wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Off-topic - Jak tu pogodzić poszanowanie dla wszelkiego życia z lękami

topcia - 2010-04-28, 01:18
Temat postu: Jak tu pogodzić poszanowanie dla wszelkiego życia z lękami
Właśnie zabiłam pająka-ogromne bydlę szło do pokoju, w którym śpi Wisia. NIE miałam czasu na pójście po szklankę, co by go złapać. Kilka minut wcześniej widziałam, jak sie chował za szafą a już chwilę później był na podłodze! Strasznie szybko chodził.
Czasem mam wrażenie, że im większe pająki tym mądrzejsze. Bardzo ostrożnie się zachowywał. Do tej pory drżę.... Mam fobię jeszcze z dzieciństwa... i poczucie winy teraz....
Też macie takie problemy :->

alcia - 2010-04-28, 08:41

topcia napisał/a:
Też macie takie problemy :->

ja czasem mam.. :-/
Może nie pająki, bo nimi się w dzieciństwie bardzo interesowałam - zawsze mnie fascynowały. Wiem o nich na tyle dużo, by nie musieć się ich bać.
Ale czasem mam takie odruchy w stosunku do niektórych robali.. i czasem na tyle gwałtowne, że nie zdążę ich powstrzymać. Dzieje się to w sytuacji, kiedy coś na mnie lezie i się przestraszę.. tak z nienacka. Jak coś takiego się zdarzy - zawsze mi potem z tym źle :-/

dynia - 2010-04-28, 08:44

Ja staram się nigdy celowo nie zabijc,nawet kleszcze(chociaż obrzydzają mnie niemożebnie) wyciągane zwierzakowi z futra zostają oddelegowane z powrotem na podwórko.Pająki darzę niezwykłym respektem ;-) Pozwalam im nawet sublokatorowac nasza chatę,te krajowe nie należą raczej do jadowitych ;)Nie mam wpływu na nieświadomie zadeptane robaczki ,czy łyknięte podczas jazdy na rowerze muchy ;-) Tego też uczę dzieci, poszanowania do mniejszych istot .

[ Dodano: 2010-04-28, 09:48 ]
alcia napisał/a:

Ale czasem mam takie odruchy w stosunku do niektórych robali.. i czasem na tyle gwałtowne, że nie zdążę ich powstrzymać. Dzieje się to w sytuacji, kiedy coś na mnie lezie i się przestraszę.. tak z nienacka. Jak coś takiego się zdarzy - zawsze mi potem z tym źle :-/

Ja tez mam tak ,że czasem mnie coś wystraszy,jakoś niespodziewanie ,to potrafię zareagowac niezłą histeryją ,ale huknąc nie huknę prędzej zwiewam z piskiem ;-)

alcia - 2010-04-28, 08:52

dynia napisał/a:
prędzej zwiewam z piskiem ;-)

ja na ogół też, jednak zdarza mi się zareagować inaczej.

dynia - 2010-04-28, 09:18

Dodam tylko ,ze jest jeden drażniący i złością mnie napełniający temat,mianowicie komary gzie moja tolerancja potrafi zasłabnąc ale to jest temat na odrębny wątek 8-)
alcia - 2010-04-28, 09:38

i te muchy końskie.. :roll:
Marcela - 2010-04-28, 16:26

topcia napisał/a:
Też macie takie problemy

Nie, odkąd założyłam moskitiery w oknach. Pająki, komary osy, muchy robacznice (które minutę wcześniej siedziały na psiej kupie) zostają tam, gdzie powinny - na dworze. Polecam, bo to naprawdę duża ulga.

Amanii - 2010-04-28, 16:57

Generalnie zabicie kogoś kto nas atakuje (komar, mucha końska) jest moralnie bardziej uzasadnione, niż celowa hodowla i zabijanie dla przyjemności (czyt. na mięso) - co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości.
Choć dysproporcja sił przy takim "ataku" jest dość widoczna (nie ma się co czarować, komar nam nie zagraża, jeśli nie brać pod uwagę chorób przenoszonych tą drogą, a w naszym klimacie to chyba nie ma miejsca), to jednak ja to traktuję jako element świata natury, gdzie wolne stworzenie narażając życie pasożytuje na innym stworzeniu. Ryzyko zabicia przez człowieka, inne zwierzę (np. pacnięcie ogonem przez konia), albo zjedzenia przez ptaka jest częścią wolności tego komara. Oczywiście nie daję sobie prawa do eksterminacji wszystkich komarów z tego tytułu, ale jeśli już jakiś mnie gryzie to zdarza mi się klepnąć (bardziej odruchowo niż celowo).
Wolę oczywiście unikać tych przykrych sytuacji i przede wszystkim staram się odstraszać, używając sprayów do ciała (jest firmy ZIAJA, nietestowany), jeśli już jakiś na mnie siedzi, to go odganiam. Nigdy nie zabijam komarów np. siedzących na ścianie - jeśli to u mnie w domu to staram się je pokierować za okno :) Podobnie z pająkami i innymi owadami.

Też uważam, że mimo że zdarza się kogoś rozdeptać/wciągnąć odkurzaczem/pacnąć odruchowo, to powinniśmy mieć szacunek dla tych stworzeń i unikać takich sytuacji. Czyli moskitiery, spraye odstraszające do ciała i zimna krew... :)

Ostatnio mieliśmy małego karaluszka, został wyeksmitowany a szpara, którą wszedł do domu została - zaklejona. Oczywiście moją pierwszą reakcją był wrzask, chociaż to tylko pierwszy odruch - potem go wzięłam normalnie ręką.

Mam za to gorszy problem - zauważyłam w szafce z jedzeniem (mąki, kasze, strączki, makarony, musli itp.) ze 2 mole. Zostały eksmitowane, ale zdaję sobie sprawę, że mogą się gdzieś kryć ich całe masy. Patrzyłam dziś w sklepie - nie istnieje środek odstraszający, który by nie truł (zarówno moli jak i naszego jedzenia). Jedyna rzecz na mole spożywcze jaką znalazłam to pułapka, do której się przyklejają - dziękuję bardzo :roll: . Zna ktoś metodę jak je bezpiecznie odstraszyć zanim się rozmnożą na potęgę? Mogę użyć lawendowego olejku eterycznego?

melba - 2010-04-28, 17:12

taaak... mole.... w zeszlym roku mialam inwazje w domu. nawet nie probowalam odstraszania, po prostu popakowalam cala zywnosc w pojemniki i sloiki, wszystko jadalne lacznie z herbata, przyprawami, itp.
to pomoglo, ale czesc jedzenia musialam wywalic, bo juz w srodku byly robaczki.

i tak trzymam wszystko w pojemnikach, bo przeciez zawsze mozna cos niechcacy przytargac ze sklepu z jedzeniem

zeby juz calkiem watku nie skrecac to dodam, ze u mnie w domu wszelkie robaczki sa eksterminowane przez koty, czesto nawet nie zdaze odebrac im zdobyczy a juz jest schrupana...

eMka - 2010-04-28, 19:00

to ja chyba zostanę wygnana z forum, bo komary, muchy, kleszcze zabijam i jakoś nie odczuwam z tego powodu większych przykrości wewnętrznych. jakoś niekoniecznie mam ochotę wypuszczać na dwór kleszcza, którego odwłok przed chwilą wystawał z mojej skóry... brrr...
inne robalki, pająki, itd. mi nie przeszkadzają i żyjemy jakoś razem.
co do moli to podpiszę się pod melbą- zamykane pojemniki. i zapach lawendowy, chociaż cudów nie robi.

dynia - 2010-04-28, 19:13

Amanii napisał/a:
Nigdy nie zabijam komarów np. siedzących na ścianie - jeśli to u mnie w domu to staram się je pokierować za okno :)

No ja też podobnie ,grzmocę odruchowo właśnie te żerujące na mnie zwłaszcza w nocy ]:->

excelencja - 2010-04-28, 19:41

wszystko co mnie atakuje lub włazi na moje terytorium bez mojej aprobaty - grzmocę bez wyrzutów sumienia.

A kleszcze bym na 100% nie oszczędziła.
komara btw też, ale przynajmniej takich chorób uroczych jak kleszczynka nie roznosi.

[ Dodano: 2010-04-28, 20:45 ]
też mam z molami spożywczymi problem.
od kilku lat, morduję wręcz z przyjemnością, większość żarcia popakowana ale nadal są.

A zauważyłyście, że kilka lat temu ten gatunek w zasadzie nie istniał - tzn ja wcześniej go ani nie widziałam ani nie słyszałam o nim, a teraz w każdym domu prawie są.

biechna - 2010-04-28, 19:51

Ja też zabijam, komary najczęściej. Moskitiera w naszym przegrzanym latem mieszkaniu byłaby zabójcza. Wolę być zabójcza dla komarów :->

Pamiętam pierwsze albo drugie spotkanie z ludźmi z forum z Poznania, wszyscy odganiali z siebie komary, a ja jakoś tym speszona potajemnie zabijałam :->

ajanna - 2010-04-28, 20:01

ja się moli pozbyłam 2 lata temu. *całe* jedzenie wyniosłam (na szczęście nie miałam go dużo), a szafki umyłam dokładnie octem - nawet tak strasznie nie śmierdziało :-P
Tasak - 2010-04-28, 20:23

Zgadzam się z Amanii, a jakże ;) i staram się czynić podobnie. Chociaż nie wiem co oprócz wrzasku bym uczyniła podczas konfrontacji z karaluszkiem.
No i z pająkami mam problem. Mimo, że w młodości (:D) mnie interesowały - dokarmiałam mrówkami na podwórku a nawet (wstyd się przyznać) zamykałam w pudełeczkach i 'hodowałam' na balkonie, to moja arachnofobia jest na tyle zaawansowana, że mimo moralnych oporów skłonna jestem zabić. Jednak dzięki zaawansowaniu mej fobii nie jestem w stanie tego robić - w końcu ciężko kogoś zabić trzęsąc się i wylewając strumienie łez ograniczających widoczność. (kiedyś dzwoniłam do rodziców będących na trasie Tarnów-Rzeszów, żeby koniecznie wracali, bo przede mną właśnie maszeruje taki jeden wielki czarny.. i siedziałam parę godzin na środku pokoju na krześle z podkulonymi nogami obserwując gdzie ów łazi, bo przecież jakbym uciekła, to bym później nie wiedziała gdzie się schował.. :D ) Tak więc morderstwa zlecam, choć zazwyczaj nie są one wykonywane - co mnie mimo wszystko cieszy ;)

LucySky - 2010-04-28, 20:39

interesująca sprawa z arachnofobią. ciekawią mnie bardzo przyczyny, bo to dziwne - cholernie irracjonalne, a sporo ludzi ma ten problem ( i ja dosyć bardzo :oops: )
ale pewnie jest już na wd odpowiedni wątek i zaraz ktoś mnie do niego odeśle. z góry dziękuję. ;-)

Alispo - 2010-04-28, 20:56

Cale szczęście fobii zadnych nie mam i wszystko ratuję,w odstraszanie tych atakujacych sie nie bawię,jakos mnie nie przerazaja te ataki ;-)
YolaW - 2010-04-28, 21:37

dynia napisał/a:
nawet kleszcze(chociaż obrzydzają mnie niemożebnie) wyciągane zwierzakowi z futra zostają oddelegowane z powrotem na podwórko

kleszcze jak dla mnie muszą być zniszczone bezwzględnie bo stanowią poważne zagrożenia dla zdrowia mojej rodziny. Każdy, którego złapię jest zabity zanim wyląduje w kiblu czy gdzie indziej.
Pająki mnie przerażają, ale są pożyteczne i nie zabijam ich.

Marcela napisał/a:
Nie, odkąd założyłam moskitiery w oknach.

My też mamy i rzeczywiście w domu nie ma robali :) Czasem muchy jak otworzymy część bez moskitiery.

Amanii napisał/a:
Jedyna rzecz na mole spożywcze jaką znalazłam to pułapka, do której się przyklejają - dziękuję bardzo

Ja nie miałam wyrzutów sumienia jeśli chodzi o mole spożywcze. Przywlokłam ze sklepu i po kolei lądują przyklejone na taśmie. Gorsze dla mnie jest otwarcie kaszy z ruszającymi się ich larwami - fuuuuuj!!

excelencja napisał/a:
wszystko co mnie atakuje lub włazi na moje terytorium bez mojej aprobaty - grzmocę bez wyrzutów sumienia.

Ja też, a na komary na ścianach poluję bo nie ma nic gorszego niż latający przy uchu komar w nocy, gdy zasypiam :P

maga - 2010-04-28, 21:46

Również bez wyrzutów sumienia morduję komary, kleszcze i mole (zarówno odzieżowe jak i spożywcze). Ostatnio bez mrugnięcia okiem spuściłam w sedesie płatki jęcznienne z których wymaszerowała kolonia małych wołków zbożowych.
Muchy odganiam, pająki mi nie przeszkadzają, a jeśli już - na szufelkę i za okno (myślę, że nie łamią sobie krzyża ;-) ). Z rybikami żyję sobie w symbiozie, lubię je nawet. Karaluchów na szczęście nigdy nie doświadczyłam, bo to chyba jedyne owady, które mnie maksymalnie brzydzą.

Tasak - 2010-04-28, 21:57

maga napisał/a:
Z rybikami żyję sobie w symbiozie
rybiki są przeurocze!
Już zapowiedziałam mamie, że jak w moim przyszłym, studenckim mieszkaniu ich mieć nie będę to wyłapię nasze łazienkowe i zawiozę do siebie. Moi pierwotnie bezskrzydli kompani łazienkowych zabiegów mnie lubią, bo najczęściej objawiają się właśnie w mojej obecności. One w ogóle są jakoś 'szkodliwe' jak mole np.?

LucySky - 2010-04-28, 22:27

Tasak napisał/a:
rybiki są przeurocze!

wątek o rybikach już jest :mryellow:
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=337&highlight=rybiki

Tasak - 2010-04-28, 22:36

euridice napisał/a:
Rybiki są potworne, oglądałyście kiedyś takowego z bliska? :>
tak! chciałam nawet pogłaskać, ale się nie udało ;) najlepszy mają 'krok'. i czułki! co w nich potwornego?! :D
LucySky napisał/a:
wątek o rybikach już jest :mryellow:
łoł! to jeszcze fanklub muszę zrobić.. :D
Alispo - 2010-04-28, 23:42

Tasak napisał/a:
euridice napisał/a:
Rybiki są potworne, oglądałyście kiedyś takowego z bliska? :>
tak! chciałam nawet pogłaskać, ale się nie udało ;)

No co Ty,to te u moich rodzicow jakies niepłochliwe,czasem wynosze z wanny,coby nie splynely ,niełatwe zadanie ale można doświadczyć nieraz głasku;-)

topcia - 2010-04-29, 00:29

Alispo napisał/a:
ale można doświadczyć nieraz gł

i jak wrażenia :-D

Tempeh-Starter - 2010-04-29, 09:27

w dzieciństwie bez powodu zabiłem jaszczurkę - do dziś mam wyrzuty sumienia :(

myślę, że jeśli chodzi o tak zwane robactwo to szkodniki chyba jednak powinno się zabijać z tym że ze świadomością tego, że zabijamy zwierzęta. nie ma co się usprawiedliwiać - trzeba brać winę na siebie
inna sprawa (jako pod-dylemat do dylematu zasadniczego) to jaka jest definicja szkodnika

czy tylko te co naruszają nasze ciało (ból, choroby)
czy też te co naruszają nasz majątek
kornik co nam zeżre nasze rokokoko, wołek co nasika do grochu
a kret co przekopie nam trawnik rezydencji a tu właśnie goście ze świata się zapowiedzieli :)
sporo tych dylematów

a każdy z nas ma zwierzaki na sumieniu
gryzonie i owady zabite bez żadnych ceregieli by bronić upraw naszej ulubionej soi, soczewicy czy cieciorki liczyć można na tony

Kat... - 2010-04-29, 09:44

Tempeh-Starter, :mryellow: :mryellow: :mryellow:

Ja już tu kiedyś chyba pisałam, że zabijam co mnie atakuje czyli komary i kleszcze. Komara nie odgonię bo mam chyba jakieś uczulenie i ślady po nich mam jeszcze po wielu tygodniach. Czasem nawet robią mi się siniaki. Zabijam.
Inne morderstwa jak Tasak zlecam 8-) Na wsi mamy wysyp szczypawek i ja nie jestem w stanie ani zabić ani wynieść, mnie paraliżuje i wołam o pomoc. Żuki czasem wyganiam, straszę żeby sobie poszły, na myszy mam ultradźwiękowy odstraszacz. Bo myszy oprócz tego, że są stworzeniami pięknymi i ogóle to jednak jak mi srają na garnki, patelnie, wyżerają jedzenie i budzą łażąc po łóżku fajne już przestają być. Walczę z moją rodziną, która rozstawia pułapki ale ten odstraszacz się w zeszłym roku nie sprawdził więc w tym mogą nawet nie wziąć pod uwagę nierozstawiania :-(

eMka - 2010-04-29, 09:44

biechna napisał/a:

Pamiętam pierwsze albo drugie spotkanie z ludźmi z forum z Poznania, wszyscy odganiali z siebie komary, a ja jakoś tym speszona potajemnie zabijałam :->


wyobrażam sobie :mrgreen: :mryellow: :mrgreen:

Alispo - 2010-04-29, 09:50

Kat..są jeszcze żywołapki,kupne abo samemu mozna zrobić.
Tempeh-Starter - 2010-04-29, 10:02

moja znajoma łapała myszy w żywo łapki i wywoziła za miasto na łąki
jak ją uświadomiłem (może i niepotrzebnie) że skazuje tym samym mysz domową na głodową śmierć miała bardzo niewyraźną minkę :(
to co popyla sobie po dworze i wygląda jak mysz to nornice albo myszy polne (mniejsze, rudawe, z paskiem) - radzą sobie "na zewnątrz" spokojnie
wywieźć szarą myszkę domową za miasto to tak jak by uwolnić naszego chomika w środku dżungli amazońskiej :-)

maga - 2010-04-29, 10:25

Tempeh-Starter napisał/a:
w dzieciństwie bez powodu zabiłem jaszczurkę - do dziś mam wyrzuty sumienia :-(

Ja mam podobne traumatyczne wspomnienie z żabą. Jak miałam jakies 3 lata rozdeptałam żabę i do tej pory nie mogę się z tego otrząsnąc :cry:

rosa - 2010-04-29, 13:45

dołączam się do frakcji pacyfikującej koniówy i komary - jakoś nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia, ale tak jak większość nie niszczę insektów specjalnie
żabę niechcący rozdeptałam, było mi przykro

bronka - 2010-04-29, 14:38

Amanii napisał/a:
potem go wzięłam normalnie ręką.

aaaaaa :-? Aż mi się słabo zrobiło brrrrr :-x

Morduję komary i szkodniki domowe- czyt. mole. Robię to bezmyślnie. Nie analizuję swojego zachowania- a może powinnam :-|

Jagula - 2010-04-29, 16:11

morduję mole mączne- bez litości ( nie od dzisiaj wiadomo, że szczelne pojemniki i lawenda są nieskuteczne ) ,komary również i pora na wroga nr 1-szerszenie - gdzieś w pobliżu mam gniazdo :evil:
Rybiki i pająki mają się u mnie dobrze ;-)

Kahela - 2010-04-30, 06:51

thehoneypot napisał/a:
Morduję komary i szkodniki domowe- czyt. mole.
ja też... w dodatku czym popadnie :-P
i muchy... to jest ten gatunek, przed którym mam totalna fobie, i nie rozważam muchy w kategorii istoty zyjącej, tylko gównojada, który mi tymi syfnymi łapkami po jedzeniu chodzi :-/ ak tylko pomyślę, mam odruch wymiotny, i od razu klapka idzie w ruch... aż mam ciarki jak słyszę takie ustawiczne "bzzzzzzzzzzzzzzz" gdzies w okolicy :lol:

pajaki i inne łapiei wypuszczam za okno :mryellow:

adriane - 2010-04-30, 11:23

Nie cierpię kleszczy, od kilku dni mamy wysyp i Bobikowi się wczepiają na spacerze w parku. Ale nie umiem mu wyjąć, proszę zawsze mamę żeby to zrobiła za mnie.
W ogóle nie umiem zabijać robali, wolę złapać i wyrzucić za okno, a jeszcze bardziej wolę jak to Piterek robi :mrgreen: Brzydzę się martwych owadów, a jak się je zabija to jest taki chrzęst. Brrrr nie ciepię tego i jak machają odnóżami w agonii. Ogólnie wolę żywe, choć też nie kocham. Komary mnie na ogół nie gryzą, więc mam dobrze. Moli nie mam, szczęściara :mryellow:

excelencja - 2010-04-30, 13:07

Tempeh-Starter napisał/a:
kornik co nam zeżre nasze rokokoko


korniki nie jedzą martwego drewna NIGDY, tylko żywe rosnące drzewa.

bronka - 2010-04-30, 13:10

excelencja napisał/a:
korniki nie jedzą martwego drewna NIGDY, tylko żywe rosnące drzewa.

I tu mnie wcięło :shock: na serio? Mam antyk, w którym chrupie coś- co to może być?

excelencja - 2010-04-30, 13:10

kiedyś poszłam z kumpelami nad stawy na spacer i był to czas kiedy miliony malutkich żabek skakało między tymi stawami, one sobie poszły, a ja stałam i ryczałam bo nie byłam w stanie kroku zrobić, bo ich było tyle, w końcu przeszłam, ale zajęło mi to tyyyyyyle czasu.
alcia - 2010-04-30, 13:51

thehoneypot napisał/a:
Mam antyk, w którym chrupie coś- co to może być?

właśnie.. co to może być? U nas też chrupie w ławie.

Amanii - 2010-04-30, 15:37

excelencja napisał/a:
kiedyś poszłam z kumpelami nad stawy na spacer i był to czas kiedy miliony malutkich żabek skakało między tymi stawami, one sobie poszły, a ja stałam i ryczałam bo nie byłam w stanie kroku zrobić, bo ich było tyle, w końcu przeszłam, ale zajęło mi to tyyyyyyle czasu.

haha to mi przypomniało moją niedawną historię :)

Byliśmy z Krzysiem w przyszpitalnym hotelu, bo miał komplikacje po operacji oczu. Nic nie widział, przez 2 dni go prowadziłam wszędzie, czytałam mu książki itp. W dzień siedzieliśmy w tej klitce, przy zasłoniętych zasłonach, bo światło było dla niego zabójcze. Dopiero po zmroku postanowiliśmy wyjść i przejść się po jakieś zakupy. Było po deszczu, mieliśmy do przejścia około kilometra... tyle że cała droga usiana była dżdżownicami, które powypełzały spod ziemi. Były ich setki dosłownie. Na jednym metrze kwadratowym chodnika potrafiły siedzieć z 3-4.
Ja spoko - mogę skakać między nimi. Ale przeprowadźcie przez taki tor przeszkód niewidomego :lol: :lol: :lol: Wyprawa na zakupy trwała ponad godzinę :D Nie zabiliśmy ani jednej (jedna została zdeptana lekko, ale nic jej się nie stało). Tylko raz ułożyły się tak tragicznie, że musiałam je poprzenosić trochę, żeby było jak przejść. Musieliśmy wyglądać przekomicznie :) Błądzenie po alejkach w supermarkecie było po tym wszystkim bułką z masłem (Alsan :P ).

Jedno jest pewne - Egzamin na przewodnika zdałabym na luzie w rozpiętej bluzie :D

Alispo - 2010-04-30, 16:57

Za to Was kocham ;-)
excelencja - 2010-04-30, 20:23

thehoneypot napisał/a:
excelencja napisał/a:
korniki nie jedzą martwego drewna NIGDY, tylko żywe rosnące drzewa.

I tu mnie wcięło :shock: na serio? Mam antyk, w którym chrupie coś- co to może być?


kołatki pewnie, ewentualnie spuszczele

topcia - 2010-04-30, 21:39

alcia napisał/a:
właśnie.. co to może być? U nas też chrupie w ławie.

u nas w boazerii ;-)

[ Dodano: 2010-04-30, 22:43 ]
Amanii napisał/a:
musiałam je poprzenosić trochę, żeby było jak przejść


Amanii, kocham CIę :-D

Przypomniało mi sie, jak kilka lat temu, z moim obecnym Mężem wybieraliśmy kijanki z resztek wody z niekrytego basenu. Woda ostała się po deszczu, słońce paliło i wysuszyły by się na proszek. I tak wszystkich nie zebraliśmy, ale większość tak :-D . No ite cudne jeże w Augustowie na ulicach chodzące nocą kiedy je zdejmowałam, zawijały się w kulkę i bulgotały groźnie :-)

Kitten - 2010-05-01, 00:37

thehoneypot napisał/a:
excelencja napisał/a:
korniki nie jedzą martwego drewna NIGDY, tylko żywe rosnące drzewa.

I tu mnie wcięło :shock: na serio? Mam antyk, w którym chrupie coś- co to może być?

Prawdopodobnie spuszczel albo kołatek. Paskudztwo.
hxxp://www.drewno.pl/artykuly/1724-Owady+&%238211%3B+szkodniki+drewna..html

Niestety, jako historyk sztuki nie mam sentymentu dla drewnojadów. Jeśli coś żre gotycką rzeźbę albo secesyjna komodę, to się to truje. Skutecznie ]:-> .

bronka - 2010-05-01, 09:35

Kitten napisał/a:
truje. Skutecznie ]:-> .

jak? :oops: jeśli to strasznie brutalne to szczegóły pomiń. Jestem amatorką staroci i jak mi zaatakują resztę to się załamię...

Kitten - 2010-05-01, 13:05

thehoneypot, to zależy. Można albo cały mebel potraktować odpowiednią substancją w formie gazu lub płynu (specjalistyczna i droga usługa), albo samemu kupić trutkę i cierpliwie ją wstrzykiwać w dziurki po szkodnikach. W każdym razie, radziłabym zacząć od poproszenia o diagnozę konserwatora zabytków (może być student ;) ), ewentualnie po prostu kogoś, kto ma doświadczenie ze starym drewnem. Powodzenia :-)
bronka - 2010-05-02, 14:20

Kitten napisał/a:
radziłabym zacząć od poproszenia o diagnozę konserwatora zabytków (może być student ;) )

:-( No to może po wakacjach :-|

Kitten - 2010-05-02, 23:40

thehoneypot, można próbować działać samemu, są bo kupienia odpowiednie preparaty: hxxp://www.strefakonserwatora.pl/xirein-protector-p-118.html. Ja osobiście bałabym się ingerować w obiekt na własną rękę, nie mając wprawy* - ale Ty wiesz najlepiej, w jakim stanie są Twoje meble i jak bardzo czas gra rolę.

*ale ja to cykor jestem ;)

bronka - 2010-05-03, 07:27

Kitten, ja mam miłość do starych mebli, ale na razie ich stan jest surowy (żeby nie napisać opłakany)...
Na razie nie mam kasy na renowację. To ogólnie jest zbieranina na maxa.

renka - 2010-05-03, 10:40

Co podczytuje ten watek to nieustannie kojarzy mnie sie on z utworem The Prodigy:

hxxp://www.youtube.com/watch?v=1bpusvRyyJI&NR=1&feature=fvwp

Ja jestem wlasnie w trakcie tlumaczenia swoim dziewczynom, ze nie depczemy i rozgniatamy zadnych robaczkow i innych zyjatek.
A zaczely tak robic obserwujac poczynania babci - juz nie raz apelowalam do mojej mamy, ze jak lubuje sie w zabijaniu wszelkich owadow to niech to robi dyskretnie, tak zeby dziewczyny tego nie widzialy. Ale grochem o sciane to standard w takim przypadku, szczegolnie, ze silnie zakorzenione nawyki trudno wyplenic, wiec efekt jej poczynan uwidocznil sie u moich dziewczyn. Ale na szczescie widze juz pozytywny wplyw moich moralow.

sylv - 2010-05-03, 11:36

moi znajomi mają w ogrodzie żmije. mają też dwuletnie dziecko :-/
możecie coś poradzić?

dynia - 2010-05-03, 12:02

Mieliśmy ten sam problem w Pl pewnego roku ,dzieciaki miały zakaz wychodzenia na podwórko bez dozoru.Nie da się ich przegonić żadnymi ultradzwiekami.Najlepsza metoda to zawsze skoszony teren,krótka trawa i hałas kosiarki ,którego nie lubią .Lubia być w malinach jezynach i kolo iglaków.W pewnym sensie nauczylismy się z nimi żyć,zmija nie zaatakuje ot tak ,to tez należy pamietać,niestety można tez niechcący ja zdeptać :-/ Warto rozejrzeć się za gniazdem ich ,wtedy można ten problem długotrwale rozwiązać,metoda należy do znaleźcy ;-) Problemy są tez niestety z surowicą na pogotowiach to skandal jak dla mnie i temat na inny wątek :evil:
alken87 - 2010-05-03, 12:42

ja się przyznam wstydliwie że zdarza mi się zabić coś jakoś tak odruchowo, choć z reguły staram się wyganiać albo nie dopuszczać do tego, żeby coś się w domu znalazło, czy na zewnątrz oblazło mnie.
z kleszczem nigdy nie miałam do czynienia natomiast jeśli chodzi o komary to jestem uczulona, poza tym lezą na mnie jak ludzie do makdonalda :P więc jeśli mam w mieszkaniu to zabijam, ale staram się nie wpuszczać.
wczoraj na przykład zamordowałam rybika sprzątając w łazience, nawet nie pomyślałam co robię tylko trzasnęłam go kapciem :-/ dopiero potem się zastanowiłam po co to zrobiłam.

podobno owady mimo posiadania układu nerwowego nie czują bólu. tzn. tak przyjęło się sądzić ponieważ nie wykazują oznak ani fizycznych, ani w postaci impulsów nerwowych, ale na 100% nie wiadomo.

YolaW - 2010-05-03, 21:42

adriane napisał/a:
Ale nie umiem mu wyjąć, proszę zawsze mamę żeby to zrobiła za mnie.

adriane, a masz taką specjalną pensetkę do wyciągania kleszczy? Obsługa jest bardzo łatwa, ja wyciągam bez problemu, a palcami bym się nie odważyła.

A kleszcze w tym roku wyjątkowo zjadliwe. Sami łapie mimo zabezpieczenia preparatem, już kilka napitych znaleźliśmy w domu - odczepiły się same po najedzeniu. :-|

adriane - 2010-05-03, 21:50

Cytat:
adriane, a masz taką specjalną pensetkę do wyciągania kleszczy?


Nie wiedziałam, że coś takiego jest w ogóle. Idę jutro do weta po preparat na kleszcze to się dowiem.

Alispo - 2010-05-03, 21:53

Są różne,chyba pisalismy o tym w temacie o kleszczach ,przejrzyj:-)
Lily - 2010-05-03, 21:56

Są chyba takie pompki, prawda? hxxp://allegro.pl/item1021308856_anty_kleszcz_pompka_na_kleszcze_owady_zmije.html
A w tym roku straszny wysyp kleszczy i to już w marcu - mimo długiej zimy :/ Nasza kotka osiedlowa miała na szyi całą kolonię, futro jej wypadło, mimo Fiprexu :/

YolaW - 2010-05-03, 21:56

adriane, nawet bez przeglądania wegedzieciaka wet Ci coś poleci. Rewelacyjnie kleszcze się wyciąga, w całości, co najważniejsze.
adriane - 2010-05-03, 23:23

Dzięki za kleszczową pomoc :)

Bobik teraz ma średnio 1 kleszcza na 3 dni, więc przyda się.

arahja - 2010-05-05, 09:52

Mole to walka od ponad roku w moim mieszkaniu, obrzydzają mi skutecznie na dłuższy czas każdy produkt, w którym osiądą. Ostatnio walczyliśmy raźniej: trujcem w płytce, czyściej w kuchni, ale po weekendzie znów mi po jedzeniu latają. :/ Nie czuję litości, albo ja zjem moje żarcie, albo one - i traktuję to jako niemalże sytuację zagrożenia życia. ;) Zabijam też komary, wszelakie robactwo biegające po mieszkaniu i bytujące w moich rzeczach, nawet nie próbuję przykładać do tego jakiejś etyki.
Jeno rybiki rzeczywiście są w porządku, nie jedzą mojego jedzenia, siedzą cicho w łazience, mają dożywocie. ;)

Tempeh-Starter - 2010-05-05, 10:41

YolaW napisał/a:
adriane, nawet bez przeglądania wegedzieciaka wet Ci coś poleci. Rewelacyjnie kleszcze się wyciąga, w całości, co najważniejsze.


ale przecież nie chodzi o to żeby klescze łatwo wyjąć tylko o choroby przez nie przenoszone, jak ma w tym pomóc pompka ??? wyssać :-)
trzeba zapobiegać ukąszeniu
pies albo kot zarażony boreliozą pada w 2-3 dni, na pompkę za późno miłe panie

obroża lub spray lub krople - raczej to poradzi weterynarz...

używałem zawsze preventic ale od stycznia sunie noszą bayera (droższa ale długotrwała)

Lily - 2010-05-05, 10:51

Cytat:
ale przecież nie chodzi o to żeby klescze łatwo wyjąć tylko o choroby przez nie przenoszone, jak ma w tym pomóc pompka ???
Im szybciej się wyciągnie, tym mniejsze prawdopodobieństwa zakażenia. A te środki niestety nie zawsze działają - zwierzęta mają kleszcze pomimo stosowania kropli, noszenia obroży itp. W pewnych rejonach kleszcze są już odporne na większość chemii.
alcia - 2010-05-05, 10:51

Tempeh-Starter napisał/a:
ale przecież nie chodzi o to żeby klescze łatwo wyjąć tylko o choroby przez nie przenoszone,

ale właśnie przy uszkodzeniu kleszcza jest większe ryzyko zakażenia. Kleszcz wyjęty w całości, to dosyć ważna prewencja w związku z tym. A poza tym - kleszcz wyjęty szybko.

Tempeh-Starter - 2010-05-05, 11:33

no w sumie fakt, skoro już wlazł to lepiej go jak najszybciej wyciągnąć
jeśli klaszcz był nosicielem boreliozy to zawsze jest nadzieja że w momencie ukąszenia pasożyty nie osiągnęły stadium inwazyjnego (nie ma co czekać aż osiągną)

moje małe noszą obróżki cały rok na okrągło, zawsze wymieniamy przed wygaśnięciem ważności i mimo że Warszawskie trawniki są mega zakleszczone a i w rożne szuwary jeździmy też często przez 4 lata ZERO kleszczy :)
może inaczej jest z wielkim psami ale w przypadku mopsów obroża = 100% ochrony

YolaW - 2010-05-05, 21:17

Tempeh-Starter, dziewczyny już odpisały co najważniejsze. U nas krople nie pomagają tzn. pies łapie duuużo mniej kleszczy, ale zdarzają się i wtedy czas się liczy przy wyciąganiu. Jedna z chorób przenoszonych przez kleszcze (borelioza?) to bakterie bytujące w jelitach tegoż i zanim kleszcz psa zarazi potrzeba czasu. W przypadku wirusowej choroby (zapalenie opon?) do zakażenia dochodzi od razu i szybkie wyciągnięcie niestety nie zaradzi temu. Nadzieja w tym, że kleszcz był czysty.

Tempeh-Starter napisał/a:
może inaczej jest z wielkim psami ale w przypadku mopsów obroża = 100% ochrony
My przerobiliśmy kilka rodzajów obroży, nie widziałam żadnej różnicy. Na moim psie najbardziej sprawdzają się krople.
Lily - 2010-05-05, 21:29

YolaW napisał/a:
Jedna z chorób przenoszonych przez kleszcze (borelioza?) to bakterie bytujące w jelitach tegoż i zanim kleszcz psa zarazi potrzeba czasu.
Może babeszjoza hxxp://www.babeszjoza.com/opis_choroby.html ? Podobno bardzo groźna...
ajanna - 2010-05-08, 11:27

ja pająków od zawsze bałam się potwornie i brzydziłam, ale potem starałam się nad tym pracować i obecnie doszłam do stadium, w którym te chude, nieowłosione, długonogie mogę wziąć do ręki, oczywiście nie dla zabawy, tylko żeby je wyeksmitować :evil: . pozostałe staram się łapać w szklankę. mole, komary i inne takie eksterminuję :evil: choć jeszcze kilka lat temu było to dla mnie nie do pomyślenia :oops: . ale staram się oczywiście stosować także prewencję - siatki w oknach - sprawdzają się :-> .

co do "krwi" owadów na naszych rękach, to i tak pewne sytuacje są nie do uniknięcia - wystarczy obejrzeć zderzak i reflektory po jeździe autem (zwł. nocnej) :-/

co do ratowania zwierząt, to ja oczywiście dżdżownic nie rozdeptuję, ale nie kocham ich na tyle, żeby je ewakuować ze strefy zagrożenia, natomiast ślimaki - tak - to moja miłość od dzieciństwa :mryellow: . kiedy szłam do szkoły po deszczu, zawsze się spóźniałam, zresztą i teraz zbieram je z mokrej ulicy :-D

pomarańczka - 2010-05-08, 11:40

ajanna napisał/a:
natomiast ślimaki - tak - to moja miłość od dzieciństwa :mryellow: . kiedy szłam do szkoły po deszczu, zawsze się spóźniałam, zresztą i teraz zbieram je z mokrej ulicy
to tak mam i ja :-)

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group