wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wiek poniemowlęcy - bunt 2- 2, 5 latki...

amudabi - 2010-09-09, 22:20
Temat postu: bunt 2- 2, 5 latki...
Witajcie, jestem mamą 2, 5 letniej Kalinki, jeszcze przed jej 2 ur. zaczeły sie nasze kłopoty "wych": przekora, bunt, upór...myślalam ze jej przejdzie ale jakoś nie przechodzi.
A nerwy czasami są na granicy wytrzymałosci. Takie typowe zachowania, np, biega z goła pupa, albo calkiem gola po kapieli nie chce sie ubrac, nie chce sie przykrywac, w ogole ogolnie na wszystko nie.Jest bardzo wrazliwa, delikatna, a przy tym inteligencja spora i pamiec po sloniu, umie czasem powiedziec tak ze mi w piety pojdzie. Ale najbardziej martwia mni ejej napady placzu, a juz najbardziej boje si ejej histerii w nocy, bo wtedy nic do niej nie dociera. Boje sie ze mi to dziecko gdzies sie oddala, a ja nie umiem jej pomoc, to straszne uczucie. Czasem tez krzyczy, pewnie dlatego ze ja tez nie wytrzymalam pare razy i wrzasnelam...Staram sie przeczekiwac, wytzrymywac, zmieniac temat odwracac uwage, prosic po dobroci, albo nawet choc to wbrew mej naturze byc stanowcza..Reaguje tez gniewem, zloscia, albo płaczem. Wychodze czasem do drugiego pokoju, zostawiam ja az sie uspokoi, ale nie wiem czy to najlepsze wyjscie, nie chce tez zeby jej sie to utrwalilo ze placzem moze cos wskorac. Próboje teraz wprowadzac kary typu zero bajki, albo nic słodkiego, czy zero wspolnej zabawy i nagrody tez adekwatnie ale to jakos nie przynosi skutkow ..moze jest za mala na to..moze przeczekac i modlic sie o cierpliwosc...
co tu robic..wiem ze do wlasnego dziecka i tak musze znalezc sama droge, ale moze mialyscie podobnie..moze przez analogię, kurcze, nie chce zmienic sie w matke despotke toi wolno tego nie wolno, albo jakas zgredę, bawię sie z nia, staram sie duzo czasu razem spedzac, ale jak tylko cos chce zrobic jest problem...please.help.

notasin - 2010-09-10, 08:21

u nas tak samo i moje odruchowe reakcje podobne do Twoich.. u nas pomaga zatrzymanie się (moje - to po to, żeby nabrać oddechu), przyjrzenie się sytuacji na spkojnie, poczekanie, aż jej się trochę znudzi dana psota (np. bieganie z gołą pupą po kąpieli, gdy chcę ją ubrać w piżamkę) i ponowna próba - czasem trafię w moment :) dobrze też wejść w tę jej zabawę i w ramach zabawy zrobić to czego ona wcześniej nie chciała :) ale generalnie nie mam rady, bo sama często jestem bezradna :) jedyne co, to żeby się nie wściekać, bo to się tylko nakręca, najszybciej przechodzi, gdy jest luz i uśmiech :) ja myślę, że to tymczasowe, zobaczymy :)
powodzenia! :)
btw. masz bardzo fajną córeczkę :)

amudabi - 2010-09-10, 09:01
Temat postu: Dzięki:)
No tak, przeczekiwać, no i przede wszystkich spokoj i opanowanie.
Nawet Zrobiłam takie kartki z róznymi mądrymi słowami i rozwiesiłam w róznych miejscach domu. Poważnie! Wiem że najgorsza rzecz to dać sie wyprowadzic z rownowagi. Pozdrawiam:)

kamma - 2010-09-10, 11:12

amudabi, myślę, że z uporem Twojej córeczki nie da się w tej chwili zrobić nic skutecznego (taki wiek), więc zajmę się Tobą. Kilka ważnych informacji:
1. upór nie jest wadą! Jest po prostu jedną z wachlarza cech charakteryzujących dzieci - jedne bardziej, inne mniej. A w naszych czasach upór może się baaaardzo przydać już w dorosłym życiu.
2. Nie należy przełamywać uporu dziecka. Ona się w ten sposób samookreśla, określa swoją odrębność i indywidualność, definiuje siebie. Próbuj metod pozytywnych - "zapominaj" o przedmiocie/przyczynie uporu, skupiaj się na tym, co w danej sytuacji mała powinna zrobić i motywuj ją do tego. Jak nie pomoże, to przypomnij sobie punkt 1 i ciesz się, że masz takie dziecko, które sobie w życiu poradzi ;)
3. Tak jak już napisałyście: cierpliwość to podstawa. Dzieciaki z tego wyrastają ok. 3. roku życia, choć potem przychodzi bunt 4-4,5-latka i jest jeszcze gorzej ]:-> , ale to także przechodzi ;) "Winna" jest niedojrzałość emocjonalna. Krótko mówiąc, dziecko musi dorosnąć do bardziej dojrzałych zachowań.
4. Konsekwencja. Najlepsze są naturalne konsekwencje zachowań dziecka (oczywiście w bezpiecznych granicach). Ten przykład już podawałam w innym wątku, ale już się zawieruszył: moja córka często wrzeszczała, że nie umyje zębów wieczorem. Moim sposobem było: "To za karę pójdziesz spać z brudnymi". Zwykle nie stosuję kar, ale tu aż się prosiło, żeby zrobić z tego faktu straszliwą karę - podziałało jak marzenie :)

Wiem, jak ciężko jest radzić sobie z upartym dzieckiem. Moje na szczęście ma już 6 lat i powoli wyrasta z tego okresu. Ale bywało baaaardzo ciężko. amudabi, uważam, że radzisz sobie bardzo dobrze. Dlatego troszczę się głównie o Ciebie - postaraj się rzeczywiście wrzucać na luz kiedy tylko się da.

Co do napadów histerii (tu bryluje moje drugie dziecko, zbliżające się powoli do wieku 2 lat) - jeśli nic nie działa, to nie ma sensu nic robić. Tymek najszybciej się uspokaja, gdy go nie tykam, nie pocieszam, nie przytulam, nie zabawiam. Jedyne, co robię, to dbam o bezpieczeństwo i jestem w miarę blisko. Dotyczy również histerii przez sen.
Przejdzie :) Tylko musimy jakoś to przetrwać :)

amudabi - 2010-09-10, 11:49

Dzięki Notasin i dzięki Kamma...
Kamma ja to wiem, znam teorię, próbuję. Ale masz rację, bo ostanio nie miałam lekko i ucierpiały moje nerwy, dlatego teraz trudniej trzymac je na wodzy. Staram się. I widzę że moje dziecko, madre chyba ;) bo coś jakby drgnęło i zastanowi się czasem nad jakimś swoim zachowaniem :) Może to też kwestia wieku, późne macierzyństwo i mniejsza wytrzymalosć i cierpliwość...

Humbak - 2010-09-10, 12:03

Kamma tak dobrze i fachowo wszystko wyjaśniła, że pozostaje mi się tylko pod tym podpisać nogami, rękami i czym tam jeszcze ;-)

O buncie dwulatków w necie znajdziemy krocie artykułów, więc tym bardziej dobrze jest sobie uświadomić, że jest to po prostu taki etap rozwoju - tak jak pisała kamma, po nim, ok 3 r.ż. przychodzi okres stabilizacji, by znów ok 3,5-4 lat wpaść w stan takiego swoistego braku równowagi. Tak po prostu sobie my, ludzie, dorastamy :-)

Najważniejsze - dystans, dystans i jeszcze raz dystans. Gdy Kuba nie chce czegoś zrobić, mówię że poczekam - u nas działa to, choć "kara wg kammy" też działa - kiedyś Ewa wspominała też o podobnym podejściu - gdy jej chłopcy się kłócili, "za karę" nie wolno im było ze sobą się bawić przez jakiś czas.
Teraz gdy coś mój syn rozwali i nie chce posprzątać, mówię, że to trzeba zrobić i albo zrobi to on sam albo ja z nim, ale na pewno nie ja sama. I spokojnie sobie czekam. Bardzo szybko dzieci załapują zasady. Ostatnio wywalił i rozkruszył biszkopty - natychmiast je zabrałam, żeby nie kruszył dalej i rzeczowo stwierdziłam, że biszkopty są teraz tak rozwalone że trzeba je posprzątać. Kuba nie chciał, poszedł sobie, a ja jeszcze nie dopiłam kawy, kiedy wrócił do kuchni i powiedział że posprząta... gdy to zrobil (jak zrobił tak zrobił, u nas jest zasada - nie poprawiaj po dziecku przy nim) okazało się, że chciał biszkopta i wydedukował sobie w główce że mu nie dam dopóki nie sprzątnie.

Dwulatki taką logikę też już potrafią zrozumieć.
U nas w domu jest zasada - dorosły nigdy nie wdaje się w polemikę z dzieckiem - wycofujemy się natychmiast. Jeśli syn nie chce czegoś zrobić tylko zaczyna krzyczeć ja nic nie robię i czekam aż zdecyduje, że ma jednak to zrobić bo ja tak mówię i już. Krzyk jest dla mnie informacją, że zrozumiał czego od niego chcę - krzyczy bo nie chce, a to już nie jest mój problem, tylko jego z którym musi się uporać. Ja mu mogę pomóc np sprzątając z nim, ale nie odpuszczając mu. Podobnie z założeniem ubranka itd

Napady histerii - nic nie dodam, kamma napisała wszystko :-)
Ja siadałam przy nim i czekałam na chwilę, w której wyczułam, że mogę go przytulić - nie odchodziłam o tyle, że wtedy mogłabym tą chwilę przegapić

amudabi napisał/a:
nie chce sie przykrywac,
tzn?
amudabi napisał/a:
calkiem gola po kapieli nie chce sie ubrac
od czasu gdy mój syn też zaczął nie chcieć, wietrzę pokój gdy syn się kąpie ;-)
amudabi - 2010-09-10, 12:38

Dzięki Humbak..wiesz opisalam problem choć w istocie wiem, ze jest to taki etap itd itd..ale wiadomo teoria swoja droga a zycie swoja, kazdy jest inny, taki dwulatek to tez indywidualność i trzeba mieć to na uwadzę, ale dzieki za wszelkie własne przemyślenia, chcę też się utwierdzić że jest ok, ze to normalne i że warto przeczekać spokojnie..w miarę.
Nie chce się przykrywać kiedy zasypia np. po prostu czekam aż ona zaśnie i dopiero ją przykrywam, próbowałam rózznych fajnych kolderek kocyków, ale nic nie działa, wkurza mnie to że ona marznie...no i nie wspomniałam że już kompletnie nie chce spać po południu, tym trudniej z nią "ujechać" wieczorem bo jest zwyczajnie padnięta.

zina - 2010-09-10, 14:46

amudabi, coż mogę więcej napisać ponad to co napisano już przede mną.

Choć to trudne podchodzić do każdego "humorzastego" dziecka jako istoty rozwijającej się i szukającej własnego miejsca. Przetrwać. Tłumaczyć. Nie pękać i za dużo nie krzyczeć.
Proste, co? ;-)
Nie zmuszaj jej do nakrywania skoro nie chce. Klara również do pewnego czasu tego nie znosiła a teraz chce już być nakrywana, tak bywa.

Wszystko co opisałaś przyttrafia się pewnie wszystkim rodzicom choć ja również miałam często wątpliwości czy nasza Klara jest "normalna" ;-)
Darła się bo nie chciała spać przez okres około miesiąca, żeby po jakimś czasie spać dzień w dzień utulona książeczką :-)
Krzyczała do utraty tchu po cudownym spacerze po parku bo z przemęczenia nie wiedziała dlaczego mamy już wracać do domu i w spazmach wyciągałam ją z siedzenia na rowerze.
Ech, strasznie to było trudne.
Często w nocy miałam łzy w oczach dlaczego nas to spotyka, serio!
Byłam zdołowana, wycieńczona jej rykami i humorami.
U nas najgorszy był czas ok 2 lat.
Teraz Klara ma 2 i 6 miesięcy i dalej potrafi ostro postawić na swoim choć już można z nią dyskutować i prowadzić pertraktacje :-)

A w ogóle pewnie masz strasznie fajną córeczkę, która wyrośnie na pewną siebie i asertywną osobę :-)
Daj jej trochę czasu i przestrzeni na poznanie samej siebie.
powodzenia! :-)

amudabi - 2010-09-10, 15:50

Zina, dzięki za zrozumienie, bo chyba podobnie mialaś, mam namysli tez te powrotu ze spacerow konczace sie histeria.
Kala jest pomijając to wszystko co napisalam wyzej :) cudna, ma wspaniale poczucie humoru, czasem razem sie smiejemy jak z kumpelka.., no i w ogole moglabym duzo pisac jaka to ona jest super...zaskakuje czasem. Wiesz jak to jest w zyciu, jak sie rozne problemy nakladają i pietrza, a wlasne dziecko jeszcze doklada swoje :) Cos na na kształt: " i ty Brutusie przeciwko mnie?" Ale wiem to minie.

- 2010-09-10, 17:42

amudabi, brzmi jak opis mojej starszaczki ;) była dokładnie taka sama i do dziś jest ostrym zawodnikiem, mamy z Nią nie lada przeprawy ;)

w sumie dziewczyny już sporo napisały, ja dodam że rzeczywiście staram się wrzucić na luz i bardzo mi pomaga coś co wyniosłam z warsztatów porozumienia bez przemocy- czyli przekonanie o tym, ze dzieci są dziećmi i wcale nie muszą nas słuchać ;) to my byśmy chcieli aby reagowały na każde nasze słowo i nigdy nie sprawiały oporu ;) w duchu zawsze cieszę sie że Jaga jest taka uparta i że próbuje postawić na swoim, że walczy. Wiadomo, że dla rodzica to jest męczące, ale taka rola... dziecko czasem nie rozumie ze coś jest w trosce o nie, że coś lepiej zadziała jak się zrobi tak i tak... jak mi się uda to staram się patrzeć na sytuację z Jej perspektywy i jak to nie jest takie "straszne" to robimy to po Jagodowemu ;)

ja tam jestem chętna by był wątek gdzie byśmy na bieżąco roztrząsały dane sytuacje i wspólnie zastanawiały sie jak reagować. Ten watek znaczy sie mogły temu właśnie posłużyć.

amudabi - 2010-09-10, 18:00

ań, no to wszystko rozumiem, po dzieciowemu też fajnie ona to uwielbia, ale teraz na przykład od 20 min chodzi na boso, a w mieszkaniu zimno, no i takie reality...zabawą, po dobroci, nic, więc odczekuję..skończy się katarem, ech zycie.

[ Dodano: 2010-09-10, 18:03 ]
Niby ją rozumiem, też jestem typem nie pokornym. I cieszę się ze ona taka, może faktycznie da sobie radę w życiu, ale czasem to bym chciala zeby byla takim aniolkiem..przytulać się dała, grzecznie odpowiadala, spineczki dała sobie zakladać, wiązać jej kokardki pozwolila ;) nic z tych rzeczy.
Też jestem za takim wątkiem..

- 2010-09-10, 18:57

amudabi, bardzo dobrze to znam...też chwilami patrzac na co grzeczniejsze dziewczynki-takie aniołkowate typy-czasem łapię sie na tym, że chciała bym aby Jaga taka była, że było by mi łatwiej, że nie miały byśmy tyle konfliktów ze sobą :/ ale z drugiej strony ja zawsze wolałam i wolę takie dzieciaki diabełkowate... więc weź tu człowieku sama siebie zrozum... ;-)

w przypadku Lewkosa, jak nie chce czegoś ubrać i zwiewa to Go "dorywam" żartami łaskoczę i ani sie obejrzy jak ma skarpety bądź majtki na sobie ;) czasem Mu mówię po prostu że nie ma gadania trzeba zakładać i koniec. Ale akurat On jest typem ugodowym jest baardzo psotliwy jednak kiedy widzi, że coś trzeba to zgadza się, zawsze taki był.

amudabi - 2010-09-10, 20:04

ań, no właśnie takie ugowowe dzieciaczki to skarb, wszystkie to skarby, rzecz jasna, ale moja Kala, czasem łaskawie na coś zgodzisię , albo jak ma naprawdę dobry humor..ale ja podobnie, też wole takie łobuziki ...
tak sobie myślę że jeszcze to wszystko na spokojnie jak zaśnie, poczytam, i włacze na luz, może za bardzo się spinam z tym wszystkim...więcej zaufania do własnego dziecka i jego wew, mądrości też by mi się przydała..tak, takie poczytanie Was dziewczyny tez pomaga..

kamma - 2010-09-11, 10:36

amudabi, na zbuntowane 2-3-latki najlepiej jest szukać "sposobików". Na Irmę działała przekora, ale na dłuższą metę taka metoda jest szkodliwa, więc nie stosowaliśmy jej zbyt często. Jeśli Kala jest bardziej ugodowa w dobrym humorze, to namawiaj ją do czegoś na wesoło. Np. gdy nie chce założyć kapci, poganiaj z nią przez chwilę na boso, a potem powiedz, że nogi Ci zmarzły i idziesz ubrać kapcie. A gdy ubierzesz, zachwycaj się, jak Ci ciepło i przyjemnie.
Humbak napisał/a:
"kara wg kammy"

;)
Dopowiem tylko, że "kara według kammy" opiera się na prostym założeniu: dzieci uznają za karę to, co zostaje im jako kara przedstawione. Oczywiście im starsze, tym mniej taka metoda jest skuteczna, więc trza kuć żelazo póki gorące ;)

alcia - 2010-09-11, 10:55

Widzę, że nie tylko ja przerabiam takiego zbuntowanego typka. Moja Lenka, to buntownik z zamiłowania, ło rany ile trzeba się czasem przy niej nakombinować, by wywołać pożądany efekt. No cóż - na pewno bardzo nam życie urozmaica swoimi wiecznym stawianiem się ;) I zmusza do nieustannego myślenia.
Wiecie, że ona potrafi rozebrać się do naga i ubrać od nowa tylko dlatego, że przy ubieraniu na samym końcu pomogłam jej np. dopinając sukienkę? :lol: I tego typu przeróżne historie przerabiamy całymi dniami.
Co do płaczu, histerii - to jest coś, że czym sobie nigdy nie radziłam. Ona czasem (na ogół gdy jest bardzo zmęczona) potrafi wpaść w taką histerię, że kompletnie nic na nią nie działa - chce czegoś i jednocześnie nie chce, widać, jak sama szamota się z myślami i bije sama ze sobą - ani odwracanie uwagi, ani bliskość, ani rozmowa, ani odsuwanie się od niej.. nic nie jest w stanie na nią wtedy wpłynąć. Mija trochę czasu i słyszę, kiedy wrzask zmienia się delikatnie w coś wypełnionego żałością.. wtedy dopiero da się ją przytulić i powoli zaczyna się uspokajać. Jak próbuje się ją przytulić wcześniej - to ją tylko jeszcze bardziej rozwściecza. Zawsze mi jej wtedy strasznie żal - widać, jak sama się nakręca i nie potrafi tego zahamować, z jednej strony chciałaby przestać, ale z drugiej - jej upór jej na to nie pozwala, eh..

Na szczęście poza chwilami zaciekłych buntów, jest taką delikatną, słodką i kochaniutką dziewczynką... Dziecko wypełnione kontrastami. Z jednej strony - istotka o mocnej potrzebie niezależności, z drugiej - bardzo potrzebuje mojej bliskości, przytulania..

Ja już pogodziłam się z tym, że taki ma charakterek i mam wrażenie, że to już jej zostanie na zawsze. Przypuszczam, że to co teraz z nią przerabiamy (od dwóch lat już w sumie), to jeszcze nic - ciekawie się zrobi, jak będzie nastolatką... ;)
No ale pocieszam się, że na pewno będzie miała w życiu łatwiej z tym swoim uporem i silnym charakterkiem.

Ale ogólnie - da się z nią fajnie dogadać, tylko widzę porównując do Kai - że niektórym dzieciom można coś po prostu powiedzieć i po sprawie, a z takimi typkami jak Lenka trzeba się momentami mocno nakombinować. :)

W tych sprawach moje dwie córki są całkowitymi przeciwieństwami, co mnie też momentami bardzo zadziwia...

mono-no-aware - 2010-09-11, 22:22

Pociąg zwany "kładziemy się spać".

Przygotowania do kąpieli. Toaleta (siusiu, kupka). Kąpiel. Po kąpieli.
Zaczynamy .... Gotowi do „walki” start!!!!!
1.Maja samodzielnie odkłada swoją szczoteczkę do zębów (inaczej ryk).
2.Maja samodzielnie zabiera kremik do pupki (inaczej ryk).
3.Maja gasi światło z łazienki (inaczej ryk).
4.Maja wyłącza domofon (inaczej ryk).
5.Maja włącza światło w sypialni (inaczej ryk, inna kolejność ryk).
6.Maja jest wycierana ręcznikiem na łóżku. Robimy podsumowanie dnia. Maja sama odkręca zakrętkę kremu (inaczej ryk). Maja sama zakręca zakrętkę (inaczej ryk).
6a Czasami Maja biega goła po sypialni. Porada – w dwójkę łapie się łatwiej.
7.Maja jest ubierana.
8.Maja odnosi sama do łazienki kremik, ręcznik odnosi osoba dorosła (tam i z powrotem idzie pieszo, inaczej ryk. Do sypialni z kąpieli niesiemy ją zawsze na rękach).
8a W okresie grzewczym Maja samodzielnie zakrąca kaloryfer (inaczej ryk).
9.Maja “kontroluje” stan lalek w swoim łóżku i łóżeczku dla lal. (Uwaga jeśli zapomniałeś wcześniej przygotować wszystkie lale przygotuj się na problemy!). Maja rozkłada wg swoje wizji lale. Nie zawsze tak samo! (inaczej ryk).
10.Maja dostaje do ręki dwa strzebelki do “zamknięcia” łóżeczka.
11.Maja wskazując strzebelkiem lalem nazywa je lub prosi o to dorosłego.
12.Maja wkłada strzebelki (zanim jednak do tego dojdzie Maja może jeszcze wyjść i skontrolować stan lal w łóżeczku dla lalek lub może kilkakrotnie dopytywać się imion lal, inaczej ryk. Porada dla rodzica - już blisko koniec - Wytrzymaj!!!).
13.Maja - W KONCU!!! - dzięki Bogu – wkłada strzebelki (uważaj .... nie potrafi jeszcze tego zrobić w pełni samodzielnie, pomóż tak, żeby się nie zorientowała! Szkoła wyższa).
14.Maja przykrywa się kołderką (z pomocą dorosłego). Pamiętaj jednak, że wszystkie lale trzeba dokładnie przykryć (Ilość lal plus/minus 6 + ostatnio doszła pacynka Chaberek). Masakra!
15.Maja jest całowana i przytulana na dobranoc – Dobranoc. Miłych snów. Do zobaczenia jutro!
I ..... uciekamy do drugiego pokoju!!! W zależność od zmęczenia Mai czas samodzielnego usypiania od 10 do 40 min.!



Nie wiem o jakim buncie piszecie. Tak po prostu zachowują się ludzie, którzy chcą być samodzielni. Chyba jak każdy normalny człowiek :) . Podstawa to "opanować" sytuację + duża dawka cierpliwości. Nam niestety nie zawsze wytrzymują nerwy, ale wieczorem kiedy już jest blisko "końca" człowiek znajduje jeszcze odrobinę siły :) .

karmelowa_mumi - 2010-09-11, 22:30

mono-no-aware, :lol: :lol: :lol:
zina - 2010-09-11, 22:33

mono-no-aware, ubawiaś mnie :mryellow:

Niewidzialna pomoc z tytułem doktora nauk kombinatorskich, żeby pomóc a dziecko tego nie zobaczyło to nasze codzienne motto ;-)

Klara chce wisieć głową w dół i wskakiwać w biegu na rozpędzoną karuzelę, chce nurkować i skakać do basenu bez naszej pomocy!

Ależ te 2-latki są fajne :-D

Humbak - 2010-09-11, 22:54

mono-no-aware, :mryellow: :mrgreen: :mryellow:
dynia - 2010-09-11, 23:10

zina napisał/a:
mono-no-aware, ubawiaś mnie :mryellow:

Mnie również :mryellow:

zina napisał/a:
chce nurkować i skakać do basenu bez naszej pomocy!

Ależ te 2-latki są fajne :-D

Pozwól jej na to ;-) U nas skutkuje to tym ,że Ziemek skacze bez niczyjej pomocy na 2 m głęboki basen ,i nauczył się pływać SAM.

kamma - 2010-09-12, 10:13

mono-no-aware, nie ma jak rytuały :lol: :lol: :lol:
Ile to wszystko mniej-więcej trwa?

priya - 2010-09-12, 10:51

Cytat:
Ile to wszystko mniej-więcej trwa?
_________________
Też się zastanawiam właśnie. Choć i my rytuałów wieczornych mamy kilka obowiązkowych.
amudabi - 2010-09-12, 11:53

mono-no-aware, podobny wymiar i bezmiar raczej uporu u naszych dzieciaków.
Ale mi nie jest dzisiaj do śmiechu, poniosłam fiasko wszelkich moich starań i wysiłków, porażka, dałam sie wyprowadzić z równowagi, usłyszałam : "nie kocham Cię mamo" pierwszy raz od mojego ukochanego dziecko :( .
Noc koszmarna, płacz rzucanie się w rózne kąty łóżka, chyba jakieś sny miała...a rano znów to samo siedziała nago na nocniku i nie chciała się ubierać...No i napad histerii bo to ja przyniosłam nocnik a nie ona.
Prawie 3 lata nieprzespanych nocy (śpię z córką ), karmienie piersią do tej pory jeszcze, a tu taki cios.
Ogólnie kicha na całej linii czuję się strasznie....

zina - 2010-09-12, 11:57

amudabi, nie odbieraj to na poziomie kocha-niekocha bo ona teraz dopiero uczy się tych słów i patrzy jak reagujesz.
Histerie kiedyś miną :-)

Klara też dzisiaj mocno skopała mnie w nocy, ciągle śpimy razem ale póki co tak mi nawet wygodniej.

dynia, spróbujemy w poniedziałek chociaż ona chce ale jednak trochę się boi.
Póki co praktykuje nurkowanie w wannie ;-)

- 2010-09-12, 12:19

dynia czad!

alcia Lew tez ma takie akcje, że chce cos i nie chce, jest wciekły i nie chce wtedy sie przytulić, zwykle jestem obok i tak jak Ty czekam aż ochłonie i da się już z Nim dogadać. Póki nie robi sobie krzywdy to chyba najlepsza metoda.

co do diametralnych różnic w charakterach rodzeństwa- u mojej siostry tak jest, siostry sa na dwóch kompletnie różnych biegunach i też mnie to zupełnie zadziwia.

moje dzieci też sa kompletnie różne, to wiadomo, ale ogólnie sa podobne temperamentem, oboje uparci, charakterni, weseli, bardzo ruchliwi, z mnóstwem pomysłów. Aczkolwiek Jaga zawsze była bardzo rezolutna i ostrozna w swoim szaleństwie, natomiast Lew wydaje się nie znać i nie chcieć granic w swojej dzikiej fantazji do zabaw... z drugiej strony Jaga jest niesamowicie przekorna, czego Lew w ogóle nie ma, jest ugodowy niesamowicie; do tego rozwalają nas scenki w styku:

słychac z Ich pokoju jak się kłócą
Jaga-Niel lubię Cię!!!
Lew-a ja LUBIE CIĘ!

albo Jaga co Mu zrobi-jest na pogadance u nas i dostaje przykaz przeprosic brata, stoi i ma doła(bo nie ma nic gorszego jak gdy rodzice zrzędzą ;) ) na to przychodzi Lew, przytula Ją i przeprasza :lol:
i to jest jest u nas na tapecie codziennie ;)

smieszne, że są pod wieloma względami bardzo podobni a z drugiej strony zupełnie inni. Ciekawią mnie też różnice wynikajace z różnicy płci, niesamowite że wiele rzeczy jest po prostu naturalne... ale to temat na inny watek


mono
no u nas z Jaga tak było dokładnie, ja tam się cieszyłam, ze ma parcie na samodzielnosć, choć zdecydowanie to czasem wkurza, ale z czasem wiele ułatwia ;) niemniej to nie ma nic wspólnego z buntem o który nam chodzi w tym wątku ;)
Lew tez ma parcie na samodzielnosć, ale nie aż tak mocne jak Jaga miała. No ale nap jak myjemy zęby to On MUSI SAM i koniec przy czym jakosć tego mycia jest wątpliwa... więc był czas kiedy wychodziłam ze skóry by mi dał umyć, zwłaszcza siekacze i od srodka...półgodzinne namawianie, łaskotanie, odwracanie uwagi...czasem się wkurzałam i stanowczym głosem mówiłam, ze koniec kropka mama musi to zrobić i nie ma gadania; czasem pozwalał, częsciej był ryk...szczerze nie lubiłam momentu mycia zębów :roll: ale ostatnio udało się pójsć na ugodę że najpierw myje On potem ja...

mono-no-aware - 2010-09-12, 14:04

kamma napisał/a:
mono-no-aware, nie ma jak rytuały :lol: :lol: :lol:
Ile to wszystko mniej-więcej trwa?


Wbrew pozorom wcale nie tak długo :) . Licząc od wyciągnięcia z wanny do wyjścia mamy/taty z pokoju ok. 15 min.

[ Dodano: 2010-09-12, 14:08 ]
amudabi napisał/a:
Takie typowe zachowania, np, biega z goła pupa, albo calkiem gola po kapieli nie chce sie ubrac.


My na takie sytuacje mamy przygotowaną specjalnie na ten cel książeczkę, do której Maja w ciągu dnia nie ma dostępu (u nas królują Przygody krasnala Hałabały). Od czasu do czasu jej używamy. Maja wtedy od razu siada spokojnie i chce żeby jej przeczytaę opowiadanie o Borsuczku. Nie widuje tej książki za często, więc jak jej o niem przypomnimy to wpada w euforię.

Z drugiej strony czasami trzeba odpuścić i pozwolić, żeby się z tą gołą pupką wylatała. Dopóki nie ma babć, które się ciągle boją, że się przeziębi no problem.

kamma - 2010-09-12, 18:25

Ewa (mono), jesteś genialną mamą! :)
amudabi, Ty też jesteś niczego sobie ;) Z tego, co piszesz wnioskuję, że doskonale znasz swoją córeczkę, a także masz fantastyczną intuicję i dobrze ją wykorzystujesz. Do tego troszczysz się o małą, o jej uczucia, o jej rozwój... Naprawdę, jesteś wspaniałą mamą. To, że Kalinka mówi "nie kocham cię", wcale nie znaczy, że Cię nie kocha. Ona jeszcze nie rozumie prawdziwego znaczenia słowa "kocham". Dla 2,5-latki "kocham" oznacza wszelkie ciepłe uczucia, więc mówiąc tak do Ciebie pragnie zakomunikować, że chwilowo ma do Ciebie żal/pretensje, złości się za np. jakiś zakaz albo zwyczajnie chce być z kimś, przy kim jest lekko, łatwo i przyjemnie, czyli babci, bo babcia nie ma obowiązku być surowa i konsekwentna.
To absolutnie nie jest kicha na całej linii. Wiele matek słyszy takie słowa od dzieci właśnie w tym wieku. A ojcowie słyszą je nawet częściej ;)
KALA CIĘ KOCHA BEZ WĄTPIENIA.
Jest charakternym dzieckiem, więc być może jeszcze nieraz to usłyszysz. Uzbrój się w sporą dawkę dystansu. Nie odbieraj tego personalnie ani dosłownie. To jest jej dziecinny sposób komunikowania emocji. Gdyby wiedziała, jak bardzo było Ci przykro, to na pewno nie powiedziałaby tak. Ale empatia ciągle w stanie rozwoju.
Możesz próbować uczyć ją dojrzalszych form reagowania. Gdy mówi "nie kocham Cię", zastanów się, co TAK NAPRAWDĘ chce zakomunikować i pomóż jej ubrać to w słowa. Np. "rozumiem, że jest ci przykro, bo nie pozwoliłam ci obejrzeć bajki, tak?". A następnie zapodaj rozwiązanie problemu.
Nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale i nagrody za ten trud są wspaniałe :) Będziesz jeszcze baaaardzo dumna ze swojej córki :)

dżo - 2010-09-12, 21:39

amudabi, jakiś czas temu byłam na mini warsztatach pt. "Mały terrorysta", w skrócie opisałam to co tam usłyszałam, może Ci to coś pomoże :-) :

Ogólnie trzeba przyjąć zasadę, że dziecko 2, 3 letnie zachowując się niegrzecznie, krzycząc, tupiąc nogami nie robi nm na złość ani nie manipuluje nam aby coś osiągnąć bo jest za małe na to by przewidzieć skutek swojego działania. Należy wczuć się w jego sytuację, spróbować zrozumieć co w danej chwili czuje i opanowywać swoje emocje (nie krzyczeć tylko szukać rozwiązania, które zaakceptują obie strony).

Należy zastanawiać się nad wypowiadanymi słowami i dotrzymywać obietnic (tych dobrych i tych złych) niezależnie od sytuacji czyli jeśli np. w sklepie dziecko wrzeszczy, histeryzuje bo czegoś tam nie dostało to należy pamiętać, że gdy powiemy: jeśli się nie uspokoisz to będziemy musieli wyjść ze sklepu musimy to zrobić czyli gdy dziecko nadal krzyczy należy poprostu wyjść, pokazać mu, że mówimy serio.

Mi spodobało sie kilka przykładów co robić aby dziecko zechcialo współpracować w danym momencie. Prowadząca proponowała min., aby pisać do dziecka liściki (nawet jeśli nie umie ono jeszcze czytać). Np. gdy maluch poraz kolejny marudzi i ociąga się z ubieraniem - włożyć do szuflady spodenki, sukienkę itd. i liścik: "załóż mnie dziś proszę ", zrobic z ubierania wydarzenie, coś atrakcyjnego.

Kolejna ciekawa choć zapewne trudna w realizacji sprawa to obracanie krytycznych momentów w zabawę. To fajnie jest opisane w książce "Wyzwoleni rodzice, wyzwolone dzieci".


Anja czytała i polecała w innym wątku tą książkę: hxxp://www.gandalf.com.pl/b/jak-przechytrzyc-dziecko-proste/ oraz tą: hxxp://www.gandalf.com.pl/b/dyscyplina-bez-placzu-delikatne-sposoby/

mono-no-aware - 2010-09-12, 22:02

kamma napisał/a:
Ewa (mono), jesteś genialną mamą! :)


Kamma wielkie dzięki za komplement.

Capricorn - 2010-09-12, 23:46

mono-no-aware, cudny algorytm :) popłakałam się :)
zorro - 2010-09-14, 00:02

O. Ja też już to mam! :D
2 lata 3 miesiące i 6 lat starszy brat przy boku.
Rzuca się na ziemię, jak na przykład nie pozwolę jej wejść przez okienko pocztowe do kobiety, która przyjmuje listy.
Zdziera z siebie ubranie, jeśli nie może zdjąć.
Leje brata, bo nie podoba jej się to, co w danym momencie zrobił (ale on i tak sobie zasłużył ;-) ).
Wszystko robi sama, ale na dużo jej pozwalamy, jeśli nie zaszkodzi. No i też pewne rzeczy musi zrobić sama, bo jeśli ktoś ingeruje, to wtedy w tył zwrot i robimy od początku. Pamiętam, że mój syn kiedyś się wściekł, bo ojciec przekroił mu banana. Był wrzask i (o)krzyk: SKLEIĆ!!! Tak więc mniej więcej wiem, co mnie czeka. Ale lata nie te i łatwiej tracę równowagę. Z drugiej strony trochę zahartowana jestem. Jeśli strasznie wrzeszczy, rzuca się i nic nie mogę zrobić, to nic nie robię, a ona leży i wrzeszczy, a ja powracam do swoich zajęć, od czasu do czasu do niej zagajając. Zanim do tego dojdzie poponuję:
1) zwykłą pomoc,
2) podpowiadam, że zamiast walić w stół, można poprosić o odsunięcie krzesła,
3) odwracam uwagę,
4) pytam, czy przytulić,
5) angażuję teatrzyk, który mówi w moim imieniu.
6) ostatecznie wynoszę się z pokoju na kilka sekund.

I tak jeśli nie chce umyć zębów, woła ją szczoteczka brata, która podpuszcza. No i jak tu nie umyć zębów, jeśli woła cię szczoteczka brata!
Jeśli nie chce założyć piżamy / kapci / spodni, zwracam uwagę na piżamę / kapcie / spodnie, jakie to są fajne i na pewno chcą uczestniczyć w pokazówce przed tatą (że tak fajnie są zakładane). Czasem działa, więc polecam inwencję twórczą. :)

Bym zapomniała: mówię o swoich uczuciach. Że nie lubię krzyku. ;-)

alcia - 2010-09-14, 08:43

U mnie ze standardami naszych reakcji podobnie jak u euridice i zorro.
A co do tego:
dżo napisał/a:
dotrzymywać obietnic (tych dobrych i tych złych) niezależnie od sytuacji czyli jeśli np. w sklepie dziecko wrzeszczy, histeryzuje bo czegoś tam nie dostało to należy pamiętać, że gdy powiemy: jeśli się nie uspokoisz to będziemy musieli wyjść ze sklepu musimy to zrobić czyli gdy dziecko nadal krzyczy należy poprostu wyjść, pokazać mu, że mówimy serio.

tutaj "problem" z dzieciaczkami pokroju Lenki polega na tym, że można się zachowywać konsekwentnie i dotrzymywać takich obietnic całymi latami, a one zdają się nie wyciągać z tego wniosków ;) Kai bym raz powiedziała, sprawdziłaby mnie i od tej pory już na zawsze sprawa byłaby rozwiązana. Lenki testowanie nie ma końca. Pewnie zakłada, że mówię prawdę, ale wychodzi z założenia, że zawsze warto spróbować.. ;)

amudabi - 2010-09-14, 11:20

Kamma, szczególne dzięki za pozytywne wsparcie i słowa, takie słowa zawsze krzepią..
Jesteś z pewnością fatastyczną mamą.
Od dwóch nocy Kala śpi z tatusiem a ja na osobnym łożu, zwyczajnie muszę się zregenerować, i to działa tak, że mała nie płacze w nocy i mniej się budzi, nawet pochrapywanie taty jej nie przeszkadza.
Bądź tu człowieku mądry...ale fakt że nie było go dwa tygodnie tez zachwial nią trochę, plus faza buntu, plus moje zmęczenie niewyspanie i rozdraznienie...
W kazdym razie wyższa szkoła kombinatoryki stosowanej jest niezbędna...pozdrawiam :)

[ Dodano: 2010-09-14, 11:21 ]
fantastyczną mamą rzecz jasna ;)

zorro - 2010-09-14, 12:01

Che che. Uśmiałam się z tego 'wafla'.
Ze starszym dzieckiem można wprowadzić 'liczenie do trzech'. Na mojego syna działa do tej pory, choć ma 8 lat. Tylko nie wolno nadużywać. ;)
Liczenie szło w parze z groźbą, że jeśli nie zrobi tego, o co proszę sam, to będę musiała go zanieść siłą. A on jest / był i będzie (pewnie) niezależny, więc ew. konsekwencje byłyby bolesne.
Życzę wam, żeby bunt nie był częścią osobowości! 8-)

kamma - 2010-09-14, 12:16

amudabi, dzięki :)
Jak odstawisz małą od piersi, to także dzięki temu może bardziej wyluzować. Korzystaj z chwil, gdy Kala jest z tatą: te chwile są dla nich bezcenne, a Ty odetchnij. I, niestety, to też jest norma: jeśli dziecko spędza większość czasu z matką, to przy ojcu jest bardziej wyluzowane, "grzeczne" i spokojne. Bo więź z matką jest szczególna.
Sorki, że tak chaotycznie piszę, ale jedną półkulą mózgu jestem już przy garach ;)

- 2010-09-14, 15:39

alcia napisał/a:
ale wychodzi z założenia, że zawsze warto spróbować..
wypisz wymaluj moje dzieci :lol:
zina - 2010-09-14, 15:54

Klara ostatnio zaskakuje mnie swoim zachowaniem (aktualnie 2 lata i 7 miesięcy).
Bardzo się zmieniła.
Od rozwrzeszczanej i niesłonnej do żadnych pertraktacji, czasem agresywnej dziewczynki do wrażliwej i łasej na przytulasy i całusy mądrej i w miarę dającej-sobie-wytłumaczyć.
Śmiem zaryzykować stwierdzeniem,że to jej najlepszy okres od urodzenia! :-)
Komunikacja z nią mnie strasznie bawi, gada i rozumie prawie wszystko co strasznie ułatwia nam kontakt i załatwianie różnych spraw.
Jest nadal uparta i zdeterminowana ale jak krzyczy to już raczej nie z powodu tych dzikich i niezrozumiałych dla nas histerii. Po rozmowie bunt mija :-)
Praktycznie nie płacze już z przemęczenia, zasypia w miarę łatwo.
Wcześniej były z tym hardcory.
Niedługo nowy etap w jej życiu, przedszkole.

- 2010-09-14, 15:55

zina, pięknie! wspaniała nowina :D
zina - 2010-09-14, 16:04

Klary najgorszy okres dwulatkowego buntu trwał może ok 3 miesięcy jeśli się nie mylę.
Dochodziło czasem do scen drastycznych, m.in zdzierania tapety ze ścian nie u nas :->

- 2010-09-14, 16:47

zina, jak Ty to wytrzymywałaś, Klara nie oszczędzała Was już wcześniej jak wiemy ;)
zina - 2010-09-14, 21:29

, odchorowałam swoje ;-)
Klara praktycznie darła się w niebogłosy od urodzenia więc faktycznie te dwa lata lekkie dla nas nie były aczkolwiek jak się już człowiek prawie przyzwyczaił.... :->
Teraz jakiś zenowy nastrój mnie ogarnął prawie płynę...
Licho nie śpi ale teraz sobie trochę odpoczywam :-)

amudabi - 2010-09-14, 22:11

Zina, może moje dziecko też zbiża się do jakowejś krainy spokojności bo 2i 7 miesięcy już blisko. Chciałabym, ale ona dawała się mocno we znaki od początku jak kochana tak absorbująca w 150%, więc to zachowanie normą się staje.
A przy tym wyobraznia nieograniczona, ogląda Cyrk Antosia, i już ci szpagaty chce robić i skakać na batucie, albo gwiazdy robić...
:) pozdrawiam..
Kamma , no marzy mi się odstawienie od piersi, ale odkładam to przez ten trudny etap właśnie, a tu końca nie widać tego buntu.

pidzama - 2010-09-14, 22:26

u nas sprawdza się minutnik; masz tyle czasu na przyjście i ubranie się, kąpiel, zjedzenie, itp; zawsze biorę na niego poprawkę i dodaję kilka minut :-P
jak zadzwoni i czegoś nie zrobi o co go prosiiłam to czegoś nie dostanie, schowam zabawkę... jak się zmieści w czasie to zawsze chwalę że jest super szybki bo wyrobił się przed czasem;
generalnie podpisuję się pod Waszymi postami; cierpliwość się przydaje; pocieszam się że to kiedyś minie; na pewno

zorro - 2010-09-14, 23:00

Humbak napisał/a:

U nas w domu jest zasada - dorosły nigdy nie wdaje się w polemikę z dzieckiem - wycofujemy się natychmiast. Jeśli syn nie chce czegoś zrobić tylko zaczyna krzyczeć ja nic nie robię i czekam aż zdecyduje, że ma jednak to zrobić bo ja tak mówię i już. Krzyk jest dla mnie informacją, że zrozumiał czego od niego chcę - krzyczy bo nie chce, a to już nie jest mój problem, tylko jego z którym musi się uporać. Ja mu mogę pomóc np sprzątając z nim, ale nie odpuszczając mu. Podobnie z założeniem ubranka itd

Zaciekawiło mnie to podejście. Nie dyskutujecie z dwulatkiem czy też z dziećmi w ogóle?

Humbak - 2010-09-15, 01:15

zorro napisał/a:
Nie dyskutujecie z dwulatkiem czy też z dziećmi w ogóle?
tak wogóle to dyskutujemy ;) :-)
i z dwulatkiem i z dziećmi wogóle. Z tym "wogóle" to dyskutujemy cały czas, bo jest na tyle starsze i mądre, że nie posuwa się do sprzeczki ze mną, bardziej strzela argumentami nie do podważenia.

A z dwulatkiem - czasem po prostu się nie da - gdy młody krzyczy że chce, a ja na to, że nie może tego dostać, on na to "nieee", i tak w kółko, nie akceptuje moich innych propozycji i nie daje swoich - nie dyskutuję. Mówię trudno i czekam aż to zaakceptuje. Często odwracam uwagę, podpowiadam, pytam czy przytulić... ale - może to zależy od egzemplarza - mojego Kuby często się tak podejść po prostu nie da. Do niedawna gdy nie chciałam by gdzieś szedł szukałam sposobu, znajdowałam powód dla niego do tego, by zrobił to co ja chcę :lol: ale jak Kuba wpada w szał "niiiiieeee" to ja przynajmniej niewiele w tej sytuacji daję radę zrobić. Jedynie przeczekać, nie rezygnować z tego, co powiedziałam (wtedy chyba już by się wcale nie dało z nim porozmawiać) i poczekać na pierwszy w miarę racjonalny ruch z jego strony.

Pisząc "nie dyskutuję" pisałam o sprzeczce, w której ja mówię nie, on tak i nie ma trzeciej opcji czy kompromisu. Nie zadowala go mój proponowany, sam nie proponuje - z różnych względów. Wtedy dyskusja u nas nie miałaby sensu - on i tak krzyczy, mnie nie słucha a ja na próżno się wysilam. U nas sprawdził się system jednego podejścia - jeśli chce dyskutować (co założyć, co zjeść), ustalamy. Jeśli tylko krzyczy 'nie', nie słucha - nie dyskutuję. Działa, więc nie zmieniam.

Kompromis z Kubą w dniach spokojnych wygląda mniej więcej tak:
Ja: "kubuś potrzebuję ... ze sklepu, choć przejdziemy się razem kupimy, dobrze?
K: "a może pójdziemy...?"
Ja: "a może jednak do sklepu?"
K: "a może pójdziemy...?"
Ja: "ja naprawdę potrzebuję ... - może pójdziemy do sklepu a potem ...?"
K: "no dooooobła"
Nie wiem czy to jest dyskusja, ale u nas tak jest często

kamma - 2010-09-15, 14:59

amudabi napisał/a:
Kamma , no marzy mi się odstawienie od piersi, ale odkładam to przez ten trudny etap właśnie, a tu końca nie widać tego buntu.

a właśnie z tego powodu proponowałabym Ci jednak teraz Kalę odstawić. Tymek jest takim buntowniczym typkiem, a po odstawieniu (3 tyg. temu) dziecko mi się niemal w aniołka zamieniło! I nawet nie buntował się przeciwko odstawieniu. Przeszedł to tak lekko, jakby całkiem zapomniał, do czego jest cyc! A on jest naprawdę charakterny, więc to spokojne odstawienie bardzo mnie zdumiało :)
I odczepił się ode mnie trochę bardziej... I mniej ryczy...

wiget - 2010-11-03, 16:23

amudabi identycznie zachowuje się moja 2 latka. Myślałam, że różni się od innych dzieci właśnie tym uporem i histeriami, ale widzę, że nie jedyna mam ten problem.
Babcia radzi iść z tym do lekarza, co Wy o tym sądzicie? Wg mnie to jest niepotrzebne

kamma - 2010-11-03, 18:43

wiget, myślę, że dobrze słuchać własnej intuicji. Jeśli Ty sama poczujesz, że z tymi histeriami to przesada, to możesz szukać porady u specjalistów. Ale lepiej chyba uzbroić się w cierpliwość i przeczekać do trzecich urodzin, a zwłaszcza do pójścia do przedszkola. Może się dużo wyjaśnić.
mono-no-aware - 2010-11-08, 15:27

Ja naprawdę nie wierzę w coś takiego jak "bunt dwulatka" :) . PRZEPRASZAM WAS WSZYSTKIE! Jeśli dziecko wrzeszy, krzyczy, kładzie się na ziemi i za wszelką cenę czegoś nie chce zrobić to zawsze jest to jakiś powód. Brak umiejętności opanowywania emocji, złości, no i wiele innych. Nie sposób tutaj wszystkiego wymienić. Jedni nazywają to buntem, ale ja nie lubię tego określenia, bo wg mnie jest ono nieadekwatne i mające negetywną konotację.

A i żebyście nie myśleli, że ja jestem jakąś superidealną mamuśką, która się nie złości i ma rozwiązania na każdą sytuację. NIE!!!! Wręcz przeciwnie. Też mi czasami się spieszy, też chcę coś zrobić po swojemu itp., i wtedy pojawia się złość i konflikt na linii dziecko - rodzic.

priya - 2010-11-08, 16:48

mono-no-aware, 'bunt dwulatka' to taka umowna przecież nazwa. Chodzi o to, ze właśnie w tym wieku dzieci ze szczególna intensywnością okazują
mono-no-aware napisał/a:
Brak umiejętności opanowywania emocji, złości, no i wiele innych.
Chociaż ja mam w domu zbyntowanego 4-ro latka i pewnie za rok i za dwa też niewiele się zmieni ;-)
bronka - 2010-11-08, 17:51

priya napisał/a:
Chociaż ja mam w domu zbyntowanego 4-ro latka i pewnie za rok i za dwa też niewiele się zmieni ;-)

oby przeszło do 30-stki ;-)

lilias - 2010-11-08, 19:14

bronka napisał/a:
priya napisał/a:
Chociaż ja mam w domu zbyntowanego 4-ro latka i pewnie za rok i za dwa też niewiele się zmieni ;-)

oby przeszło do 30-stki ;-)


:mryellow:

alcia - 2010-11-08, 21:14

priya napisał/a:
'bunt dwulatka' to taka umowna przecież nazwa. Chodzi o to, ze właśnie w tym wieku dzieci ze szczególna intensywnością okazują

otóż to, tak ktoś nazwał to:
mono-no-aware napisał/a:
Jeśli dziecko wrzeszy, krzyczy, kładzie się na ziemi i za wszelką cenę czegoś nie chce zrobić to zawsze jest to jakiś powód. Brak umiejętności opanowywania emocji, złości, no i wiele innych. Nie sposób tutaj wszystkiego wymienić.

i już :)

zorro - 2010-11-08, 21:39

Ja myślę, że słowo 'bunt' użyte tu jest nie bez kozery.
Moja córka "aktualnie" buntuje się przeciwko prawom natury, czyli wypróżnianiu. Walczy z siusianiem. :D

amudabi - 2010-11-16, 10:08

Witajcie, rozwój dziecka to jest w ogóle jakaś niezwykle złozona sprawa, przynajmniej mnie się tak wydaje.
Po pierwsze dziś dzieci rozwijają się szybciej i intensywniej.
Po drugie system nerwowy rozwija się najdłużej a skoki rozwojowe są tego naturalnym wynikiem.
Zebym nie była źle odebrana ja broń boże nie wymądrzam się naukowo, tylko sama próbuje ogarnąć to co dzieje się z moją córeczką.
Dodając do p.w czynników cechy indywidualne czyli wrażliwość delikatność i nerwowość, całą ta faza buntu i przekory jest naprawdę złożona.
Kalinka ma teraz 2 i osiem miesięcy, i oprócz takie zwyklego buntu na co dzień, doszło teraz że wszsytko ale to wszystko chce robić sama, i złości się strasznie jak coś jej nie wychodzi. Poza tym ma alergię na zwrot "nie można".
No i z moich obserwacji wynika, że jakos ta natura mądrze wszystko wymyśliła, bo kiedy następuje faza intesywnego rozwoju po niej następuje faza "oddechu", odpoczynku. ALE i to ale jest dla mnie najciekawsze, bo wtedy zawsze w przypadku mojego dziecka następuje tzw. skok w rozwoju, tak z dnia na dzień, nagle coś więcej potrafi, inaczej rozbudowuje zdania, albo w zachowaniu jest zmiana, np teraz Kala zaczęła się chichrać śmiesznie, tak po dziewczęcemu :lol: Czyli my w tej fazie trudnej kiedy generalnie wszystko jest na "nie", widzimy tylko zewnętrze objawy tego co dzieje się w dziecku, a wewnątrz aż się kłebi od intensywności i bogactwa przeżyć, z czym dziecko oczywiście nie potrafi sobie radzić, dlatego mają miejsce takie a nie inne TRUDNE zachowania, ale w tym czasie dokonują się zmiany i rozwijają umiejętności dziecka.
Ta logika i jakiś "wyższy zamysł" tych wszystkich jej zachowań, ich przyczyn trochę mi pomógł, bo czasem było trudno mi zrozumieć i zaakceptować napady złości czy histerii, teraz oczywiście nie jest idyllicznie, dalej one są, ale i moje realcje są inne i Kala tez ewoluowała i sama zaczyna się reflektować w tym co się z nią dzieje.
Nie wiem czy ktoś z was ma podobne odczucia, jesli w ogóle będzie komukolwiek się chciało to przeczytać, to dzięki:))

notasin - 2010-11-16, 10:12

amudabi, dziękuję za ten post :)
Manu - 2010-11-26, 15:16

Humbak napisał/a:
u nas jest zasada - nie poprawiaj po dziecku przy nim)
Humbak, NAMASTE! nie umialam u nas tego problemu zlokalizowac.
excelencja - 2010-11-26, 15:21

oczywiście, że dziecko wścieka się bo sobie ze sobą nie radzi - i myślę, że sporo rodziców zdaje sobie z tego sprawę, a mnie np. to niczego nie ułatwia i wcale nie czuję się spokojniejsza podczas kolejnych napadów histerii 'o nic', że 'zupa była za słona' - ... teoria teorią, a emocje emocjami.
Manu - 2010-11-26, 15:23

Humbak napisał/a:
calkiem gola po kapieli nie chce sie ubrac
od czasu gdy mój syn też zaczął nie chcieć, wietrzę pokój gdy syn się kąpie ;-)

odpuscilam sobie bieganiem z pizamka za Polcia (raz wymieklam i ja postraszylam ze nie poczytam jej ksiazki:( ); uchylam okno - robi sie zimno i Polcia sama szuka pizamki :-D

[ Dodano: 2010-11-26, 15:27 ]
ań napisał/a:
bardzo mi pomaga coś co wyniosłam z warsztatów porozumienia bez przemocy- czyli przekonanie o tym, ze dzieci są dziećmi i wcale nie muszą nas słuchać
super :-D

[ Dodano: 2010-11-26, 15:29 ]
dynia napisał/a:
chce nurkować i skakać do basenu bez naszej pomocy!

Ależ te 2-latki są fajne :-D

Pozwól jej na to ;-) U nas skutkuje to tym ,że Ziemek skacze bez niczyjej pomocy na 2 m głęboki basen ,i nauczył się pływać SAM
nie wierze ]:-> :lol: :lol:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group