| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Wiek szkolny - trudna decyzja przed mamą
Ewa - 2008-01-18, 22:09 Temat postu: trudna decyzja przed mamą No właśnie, jak w temacie. Trudna decyzja przede mną. Gabryś tą decyzję już podjął dziś. Ja bardzo chciałabym się jeszcze zapoznać z Waszym zdaniem. Od przyszłego roku nie będzie problemu, 6-latki idą do pierwszej klasy, w tym roku kwestia wyboru. Plusem zerówki jest przygotowanie do szkolnego rytmu i szkolnych obowiązków. Minusem w przypadku Gabryśka - nuda i brak postępów intelektualnych, taki zastój jak dla mnie. Minusem pierwszej klasy - rzut na głęboką wodę i lęk jak będzie w dalszych klasach. Plusem jest nie stanie w miejscu. Gabryś w tej chwili czyta całkiem ładnie sylabowo. Liczy do nieskończoności, zaczyna się bawić w dodawanie. Od dwóch dni dzieli sobie słowa na spółgłoski i samogłoski, wyklaskuje sobie sylaby. Takie zabawy 5-latka Nieźle mu idzie angielski. Moje obawy są więc dość duże, że w zerówce będzie się naprawdę nudził. Miałam przykład w domu zdolnego dziecka, które buntowało się w starszych klasach, że nie będzie się niczego uczyć, bo przecież wszystko do tej pory było proste i nie trzeba było się do niczego przykładać. Nie chcę, żeby Gabryś się też do tego przyzwyczaił i później miał problem z wdrożeniem się do obowiązków. Jednak wciąż biorę pod uwagę, jak będzie sobie radził w starszych klasach. Pamiętam słowa pani psycholog, że dla psychiki dziecka lepiej, żeby było tym najlepszym niż tym przeciętnym. Z drugiej strony - tatuś pokończył najlepsze szkoły, mamusia - inteligencja ponad przeciętną - kurka moje dzieci nie mają po kim być głupie , więc pewnie by sobie poradził. Mam czas na podjęcie decyzji do 28 kwietnia. Gabryś podjął ją dziś. Po rozmowie z nim o plusach i minusach jakieś 2 tygodnie temu był raczej za zerówką, takie odnosiłam wrażenie. Prosiłam, żeby o tym pomyślał, że mamy jeszcze czas. Dziś mi powiedział, że chce iść do pierwszej klasy, bo wtedy będzie się czegoś uczył, a w zerówce będzie patrzył co robią inne dzieci i się nudził. Hm...
Będę wdzięczna szczególnie za odpowiedzi od osób, które poszły do szkoły rok wcześniej albo od nauczycieli, którzy orientują się w temacie np. programów nauczania w zerówce i w pierwszej klasie.
pao - 2008-01-18, 22:15
mam to samo... ale nie mam wątpliwości. dziecko mam wygadane, mądre, roztropne i zaradne, ale jednak nadal dziecko. rozwój emocjonalny jednak nie jest tak posunięty jak umysłowy a program pierwszoklasowy nie jest dostosowany dla sześciolatków mimo wszystko.
jeśli sie pomylę zawsze można później przenieść
Karolina - 2008-01-19, 11:59
Mateusz poszedł o rok wcześniej do pierwszej klasy. Odradza każdemu. Dziecko, choć przebadane przez psychologa i tak może nie być gotowe na szkołę. Rozwój intelektualny nie idzie z rozwojem fizycznym.
Ewa, pomyśl co będzie jak chłopaki zaczną rosnąć - Gabryś będzie w stosunku do nich opóżniony o rok, będzie niższy, nie będzie mógł się poszczycić męskimi pachami, budową ciała. Może nie będzie tak zainteresowny koleżqankami. Inny stopień rozwoju...W tym wieku rok czasu to bardzo duża różnica.
On się zawsze będzie czuł młodszy, zawsze koledzy będą go traktować jako gówniarza. Wśród rówieśników nie ma taryfy ulgowej...
[ Dodano: 2008-01-19, 12:01 ]
| Ewa napisał/a: | | Pamiętam słowa pani psycholog, że dla psychiki dziecka lepiej, żeby było tym najlepszym niż tym przeciętnym |
co za bzdura...najlepiej być średniakiem bo dzięki temu ma się zawsze motywację do pracy.
pao - 2008-01-19, 12:16
nie ma najlepszej ścieżki. jeden ma naturę przywódcy inny woli robić swoje. dla jednego zatem dobrze być średniakiem, dla innego liderem.
Camparis - 2008-01-19, 12:33
A ja mimo wszystko postawię na pierwszą klasę! W liceum miałam dwie koleżanki o rok młodsze. Nikt o tym nie wiedział, nikt się nie domyślał, dopóki kiedyś nie zajrzałam do dziennika i okazało się, że zamiast 79 jak wszyscy mają wpisane 80.
Więc nie generalizujmy, każde dziecko jest inne i edukację trzeba dopasować do dziecka, a nie odwrotnie. Poza tym nawet chłopcy z jednego rocznika nie rozwijają się tak samo. Jedne dzieci dojrzewają szybciej, inne wolniej.
olgasza - 2008-01-19, 12:34
Ewa, pamietam ten dylemat ze swojego dziecinstwa. Jak bylam w pierwszej klasie, to okazalo sie ze strasznie sie nudze. Dawno juz umialam czytac i liczyc, na lekcjach po prostu nie mialam co robic. Kiedy inne dzieci sylabiozwaly czytanki, ja siedzialam i z pozwoleniem nauczycielki czytalam swoje ksiazki. Wychowawczyni sama zaproponowala mojej mamie przenosiny mnie o rok wyzej. Do dzis pamietam , jak rozwazalysmy za i przeciw, ale w koncu zwyciezyl argument " zzycia z klasa" i tego, ze musialabym sie w polowie roku aklimatyzowac w srodowisku dzieci, ktore juz sie znaja. A ze bylam raczej neismiala, a w dodatku nosilam okulary... Z perspektywy czasu zaluje jednak, ze nie poszlam wyzej. Przez pierwsze trzy lata koszmarnie sie nudzilam, a moja klasa i tak nie byl jakos super zgrana, wiec nie czulam sie w niej zbyt dobrze. A tak to bym miala podstawowke szybciej za soba
rzecz jasna kazdy przypadek jest inny, ale ja bym uszanowala decyzje Gabrysia. Powodzenia!
bojster - 2008-01-19, 13:46
| olgasza napisał/a: | | A tak to bym miala podstawowke szybciej za soba ;-) |
No właśnie, tylko że to zupełnie inna sytuacja. Co innego chodzić do szkoły siedem lat zamiast ośmiu (kto by tak nie chciał? ;-), a co innego chodzić osiem, ale zacząć rok wcześniej. Rok wyjęty z dzieciństwa. Niby to tylko kwestia zerówka/podstawówka, więc ten rok tak czy siak jest już „szkolny”, ale wydaje mi się, że zerówka to jednak trochę co innego, bardziej jeszcze przedszkole. Chociaż ja na to patrzę z zupełnie innej perspektywy, bo do takich dylematów zostało nam jeszcze kilka lat... ;-)
Karolina - 2008-01-19, 14:14
Pao, świadomość, ze się jest najlepszym zakrawa o pychę. Budowanie w dziecku takiego odczucia moim zdaniem niszczy jego motywację. Wiem z własnego doświadczenia, całe życie byłam naj i bardzo wiele złego z tego wyniknęło. Kiedy potrzeba było pracować okazało się, ze nie potrafię, bo zawsze wszystko przychodziło samo.
Moim zdaniem lepiej jest posłać dziecko w "normalnym"cyklu, niech się nudzi na zajęciach, za to czas po szkole moze poświęcić własnym zainteresowaniom i w ten sposób "pracować". Potem i tak poziom się wyrówna. Zresztą szkoła to w 20%nauka, każdy z nas wie że w tej większej części to życie towarzyskie
kamma - 2008-01-19, 14:41
| Karolina napisał/a: | | niech się nudzi na zajęciach, za to czas po szkole moze poświęcić własnym zainteresowaniom i w ten sposób "pracować". |
O, pod tym się podpiszę. Szkoła to nie wszystko. Pamiętam, że miałam iść do szkoły o rok wcześniej, ale moi rodzice ostatecznie się nie zgodzili. I chwała im za to. Owszem, na lekcjach w 1,2,3 klasie było dosyć nudno, ale sama potrafiłam znaleźć sobie ciekawe zajęcie. Byłam bardzo twórcza na przerwach
alcia - 2008-01-19, 14:48
Ja poszlam rok wczesniej. Gdyby nie to i gdybym miala posylac rok wczesniej wlasne dziecko, pewnie mialabym mase dylematow, jak Wy.
Ale wypowiem sie tu z perspektywy takiego dziecka:
Nie bylam nadprzecietnie rozwinieta, nie wyslano mnie wczesniej, bo bylam super zdolna itp. Po prostu moja siostra szla do szkoly i ja tez bardzo chcialam. Rodzicom pewnie tez bylo to na reke, bo oboje pracowali i zajmowala sie nami babcia, wiec mogliby ja juz odciazyc. Psycholog stwierdzil, ze sie nadaje...
W szkole radzilam sobie normalnie. Nie bylam ani szczegolnie zdolna, ani nie zostawalam w tyle pod wzgledem inteligencji. Ale zawsze nalezalam do najlepszych, bo bylam pracowita i systematyczna. Nigdy nie widzialam roznicy miedzy soba a innymi, inni tez traktowali mnie normalnie, nie bylam dla nich jakims "dzieciakiem". To nie bylo tak, ze ja bylam bardziej dziecinna od reszty i nie moglam sie z nimi przez to dogadac; tylko dzieki reszcie szybciej dojrzewalam i nie moglam sie dogadac ze zbyt dziecinnymi rowiesnikami .
Wogole z perspektywy moich doswiadczen zastanawiam sie o co takie wielkie halo. Czy na prawde miedzy takimi dziecmi jest az tak ogromna roznica? Dzieci bedace w tym samym wieku roznia sie miedzy soba w wystarczajaco duzym stopniu, by ewentualne roznice miedzy nimi, a dziecmi rok starszymi/mlodszymi byly normalne, a co za tym idzie - niezauwazalne.
Jedno dziecko rodzi sie 28 grudnia, inne 3 stycznia roku nastepnego... Sa w identycznym wieku, a w praktyce jest miedzy nimi rok roznicy. Dlaczego nikt sie nie przejmuje, ze jedno z nich bedzie zakompleksione, bo glupsze, mniej rozwiniete, za bardzo dziecinne ; a drugie bedzie sie nudzilo na zajeciach i bedzie wysmiewalo mniej dojrzale dzieci?
Biegalam wolniej niz przecietna, ale biegalo wolniej kilka dziewczyn. Nie bylam przez to dziwna, gorsza.. Nawet nigdy na to nie wpadlam, ze to przez wiek Nie przodowalam w dojrzewaniu plciowym, ale rozbieznosc w tych sprawach miedzy dziewczynami w kalsie byla tak ogromna, ze tez nie odstawalam, nie musialam miec przez to jakichs kompleksow. W zasadzie nigdy nie pamietalam o tym, ze jestem od nich mlodsza.
Ja na Twoim miejscu bym sie nie wahala, Ewo. Gabrys chce, Ty widzisz, ze da sobie rade - jak dla mnie, nie ma juz co roztrzasac. Od przyszlego roku i tak wiekszosc dzieci bedzie juz szla do szkoly od 6 roku zycia. Wiec w pierwszej klasie beda zarowno zwykle (pod wzgledem rozwoju i inteligencji) 6 latki, jak i Twoj super nadprzecietnie uzdolniony 7-mio latek?
Ewa - 2008-01-19, 16:20
| alcia napisał/a: | | Wiec w pierwszej klasie beda zarowno zwykle (pod wzgledem rozwoju i inteligencji) 6 latki, jak i Twoj super nadprzecietnie uzdolniony 7-mio latek? |
A wiesz, że ja tego w ogóle nie wzięłam pod uwagę? Faktycznie, dzięki za ten argument, bo ja tego jakoś nie wyłapałam.
kofi - 2008-01-19, 17:06
Ja też poszłam wcześniej i właściwie p r a w i e wszystko było OK, oprócz tego, że byłam trochę niedojrzała emocjonalnie i mało sprawna fizycznie. Bardzo chciałam iść wcześniej, nie chodziłam ani do przedszkola ani do zerówki i w szkole niestety miałam trochę problemów z nawiązywaniem kontaktów.
Myślałam, żeby wysłać Daniela wcześniej, ale on za często chorował i chodzi do zerówki w przedszkolu, chociaż jutro kończy 7 lat i spokojnie mógł pójść do szkoły od września, ale uważam, że jest trochę za mało sprawny fizycznie, no i mało odporny.
Koleżanka miała problem z córką, która jest z listopada, więc kiedy poszła do szkoły nie miała skończonych 7 lat, a była bardzo rozwinięta intelektualnie. Ta dziewczynka tak bardzo nudziła się w 1 klasie, że ominęła 2 i poszła prosto do 3.
Nie wiadomo na jakich nauczycieli trafi Gabryś jeżeli pójdzie do szkoły albo do zerówki - ja bym kierowała się raczej tym - czy będą potrafili jakoś wykorzystać, ukierunkować jego potencjał, czy jego ciekawość i chęć zdobywania wiedzy będą traktowali jak coś, co im przeszkadza (tak właśnie było z córką tej koleżanki, dlatego zapadła decyzja o "przeskoczeniu" klasy).
Lily - 2008-01-19, 17:12
A ja poszłam normalnie, z tym że dawno umiałam czytać, ale co z tego, skoro byłam zupełnie nieprzystosowana społecznie i ciągłe wychowawczyni miała pretensje, że się z dziećmi nie bawię (takie info ojciec przynosił z wywiadówek). Wcześniej chodziłam do łączonej grupy przedszkolnej 5-6-latków. Nie ma więc reguły.
pao - 2008-01-19, 17:35
| Cytat: | | Pao, świadomość, ze się jest najlepszym zakrawa o pychę. Budowanie w dziecku takiego odczucia moim zdaniem niszczy jego motywację. |
a gdzie ja napisałam coś takiego?
tak jak wpisywanie w człowieka lidera na siłę to i uśrednianie go na siłę równie dużo szkody wyczynić może. każdy jest inny i inne pa predyspozycje. nasza rola jest pomóc a nie budować za niego, bo możemy wpędzić nie tylko w pychę jak i w kompleksy. gdyby moja rodzina mnie uśredniała miałabym dużo trudniej (oni zresztą też). ważne by nie przegiąć w żadną stronę.
Karolina - 2008-01-19, 18:08
Może żle odebrałam Twoje słowa. Nie lubię kategoryzowania lider-średniak. Każda osoba ma w sobie obia te archetypy. W różnych sytuacjach ujawniają się one. Jedno dziecko jest dobre w czymś, z czym innym może mieć problem. Jakieś dziecko ma dobre stopnie w szkole ale jest kiepsko ugruntowane emocjonalnie, drugie ma super poczucie bezpieczeństwa ale nie jest najzdolniejsze. Które jest liderem, któro jest średniakiem? Chodzi ci o przywództwo w grupie? Dla mnie nie ma dzieci średnich, a zarazem wszyscy sa średniakami - sami zmagamy się z własnymi zadaniami w życiu.
Każde dziecko można motywować w pewnych sytuacjach do zachowań aktywnych, a czasem do pasywnych. Moim zdaniem uszanowanie osobowości jest tutaj kluczem. Ale przypisywanie dziecku na stałe charakteru lidera czy średnika, każdy się zmienia, wszystko się zmienia.
taniulka - 2008-01-19, 19:23
Zerówka przygotuje Gabrysia do szkoły jako takiej, do funkcjonowania w niej. W razie jak sie okaże, że sie kosmicznie nudzi zawsze można przenieść. Z tym, że tutaj nie tylko chodzi o nudę, ale i o system szkolny, który jest nowością dla dziecka. Moim zdanie zerówka to podstawa.
bojster - 2008-01-19, 19:36
Co wy wszyscy z tym nudzeniem? Ja się nudziłem w szkole przez 12 lat i jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy przenoszenie się o klasę wyżej...
Karolina - 2008-01-20, 11:36
| bojster napisał/a: | | Ja się nudziłem w szkole przez 12 lat i jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy przenoszenie się o klasę wyżej... |
kasienka - 2008-01-20, 13:50
bojster,
Capricorn - 2008-01-20, 17:43
Ewo, przed tobą niełatwa decyzja.
Ja miałam tak, że byłam "bardzo zdolnym dzieckiem" (heh, szkoda, że nie dostałam plakietki jakiejś wielkiej na wypięta pierś ) Jako osoba czteroletnia sama nauczyłam się czytać i pisać (na zasadzie: "co to za literka? a taka?"). Do zerówki poszłam jako dziecko sześcioletnie, czyli bez przyspieszania jakiegoś, i byłam w szoku, że dzieci nie umieją tego, co ja. Już w pierwszej klasie miała m opinie rady pedagogicznej o sugerowanym przyspieszeniu procesu edukacji, ale ponieważ moja matka byłą uprzejma przeprowadzać się kilka razy, temat utonął, a potem wypłynął w klasie piątej, gdzie zaproponowano przeniesienie do klasy programowo wyższej, i tak się stało, wylądowałam (zresztą, za swoją zgodą) w szóstej.
I obserwacje mam następujące:
- nigdy nie dokuczano mi z racji tego, że jestem młodsza, i nie mam odpowiednich gabarytów (a o tym, że tak być może, była mowa w tym wątku). Z tym, że nie byłam chłopcem może z chłopcami jednak jest trochę inaczej.
- natomiast cały czas towarzyszyło mi coś, co w języku angielskim nazywa się "the feeling of not belonging", coś bliskiego wyobcowaniu, choć być może zostało to spotęgowane przez fakt, że na 8 lat edukacji chodziłam do 4 różnych klas.
Skoro są przesłanki, to ja bym posłała już teraz do pierwszej klasy. Czy teraz, czy za rok, trafi do grupy bardzo zróżnicowanej zarówno gabarytowo, jak i intelektualnie.
Bananna - 2008-01-20, 18:11
w moim liceum ma powstać od następnego roku klasa dla wybitnych - że zamiast do 3gimnazjum przyjdą do nas, do klasy zerowej i taka dyskusja się nawinęła mi i mamie - jest nauczycielką od 26lat, uczy polskiego w moim liceum i wg. nas obojętnie czy to z przedszkola do szkoły rok wcześniej, czy to z gimnazjum do liceum - naszym zdaniem lepiej poczekać i żeby iść normalnym tokiem a nie rok wcześniej, mnie też przedszkolanki chciały wysłać rok wcześniej do podstawówki ale mama się nie zgodziła, stwierdziła, że po co mi dzieciństwo zabierać, a i mój rozwój emocjonalny był taki, jak typowego 6latka. A coraz bardziej dzieci są okrutne, wiem jak było za moich czasów, wiem jak jest u mnie w liceum - młodzież jest coraz gorsza i jak mówi moja mama po wielu latach obserwacji - przez te wszystkie reformy - coraz mniej "zaopatrzona" w wiedzę, więc jak sobie poćwiczy rok teraz to co już potrafi plus w domu będzie się sam uczył tego co chce, to przynajmniej w podstawówce łatwo mu będzie wejść w ten tok nauki... (i chodzi o to, że skoro będzie wybitny a będzie ze 'swoim' rocznikiem, to zawsze będzie mógł dodatkowo sobie w domu nad czymś pracować - co daje szansę na naprawdę łatwiejszy start na wyższym etapie - liceum, gdzie w pierwszej klasie materiał jest olbrzymi - mnóstwo lektur, i tempo naprawdę spore - kilka razy szybsze niż to jest w gimnazjum i trudno się przestawić nawet najbardziej wybitnym - bo gimnazjum rozleniwia strasznie) i będzie miał mniej pracy w domu, co tu dużo mówić dzięki temu będzie mógł rozwijać jakieś swoje zainteresowania a nie tylko cały czas wkuwać
Mam w klasie rok młodszego chłopaka i uwierzcie mi, czy nie - widać, że jest rok młodszy - i chodzi tu po pierwsze o zachowanie (a ponoć młodzież 17-18lat nie różni się tak bardzo) to i nie nadąża za nami - a mamy w klasie też chłopaka w naszym wieku, chorego, lekko opóźnionego, a i tak lepiej mu idzie wpasowanie się w grupę niż temu młodszemu, nie mówię że to reguła i że każdy tak ma, ale właśnie po dyskusji na taki temat z mamą stwierdziłam, że ja swojego dziecka nie będę pozbawiała przebywania w grupie rówieśników
ale to oczywiście indywidualna sprawa i decyzja rodzica, który najlepiej zna swoje dziecko i wie jak nawiązuje kontakty, czy lepiej dogaduje się z rówiesnikami czy ze starszymi dziećmi i jak starsze dzieci dogadują się z nim i jak go traktują itp itd
Ewa - 2008-01-20, 19:18
| Bananna napisał/a: | | będzie ze 'swoim' rocznikiem |
Rzecz w tym, że teraz to już niekoniecznie. W tym roku można posłać 6-latki do pierwszej klasy bez specjalnych zaświadczeń, więc klasa pierwsza już teraz będzie mieszana. W przyszłym roku wszystkie 6-latki pójdą do pierwszych klas i już w ogóle trudno tu będzie mówić o tych samych rocznikach.
Capricorn - 2008-01-20, 19:28
Ewa, chyba jeszcze nie wszystkie sześciolatki do pierwszej klasy, chyba do 2011 roku rodzice decydują, czy sześcio- czy siedmiolatek do pierwszej klasy. Tak przynajmniej zakładał projekt, który tutaj wklejałam kilka tygodni temu.
Ewa - 2008-01-20, 20:00
hxxp://wiadomosci.onet.pl/1673852,11,item.html
ewatara - 2008-01-20, 21:01
To wszystko trudny orzech do zgryzienia i wyjdzie pewnie "w praniu" czy podjęło się dobrą czy też złą decyzję są plusy i minusy obydwu z dróg wszystko to o czym pisali wszyscy wcześniej, można jeszcze powiedzieć , że z jednej strony dziecko będzie się nudzić przy kolegach, którzy dopiero się będą uczyć tego co Twoje już umie, a kiedy dzieci się nudzą przychodzą najczęściej głupoty do głowy, a z drugiej strony idąc wcześniej do szkoły czasem myślę czy czymś takim nie zabiera się dziecku roku zabawy, roku beztroski, a daje wcześniejsze wejście w dorosłe życie ... inni powiedzą , że dzięki temu rok wcześniej może skończyć studia niż jego rówieśnicy i mieć większe szanse na lepszą pracę niż oni... nie wiem co ja bym zrobiła, moja kuzynka ma podobnie do Ciebi, już dała małą do szkoły o rok wcześniej, a i tak o kolejny rok "przeskakuje" inteligencją kolegów i koleżanki z klasy i wychowawczyni sugeruje aby zastanowić się czy nie dać jej jeszcze wyżej ... a mama też nie wie co będzie lepsze ...
powodzenia w podjęciu jakiejkolwiek... i tak trudnej decyzji
Capricorn - 2008-01-20, 22:06
| Ewa napisał/a: | | hxxp://wiadomosci.onet.pl/1673852,11,item.html |
dzięki, Ewa. widać, że pomysł ministerialny ewoluuje.
rosa - 2008-01-21, 09:35
Ewo, rzeczywiście trudna decyzja
ja się zgadzam z taniulką, zerówka wdraża dziecko w system szkolny, siedzenie w ławce, słuchanie nauczyciela, odnalezienie się w grupie dzieci, co wcale nie jest łatwe, ani mniej ważne niż nauka czytania i liczenia
twój synek o ile sie orientuję nie chodził do przedszkola? czyli siedzenie w szkole i podporządkowanie się nauczycielowi może być dla niego bardzo trudne
kwestia nudy jest względna, przeciez w szkole sie nie tylko czyta i pisze i liczy, ale przede wszystkim przebywa z dziećmi
po co zaczynać rat race od pieluch?
Ewa - 2008-01-21, 22:42
Dobra, decyzję podjęłam. Wszystkim bardzo dziękuję za wypowiedzi. Wzięłam pod uwagę fakt, że Gabryś jest z końcówki roku, więc idąc we wrześniu do szkoły nie będzie miał jeszcze nawet 6-ciu lat. Poza tym nie chodził do przedszkola, więc dla niego taka dziecięca społeczność z panią zamiast mamy będzie zupełną nowością. Na razie tą moją gadułę najbardziej przeraża i zadziwia fakt, że na lekcjach nie wolno rozmawiać z kolegą z ławki . Trzeci powód ma związek z moim mężem i ostatnią rozmową z Anią (siostrą chłopców), ale nie będę go rozwijać, choć dla mnie jednak bardzo ważna kwestia. Postanowiłam, że Gabryśka zapiszę do zerówki, ale poproszę o rozmowę z panią dyrektor i panią pedagog. Przedstawię sytuację i poproszę o możliwość przeniesienia do pierwszej klasy w trakcie roku szkolnego, jeżeli nauczycielka uzna, że Gabryś stanowczo jest w niewłaściwym miejscu. W poradni psychologiczno-pedagogicznej powiedziano mi, że można przenieść dziecko po półroczu, a nawet zdarza się przeniesienie po 2-3 miesiącach. Myślę, że to będzie najlepsze wyjście z sytuacji.
kasienka - 2008-01-22, 07:05
| Ewa napisał/a: | | Myślę, że to będzie najlepsze wyjście z sytuacji. |
mnie też się tak wydaje.
adriane - 2008-01-22, 11:35
Dobra decyzja Ewo
Mala_Mi - 2008-01-22, 12:15
| adriane napisał/a: | | Dobra decyzja Ewo | Też tak uważam. Pozdrowienia dla Gabrysia
pao - 2008-01-22, 12:39
moim zdaniem podjęłaś najlepszą decyzję
dort - 2008-01-22, 13:49
podpisuje się pod dziewczynami
Ewa - 2008-01-24, 23:16
Dziś się trochę podłamałam. Rozmawiałam z mamą obecnego zerówkowicza z naszej szkoły. Jak wyglądają zajęcia w zerówce? Uczą się czytać z książeczki, w której słowa są tworzone z liter poznanych do danego momentu i są często bez sensu (już widzę te ciągłe pytania Gabryśka "co to znaczy?"). Kwestia zajęć "matematycznych" - dzieci poznają cyfry i uczą się liczyć (Gabryśka ostatnio wciąga raczej dodawanie, liczenie jest przecież nudne ). Zajęcia plastyczne? Tak, rysują sobie czasem coś (Gabryś nastawia się na malowanki, wyklejanki, wycinanki, lepienie z plasteliny, gliny... oj dużo wymagań). Zajęcia fizyczne? Absolutny brak . Gabryś jeszcze oczekuje zajęć o zwierzątkach i roślinach (czyli coś podpadającego pod przyrodę), a czegoś takie w ogóle w zerówce nie ma. Rany, tak jest w każdej szkolnej zerówce? Ta znajoma sama oceniła, że ogólnie poziom marny.
Malinetshka - 2008-01-24, 23:46
Może zatem warto to jeszcze przemyśleć..?
Sama nie wiem...przeczytałam wątek i ciężko mi stanąć po którejś stronie..
rosa - 2008-01-25, 11:19
program zerówki to jedno, a pani wychowawczyni to drugie. twoja koleżanka chyba kiepsko trafiła
u nas zerówka jest bardzo fajna, bo pani umie dobrze poprowadzić zajęcia, i trafić do każdego dziecka. jest sprawiedliwa i nie ma pupilków. potrafi sobie poradzić z trudnymi dziećmi. gdy F chodził do zerówki było ich 26 dzieci, w tym 20 chłopców.
a myslisz że w pierwszej klasie to będą te wszystkie zajęcia plastyczne i przyrodnicze o których marzy G.? to chyba musielibyście poszukać jakiejś prywatnej szkoły
poza tym, zobaczycie, skoro mozna przenieść dziecko to najwyżej skorzystacie z tej możliwości. a może okaże się że jest fajnie i G. się podoba, zapiszesz go na kółko plastyczne i szachowe i też się będzie dobrze bawił.
Ewa, zobaczycie jak będzie, nie ma się co martwić i zastanawiać na zapas.
chyba że jest kilka szkół i musisz wybrać, wtedy warto je pooglądać
pao - 2008-01-25, 13:41
w szkołach ogólnie plastyka jest na miernym poziomie niestety... dopiero dodatkowe zajęcia bywają ciekawsze, ale i to niekoniecznie.
a szkoła: czy to pierwsza klasa, czy zerowa czy piąta: połowa sukcesu to nauczyciel... ja dopiero w liceum dowiedziałam się ze fizyka to fascynująca nauka. wystarczyło, że pojawił sie inny6 nauczyciel za to ulubioną matematykę nauczycielka obrzydziła mi do nieskończoności
malva - 2008-03-17, 16:01
Ewa coś kiepska ta zerówka o ktorej piszesz
w takiej zerówce to myslę że Gabryś by się zanudził na śmierć
u mojej córki zerówka była zupełnie inna.lecieli z materiałem że hej! za moich czasów ten materiał co oni przerabiali miało się w pierwszej klasie a nie w zerówce,
dzieci przyszywały guziki ,robiły wiosenne kanapki, wydzierały cos tam ze szmatek,malowały pastą do zębów,chodziły na wycieczki szukać poszczegolnych pór roku,jezdziły do teatru,pod koniec roku na pożegnanie z zerówką miały "bal piżamowca" -czyli o 19 wieczorem bal w pizamach w szokle i w szkole nocowanie pod opieką pań i kilku rodziców
a to wszystko własnie dzięki Pani Basi,
dzieci z tej samej szkoły z równoległej zerówki wcale tak fajnie nie miały
podsumowując: najwazniejsza jest Pani
Ewa - 2008-03-30, 20:13
No i ostateczna decyzja zapadła, we wtorek zapisy do szkoły. Jednak pierwsza klasa, z czego Gabryś bardzo sie cieszy. Dużo argumentów się na to złożyło, m.in. ostatnie informacje, że zerówka w naszej szkole, to poziom faktycznie zerowy, w gruncie rzeczy żadnego przygotowania do szkoły nie daje. Rodzice, jak mają taką możliwość, wolą do zerówki dowozić do Wrocławia.
Ogólnie Gabryś cały happy, ale ostatnio powalił mnie na kolana:
"Mamo, jak mi będzie dobrze szło w pierwszej, to mnie przerzuć od razu do drugiej, a w ogóle, to ja idę później do tego gimnazjum co Ania i na te studia co tata"
Kurka, jeszcze do szkoły nie zaczął chodzić, a już mu się Akademia Ekonomiczna marzy.....geniusz jeden
rosa - 2008-03-30, 22:00
wie chłopak czego chce, plany na przyszłość skrystalizowane
mam nadzieję że mu się w szkole spodoba
alcia - 2008-03-31, 07:46
Ewa, super
Malinetshka - 2008-03-31, 09:16
Też uważam, że super
neoaferatu, dobrze, że to napisałaś.. Przecież dzieci często wiedzą czego chcą.
Ewa - 2008-04-01, 13:31
| alcia napisał/a: | | Ewa, super |
Już nie jest super. Ja już jestem zmęczona. Od kilku miesięcy próbuję podjąć decyzję, w końcu podejmuję. Idziemy rano do szkoły, okazuje się, że wcale nie ma dobrowolności wyboru w tym roku. Musi być opinia poradni pedagogiczno-psychologicznej. Dostaliśmy skierowanie i kazali nam pójść od razu, aby ustalić szybki termin. Pani pedagog mówi, że ma dziś wolne, więc może zrobić testy dziś. No więc z marszu testy, półtorej godziny. Przed rozpoczęciem pani mi daje do zrozumienia, że Gabryś pewnie chce iść do pierwszej, bo wyczuwa, że mamie na tym zależy. Próbuję ją oświecić, że to mama ma dużo wątpliwości, a dziecię wie czego chce od kilku miesięcy. Po testach pani przyznaje, że widać po Gabryśku, że to jemu zależy, że zdaje sobie wyraźnie sprawę po co te testy i bardzo mu zależy, żeby wypaść w nich jak najlepiej, aby decyzja była po jego myśli, ale... I tu mnie powaliło. Gabryś z prawnego punktu widzenia nie może iść w tym roku do szkoły, bo 1 września nie będzie miał ukończonych 6 lat. Nie liczy się rocznik, tylko miesiące. Gdyby był z sierpnia, nie ma sprawy, ale jest z listopada. Ludzie... Jak wytłumaczyć dziecku sens tego przepisu, skoro ja sama nie rozumiem. Ma chłopak pecha, że nie urodził się 2 miesiące wcześniej. Gabryś przyjął to z rezygnacją i słowami "no to już niech będzie ta zerówka".
bodi - 2008-04-01, 15:59
Ewa, współczuję...
co za absurd u nas podobna sytuacja jest przy zapisach do przedszkoli, jak się jakiś nieszczęśnik urodził w październiku, to może zapomnieć o miejscu w przedszkolu... Ale w szkole to już jakaś paranoja, przecież zawsze liczył się tylko wiek rocznikowy. Zwłaszcza że nawet Pani z Poradni musiała przyznać, że Gabryś chce i ma do tego predyspozycje. Może da się to jeszcze jakoś odkręcić?
Ściskam!
alcia - 2008-04-01, 17:30
Ewa, współczuję Już nawet nie tej zerówki, bo pewnie nie będzie to taka tragedia, ale tego, na jakiej podstawie odmówiono mu szkoły. Masakra
Malinetshka - 2008-04-01, 22:44
Paranoja.. Przykro...
kofi - 2008-04-02, 08:15
Kurczę, smutne. Takie podcinanie dziecku skrzydeł trochę: chce się uczyć, ma możliwości, nawet zmęczony super rozwiązuje testy i dowiaduje się, że i tak nie może. Szkoda. Tak jakoś przedmiotowo się traktuje te dzieci.
Daniel poszedł z nami oglądać szkołę w naszej wsi, akurat trafiliśmy na dyrektorkę, przedstawiła się, podała rękę R., mnie, Daniel też wyciągnął rękę, a ona - chcę wierzyć, ze nie zauważyła - olała go totalnie. Zwracała się tylko do nas, lekceważyła jego pytania, kurczę mogła się zmusić, skoro tyle wysiłku wkładała w przekonanie nas, że powinien chodzić do tej szkoły. Jest zapisany do innej, ale chciałam, żeby chodził u nas. Jakoś mi się nie spodobało.
On też bardzo chce chodzić do szkoły, obojętnie jakiej, byle chodzić. Chciałby się uczyć historii i chodzić na kółko biologiczne. I wytłumacz tu dziecku, że pierwszki moga najwyżej chodzić na kółko teatralne
alcia - 2008-04-02, 09:39
| kofi napisał/a: | | Zwracała się tylko do nas, lekceważyła jego pytania |
strasznee!!!
Mnie to urzekło w naszym przedszkolu, że kiedy przyszłam tam pierwszy raz spytać czy wogóle są miejsca (nie było), opiekunka od razu kucnęła przy Kai, spytała jak ma na imię, powiedziała jej jaka jest śliczna itp - tak po prostu, impulsywnie.. mimo, że miejsc nie było i na tym wystarczyło zamknąć rozmowę.
rosa - 2008-04-02, 09:44
| alcia napisał/a: | | kofi napisał/a: | | Zwracała się tylko do nas, lekceważyła jego pytania |
strasznee!!!
|
ale miła pani , D się pewnie świetnie poczuł
kofi - 2008-04-02, 10:01
No właśnie, podobno to jest bardzo dobra szkoła, a jakoś tego nie widziałam.
Pomijam mizerię finansową i wyposażeniową, bo to mi akurat za bardzo nie przeszkadza.
Malinetshka - 2008-04-02, 19:28
kofi, doskonale rozumiem Twoje zniesmaczenie... co za... Jak takiej osobie, która jawnie lekceważy dziecko, może się wydawać, że rodzic tego nie zobaczy? No chyba, że to taki rodzic, który swoje dziecko również postrzega jako pół-człowieka....
Współczuję doświadczenia. Mnie niedawno też pewien ktoś nie podał ręki. Mniemam, że to było przeoczenie, ale poczułam się podobnie jak Twój Daniel chyba...
Ewa - 2008-04-02, 20:39
Ja mam w ogóle odczucia, że u nas to się tylko dużo mówi o prawach dziecka. Głównie w odniesieniu do dawania klapsów i nic poza tym. My mamy jeszcze 18-go pójść do poradni pedagogicznej na rozmowę i badanie psychologiczne, ale sobie odpuszczę, bo mi taki okropny niesmak po wczorajszej wizycie został, że nie mogę przestać o tym myśleć. Wkurza, mnie to zakładanie, że dziecko nie ma własnego zdania. To insynuowanie, że Gabryś chce iść do pierwszej tylko dlatego, bo czuje, że mamie na tym zależy. Pani pedagog nawet na moment do głowy nie przyszło, że mamie to właściwie bardziej się uśmiecha zerówka, ale próbuje się dostosować do dziecka. Jak zapytała dlaczego pierwsza klasa, to poprosiłam, żeby Gabryś odpowiedział. Pani była zdziwiona. On odpowiedział, a ona i tak dalej zwracała się do mnie. A na koniec wizyty chciała go poczęstować cukierkiem, on grzecznie odmówił mówiąc, że on tego nie je. Jaka była pani reakcja? Pani mu powiedziała, że będzie jej bardzo przykro, jak nie weźmie od niej cukierka po tej całej pracy, jaką wspólnie wykonali. Gabryś zgłupiał, ja też. Zawsze wystarczała jego odpowiedź. Zapytał mnie w końcu czy może. No i co miałam powiedzieć, że nie może? Wziął, a potem dał Kacprowi na podwórku. Tyle, że ona dała również Natanielowi, a ten zdążył zjeść zanim ja zareagowałam. Nie omieszkałam jej powiedzieć, że chłopcy są uczuleni na chemiczne barwniki i konserwanty . Wkurza mnie takie podejście do dziecka - Ty jesteś jeszcze mały i głupi i na pewno nie masz jeszcze własnego zdania.
Malinetshka - 2008-04-02, 21:41
| Ewa napisał/a: | | Ty jesteś jeszcze mały i głupi i na pewno nie masz jeszcze własnego zdania. |
...i najlepiej uciszyć Cię cukierkiem, bo przecież dzieci są od tego, żeby jeść słodycze grr...
orenda - 2008-04-02, 21:55
| Ewa napisał/a: | | że będzie jej bardzo przykro, jak nie weźmie od niej cukierka po tej całej pracy, | gratulacje dla pani psycholog, która obarcza odpowiedzialnością za swoje uczucia małe dziecko. Chyba ona najlepiej powinna wiedzieć, że nikt poza nami za nasze uczucia nie odpowiada, to jej wybór, jeśli chce się tak czuć jak jej ktoś odmawia.
alcia - 2008-04-02, 22:40
| Ewa napisał/a: | | On odpowiedział, a ona i tak dalej zwracała się do mnie. |
| Ewa napisał/a: | | Pani mu powiedziała, że będzie jej bardzo przykro, jak nie weźmie od niej cukierka po tej całej pracy |
też bym sobie darowała dalsze wycieczki w to miejsce
kofi - 2008-04-03, 07:26
| orenda napisał/a: | | Ewa napisał/a: | | że będzie jej bardzo przykro, jak nie weźmie od niej cukierka po tej całej pracy, | gratulacje dla pani psycholog, która obarcza odpowiedzialnością za swoje uczucia małe dziecko. Chyba ona najlepiej powinna wiedzieć, że nikt poza nami za nasze uczucia nie odpowiada, to jej wybór, jeśli chce się tak czuć jak jej ktoś odmawia. |
No, qurestwo po prostu.
No, ale gdybyś nie pozwoliła, wyszłabyś na fanatyczną idotkę, która zabrania dziecku nawet tak drobnej przyjemności, jak cukierek. To jest wkurzające. Daniel też zwykle pyta mnie (nawet w domu), czy moze wziąć np. kawałek czekolady, co budzi wielkie zaskoczenie. I baaardzo często ktoś odpowiada mu za mnie: pewnie, bierz, ile chcesz. Moja koleżanka kiedyś w podobnej sytuacji dot. jej dziecka powiedziała lkomuś: "a przekonasz, go żeby otworzył buzię u dentysty?"
dort - 2008-04-03, 10:58
to była pani pedagog nie psycholog
Kamm - 2008-04-03, 11:48
| Ewa napisał/a: | | Pani mu powiedziała, że będzie jej bardzo przykro, jak nie weźmie od niej cukierka po tej całej pracy, jaką wspólnie wykonali. Gabryś zgłupiał, ja też. |
Tez bym zgłupiala .
| Ewa napisał/a: | | Wkurza mnie takie podejście do dziecka - Ty jesteś jeszcze mały i głupi i na pewno nie masz jeszcze własnego zdania. |
Strasznie to przykre jest . Smutno mi z powodu tej calej sytuacji jaka wiąze się z wyborem zerowka / szkola . Az dziw bierze ze Gabrys się jeszcze nie zniechęcil . Przeciez takie pojscie do szkoly powinno się wiązac z radoscią jesli dziecko tego chce , a nie podkladaniem klod pod nogi ..
bodi - 2008-04-05, 12:16
Ewa, no po prostu rece opadaja przykro mi z powodu tej sytuacji, i taka osoba jest pania pedagog...
|
|