| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Wiek poniemowlęcy - Jak wy to robicie?
Magdalena - 2009-03-28, 22:53 Temat postu: Jak wy to robicie? Mam pytanie? Jak rozmawiacie ze swoimi dziećmi, zachęcacie itp do zrobienia czegoś czego nie chcą? I tu podam sytuację: bylismy u znajomych, mówię Mackowi że za 2 minutki wychodzimy, po jakims czasie przychodzę i mówie ze wychodzimy na co on "dwa (2 minutki), na co ja że już minęły on nie i zaczyna się histeria. Tłumaczenie nic nie daje biorę go na ręce żeby wyjść, ten dostaje spazmów piszczy itp. Kolega mówi do mnie że powinnam tak zrobić żeby maciek sam podjął decyzję o wyjściu tzn żebym nie robiła tego na siłę bo trauma dla dziecka itp. Jak to wygląda u was?
kamma - 2009-03-28, 22:58
A ile Maciek ma lat? W wieku przedszkolnym każdy rok to zasadnicze różnice w podejściu.
kociakocia - 2009-03-28, 23:22
olalaaa.... chętnie posłucham
majaja - 2009-03-29, 00:16
| Magdalena napisał/a: | | bo trauma dla dziecka itp. Jak to wygląda u was? |
Nie każdy stres jest traumą, stresu nie da się uiknąć, zresztą jest nam niezbędny do życia (nie jestem psychologiem), czasami wygląda to tak samo, choć często Młody jest tak zmęczony, że sam chętnie wychodzi, ale generalnie tu nie ma demokracji, roddzice sa odpowiedzialni rodzice podejmują decyzję. Jak jest czas na przekonywanie to owszem, ale jak nie, to decyzja zapadła i nie dyskutujemy. W wieku 3,5 Młody jest na nie z zasady i założenia i na wszelki wypadek.
snowcherry - 2009-03-29, 11:47
Zdecydowanie nie ma co się przejmować wyciem i histerią, masz prawo zażądać uspokojenia się i w żadnym wypadku niech ci nie przyjdzie do głowy ulegać bo wtedy to już kapota, jestes zgubiona. Z 6 latkiem można jeszcze wymienić opinię na temat twojej decyzji, ale każdy wiek poniżej musi się dostosować. Może to brzmi trochę radykalnie, ale nadużywanie pojęcia "trauma" jest śmieszne, wychodząc z tego założenia każde sprzeciwienie się woli dziecka jest dla niego traumą?? To TY regulujesz jego życiem, oczywiście mówimy o takich obszarach jak jedzenie, spanie, czy powrót do domu. Nie daj się przede wszystkim wrobić w sytuację "jestem taka złą matka bo przeze mnie moje dziecko płacze" bo to nieprawda. To jest nadal dziecko i jeśli nie robisz mu nic złego to nie powinnać czuć się winna. A jeśli chodzi o metody, to oczywiście, rób tak jak robisz, to jest ok: mówisz,że za chwilę wychodzimy, mały ma czas, żeby to przetworzyć i "wyjść" z zabawy, ty wracasz za chwilę i wychodzicie, bo taka była umowa. Absolutnie żadnego dyskutowania, pertraktowania itp, bo jak tylko dziecko wyczuje w tobie jakieś wahanie to będzie drążyć dalej, stąd się biorą histerie i próby wymuszania. A jak zobaczy, że nie ma szans na przekabacenie to szybko mu się znudzi. Zresztą to taki wiek, nie usprawiedliwia to oczywiście histerii, ale to wliczone w koszta Pamietaj, że to jest coś w rodzaju próby sił, dziecko próbuje ustalić swoje miejsce w świecie i granice jakie go otaczaja. Jeśli te granice są stałe, to dziecko jest szczęśliwe, bo wie, czego się spodziewac od życia (to się nazywa poczucie koherencji - poczytaj sobie o tym, to bardzo przydatna umiejętnośc w dorosłym życiu, a tylko rodzice mogą pomóc dziecku to wykształcić). Życzę powodzenia i wytrwałości
Magdalena - 2009-03-29, 13:04
Macius ma 2,5 r. Dzięki za "pocieszenie". Zawsze jest mi głupio jak ktoś mi zwraca uwagę jak wychowuję Macka (tym bardziej ze jestem pedagogiem i więcej od siebie wymagam ).
kamma - 2009-03-29, 13:32
Magdalena, więc jego zachowanie jest jak najbardziej naturalne. Sprawdza, ile może. Twoja postawa jest bardzo dobra: zapowiadasz, co się za chwilę stanie, a potem to realizujesz. Wystarczy być w tym konsekwentnym, okres testowania niebawem się skończy.
A na histerię najlepiej w ogóle nie zwracać uwagi.
Karolina - 2009-03-29, 19:30
Dobrze powiedzieć przed wyjściem z domu jaki jest scenariusz. Na dzieciaki to działa dobrze:)
isadora - 2009-03-30, 08:03
Moja córcia też ma 2,5 roku i też potrafi odstawić niezłą scenę. Pomysł z tym, żeby zaaranżować sytuację tak, żeby dziecko myślało, że to jego własny pomysł jest super, ale trudne do wykonania... Ja np. miałam problem ze zbieraniem zabawek. Mała kompletnie nie chciała tego robić. No więc kiedy przyszedł czas na zbieranie klocków powiedziałam: "Marcysiu pokaż mi jak pięknie zbierasz klocki!". No i Marcela z ociąganiem, ale powoli zaczęła je zbierać, więc ja cały czas dorzucałam zachęty: "Ale pięknie zbierasz te klocki!", "No ty to naprawdę umiesz klocki pozbierać!". Teraz mała sama mnie ciągnie do pokoju i pokazuje jak pięknie umie pozbierać klocki, czy ułożyć książeczki
[ Dodano: 2009-03-30, 09:07 ]
| Karolina napisał/a: | | Dobrze powiedzieć przed wyjściem z domu jaki jest scenariusz. Na dzieciaki to działa dobrze:) |
To też prawda, bo zawsze można odwołać się do wcześniej ustalonych zasad. Ale prawda jest też taka, że pewne zachowania warto po prostu zaakceptować, ponieważ są pewnego rodzaju etapem rozwojowym. U takie dwulatka histerie, bunt, przesadne okazywanie emocji są normalną rzeczą.
ajanna - 2009-03-31, 15:22
Magdaleno, wydaje mi się, że nie ma uniwersalnych recept na radzenie sobie z histeriami dzieci, tak jak nie ma uniwersalnych recept na wychowanie . ja każde dziecko z mojej trójki wychowuję trochę inaczej - mimo, iż chłopcy są rówieśnikami - bo każde jest inne - ma inny temperament, wrażliwość i potrzeby. moje potrzeby i podejście do wychowania też się zmieniają. z jednymi dziećmi można wszystko wynegocjować, a z innymi trzeba być trochę bardziej stanowczym, bo próbują wejść na głowę. zupełnie nie zgadzam się z opinią Snowcherry, która pisze m. in. "zdecydowanie nie ma co się przejmować wyciem i histerią, masz prawo zażądać uspokojenia się. Z 6 latkiem można jeszcze wymienić opinię na temat twojej decyzji, ale każdy wiek poniżej musi się dostosować." wg mnie wszyscy członkowie rodziny powinni się do siebie dostosowywać i brać swoje opinie pod uwagę przy podejmowaniu decyzji. a to, że dzieci miewają swoje kryzysy, to jasne i ta świadomość zawsze pomagała mi przetrwać i jeszcze książka amerykańska "Psychologiczny rozwój dziecka" trzech autorów, których nie pamiętam .
Manu - 2009-04-01, 20:10
ajanna,jestem absolutnie Twojego zdania Chociaz ja czasem chodze na skroty
ajanna - 2009-04-02, 00:39
Manu, a myślisz, że ja nie? ja jestem b mądra, ale... w teorii
agaB - 2009-04-15, 11:50
Ciężko jest stwierdzić, kiedy należy być stanowczym, a kiedy nie. Znając swoje dziecko, czasami wiem jak się zachować, ale są chwile kiedy jestem stanowcza, a powinnam być łagodna. Przez całe życie będziemy uczyć się jak ze sobą żyć. Nie wolno na pewno mówić sobie, że jestem okropną mamą, bo np. byłam zbyt stanowcza.
zorro - 2009-06-07, 23:16
Myślę, że 2,5 latek nie podejmie decyzji o wyjściu. Poza tym, jest to zbytnie obarczanie dziecka 'decyzyjnością'. To rodzice decydują. Dziecko natomiast na pewno trzeba poinformować, co się wydarzy i dać mu kilka 'ostrzeżeń', że niedługo wychodzimy, za 15 minut wychodzimy, za pięć minut wychodzimy, a potem po prostu wychodzimy (choć czasem się rzuca na ziemię). Ja z jednej strony jestem już po buncie dwulatka, a z drugiej przed, więc nie pamiętam tego na świeżo. Wiem jednak, że partnerstwo też przejściowo może być wielką zasadzką - mój 7-letni syn dyskutuje dosłownie ze wszystkim. Każdą najmniejszą rzecz trzeba uzasadnić wielostopniowo. Wyczerpujące to, mam nadzieję, że przejściowe.
topcia - 2009-10-08, 01:37
W sumie to my jesteśmy dorośli, i dla dobra dziecka trzeba podejmować stanowcze decyzje.
| zorro napisał/a: | | za 15 minut wychodzimy, za pięć minut wychodzimy, |
dwulatek nie wie, ile to jest 5, 15 minut
kamma - 2009-10-08, 07:53
| topcia napisał/a: | | dwulatek nie wie, ile to jest 5, 15 minut |
ale jest w stanie się tego nauczyć, tylko trzeba konsekwentnie pilnować tych 5, 15 minut (żeby wiedział, że to okres krótszy lub dłuższy). Polecam zapowiedź: "za x minut wychodzimy", nastawienie minutnika na x-1 minut i powiedzenie dziecku, że jak zadzwoni, to trzeba zacząć się szykować do wyjścia.
topcia - 2009-10-08, 22:13
| kamma napisał/a: | | nastawienie minutnika na x-1 minut i powiedzenie dziecku, że jak zadzwoni, to trzeba zacząć się szykować do wyjścia. |
fajny pomysł
snowcherry - 2009-10-10, 15:34
| ajanna napisał/a: | wg mnie wszyscy członkowie rodziny powinni się do siebie dostosowywać i brać swoje opinie pod uwagę przy podejmowaniu decyzji. a to, że dzieci miewają swoje kryzysy, to jasne i ta świadomość zawsze pomagała mi przetrwać i jeszcze książka amerykańska "Psychologiczny rozwój dziecka" trzech autorów, których nie pamiętam . |
Co do amerykańskich autorów byłabym jak najbardziej sceptyczna, bo to kulturowa przepaść, choć czasem wydaje się to takie ładne opinie jak najbardziej, jasne, ale mówimy tu o sytuacji bezsensownej histerii. Histeria to histeria, na nią nie wolno reagować, bo to ścieżka do nikąd. No i wszystko zależy od tematu.. dyskusja z dwulatkiem urządzającym scenę o sprzątanie czy założenie czapki?... nie polecam
dynia - 2009-10-10, 15:47
| snowcherry napisał/a: | | ajanna napisał/a: | wg mnie wszyscy członkowie rodziny powinni się do siebie dostosowywać i brać swoje opinie pod uwagę przy podejmowaniu decyzji. a to, że dzieci miewają swoje kryzysy, to jasne i ta świadomość zawsze pomagała mi przetrwać i jeszcze książka amerykańska "Psychologiczny rozwój dziecka" trzech autorów, których nie pamiętam . |
Co do amerykańskich autorów byłabym jak najbardziej sceptyczna, bo to kulturowa przepaść, choć czasem wydaje się to takie ładne m |
Ta książka akurat jest bardzo dobra!
snowcherry - 2009-10-10, 16:01
Tej nie znam,a tytuł brzmi nawet profesjonalnie, ale na studiach mieliśmy jedne zajęcia nawet o tym, jakie to "mądrości" sprzedają w amerykańskich poradnikach Najlepiej kierować się intuicją, być konsekwentną i nie zatracić granicy partnerstwa, o którym zresztą można mówić w póxniejszym wieku. Ale fachowej wiedzy też nie za wiele
Momo - 2009-10-26, 23:46
To ja z trochę innej beczki ale też w temacie ''jak wy to robicie?'' Jak zajmujecie/zajmowałyście swoje maluchy (poniżej 2 lat), kiedy trzeba trochę popracować?
Mam właśnie taki problem z Ivciem. Spędzamy ze sobą praktycznie 24/h, bez większego wsparcia osób trzecich i nie mam pojęcia jak mu wytłumaczyć, że "mama musi teraz trochę popracować; będę przy nim, obok, ale on powinien zająć się swoją bajką, a ja swoją". Jeszcze parę miesięcy temu, kiedy się niepewnie poruszał, dawałam radę zająć go dowolną rzeczą, zabawą (bo wszystko było nowe, nieodkryte) i spokojnie mogłam coś działać. Teraz nie pomaga nawet wciągnięcie we wspólne działanie przy tej samej pracy. Po prostu, bez niczego włazi mi na ręce i nie daje nic kompletnie zrobić. Pomóżcie, please
topcia - 2009-10-27, 23:45
| Momo napisał/a: | | bez niczego włazi mi na ręce i nie daje nic kompletnie zrobić. |
ja tak mam z Weroniką-przez jakis czas unikałam świadomie brania na ręce kiedy mnie o to prosiła-wyciągała raczki a ja szłam w bok (niby nieświadomie) itp, ale to było nie fair i nakręcało tylko spiralę, ponieważ jeszcze bardziej chciała. Teraz przyjęłam taktykę brania na ręce kiedy o to poprosi. Stwierdziłam, że najwyraźniej potrzebuje się przytulić. I działa. CHwilę pokrzątam się z Nią a potem zwyczajnie Ją stawiam na podłogę-jak gdyby nigdy nic, nie informując, nie tłumacząc. Zajmuje się wtedy dalej zabawą
maga - 2009-10-28, 11:40
Ziomek co prawda jeszcze malutki, ale u nas się sprawdza taka taktyka jak u topci. Jeśli chce - biorę go na ręce, trochę ponoszę i po jakimś czasie odstawiam a on się wtedy zajmuje swimi sprawami. Nie zawsze to działa, ale często. Oczywiście czasem muszę coś zrobić a on bardzo chce na ręce, wtedy ratuję się chustą
elenka - 2009-10-28, 11:50
Momo nie wiem czy pomogę, bo mój Krzyś z tych bardzo samodzielnych jest
Ale jak mam do zrobienia coś gdzie może mi pomagać na przykład obiad (ja kroję warzywa,on wrzuca do garnka), pranie (wysypuję wszystko na podłogę, a on wrzuca do pralki) itp. to go w to angażuję, zauważyłam że jak się ze mną trochę pobawi, to potem ja siadam do mojej pracy (najczęściej obróbka zdjęć albo klejenie albumu) i wtedy on zajmuje się klockami, książeczkami, ostatnio kredkami.
W nagłych sytuacjach pomagają schowane kiedyś tam zabawki, których dawno nie widział, mam 3 takie pudełka z jakimiś drobiazgami bezpiecznymi i jak chce wykąpać Rysia spokojnie, to daję mu takie pudełko i zachęcam do odkrywania co jest w środku.
Momo - 2009-10-28, 14:59
Dzięki dziewczyny, tylko chodzi mi o trochę poważniejszą pracę, bo rutyniarskie zajęcia domowe nie sprawiają nam problemów - jak chce to go wciągam, a jak nie to sobie coś znajduje. To co mnie doprowadziło do napisania postu to ostatnia sytuacja: miałam do wyczyszczenia papierem ściernym ramę bujaka i na pytanie czy mi pomoże (bo bawić się zabawkami nie chciał, kiedy zobaczył co się szykuje) pokiwał głową że 'tak'. Więc dostał swój papier, swój kawałek ramy. Chwilkę mnie ponaśladował i okazało się, że to nie to, moje 'zabawki' są lepsze i zaczął mi zabierać z rąk. No to zabawa w wymienianie się. Ale to też nie to. Usiadł na mnie i pozbawił wszystkiego. Koniec pracy. No i w tym problem, bo trzeba zacząć zarabiać
Kiedyś potrafił usiąść ze mną i np. przez godzinę wbijać gwoździa młotkiem, a ja pracowałam. Później było trochę przerwy i teraz pojawił się nam problem pt. 'mamie nie wolno pracować'. Mam nadzieję że to szybko minie. (a o siedzeniu przy kompie nawet nie marzę [teraz śpi], ma klawiaturę dla siebie, ale naciskać trzeba wszystko, no i to co mama czyta nie jest ciekawe, frajda to zdjęcia, bajki).
elenka - 2009-10-28, 17:02
Momo u nas z komputerem jest podobnie, więc jak mnie ciśnie termin i muszę zrobić zdjęcia dla klientów, to wtedy tylko bajka pomaga, osattanio jest zakochany w kreciku i ok. 40 minut potrafi pooglądać.
Anja - 2009-10-29, 11:08
Dziewczyny, ja ostatnio kupiłam książkę Jak przechytrzyć dziecko - moim zdaniem rady - na bardzo różne okazje są bardzo pomysłowe. Ale nie mam jeszcze możliwości wypróbować ich w realu. Może któraś z Was już je testowała?
topcia - 2009-10-30, 00:38
| Anja napisał/a: | | Jak przechytrzyć dziecko |
jak dla mnie tytuł odpychający
[ Dodano: 2009-10-30, 00:40 ]
Jeśli traktujesz dziecko z szacunkiem, jak osobę o takich samych prawach jak dorosłego i okazujesz miłość, to wcale nie musisz uciekać się do "chytrości" by móc z nim współistnieć
Tempeh-Starter - 2009-10-30, 08:54
| elenka napisał/a: | Momo u nas z komputerem jest podobnie, więc jak mnie ciśnie termin i muszę zrobić zdjęcia dla klientów, to wtedy tylko bajka pomaga, osattanio jest zakochany w kreciku i ok. 40 minut potrafi pooglądać. |
około 10 roku życia spokojnie będzie wytrzymywał przy kompie 5-6 godzin
jak skończy 16 bez problemu i 12
Anja - 2009-10-30, 08:57
Topcia, zgadzam się, tytuł nieciekawy. Ale książka wydaje się naprawdę fajna (i traktująca dzieci z szacunkiem!). Wiesz, czasem dziecko się uprze i np. nie chce myć zębów, albo się odrobinkę pospieszyć, czy podzielić zabawkami z innymi i chyba warto znać zabawowe sposoby, by namówić je do zmiany zachowania. Są tam też propozycje piosenek na dany "temat" - niektóre świetne. Myślę, że to też dobry patent, bo pamiętam jak kilka lat temu oduczyłam pewną niesforną 3-latkę od wybiegania na ulicę (masakra) właśnie przez wymyślenie głupawej piosenki o wariatach na drogach (Pink Floydzi by się na mnie obrazili). Właśnie to podziałało, a nie tłumaczenia, jakie to niebezpieczne...
karmelowa_mumi - 2009-10-30, 09:03
Anja, tytuł odpychający, ale rozwinięcie - zachęcające
Anja - 2009-10-30, 09:06
karmelowa_mumi, ja bym chętnie usłyszała od kogoś, kto tą książkę ma, jak się ona sprawdza...
notasin - 2009-10-30, 17:13
| Cytat: | Anja, tytuł odpychający, ale rozwinięcie - zachęcające |
dokladnie chyba sie skusze, bo u nas strajk totalny na mycie zebow..
topcia - 2009-10-30, 22:30
| Anja napisał/a: | | Wiesz, czasem dziecko się uprze i np. nie chce myć zębów, albo się odrobinkę pospieszyć, czy podzielić zabawkami z innymi i chyba warto znać zabawowe sposoby, by namówić je do zmiany zachowania. |
dokładnie. Z tym, że to nie jest "przechytrzanie" dziecka . Ale oczywiście wiem, że masz dobre intencje
kamma - 2009-10-31, 09:52
| notasin napisał/a: | | u nas strajk totalny na mycie zebow.. |
u nas też tak bywa. Jak słyszę zaperzone "Nie będę myć zębów!!!", to odpowiadam ze spokojem: "Dobrze. Więc za karę pójdziesz spać z brudnymi." Działa jak marzenie Pamiętajcie, że dzieci uznają za karę to, co im rodzice jako karę narzucą. | Anja napisał/a: | | warto znać zabawowe sposoby, by namówić je do zmiany zachowania. |
aha, u nas jest wielki bunt na zupy. Opowiedziałam więc Irmie bajkę (nie moją, a może nawet to prawdziwa historia) o królu, filozofie i zupie. Teraz na hasło "Głupi, kto nie zje zupy!" Irma zajada ochoczo
(w bajce chodziło o to, że król chciał zakpić z popularnego i szanowanego filozofa. Zaprosił go na obiad, ale nie podał mu łyżki do zjedzenia zupy. Na początku obiadu król zawołał radośnie: "Głupi, kto nie zje zupy!" i zajął się swoim talerzem. Tymczasem filozof wziął piętkę od chleba, wydrążył i tak zrobioną łyżką zjadł swoją porcję. Na koniec powiedział: "Głupi, kto nie zje łyżki!")
orenda - 2009-10-31, 11:46
| kamma napisał/a: | | w bajce chodziło o to, że król chciał zakpić z popularnego i szanowanego filozofa. Zaprosił go na obiad, ale nie podał mu łyżki do zjedzenia zupy. Na początku obiadu król zawołał radośnie: "Głupi, kto nie zje zupy!" i zajął się swoim talerzem. Tymczasem filozof wziął piętkę od chleba, wydrążył i tak zrobioną łyżką zjadł swoją porcję. Na koniec powiedział: "Głupi, kto nie zje łyżki!" | boskie
Kat... - 2009-10-31, 22:29
| Anja napisał/a: | | ja bym chętnie usłyszała od kogoś, kto tą książkę ma, jak się ona sprawdza | no dobra niech Ci będzie. Jutro zrobię pierwszy eksperyment na Zygmuncie. To humanitarne w ogóle jest?
Anja - 2009-11-01, 11:50
kamma, jakie świetne patenty! zapamiętam je sobie na przyszłość.
| Kat... napisał/a: | | Anja napisał/a: | | ja bym chętnie usłyszała od kogoś, kto tą książkę ma, jak się ona sprawdza | no dobra niech Ci będzie. Jutro zrobię pierwszy eksperyment na Zygmuncie. To humanitarne w ogóle jest? |
Kat, a co Ty będziesz testować na biednym Zygmusiu? Przecież Twój syn to aniołek, w każdym bądź razie, jak mnie widzi...
Kat... - 2009-11-08, 23:41
Ok przyznaje szczerze, ze ja kilka miesięcy temu przejrzałam tą książkę i wydała mi się beznadziejna. Oczywiście nie miałam pojęcia jak trudno może być porozumieć się z dzieckiem, które nie mówi, nie rozumie. Te problemy mnie dotyczyły. Miałam wtedy tobołek. Piosenki jakoś mi nie pasowały, wydawały się debilne, okładka brzydka. Teraz pod wpływem tego wątku zajrzałam raz jeszcze i bardzo się cieszę. Dalej nie wyobrażam sobie siebie śpiewającej piosenki, na każdą okazję ale kilku rzeczy spróbuję już teraz. Dzięki Anja.
| Anja napisał/a: | Przecież Twój syn to aniołek, w każdym bądź razie, jak mnie widzi... | jak Cię widzi
dmv - 2009-12-17, 13:57
no i jak? i jak? bo nie wiem czy kupowac na gwiazdke
|
|