| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Wiek niemowlęcy - Początek ósmego miesiąca - ktoś mi podmienił dziecko!
z_grzywką - 2010-04-07, 20:35 Temat postu: Początek ósmego miesiąca - ktoś mi podmienił dziecko! Syn mój pierworodny tydzień temu zapadł na trzydniówkę i tym samym wkroczył w jakiś dramatyczny okres swego życia. Na początku myślałam, że to przez gorączkę? a może w końcu wyjdą zęby? a może wysypka mu doskwiera? Gorączka przeszła, wysypka przeszła, zęby nadal siedzą tam gdzie siedziały czyli wewnątrz. A dzieć zachowuje się jakby został uprowadzony przez obcych i podczas tej wycieczki wszczepiono mu czip mający na celu wyssanie mózgu rodzicom oraz pozbawienie ich zdrowia psychicznego. O normalnym zasypianiu mogę zapomnieć (jak ręką odjął, prędzej szkliwo mi na zębach popęka niż zaśnie jak do tej pory), o normalnej zabawie również. Spacer yyyyy*, wózek yyyyy, łóżeczko yyyyy, mata yyyyyy, na rękach yyyyy, nie na rękach yyyyy, spanie w nocy yyyy. Jedynie kąpanie jest fajne.
Ja nie wiem czy początek ósmego miesiąca tak wygląda czy po prostu w moje dziecko wszedł szatan i takie już będzie zawsze i umrę ze zgryzoty albo targnę się na życie.
Proszę mi powiedzieć czy wszystkie dzieci tak mają czy mój egzemplarz jest wyjątkowy. I nigdy już nie prześpię nocy. I się potnę.
*Pod pojęciem "yyy" ukrywa się pisk, wrzask, ryk.
Kasumi - 2010-04-07, 21:23
z_grzywką, nie potniesz się, przeżyjesz, choć teraz jest ciężko i wydaje Ci się pewnie, że te trudne momenty pozostaną takimi na wieki wieków amen.
Nie pozostaną.
Dzieciaki mają swoje fazy rozwojowe, niekoniecznie zgodne z tym, co piszą w książkach . Myśmy przerabiali hardcore w okolicach 3-5 miesiąca oraz w okolicach roku. Kłopoty ze spaniem, wieczne niezadowolenie, nic nie było wystarczająco ciekawe, żeby dać odetchnąć zmordowanej matce
Nie były to zęby, ani choroba, ani żadne gwałtowne zmiany otoczenia.
Sądzę natomiast, że miało to związek z nabywaniem nowych umiejętności (np. motorycznych), umożliwiających pełniejsze, intensywniejsze doświadczanie świata (a przetwarzanie tych doświadczeń było jeszcze zbyt trudne dla mojej córeczki).
Przeszło. Przetrwałam. Ty też przetrwasz. Głębokie oddechy, wsparcie najbliższych, melisa, możliwie dużo snu i świadomość, że to na pewno przejściowe.
Teraz mam bardzo wesołą, kontaktową, spokojnie śpiącą dziewczynkę.
Ale na horyzoncie bunt dwulatka z którego przedsmakiem już się zaznajamiam.
Cóż, macierzyństwo to nieustająca zmiana. Dobrze się z tym pogodzić
Będzie dobrze, wiem, że łatwo mówić. Ale będzie. Na pewno.
blamagda - 2010-04-07, 21:54
No to teraz ja, która oczywiście zgadza się z przedmówczyniami i też doświadcza tygodni strasznych i tygodni lepszych (u nas to jest sinusoidalnie, od zawsze) - ALE - jeżeli TO się u Was zdarzyło po raz pierwszy i nigdy takiego ataku masakry nie bylo, to bym jednak poobserwowała - no nie wiem.... może Marcela skurcze łapią, albo go głowa swędzi, albo ma pleśniawki (my teraz mamy i jest etap masakry)... No nei wiem... bo to jednak może mieć jakis powód - nie tylko z tej "szuflady" którą omówiła Kasumi. Sił życzę
YolaW - 2010-04-07, 22:32
z_grzywką, ja wiele nie pomogę, bo u nas nic takiego nie miało miejsca aż do jelitówki w styczniu. Od tamtej pory totalnie nie jada kaszek. Całkowicie odrzucił, więc wnioskuję, że choroba może jednak coś zmienić. Poza tym pewnie w czasie choroby więcej nosiliście, lulaliście i może dzieć chce znowu takiego stanu rzeczy i się domaga?
Obserwuj i postaraj się wytrzymać Dasz radę!!
eMka - 2010-04-08, 08:08
z_grzywką u mnie było to samo. jęki i krzyki ciągle. nic się nie podoba, nic nie interesuje. zaczęło się już w 7- mym m-cu jak zaczęła siadać, raczkować i wstawać- tłumaczyłam to nabyciem tak wielu trudnych umiejętności w tym samym czasie. potem na chwilkę przeszło, żeby jęki wróciły ze zdwojoną siłą. zaczęłam to tłumaczyć lękiem separacyjnym, bo rzeczywiście moje dziecko najchętniej by się ode mnie nie odklejało.
potem doszły do tego zęby (cały przód u góry w ciągu 2,5 tyg).
do końca 6- go m-ca nie miałam dziecka. Luiza prawie nie płakała, właściwie przez płacz sygnalizowała tylko zmęczenie. bawiła się sama, na spacerach spokój, w samochodzie spokój.
od prawie 2 m-cy zamęcza mnie swoimi jękami, do których jednak powoli zaczęłam się przyzwyczajać. odpuściłam trochę obowiązki domowe i siedzenie na necie- więcej się z nią bawię i wygłupiam. jest brudno i rzadziej obiad, ale jest lepiej.
od świąt jakby jej przeszło trochę. przypomniała sobie, że można 5 min. posiedzieć bez mamy, a mama w tym czasie zrobi siku. mniej jęku więcej śmiechu, ale i tak rano wstaję i trochę drżę, jak będzie wyglądał dzień.
acha, jak wygooglujesz sobie "kryzys 8 miesiąca" to masz 395 000 wyników, także nie jesteśmy same.
z_grzywką - 2010-04-08, 08:54
no więc właśnie wygooglowałam i skóra mi się najeżyła. dowiedziałam się min. że trwać to może 3-4 miesiące. yhm
zanim zaczęłam szukać odpowiedzi przyszło mi do głowy, że skoro tydzień wcześniej, przed chorobą nagle chłopak zaczął podnosić pupę a teraz już prawie sprawnie sam siedzi (to chyba nagroda dla rodziców za wytrzymywanie wrzasków ) to może on sam nie wie dokładnie co się dzieje, takie zmiany, takie nowości, taki rozwój - i dlatego jest niepokój, nerwy, złość.
dziękuję Wam, za co... za uświadomienie i mimo wszystko dobre słowo, że kiedyś minie.
tylko co z zasypianiem? czy skoro Marcel nie chce, nie potrafi, sama nie wiem co jeszcze ale sam nie zaśnie tylko ryczy najgłośniej jak potrafi, czy ja go będę wiecznie już na rękach usypiać? czy wróci mu umiejętność samodzielnego, normalnego, bezawanturniczego zasypiania?
| eMka napisał/a: | z_grzywką u mnie było to samo. jęki i krzyki ciągle. nic się nie podoba, nic nie interesuje. zaczęło się już w 7- mym m-cu jak zaczęła siadać, raczkować i wstawać- tłumaczyłam to nabyciem tak wielu trudnych umiejętności w tym samym czasie. potem na chwilkę przeszło, żeby jęki wróciły ze zdwojoną siłą. zaczęłam to tłumaczyć lękiem separacyjnym, bo rzeczywiście moje dziecko najchętniej by się ode mnie nie odklejało.
potem doszły do tego zęby (cały przód u góry w ciągu 2,5 tyg).
do końca 6- go m-ca nie miałam dziecka. Luiza prawie nie płakała, właściwie przez płacz sygnalizowała tylko zmęczenie. bawiła się sama, na spacerach spokój, w samochodzie spokój.
od prawie 2 m-cy zamęcza mnie swoimi jękami, do których jednak powoli zaczęłam się przyzwyczajać. odpuściłam trochę obowiązki domowe i siedzenie na necie- więcej się z nią bawię i wygłupiam. jest brudno i rzadziej obiad, ale jest lepiej.
od świąt jakby jej przeszło trochę. przypomniała sobie, że można 5 min. posiedzieć bez mamy, a mama w tym czasie zrobi siku. mniej jęku więcej śmiechu, ale i tak rano wstaję i trochę drżę, jak będzie wyglądał dzień.
acha, jak wygooglujesz sobie "kryzys 8 miesiąca" to masz 395 000 wyników, także nie jesteśmy same. |
[ Dodano: 2010-04-08, 09:56 ]
blamagda raz tak było, około miesiąca wcześniej. Spać nie chciał, tylko bujanie i tulenie i afera na 100 procent. Potem przeszło jak ręką odjął. I teraz znów. Ale porównując... chciałabym aby wrócił mój poprzedni niepokorny Syn
| blamagda napisał/a: | No to teraz ja, która oczywiście zgadza się z przedmówczyniami i też doświadcza tygodni strasznych i tygodni lepszych (u nas to jest sinusoidalnie, od zawsze) - ALE - jeżeli TO się u Was zdarzyło po raz pierwszy i nigdy takiego ataku masakry nie bylo, to bym jednak poobserwowała - no nie wiem.... może Marcela skurcze łapią, albo go głowa swędzi, albo ma pleśniawki (my teraz mamy i jest etap masakry)... No nei wiem... bo to jednak może mieć jakis powód - nie tylko z tej "szuflady" którą omówiła Kasumi. Sił życzę |
kociakocia - 2010-04-08, 10:29
z_grzywką, trzymaj się kochana! to przechodzi, zarówno choróbsko jak i dziecka napady. nie daj się! głowa do góry!!!
doczytałam o tych 3-4 mcach, będzie napewno krócej, TRZYMAM KCIUKI!!!
z_grzywką - 2010-04-08, 10:54
kociakocia widzę, że to wszystko jest falowe. We wtorek wieczorem siedziałam ze łzami w oczach, skubiąc grzywkę i tłumacząc sobie, że Marcel jest za mały by być perfidnym i złośliwym dzieckiem. Byłam umordowana, nieprzytomna i nie widząca szans na dalsze życie w zdrowiu psychicznym
A dziś mój syn chyba się wziął za siebie, aby mu matki do wariatkowa nie odwieziono. Spał do 7.40(!!!), wciągnął kaszę i generalnie z małą przerwą na awanturę (nie od razu Rzym zbudowano ) eksploruje dywan w tą i spowrotem z centymetrem w paszczy Tak, centymetr okazał się świetną zabawką.
Pozwolił uczesać się, zjeść śniadanie nie na stojąco (lub w ciągu 2 godzin - zimne), nastawić zupę, nastawić zmywarkę. Nie ekscytuję się, że już będzie dobrze ale dla takie chwile są niczym pierwszy podmuch wiosny ))
daria - 2010-04-09, 08:26
no to dołączam do klubu
Natalia po powrocie ze szpitala.. mało śpi, raczkuje i wkurza się non stop jaj się wywróci albo uderzy.. na rączki chce... a jak nie .. to wyje... no masakra, a nocne usypianie to tragedia... zanim zaśnie.. rzuca się, płacze, bije głową o szczebelki itd.
nie wiem, o co Jej chodzi...
kociakocia - 2010-04-09, 08:42
z_grzywką, powiem słowami jakie kiedyś moja siostra powiedziała, kiedy już byłam u kresu wytrzymałości, zalaną łzami na podłodze znalazł mnie mąż, obok dziecko darło się w niebogłosy:
Twoje dziecko tylko na Ciebie może liczyć, jesteś mu potrzebna, nikt inny nie pomoże mu tak jak Ty, potrzebuje pomocy, Twojej miłości.
Dzieciństwo ma się tylko raz. Trzymajmy sie dziewczyny dzielnie nawet wtedy kiedy myślimy, że to juz koniec naszej cierpliwości. To co paskudne, mija.
daria, zdróweczka, współczuję bardzo, ale też napewno po maluśku, dzień po dniu będzie lepiej. dla mnie bardzo przełomowy w zachowaniach dziecka był jej roczek. no i jesteśmy na kolejnym 2latkowym przełomie dzieje się
eMka - 2010-04-09, 09:44
| kociakocia napisał/a: | z_grzywką, powiem słowami jakie kiedyś moja siostra powiedziała, kiedy już byłam u kresu wytrzymałości, zalaną łzami na podłodze znalazł mnie mąż, obok dziecko darło się w niebogłosy:
Twoje dziecko tylko na Ciebie może liczyć, jesteś mu potrzebna, nikt inny nie pomoże mu tak jak Ty, potrzebuje pomocy, Twojej miłości. |
ja ostatnio skończyłam z płaczem w łazience, uciekłam przed nią, zamknęłam drzwi i ryczałam, a ona chodziła po całym mieszkaniu, szukała mnie i płakała. to było okropne. tak zastał nas mój B po powrocie z pracy.
dziś mija tydzień od kiedy Luiza trochę odpuściła. potrafi się trochę zająć sobą, umożliwiając mi tym samym zrobienie jej czy sobie jedzenia w spokoju, a nie z wijącym się ciałkiem pod nogami w akompaniamencie ryku. nie krzyczy na spacerach, od kiedy odwróciłam ją w stronę świata, w samochodzie nie płacze, od kiedy ma mniej ciuchów na sobie w związku z wiosną. jest znacznie lepiej, a ja na nowo zaczynam się nią cieszyć i rzadziej myślę, że chcę już wrócić do pracy.
damy radę dziewczyny.!
Kasiula2305 - 2010-04-09, 10:09
z_grzywką, moje baby ma prawie 5m na karku, a od dwoch dni, szatanke w niego wstapil, na rekach bee, na lezaco beee, kapanie jako tako ale nie za dlugo, spacer jako tako ale niech sie cos dzieje czyli spacerki najlepeij po lesie zeby bylo widac drzewa, bo niebo juz nie jest ciekawe, jedyne co uwielbia to siedziec jak go trzymam.A mnie skreca, bo bardzo boje sie o jego kregi, lezac robi zuczka nieboraczka, katasrofa szebedebede. Napewno to zdolnosci motoryczne go przerastaja i dlatego sie tak dziej. Trza to przezyc
z_grzywką - 2010-04-09, 10:30
kociakocia ja wiem. Ja o tym wszystkim wiem. Tłumaczę sobie, że jestem dla Marcela najlepszą mamą ever Ale gdy do tzw dni ciężkich dochodzą jeszcze noce, podczas których chłopak budzi się średnio co 1,5 godziny to mi już sił brak a co dopiero entuzjazmu? Kocham tego zwierza najmocniej na świecie ale skąd brać siły?
poughkeepsie - 2010-04-09, 13:12
my też mamy ciężki okres, ale to pewnie katar plus zęby. Plecy mi odpadną od noszenia tego klocka, dzięki bogu póki co dobrze zasypia sam wieczorem w łóżeczku.
Ja żyję od rana do 15.30 czyli przyjścia męża, który się młodym zajmuje popołudniami. A w wekendy on z nim śpi, bo po kilku miesiącach niedosypiania byłam jak zombie, po prostu wrak człowieka cały czas skrajnie zmęczona, nerwowa i wiecznie wkurzona. I serio kocham moje dziecko, ale NIE WYOBRAŻAM sobie zajmowania się nim cały czas. Nie dałabym rady psychicznie i podziwiam każdą kobietę, która ma dziecko na wyłączność.
kociakocia - 2010-04-10, 15:10
moja dwulatka ma szajbę na maxa od 3 dni, niewyrabiamy już, bo drze się z byle powodu, to te ząbki jej tak dają popalić, no a przy okazji nam eh... zmęczona i ja łączę się z Wami w bólu
najgorsze jest to, że człowiek czasem krzyknie, wiem, że to źle, ale puszcza mi cała cierpliwość, potem zaczynają się wyrzuty i ogólnie robi mi się niefajnie... to wszystko nie jest łatwe... ale musimy być dzielne, starać się kontrolować, myśleć... nie ma wyjścia i już
devil_doll - 2010-04-10, 17:43
kasiula w ok 5go miesiaca jest u dzieci skok rozwojowy i okres buntu czesto minie
[ Dodano: 2010-04-10, 19:06 ]
a poza tym goraco polecam ta ksiazke www.www.amazon.com/Science-Parenting-Margot-Sunderland/dp/0756618800 o ile sie nie myle wyszlo wznowienie po polsku www.merlin.pl/Madrzy-rodzice_Margot-Sunderland/browse/product/1,586399.html
Prosiaque - 2010-04-10, 20:11
Szał związany z trzydniówka dopadł i spokojnego Filipa. był ultra nieznosny, ale z osłabienia duzo spał pomiedzy atakami zlosci i odmową jedzenia czgos innego niz cycek czym doprowadził oczywiscie do wtórengo nawalu. Pediatra uprzedzila mmnie że tak moze byc...
i jeszcze do tego zeby idące- chyba mogę go zrozumiec. uszy do góry, wszystko przemija, nawet największa zmija
z_grzywką - 2010-04-13, 09:38
Tak tak, nawet największa żmija
W chwilach słabości biorę od męża kluczyki do skutera i jeżdżę tak długo aż mój pozytyw i spokój ducha osiągnie poziom przynajmniej 90% Ostatnio odkryłam, że nie ma to jak Vespa Dobrze robi na psychę i wracając do domu czuję się jak nowo narodzona
Wczoraj wpadliśmy z Marcelem z wizytą do mojej pracy i koledzy nie mogli się nadziwić co to dziecko wyczynia Na prawdę przechodził samego siebie. Dwa razy wylał zawartość żołądka na nową granatową spódnicę mamy , ssał łokieć, gryzł mnie kolano, zwisał głową w dół, piszczał, pluł, ślinił się, cmokał kanapę, jadł co godzina, rechotał w głos, piszczał jak obdzierany ze skóry, puścił kilka siarczystych bąków, zjadł prawie całe skarpety i umęczył mnie tak, że po 2,5h czułam się jakby przekopała połowę działki
A po wyjściu na dwór najnormalniej w świecie zasnął jak mała owieczka cmok cmok
Kasiula2305 - 2010-04-13, 19:07
devil_doll, dzieki byc moze to skok, ale juz mu przeszlo naszczescie .
|
|