| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Off-topic - Adopcja serca
olgasza - 2013-10-30, 08:15 Temat postu: Adopcja serca Z okazji bezpiecznego i szczęśliwego powrotu do domu postanowiłam długofalowo wesprzeć indyjskie dziecko i opłacać jego edukację.
Czy możecie polecić jakieś sprawdzone i wiarygodne organizacje, które się tym zajmują? Takie, które rzeczywiście przekazują kasę na dzieci, a nie na koszty administracyjne i dbają o informację zwrotną?
Jakie macie doświadczenia z adopcją serca? Podzielcie się, please..
karmelowa_mumi - 2013-10-30, 08:38
dobry pomysł
ja znam fundację w Poznaniu, która się tym zajmuje, znam b.dobrze pracowników i wiem jak to wygląda - tyle, że oni zajmują się Afryką i Kazachstanem.
Popytam, czy coś wiedzą o Indiach.
olgasza - 2013-10-30, 18:35
karmelowa_mumi, będę wdzięczna
sylv - 2013-10-30, 18:44
olgasza,
To jest fundacja założona m.in. przez Anię i Robba Maciągów, których znam osobiście:
hxxp://www.szkolynakoncuswiata.org/
Roczne stypendium dla ucznia z Jharkot (okolice Annapurny) to koszt 3 tys. zł.
Są różne opcje, polecam.
bodi - 2013-10-30, 19:00
He,od dawna mysle.o czyms takim wiec wielkie dzieki Olgasza za ten temat,moze w koncu sie zbiore zeby przekuc plany w dziqlanie
Ja myslalam o tej fundacji:
hxxp://www.nyatri.org/
Zdaje sie ze kiedys ag o nich wspominala jako o godnych polecenia,jesli sie nie myle.
ag - 2013-10-30, 20:03
Olgasza - ja z mężem wspieram edukację 2 dziewczynek w Bon Children's Home w Dolanji. Fundacja Pomocy Dzieciom Tybetu Nyatri koordynuje program adopcji serca.
hxxp://www.nyatri.org/index.php/dziaalno/adopcja-serca/15-dzieci-oczekujce-na-adopcj-serca
Z tego co pamiętam to oni działają społecznie, tzn nie mają etatowych pracownikow i całość środków przekazują do Indii (mogło się to zmienić bo takie informacje dostałam już ładnych parę lat temu, w każdym razie co roku dostajemy z Indii zaświadczenie o wysokości środków przelanych na konto BCH). To co mi się podoba w tym programie to że wspiera się konkretne dziecko, nie ma przeszkód żeby nawiązać bezpośredni kontakt listowny, a nawet odwiedzić dzieci. Regularnie dostajemy informacje o postępach dzieci - świadectwa ze szkoły. Kiedyś kiedy program był na mniejszą skalę można było podać paczki do Indii, poprosić innych "rodziców serca" żeby zabrali dziecko na zakupy. W ubieglym roku udalo nam się tam dotrzeć - tu relacja
hxxp://podrozelukasza.geoblog.pl/wpis/168850/bon-children%E2%80%99s-home-poznajemy-jhame-i-lumo
olgasza - 2013-10-31, 09:31
Dziewczyny - dziękuję wam bardzo! Zwłaszcza tobie ag za konkrety. Już wybrałam dziewczynkę rok młodszą od Marianki i napisałam do koordynatora programu
Noke - 2013-11-14, 12:11
Ja osobiście nie znam żadnej takiej organizacji ale chciałem pochwalić autora tematu za bardzo dobry pomysł pogący pomóc wielu dzieciom.
Alispo - 2013-11-14, 12:21
Noke-zapraszam do działu powitań.
niedzielka - 2013-11-14, 13:29
Cel jak najbardziej szczytny, wszystko ok, ale jakoś nie podoba mi się takie wybieranie sobie dzieci. Chyba można zorganizować to inaczej. Taka forma do mnie nie przemawia.
Alispo - 2013-11-14, 13:33
Mozna,ale tak to wyglada,ze ludzie sa bardziej chetni pomagac w ten sposob,to bardziej namacalne sie wydaje...
ag - 2013-11-14, 20:49
| IceTeaGreen napisał/a: | | Chyba można zorganizować to inaczej. Taka forma do mnie nie przemawia. |
wiesz co, tak naprawde pieniądze i tak trafiają do wspólnego "worka" i są przeznaczane na pokrycie kosztów utrzymania całego ośrodka, a nie konkretnych dzieci. Ale dzięki temu, że darczyńcy mają kontakt indywidualny z podopiecznymi, bardziej się angażuja - piszą listy, wysyłają paczki, czasami nawet odwiedzają podopiecznych, przez wiele lat wspierają ich edukację. Z punktu widzenia dzieci to też może być wartość, że ktoś do nich pisze, troszczy się.
niedzielka - 2013-11-14, 20:59
Alispo, masz rację, to chyba jedyny słuszny argument. Faktycznie ludzie chętniej się wtedy angażują w tego typu akcje, kiedy widzą do kogo bezpośrednio trafiają pieniądze. Głownie chodzi mi o to, że są pewnie dzieci do których nikt nie napisał, nie przysłał paczki, nie przyjechał... Mam nadzieję, że ludzie którzy z nimi pracują zdają sobie z tego sprawę.
|
|