się wymknąć niepostrzeżenie, to ''metody'' pokolenia naszych babć i rodziców. Nigdy nie usłyszałam czegoś takiego od osoby w moim wieku.
Albertyna - 2012-12-08, 22:24

Okłamywania nie cierpię!
Jednak:
Cytat:
Ja oddzielam klamstwo od udawania i fantazjowania, nigdy dziecka nie oklamuje (i bardzo nie lubie, kiedy mlody probuje wcisnac mi wala...). Ale Mikolaj i Zebowa byli prawdziwi, dopoki Jo sam nie zapytal czy istnieja... Nie widze potrzeby obdzierania rzeczywistosci dziecka z fantazji.

zgadzam się w 100% z maharetefką.
Mikołaj może pozostać pieknym wspomnieniem i sama dośc długo w Niego wierzyłam. :-)

jagodzianka - 2012-12-09, 08:24

Wiecie co, ja nigdy nie wierzyłam w mikołaja i jakoś nie mieści mi się w głowie żeby któreś dziecko uwierzyło, że jakiś typ na sankach w jedną noc jest wstanie objechać całą kulę ziemską i jeszcze każdemu prezent przynieść. Ja po prostu zawsze wiedziałam, że to nie możliwe i jakoś nie czuję się z tego powodu obdarta z magii świąt.
Mikarin - 2012-12-09, 10:14

Wyobraźnia, smoki, Mikołaj i inne bajki tego typu sa bardzo, bardzo wazne dla dziecka. Wystarczy sobie poczytać "Cudowne i pożyteczne" - utor fajnie przedstawia, w jaki sposób dziecko filtruje różne treści. W tym np. bajki Grimmów, gdzie siotry Kopciuszka odcinają sobie pięty, palce, krew leje się strumieniem, królowe sa gotowane na smierć w kąpieli etc. Dla nas to okrucieństwo (często pomijane w kolejnych wersjach, np Disneya), a okazało się, że dzieci tego okrucieństwa potrzebują - zaznacza się ono w ich podświadomości, ale nie wypływa do świadomości, tzn. dziecko streszczając bajkę już nie opowie o kałużach krwi z obciętej pięty. Potem, w późniejszym wieku drastyczne rzeczy widziane naocznie są przeżywane słabiej - tym samym krwista bajka z dzieciństwa redukuje stres wieku późniejszego. ...i kilka innych, ale to już polecam lekturę, bo ja mogę trochę przekłamać, pozycję czytałam trochę temu.
Co do okłamywania dziecka - my nie chcemy być okłamywani i zakładam, że nie kłamiemy. Więc okłamywanie dziecka równa się temu, że ono tez nas okłamie w przyszłości - bo tego sie od nas nauczy.
Ucieczka przed dzieckiem jest czymś okrutnym... Nie chciałabym, żeby moi goście wychodzili ukradkiem bez pożegnania. Jak Kuba zostaje u babci jednej albo drugiej zawsze dostaje buzi na do widzenia i buzi na dzien dobry. Histerii nie ma jak wychodzę.
Święty Mikolaj... hm... i tak prędzej czy później wszyscy sie orientują, że to rodzice podkładają prezenty :) W pewien sposób każdy z nas jest Mikołajem dla każdego, to taki symbol - i taką wersję podam Kubie jak zapyta :)

Wolę do niego podchodzić jak do człowieka, który z nami mieszka i który się od nas uczy, a nie jako do istoty ograniczonej, którą można okłamać, podrzucić do kogoś, postraszyć i mieć spokój na chwilę.

AZ - 2012-12-09, 12:34

neina napisał/a:
Mam wrażenie, że to straszenie dziecka panem i odwracanie uwagi, żeby móc się wymknąć niepostrzeżenie, to ''metody'' pokolenia naszych babć i rodziców. Nigdy nie usłyszałam czegoś takiego od osoby w moim wieku.
a ja owszem, nie tak dawno, ja stałam się tym mistycznym PANEM w tramwaju ;-)
priya - 2012-12-09, 12:42

kamma, dziękuję za Twoją wypowiedź. Nat również niedawno widział nocą Mikołaja :-) Ja całą sobą czuję, że moim dzieciom fajnie się żyje gdzieś pomiędzy światem takim, jakim my go znamy, a takim, jakim go sobie potrafią wymarzyć, wyobrazić, wymalować fantazją. Sama cudnie wspominam wiarę w Mikołaja. I nie czuję się oszustką przekazując dzieciom tamte emocje. Pewnie jest tak, że jeśli ktoś wspomina "odkrycie prawdy" jako rozczarowanie, chroni teraz swoje dzieci przed tym. A jeśli w czyimś sercu Mikołaj i Aniołek pozostawili cudną czarodziejską mgiełkę - jako rodzic ten ktoś chce dać to samo swoim dzieciom. Trochę smutno mi się czyta określenia "kłamstwo" czy "oszustwo" w odniesieniu do grudniowych zwyczajów. Jestem więc kłamcą i oszustem?
Straszenie czy szantażowanie oraz rozmowy o życiu/śmierci to już całkiem inna historia oczywiście.

idalianna - 2012-12-09, 12:51

Hmmm, tylko gdzie jest ta granica między fantazjowaniem a kłamstwem? Ja chyba bym się czuła dziwnie jak bym siedziała z dzieckiem przy oknie i wypatrywała Mikołaja. U nas to zawsze wyglądało tak, że któryś z dorosłych się przebierał ze Mikołaja albo Miko dzwonił do dziecka i mówił, że wór z prezentami stoi pod drzwiami. Dla mnie to jest ściema dużo bardziej, niż fantazja. Ostatnio poprosiłam ciocię, żebyśmy przestali udawać i właśnie ustalili, że
Mikarin napisał/a:
każdy z nas jest Mikołajem dla każdego, to taki symbol
i po prostu kładli prezenty pod choinką. Ale nie, bo moja 12 letnia kuzynka wierzy w Mikołaja (mi się wydaje, że jej tak po prostu wygodniej...).
Wolę powiedzieć dziecku, że Mikołaj kiedyś istniał, a teraz my na jego wzór dajemy sobie prezenty. Ale zastanawiam się właśnie, czy to nie jest
maharetefka napisał/a:
obdzieranie rzeczywistosci dziecka z fantazji.
... Z drugiej jednak strony ja sama bym się czuła źle z takim "kłamstwem". ;-)
jagodzianka - 2012-12-09, 13:35

idalianna napisał/a:
Ale nie, bo moja 12 letnia kuzynka wierzy w Mikołaja (mi się wydaje, że jej tak po prostu wygodniej...).

CO?! :shock: Ja rozumiem 2-3, no 6 lat góra! Ale 12?! I nikt jej nie uświadomił, w szkole chociażby?

KasiaQ - 2012-12-09, 23:46

neina napisał/a:
Mam wrażenie, że to straszenie dziecka panem i odwracanie uwagi, żeby móc się wymknąć niepostrzeżenie, to ''metody'' pokolenia naszych babć i rodziców. Nigdy nie usłyszałam czegoś takiego od osoby w moim wieku.

cos w tym jest, moja mama każe mi się wymykać, jak zdarzy jej się opiekować Alą; z kolei babcia jak Ala zaczęła się buntować na coś tam, powiedziała jej, że jak będzie tak krzyczeć, to przyjdzie pan i ją zabierze :roll: najgorsze jest to, że.... nie wgłębiałam się w te słowa, aż do teraz :oops: będę musiała sobie z nimi porozmawiać :->
co do Mikołaja, pamiętam tylko tyle, że ktoś mnie jako 5 czy 6-latkę wyśmiał, że wierzę w te bajki i dziwnie się czułam, jak mama "wkręcała" mojego młodszego brata. Przykro mi było, że nie traktuje go poważnie, ale ja podobno zawsze byłam "stara - maleńka"...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group