|
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
|
Nasze uprawy - O glebie filozoficznie ;)
kamma - 2008-05-18, 18:59 Temat postu: O glebie filozoficznie ;) Ciekawa jestem, czy lubicie się grzebać w ziemi? Moja mama już nieraz proponowała mi jednorazowe rękawiczki, żeby sobie rąk nie pobrudzić, ale ja uwielbiam bezpośredni kontakt z ziemią! Wtedy naprawdę czuję, że coś jej daję.
Aha, i jeszcze kilka słów o sadzeniu małych roślinek... To też uwielbiam, o wiele bardziej niż sianie To jak opieka nad dzieciątkami. Codziennie podlewam każdą roślinkę osobno, wyrywam chwasty...
PiPpi - 2008-05-18, 20:02
oj to mogę ten temat pociągnąc...gleba..ziemia..mój trygram społeczny( jeśli Icing jest Ci znany )
ale grzebanie się w glebie szok, moja koleżanka w młodości dokonała czegoś, o czym marzę, mianowicie rozebrała się i przykryła ziemia, glebą muuszę to kiedyś zrobić, kiedyś na muzykoterapii inna koleżanka robiła taką wizualizację zapadania się w glebie jak w dobrym, miękkim ciele Matki Ziemi..rewelka
ciekawe, ze mamy te same odczucia do opieki małymi roślinnymi istotkami również
[ Dodano: 2008-05-18, 20:05 ]
bardzo tęsknię za takim organoleptycznym kontaktem z gleba kiedy jestem tu, we wro, ale w tej chwili jestem na wichurze swej rodzinnej i nie omieszkam zanurzyć łapek czy stopaczy w warstwie gleby, myslałam dotąd, że to jakies zboczenie
agus - 2008-05-18, 21:24
Oj tak! Wychowana na wsi, z ziemi czerpię moc i równowagę życiową. Nic tak nie przywraca człowieka do pionu jak praca w ogrodzie. Tęsknię za tym uczuciem mieszkając w mieście i mając pracę oderwaną od rzeczywistości, nie związaną bezpośrednio z walką o przetrwanie...
Kiedy jestem w Polsce, po przywitaniu z dziadkami i zwierzakami idę zawsze na pole przywitać ziemię. Może to brzmi głupio, ale dla mnie jest bardzo ważne, uklęknąć, rozetrzeć w dłoniach parę grudek, poczuć znów ten zapach, ciepło, wilgoć. Gdybym się nie wstydziła, że mnie ktoś zobaczy, ucałowałabym tę moją ziemię jak to robił papież.
Takie mam dziwne w dzisiejszych czasach sentymenty...
yolin - 2008-05-18, 21:35
ja sie wychowalam w malym miasteczku w parku wielkopolskim i mysle dokladnie tak jak Ty
Agus, ..... " Oj tak! Wychowana na wsi, z ziemi czerpię moc i równowagę życiową. Nic tak nie przywraca człowieka do pionu jak praca w ogrodzie. Tęsknię za tym uczuciem mieszkając w mieście i mając pracę oderwaną od rzeczywistości, nie związaną bezpośrednio z walką o przetrwanie..."
ja nawet w myslach rozmawiam z cala zywa przyroda dookola mnie
kamma - 2008-05-19, 10:34
Magda Stępień napisał/a: | ozebrała się i przykryła ziemia, glebą |
tak do rosołu to bym się nie rozebrała, bo idea gleby w miejscach intymnych mnie przeraża Może jednak nie jestem tak całkiem zżyta
kofi - 2008-05-19, 12:07
A ja się wychowałam w mieście w dodatku moja mama miała zwsze wstręt do wsi, rolnictwa, nawet ogródka, nawet kwiatków w doniczkach. Babcia (też z miasta) się tym zajmowała.
A od dziecka lubiłam grzebać w ziemi, jak jakaś działka była (babcia z drugiej strony) zawsze chciałam coś na niej robić.
Szczególnie na wiosnę nie mogę się doczekać, kiedy zacznę grzebać w ziemi, a wiosna późno do nas przychodzi. Tylko niestety mam za mało czasu i za mało siły.
scambojohny - 2008-05-31, 21:52
oj tak grzebac w ziemi to lubie,zresztá cale dnie to robie.
kumpel kiedys rozebral sie do naga i wskoczyl do bagna "ponuplac sie" i to bylo cos -15 minut nuplal sie jak dzik jakis.
ja sie jakos nieodwazylem
koko - 2009-05-08, 19:27
To polecam szamański rytuał zakopywania się w ziemi
Capricorn - 2009-05-08, 19:32
koko napisał/a: | To polecam szamański rytuał zakopywania się w ziemi |
ja mam dziś na koncie całkowicie udany szamański rytuał wywoływania deszczu
koko - 2009-05-08, 20:03
To za jakiś miesiąc zgłoszę się do Ciebie w sprawie rytuału zwalczającego stonkę ziemniaczaną
Capricorn - 2009-05-08, 20:19
koko napisał/a: | To za jakiś miesiąc zgłoszę się do Ciebie w sprawie rytuału zwalczającego stonkę ziemniaczaną |
stonkę czy mszycę mam całkowicie nieopanowaną, niestety. Co do szamańskich rytuałów wywołujących deszcz, może podzielę się z Wami przepisem
1. podlać niezwykle obficie posiadany areał,
2.chwilę odczekać
3. gotowe
koko - 2009-05-08, 21:01
Ja mam taki rytuał na stonkę - codziennie w pole z wiaderkiem i strząsanie z listków. Upierdliwe i nie do końca skuteczne, ale lepsze niż nic .
Amanii - 2009-05-08, 21:38
koko napisał/a: | a mam taki rytuał na stonkę - codziennie w pole z wiaderkiem i strząsanie z listków | a co z tymi stonkami potem robisz? jak je wypuszczasz to może przybiegają z powrotem?
Capri -
Ja nie mam doświadczeń ogrodniczych. Z Matką Ziemią miewałam częste kontakty za młodu, ku uciesze mojej mamy, która potem cierpliwie kąpała mnie i zmywała ze mnie błoto.
Za to UWIELBIAM chodzić boso. Zarówno po trawie i ziemi jak i po betonie (zaliczyłam też wrocławski rynek i okolice: szewska, kuźnicza, wita stwosza, potem mycie nóg w instytucie kulturoznawstwa i z powrotem w okropne eleganckie buty na egzamin). Naprawdę gdyby nie szkła i tym podobne atrakcje, to mogłabym chodzić boso po mieście latem.
A najbardziej relaksująca jest miękka trawka. Albo ścieżka w lesie... aaach rozmarzyłam się
yolin - 2009-06-08, 20:04
Capricorn napisał/a: | 1. podlać niezwykle obficie posiadany areał,
2.chwilę odczekać
3. gotowe |
.... to zawsze dziala, na mur beto, tak jak wychodzenie z parasolem bo moze padac- wtedy gwarantowanie nie pada
PiPpi - 2009-09-06, 09:28
W brudzie tkwi nasze szczęście
Cierpisz na depresje lub czujesz się po prostu przygnębiony? Pogrzeb trochę w ziemi! Żyjące w glebie bakterie mogą oddziaływać na nasz nastrój.
Badacze z Universiti of Bristol i University College London odkryli dziwną zależność: chorzy na raka pacjenci, którzy zostali zakażeni nieszkodliwymi dla zdrowia bakteriami z gatunku Mycobacterium waccae, odczuli wyraźną poprawę nastroju, dzięki czemu o wiele lepiej niż inni znosili chorobę. Takie przyjazne bakterie nie trudno jest podłapać, żyją bowiem w glebie i mamy z nimi styczność na co dzień. Oczywiście pod warunkiem że nie boimy się brudu.
W jaki sposób bakteria może sterować tka skomplikowanym organizmem jak człowiek? Otóż jej działanie ogranicza się do popchnięcia pierwszej kostki domina: bakteria aktywuje w mózgu grupę neuronów produkujących serotoninę , zwaną hormonem szczęścia. Jej niski poziom jest jedną z głównych przyczyn depresji. Potem wszystko toczy się samo: mózg wytwarza hormon, a my to szczęście zaczynamy odczuwać na własnej skórze.
Aby przekonać się, czy rzeczywiście bakteria potrafi nas uszczęśliwić, zespół naukowców pod wodzą Christophera Lowry`ego z Uniwersity of Bristol przeprowadził eksperyment na myszach. Gryzonie umieszczona w rozkosznie zabłoconym terrarium, a następnie porównano poziom serotoniny w ich mózgach: przed kontaktem z ziemią i po nim. Okazało się że, mysz brudna to mysz szczęśliwa. Analizy wykazały u ubłoconych gryzoni wyższy poziom serotoniny w obszarach mózgu odpowiedzialnych za regulacje nastroju. Przełożyło się to na ich zachowanie - były one w widoczny sposób weselsze, jak po zażyciu leków antydepresyjnych.
Teraz przed brytyjskimi naukowcami stoi zadanie potwierdzenia antydepresyjnego oddziaływania Mycobacterium waccae na ludzi. Dalsze badania powinny w identyfikacji związków chemicznych wydzielanych przez dobroczynne bakterie. Być może w niedalekiej przyszłości podobne związki uda się zsyntetyzować i wprowadzić do aptek jako leki antydepresyjne.
Aleksandra Kowalczyk
ze stronki
hxxp://www.abczdrowia.most.org.pl/glowna.htm
pomarańczka - 2009-09-06, 11:06
To teraz rozumiem tych,którzy się nie myją Moja mama uwielbia''grzebać''w ziemi to jest jej pasja w ziemi są też mikroorganizmy może i w tym tkwi taki pociąg
Alispo - 2009-09-06, 11:39
moze to pociąg za B12?
pomarańczka - 2009-09-07, 11:44
Marchewka zjedzona prosto z ziemi istna pychota!
kofi - 2009-09-07, 13:53
Magda Stępień napisał/a: |
Cierpisz na depresje lub czujesz się po prostu przygnębiony? Pogrzeb trochę w ziemi! Żyjące w glebie bakterie mogą oddziaływać na nasz nastrój. |
Może dlatego moje wyjścia na 5 min do ogrodu trwają po kilka godzin - zaczyna się od jednego chwasta, kończy na wypieleniu sporego kawałka i zrobieniu 10 innych rzeczy. I wracam na czworakach.
pomarańczka - 2009-09-07, 14:00
kofi napisał/a: | dlatego moje wyjścia na 5 min do ogrodu trwają po kilka godzin - zaczyna się od jednego chwasta, kończy na wypieleniu sporego kawałka i zrobieniu 10 innych rzeczy. I wracam na czworakach | Tak też czyni moja droga mama
slaw_mir - 2011-03-16, 20:16
"Jeżeli chcesz być szczesliwa(y) jeden dzień - upij się. Jeżeli chcesz być szcześliwa(y) przez rok - ożen się. Jeżeli chcesz być szcześliwa(y) całe życie - załóż sobie ogród" (chińska mądrość ludowa)
marcyha - 2011-03-17, 13:49
Choroba, poryczałam się od tego posta agus... Chyba mi już hormony do łba uderzają ... Też kocham kontakt z ziemią, jakoś czuję się wtedy cząstką świata, wszechświata, czerpię siłę od ziemi kiedy zanurzam w niej łapska... Ale w ciąży boję się toxo i bez rękawiczek ani rusz!
Mam kawałek ziemi, którą powoli próbuję zagospodarować. Nie wiem jak będzie, bo z finansami krucho, ale zrobię wszystko, żeby nie musieć jej sprzedawać. Ta ziemia to takie moje szczęście, punkt docelowy...
W sprawie terapeutycznego wpływu kontaktu z ziemią – moja siostra mieszka w stolycy, jest sama, coraz gorzej się czuje, bo samotność w jej przypadku to już choroba. Cierpi nie tylko psychicznie, ostatnio na tym tle (tak mi się wydaje, że na tym tle) rozwinęło się u niej zapalenie przełyku i kłopoty z żołądkiem... Dla niej największym szczęściem jest uprawianie tej mojej ziemi. Każdy dzień spędzony na pielęgnowaniu naszych rachitycznych pomidorków to dla niej zastrzyk energii i optymizmu. Ona tego nie mówi, ale to widać – po prostu prawie unosi się nad grządkami ze szczęścia .
kofi - 2011-03-17, 14:17
Marcyha a Ty nie jesteś odporna na toxo?
marcyha - 2011-03-17, 14:42
Właśnie nie mam przeciwciał. Ponieważ w domu grasuje banda kotów, w kuwetach pół życia grzebię, a i pogryziona czy podrapana byłam dziesiątki razy przez dzikie kotki łapane do sterylki – to nawet mi wydaje się dziwne... Ostatnio czytałam w ulotce o zoonozach, że z ciężarnych, u których wykryto zakażenie toxo tylko 19% miało kontakt z kotem. Ja staram się uważać przede wszystkim na ziemię właśnie, na mycie warzyw, owoców, a mięsożernym zawsze odradzam jedzenie w ciąży surowego mięsa.
|
|