| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Dom rodzinny - Problem z nudnym facetem!!! Nudziarzem jak cholera....
Ptaszka - 2010-11-27, 23:57 Temat postu: Problem z nudnym facetem!!! Nudziarzem jak cholera.... Dziewczyny, jak przekonujecie swoich TŻetów, małżów i innych samców ( tudzież teżetki, żeby nikogo nie dyskryminować) do spędzania wspólnie czasu, w produktywny sposób.
Chciałabym znaleźć nam jakąś wspólną pasję, coś co by nas ekscytowała i ponaglało do spędzania jak największej ilości czasu razem...
tymczasm on cały swój czas spędza przed komputeram, z czego 80 % to rzeczywiście praca, jakieś projekty....ale reszta to po prostu youtube, jakieś gierki...
ja chciałabym nas w coś zaangażować, ale on w nic się nie angażuje...
Pomocy...
mimish - 2010-11-28, 00:06
niestety mam ten sam problem...staram organizowac jak najwiecej wypadow poza dom i dziala.
MartaJS - 2010-11-28, 14:50
Współczuję
olgasza - 2010-11-28, 15:11
My mamy duży margines na swoje sprawy (ja mam swój klub dla mam i różne zajęcia poza domem, wd, blogi, kolaże, a on ma swoje radio, piłkę nożną i pisaninę) i wspólne tak NAPRAWDĘ są tylko bliższe lub dalsze wyjazdy do znajomych. No, i dziecko, hehe
Ale jakoś nie zależy mi szczególnie na tym, żebyśmy mieli wspólną pasję - wystarczy, że mamy wspólny światopogląd, poczucie humoru, znamy te same książki, filmy, słuchamy podobnej muzy...
A co rozumiesz przez "produktywne" spędzanie czasu? Może razem gotujcie? Albo sprzątajcie?
Ptaszka - 2010-11-28, 15:19
Hmm, Olgaszu
chciałabym po prostu coś razem robić. Chodzić na basen, łyżwy, kurs ceramiki
A nasze rzeczywistość wygląda następująco; oboje mam czas zawalony od 8 do 8....
( siedzę od tygodnia w domu bo angina i nagle zorientowałam się , że wstaję w sobotę...jego nie ma...poszedł pisać projekt..., dzisiaj też nie zjedliśmy razem śniadania, bo pisze projekt od rana; jeszcze go nie ma....kończy pisać projekt...musi się odstresować i gra natym swoim pudle !!!
A mnie to doprowadza do szału...bo przecież miszekamy blisko parku, mamy dwa wspaniałe koty ( którym on wcale nie poświęca czasu), biblioteczka pełna książek, których nie przeczytał..........
Rozumiem, że jest zmęczony....
Nie wieszam się na nim...chciałabym tylko, żeby nie stał tak w miejscu...żeby coś potrafiło go podekscytować ( oprócz gier).
Najbardziej zależy mi na jakimś sporcie; ma paskudne skrzywienie kręgosłupa ale nic z tym nie robi- bo to przecież wstyd i lepiej siedzieć cały dzień przed komputerem, niż pozwolić, żeby ktoś zauważył, iż nie jest typem latynoskiego macho....
moony - 2010-11-28, 16:11
Ptaszka, myślę, że bez rozmowy się nie obędzie. W końcu wspólna pasja czy zajęcie to wynik porozumienia między Wami. I Ty chyba wiesz lepiej niż my, co poza pracą i komputerem lubi Twój mąż/ partner.
Nie wiem, czy Cię to pocieszy, ale my mamy podobnie. Nie nudzimy się razem, nawet jeśli każde z nas robi coś innego (a tak jest przeważnie), to jesteśmy razem, obok siebie. I ta świadomość, że on/ ona jest blisko jest ważna.
Chociaż rozumiem Cię, że chciałabyś znaleźć jakiś wspólny obszar...
arahja - 2010-11-28, 16:52
To może być uzależnienie. Myślę oczywiście jednokierunkowo, bo sama jestem uzależniona (wyłączyłam na 2 godziny dziś komputer, a ile wysiłku mnie to kosztowało). Nie mam nic istotnego do zrobienia, a mimo to godziny lecą (gdy w pokoju nie da się przejść, kot nie wymiziany, stos zajęć "na wczoraj" na podłodze i biurku).
Cholernie trudno się zmobilizować do zmiany, bo to takie niewinne, ukryte pod maską ważności (projekty, pisanie referatu, istotny mejl), a ile się "bokiem" przy tym robi... (np. pisze na wd...)
Działa odseparowanie od komputera, ale po uświadomieniu, jak wygląda taki dzień. Że to 12 i więcej godzin przed monitorem, że poza grami jest jeszcze świat (gry są suuuuper, ale też powinny stanowić rozrywkę, nie codzienność).
Skończ pracę, wyjdziemy na spacer / jest coś fajnego w centrum / chcę grzanego wina na jarmarku .
Zaplanowanie weekendu gdzieś w okolicy może? Mnie kilka dni bez dostępu pomaga.
Na wspólnym hobby bym się chyba nie koncentrowała, ale może dlatego, że moim ulubionym (z czasów bezkomputerowych) było czytanie, mało społeczne.
MartaJS - 2010-11-28, 17:15
Rozmawiałaś z nim o tym? Czy on wie, że to dla Ciebie problem?
Czy tak było zawsze, czy kiedyś były rzeczy które robiliście razem?
Czasem mam wrażenie, że nie ma chyba większego "rozwalacza związków" niż próba zmiany drugiej osoby, zmiany na siłę, "dla jego/jej dobra"... a która bierze się z braku akceptacji.
Mam nadzieję, że nie uraziłam nikogo.
Amanii - 2010-11-28, 18:07
| MartaJS napisał/a: | | Czasem mam wrażenie, że nie ma chyba większego "rozwalacza związków" niż próba zmiany drugiej osoby, zmiany na siłę, "dla jego/jej dobra"... a która bierze się z braku akceptacji |
Dokładnie to samo pomyślałam.
To, co piszesz, Ptaszka... przeraża mnie to trochę. Bo z niewielkimi róznicami to niemal te same teksty, które słyszałam od mojego partnera, i które wpędziły mnie w deprechę...
| Ptaszka napisał/a: | A mnie to doprowadza do szału...bo przecież miszekamy blisko parku, mamy dwa wspaniałe koty ( którym on wcale nie poświęca czasu), biblioteczka pełna książek, których nie przeczytał..........
Rozumiem, że jest zmęczony....
Nie wieszam się na nim...chciałabym tylko, żeby nie stał tak w miejscu...żeby coś potrafiło go podekscytować ( oprócz gier).
Najbardziej zależy mi na jakimś sporcie; ma paskudne skrzywienie kręgosłupa ale nic z tym nie robi- bo to przecież wstyd i lepiej siedzieć cały dzień przed komputerem, niż pozwolić, żeby ktoś zauważył, iż nie jest typem latynoskiego macho.... |
Nie każdy lubi czytać, nie każdy lubi spacery. Może woli inne książki niż te w biblioteczce? Czemu on ma się zainteresować sportem a nie ty jego grami? Na czym ci zależy? Na wspólnym spędzaniu czasu, czy na tym żeby go zmienić?
Sorry, nie chcę cię atakować, po prostu bardzo personalnie to odbieram. Rozumiem potrzebę wspólnego spędzania czasu. Ale może lepiej iść właśnie w tym kierunku ("kochanie chciałabym więcej rzeczy robić razem", "brakuje mi kontaktu z tobą") niż w krytykowaniu jego (braku) zainteresowań i aktywności. Bo z doświadczenia wiem, że to wcale nie zachęca do zmiany, a wręcz przeciwnie.
Humbak - 2010-11-28, 18:13
| MartaJS napisał/a: | | Czasem mam wrażenie, że nie ma chyba większego "rozwalacza związków" niż próba zmiany drugiej osoby, zmiany na siłę, "dla jego/jej dobra"... a która bierze się z braku akceptacji. |
Myślę podobnie.
Trudno jest poradzić komuś kogo się zna przez internet i co się odnosi również do kogoś kogo się nie zna wcale... Niemniej jednak to wszystko zależy od tego, czego Ty tak naprawdę oczekujesz od partnera. Konkretnie.
| Ptaszka napisał/a: | | chciałabym po prostu coś razem robić. Chodzić na basen, łyżwy, kurs ceramiki | to powiedz mu, że chciałabyś z nim pójść na jakiś kurs. Poszukajcie razem. I daj mu prawo odmowy, jeśli on nie ma ochoty pójść na kurs, nie ze względu na Ciebie ale chodzenie na kurs.
| Ptaszka napisał/a: | | biblioteczka pełna książek, których nie przeczytał... | dlaczego liczba książek przeczytanych przez niego jest dla Ciebie problemem? Jak macie za dużo to sprzedaj, ale nie wyobrażam sobie zarzucanie partnerowi, że nie przeczytał książek ze swojej półki.
| Ptaszka napisał/a: | | ma paskudne skrzywienie kręgosłupa ale nic z tym nie robi- bo to przecież wstyd | zakładam że go znasz i wiesz, że to jest właśnie powód, i dlatego to napisałaś.
| Ptaszka napisał/a: | | chciałabym tylko, żeby nie stał tak w miejscu... | może on wcale nie uważa że stoi w miejscu?
Podobnie jak dziewczyny, nie widzę tu możliwości rozstrzygnięcia tego na forum, a wyłącznie przez rozmowę z partnerem i to wyłącznie po zastanowieniu się o co Ci naprawdę chodzi.
Nie znam sytuacji, dlatego tylko piszę co mi się wydaje... widzę kogoś kto przerzuca myśli na książki, kursy, komputer, choroby i jest gdzieś tego nienazwany powód który tkwi nie w partnerze ale w zadającej to pytanie.
Nie wiem jak brzmieć powinny pytania ani tym bardziej nie znam podpowiedzi.
Jeśli mogę coś poradzić - przyjrzeć się sobie, swoim emocjom, potrzebom, hormonom, stanie ducha, pracy... wszystkiemu po kolei. I samemu poszukać rozwiązania, bo partner może ale nie musi być lekiem na całe zło - wszystko zależy od pytań i odpowiedzi.
Podobnie jak MartaJS, mam nadzieję, że nie uraziłam, moją intencją było poradzić.
Alispo - 2010-11-28, 18:14
Zgadzam sie.Ptaszka-pogadaj,znajdziecie pewnie cos wspolnego,bez jakiegos dopasowywania sie na sile,albo chociaz na wspolnej przestrzeni ,wystarczy chciec.
Ptaszka - 2010-11-28, 18:20
Nie , chyba nikogo nie uraziłaś
Rzecz nie bierze się z potrzeby zmiany mojego szalonego informatyka, bo kocham go ze wszytkimi wadami i właśnie dlatego chciałabym go dla siebie więcej
Jestem z niego bardzo dumna, bo od ponad roku nie tknął mięsa, bo zmywa nayczynia, bo kiedy trzeba sam załatwi weterynarza...
Kochany, odpowiedzialny facet z niego!!!
I tak, odpowiadając na pytanie, rozmawiałam z nim o tym...ale on nie potrafi inaczaj...
I to nie jest tak, że nudzimy się ze sobą...kiedy już go doczekoś przekonam jest od razu bardzo szczęśliwy... . Latem prosiłam go przez kilka dni, żeby wybrał się ze mną na basen miejski-ostatecznie poszedł i bawił się jak dziecko
ale ile to nerwów kosztowało
po prostu chciałabym mu pokazać coś alternatywnego...w nim tkwi ogromny potencjał, na którego zagospodarowanie nie ma pomysłu
I jak sam przyznaje komputer to po prostu jedyna forma relaksu, która przychodzi mu do głowy ( bo nie jest wymagająca, nie trzeba wychodzić z domu, i wreszcie można przestać myśleć)....a faktycznie myśleć musi dużo po prace informatyczne i jeszcze dwa kierunki dzienne ( f. norweska i informatyka)
agus - 2010-11-28, 23:23
A ja rozumiem Ptaszkę, mialam ten sam problem, przez pewien czas nie moglam oderwac męza od komputera nawet do posilkow. Od roku nie jestesmy razem... Tu nie chodzi o zmienianie na sile, tylko po prostu o spedzanie troche czasu razem! Warto o to zadbac, trzymam kciuki za rozmowy z mezem i jego chęci i entuzjazm. Niestety nie wiem za bardzo co doradzic... ale ufam, ze sie wszystko dobrze ulozy.
Katioczka - 2010-11-29, 01:14
nie wiem, gdzie wyczytałyście, że Ptaszka chce zmienić na siłę partnera????
Ja podpowiem kupno np. karnetu na basen w ramach mikołajkowego prezentu,
z jakimś wesołym liścikiem
na pewno żadnych jęków i gderania, oceniania, wyśmiewania,
raczej pokazanie własnym przykładem-wesołej, zadowolonej z siebie kobiety
-że można gdzieś wyjść, ruszyć tu czy tam...
Podsuwanie rozwiązań (kochanie, dziś grają nowy film, pamiętam, że chciałeś na niego iść)
a także angażowanie partnera w organizację czasu wolnego
(kochanie, wymyśl nam coś do roboty w sobotnie przedpołudnie.
Mam na ten cel 20 zł i nie chcę zmarznąć)-niech wykaże się kreatywnością
No i rozmowy, wiem, że to trudne, ale dacie radę! Trzymaj się i raportuj nam jak idą postępy! Powodzenia!
malva - 2010-11-29, 20:45
mozna też wyjść z punktu takiego że to co on robi jest ok i zainteresowac się w co konkretnie gra itp, czegoś się o tej drugiej osobie dowiedzieć poprzez dowiedzenie się co konkretnie robi..
Lily - 2010-11-29, 20:54
A ja myślę, że jak ktoś jest np. introwertykiem, to nie można od niego oczekiwać, że będzie szalał poza domem. Zresztą mogłabym część żali Ptaszki podzielić, ale, hmm, trochę niefajnie pisać o bliskiej osobie na publicznym forum, że jest nudna. Myślę, że rozmowa to podstawa, przynajmniej w tym przypadku. Zmiany można wprowadzać krok po kroku, i to dopiero po osiągnięciu zgody drugiej strony.
majaja - 2010-11-30, 11:11
Hmm mój mąż też godziny spędza przed komputerem na grach, na mapach, gierkach itp, nie przeczytał większości naszych książek, ale w życiu by mi na myśl nie przyszło, że jest nudziarzem. A jakby nawet to od razu by mi się przypomniało jego oburzenie, że można nie wiedzieć jaki jest język urzędowy w Surinamie. Uważaj, bo twój też cię kiedyś zagnie i stwierdzi, że się na niczym nie znasz
A bardziej poważnie rozumiem potrzebę wyciągnięcia z domu i trochę sportu, wysiłek fizyczny jest bardzo ważny, skoro mój mąż stanowczo nie chce jeździc na rolkach to go nie namawiam jeżdże sama. Jakiś sport mu na pewno w miarę odpowiada, rowery, basen, sztuki walki ... jak go będziesz konsekwetnie wyciągać to wejdzie mu w nawyk. Ale to musi być coś co dla niego będzie przyjemnością.
A jak zależy ci na wspólnym spędzaniu czasu to zacznij grać z nim, zobaczysz, ze to nie takie głupie i proste
malva - 2010-11-30, 12:54
zgadzam się z majają, ja np lubiłam grać w literaki na kurniku,co wcale nie było takie proste
moony - 2010-11-30, 18:45
Mój mąż ma fazę na zrobienie czegoś samodzielnie do domu, majsterkowanie - gdy widzę, że coś ogląda, próbuje, sama go zagaduję: a co to, pokaż, wytłumacz. To miód na serce faceta
ań - 2010-11-30, 19:34
| moony napisał/a: | | gdy widzę, że coś ogląda, próbuje, sama go zagaduję: a co to, pokaż, wytłumacz. To miód na serce faceta | :)
Katioczka podala swietne rady
my np. mamy ukad, ze wieczory spedzamy razem. I robimy rózne rzeczy na które mamy akurat ochoté, czésto ogládamy filmy, gramy w gry planszowe, gadamy przy kawie, od czasu do czasu zalatwiamy niaké i idziemy w miasto
Ptaszka - 2010-11-30, 21:36
Mm...Katioczka ten pomysł z 20 zł na wspólnie spędzony wieczór jest fantastyczny. On lubi zadania...wyszukać coś, poszperać i wreszcie przyjść z miną dumnego dzieciaka, czekającego na pochwałę a mógłby się zorientować w darmowych imprezach kulturalnych i wreszcie nabrać wiatru w żagle
Do zadaniowców trzeba zadaniami
Lily...on nie jest introwertykiem, a już z całą pewnością nie takim jak ja Często skarży się na nasze pustynne życie towarzyskie i brak ciekawych opcji w mieście ( bez przesady- mieszkamy w Poznaniu). Tylko kiedy przychodzi co do czego...on nagle znów woli przed komputerem, jakby się zamykał...
Dla mnie to nielogiczne....
i nie chodzi też o ciągłe lofrowanie
bo oboje jesteśmy domatorami....a naszym ulubionym miejscem w mieście jest chyba ikea:D
chodzi o to, żeby coś robić razem
do tej pory udało mi się wynegocjować na ten weekend;
kawę piernikową na mieście
a on sam zaproponował
wypad na choinkowe zakupy; jakieś domowe ozdoby
a że mamy u siebie znajomą na przyszły weekend...to nawet zasugerował
kupienie 3 biletów do teatru
Może bliśkość grudnia tak na niego działa....
tymaczasem siedzi przed komputerem i strzela w fantastyczne stworzenia,
zadowolony, że już wszystko zrobione i że nawet prezent mi dzisiaj przytargał
( wyobraźcie sobie....że całą świąteczną , czekoladową kolekcje z yves rocher dostałam- nawet sprawdził, czy wegańska)
agus - 2010-11-30, 21:55
Ptaszka, super, fajny ten Twój mąż Trzymam kciuki za rozwój akcji.
Katioczka - 2010-11-30, 23:41
Ptaszka, cieszę się, że ruszyło do przodu!
iris - 2010-12-01, 09:17
Ptaszka, i Ty masz jakieś pretensje? toż to facet marzenie
MartaJS - 2010-12-01, 12:11
| malva napisał/a: | | lubiłam grać w literaki na kurniku,co wcale nie było takie proste |
Straszny nałóg, straszny
moony - 2010-12-01, 13:24
No i proszę, jakby wyczuł, że o nim rozmawiamy
arkkisa - 2011-08-19, 12:38
Mnie wczoraj mój TŻ zdenerwował i to konkretnie.. nie może zrozumieć że ja też czasem mogę być chora i czegoś nie zrobić.. a ma pretensje :( płakac mi się chciało niesamowicie.. bo tylko zwrócił uwagę o to że naczynia nie pozmywane i śmierdzą mu... ale sam sie za to nie wziął·... :( tylko siedział i tv oglądał.. i jak tu normalnie żyć...
sunflower_ren - 2011-08-19, 14:42
No to nieźle Ci pojechał. A co, on nie zmywa w ogóle?
Chan - 2011-08-19, 14:54
R o z p u s z c z o n y jak dziadowski bicz! Nie mówię, że przez Ciebie, bo panowie często wynoszą takie zachowania z domu lub/i z poprzednich związków.
Nie chodzi nawet o to, że nie pozmywał (choć tego też do końca nie rozumiem), tylko "uroczy" sposób, w jaki zwrócił Ci uwagę
Trzeba nad nim popracować.
lilias - 2011-08-19, 20:03
ja bym nie pracowała "nad nim" tylko powiedziała czego oczekuję. i że mam w d... to, że mu coś brzydko pachnie bo chora jestem i wsparcia i opieki potrzebuję. na moje, to może wszystko w zlewie i smietniku zakwitnąć jak się nie ruszy sprzed telewizora. no, ale ja ogólnie załatwiam takie rzeczy na gorąco
koleżanka ma męża "obrażalskiego". uczesanie nie takie- foch, zupka nie taka-foch, kupiła coś na co nie wyraził zgody (dla siebie)- foch. cudowna dziewczyna i palant, który zabiera jej każdą radość życia. nie rozumiem czemu z nim jest, ale przez lata małżeństwa nie zmienił się nic na lepsze- jej miłość i cierpliwość nic go nie ulepszyły. eksponatem był , jest i będzie, więc dziewczyny nie liczyłabym bardzo na znaczące zmiany u dorosłego w końcu faceta.
Chan - 2011-08-20, 00:52
| lilias napisał/a: | i że mam w d... to, że mu coś brzydko pachnie bo chora jestem i wsparcia i opieki potrzebuję. na moje, to może wszystko w zlewie i smietniku zakwitnąć jak się nie ruszy sprzed telewizora. no, ale ja ogólnie załatwiam takie rzeczy na gorąco
|
Nie chciałabym, żeby bliska osoba odezwała się do mnie w ten sposób (z wyłączeniem słów "chora jestem i wsparcia i opieki potrzebuję"). Gdyby tak się stało, zareagowałabym, hm... źle.
Agresja rodzi agresję i, moim zdaniem, nie tędy droga.
Są oczywiście różne style, znam pary, na które kłótnie działają "oczyszczająco", ale są to wyjątki. Większość kłóci się, nie dlatego, że "lubi" (takie temperamenty), tylko obydwoje mają problemy z normalną komunikacją lub/i wyżywają się na sobie za niepowodzenia na innych polach (praca, dom, wkurzająca pani na poczcie, etc.). Ze wstydem przyznaję, że jeśli chodzi o drugą część zdania, to niestety ja tak miałam bardzo długo w poprzednim związku - przynosiłam stresy z pracy do domu i wyżywałam się podczas kłótni (o byle co oczywiście np. o niepodlane kwiatki) na swoim ex. On z kolei akceptował moje "humory"dla świętego spokoju, co było równie niemądre. A wystarczyło zachować się "po dorosłemu" i o tym szczerze pogadać
Odnośnie zmian u dorosłego faceta - myślę, że łatwiej przekabacić mężczyznę, niż dorosłą, w pełni ukształtowaną charakterologicznie kobietę Zmiany są w ogóle tutaj złym słowem, bardziej chodzi o zauważenie konkretnego problemu, dogadanie się i dojście do jakiegoś kompromisu. Jeśli obu stronom na sobie zależy, to jest jak najbardziej możliwe.
| Cytat: | | może zaznacz (w rozmowie), że nie krytykujesz/ osądzasz/ mówisz o NIM (jako o całości) tylko jego konkretnym ZACHOWANIU w danej sytuacji, to robi różnicę |
Z tym jak najbardziej się zgadzam. Konkretnie i spokojnie pogadać. Nie denerwować się. Wybór odpowiedniego momentu na rozmowę pozostawiamy naszej kobiecej intuicji
Pączuś - 2011-08-23, 18:59
| Chan napisał/a: | | Są oczywiście różne style, znam pary, na które kłótnie działają "oczyszczająco", ale są to wyjątki. Większość kłóci się, nie dlatego, że "lubi" (takie temperamenty), |
My własnie takim wyjatkiem jesteśmy, ogólnie uważam, że kłotnia czasem się przydaje, czasem jedna kłotnia może komuś bardziej otworzyć oczy niż 100 tysięcy spokojnych rozmów. Mi np. swojego czasu otworzyła i podziałało
Powiem szczerze w sytuacji którą opisuje arkkisa spokojna rozmowa nie przyszłaby mi do głowy, jak facet wymaga od chorej (zdrowej zresztą też ;)kobiety obsługi to chyba na spokojną rozmowę może być za późno. Nie lubię traktowania dorosłego faceta jak dziecka, a takie zachowanie zrozumiałabym tylko w przypadku małego dziecka. Nie wiem jak można tłumaczyć dorosłemu, nieupośledzonemu umysłowo człowiekowi, że jak druga strona jest chora czy zle się czuje, to nie powinna myć garów, tylko się położyć. To powinno być oczywiste
jarzynajarzyna - 2011-08-29, 09:21
| arkkisa napisał/a: | Mnie wczoraj mój TŻ zdenerwował i to konkretnie.. nie może zrozumieć że ja też czasem mogę być chora i czegoś nie zrobić.. a ma pretensje płakac mi się chciało niesamowicie.. bo tylko zwrócił uwagę o to że naczynia nie pozmywane i śmierdzą mu... ale sam sie za to nie wziął·... tylko siedział i tv oglądał.. i jak tu normalnie żyć... |
ja w takiej sytuacji nie wiem nigdy, co jest jakby podstawą takiego zachowania. bo prawdopodobne jest, że typ może być z tych, co wymagają obsługi w przy najprostszych czynnościach - mam takiego wujka, on sobie nawet sam herbaty nie posłodzi i nie zamiesza, już nie mówiąc o takich skomplikowanych czynnościach, jak wstawienie brudnego talerza do zlewu - i to jest chyba zazwyczaj motor takich działań, co jednak da się zmienić chyba w takim facecie. tak mi się zdaje. gorzej, jeśli koleś jest całkowicie nieempatyczny i nie rozumie, że baba się źle czuje i to ona potrzebuje teraz jakby "obsługi"...
go. - 2011-08-29, 15:10
dziewczyny, mi się wydaję, że to z czystego lenistwa (choć może się mylę?)
Mój ojciec jak ja i siostra byłyśmy małe, a mama mieszkała zagranicą to tata umiał się wszystkim zająć. Ugotować, wykąpać, posprzątać, wyprać etc. A teraz? Jak tylko mama wyjeżdża na kilka dni to ojciec w tym czasie wycina tylko bułki z kabanosem i pomidorem czy coś podobnego. I tak dobrze, że nie 7daysy
Agnieszka - 2011-08-29, 15:48
Różnie to bywa, mój tata 0 drygu kulinarnego ale starał się i.... ukisił ogórki. Nie dośc, że wielkie wsadził to gdzieś wyczytał o metodzie na ziemniaka (słonośc wody powinna byc taka, że ziemniak obrany tonie ). Ogórki nie były jadalne. Kilka honorowo zjedzonych, kilka poszło do kapusty młodej (coś jak bigos popełnione), reszta na kompost.
|
|