wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wiek niemowlęcy - uraz "jedzeniowy"

Marcela - 2007-11-14, 10:39
Temat postu: uraz "jedzeniowy"
Moja córeczka - w związku z leczeniem candidy - dostaje niesmaczne krople kilka razy dziennie. Spowodowało to totalną jej niechęć do jedzenia. Wystarczy, że zobaczy łyżeczkę i zaciska buzię, krzywi się, płacze. Leczenie będzie trwało jeszcze jakiś czas, nic tu nie mogę zmienić. Posiłki stały się dla nas bardzo nieprzyjemne. Ona jest nieszczęśliwa a ja zestresowana, bo ostatnio spadła na wadze do 10 percentyla. Obawiam się, że jeśli czegoś nie zmienię to wychowam sobie niejadka, który bez próbowania jakiejkolwiek potrawy już "wie", że jej nie cierpi. Na razie próbuję ją zagadywać, pokazuję światełka , zabawiam - wtedy jest szansa na to, że zapomni o tym , że nie lubi jedzenia i jakoś tam cokolwiek zje. Jestem pełna obaw, bo statnio jada już tylko z głową pod okapem kuchennym, który świeci i buczy albo siedząc przed włączonym piekarnikiem - koniecznie z termoobiegiem. Jedzenie u nas zaczęło już przybierać jakieś kuriozalne formy. Zastanawiam się jak z tego wybrnąć.... Jedzenie "do rączki" nie zdało rezultatu, bawi się nim i nie wkłada do buzi albo nie przejawia żadnego zainteresowania. Myślałam też o tym, żeby nie dawać jej jedzenia jeśli nie chce - z nadzieją, że następny posiłek zje chętniej bo będzie bardziej głodna - ale niestety, potrafi odmówić wszelkiego jedzenia. Interesuje ją już tylko i wyłącznie pierś, nawet co półtorej dodziny! Jestem załamana, szczególnie martwi mnie jej słabe przyrastanie wagi. Trwa to już jakieś 2 tygodnie i wydaje mi się, że nie jest to związane z ząbkowaniem czy jakąś dolegliwością brzuszkową. Nie wiem już co mam robć. Mała ma 9 i pół miesiąca. Obawiam się, że jeśli nic z tym nie zrobię rzecz stanie się "przewlekła". Może macie jakiś pomysł, sprawdzony sposób na wybrnięcie z takiej sytuacji?
kamma - 2007-11-14, 10:51

Jedyne, co mi przyszło do głowy, to zmiana formy karmienia, ale to już wypróbowałaś :( Skoro nawet jedzenie rączkami nie daje rezultatu, może na jakiś czas sobie odpuść i karm małą wyłącznie piersią. W tym wieku jeszcze jest się w stanie najeść wyłącznie mlekiem z piersi, a Ty sobie psychicznie odpoczniesz i za jakiś czas spróbujesz ponownie.
Czy ona nadal dostaje te kropelki? W jaki sposób? Czy jest możliwość zakamuflowania tego smaku, np. jakimś soczkiem, herbatką czy czymś w tym stylu? Proponuję również, żebyś podawała jej te kropelki zupełnie inaczej niż jedzenie, czyli absolutnie nie z łyżeczki. Może zaopatrz się w strzykawki i podawaj krople w ten sposób. Dzięki temu będzie miała przykre skojarzenia ze strzykawką, a nie z łyżeczką. Jak przez mgłę pamiętam podobną sytuację u nas. Nie pozostawiła mi wyraźnych wspomnień, więc wnioskuję, że wszystko dobrze się skończyło i niechęć do łyżeczki szybko minęła.

Ania D. - 2007-11-14, 10:52

Marcela, a może nie podawać tych kropel w kuchni i łyżeczką, by to miejsce nie kojarzyło się z czymś niedobrym? Może strzykawką, albo jeśli łyżką - to jedną, w określonym kolorze, która będzie tylko do tego służyła, nigdy do jedzenia. Może robić to zawsze w pokoju, a kuchnia niech nie kojarzy się z takim niemiłym zajęciem? Czasem dzieciom podoba się to, że mają ładne łyżeczki, kolorowe talerzyki, zrobione z warzyw kolorowe zwierzątka lub buzie.

[ Dodano: 2007-11-14, 10:53 ]
Kamma, pisałyśmy równocześnie :-D

Lily - 2007-11-14, 10:54

Niedawno słyszałam w tv, jak Monika Staszewska (doradca laktacyjny) mówiła, że od 6 miesiąca rozszerza się dietę, a nie uzupełnia, bo do roku prawdopodobnie nie ma takiej potrzeby - chodzi tylko o to, żeby dziecko poznawało nowości, ale nie jest to konieczne. Mała przez smoczek też nic nie wypije, żadnego kleiku?
Ania D. - 2007-11-14, 10:58

Tak mi przyszło jeszcze do głowy, że może robić tak, jak robi się czasem dla maluszków, które dopiero poznają nowe smaki. Najpier podawać im mleczko ściągnięte z piersi łyżeczką, żeby kojrzyła się ona pozytywnie, ze znanym i lubianym smakiem. Potem, np. po kilku dniach, dodawać do tego mleczka troszkę warzyw, kasz i tak powoli zmieniać proporcje na korzyść dań przygotowanych.
malina - 2007-11-14, 10:59

kamma napisał/a:
Jedyne, co mi przyszło do głowy, to zmiana formy karmienia, ale to już wypróbowałaś :(


No własnie,mi też.
Marcela napisał/a:
bo statnio jada już tylko z głową pod okapem kuchennym, który świeci i buczy albo siedząc przed włączonym piekarnikiem - koniecznie z termoobiegiem. Jedzenie u nas zaczęło już przybierać jakieś kuriozalne formy.

Moim zdaniem tozła forma.Jedzenie nie powinno odbywać sie poza świadomością dziecka,byc przemycane gdy dziecko zajęte jest czyms innym itd.
kamma napisał/a:
może na jakiś czas sobie odpuść i karm małą wyłącznie piersią

Też o tym pomyślałam - może dobrze tak zrobić na jakoś czas??Teraz Twój stres wszystko nakręca i będzie coraz gorzej.Może po przerwie Mała na nowo zainteresuj się jedzeniem??A tymczasem odpuść sobie,postaraj sie zrelaksować - Wam obu wyjdzie to na dobre!
kamma napisał/a:
Proponuję również, żebyś podawała jej te kropelki zupełnie inaczej niż jedzenie, czyli absolutnie nie z łyżeczki

To bardzo dobry pomysł!Może być zwykła,mała strzykawka,można też kupić specjalne dozowniki dla dzieci.
Marcela napisał/a:


Ona jest nieszczęśliwa a ja zestresowana, bo ostatnio spadła na wadze do 10 percentyla.

A na którym wczesniej była??Ile teraz waży??Jak wzrost wygląda??

pao - 2007-11-14, 11:10

marcela:
ja miałam bardzo poważny uraz związany z jedzeniem (miałam opory przed jedzeniem w towarzystwie i nie oddychałam jedząc)
jego istnienie zrozumiałam i uświadomiłam sobie już jako dorosła kobieta i matka...


jeśli krople można z czymś połączyć to może tak spróbuj (nie znam to nie wiem czy można) ja tak gabiśce gorzkie visiony podawałam: czubek łyżeczki w miodzie zamoczony i na to preparat. nie było najsmaczniejsze ale jeść sie dało ;)

do tego warto trochę zabawy dodać w jedzenie. kolory, kształty, tak by posiłek kojarzył sie z czymś przyjemnym. ważne jednak byś i ty się tym bawiła, bo jeśli ty będziesz skupiona na tym, ze trzeba podać krople to dziecko będzie czuło twoje spięcie i wcale zabawy nie podejmie...

idea z piersią tez jest ciekawa: zawsze można zmniejszyć ilość posiłków, zwiększyć ilość cycowania a krople podawać w formie nie sugerującej jedzenia i najlepiej poza miejscem posiłków :)

Marcela - 2007-11-14, 11:12

Ze strzykawką to jest jakiś pomysł, spróbuję. Zwierzątkami z warzyw jeszcze się nie interesuje, a może to warzywa jej nie obchodzą? W tej chwili każda sytuacja kojarząca się z jedzeniem jest silnie oprotestowana.
Mleka nie mam za wiele, nie wiem czy samo mleko wystarczy, czy to nie za mało. Myślicie, że taka duża dziewczynka tylko na mleku nie schudnie jeszcze bardziej?
Martwię się, bo była tak pomiędzy 50 a 25 percentylem, a teraz 10.... W ogóle jest dosyć mała, trudno mi ją zmierzyć porządnie ale będzie gdzieś tak około 70 cm. Nie za wiele.
(Urodziła się z wagą 2470, wzrost 49 cm) Kurcze, ja się chyba na matkę nie nadaję, zaraz pora kaszki i znowu nie wiem co począć. Osiwieję przez to wszystko chyba.

pao - 2007-11-14, 11:15

Cytat:
ja się chyba na matkę nie nadaję


spoko, przedwczoraj też tak myślałam o sobie ;)


co do mleka: będzie częściej ssała to mleko wróci. ino może być to okupione popękanymi brodawkami, bólem i innymi takimi okolicznościami ;) w razie czego adrianne (forumowa specjalistka laktacyjna) na pewno pomoże :)

dla 9miesięcznego dziecka zwierzątka to zbyt skomplikowane formy ale trójkąty, kwadraty, gwiazdki serduszka już nie :) wpierw pozwól jej je pooglądać jak sie pobawi to może wpadnie na pomysł by ugryźć ;)

Lily - 2007-11-14, 11:17

A ile teraz waży? I jak w ogóle się miewa, jest żywa, radosna, czy osowiała? Moja siostrzenica też sie malusia urodziła, długo była w 5 centylu, mając 6 miesięcy ważyła tylko 6 kg.
kamma - 2007-11-14, 11:34

Marcela, moim zdaniem nie masz się o co martwić. Teraz jest jesień, prawie zima, dzieci w tym okresie prawie nie rosną. Laktacja ruszy na nowo jak zaczniesz częściej karmić, a skoro tak się stresujesz karmieniem "zewnętrznymi" posiłkami, to naprawdę lepiej, żebyś sobie z nimi dała spokój na jakiś czas. Najważniejsze, żeby posiłki nie stały się udręką, dla Ciebie oraz dla córki.
Marcela napisał/a:
Kurcze, ja się chyba na matkę nie nadaję, zaraz pora kaszki i znowu nie wiem co począć. Osiwieję przez to wszystko chyba.

O widzisz, takiego myślenia trzeba się u Ciebie pozbyć. Jeśli podawanie kaszki jest dla Ciebie takie straszne, to naprawdę lepiej, żebyś nie podawała. Przez tydzień, dwa (a nawet dłużej) na samej piersi NA PEWNO nic się małej nie stanie, a Tobie bardzo potrzebne jest wytchnienie.

dynia - 2007-11-14, 11:35

Marcela przedewszystkim sie nie zamrtwiaj.
Tak jak pisały dziewczyny jesli sie da to mieszaj jej te krople ze swoim mlekiem,jest to smak ,który dobrze zna i lubi.I własnie ich dawkowanie lepiej gdyby sie odbywało przez strzykawke lub pepitkę ;) A moze nieco zmodyfikowac smak potraw tzn zintensyfikowac je,tzn ociupinke posolić,doprawić kwaskowatym jabłkiem ,jakimiś ziołami.Dzieci zawsze wola coś o wyraznym smaku niz mdłe papki ;-) (jesli chodzi o jedzenie do łapki bezposrednio,pamietam jak Jaga w takim wieku spróbowała po raz pierwszy ogórka kiszonego bez skóry była zachwycona i to był dobry poczatek przygody z jedzeniem w lapkach) Powodzenia i duzo cierpliwosci Wam zyczę :-)

kamma - 2007-11-14, 11:46

dynia napisał/a:
mieszaj jej te krople ze swoim mlekiem

To jest kwestia wątpliwa, bo może doprowadzić do urazu wobec mleczka.

dynia - 2007-11-14, 12:05

kamma napisał/a:
dynia napisał/a:
mieszaj jej te krople ze swoim mlekiem

To jest kwestia wątpliwa, bo może doprowadzić do urazu wobec mleczka.


W pewnym sensie tak ,ale mleko zawsze bedzie z cysia(a to juz jest duzo wiecej,bo dochodza chwile czułosci z mamą i tu kwestia smaku może być drugorzędna) i tu jest przewaga nad takim na łyzeczce lub w strzykawce ;-)

Capricorn - 2007-11-14, 12:37

A w jakim ona jest wieku? I czy dostaje smoczka? Pytam, bo są na rynku takie smoczki - baby feeder starter - wygląda to tak:

hxxp://www.toysrus.com/product/index.jsp?productId=2404768

wkładasz do środka jedzenie (np przegotowane warzywa), i dziecko "ciamkając" zjada to, co jest w środku.

Dowiedziałam się o tym wynalazku niedawno, wiem, że niektóre mamy kupują go do nauki jedzenia. Bywają na allegro.

Dość desperacki to pomysł zapewne, ale może pomoże.

rosa - 2007-11-14, 15:38

Marcela napisał/a:
Mleka nie mam za wiele, nie wiem czy samo mleko wystarczy, czy to nie za mało. Myślicie, że taka duża dziewczynka tylko na mleku nie schudnie jeszcze bardziej?
Martwię się, bo była tak pomiędzy 50 a 25 percentylem, a teraz 10.... W ogóle jest dosyć mała, trudno mi ją zmierzyć porządnie ale będzie gdzieś tak około 70 cm. Nie za wiele.
(Urodziła się z wagą 2470, wzrost 49 cm) Kurcze, ja się chyba na matkę nie nadaję, zaraz pora kaszki i znowu nie wiem co począć. Osiwieję przez to wszystko chyba.

po pierwsze nie stresuj się :-)
pomysł samym mlekiem uważam za bardzo dobry, w zamierzchłych czasach kiedy mój Szymek był malutki, miał również problemy z jedzeniem. karmiłam go prawie wyłącznie piersią do 10 m-ca. poza tym ściągałam pokarm i robiłam mu na nim kleik ryżowy. próbowałam mu codziennie wcisnąć kilka łyżek zupki, często nieskutecznie. myślałam, że oszaleję, ale wybrneliśmy. był chudziną straszną, ale zdrowy.
przeczekaj kilka dni i spróbuj pojedyncze smaki, może znajdzie się coś co mała polubi i wtedy można na tym bazować.

ajanna - 2007-11-14, 15:59

Marcela: ja bym spróbowała wszystko zmienić, żeby wyjść z błędnego koła stresu :roll: tzn. tak jak pisały dziewczyny, wróciłabym do karmienia tylko i wyłącznie piersią, co będzie oznaczać spędzenie 1-2 dni non-stop z małą, najlepiej leżąc w łóżku, dużo pijąc i relaksując się - dobrze by było, gdyby ktoś Cię w tym czasie obsługiwał - gotował itp. (ja miałam tak z Weroniką, że ok. 10 msc-a już prawie jej nie karmiłam, ale stwierdziłam, że trzeba to zmienić, spróbowałam tej metody i bardzo się sprawdziła, potem karmiłam do końca 3. roku życia :-) ) a krople (domyślam się, że mieszać ich z niczym nie można, bo już byś to zrobiła), zaczęłabym podawać właśnie w innym pomieszczeniu i w nowy sposób. wg mnie po ok. 1-2 tyg będziesz mogła wrócić do karmienia łyżeczką, na innych zasadach tzn. bez zabawiania i stresu. dla dziecka taki okres to strasznie długo, więc powinno zapomnieć o niechęci.
Marcela - 2007-11-14, 16:29

Dzięki wielkie dziewczyny. Postaram się zmienić co się da.
Spróbuję jeszcze zainteresować mojego niejadka warzywami do rączki. Spróbujemy potraktować jedzenie jak zabawę. Co dawałyście do rączki? Mam jakąś obsesję, że moja mała się udławi marchewką czy brokułem. Jak do tej pory w ten sposób zjada tylko chrupki kukurydziane (nawet jej ekologiczne kupiłam ;-) ) Ma 5 zębów.

Lily - 2007-11-14, 16:45

daj jej banana :)
Marcela - 2007-11-15, 09:47

Lily, banan niestety nie wchodzi w grę przy diecie candidowej - przynajmniej na razie :-|
puszczyk - 2007-11-15, 09:52

Marcela, Weronice wyrosły pierwsze ząbki dopiero po ukończeniu roku i ugotowane warzywa podzielone na cząstki jadła bez problemu np. brokuł, marchewka, ziemniaczek.
Marcela - 2007-11-15, 10:13

Puszczyku, i nie zdarzało się jej zadławić? Jakoś mnie straszy okrutnie taka wizja. Ja tu sama na wsi, znikąd pomocy, sąsiedzi poza zasięgiem mojego głosu i wogóle.... :-|
A moje dziecko wkłada do buzi bardzo głęboko (do gardła właściwie! ) wszystko jak leci |

ajanna - 2007-11-15, 15:08

Puszczyk, przepraszam za wtręt, ale czy chodzi o to, że Twoja Weronika jadła gotowane warzywa, kiedy nie miała jeszcze ząbków? jeśli tak, to w jakim wieku?
Marcela - 2007-11-18, 19:12

Niestety, załamka całkowita! Moje dziecko zjadło dzisiaj tylko 60 ml kaszy - to tyle z posiłków stałych. Postanowiliśmy poczekać, aż będzie głodna i zje ze smakiem, ale okazuje się, że ona w ogóle nie jest głodna. Ostatecznie może być mleko z piersi, ale nie koniecznie. Dostaje spazmów na widok talerzyka czy łyżeczki. W ogóle nie interesuje się warzywami, ich kolorami , smakiem, kształtem. Wszystkim pluje. Pręży się, złości. Uspokaja się dpoiero kiedy jedzenie schodzi z jej pola widzenia. Jestem załamana. Gotuję jej każdy posiłek świeży, wszystko z największą starannością i maksymalnie zdrowe i mogę sobie to wszystko wsadzić.... Mała jest chudziutka, bardzo się martwię. W ogóle nie mam pomysłu co mam zrobić jutro. Wszystkiego mi się odechciewa.
Rodzina oskarża mnie o to, że głodzę dziecko, że to wszystko moja wina. Straszą mnie, że jeśli nie dam dziecku dobrego jedzenia to dostanie anemii. W ich opinii dobre to znaczy mięsne albo posłodzone. Bo to normalne, że dziecko nie lubi niedobrych warzyw. Wszyscy na mnie wjechali. Bezradna rozpacz normalnie.

malina - 2007-11-18, 19:44

Marcela napisał/a:
Wszystkim pluje. Pręży się, złości. Uspokaja się dpoiero kiedy jedzenie schodzi z jej pola widzenia.


Ja w tej sytuacji podawałabym tylko piers - przez jakiś czas aż wszystko sie uspokoi,może Mała zapomni o swojej niechęci do jedzenia,zacznie od nowa próbować nowych smaków itd.
Mam nadzieje,że wszystko sie ułoży - trzymam kciuki!!!

Marcela - 2007-11-18, 20:07

Niestety, nie mam aż tyle mleka. Piersi i tak mam zmasakrowane, nie dam rady przetrzymać tylko na mleku. A mała chudnie....
malina - 2007-11-18, 20:17

Cytat:
A mała chudnie....


Ona chudnie czy po prostu mniej przybiera i w związku z tym spada na siatce centylowej??W tym drugim wypadku nie ma co sie martwić,w pierwszym tak.

Marcela - 2007-11-18, 22:09

Mniej więcej od miesiąca waga praktycznie stoi na 8100g. Widzę po brzuszku, po nóżkach, że są coraz chudsze. Widać nawet na buzi. Mała rośnie, ale też nie za wiele.
ewatara - 2007-11-18, 23:13

Ja mam z jedzeniem podobny problem... ale co do moich sztuczek do podania jednak czegoś, to czasem pod nosek podsuwam słoiczek z czymś słodkim, ona otwiera buźkę i daję jej to co ma na obiadek, i tak kilkakrotnie, - zmysł smaku da się trochę oszukać zmysłem zapachu dlatego często u nas działa. czasem daję jej jakąś odrobinkę na łyżeczkę tego słodkiego owocka i je chętniej, nad główką trzymam jakąś książeczkę i samo patrzenie na nią powoduje, że mała otwiera buzię... a co do tych leków nie wiem czy możesz mieszać, bo jeśli tak i nie ma przeciwwskazań, to może podaj na początek coś słodkiego np deserku 2 łyżeczki, a trzecią syropek z deserkiem i w nagrodę znów deserek- jeśli jeszcze będzie chcieć. u mnie to też ciągłe teatrzyki z tym jedzeniem, ale trochę działa to co opisałam powyżej.
powodzenia ;-)

dort - 2007-11-19, 09:13

Marclea może poszukaj jakiegoś innego lekarza, u mnie Oskarek też nie przybierał na wadze i jak zmieniliśmy lekarza okazało się, że to alergia, ktora jest skutkiem zagrzybienia candida

ja mysle że oszukiwanie dziecka lub kuszenie go na słodkie nie jest zbyt dobrym sposobem, tak jak pisaly dziewczyny wcześniej, z tym słodkim smakiem trzeba ostrożnie, bo dziecko może się przyzwyczaic i potem nic innego nie bedzie chcialo jesc

jedzienie powinno sie dziecku kojarzyc z czyms przyjemnym, a nie z grą "znowu udało im się mnie oszukać"

Marcela - 2007-11-19, 09:40

dort, ja myślę podobnie. A candidę to i owszem mamy, jesteśmy w trakcie leczenia preparatami Sanum. Zostało nam jeszcze kilka dni (z zaordynowanych 20dni kuracji). Myślisz, że to leczenie jest przyczyną szczerej nienawiści do jedzenia? Nie widzę jakiejś spektakularnej poprawy w objawach candidy, obawiam się, że te 20 dni może nie wystarczyć, aż się boję myśleć co ja pocznę jeśli leczenie trzeba będzie przedłużyć.
Lekarza właśnie zmieniliśmy, ale i tak odnoszę wrażenie, że większośc pediatrów ma taki pogląd na sprawę jak moja rodzina - czyli: "posłodzić troszkę trzeba, dzieci lubią słodkie...". To jest dla mnie nie do przyjęcia.

Znalazłam jeszcze książkę w księgarni internetowej: "Każde dziecko może nauczyć się jeść właściwie" (autorzy:A. Zahn, H.Morgenroth). Warto kupić? Może ktoś czytał i mi doradzi?

Malroy - 2007-11-19, 09:45

nie doradzę, ale jak kupisz daj znać czy warto - u mnie też sytaucja nie wygląda różowo.
alcia - 2007-11-19, 09:53

ewatara napisał/a:
ale co do moich sztuczek do podania jednak czegoś, to czasem pod nosek podsuwam słoiczek z czymś słodkim, ona otwiera buźkę i daję jej to co ma na obiadek, i tak kilkakrotnie, - zmysł smaku da się trochę oszukać

ewatara przepraszam, ale jak czytam o takich sposobach, to aż mi się słabo robi. Niektórzy popełniają takie błędy, z wygody czy desperacji (czasem pewnie i głupoty - znam takie przypadki)..., ale żeby innym rodzicom to polecać?
Co do Twoich sztuczek;
Wiesz czym to może skutkować w przyszłości?

Lily - 2007-11-19, 11:38

Marcela napisał/a:
"posłodzić troszkę trzeba, dzieci lubią słodkie...".
no dobra, ale jak leczysz candidę to chyba oczywiste, że nie będziesz słodzić...
Marcela - 2007-11-19, 15:27

Dla mnie oczywiste, ale dla większości lekarzy cukier nie ma nic wspólnego z zagrzybianiem organizmu. (Spotkałam tylko jednego lekarza, który widział taki związek.)
dort - 2007-11-19, 15:34

ale na początku leczenia candidy waga sie nie zmienia, a jezeli juz to częściej sie chudnie niz tyje,

osobiscie wydaje mi sie, ze 20dni to zdecydowanie za malo, my jestesmy na diecie od poczatku roku i jeszcze nie konczymy leczenia

Marcela - 2007-11-19, 15:39

dort, nie załamuj mnie... :-( . Dlaczego tak długo? Jeśli przyjdzie nam przedłużyć leczenie, to zbankrutuję chyba, nie mówiąc już o niechęci do jedzenia mojego dziecka. No nic tylko się załamać :-|
ewatara - 2007-11-19, 20:20

alcia napisał/a:
ewatara przepraszam, ale jak czytam o takich sposobach, to aż mi się słabo robi. Niektórzy popełniają takie błędy, z wygody czy desperacji

alcia zwróć uwagę na to co napisałam:

ewatara:
"a co do tych leków nie wiem czy możesz mieszać, bo jeśli tak i nie ma przeciwwskazań..." ,
- nie znam się na leczeniu candidy, dlatego TO zaznaczyłam (czy nie ma przeciwwskazań- a Marcela pewnie wie czy są czy nie- jak teraz widzę napisała, że jednak są) - ja napisałam co daję mojemu dziecku, żeby chętniej - a raczej w ogóle zjadła. Nie wiem czy chodziło Ci o moje rady przy candidzie czy w ogóle,że daję słodki deserek, jak chodzi o 1 - to już wytłumaczyłam, jak o drugie to wszyscy chyba dajemy jakieś owoce do jedzenia.
Napisałam tylko jak jest u mnie, bo wiem jak trudno zachęcić niejadka do jedzenia. Np dzisiaj z 3 butelek mleka chciała tylko 1, a z obiadkiem znów: "książeczki i inne sprawy"- bez tego zjadłaby 1 posiłek na dzień, więc podstawienie słodkiego zapachu dla zachęcenia-chyba nie jest w tym wypadku czymś przesadzonym, przynajmniej ja to tak widzę. Cukru samego w sobie nikomu nie polecałam i sama go nie stosuję, słodkie u mnie to owocki.

[ Dodano: 2007-11-19, 20:30 ]
rozumiem, że cukru nie powinny jeść takie dzieci, ale zaznaczyłaś fragment o zapachu....
czemu- bo szczerze przyznam, że nie rozumiem, chyba z samego zapachu im by się nic nie stało??? i przyznaję, że może jest to jakieś oszustwo, ale w dobrym celu, i tak.... z desperacji, jak już nic nie skutkuje... jak nic u Ciebie by nie skutkowało, to nie wypróbowałabyś? i zaznaczę, że nie pluje obiadkiem jak go weźmie do ust. Napisz, co byś zrobiła, bo próbowałam na prawdę wielu rzeczy, i nic na pazie lepiej nie skutkuje nawet założyłam wątek : "jak uprzyjemnić jedzenie maluszka"

[ Dodano: 2007-11-19, 20:45 ]
i przyznam, że wolę to niż sposób jaki Marcela opowiadała: " Jestem pełna obaw, bo ostatnio jada już tylko z głową pod okapem kuchennym, który świeci i buczy albo siedząc przed włączonym piekarnikiem - koniecznie z termoobiegiem"- to też jakiś sposób oszukania niejadka.

rosa - 2007-11-20, 09:52

Marcela horror, bardzo dobrze rozumiem twój niepokój, ja bałam się strasznie, czasem moje dziecko również nie jadło nic prawie cały dzień.
ja słodziłam kaszę, ale niespecjalnie to pomagało.
miałam taki koszyczek z różnymi badziewiami, stawiałam przed dzieciakiem i dopóki nie wyrzuciło wszystkiego to udawało mi się trochę jedzenia wcisnąc. karmienie było moim koszmarem
Szymon był maxniejadkiem, zaczął jeść z apetytem i nie wybrzydzać w wieku około 9 lat
a Franek jako małe dziecko lubił jeśc, przestał lubić w wieku 4 lat i tak trwa do dzisiaj. jest kilka potraw które zje więc koszmarna monotonia kulinarna w moim domu panuje.

nie znam się na candidach, ale jak nie mozna słodzić to raczej nie próbuj bo efekt wcale nie musi być zadowalający.

a życie z niejadkiem jest masakryczne i tylko rodzice niejadków wiedzą jaki to stres, ja próbowałam mnóstwa sposobów, część pewnie uważanych tutaj za niewłaściwe :-)

mam nadzieję, że po tym leczeniu się u was poprawi i że Twoja córeczka zacznie jeść.

alcia - 2007-11-20, 11:00

ewatara napisał/a:
Nie wiem czy chodziło Ci o moje rady przy candidzie czy w ogóle,że daję słodki deserek, jak chodzi o 1 - to już wytłumaczyłam, jak o drugie to wszyscy chyba dajemy jakieś owoce do jedzenia.

Nie chodzi mi ani o jedno, ani o drugie. Chodzi mi o świadome jedzenie dziecka, o wpajanie prawidłowych nawyków, o to by dziecko miało szansę się dowiedzieć, że jedzenie może być przyjemnością. A przy takich praktykach marne na to widoki.
.
ewatara napisał/a:
Np dzisiaj z 3 butelek mleka chciała tylko 1, a z obiadkiem znów: "książeczki i inne sprawy"- bez tego zjadłaby 1 posiłek na dzień, więc podstawienie słodkiego zapachu dla zachęcenia-chyba nie jest w tym wypadku czymś przesadzonym

Moim zdaniem jak najbardziej jest. I wierz mi, że praktykując takie metody, będzie tylko coraz gorzej. Twoja córka jest przyzwyczajona do słodzonych posiłków, preferuje słodki smak i myślę, że warto by było popracować nad tym, by to zmienić. A oszukując ją, ze właśnie dostanie do buźki porcję jakiegoś słodkiego smakołyka i wkładając w tym czasie obiad, tylko możesz u niej wyrobić wstręt do takich posiłków na długi długi czas. Chcesz całe jej dzieciństwo walczyć z nią przy posiłkach? Czy tylko słodkimi rzeczami później ją karmić? Mała ma dopiero 10 m-cy, łatwiej będzie teraz zacząć pracować nad prawidłowymi nawykami, niż później je zmienić.
ewatara napisał/a:
jak nic u Ciebie by nie skutkowało, to nie wypróbowałabyś?

Nie. Miałam wyrzuty, gdy czasem zdarzało mi się karmić dziecko przy książeczce i mam nadzieję, że nigdy więcej tego robić nie będę.
ewatara napisał/a:
Napisz, co byś zrobiła, bo próbowałam na prawdę wielu rzeczy

Ja wolę się przykładać do prewencji, nie dopuszczam do powstawania takich problemów, więc i nie mam doświadczenia w ich "naprawianiu". Ale gdyby już do tego doszło, to odpuściłabym na jakiś czas.. i zaczęłabym przygodę z rozszerzaniem diety od nowa. Zapomniałabym o dotychczasowych praktykach, nastawiłabym się na chwilowy kryzys, bo pewnie trochę by to potrwało, zanim dziecko by się przestawiło na normalne jedzenie... ale uważałabym, że warto.
Zaczęłabym przygotowywać dziecku kaszki bez dodatku cukru i zdrowe proste zupki o łagodnym smaku, bez dodatku soli. Ile zje, tyle zje. Jak bardzo mało, to po jakimś czasie (np. po godzinie) kolejna próba. Posiłki podawałabym normalnie, bez żadnego kombinowania. Nie chce jeść - trudno... po jakimś czasie kolejna próba. Ale żadnych dosładzanych gotowców w między czasie, bo tylko niweczyłyby starania.
Zrezygnowałabym z deserków, kupnych tym bardziej. Nie są one istotne w diecie dziecka w tym wieku. Wystarczy owoc w kaszce, a jeśli już jakiś deserek, to w formie np. jabłka z jaglaną pół na pół.
Jak wygląda waga Twojej córki? Jest prawidłowa, dobrze przybiera? I jak jej zachowanie? Jest zdrowym, pogodnym dzieckiem, czy są jakieś problemy?
Jeśli wszystko OK, to spokojnie pozwoliłabym małej na wybrzydzanie, robiłabym swoje, dając jej możliwość wyboru ile chce zjeść. tylko po zjedzeniu bardzo małych ilości zwiększyłabym liczbę posiłków - mało, ale częściej. I czekałabym na efekty.
Nie wiem, czy dajesz córce soczki, albo słodzone herbatki. Jeśli tak, to też bym rzuciła. Do picia woda, czy jakieś ziółka bez dodatków.

Ewa - 2007-11-20, 11:54

Zgadzam się całkowicie z Alcią. Podstawową zasadą przy niejadku jest całkowite odstawienie słodkości (w jedzeniu i piciu), a Ty robisz odwrotnie. Przy Gabryśku nie miałam nigdy problemów z jedzeniem, przy Natim i owszem. Nie znałam tego wcześniej i początek rozszerzania diety był koszmarem. Przy miseczce z jedzonkiem potrafiliśmy płakać oboje. Jednak w tej chwili Nati je prawie wszystko (co najwyżej nie w każdej formie), a naprawdę nigdy nie uciekałam się do metod zabawek przy jedzeniu, nigdy za dzieckiem nie biegałam z talerzem, nie karmiłam przy telewizorze (widywałam już takie metody). Inna sprawa, że chyba przy drugim dziecku potrafiłam bardziej wyluzować. Gdy nie zjadł posiłku, to trudno, zgłodnieje i zje następny.
rosa - 2007-11-20, 12:32

alcia, ewa zazdroszczę wam takiej pewności siebie
puszczyk - 2007-11-20, 13:31

Marcela napisał/a:
Puszczyku, i nie zdarzało się jej zadławić? Jakoś mnie straszy okrutnie taka wizja. Ja tu sama na wsi, znikąd pomocy, sąsiedzi poza zasięgiem mojego głosu i wogóle.... :-|
A moje dziecko wkłada do buzi bardzo głęboko (do gardła właściwie! ) wszystko jak leci |


ajanna napisał/a:
Puszczyk, przepraszam za wtręt, ale czy chodzi o to, że Twoja Weronika jadła gotowane warzywa, kiedy nie miała jeszcze ząbków? jeśli tak, to w jakim wieku?

Dziewczyny, sorki, że odpowiadam z opóźnieniem, ale ostatnio nie nadążam z czytaniem postów. Ważna jest umiejętność rozdrabniania pokarmów, a nie ilość ząbków. Zaczełam jej podawać ugotowane warzywa ok. 10 miesiąca, a pierwsze ząbki wyrosły jej po 12 miesiącu.
Nie dławiła się.

Marcela - 2007-11-20, 13:37

alcia napisał/a:
Nie chce jeść - trudno... po jakimś czasie kolejna próba.

Alciu, ja jestem już tak zdesperowana, że nie zostaje mi nic innego, bo nawet te najgłupsze sposoby już nie działają. Gorzej, że kolejna próba oznacza wrzask i protest tak samo jak poprzednia. To odpuszczam. Dziś na przykład moje dziecko do tej pory raz polizało jabłko i zjadło 2 chrupki kukurydziane. Było też 1 karmienie piersią rano. I to wszystko!

alcia - 2007-11-20, 14:13

Cytat:
To już za długo trwa.

Marcela, przykro mi, że masz takie problemy. Musi Ci być bardzo ciężko...
Nie jestem specjalistą w dziedzinie niejadków i nie umiem Ci pomóc (przynajmniej przez internet)...
chciałam tylko zwrócić uwagę na to, że stosowanie się do rad ewatary może spowodować, że będzie jeszcze gorzej.

Ja i moja siostra byłyśmy takimi niejadkami. Rodzice wiecznie odstawiali przy nas cyrki, byśmy cokolwiek zjadły, łącznie z karmieniem nas przez sen :roll: Jak dorosłyśmy do wprowadzenia terroru, to już się zaczął prawdziwy koszmar z tym jedzeniem. Przez to dopiero jako osoba dorosła polubiłam jedzenie. Całe dzieciństwo wyrzucałyśmy z siostrą jedzenie, gdy tylko ktoś odwrócił głowę. Na prawdę czasem lepiej odpuścić... Dziecko nie zagłodzi się na śmierć. Moja córa też miała kilka etapów, kiedy była mniej chętna do jedzenia i na każdy posiłek było "nie". Byłam bliska metod z odwracaniem uwagi, ale nie przynosiły żadnego skutku, poza wciśnięciem w dziecko kolejnej porcji jedzenia.. i gryzło mnie to strasznie, bo nie chciałam tak robić. Zacisnęłam zęby, na każde "nie" odpowiadałam OK i od tej pory nie było problemów. Odpuściłam sobie przekonywanie, gotowanie pod nią tego, co bardziej by jej "siadło".. Nie chciała, to prawie nie jadła przez 2 tygodnie. A potem rzucała się na jedzenie jak wściekła, w każdym posiłku dokładki, między posiłkami dodatkowe podjadanie, smakowało wszystko co przygotowałam.. I tak np. przez kolejne pół roku, do następnej fazy na "nie".
Już się nie przejmuję takimi etapami większej niechęci do jedzenia. Jak podejdzie się do nich z luzem, przechodzą szybko. Jak bym zmuszała, musiałabym robić to już non stop, a na to siły i ochoty nie mam. Moja siostra za to ma, i jej 3-letnie dziecko karmione było do 2 roku życia na leżąco (bo wtedy można było wlewać mu prosto do gardła, i nie wypluwał), do tej pory pije z butelki ze smoczkiem, przy każdym posiłku marudzenie, jest jedynym dzieckiem w przedszkolu, które nie potrafi jeść samodzielnie (ku zdziwieniu jego mamy), nie weźmie do ręki nawet kanapki, owoca, wypluwa rzeczy, które mu się nie spodobają, nie jest kompletnie zainteresowany samodzielnym jedzeniem... i co najgorsze - jego rodzice nadal praktykują takie metody, jak podstawianie mu pod nos kanapki z serem, kiedy już otworzy buzię, to szybka podmianka i w buzi ląduje inna - z wędliną. To samo przy obiadach.
Jak ktoś ma ochotę na takie zabawy, to proszę bardzo.. ale nie polecam.

Marcela - 2007-11-20, 15:22

Alciu, ja się z Tobą zgadzam całkowicie. Dzięki, że mi to wszystko napisałaś, chyba było mi to potrzebne. Zamówiłam przez internet książkę "Każde dziecko może jeść właściwie" i nastrajam się optymistycznie, ze jednak to minie. No w każdym razie "schizowania" na punkcie jedzenia koniec,zobaczymy co będzie dalej.
Lily - 2007-11-20, 15:25

Marcela, ja Ci głównie współczuję tej presji ze strony rodziny, to chyba jest najbardziej niekorzystne. Bo że dziecko w końcu zacznie jeść to jestem pewna.
Marcela - 2007-11-20, 15:31

Lily napisał/a:
. Bo że dziecko w końcu zacznie jeść to jestem pewna.

Tak myślisz? To twarda sztuka :-) .
Ta presja jest fatalna, ale nie złamię się i nie podam niczego posłodzonego. Trudno, niech na mnie psy wieszają! I tak większość mojej rodziny uważ mnie za dziwoląga. Wegetarianizm ostatecznie prawie przełknęli, ale bezcukrowość to już za wiele ;-)

alcia - 2007-11-20, 15:32

Marcela napisał/a:
nastrajam się optymistycznie, ze jednak to minie. No w każdym razie "schizowania" na punkcie jedzenia koniec,zobaczymy co będzie dalej.

dużo siły życzę :) I trzymam kciuki!

Lily - 2007-11-20, 15:35

Marcela napisał/a:
Tak myślisz? To twarda sztuka :-) .
ale mała jeszcze, być może to nie jest jej pora na "prawdziwe jedzenie" - przypuszczam, że w "prymitywnych" kulturach nikt na takie dzieci nie naciska, żeby jadły stałe pokarmy - popróbują, a jak nie chcą to pewnie wiszą na cycku i to długo :)
magdusia - 2007-11-20, 16:06

quote="Marcela"]w związku z leczeniem candidy - dostaje niesmaczne krople kilka razy dziennie[/quote]
czy pisałaś o lekach sanum??one przecież nie mają żadnego smaku.Ja teraz na candidę podaję leki Joalis są albo na alkoholu albo jest to syrop.
Co do długości leczenia (podawania leku)minimum to są dwa miesiące.
alcia napisał/a:
Dziecko nie zagłodzi się na śmierć

oby...Nadia mając 14 miesięcy nie chciała jesć niczego po za mlekiem z piersi.W końcu zrobiłam test i odstawiłam ją od piersi na dwa dni,przez dwa dni nic nie zjadła,nie chciała nawet pić.Używałam wszelkich forteli by Nadia zechciała włożyć coś do ust.
Myślę jednak że był to przypadek odosobniony i nie zamierzam Cię nim staszyć Marcela,tak tylko mi się to nasuneło .Z czasem niechęć do jedzenia minęła ,ale jakiś cas za Nadią ganiałam z talerzem,przełom nastąpił gdy zaczęłam jej podawać makaron czy awokado do rączki.Dziś Nadia wcale nie przypomina niejadka ,czasem jej porcja jedzenia jest większa od mojej :-) Rozumiem że teraz przechodzisz przez mękę(jestem z Tobą i trzymam kciuki)ale to na pewno się skończy.Obyś jak najszybciej znalazła sposób na swoją córeczkę :-) .

Lily - 2007-11-20, 16:12

A czy niechęć do jedzenia nie jest czasami jakąś próbą samoleczenia? Oczywiście wiem, że są choroby, kiedy po prostu brak apetytu, np. robaczyce, ale u małych dzieci podobnie jak u zwierząt może chyba wystąpić taka instynktowna głodówka?
Martuś - 2007-11-20, 16:13

Mi się wydaje, że oprócz tego, co napisały Alcia i Ewa bardzo ważne jest również, żeby posiłek jadła cała rodzina razem (oczywiście, jak tata jest w pracy, to wtedy mama z dzieckiem, ale chodzi o to, żeby wszyscy obecni jedli razem), żeby dziecko widziało, że jedzenie pełni również bardzo ważne, pozytywne funkcje społeczne, buduje więzi i integruje, że jest pewnym rytuałem, że wszyscy razem siadają do stołu i nikt nie odchodzi, dopóki wszyscy nie zjedzą, w tym czasie nie ogląda się telewizji itp.
Alcia, to straszne, że Twoja siostra niczego się nie nauczyła na błędach rodziców i funduje taką samą traumę swojemu dziecku :(

Lily - 2007-11-20, 16:16

Martuś napisał/a:
że Twoja siostra niczego się nie nauczyła na błędach rodziców i funduje taką samą traumę swojemu dziecku :(
właśnie dlatego funduje, ze sama jej doświadczyła - inaczej by jej do głowy takie metody nie przyszły... (w ten sposób być może ich jakoś usprawiedliwia, że tak trzeba, że dobrze robili i nie musi stawać przeciwko nim)
alcia - 2007-11-20, 16:18

magdusia napisał/a:
przez dwa dni nic nie zjadła

ale to jeszcze nie jest zagłodzenie się na śmierć ;)

Wiesz, przykładowo - po takich akcjach, jakie mi i mojej siostrze serwowali rodzice, kiedy w końcu postanowili nas wypróbować, nie jadłyśmy 4 dni. Eksperyment przerwali (może i dłużej byśmy wytrzymały). Jeśli uraz do jedzenia jest duży, bunt może trochę trwać. Ale zdrowe dziecko nie zagłodzi się na śmierć. Jak zobaczy, że nie ma się komu stawiać, bo nikomu już nie zależy - to samo powinno zacząć jeść. A po jakim czasie? Pewnie każdy przypadek inny.

magdusia - 2007-11-20, 16:26

alcia napisał/a:
magdusia napisał/a:
przez dwa dni nic nie zjadła

ale to jeszcze nie jest zagłodzenie się na śmierć ;)



nie wiem co by było gdybym nie interweniowała,może nadal by pościła?

Marcela - 2007-11-20, 16:49

magdusia napisał/a:
ałaś o lekach sanum??one przecież nie mają żadnego smaku

Magdusia, Pefrakehl jest naprawdę obrzydliwy, smakuje jak zbutwiała, przegniła ścierka (ciekawe skąd ja wiem jak smakuje taka ścierka ? :-D )
Kurcze, dziwne że nam lekarz zlecił 20 dni kuracji...

magdusia - 2007-11-20, 17:18

Marcela napisał/a:
Pefrakehl jest naprawdę obrzydliwy

hmm.. wydawało mi się że wszystkie są bez smaku.

pao - 2007-11-20, 17:25

Cytat:

Tak myślisz? To twarda sztuka


jak twarda, to wszelka presja tylko ją utwardzi ;) czas na zmianę metody :)

bodi - 2007-11-20, 17:58

ewatara, nie traktuj tego jako ataku na Ciebie, ale dla mnie metody które opisujesz to po prostu brak szacunku dla dziecka.

Marcela, alcia napisała Ci wszystko, pod czym sama podpisałabym się rękami i nogami :)
Jagoda nigdy nie byla niejadkiem, ale według moich standardów. Zdarzało jej się i zdarza opuścić jakiś posiłek, dla mnie nie jest to problemem.

Co do chudnięcia, to ona miała taki okres kilkumiesięczny, kiedy na przemian przybierała i chudła, oscylując wokół jednej wagi. Martwiło mnie to więc przy okazji wizyty u Klemarczyka zapytałam go o to. powiedział mi że zdarza się tak u dzieci, może to mieć związek z zębami (a przecież ich wyrzynanie się to nie jest sprawa jednego czy dwóch dni).

Myślę że najlepszy sposób na to by dziecko jadło, jest takie podejście do sprawy które zakłada że jedzenie to sprawa/zadanie dla dziecka, a nie dla rodziców.

No i warto wziąć sobie do serca to co napisała pao. Im silniejszy nacisk, tym silniejszy opór.

Marcela, trzymam za Ciebie mocno kciuki, musi Ci być trudno w sytuacji kiedy całe tooczenie na Ciebie naskakuje... :?

[ Dodano: 2007-11-20, 18:00 ]
ewatara napisał/a:
pod nosek podsuwam słoiczek z czymś słodkim, ona otwiera buźkę i daję jej to co ma na obiadek, i tak kilkakrotnie, - zmysł smaku da się trochę oszukać zmysłem zapachu

to jest dla mnie oszukiwanie dziecka.

ewatara - 2007-11-20, 21:20

Bodi - "ewatara, nie traktuj tego jako ataku na Ciebie, ale dla mnie metody które opisujesz to po prostu brak szacunku dla dziecka" dzięki bodi, ale ja tak nie uważam, może i jest to oszukanie zmysłów (zapachem owoców- ale wielkiej krzywdy jej tym na prawdę nie robię i na pewno szanuję swoje dziecko i zaznaczmy, że nie każdy obiadek u nas tak wygląda, tylko jak na prawdę już ekstremalnie wydziwia- nie chcę, żeby miała braki czy była nie dożywione, i jak zje 1 posiłek(mleko) i nic więcej nie chce ruszyć to wtedy np stosuję taki sposób- to według Ciebie brak szacunku?
wolałabym, żeby co innego skutkowało, a raczej , żeby po prostu nie było z jedzeniem problemów- mam wrażenie, że jak ktoś tego nie przeżył na własnej skórze to nie bardzo wie o co chodzi.

"niejadkowanie" - ma po mnie, mi też mama odpuściła na kilka dni, jeśli chodzi o jedzenie, ale jak te kilka dni prawie nic nie zjadła, to też były książeczki i inne sprawy, potem przeszło, i nie mam urazów... nie twierdzę, że to super metody, ale jak masz dziecko które nie chce jeść, to sprawa jest raczej bardziej skomplikowana. Ale nie mam zamiaru się o to sprzeczać.

Alcia, pewnie masz rację z tym jedzeniem, tylko trudno coś zmienić jak już dłużej trwa...
A zaczęło się od Anglii, gdzie nie miałam ani książek, ani internetu, itd - no jedną książkę miałam, ale to była ogólna książka o pierwszym roczku dziecka i na temat jedzenia za wiele nie było- uczyłam się z "Mamo to ja" i "Mam dziecko"- które sobie sprowadzałam z Polski i , które są polecane przez Instytut matki i dziecka więc zaufałam - to one były dla mnie nauczycielami. W tych gazetach nie negowali deserków, ani kaszek Nestle. (a wręcz przeciwnie) - a mi nawet do głowy nie przyszło, że nie takie jak trzeba- (bo przecież eksperci je robią i że może to w niej wyrobić taki "słodkawy" nawyk jedzenia...
Nie sądzę, żeby deserki typu jabłuszko czy śliwki były złe- no chyba, że tam też czegoś dodają o czym nie piszą (bo w składzie jest napisane tylko owoc + woda)- a tam (w owocach) przecież jest wiele cennych witamin, nie tylko w warzywach...
Jasmi rozwija się dobrze, dobrze przybiera na wadze, czasem lubi pomarudzić ;-)

Kaszki jej od 2 tygodni zmieniam, na kleiki i nawet nie jest źle :lol: , ale z obiadkiem gorzej- tylko tu już mnie nie ma bo jestem w pracy i inni się wysilają, żeby mała "cosik" zjadła...
Możliwe że będziemy jej jedzenie od początku ustawiać bo ma prawdopodobnie uczulenie na coś.- a nie wiadomo co (myślę, że to chyba skaza białkowa, bo ciągle robią jej się jakieś małe pikle na policzkach- a zaczęły, jak jeszcze prócz mleka nic nie jadła, ale lekarka mi tego nie zdiagnozowała, dermatolożka też nie, jutro może znów pójdę i zobaczymy.

dort - 2007-11-22, 12:09

Marcela napisał/a:
Pefrakehl jest naprawdę obrzydliwy


magdusia napisał/a:
hmm.. wydawało mi się że wszystkie są bez smaku.


ja też nie czuje, żeby były jakoś specjalnie niedobre, poza tym taki maluszek dostaje przecież je w bradzo małych ilościach (np. Oskar 2 krople) i wtedy ten smak jest prawie niewyczuwalny

Oskarek bierze Pefrakehl juz 3 m-c
tak jak pisały dziewczyny w wątku candidowym leczenie przeciwgrzybiczne jest dłuuugim procesem, ale przeciez ta dieta nie jest taka tragiczna, bywają gorsze 8-)

jeżeli chodzi o jedzenie/niejedzenie w pełni zgadzam się z Alcia - zdrowiej dla wszystkich jest gdy dziecko mniej zje, ale samo i świadomie, niż nie wiem jakie ilości, ale w nerwach i za pomocą "super" sztuczek

Marcela głowa do góry wszystko się ułoży

Marcela - 2007-11-22, 13:48

Dzięki dziewczyny, u nas nz razie bez zmian z jedzeniem - prawie nic, ale czekam i zobaczę co będzie dalej.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group