| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Off-topic - Wasze doświadczenia związane ze studiami
theloudestsound - 2013-08-12, 15:35 Temat postu: Wasze doświadczenia związane ze studiami Od września będę mogła mówić o sobie 'tegoroczna maturzystka', jednak póki co kompletnie nie wiem na jakie studia pójść, a może nie pójść wcale i co dalej zrobić ze swoim życiem. Oczywiście nie oczekuję, że któraś/któryś z Was da mi sprawdzoną receptę, ale fajnie byłoby poczytać o Waszych doświadczeniach, może mnie w jakiś sposób zainspirują i pomogą w podjęciu decyzji
Kamyk - 2013-08-12, 16:15
theloudestsound, jesli od dziecinstwa nie marzysz o zawodzie, ktory mozna wykonywac tylko po okreslionych studiach: lekarz, prawnik, a po Twoim pytaniu domyslam sie, ze tak nie jest, to idz na studia zgodne z Twoja pasja, a nie pod dyktando mody, rodzicow, rynku pracy.
Czas studiow powinnien byc przyjamny, a i o rezultaty latwiej, gdy to co robimy jest dla nas przyjemne.
Konczylam miedzywydzialowe studia ochrony srodowiska, specjalizowalam sie w toksykologii zywnosci, a jestem... konsultantem zarzadzania przedsiebiorstwami i otwieram, zamykam, restrukturyzuje fabryki. Duza czesc moich znajomych wykonuje zawody niepowiazane z kierunkiem studiow. Na studiach warto nauczyc sie korzystac ze zrodel, materialow, myslec, wspolpracowac, nawiazac mnostwo kontaktow oraz przyjazni. Warto tez popracowac nad jezykami obcymi.
Moja rada idz tam, gdzie najlepiej bedziesz sie bawic. Zapisz sie na przyuczelnianie zajecia, ktore sie Tobie podobaja, w tym jazdy konnej, czy choru, jesli lubisz. Korzystaj z miedzynarodowych wymian, typu Erasmus. Juz po pierwszym roku staraj sie zalapac na praktyki do miedzynarodowych korporacji, wiem, wiem, wiele osob tu ich nie lubi, ale tam nie bedziesz parzyc kawy, dobrze Ci zaplaca i wiele sie nauczysz.
Maple Leaf - 2013-08-12, 16:34
theloudestsound, ja chętnie opowiem o swoich doświadczeniach ze studiami, a mam ich niemało
Otóż ja zawsze myślałam, że studia to jest świętość i jak nie dostanę się na żaden uniwersytet, to od razu koniec życia, klepanie biedy i wstyd dla rodziny. Troszkę wynika to z tego, że moi rodzice nie mieli szansy, by studiować, bo bardzo wcześnie urodził im się mój brat. Wychowali się w erze PRL-u, gdzie studiowanie było czymś na prawdę prestiżowym i zapewniały dostatnie życie. Tak więc poniekąd przekazali mi ten sposób myślenia. Po maturze dostałam się na wymarzone studia w wymarzonym mieście i gdyby nie pewne wydarzenia w moim życiu, to pewnie dzisiaj byłabym już wykształconym czlowiekiem. Ale zrezygnowałam po roku, potem jeszcze zmieniałam kierunek dwa razy, ale to nigdy nie było w 100% to, co mi odpowiada.
Jednak dzięki tym dośwadczeniom zmieniło mi się nieco spojrzenie na ten temat. Uważam, że w dzisiejszych czasach- gdzie za przeproszeniem byle kto, z byle jaką wiedzą i "stanem umysłu"- każdy może "coś" studiować. Odnoszę czasem takie wrażenie, że już nawet nie jest ważne, co się studiuje i gdzie, byle by na koniec dostać papierek. Z mojego doświadczenia (a studiowałam na dwóch różnych uczelniach, w sumie w trzech różnych miastach) wynika też, że obecnie uczelnie idą raczej na ilość studentów niż na ich jakość, przy czym wykładowcy burzą się, że muszą ludzi na zajęciach douczać podstawowych rzeczy. Gdybym w Twoim wieku miała taką wiedzę, co dziś to raczej nie zdecydowałabym się na studia, ale na jakieś szkoły techniczne, przygotowujące do zawodu (bo akurat w tym kierunku na pewno chcę iść). Myślę, że jeśli planujesz karierę naukową, to jak najbardziej jest to droga dla Ciebie. No albo masz konkretny pomysł na życie zawodowe i studia są niezbędne w osiągnięciu tego celu. Bo ja na przykład przejechałam się też na tym, że sądziłam, że sobie postudiuję, zdobędę wykształcenie, złapię pracę w zawodzie i jakoś to będzie. Tyle, że mi akurat ciężko jest być dobrym w czymś, co mnie kompletnie nie interesuje. I na dzień dzisiejszy wiem na pewno, że bez studiów można żyć, rodzina z tego powodu nie wydziedzicza ani niewyklucza, można znaleźć pracę, a nawet być szczęśliwszym i dalej się rozwijać intelektualnie, tyle że we własnym zakresie
Wybacz ten przydługi wywód, taki mi się jakoś rozwinęło
Fatty - 2013-08-12, 17:43
Ja akurat w takiej sytuacji, że gdybym wtedy wiedziała to, co wiem teraz na studia bym nie szła Żałuję tylko wydanych pieniędzy, samych studiów niet, bo jednak fajnych ludzi poznałam, a ciekawe tresci wyniosłam, przemycane tak miedzy wykładami. Nie pracuję w zawodzie wyuczonym, bo przez zaniedbanie uczelni nie mam doń uprawnień Nie idż na Urz
Na coś do czego mam predyspozycje(niektórzy nazywaja to w tym przypadku odpornoscią psychiczna ale to chyba nie to) natrafiłam miesiac temu przypadkiem, zrobiłam jedno szkolenie na spróbę i pyk! To jest to W sobotę jadę kształcić się w czymś pokrewnym, ale cięższego kalibru Trza mieć oczyska i uszyska otwarte, spróbować tego i tamtego- a nuż coś zaskoczy
nemain - 2013-08-12, 19:22
oooo temat mi bliski bom ja wieczna studentka z rozległymi zainteresowaniami
zaraz po maturze dostałam się na uw, potem zmieniałam kierunek 4 razy kończąc po drodze inne kursy/szkolenia/szkoły policealne żeby już jako dorosła osoba zdecydować się ostatecznie na powrót na uczelnie na kierunek, którego wcześniej spróbowałam. tyle, że tym razem świadomie, z przekonaniem i samozaparciem
myślę, że trzeba się uczyć tego co daje Ci zadowolenie i poczucie spełnienia. jednocześnie to chyba niemożliwe aby w wieku 19-20 lat wiedzieć co to jest. do tego trzeba popróbować wielu rzeczy, zobaczyć jak wykonywanie danego zawodu wygląda w praktyce, zebrać jakieś doświadczenie życiowe.
studia w moim przekonaniu dają niezbędne podstawy teoretyczne ale jednak praktyki nie zastąpi absolutnie nic. dlatego jeśli nie jesteś przekonana do tego co chciałabyś robić w życiu to może pomyśl o tym jak możesz sobie zapewnić ciekawe doświadczenia (staże, wolontariaty, wyjazdy zagraniczne etc). popularny na zachodzie rok przerwy między liceum a studiami nie jest w moim przekonaniu głupim pomysłem
Fatty - 2013-08-12, 19:55
| nemain napisał/a: | | popularny na zachodzie rok przerwy między liceum a studiami nie jest w moim przekonaniu głupim pomysłem |
w moim przekonaniu jest pomysłem genialnym - nie byłabym wtedy 4 tysiące w doope za czesne (zaraz po maturze zapisałam sie pod presją rodziny i koleżanki na ogrodnictwo, którego szczerze nienawidziłam i z dziką radością dałam sobie spokój po roku )
ropuszka - 2013-08-12, 20:07
jeśli nie masz wymarzonych studiów, to rozważ może studium/szkołę policealną roczne lub dwuletnie, albo jakiś kurs albo i rok przerwy
arahja - 2013-08-12, 20:14
Hm, ja bym ponownie jednak parła na ścisłe - było mi w sumie wsio rawno, co robić, mogłam wtedy jeszcze kierunkować się na poli, a poszłam na uniwerek i bawię się we freelancing. Lubię to, ale i tak funduję sobie wieczny konflikt "mieć czy być".
Kat... - 2013-08-12, 20:49
Ja też zawsze miałam takie poczucie, że muszę iść na studia, że to naturalna kolej rzeczy po liceum. Moi rodzice są po studiach i zawsze jakoś w naszym domu to było totalnie oczywiste.
Poszłam na kierunek taki se bo się nigdzie indzie nie dostałam i na całe szczęście zaszłam w ciążę i studia musiałam opuścić (tu nie ma opcji zaocznej a zajęcia są 8-20 więc po dziekance i tak nie miałam co zrobić z dzieckiem) bo teraz byłaby kicha. Miałabym frustrującą, nudną pracę pewnie. Albo żadną. Potem zrobiłam kury masażu ale też jakoś się nie mogłam przemóc do tego żeby masować, bałam się, że komuś krzywdę zrobię zbyt małą wiedzą.
Teraz się zastanawiałam nad swoim życiem i razem z doradcą zawodowym doszłyśmy do wniosku, że najlepsza dla mnie będzie szkoła policealna. Teraz jest na rynku straszna nadprodukcja absolwentów, dla których nie ma pracy. A specjalistów, robotników brakuje.
theloudestsound, ja bym Cię chciała gorąco zachęcić do spotkania z doradcą zawodowym. Byłabyś w stanie ustalić w jakich zawodach byś się odnalazła, a w jakich na pewno nie. Mogłabyś porobić testy żeby wiedzieć chociaż w jakim kierunku warto iść.
Salamandra*75 - 2013-08-12, 20:51
ja zawsze chciałam iść na ogrodnictwo,ale nie miałam biologii w średniej szkole i mnie nie przyjęli ;-(poszłam na geografię,ale teraz bym na pewno nie wybrała tego kierunku.
Myślę,że gdybym miała wybierać dziś, napisałabym na kartce w jakim zawodzie widzę się w przyszłości,co lubię robić jakie mam predyspozycje do danego zawodu,taki psychotest.Wtedy łatwiej podjąć decyzję.
powodzenia pozdrawiam
panikanka - 2013-08-12, 21:08
ja z tą mądrością, którą mam teraz (ekhem ) zrobiłabym sobie rok przerwy po LO. Studia nie uciekną, a tobie może wyklaruje się czym chcesz się w przyszłości zarobkowo zajmować
Mój nieprzemyślany licencjat robiłam 5 lat, bo się jakoś męczyłam tam i nie dawałam rady. Potrzebowałam roku dziekanki (wykorzystałam go na pracę w hiszpanii zupełnie niezwiązaną z tematem, za to przepięknie związaną ze słońcem, morzem i hiszpańskojęzycznymi adoratorami ) No i potem rok kiblowałam Licencjat z filozofii nie przydał mi się kompletnie do niczego, bo teraz robię w meblach. No może oprócz oczywiście bandy wspaniałych kolorowych ludzi jakich tam poznałam A dopiero teraz dojrzała we mnie myśl kim chcę być jak będę duża i wybieram się na studia już zaoczne, które planowo skończę jako trzydziestolatka
theloudestsound - 2013-08-12, 21:19
Jedyną moją małą pasją, którą do tej pory odkryłam jest gotowanie, jednak zagadnienia na studiach gastronomicznych z pewnością kłóciłyby się z moimi poglądami (weganizm..), poza tym nawet lubię uczyć się języków obcych, więc myślałam o filologii pytanie tylko, czy brnąć dalej we francuski (uczę się od 3 lat) czy wypróbować czegoś nowego, myślę że jeśli już postanowię, że wybieram się na studia potraktuję je bardziej jako poszerzenie horyzontów, niż klucz do znalezienia przyszłej pracy, poza tym lubię czytać książki, oglądam sporo filmów, więc może filmoznawstwo, lub coś związanego z literaturą, zastanawiałam się również nad studiami związanymi z ochroną przyrody ale myślę, że byłoby mi ciężko się dostać *na maturze zdaję rozszerozny polski, angielski i podstawowy francuski) och ciężki wybór..
Fatty można wiedzieć na co natrafiłaś?
Kat Wiesz może jak mogę się dowiedzieć gdzie w mojej okolicy ktoś taki przyjmuje?
Wielkie dzięki za tak duży odzew
Fatty - 2013-08-12, 21:24
theloudestsound, związane z branżą pogrzebową, ale jakby mnie ktoś wcześniej pytał, to w życiu bym nie pomyślała, że się w tym odnajdę
Jak się nadarza okazja, trza spróbować- natchnienia nieraz się dostaje
Kat... - 2013-08-12, 21:43
| theloudestsound napisał/a: |
Kat Wiesz może jak mogę się dowiedzieć gdzie w mojej okolicy ktoś taki przyjmuje? | w urzędzie pracy. Nawet bez rejestracji można się zapisać. Ja z małym Zygą chodziłam na spotkania.
Kamyk - 2013-08-13, 05:38
theloudestsound, skoro gotowanie Cie kreci to moze Zywienie Czlowieka. To prawda z wieloma rzeczami sie nie zgodzisz, ale na studiach wlasnie o to tez chodzi by poszerzyc horyzonty, nauczyc sie dyskutowac, potrafic kreatywnie zarzadzac konfliktem, a czasami i nauczyc sie odpuszczac, wiedzac swoje
Ja zrezygnowalam ze studiow na Weterynari o ktorej marzyalam od 4 latka, ze wzgledu na wyczytane w przewodniku po kierunkach, ze maja zajecia w rzezni - i troszke szkodac, ze to mnie zrazilo, taka jest rzeczywistosc i czasami trzeba przejsc przez ciezki semestr, pokonac przyslowiowa gore by dotrzec do wymarzonego zawodu.
Ja w przeciwienstwie do wiekszosci nie radzialaby Tobie robienia przerwy. Wyksztalcenie wyzsze jest pozadane, nie wazne jaki kierunek. Duza czesc pracodowacow jednak wymaga papierka ukonczenia studiow. Nie da Ci ono przewagi w konkurencji na rynku pracy, ale zapewni, ze nie zostanie Twoje CV odrzucone w przedbigach.
Poza tym studiowanie to najlepsza proba, czy to jest to. I nie warto konczyc studiow, tylko dlatego, ze je zaczelismy. Po drugim roku zwykle mozna miec dosc jasne spojrzenie co nam studia dadza i jesli to nie to to lepiej od razu probowac, gdzie indziej.
Jesli lubisz gotowac i np. chcialabys miec w przyszlosci swoja restauracje/ciec wege to moze znalezc liste najlepszych szefow wege w Polsce/na swiecie i sprobowac sie dostac do nich na staz? Czasami zadziwiajace jest jak malo osob odwaza sie na taki krok. Napisz do paru, opisz swoja pasje i dlaczego bys sie chciala uczyc wlasnie z nimi.
Na ochronie srodowiska bedziesz miala mnostwo przedmiotow scislych: fizyka, chemia, biochemia, a poza tym techniczynych jak geologia, infrastruktura, prawdopodobnie bedziecie sie uczyc jak projektowac oczyszczalnie, zbiorniki drobnej retencji itd. Jestes pewna, ze to Twoja bajka?
Co do jezykow obcych to otwieraja one znacznie wiecej drzwi niz wyzsze wyksztalcenie. Wiec tu polozylabym duzy nacisk.
nemain - 2013-08-13, 07:28
dietetyka jest bardzo ciekawym i pożądanym wykształceniem. myślę, że jako weganka dietetyk nie narzekałabyś na brak klientów w przyszłości bo wege różnej maści szukają fachowych porad od ludzi, którym nie będą musieli się tłumaczyć dlaczego wybrali właśnie taką dietę.
poza tym jeśli lubisz języki obce to może właśnie wyjazd za granicę w celu nauki i języka i zbierania doświadczeń. mam znajomą, która kiedyś wyjechała na cypr jako pokojówka a po pracy uczyła się tam języka. ostatecznie zdecydowała się wrócić tu i iść na turystykę
jest jeszcze opcja poszukania studiów za granicą - wiele zagranicznych uczelni oferuje ciekawe stypendia a skoro znasz już język to masz sprawę ułatwioną. i wybór kierunków Ci się znacznie poszerza
renka - 2013-08-13, 08:38
Ja po maturze uparlam sie, zeby zdawac na biologie, bo wowczas moim marzeniem byly podroze i krecenie filmow przyrodniczych. Stwierdzilam zatem, ze dobrze sie do tego przygotowac merytorycznie Nie dostalam sie, na szczescie zabraklo mi kilku punktow (zreszta ze mnie scislowiec zaden).
Mialam zatem przymusowy rok wolny, ktory sobie chwale. Znalazlam bardzo fajna prace, ktora nieco wowczas mnie zepsula, bo bedac nie przygotowana mentalnie zarabialam wowczas spora kase, z ktora nie mialam pomyslu co robic i ja rozpieprzalam na lewo i prawo.
Nie do konca pamietam, co mnie podkusilo, zeby rok pozniej zdawac na bibliotekoznawstwo, ale chyba przemykalo mi przez mysl, ze edytorstwo by bylo fajnym zajeciem. Dostalam sie (tam zreszta chyba nie da sie nie dostac). Pod koniec studiow juz bylam ukierunkowana i wiedzialam, co chce robic, gdzie pracowac. I gdy dostalam rownolegle oferty pracy zarowno w wydawnictwie, jak i w bibliotece to wybralam to drugie, czego zupelnie nie zaluje, bo lubie swoja prace i sprawia mi ona duza frajde.
| arahja napisał/a: | | Lubię to, ale i tak funduję sobie wieczny konflikt "mieć czy być". |
O tak, z tym, ze ja tego konfliktu nie mam, ale przy finansowej dolinie przymyka mi czasami przez mysl, ze moglam jednak bardziej intratniejsze zajecie sobie znalezc (i wowczas sobie mysle, ze jednak mozna bylo skorzystac z oferty pracy w wydawnictwie ).
aga40 - 2013-08-13, 09:12
filologie francuska odradzam jak zdajesz na podstwowym. no, chyba, ze na filologie od podstaw. ja skonczylam specjalnosc tlumaczeniowa i dzis do niczego to mi nie sluzy.
theloudestsound - 2013-08-13, 10:16
nemain niestety na dietetykę wymagana jest matura z biologi i/lub z chemii, więc odpada, a szkoda, bo to dość ciekawy kierunek (to samo z resztą tyczy się Żywienia Człowieka)
renka gdzie studiowałaś bibliotekoznawstwo, mogłabyś powiedzieć coś więcej o tym kierunku?
Kamyk to zupełnie nie moja bajka, dzięki
ropuszka - 2013-08-13, 10:28
theloudestsound, a nie można zmienić deklaracji maturalnej we wrześniu?
wpiszesz sobie biologię i się po prostu nauczysz jej w rok.
u mnie w klasie kilka osób tak zrobiło: poszli na kurs przygotowujący do matury rozszerzonej w rok i udało im się
theloudestsound - 2013-08-13, 10:36
ropuszka nie składałam jeszcze deklaracji maturalnej, to się robi bodajże w październiku (wstępnie) a potem w grudniu już oficjalnie, muszę się nad tym poważnie zastanowić, szczególnie, że z tego co się zorientowałam wystarczyłaby mi matura zdana na poziomie podstawowym
ropuszka - 2013-08-13, 11:05
theloudestsound, a tym roku jak piszecie matury: albo rozszerzoną albo podstawową czy podstawową a potem rozszerzoną ?
theloudestsound - 2013-08-13, 11:24
ropuszka przedmioty dodatkowe można zdawać na poziomie podstawowym albo rozszerzonym (z tego co wyczytałam)
oszum - 2013-08-13, 15:25
| theloudestsound napisał/a: | | renka gdzie studiowałaś bibliotekoznawstwo, mogłabyś powiedzieć coś więcej o tym kierunku? |
Ja co prawda nie Renka, ale też studiowałam bibliotekoznawstwo (we Wrocławiu). To były moje pierwsze studia, przez które niestety zraziłam się do studiowania. Chciałam na nie iść, praca w bibliotece z racji, że w mojej rodzinie tradycje bibliotekarskie sięgają trzech pokoleń , wydawała mi się bardzo fajna . Ale studia były dla mnie koszmarne. Spokojnie można iść na innych kierunek, a bibliotekoznawstwo zrobić asekuracyjnie uzupełniająco. Potem studiowałam historię, filologię rosyjską, czeską i ostatecznie nie skończyłam niczego . Żałuję, że nie zrobiłam sobie kiedyś przerwy między liceum a studiami. Może gdyby człowiek się wyszalał, wyimprezował i wyjeździł to inaczej podchodziłabym do nauki. Opcje jakichś wolontariatów czy praktyk wydają mi się naprawdę spoko.
theloudestsound, masz fajne podejście, że tak drążysz temat zawczasu. Ja niestety podeszłam do tego zbyt lajtowo... Warto zrobić rozeznanie żeby się nie rozczarować. Chociaż ogólnie na studiach na polskiej uczelni nie należy chyba spodziewać się większego szału. Niestety uniwersytet, nauczanie i podejście do studentów są totalnie skostniałe. Wiele przedmiotów nie nadaje się totalnie do niczego, ma się wrażenie, że istnieją tylko po to, żeby tworzyć etaty-widma dla podstarzałych wykładowców. A to, co mogłoby być naprawdę fajne i przydatne często traktowane jest po łebkach.
olgasza - 2013-08-13, 16:02
theloudestsound, przed wyborem kierunku sprawdziłabym program studiów, przedmioty obowiązkowe i fakultatywne, opinie o wykładowcach (są grupy i fora danych kierunków), możliwości wyjazdu na stypendia za granicę i w ogóle możliwości stypendialne, zasięgnęłabym języka u ludzi, którzy już studiują albo skończyli studia. Myślę, że to może dać jakiś obraz
Ja sama chciałam iść na indologię (głos serca), ale skończyłam bohemistykę (głos rozsądku), którą zresztą co roku chciałam rzucać i w międzyczasie zrobiłam sobie rok przerwy (na podróż do Indii jednak), po czym musiałam rok powtarzać, bo w międzyczasie zmienił się program I chyba w sumie obroniłam się tylko dlatego, że miałam świadomość, jak bardzo zależy na tym moim rodzicom, dla mnie to było mało istotne...
Teraz pracuję częściowo zgodnie z wykształceniem (tłumaczę) i nie żałuję tych 7 lat, ale sam system studiów w Polsce uważam za nieżyciowy i mało rozwijający.
Skorzystaj z konsultacji doradcy zawodowego, szlifuj angielski (bo francuski może i ładny, ale jednak niszowy), korzystaj z opcji wolontariatu lub praktyk i chuchaj na swoje pasje - może staną się twoją shadow career
I jeszcze wykład Jobsa, ot tak: hxxp://www.youtube.com/watch?v=ogKQjHOVyzA
Agnieszka - 2013-08-13, 18:15
Podpiszę się pod olgasza. Nie wszystkie przedmioty na studiach będą pasować (ale program warto znać), czasem to też kwestia prowadzącego (tzw czynnik ludzki ) Jak wiesz co, to zmień przedmioty maturalne. Studiowałam dawno i nie było prywatnych uczelni potem zaczęły się pojawiać. Oczywiście zmieniałam kierunek (po 2 roku, razem z grupą osób utworzyli na nasza prośbę I rocznik w dużej mierze akceptując dotychczasowe ramy programowe - ta sama uczelnia uczelnia, wykładowcy ale inne ukierunkowanie, więcej specjalizacji i można było więcej niż jedną) wymiękłam po praktykach. Praktyki, kursy, treningi, możliwość poznania tematu w instytucjach gdzie działali/współpracowali wykładowcy b fajne ale ja nie ze wszystkiego korzystałam bo wyprowadziłam się z domu i opcja zarobkowa była dla mnie istotna.
Czy bym wybrała inny kierunek... z moim bagażem doświadczeń i raca w obrębię tego co zgodne z wykształceniem tak (pewnie SGGW) ale wówczas go nie miałam.
Matura m.in z biologii natomiast z racji konfliktów z nauczycielami (no w sumie z jedną ale bardzo ostro) miałam być niedopuszczona.
Kamyk - 2013-08-13, 19:11
Mam zupelnie inne doswiadczenia ze studiowania. Pani w dziekanacie rewelacja, akademiki super, dziekan madry czlowiek, jedyne wyklady (nie cwieczenia), ktore opuscilam to podstawy rolnictwa - strasznie nudnie prowadzone, fajne zajecia terenowe, mnostwo dostepnych zajec, prace magisterska dzieki znajomoscia i zaangazowaniu pani profesor z weterynaryjnej toksykologi pisalam u super czlowieka w Instytucie Biotechnologii Przemyslu Rolno-Spozywczego z dokladnie takiego tematu jaki sobie wymarzylam, co nie bylo mozliwe na uczelni. Chyba wiec tak jak w kazdej dziedzinie zycia nie ma co generalizowac
Humbak - 2013-08-13, 21:18
ja tylko mogę poradzić, że najważniejsze jest aby wybrać to co się lubi, to prawda, ale też tak samo ważne:
to co ci dobrze wychodzi. Wtedy studia nie pójdą na marne. Jest znacznie więcej rzeczy które lubimy niż tych które lubimy i umiemy
qetrab - 2013-08-14, 10:09
Jeżeli masz taką możliwość to zrób sobie rok przerwy i przemyśl wszystko na spokojnie. Lepiej mieć rok "w plecy" niż wybrać studia, z którymi potem będziesz się męczyć
moritura - 2013-08-20, 21:32
Ech, studia, to były czasy... Zwłaszcza na pierwszym roku, kiedy to po raz ostatni byłam 100% na utrzymaniu rodziców. Zero odpowiedzialności przy pełnych możliwościach i wierze w świetlaną przyszłość. Chyba już się taki moment nie powtórzy
Studia wspominam super (filozofia), choć zwątpiłam w (m.in.) ich sens po 3 roku i wzięłam dziekankę, żeby potem robić 2w1 i kończyć ze swoim rocznikiem Wybierałam zgodnie z zainteresowaniami, po zapoznaniu się z programem, nazwiskami wykładowców itd. W dwa lata po obronie żyję ze stypendium dr i nie mam pomysłu na życie Ale i tak jedyne, czego żałuję, to że bardziej nie przyłożyłam się do języków obcych i teraz muszę nadganiać braki.
Iść na studia po to, żeby załapać się na praktyki do międzynarodowej korpo i zasuwać po 50 h w tygodniu przy czymś, czego sensu nie widzę? Szanuję cudze wybory, ale sama preferowałabym chyba eutanazję.
idalianna - 2013-08-20, 23:30
| oszum napisał/a: | | Żałuję, że nie zrobiłam sobie kiedyś przerwy między liceum a studiami. Może gdyby człowiek się wyszalał, wyimprezował i wyjeździł to inaczej podchodziłabym do nauki. |
... Ja miałam rok przerwy między liceum a studiami, ale na urodzenie dziecka. Tzn pisałam maturę już z larwą w brzuchu, potem od razu poszłam na UG na finanse (w sumie rodzice powiedzili, że fajny kierunek, bo oni studiowali na tym wydziale...) - październik, połowa listopada (było w miarę ciekawie ale bez szału jakiegoś wielkiego) i... opadłam wielkim brzuchem do góry bucząc "nie chce mi sięęę..." W grudniu urodziłam, pobyłam sobie z Małym do następnego października (czego nie żałuję) i ... znów poszłam na ten sam kierunek.
Teraz jestem po 1 roku. Studia są ciekawe, są fajne i mniej fajne przedmioty, ogólnie mi się podoba, czasem bardzo mi się podoba, ale nie porywa mnie to niesłychanie. Jak rok temu wybierałam drugi raz to myślałam o pedagogice, ale ojciec mi nagadał, że bez sensu, że po tym nie ma pracy i najwyżej będę pracować w żłobku za gów.niane pieniądze. Ale teraz sobie myślę, że może i bym chciała pracować w żłobku za gówniane pieniądze. A jeśli nie to kursy/szkolenia i można otworzyć np ośrodek czy coś w tym stylu dla dzieci chorych/z problemami np sensorycznymi.. tak naprawdę to chyba najważniejsze żeby coś naprawdę lubić, fascynować się.
Powiem Ci po pierwszym roku finansów że gdybym miała powiedzieć jaki wybrałabym temat na pracę licencjacką/mag z finansów nie wiedziałabym kompletnie nic. Ale temat na taką pracę z pedagogiki/psych dziecięcej albo dietetyki to miałabym na pewno od razu kilka pomysłów...
Teraz bym chyba wybrała coś mniej kasiastego, ale co mnie naprawdę kręci...
Kamyk - 2013-08-21, 07:12
moritura, po 10 latach pracy w korporacjach stwierdze, ze czas pracy na stanowiskach niekierowniczych to byla swietosc. Na stanowiskach kierowniczych zwykle jest zadaniowy czas pracy i znow jesli nie ma sie amibicji zostac szefem regionu (np Europy) w 5 lat, albo wewnetrznej motywacji by sie zglaszac do wszystkiego i wszystko konczyc przed terminem to spokojnie mozna pracowac 8h dziennie i to nie tak, ze nie ma sie czasu na posilek. Nie demonizowalabym korporacji, bo wiekszosc malych prywatnych firm oferuje duzo gorsze warunki.
Oczywiscie z dusza hipisa to pewnie nikt sie w korporacji nie odnajdzie, wiec nie jest to rozwiazanie dla wszystkich. Nie mniej ja sobie chwale: poznalam mnostwo niesamowitych miejsc, pracowalam w Niemczech, Rosji, Angli, Brazyli, az w koncu postanowilam rozstac sie z korporacja pracujac w Rumuni. Moglam spedziec 2 tygodnie w Pantanalu na programie Earthwatch, na co samej raczej nie byloby mnie stac. Moglam po dwoch latach pracy bez wyrzeczen kupic sobie wymarzonego od dziecka konia i przez nastepny rok przychodzic do pracy na 12, bo najpierw musialam byc w stajni A przede wszystkim praca nie byla monotonna, a mnie taka powtarzalna by chyba zabila.
Zgadzam sie w pelni z idalianna, zarowno studia jak i praca musza KRECIC, jak nie jest dla nas przyjemne to co robimy nie bedzie ani efektow, ani przyjemnosci.
Alispo - 2013-08-21, 08:45
| Humbak napisał/a: | ja tylko mogę poradzić, że najważniejsze jest aby wybrać to co się lubi, to prawda, ale też tak samo ważne:
to co ci dobrze wychodzi. Wtedy studia nie pójdą na marne. Jest znacznie więcej rzeczy które lubimy niż tych które lubimy i umiemy |
Mądre słowa...
martusza - 2013-08-21, 09:12
a ja moje studia skonczylam ale nigdy sie nie obronilam, moi rodzice wydali na nie mnostwo kasy, nie pamietam wiele z tego co sie na nich "nauczylam", nie pracuje w zawodzie. Korzystam wprawdzie na co dzien z jezykow ktore studiowalam (dunski, szwedzki i niemiecki) ale w stopniu bardzo ograniczonym... Jesli dzis mialabym decydowac o kierunku studiow na pewno nie wybralabym skandynawistyki (ktora byla od poczatku pomyslem przypadkowym... po prostu nie wiedzialam co ze soba zrobic)
Ale czy zaluje? Absolutnie NIE! Studia daly mi mozliwosc wyjazdow, spotkania nowych ludzi, nawiazania wielu przyjazni ktore trwaja do teraz mimo dzielacych nas odleglosci. Nauczylam sie radzic sobie sama- poza krajem, z daleka od rodziny. Studia byly dla mnie inspiracja do szukania dla siebie nowych drog i daly czas na znalezienie pomyslu na zycie. Nadal nie wiem co chcialabym robic jesli chodzi o prace natomiast wlasnie na studiach nauczylam sie kim jestem, do czego jestem zdolna i czego chce lub nie chce od zycia. Ten czas byl po trochu przedluzeniem dziecinstwa a po trochu okresem na poukladanie kilku spraw.
Jesli nie wiesz co chcesz studiowac- mysle ze dobrym pomyslem jest zrobienie sobie przerwy, natomiast nie polecalabym siedzenia bezczynnie. Zrob cos dla siebie, sprobuj nowych rzeczy- wyjedz, naucz sie nowego jezyka, znajdz jakas szkole staz, praktyki... Nawet jesli nie nauczysz sie zawodu zdobedziesz nowe doswiadczenia ktore moze pomoga ci wybrac to, co naprawde chcialabys robic. Poza tym decyzja o studiach nie jest wyborem nieodwracalnym. Studia to nie tylko nauka profesji.
renka - 2013-08-21, 09:42
| oszum napisał/a: | | theloudestsound napisał/a: | | renka gdzie studiowałaś bibliotekoznawstwo, mogłabyś powiedzieć coś więcej o tym kierunku? |
Ja co prawda nie Renka, ale też studiowałam bibliotekoznawstwo (we Wrocławiu). To były moje pierwsze studia, przez które niestety zraziłam się do studiowania. Chciałam na nie iść, praca w bibliotece z racji, że w mojej rodzinie tradycje bibliotekarskie sięgają trzech pokoleń , wydawała mi się bardzo fajna . Ale studia były dla mnie koszmarne. Spokojnie można iść na innych kierunek, a bibliotekoznawstwo zrobić asekuracyjnie uzupełniająco. Potem studiowałam historię, filologię rosyjską, czeską i ostatecznie nie skończyłam niczego . |
Tez studiowalam na UWr. Wowczas byly to jednolite 5-letnie studia magisterskie, teraz jast 3-letni licencjat i 2-letnie magisterskie.
Ja akurat z tych prawdziwych studentow, ktorzy mieli bardzo bujne zycie studenckie Same studia zaczely mnie interesowac dopiero na 4 roku (nawet wowczas na stypendium naukowe sie lapalam), pierwsze trzy lata wagarowalam i chodzilam na zajecia tylko wtedy, kiedy musialam cos zaliczyc. Ale zawsze uwielbialam sie uczyc do egzaminow, bo mnie to interesowalo. Wiekszosc cwiczen i wykladow bylo dla mnie strata czasu.
Moze tez wlasnie warto, zebys poszukala studiow z opcja licencjacka? Pozniej mozna zrobic magisterskie na innym kierunku, niekoniecznie kontunuujac profil licencjacki. Ale to juz bys musiala sprawdzic, jakie kierunki magisterskie wchodza w gre do danego licencjatu, bo najczesciej jednak sa to chyba zawezone opcje wyboru.
buraczara - 2013-08-26, 10:31
Temat na czasie dla mnie, jako ze zastanawiam sie co tu ze soba poczac. 10 lat temu skonczylam studia z tytulem magistra. Musze przyznac, ze wspominam tamte czasy jako najlepszy okres w moim zyciu, jednak nie z przyczyn naukowych a towazyskich . Towarzystwo bylo przednie, studia zlecialy lekko i przyjemnie a ja niestety oprocz tytulu naukowego nie wynioslam niczego, co mogloby ulatwic zarobienie na kawalek chleba . Obecnie przegladam oferty szkol... wybor ciezki.
|
|