wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wiek niemowlęcy - Żywienie w praktyce

Martuś - 2008-07-21, 11:15
Temat postu: Żywienie w praktyce
Jaś już od miesiąca aż piszczy na widok jedzenia, wyciąga rączki, wsadza je do talerza, otwiera szeroko buźkę i ogólnie patrzy się tak wygłodniałym wzrokiem, że nie można przy nim spokojnie zjeść, postanowiłam więc, że zaczniemy wprowadzać stałe posiłki. Niby wszystko wiem w teorii, ale z praktyką zdecydowanie gorzej.
Zastanawiałam się, co jest najlepsze na początek i wybrałam marchewkę. Zdobyłam marchew od eko rolnika, leży sobie w kuchni, a ja nie wiem, jak się za nią zabrać. W postach nt schematu żywienia gonya pisała, że najlepiej jest zacząć od wywaru z marchwi, a później go zagęszczać. Czy ktoś tak robił? Jeśli tak, to ile gotować taki wywar? Z jakiej ilości (przecież dziecko zje na początku kilka łyżeczek)? Jak długo domiksowywać część marchewki, żeby dojść do konsystencji papki? Czy może się w to nie bawić, i od razu podać papkę?
Jeszcze pytanie, co ile dni wprowadzałyście nowości? U Jasia nie zaobserwowałam dotychczas żadnych reakcji alergicznych, czy 3-5 dni to będzie tak optymalnie? Ja to sobie wyobrażam tak - najpierw marchewka, parę dni później np marchewka z ziemniaczkiem, po paru dniach ziemniaczek z buraczkiem itp, dobrze to sobie wyobrażam? Kiedy zacząć robić zupki trzyskładnikowe i dodawać do nich jakiś tłuszcz?
I kiedy wprowadzałyście drugi posiłek - po tygodniu, dwóch, miesiącu??
Pytam o Wasze doświadczenia, bo jak pisałam, w teorii można wiele rzeczy wyczytać, ale bardzo brakuje mi takich wskazówek praktycznych. Za wszelkie odpowiedzi (jak najbardziej obrazowe) będę niezmiernie wdzięczna ;)

Capricorn - 2008-07-21, 11:41

Podobno dziecko w taki właśnie sposób sugeruje, że jest już gotowe na inne posiłki, niz mleko mamy. U nas to przypadało własnie gdzieś w okolicach 5 mca. Zaczynaliśmy od papki warzywnej (1 lub 2 warzywa) z odrobiną mleka mamy.
Martuś - 2008-07-21, 11:49

No ja to właśnie odbieram jako taką sugestię, Jaś mi dodatkowo zasugerował swoją gotowość dwoma zębami :lol: Nie mam więc wątpliwości, że to właściwy moment i nie chcę go przegapić.
Co do mleczka - to czy dodawanie go do pierwszych posiłków jest konieczne/zalecane??

Capricorn - 2008-07-21, 11:53

Martuś napisał/a:

Co do mleczka - to czy dodawanie go do pierwszych posiłków jest konieczne/zalecane??


konieczne nie jest na pewno - ja dodawałam do warzyw gotowanych na parze dla efektu puree. ;-)

DagaM - 2008-07-21, 12:28

Martuś, bardzo dobrze kombinujesz z tymi warzywami :-D Co do konsystencji, zmiksuj do takiej gęstości jaką ma jogurtu/śmietana. Co do gotowania wywaru, 30 min. wystarczy. Aha, no i ja nie dodawałam swojego mleczka
alcia - 2008-07-21, 12:39

Martuś napisał/a:
że najlepiej jest zacząć od wywaru z marchwi, a później go zagęszczać. Czy ktoś tak robił?

ja nie, od razu papki.

I jak pisałaś - najpierw marchewka (przykładowo), potem ona z ziemniakiem, potem ziemniak z np. burakiem (ja dokładnie tak robiłam), z dynią.. Dodawałam nowe warzywa co jakieś 3 dni. Jest tego tak dużo, że i tak zajmie to sporo czasu :) (ziemniak, dynia, marchewka, pietruszka, burak, ryż, por, groszek itp itd).

Martuś napisał/a:
Kiedy zacząć robić zupki trzyskładnikowe i dodawać do nich jakiś tłuszcz?

3 składniki zaczęłam po jakichś 2 tygodniach. A tłuszcz można od początku, maleńką ilość.
Martuś napisał/a:
I kiedy wprowadzałyście drugi posiłek - po tygodniu, dwóch, miesiącu??

nie pamiętam - tak z grubsza po 2 m-cach. Uważam, że tak jest lepiej ze względu na to, że dziecko nie przyzwyczajone dobrze do zupek, kiedy posmakuje kaszki, może tak ją preferować, że zupek zacznie odmawiać. Zaobserwowane w otoczeniu wielokrotnie, nie tylko wyczytane.
Zresztą nie ma pośpiechu z tymi dodatkowymi posiłkami. Po jakimś czasie zaobserwujesz po prostu, że przydało by się coś bardziej sycącego na wieczór - i wtedy będzie właściwy moment.
Martuś napisał/a:
Co do mleczka - to czy dodawanie go do pierwszych posiłków jest konieczne/zalecane??

na pewno nie konieczne :) Po prostu niektóre dzieci łatwiej akceptują nowości z dodatkiem czegoś dobrze znanego, mleko matki może je zachęcić do jedzenia. A ja myślę, że lepiej podać na początek same warzywka, a w razie problemów pomyśleć dopiero o tej metodzie.


Staraj się być czujna - nie nakłaniaj zbytnio do jedzenia, zaczyna się kręcić - kończ posiłek. Trochę później najwyżej zacznij ponownie. Będziesz widziała kilkudniową niechęć - zawsze można zrobić przerwę na tydzień, czy dwa, nie ma pośpiechu. Warto pielęgnować takie "drobiazgi", by jedzenie było przyjemne, by malucha nie zniechęcić. Bo co z tego, że będzie można np. nakłonić go przy odrobinie "bajerowania" do zjedzenia 2x większej porcji, jak potem będziesz musiała robić to całymi miesiącami. Lepiej o to wszystko dbać i mieć spokój po miesiącu czy dwóch raz na zawsze :)
Zaufaj mu. Powodzenia! :)

Martuś - 2008-07-21, 15:56

Dziękuję bardzo dziewczyny :) :) :)

Czyli tak - mam wziąć kawałek marchewki, zalać ją niewielką ilością wody, gotować ok. 30 min, przestudzić, zmiksować, ew dodać kapkę oleju i podać?? ( mi trzeba naprawdę to wszystko wyłożyć łopatologicznie :lol: )?? Aha - jaka powinna być temperatura takiego posiłku??

pao - 2008-07-21, 16:03

połóż kapkę na nadgarstku (od wewnętrznej strony) i poczujesz czy jest oki ;)
Ania D. - 2008-07-21, 16:07

Miksować lepiej ciepłe lub gorące, bo potem zostają grudki. Ja na poczatku, przez jakis miesiąc, nie dawałam żadnego tłuszczu do zupek. Tego jedzenia było tak mało, że uważałam, że nie ma jeszcze potrzeby dodawać czegoś. Dodawałam za to bardzo szybko natkę (zmiksowana z zupką), uprawiałam ją na parapecie. Nie chciałam dawać dziecku takiej z targu, z niewiadomymi dodatkami. Temperaturę najlepiej sprawdzić swoim językiem na odzielnej łyzce.
Warto też mieć duży zapas sliniaków lub pieluch dla dziecka. Pierwsze miesiące to okres dużego brudzenia tychże. u mnie najlepiej się sprawdzały pieluchy, bo było tego bardzo dużo. U Ciebie jest jeszcze wcześniej, ale warto patrzec, czy dziecko nie chce samo chwytac łyżki czy widelca. Czasem rodzicie nie pozwalają maluchowi na samodzielne jedzenie (bo za mały, bo wszystko okropnie pobrudzi), a to może skutkować tym, że potem matki 3 latków piszą, że nie wiedza, co zrobić, by ich dzieci samodzielnie jadły.
Ja wprowadzałam nowości co 2-3 dni. Warto sobie zapisywać przez pierwsze miesiące menu i podkreślać nowości, by w razie jakiejś dolegliwości wykluczyc ostatnio wprowadzane nowe produkty i miec mozliwość porównania, czy nastepnym razem dolegliwości się powtórzą. Ja zapisywałam, bo potem człowiek nie jest w stanie tego zapamiętać (bo gotuje i karmi się na okrągło).

alcia - 2008-07-21, 17:44

Martuś napisał/a:
Aha - jaka powinna być temperatura takiego posiłku??

lekko ciepłe - temperatura ciała powiedzmy. A najlepiej cieplejsze trochę, bo stygnie błyskawicznie tak mała ilość.
Ania D. napisał/a:
Miksować lepiej ciepłe lub gorące, bo potem zostają grudki.

dokładnie!

dynia - 2008-07-21, 18:54

Tak sobie myslę,że do pure marchewkowego warto dodać kroplę oliwki .Tłuszcz pomaga przyswajać składniki odżywcze w warzywach zawierających karoten.Choć dziecko nie zje na początku jakieś zawrotnej ilosci warto o tym pamiętać.Ja od samego początku dodawałam kropelki oliwy z oliwek,kupilam taką bio specjalnie dla dzieci niezbyt intensywną w smaku ;-)
Martuś - 2008-07-21, 21:35

Dziękuję za rady :D
Aniu, wyprzedziłaś moje pytanie z tą natką, bo właśnie się nad tym zastanawiałam,, kiedy ją można dodawać, bo czytałam różne sprzeczne opinie, a przecież jest bardzo wartościowa (natkę mam też od eko rolnika).
Kupię jakiś dobry olej i zacznę Jasiowi kropelkę dodawać, myślicie, że najlepsza na początek oliwa?

Jutro, jak wszystko pójdzie dobrze, robimy pierwszą próbę, ale mam stresa :D

alcia - 2008-07-21, 21:44

dynia napisał/a:
Tak sobie myslę,że do pure marchewkowego warto dodać kroplę oliwki .Tłuszcz pomaga przyswajać składniki odżywcze w warzywach zawierających karoten.Choć dziecko nie zje na początku jakieś zawrotnej ilosci warto o tym pamiętać.Ja od samego początku dodawałam kropelki oliwy z oliwek

ja dokładnie tak samo uważam i robiłam :)

renka - 2008-07-21, 21:57

Martus, ja pierwsze posilki dla Ronki podawalam ze sloiczka, ale przy Fionce bylam juz bardziej doswiadczona ;) i sama przyrzadzalam pierwsze posilki.
Ja moge tylko polecic, zeby do przygotowania pierwszych posilkow zakupic sitko z drobnymi oczkami, bo na poczatku podaje sie przeciez tak znikome ilosci, ktore nie sposob zmiksowac, a warto, zeby na poczatku podawac swiezo przygotowywane. Ja gotowalam np. jedna marchewke drobno pokrojona w minimalnej ilosci wody (tak, zeby byla przykryta, ale trzeba sprawdzac,m zeby woda nie wyparowala i sie nic nie przypalilo), a pozniej przecieralam przez sitko. Konsystencja moze nie mega aksamitna, ale pozniej wg mnie dziecko nie ma problemow, zeby jest mniej zmiksowane rzeczy. Ronka np. przyzwyczajona do konsystencji sloiczkowej dlawila sie pozniej poczatkowo nawet przy minimalnych grudkach,a Fionka szybko potrafila sobie poradzic z innymi konsystencjami i roznymi rzeczami do chrupania.
Ja trzymalam sie srednio jakos 2-3 dni przed wprowadzniem kolejnej nowinki, dzieki czemu moje dzieci dosyc szybko sie zaznajomily z roznorodnoscia warzyw i nie tylko (nie zaobserowywalam bowiem zadnych reakcji alergicznych).
Poczatkowo nie dodawalam raczej zadnego tluszczu - pozniej albo dobre oleje, albo odrobine masla.
Natke i inne zielone dodtaki zacezlam wprowazdac wowczas, gdy przygotowywalam takie ilosci, ktore mozna bylo juz zmiksowac (nie gotowalam jej, tylko dorzucalam do goracej jeszcze zupki).

Pierwsze warzywa podawalam wylacznie z eko sklepow (przy Ronce mialam juz sporo wlasnych ogrodkowych).

Co do czasu wprowadzania pierwszych pokarmow poza piersia to ja trzymalam sie jak w zegarku ;) i obie dostaly swoj pierwszy posilek jak skonczyly rowno pol roku (U Ronki zaczelam od owocow, a u Fionki od warzyw).

Dobrze tez prowadzic notatnik, w ktorym zapisuje sie, jakie produkty zostaly podane w danym dniu dziecku, co moze byc pomocne, gdy dziecko jednak moze miec sklonnosc do alergii (lub zatwardzen - jak to bylo u Ronki), a pamiec bywa czasem zawodna...

Jezeli chodzi o temp. posilku to juz niejednokrotnie czytalam, ze to dorosli ludzie sobie wymyslili spozywanie posilkow goracych, a dla dzieci najlepiej podawac pokarmy w temp. pokojowej - to sie latwo wyczuwa, uwierz :)

Powodzenia Martus - ja tez sie tego nie moglam doczekac, i np. w przypadku Fionki pierwszy posilek musial zostac uwidoczniony nagraniem (przy Ronce nie mialam takich technicznych mozliwosci niestety). W obu przypadkach byly to dla mnie doniosle wydarzenia w rozwoju swych dziatek :)

Capricorn - 2008-07-21, 22:09

Martuś napisał/a:

Jutro, jak wszystko pójdzie dobrze, robimy pierwszą próbę, ale mam stresa :D


Będzie dobrze, zobaczysz.

Nimrodel - 2008-07-22, 18:13

Ja chciałam poczekać do 6 miesięcy, ale Nadia postanowiła inaczej :)
Wczoraj dostała nowe jedzonko - niestety ze słoiczka, bo nie mamy dostepu do eko warzyw.

relacja na:
hxxp://picasaweb.google.pl/Nimrodel.ME/PierwszeJedzonko

Martuś - 2008-07-22, 20:37

Ja dałam Jasiowi trochę marchewki dzisiaj, zaraz opiszę moje wrażenia w 'naszych dzieciaczkach'.

[ Dodano: 2008-07-22, 21:39 ]
Jeszcze sie chciałam zapytać - jak/w czym sadzacie do karmienia dzieci, które nie siedzą jeszcze bez podparcia??

dynia - 2008-07-22, 20:45

Martuś w leżaczku tudzież foteliku-kolysce samochodowej ;-)
Zatem lecę czytać :-)

Martuś - 2008-07-22, 22:12

No właśnie, nie zdecydowałam się na fotelik, bo raz, że Jaś średnio go lubi i nie chciałam go wkurzać ;) a dwa, że właśnie bałam się wszechobecnej marchewki :lol: Mamy już zaklepane krzesełko, które Jasiowi pożyczy malinowa Zuzia, tylko cały czas coś Tomek po nie dojechać nie może.. zobaczymy, czy będzie w nim stabilnie siedział..
Na razie nie wiem, czy jutro znowu próbować, bo nie umiem jakoś odczytać, czy mu się podobało..

renka - 2008-07-22, 22:20

Ja sadzalam obie w foteliku samochodowym. Pochalpany byl, ale my rzadko kiedy samochodem sie poruszalysmy (z Ronka czesciej) - czesto byl czyszczony/prany. Zawsze mozna taki fotelik wyscielac jakas pieluszka lub po prostu folia (tak, zeby zapiecia byly na wierzchu).
Ja osobiscie nie sadzalabym dziecka, ktore samo jeszcze nie potrafi siedziec w krzeselku do karmienia. Zreszta przewaznie na krzeselkach takich tez widnieje info, ze sa przeznaczone dla dzieci powyzej 6 miesiaca zycia (choc wiadomo - jedne dzieci szybciej samodzielnie siadaja, inne pozniej).
Fotelik samochodowy mial dla mnie takie udogodnienie, ze dziecko polezace latwiej bylo karmic - szczegolnie, gdy wlasnie ono samo nie posiadalo jeszcze stabilnosci w siedzeniu ;)

YolaW - 2008-07-22, 22:51

Martuś dzięki za założenie wątku - kolejnej skarbnicy wiedzy :) Mnie też przeraża wprowadzanie nowości ale mimo, że mam jeszcze trochę czasu wątek będę śledzić pilnie :)
ajanna - 2008-07-23, 01:28

to ja może się wtrące i opiszę jak robiłam z chłopcami (bo z Weroniką zaczęłam od surowego tartego jabłka, co nie było najlepszym posunięciem :-/ ). mieli tylko 4 msc-e i byli dokarmiani. siedzieli w fotelikach bujaczkach. karmiłam ich takimi fajnymi łyżeczkami Tommee Tippee - bardzo je polecam, bo są miękkie, wąskie i płytkie. na początek dostali po kilka łyżeczek wywaru z eko marchewki - takiego rzadkiego. potem zagęszczałam go stopniowo właśnie przecieraną przez gęste plastikowe sitko marchewką, aż doszliśmy do konsystencji b gęstego puree (takim szybciej się najadali i mniej brudzili). po kilku dniach wprowadziłam też kleik z pełnego eko ryżu (10xtyle wody co ryżu gotowany 4-6 godz.). i też najpierw sama "woda" z kleiku, a potem stopniowo zagęszczałam przetartym przez sitko ryżem. potem połączyłam oba składniki i dodawałam kolejne. co do olejów, to polecam inne niż oliwa z oliwek na początek, bo te oleje zimnotłoczone eko mają dość wyraźny smak i oliwa może być zbyt gorzka. ja zaczynałam od oleju słonecznikowego i kukurydzianego - podałam go po 2 tyg. "normalnego" jedzenia. natki nie podawałam, bo nie miałam eko. potem zaczęłam też podawać inne kaszki - na początku również przecierane i b drobno zmielone pestki (dynia, słonecznik, siemię, sezam). do jedzenia "na słodko" - kaszek z owocami - polecam tłuszcz palmowy eko - jest b tani i słodkawy w smaku. drugi, a potem trzeci i czwarty stały posiłek wprowadzałam, kiedy chłopcy zaczęli się go domagać - wydawali się głodni i cieszyli się, kiedy sadzałam ich w leżaczkach i pokazywałam łyżeczkę. ale to było już wtedy, kiedy na 1 posiłek potrafili zjeść dużą miseczkę swojej papki. z krzesełek zaczęliśmy korzystać, kiedy już potrafili siedzieć bez podparcia.
dynia - 2008-07-23, 15:36

euridice napisał/a:
dynia napisał/a:
Martuś w leżaczku tudzież foteliku-kolysce samochodowej ;-)

To taki fotelik musi ciekawie wygladac, po karmieniu papka z marchewki :shock: :mrgreen:

Oj bardzo ciekawie :lol: Cały był czarny z pomarańczowymi ciapkami prawie jak lampart :mryellow:

Martuś - 2008-08-09, 17:13

Mam pytanie - co robicie, kiedy dziecko stanowczo wyrywa Wam łyżeczkę i to tylko po to, żeby ją pogryżć? Te dwa czy trzy razy, jakie dotychczas robiliśmy próby jedzonkowe, były bardzo mało efektywne właśnie dlatego, że Jaś cały cz\as wyrywał mi łyżeczkę, a jak dałam mu drugą, żeby miał co trzymać, to on tą drugą sobie wsadzał do buźki i gryzł i już nie było miejsca na ta pierwszą, z jedzeniem :roll: Musiałam mu wyciągać pierwszą, on się wkurzał, szybko wpychać drugą, wtedy on mi tą drugą wyrywał itp :|
zina - 2008-08-09, 19:11

martus, Klara tez wyrywa mi lyzke, ktora gryzie w buzi ale naklaniam ja do oddania, nakladam porcje warzyw i ona sobie juz sama trafia i tak je :-)
Z tym ze u nas nie ma irytacji, radoche ma straszna z tym jedzeniem. Jak juz podchodze z kubeczkiem to sie cala trzesie i wyciaga raczki :-)

ajanna - 2008-08-09, 22:36

Martuś, myślę, że trzeba tak zabawowo do tego podejść. może spróbuj kierować rączkę z tą łyżeczką z jedzeniem do buzi? albo zamieniajcie się tymi łyżeczkami w trakcie karmienia. u nas Igorek zawsze chce mieć łyżeczkę albo widelec plastikowy i chce "sam" jeść, więc mu tak pomagam trafiać do buzi, a w międzyczasie i jemu i Olafkowi coś drugą łyżeczką serwuję :-)
Martuś - 2008-08-10, 08:57

Dzięki, będę sie tak starała, problem mam na razie z tym, że Jaś nie rozumie jeszcze, że chcę go nakarmić, tylko traktuje tą łyżeczkę jak każdą inną rzecz, którą 'trzeba' pogryźć :lol: No ale pewnie po paru razach załapie, teraz mieliśmy przerwę w próbach, bo brałam antybiotyk i nie chciałam Jasia niczym obciążać dodatkowo, poza tym strasznie cierpi przy wyrzynaniu górnych zębów, więc teraz czekam tylko, aż wyjdą i rozpoczynamy przygodę z jedzeniem, tym razem już na poważnie ;)
Vivi - 2008-08-10, 09:15

Martuś, ja na razie łyżeczką tylko lek podawałam i raz marchew, ale miałam podobny problem gdy podawałam łyżeczką taką małą zwykłą metalową, była ona strasznie atrakcyjna dla Młodej, kupiłam w sklepie łyżeczki dla dzieci plastikowe w kolorze biało - niebieskim i jest teraz dużo łatwiej - aż tak się do nich nie pali. No ale posiłek trwa dużo dłużej więc nie wiem, czy to byłoby rozwiązanie.
arete - 2008-08-10, 21:18

Martuś, u nas też było wyrywanie łyżeczki, albo co gorsza, wytrącanie jej tak, że jedzenie lądowało wszędzie tylko nie w buzi, ale chyba Antkowi przeszły te zabawy. Chyba zrozumiał, że jedzenie to jedzenie, no i je ładnie, ale tylko jak jest głodny. Potraktuj karmienie łyżeczką jakoś lajtowo, np. tak jak pisała ajanna, z czasem Jaś nauczy się do czego służy łyżeczka. No stress, na razie cysio to podstawa. :-)
pidzama - 2008-08-11, 09:38

Ja bym tez na razie sie nie przejmowala; U nas przez ok miesiac uczylismy Michalka jedzenia; zazwyczaj jadl2-3 lyzeczki i byl koniec; teraz jest czas na nauke zucia, korzystania z lyzeczki, itp; jeszcze troche czasu minie zanim bedzie takie karmienie bedzie zastepowac posilek;
my podajemy Michalkowi od poczatku kropelki na lyzeczce wiec na widok lyzeczki otwoeral ladnie buzke:)

Martuś - 2008-08-12, 16:46

Dziewczyny, mam jeszcze pytanie - czy mogę podać jutro Jasiowi ugotowane dzisiaj jedzenie? Chyba przez dobę w lodówce w wyparzonym pojemniku się nie zepsuje?

A o naszych dzisiejszych sukcesach napisałam w 'naszych dzieciaczkach' :D

zina - 2008-08-12, 16:51

Martuś napisał/a:
Dziewczyny, mam jeszcze pytanie - czy mogę podać jutro Jasiowi ugotowane dzisiaj jedzenie? Chyba przez dobę w lodówce w wyparzonym pojemniku się nie zepsuje

Ja juz tak zrobilam dwa razy i bylo ok :-)

pidzama - 2008-08-12, 18:09

Ja tez zawsze gotuje dla Miska na dwa dni i jedzenie przechowuje w lodowce; gdzies czytalam ze spokojnie mozna podawac jedzenie po 24h; oczywiscie z lodowki
Manu - 2008-08-12, 21:12

zina napisał/a:
Martuś napisał/a:
Dziewczyny, mam jeszcze pytanie - czy mogę podać jutro Jasiowi ugotowane dzisiaj jedzenie? Chyba przez dobę w lodówce w wyparzonym pojemniku się nie zepsuje

Ja juz tak zrobilam dwa razy i bylo ok :-)

no wlasnie wcale nie jestem pewna, obilo mi sie o uszy w czasie spotkania grupowego z lekarzem, ze zwlaszcza marchewek nie powinno sie podawac odgrzewanych. Ale wtedy mnie temat nie interesowal wiec odlozylam info na półkę.

zina - 2008-08-12, 22:03

Cytat:
• When reheating baby food, make sure it is piping hot throughout (you should be able to see steam coming out) and then let it cool down before you give it to your baby. Test a tiny bit of food on the inside of your wrist to see if it is a comfortable temperature.


hxxp://www.babycentre.co.uk/baby/startingsolids/preparefoodsafely/]stad

Ups, czyli trzeba podgrzac do wrzenia po wyjeciu z lodowki.
Dwa razy tylko podgrzalam wode w kubeczku i nic wiecej :oops:

ajanna - 2008-08-12, 22:10

dziewczyny, ja czasem nawet i przez 3 dni podaję - tzn. gotuję dużą porcję w garnku, nakładam chłopakom trochę, a garnek z resztą - do lodówki. to, co zostawią na talerzu, oczywiście wyrzucam. a to z lodówki zawsze porządnie przegotowuję przez kilka min przed podaniem.
Martuś - 2008-08-13, 08:37

Dzięki, to cenna uwaga, że trzeba przegotować przed podaniem, ja bym pewnie wyjęła z lodówki i tylko ociepliła.
Nimrodel - 2008-08-19, 20:57

W zeszłą środę podałam Nadii buraczki gotowne - słodziutkie były i bardzo jej smakowały, ale nistety, przez kilka dni nie robiła po nich kupki. Dopiero w poniedziałek po czopkach. w międzyczasie dowiedziałam się, że buraczki mają jakieś ciężkostrawne cukry. a jak było z nimi u Was?
Martuś - 2008-08-19, 21:21

Z buraczkami było spoko, na drugi dzień kupa koloru buraczkowego ;) Co to za tajemnicze ciężkostrawne cukry miałyby być? ;)
Lily - 2008-08-19, 21:27

Generalnie buraki są raczej dobre jako środek przeciw zaparciom, ale może mała jedząc go po raz pierwszy po prostu jeszcze nie umie go dobrze strawić?

Cytat:
Burak ćwikłowy ma także inne właściwości lecznicze. Zawiera on bowiem m.in. witaminy z grupy B, kwas foliowy, witaminę C, a co najważniejsze - bogactwo soli mineralnych, a wśród nich szczególnie cenne sole potasowe. Spora jest też w nim ilość niezbędnych dla organizmu pierwiastków śladowych z magnezem i kobaltem na czele. Jeżeli bowiem nie dostarczymy organizmowi soli kobaltu, nie będzie mógł on syntetyzować witaminy B12. A ta właśnie witamina oraz kwas foliowy są niezbędne w procesie tworzenia czerwonych ciałek krwi. Ich niedobór powoduje niedokrwistość, naukowo nazywaną anemią. Spore ilości buraków powinny jeść osoby z problemem nadwagi, z nadciśnieniem tętniczym oraz schorzeniami wątroby i nerek. Wykazują one również właściwości lecznicze przy zaparciach. Pektyny buraka niszczą bowiem bakterie gnilne w przewodzie pokarmowym i poprawiają wyraźnie jego pracę. Trzy krople odciśniętego soku ze świeżo ugotowanego buraka wkraplane 3 razy dziennie do nosa to doskonały środek do likwidacji kataru. Z kolei okłady ze świeżo utartej miazgi buraków przyspieszają gojenie się owrzodzeń.

ajanna - 2008-08-20, 23:45

moje chłopaki po burak właśnie raczej mają rozwolnienie :-/
elenka - 2008-08-21, 14:19

U nas buraki nie smakowały i zostałam opluta i sama je zjadłam :-D
Cukinia za to bardzo Krzyśkowi smaukje :-D

Dziewczyny, a kiedy można podawać siemię lnianę i pestki takie zmielone jako dodatek do zupek?

feminka - 2008-08-21, 16:40

Ja wczoraj odebrałam wyniki Morfologiii Julka i hemoglobinę ma 11,3. Mogłaby być trochę wyższa. Jestem zdziwiona bo jest karmiony mlekiem modyfikowanym a ono przecież jest wzbogacpne w żelazo. Pediatra (jak jej powiedziałam, że miesa nie chcę wprowadzać - bo najpierw to zasugerowała) radziła żeby mu dawać wiecej warzyw i owoców. DO tej pory dostał jabłko, marchewkę, dynię, ziemniaka i wielowarzywne zupki słoiczkowe. Niespecjalnie chętnie je te warzywka, tylko z butelki łączone z mlekiem. Lekarka kazała po trocku buraka, pora, soczewicę dawać. Probować po prostu co mu podpasuje. Co najlepiej na poprawę tej HGB mu dawać? Brokuły? Morele? :-/
zina - 2008-08-21, 17:05

Synek mojej znajomej na mleku modyfikowanym tez mial niska hemoglobine.
Lekarka zalecila sok z burakow (buraki zasypane cukrem :-/ )
Zrodla zelaza:
Herbatka z pokrzywy, suszone morele (niesiarkowe), natka pietruszki, buraczki.
Musisz chyba sprobowac w malych ilosciach co Twoj synek zaakceptuje.
powodzenia!

Karolina - 2008-08-21, 17:11

feminka napisał/a:
Jestem zdziwiona bo jest karmiony mlekiem modyfikowanym a ono przecież jest wzbogacpne w żelazo.

to żelazo wchłania się sześciesięciokrotnie gorzej niż z melka matki więc nie ma się co dziwić. Lepiej zwiększyć ilość naturalnej witaminy C. Twój synek ma 4 miesiące - soczewica to chyba nienajlepszy pomysł.
Nie przejmuj się zbytnio tym poziomem- żelazo w tym wieku gwałtownie spada, bo kończą się zapasy płodowe, lekarze często nie znają wykresu z pozomem żelaza bo to najnowsze badania. Potem samoistnie wzrasta.
Czy ja dobrze rozumiem, że lekarka zalecała mięso w 4 mż???? :shock:

alcia - 2008-08-21, 17:13

feminka, mi się wydaje, że z tą soczewicą w piątym miesiącu lekarka trochę przesadziła. też polecam pokrzywę, możesz na niej zupki gotować, lub podawać do picia.
A że morfologia trochę niska... nie wiadomo z jakim poziomem się urodził. Więc trudno tu oceniać co na to wpływa.

arete - 2008-08-21, 18:09

feminka napisał/a:
Ja wczoraj odebrałam wyniki Morfologiii Julka i hemoglobinę ma 11,3. Mogłaby być trochę wyższa. Jestem zdziwiona bo jest karmiony mlekiem modyfikowanym a ono przecież jest wzbogacpne w żelazo.

Mnie to nie dziwi, wapń z mleka utrudnia wchłanianie żelaza. Jeśli chcesz poprawić parametry krwi synka, nie łącz posiłków żelazowych z mlecznymi.

Lily - 2008-08-21, 18:34

Karolina napisał/a:
Czy ja dobrze rozumiem, że lekarka zalecała mięso w 4 mż???? :shock:
w piątym jak widzę - każą dawać, moja siostra w 6 dostała opieprz, ze nie daje, a powinna od miesiąca :/
Nimrodel - 2008-08-21, 18:45

z tymi buraczkami też się zdziwiłam - po czopku wyszły zbite ciemniejsze grudy w żółtawej rzadszej kupce :-/
DagaM - 2008-08-21, 18:58

U Niny, zresztą tak jak i u nas, buraczki poprawiają perystaltykę jelit
feminka - 2008-08-24, 14:56

Karolina napisał/a:
feminka napisał/a:
Jestem zdziwiona bo jest karmiony mlekiem modyfikowanym a ono przecież jest wzbogacpne w żelazo.

to żelazo wchłania się sześciesięciokrotnie gorzej niż z melka matki więc nie ma się co dziwić. Lepiej zwiększyć ilość naturalnej witaminy C. Twój synek ma 4 miesiące - soczewica to chyba nienajlepszy pomysł.
Nie przejmuj się zbytnio tym poziomem- żelazo w tym wieku gwałtownie spada, bo kończą się zapasy płodowe, lekarze często nie znają wykresu z pozomem żelaza bo to najnowsze badania. Potem samoistnie wzrasta.
Czy ja dobrze rozumiem, że lekarka zalecała mięso w 4 mż???? :shock:



Dziekuję dziewczyny za wszystkie rady. Nie wiedziałam, że można dawaćtak szybko herbatkę z pokrzywy ale spróbuję. Wprowadziłam buraka - zasmakował mu. Na razie gotuję kisiel na soku jabłkowo - buraczanym. Z soczewicą jeszcze zaczekam. Nie chcę panikować bo wynik nie jest tragiczny i na pewno sie niedługo poprawi.
Mięso zaleciła po 5 czyli w 6 miesiącu. (bo już prawie kończy). Od tego czasu można dawaćwg tego co na słoiczkach. Ale nie ważne bo gdy jej przypomniałam, ze jesteśmy wege odeszła od tego tematu.
Jeszcze raz dziękuję za rady :)

elenka - 2008-08-25, 20:31

Dziewczyny, a kiedy można podawać siemię lnianę i pestki takie zmielone jako dodatek do zupek?

Dziewczyny pytam jeszcze raz, bo naprawdę nie mam czasu przekopywać całego tematu o żywieniu.
Podzielcie się proszę swoim doświadczeniem :->

ajanna - 2008-08-25, 20:48

Elenka wg mnie to zależy od "zaawansowania" dziecka w jedzeniu. możesz spróbować dodać do zupki płaską łyżeczkę i obserwować, co się będzie działo - tylko na początek oczywiście jeden rodzaj tych ziaren. ja zaczynałam od słonecznika, bo wcześniej dodawałam chłopcom olej słonecznikowy do zupek :-)
elenka - 2008-08-26, 07:29

Dziękuję :->
alcia - 2008-08-26, 08:06

elenka napisał/a:
Dziewczyny pytam jeszcze raz, bo naprawdę nie mam czasu przekopywać całego tematu o żywieniu.

dlatego stworzyliśmy schemat żywienia, który przyklejony jest zawsze na górze działu niemowlęcego, tuż nad tym tematem:
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=214&start=0

elenka - 2008-08-26, 09:22

alcia napisał/a:


dlatego stworzyliśmy schemat żywienia, który przyklejony jest zawsze na górze działu niemowlęcego, tuż nad tym tematem:
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=214&start=0


Wiem alciu przeglądałam go wielokrotnie, jednak bardzo wiele informacji jest podanych w samych postach ;-)

Przepraszam za wprowadzanie zamieszania, jednak nie mogę pozbyć się niezbyt milego momentami wrażenia, że na pytania niektórych użytkowników, to się dużo chętniej i milej odpowiada niż innych. Tworzy się towarzystwo wzajemnje adoracji Ale może to tylko moje osobiste wrażenie
:roll:

Ania D. - 2008-08-26, 10:47

Elenka, Twoje podsumowanie forumowiczów nie jest miłe i tym bardziej nie zachęca niektórych, by opświęcać swój czas na Twoje pytania. Każdy ma swoje sprawy, niektóre rzeczy pamięta, inne nie - trudno każdej osobie szukać każdej informacji dla Ciebie - tym bardziej takiej, którą samemu mozna znaleźć, bo dostajesz gotowe linki. Dziewczyny mają swoje dzieci i swoje życie, to Ty powinnaś się tym interesować i szukać kiedy co wprowadzić, a nie mieć pretensje, że nikt Cię w tym nie wyręcza i nie podaje gotowca.
Polecam książkę E. Zielińskiej "Dziecko cudowny dar Boga", gdzie autorka opisuje kiedy wprowadzać nasiona. Ma ją w swoim chomiku Kreestal.

ewatara - 2008-08-26, 10:48

elenka napisał/a:
Dziewczyny, a kiedy można podawać siemię lnianę i pestki takie zmielone jako dodatek do zupek?

ja podawałam chyba około 8-9 miesiąca i było ok :)

DagaM - 2008-08-26, 14:21

elenka, nie denerwuj się, tak jak pisze Ania, każda z nas ma dziecko i to najczęściej małe, absorbujące i stąd czasami cisza, a jednak pewne tematy sa w kółko "wałkowane".
Powiem Ci, że ja sama wymiękam przy Ninie i wcale nie jest mi coraz łatwiej. W tej chwili tylko wyrywkowo czytam i piszę na forum, bo mam czas tylko wtedy gdy Nina zaśnie, a i tak człowiek ma wyrzuty sumienia, że w tym czasie nie sprząta, czy gotuje obiadu.

[ Dodano: 2008-08-26, 15:23 ]
a co do pestek i nasionek, zaczęłam podawać Nince od 8 miesiąca. Robiłam tak, albo mieliłam bezpośrednio przed wrzuceniem do posiłku, albo namaczałam na noc, a na drugi dzień robiłam z nich mleczko, które dolewałam do zupek.

elenka - 2008-08-26, 21:40

Dzięki dziewczny za odpowiedzi. Spróbuję na dniach z pierwszymi nasionami - Krzyś dosyć zaawansowany jest w jedzeniu i jak do tej pory nie mieliśmy żadnych problemów brzuszkowych :->
Vivi - 2008-09-05, 10:59

Kilka dni temu zaczęłam rozszerzać dietę mojej córeczce. Chciałabym Was zapytać o podawanie wody dziecku - jaką ona powinna mieć temperaturę? Czy taka przegotowana i ostudzona do temperatury pokojowej nie będzie zbyt chłodna?

Aha i jeszcze jedno, nie wiem czy nie przeginam, ale zawsze przed podaniem posiłku wyparzam sztućce miseczkę z której karmię i sitko przez które przecieram jedzonko, trochę z tym zachodu w sumie, ale wydaje mi się, że powinnam (zwłaszcza jeśli chodzi o sitko). Co o tym myślicie?

DagaM - 2008-09-05, 11:08

Vivi, ja podawałam i podaję swojemu dziecku wodę o temp. letniej, zbliżonej do temp ciała lub lekko ciepłą. Gdy wystygnie, dolewam trochę wrzątku, żeby znowu była delikatnie ciepła.

Co do wyparzania, gdy Nina miała 6 miesięcy, już nie wyparzałam wszystkiego, a jeżeli już to rzadko.

alcia - 2008-09-05, 11:54

Ja Kai w tym wieku wyparzałam, przy Lenie dałam sobie spokój z takimi zabiegami.

A wodę też ogrzewałam lekko początkowo, później przestałam.

ajanna - 2008-09-05, 12:37

Vivi napisał/a:
Kilka dni temu zaczęłam rozszerzać dietę mojej córeczce. Chciałabym Was zapytać o podawanie wody dziecku - jaką ona powinna mieć temperaturę? Czy taka przegotowana i ostudzona do temperatury pokojowej nie będzie zbyt chłodna?

Aha i jeszcze jedno, nie wiem czy nie przeginam, ale zawsze przed podaniem posiłku wyparzam sztućce miseczkę z której karmię i sitko przez które przecieram jedzonko, trochę z tym zachodu w sumie, ale wydaje mi się, że powinnam (zwłaszcza jeśli chodzi o sitko). Co o tym myślicie?


nie, nie będzie :-)

i przeginasz :lol:

elenka - 2008-09-05, 12:43

Vivi podziwiam Cię :->
Ja butelki i smoki, którymi karmię zalewam tylko wrzącą wodą raz dziennie.
Miseczek i łyżeczek nie wyparzam tylko normalnie myję wodą z odrobiną płyną i płuczę.
Wodę, soki, mleko podaję letnie.

Manu - 2008-09-05, 13:12

ajanna napisał/a:
Vivi napisał/a:
Kilka dni temu zaczęłam rozszerzać dietę mojej córeczce. Chciałabym Was zapytać o podawanie wody dziecku - jaką ona powinna mieć temperaturę? Czy taka przegotowana i ostudzona do temperatury pokojowej nie będzie zbyt chłodna?

Aha i jeszcze jedno, nie wiem czy nie przeginam, ale zawsze przed podaniem posiłku wyparzam sztućce miseczkę z której karmię i sitko przez które przecieram jedzonko, trochę z tym zachodu w sumie, ale wydaje mi się, że powinnam (zwłaszcza jeśli chodzi o sitko). Co o tym myślicie?


nie, nie będzie :-)

i przeginasz :lol:


ja wyparzam jak pies oblize, ale troche nie ma sensu bo Pola okruchy wafli ktore pies obwachal i tak znajduje na podlodze. ..

Vivi, jak tak sterylnie chowasz dziecko, to wskakujesz statystycznie na polke ze zwiekszonym ryzykiem na alergie.

elenka - 2008-09-05, 14:23

Manu napisał/a:


Vivi, jak tak sterylnie chowasz dziecko, to wskakujesz statystycznie na polke ze zwiekszonym ryzykiem na alergie.


No podobno się tak dzieje. Mój Jarek chowany w sterylnych warunkach od urodzenia ma prawie wszelkie możliwe alergie i jako dziecko i jeszcze do niedawna bardzo dużo chorował.
Oczywiście nie ma pewności czy zbytnie zamiłowanie mamy do porządku miało na to jakiś ogromny wpływ, ale ja myślę, że na pewno nie było bez znaczenia ;-)
Ja musiałabym się drugi raz urodzić aby tak dbać o porządek, wystarczy mi, że zmiatam sierść codziennie.
A i tak pies obwąchuje zabawki czasami, którymi się Krzysiek bawi, a dzisiaj na trawce leżeliśmy i młody próbował ją jeść :lol:

arete - 2008-09-05, 15:14

No, wcinanie trawy to podstawa. ;-) A w ogóle to fajnie wygląda zdjęcie Krzysia w zestawieniu z tematem wątku na górnym pasku - "Żywienie w praktyce". :mrgreen:
dynia - 2008-09-05, 15:25

Vivi to zrozumiałe,że chcesz dla malucha jak najlepiej ,zresztą jak każda matka dla swego dziecięcia ,kiedyś jeszcze jak Jaga była mała też bawiłam się w rozmaite sterylizacje ale jak zaobserwowałam co dzieje sie pózniej tzn zjadanie brudów z podłogi,dobieranie sie do psiej miski,konsumpcja kamieni i ziemi na podwórku to odpusciłam sobie takie praktyki,nie ma co tworzyć nad dzieckiem nadmiernego klosza.Teraz hołdujemy zasadzie ,że jak coś,co upadło nam leżało nie dłużej niż 5 min na podłodze ,można skonsumować :lol: ;-)

Krzyś amator trawy boski jest :-D

elenka - 2008-09-05, 15:54

arete napisał/a:
A w ogóle to fajnie wygląda zdjęcie Krzysia w zestawieniu z tematem wątku na górnym pasku - "Żywienie w praktyce". :mrgreen:


W końcu wegedzieciak :lol:

aeljot - 2008-09-05, 16:07

dynia napisał/a:
Teraz hołdujemy zasadzie ,że jak coś,co upadło nam leżało nie dłużej niż 5 min na podłodze ,można skonsumować :lol: ;-)


dobre, chyba zacznę stosować :lol: :-D

arete - 2008-09-05, 17:00

elenka napisał/a:
arete napisał/a:
A w ogóle to fajnie wygląda zdjęcie Krzysia w zestawieniu z tematem wątku na górnym pasku - "Żywienie w praktyce". :mrgreen:


W końcu wegedzieciak :lol:

Toż ba! :-D

Vivi - 2008-09-05, 19:52

Dzięki za odpowiedzi, widzę, że większość dzieciaczków zdrowo się chowa bez wyparzania. Czyli przeginam - no cóż to takie pierwsze moje kroczki z gotowaniem i jestem puki co ostrożna - jeśli nie trzeba wyparzać to nie będę tym bardziej, że piszecie, że wręcz można dziecku zaszkodzić. Ida faktycznie różne inne rzeczy z podłogi do buzi wkłada i z myciem np. zabawek nie szaleję.
A wodę raczej będę na razie podgrzewać troszkę, tak jak radzi DagaM i alcia.
elenka, zdjęcie super, Ida ma takie z jabłonką.

elenka - 2008-09-05, 20:01

Krzysio dziękuje za komplementy :-)
Trawa go bardzo zafascynowała :lol:

Ida też fajnie się zajada jabłkiem prosto z drzewa, fajnie byłoby tak jeśc na co dzień swoje owoce ze swojego drzewa :roll:

ajanna - 2008-09-05, 20:01

Vivi ja byłam takim sterylnie chowanym dzieckiem - moja mama myła codziennie podłogę roztworem nadmanganianu potasu, zajmowała się mną w białym fartuchu, a jak miała katar, to zakładała maseczkę :shock: i byłam strasznie chorowitym dzieckiem :-(
Manu - 2008-09-05, 21:39

slyszalam o jednej mamie, ktora nawet zmiotke z szufelka wkladala do zmywarki.... :mrgreen:
elenka - 2008-09-06, 07:25

Manu napisał/a:
slyszalam o jednej mamie, ktora nawet zmiotke z szufelka wkladala do zmywarki.... :mrgreen:

:shock:

Potem to już tylko namiot tlenowy :mrgreen:

aeljot - 2008-09-06, 07:39

Manu napisał/a:
slyszalam o jednej mamie, ktora nawet zmiotke z szufelka wkladala do zmywarki.... :mrgreen:


dobrze, ze dziecka tak nie czyścila :lol: :mrgreen:

dynia - 2008-09-06, 09:05

elenka napisał/a:
Manu napisał/a:
slyszalam o jednej mamie, ktora nawet zmiotke z szufelka wkladala do zmywarki.... :mrgreen:

:shock:

Potem to już tylko namiot tlenowy :mrgreen:

I takie maty przed drzwiami jak były w trakcie rzekomej epidemii ptasiej grypy :lol:

Co do podgrzewania napojów to ja latem daję temp .pokojową ale w chłodniejszych okreach można dać odrobinę cieplejsze i tak własnie robimy :-)

Vivi - 2008-09-09, 12:04

dynia napisał/a:
Co do podgrzewania napojów to ja latem daję temp .pokojową ale w chłodniejszych okreach można dać odrobinę cieplejsze i tak własnie robimy :-)

Brzmi to sensownie tak zamierzam robić, na razie lekko podgrzewać a latem dawać w pokojowej temp. Jeszcze raz dzięki za odpowiedzi.

Martuś - 2008-10-21, 12:22

Dziewczyny, mam pytanie (przepraszam, jeśli się powtarzam, ale nie mogę znaleźć odp) - ile czasu i jak gotujecie czerwoną soczewicę i fasolkę mung dzieciom? Chce Jasiowi zacząć wprowadzać powoli jakieś 'konkretniejsze' posiłki i zastanawiam się, jak postępować z tymi dodatkami wysokobiałkowymi. Mam zamiar strączki mielić na proszek i dorzucać do zupki pod koniec gotowania, czy to dobry sposób?? No i ile czasu po dorzuceniu jeszcze gotować? I jeszcze ostatnie pytanie - jak postępujecie z siemieniem i innymi nasionkami dla dzieci? po prostu mielicie i dodajecie do zupek i kaszek bez żadnej obróbki?
Soul - 2008-10-21, 12:55

Martuś, mung nie dawałam jeszcze, soczewice wszystkie gotuję razem z warzywami, tak jak sobie, ok. 20 min, Mikołaj je normalnie, jakoś gryzie i memła sobie, tak samo jak resztę warzyw :-)

Za to fasole gotuję po namaczaniu ok 30 min lub dłużej, do miękkości, to zależa jaka, i przecieram przez sito te, które mają twarde skórki, i on dostaje do obiadu taką papkę, doprawioną majerankiem i czym tam się chce :-)

A słonecznik, ziarenka, zmielone do jedzonka - i już, bez obróbki termicznej ;-) siemienia mu nie dawałam.

DagaM - 2008-10-21, 12:58

Martuś napisał/a:
I jeszcze ostatnie pytanie - jak postępujecie z siemieniem i innymi nasionkami dla dzieci? po prostu mielicie i dodajecie do zupek i kaszek bez żadnej obróbki?
Tak, albo w formie wczesniej przygotowanego mleczka

Co do soczewicy, która ma sporo puryn, po zagotowaniu odlewam wodę i ponownie gotuję w świeżej (ok15 min wystarczy). Fasolkę mung zawsze trochę podkiełkowałam (tyle tylko, żeby pokazał się biały ogonek), bo wtedy jest bardziej lekkostrawna i gotowałam do miękkości. Soczewicę w zasadzie tez mozna podkiełkować.
Warto dorzucac odrobine glonu kombu do gotowania strączkowych, bo również ułatwia trawienie.

[ Dodano: 2008-10-21, 14:01 ]
Na marginesie, glony mozna podawac dopiero od 10 miesiąca, więc kombu wyjmuj przed podaniem fasolek Jasiowi.

elenka - 2008-10-21, 13:03

Martuś soczewicy jeszcze nie podawłam, mam zamiar jakoś po 9 miesiącu, a słonecznik, sezam, siemię lniane miksujęw młynku do kawy i dorzucam do gotowego jedzonka już.
zina - 2008-10-21, 13:33

Klara juz sprobowala soczewicy jak i fasolki mung podkielkowanej, tak ok lyzeczki na zupke wiec niewiele.
Soczewice gotuje osobno (z glonem kombu kt przed podaniem wyciagam) a ze daje czerwona wiec gotuje sie szybciutko, do konsystencji papki.
Nasionka zmielone i nieobrobione dodaje do kasz lub robie swoje mleko migdalowe.
Wlasnie kielkuje sie sezam i chce sprobowac z takiego mleczko zrobic.

[ Dodano: 2008-10-21, 21:19 ]
DagaM napisał/a:
Co do soczewicy, która ma sporo puryn, po zagotowaniu odlewam wodę i ponownie gotuję w świeżej

Nie wiedzialam o tym :roll:
Czy wszystkie straczkowe trzeba tak gotowac?

alcia - 2008-10-21, 20:30

zina napisał/a:
Czy wszystkie straczkowe trzeba tak gotowac?

Warto. Ja drobniejsze strączki zalewam wrzątkiem na jakiś czas i odlewam wodę, płuczę i gotuję w świeżej. te grubsze zagotowuję, płuczę (trzeba się dokładnie pozbyć tej piany) i gotuję od nowa. Jak mam czas, zbieram jeszcze tworzącą się dalej pianę.

zina - 2008-10-21, 20:38

alciu, dziekuje za te informacje i porzadek w postach :-)
Martuś - 2008-10-25, 08:58

Dziękuję Wam za odpowiedzi i proszę jeszcze o pomoc, bo mam dylemat i nie wiem, co z tym fantem zrobić.
Otóż Jaś nie chce jeść niczego poza kaszkami z owocami. Je zjada pięknie i potrafi już wszamać dużą ilość. Na razie mamy kaszkę na kolację, ale mogłabym też spokojnie wprowadzić kaszkowe śniadanie. I tutaj nie wiem, czy jest to dobry pomysł, bo boję się, że jak będzie dwa razy dziennie dostawał to, co lubi, to nie będzie miał motywacji do próbowania warzyw. Teraz wygląda to tak, że koło południa próbuję podać zupkę, Jaś zwykle zjada z krzywą miną dwie łyżeczki i kategorycznie odmawia współpracy. Kończy się więc najczęściej na podaniu na obiadek chrupek albo jabłka zjadanego razem. Martwię się tą warzywną niechęcią, wiem, że teoretycznie może to być przejściowe, ale ja już tyle razy próbowałam, i kiedy on tylko wyczuje np marchew, to próbuje uciekać.. Dodam, że jako pierwsze posiłki wprowadzałam mu warzywa, a nie owoce, i wtedy kilka razy całkiem ładnie zjadł marchewkę czy buraka, później mu się odwidziało... Jedynym warzywem, które udało mu się ostatnio wcisnąć, była dynia (chociaż nie był zbyt zadowolony), ale to też jest przecież słodkie.. Chciałabym wprowadzać mu żółtko do zupek, tylko jak to zrobić, jak on nie chce jeść zupek :|

Manu - 2008-10-28, 09:54

Martus, moze sprobowac tak:

100g marchewki
pol jablka
lyzka musu migdalowego

po ugotowaniu marchewki z jablkiem dodac mus i zmiksowac.

[ Dodano: 2008-10-28, 09:56 ]
oczywiscie zamiast migdalowego musu mozna dodac oleju albo masla

alcia - 2008-10-28, 10:13

Martuś napisał/a:
Jaś zwykle zjada z krzywą miną dwie łyżeczki i kategorycznie odmawia współpracy. Kończy się więc najczęściej na podaniu na obiadek chrupek albo jabłka zjadanego razem.

To może inaczej? Zupka, te dwie łyżeczki, potem grymas, więc Oki, odstawiamy. Ale godzinkę później kolejna próba, bez tych chrupków? Kaja jak miała fazę marudzenia na zupy w czasie ząbkowania, to tak robiłam (właśnie miała takie odstawienie zupek koło 8. m-ca, trwało z półtora). Czasem po kilka razy dziennie podawałam zupkę. Tu dwie łyżeczki, tam dwie i coś tam się zbierało.
Tylko bez żadnego przymuszania, mocnego nakłaniania, by go nie zrazić! Otwiera buźkę, to niech ma. Zaczyna się kręcić, natychmiast koniec. Może w końcu posmakuje w warzywach. I próbuj różne konsystencje. Jedne dzieci lubią jak się leje (tak kojarzę, że Lena zjadała 3x tyle jak miała zupkę rzadziutką), inne gęstszą.
Próbuj różne połączenia, na początek bardzo proste. Np ziemniak + burak. I tyle (to była najbardziej lubiana zupka moich dwóch ;) ). Marchewka ziemniak. Ziemniak pietruszka. Z czasem małe ilości czegoś dodatkowego... Ooo, por fajnie zaostrza smak, może z porem mu "siądzie".
Powodzenia.

elenka - 2008-10-28, 12:41

Martuś a może dynia mu podejdzie? Jest tak fajnie naturalnie słodka i wtedy możesz przemycić inne warzywa ;-)
U nas furorę robi- pietrzuszka, marchewka, seler, dynia, odrobina oliwy i brązowy ryż.
W tym zestawieniu głównie dynię czuć.

Manu - 2008-10-28, 14:09

Martuś napisał/a:
Jedynym warzywem, które udało mu się ostatnio wcisnąć, była dynia :|

elenka - 2008-10-28, 20:14

Manu napisał/a:
Martuś napisał/a:
Jedynym warzywem, które udało mu się ostatnio wcisnąć, była dynia :|


Ahaś... :oops:
Chyba zbyt szybko przeczytałam Martusiowego posta :-P


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group