wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Off-topic - Nie traktują mnie poważnie ;)

Fatty - 2013-01-30, 20:03
Temat postu: Nie traktują mnie poważnie ;)
Bardziej się wyżalić chcę niż poradzić - no bo co ja zrobię? zaczeszę koka do góry, ubiorę perełki na szyję, babciną spódnicę i zacznę przemawiać paniusiowatym tonem? :mryellow:

Otóż problem mam taki iż ludziska lekceważą mnie totalnie ;)
Najczęściej spotyka mnie to w pracy: jestem pracownikiem z najdłuższym stażem, całą resztę szkoliłam w, w większości działów zorientowana jestem na tiptop- ale klienci, Ci nowi/rzadcy leją na mnie równo uważając za niekompetentną :P
Przykładowo- jakiś czas jezdziłam do pracy do innego miasta, aby przyuczyć nowo przyjęte dziewczę - ok 30tki. Klientka czegoś szukała, zapytałam czy w czymś pomóc - omiotła mnie wzrokiem od góry do dołu, odmówiła i ...skierowała się do owej dziewczyny z prośbą o doradzenie :P Dziewczę świeże, trochę się plątało - wkroczyłam do akcji, pomóc chciałam, zaproponować coś a owa klientka odwróciła się do mnie plecami :lol:
Podobnych sytuacji jest mnóstwo, to co powiem ja, wielu klientów nie bierze na serio, i idzie dopytać innego pracownika który albo powie to samo co ja, albo idzie się do mnie zapytać.

Jestem określana jako "tamta pani praktykantka" lub "tamta pani co staż u Was ma"


Dodac też musze, ze jestem rekordzistką generowania na sobie zjeb od klientów - w większości w sprawach których nie zawiniłam... ;) Coś jest ze mną nie tak, tylko co? :P

Wyglądam na troche mniej niż mam, nosze się luźno, często kolorowo a i szybko sie przemieszczam - moze powinnam kroczyć dumnie, z łbem wysoko podniesionym? :P ;)

majaja - 2013-01-30, 20:10

Fatty napisał/a:
Wyglądam na troche mniej niż mam, nosze się luźno, często kolorowo a i szybko sie przemieszczam - moze powinnam kroczyć dumnie, z łbem wysoko podniesionym?
no właśnie, sama se odpwiadasz. :) Znam ten ból tak w ogóle. Spróbuj do pracy ubierać się poważniej i robić makijaż, a jak robisz to wyrazistszy. Młody wygląd ma swoje minusy.
Fatty - 2013-01-30, 20:23

Robię make up- ale przeważnie barwny, jaskrawy :P Papuga jestem.

majaja napisał/a:
Młody wygląd ma swoje minusy.


ostatnio zdarzył mi się mały plusik... Wychodząc z basenu dopłaciłam za pobyt mniej niż mój facet, Okazało się, że Pani omiótłszy wzrokiem mnie mokrowłosą i bez tapety zakwalifikowała mnie do biletu ulgowego: na bilecie widniało "Ulga-uczeń" :P ;)

Maple Leaf - 2013-01-30, 20:34

Fatty, też tak mam, niestety ;-) Mam 21 lat, a ludzie nie potrafią ukryć zdziwienia, że ja już nie nastolatka. Mam dość "młodzieńcze" rysy twarzy, a i szczególnie biuściasta też nie jestem. Maluję sobie oczy, ale noszę okulary i to się chyba gdzieś gubi. A jak się umaluję za mocno, to wyglądam jak "stara maleńka". I w pracy to samo- mam większą wiedzę, a i tak klienci radzą się starszej koleżanki, bo przecież "co ja tam wiem! Za młoda jestem!". Strasznie mnie to wkurza, ale już mi się nie chce z tym walczyć...
ropuszka - 2013-01-30, 20:40

Fatty, też tak mam :-P

po maturze usłyszałam , że wyglądam na gimnazjum ale raczej na 1-2 klasę :mrgreen:
jak miałam 21 lat to niektórzy myśleli że mam 15-17 lat

teraz nie wiem na ile lat wyglądam, wiem że to też od sylwetki zależy - im lepsza tym młodziej :-P

Fatty - 2013-01-30, 20:44

Maple Leaf, rozumiem i podobne obserwacje z nie mojego doswiadczenia też mam :P Na studiach miałam koleżankę o bardzo dziecięcej buzi, żaliła się, ze ją wszyscy klienci olewają- teraz nie utrzymujemy kontaktu, ale wiem, ze urodziła córkę, ciekawa jestem czy ktoś postronny komentuje, ze takie "dziecko" ma dziecko ;)

Btw, bardzo młodo wygląda też moja mama, kiedyś w poczekalni u lekarza zgadały sie z kobitą i kobita westchnęła "ale Pani to jeszcze młoda, Pani ma jeszcze czas... ale ja, to mam już 52 lata..." sęk w Tym, ze moja rodzicielka ma 60 :P

MartaJS - 2013-01-30, 21:07

Ja mam ponad 30 lat i czasem mnie o dowód proszą w sklepie jak piwo kupuję :roll:
Fatty - 2013-01-30, 21:12

Taki eksperyment też kiedyś robiłam- raz miałam się zwolnić z pracy aby bryknać się na egzamin do profesora który nie miał zamiaru użerać się z zaocznymi w weekendy. Ubrana byłam więc egzaminowo, biało czarno, włos ułożony- biżuty srebrne, a nie jak na codzień drewno, kolor i folk ;)
I nagle jacyś inni, grzeczniejsi. Z tym, że to takie niewygodne, i to takie nie-moje.... no ale chyba trzeba będzie coś zadziałać, bo mam dość takiego traktowania ;)

Zmiana ubioru wiązać się będzie z zakupami, poza zestawem egzaminowym nie mam nic pośredniego :P Chwała, ze wypłata blisko bo mi 4 zł z poprzedniej zostało :mryellow:

kamma - 2013-01-30, 21:20

Fatty napisał/a:
Z tym, że to takie niewygodne, i to takie nie-moje....

potraktuj to jak bal maskowy ;)
Ja mam taką robotę, że muszę budzić jednocześnie respekt i zaufanie, toteż z żalem pożegnałam się z większością ideologicznych ozdobników. Ale zostawiłam te najbardziej dyskretne: 3 kolczyki w uchu i glany na nogach, choćby i pod kancikami ]:->
Coś za coś.

eMka - 2013-01-30, 21:22

i ja potwierdzę, że odpowiedni ciuch działa cuda. Pracę mam taką, że swoim wyglądem muszę wzbudzać zaufanie, ale przede wszystkim występuję w roli autorytetu. Dlatego: marynarka, gładka bluzka, do tego nawet jeansy, ale buty poważne, najlepiej niski obcas albo chociaż delikatny koturn. Biżuteria srebrna, żadnych plastików, włosy upięte, makijaż. Mimo "młodzieżowej" buzi nie mam większych problemów z szacunkiem i "posłuchem". Ludzie mówią do mnie "pani kierowniczko" mimo, że nie noszę identyfikatora.
Wcześniej, póki nie do końca zgadzałam się z tym, ze wygląd jest naprawdę ważny, to bywało różnie, na pewno miałam gorsze wyniki w pracy, a ludzie często patrzyli na mnie jak na gimnazjalistkę.

jeżeli Ci nie przeszkadza stosunek ludzi do ciebie, to luzik, ale jeśli chcesz to zmienić, to niestety bez drobnej rewolucji w powierzchowności się nie obejdzie :-) .

polecam małą wycieczkę po lumpach- zawsze uda się upolować parę bluzek, marynarkę, spódnicę czy spodnie. na początek wystarczy. ja mam cały czas dwie szafy (oczywiście symbolicznie, bo nawet jednej właściwie nie mam): jedna do pracy, druga po pracy. różnią się od siebie diametralnie, ale w sumie i w jednej i w drugiej odsłonie czuję się ok.

Fatty - 2013-01-30, 21:52

Tylko na wycieczkę po lumpach muszę zabrać jakiegoś doradzacza i hamowacza w jednej osobie, bo ja wyhaczam tylko hipisowsko-papużkowe rzeczy :P
Buty zamienne do pracy też trzeba będzie wymienić - wesołe zielone trampeczki ;)
Baleriny nie dla mnie bo po zamontowaniu w nich wkładek ortopedycznych nie ma już miejsca na stopę ;)
Będziem modyfikować, poważniejszą "tapetę" i związane włosy wdrożę już jutro.


edit

euridice napisał/a:
"dorosłą" torebkę


poznajcie moją torebkę



chyba sie zgłosze do programu metamorfozy :P ;) Ech już kapuję. Dobra. Luty miesiacem balu maskowego ;)

kamma - 2013-01-31, 09:26

Fatty, wiesz, chodzi też o to, że można bez problemu osiągnąć jakiś kompromis między tym, co "Twoje", a tym, czego wymaga konwencja. Zapewne trzeba się trochę naszukać, ale efekt jest taki, że ostatecznie czujesz się w tym dobrze. Teraz jest taka różnorodność w odzieży, że każdy znajdzie coś dla siebie, co jednocześnie będzie pasowało do określonej konwencji.
Ja np. za młodu byłam hipisówa, nie wyobrażam sobie wdziania innych spodni niż dzwony. No i wynalazłam sobie kilka par świetnych materiałowych dzwonów. Inne ubrania w tym stylu również są dostępne, a nawet modne.

Jeszcze tylko mała porada odnośnie hefa-Lumpów: ważne jest, aby ubiór "do pracy" wyglądał jak nowy. Dotyczy to przede wszystkim jakości materiału. Powiem szczerze, że parę lat temu zaprzestałam poszukiwania "pracowych" ciuchów w hefaLumpach.

pałczi - 2013-01-31, 10:24

Fatty napisał/a:
poznajcie moją torebkę
:lol: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
bronka - 2013-01-31, 10:39

Fatty, to nie musi być maskarada. To strój do pracy-uniform taki. Coś jak kitel lekarski, albo fartuszek w groszki ekspedientki z BSS-u.
bojster - 2013-01-31, 10:43

Miałem kiedyś dziewczynę, która nigdy nie wyglądała na swój wiek (~20), tylko albo na 14, albo na 40 - zależnie jak się uczesała i ubrała. Tu pewnie podobny problem i podobne rozwiązanie. ;-)
NJ - 2013-01-31, 13:11

Skąd ja to wszystko znam. U mnie się trochę poprawiło, jak przytyłam do normalnej wagi, ale przez parę lat w związku z problemami zdrowotnymi byłam ekstremalnie chuda, do tego jestem niska, ubieram się przedziwnie i od lat się nie maluję. Takie traktowanie przez otoczenie było moim wielkim nieszczęściem. Klasyczna scenka z tamtego okresu (miałam 23 lata): leżę, złożona grypą, nie ogarniam, gdzie góra, gdzie dół. Przychodzi piguła walnąć mi antybiotyk w zastrzyku, zatem unoszę się trochę z łoża i próbuję niemrawo nawiązać jakiś cywilizowany kontakt międzyludzki, uśmiecham się krzywo, burczę jakiś ekwiwalent dzień dobry. Ona zaś omiata mnie matyczno-troskliwym spojrzeniem i pyta z uczuciem: "A ty, dziewczynko, do której chodzisz klasy?". ]:-> Wszystko mi opada, myślę brzydkie rzeczy, zgrzytam zębem, nakrywam się kołdrą. Kurtyna.

Przypomniał mi się też motyw ze strzelnicy LOK-u. Wchodzę, chce płacić, na co pan pracownik mówi, że tu tylko dla pełnoletnich. Na to ja mu dowód, na to on mi, że pomyślałby, że ja co najwyżej liceum. No dobra, wybieram śrutówkę, ładuję, strzelam, i po kilkunastu minutach takiej zabawy, składając się kolejny raz zauważam kątem oka, że pan zachodzi mnie od prawej, toteż zastygam i czekam na rozwój wypadków. Pan skanuje wzrokiem z dołu do góry, wyraźnie dłużej zatrzymując go na kilku wybranych elementach mojej anatomii, cmoka, po czym mówi: "No faktycznie, tak z profilu to Pani bardzo wygląda na studentkę,". 8-) :lol: No chłopie, czyś ty zgłupiał, tak się nie mówi do kobiety z nabitą bronią! Nie udaje mi się warknąć, bo dostaję niespodziewanej głupawki, więc oddaję sprzęt i wychodzę.

koko - 2013-01-31, 13:14

Fatty, no ciuch to jedno, ale jeszcze druga rzecz - lepiej być uśmiechniętą i nudną, jeśli sypniesz żartem i ogólnie jesteś obiektywnie towarzysko atrakcyjna - przerąbane.
eMka - 2013-02-01, 07:40

kamma napisał/a:

Jeszcze tylko mała porada odnośnie hefa-Lumpów: ważne jest, aby ubiór "do pracy" wyglądał jak nowy. Dotyczy to przede wszystkim jakości materiału. Powiem szczerze, że parę lat temu zaprzestałam poszukiwania "pracowych" ciuchów w hefaLumpach.


tu się zgadzam. Lepiej mieć czegoś 3 razy mniej, ale dobrej jakości. Natomiast nadal uważam, że w lumpach można za pare groszy wynaleźć porządne rzeczy. Potrzebne oko i szczęście.

Wczoraj moja kumpela przyszła pochwalić się nowym nabytkiem (zaczęła pracować w banku i rozpaczliwie kompletuje garderobę do pracy)/. Otóż za te 2 złote zakupiła bardzo gustowny, w ogóle niezniszczony, porządny żakiecik. da się :)

squamish - 2013-02-01, 07:53

A mnie sie wydaje ze to nie o ciuchy chodzi ani o fryz,ani makijaż to tylko ma psychologicznie pomóc tak naprawde chodzi o pewną siebie postawe ,bo człek w lumpach ale z charyzmą jest w stanie zwojować świat.W England kiedy mieszkałam w urzędach za biurkami mnóstwo mozna by rzec 'dziwolągów' z kolorowymi włosami ,tatuażami,pamiętam faceta ok 60-ki ubranego całego na czarno,długie włosy -chciałam do niego trafić ale niestety trafił mi sie sztywny pan pod krawatem heh
Alispo - 2013-02-01, 08:10

squamish napisał/a:
A mnie sie wydaje ze to nie o ciuchy chodzi ani o fryz,ani makijaż to tylko ma psychologicznie pomóc tak naprawde chodzi o pewną siebie postawe ,bo człek w lumpach ale z charyzmą jest w stanie zwojować świat.

Jasne,ale w sytuacji Fatty mocno chodzi o pierwsze wrazenie jednak.A mainstreamowi blizszy mainstream,tez bym wolala trrafic do tego Twojego pana,ale wiekszosc ludzi pewnie do pana pod krawatem,gdy sami sa pod krawatem ;-)
Cale szczescie nie musze byc specjalnie reprezentacyjna w pracy,wiec standard to u mnie zielone glany,t-shirty krzyczące przesłaniem,tatuaże na wierzchu(nieduze ale na ręce),no i burza dredow ktorych nie da sie nawet grzecznie spiąć.Ale jak sie trafi jakies spotkanie,gdzie mam przekazac troche pouczajacych uwag ;-) to nie wiem czy budze respekt na pierwszy rzut oka.Ale fakt,ze moze to czesto nasze wlasne wrazenie i stad niepewnosc,pewnie tak moze u Fatty byc po czesci.Ale warto poeksperymentowac :mryellow:

Fatty - 2013-02-01, 11:53

squamish napisał/a:
W England kiedy mieszkałam w urzędach za biurkami mnóstwo mozna by rzec 'dziwolągów' z kolorowymi włosami ,tatuażami...


...a u nas spotkałaś kogoś takiego w urzędzie? ;) Ja nigdy. Chyba u nas społeczeństwo zbyt usztywnione i "nie wypada". Gdy moja kuzynka dostała urzędową pracę zasugerowano aby zmniejszyła ilość kolczyków(miłośniczka piercingu) bo nie sprawia dobrego wrażenia ;)


Mowa o urzędach i zdawałam sobie sprawę, że u nas raczej w urzędzie wymaga się powagi i stonowania... niestety w zależności od klienta przenosi się to i na sklepy :P

Pewnie charyzma też ma tu coś do rzeczy - wychowano mnie na przegrzeczna dziewczynke, i czasem sprawia mi to problemy :lol:

Btw- też lubię "kolorowych" ludzi którzy się wyróżniają ;)

moony - 2013-02-01, 23:26

Fatty napisał/a:
Chyba u nas społeczeństwo zbyt usztywnione i "nie wypada"
W jednym z banków na wrocławskim rynku pracował Pan w garniaku z dredami do pasa.
Lily - 2013-02-02, 00:02

W Japonii urzędniczki bankowe nie mogą farbować włosów. Oczywiście strój też musi być nieskazitelny. Zaszaleć mogą na emeryturze. Być może to buduje zaufanie, chociaż ja wolę trochę bardziej nieformalne stroje. Mimo to gość w dżinsowym garniturku, potwornie niegrzeczny, który ze mną gadać w urzędzie pracy kiedyś, zrobił na mnie bardzo niemiłe wrażenie - i garniturek to spotęgował.
Madź - 2013-02-02, 00:10

Fatty napisał/a:
a u nas spotkałaś kogoś takiego w urzędzie? Ja nigdy. Chyba u nas społeczeństwo zbyt usztywnione i "nie wypada". Gdy moja kuzynka dostała urzędową pracę zasugerowano aby zmniejszyła ilość kolczyków(miłośniczka piercingu) bo nie sprawia dobrego wrażenia
ja jak pracowałam w hostelu i zrobiłam sobie jeża w innym kolorze niż reszta kudłów na boku to mi powiedzieli, żebym się jednak czesała z przedziałkiem na środku :lol:
Albertyna - 2013-02-02, 22:02

kamma napisał/a:
Fatty, wiesz, chodzi też o to, że można bez problemu osiągnąć jakiś kompromis między tym, co "Twoje", a tym, czego wymaga konwencja. Zapewne trzeba się trochę naszukać, ale efekt jest taki, że ostatecznie czujesz się w tym dobrze. Teraz jest taka różnorodność w odzieży, że każdy znajdzie coś dla siebie, co jednocześnie będzie pasowało do określonej konwencji.
Ja np. za młodu byłam hipisówa, nie wyobrażam sobie wdziania innych spodni niż dzwony. No i wynalazłam sobie kilka par świetnych materiałowych dzwonów. Inne ubrania w tym stylu również są dostępne, a nawet modne.

Jeszcze tylko mała porada odnośnie hefa-Lumpów: ważne jest, aby ubiór "do pracy" wyglądał jak nowy. Dotyczy to przede wszystkim jakości materiału. Powiem szczerze, że parę lat temu zaprzestałam poszukiwania "pracowych" ciuchów w hefaLumpach.


Zgadzam się z Kammą, też dają mi kilka (do 10 lat mniej), jednak w pracy biurowej, wyglądałam "biurowo" i po mojemu jednocześnie- np.: miałam spodnie do garniaka bordowe typu dzwony i maciupeńką marynareczkę, kiedyś była marka libre ville robiąca ciuszki dla "wyzwolonych biurw" (bez obrazy!!!!!).

ganio4 - 2013-02-08, 12:02

No i cera u wegan jakaś taka błyszcząca i bardziej młodzieńcza :-)
Fatty - 2013-02-08, 14:58

Akurat mnie to sie nie tyczy- nie dość, że ja nie wegan to ja jeszcze pasjonatka drapania strupków :P
Fatty - 2013-02-14, 18:15

Post pod postem bo chce podrzucic do góry - otóż w branżowej gazetce natknęłam sie na artykuł o prawidlowym zaprojektowaniu sklepu. Odnośnie samego sklepu był chyba jeden akapit resztę poświecono temu jak powinien wyglądać i zachowywać sie sprzedawca.

Wspomniano o jednakowych uniformach, koszulkach z logo firmy czy eleganckim ubiorze... po czym wspomniano, że nawet schludne ubranie nie pomoże gdy będziemy okazywac brak szacunku wobec klienta poprzez zbyt dużą ilosć biżuterii, brudne obuwie(to ja! co ja poradzę że tak zbierają kurz... ) czy tez odrapane paznokcie(to ja! od klepania w klawiaturę, wyciągania szpilek klipsów antykradziezowych etc, zawsze mi odpryśnie).


Trn "brak szacunku" mnie uderzył :P

Lily - 2013-02-14, 23:28

Fatty napisał/a:
okazywac brak szacunku wobec klienta poprzez zbyt dużą ilosć biżuterii, brudne obuwie(to ja! co ja poradzę że tak zbierają kurz... ) czy tez odrapane paznokcie
Brak szacunku okazuje się dużo "lepiej" przez niechętne spojrzenia i niemiły ton głosu, sugerujący np., że jak nie zamierzasz nic kupić, to najlepiej od razu wyjdź. Są sklepy, w których byłam raz i więcej nie pójdę, ponieważ osoby tam pracujące (co do których nie pamiętam, jak wyglądały) odzywały się tak niegrzecznie (pytając, czy w czymś "pomóc"), że mnie zupełnie zniechęciły. Chodzi głównie o sklepy z ciuchami, których i tak generalnie nie cierpię. Tak że odpryśnięty lakier może być defektem estetycznym, ale w ostatecznym rozrachunku mi zwisa. Chyba że ktoś taki miałby mi zrobić manicure (coś jak gruby dietetyk doradzający, jak schudnąć - niewiarygodny).
Fatty - 2013-02-15, 10:13

Lily napisał/a:
pytając, czy w czymś "pomóc")


chodziło o samo pytanie, czy też ton ?
Bo ja nieraz też tak pytam- ale ja raczej z tych "milszych" . Btw, wiem, że w nuiektórych sklepach zabrania się pracownikom zwracania tym zdaniem do klienta - a nie wiem dlaczego
Niemiłego w odbiorze sprzedawcy też dostarczyłam- w sklepie z butami. Panna jakby się uparła, że mi nic nie sprzeda :P
I w jednym sklepie z kosmetykami natykam sie na swoją rówieśnice- ślicznego gbura co ani dzień dobry, ani dziękuje, ani do widzenia- a zapytana o coś odpowiedzi wyfukuje - a wiem, że odzywac sie potrafi normalnie bo z koleżanka szczebioce zgoła inaczej :P

Lily - 2013-02-15, 10:49

Fatty napisał/a:
chodziło o samo pytanie, czy też ton ?
O ton. "Pomóc w czymś" brzmiące jak "Idź już".
Fatty - 2013-02-15, 11:19

Ja czasami takich niemiłych staram się tłumaczyć: nieraz jak mi jakiś klient dopiecze to humorem nie tryskam później a i czasami jestem rozbita(długo mnie trzyma jak mnie ktoś wyprowadzi z równowagi) -ale wredna nigdy... ale momentami sobie myślę, że coś tu nie tak: wszak ja nie zawiniłam, wesoły człowiek jestem, nie upierdliwy- paciemu na mnie fuczą?
Lily - 2013-02-15, 11:20

Niektórzy mają po prostu taki styl bycia ;)
bronka - 2013-02-15, 11:28

Fatty napisał/a:
wesoły człowiek jestem, nie upierdliwy- paciemu na mnie fuczą?

boś wesoła i zadowolona z życia ;-)

Nie przejmuj się, albo naprawdę spróbuj zmienić miejsce pracy. Szkoda Ciebie dla tych co nie potrafią docenić :->

jarzynajarzyna - 2013-02-15, 12:02

Fatty napisał/a:
paciemu na mnie fuczą?

bo chamy ]:->

a tak na serio, Fatty, to żyjemy w takim społeczeństwie, że jest jak jest. mnie część sąsiadów zaczęła odpowiadać na "dzień dobry" dopiero po tym, jak urodziłam dziecko. serio. wcześniej "siksa z psem" była do ignorowania :roll:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group