| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Ciąża i poród - kontakt ze szpitalem po porodzie w domu
NiokoTyx - 2008-10-13, 10:33 Temat postu: kontakt ze szpitalem po porodzie w domu urodziło się drugie maleństwo (taaa niezłe maleństwo 4,5 kg i 57 cm)
rodziłam w domu sama z mężem, było niesamowicie, szybko instynktownie i przede wszystkim nikt mi nie mówił co i jak mam robić,
kiedy mały był już poza brzuchem ale jeszcze przyczepiony jeszcze pępowiną przyszła do nas znajoma bioterapeutka która odbierała mój poprzedni poród i sprawdziła czy wszystko w porządku ze mną i z dzieciaczkiem,
jak juz sie wszystko uspokoiło to poszliśmy spać z zamiarem pojechania następnego dnia do szpitala, żeby zbadać krew małego pod względem konfliktu serologicznego i założyć mu książeczkę i inne papierkowe rzeczy.
pojechaliśmy koło 12 razem z mężem i moją mamą na żelazną, gdzie okazało sie ze nie ma nikogo kto by mógł zbadać małego i pobrać mu krew , siedzieliśmy tam do jakiejś 16 i wyszliśmy z niczym, nawet nie wypisali metryczki bo stwierdzili ze oni nie mogą
pojechaliśmy na solec gdzie o 17 lekarz powiedział ze muszę zostać na noc bo nie zdążą zrobić wszystkich badań (muszę zaznaczyć ze ja nienawidzę szpitali....) ogólnie sie zgodziłam , na jedną noc, której w ogóle nie przespałam ,
wieczorem przebadali małego pobrali mu krew i inne takie, i po kłótni z pielęgniarką ze nie oddam jej dziecka do mycia i ze zamierzam leżeć z małym w łóżku a nie zostawić go w tym strasznym wozidełku, zostaliśmy sami w sali
o jakieś 6 rano przyszła pielęgniarka stwierdzając ze muszą mi pobrać krew (myślałam ze to w sprawie konfliktu, ale okazało się ze to zwykła morfologia była)
następnie koło 10 przyszedł jakiś lekarz z tuzinem studentów pokazując mnie jako dziwaka mówiąc "a to jest TA pani co rodziła w domu"
o 11 przyszła pediatra z pomocą , od której dostałam opieprz że nie czekałam na nią z rozebranym noworodkiem , bo ona przecież nie ma czasu czekać aż go rozbiorę przy niej
na pytanie czy są już wyniki badań, łaskawie zajrzała do karty i powiedziała że są i że mały ma grupę 0rh+ , więc ja jej mówię że chyba w takim razie powinnam dostać immunoglobulinę, a ona machnęła tylko ramionami i wyszła
o jakieś 15 zadzwoniłam do męża że ma do mnie natychmiast przyjeżdżać bo nikt mi nic nie mówi, i nawet nie kwapi się żeby do mnie zajrzeć i powiedzieć kiedy mogę wreszcie wyjść z tego wielkiego zbiorowiska chorób i zarazków
o 16 przyjechał mój mąż, ale niestety spóźnił się na tyle że został tylko już lekarz dyżurny który był cieciem do kwadratu i na pytanie mojego męża , dlaczego nikt do mnie nie przyszedł i dlaczego nic nie wiemy na temat wyników badań , burknął na niego i wyrzucił go z gabinetu
całe szczęście że przyjechał moja mama która umie gadać z zadufanymi dupkami i dowiedziała się że właśnie koleś będzie prz4eprowadzał dwie cesarki pod rząd i nikt nic nie wie że ja miałam być tylko na jedną noc i że nie będą się śpieszyć z badaniami bo przecież zostaje na noc
o jakiejś 19 kiedy przyszła jakaś położna , nawrzeszczałam na nią nie ograniczając się w słowach i mówiąc że ja na pewno nie zostanę na noc
ona powiedziała , że wyniki badań małego już są i że mogli mi by podać zastrzyk ale muszą zbadać jeszcze moją krew, i dopiero wtedy pobrała mi krew na badanie grupy krwi i okazało się żę wyniki nagle mogą być w ciągu godziny, ale że na zastrzyk musi się zgodzić lekarz (ten cholerny ciec który omijał nas z daleka jak zobaczył ze ten człowiek który na niego nawrzeszczał to mój mąż )
w końcu o jakiejś 20:30 lekarz łaskawie się zgodził że mogę dostać zastrzyk i że jak chce to mogą mnie wypisać do domu
dostałam zastrzyk małego wypisano mnie też, ąle na pytanie a co z metryczką???? powiedzieli i lekarz i położne i pielęgniarki , że one nie wiedza i że nie mogą wypisać , żebyśmy zgłosili się do urzędu
ok, wyszłam z tego cholernego szpitala, z zastrzykiem i książeczką dziecka w której było napisane że jest teoretycznie urodzony 28 września o 13:00
kiedy mąż pojechał do urzedu w którym to ja jestem zarejestrowana to tam mu powiedziano , że to szpital powinien zgłosić do urzedu mu najbliższemu , czyli na andersa, wiec mąż pojechał tam a tam okazało się że pani tez nie wie kto ma to wypisac i że ona nie może, ale że skontakyuje sie z przełożonym i żebyśmy zadzwonili następnego dnia
w poniedziałek okazało się że jej przełożony powiedział że on tez nie może tego wypisać , że powinien to wypisać lekarz, albo położna kiedy przyjechaliśmy do szpitala, niezależnie od tego czy był przy porodzie czy nie. i że jeżeli tego nie zrobił to trzeba założyć sprawę do sądu o ustalenie treści aktu urodzenia....w tym momencie zaczęłam walić głową w ścianę (całe szczęście że nie załatwiałam tego osobiście tylko przez męża, bo któryś z tych urzędników na pewno by zginął
no wiec następnego dnia mój mąż pojechał znowu do szpitala i tym razem poszedł do dyrektorki i zrobił jej taką scenę, że ta wykonała jeden telefon i położna natychmiast wypełniła metryczkę, ale kiedy pojechaliśmy z ta metryczką w ten piątek do urzędu okazało się że metryczka została , źle wypełniona, że brakuje pieczątek i że nie ma wpisanych adresów zameldowania ani miejsca urodzenia dziecka i że ona nie może na podstawie takiego dokumentu dać aktu urodzenia....
no wiec jakieś 10 minut temu dostałam telefon od męża że już właśnie poprawili metryczkę przybili pieczątki i że jedzie do urzędu ma nadzieję że to ostatni raz
tak więc Dorian Wiktor jest na razie nielegalnym obywatelem już od ponad dwóch tygodni
rada na przyszłość jak nie ma nikogo przy porodzie kto mógłby wypisać metryczkę , wołać pogotowie , bo oni maja prawo wypisywać metryczki, a i tak w razie czego możecie się nie zgodzić na zabranie do szpitala
ja gdyby nie ten zastrzyk tez bym nie pojechała
dżo - 2008-10-13, 10:51
NiokoTyx, o matko , az mi się słabo zrobiło, tez zamierzam rodzić w domu ....
Capricorn - 2008-10-13, 10:55 Temat postu: Re: kontakt ze szpitalem po porodzie w domu
| NiokoTyx napisał/a: |
(...) trzeba założyć sprawę do sądu o ustalenie treści aktu urodzenia. (...)
tak więc Dorian Wiktor jest na razie nielegalnym obywatelem już od ponad dwóch tygodni
|
Dorianie Wiktorze, witaj na świecie pełnym absurdów.
NiokoTyx - 2008-10-13, 10:58 Temat postu: Re: kontakt ze szpitalem po porodzie w domu
| Cytat: | | Dorianie Wiktorze, witaj na świecie pełnym absurdów. |
taaa a co śmieszne, żeby założyć sprawę w sądzie musiałabym udowodnić , że to ja go urodziła, a nie np go komuś ukradłam
kamma - 2008-10-13, 11:00
Wniosek: Polska nie jest gotowa na porody w domu. A powinna.
NiokoTyx, gratuluję synka i spokojnego porodu I życzę, żeby wszelkie urzędowo-szpitalne sprawy były jak najszybciej za Wami!
frjals - 2008-10-13, 11:00
Co za cyrk!
Malinetshka - 2008-10-13, 11:02
Ale jazda......
NiokoTyx, gratuluję tak wspaniałego porodu..
Capricorn - 2008-10-13, 11:02 Temat postu: Re: kontakt ze szpitalem po porodzie w domu
| NiokoTyx napisał/a: |
taaa a co śmieszne, żeby założyć sprawę w sądzie musiałabym udowodnić , że to ja go urodziła, a nie np go komuś ukradłam |
ja pierdzielę!
ale - może jakiś filmik masz z porodu?
NiokoTyx - 2008-10-13, 11:10
mam zdjęcie jak siedzę z nim tuz po ale niezbyt cenzuralne wklejam samego Doriana, jeszcze przyczepionego do mnie
Kasumi - 2008-10-13, 11:29
Wow, ale jazda.
Ja też zamierzam urodzić w domu i takie historie mnie przerażają no ale lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć, ostatecznie, i w razie czego szykować jakąś ciężką artylerię na cały ten system...
Podziwiam, że rodziliście bez asysty - za pierwszym razem rozumiem, że też w domu? Bez komplikacji? Pytam, bo czasem tracę nadzieję, że da się pierwsze dziecko urodzić "samodzielnie" w domu
Ale historie dziewczyn, którym się udało bardzo mnie podnoszą na duchu
Gratuluję synka i wszystkiego dobrego dla Was!
Malinetshka - 2008-10-13, 11:30
Witaj, Dorianie
Mala_Mi - 2008-10-13, 11:31
NiokoTyx, na początek gratulacje i uściski dla małego.
Jestem zdziwiona Waszymi problemami, ja też rodziłam w domu i wszelkie sprawy urzędowe poszły bardzo gładko. Tyle tylko, że u nas była położna, która wystawiła i książeczkę zdrowia, i odpowiednie zgłoszenie do urzędu.
Ponieważ my decydując się na poród w domu, postanowiliśmy nie ruszać się z małą z domu i to nie tylko w dniu porodu, wszystkie sprawy związane z badaniami Kalinki załatwiliśmy u nas w domu.
Drugiego dnia po porodzie poprosiliśmy o przyjazd do domu i pobranie badań małej pielęgniarkę, wyniki zrobiliśmy w prywatnym laboratorium. Czwartego dnia po porodzie przyjechała do nas na wizytę pediatra-neonatolog.
Wszystko to da się załatwić, trzeba tylko trochę wcześniej znaleźć odpowiednie osoby i umówić się z nimi.
Trochę też mnie dziwi to, że zdecydowałaś się położyć z małym do szpitala bez potrzeby, tylko po to, żeby zrobić badania , przecież teraz jest tyle lekarzy i pielęgniarek, które mogą przyjeżdżać na wizyty domowe.
A jeśli jeszcze chodzi o urząd i akt urodzenia, to pamiętam, że w zgłoszeniu, które nam wystawiła położna, była możliwość wybrania opcji - urodzony w domu z pomocą fachową (czyli położnej) albo bez takowej pomocy. Więc w urzędzie przewidują też, że dziecko może przyjść na świat bez osoby "uprawnionej do przyjmowania porodów".
Może gdybyście zamiast do szpitala pojechali od razu do urzędu byłoby lepiej
Ale skoro stało się inaczej, życzę dużo cierpliwości i dystansu do spraw urzędowych. Jestem pewna, że wszystko da się załatwić bez większych problemów. Trzymajcie się.
NiokoTyx - 2008-10-13, 11:52
pewnie że da sie urodzić w domu mi wmawiali że sie nia da urodzić samemu 4, 5 kg dziewuszki i jak opowiadałam lekarzom że urodziłam ja sama bez znieczulenia, cięcia i cesarki to stwierdzają że to niemożliwe
a ja uważam że kobieta jest tak skonstruowana żeby urodzić swoje dziecko bez niczyjej pomocy
ina - 2008-10-13, 12:20
NiokoTyx, gratuluje okazałego wegedzieciaczka
orenda - 2008-10-13, 12:48
NiokoTyx, gratulki!
też mieliśmy przejścia po porodzie w domu, ale nie aż tak...Trzymajcie się.
agaw-d - 2008-10-13, 12:52
NiokoTyx, ogromne gratulacje
Lily - 2008-10-13, 13:46
NiokoTyx, gratulacje, a tym urzędasom to (xyggyrefrbbr), nie będę się przy dziecku Twym niecenzuralnie wyrażać
Salamandra*75 - 2008-10-13, 19:42
piekne imię:Dorianie Wiktorze witaj na wegedzieciaku.
Ja też nieanwidzę szpitali!!!Mnie położna terroryzowała przy kazdym obchodzie wskazywała palcem:O to jest ta Pani co nie je mięsa nie pan doktor jej cos powie bo ona dziecku krzywde zrobi!!!!
YolaW - 2008-10-13, 20:39
NiokoTyx gratuluje szybkiego i domowego porodu Sliczne imie wybraliscie dla Synka. Zdjecie jest piekne - taka spokojna minka...widac, ze spokojnie przyszedl na swiat...
Wspolczuje przejsc z urzednikami i personelem szpitalnym Te przeszkody to oni chyba mnoza specjalnie bo nawet tu w Zorach na prowicncji kolezanka nie miala problemow po porodach domowych... Grunt, ze wywalczyliscie pewne rzeczy...szkoda ze tyle to zajelo i musieliscie sie uzerac zamiast celebrowac pierwsze dni z Waszym Synkiem...
PS. Od poczatku chcieliscie rodzic bez pomocy poloznej czy tak po prostu wyszlo?
daria - 2008-10-13, 20:46
NiokoTyx, gratulacje i jestem pełna podziwu!
DagaM - 2008-10-13, 21:22
NiokoTyx, jesteś niesamowicie odważna i dzielna! Ogromne gratulacje A to co napisałaś o załatwianiu formalności - totalna załamka A już najbardziej szokuje mnie znieczulica pediatry. No kto to widział, żeby rozebrać noworodka i czekać na panią doktor, bo ta nie ma czasu To lepiej, żeby dziecko marzło, albo przeziębiło się? Nie no, w głowie mi się to nie mieści.
Malati - 2008-10-13, 22:06
Gratukacje dla Was NiokoTyx,sliczny jest wasz synek
Dorota - 2008-10-14, 08:53
Ogromne gratulacje NiokoTyx i witam Doriana Wiktora
dort - 2008-10-14, 10:23
to moja rada na przyszlość: szpital NIe Ma prawa odmówić zbadania i wystawienia metryczki dziecku urodzonemu w domu, jeżeli odmawiają tego to żądajcie na piśmie takiej odmowy i wyjaśnienia na czym opierają tą odmowę (nie sądze żeby ktoś się odważył coś takiego podpisać) a jak uporczywie migaja się od tego obowiązku wezjijcie policję - wtedy panowie mundurowi przypomną lekarzom i personelowi szpitalnemu o ich obowiązkach
i jeszcze jedno do warszawiaków - omijajcie szpital na Żelaznej
gratuluje ślicznego i zdrowego synka
dżo - 2008-10-14, 10:46
dort, bardzo cenne informacje, dziekuję
Mala_Mi - 2008-10-14, 10:56
A ja cały czas nie do końca rozumiem po co po porodzie domowym jeździć ze zdrowym dzieckiem do szpitala. Prywatne wizyty domowe nie są aż takie drogie (w porównaniu na przykład z opłatą za rodzinną salę porodową w szpitalu), a przecież po to decydujemy się rodzić w domu (przynajmniej ja tak miałam), żeby nie ciągać noworodka w pierwszych dniach jego życia po obcych dla niego miejscach, gdzie pełno jest zarazków, obcych zapachów, nieprzyjemnych dźwięków itp.
NiokoTyx - 2008-10-14, 11:07
od początku chcieliśmy rodzic sami ze sobą, mieliśmy na telefon ta moją znajomą która odbierała tez oliwkę i jak by wiedziała kiedy przyjść to razem ze swoim facetem ,masażystą (też bioterapeuta) , przyszli dokładnie po tym jak juz mały był poza brzuchem , ale jeszcze był "przyczepiony", czyli dokładnie wtedy kiedy juz tolerowałam "obcych"
niesamowicie się czułam , rodząc tylko z mężem i zwierzakami, (bo Oliwię wzięła moja siostra do siebie) więc miałam ciszę i spokój, robiłam dokładnie to co chciałam i kiedy chciałam, na początku kiedy jeszcze skurcze były słabe zjadłam trochę winogron i francuskie rogaliki popijając mlekiem sojowym, a potem przez cały poród duuuużo piłam, w sumie chyba wypiłam ze 4 litry wody
na dywanie rozłożyliśmy prześcieradła i nie przejmowałam sie w jakiej pozycji siedzę, leże, stoję czy robię inne akrobacje, jak miałam ochotę wydawać dziwne dźwięki to to robiłam ,, jak miałam ochotę chodzić w koło to chodziłam, a Max był gotowy żeby w każdym momencie pomóc mi się przemieścić, albo po prostu mnie przytrzymać podczas skurczu, lub po prostu masował mi punkty na plecach które rozluźniały napięcie,
w pewnym momencie, jakoś w połowie, stwierdziłam że jestem zmęczona i padłam w dziwnej pozycji na stos poduszek i Max powiedział , że zasnęłam na godzinę (mi się wydawało że leżałam tylko jakieś 10 min) po czym sie obudziłam i skórcze zaczęły się znowu
najfajniejsze było to że było cicho i półmrok bo były zasłonięte firanki i mogłam się skupic tylko i wyłącznie na sobie
a apropo formalności to udało się wreszcie złożyć wszystkie dokumenty do urzędu żeby wydali nam akt urodzenia i żebyśmy mogli zgłosić go w kolejce do becikowego
dodaje zdjęcie Oliwi z Dorianem
[ Dodano: 2008-10-14, 12:12 ]
| Mala_Mi napisał/a: | A ja cały czas nie do końca rozumiem po co po porodzie domowym jeździć ze zdrowym dzieckiem do szpitala. Prywatne wizyty domowe nie są aż takie drogie (w porównaniu na przykład z opłatą za rodzinną salę porodową w szpitalu), a przecież po to decydujemy się rodzić w domu (przynajmniej ja tak miałam), żeby nie ciągać noworodka w pierwszych dniach jego życia po obcych dla niego miejscach, gdzie pełno jest zarazków, obcych zapachów, nieprzyjemnych dźwięków itp. |
ja musiałam zbadać krew małego i w ciągu 72 godzin dostać zastrzyk jak by się okazało że on ma Rh+ , a żeby dostać taki zastrzyk musi on być przepisany przez ginekologa, wiec zeby to zrobić w domu musiałabym zawołać kogoś kto by pobrał krew małemu, pobrał krew mi, i położnika żeby zlecił zastrzyk , który państwowo jest darmowy ale prywatnie podejrzewam że kosztował by kolejna stówę
przy oliwi było trochę inaczej , bo byliśmy ubezpieczeni w Limie i załatwiało się to szybciej, a metryczkę wystawiło pogotowie które przyjechało 2 dnia po porodzie
Mala_Mi - 2008-10-14, 12:14
My też zaraz po porodzie badaliśmy krew Kalińci, robiąc to wszystko prywatnie w domu. Woleliśmy zapłacić, niż ciągać ją po przychodniach albo szpitalach i Wasz przykład jeszcze mnie utwierdza w tym, że warto było. Ale rozumiem, że czasem nie można sobie pozwolić na wydanie pieniędzy na prywatne badania.
Dobrze, że w urzędzie dało się już wszystko załatwić. Pozdrowienia
olgasza - 2008-10-14, 13:07
NiokoTyx, gratuluje serdecznie takiego wspanialego porodu i nie zazdroszcze nerwowki w szpitalu i urzedach...
Ale dobrze, ze juz pozalatwialiscie , co trzeba.
Zdjecie rodzenstwa - slodycz sama. Usciski dla was!
YolaW - 2008-10-14, 19:57
Piękny opis porodu...mam nadzieję, że jeszcze taki będzie mi dany
Uściski dla rodzeństwa!!
Kjójik - 2008-10-14, 20:13
NiokoTyx gratuluje zdrowego synka!!
Tyle sie mowi o porodach w domu ale jak widać Polska jeszcze do tego nie dorosla!!!
Amanii - 2008-10-14, 21:01
kurcze a ja bym się bała tak sama... z położną w domu jak najbardziej, ale tylko z mężem? a jakby (nie życzę nikomu oczywiście) coś się zaczęło dziać? nie wszystko wychodzi na badaniach przed... jakby np dziecko było owinięte pępowiną? dusiło się.. cokolwiek złego..
dużo pewniej bym się czuła, gdyby był przy mnie ktoś wprawiony w odbieraniu porodów.. pierwszy raz słyszę, żeby ktoś tak rodził zupełnie sam. ja bym umarła ze stresu
gratuluję pięknego synka i życzę lekkich przepraw z urzędnikami
Kashmiri - 2008-10-15, 12:27
NiokoTyx, gratulacje, wspaniale się Wam udało. A urzędy, cóż... działaja dość absurdalnie czasem.
magcha - 2008-10-15, 12:42
NiokoTyx gratulacje! Jestem pełna podziwu dla Was!
adriane - 2008-10-15, 17:48
Pozdrawiam i gratuluję bardzo
orenda - 2008-10-15, 21:23
| Amanii napisał/a: | | jakby np dziecko było owinięte pępowiną? | My też rodziliśmy sami, bo położna nie zdążyła dojechać. Zoja urodziła się owinięta pępowiną, szybko ją odwinęliśmy i było ok. Przecież obecność kogokolwiek nie uchroni przed owinięciem pępowiną.
zina - 2008-10-15, 21:52
NiokoTyx, sie w glowie nie miesci ile czasu jeszcze musi uplynac zeby ludzie nie patrzyli na rodzaca w domu jak na wariatke
Wspanialy porod, szczerze zazdroszcze takiej intymnosci i gratuluje synka Doriana
Cudny!
|
|