wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Ogólne rozmowy - Do czego macie lenia?

vegAnka - 2008-03-14, 14:57
Temat postu: Do czego macie lenia?
Czyli czego nie lubicie robic w domu?

Ja bardzo nie lubie zmywac naczyn :evil:

neuro - 2008-03-14, 15:08

Ale temat :D Właśnie mam lenia generalnego.
A w domu... hm, sprzątać łazienki. Brr... I odkurzać.

bajka - 2008-03-14, 15:13

....prasowanie, brrrrrr :mrgreen:
Pat - 2008-03-14, 15:15

vegAnka napisał/a:
Ja bardzo nie lubie zmywac naczyn
heh..a ja lubie :-D ostatnio zaś mam lenia do wychodzenia z domu, pewnie przez strasznie wietrzna pogodę ?
adriane - 2008-03-14, 15:26

Ja nie cierpię ścierania kurzu z mebli.
ina - 2008-03-14, 15:30

Ja mam lenia do sprzątania ;-)
vlada - 2008-03-14, 15:37

bo ja wiem, jak mam lenia to za nic mi się nie chce wziąć do roboty i nie robię nic. Ale ogólnie lubię czyste mieszkanko, choć przy Antku różnie z tym bywa ;-)
vegAnka - 2008-03-14, 15:39

bajka napisał/a:
....prasowanie, brrrrrr
ja lubie prasowac odkad prasuje przed tv... puszczam sobie cos co lubie i czas szybko leci, a o robocie tak sie nie mysli ;-)
kofi - 2008-03-14, 15:42

1. Do prasowania. (Raz na 3 tygodnie mi się zdarza, jak już kompletnie nic nie ma).
2. Wycierania kurzy.
3. Zbierania psich kup (z ogródka) :oops: - tego to już nikt nie robi poza mną. Często marzę o ulewie 2-dniowej, żeby spłukała.

mossi - 2008-03-14, 16:08

mycia podłóg!!!!!! Nie ciepie tego bleee
vegAnka napisał/a:
Ja bardzo nie lubie zmywac naczyn
ja to najbardziej lubię robić :-)
honey - 2008-03-14, 16:54

pranie.... ale tylko ostatni etap...
czyli wyciaganie z suszarki i wieszanie wszytkiego w tzn. 'klozecie' na wieszaki...i segregotanie na wlascicieli i ich pokoje..

malva - 2008-03-14, 17:15

mycia okien po prostu nie znoszę,brrr, fuj
bajka - 2008-03-14, 17:17

malva napisał/a:
mycia okien po prostu nie znoszę,brrr, fuj

...to też, ale nie myję, więc nie pisałam :mrgreen:

Lily - 2008-03-14, 17:40

Ja mam lenia do wszystkiego oprócz gotowania :D
malva - 2008-03-14, 17:44

bajka napisał/a:
malva napisał/a:
mycia okien po prostu nie znoszę,brrr, fuj

...to też, ale nie myję, więc nie pisałam :mrgreen:



hehe, ja też nie myję :mryellow:

pao - 2008-03-14, 18:02

Cytat:
Ja nie cierpię ścierania kurzu z mebli.


dlatego tego nie robię ;) ta czynność nie istnieje ;)

Capricorn - 2008-03-14, 18:45

całość prac związanych z utrzymaniem porządku, najczęściej płacę za sprzątanie, okien we własnym domu jeszcze nigdy nie umyłam :roll:
adriane - 2008-03-14, 19:01

pao napisał/a:
Cytat:
Ja nie cierpię ścierania kurzu z mebli.


dlatego tego nie robię ;) ta czynność nie istnieje ;)


U nas na 10 pietrze ciągle są przeciągi i kurz wpada przez niby to szczelne okna dokładnie z prędkością ostatnio spotykanych w Polsce wichur ;) I weź tu nie odkurzaj jak mam ciągle pokłady ...

bodi - 2008-03-14, 20:30

nie znoszę zmywania naczyń, marze o zmywarce
i sprzątania wc :evil:

okna myję dwa razy do roku, odkąd Jagoda mi pomaga jest lepiej w tym temacie :)

Agnieszka - 2008-03-14, 21:03

Generalnie sprzątania a na pierwszym miejscu jest zmywanie a potem równolegle kurze, układanie rzeczy/ ubrań/ produktów/ naczyń/ dokumentów/ zabawek itp oraz mycia okien. Marzy mi się ktoś do sprzątania.
Do pokoju Ady przestałam się wtrącać. Prasowanie przy oglądaniu czegoś trochę pomaga ale i tak nie bardzo lubię więc prasuję to co muszę (lnu unikam, pościel najczęściej z kory)

Pastowanie butów też nie moje.

orenda - 2008-03-14, 21:06

Cytat:
Ja nie cierpię ścierania kurzu z mebli.
ja też ]:->
renka - 2008-03-14, 22:37

Ostatnio do zbierania zabawek po Ronce i generalnie utrzymywania ladu i skladu w pokoju, w ktorym mieszkamy... Juz sie boje co to bedzie jak Fionka zacznie biegac, bo jak na razie sama Ronka robi wystarczajacy sajgon zabawkowy...
Jagula - 2008-03-14, 22:39

Jak mam lenia to kompletnego i totalnego, raczej nie prasuje (i nawet nie chodzi o proces ale o przygotowanie sprzętów i tej całej otoczki) a im dłużej zastanawiam się nad tym prasowaniem to chyba nie cierpię prasować :mryellow:
renka - 2008-03-14, 22:42

Jagula napisał/a:
a im dłużej zastanawiam się nad tym prasowaniem to chyba nie cierpię prasować :mryellow:


Prasowanie to byla zawsze jedyna czynnosc, ktora uwielbialam i przy ktorej sie na maxa relaksowalam.A teraz to nawet zbytnio czasu na to nie mam...

Malati - 2008-03-14, 23:04

Nie lubię myć okien,łazieńki i prasować
honey - 2008-03-15, 02:11

nie prasuje od lattttt :mrgreen:
szo - 2008-03-15, 08:56

widzę iż nie jestem osamotniona w cierpieniu :mryellow:

nie cierpię prasować, wykonuję tą czynność od czasu do czasu, jedynie pojedyncze rzeczy, szkoda mi czasu i mojego kręgosłupa.
nie cierpię ścierania kurzu i w tym celu nie posiadam zbyt wielu mebli
nie cierpię zawieszać do okien rolet materiałowych
nie cierpię zmywać osadu z górnych szafek i półek w kuchni

pozdrawiam Was siostry i łącze się z Wami w cierpieniu ;-) ;-) ;-)

Jagula - 2008-03-15, 10:41

szo... o tym zapomniałam zupełnie
Cytat:
nie cierpię zmywać osadu z górnych szafek i półek w kuchni

:mryellow: :mryellow: :mryellow:

gosiabebe - 2008-03-15, 10:44

ja ostatnio mam lenia do wszystkiego :roll:
malina - 2008-03-15, 11:04

gosiabebe napisał/a:
ja ostatnio mam lenia do wszystkiego :roll:


To tak jak ja ;-)

Alispo - 2008-03-15, 11:43

ja tez..od biedy odkurzac moge..z reszta i tak mjsze na okraglo ze wzgledu na ptactwo :lol: ktore gubi piorka w locie lub nie w locie,i uwaza ze najlepiej to sie je poza klatka,bo wtedy to mozna wszytsko na podloge wysypac i jest dobra zabawa :lol: ;-)
nitka - 2008-03-15, 12:01

w życiu nie prasowałam, i prasować nie będę. Moja mama też nie prasowała. Lubię czyste mieszkanie, kiedy jest brudno czuję zablokowaną energię. bardzo nie lubię zmywać, a kiedy Faza zmywał wyciągałam z szafki tłuste naczynia i sztućce. Dostał 2 razy nieziemski opieprz i kupił zmywarkę.
najbardziej nie lubię składać rzeczy do szafy (Faza to robi), i myć toalety pod deską (Faza tego nie robi :-/ )

Alispo - 2008-03-15, 12:46

U moich rodzicow zelazko nie bylo i nie jest uzywane wcale ;-) , wiec ja tez doswiadczenia nie mam,a co za tym idzie generalnie R.prasuje sobie sam,bo jak mnie o cos poprosi to i tak musi poprawiac :lol: z naczyniamki z reszta bywa podobnie(to mam po ojcu,po ktorym trzeba sztucce myc drugi raz;)
kamma - 2008-03-15, 13:27

ina napisał/a:
Ja mam lenia do sprzątania ;-)

O, to to to! Ja lepiej wymienię, do czego nie mam lenia, będzie szybciej :P
Otóż do robienia prania (uwielbiam wszystkie etapy, ale najbardziej wieszanie) i do gotowania. Czasem lubię też pracować w ogrodzie, ale to już poza domem. Dopisałam, żeby mieć więcej w CV :P

Karolina - 2008-03-15, 13:53

Wogóle nie lubię sprzątać. Najgorzej, że przy dzieciach efekt czystości utrzymuje się ok. pół godziny... :-/
Jadzia - 2008-03-15, 14:05

naczynia mogę zmywać(jeśłi są po wege jedzeniu i nie zaschnięte), a nawet to czasami lubię, ale nie znoszę ściągania już umytych i suchych naczyń z suszarki...od kiedy pamiętam mówię do współdomowników; "ja naczynia umyję tylko ściągnij mi te rzeczy z suszarki":)

a prasowanie...hm...w ciagu ostatnich miesięcy prasowałam ok 3 razy(po kilka rzeczy góra), w tym rzeczy na egzamin

neuro - 2008-03-15, 14:23

To mi przypomniało, że niezawidzę kłaść rzeczy na suszarkę podczas zmywania. Woda mi ścieka po ręce. Grr :)
O, i wycierania naczyń. Nienawidzę.
A samo zmywanie mi nie przeszkadza.

Kamm - 2008-03-15, 14:54

Nienawidzę czyscic kuchenki i tych tlusciochow z oleju i roznych poprzypalanych rzeczy - Praktycznie zawsze czysci W.
Nie lubię myc podlog - przewaznie myje W.
Za okna tez sie nie lubię brac - zawsze robi W.

A tak troche ot to ostatnio mam strasznego lenia do czytania ksiązek..juz kilka nowych pozycji stoi na polce a ja zabrac sie za nie nie moge :-/

frjals - 2008-03-15, 18:46

Mam lenia do wszelkich prac domowych. Oprócz najbardziej koniecznych, do których nalezy zaliczyć mycie naczyń, właściwie nie wykonuję nic. Nikt inny też nic nie robi, widocznie zostało to słusznie uznane za mój obowiązek.
Jak kiedyś będę w wystarczająco autodestrukcyjnym nastroju to porobię foty najbardziej drastycznych elementów tego co się nazywa mieszkaniem i wkleję na forum :evil: .

szo - 2008-03-15, 21:53

nitka napisał/a:
najbardziej nie lubię składać rzeczy do szafy
zapomniałam o tej czynności, nie lubię tego robić
rosa - 2008-03-15, 22:05

ścieranie kurzy, prasowanie, odkurzacz
górne szafki w kuchni sprzątałam raz w życiu, jak sprzedawaliśmy mieszkanie, po 10 latach syf był na nich nieziemski. piekarnik też wtedy pierwszy raz umyłam.
mam zmywarkę, mogę do niej powstawiać, ogólnie kuchnia to jedyne miejsce które sprzątam, codziennie. resztę Pietrek obskakuje. on bardziej lubi porządek niż ja.
okna też on

chłopcy swoje pokoje utrzymują w takim stanie jaki im odpowiada, mnie bałagan nie rusza, więc się nie denerwuję

gotować lubię niezbyt, bo muszę, jakbym nie musiała to nie byłoby takie złe :-D

biechna - 2008-03-15, 22:41

...
bojster - 2008-03-15, 22:58

Ja zasadniczo „mam lenia” do wszystkiego, co wiąże się ze wstaniem z krzesła (a brzuszek rośnie...). Ale jeśli już opór grawitacji pokonam, to najmniej lubię sprzątanie łazienki (bo dużo drobnicy do pozdejmowania i potem poukładania na półkach), prasowanie (szczególnie jeśli koszula ma dużo jakichś takich zagięć) i gotowanie (bo nie umiem, więc zawsze się boję czy coś z tego wyjdzie). No i nie lubię sprzątania bałaganu, czyli tych stert papierów, które rosną wokół mnie w zastraszającym tempie. Neutralny stosunek mam do mycia okien (nie lubię, jeśli jest zimno, ale jeśli ciepło, to nawet fajnie). Za to lubię (w kolejności od najbardziej): sprzątanie kuchni (w tym zmywanie, ale nie licząc mycia otłuszczonego okapu), przygotowywanie i sprzątanie po antkowej kąpieli (no i samą kąpiel, ale to przecież przyjemność, a nie obowiązek), rozwieszanie prania (szczególnie latem na balkonie), odkurzanie, ścieranie podłóg (szmatą, nie znoszę mopa, wg mnie nie działa). Do reszty rzeczy, które pominąłem, zapewne też mam stosunek neutralny. ;-)
dynia - 2008-03-16, 10:18

rosa napisał/a:
ścieranie kurzy, prasowanie, odkurzacz
górne szafki w kuchni sprzątałam raz w życiu, jak sprzedawaliśmy mieszkanie, po 10 latach syf był na nich nieziemski. piekarnik też wtedy pierwszy raz umyłam.
mam zmywarkę, mogę do niej powstawiać, ogólnie kuchnia to jedyne miejsce które sprzątam, codziennie. resztę Pietrek obskakuje. on bardziej lubi porządek niż ja.

U mnie jest niemalze identycznie.Okna czasem umyje mi moja mam jak ja niewidze ;-)
Prasowanie to dla mnie czynnosc ,która nie stnieje,o ironio na gwiazdkę dostałam żelazko od rodziców oczywiscie i do tej pory lezy w kartonie :-> Lenię sie też do prac ogrodowych i to bardzoi ;-)

Capricorn - 2008-03-16, 10:43

bojster napisał/a:
Ja zasadniczo „mam lenia” do wszystkiego, co wiąże się ze wstaniem z krzesła


ha, ha, no super :D

Cytat:
Za to lubię (...) rozwieszanie prania (szczególnie latem na balkonie)


też lubię pranie rozwieszać, a najbardziej na tarasie. w sumie - wstawiać pranie też lubię.

dżo - 2008-03-16, 11:35

ja nieznoszę ręcznego prania i robię je tylko gdy już wszystkie swetry "wyjdą" mi z szafy,
poza tym lubię porządek więc siłą rzeczy lubię wszelkie prace domowe, a prasowanie mnie relaksuje, mogłabym prasować codziennie :-D

Izzi - 2008-03-16, 11:43

a ja w ogóle mam dni gdy mam lenia do wszystkiego!!!
noi nie znoszę prasowania ..więc zazwyczaj chodzę taka wygnieciona :lol:

kamma - 2008-03-16, 15:37

dynia napisał/a:
Okna czasem umyje mi moja mam jak ja niewidze

Heh, ostatnio jak poprosiłam dziadka, żeby mi w piecu napalił (bo ja nie mam do tego talentu), to mi całą piwnicę tip-top wysprzątał :) Tylko z drżeniem serca zastanawiam się, co zrobił z folią, która miała iść do pojemnika osiedlowego...

Kamm - 2008-03-16, 17:37

prasowanie lubię , pooglądam sobie przy tym cos ;-)

Ale tak jeszcze z dnai dzisiejszego nie lubię sprzątac w kuwecie kroliczej ;-)

Capricorn - 2008-03-16, 19:37

właśnie wróciłam z wyprawy z psem, długiej i częściowo błotnistej, i już wiem, czego najbardziej, najchroniczniej nienawidzę: CZYSZCZENIA BUTÓW.
Jagula - 2008-03-16, 20:12

Capricorn trafne spostrzeżenie- ja też!!! a tu jeszcze dochodzą dodatkowe w rozmiarze 25 ...
dynia - 2008-03-16, 20:29

Capricorn napisał/a:
najchroniczniej nienawidzę: CZYSZCZENIA BUTÓW.

O kurcze a ja uwielbiam zwłaszcza komuś czyscić ,może powinnam zostać pucybutem ;-)

Jagula - 2008-03-16, 20:50

dynia to musimy się kiedyś zgadać na chwilę relaksu dla Ciebie :mryellow: a ja byłabym spokojna,ze nie wyglądamy jak rodzina z bagien :mryellow:
dynia - 2008-03-16, 21:08

Jagula napisał/a:
dynia to musimy się kiedyś zgadać na chwilę relaksu dla Ciebie :mryellow: a ja byłabym spokojna,ze nie wyglądamy jak rodzina z bagien :mryellow:

No problemos,chętnie poczyszczę ;-)

Jagula - 2008-03-16, 21:11

Zapraszamy- gorące przyjęcie gwarantowane :-D
A tu jeszcze jakieś ostatnie śniegi , deszcze itp...błotka będzie co nie miara :-> :mryellow:

vegAnka - 2008-03-17, 08:27

haha no to widze ze nie tylko ja tak mam :lol:
szkoda ze nie mieszkamy wszyscy blizej siebie, by sie mozna bylo wymienic niektorymi czynnosciami :mryellow:

szo - 2008-03-17, 08:57

vegAnka napisał/a:
szkoda ze nie mieszkamy wszyscy blizej siebie, by sie mozna bylo wymienic niektorymi czynnosciami :mryellow:


fajnie by było ;-)

rosa - 2008-03-17, 09:03

butów nie czyszczę, na spacer z psem i do ogrodu mam jakieś stare po mojej mamie albo gumiaki, zdejmuję to w garażu i może stać sobie brudne. uwielbiam gumiaki, mam w zebrę :-)

[ Dodano: 2008-03-17, 13:20 ]
Kamm napisał/a:

A tak troche ot to ostatnio mam strasznego lenia do czytania ksiązek..juz kilka nowych pozycji stoi na polce a ja zabrac sie za nie nie moge :-/

to u mnie jest zupełnie odwrotnie
to książki są powodem tego że na prace domowe mi czasu nie starcza
zmywać można jedną ręką, w drugiej trzymając książkę, może niezbyt dokładnie to wychodzi, ale jak na wszystko brak czasu to trezba łączyć przyjemne z pozytecznym ;-)

majaja - 2008-03-18, 06:38

Tak by szybciej: jedyna rzecz do której nie mam lenia to mycie okien, byle pozbyć się Mirona i pogoda jako taka była, choć widziałam hardkorkę której w myciu okien nie przeszkadzała ulewa z gradem. Też do książek nigdy nie mam lenia, choć zaległości mam, lae ostatnio trochę kupujemy, choć nie czytam przy zmywaniu, ale to pewnie tylko dlatego, że ja nie zmywam.
Kamm - 2008-03-18, 06:52

rosa napisał/a:
zmywać można jedną ręką, w drugiej trzymając książkę, może niezbyt dokładnie to wychodzi, ale jak na wszystko brak czasu to trezba łączyć przyjemne z pozytecznym ;-)



rosa, :mryellow:

elenka - 2008-03-18, 09:33

majaja napisał/a:
Tak by szybciej: jedyna rzecz do której nie mam lenia to mycie okien,


Ehhh... mam to samo :-P Dopiero jak świata nie widać, to myję czyli tak dwa razy na rok.

strzeszynek - 2008-03-18, 17:23

Dołączam się do klubu. Nie lubię sprzątać (hehe, wystarczy wejść do nas, to widać :lol: ). Muszę mieć wenę na sprzątanie (zdarza mi się, czasem), w przeciwnym razie odwlekam, ile się da i zmuszam do prac domowych. Bałagan nie przeszkadza mi do pewnego stopnia, kiedy ten próg przekroczy, szlag mnie trafia i sprzątam jak szalona (co jest o tyle mądre, że w takim szale idzie mi to błyskiem). W ogóle, jak mi ktoś wejdzie na ambicję, to dopiero talenty się we mnie odzywają! Przykład? Mąż stracił raz cierpliwość, że nie chce mi się sprzątać, następnego dnia w 2 godziny dokonałam cudu :mryellow: O mało nie padł w progu z wrażenia :lol:
Nie lubię: myć toalety (zwł. że czasem trzeba fugi wyczyścić, w których grzyb się pleni), bawić się z upychaniem prania po szafach, wieszać ( i ściągać) prania na podwórzu, ścierać kurzy (przy piecu to brudzi się szybko, a mamy sporo bibelotów na półkach, które potem muszę na nowo układać),wyciągać różnych rzeczy ze zlewu, myc góry szafek i innych takich, eksmitować pająków z mieszkania (parter, to dużo dzikich lokatorów; gdyby się chociaż do czynszu dokładali... ;-) ), myć mopa. Przede wszystkim jednak nie lubię robić ciągle tego samego, zwł. jeśli pól godziny po mojej harówce znów coś jest brudne.
Za to lubię:
myć kuchenkę gazową, prać, wybierać z szafy pościel i obrusy (i nawet je zmieniać ;-) ), chodzić na zakupy (o, to to to! :lol: ) - choćby tylko po owoce na targ, nawet odkurzać (poza wyciąganiem i chowaniem tych klamotów) i myć blaty, lodówkę, zamiatać (byle nie za często).
Prasować niespecjalnie umiem, moja mama opracowała technikę, żeby nie musieć prasować i mnie jej nauczyła :-D Nie lubię, jak nasze dziecko zrzuca wszystkie grzechotki/gryzaki i ja muszę je myć. Lubię rozpalać piec, o ile mi idzie. Raz po 3 godz. odpuściłam sobie. Wrócił mąż, rozpalił w 5 minut :shock: W zasadzie lubię sprzątać, kiedy daje to spektakularne efekty :lol: , tzn. kiedy to od razu widać. Niestety, przy myciu podłóg np. tych efektów nigdy nie widzę. A nie lubię, kiedy się tego sprzątania za dużo zbiera. Ostatnio miałam tylko podłogi do umycia, a tu mąż przywiózł nam szafy i parę dni to zajęło, nim się za nie zabrałam Nie byłam w stanie rozplanować ogromu roboty, która mnie dzięki temu czekała ("tylko" pół mieszkania nam te szafy przestawiły, tyle co nic...).

frjals napisał/a:
Jak kiedyś będę w wystarczająco autodestrukcyjnym nastroju to porobię foty najbardziej drastycznych elementów tego co się nazywa mieszkaniem i wkleję na forum :evil:

:mrgreen: :mryellow: :mrgreen:

Cytrynka - 2008-03-18, 18:30

Fajny wątek.
Ja w sumie mogę sprzątać, byle bym miała na to czas. Są oczywiście czynności, które robię mniej chętnie albo których nie robię: np. jeszcze nie sprzątałam na szafkach. Generalnie lubię wręcz pedantyczny porządek, niestety mój dom obecnie wygląda źle, wszystko z powodu niedyspozycji (przeziębienia). Niestety jeśli sprzątam to nie czytam, albo nie idę na spacer: za mało czasu i duża powierzchnia do sprzątania.

rosa - 2008-03-18, 21:12

jak miałam sesję to mogłam sprzątać WSZYSTKO, okna, prasowanie, każda czynność byle dalej od książek :-D
Agnieszka - 2008-03-18, 21:50

Strzeszynek: poproszę patent na unikanie prasowanie

Rosa: miałam podobnie na studiach zwłaszcza, jak przedmiot czy wykładowca był z tych co mało lubiłam (kiedyś za wytrwałość w podchodzeniu dostałam 3 a w zamian miałam iść do kościoła podziękować św Judzie - ale mieszkanko było wylizane; chyba wiem czemu ma swój ołtarz w kościele przy Kr Przedmieściu).

Malati - 2008-03-18, 23:49

Agnieszka napisał/a:
Strzeszynek: poproszę patent na unikanie prasowanie


ja też ,ja też ;-)

majaja - 2008-03-19, 06:32

elenka napisał/a:
Ehhh... mam to samo Dopiero jak świata nie widać, to myję czyli tak dwa razy na rok.
Ale za to jest to jedyna czynność w domu, gdzie widać efekt. :)
A najlepszym sposobem na uniknięcie prasowania jest kupowanie rzeczy których prasować nie trzeba. :)

Karolina - 2008-03-19, 22:33

Ale wstyd - nigdy nie myję dziecięcych zabawek :oops:
Lily - 2008-03-19, 22:34

Ja nie prasuję prawie nigdy, choć zdarza mi się latem czasem :)
Malati - 2008-03-19, 22:42

Cytat:
Ale wstyd - nigdy nie myję dziecięcych zabawek
_________________


Ja również nie myłam i nie myję zabawek Filipa :oops: Moja przyjaciółka systematycznie myje zabawki swojego synka i czasami jest mi głupio że mi się nie chce i tego nie robię

rosa - 2008-03-20, 11:09

Karolina napisał/a:
Ale wstyd - nigdy nie myję dziecięcych zabawek :oops:

spoko, w życiu by mi to nie przyszło do głowy

dynia - 2008-03-20, 11:12

rosa napisał/a:
Karolina napisał/a:
Ale wstyd - nigdy nie myję dziecięcych zabawek :oops:

spoko, w życiu by mi to nie przyszło do g :lol: łowy

:lol: Mi tez ;-)

DagaM - 2008-03-20, 11:19

dynia napisał/a:
rosa napisał/a:
Karolina napisał/a:
Ale wstyd - nigdy nie myję dziecięcych zabawek :oops:

spoko, w życiu by mi to nie przyszło do g :lol: łowy

:lol: Mi tez ;-)

Choć ja czyściocha jestem, raczej :lol: , mi tez nie przyszłoby to do gowy, ha, ha, ha. No chyba, że któres z piesów pożyczy sobie do zabawy, a mam teraz jeszcze mopsa, który wszędzie zostawia swoje białe kłaki :-/

rosa, Ty to jestes świetna, chciałabym Cię mieć za sąsiadkę. Już sobie to wyobrażam - jestem wkur.... i już mam trzasnąć dzrwiami, albo stłuc coś, a tu...zaraz zaraz, pójdę do rosy, ona na pewno ma ciekawsze spojrzenie na sprawę :mryellow:

rosa - 2008-03-20, 11:41

Daga dzięki :-) , może się kiedyś do zielonki przeprowadzisz :-D
DagaM - 2008-03-20, 11:47

rosa napisał/a:
Daga dzięki :-) , może się kiedyś do zielonki przeprowadzisz :-D
nie miałabym nic przeciwko, w końcu miałabym ogródek, w którym bym czytała ksiązki na leżaku i piła dobrą herbatkę, a sprzątanie...łeee tam nie ucieknie :-D
majaja - 2008-03-20, 20:43

Karolina napisał/a:
Ale wstyd - nigdy nie myję dziecięcych zabawek

To to rozważałam zapisanie się do klubu matek wyrodnych na portalu GW, ale czasu brak ;)

kofi - 2008-03-20, 22:18

Porządek u mnie w domu często oznacza, ze mam jakieś stresy - żeby nie rozdrapywać ran - najlepsze mycie kibla, podłóg (w piwnicy ]:-> ).
Chociaż lubię mieć czysto i porządek, strasznie nie lubię sprzątać. Staram się nie mieć zbyt wiele rzeczy na wierzchu, żeby nie musiec tego odkurzać, albo ustawiać.
No, ale mistrzem jest mój mąż - on nie wie, że istnieje coś takiego jak kurz, że ubrania same nie wskakują do szafy uprasowane i złożone.
Ostatnio uświadamiał sąsiadów, że przy psach to się specjalnie nie brudzi. :lol:
Dobra: ja nie wiem, gdzie się płaci za prąd i gaz i telefony i w ogóle ile to mniej więcej kosztuje :oops:

Capricorn - 2008-03-20, 22:47

kofi napisał/a:

Ostatnio uświadamiał sąsiadów, że przy psach to się specjalnie nie brudzi. :lol:


mój całkiem niedawno zrobił wykład dla znajomych o tym, ze nie warto kupować porządnych drogich mopów, bo NIE MA RÓŻNICY. Skąd on może to wiedizec? :shock: :shock: :shock:

Cytrynka - 2008-03-21, 04:49

Kurcze, jest 21: forumować czy sprzątać?
vegAnka - 2008-03-21, 09:50

Cytrynka napisał/a:
Kurcze, jest 21: forumować czy sprzątać?
:lol:
Karolina - 2008-03-21, 10:09

Jak będę bogata to zatrudnię sprzątaczkę.
DagaM - 2008-03-21, 10:18

Cytrynka napisał/a:
Kurcze, jest 21: forumować czy sprzątać?
wiesz co Cytrynko, ja o 21-szej staram sie już kłaść spać, bo przy budzącej się co godzina Ninie i tak jestem niewyspana, gdybym kładła się później, na drugi dzień byłabym maksymalnym zombie. Współczuję Ci, spróbuj więcej spać, bo się wykończysz, i psychicznie i zdrowotnie.

[ Dodano: 2008-03-21, 10:19 ]
Karolina napisał/a:
Jak będę bogata to zatrudnię sprzątaczkę.
ja podobnie mówiłam jak pytali się mnie kim będę, odpowiadałam, że będę miała bogatego, więc nie będę zmuszona pracować :lol:

[ Dodano: 2008-03-21, 10:20 ]
zapomniałam dodać do bogatego słowo "męża" :mryellow:

Capricorn - 2008-03-21, 11:00

Karolina napisał/a:
Jak będę bogata to zatrudnię sprzątaczkę.


ha, no to ja jestem bogata :D faajnie :D

chociaz powiem Wam, że jak dziewczynki od sprzątania schodzą z pola walki, to zawsze mam wrażenie, że JA BYM TO ZROBIŁA LEPIEJ, haha. tyle, że prawie nigdy nie mam czasu.

Prawie, bo dzisiaj sprzątanie świetnie mi idzie. Ach, jestem z siebie dumna :D podstawa to wyłączyć komputer, co zaraz uczynię :D

dynia - 2008-03-21, 12:03

Capricorn napisał/a:
. Ach, jestem z siebie dumna :D podstawa to wyłączyć komputer, co zaraz uczynię :D

O to to !Zgadzam się w całej rozciągłosci ;-)

topcia - 2008-03-21, 14:01

Odkurzać, i generalnie na sprzątanie faza nachodzi mnie czasami, dość rzadko i nieregularnie. Więc sprzątać lubię i nie :mryellow: lubię

[ Dodano: 2008-03-21, 14:02 ]
Ale Darek lubi odkurzać, bo wtedy soibie śpiewa, i myśli, że go nie słychać :lol:

Capricorn - 2008-03-21, 15:02

na świeżo ;-) NIENAWIDZĘ, CHRONICZNIE NIENAWIDZĘ czyszczenia mojej kuchennej płyty gazowej. Z czarnego szkła :evil: :evil: :evil:
Malati - 2008-03-21, 15:32

Capricorn napisał/a:
Karolina napisał/a:
Jak będę bogata to zatrudnię sprzątaczkę.



ha, no to ja jestem bogata faajnie

chociaz powiem Wam, że jak dziewczynki od sprzątania schodzą z pola walki, to zawsze mam wrażenie, że JA BYM TO ZROBIŁA LEPIEJ, haha


Mi z jednej strony też się marzy ktoś kto by mi sprzątał w domu,z drugiej prawdopodobnie bym po niej poprawiała i ciągle się czepiała ;-)

vegAnka - 2008-03-21, 16:01

Capricorn napisał/a:
NIENAWIDZĘ czyszczenia mojej kuchennej płyty gazowej. Z czarnego szkła
oooo! potwierdzam! to jest do kitu! i jeszcze jak przyschnie gdzies grrrrrrr :evil:
Cytrynka - 2008-03-21, 18:00

Poszłam wczoraj sama z sobą na kompromis: poczytałam książkę na kompie leżąc w łóżku. I zasnęłam. :-)
strzeszynek - 2008-03-21, 20:23

Agnieszka napisał/a:
Strzeszynek: poproszę patent na unikanie prasowanie

czarna96 napisał/a:
ja też ,ja też ;-)

majaja napisał/a:
A najlepszym sposobem na uniknięcie prasowania jest kupowanie rzeczy których prasować nie trzeba. :)

No to się podzielę doświadczeniem ;) Majaja, to rzeczywiście najlepsiejszy patent ;P , ale jest też taka metoda, że należy wyprane ubrania porządnie wstrząsnąć (najlepiej, jak są mokre, bo takie z suszarki czy nawet po wirowaniu są już mniej podatne), a jeśli mamy jakieś kołnierzyki, mankiety, czy np. paski, to chwytamy fragment materiału między palec wskazujący a środkowy, zaciskamy palce i przeciągamy po całej długości materiału. Najlepiej, żeby ciuch potem schnął w normalnej pozycji (np. bluzka na wieszaku), to pomaga nam jeszcze grawitacja :lol: Moich bluzek nie prasuję, więc chyba działa. To nie jest metoda-cud, ale coś tam daje. Czasem jednak coś uprasować mimo wszystko trzeba. Wtedy jest wesoło, bo raz, że nie umiem, dwa - nie mam deski i prasuję jak taka garbata.........
Ja zabawki myję, za to pieluch nie prasuję. Zwyczajnie mi się nie chce :-P
Ale muszę się pochwalić: umyłam okna na błysk (cud, bo nigdy dotąd nie myłam - mieszkałam baaardzo wysoko i miałam okna wyższe ode mnie, co w połączeniu z lękiem wysokości i niezdarnością mogłoby być ciekawe w skutkach ;-) ). Po czym dziś zauważyłam brudne żaluzje i........... chyba znów zabrudziłam te szyby :lol: Szafki w kuchni myję, a mąż mi się zmył, by majstrować przy samochodzie, więc jestem w świątecznym nastroju jak cholera :-x

alcia - 2008-03-21, 20:50

Ja ogólnie średnio lubię wszelkie obowiązki domowe, poza gotowaniem.
Nie-cier-pię (!!) odkurzać, myć okien, myć kuchenki gazowej (i piekarnika, ale mniejsza o to, bo po prostu nie myję), prasować, układać sterty papierów, które rosną nam w każdym kącie (skąd my ej wszystkie bierzemy??), myć kibla, szorować wanny, przebierać pościeli (!), zmieniać zasłon, firanek, myć podłóg, robić porządku w zabawkach dzieci (a'propos - też bym na to nie wpadła, żeby je myć), czyścić szafek w kuchni (nie czyszczę, czasem coś przetrę).

A wiele z tych rzeczy przestałam tolerować przy dzieciach. Ja lubię spokój, lubiłam się kiedyś bawić takimi zajęciami, puścić sobie muzyczkę na full i do roboty.. tak mogłam sprzątać pół dnia. A teraz, kiedy wszystko trzeba dzielić na raty, co chwilę mi coś przerywa, nie mogę się za nić wziąć porządnie - to po prostu wolę wogóle tego nie robić. Kurcze, chyba w tym tkwi problem - ja działam powoli ale dokładnie. A teraz na nic z takich czynności nie mogę poświęcić więcej czasu, a na szybko i byle jak nie lubię. Więc nie robię.

strzeszynek - 2008-03-21, 21:23

alcia napisał/a:
A wiele z tych rzeczy przestałam tolerować przy dzieciach. Ja lubię spokój, lubiłam się kiedyś bawić takimi zajęciami, puścić sobie muzyczkę na full i do roboty.. tak mogłam sprzątać pół dnia. A teraz, kiedy wszystko trzeba dzielić na raty, co chwilę mi coś przerywa, nie mogę się za nić wziąć porządnie - to po prostu wolę wogóle tego nie robić. Kurcze, chyba w tym tkwi problem - ja działam powoli ale dokładnie. A teraz na nic z takich czynności nie mogę poświęcić więcej czasu, a na szybko i byle jak nie lubię. Więc nie robię.

Mam to samo. 2 głupie okna myłam ponad godzinę. A mąż się dziwi, jak można, siedząc cały dzień w domu, nie móc zrobić paru drobnych rzeczy... Głucha na płacz być nie umiem. Nawet jeśli nie zrywam się od razu, bo np. kończę płukać talerze, to i tak dalej mi to idzie w tak nerwowej atmosferze... Wyłączyć się nie potrafię, by tego nie słyszeć, a nawet nie mamy drugiego pokoju, gdzie bym mogła odetchnąć chwilę. Jak tak dalej pójdzię, umrę na zawał przed 40tką. Za dużo stresów.

dort - 2008-03-21, 21:29

alcia napisał/a:
A wiele z tych rzeczy przestałam tolerować przy dzieciach. Ja lubię spokój, lubiłam się kiedyś bawić takimi zajęciami, puścić sobie muzyczkę na full i do roboty.. tak mogłam sprzątać pół dnia.


oj, mi też tego bardzo brakuje :-)

malina - 2008-03-21, 23:49

A ja od kilku dni mam takiego lenia,że nie robie nic :roll: Takiego syfu w chacie dawno nie było,istna masakra :-/
malva - 2008-03-22, 00:09

malina napisał/a:
A ja od kilku dni mam takiego lenia,że nie robie nic :roll: Takiego syfu w chacie dawno nie było,istna masakra :-/


ooo to jak u mnie :mryellow:

muszę przyznać że topik ten działa na mnie cudownie terapeutycznie,myslalam ze to tylko ja tak nabakier z porządkiem w domu
ufff,nie jestem sama :-D

frjals - 2008-03-22, 11:13

Przypomniała mi się czynność, której naprawdę nie lubię (wśród tych innych, których nie lubię normalnie).
To jest zmiana pościeli na łóżku :evil: . Słabo mi się robi jak sobie o tym pomyślę...
U W. trzeba zmienić prześcieradło na materacu, który jest na wysokości piersi, ciężki jest jak cholera i nie mozna się do niego dostać.
A u nas... niestety śpimy cały czas na prowizorce bo nie kupiliśmy materaca po wyrzuceniu tapczanu (kiedy to było? pół roku temu? :roll: ). No i śpimy na kocach i kołdrach i one się rozjeżdżają i potem trzeba je znowu układać a mamy tylko jedno prześcieradło, które rozmiarem pasuje, które popruł już kot, co za koszmar, no nie cierpię tego :-| .
A w ogóle to jest tak twardo, że jak leżałam chora, to potem ledwo mogłam chodzić... :roll:

kofi - 2008-03-22, 16:43

Capricorn napisał/a:
na świeżo ;-) NIENAWIDZĘ, CHRONICZNIE NIENAWIDZĘ czyszczenia mojej kuchennej płyty gazowej. Z czarnego szkła :evil: :evil: :evil:

A ja myślałam, że te szklane są najlepsze do czyszczenia.
Ja nienawidzę czyszczenia swojej stalowej. Już i tak się nie doczyszcza w niektórych miejscach.
A najgorsze są te stalowe ruszty, wrrrrrr. I zawsze jak wyczysczę, zaraż coś wykipi, albo czymś ją zasypię.
W mopa zainwestowałam dużo (jak na moje skromne możliwości) i warto było ]:->

nitka - 2008-03-23, 09:11

Cytat:
ze nie warto kupować porządnych drogich mopów, bo NIE MA RÓŻNICY. Skąd on może to wiedizec? :shock: :shock: :shock:

:lol: :lol: :lol:
Capricorn napisał/a:
NIENAWIDZĘ, CHRONICZNIE NIENAWIDZĘ czyszczenia mojej kuchennej płyty gazowej. Z czarnego szkła :evil: :evil: :evil:

raz dwa przecież. wystarczy łopatka z nożykiem (na bank była dołączona ;-) ) i specjalny produkt czyszczący "Pan Mięśniak". mi czyszczenie takiej płyty zajmuje ok.2 minuty.

z ostatniej chwili.
W małej szafce mamy TRZY śmietniki:
- papier
- plastik
- reszta.
Fazie nigdy nie udaje się wycelować z fusami i torebkami po herbacie. W życiu też nie pomyślałby, że można to umyć. Nie cierpię tego robić.

szo - 2008-03-27, 21:31

przeczytawszy - stwierdzam, ze mamy wszystkie chronicznego lenia... :mrgreen:
ja ostatnio mam lenia do gotowania i czytając wątek " co dzisiaj jedliście...? " mam duża ochotę zaprosić kogoś do mnie na jakiś czas aby mnie po rozpieszczał :lol:

agaw-d - 2008-03-27, 22:36

Ja nienawidzę myć łazienki, nienawidzę No i nie myję bo mam uczulenie na te wszystkie myjące rzeczy :lol: :lol: :lol: no i na rękawiczki gumowe też :lol: Nie ma tego złego... ;-) No a M też nienawidzi, ale nie ma takiej wymówki jak ja :-)
O tym że nie lubię gotować też już gdzieś pisała, ale muszę no i w sumie dobrze się zawsze nastawiam i zawsze mam nagrodę, jedzonko. Chociaż tak mi teraz przyszło do głowy, że wiele garnków już spaliłam (nawet przed chwilą mi się woda z ryżu wygotowała) więc może gdybym tak jeszcze więcej paliła tych garów to wtedy jakieś inne rozwiązanie trza by było znaleźć :?:

Tusia - 2008-03-27, 22:44

Ja mam lenia do powieszenia firanki ostatnio, zdjęta została przed świętami i leży do tej pory wyprana i czeka na zmiłowanie! Ale przecież żaluzje świetnie dają rade :-P

Ja dziś tez wygotowałam wodę z ryżu, za mało nalałam, nie to że siadłam na wegedzieciaka ;-)

agaw-d - 2008-03-27, 22:48

Tusia napisał/a:
Ja dziś tez wygotowałam wodę z ryżu, za mało nalałam, nie to że siadłam na wegedzieciaka ;-)

no pewnie :-)
Ja jak wstawiłam jedzenie dla psa i poszłam do dentysty to też za mało wody nalałam ;-) no i poza tym uwielbiam zapach spalonych garnków w całym domu ;-)

mizumo - 2008-03-29, 10:11

Yesoo, a myślałam, ze to tylko ja mam zdolności do palenia garnków :-D normalnie kamień z serca mi spadł :lol:

Poza tym, jeśli mam ponarzekać to nienawidzę wyjmowania/wkładania naczyń ze zmywarki. Już wolę to wszystko umyć ręcznie naprawdę. :roll:

magcha - 2008-03-29, 16:39

Nienawidzę prasować! Młodemu prasowałam ubranka przez miesiac, teraz sobie odpuściłam. Sobie kupuję takie, które się nie gniotą (oprócz ukochanego lnu) i odpowiednio wieszam po praniu. Za to lubię wieszać pranie (lubię ten zapach).
nitka - 2008-03-30, 11:23

mizumo napisał/a:
Poza tym, jeśli mam ponarzekać to nienawidzę wyjmowania/wkładania naczyń ze zmywarki. Już wolę to wszystko umyć ręcznie naprawdę. :roll:

??? przecież to 2 minuty. a zmywanie kleistych garów, zaschniętych talerzy, i szklanek z osadem to przynajmniej 40 minut. no i zużycie wody nieprorównywalne.

kofi - 2008-03-30, 13:19

nitka napisał/a:
mizumo napisał/a:
Poza tym, jeśli mam ponarzekać to nienawidzę wyjmowania/wkładania naczyń ze zmywarki. Już wolę to wszystko umyć ręcznie naprawdę. :roll:

??? przecież to 2 minuty. a zmywanie kleistych garów, zaschniętych talerzy, i szklanek z osadem to przynajmniej 40 minut. no i zużycie wody nieprorównywalne.

No, niby tak, ale u mnie to się wszystkim wydaje, że naczynia same wskoczą do zmywarki i same z niej wyjadą.
Tak jak zresztą z pralką.
Samo się pierze. Potem samo się wiesza, prasuje a potem wjeżdża do szaf. :evil:
(moja babcia zawsze mówi: Ja miałam 4 dzieci i nigdy nie miałam pralki. Na co tata odpowiada: jak to nie - pralka przychodziła, zabierała, a potem przynosiła uprasowane ;-) )

mizumo - 2008-03-30, 17:18

nitka napisał/a:
??? przecież to 2 minuty. a zmywanie kleistych garów, zaschniętych talerzy, i szklanek z osadem to przynajmniej 40 minut. no i zużycie wody nieprorównywalne.


Włóż w 2 minuty stertę garów, tak aby zmywarka zamknęła się bez problemu (i żeby nie było problemów ze smigłem) to dam Ci medal :P
A kiedy myje się na bieżąco, nie ma problemów z kleistymi i zaschniętymi naczyniami ;)

rosa - 2008-03-30, 18:03

ja 10000000 razy wolę zmywarkę od ręcznego zmywania, i włożenie garnków nie zajmuje mi dużo czasu, zmywanie na bieżąco, ani mi ani reszcie domowników nie wychodzi
czasami nie mam po prostu na to czasu nawet jakbym bardzo chciała

NIENAWIDZĘ wycierać psu łap. nie robię tego NIGDY, jak jest strasznie ubłocony i Piotrka nie ma to go zamykam w garażu żeby podeschł

kofi - 2008-03-30, 18:14

Ja też nie wycieram, ale moje raczej mało się błocą, bo to damy ;-)
Już wolę pozamiatać, albo odkurzyć.

Capricorn - 2008-03-30, 18:33

Zmywarkę mam od 10 lat, kupił ją SOBIE mój mąż, gdy miał dość bycia zmywakiem (a że był zmywakiem nieregularnym, to ostro swój los przeklinał ;-) ). Mój mąż bardzo dba o to, żeby zmywarka się nie zepsuła, bo wie, co go czeka gdyby odmówiła działania :D Generalnie zmywarkę uważam za najlepszy wynalazek cywilizacji od czasów wynalezienia koła.

Co do psich łap - mnie się kiedys zdarzyło zaangażować w wycieranie całego, całkowicie przemokłego psa. Zapach mokrego futra psiego jest, khem, specyficzny. Pies mi sie odwdzieczył w sposób taki, ze zsikał się potężnie w domu. Za karę, że zmókł zapewne.

Jak już będę mieć garaż, to wykorzystam patent rosy. :D

kofi - 2008-03-30, 18:50

Capricorn napisał/a:
Zmywarkę mam od 10 lat, kupił ją SOBIE mój mąż

Znamy takie przypadki (akurat nie z autopsji :-? ).
Też uważam. :->
Ale chodzenie z psem po deszczu to masochizm normalnie.
Moje suki odmawiają wyjścia, jak coś pada.
Jedna w ogóle nie chce wchodzić do wody, druga kocha kąpiele ale w jeziorze, nie w kałuży, chociaż Nadi zrobiła sobie kiedyś kaloszki z błota i wtedy miała (niestety przeze mnie) myte łapki.

[ Dodano: 2008-03-30, 18:54 ]
Ja jeszcze nie znosiłam rozmrażania lodówki i teraz mam lodówkę no frost.
Od 2 lat jej nie rozmrażałam (bo tam nie ma co rozmrażać. Kocham takie wynalazki.

alcia - 2008-03-30, 19:02

kofi napisał/a:
Ja jeszcze nie znosiłam rozmrażania lodówki

o tak, o tym zapomniałam. Nie cierpię rozmrażać lodówki, babrać się z zamrażalnikiem.. i wogóle myć tego wszystkiego....

rosa - 2008-03-30, 23:11

ja nie rozmrażam, masakron
nowej (1 rok) jeszcze niegdy a starą P rozmrażał, on lepiej to czuje, to ten typ ze sprzątaniem przy muzie :-D

mojemu psu deszcz nie przeszkadza, a w lesie błoto po kostki, dzisiaj po spacerze był tak usyfiony że nawet P się załamał

alcia - 2008-03-31, 09:53

rosa napisał/a:
ja nie rozmrażam, masakron
nowej (1 rok) jeszcze niegdy

no właśnie, tylko, że moja "nowa" ma "trochę" więcej... :roll:

Karolina - 2008-04-04, 13:02

rosa napisał/a:
zamykam w garażu

okrutnica ;-)

rosa - 2008-04-04, 14:03

myć wanny
z prac ogrodowych - grabić

alcia - 2008-04-04, 16:41

rosa napisał/a:
z prac ogrodowych - grabić

a ja plewić; myć i obcinać warzyw, myć samochodu!!! (tak mi się przypomniało, bo robimy to na działce ;) )

Ewa - 2008-04-08, 19:53

alcia napisał/a:
Nie cierpię rozmrażać lodówki, babrać się z zamrażalnikiem..

Trzeba sobie kupić taką bezszronową, nie trzeba rozmrażać ;-)

Tak czytam ten wątek i coraz bardziej dochodzę do wniosku, że ja dziwna jestem. Lubię myć naczynia, podłogi, okna, sprzątać łazienki, prasować i inne takie. Normalnie musiałam się trochę nagłowić, żeby wyłapać czynność jakiej nie lubię, ale mam. Lubię myć okna, ale później mam problem z firankami. Jeszcze się chyba nigdy w ten sam dzień nie zmobilizowałam ;-) . Jednak najbardziej, chronicznie wręcz nie cierpię czyszczenia i sprzątania butów po sezonie. Zawsze odkładam na potem, czego efektem jest obecność naszych sandałów na regaliku w korytarzu, a więc już nie ma sensu ich sprzątać :mrgreen:
Ostatnio mam też problem z gotowaniem, ale nie dlatego, że nie lubię, tylko dlatego, że jestem już tym trochę znużona. Gotuję samodzielnie od 12 roku życia i bardzo bym chciała po prostu zjeść chociaż raz w tygodniu coś, czego sama nie ugotowałam :roll:

alcia - 2008-04-08, 20:23

Ewa napisał/a:
Ostatnio mam też problem z gotowaniem, ale nie dlatego, że nie lubię, tylko dlatego, że jestem już tym trochę znużona. Gotuję samodzielnie od 12 roku życia i bardzo bym chciała po prostu zjeść chociaż raz w tygodniu coś, czego sama nie ugotowałam :roll:

Ja zaczęłam z gotowaniem nawet jeszcze wcześniej (koło 9-10 roku życia stopniowo - coraz bardziej samodzielnie) więc doskonale Cię rozumiem. Ogólnie bardzo lubię to robić, ale czasem nachodzi mnie taka faza, że mam tego dosyć, marzy mi się postołowanie się u kogoś (np. u AniD :) ), wchodzę wtedy do kuchni dosłownie na chwile, przygotowuję najszybsze dania świata, najlepiej jeszcze na 2 dni od razu... Potem mi przechodzi i wszystko wraca do normy :)

Ewa - 2008-04-08, 20:45

alcia napisał/a:
koło 9-10 roku życia stopniowo

Stopniowo to u mnie podobnie. Pierwszą samodzielną zupę pamiętam do tej pory (miałam 10 lat) - pomidorowa :-D . Ganiałam między kuchnią a łóżkiem mamy i pytałam o wszystko - "no, obrałam marchewkę, co teraz?" itp. pytania ;-) . Za to pomidorowa do dziś wydaje mi się najłatwiejszą zupą na świecie :-D .
Przypomniałam sobie jeszcze coś czego nie cierpię patrząc na swój fotel - zszywanie wszelkich rozprutych rzeczy. Na fotelu odkładam to co do zszycia... hm... długo leży. Nati ma rozprutą pod pachą piżamkę. Już 4 razy leżała na fotelu, dziś właśnie czwarty raz poszła do użycia, bo inne piżamki w praniu, a ta niestety dalej nie zszyta :oops: . Pod pachą nie widać :mrgreen:

Karolina - 2008-04-09, 12:48

Bardzo lubiłam gotować, nikogo do garów niedpuszczałam. Aż jakoś tak się porobilo, że Mateusz zaczął to robić i...już mi się nie chce...zresztą przeważnie jest tak, ze ja wymyślam jakiś przepis a on to póżniej doprowadza do perfekcji. Pysznie gotuje, pięknie sprząta, po co mam się porównywać, jeszcze nabawię się kompleksów... ;-)
rosa - 2008-04-09, 12:56

Piotrek w poniedziałek posprzątał cały dom, jest tego trochę, zeszło mu całe popołudnie (wolne bo tylko 1 dziecko w tym tyg. mamy), potem usiadł i zadowoleniem rozejrzał się dookoła. pytam się czy czuje się lepiej jak jest posprzątane, czy jest z siebie zadowolony? on powiedział, że tak, od razu mu lepiej
a ja ledwo zauważyłam różnicę, zajęta szyciem :-/
mi prace domowe po prostu nie dają satysfakcji, efekt za krótko się utrzymuje

frjals - 2008-04-09, 17:31

rosa napisał/a:
efekt za krótko się utrzymuje

właśnie, to jest chyba najbardziej tragiczne w tym wszystkim... ten bałagan tak szybko sam się robi :-> . Brud, kurz, tłuszcz, osad atakują zewsząd i w sposób ciągły, blee :-x . I niestety wygrywają.

Martuś - 2008-04-09, 19:02

frjals napisał/a:
Brud, kurz, tłuszcz, osad atakują zewsząd i w sposób ciągły, blee :-x . I niestety wygrywają.

To tak, jak u mnie :lol: Tylko, że u mnie dochodzą jeszcze psie odchody :P oraz rozmaite akcesoria samochodowe i urządzenia elektroniczne..
W ogóle czytam ten wątek i nie mogę wyjść z podziwu, jakie prace domowe można sobie wymyślić :D Na połowę bym nie wpadła, a drugiej nie wykonuję z braku czasu, siły i chęci ;) Chociaż lubię jak jest schludnie, ale przy mężu bałaganiarzu i niemowlaku po prostu sytuacja stała się dla mnie nie do opanowania.

kofi - 2008-04-10, 18:30

Ja mam dzisiaj lenia do absolutnie wszystkiego oprócz siedzienia na fotelu z laptopem na kolanach. Może zamienię go zaraz na książkę (jak się rozładuje).
Nieee, no zespół napięcia... W tym miesiącu jakoś mnie męczy mocno.

alcia - 2008-04-10, 20:02

kofi napisał/a:
Ja mam dzisiaj lenia do absolutnie wszystkiego

właśnie weszłam tu, żeby to napisać.

dynia - 2008-04-10, 20:09

alcia napisał/a:
kofi napisał/a:
Ja mam dzisiaj lenia do absolutnie wszystkiego

właśnie weszłam tu, żeby to napisać.

Bez jaj ,ja też :->

Malati - 2008-04-11, 00:26

dynia napisał/a:
alcia napisał/a:
kofi napisał/a:
Ja mam dzisiaj lenia do absolutnie wszystkiego


właśnie weszłam tu, żeby to napisać.


Bez jaj ,ja też


I ja też :-) Totalnie nic mi się dzisiaj nie chciało.Miałam ambitny plan wysprzątania domu,zwłaszcza umycia swiecących brudem okien ale darowałam sobie.Stwierdziłam że zobię to jutro,ciekawa jestem jak będzie z moją motywacją? ;-)

stokrotki - 2008-04-11, 00:30

a ja mam totalnego lenia żeby zajrzeć w książke do angielskiego :-/ zamiast się uczyć to ja buszuje po wegedziaciku :mryellow:
Jagula - 2008-04-11, 12:20

stokrotki napisał/a:
a ja mam totalnego lenia żeby zajrzeć w książke do angielskiego :-/ zamiast się uczyć to ja buszuje po wegedziaciku :mryellow:

i ja też :mryellow:

Malati - 2008-04-11, 22:25

A ja się w końcu dzisiaj wziełam i posprzątałam,nawet dwa okna umyłam ;-) Ale łazienkę zostawiłam sobie na jutro :-)
malina - 2008-04-11, 22:50

Martuś napisał/a:
W ogóle czytam ten wątek i nie mogę wyjść z podziwu, jakie prace domowe można sobie wymyślić :D Na połowę bym nie wpadła, a drugiej nie wykonuję z braku czasu, siły i chęci ;)


A to dobre :mrgreen: zupełnie tak jak ja ;-)

Lily - 2008-04-11, 23:01

nitka napisał/a:
??? przecież to 2 minuty. a zmywanie kleistych garów, zaschniętych talerzy, i szklanek z osadem to przynajmniej 40 minut. no i zużycie wody nieprorównywalne.

a u nas nie ma tego problemu bo myjemy tylko i wyłącznie na bieżąco :)

Karolina - 2008-04-15, 20:50

Martuś napisał/a:
nie mogę wyjść z podziwu, jakie prace domowe można sobie wymyślić

właśnie, właśnie! :mrgreen:
a ja się pochwalę - posprzątałam po zimie balkon, umyłam na nim podłogę, powystawiałam kwiaty z domu, zrobiłam stanowisko dla królików. Przyszła burza i wszystko szlag trafił :lol:

kamma - 2008-04-16, 00:01

Karolina, ;) grunt to odpowiedni dystans. Ja ostatnio wysprzątałam ulicę i chodnik przed moim domem, bo już nie mogłam patrzeć na te hałdy piasku pozostałego po sypaniu na śliską nawierzchnię. Pracowałam przez chyba 3 godziny, po czym przyjechał wóz z MPO i zgarnął cały piach sprzed sąsiednich posesji :)
nitka - 2008-04-28, 14:25

Lily napisał/a:
nitka napisał/a:
??? przecież to 2 minuty. a zmywanie kleistych garów, zaschniętych talerzy, i szklanek z osadem to przynajmniej 40 minut. no i zużycie wody nieprorównywalne.

a u nas nie ma tego problemu bo myjemy tylko i wyłącznie na bieżąco :)

Lily gratuluję samozaparcia

Karolina, kamma, no ja właśnie unikam takich robót, bo często się tak kończy.

strzeszynek - 2008-04-28, 16:13

Magisterka (ja myślę, że o tej magisterce to będę jeszcze wspominać, a wspominać...). Nawet mam chęć (cud :lol: ), ale czasu średnio, kurz nam pięknie dom zarasta (jak pomyślę o ściąganiu wszystkiego z pólek, to mi się z miejsca odechciewa... Odkurzanie (dziecko jadło chrupki, pełno kruszynek wszędzie).
Eee tam, idziemy na spacer. Mężowi już wyjaśniłam dobitnymi słowy, że nie ma co liczyć na cuda, a jak się nie podoba, zawsze sam może zrobić lepiej ;) Cheche, jak mi odpowiedział, że jak on posprząta, to potem będzie mi przykro (chodzi o to, że mnie wpędzi w kompleksy, ja się męczę i nic, a on rach ciach, czyściutko), to mu powiedziałam, że wcale nie, ucieszę się, że nie muszę sama robić, a mogę np. poczytać. Emancypacja jest piękna :D

malva - 2008-04-28, 18:55

a mnie czeka masa sprzatania i gotowania i prace w ogródku
jak sobie pomyślę że praca magisterska juz dawno za mną to aż chce mi się ruszac do boju ;-)
trzymam kciuki za wszystkie nienapisane magisterki świata!

kamma - 2008-04-28, 18:59

a ja poproszę o głośne fanfary! Przez dwa dni sprzątałam całą chatę - czynność, której nienawidzę - i wysprzątałam na błysk! Jeszcze nigdy nie sprzątałam domu tak dokładnie. Nigdy!
malva - 2008-04-28, 19:00

o raju,gratulacje

p.s. to odrywam sie od kompa i też idę tak dom posprzatać (zobaczymy czy mi sie uda,hehe)

alcia - 2008-04-28, 19:14

ja też się pochwalę; ostatnio jakoś wzięłam się w garść ze sprzątaniem i.. nie żeby jakiś tam błysk był, ale w miarę się wszystko swego miejsca trzyma. Szok! Nawet wczoraj przeszło mi przez myśl, że mogłabym okna umyć!! :) (na razie na myśleniu się skończyło ale kto wie.. kto wie... ;) )
kamma - 2008-04-28, 19:15

alcia napisał/a:
Nawet wczoraj przeszło mi przez myśl, że mogłabym okna umyć!!

Alcia, nie bluźnij! Też miałam taką myśl, ale oddaliłam ją od siebie czym prędzej ;)

mossi - 2008-04-28, 19:46

mi się nie chce robić jedzenia dla mnie ani dla nikogo... Wole nie zjeść, albo pójść na miasto :oops: zazwyczaj nie jem albo coś mig mig gotowego. Chociaż wczoraj się skusiłam... A w tygodniu to szczytem jest podgrzewanie...
Alispo - 2008-04-28, 20:29

kamma napisał/a:
alcia napisał/a:
Nawet wczoraj przeszło mi przez myśl, że mogłabym okna umyć!!

Alcia, nie bluźnij! Też miałam taką myśl, ale oddaliłam ją od siebie czym prędzej ;)

ja tez oddalilam,z tym ze to oczywiscie nie byla moja mysl bo ja takich nie mam,R.mial taka ;-) i czesc wymyl o 6 rano czy jakos tak,ten to potrafi pol chaty posprzatac jak ja sobie smacznie spie :roll: i fajnie i niefajnie..potem ja jestem takim strasznym leniem co w domu nic nie robi :roll:
za to jedzenie mi sie ostatnio zachcialo robic,i nawet cos porobilam,ale to jedynie dlatego ze wreszcie troche czasu mialam.podejrzewam ze sie ten zapal w mig skonczy.

magcha - 2008-04-28, 21:01

kamma napisał/a:
alcia napisał/a:
Nawet wczoraj przeszło mi przez myśl, że mogłabym okna umyć!!

Alcia, nie bluźnij! Też miałam taką myśl, ale oddaliłam ją od siebie czym prędzej ;)
Widzę, że dziś dzień oddalania mysli o myciu okien - ja też tak zrobiłam :-P
Lily - 2008-04-28, 22:38

alcia napisał/a:
Nawet wczoraj przeszło mi przez myśl, że mogłabym okna umyć!! :)
mi już dawno chodzi, ale jakoś się nie składa :P
biechna - 2008-04-29, 00:00

Mam lenia do pracy mojej, chwila wyjścia z domu to niemal płacz :-x

Czas rozejrzeć się za innym sposobem zarobkowania, bo dostanę szału albo depresji, jedno i drugie niepożądane :-)

nitka - 2008-04-29, 09:12

ja mam totalnego lenia do nauki, wręcz mnie odpycha. nie wiem, po kij się nie uczę, przecież prawie głoduję, nie mam kasy na rachunki-a wszystko przez to, że postanowiłam z dobrobytu jednak wrócić na studioa. a tu taka niespodzianka: nie chce mi się. zwalam to na stosunek uczelnii do studenta ;-)
alcia - 2008-04-29, 10:19

nitka napisał/a:
zwalam to na stosunek uczelnii do studenta ;-)

tak tak, to karygodne! jak mogą Cię tak zniechęcać :lol:


Jak ktoś się w końcu zmobilizuje i umyje te okna, to piszcie, może doda mi to jakiegoś powera, że też się w końcu za to wezmę :)

ina - 2008-04-29, 10:27

alcia napisał/a:
Jak ktoś się w końcu zmobilizuje i umyje te okna, to piszcie, może doda mi to jakiegoś powera, że też się w końcu za to wezmę :)


alcia ale po co będziesz myła te okna? Przecież będzie padać ;-)

Ja mam dziś lenia do wszystkiego :mrgreen:

Lily - 2008-04-29, 10:29

ina napisał/a:
Przecież będzie padać ;-)
a w zimie to może nawet śnieg ;)
jak byłam mała to mówiłam, że po co sprzątać, skoro i tak się znowu zabrudzi ;) w sumie sprzątanie to rzeczywiście taka syzyfowa praca...

Malati - 2008-04-29, 10:37

U mnie nie da się okien myc na zewnątrz więc mam o połowe roboty mniej.Zewnetrzna strone myje deszcz ,który tutaj pada dość często ;-)
kamma - 2008-04-29, 19:21

alcia napisał/a:
Jak ktoś się w końcu zmobilizuje i umyje te okna, to piszcie, może doda mi to jakiegoś powera, że też się w końcu za to wezmę :)

U mnie nadal wyparcie!
Ale za to pełna zamrażarka szpinaku, pierwsze zbiory w tym roku :)

agaw-d - 2008-04-29, 23:13

Cytat:
Jak ktoś się w końcu zmobilizuje i umyje te okna, to piszcie, może doda mi to jakiegoś powera, że też się w końcu za to wezmę :)

Ja umyłam okna, co prawda było to jakieś 4 tygodnie temu, ale to nie dawno, prawda?

A ja mam lenia do prasowania, 3 prania stoją + obrusy do baru ]:-> Nie chce mi się strasznie!

Lily - 2008-04-29, 23:14

agaw-d napisał/a:
ale to nie dawno, prawda?
oczywiście, że niedawno :D
alcia - 2008-04-30, 10:44

agaw-d napisał/a:
Ja umyłam okna, co prawda było to jakieś 4 tygodnie temu, ale to nie dawno, prawda?

nie, to się już nie liczy ;)

pidzama - 2008-04-30, 10:49

Dobra, ja sie przyznam ze bardzo lubie myc okna; dal mnie ta czynnosc jestc uspakajajaca :-) nie lubie za to prasowac
alcia - 2008-04-30, 10:57

pidzama, to chyba masz plastiki. Zapraszam do mnie, wyleczę Cię z tej dziwnej przypadłości ;) Jak za każdym machnięciem szmatki będziesz sypała skrawkami farby i nie wiadomo czym jeszcze na podłogę. raz mi też gruz znad okna spadł na parapet, całkiem spory kawał, gdybym dostała nim w głowę, pewnie dołączyłabym do jego lotu na parter. Bardzo przyjemna i uspakajająca czynność ;)
rosa - 2008-04-30, 12:03

rany, alcia, jakbym miała okna z takim dodatkowymi atrakcjami to bym w życiu ich nie umyła
u nas pewnie jutro sprzątanie, bo podłoga zatupana na maksa, stosy książek i ubrań w każdym pokoju, prasowanie stoi w trzech kratkach, posciel wymaga zmiany, zwłaszcza ta w której mój pies się tarza pod nieobecność państwa w domu. kocham "wolne dni"
okna są czyste wg mnie, może P umył w ramach relaksu ;-)

majaja - 2008-04-30, 12:47

pidzama napisał/a:
obra, ja sie przyznam ze bardzo lubie myc okna; dal mnie ta czynnosc jestc uspakajajaca

Też lubię, świat jest piękniejszy jak się na niego patrzy przez czystsze okna, niestety aktualnie muszę czekać aż skończą nie wiadomo komu i na co potrzebne ocieplanie bloku, a potem będę musiała pewnie sama ten syf zeskrobać z okien.

Martuś - 2008-04-30, 13:18

A ja nienawidzę robić czegokolwiek na raty, lubię powoli, spokojnie, koncepcyjnie i do końca...przy Jasiu nie da sie w żaden z tych sposobów pracować :| I mam serdecznie dosyć syfu remontowego, w którym żyję od roku, braku półek w kuchni, niewykończonej łazienki, balkonu, z którego ciągle nosi się pył i syf, i latających wszędzie kuleczek pianki, która Saba zewsząd wygryza.. Okna nie były myte nigdy, nawet taśma firmowa z nich nie jest zdarta.. żelazko wyjęłam raz, jak prasowałam rzeczy Jasia przed porodem, poza tym nigdy niczego w swoim mieszkaniu nie uprasowałam :P I jestem zdołowana, bo nie mogę się za nic porządnie zabrać, w dodatku nadciąga mega sesja, a ja byłam na uczelni 2 razy, nie mam dostępu do żadnych materiałów, jestem odcięta od świata i nie mam jak powypożyczać książek, a przede wszystkim nie mam najmniejszych chęci do robienia czegokolwiek wymagającego wznoszenia się na wyżyny abstrakcji..już wolę sprzątać, nie wiedząc, kiedy będę musiała sobie przerwać.. Przeraża mnie to wszystko, tak bym chciała wziąć dziekankę i nie przejmować się tymi ... studiami, których w dodatku nienawidzę i nauka jest dla mnie katorgą. Uff, to się wyżaliłam, sorry :oops:
Malati - 2008-04-30, 14:03

Martuś napisał/a:
tak bym chciała wziąć dziekankę i nie przejmować się tymi ... studiami,


A nie możesz wziąśc dziekanki.Jak się filipek urodził to ja poszłam na urlp dziekański chociaż planowałam skończyc w terminie studia.No ale nie dałabym rady i to nie tylko ze względu na małego.Szczerze nie wyobrażam sobie jakbym miała dac rade z małymi jeszcze biegac na uczelnię,tym bardziej że wojtek ciągle był w pracy i musiałabym albo wynając ninke albo podrzucac małego od znajomej do znajmoej.Dla mnie koszmarna sytuacja by to była.A tak to cały rok i 4 miesiace siedziałam z małym w domku i było super ;-)

Martuś - 2008-04-30, 14:09

Nie mogę wziąć, jestem ofiarą reformy systemu oświaty i ostatnim rocznikiem jednolitych studiów mgr, gdybym wzięła dziekankę to z 4. roku mgr spadłabym na 3. rok licencjatu. Na dodatek mieszkam 20 km za Gdańskiem i kiedy chcę pojechać na zajęcia, to Tomek musi brać urlop i jedziemy tam razem z Jasiem, oni czekają, aż skończę..
alcia - 2008-04-30, 14:34

Martuś napisał/a:
Nie mogę wziąć, jestem ofiarą reformy systemu oświaty i ostatnim rocznikiem jednolitych studiów mgr, gdybym wzięła dziekankę to z 4. roku mgr spadłabym na 3. rok licencjatu.

ja się tak załatwiłam. Z dziennych 4 rok spadłam na 3 zaocznych inżynierskich, w dodatku 4,5 letnich :shock: I jeździłam z ogromnym wysiłkiem, kiedy Kaja miała już roczek. Jeździłam 2 semestry i 2 dni przez sesją, do której byłam perfekcyjnie przygotowana, musiałam się położyć, bo przeforsowanie się spowodowało skurcze i groziło mi poronienie Lenki. Zostałoby mi wtedy pisanie pracy, kilka wizyt w Łodzi i koniec. Miałam już super promotorkę, wybrany temat pracy... Ale przez tamtą niedoszłą sesję muszę znów robić tamten semestr. I co? Szlag mnie trafia jak o tym myślę, to mnie wypaliło totalnie i mam już gdzieś te studia. Znów jeździć po 2, 3 razy na miesiąc, każdy wyjazd kosztuje mnie 200zł (jedzenie i benzyna), do tego 1800zł semestr. Są różnice programowe, inni prowadzący - wszystko robić jeszcze raz. Nie chcę. nie zrobię tego, coś we mnie pękło i już nie mam na to siły. I trudno. I tak nic mi z tej informatyki, bo jestem mamą i nie chcę przebywać do 18 poza domem. A takie są realia (jak chce się godziwie zarabiać). Wtedy tak się wkurzyłam, że postanowiłam zacząć nowe studia od października - grafikę komputerową. Ale wyszło, że możemy się budować i muszę to olać, bo wszystkiego czasowo i kasowo nie pogodzimy. A jeszcze Konrad czeka na swoją szanse, bo będą mu studia potrzebne do kolejnych awansów. Także moją karierę zakończę na karierze mamy....
Jakiś dół mnie chyba dopadł. Zawsze mnie dopada, jak o tym myślę. Ile to było wysiłku i pieniędzy i wszystko poszło na marne :evil: :-(

pidzama - 2008-04-30, 15:06

alcia napisał/a:
pidzama, to chyba masz plastiki.


No fakt....

Karolina - 2008-04-30, 18:51

Alcia to na prawdę ciężko Ci musi być...pocieszeniem jest jednak to, że bycie w domu z córeczkami jest dla Ciebie spełnieniem, ne musisz pracować poza domem no i mas satysfakcję z robienia biżutków.
Moje królica oszalała, robi wszędzie siku i sztrzela bobkami. Trzy razy dziennie trzeba to zamiatać, Mia łazi i bierze do rączki. To mnie powoli przerasta...To wygląda tak jakby toczyły ze soba wojnę na boby...
Chicco wywalczył dla siebie ich niegdyś wspólną kuwetę, dzisiaj dałam jej nową, może zrozumieją...Jeśli tak dalej pójdzie to niestety skończy się na sterylce, bo ja ne mogę całego dnia pilnować, zeby królik nie wskoczył na sofę i nie zasikał...

Lily - 2008-04-30, 18:55

alcia napisał/a:
Są różnice programowe, inni prowadzący - wszystko robić jeszcze raz. Nie chcę. nie zrobię tego, coś we mnie pękło i już nie mam na to siły. I trudno.
Alcia, nie przejmuj się, tak naprawdę są ważniejsze rzeczy niż studia... a wiem to, bo sama swoje zawaliłam, choć z innych powodów
w każdym razie można się z tym pogodzić i realizować w czymś innym

Malati - 2008-04-30, 19:03

Cytat:
alcia napisał/a:
Są różnice programowe, inni prowadzący - wszystko robić jeszcze raz. Nie chcę. nie zrobię tego, coś we mnie pękło i już nie mam na to siły. I trudno.
Alcia, nie przejmuj się, tak naprawdę są ważniejsze rzeczy niż studia... a wiem to, bo sama swoje zawaliłam, choć z innych powodów
w każdym razie można się z tym pogodzić i realizować w czymś innym


Ja równiez uważam że sa ważniejsze sprawy niz studia,a rodzina napewno jest najważniejsza.Ja co prawda skończyłam swoje,ale co z tego? Za dwa lata musze spłacać kredyt który wziełam aby je skończyć a jak narazie nie sądze żebym poszła do pracy.Planuję w tym roku kolejna ciąże i dopóki dzidzia nie osiągnie wieku szkolnego czyli 5 lat bede z nia w domu.Podobno jeśli w ciągu 2 lat od skończenia szkoły nie podejme pracy przepada mi dyplom.Tak więc z perspektywy czasu załuje że poszłam na studia nie uważam żeby było mi to potrzebne do wiekszego szczęscia.Ja akurt jako mama spełniam sie na 100% nie ma ambicji do robienia kaiery zawodowej.

alcia - 2008-04-30, 21:17

czarna96 napisał/a:
Ja akurt jako mama spełniam sie na 100% nie ma ambicji do robienia kaiery zawodowej.

ja już też nie mam takich ambicji, bardziej kombinuję co by tu robić, żeby się nie urobić i kasę jakąś mieć, bym mogła spokojnie w domu z dziećmi być :) I to jest dla mnie pełnia szczęścia. I mieć dom. A te stracone studia, to zwykły zawód, że straciłam tyle lat, tyle energii, tyle wysiłku, pieniędzy.. bo to były na prawdę potwornie ciężkie studia. Jedne z najcięższych na mojej politechnice.. I dawałam sobie radę.

majaja - 2008-04-30, 22:51

alcia napisał/a:
ja już też nie mam takich ambicji, bardziej kombinuję co by tu robić, żeby się nie urobić i kasę jakąś mieć,

Współczuję, naprawdę ci nie szkoda?, ja nie złośliwie, tylko nie rozumiem, bo jakbym miała ograniczyć się do bycia mamą to bym fioła dostała i wiecznie wrzeszczała na bogu ducha winne dziecko. Mnie w tej chwili szlag trafia bo moja wymarzona podyplomówka najpewniej nie bedzie dofinansowywana z EFS, z własnej kieszeni takiej kasy nie wyłoże bo nie mam (ponad 6000 za rok), a ja już się napaliłam. :(

alcia - 2008-05-01, 00:09

majaja napisał/a:
Współczuję, naprawdę ci nie szkoda?

pisałam, że mi szkoda.
majaja napisał/a:
nie rozumiem, bo jakbym miała ograniczyć się do bycia mamą to bym fioła dostała i wiecznie wrzeszczała na bogu ducha winne dziecko

ja absolutnie nie ograniczam się do bycia mamą. Chcę być w domu z dziećmi, co nie znaczy, że nie robię nic poza zajmowaniem sie nimi. Znaczy to tyle, że nie mam ochoty marnować życia pracując dla kogoś obcego, na kim mi zupełnie nie zależy, będąc na czyichś posługach przez 1/3 doby (lub jeszcze więcej). Będąc w domu z dziećmi jestem szczęśliwa i na szczęście da się to pogodzić z różnymi dodatkowymi zajęciami, wykonywanymi wtedy, kiedy mam na to ochotę, kiedy mam na to czas i kiedy nie przeszkadza mi to w byciu taką mamą, jaką chcę być. Chcę mieć swój interes, który będzie solidnie wspierał budżet i którego prowadzenie będzie zgodne z moimi zainteresowaniami, będzie sprawiało mi przyjemność i nie będzie kolidowało z moim życiem prywatnym. Będzie obok niego, nie zamiast. :)

majaja - 2008-05-01, 00:32

alcia napisał/a:
bardziej kombinuję co by tu robić, żeby się nie urobić i kasę jakąś mieć,

Ech, po prostu tak mi się pomyślało, jaką kasę robią informatycy :) , szczególnie jak mają własny biznes, a najlepiej jakąs tam swoją, informatyczną niszę, ja takiej kasy nigdy nie będę miała. W każdym razie trzymam kciuki za powodzenie wszelkich biznesowych przedsięwzięć. :)

[ Dodano: 2008-05-01, 01:13 ]
a tak a propos lenia: wykąpałam w końcu sukę!!!

alcia - 2008-05-01, 09:21

majaja napisał/a:
Ech, po prostu tak mi się pomyślało, jaką kasę robią informatycy :)

to pewnie jeszcze masz rozeznanie w tym, jakim kosztem. Mam wielu znajomych w tej branży i.. przerypane.

frjals - 2008-05-01, 20:41

Zrobiłam ten cholerny porządek. Czy tak już nie może zostać? Czy ten bałagan musi się robić? Teraz jest tak ładnie... od razu mi lepiej.
Jeszcze tylko żeby W. chciał sprzątnąć w swoim pokoju... :evil:

kamma - 2008-05-01, 21:43

frjals napisał/a:
Czy tak już nie może zostać? Czy ten bałagan musi się robić?

toż to są pytania zasadnicze... o istotę wszech rzeczy!

frjals - 2008-05-01, 21:46

Prawda, zawsze mam wrażenie, że tak naprawdę to nie chodzi wcale o porządek w moim pokoju :roll: .
malina - 2008-05-02, 10:26

czarna96 napisał/a:
Podobno jeśli w ciągu 2 lat od skończenia szkoły nie podejme pracy przepada mi dyplom.


czarna96,a co kończyłaś??U mnie na pedagogice tez tak było ale jakis czas temu to sie zmieniło i już nic nie przepada :-)

Malati - 2008-05-02, 10:49

malina napisał/a:


czarna96,a co kończyłaś??U mnie na pedagogice tez tak było ale jakis czas temu to sie zmieniło i już nic nie przepada :-)


Ja skończyłam zootechnikę,kurka byłoby fajnie gdyby u nas tak było.To są zmiany w obrębie danej uczelni czy odgórne dla wszystkich placówek?

majaja - 2008-05-02, 12:12

alcia napisał/a:
to pewnie jeszcze masz rozeznanie w tym, jakim kosztem. Mam wielu znajomych w tej branży i.. przerypane.

A znasz branżę, gdzie robi się prawdziwe pieniądze (plus najlepiej satysfakcja z pracy), gdzie nie ma takich kosztów, gdzie nie da się powiedzieć, że to przerypane? Za to są zawody np. nauczyciel w gimnazjum, gdzie masz przesrane za śmieszne pieniądze.

alcia - 2008-05-02, 17:51

majaja napisał/a:
A znasz branżę, gdzie robi się prawdziwe pieniądze (plus najlepiej satysfakcja z pracy), gdzie nie ma takich kosztów, gdzie nie da się powiedzieć, że to przerypane?

znam, ale na pewno to mniejszość.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group