wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Ogólne rozmowy - optymista vs pesymista

Humbak - 2010-03-17, 13:44
Temat postu: optymista vs pesymista
Czy pesymista może się stać optymistą? Czy to jest coś z czym się rodzimy i that's it? Ja wiem, trzeba widzieć kwiatek i cieszyć się nim, wyjść na spacer i zobaczyć ptaszka i ślimaczka ;)

Kiedyś czytałam 'przebudzenie' de mello i faktycznie mnie rozjaśnił, ale dziś już nie działa - może to książka dla singli ;)

A tak serio serio - czy taka dogłębna 'operacja plastyczna' jest możliwa dla pesymisty?
No i jeszcze... jak? :->

Napiszcie co wiecie, pliiiz :-D

lilias - 2010-03-17, 14:32

lekki lifting się da zrobić ;-)
-przeszkadza mi analizowanie wszystkiego z czym i z kim mam do czynienia, drobiazgowość (no wiem, że to chore, ale działa automatycznie w mojej głowie i nie umiem tego wyłączyć)
-pomaga posiadanie dzieci i w związku z tym nauka cierpliwości, tolerancji i zrozumienie, że ani ja, ani świat nie mamy szans być idealni
-pomaga zmęczenie fizyczne
-pomaga zmniejszenie oczekiwań wobec ludzi i ograniczenie zaufania

Powyższe świadczy o tym, że z kogoś, kto widział świat w bardzo ciemnych kolorach i za wiele dobrego nie oczekiwał, z kogoś kto mieczem i ogniem chciał świat naprawiać utworzył się hm.. "ostrożny optymista" ? :-P

Shi - 2010-03-17, 15:23

humbak -nasze nastawienie i to jak widzimy świat zależy tylko od nas. co prawda otoczenie może nam w różny sposób modyfikować to spojrzenie, ale znów od nas zależy na ile i czy w ogóle ulegniemy tym wpływom.

zresztą optymizm to niekoniecznie cieszenie sie na widok kwiatka. Znam wielu racjonalnych optymistów ;)

renka - 2010-03-17, 18:02

Shi napisał/a:
Znam wielu racjonalnych optymistów ;)


O, to chyba w pewnym sensie ja ;-)
Choc czasami i na widok co poniektorych kwiatkow potrafie sie cieszyc ;-)

Ja Aga niestety nie pomoge, napisze tylko, ze od poczecia raczej wzrastam w pesymistycznych klimatach i ciesze sie, ze udaje mnie sie mimo wszystko zachowac wiare w dobro swiata i jakies takie otwarte spojrzenie na rozne wydarzenia (szczegolnie w moim zyciu). Moja mama jest przykladem osoby, ktora praktycznie swiat widzi przez pryzmat ciemnych barw, czesto sie zamartwia etc. Swego czasu probowalam ja zmienic, bo widzialam sporo jej negatywnych cech u siebie. Ale juz dawno spasowalam, zeby zmieniac kogokolwiek, tylko starac sie robic porzadek na wlasnym podworku.

[ Dodano: 2010-03-17, 18:11 ]
Humbak napisał/a:

A tak serio serio - czy taka dogłębna 'operacja plastyczna' jest możliwa dla pesymisty?
No i jeszcze... jak? :->


Mi bardzo pomaga, jak grzmia nade mna czarne chmury, przekonywanie siebie samej, ze nie zyje po to, zeby siedziec na tylku i sie wiecznie zamartwiac etc., tylko chce jeszcze cos z tego zycia wyciagnac fajnego (bo tyle jest wspanialosci na swiecie, tylko sami siebie ograniczamy nie przyzwalajac sobie na ich dostep). A chciec to ponoc moc. Poza tym obecnosc dzieci mi w tym pomaga, bo nie chcialabym im spierniczyc zycia widokiem wiecznie skwaszonej mamy :->

ajanna - 2010-03-19, 01:28

renka napisał/a:
Poza tym obecnosc dzieci mi w tym pomaga, bo nie chcialabym im spierniczyc zycia widokiem wiecznie skwaszonej mamy :->


święte słowa :-D

ja co prawda zawsze byłam niepoprawną optymistką i to z tych, co się właśnie kwiatkiem/ślimaczkiem zachwycają, ale miałam b duuuży problem z niską samooceną i negatywnymi scenariuszami n.t. siebie samej. i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że da się nad tym pracować :-D . moja metoda jest taka: nie tłamsić negatywnych myśli, lecz z dystansem się im przyglądać i starać się przekuwać je na te pozytywne - nie jest to b łatwe, bo te schematy myślenia mamy zautomatyzowane i uwewnętrznione, ale przy odrobinie samokontroli i małymi krokami - da się :-) . powodzenia!

Humbak - 2010-03-19, 14:48

ajanna napisał/a:
co prawda zawsze byłam niepoprawną optymistką i to z tych, co się właśnie kwiatkiem/ślimaczkiem zachwycają, ale miałam b duuuży problem z niską samooceną i negatywnymi scenariuszami n.t. siebie samej
o-o-o właśnie :->

z tego co piszecie, przypomina mi się zabawa w polyannę :-P

ja przyznaję nie wiem co mam sama na ten temat myśleć. Czasami też zastanawiam się gdzie jest różnica między pesymizmem a strachem który każe widzieć przeszkody w i umniejszać pozytywy działań. Mam wrażenie że optymista ma tego strachu nieco mniej (albo nieco bardziej jest on realistyczny gdy jest z gatunku renkus optymiscus ;-) )

Shi napisał/a:
nasze nastawienie i to jak widzimy świat zależy tylko od nas
nad tym się zastanawiałam, ale nawet jeśli tak jest, to samo stwierdzenie niewiele pomaga na codzień o ile się nie wie 'no i co z tego' ;-)

renko, ja przyznaję że miałam kopa i przed i po dzieciach, niemniej jednak przy nich bardziej się boję porażki... :roll:
gdy zaczynam myśleć pięknymi cytatami w stylu, że na porażkach się uczymy, to też myślę sobie że na to może sobie pozwolić ktoś kto na porażkę może sobie pozwolić, przy dzieciach doceniam bardziej to, co mam, ale trudniej mi o optymizm jako taki

ajanna, dzięki, przemyślę to sobie ;-)

melba - 2010-03-23, 09:18

ja tez mysle ze pesymizm czesto bierze sie ze strachu, a strach towarzyszy niskiej samoocenie.
oczywiscie uogolniam tutaj i wiem ze na pewno sa inne drogi do pesymizmu, jednak w moim wypadku widac ten mechanizm bardzo dobrze, bo gdy podciagnelam samoocene to nagle stalam sie optymistka :)
nie raz i nie dwa strach mnie oczywiscie zzera, ale nie wplywa to mocno na czarne widzenie calego swiata.

uprzedzajac pytania o cudowny srodek na podniesienie samooceny, powiem ze u mnie byla to po prostu terapia i afirmacje.

Lily - 2010-03-23, 10:29

Humbak, a znasz tę książkę? hxxp://www.pedagogika.org.pl/product/528.html

Ja jestem oczywiście pesymistką, a najbardziej przekonałam się, jak trudno to zmienić, gdy praktycznie wszyscy w mojej rodzinie chorowali, a ja nie potrafiłam być dobrej myśli - naprawdę próbowałam przestawić moje myślenie, ale to było niewykonalne dla mnie w tej kryzysowej sytuacji. Nie wiem, może trzeba zaczynać od prostszych spraw. Chociaż przez lata umierania ze strachu, że coś się nie uda, że będzie najgorzej jak może być, i tak udało mi się wypracować w sobie takie myślenie, że przynajmniej poddaję to w wątpliwość, mówiąc sobie np. a może wcale nie? a może będzie zupełnie inaczej? może się mylę? itd.

Na pewno można nauczyć się optymizmu, choć jest to trudniejsze, gdy się nam wszystko wali na głowę i powodów do optymizmu po prostu nie ma. Ale zazwyczaj przecież nie jest aż tak tragicznie ;)
To powiedziałam ja - pesymistka number 1 ;)

malva - 2010-03-23, 11:03
Temat postu: Re: optymista vs pesymista
Humbak napisał/a:
Czy pesymista może się stać optymistą? Czy to jest coś z czym się rodzimy i that's it? Ja wiem, trzeba widzieć kwiatek i cieszyć się nim, wyjść na spacer i zobaczyć ptaszka i ślimaczka ;)

Kiedyś czytałam 'przebudzenie' de mello i faktycznie mnie rozjaśnił, ale dziś już nie działa - może to książka dla singli ;)

A tak serio serio - czy taka dogłębna 'operacja plastyczna' jest możliwa dla pesymisty?
No i jeszcze... jak? :->

Napiszcie co wiecie, pliiiz :-D


mozliwa!
bo były pesymista to ja :-D

Ka.ja - 2010-03-23, 14:05

ja jestem z natury pesymistką, ale coraz częściej widzę świat na kolorowo :-D

Co mi pomaga?
1. Moje dziecko - nawet jak mnie budzi o 5 rano, jak go widzę, od razu się uśmiecham, a jak się uśmiecham, to wszystko idzie łatwiej

2. Wizualizacje - staram się jak najczęściej powtarzać sobie w myślach różne pozytywne zdania związane z moim życiem - nawet jak na początku w to nie wierzę, to po wielokrotnym powtarzaniu zaczynam wierzyć i to czego chcę - udaje mi się :-P ; najważniejsze przy tym, żeby te zdania były pozytywne tzn. nie zawierały słowa "nie" i jakichś negatywnych określeń np. nie mówię: nie chcę być gruba, mówię: wszystko, co jem sprawia, że chudnę :mryellow: Oczywiście im więcej się udaje, tym bardziej optymistycznie patrzę na całokszałt mojego życia

3. Pomaganie innym - to takie trywialne, ale jak się skupiam na problemie kogoś innego i znajduję mnóstwo dobrych ludzi wokół, którzy też konkretnie pomagają mi w rozwiązaniu tego problemu, to:
a/ od razu bardziej wierzę w ludzi - nie tylko tych, którzy pomagają, ale we wszystkich
b/ od razu zaczynam wierzyć, że wszystko jest możliwe ]:->
c/ nie mam czasu rozkładać moich porażek na czynniki pierwsze.

Generalnie czuję, że gdzieś tam w głębi zawsze będę pesymistką i co jakiś czas pesymizm mnie dopada - na szczęście coraz rzadziej i coraz częściej jak wygaduję jakieś bzdury - sama zaczynam się z nich śmiać :mryellow:
Optymistką bywam - i dobrze się z tym czuję :lol:

karmelowa_mumi - 2010-03-23, 21:41

Ka.ja, bardzo optymistycznie nastroiło mnie to, co napisałaś :)
agus - 2010-03-24, 14:36

Humbak, no i jak się ma Twój pesymizm? ;)

Dziewczyny napisały mądre rzeczy; od siebie mogę potwierdzić, że pomaga terapia i praca nad dyscyplinowaniem swoich myśli (właśnie o ten dystans i poddawanie negatywnych myśli w wątpliwość chodzi). Mnie się udaje dzięki temu przezwyciężać depresję i związany z tym pesymizm. Szybciej wyłapuję, kiedy popadam w negatywny schemat myślenia (moja pani psycholog stosowała ćwiczenia z terapii poznawczo-behawioralnej).

Nie mogę sobie skojarzyć, czy znasz angielski, bo jest całkiem fajna strona z tablicami dla "czarnoprzewidujących", które treściwie i krótko wyjaśniają mechanizm takiego myślenia i jak go przekształcić. Można sobie wydrukować, powiesić i rzucać co raz okiem dla przypomnienia. :) Może to bardziej dla osób w depresji, ale kto wie, może co nieco Ci się przyda: hxxp://www.getselfhelp.co.uk/freedownloads.htm .

bodi - 2010-03-25, 09:15

agus, fajne te plakaty :D

a propos terapii poznawczo-behawioralnej, to polecam książkę "Świadomą drogą przez depresję", łąćzy CBT z praktyką uwazności, jest też do niej dołączone CD z medytacją uwazności, czyta Małgorzata Braunek.

w ogóle temat jest arcyciekawy, mam nadzieję że kiedyś w chwili większego luzu czasowego i przypływu natchnienia bardziej się w nim rozpisze :D

a tymczasem pozdrawiam wszystkich optymistow i pesymistow :D

gemi - 2010-03-25, 10:29

Humbaczku, też się wielokrotnie nad tym zastanawiałam. Doszłam do wniosku, że nie da się zmienić przez powierzchowne działania, takie "pstryk i hurraaa". Już tłumaczę, co mam na myśli - uważam, że pesymizm, czy optymizm są postawami będącymi skutkiem naszej psychicznej konstrukcji, doświadczeń, środowiska, w jakim dorastaliśmy, czyli calokształtu "JA". Chcę przez to powiedzieć, że tan pesymizm (jak i optymizm) ma swoje głębokie źródła i to w nich powinna zajść zmiana, by była trwała. Praca nad samym pesymizmem da krótkowtrwałe owoce, które przeminą wraz z pierwszym poważniejszym życiowym problemem.
Jeśli więc zależy Ci na zmianie postawy, dobrze jest popracować nad zmianą podejścia do siebie, świata, itp. Taka pozytywistyczna praca u podstaw ;-)
Można to zrobić poprzez terapię --> szybsza metoda
Można też samemu - praca nad sobą poprzez zadawanie sobie kluczowych i trudnych pytań. Polecam tą drogę w oparciu o ciekawe inspirujące pozycje.
Ja bardzo skorzystałam na pracy według według wskazówek "siedmiu nawyków skutecznego działania" oraz "sześciu filarów poczucia własnej wartości". I jedno i drugie można nawet wypozyczyć w bibliotece miejskiej we Wrocku.
Jak ja sobie tak popracowałam, to moja naturalna postawa (optymistki :-) ) wyszła na światło dzienne. To odkrycie było raczej takim pozytywnym efektem ubocznym mojej pracy. A jeśli odkryłabym w sobie raczej rys pesymistki, to z pewnością po przepracowaniu wielu spraw czułabym się z nim o wiele lepiej i swobodniej.

Dobrze jest przy takiej pracy nad sobą dać sobie duzo czasu na zmiany, nie śpieszyć się i nie robić wszystkiego na raz.

Pamiętam też, że bardzo pomogło mi w tej pracy takie pytanie-motto: "Co bym zrobiła, gdybym się nie bała?" Zazwyczaj odpowiedź sugerowała pójście w kierunku wyznawanych przeze mnie wartości (przy okazji mocniej je sobie uświadamiałam) i była pomocna przy lokalizowaniu źródeł strachu.

Życzę wszystkim pesymistom i optymistom, by poczuli się po prostu dobrze w swojej skórze :-)

Humbak - 2010-03-25, 16:00

agus, bardzo ciekawe te stronki, dzięki :) dużo do przestudiowania, bo choć pytania są proste to trzeba się wgłębić żeby coś z nich wyciągnąć

bodi, bardzo chciałabym napisać więcej, ale w przeciwieństwie do montessori niewiele tutaj wiem, dlatego pytam ;) Dziękuję za tytuł kniżki :)

wiele wyciągam z Waszych wypowiedzi do mojej rzeczywistości,
Shi napisał/a:
znam wielu racjonalnych optymistów
renka napisał/a:
nie chcialabym im spierniczyc zycia widokiem wiecznie skwaszonej mamy
ajanna napisał/a:
nie tłamsić negatywnych myśli, lecz z dystansem się im przyglądać i starać się przekuwać je na te pozytywne
melba napisał/a:
podciagnelam samoocene to nagle stalam sie optymistka
Ka.ja napisał/a:
Co mi pomaga? ... 3. Pomaganie innym - to takie trywialne, ale jak się skupiam na problemie kogoś innego i znajduję mnóstwo dobrych ludzi wokół, którzy też konkretnie pomagają mi w rozwiązaniu tego problemu, to:
a/ od razu bardziej wierzę w ludzi - nie tylko tych, którzy pomagają, ale we wszystkich
b/ od razu zaczynam wierzyć, że wszystko jest możliwe
c/ nie mam czasu rozkładać moich porażek na czynniki pierwsze.
to moje główne punkty do przemyślenia ;)
To o czym wspomniała gemi
gemi napisał/a:
pesymizm (jak i optymizm) ma swoje głębokie źródła i to w nich powinna zajść zmiana, by była trwała
przeczytałam właśnie w książce od mumi "Mógłbym zrobić wszystko, gdybym tylko wiedział co..." - że pesymizm, brak odwagi w podjęciu kolejnego kroku bądź niewiedza odnośnie tego jaki krok mamy podjąć wynika z pewnej blokady jaką mamy w sobie i trzeba z dystansem przyjrzeć się sobie - co powoduje że mam wątpliwości, nie - jakie mam wątpliwości - ale dlaczego je mam. Często odpowiedź na to jest odpowiedzią na to poprzednie, ja wiele już mam na języku ale jakoś nie mogę dojśc do tego żeby wypowiedzieć ;)

Myślę, że optymista to albo farciarz który żyje żerując beztrosko na innych albo ktoś kto każdego dnia pracuje nad tym, by 'zrobić sobie dobrze' w sposób najbardziej fachowy ;)
Pesymista to ktoś komu zycie dało tak w kość że machnął ręką i zaakceptował pewne rzeczy odcinając się od optymizmu, bo to by mu kazało rozprawić się ze źródłami swojego pesymizmu
albo ktoś komu pesymizm jest na rękę bo taki jego image i z tego czerpie profity w otoczeniu.
Tak sobie wnioskuję... ;-)

bodi - 2010-03-25, 17:09

Humbak, napisz coś więcej o tej książce "Mógłbym zrobić wszystko...", proszę!
Pamiętam jak bardzo dawno temu w jakimś innym wątku ktoś o niej wspomniał, i ten tytuł mnie po prostu urzekł :D
Próbowałam ja upolować na allegro, ale bez skutku.
Więc jak to z nią jest, warta przeczytania?
Uśmiecham się o pożyczkę, dałoby się to zrobić, jeśli zawitam do Wrocka? :pliss: :)

karmelowa_mumi - 2010-03-25, 18:28

bodi napisał/a:
polecam książkę "Świadomą drogą przez depresję", łąćzy CBT z praktyką uwazności, jest też do niej dołączone CD z medytacją uwazności, czyta Małgorzata Braunek.
czekam na więcej info, zapaliłam się do tej książki

hxxp://www.allegro.pl/item971830495_t_swiadoma_droga_przez_depresje_cd_depresja.html spróbuję znaleźć jeszcze w księgarniach

bodi - 2010-03-25, 23:15

Kabat Zinn jest propagatorem uważności, wyszło w Polsce kilka innych jego ksiażek
("Gdziekolwiek jesteś, bądź"
"Życie piękna katastrofa"
"Dary rodzicielstwa").
Ta jest napisana we współpracy z klinicystami zajmującymi się specyficznie depresją, a pracującymi metodami terapii poznawczo-behawioralnej.
Te dwie metody bardzo naturalnie się uzupełniają, uważność oznacza skupienie się na tym co jest rzeczywiście w chwili obecnej, a nie w odgrywanych nieustannie w naszych głowach filmach z przeszłości i przyszłości.
Terapia CBT też kładzie duży nacisk na oddzielenie tych dwóch sfer, i co ważne podważanie utartych przekonań.
Dla mnie olśnieniem było np. stwierdzenie "moje myśli nie są mną". niby oczywiste, ale na codzień bardzo łatwo popaść w pułapke identyfikowania się z myślami, przyjmowania ich za rzeczywistość, nakręcania się .
Na tym polega mechanizm depresji przecież, na niemożności wyjścia z pewnego schematu myślowego.

agus wlkeiła linka do ciekawych tablic z hasłami autopomocowymi m.in na ten temat, walczenia z typowymi błedami poznawczymi towarzyszącymi depresji - np. "czuję się żle, TO ZNACZY że jest rzeczywiście źle" ;-)

Kiedy się to czyta widać absurd takiego wnioskowania, ale na co dzień łatwo popełnić błąd utożsamienia jednego z drugim.

Częścią treningu przedstawionego w książce jest też praktyka świadomej jogi, pomagajacej lepiej ugruntować się we własnym ciele.

Jest też medytacja prowadzona, wszystko czytane przez Małgorzatę Braunek. Żałuję że częściej nie znajduję czasu żeby słuchać tej płyty.

Ogólnie naprawdę bardzo polecam tę książkę, zdarzyło mi się przeczytać kilka pozycji poswięconych depresji z perspektywy typowo CBT, jak dla mnie były bardzo ok, ale trochę zbyt suche, techniczne; w moim osobistym odczuciu połączenie tej metody z uwaznością "ociepla" ją i trochę uczłowiecza ;)

karmelowa_mumi - 2010-03-26, 10:34

bodi, dzięki, zainspirowana zakupiłam :)

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group