wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wśród jedzących inaczej - ale się ubawiłam

YolaW - 2007-07-11, 17:43
Temat postu: ale się ubawiłam
Autentyczny dialog pomiędzy mną, a facetem, którego dopiero co poznałam kiedy miał on miejsce:

On częstuje wszystkich cukierkami galaretka w czekoladzie.
Ja: Nie, dziękuję. Nie jem galaretki.
On: Dlaczego.
Ja: Bo jest w niej żelatyna, a ja jestem wegetarianką.
On (z poważną miną i całkiem serio): Współczuję Ci.
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

gosiabebe - 2007-07-11, 18:13

hihihi :mrgreen: :mryellow: mi tez juz kilka osób współczuło :mrgreen: :mryellow:
agaw-d - 2007-07-11, 18:16

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
- 2007-07-11, 18:34

:lol: :lol: :lol:
bojster - 2007-07-11, 18:35
Temat postu: Re: ale się ubawiłam
YolaW napisał/a:
On częstuje wszystkich cukierkami galaretka w czekoladzie.
Ja: Nie, dziękuję. Nie jem galaretki.
On: Dlaczego.
Ja: Bo jest w niej żelatyna, a ja jestem wegetarianką.
On (z poważną miną i całkiem serio): Współczuję Ci.


Jeśli to są „kupne” cukierki, to na 95% są z pektyną. Chyba że sprawdzałaś skład.

[edit/OT]
PS. ań, widzę, że imageshack Ci zdjęcie zablokował. To dobrze świadczy o naszym forum, duży ruch znaczy się jest. ;-) Podeślij zdjęcie, to Ci wrzucę na serwer i dam link cobyś sobie wstawiła. :D

hans - 2007-07-11, 19:13

bojster napisał/a:
Jeśli to są „kupne” cukierki

jeśli są "kupne" to strach pomyśleć z czego :lol: :lol: :lol:

bojster - 2007-07-11, 19:14

hans napisał/a:
bojster napisał/a:
Jeśli to są „kupne” cukierki

jeśli są "kupne" to strach pomyśleć z czego :lol: :lol: :lol:


Pewnie ze sklepu...

hans - 2007-07-11, 19:19

bojster napisał/a:
hans napisał/a:
bojster napisał/a:
Jeśli to są „kupne” cukierki

jeśli są "kupne" to strach pomyśleć z czego :lol: :lol: :lol:


Pewnie ze sklepu...

no jeśli to się teraz tak nazywa... :mrgreen:

frjals - 2007-07-11, 20:19

bojster napisał/a:
to na 95% są z pektyną

no właśnie, ja się często dziwię jak czytam skład czegoś co na 100 % wydaje sie być z żelatyny - a tu pektyna albo agar. Ale czy to jest reguła? Czy jakoś taniej im wychodzi czy co?

Ewa - 2007-07-11, 21:14

frjals napisał/a:
Czy jakoś taniej im wychodzi czy co?

Spotkałam się kiedyś z wyjaśnieniem, że na żelatynie trzeba by słodycze trzymać w lodówce i miałyby krótszy termin ważności. Mało opłacalne, więc lepiej na agarze.

YolaW - 2007-07-11, 23:19

bojster napisał/a:
Jeśli to są „kupne” cukierki, to na 95% są z pektyną. Chyba że sprawdzałaś skład.

może i były z pektyną, ale nie chciałam tak przy wszyskich odpakowywac cukierka z papierka i wczytywać się w te małe literki, a nie byłam pewna czy akurat te są bezpieczne :) także wolałam uznać je za conajmniej podejrzane.

Christa - 2007-07-12, 06:07

U mnie w pracy tez wszyscy zawsze sie dziwia, ze nie chce sie poczestowac np. zelkami i juz mi sie czasem nudzi tlumaczyc im o tej zelatynie, bo przecietnemu zjadaczowi miesa i tak wszystko jest obojetne.
elenka - 2007-07-12, 06:53

Mi się kiedyś zdarzyło w pracy jak nie zjadłam cista z galaretką, którym częstowała koleżanka z okazji urodzin, że wszyscy się na mnie popatrzyli z politowaniem i tylko jeden komentarz:
"Jak nam Ciebie szkoda, dziewczyno po co się tak zwierzętami zadręczać"

Nie miałam ochoty im nic więcej tłumaczyć, zresztą ja raczej nigdy nic nie tłumaczę, nie mam w zwyczaju pouczania itd. No ewentualnie jak mnie ktoś sprowokuje, to mówię wtedy cytat zapożyczony od Gandhiego, że ja nie mam w zwyczaju jadania moich przyjaciół :mryellow:

bojster - 2007-07-12, 07:09

elenka napisał/a:
mówię wtedy cytat zapożyczony od Gandhiego, że ja nie mam w zwyczaju jadania moich przyjaciół :mryellow:


Nie chodzi przypadkiem o to, co powiedział G.B. Shaw:
„Zwierzęta są moimi przyjaciółmi... a ja nie jadam przyjaciół”?

Gandhi o zwierzętach powiedział:
„Wielkość narodu i jego postęp moralny można poznać po tym, jak obchodzi się on ze swymi zwierzętami”
Innych sobie nie przypominam ani nie znalazłem.

elenka - 2007-07-12, 07:23

Dzięki bojster za poprawienie mnie. Faktycznie się pomyliłam :oops:
Christa - 2007-07-12, 08:01

Mi tez nie chodzilo o tlumaczenie=pouczanie, tylko o to, ze nie chce mi sie im tlumaczyc, dlaczego nie jem zelatyny. Generalnie nie przepadam za wegetarianami nawracaczami i na pewno sie do nich nie zaliczam. Wyznaje zasade: "my body my choice" i skoro ja nie lubie jak mi sie ktos wpieprza w moje "poglady" zywieniowe, to ja tez sie nie wpieprzam w czyjes ;-) .
elenka - 2007-07-12, 08:35

Christa napisał/a:
Mi tez nie chodzilo o tlumaczenie=pouczanie, tylko o to, ze nie chce mi sie im tlumaczyc, dlaczego nie jem zelatyny. Generalnie nie przepadam za wegetarianami nawracaczami i na pewno sie do nich nie zaliczam. Wyznaje zasade: "my body my choice" i skoro ja nie lubie jak mi sie ktos wpieprza w moje "poglady" zywieniowe, to ja tez sie nie wpieprzam w czyjes ;-) .


Dokładnie!!!!

YolaW - 2007-07-12, 10:04

Cytat:
Christa napisał/a:
Mi tez nie chodzilo o tlumaczenie=pouczanie, tylko o to, ze nie chce mi sie im tlumaczyc, dlaczego nie jem zelatyny. Generalnie nie przepadam za wegetarianami nawracaczami i na pewno sie do nich nie zaliczam. Wyznaje zasade: "my body my choice" i skoro ja nie lubie jak mi sie ktos wpieprza w moje "poglady" zywieniowe, to ja tez sie nie wpieprzam w czyjes .



Dokładnie!!!!

dokładnie i dlatego nie skomentowałam tego ani nie tłumaczyłam nic więcej :)

Izzi - 2007-07-12, 10:20

YolaW napisał/a:
On (z poważną miną i całkiem serio): Współczuję Ci.
:lol: A ja współczuję jemu :-P

elenka napisał/a:
Gandhiego
Jeśli o Gandhim to polecam moim zdaniem dobrą książkę Etyka Gandhiego autor to Ija Lazari-Pawłowska
Cytrynka - 2007-07-27, 02:23

Mnie także niektórzy współczuli (jak bylam w PL). Niektórzy za to mnie podziwiaja. Pewnie Was tez.
biechna - 2007-07-31, 14:48

...
hans - 2007-07-31, 15:31

Rozumiemy, rozumiemy...za bardzo się tym przejmujesz, nie pozwól na to by opinie innych rzutowały na Twoje myślenie o sobie i Twoich życiowych wyborach...
Jeśli takie teksty, czy zachowania Cię ruszają, to coś z tą Twoją niezależnością jest nie teges i oni widząc to, działają dokładnie w taki sposób aby Cię zaniepokoić...to nie jest złośliwość, oni po prostu chcą mieć Cię z powrotem...taką jak dawniej, taka jak wszyscy...normalną :lol:

biechna - 2007-07-31, 17:23

hihi no bez przesady, na nic nie rzutują :-D są jednakoż niezwykle męczące ;-)
Jagula - 2007-09-03, 21:10

Kiedyś pojechałam w zastępstwie kogoś na "występy" z zespołem obrzędowym mojej babci.Średnia wieku 60 lat. Panie dowiedziały się ,że nie jem mięsa, nie jem ryb- czyli nic nie jem ;-) i zaczęło się lamentowanie jaka to jestem nierozsądna,że kości mi sie połamią no i że nigdy nie będę mieć dzieci :mrgreen: :mryellow: :mrgreen: na koniec oddawały mi swoje surówki :lol:
Capricorn - 2007-09-03, 21:16

o, a ja miałam kiedyś tak:

W pracy, tuż po wakacjach. Moja dyrektorka mówi do mnie: "Pani Beatko, byliśmy z X, Y, Z w Grecji na wakacjach, i bez przerwy o pani rozmawialiśmy!"
Ja: "yyyyyyyyy" :D
ona: "do każdego posiłku było tyle sałaty, surowych i pieczonych warzyw, owoców, sera... I przy każdym posiłku któreś z nas mówiło: Powinna tu być pani Beata :D "

Christa - 2007-09-04, 02:27

Capricorn, dobre!
k.leee - 2007-09-04, 02:37

Fajne historie opowiadasz besz :-D , w realu tez Ci tak wychodzi?
feminka - 2007-09-08, 15:28

Capricorn napisał/a:
o, a ja miałam kiedyś tak:

W pracy, tuż po wakacjach. Moja dyrektorka mówi do mnie: "Pani Beatko, byliśmy z X, Y, Z w Grecji na wakacjach, i bez przerwy o pani rozmawialiśmy!"
Ja: "yyyyyyyyy" :D
ona: "do każdego posiłku było tyle sałaty, surowych i pieczonych warzyw, owoców, sera... I przy każdym posiłku któreś z nas mówiło: Powinna tu być pani Beata :D "


O tak w Grecji jest świetnie :) Ja byłam w hotelu, w którym wieczorem wybieralo się obiad na następny dzien i zawsze jeden z zestawów był wegetarianski.

Jeśli chodzi o komentarze mięsozerców - już nawet nie liczę ile durnych tekstów usłyszałam. A najbardziej denerwujące jest pytanie: To, co jesz?

Capricorn - 2007-09-08, 15:34

k.leee napisał/a:
Fajne historie opowiadasz besz :-D , w realu tez Ci tak wychodzi?


najczęściej tak, chyba, że trafiam na towarzystwo "nieprzyjazne energetycznie" ;-)

Jagula - 2007-09-09, 17:34

w naszej studenckiej stołówce była do wyboru wersja wege , ale po pewnym czasie panie kucharki zaczęły w piątki serwować ryby...strasznie się wściekałam i próbowałam to wyjaśnić...ale nic, panie uparcie twierdziły,że ryba to nie mięso :shock: ...w końcu skuteczne okazało sie pytanie z którego to drzewa zrywają te ryby :mryellow:
kasienka - 2007-09-09, 20:35

Jagula napisał/a:
z którego to drzewa zrywają te ryby
dobre :-D
YolaW - 2007-09-11, 20:59

A ja Wam opowiem historię z dzisiaj. Widzę, że mój mąż kroi sobie chleb ze sklepu (musieliśmy kupić, bo teraz nie będę miała czasu piec przez tydzień) i pytam Go dlaczego nie kroi sobie jeszcze mojego na zakwasie (bo trochę jeszcze było), a on na to: "Bo nie chcę go mięsem zgwałcić". :mryellow: Uśmiałam się bo rzeczywiście kupił sobie jakąś tam kiełbasę, a wie, że mój chlebek nie jest do mięsa :)
Dodam, że powiedział to bez cienia złośliwości :)

Jagula - 2007-09-11, 21:01

dobre- to z szacunku :mryellow:
martka - 2007-09-11, 21:27

YolaW napisał/a:
"Bo nie chcę go mięsem zgwałcić"

piękne :mrgreen:

Marcela - 2007-09-12, 09:50

:mryellow: :mryellow:
taja - 2008-02-25, 18:43

Niestety nie wszyscy mają takie podejście. Moja mama i tata zwykle używają jednego noża do wszystkiego i sie nie przejmują :-(
arete - 2008-02-25, 18:49

YolaW, piękne i chyba dowodzi tego, że coś się w głowie Twojego męża zmienia. :-)
YolaW - 2008-02-25, 23:10

arete napisał/a:
YolaW, piękne i chyba dowodzi tego, że coś się w głowie Twojego męża zmienia.

arete ja mam wielką nadzieję na to :) choć powolny to proces...

jasminea - 2008-02-27, 22:37

U mojego męża ten proces to chyba będzie dłuższy...

Nie tak dawno, jak po raz któryś powiedziałam, że nie będę jeść mięsa, ani go kupować i przyrządzać, uslyszalam: "A ja nie będę jeść pastwiska!". :shock:
Na szczęście to był chwilowy 'odpływ', bo małżonek - mając do wyboru: NIC, albo MÓJ obiad - zjada wszystko, co zrobię :mryellow: I nie jęczy ;-)

malva - 2008-02-29, 23:14

autentyczny dialog wegetarianina z panią ze stołówki:
pani:no dobrze,nie je pan mięsa,ale kurczaka pan je??
w: nie, nie jem
p: aha..ale parówki pan je??
w: tez nie
p: a ryby?
w: niee
p: no tak,no tak,(szczerze zatroskana) wlasciwie to cud że pan jeszcze żyje...

Malati - 2008-02-29, 23:19

malva napisał/a:
no tak,no tak,(szczerze zatroskana) wlasciwie to cud że pan jeszcze żyje..


:lol: :lol:

YolaW - 2008-03-01, 14:36

malva napisał/a:
no tak,no tak,(szczerze zatroskana) wlasciwie to cud że pan jeszcze żyje...

dobre :)
A teraz autentyk ze szpitala:
Panie kucharki przynoszą śniadanie: herbata, bułka kajzerka, naparsteczek margaryny najtańszej i łyżka paprykarzu.
Ja: Poproszę bez paprykarza, bo ja nie jem mięsa.
Pani (oburzona): Ale to nie mięso to paprykarz!!
Ja: Czyli ryba.
Pani (jakby postawiła na swoim): no właśnie!!

A żeby było śmieszniej to na sali leżałam z kierowniczką działu mięsnego z Biedronki...i ona wciąż się dzwiła na czym ja funkcjonuję :-P

Lily - 2008-03-01, 16:35

YolaW napisał/a:
na sali leżałam z kierowniczką działu mięsnego z Biedronki
widocznie nie miała okazji zwiedzić innych działów :P
YolaW - 2008-03-01, 17:25

Lily napisał/a:
widocznie nie miała okazji zwiedzić innych działów

no chyba... a jak w TV leciał jakis krwawy film, to mówiła, że ona takiej przemocy i krwi w filmach nie znosi i włączała teleturnieje :-?

Lily - 2008-03-01, 17:32

widocznie jest wrażliwa i delikatna... jak ta pani, która prowadzi rzeźnię, a z którą był kiedyś wywiad w GW...
YolaW - 2008-03-01, 17:34

Lily napisał/a:
widocznie jest wrażliwa i delikatna... jak ta pani, która prowadzi rzeźnię, a z którą był kiedyś wywiad w GW...

:-) no chyba...

Amanii - 2008-03-27, 00:26

troszkę odświeżam, bo zobaczyłam to

hxxp://pl.youtube.com/watch?v=8UtPPmQazT8

i pomimo, że jestem "tylko" wegetarianką to ubawiłam się do łez (podobnie jak przy "Steven the Vegan"). Myślę, że nie ma wśród nas osoby, która nie słyszała przynajmniej jednego z tych tekstów :)

Szczególnie pomysłowe bywają teksty typu "a co jeśli.......... czy wtedy byś zjadła mięso?". Genialnie sparodiował to Ali G. w jednym ze swoich wywiadów pytając wegetarianina:
"What if they say: 'Here iz a chickin. You eat dis or we kill another chickin!' ? "

Z takich z mojego doświadczenia to oczywiście nieśmiertelne pytanie "a jakbyś była zagubiona na pustyni i nie byłoby nic do jedzenia oprocz jakiegoś zwierzaka?". To z 3 różne osoby niezależnie od siebie mi to zadały :)

Ale zdarzyło mi się też zupełnie absurdalne: "A gdyby <tu jakaś zupełnie idiotyczna seria zbiegów okoliczności> i wtedy w tej twojej sałacie by się znalazły DWA ATOMY MIĘSA i potem ktoś by ci o tym powiedział? To co by było?" :lol:

i z komentarzy pod którymś z filmików:
(do weganina) "Ale w tym cieście jest TYLKO JEDNO jajko" :lol:

Capricorn - 2008-03-27, 08:41

"So, what do you eat?" NOTHING. :D :D :D :D
kofi - 2008-03-27, 10:00

Amanii napisał/a:
Ale zdarzyło mi się też zupełnie absurdalne: "A gdyby <tu jakaś zupełnie idiotyczna seria zbiegów okoliczności> i wtedy w tej twojej sałacie by się znalazły DWA ATOMY MIĘSA i potem ktoś by ci o tym powiedział? To co by było?" :lol:

Pewnie zjadłam więcej ATOMÓW MIĘSA w sałacie (takie zielone, pewnie nie zawsze udało się wszystkie wypłukać i jakiegoś mogłam nie zauważyć. W malinach też często można spotkać takie ATOMY) 8-)

Amanii napisał/a:
i z komentarzy pod którymś z filmików:
(do weganina) "Ale w tym cieście jest TYLKO JEDNO jajko" :lol:

Wiele moich inteligentnych skądinąd koleżanek mówi "no, ale tu jest tylko trochę żelatyny..." jak podejrzliwie oglądam ciasto, albo z niego rezygnuję.

mizumo - 2008-03-27, 17:19

Ja byłam przez kilka lat jaroszką. Kiedy zrezygnowałam z ryb, odbyłam jedną z takich rozmów:

- Niedobrze, ze nie jesz nawet ryb.
- Dlaczego?
- Bo to źródło węglowodanów.
- Od kiedy w rybach są węglowodany???
-No to białka...
:lol:

YolaW - 2008-03-27, 18:04

Mnie też ostatnio kuzynka zapytała: to skąd Ty masz białko jeśli nie jesz mięsa??

I to wymyślanie absurdalnych sytuacji tez mnie śmieszy...albo podawanie za przykład eskimosów, którzy bez mięsa by umarli z głodu :roll:

magcha - 2008-03-27, 18:27

Wymyślanie ekstremalnych sytuacji jest powszechne ;-) Nie wiem skąd się to bierze...
I ogólne zdziwienie gdy widza mojego dzieciaka, który rosnie błyskawicznie hodowanego na wegetariańskiej piersi. Moze myslą, ze w domu mam pełną lodówkę mięsa i ukradkiem podjadam? 8-)

Lily - 2008-03-27, 19:03

mizumo napisał/a:
-No to białka...
taaa, w sumie bez różnicy, ważne, żeby to było coś zabitego ;)
mizumo - 2008-03-27, 19:07

magcha napisał/a:
Moze myslą, ze w domu mam pełną lodówkę mięsa i ukradkiem podjadam? 8-)


Z pewnością, bo przecież dziecko bez mięsa będzie upośledzone (z tym się już wielokrotnie spotkałam)... 8-)

bojster - 2008-03-30, 00:29

Aisha napisał/a:
a dzisiaj 2. kumpel "ty to chyba musisz jesc ciagle przez caly dzien, zeby dostarczyc potrzebna ilosc kalorii" .. TAAK.. jem ciagle.. od rana do rana :D nie spie nawet...


Przypomniał mi się stary dowcip... Amerykanie i Rosjanie na wspólnych manewrach wojskowych, hamerykański żołnierz chwali się rosyjskiemu:
– Nasza dieta dostarcza 5000 kalorii dziennie.
– Wooooow, sześć kilo ziemniaków?!

mizumo - 2008-03-30, 08:05

Ano to by się zgadzało, bo kiedy kompletnie przestałam jeść mięso usłyszałam:
-To co ty teraz będziesz jeść? Ziemniaki? :lol:

Lily - 2008-03-30, 09:20

mizumo napisał/a:
-To co ty teraz będziesz jeść? Ziemniaki? :lol:

można sobie listę przygotować:
ziemniaki, buraki, marchew, selery, pietruszkę, sałatę, kapustę białą, czerwoną, włoską, brukselkę, kiszoną, bakłażany, pomidory, ogórki, rzodkiewkę, paprykę, cukinię, szpinak, pieczarki, boczniaki, fasolę, groch, soczewicę, ciecierzycę, soję, kaszę gryczana, jaglaną, jęczmienną, orkiszową, pszenną, makarony, jabłka, gruszki, pomarańcze, maliny, truskawki, banany, wiśnie, czereśni, porzeczki, poziomki, agrest, śliwki, brzoskwinie, morele, słonecznik, dynię ... itp., itd. :)

mizumo - 2008-03-30, 09:55

Dobre Lily :D chyba by im wszystkim miny zrzedły gdybym tak na jednym wydechu to wszystko wymieniła :lol:
Ale inni dedukują to tak: obiad = ziemniaki + mięso (ew. jakaś malutka porcja surówki),. Więc odstawiając mięso, co jedzą wegetarianie? Ziemniaki ;)

Lily - 2008-03-30, 09:57

Ziemniaki z marchewką albo z ogórkiem. A na śniadanie wyłącznie chleb z serem. Tym mnie raczą krewni jak u nich jestem ;) Bardzo lubię żółty ser, ale bez przesady :P
mizumo - 2008-03-30, 10:37

No ja mam podobnie...
Na śniadania/kolacje u krewnych: jogurty "owocowe", bieluchy, serki wiejskie, ser biały, żółty, biały chleb. :roll: Na nic innego liczyć nie można.
Tylko na obiady bardziej się starają bo czasem nawet dostanę kaszę z sosem pieczarkowym i kiszonymi ogórkami ;)

Lily - 2008-03-30, 10:39

mizumo napisał/a:
bo czasem nawet dostanę kaszę z sosem pieczarkowym i kiszonymi ogórkami ;)

heh, a ja u "teściowej" nieśmiertelne kotlety sojowe i... ser :) panierowany, smażony (tak jak to w Czechach robią, zresztą w Czechach go kupuje)

kofi - 2008-03-30, 12:37

Lily napisał/a:
mizumo napisał/a:
bo czasem nawet dostanę kaszę z sosem pieczarkowym i kiszonymi ogórkami ;)

heh, a ja u "teściowej" nieśmiertelne kotlety sojowe i... ser :) panierowany, smażony (tak jak to w Czechach robią, zresztą w Czechach go kupuje)

Jak byłam z Danielem w sanatorium, to dawali nam na obiad na zmianę kotlety sojowe i ser smażony. Pierożki i naleśniki, albo jabłka w cieście to na kolacje. I tak przez miesiąc. Nawet 2 razy po miesiącu. No ale i tak było fajnie, bo bardzo dużo surówek było i w ogóle kocham Rabkę :-)
Ale tak sobie myślę, że jak mięsożercy poczytaliby wątek "Co dzisiaj jedliście", to niewiele by zrozumieli, np. tofu, miso, tahini, gomasio, maki, kombu, nori, hummus... (jedna dziewczyna, która studiuje architekturę krajobrazu, jak jej mówiłam, że jem hummus była zaskoczona, bo to przecież rodzaj ziemi) :-)

Lily - 2008-03-30, 18:12

kofi napisał/a:
jak jej mówiłam, że jem hummus była zaskoczona, bo to przecież rodzaj ziemi
w dodatku chyba przeżuty przez dżdżownice ;)
Jadzia - 2008-03-30, 19:44

to ja trochę z innej beczki--> ubawiłam się ale pozytywnie miną mojej mamy:
miejsce:wielkanocne śniadanie
obecni:ja, Mama, Babcia, Dziadek oraz jego brat z żoną, która jest emerytowaną lekarką

Babcia: "wiesz Aniu(ta lekarka) znowu pękło mi żebro, takie mam już słabe te kości..."
ciocia Ania: "wiesz Janciu, bo to tak jest, że kobiety, które od młodości jadły dużo nabiału, piły
mleko...(tu spodziewałam się usłyszeć "mają teraz mocne kości", a usłyszałam..) cierpią o wiele częściej niż inne na osteoporozę" :) :):)

Miny moich bliskich były kapitalne, zaczęli ją atakować..a ona zrobiła im mini-wykład na temat szkodliwości mleka:):)
a najpiękniejsze jest to, że ta cała dyskusja nie zaczęła się ode mnie i generalnie (przynajmniej na początku) nie dotyczyła mojej osoby.

ps muszę podrzucić cioci adres wegedzieciaka :mryellow:

kamma - 2008-03-31, 18:15

Jadzia, wow! Ja też chcę taką ciocię Anię w mojej rodzinie!
kofi - 2008-03-31, 18:53

Ale fajna ciocia, super!
Tobayashi - 2008-11-08, 21:20

Dzisiaj w Tesco: wykładam na taśmę przy kasie m.in. paczkę soi i soczewicy. Stojąca przede mną młoda kobieta zauważa to i jest zaciekawiona, jakby to była jakas egzotyczna roślina. Mówi: "O, soja!" Pyta się, czy może zobaczyć. Ochoczo pozwalam, a ona ogląda i mówi do swojej towarzyszki: "O popatrz, soczewica. Wiesz, jakie to jest dobre?" A towarzyszka na to: "To się pije?"
:lol: :lol: :lol:

Karolina - 2008-11-08, 22:58

Tobayashi ty się nie śmie mi też się całe dzieciństwo soczewica kojażyała z napojem. Potem doszłam do wniosku, że pomyliłam z okowitą (cho nie mam pojęcia co to jest) ;-)
Amanii - 2008-11-08, 23:06

albo z soczkiem :)
Kitten - 2008-11-08, 23:14

Ja przez długi czas myślałam, że groszek ptysiowy to odmiana grochu :mrgreen:
Capricorn - 2008-11-08, 23:22

Karolina napisał/a:
Tobayashi ty się nie śmie mi też się całe dzieciństwo soczewica kojażyała z napojem. Potem doszłam do wniosku, że pomyliła z okowitą (cho nie mam pojęcia co to jest) ;-)


okowita to chyba mocny alkohol góralski. ;-)

arahja - 2008-11-08, 23:33

Capricorn napisał/a:
okowita to chyba mocny alkohol góralski. ;-)


Wódka po prostu :D Taki miły dla ucha archaizm ;)

A to z soczewicą to nie efekt przypowieści z ST? Tej, w której Ezaw oddaje pierworództwo za miskę soczewicy? Dopóki nie usłyszałam, jakieś dwa lata temu, że to się da normalnie jeść, myślałam, że soczewica to taki relikt czasów okołomojżeszowych :mryellow:

Lily - 2008-11-08, 23:38

Socze - wica jak socze - k :)
kiszony - 2008-11-09, 19:27

mizumo napisał/a:
Więc odstawiając mięso, co jedzą wegetarianie?

ja zawsze na takie inteligentne pytanie odpowiadam równie inteligentnie : 'wszystko oprócz mięsa ' (ewentualnie 'mięsa + ryb' bo potem zwykle jest dyskusja o to czy ryba to też mięso)

może jakiś weg się załamie, ale ja się dzisiaj uśmiałem z niewege rzeczy.

rodzinny obiad 'rosół; ziemniaki + mieso z rosołu + surówka'
drugie danie, kuzyn - prawie 4 latka, uwielbia skóry z kurczaka...
usiadł do stołu, założył śliniak, patrzy w swój talerz i nagle : ' A GDZIE SĄ MOJE SKÓRY?!' z takim wielki oburzeniem :shock: ... za chwilę dostał swoją wcześniej zdjętą skóre i nie było problemu...
jakby to dziecko z taką chęcią zjadało warzywa ...

gemi - 2008-11-12, 08:35

bojster napisał/a:
Przypomniał mi się stary dowcip... Amerykanie i Rosjanie na wspólnych manewrach wojskowych, hamerykański żołnierz chwali się rosyjskiemu:
– Nasza dieta dostarcza 5000 kalorii dziennie.
– Wooooow, sześć kilo ziemniaków?!


:lol: :lol: :lol: dobre

ja sobie nie przypominam takiej historii. Kiedyś tylko moja ciocia odpowiedziała na mój ostry protest przeciw zjedzeniu pasztetu: weź popatrz na ten pasztet - gdzie w nim widzisz mięso?

magcha - 2008-11-14, 10:24

[quote="kiszony ' A GDZIE SĄ MOJE SKÓRY?!'[/quote]
Blee... :roll:

rastalioness - 2009-03-10, 20:39

Sytuacja w pracy. Pewna pani siedzi za biurkiem, pora lunchu i opowiada nam:
"A ja to tak bardzo kocham zwierzeta! Nie moge patrzec jak ktos krzywdzi zwierze. Gdy widze, jak ktos wyrzadza zwierzeciu krzywde, to od razu podejde i cos powiem"-po czym zakonczenie przemowy zagryzla sporym kesem bulki z szynka....Na to ja odparlam :"Moja milosc do zwierzat wyrazam w inny sposob- nie jem ich"
Nie musze chyba mowic, ze wspomniana pani o malo co sie nie zakrztusila. No coz...zwierzeta to tyko kotki i pieski..inne juz nie lol;)

Humbak - 2009-03-10, 21:50

Moja była uczennica jest pochodzenia wietnamskiego... wierzcie mi, że jeśli zwierzęta to kotki i pieski to jest czasami bardzo dużo... :/
Lily - 2009-03-10, 21:53

Ja ostatnio na miau czytałam wątek, w którym oburzenie wywołał fakt, że pracownicy w zakładach mięsnych chcieli zabić i zmielić w jakiejś maszynie kotkę. No cóż, rozumiem oburzenie w sprawie kotki, natomiast czemu tu się dziwić - wszak to zakłady mięsne, dla nich mielenie zwierząt to codzienność, czy przez zmielenie kota staną się bardziej "nieludzcy"?
kofi - 2009-03-11, 08:26

Miau i Dogomania to są w ogóle specyficzne fora. ;-)
Pamiętam kiedyś jak ktoś tam się pochwalił na Dogo, że daje psu koninę, czym wywołał potworne zgorszenie u hodowczyni koni.
No cóż, sama jestem hipokrytką, bo karmię mięsną karmą zwierzaki. :oops:

Capricorn - 2009-03-11, 08:40

U mnie w pracy ;-)

jak nieustannie podkreślam, zaharowuję się na śmierć, pracując na kilkaset etatów ;-) Jeden z nich to szkoła językowa, w której każdej grupie przypisana jest nazwa geograficzna. Np. Alabama, Arizona (z tej jest zawsze ubaw ;-) ), Nebraska, Dakota, itd. Zaczęłam zajęcia z nową grupą, poinformowałam panów, że ich grupa nazywa się New Jersey itd. Na następnych zajęciach na wejściu czekała na mnie kartka, panowie (orientacyjny wiek członków grupy: 28-40) sami wydrukowali listę obecności, podpisali się na niej. Nagłówek listy mnie całkowicie rozwalił, brzmiał tak:

GRÓPA NEW JERSEY


(dowartosciowało mnie to jako nauczyciela j.ang, na jednych zajęciach zrobiłam wiecej, niż polonista w całym cyklu nauczania ;-) )

rosa - 2009-03-11, 10:12

capri :-D
kofi napisał/a:
No cóż, sama jestem hipokrytką, bo karmię mięsną karmą zwierzaki. :oops:

dlaczego uważasz że to hipokryzja?
ja tego tak nie odbieram

kofi - 2009-03-11, 10:26

Capri :lol: niesssamowicie skutecznie nauczasz. I jaka motywacja do pracy - uczniowie s a m i coś robią. No nieeee, tego to nie znam norrrrmalnie.
rosa uważam się za hipokrytkę, bo w ogóle nie powinnam miec mięsożernych zwierząt, jeśli nie chcę wspierać przemysłu mięsnego. A przecież nie chcę. :-| A kocham moje zwierzątki bardzo i zawsze będę jakieś miała zapewne.

rosa - 2009-03-11, 10:41

kofiwiem, wiem
ja się po prostu z tym pogodziłam, nie wyobrażam sobie domu bez kocich i psich mięsożerców


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group