wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Off-topic - Włochy - kilka pytań

alcia - 2013-06-22, 17:26
Temat postu: Włochy - kilka pytań
Jadę na tydzień w Dolomity, niestety jestem tak zapracowana, że nie mam czasu odpowiednio się do tego przygotować, coś poczytać, zaplanować.
W związku z tym proszę, poratujcie mnie kilkoma odpowiedziami na pytania, jeśli coś wiecie.. :)

1. jedzenia nie warto brać z Polski? Będę ma polu campingowym, będę miała butlę i będę się ratowała szybkim jedzeniem na zasadzie - słoik pesto, czy jakiegoś sosu + ugotować makaron/ryż itp.
czy dobrze sobie to wyobrażam, że makarony, sosy kupię tam tak tanio, że nie ma sensu brać?
2. wino - jw?
3. jak jest po włosku "bazar". Ja tam będę po górach się plątać, ale lubię sobie podglądać co jedzą ludzie w różnych zakątkach świata, więc fajnie by było rzucić okiem na jakieś miasteczko i wybrać się na jakiś bazar..
4. jak u nich z angielskim? Raczej da się dogadać, czy są jak Hiszpanie? ;)

może jeszcze mi się jakieś pytania wyklują, na razie to tyle..
Z góry dzięki :)

dynia - 2013-06-22, 19:58

Alcia targowisko, to mercato myślę,że będzie dostępne w niektórych miejscowościach.Czasami odbywają się w jakiś ustalony dzień ,czasem codziennie ,musisz się dowiedzieć jak to wygląda w tym regionie.Jedzenie ciut droższe ale bez szaleństw takich ,żebyś brało za esoba z Polski .Makraony ,sosy ,oliwy,sery są u nich o wiele lepsze.Wina tak samo i jeszcze w badzo dobrych cenach.Z tanich marketów sa tam''Penny market'',''Lidl'' te napewno ale nie wiem jak z rozkładem ich w Dolomitach.Bogactow pomidorów i owoców napewno nie pozwoli być wam głodnym.No i lody slynne włoskie lody ,nie są przesadzone ich smaki ;-) Jęsli chodzi o angoelski to reformuja sie powoli i młodzi bez problemu mówią po angielsku ,ze straszymi róznie to bywa podobnie jak w Es.
alcia - 2013-06-23, 10:46

Dziękuję Ci bardzo :)
Lady_Bird - 2013-06-23, 11:18

My byliśmy we Włoszech na rowerach i tak:

1. Jedzenie mieliśmy ze sobą tzn. jakieś ryże/kasze i sosy w proszku coby w każdej chwili się zatrzymać i ugotować. Jak się zatrzymaliśmy na jakiejś wsi wsi to i sklepów nie było ;) Owoce trafiały się po drodze- pola z brzoskwiniami, jeżyny itp.
W niedzielę markety zamknięte, więc trza mieć na uwadze.
Sporo źródeł z wodą więc nie ma sensu kupować.
Pizza najlepsza na świecie!

2. nie mam pojęcia.

4. Z angielskim lipa. Nie wiem jak młodzież. Ze starszymi da się dogadać na migi ;) Jakbyśmy teraz jechali to na pewno bym przestudiowała jakieś podstawowe rozmówki.

Zazdroszczę Ci wypadu!
Uwielbiam Włochy te górzyste :)

martusza - 2013-06-23, 11:44

wlosi po angielsku nie mowia, za to w miare latwo sie z nimi dogadac na migi- wystarczy szeroki usmiech i odrobina inwencji tworczej.
wino jest pewnie nieco drozsze niz w polsce (nie znam polskich cen) ale naprawde dobre. Bez obaz mozecie zamawiac wino stolowe (vino della cas)w restauracjach. Podawane jest w karafkach bez naklejek- ale naprawde zazwyczaj jest dobrej jakosci- a na pewno najtansze.

Pizze w wielu miejscach mizna dostac bez sera- a jesli jecie ser, bedziecie miec do wyboru pizza rosa lub pizza bianca (czesto o to pytaja niezaleznie od tego jaja pizze zamawiacie). bianca jest bez sosu pomidorowego a rosa z sosem.

Poza pizza polecam np foccaciehttp://pl.wikipedia.org/wiki/Focaccia]hxxp://pl.wikipedia.org/wiki/Focaccia

piadina (np na slodko, lub poprosic o nadzienie warzywne tylko) hxxp://pl.wikipedia.org/wiki/Piadina

grissini sa robione tylko z maki wody i oliwy (z dodatkiem drozdzy)

koniecznie bruschetta- czasami podaja z serem ale zazwyczaj to tlyko oliwa i pomidory

mozecie zaryzykopwac gnocchi czyli wloskich kopytek- ale trzeba spytac czy do ciasta nie dodali sera... no i wybrac sos pomidorowy;) szpinakowy zazwyczaj jest na smietanie i z parmezanem

poza tym latwo dostepne sa roznego rodzaju pasty np z pieczonego baklazana

no i naprawde goraco polecam targowiska, tylko trzeba sie dowiedziec gdzie i keidy sie odbywaja.

jaskrawa - 2013-06-23, 15:11

Alcia, ja nie pomogę za bardzo, bo nie byłam (chociaż marzę od lat, ale jakoś się nie układało do tej pory), ale chciałam zapytać - jedziesz "indywidualnie" czy z dzieciakami?

Podpytuję, bo zastanawiam się, kiedy jest sens jechać w góry z dzieckiem i jak to u Was ewentualnie ma wyglądać. My byliśmy we wrześniu w Tatrach, ale okazało się, że niewypał (w nosidle nie wytrzymywała zbyt długo, a na nogach to wiadomo, że za młoda). Więc główne "atrakcje" stanowiły u nas kolejka na Kasprowy i Gubałówkę, duperele na Krupówkach i spacery po Bukowinie T., gdzie mieliśmy kwaterę. Najlepsza wycieczka - Rusinowa Polana i tamtejsze "łowiecki i barany". Ful wypas. Strasznie mi się chce w góry i mam ślinotok, gdy czytam takie wątki :D

Moja przyjaciółka niedawno była w Dolomitach, ale ona gadała tylko o via ferratach, ponieważ codziennie po nich łazili dosłownie całymi dniami, więc niewiele się dowiedziałam o jedzeniu czy Włochach w ogóle (bo ona chyba też nie :D )

alcia - 2013-06-23, 16:13

Dzięki dziewczyny.
martusza, ja nie jestem weganką, także chyba będzie łatwiej :)

jaskrawa, ja jadę bez rodziny, ze znajomymi i też na ferraty. Także tu nie pomogę.
Ale po tatrach chodzę z dzieciakami od zawsze. Jak Lena była niemowlakiem - siedziała w nosidle. Jak była nieco starsza - chodziła już sama. W sumie od 2rż, a 3 tym bardziej -chodziła w znacznej mierze sama, ale była tez dzieckiem sporo śpiącym, więc jak wykazywała ślady mocnego zmęczenia - lądowała na moich plecach i miałam ją "z głowy" ;) I nie powiem - to był najwydajniejszy odcinek wędrówki, bo wiesz jak to chodzenie z maluchem_uparciuchem znającym zawsze najwłaściwsze kierunki ruchu.. byle były odmienne od tych sugerowanych przez mamę ;)
Jakoś zawsze udawało mi się dzieci nakręcać na chodzenie - albo dzięki szlakom (stara sztuczka na szukanie szlaków, z którym to mama ma najwyraźniej ogromny problem). Atrakcje w postaci oranżadek w proszku, które to będzie można przyrządzić jak tylko znajdziemy strumyczek.. Jedzonko z ulubionymi smakołykami, dla którego dzielnie chodziły czekając na zasłużony odpoczynek i "piknik".
Ale nosidło - to dla mnie podstawa zawsze była, nawet jak Lena miała 4-5 lat (czasem trasy bywały niebezpieczne i takiego malucha warto było przetransportować).
jaskrawa napisał/a:
Więc główne "atrakcje" stanowiły u nas kolejka na Kasprowy i Gubałówkę, duperele na Krupówkach

brrrr ;)

jaskrawa - 2013-06-23, 16:41

alciu, dziękuję za odpowiedź. My na razie musimy się chyba skupić na ucieczkach w Tatry bez dziecia, bo nie ma opcji, by młoda jeździła w nosidle na tyle długo, by udało się pokonać jakieś bardziej sensowne trasy.
Za rok będzie miała 3 lata, już teoretycznie można by spróbować - z opcją, że idzie sama, a jak nóżki "zabolą" to nosidło. Tylko że wtedy będzie już drugi dzieć - półroczniak :D . Jak się trafi znowu taki nienosidłowy (Maryś w chuście jako półroczniak wytrzymywała góra pół h, spać nie bardzo chciała), to mamy z bańki kolejne parę lat.

Fajnie macie, że Wam się takie dzieci trafiły :)

magcha - 2013-06-24, 10:52

Alcia - ja nigdzie tak nie zmarzłam w nocy jak w Dolomitach :-> W dzień w dolinach upalnie (lipiec) natomiast w nocy koszmarnie zimno. Być może dużo zrobiła różnica temperatur. Więc polecam ciepłe gatki do spania :oops: i dobry śpiwór :-D
Jadzia - 2013-06-25, 12:31

W kwestiach językowych dodam tylko od siebie, że pomimo, że starsze osoby faktycznie rzadko mówią po angielsku, z młodymi też różnie bywa to Włosi są bardzo serdeczni i potrafią wiele rzeczy na migi wytłumaczyć. Byłam kilka lat temu przez tydzień w Mediolanie i bardzo miło wspominam to dogadywanie się na migi w połączeniu z moją znajomością paru słów po włosku (które były często źródłem nieporozumień ;) ). Niesamowicie serdeczni ludzie...albo miałam szczęście i akurat tylko takich spotkałam.
Lady_Bird - 2013-06-25, 13:02

Jadzia napisał/a:
Niesamowicie serdeczni ludzie...


true!
Bez problemu pozwalali rozbić namiot na swoim terenie. Nawet śniadanie rano dali. :-)

alcia - 2013-07-01, 17:02

magcha napisał/a:
ja nigdzie tak nie zmarzłam w nocy jak w Dolomitach :->

żałuję, że nie zdążyłam przeczytać tego przed wyjazdem. Temperatura najbardziej kryzysowej nocy osiągnęła -1. w pozostałe było niewiele cieplej. no cóż - raczyliśmy się mocno tym tanim dobrym winem, by w ogóle zasnąć. Ale i tak przynajmniej pół z każdej nocy spędzaliśmy telepiąc się mimo spania we wszystkim, co się dało na siebie włożyć.
Mimo to było super :)

Ale dzieci w Dolomity - e e, nie ma sensu. Dwa razy sama mogłam zginąć, a jakąś tam łajzą na maxa nie jestem i ferrat jednak unikałam. Szlaki nawet te łatwe są raczej trudne. Pogoda zmienna, śnieg zasłaniający szlaki, łatwo się zgubić (w polskich górach nie zgubiłam się NIGDY, a tam gubiłam się nieustannie, pakując się czasem w niezłe tarapaty).

Włosi rzeczywiście super :)

zuzinkas - 2013-07-04, 17:21

trafilas akurat na kompletnie nie wloski typ pogody jak na koniec czerwca.. mieszkam tu od 17 lat ale tak zimno w czerwcu to jeszcze nie bylo...
a jak z jedzeniem? opowiadaj..


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group