| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Dom rodzinny - Chyba sie nie uda...
renka - 2007-11-26, 14:29 Temat postu: Chyba sie nie uda... Osoby, które mnie znaja wiedza, ze od początku moje relacje partnerskie z W. pozostawialy duzo do zyczenia. Jednak oboje się nie poddawaliśmy i wciąż – mimo wiecznych burz i chwil słonecznych – próbowaliśmy, próbowaliśmy, próbowaliśmy… I tak do dzis. Kilkakrotne proby zamieszkania „na swoim” nie poskutkowaly i wciąż miedzy nami jest mnóstwo gromow i chaosu. Od tygodnia mieszkam znow sama z dziecmi u rodzicow i wysluchuje, jak to zmarnowałam sobie zycie, żeby skończyć to raz na zawsze etc. etc. etc. A ja glupia i naiwna siedze i wciąż się ludze, ze może jednak da się cos z tego zlepic i jeszcze będzie wszystko w porządku. Ale chyba gdzies powoli zaczynaja dochodzic do mnie mysli, ze może to faktycznie nie ma sensu, szczególnie, ze druga strona momentami ewidentnie poprzez rozne dzialania pokazuje, ze raczej jej już na mnie nie zalezy. I praktycznie w ogole nie pomaga mi przy dzieciach. Jestem bardzo w tym pogubiona i chyba sama przed soba boje się przyznac, ze jednak chyba się nie udalo. Nie udalo się stworzyc pelnego miłości, ciepla, wsparcia i szczęścia domu sobie i wlasnym dzieciom.
A najgorsze w tym wszystkim jest to, ze mimo roznych przykrości i krzywd ze strony W. ja wciąż go (chyba slepo) kocham i na dzien dzisiejszy w ogole nie wyobrażam sobie zycia bez niego. Z drugiej strony wiem tez, ze nie można tak dłużej przeciągać na sile czegos, co zadaje bol nie tylko mnie, ale przeciez tez dzieciom.
Gdzie znaleźć sile i moc by stanac na nogi i mieć odwage podjąć tak wazne życiowe decyzje? Bo ja po prostu tych sil na dzien dzisiejszy nie mam…A musze je znaleźć, bo mam dwie male coreczki, które przeciez tak bardzo mnie teraz potrzebuja – potrzebuja silnej i zadowolonej z zycia matki, a nie rozciapcianej i wiecznie zaplakanej babki, która najchętniej przed tym wszystkim schowalaby się gdzies gleboko…
kasienka - 2007-11-26, 14:32
renka, myślę o Tobie ciepło, mam nadzieję, że życie przyniesie najlepsze rozwiązanie...trzymaj się...
pao - 2007-11-26, 14:39
czy silna czy rozciapciana dziewczynki kochają Cię równie mocno
a połowa? przykre gdy drogi sie rozchodzą jednak przecież nie jest to końcem świata.
przykro mi i chciała bym umieć ci pomóc tak byś mogła powiedzieć że jesteś szczęśliwa, jednak nie umiem. jedyna osoba która może to uczynić to ty sama ja zaś mogę jedynie wierzyć, ze uda Ci sie to szybciej niż sie spodziewasz. bo przecież gdy staniesz na swoich nogach to nie tylko wrócisz do równowagi, ale i dziewczynkom przywrócisz taką mamę jaką chcesz im dać, utniesz nieprzyjemne docinki otoczenia a sama odnajdziesz szczęście którego szukasz i na które w pełni zasługujesz
postaw na siebie to najlepsza inwestycja jaka możesz mieć w życiu
trzymaj sie ciepło mimo tego zimnego wichru i wiedz że jest ktoś kto śle Ci moc gorącego ciepła w te chłodne dni
bajka - 2007-11-26, 14:42
renka, ja Cię doskonale rozumiem... Też próbowałam ratować, nie potrafiłam zostawić mimo przykrych rzeczy, wyrządzanych mi, wciąż kochałam i nie wyobrażałam sobie życia bez...ale wierz mi, to sie udaje. najtrudniej jest sie zdecydować. Nie żałuję tej decyzji. Jestem tydzień po rozwodzie...
Przytulam mocno...
dort - 2007-11-26, 14:58
renka - przesyłam ciepłe myśli, bedzie dobrze
gosiabebe - 2007-11-26, 15:11
renka nie znamy się ,ale chciałam Ci powiedzieć ,że bardzo dobrze Cię rozumiem- właśnie przeżywam to samo,z tą różnicą ,że zaczyna do mnie docierać ,że to co czułam to chyba nie była miłość .Będzie dobrze
malina - 2007-11-26, 15:24
renka,ja też przesyłam ciepłe myśli
W moim związku też był trudne chwile(łacznie z rozstaniem) ale nam sie udało,choć nie było łatwo ale chciały tego dwie strony.Wieczorem postaram sie napisac na pw.
Trzymaj sie!
orenda - 2007-11-26, 15:27
renka, u nas jest podobnie, ciągła walka pomiędzy nami. Teraz kolejna próba, zdecydowaliśmy się na pomoc z zewnątrz. Pytasz skąd siłę? Ja ją czerpię od ludzi, z książek, czasem się modlę. Teraz jestem w takim momencie, że już się nie boję odejść, nie boję się, że będę sama, mocno wierzę w bogaty wszechświat, który mnie może obdarować niesamowitymi rzeczami, jeśli się na nie otworzę. Ale chce jeszcze dać szanse, spróbować jeszcze czegoś, czego nie spróbowaliśmy. Teraz też czytam książkę "Uzdrowić miłość" - autora dopiszę potem, podoba mi się.
Podstawowa dla mnie rzecz: Chcesz zmienić świat zacznij od siebie. Wiem, że P. nie jest idealny i nie zawsze robi tak, jak ja bym chciała, ale jedno wiem, że nie jestem w stanie go zmienić. Wszystko, co mogę zmienić, to siebie.
Mam w głowie idee szczęśliwej rodziny, pełnej miłości i radości, ale my taką rodziną nie jesteśmy. Chciałabym Liwii dać dobry przykład rodziny, ale sama się tego muszę nauczyć, bo nie mogę jej dać tego, czego sama jeszcze nie posiadam.
Życzę Ci siły!
Flippi - 2007-11-26, 15:29
Renka, bardzo Ci współczuję. Sama przeżyłam rozstanie dwa razy, ostatnie jeszcze bardzo boli. Tym trudniej, że masz te dwa maluszki, którymi trzeba się zająć. Ale też - tym lepiej, że one są. One Cię kochają bez względu na wszystko. Trzymajmy się, wszystkie chwilowo samotne
Myślę o Tobie bardzo ciepło. Pamiętaj, że zasługujesz na to, co najlepsze.
ina - 2007-11-26, 15:39
renka, trzymaj się.
ań - 2007-11-26, 16:00
renka, kochana...szkoda, że musisz przechodzić przez coś takiego. Trudno mi coś doradzić, bo nie znam takiej sytuacji, myślę, ze są tu osoby bardziej kompetentne w tym temacie. Jednak mogę napisać tyle, ze znam dziewczyny, które mając już dzieci zdecydowały się na taki krok by zakończyć związek który nie wnosił nic prócz bólu i wszystkie One znajdowały po nie długim czasie naprawdę niesamowitych facetów, z którymi stworzyły ciepłe domy
Najważniejsze to pozytywne myślenie po dokonanym wyborze. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz Cokolwiek nie wybierzesz, musisz pamiętać, że ważne jest aby wizualizować swoje szczęście w tej sytuacji i być gotowym na to. I pamiętać, ze wszystko przychodzi z czasem. Będzie dobrze, trzymam za Ciebie kciuki!!!
kasienka - 2007-11-26, 16:13
Flippi, przykro mi
ań - 2007-11-26, 17:07
ranka, miałam napisać "otwartym" na to co ma przyjść a nie "gotowym". Wiem, że to strasznie trudne, ale z każdym dniem będzie lepiej. najważniejsze, że masz przy sobie 2 cudne osoby, które zawsze będą Cię kochały bez granic
YolaW - 2007-11-26, 17:54
renka jestem myślami przy Tobie i Twoich Pociechach. Niestety do naprawienia związku potrzebna jest chęć obu stron więc sama na pewno nic nie zdziałasz. Postaraj się na spokojnie podjąć jakąś decyzję... Znam kobiety, które się rozstały i teraz dopiero są szczęśliwe, niektóre spokały piękną Miłość...a z drugiej strony znam związki, które dopiero wtedy naprawdę stały się silne w Miłości kiedy rozstanie czy rozwód stały się realne.
Cokolwiek zdecydujesz, trzymam za Ciebie. Będzie dobrze. Na pewno.
Alispo - 2007-11-26, 19:31
Kochana trzymaj sie!Doradzic chyba nie potrafie,wyobrazam sobie jak musi Ci byc ciezko,no bo po czym poznac czy jest jeszcze jakas szansa czy juz jej nie ma?Jakbys chciala pogadac to jestem we Wro:) /btw-pisalam ci smsa jakies 2 dni temu moze..albo zmienilas nr albo ja mam zly,bo dostalam odp"to nie jest nr jakiejs Reni";)
sciskam,wierze,ze znajdziesz sily,i tak jak dziewczyny pisaly-masz 2 kochane skarby ktore beda zawsze z Toba szczesliwe,niezaleznie od tego jak sie ulozy..
♥
strzeszynek - 2007-11-26, 20:56
renka ja też przesyłam ci moc dobrych myśli!
bodi - 2007-11-26, 21:34
renka... na pewno jest Ci ciężko, trudno coś radzić w takiej sytuacji bo tylko Ty możesz podjąć ostateczną decyzję - trzymam mocno mocno kciuki za to żeby była ona dobra dla Ciebie i dla Dziewczynek.
Czasem najgorsze jest takie wahanie, to potrafi naprawdę zrujnować psychicznie, zwłaszcza jeśli ma się takie "oparcie" w rodzinie o jakim piszesz...
Nie dodawaj sobie stresu zamartwianiem się tym że jesteś "nie taka" i pamiętaj że że Dziewczyny kochają cię nawet kiedy płaczesz
Wysyłam moc ciepłych mysli w Twoją stronę
Lily - 2007-11-26, 21:50
renka, przykro mi, a najbardziej, że nie masz wsparcia w rodzinie trzymaj się ciepło
Agnieszka - 2007-11-26, 21:50
Przesyłam ciepłe myśli i trzymam kciuki.
Może warto też poszukać wsparcia/pomocy dla siebie albo dla Was obojga.
Zadzwoń, napisz do CPK powinni dysponować bazą placówek/poradni i programów:
hxxp://www.cpk.org.pl/pl.php5/on/articles/cid/54
Christa - 2007-11-26, 23:07
renka, ojej tak mi przykro! Jestem jednak pewna, ze podejmiesz wlasciwa decyzje i jesli bedzie to decyzja o rozstaniu, to wszystko sie dobrze ulozy, bo jestes baaaardzo atrakcyjna kobieta i na pewno zaslugujesz na kogos, kto bedzie Cie szanowal, wspieral, kochal i nie wyobrazal sobie zycia bez Ciebie!
Powodzenia!
magdusia - 2007-11-27, 00:27
to co dostrzegłaś to dobre początki lepszego.
Postaw na siebie Renka
Piszę to gdyż niedawno przechodziłam to samo.
rosa - 2007-11-27, 09:54
Renka, przesyłam pozytywne myśli
czasami lepiej zacząć nowe życie samemu niż męczyć się w nieudanym związku, dusić się, prosić płakać. czasami taka radykalna zmiana pomaga spojrzeć z perspektywy i ocenić co lepsze dla waszej rodziny. dacie radę, przecież co nas nie zabija to nas wzmacnia
martka - 2007-11-27, 10:14
renka, dużo siły przesyłam
ań - 2007-11-27, 10:22
renka, myślę, że dobrze Ci zrobi rozmowa z bajką np lub z magdusią, myślę, że pomogą Ci poukładać wszystko w głowie
DagaM - 2007-11-27, 11:20
renka pamiętam twoje posty z poprzedniego forum, jak jeszcze nie byłaś w ciąży z Fionką w brzuszku. Później, gdy zobaczyłam, że spodziewasz się drugiego dziecka, byłam dosyć zaskoczona, ale miałam nadzieję, że to znak na lepsze.
W takiej sytuacji, mogę sobie wyobrazić, że jest Ci ciężko, tym bardziej, że nie jesteś sama, bo trzeba się jeszcze opiekować dziewczynkami, ale tak sobie myślę, że właśnie te dwie małe księżniczki będą Cię podtrzymywać na duchu. Trzymaj się, odsuwaj od siebie przykre emocje, spróbuj podejść do tej sytuacji z zimną krwią! Nic tak nie wykończa człowieka jak permanentna nerwówka, która niczego nie rozwiązuje.
kofi - 2007-11-27, 12:08
Jedyne, co mogę, to myśleć o Tobie ciepło. Wierzę, że podejmiesz dobrą decyzję. Pozdrawiam.
Capricorn - 2007-11-27, 12:33
renka, trzymam za Ciebie kciuki. Z czasem będzie trochę łatwiej, zobaczysz. Takie radykalne posunięcia moją swoje zalety - Twój dotychczasowy partner ma teraz czas na myślenie. Jeśli nic się nie naprawi, to z czasem będziesz się cieszyć, że znalazłaś siłę na wysupłanie się z tego układu. Najgorzej jest tkwić w beznadziejnym związku wyłącznie z przyzwyczajenia czy ze strachu przed zmianami.
Siły Wam życzę, i optymizmu.
Tobayashi - 2007-11-27, 19:58
Bardzo rozjaśnia w głowie w takich sytuacjach książka Miłosna obsesja Elżbiety Święcickiej Macavoy (podtytuł: Syndrom Marylin Monroe) oraz Toksyczna Miłość by Pia Mellody.
agaw-d - 2007-11-27, 21:41
Dużo siły Ci życzę renka i przesyłam ciepłe myśli
renka - 2007-11-30, 15:32
Dzieki dziewczyny. Wczoraj sie widzielismy i jest jeszcze trudniej, bo oboje sie w tym wszystkim motamy. Na dodatek zblizaja sie swieta i jakos tak w ogole mi jest jeszcze bardziej przykro... Ale moze do tego czasu sytuacja moze sie wyklaruje...
Najgorsze w tym wszystkim jest tez to, ze atmosfera w moim rodzinnym domu w ogole nie jest sprzyjajaca, bo moi rodzice (szczegolnie moja mama) non stop nadaje mi negatywnie pod W. adresem. I jakos nie ma zahamowania nawet przy moich dzieciach. Zupelnie nie wyobrazam sobie zdrowego wychowywania dzieci w pod dachem moich rodzicow (wlaczajac w to m.in. kwestie miesa, papierosow i huczacego na caly dom telewizora...)
A ja jestem juz nerwowka na calego i sama sie lapie na tym, ze zaczelam krzyczec - szczegolnie na Ronke, ktora jest bardzo zywiolowym dzieckiem. A melisa juz nie pomaga...
pao - 2007-11-30, 15:34
| Cytat: | | (wlaczajac w to m.in. kwestie miesa, papierosow i huczacego na caly dom telewizora...) |
tak zwane normalne życie... i ponoć to my wydziwiamy...
renka, chyba z rodzicami to mimo wszystko mamy najtrudniej
rosa - 2007-11-30, 15:50
oj, to musisz być podwójnie silna, bo mieszkanie z rodzicami, którzy niekoniecznie szanują Twoje poglądy to trudna sprawa.
.
DagaM - 2007-11-30, 15:59
| renka napisał/a: | | bo moi rodzice (szczegolnie moja mama) non stop nadaje mi negatywnie pod W. adresem. | dlatego ja nigdy nic nie mówię moim rodzicom na mojego Piotrka, chocbym nie wiem jak była z nim skłócna, bo wiem, że pogodzimy się, a moim roidzicom zostanie w głowie tylko to co najgorsze.
renka, trzymaj się Kochana. Może powiedz mamie, że na temat W. nie rozmawiasz, nie ma tematu. Choć tyle mniej będzie nerwów.
dynia - 2007-11-30, 17:04
renka duzo siły i duchowego wsparcia posyłam ku Tobie,trzymaj sie jakoś...
bajka - 2007-11-30, 17:17
| renka napisał/a: | | non stop nadaje mi negatywnie pod W. adresem |
...oj, jak to dobrze znam Na szczeście już prwie nie nadaje, ale czasu sporo minęło...
Lily - 2007-11-30, 21:46
| renka napisał/a: | | Zupelnie nie wyobrazam sobie zdrowego wychowywania dzieci w pod dachem moich rodzicow | właśnie to jest najgorsze w takich sytuacjach
ja mam jakieś takie przekonanie, że dorosła osoba nie powinna mieszkać z rodzicami, nawet jeśli jest się w dobrych relacjach - nie wiem, może się mylę...
oczywiście rozumiem, że nie zawsze da się inaczej
YolaW - 2007-11-30, 21:50
| Lily napisał/a: | | ja mam jakieś takie przekonanie, że dorosła osoba nie powinna mieszkać z rodzicami, nawet jeśli jest się w dobrych relacjach |
Zgadzam się w 100%. Szkoda tylko, że w naszym kraju nie jest to zawsze takie proste...
gosiabebe - 2007-11-30, 22:21
| bajka napisał/a: | | renka napisał/a: | | non stop nadaje mi negatywnie pod W. adresem |
...oj, jak to dobrze znam Na szczeście już prwie nie nadaje, ale czasu sporo minęło... |
a moja znowu mówi ,że T. to dobry człowiek i nawet jeśli nie potrafimy się dogadać to powinniśmy być ze sobą bo mamy dziecko.
sylv - 2007-12-01, 18:21
smutno
Renia, przesylam cieple mysli.. czasem niestety tak jest, ze trzeba sie rozstac, zeby pewne rzeczy zrozuiec i poukladac sobie..
czy nie ma zadnego sposobu, zebys nie musiala mieszkac u rodziciw przez ten czas? to by na pewno dobrze wplynelo na Twoj stan ducha. i jezeli nie radzisz sobie z nerwami (co jest dosc zrozumiale), to moze warto z kims pogadac?
marcyha - 2007-12-06, 01:30
Czasem to, co wydaje się końcem świata - okazuje się być początkiem normalnego życia. Ja rozejszłam się się z exmałżonkiem mając dwie małe córeczki (młodsza miała 7 miesięcy). Myślałam, że to koniec, że pozostaje mi już tylko odegranie roli samotnej matki do końca. Teraz jestem mamą trzech dziewczynek, małż mój drogi kocha wszystkie jak swoje. Starsze dziewczynki mówią mu "tato". Mają dwóch tatów.
zojka3 - 2007-12-06, 07:46
Dobrze prawisz Marcycha, zawsze warto pamiętać, że koniec czegoś jest jednocześnie początkiem czegoś innego. I od nas zależy jakie to inne będzie.
Trzymam kciuki!
orenda - 2007-12-06, 10:05
renka, jedziemy na tym samym wózku, choć nie wiem jak to się skończy tym razem, ale mamy kolejne rozstanie, dla dobra wszytskich powinno tak zostać. Boję się, ale też chcę zobaczyć co mnie czeka, kiedy puszcze to, czego już dawno nie ma.
Flippi - 2007-12-07, 11:54
Oj, Marcyha, jak Ci zazdroszczę! Ja też tak chcę!
YolaW - 2007-12-07, 17:08
marcyha super
orenda, renka wierzę, że wszystko Wam się poukłada i jeszcze zaznacie prawdziwego szczęścia w związku. Na pewno tak będzie
arete - 2007-12-07, 17:42
| marcyha napisał/a: | | Czasem to, co wydaje się końcem świata - okazuje się być początkiem normalnego życia. | Nie inaczej. Czasem też zmęczenie materiału w starym związku jest tak wielkie, że rozstanie to jak nabranie świeżego powietrza w płuca. Myślę też, że po to, aby coś nowego mogło zaistnieć trzeba powymiatać z kątów stare śmieci, zrobić miejsce. Jest taka buddyjska opowieść o tym jak uczeń, bardzo gorliwy, taki co to przeczytał wszystkie książki i spędził wiele godzin na medytacji, przychodzi do mistrza i pyta co ma zrobić, żeby osiągnąć oświecenie. A mistrz milcząc leje herbatę do filiżanki, leje nie patrząc na to, że herbata się wylewa się z filiżanki. Kiedy uczeń zwraca mu na to uwagę, mistrz mówi mu, że aby osiągnąć oświecenie musi opróżnić swoja filiżankę.
Życzę wszystkim chwilowo pojedynczym wegedzieciakowiczom rychłej odmiany losu.
Christa - 2007-12-08, 02:00
orenda, przesylam duzo potrzebnej Ci teraz pozytywnej energii!
A z tego wszystkiego przysnila mi sie dzisiaj renka!
bajka - 2007-12-08, 10:35
Renka, ja tez jestem na dobrej drodze...a świata sobie nie wyobrażałam po rozstaniu.Poznałam kogoś wspaniałego, a czas pokaże co będzie dalej...
alcia - 2007-12-08, 15:32
| marcyha napisał/a: | Ja rozejszłam się się z exmałżonkiem mając dwie małe córeczki (młodsza miała 7 miesięcy). Myślałam, że to koniec, że pozostaje mi już tylko odegranie roli samotnej matki do końca. Teraz jestem mamą trzech dziewczynek, małż mój drogi kocha wszystkie jak swoje |
| bajka napisał/a: | | ja tez jestem na dobrej drodze...a świata sobie nie wyobrażałam po rozstaniu.Poznałam kogoś wspaniałego |
Jejku, dziewczyny, ale to pocieszające, aż się wzruszyłam (miła odmiana poryczeć się z innego powodu niż, że mi źle)....
Malinetshka - 2007-12-08, 19:54
Ślę dużo pozytywnych myśli dla wszystkich...
orenda - 2007-12-08, 20:39
Nie wiem skąd, ale czuję w sobie dużo siły! Tego Renka też Ci życzę!
renka - 2007-12-11, 00:08
Ja na razie czekam, az W. wyjedzie. Mysle, ze wtedy sobie to wszystko sprawniej poukladam. Trzy dni temu niby sie rozstalismy na dobre (i to w bardzo niepozytywnej atmosferze), ale on dzis znow zaczal cos motac i tak jakby odwolywac wiele rzeczy, ktore wczesniej wypowiedzial. Dlatego czekam na jego wyjazd.
Lily - 2007-12-11, 00:51
renka, emocje Wam muszą opaść - w złości różne rzeczy się wygaduje, ale to tylko mała część tego, co się myśli albo w ogóle nieprawda - tylko chęć zranienia, zrobienia na złość, żeby drugą osobę też zabolało...
zojka3 - 2007-12-11, 05:58
Trudno jest trwać przy swojej decyzji jeśli druga osoba żągluje emocjami, zmienia fronty itd.
Życzę Ci siły w trwaniu w podjętej decyzji niezależnie od okoliczności.
ań - 2007-12-14, 14:41
renka trzymaj mocno przy swoim. jeśli W. nie będzie na 100% pewien, że chce być z Tobą to musi iść. Najwyżej wróci
YolaW - 2007-12-14, 16:50
| ań napisał/a: | | Najwyżej wróci |
dokładnie
|
|