| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Wiek szkolny - Pytania do Wegedzieciaków
adzia2223 - 2008-08-24, 10:10 Temat postu: Pytania do Wegedzieciaków Wpadłam na pomysł żeby założyć temat, w którym wegedzieciaki(w tym ja) będą odpowiadały na Wasze pytania. Np. pytania o szkoły, rówieśników itp. itd. Czyli np. jak w szkole dajemy sobie radę, jak rówieśnicy zareagowali na to że jesteśmy wege ....
ewatara - 2008-08-24, 19:19
bardzo ciekawy temat adzia i sam pomysł, juz jestem ciekawa tego co powyżej zaproponowałaś, opisz , opisz
Amanii - 2008-08-24, 21:18
To i ja mogę się podłączyć, bo dość niedawno to przechodziłam, i coś jeszcze pamiętam aczkolwiek ja mam tylko doświadczenia z liceum (wege zostałam w 1 klasie LO). Jakby były jakieś pytania do gimnazjalistów, to siostrę młodszą mogę popytać
kamma - 2008-08-24, 21:20
w sumie ja jestem ciekawa, bo przypominam sobie swoje licealne czasy, czy nadal są takie straszne problemy na stołówkach? (W moim przypadku chodziło o stołówki w czasie obozów letnich) Czy np. dostanie pierogów niepolanych skwarkami, gdy wszyscy dostają ze skwarkami, jest możliwe?
puszczyk - 2008-08-25, 06:50
Powiem Kamilowi żeby zainteresował się tym tematem, ale na razie chyba nikt mu nie zagląda co ma w kanapce?
adzia2223 - 2008-08-25, 08:57
No więc, ja jestem bardzo krótko wege i w mojej klasie chyba nikt o tym nie wiem(od września zaczynam uświadamianie to zdam relacje) ale nawet kiedy byłam mięsożercą to nie nosiłam do szkoły kanapek z szynką(nigdy nie lubiłam) teraz jak czasem mam jakieś naleśniki czy coś to tylko niektórzy się dziwnie patrzą, ale myślę że mają inne problemy niż moje jedzenie. Stołówki w szkołach to po prostu masakra, co najmniej 4 dni w tygodniu mięcho a jak nie to pierogi ruskie ze skwarkami(chyba można poprosić bez ale nie wiem bo nie jadam w stołówce). Dzisiaj moja przyjaciółka dowie się że jestem wege(napiszę póżniej jak poszło)
Amanii - 2008-08-25, 15:57
u mnie w LO nie było stołówki. W gimnazjum jadłam w szkole czasami, ale wtedy jeszcze jadłam to co wszyscy. Ale jakieś tam drobne wydziwianki każdy miał, np "prosze bez surówki", albo "mniej ziemniaków" albo "wiecej surówki, mniej sosu" itp. więc myślę że prośba "bez skwarek" byłaby możliwa do zrealizowania
Na wycieczkach szkolnych zup nie jadłam, a kotleta z drugiego dania oddawałam kolegom w zamian za trochę surówki Jak było coś w stylu bigos, albo leczo z mięsem to lipa jadłam kanapki z masłem i dżemem albo serem Ale nie stanowiło to dla mnie problemu, głodna nie chodziłam Zawsze są sklepy, bary w "czasie wolnym", poza tym na wycieczki się nie jeździ jeść tylko zwiedzać
Lenka - 2008-08-25, 20:29
Ja nie ogłaszałam wszem i wobec ze jestem wegetarianką.Jesli ktos sie pytał, czemu ciagle jem kanapki z razowego pieczywa i mnostwem warzyw, kiełków i zioł lub pogryzam rózne owocki, mówiłam, ze jestem wegetarianką. Najblizszym opowiedziałam o mojej diecie, co jem, a czego nie jadam itp. Niektórzy mówili ze podziwem, ze nie tesknie za miesem (ehh, za czym tesknic, za trupem...?!), inni mowili "Ojej, nie lepiej ci zjesc porzadnego schabowego i ziemniaki, a nie te drogie zdrowe zywnosci?!" lub "Dzieci i mlodziez musza jesc mieso". JA na szczescie mam swoje argumenty i tezy moich znajomych, typu " Trzeba jest mieso bo jest zdrowe' od razu obalam Nigdy nie krepuje sie wyjmowac zdrowych kanapek, gdy koleznki jedza paczki i pija COlę. Nie wstydze sie odmawiac slodyczy, chipsów, paluszków itp (nie jadam). Nawet kiedys na biologii miałam rozmowe o mojej diecie, opowiadałam co i jak. Moja profesorka nic się nie czepiała, a na dodatek na kartkowce dostałam pytania m. in o wegetarianizmie (napisałam 3 strony, dostałam +5 hehe). Napewno mówia o mnie poza plecami, ze jestem dziwna, bo nie jem miesa, ale szczerze mowiac nie ochodzi mnie to zbytnio
(Lenka, II LO)
Amanii - 2008-08-25, 20:45
o, rozmowa na biologii to standard ale raczej pozytywnie
puszczyk - 2008-08-26, 08:01
Kamil mówi, że na razie nie rozmawiał z nikim w szkole o wegetarianizmie, bo nie wie po co. (na 7 lat i idzie do drugiej klasy) Nie chodzi na obiady w szkole, pewnie pierwszy raz temat się pojawi gdy ktoś go zapyta wprost i gdy pierwszy raz pojedzie na wycieczkę.
neina - 2008-08-26, 10:02
Wydaje mi sie, ze dzis jest troche latwiej mlodym wegetarianom, niz za mioch czasow (15 lat temu). Jak przszlam na wegetarianizm, to niektorzy byli w ciezkim szoku, ze to w ogole mozliwe, zeby nie jesc miesa i zyc A niektorzy nie znali nawet takiego slowa.
Capricorn - 2008-08-26, 10:43
Ja o sobie mówiłam jako dziecko, że "nie lubię mięsa". Hasła wegetarianizm, wegetarianka pojawiły się dużo później. Pamiętam pewien obóz językowy o dość ścisłym rygorze, między innymi każdy miał przypisane miejsce na stołówce, i stolikami podchodziliśmy do okienka po posiłki, akurat zaraz przede mną czy po mnie była taka fajna hippiska, która też brała obiad bez mięsa, pani kucharka codziennie to komentowala pod nosem
Ostatnio Kacper (10) był na urodzinach kolegi, podano pizzę z kiełbasą, wiec mój Kacper odmówił zjedzenia jej. (Kacper jest prawie wege). Ponieważ ktoś tam drążył temat, że dlaczego nie je, wiec odpowiedział, ze nie lubi mięsa, i, cytuję: "wyzywali mnie od wegetarianina". hm.
kamma - 2008-08-26, 13:45
| Capricorn napisał/a: | | każdy miał przypisane miejsce na stołówce, |
| Capricorn napisał/a: | | "wyzywali mnie od wegetarianina" |
| neina napisał/a: | | A niektorzy nie znali nawet takiego slowa. |
To wciąż nie historia. W styczniu mnie koleżanka zapytała, co to takiego ten wegetarianizm.
Amanii - 2008-08-26, 15:02
hmm... mnie jedna koleżanka z byłej pracy "wyzwała" od wegetarianki to znaczy widząc mnie jak jem sałatkę, a nie więdząc że jestem wege powiedziała coś w stylu: "ty zawsze jesz jak jakaś... <pogardliwy ton> wegetarianka". Spytałam dlaczego, a ona "no bo nigdy nic normalnego nie jesz, tylko zawsze sałatki, jogurciki, owoce.." Raczej jej chodziło chyba o "osobe wiecznie_na_diecie" a nie "wegetarianke", tylko nie wiedziała jak to ująć w każdym razie słowo "wegetarianka" było tu nacechowane pejoratywnie
swoją drogą, jak już ciągnę tego oftopa:
zauważyłam, że bardzo często ludzie zawistnie komentują moją figurę, a zwłaszcza jak się dowiedzą, że nie jem mięsa. I to zazwyczaj od grubasek, a nie szczupłych dziewczyn słyszę, że jestem "sucha" (najczęściej), "niedożywiona", "chudzielec" itp. Nie rozumiem, tak ciężko ludziom znieść, że czuję się z moją dietą świetnie, i co za tym idzie nieźle wyglądam i nie mam problemów z tuszą?
Jagula - 2008-08-26, 17:25
| Amanii napisał/a: | Nie rozumiem, tak ciężko ludziom znieść, że czuję się z moją dietą świetnie, i co za tym idzie nieźle wyglądam i nie mam problemów z tuszą? |
ja miałam zawsze odwrotne argumenty w dłoni gdyż wyglądałam na kogoś komu niczego nie brakuje (a nawet ma nadmiary )
W liceum- jakieś 16 (17?) lat temu też szczęśliwie nie byłam jedyna w klasie (nie pamiętam ale troje na pewno). Na studiach - była nas już cała banda- zdominowaliśmy specjalizację (studiowałam z Ziną....) a na naszym pierwszym roku wprowadzono wege wersje obiadów (no....jednak kilka wojenek z paniami kucharkami też trzeba było uskutecznić bo próbowały kilku sztuczek )
Ech...ale początki- targowanie się w stołówkach o suche ziemniaki, wieczne tłumaczenia, totalny brak zrozumienia....
Mam nadzieję,ze teraz naszym juniorom jest znacznie łatwiej...a te ""wyzywania " od wegetarian to przecież komplement
mizumo - 2008-08-26, 17:33
| Amanii napisał/a: | | słyszę, że jestem "sucha" (najczęściej), "niedożywiona", "chudzielec" itp. |
Amanii, znam to. Z tym, że takie teksty słyszę też od ważących kilka kg więcej dziewczyn. Zazdrość? One opowiadają o dietach, a ja ich tylko słucham uśmiechając się pod nosem i rozmyslam, że gdyby nie jadły hamburgerów z colą i popołudnia spędzały aktywnie a nie przed telewizorem czy komputerem to żadna dieta nie byłaby im potrzebna...
kamma - 2008-08-26, 18:06
| Amanii napisał/a: | | bardzo często ludzie zawistnie komentują moją figurę |
Znam to, zazwyczaj odpowiadam: "A co, zazdrościsz?"
Przynajmniej moim ciotkom buzie to zamyka Bo chyba trafiam w sedno
mizumo - 2008-08-26, 19:14
Ja jestem zwykle bardzo opryskliwa w tym temacie i mówię delikwentce "lepiej się zajmij sobą" ale skutek jest i mam spokój
w przypadku rodziny tłumaczę, że najważniejsze jest zdrowie i samopoczucie (a kondycji to mi niejedna osoba zazdrości )
Tusia - 2008-08-26, 20:38
mizumo | Cytat: | że gdyby nie jadły hamburgerów z colą i popołudnia spędzały aktywnie a nie przed telewizorem czy komputerem to żadna dieta nie byłaby im potrzebna... | ... No nie przesadzajmy, mięsożerne grubsze dziewczyny nie muszą od razu tak się odżywiać, ja nie jem mięsa od ponad 7 lat a moja waga jest taka jaka była, gdy to mięso jadłam. I jest to "trochę" za dużo, i na pewno ja bym do Was mówiła z zazdrością.
mizumo - 2008-08-27, 06:47
Tusia, oczywiście masz rację, są też predyspozycje genetyczne, budowa, przemiana materii i szereg innych czynników To co napisałam, to tylko takie moje obserwacje wynikające też z rozmów. Niestety, żyjemy w takich czasach, w których większość ludzi preferuje w wolnym czasie iść na piwo/colę/hamburgera do baru niż na rower czy siłownię
Malati - 2008-08-27, 12:38
Samo odstawienie mięsa nie gwarantuje dużego spadku wagi.U mnie waga zleciała zaledwie 2 kilo w momencie zmiany diety.Samo nie jedzenie mięsa to za mało aby mówić ze dieta jest zdrowa i warunkuje dobrą sylwetkę i kondycję.Ale najczęsciej wegetarianizm pociąga za soba zmiane trybu zycia i zdrowe nawyki jedzeniowe
| mizumo napisał/a: | | Niestety, żyjemy w takich czasach, w których większość ludzi preferuje w wolnym czasie iść na piwo/colę/hamburgera do baru niż na rower czy siłownię |
Dokładnie,to bywa dość powszechne zjawisko.wiele oób jedzących mięso jest na bakier ze zdrowym trybem życia,ale też i u wegetarian tak bywa
| mizumo napisał/a: | | są też predyspozycje genetyczne, budowa, przemiana materii i szereg innych czynników |
Po sobie widze jak duże mają znaczenie właśńie genetyka czy przemiana materii.Ja od zawsze byłam drobna ,zreszta moja mama mając 50 lat waży 50 kg tyle samo co ja teraz Mój mąż natomiast tez jest wege a waży ponad 90 kg,na szczęscie większośc tego to nie tłuszcz Tak że róznie z tym bywa.kwestia indywidualna
Amanii - 2008-08-27, 15:57
wielki oftooooop!
| mizumo napisał/a: | | Niestety, żyjemy w takich czasach, w których większość ludzi preferuje w wolnym czasie iść na piwo/colę/hamburgera do baru niż na rower czy siłownię | i ja też wolę na piwo do baru niż na siłownie/rower
| czarna96 napisał/a: | | Samo odstawienie mięsa nie gwarantuje dużego spadku wagi.U mnie waga zleciała zaledwie 2 kilo w momencie zmiany diety. |
ja przytyłam po przejściu na wege
WRACAJĄC do tematu to może pytanie do wegedzieciaków: macie/mieliście jakichś kolegów-prześladowców?
Ja miałam jednego. Był (jest) super facetem, jednym z najfajniejszych kumpli z liceum, ale nie dało się nic zjeść przy nim spokojnie. Nawet na kanapkę z serem żółtym, czy batonika, mówił "trawa" Kiedyś przyniósł mi na przerwie kwiatka w doniczce i powiedział "zapomniałaś drugiego śniadania to ci przyniosłem". Kończyło się na tym, że czasem schodziłam zjeść do bufetu, albo na korytarz, żeby nie słyszeć nad głową "ale nie wciągnęłabyś czasem takiego pysznego kabanoska?" itp.
Wicia - 2008-08-30, 13:57
| Amanii napisał/a: | | "zapomniałaś drugiego śniadania to ci przyniosłem |
Facet z fantazją. Lubię takich
Canard - 2008-08-30, 15:15
Oj... Zdarzają się koledzy-prześladowcy. Przeważnie wypytują o wszystko: o dietę, poglądy itp. Ale przynajmniej mobilizują mnie do dowiadywania się więcej, więcej i więcej na temat zdrowej diety etc. Czasami mam ich dość! I tego ich gadania... Ostatnio przedstawiałam im kilka faktów na temat tego, że wegetarianizm jest zdrowy, a jedzenie mięsa nieetyczne itd. (sami zapytali, co o tym sądzę.. po raz enty, ale ok). Wszyscy jak jeden mąż uparli się, że na pewno nie dostarczam organizmowi potrzebnych składników, a jeśli chodzi o etykę to wywiązała się dyskusja, w której powtarzali się tak często, że w końcu im to wypomniałam i "grzecznie poprosiłam", żeby następnym razem mieli w zanadrzu więcej argumentów.
Oczywiście wg nich:
1. "Ludzie jedli mięso od zawsze."
2. "Jedzenie mięsa jest naturalne."
3. "To normalne, że jemy mięso."
4. "Nie ma w tym nic nieetycznego, bo zwierzęta są zabijane humanitarnie."
5. "Pan Bóg stworzył zwierzęta, żeby były podporządkowane człowiekowi."
6. "Jesteś jakaś dziwna."
Obaliłam wszystkie opinie (no.. może poza ostatnią ) bardzo szybko, ale oni i tak nadal chcieli dyskutować. Lubię rozmawiać o swoich poglądach, ale kiedy ktoś się powtarza to staje się nuuudne...
A swoją drogą: Czego teraz uczą w technikach gastronomicznych! Wege to zUo wg podręczników i zeszytów tamtejszych uczniów.. Wszędzie tak jest? A może kolega mi po prostu wmawia, że: "ma to nawet napisane w zeszycie/podręczniku od "czegośtam"" O_o?
P.S. O pytaniach typu: "może kiełbaskę z ogniska" nawet nie chce mi się pisać, bo to u mnie na porządku dziennym
adriane - 2008-08-30, 15:42
| Cytat: | | A swoją drogą: Czego teraz uczą w technikach gastronomicznych! Wege to zUo wg podręczników i zeszytów tamtejszych uczniów.. |
Nie wszędzie, nie wszędzie tak jest w szkołach w Łowiczu jest inaczej, uczy tam pani dietetyk, która jest wege i czasem nawet zaglada na to forum
kłapouchy - 2008-09-01, 12:37
no to ja też mogę mówić jedynie o moich doświadczeniach licealnych, kiedy przeszłam na wege miałam 14 lat, nie obnosiłam się specjalnie, ale wyszło na pierwszej wycieczce. Nawet pamiętam, że wiele osób też wtedy próbowało przejść na dietę wegetariańską w liceum na wycieczkach nie było problemu - miałam zawsze osobne menu (oprócz mnie jeszcze moja przyjaciółka była wege i jedna osoba dopuszczała ryby), do kanapek nikt mi nie zaglądał, głupich uwag nie słyszałam (raz jeden kolega rzucił tekst o trawie i o tym, że ludzie przechodzą na wege bo taka moda, o tyle śmieszne, że wcześniej sam próbował nie jeść jakieś kilka miesięcy mięsa), tylko raz na obozie były teksty o wyciąganiu sobie szynek z kanapek, podawanie kotleta z kapusty polanego mięsnym sosem itp (o tyle chamówa, że dieta była zgłaszana wcześniej przez moich rodziców i organizator twierdził, że nie ma problemu). mnie interesuje jak to jest np. w szkole podstawowej, kiedy jest taki czas, że presja grupy jest silna. I jak to jest u chłopców, bo pamiętam, że w szkole podstawowej istniała wśród nich, że tak powiem silna hierarchia, każdy musiał dowieść tego, że nie jest "mięczakiem" i wypracować sobie pozycję, czy niejedzenie mięsa może stanowić tu problem?
rosa - 2008-09-02, 14:19
moi synowie nie byli do tej pory przesladowani w szkole, nikt ich nie wysmiewał i nie wyzywał, ale może to specyfika małej szkoły?
zobaczymy jak będzie w gimnazjum, ale S na szczęście ma wsparcie w familii
qqewer46 - 2008-09-06, 14:19
W gimnazjum mam fajna klasę, pytają się o to czy nie mam ochoty zjeść mięsa, starają się mnie nie obrazić, a jak ułomy z innych klas są niemili to mnie bronią i mówią że tamci są zazdrośni.
Piszę to na podstawie przeżyć na 3 dniowym obozie integracyjnym w Małżu(tata zrobił maki i zupe a ja od razu po przyjeździe wsadziłem to do lodówki).
Była śmieszna sytuacja bo Paweł H. w zeszłym roku na wycieczce ze szkołą(chodzi ze mną teraz do klasy w gim.) obraził wegan(nie wiedział że tata jest weganem), no i się pokłóciliśmy a on miał później wyrzuty sumienia, a w tym roku, na stołówce w Małżu kolega z pokoju też zaczął coś mówić obrażliwego o weganach(nie wiedział że jestem weganem) ale Paweł szybko coś mu szepnął do ucha i tamten przestał mówić.
A co do wagi, mama mówi że szkielet,babcia że szkielet, a w klasie jestem raczej średni pod tym względem(chyba 4 chłopaków jest cięższych i jakieś 4 dziewczyny a mamy 9 ch. i 14 d.) z powodu wzrostu bo jest 4 ch. niższych odemnie o jakieś 15-20cm a d. są raczej szczupłe
Canard - 2008-10-23, 12:44
Wiem, że odkopuję temat, ale nie mogę się powstrzymać (jak zwykle, zresztą).
Tak..
W poniedziałek byłam z koleżankami na cholernie niezdrowej pizzy. Kiedy dostałam połówkę swojej wegetariańskiej od razu było skrzywione spojrzenie i obrzydzone "fuuj.." K. I tak zupełnie przez przypadek nawiązała się rozmowa o wegetarianizmie...
K: Ale przecież i tak kiedyś będziesz musiała zacząć jeść mięso.
Ja: Nie. Dlaczego tak sądzisz?
K: Bo nie da się żyć bez mięsa, nie dostarczasz sobie potrzebnych składników.
Ja: Dostarczam i czuję się świetnie.
K: Pff... Ciekawe jakby wyglądały twoje wyniki badań..
Ja: Z tego, co wiem, wszystko z nimi ok.
K: Tia.. Zrób sobie za 10 lat...
Ja:
K: A jak będziesz w ciąży to co będziesz jadła?
Ja: Na rynku jest ogromny wybór zdrowych produktów bezmięsnych, które dostarczą mi wszystkich potrzebnych elementów.
K: Przecież wiem, co mówię. Jestem na medycznym (profilu w LO). A swoje dziecko czym będziesz karmić? Chyba będziesz mu dawać mięso..?
Ja: Nie.
K: <zbulwersowana> Jak to? Przecież to głupie! Dziecko musi jeść mięso! Oja.. Ty chcesz je zabić? <przerażona mina>
Ja: Nie, po prostu nie będę karmić go cierpieniem zwierząt. Poza tym udowodniono, że dieta wegetariańska jest odpowiednia dla osób w każdym wieku. Dla dzieci również.
K: Boże...
Ja: <próbuję się nie śmiać z K.>
Druga rozmowa następnego dnia w internacie, na stołówce podczas obiadu... (były gołąbki.. na szczęście sos osobno i bez dodatków mięsnych..)
K: Patrzcie na jej talerz.. (na moim talerzu były ziemniaki z sosem)
Ja:
Inni: O co ci chodzi? Jak nie je mięsa to jej sprawa...
K: Ale ona powiedziała, że nie będzie dawać swojemu dziecku mięsa.!
M: Oja.. Weź nie przesadzaj, dziewczyno.. (to do mnie)
Ja: Bez mięsa można żyć i normalnie funkcjonować.
M: Ale to, że ty nie jesz niczego nie zmieni.
Ja: Skoro w ten sposób chcesz sobie tłumaczyć to ja ci nie bronię..
A: Właśnie. Wiesz, ile istnień zabija jeden człowiek? (też wege)
M: Przecież ty ich nie zabijasz, ty po prostu JESZ. Nic nie zmienisz.. Poza tym człowiek jest drapieżnikiem.
Ja: Nie. Człowiek jest wszystkożerny.
M: Czyli je mięso.
A: Czyli może wybierać.
K: Nie kłóćcie się ze mną. Mam rozszerzoną biologię i wiem, że bez mięsa nie można żyć.
Ja: Tak, masz rozszerzoną biologię od dwóch miesięcy...
K: Ale moja mama jest biologiem.
A: Ale nie dietetykiem.
K: Pff...
A: Wiesz co K., usprawiedliwiaj siebie jak chcesz, ale ja i tak wiem swoje...
K: Zobaczycie. Źle na tym wyjdziecie.
Ja: A ty na pewno lepiej.. <ironia>
K: Oczywiście, że tak.
A: Idziecie na basen?
Ja: O 15.
A: Ok. K.?
K: Nie, idę z M. na kebab.
K. do dziś jest strasznie zbulwersowana tym, że moje dziecko będzie wege. (oczywiście, zaznaczyłam, że tylko do czasu aż będzie w stanie samo o sobie decydować.. później samo wybierze). Śmieszą mnie tacy ludzie... O wege nie wie praktycznie nic, a próbuje udowadniać, jaka jest mądra Ostatnio A. dowiedziała się jeszcze, że zabija kurczaki, bo je jajka, a "wegetarianie przecież nie jedzą"..
kamma - 2008-10-23, 15:16
| Canard napisał/a: | | K: Bo nie da się żyć bez mięsa, nie dostarczasz sobie potrzebnych składników. |
Na drugi raz spytaj, o jakie tajemnicze składniki chodzi
Ania D. - 2008-10-23, 21:26
Zapytaj też, w czym dostarczają tryptofan, metioninę i walinę, których to aminokwasów brakuje w mięsie
kofi - 2008-10-24, 10:27
| kamma napisał/a: | | Canard napisał/a: | | K: Bo nie da się żyć bez mięsa, nie dostarczasz sobie potrzebnych składników. |
Na drugi raz spytaj, o jakie tajemnicze składniki chodzi |
U Daniela w przedszkolnej stołówce też odbywały się takie rozmowy. Oczywiście na poziomie przedszkolnym. Któregoś razu np. Ola powiedziała, że dziwi się że D. nie je mięsa, bo ono zawiera mnóstwo witamin i składników odżywczych. Powiedziałam Danielowi, zeby zapytał jakich konkretnie witamin i składników odżywczych, bo przypuszczam, że wszystkie można znależć gdzie indziej. Ola zapewne powtórzyła to, co powiedzieli jej rodzice, bo była wielbicielką Daniela i byc może jego placki ziemniaczane były atrakcyjniejsze od jej kotleta.
Nakleiłam sobie w pracy w dość widocznym miejscu wlepki "To nie cielęcina, to moje dziecko" i "To nie wieprzowina, to moja mama" i nie usłyszałam jeszcze komentarza (pracuję w LO i Tech.), że bez mięsa nie można żyć. No, ale może nie chcą podpaść
maga - 2008-10-24, 17:38
| Ania D. napisał/a: | Zapytaj też, w czym dostarczają tryptofan, metioninę i walinę, których to aminokwasów brakuje w mięsie |
To jest ostatnio nasza (tzn. moja i męża) ulubiona rozrywka, gdy ktoś próbuje wkręcać nam kwasy typu: "nie dostarczasz sobie odpowiednich składników", "twoje dziecko urodzi się z wadami" lub "białko to tylko w mięsie" Fajnie jest widzieć opadające szczęki i zmieszanie na twarzach oponentów Takie zdanie skutecznie ucina jałową dyskusję
natasha - 2008-10-25, 19:30
moi znajomi jeszcze nie wiedzą ^^ dopiero co poszłam do nowego licum. W gimnazjum jeszcze kilka osób wiedziało, mówili po prostu "ja bym tak nie mógł" i na tym się kończyło. nie wdawaliśmy się ze sobą w dyskusje. z resztą wiedzę o żywieniu mam jako finalista ogólnopolskiego konkursu o żywieniu, więc czepianie się rzekomej nikłej wartości odżywczej mojej diety kończy się niepowodzeniem
dziadek: a skąd masz białko?
ja: w diecie wegetariańskiej nie występują problemy z poborem białek gdyż jest to jeden z najbardziej powszechnych związków organiczych w przyrodzie. udowodniono iż chociaż niewiele roślin samo w sobie ma zawartość białka dorównującą mięsu, to połączenie kilku produktów spożywczych daje białko o dużej wartości odżywczej nawet przewyższającej białka mięsa, dodatkowo spełniając wymogi urozmaiconej diety.
nie dziwię się rodzinie że szybko porzucili próby przekonywania mnie do mięsa
jeśli w nowej szkole pojawi się temat wegetarianizmu to nie mam zamiaru zaprzeczać że nie jem mięsa. dopuki nikt nie pyta to ja też się nie czepiam-taka moja dewiza
gorzej zniosła to rodzina, zwłaszcza babcia, która jako argument podawała mi fragmenty z biblii mówiące o karmieniu żydów po wyjściu z egiptu przpiórkami. i przez pierwsze 3 dni codziennie słyszałam że dostanę ostoporozy
maga - 2008-10-26, 07:42
natasha, brawo! Ja jak w liceum zrezygnowałam z mięsa to nie miałam zielonego pojęcia o zdrowym odżywianiu. Ale wtedy słowo "wegetarianizm", choć tajemnicze, było wśród moich rówieśników modne, więc nie miałam w swojej grupie wiekowej problemów (zresztą wielu znich chwilowo mięsa nie jadło). Gorzej było z ludźmi starszymi, ale jakiejś wielkiej traumy z tego powodu nie doświadczyłam. Powiem szczerze, że teraz bywa gorzej....
Canard - 2008-11-06, 18:14
Moja nauczycielka od biologii przy okazji omawiania układu pokarmowego stwierdziła, że dieta wegańska jest dla człowieka wręcz zabójcza.
Inteligencja ludzka nie zna granic... Ehh...
Kilmeny - 2009-12-01, 21:50
Wcześniej to było tylko, że nie lubię mięsa, a o wege wiem coś więcej (poza historyjkami o wegetarianach z anemią) od stosunkowo nie dawna. Wie o tym tylko jedna moja koleżanka, bo akurat z nią wracałam ze szkoły. A nieco wcześniej dziewczyny w szatni rozmawiały o tym, że E. jest wegetarianką i zaczęło się od tego: "Jak tak można?", a później: "Czy nie lubisz bekonowych chipsów, kebabów itd.?". Ale to w sumie nie jest moja sprawa, nie chodzę do tej klasy. Tylko wkurza mnie, że ostatnio moja klasa lubuje się w gadaniu o... kiełbasie. Jak jeszcze raz rozpoczną tą dyskusję, to im powiem, żeby z łaski swojej przestali. No i przy okazji dowiedzą się, jakie ja mam na ten temat poglądy.
Gosia. - 2010-05-18, 07:51
Ostatnio moja przyrodniczka gadała na lekcji jakie to mięso niezdrowe, że naszpikowane antybiotykami itp., a za chwilę, że wszyscy muszą jeść mięso... tsaaa, faajnie... juz się nie odzywałam, że chcę być wege, bo by mnie zjadła
Figa - 2011-01-28, 04:56
Kiedy mieszkalismy w Polsce i Marcelina chodzila do, oczywiscie, poskiej szkoly, miala tam niezla droge do przebycia. Teksty w rodzaju "mama o ciebie nie dba bo ci nie daje miesa" albo "bedziesz miala bialaczke", "nie urosniesz" byly na porzadku dziennym. Codziennie przynosila do domu jakis nowy komentarz, ktory zostawial mnie z otwarta paszczeka (z szoku). Dyrektorka zawiadomila nawet pracownikow spolecznych, bo zaniedbuje dziecko. Utworzyly sie wrecz "bojowki" dzieci, ktore na przerwach probowaly przekonac Marcelke do slusznosci jedzenia miesa, za pomoca argumentow w rodzaju "bog stworzyl zwierzeta zeby je zjadac". Masakra. Byla nowa i nie bylo jej latwo. W sumie przez 2 lata miala tylko jedna kolezanke. Reszta oglosila ja dziwadlem i juz. (fakt, ze ma nietypowe zainteresowania jak na swoj wiek, ale to raczej plus, ze dziecko uczy sie w wolnych chwilach sama chinskiego i pisze powiesci, niz wisi na TV).
Teraz jestesmy w Wenezueli i wegetarianizm kojarzy sie tu z jakas podejrzana religia. Albo Marcelina mi nic nie mowi, albo faktycznie nikt nie komentuje jej stylu zywienia.
Mnie tez nie bylo nigdy latwo, nawet teraz, w 21 wieku ludzie po prostu nie wiedza, nie ufaja. Lekarze patrza na nas jak na zbrodniarzy. Malo kto tak naprawde jest tutaj wege, wegetarianizm to znaczy jesc ryby i kurczaki i... ciezko sie zyje z ubogoscia produktow innych niz mieso (bo tutaj je sie mieso mieso i na deser mieso). Ostatnio znajoma wyrazila szczere zdumienie, ze zelatyna jest ze zwierzaka. "a przeciez slodka..."
Matik - 2011-12-18, 14:50
Pozwolę sobie odnowić, chodzę do szkoły gastronomicznej i mam jedną nauczycielkę od podstaw żywienia która miała chyba jakieś niemiłe przeżycia z wegusami, bo w każdym możliwym momencie podkreśla niedobory wegetarian itp. Mam jeszcze nauczycielkę od technologii żywienia(gotowanie teoria i praktyka) która na początku mówiła że będzie stawiać jedynki jak ktoś czegoś nie zje ale grupa mnie poparła i pani zrozumiała że nie jem mięsa a nie staram się nie jeść
W szkole na ognisku integracyjnym powiedziałem że nie jem mięsa, część osób nie uwierzyła część była bardzo ciekawa co i jak A i dodam że jestem tak chudy że nikt mi nie chce wierzyć że przytyłem trochę na wegetarianiźmie.
|
|