wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Dziecko i cywilizacja - Wegetariańska wrażliwość

kamma - 2007-11-10, 19:47
Temat postu: Wegetariańska wrażliwość
Tu opowiedzcie o tym, jak się przejawia wegetarianizm u Waszych dzieci. Czy są już wegetarianami ideologicznymi czy też nie?
U nas ostatnio jest tak, że Irma neguje istnienie drapieżników w ogóle. Tłumaczę jej, że na świecie są drapieżniki i że muszą jeść mięso, że na przykład Kora jest drapieżnikiem.... Trudno jej to przełknąć. Często mnie pyta:
- A rekiny?
- A myszki?
- A pająki?
Sama sobie radzi z tym w ten sposób, że podkreśla, iż "jej" rekiny (zabawkowe) SĄ WEGETARIANAMI :)
Bardzo też ciągnie ją do innych wegetarian. Często oglądamy sobie wegedzieciakowe fotki, bardzo ją to cieszy, że może zobaczyć tylu wegetarian.

pao - 2007-11-11, 19:12

gabrysia też z każdego pluszaka robi wegetarianina niezaleznie czy to szczur czy lew...

tylko u niej takie teksty to bardziej by zadowolić mamusię...

eenia - 2007-11-12, 09:19

kamma napisał/a:
Tłumaczę jej, że na świecie są drapieżniki i że muszą jeść mięso, że na przykład Kora jest drapieżnikiem.... Trudno jej to przełknąć. Często mnie pyta:
- A rekiny?
- A myszki?
- A pająki?


u nas identycznie, a ostatnio F zapytał mnie wprost- dlaczego inni ludzie jedzą mięso, no dlaczego? po moim wyjaśnieniu nadal drążył temat- ale dlaczego nie chcą o tym wiedzieć/myśleć ( o zabijaniu)?
dodam, że nie jest on szczególnie empatyczny jak mi się zdaje...

kofi - 2007-11-12, 14:11

Wiecie, ja tak trochę obawiam się wrażliwości mojego dziecka. Daniel jest postrzegany trochę jako dziwak. Jest jedynym w przedszkolu wegetarianinem i to jest przez dzieci akceptowane. Ale w ubiegłym roku trafił się chłopiec, który stwierdził, że Daniel jest widać słaby, bo nie je mięsa i dlatego się (czy właściwie innych) nie bije. Danielowi wszystko można wytłumaczyć i z tym chłopakiem też sobie poradziliśmy, pod koniec roku nawet zaczął Daniela traktować jako eksperta od zwierząt :lol: i ekologii (przeprowadził w przedszkolu "kampanię" przeciwko krzywdzeniu żab). Tylko, że to dopiero przedszkole i to takie, do którego chodzą raczej zadbane wychowawczo dzieci.
Poza tym widzę, że jest bardzo bezkompromisowy, wręcz fanatyczny w swoich przekonaniach: nie zje jogurtu z żelatyną, wypytuje o skład wszystkich potraw, jakie dostaje poza domem. Nabiera nawyku cztania etykiet. To są fajne rzeczy, ale wśród mięsożerców, robi za zjawisko.

malina - 2007-11-12, 19:33

kamma napisał/a:
U nas ostatnio jest tak, że Irma neguje istnienie drapieżników w ogóle.


Zuzia wczoraj oglądała ksiązke o zwierzętach - na jednym z obrazków byl mrównik i własnie jadł.Zapytała czemu on je mrówki - przecież one chcą życ.Wyjasnilismy jej ale drązyła dalej - jakby ich nie jadł to by umarł(kolejny temat na czasie teraz) tak?A jak by umarł to można by go wykreślić z ksiązki i mrówki by dalej żyły??Dziś w podobnej sytuacji sama sobie odpowiedziała -że tak jest po prostu w przyrodzie.
Ogólnie ma jazde i płacze jak widzi,że ktoś np zabił kamara.Uwielbia wszystkie zwierzęta,owady itd - wszystkie robale bierze do rąk i przynosi mi do oglądania - dobrze,że w koncu skończył sie na nie sezon :roll:

Lily - 2007-11-12, 21:23

Troszkę nie na temat, ale mój niemąż jak był mały i w przedszkolu były gołąbki na obiad, to mu było ich żal, bo myślał, że to te co widział na podwórku... ale tę wrażliwość w dzieciach ludzie zabijają zazwyczaj kotlecikami.
kamma - 2007-11-13, 13:03

Wczoraj Irma nam wyznała, że KOCHA DŻDŻOWNICZKI :)
Czytać jeszcze nie umie, ale jak jest czymś częstowana poza domem, to pyta, czy to bez mięsa. Cieszy mnie to. Mamy sąsiadów z dziećmi (5-letnia dziewczynka jest kimś w rodzaju przyjaciółki Irmy), bywamy u nich i jesteśmy traktowani normalnie. Myślę, że dla Irmy to wiele znaczy, jeśli nie teraz, to w przyszłości.
Generalnie jest bardzo pewna siebie i sądzę, że nie da się namówić na mięso. Jest typowo ideologiczną wegetarianką, już od dawna.
Pamiętam, że już jako 4-miesięczny berbeć była bardziej przywiązana do zwierząt niż do ludzi (z wyjątkiem mamy i taty ;) ). Wiedziałam wtedy, że nawet gdybym miała wątpliwości odnośnie diety, ona sama swoim zachowaniem dawała mi odpowiedź.

zina - 2007-11-14, 17:07

Lily napisał/a:
Troszkę nie na temat, ale mój niemąż jak był mały i w przedszkolu były gołąbki na obiad, to mu było ich żal, bo myślał, że to te co widział na podwórku...

Mialam tak samo :->

ma_si - 2008-12-14, 15:59

Lily napisał/a:
tę wrażliwość w dzieciach ludzie zabijają zazwyczaj kotlecikami

Przypomniała mi się rozmowa z dziewczyną, która przygotowywała się do jakiejś pracy semestralnej na pedagogice i miała do opracowania układankę bazującą na skojarzeniach, a tematem przewodnim była WIEŚ. Układanka typu: kura - jajko, krowa - mleko itp. Największy problem miała przy świni. "No bo wiesz, przeciez nie wkleję kiełbasy, ani szynki, bo przeciez by mi się dzieci popłakały!" Ja na to "ale dlaczego, przecież to prawda właśnie, wędliny nie biorą się ze sklepowych półek, tylko własnie z martwej krowy/świni!" A ona na to: "No nie mów, że nie jesz mięsa!" Ja: "Nie, nie jem, już od wielu lat" Ona: "No ale Twoje dziecko je! Ja: "Nie, nie je i nigdy nie poznało smaku mięsa" Pogłębiający się szok na twarzy, patrzyła z niedowierzaniem. Dalszy ciąg dyskusji jest tutaj nieistotny [a oczywiście typowy "no przecież dziecko MUSI jeść mięso!" ;-) ], bo chodzi mi tylko o schemat myślenia - o tę sprzeczność, że pozwalamy na przytulanie "słodkiej kaczusi" podczas kiedy ona ląduje na dziecięcym talerzu, co naturalnie musi pozostać "wielką tajemnicą" w imię... no właśnie, w imię czego? :roll:
A wytłumaczenie przeciez wydaje się takie proste - NIE KRZYWDZIĆ. Zarówno zwierząt, jak i naszych dzieci kłamstwem... :-/

YolaW - 2008-12-15, 18:37

Ja mam nadzieję, że Olaf też nie będzie chciał jeść mięsa kiedy ja już nie będę tego mogła kontrolować. Tomek już dla jego dobra przestał jeść mięso w domu, nie kupuje go, mam nadzieję, że zaprzestanie wogóle :)
Cytrynka - 2008-12-16, 01:57

A moje dzieci niestety (starsze), choć zdarza im się mówienie aby tata nie jadł mięsa, to mięso podbierają ojcu z talerza i mówią, że im smakuje. Zreszt Julcia ostatnio stwierdziła, że jak będzie dorosła, to będzie jadła mięso, białe bułeczki, cukier, piła colę, piwo itp.
Obecność babci (już od dwóch miesięcy) wcale nie poprawia sytuacji. :roll:

Ania D. - 2008-12-16, 09:52

Cytrynka napisał/a:
Zreszt Julcia ostatnio stwierdziła, że jak będzie dorosła, to będzie jadła mięso, białe bułeczki, cukier, piła colę, piwo itp.

Jakbym słyszałam Pawełka (poza colą i piwem, bo tego nigdy nie widział u nas)... On zresztą jest bardzo przekorny i lubi opowiadać przy stole, że lubi i jada mięso, że lubi cukier etc. Zdziwił mnie jednak, jak opowiadał w kuchni znajomym, że on cukru nie jada, bo psuje zęby i nie jest zdrowy. A jak będzie, to zabaczymy kiedys.

kofi - 2008-12-16, 09:57

U nas odwrotnie - Daniel jest zgorszony tym, że ja kiedyś jadłam mięso i twierdzi, że nigdy nie będzie go jadł. Ciekawe jak będzie, jak nasze dzieci wyrosną ;-)
(Ostatnio przeglądając książkę o daniach z makaronu mówi wywracając oczami:
Ło matko, jak ci ludzie nisko upadli: wwwwołowina, wwwwieprzowina, wwwątróbka :->

milka - 2008-12-16, 10:10

kofi napisał/a:
Ło matko, jak ci ludzie nisko upadli: wwwwołowina, wwwwieprzowina, wwwątróbka :->


.hihihihi.. :lol:

Kashmiri - 2008-12-16, 13:17

kofi napisał/a:
U nas odwrotnie - Daniel jest zgorszony tym, że ja kiedyś jadłam mięso i twierdzi, że nigdy nie będzie go jadł. Ciekawe jak będzie, jak nasze dzieci wyrosną ;-)
(Ostatnio przeglądając książkę o daniach z makaronu mówi wywracając oczami:
Ło matko, jak ci ludzie nisko upadli: wwwwołowina, wwwwieprzowina, wwwątróbka :->

niezły gość :-)
Ja się nawet boję młodej przyznać, że kiedyś jadłam...

bodi - 2008-12-16, 14:42

Kashmiri napisał/a:
przyznać, że kiedyś jadłam...


własnie u nas ten temat jest na tapecie, Jagoda często mnie prosi żebym jej opowiedziała o tym "jak byłaś mała i jadłaś mięso" ;)

Nimrodel - 2008-12-16, 16:41

ma_si napisał/a:
Lily napisał/a:
tę wrażliwość w dzieciach ludzie zabijają zazwyczaj kotlecikami

Przypomniała mi się rozmowa z dziewczyną, która przygotowywała się do jakiejś pracy semestralnej na pedagogice i miała do opracowania układankę bazującą na skojarzeniach, a tematem przewodnim była WIEŚ. Układanka typu: kura - jajko, krowa - mleko itp. Największy problem miała przy świni. "No bo wiesz, przeciez nie wkleję kiełbasy, ani szynki, bo przeciez by mi się dzieci popłakały!" Ja na to "ale dlaczego, przecież to prawda właśnie, wędliny nie biorą się ze sklepowych półek, tylko własnie z martwej krowy/świni!" A ona na to: "No nie mów, że nie jesz mięsa!" Ja: "Nie, nie jem, już od wielu lat" Ona: "No ale Twoje dziecko je! Ja: "Nie, nie je i nigdy nie poznało smaku mięsa" Pogłębiający się szok na twarzy, patrzyła z niedowierzaniem. Dalszy ciąg dyskusji jest tutaj nieistotny [a oczywiście typowy "no przecież dziecko MUSI jeść mięso!" ;-) ], bo chodzi mi tylko o schemat myślenia - o tę sprzeczność, że pozwalamy na przytulanie "słodkiej kaczusi" podczas kiedy ona ląduje na dziecięcym talerzu, co naturalnie musi pozostać "wielką tajemnicą" w imię... no właśnie, w imię czego? :roll:
A wytłumaczenie przeciez wydaje się takie proste - NIE KRZYWDZIĆ. Zarówno zwierząt, jak i naszych dzieci kłamstwem... :-/
,
studentka pedagogiki...
czyli kłamstwo usankcjonowane "dobrem dziecka" :evil:

priya - 2008-12-17, 09:07

Nat jest jeszcze na tyle maljutki, że nie pyta dokładnie co i dlaczego. On chyba nawet nie wie, że istneje mięso i ludzie, którzy go jedzą :-P
Za to kiedy np. babcia je ciasto z jajkami, on bez praoblemu akceptuje fakt, że my takich nie jadamy i oglądając książeczkę o życiu na wsi wskazuje na jajko i mówi: "to jest jajo, my nie jemy jajek, babcia je, ale my nie". Nigdy nie walczył o to, żeby mu jednak takie ciasto dać spróbować. Sama jestem ciekawa co będzie dalej.

kofi - 2008-12-17, 09:12

priya napisał/a:
"to jest jajo, my nie jemy jajek, babcia je, ale my nie". Nigdy nie walczył o to, żeby mu jednak takie ciasto dać spróbować.

Daniel miał tak samo z mięsem. Nawet mu się kiedyś w sklepie podobało - takie ładne różowe z serduszkiem (jakaś mielonka). Jak usłyszał, że to mięso, to powiedział, że tego to nie jada i koniec.
Myślę, że dla niego jest to tak samo niejadalne, jak dla nas plastik, np. Nie wyobraża sobie, ze mógłby coś takiego zjeść (no, ja też już sobie nie wyobrażam, że mogłabym).

huanita - 2008-12-17, 09:41

oj chciałabym żeby Kacper też kiedyś miał taką postawe jak Twój syn kofi.... Podejrzewam że w domu bedzie ok ale jak pojedziemy do dziadka który jest wielkim autorytetem dla małego to będzie jadł mięso. Tymbardziej że mój ociec go namawia do tego a tłumaczenie mu że to moje dziecko nic nie pomaga. Niestety bedzie taki problem bo jakoś nie moge z tego powodu zerwać kontaktu z rodzicami i do nich nie jeździć...
kofi - 2008-12-17, 10:01

Dla Daniela dziadek też jest wielkim autorytetam (tyle, że go do mięsa nie namawia) i nie ma problemu - mięso jest dla dziadka, podobnie jak piwo i kawa. Gdyby coś z tego mu zaproponował ;-) , D. by odmówił.
priya - 2008-12-17, 10:09

kofi napisał/a:
mięso jest dla dziadka, podobnie jak piwo i kawa.


Ha, dla Nata też piwo jest 'beee'. Wystarczyło mu raz powiedzieć i teraz zawsze tak reaguje gdy je widzi. Tyle że u nas w domu się nie pija. A kawę owszem, tatuś pije często, ale Nat zawsze powtarza, że kawa jest tatusia, a dla niego niedobra. Z mięsem pewnie będzie podobnie, choć jeszcze nie wiem, bo nie ma okazji go oglądać póki co. I dopóki on nie wnika dlaczego jedno jest 'be' a drugie 'ok', niczego mu nie tłumaczę.

dredka - 2008-12-18, 12:54

A moja Julka od ponad roku je mięso (co prawda tylko w przedszkolu i na wyjazdach do rodziny ale jeździ rzadko). Jeszcze do niedawna twierdziła,ze uwielbia jeść mięsko i nic ją nie interesowało skąd ono się bierze.Teraz ma "jazdę" na pytania jak się zabija świnki,kurki itd...Zaskoczyło mnie to bardzo i szczerze mówiąc myslę,ze to dobry znak w kierunku jej wrażliwości...lepiej później niż wcale ;)
Lily - 2008-12-25, 00:47

Dziś A. czytał bajki swojej bratanicy i dał mi do przeczytania fragment o śwince. I tak tam było napisane mniej więcej: jestem sobie świnka wesoła, tyję sobie na szyneczkę...
priya - 2008-12-25, 15:36

Lily napisał/a:
jestem sobie świnka wesoła, tyję sobie na szyneczkę...


:shock: :cry: :shock:
Oł maj got! :shock: co to za bajka była?

YolaW - 2008-12-26, 20:56

Niezły hardkor :(

[ Dodano: 2008-12-26, 20:59 ]
Mi dzisiaj teściowa opowiadała o jakiejś jej koleżance co to karpie w wannie miała i jeden taki fajny był, nawet mu imię dała, bo jakiś niby pieszczoch i mądrala :shock: , ale to nie przeszkodziło jej go potem chcieć oddać teściowej do zjedzenia (nie wzięła, bo niby chory jakiś był od tej wody chlorowanej). :( Oj, smutny żywot karpia jest...

feminka - 2009-08-17, 15:42

Parę dni temu miałam okazję oglądać film "Piotruś i Wilk" (Oskar za najlepszy animowany film krótkometrażowy) i myślę, że jest świetny jako pomoc w kształtowaniu wrażliwości dziecka. Oczywiśćie wymaga komentarza osoby dorosłej, bo nie ma tam słów tylko muzyka. W skrócie: Piotruś miał za przyjaciół wronę, gęś i kota. Pewnego dnia ślizgali się na zamarzniętym stawie (Piotruś wykradł się z domu podstępem) i jak dziadek to zobaczył to się zdenerował i zabrał Piotrusia do domu. Wtedy pojawił się wilk, wrona i kot uciekły, ale geś niestety nie i wilk ją połknął. Piotruś chciał się zemścić , podstępem złapał wilka i w klatce, wraz z dziacdkiem zawiózł go do miasta. Tam byli myśliwi (ohydni), tłum ludzi, cyrk z umęczonymi zwierzętami i sklep mięsny z ohydnym rzeźnikiem. Jak Piotruś to zobaczył to otworzył klatkę, wilk wyszedł, spojrzał mu w oczy i przeszedł obok niego przez całą ulicę po czym uciekł do lasu.

Ja stara baba się poryczalam na tym filmie jak dziecko.

LucySky - 2009-09-13, 23:20

Marek dostał kiedyś w prezencie książeczkę, która wegetariańskiej świadomości raczej nie pomaga rozbudzać. Owo "dzieło" literatury dziecięcej, jak przyznali ofiarodawcy - zakupione w Lidlu, zatytułowane jest "Zwierzęta w wiejskiej zagrodzie". Oto co tam wyczytałam - "Indyki to duże ptaki grzebiące. Ich wyjątkowo chude mięso jest bardzo cenionym przysmakiem". :shock:
Poza tym śliczne rysunki, z boku przyciski, których naciśnięcie pozwala posłuchać głosu zwierzątek... A i oczywiście - "Wydrukowano w Chinach".

kamma - 2009-09-14, 08:47

i jak zareagował?
LucySky - 2009-09-14, 21:19

kamma, Marek ma dopiero 14 miesięcy, więc nie potrafi przeczytać sobie o wyjątkowym smaku indyka. Co ciekawe, nawet moja nie-wege rodzina zbulwersowała się, że w książeczkach dla dzieci takie rzeczy wypisują.
kofi - 2009-09-15, 09:30

Monika Zięba napisał/a:
nawet moja nie-wege rodzina zbulwersowała się, że w książeczkach dla dzieci takie rzeczy wypisują.

He, he - doskonale ich rozumiem - boją się, ze dziecko odmówi spożycia tego ślicznego zwierzątka.
W ogóle ta książeczka to wyjątkowy debilizm, ale poniekąd może zachęca do wegetarianizmu.

Amanii - 2009-09-15, 11:35

Nie wiem czy nie lepsza brutalna prawda, niż obrazki "wesołych i szczęśliwych" kurek na podwórku, owieczek w zagrodzie itp. Przeglądaliśmy takie książeczki pare dni temu przy kasie w sklepie i aż mnie szlag trafiał że dzieciom się taką ściemę wciska :/ Przypominałam sobie co mi samej mówiono. Najgorsze, że z jednej strony przedstawia się to sielskie życie zwierzątek które nie ma nic wspólnego z prawdą, a z drugiej strony robi się z ich wykorzystywania najnormalniejszą rzecz pod słońcem...
Potem w szkole jest to samo.. "to jest gęś. z gęsi mamy pierze"... proste :|

Podziwiam rodziców, którym udaje się dzieci przed tym jakoś uchronić (tzn. nie uchronić przed prawdą, ale uchronić przed utratą wrażliwości na skutek takiej propagandy już od najmłodszych lat)

Humbak - 2009-09-15, 13:49

Amanii napisał/a:
Nie wiem czy nie lepsza brutalna prawda, niż obrazki "wesołych i szczęśliwych" kurek na podwórku
zaciekawiłaś mnie... tzn jak wyglądałyby obrazki i text książeczek dla dwulatków o krówkach i kurkach w wersji amanii :->
Amanii - 2009-09-15, 14:39

w wersji amanii nie było by książeczek o krówkach i kurkach :) Byłyby książeczki o dzikich zwierzątkach w swoich naturalnych środowiskach :)

Nie uważam, żeby tekst
Monika Zięba napisał/a:
"Indyki to duże ptaki grzebiące. Ich wyjątkowo chude mięso jest bardzo cenionym przysmakiem"
był jakoś strasznie niszczący dla psychiki dziecka. Jak byłam mała to nikt przede mną nie ukrywał, że szynkę się robi ze świnki, nawet trochę mnie to jarało i śmieszyło ("pupka świni fuuu"). Wiedziałam, gdzie w kurczaczku na talerzu jest skrzydełko, gdzie pierś itp. W ogóle dociekliwa byłam biologicznie :) Taka prawda raczej nie jest krzywdząca dla dziecka (chociaż to pewnie też zależy od wieku, wrażliwości itp). Smutne jest tylko to, że jest przekazywana jako oczywistość. "Ludzie jedzą zwierzęta, get over it".

Aleeee... bardziej smutne jest fałszowanie dziecki obrazu rzeczywistości, przez pokazywanie radosnych kurek na podwórku, podczas gdy te kurki naprawdę siedzą ściśnięte w betonowej, śmierdzącej ciemnej hali. Nawet niektórzy dorośli przecież mają taką sielankową wizję przed oczami, myśląc o hodowli zwierząt na mięso (cały ten mit "humanitarnego zabijania").
Nie mówię, że książeczki dla dzieci miałyby pokazywać chów przemysłowy :mrgreen: Tylko że sielskie obrazki to ściema, i raczej nie pomagają wyrabiać wrażliwości na krzywdę zwierząt.

Szukając prezentu na chrzest dla siostrzenicy, znalazłam w katolickiej księgarni super książkę o zwierzętach. Były tam ptaki, motyle, różne dzikie zwierzęta, każde było opisane jako cudowne, indywidualne stworzenie. Książka była pełna szacunku i miłości do tych zwierząt, nie było ani słowa o tym, że człowiek jest ich panem i może sobie je dowolnie eksploatować dla swoich potrzeb. Raczej właśnie przesłanie "szanuj wszystkie zwierzęta, nawet małe i słabe, bo każde jest tu po coś i ma swoje cudowne życie".
Jeśli miałabym kupić dziecku ksiażkę o zwierzętach to tylko taką.

Humbak - 2009-09-15, 15:08

Amanii napisał/a:
Byłyby książeczki o dzikich zwierzątkach
a krowy należałyby do tematów 'tabu' jak seks? :->
Amanii - 2009-09-15, 15:26

Nie, po prostu nie byłyby elementem rozrywkowym.
Chyba każdy z rodziców, nie podający swoim dzieciom mięsa (za względów innych niż zdrowotne) potrafił wytłumaczyć, że zwierzęta cierpią przy hodowli i są zabijane, dlatego ich nie jemy. Czytałam parę takich historii na wegedzieciaku. Uważasz że to niewykonalne?

[ Dodano: 2009-09-15, 15:44 ]
Po prostu tak samo jak nie ma książeczek mówiących:

"To jest Ling. Mieszka w Chinach w obskurnym baraku. Ma 8 lat i za****la w fabryce zabawek za miskę ryżu dziennie. Praca jest bardzo męcząca i szkodliwa, w fabryce jest gorąco, unoszą się opary kleju, często dzieci nie wytrzymują długo takiej pracy i bardzo chorują. Ling nie moze się uczyć ani bawic, bo jest biedna i musi pracować całymi dniami, żeby móc przeżyć. Wiele zabawek, którymi się bawisz pochodzi z takiej własnie okropnej fabryki."

...ani książeczek mówiących:

"To jest Ling, bardzo wesoła i szczęśliwa dziewczynka z Chin. Ling pracuje w fabryce zabawek i robi śliczne maskotki dla innych dzieci. Mieszka w pięknym kolorowym domku z mamusią i tatusiem. Codziennie po obiadku idą razem do fabryki i pracują w wielkim kolorowym pokoju, pełnym zabawek. Tatuś przyszywa misiom nóżki i rączki, mamusia haftuje dla nich śliczne ubranka a Ling głaska je po główkach i pakuje do różowych pudełeczek. Ling bardzo lubi swoją pracę i cieszy się, że dzieci takie jak ty mogą się dzięki niej bawić."


...nie powinno być analogicznych o zwierzątkach. Bo jedne byłłyby zbyt brutalne i nie nadawałyby się dla dziecka, a inne to czysta ŚCIEMA, której też nie chciałabym dziecku sprzedawać.
Mówiłabym, tłumaczyłabym, odpowiadała na pytania. Ale nie ogłupiałabym bajeczkami o szczęśliwych zwierzątkach (lub szczęśliwych małych niewolnikach).

martka - 2009-09-15, 15:54

Amanii, ja nie widzę powodu, dla którego miałoby nie być książeczek o krówkach i kurkach. moje chłopaki są na etapie zakręcenia na punkcie odgłosów wydawanych przez różne zwierzątka i krówki, czy koniki są absolutnym hitem. nie wiem czemu miałabym im bronić takich książeczek. to już nasza, rodziców, głowa w tym, żeby później opowiedzieć dzieciom o danych zwierzątkach w odpowiednim kontekście.
Ewa - 2009-09-15, 16:03

Jednak nie rozumiem. Są kury w wielkich halach i są kury na podwórku, na wsi. Kurczę, ja z dzieciństwa pamiętam coroczne wakacje u wujostwa na wsi, gdzie kury, kaczki i gęsi ganiały po podwórku, krowy wyprowadzało się codziennie na łąkę itd. Dlaczego nie pokazać dziecku takiej książeczki? Przecież to książeczka przedstawiająca życie na wsi. Można od razu wykorzystać do rozmowy z dzieckiem, że nie zawsze tak jest, że są równie wielkie fermy itd., ale nie można powiedzieć, że obrazek wsi jest całkowicie fałszywy. A zdanie o indykach? Ja nie unikam takich książeczek, po prostu dla mnie to pretekst do rozmowy o tym, że ludzie jedzą mięso i dlaczego my nie jemy. Przecież nie będę udawać przed dzieckiem, że cały świat myśli tak jak my i na świecie są tylko wegetarianie.
Amanii - 2009-09-15, 16:29

Ewa napisał/a:
A zdanie o indykach? Ja nie unikam takich książeczek, po prostu dla mnie to pretekst do rozmowy o tym, że ludzie jedzą mięso i dlaczego my nie jemy. Przecież nie będę udawać przed dzieckiem, że cały świat myśli tak jak my i na świecie są tylko wegetarianie.

tu się zgadzam, mam nadzieję, że to wynikało z poprzednich postów. Dlatego też pisałam, że już to lepsze niż ściemnianie.

martka napisał/a:
Amanii, ja nie widzę powodu, dla którego miałoby nie być książeczek o krówkach i kurkach. moje chłopaki są na etapie zakręcenia na punkcie odgłosów wydawanych przez różne zwierzątka i krówki, czy koniki są absolutnym hitem. nie wiem czemu miałabym im bronić takich książeczek.
to co innego :) Co innego pokazywać że istnieją i że "krówka robi muuu", a co innego pokazywać że krówka daje mleczko i się z tego cieszy, a swinka "tyje sobie na szyneczke" i jest wszystko fajnie i słit. (uciekając się do przykładu powyżej - nie mam nic przeciwko mówieniu, że w chinach istnieją dzieci :P )

Ewa napisał/a:
Jednak nie rozumiem. Są kury w wielkich halach i są kury na podwórku, na wsi. Kurczę, ja z dzieciństwa pamiętam coroczne wakacje u wujostwa na wsi, gdzie kury, kaczki i gęsi ganiały po podwórku, krowy wyprowadzało się codziennie na łąkę itd.
Po czym się je zabijało albo doiło a ich cielaki sprzedawało na rzeź... Też byłam na wsi, widziałam kury łażące po podwórku, bawiłam się z nimi, a potem jadłam z nich rosół :/ To jednak wciąż jest zabijanie i niewola, nawet jak wygląda sielankowo. Poza tym takie ksiażeczki (te, które ja widziałam - a mieliśmy konwersatorium na ten temat na zajeciach) przedstawiają takie życie (i taką funkcję tego życia - służenie człowiekowi i kończenie na jego talerzu) jako szczyt marzeń tych szczęśliwych świnek. Mi się to nie podoba i już. Tobie może :)

Ewa napisał/a:
Przecież to książeczka przedstawiająca życie na wsi. Można od razu wykorzystać do rozmowy z dzieckiem, że nie zawsze tak jest, że są równie wielkie fermy itd.
To jest książeczka przedstawiająca zniewolenie zwierząt. Nawet jakby zawsze było tak, nie było wielkich ferm itp. to jednak te zwierzęta na wsi są zabijane i traktowane jako narzędzie do zaspokojenia ludzkich potrzeb.
martka - 2009-09-15, 16:39

Amanii napisał/a:
to co innego :) Co innego pokazywać że istnieją i że "krówka robi muuu", a co innego pokazywać że krówka daje mleczko i się z tego cieszy

no właśnie, więc dlaczego miałoby nie być książeczek o krówkach? :-P

Amanii - 2009-09-15, 19:17

nie napisałam że miałoby nie być książeczek o krówkach, tylko takich książeczek o krówkach, które...
Judyt - 2009-09-15, 19:23

Amanii napisał/a:
znalazłam w katolickiej księgarni super książkę o zwierzętach. Były tam ptaki, motyle, różne dzikie zwierzęta, każde było opisane jako cudowne, indywidualne stworzenie. Książka była pełna szacunku i miłości do tych zwierząt, nie było ani słowa o tym, że człowiek jest ich panem i może sobie je dowolnie eksploatować dla swoich potrzeb. Raczej właśnie przesłanie "szanuj wszystkie zwierzęta, nawet małe i słabe, bo każde jest tu po coś i ma swoje cudowne życie".

A pamiętasz tytuł lub autora? Chętnie bym taką kupiła.

Amanii - 2009-09-15, 19:30

No właśnie nie :( nie kupiłam w końcu tej książki, ale na prawdę była jedną z niewielu fajnych książek obrazkowych o tematyce zwierzęcej dla małych dzieci, jakie widziałam. Chociaż jestem niewierząca :)
Będę w tej księgarni może niedługo, to kuknę :)

Judyt - 2009-09-15, 22:33

To kuknij, proszę, jak dasz radę :-D

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group