| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Wiek poniemowlęcy - Chyba mam wegedzieciaka
Kikimora - 2013-09-09, 14:18 Temat postu: Chyba mam wegedzieciaka Witam,
Jestem tu zupełnia nowa, a przyszłam tu z pytaniem.
Otóż - ani ja ani mąż nie jesteśmy wegetarianami, ale nasza prawie dwuletnia córeczka chyba tak Po prostu odmawia jedzenia mięsa (ryby jeszcze ujdą). I ponieważ je nie mam doświadczenia w temacie, chciałam was zapytać: co zamiast mięsa?
Póki co ona uwielbia warzywa zielone oraz strączkowe (szczególnie kukurydzę i groszek, ale też i różne fasole), makaron, ryż, jogurt - oraz owoce: brzoskwinie, nektarynki, jagody, winogrona i inne.
Nie chcę jej zmuszać do mięsa (czasem uda mi się przemycić, ale żadko, i w sumie to chyba nie tędy droga). Jedynie pasztet lubi
No więc co jej dawać, co jej dostarczy białka, żelaza i innych takich (szczególnie żelaza, bo z tym jest trochę słabo, jest tuż poniżej dolnej granicy)?
nemain - 2013-09-09, 14:41
żelazo: popping z amarantusa dodawany do kaszek u nas załatwia sprawę. a właściwie dodawany do czego się da (zup, ciastek, kotletów) bo ma dużo żelaza, magnezu i białka.
poza tym jest serwis wegemaluch.pl - chyba tak - i tam masz sporo różnych porad.
a dzieci mają chyba fazy na jedzenie i nie jedzenie różnych rzeczy więc skoro u Was na stole pojawia się mięso to raczej młoda też będzie je jadać.
jaskrawa - 2013-09-09, 14:41
To bardzo fajnie, że nie chcesz jej zmuszać, bo dzieci w ogóle nie należy zmuszać do jedzenia Może też tak być, że skoro Wy jecie mięso (a może upodobania córki będą inspiracją dla Was? mięso wcale nie jest w diecie niezbędne), dziewczynka też prędzej czy później zacznie. Z doświadczenia swojego i znajomych wiem, że takie małe dzieci często odmawiają jedzenia różnych grup produktów (np. synek mojej sio od jakiegoś czasu prawie w ogóle nie je warzyw, moja córeczka przez jakiś czas w ogóle nie chciała owoców, poza jabłkami itd.), a potem im ta awersja przechodzi.
Wydaje mi się, że to mit, że mięso trzeba czymś "zastąpić". Cała masa ludzi (w tym dzieci) nie je mięsa i ma się świetnie. Ja nigdy nie starałam się specjalnie o "zastąpienie" mięsa ze względu na żelazo i białko - i nigdy nie miałam anemii. A białka w diecie ludzi jedzących mięso i nabiał z reguły jest za dużo.
Zadbaj po prostu o urozmaiconą dietę, ciesz się, że córeczka lubi warzywa, bo z tym tak często rodzice mają kłopot... Pamiętaj o kaszach, pełnoziarnistym pieczywie czy makaronach, zielonych (i nie tylko) warzywach (wcale nie musi to być szpinak, którego nie należy jeść zbyt dużo ze względu na zawartość szczawianów), możesz mielić rozmaite pestki i wrzucać do zupy. Na wegedzieciaku na pewno znajdziesz przepisy na dobre bezmięsne pasztety skoro dzieć lubi tę formę
Tu masz wątek o źródłach żelaza:
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=256
Jest też dział z przepisami, tam można szukać inspiracji.
Ja Ci akurat "zazdroszczę" takiego bezmięsnego dziecka, bo moja córka mięso niestety lubi a wydaje mi się, że dietę wege wręcz łatwiej jest utrzymać u dziecka zdrową, jeśli maluch nie zapycha swojego żołądka kotletem, tylko zostawia miejsce na dużo zdrowsze rzeczy.
Jabłania - 2013-09-09, 15:00
Hej Witaj na forum Żelazo znajdziesz też w zielonych częściach roślin, w tym także w niedocenianej natce marchewki (można dodawać do zupy) i liściach rzodkiewki (do sałatek), w naparze z pokrzywy (są takie herbatki), kminku (w kminku jest dużo żelaza), nattce pietruszki, brokułach, burakach, kapuście, siemieniu lnianym, kaszy jaglanej itd
Pełnowartościowe białko uzyskasz łącząc różne produkty, np soczewice z ryżem (ale nie wybieraj białego). Generalnie białko jest w roślinach strączkowych. Możesz też skontaktować się z dietetyczką z naszego forum (Tutusia).
Kikimora - 2013-09-09, 15:02
O! zapomnialam o kaszy!
A z tym żelazem mam trochę schizę, bo Wanda cały czas "je pierś" (całą noc w sumie ) i do tego pije mleko w przedszkolu, a poza tym przynajmniej jeden jogurt dziennie, więc siłą rzeczy żelazo słabiej się u niej wchłania. Jedyne co, to tym pasztetem nadrabia
Jabłania - 2013-09-09, 15:08
Najbardziej wartościowa jest kasza jaglana Warto by obok warzyw i owoców pojawiały się produkty zbożowe. Dodawaj do potraw troszeńkę oleju, np lnianego (zawiera Omega3, DHA) i rzepakowego -dzięki temu żelazo będzie się lepiej wchłaniać
kml - 2013-09-09, 15:16
Dieta zdominowana przez nabiał jest sporym problemem przy niedoborach żelaza. Sama jako dziecko miałam przez to problemy. Teraz nie kombinuję za wiele, codziennie piję herbatkę z pokrzywy z cytryną i wyniki mam świetne.
Ps. Kukurydza to nie jest chyba roślina strączkowa?
kamma - 2013-09-09, 15:16
| Cytat: | | Póki co ona uwielbia warzywa zielone oraz strączkowe (szczególnie kukurydzę i groszek, ale też i różne fasole), makaron, ryż, jogurt - oraz owoce: brzoskwinie, nektarynki, jagody, winogrona i inne. |
no to znakomicie Wydaje mi się, że niewiele można tu poprawić. Tak jak dziewczyny pisały - zimnotłoczone oleje, pestki, zielone warzywa i powinno być git
A jaki poziom żelaza ma Twoja córa? Bo normy są różne i u dwulatków nie zawsze warto zawracać sobie nimi głowy.
an - 2013-09-09, 17:13
Jest tu wiele pozytywów i dobrych rad, to powiem co według mnie budzi obawy.
Pasztet mięsny to jeden z najgorszych produktów jakie przeznacza sie do spożycia, znaleźć się tam może dosłownie wszystko, zazwyczaj najbardziej szkodliwe jak tłuszcze zwierzęce.
Wydaje mi się, że lepiej żeby dziecko jadło mięso kurczaka z przydomowej wiejskiej hodowli niż jakikolwiek zwierzęcy pasztet.
Co do ryb, to zorientuj się, które są najbardziej skażone i jakich unikać, szczególnie ważne dla dziecka.
Dodam jeszcze jako sprostowanie, że w siemieniu nie ma DHA, jest ALA
Jabłania - 2013-09-09, 20:00
Ups... faktycznie -DHA jest w wodorostach
go. - 2013-09-09, 20:17
żelazo wchłania się też z udziałem wit d, więc możesz zamienić codzienny których "napój" na herbatkę z pokrzywy z cytryną. Mi to trzymało niezłą hemoglobinę nawet pod koniec ciąży
AZ - 2013-09-09, 21:06
| gosia z badylem napisał/a: | | żelazo wchłania się też z udziałem wit d, |
chyba literówka. chodzi o wit C
go. - 2013-09-09, 21:07
A o białko bym się w ogóle nie martwiła. Ludzie b.za dużo jego pochłaniają. Ja będę weg od kilkunastu lat zwracam uwagę raczej, żeby je ograniczać. Naprawdę ciężko mieć niedobór. A długotrwały nadmiar może sprowokować dość "ostre" choroby chociażby jelita grubego...
I obrazek z dzisiejszej głownej fejsowej akurat do tematu podpasował, tak ku pamięci:)
Jabłania - 2013-09-10, 09:55
Tylko dodam, że szpinaku to akurat bym nie polecała jako źródło żelaza -ze szpinaku słabo się wchłania. Lepsze są inne źródła niż szpinak
go. - 2013-09-10, 10:17
+ szpinak jest bombą szczawianową... Ale jak i tak jestem wielką fanką
Kikimora - 2013-09-10, 12:20
Hehe, z tym pasztetem to trochę prawda, ale mieszkamy w Norwegii i tutaj mają schizę na punkcie pasztetu z wątróbek (na puszcze jest buzia dziecka i mówią na to pasztet z dziecka i chleba gruboziarnistego. To jest jeden z pierwszych stałych pokarmów wprowadzanych tu do diety: chleb gruboziarnisty pomazany pasztetem, pokrojony w kostkę - dzieci koło 8-9 mca już to dostają a moja kumpelka mówi na to "obrok"
Także - ten pasztet moja Wanda też dostaje i akurat go bardzo lubi, więc niech jej będzie
A co do ryb, to dorsze są tu najlepsze, więc tych najwięcej je, chociaż woli łososie, ale łososie nie są za zdrowe dla dzieci, więc to rzadko.
Kury z wolnej chodowli ekologicznej też mamy niedalego i na tym robię jej zupki, ale kawałki mięsa ona wypluwa, tylko wybiera tą kukurydzę i fasolę.
Zreszą "kukurydza" to pierwsze słowo po norwesku, którego się nauczyła w przedszkolu, taką miłością do niej pała
Zresztą - taki off topic - żebyście widzieli jej wzrok jak jej mówię "zjedz kurczaczka" albo "zjedz rybkę" - to patrzy na mnie jak na wariata, bo przecież kurczaczki chodzą po podwórku na zaprzyjaznionej farmie i ona daje im chlebek i gania się z nimi, a rybki są w akwrium w sklepie zoologicznym, a tu jakiś dziwny kawałek na widelcu a mama mówi, że to kurczaczek i że to do jedzenia... Ostatnio mi z tego powodu w gardle stają słowa "zjedz kurczaczka"
bronka - 2013-09-10, 12:32
| Kikimora napisał/a: | Ostatnio mi z tego powodu w gardle stają słowa "zjedz kurczaczka" |
czyli trafiłaś na dobre forum
go. - 2013-09-10, 12:34
| bronka napisał/a: | | Kikimora napisał/a: | Ostatnio mi z tego powodu w gardle stają słowa "zjedz kurczaczka" |
czyli trafiłaś na dobre forum |
właśnie miałam pisać, że to wcale nie jest takie " "
Jabłania - 2013-09-10, 13:36
| gosia z badylem napisał/a: | + szpinak jest bombą szczawianową... Ale jak i tak jestem wielką fanką |
Też uwielbiam
| Kikimora napisał/a: |
żebyście widzieli jej wzrok jak jej mówię "zjedz kurczaczka" albo "zjedz rybkę" - to patrzy na mnie jak na wariata, bo przecież kurczaczki chodzą po podwórku na zaprzyjaznionej farmie i ona daje im chlebek i gania się z nimi, a rybki są w akwrium w sklepie zoologicznym, a tu jakiś dziwny kawałek na widelcu a mama mówi, że to kurczaczek i że to do jedzenia... | Nie tylko ona tak czuje
jaskrawa - 2013-09-10, 14:39
Pewnie "sprytni" Norwegowie wymyślili, żeby dawać dziecku pasztet z wątróbki, bo wątróbka zawiera dużo żelaza (a ludziom się wydaje, że dzieciom na pewno go będzie brakowało), a pasztet to taka "dobra" dla dzieci forma - łatwo posmarować na chlebie. Generalnie mam dobre zdanie o Norwegach, bo z opowieści koleżanki wiem, że tam się wspaniale "hoduje" dzieciaki - ciągle na powietrzu, dając im już od przedszkola wybór jeśli chodzi o jedzenie - w sensie nikt nie zmusza do zjedzenia określonej ilości czegoś - po prostu każdy maluch sam sobie nakłada. No ale z tym pasztetem to trafili wyjątkowo kiepsko.
Kiedyś czytałam, że wątróbki nie powinno się w ogóle traktować jako dobre źródło żelaza, bo zawiera mnóstwo toksyn (w końcu to tam "czyści" się organizm) i bardzo dużo cholesterolu. Nawet chyba lekarze mówią, że nie należy jeść tego częściej niż raz na dwa tygodnie. A zatem, skoro można jeść to tak rzadko - i tak trzeba sobie poszukać innych, zdrowszych źródeł żelaza.
Tak jeszcze zapytam - jeśli córeczka je Twoje mleko (mój skromny, ale wielki serdeczny respect za tak długotrwałe karmienie ), po co mleko w przedszkolu? Może w sumie można by z tego zrezygnować?
Kikimora - 2013-09-10, 14:51
No więc ona pije to mleko w przedszkolu niejako z automatu - i tak się zastanawiam czy nie poprosić o dawanie tylko wody. Wczoraj rozmawiałam z mężem i on twierdzi, że skoro tyle pokoleń dzieci piło mleko to Wandzie się nic nie stanie. Ale w sumie ona pije moje mleko w nocy, w przedszkolu jeden kubeczek, może zje kanapkę z serem w przedszkolu a może i nie, no i do tego jeden jogurt dziennie, a czasem nawet nie. Także nie wiem, czy to dużo czy mało czy w sam raz.
Bo teraz wygląda to tak, że jeden posiłek zimny, kanapkowy daje przedszkole (dwa razy w tygodniu coś tam gotują szybkiego: zupę, parówki czy paluszki rybne - wiem, że można się przyczepić do tego, ale nie mam wpływu, do tego panie gotują razem z dziećmi, więc musi być to łatwe i proste, żeby można było w tym samym czasie maluchów doglądać w tej kuchni) i do picia mleko albo woda. A drugi posiłek ma z domu (czyli na zimno, z lodówki) plus woda do picia.
Z tym pasztetm to faktycznie - gdzie nie pójdę, do lekarza czy do przychodni dzieci zdrowych - wszędzie pytają czy je pasztet i mi wciskają ulotki TEGO KONKRETNEGO pasztetu z dziecka
jaskrawa - 2013-09-10, 16:31
Strasznie mnie to rozbawia... pasztet z dziecka
Co do mleka - no zawsze można tak powiedzieć "tyle pokoleń piło...". Tylko że jedna trzecia z nas umrze na raka. Są tacy, którzy dopatrują się przyczyny tego stanu rzeczy właśnie w nabiale (np. dr T. Colin Campbell, biochemik, który napisał o diecie wegańskiej bardzo fajną książkę - dającą do myślenia). W sumie wydaje się, że rzeczywiście - dlaczego nasz gatunek, jako jedyny w świecie przyrody, "potrzebuje" mleka innego gatunku (krowy) do wykarmienia potomstwa? Zrozumiałe, jeśli mama z jakiegoś powodu nie może karmić, wiadomo, w przyrodzie takie oseski giną - ale Ty piszesz, że karmisz . To jedna z największych zagadek przyrodniczych na świecie . Bo żyrafa nie wysyła swojego młodego do antylopy, by się podkradło i wydoiło ją trochę... A ludzie sobie wymyślili, że ich młode muszą zjadać tyle i tyle sera, tyle i tyle mleka pić itd..
Ja sama nie wiem, komu wierzyć, jestem sceptycznie z natury nastawiona do wszystkich odkryć naukowych, które potem są obalane przez kolejne... i nie pomogę Ci ze wskazaniem ilości, bo nie mam pojęcia ile NAPRAWDĘ takie dziecko potrzebuje wapnia (bo o wapń tu bardziej chodzi, o białko przestań się martwić - mogę to Ci w ciemno powiedzieć ) Podobno normy wyznaczone przez współczesnych dietetyków są mocno zawyżone - inna sprawa, że zakwaszony mlekiem organizm rzeczywiście potrzebuje więcej wapnia.
Mogę Ci powiedzieć, ile moje dziecko je nabiału - z pół naturalnego jogurtu dziennie plus trochę twarogu. Moje mleko przestała pić w wieku 20 mcy. Dajemy jej dowapnione mleko ryżowe, bo modyfikowanego nigdy pić nie chciała i tak już zostało... Poza tym (z rzeczy mających wapń) je sporo orzechów (nie wiem ile z tego trawi...), migdały gryzie, staram się jej też mielić orzechy i pestki. Na razie rośnie dobrze, jest zdrowa, zęby - już całe 16 - póki co też zupełnie zdrowe. Nie wiem, jak będzie dalej, może z tym "koniecznym dla dziecka" mlekiem to bujda na resorach (podejrzewam, że tak).
kml - 2013-09-10, 17:29
| Kikimora napisał/a: | | Wczoraj rozmawiałam z mężem i on twierdzi, że skoro tyle pokoleń dzieci piło mleko to Wandzie się nic nie stanie. |
Piło, ale skutki tego picia są. Ja jako dziecko piłam mleko 2x dziennie i osobiście dopatruję się przyczyn moich dolegliwości w mleku, np. anemii. Poza tym nie wiem do jakiego mleka macie dostęp, ale to co stoi na pułkach w kartonach, to nie jest mleko
koko - 2013-09-10, 17:45
Kikimora, ale masz śmiesznego dzieciaka Możesz kupić sobie książkę B. Cyran-Żak "Odżywiaj dziecko w zgodzie z naturą". To dość fajne kompendium. Przynajmniej dla was, rodziców, bo córa z tego co piszesz wszystko już wie
ana138 - 2013-09-10, 19:11
Kikimora, podoba mi się twoja córa. jeszcze troche podrośnie i założy sobie u nas profil
Sylwia8 - 2013-09-10, 19:40
Genialne!!!
Kikimora - powiem Ci od siebie - dzieci są mądrzejsze od nas i powinniśmy ich słuchać. Mojej starszej córce też kiedyś proponowałam "a zjedz jeszcze mięsko" a ona nie chciała. A potem, 3 letniej już dziewczynce musiałam tłumaczyć dlaczego teraz już nie jemy tego mięska I wiesz co, do dziś mi to wypomina, że ona nie chciała a ja jej podsuwałam a teraz nie jemy i po co w ogóle jedliśmy wcześniej
Wielki szacunek dla Ciebie, że tak szanujesz swoje dziecko, na pewno Ci za to podziękuje swoim życiem...
A co do wapnia - popełniłam ostatnio wpis na ten temat na moim blogu, więc mogę Cię zaprosić do zerknięcia tutaj:
hxxp://wszystkojestwglowie.blogspot.com/2013/09/figa-z-makiem-czyli-wapn-w-diecie.html
Przy okazji masz fajne i łatwe smarowidło zamiast pasztetu a po prostu bomba wapniowa
Tego wapnia zresztą człowiek aż tak dużo nie potrzebuje, jak tu ktoś słusznie już powiedział - dopiero zakwaszony mlekiem organizm zaczyna go potrzebować więcej, żeby wrócić do równowagi kwasowo-zasadowej - błędne koło...
Moja młodsza córka ma rok i 2 miesiące - mleka nie piła nigdy innego niż moje a 10 miesiąc jedziemy całą rodziną po wegańsku i co - żyje, rośnie, rozwija się dobrze, mam wrażenie, że z nas wszystkich jest najzdrowsza i najweselsza
Wspaniałe dziecko wspaniałej mamy (taty pewnie też), z ciekawością będę obserwować jak to się u Was rozwinie
jaskrawa - 2013-09-10, 21:05
Sylwia8, dzięki za tego posta i link do bloga, właśnie się dowiedziałam, że wapń jest w marchewce tzn. podejrzewałam, że trochę jest, ale nie sądziłam, że może być to istotne źródło. To by też tłumaczyło, dlaczego moja córeńka rąbie marchewkę ile tylko zmieści
Smarowidło figowe - super pomysł, kurde, żeby ona jeszcze chciała jeść z jakimikolwiek smarowidłami...
Sylwia8 - 2013-09-11, 08:46
CIESZĘ SIĘ
Albertyna - 2013-09-14, 22:49
Kikimora, masz świetną córeczke i Ty wydajesz się fajną osoba. Z tego co widzę, Twoja mała intuicyjnie szuka tego co dla niej dobre. Pozwól jej na to. Wbrew obiegowym opiniom- mięsa nie ma potrzeby czymś zastępować. Wegetarianie nie muszą się także suplementować (nie jem mięsa 18 lat- połowe zycia i nigdy, poza ciążą, się nie suplementowałam). Dbaj o zróżnicowaną dietę i będzie OK.
Sylwia8, jutro kupuje mak przez Ciebie! bo figi już mam.
an - 2013-09-15, 01:51
| Albertyna napisał/a: | | Wegetarianie nie muszą się także suplementować (nie jem mięsa 18 lat- połowe zycia i nigdy, poza ciążą, się nie suplementowałam). Dbaj o zróżnicowaną dietę i będzie OK. |
Albertyna - no muszę wtrącić - w niektórych przypadkach może sie tak zdarzyć, że wegetarianie spożywający dużo przetworów mlecznych i jajecznych nie muszą, ale niestety nie wszyscy wegetarianie mogą na to liczyć hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?p=617200#617200
Czasem też jadają dużo produktów fortyfikowanych (wzbogacanych w suplementy), ale to forma suplementacji, choć nie zawsze wystarczająca.
Słyszałam już historie zbyt wielu wegetarian i sama jestem jednym z przykładów na to, że dieta wegetariańska często wymaga suplementacji, przynajmniej witaminą B12.
Albertyna - 2013-09-15, 15:54
an, każdy, jedzący mięso też, może wymagac suplementacji. Nie wynika to stricte z diety miesnej/bezmiesnej, a z rodzaju diety- mniej, lub bardziej urozmaiconej.
Mnie osobiscie suplementy nie przekonuja, ale każdy ma swoją drogę i, masz racje- lepiej suplementowac niż doprowadzić do problemów, ale najlepiej- stosowac taką dietę aby suplementowac nie było trzeba.
Ty masz doświadczenie wielu wegetarian, który musza się suplementowac, ja- odwrotnie- wśród moich znajomych, gdzie najdłużej wege jest mój Tata- obecnie ok 40 lat, a i reszta nie je mięsa minimum kilkanaście lat- nikt się nie suplementuje. Nikt nie ma takiej potrzeby, a wziąwszy pod uwage "staż" wegetariański, gdyby były braki w organiźmie po tak wielu latach- stałaby się widoczne. Zatem, nie zgadzam się, że "większośc wegetarian wymaga suplementacji", częśc wymaga, ale nie większość, być może nawet mniejszość, a ludzie czytając, że "będąc wegetarianami musza się suplementować" biora suplemnenty nawet nie zastanawiając sie czy są im konieczne.
Sylwia8 - 2013-09-15, 21:16
Albertyna - dzięki, mam nadzieję, że nie pożałujesz
Co do suplementowania - my nie bierzemy nic z wyjątkiem b12 bo z tego co się naczytałam to jednak u wegan konieczne... Zresztą nie tylko u wegan, również wegetarian a nawet ludzi jedzących mięso, np. starszych
Albertyna - 2013-09-15, 23:05
Sylwia8, od 18 lat mi nie żałuję
Szczerze powiem, że dziwnie sie poczułam czytając ten wątek, wynika zeń bowiem, że... dieta wegetariańska nie jest dietą zdrową, i wystarczająca bo trzeba się suplementować.
an - 2013-09-15, 23:20
Albertyna, a obejrzałaś wykład? Tam są podane przyczyny tego, dlaczego wiele osób nawet jedząc urozmaicone dania, nie może sobie zapewnić witaminy B12 na właściwym poziomie
(najczęściej te najpoważniejsze przyczyny, ale m.in. na tej podstawie można podejrzewać, że osoby z tak zwanym zespołem jelita nadwrażliwego albo nietolerancjami pokarmowymi też będą miały problem)
hxxps://www.google.pl/#q=b12+deficiency+wikipedia
hxxp://pl.wikipedia.org/wiki/Niedob%C3%B3r_witaminy_B12#Etiologia
Żyjemy w zupełnie innym środowisku niż nasi praprzodkowie i większość naszych obecnych człekokształtnych "kuzynów" (ponadto nawet one nie są 100% wegetarianami, żywią się drobnymi insektami [poza tym, że piją wodę nieoczyszczoną i jedzą niemyte pożywienie - z drugiej strony narażając się na pasożyty i inne szkodliwe ustrojstwa]), dlatego musimy zrozumieć, że urozmaicona dieta wege i zbliżona do wege, choć najbardziej zdrowa, to jednak wymaga drobnych uzupełnień
Sylwia8 - 2013-09-16, 08:52
Albertyna - Ja jestem w 100% pewna, że wegański sposób odżywiania się jest zdrowy i najlepszy dla mnie, mojego męża, moich dzieci; nie mam co do tego żadnych wątpliwości; nie myślę i nie martwię się żadnymi potencjalnymi niedoborami jakichkolwiek witamin czy minerałów bo wiem, że jedząc tak, jak jem, dostarczam sobie wszystkiego po kolei w urozmaiconym jedzeniu. Nie sprawdzam ile czego w czym, po prostu jemy różnorodnie i świadomie i nie bierzemy żadnych dodatkowych witamin czy innych suplementów. Wszystkim znajomym i ich dzieciom polecam taki sposób żywienia i staram się wspierać tych, którzy chcą spróbować najlepiej jak potrafię.
ALE - witamina B12 to taki wyjątek, co do którego nie mam pewności, że jak nie będziemy jej sobie dodawać do jedzenia to za 10 lat nie będziemy mieć problemów neurologicznych czy innych my czy co gorsza nasze dzieci, więc bierzemy codziennie. Właśnie się zastanawiam nawet czy nie za mało, bo ostatnio jest mowa o zalecanych większych dawkach dziennych a że mam małe, rozwijające się dzieci to jestem wyczulona trochę na takie info - ale nie mam poczucia, że nie mam zaufania do swojego sposobu odżywiania, po prostu żyjemy w takich warunkach, że - jak powiedziała an, co nieco trzeba uzupełnić, żeby było idealnie.
Jestem też przekonana, że ludzie jedzący wszystko (mięso itd) mają dużo, dużo większe problemy z niedoborami wszystkiego i to oni muszą się martwić o suplementy faktycznie, nas to nie dotyczy, prawda?
Albertyna - 2013-09-16, 23:46
Szczerze przyznaję, że wykładu nie obejrzałam, bo kompa odpalam w nocy, gdy wszyscy spia i muszę zachowac ciszę.
Piszę na podstawie doświadczeń swoich, rodziny i znajomych. Nikt się nie suplementuje, wszyscy jesteśmy zdrowi, a gdyby nie internet nawet bym nie wiedziała, że może mi czegokolwiek braknąć.
Pytanie do an, Sylwia8 i pozostałych stosujących suplementy- skąd czerpiecie wiedzę o braku witaminy B12 w Waszych organizmach? Bo domyslam się, że taką wiedze macie, a nie bierzecie "na wszelki wypadek bo tak na forum piszą" Może i ja powinnam sobie jakieś badania zrobić? Badania mam robione w miarę reguralnie, ostatnio bardzo szczegółowe i poza problemem z tarczycą, który wynika u mnie z zupełnie innych przyczyn, wszystko mam cudownie w normie (i tak od lat).
Sylwia8 - 2013-09-17, 08:38
No to ja, wywołana do odpowiedzi, szczerze się przyznaję, że żadnych badań jak nie muszę to nie robię i badania poziomu homocysteiny nie robiłam jeszcze nigdy (aczkoliwek przymierzam się do niego z czystej ciekawości).
Natomiast decyzję o tym, żeby jednak brać b12 podjęłam nie na podstawie rozmów na forum a opierając się o źródła wiedzy na ten temat jakim są dla mnie przeprowadzone badania, podane przez - mam nadzieję - wiarygodne źródła. Bardzo fajnie jest to przedstawione np. tutaj hxxp://empatia.pl/magazyn/teksty/co_nauka_mowi_o_weganskim_odzywianiu_norris.pdf
i tak jak już mówiłam - jeśli nie mam pewności, że nie zrobię sobie kuku, to tak, na wszelki wypadek łykam. Nie mam zamiaru eksperymentować na sobie tym bardziej, że karmię piersią małego, rozwijającego się człowieczka.
Alispo - 2013-09-17, 09:36
Dokładnie,srodowisko naukowe(mam na mysli rzetelne zrodla) nie ma raczej watpliwosci w kwestii suplementacji b12.to ze ktos po latach nie ma objawow niedoboru,o niczym nie swiadczy,rownie dobrze mozna powiedziec ze w rodzinie wszyscy palą i nikt nie ma raka płuc,wiec nie jest to szkodliwe dla zdrowia.
aga40 - 2013-09-17, 11:16
ja mialam dosc szybko niedobor nawet jedzac jajka- wypadajace wlosy, zmeczenie do tego stopnia, ze czasem musialam przelezec caly dzien w lozku, bole glowy. biore 2 razy w tygodniu po 500 jednostek i wszystko wrociclo do normy
Albertyna - 2013-09-17, 11:24
Zapytałam tylko jakie badania trzeba zrobić aby dowiedzieć sie, czy pomimo braku jakichkolwiek objawów nie mam niedoboru witaminy b12.
Cały czas czekam na odpowiedź, bo niestety, stwierdzenie, że "naukowcy dowodzą...", czy "Inni wegetarianie biorą", do mnie nie przemawia.
Alipso, efekty palenia są, poza rakiem, dośc widoczne i większośc palaczy je zna. Lekki kaszelek, lekka chrypka, lekkie przytępienie węchu itp... Oczywiście owo "lekkie" zawsze może zmienić sie w "duże" w zależności od stażu palacza i reszty stanu jego zdrowia.
Nie porównywałabym palenia papierosów do pytania o koniecznośc suplemantacji bez podstawy w postaci indywidualnych badań danego człowieka.
Alispo - 2013-09-17, 11:29
Albertyna-w przypadku niedoboru B12 objawy pojawiaja sie przy znacznym niedoborze,ale chodzi o to by zapobiec juz nieduzym niedoborom.
zbadac warto poziom B12 i homocysteiny-bo w tympierwszym nie zawsze wyjdzie nieduzy niedobor.Ale nie ma co czekac na az poziom bedzie za niski,lepiej zapobiegac niz leczyc,bo niedobory B12 to nie byle co dla ukladu nerwowego,nie widze powodu by unikac suplementacji gdy wiadomo,ze jest wskazana.
Kamyk - 2013-09-17, 12:13
Ja suplementowalam kwas foliowy przed i na poczatku ciazy bo tez naukowcy uwazaja, ze trzeba, a wiele osob tutaj sie z tym nie zgadza i mysle, ze w drugiej ciazy najpierw zbadam poziom dopiero siegne po tabletki. Przy ostatnim badaniu wyszlo mi, ze kwas foliowy mam tuz pod gorna kreska, wiec moglam sobie go pewnie darowac.
Przy badaniu za to wyszly mi niedobory B12, pomimo, ze jem jajka i przynajmniej raz w tygodniu rybe. Mysle, ze niedobor mialam juz na diecie miesnej, bo zapas przechowuje sie w watrobie od trzech do szesciu lat, a ja dopiero raczkuje z lepsza dieta.
Njalatwiej zbadac poziom B12 we krwi, koszt ok 30 PLN wynik tego samego dnia, ale tak jak mowi Alispo, wynik nie zawsze bedzie miarodajny. Za literatuja moge jeszcze napisac, ze mozna zrobic poziom kwasu metylomalonowego w moczu oraz test Shellinga, gdy sa objawy niedoboru (np apatia, zaniki pamieci), a wyniki nie potwierdzaja anami i braku B12.
Alispo - 2013-09-17, 12:16
Kwas foliowy zaleca sie patrząc na ogolną diete społeczenstwa,akurat wegusy czy prawie wegusy zazwyczaj spozywaja go sporo.
Kamyk - 2013-09-17, 12:20
Albertyna, moge jeszcze dodac, ze wszystkie standardowe wyniki mialam perfekcyjne, hemoglobin lepsza niz kiedykolwiek w zyciu. Pokusialam sie na zbadanie B12 ze zgledu na dane z tego forum i wyszlo za mam jej za malo. Niedobory moge byc maskowane np przez kwas foliowy, wiec nie zawsze je od razu widac.
arahja - 2013-09-17, 12:47
Albertyna, to też nie jest tak, że jakieś magiczne B12 wyskakuje z kapelusza tylko dla wegetarian. Prosisz o dowody a ten wykład naprawdę Ci ich dostarczy - wiele badań, z wykresami i wyjaśnionymi zależnościami w przystępny sposób, weź słuchawki, odpręż się i posłuchaj.
Jedną z najważniejszych konkluzji jest, że to nie weg*anie są najbardziej narażeni na niedobór, a osoby starsze. Wchłanianie wit. B12 zależy od paru czynników i akurat u ludzi starszych samo pożywienie (nawet mięsne) nie wystarczy. No i niestety, jesteśmy na drugim miejscu, co pokazują badania na społecznościach wegetarian. Ja się nie umiem oprzeć badaniom populacyjnym.
an - 2013-09-17, 12:54
Kamyk | Cytat: | | Mysle, ze niedobor mialam juz na diecie miesnej, bo zapas przechowuje sie w watrobie od trzech do szesciu lat, a ja dopiero raczkuje z lepsza dieta. |
niestety, o tym jest mowa na wykładzie, nie ma takich zapasów
i z własnego doświadczenia też o tym wiem, nawet kiedyś tu o tym pisałam
Albertyna, robiłam sobie lata temu badania poziomu witaminy B12 po suplementacjach dawką 10 mcg (dieta wegatariańska), wtedy wyszło w normie, ale dziś wiem, że zbyt blisko dolnej granicy,
kilka lat później zlecił mi je lekarz, a ja po poprzednim wyniku w normie ale blisko dolnej granicy nawet nie podejrzewałam, że może być z nim coś nie tak, a jednak wyszedł niedobór, długo zajęło uzupełnienie go, kilka miesięcy do około połowy normy,
a później po roku od uzupełnienia okazało się, że znowu jest blisko dolnej granicy
więc zapasy w wątrobie to mity, trzeba uzupełniać na bieżąco
poza tym przyswajanie zależy od wielu czynników indywidualnych,
Zbadaj sobie poziom witaminy B12, homocysteinę można jako dodatek, ale nie koniecznie,
zbadaj też ferrytynę tj wskaźnik zapasów żelaza - tu też trzeba wspomnieć, że jej dolna granica normy jest mocno zaniżona, najlepiej mieć minimum 40 - 50
|
|