| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Wiek szkolny - Moje dziecko nie lubi szkoły
surtsey - 2013-09-25, 08:23 Temat postu: Moje dziecko nie lubi szkoły Mój syn rozpoczął edukację szkolną od wrzesnia tego roku. Juz w pierwszym tygodniu miał gorączkę, w następnym zapalenie spojówek, teraz boli go brzuszek, palce u rąk (trzyma rękę jakby miał przykurcz) i zaczął sie moczyć w nocy....
Badania ma dobre, oczy juz wyleczone, wychowawczyni miła, nikt mu nie dokucza w klasie, ale też na razie z nikim się nie zaprzyjaźnił (pomimo, ze kilka osób jest z jego grupy przedszkolnej), my go chwalimy, wspieramy, tłumaczymy... nie wiem co jeszcze mozemy zrobić oprócz pójścia do psychologa, który nic nowego mi nie powie
Czy któras mama pierwszoklasisty ma podobne kłopoty? Lub któras mama dziecka szkolnego?
mada - 2013-09-25, 11:33
Kurcze, mogę tylko napisać, co u nas pomaga: zaproszenie 2-3 kumpli do nas do chaty po szkole na wspolną zabawę lub zabranie dzieciaków do kina/plac zabaw (to stanowi punkt zaczepienia we wspolnych rozmowach w szkole, tworzy się grupa kumpli). Wspólne zainteresowania -moj syn wymyslił klub Star Wars i kazdy z dzieciakow mogl sie do niego zapisac, rysowali sobie specjalne legitymacje, przynosili ludziki, wymieniali książkami. Jak mają o czym pogadac na przerwach to podobno łatwiej znieść siedzenie na lekcjach (wg mojego syna).
Noke - 2013-11-18, 09:15
Wydaje Mi się że integracja z rówieśnikami to najlepszy sposób na tego typu zachowanie.
Anja - 2013-11-18, 10:41
surtsey, a wychowawczyni ma jakieś spostrzeżenia odnośnie Łukasza?
Poli - 2013-12-13, 22:34
surtsey popieram integracja, socjalizacja klasowa jest najwazniejsza u takich maluchow.
Ja moge Ci powiedziec jak robimy w naszej szkole, aby kazdy znalazl dobrego towarzysza do zabawy . Codziennie sa obowiazkowe tzw "zabawy grupowe", moga trwac od 30 do 60min. Po prostu mamy zeszyt w ktorym ustalamy pary , codziennie inne i dzieci bawia sie ze soba , jak sa problemy to ponownie sa para i dorosly pomaga im w znalezieniu wspolnego jezyka .
Ze swojej strony mozesz zapraszac do swojego domu kolegow z klasy na zabawy, i jak potrzeba pomagac aby uniknac konfliktow a budowac przyjazn
priya - 2013-12-14, 07:43
| Poli napisał/a: | | mamy zeszyt w ktorym ustalamy pary , codziennie inne i dzieci bawia sie ze soba , jak sa problemy to ponownie sa para | Aaaaaaa! przypomniały mi się najgorsze koszmary z dzieciństwa, aż mnie dreszcz przeszedł i żal okrutny. Dla mnie to straszliwa metoda, brrrrr.
qetrab - 2013-12-14, 09:02
priya, no bo to jest przymuszenie dzieci, że mają się bawić ze sobą i ma być im fajnie, bo jak nie to będą się bawić ze sobą tak długo, aż będzie.
Dziwna to droga
Nie lubię słowa obowiązkowe, wolę bardziej prawdziwe: przymusowe
margrete - 2013-12-14, 10:06
| priya napisał/a: | | Poli napisał/a: | | mamy zeszyt w ktorym ustalamy pary , codziennie inne i dzieci bawia sie ze soba , jak sa problemy to ponownie sa para | Aaaaaaa! przypomniały mi się najgorsze koszmary z dzieciństwa, aż mnie dreszcz przeszedł i żal okrutny. Dla mnie to straszliwa metoda, brrrrr. |
To samo poczułam... A gdyby taką metodę zastosować do integrowania dorosłych? Jestem ciekawa, ilu z nas zgodziłoby się na takie przymusowe spędzanie czasu z osobą, z którą "ma problem". Skąd to podejście, że dzieci MUSZĄ się lubić i chcieć bawić się ze sobą - przecież w dorosłym życiu naturalnym zjawiskiem jest dokonywanie wyboru znajomych, przyjaciół, partnerów życiowych.. no nie rozumiem.
surtsey - 2013-12-14, 11:20
dziękuje za wszystkie odpowiedzi, moje dziecko nadal nie przepada za szkołą, ale zaobserwowalam, ze na przerwach po prostu szaleje, czyli nie jest to problem z kumplami. On po prostu bardzo szybko odkrył to, co ja dopiero w kl. 4-5
No i na pewno nie pomogło to, ze wraz z początkiem roku szkolnego szlajał się po szpitalach prawie 2 miesiace i nie miał jak się zsocjalizowac z grupą
qetrab - 2013-12-14, 12:50
surtsey, myślę, że najważniejsze żeby miał wsparcie w was (szkoła jest do bani, on to po prostu szybko odkrył )
Z czasem jak zrobi sobie przyjaciół to myślę, że będzie lepiej
Ja miałem koszmary związane z podstawówką jeszcze na studiach
majaja - 2013-12-14, 14:30
| margrete napisał/a: | | ilu z nas zgodziłoby się na takie przymusowe spędzanie czasu z osobą, z którą "ma problem" | większość z nas się na to zgadza, w pracy; to też jest ważna umiejętność społeczna współpraca nawet z osobami, których nie lubimy i dogadanie sie z nimi jest dla nas trdune. Akurat w polskich szkołąch bardzo brakuje zajęć uczacych współpracy.
Anja - 2013-12-14, 14:47
A ja popieram to, o czym pisze Poli, bo sama tak robiłam i przysięgam, ze nie powodowało to żadnych traum. Może zależy od klimatu, w jakim działa nauczyciel? U nas to bardzo pomagało, naprawdę, dzieciaki się tak fajnie lubiły, tworzyły całkiem zgrane klasy.
| majaja napisał/a: | | Akurat w polskich szkołąch bardzo brakuje zajęć uczacych współpracy. |
Niestety tak, wkurza mnie to. Moim zdaniem niekoniecznie muszą to być zajęcia, po prostu lekcję można prowadzić tak, by zawsze była praca w parach, grupach, drużynach. Zawsze, na każdej lekcji. Jeśli są problemy, konflikty to od razu nauczyciel to obgaduje z dzieciakami i już.
priya - 2013-12-14, 16:22
Niedawno odbierałam Nata ze szkoły płaczącego. Pani ze świetlicy do mnie: "oj niedobrze, niedobrze, nie chciał brać udziału we wspólnej zabawie". A we mnie coś się ścisnęło, bo uważam że nikt nie ma prawa oceniać dziecka po tym czy czuje się dobrze w zabawach grupowych czy źle. Sama z dzieciństwa wspominam bardzo (wręcz skrajnie) źle momenty, w których musiałam angażować się w tzw. zabawy grupowe. Był to dla mnie ogromny stres i zniechęcało mnie w ogóle do chodzenia do przedszkola, a potem na zajęcia do domu kultury.
qetrab - 2013-12-14, 16:50
| majaja napisał/a: | | margrete napisał/a: | | ilu z nas zgodziłoby się na takie przymusowe spędzanie czasu z osobą, z którą "ma problem" | większość z nas się na to zgadza, w pracy; to też jest ważna umiejętność społeczna współpraca nawet z osobami, których nie lubimy i dogadanie sie z nimi jest dla nas trdune. Akurat w polskich szkołąch bardzo brakuje zajęć uczacych współpracy. |
nie możesz tego tak zestawiać
Dziecko przeżywa wszystko inaczej niż dorosły, znacznie intensywniej. Przecież dorosły człowiek nie będzie płakał, gdy bedzie musiał pracować z kimś kogo nie lubi. Zaciśnie zęby i będzie robił.
Dla dziecka to będzie nieprzyjemne, wiem to na sobie, bo ja z podstawówki wyszedłem z upośledzonymi zdolnościami do pracy w grupie, właśnie przez takie przymuszanie. (co się później u mnie pogłębiało i skończyło depresją, ale to inna historia)
Oczywiście zajęcia w grupie są ważne, ale trzeba jeszcze umieć je poprowadzić i wiele zależy od pedagogów, o których niestety nie mam dobrego zdania.
majaja - 2013-12-15, 00:54
| Anja napisał/a: | | Moim zdaniem niekoniecznie muszą to być zajęcia, po prostu lekcję można prowadzić tak, by zawsze była praca w parach, grupach, drużynach. Zawsze, na każdej lekcji. | no o coś takiego mi chodziło, choć więm na trudnym teranie takie odrębne zajęcia przygotowane przez psychilga potrafią bardzo wiele zmienić.
| qetrab napisał/a: | | nie możesz tego tak zestawiać | ale czego nie można tak zostawiać? Ja mojemu synowi powtarzam, że nie musi nikogo lubić, ale nawet tych co nie lubi ma traktować z szacunkiem. A jeśli z któryś kolegów, z jego agresją przestanie sobie radzić albo zwyczajnie będzie się bać to ma powiedzieć i będziemy interweniować my. Nie uważam, że postawa nie lubię, nie radze sobie z kimś więc się wycofuję była skuteczna. | qetrab napisał/a: | | Przecież dorosły człowiek nie będzie płakał, gdy bedzie musiał pracować z kimś kogo nie lubi. Zaciśnie zęby i będzie robił. | jeden zaciśnie zęby i b edzie się jakoś dogadywał a drugi co pól roku będzie pracę zmieniał, bo zawsze będzie ktoś kogo nie lubi. | qetrab napisał/a: | | Dla dziecka to będzie nieprzyjemne, wiem to na sobie, bo ja z podstawówki wyszedłem z upośledzonymi zdolnościami do pracy w grupie, właśnie przez takie przymuszanie. (co się później u mnie pogłębiało i skończyło depresją, ale to inna historia) | trudno mi się odnieść, bo nic takiego nie pamietam, mimo że byłam dzikus, często agresywny i z niską pozycją w grupie. Dopiero w późniejszych latach pomogło mi, że dawałam spisywać matmę, a koleżankom pisałam listy miłosne.
qetrab - 2013-12-15, 02:25
| Cytat: | | ale czego nie można tak zostawiać |
zestawić, nie zostawić
nie możesz porównywać dorosłego z dzieckiem
| Cytat: | | jeden zaciśnie zęby i b edzie się jakoś dogadywał a drugi co pól roku będzie pracę zmieniał, bo zawsze będzie ktoś kogo nie lubi. |
no i tak właśnie jest, chodzi mi o to, że dorosły potrafi tak zrobić, a dziecko to będzie przeżywać
| Cytat: | | trudno mi się odnieść, bo nic takiego nie pamietam |
a do czego tu się odnosić? opowiadam ci o swoich przeżyciach i doświadczeniach, jeżeli ja takie miałem to nie znaczy, że inni mieli
chodzi mi o to, że oczywiście zgadzam się - umiejętność współpracy w grupie jest niezwykle ważna. Każdego dnia mamy kontakt z innymi ludźmi i musimy jakoś sobie z tym radzić, ale nie można się tego nauczyć przymuszając do kontaktów, bo można odnieść odwrotny skutek - może i to nawet by działało dla większości, ale zawsze znajdzie się ktoś, na kogo podziała odwrotnie.
Raczej chodzi o to by zachęcać dziecko do współpracy i zabawy w grupie, a nie przymuszać do tego, nie zgodzisz się?
priya - 2013-12-15, 08:04
| majaja napisał/a: | | Ja mojemu synowi powtarzam, że nie musi nikogo lubić, ale nawet tych co nie lubi ma traktować z szacunkiem. A jeśli z któryś kolegów, z jego agresją przestanie sobie radzić albo zwyczajnie będzie się bać to ma powiedzieć i będziemy interweniować my. | Robię tak samo. Ale przymuszanie do pracy z kimś dokładnie wg rozpiski wydaje mi się takie bezduszne. Pewnych rzeczy człowiek uczy się stopniowo. Nie sądzę żeby łzy rozpaczy siedmiolatka były konieczne i nieuniknione dla osiągnięcia wyższego celu - w tym wypadku umiejętności pracy w zespole w życiu dorosłym.
qetrab - 2013-12-15, 09:05
| Cytat: | | Robię tak samo. Ale przymuszanie do pracy z kimś dokładnie wg rozpiski wydaje mi się takie bezduszne. |
No i o to mi chodził właśnie, owszem trzeba zachęcać dzieci by uczyły się pracy w grupie, by uczyły się traktować innych jak należy, ale zmuszanie na pewno nie pomoże dziecku rozwinąć tych zdolności (a przynajmniej zawsze znajdzie się jakieś, na których coś takiego wywrze odwrotny skutek)
margrete - 2013-12-15, 10:08
A może jednak warto rozróżnić tu dwie sytuację: praca w grupie, w której przebywa nielubiana osoba i praca w parze z nielubianą osobą. A tutaj rozmawiamy o tym drugim przypadku.
Może ja jestem dysfunkcyjna, ale nigdy nie miałam takiego pomysłu, żeby w ramach oswajania się z osobą, której nie lubię, dążyć do ponownego kontaktu z nią. I myślę, że to odniesienie dziecięcych do dorosłych relacji ma sens mimo wszystko.
Nie wiem w jakiej atmosferze odbywa się to ponowne wspólne usadzanie w ławce, ale przypuszczam, że nie zawsze tłumaczy się dzieciom dlaczego muszą znowu siedzieć z tym kimś. I to może tu leży problem, a nie w metodzie.
Bliska jest mi metoda uczenia dzieci szacunku do drugiego człowieka, czy się go lubi czy nie. Ale kompletnie nie widzę sensu w tresowaniu tej sympatii. Przecież mówimy tutaj o szkole - a więc to dziecko ma szansę ścierać się z tą nielubianą osobą na przerwach, podczas pracy w grupach, być może nawet w swoim wolnym czasie poza szkołą. Po co je rozpraszać i stresować dodatkowo na lekcjach?
Tak trochę odbiegając od tematu - jak słyszę o szkolnych metodach, przypomina mi się praca domowa, którą córka sąsiadki miała wykonać w tamtym roku. Otóż było święto patrona szkoły i nauczycielka kazała dzieciom dziesięcioletnim narysować Staszica (nie w ramach zajęć plastycznych czy ruszania wyobraźnią, po prostu- popiersie Staszica).
qetrab - 2013-12-15, 11:51
margrete, masz rację
Poli - 2013-12-17, 10:47
Praca w tzw parach przynosi super efekty. Wszystko mozna przeprowadzic na rozne sposoby.
Po pierwsze dzieciom tlumaczy sie dlaczego mamy np pol godziny dziennie takich zabaw. Po zabawie rozmiawia sie z para , co poszlo zle a co dobrze. i wierzcie mi, ale dzieki tej metodzie kazdy ma sie z kims bawic i naprawde dzieci uwielbiaja te zabwy w parach i same sie domagaja ich. Czesto pod koniec dnia jak nie mamy tych zawach w parach to po prosu dzieci sa zawiedzione.
Tylko ze u nas taka socjalizacje przeprowadza sie na dzieciach 5 letnich , jest to przygotowanie szkolne.
Dzieci nie kojarza tej metody negatywnie a wrecz odworotnie, dla dzieci ta metoda ma sluzyc znalezieniu nowych przyjaciol i kumpli do zabawy.
Dzieki tej metodzie powstaje mniej konfliktow miedzy dziecmi , poniewaz daza sie wiekszym szacunkiem.
margrete - 2013-12-19, 09:24
Poli, super zaangażowana praca nauczyciela! W takim przypadku odwołuje wszystkie zarzuty wobec pracy w parach
qetrab - 2013-12-19, 10:50
no właśnie wiele zależy od pedagogów, jak tak to wygląda to super
aveu - 2014-01-10, 12:11
Myślę, że bardzo wiele dzieciaków przechodzi przez etap niechęci do szkoły. Może raz na jakiś czas warto pozwolić na takie "kontrolowane" wagary i wykorzystać ten czas na zacieśnienie więzi. Mimo wszystko myślę, że jak każda faza, ta również minie
Agunek - 2014-01-10, 23:07
Mój syn też nie lubi szkoły
Nie mając większego wyboru zapisaliśmy go do państwowej podstawówki. Problem polega na tym, że strasznie nudzi się na lekcjach. Trafiła mu się wychowawczyni, która nie potrafi go zainspirować a mój syn jest wulkanem energii. Na dodatek bardzo towarzyski i pomysłowy. To jest dziecko czynu. Cudowne Panie z naszego przedszkola, pracujące z dziećmi metodami waldorfskimi ustawiły poprzeczkę bardzo wysoko. Obawiam się, że Panie, które spotkał w swojej szkole mój syn, nie podołają Ostatnio wychowawczyni stwierdziła, że mam z dzieckiem porozmawiać, bo jemu się wydaje, że nadal jest w przedszkolu! On się nie stosuje do obowiązujących norm! Jak to było? Grzeczne dziecko jest wygodniejsze ...
cora - 2014-03-27, 14:25
--
Agunek - 2014-03-27, 15:53
Niestety nie ma takiej szkoły w Katowicach Razem z rodzicami z naszego przedszkola otworzyliśmy szkołę z elementami pedagogiki waldorfskiej "Nasza Dobra Szkoła" w Katowicach, ale do drugiej klasy mamy jedynie trzech chętnych Odnoszę wrażenie, że nie ma u nas zapotrzebowania na dobrą szkołę
renka - 2014-03-28, 21:43
| Agunek napisał/a: | Odnoszę wrażenie, że nie ma u nas zapotrzebowania na dobrą szkołę |
A wg mnie zapotrzebowanie jest, z tym, ze przecietnego Kowalskiego na dobra szkole najzwyczajniej nie stac. Nam sie akurat dobrze trafilo w panstwowej podstawowce na etapie wczesnoszkolnym (dobrze=dobre wychowawczynie), ale troche sie obawiam, ze od 4 klasy moze nie byc juz tak fajnie...
Asioka - 2014-06-07, 18:46
Trochę starawy wątek, ale może komuś się to przyda.
Mój Krzyś bardzo źle znosił szkołę. Rano płakał, nie chciał wstać w ogóle z łóżka, z kolegami było w miarę OK, ale niektórych lekcji bał się panicznie. Pomogło nam porozmawianie z nauczycielami. Tłumaczyłam, czasem wielokrotnie, do skutku, jak trudne dla Krzysia jest chodzenie do szkoły, jak bardzo to przeżywa. Podkreślałam, że dla mnie najważniejsze jest, żeby się w szkole dobrze czuł. Jeśli widziałam, że coś się w szkole wydarzyło, że Krzyś wrócił w gorszym nastroju - wyciągałam z niego zeznanie co się stało i szłam następnego dnia do szkoły. Jeśli z nauczycielem kiepsko szło, rozmawiałam z dyrektorką. Nie na zasadzie jakiegoś krytykowania czy żądań, po prostu mówiłam o Krzysiu, o ty jak reaguje, co jest dla niego trudne - i serdecznie prosiłam o pomoc.
Większość nauczycieli potraktowało to bardzo sympatycznie i starali się pomóc.
Bronia - 2014-08-14, 11:29
A może po prostu dziecko nie lubi szkoły bo się źle w niej czuje, nie ma akceptacji wśród rówieśników, a nauczyciele ciągle go ganią? Czasem jest tak w przypadku dzieci z ADHD hxxp://adhd24.pl/]hxxp://adhd24.pl/. Wówczas rodzice decydują się na naukę indywidualną w domu.
Mycha89 - 2014-08-27, 11:24
To chyba mam szczęście, bo moje dziecko już nie może się doczekać powrotu do szkoły.
|
|