wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Off-topic - Mąż na imprezie

puszczyk - 2007-09-19, 23:02
Temat postu: Mąż na imprezie
Zakładam ten wątek, bo może będziecie umieli spojrzeć obiektywnie na mój, w gruncie rzeczy niewielki problem, chociaż mnie boli. Ciągle o tym myślę i nie potrafię znaleźć spokoju. :-(

Kumpel mojego lubego postanowił w męskim towarzystwie świętować narodziny syna, czyli żonom wstęp wzbroniony. :evil:

Nie chcę być w tamtym dniu sama, a nawet nie mam pomysłu kogo zaprosić, żeby było do kogo buzię otworzyć i nie smucić, że on się bawi, dla mnie zostały na sobotni wieczór pieluchy i gary...

Czuję się oszukana, zła i mam ochotę mu odpłacić pięknym za nadobne... ]:-> Czy przesadzam?

Wiem jestem jędzą... :mrgreen:

rebTewje - 2007-09-19, 23:35

na moje przesadzasz. powinno byc wolno mezowi spotkac sie z fumflami, takoz Tobie z fumfelkami. Tak powinno byc. ;)
puszczyk - 2007-09-19, 23:43

rebTewje, tak też sobię myślę, ale co zrobić jak serducho mi co innego podpowiada (kurczę, jak z Toba piszę, to styl pisania sam mi się zmienia :-D ).

Tylko ja bym chciała iść na imprezę, a on już na drugą mnie nie zabiera i jest mi przykro. :-(

rebTewje - 2007-09-20, 00:03

no to musisz go namowic zeby na trzecia Cie wzial na sto procent, i zeby ta trzecia byla najlepsza z nich wszystkich oczywiscie! ;) no i sama tez sobie wyskakuj, a co! bo jak On wyskakuje a Ty nie to rzeczywiscie do bani taki uklad
Jagula - 2007-09-20, 00:07

puszczyku mój drogi, solidaryzuję się z tobą w 100% bo choć jestem całkowicie tolerancyjna itd ,itp to te męskie imprezy w ścisłym gronie jakoś źle działają na moją psychę...wypuszczam ;-) , nie marudzę a potem nie mogę spać w nocy a na drugi dzień jestem zmierzła...nie wiem czemu się tak dzieje??? To chyba dlatego, że oni nie rozmawiają o pieluchach, papkach i czkawkach...bredzą o nieżyciowych meczach,innych grach i kosmicznych technologiach piją piwsko itd. A my nawet jak wyjdziemy w babskim gronie to przechwalamy się dziećmi, dzielimy przepisami, radzimy w domowych sprawach...yhhhh...może to dlatego bierze się kwas,że nie potrafimy się tak jak faceci zrelaksować??? I oderwać od codziennej rutyny???
Humbak - 2007-09-20, 02:01

rebTewje napisał/a:
no i sama tez sobie wyskakuj,

aha
i to spowoduje że jego wyjścia staną się mniejkłopotliwe... no bo
puszczyk napisał/a:
nie mam pomysłu kogo zaprosić, (...) dla mnie zostały na sobotni wieczór pieluchy i gary...

myślę że dlatego jest ci źle z jego wyjściami...

rebTewje - 2007-09-20, 02:56

a co za problem zeby za tydzien w sobote to on sie zajmowal garami i pieluchami? rownosc ma byc ;)
zojka3 - 2007-09-20, 03:46

rebTewje napisał/a:
a co za problem zeby za tydzien w sobote to on sie zajmowal garami i pieluchami? rownosc ma byc ;)


O to to! Zorganizuj sobie wieczór babski a męża zostaw z garami i pieluchami. Nie ma co się dąsać, bo to naturalne, że chłopina chce się spotkać z kumplami, tak dla równowagi psychicznej ;-)

puszczyk - 2007-09-20, 06:43

Humbak napisał/a:
puszczyk napisał/a:
nie mam pomysłu kogo zaprosić, (...) dla mnie zostały na sobotni wieczór pieluchy i gary...

myślę że dlatego jest ci źle z jego wyjściami...

No i trafiłaś w sedno sprawy. :mrgreen:

kasienka - 2007-09-20, 07:24

Marcin, jeśli wychodzi to raczej tylko w męskim gronie, co mi osobiście bardzo odpowiada...Jakby z jakimiś koleżankami wychodził, to byłby koniec chyba ]:-> Ale w ogóle rzadko mu się to zdarza...Pamiętam jak ja miałam taki okres, że po pracy prawie zawsze gdzieś szłyśmy z koleżankami, żeby odreagować trochę i dać ujście adrenalinie, M.było ciężko wtedy...A ja tego potrzebowałam, ale potem zaczęłam pracować rano a nie po nocach i się skończyło :mrgreen: U nas problem jest taki, że razem się raczej nie bawimy, M.nie pójdzie "na balety" najwyżej na koncert, ja nie lubię kina, on uwielbia itd...więc ciężko nam się zgrać...

puszczyk, ja rozumiem, że Ci przykro, M.kiedyś dostał np.zaproszenie na jakąś galę czy coś i o mnie nie było nic wspomniane, zrobiło mi się przykro, że jak to, dlaczego on ma iść sam ?

Ech, namotałam, bardziej o sobie niż o Tobie :/ Ja bym się dała zaprosić na babski wieczorek, jeszcze trochę :mrgreen:

gosiabebe - 2007-09-20, 07:37

puszczyk napisał/a:
Czuję się oszukana, zła i mam ochotę mu odpłacić pięknym za nadobne... Czy przesadzam?


nie! ja mam tak często :->

Humbak - 2007-09-20, 08:05

puszczyk napisał/a:
No i trafiłaś w sedno sprawy

hehe... bo ja ostatnio mało wyspana chodzę... ;)

Malroy - 2007-09-20, 08:19

rozumiem Cię puszczyk, ale mam pytanie, czy rozmawiałaś na ten temat z mężem, co on powiedział? Jestem ciekaw.
pao - 2007-09-20, 08:40

puszczyk pogadajcie :)

z tego co widzę boli nie to że on sam idzie ale to że ty nie idziesz. jeśli tak to nietrudno to rozwiązać: on idzie ale następnym razem ty idziesz on zostaje (ja w sobotę z gabi do knajpy poszłam, niby krótko ale jak fajnie :) ) albo następny weekend załatwiacie niańkę i idziecie sobie gdzieś sami :)

brak żon to odgórne założenie zatem nie ma co psioczyć, lepiej zaplanować miło kolejny weekend :)

biechna - 2007-09-20, 09:12

...
alcia - 2007-09-20, 09:32

JA Cię puszczyku rozumiem aż za dobrze :-|
Ale tutaj już granice mojego ekshibicjonizmu się zaczynają, więc nic nie dodam.. ;)

kamma - 2007-09-20, 10:27

puszczyku, ja tu chyba nic nowatorskiego nie dodam. Bo nic dziwnego, że jesteś w złym humorze z powodu jego wyjścia, skoro Tobie pozostają same "przyziemne" sprawy na ten wieczór. A może odpuść sobie te pieluchy i gary, pobaw się z dziećmi, potem połóż je spać, a sama zrób coś dla siebie? Dobry film obejrzyj, wypij lampkę dobrego trunku ;)
A przede wszystkim pogadaj z mężem i powiedz mu, jak się czujesz. I że potrzebujesz odetchnąć, poczuć się ważna dla siebie choć przez jeden wieczór. Jestem pewna, że zrozumie, przecież bardzo Cię kocha i jesteś dla niego bardzo ważna i chciałby, żebyś była szczęśliwa.
Główka do góry :!:

frjals - 2007-09-20, 10:39

biechna napisał/a:
Wyobrażacie sobie?!

Dla mnie to nic dziwnego, mój mąż wyjeżdżał w góry z nowo poznanymi koleżankami (właściwie poznanymi już na miejscu), a potem jedna nas odwiedziła. Nieco się zdziwiłam jak ją rano zobaczyłam po powrocie z wyjazdu śpiącą w pokoju :lol: (z B. oczywiście. i oczywiście w innym łóżku :mrgreen: ) Nie wnikam z kim mój mąż spędza czas i oczekuję tego samego. Kwestia zaufania. :-)
My razem raczej nie wychodzimy, obracamy się w różnych towarzystwach. Wydaje mi się, że wegedzieciak to nasi chyba jedyni wspólni znajomi (tacy bliżsi)
puszczyk przyjdzie czas dla ciebie :-)

biechna - 2007-09-20, 12:23

frjals, w moim "wyobrażacie sobie" chciałam podkreślić buźkę ";-)", łatwo o nieporozumienie w sieci.
frjals - 2007-09-20, 12:39

I ja też tej buźki nie przeoczyłam :-)
mada - 2007-09-20, 13:44

puszczyku kochana, koniecznie wybierz się ze mną i bajką w piątek lub w sobotę na Rozbrat- w końcu to urodziny skłotu, zabawa będzie przednia, zły humor odejdzie:) i bez wykrętów- widzimy się przed wejściem na puławskiego!!!
bajka - 2007-09-20, 13:49

mada napisał/a:
puszczyku kochana, koniecznie wybierz się ze mną i bajką w piątek lub w sobotę na Rozbrat- w końcu to urodziny skłotu, zabawa będzie przednia, zły humor odejdzie:) i bez wykrętów- widzimy się przed wejściem na puławskiego!!!

Ty to, mada, masz boskie pomysły! Mówiłam Ci już, że Cię kocham? :mrgreen:

sylv - 2007-09-20, 14:36

biechna napisał/a:
. A na wyjazd do rodzinnego miasta już się umówiłam na 2 babskie wieczory i już się nie mogę doczekać :-) I pójdę oczywiście SAMA :-D


no wlasnie, ja tez casem lubie isc na babski wieczor bez facetow, wiec w sumie nic dziwnego, ze mezczyzni tez wola bez bab sie czasem spotkac ;)

jak moj D. wychodzi sam (rzadko) to ja sie staram tez ustawic babki na ten wieczor, zeby nie smecic sobie sama w domu. a jezeli juz tak wyjdzie, ze on sie bawi, a ja nie, to zawsze do mnie dzwoni i pisze, gdzie jest, etc. wiec raczej sie nie denerwuje :)

- 2007-09-20, 14:46

ja pamiętam jak Jaco poszedł na imprę jak byłam w 2 mies ciąży- ja nie poszłam (to był koncert znajomych) bo fajki-wiadomo. Szła z Nim wtedy Jego była i kilka kumpelek-same baby ;) ale pamiętam, ze mi to nie przeszkadzało jakoś. Jac jest specyficzny i o damskie towarzycho nie musiałam być zazdrosna. Ale potem jakoś jak byłam w 5 miesiącu i szedł do kumpla na imprę domową to pamiętam, ze się popłakałam, bo to wyszło nagle, ze jest impreza i On znów stwierdził, że fajki itd. No miał rację, ale wtedy było mi rzeczywiście przykro, ze idzie beze mnie. Chciałam być z Nim.

Puszczyku ja bym na Twoim miejscu pogadała z Arkiem, powiedziała Mu, ze jest Ci przykro zostawać, że chciała byś być z Nim i razem się bawić. Ustalcie wspólny wypad niedługo i świetnie się tam bawcie :D a na tę imprezkę niech idzie, bo sie nastawił. Ty zaplanuj sobie coś co lubisz robić i tyle

Capricorn - 2007-09-20, 14:57

I ja, i mój mąż sporo pracujemy, więc mamy dla siebie dość mało czasu. Ewentualne wyjścia w pojedynkę nie pasowałyby mi głównie dlatego, że jeszcze bardziej podbierałyby nasz wspólny czas. Tak przynajmniej myślałam na poprzednim etapie naszego związku. Opisywanie obecnego etapu nie leży w moim interesie.
mada - 2007-09-20, 15:13

[Ty to, mada, masz boskie pomysły! Mówiłam Ci już, że Cię kocham? :mrgreen: [/quote]

no Bajka wstydź się:) taki ekshibicjonizm emocjonalny uprawiasz :mryellow: no cóż, to ja też się przyznam- też Cię kocham :oops:
A tak poważnie- też nie lubię, gdy Radzio lezie gdzieś beze mnie, ale wiem, jak ciężko pracuje i jak mało ma czasu dla znajomych, że nieraz sama go wypycham na piwko z kumplami, a efekt tego taki, że odwdzięcza się tym samym :lol:

puszczyk - 2007-09-20, 16:09

Ludziska, włąśnie mi montują internet, więc znikam i odpisze później, ale jesteście kochani i pomogliście mi bardzo. :-D :-D :-D
agaw-d - 2007-09-20, 21:23

puszczyk widzę, że Ci się problem chyba rozwiąże bo już jakąś propozycję dostałaś.
Mnie też jest czasem przykro jak M ma gdzieś wyjść z kumplami, ale jak jest to wcześniej zaplanowane to ok, ja sobie coś organizuję na ten czas. W sumie jest też tak, że to ja wychodzę to On wtedy zaprasza taffita, zajmują się mała i grają w coś tam. Ale ostatnio było np. tak, że spotkanie było u nas i my siedziałyśmy w jednym pokoju, a chłopcy w drugim, to było dobre rozwiązanie, a Malutka lulu i można szaleć ;-)

Pat - 2007-09-20, 22:13

:evil: ...a mnie denerwują takie spotkania-chlania pt. "bo mi się syn urodzil"...a Ty babo, co rodzilas, cierpialas - leż w szpitalu i wzdychaj zazdrośnie, że w dalszym ciągu nie możesz się pobawić przy szklaneczce piwa czy lampce wina... Chłop "za Ciebie" dalej to będzie robił...wrrr :evil: Naszych kilku znajomych było baaardzo zdziwionych tym, że my absolutnie o takim "pępkowym" nawet nie myślimy.
agaw-d - 2007-09-20, 22:33

No to pępkowe też mnie wkurza, takie pochlawcze!
U nas było 2 tygodnie po porodzie i ja też tam byłam, co prawda jakieś 3 godzinki, ale to i tak było dla mnie aż za dużo! M został, ale reprezentował nas godnie, nie chlał (przynajmniej nie dużo) bo to raczej było takie uczczenie że Marcela już jest!

puszczyk - 2007-09-20, 23:14

rebTewje napisał/a:
no to musisz go namowic zeby na trzecia Cie wzial na sto procent

To pewnie będzie za jakieś 10 lat. ;-)

Jagula napisał/a:
a potem nie mogę spać w nocy

No właśnie, to mnie też przeraża, a że impreza na tzw.zadupiu, musi zostać tam do rana.

kasienka napisał/a:
Ja bym się dała zaprosić na babski wieczorek, jeszcze trochę

Zapamiętam. :-D

Malroy napisał/a:
rozumiem Cię puszczyk, ale mam pytanie, czy rozmawiałaś na ten temat z mężem, co on powiedział? Jestem ciekaw.

Ja z nim chętnie rozmawiam o wszystkim, bo uwielbiam roztrząsać problemy emocjonalne, tylko to jest raczej... monolog. Wiem, że to dociera do jego uszu, ale zazwyczaj nie słyszę żadnego komentarza. Fajnie, co? Ale i tak go kocham. :lol:
Ogólnie to dziwię się skąd bierze dla mnie cierpliwość, bo czasem jestem nieznośna. Nigdy nie słyszę od niego złego słowa.

pao napisał/a:
z tego co widzę boli nie to że on sam idzie ale to że ty nie idziesz.

Jak zwykle celnie...

biechna napisał/a:
mój M bawi się głównie w damskim. Wyobrażacie sobie?!

Ja dostałabym pewnie furii. :mrgreen:

alcia napisał/a:
Ale tutaj już granice mojego ekshibicjonizmu się zaczynają, więc nic nie dodam..

Ja też staram się zawsze hamować, ale tym razem widzę, że to mi bardzo pomogło. Spojrzałam na temat Waszymi oczami i już wiem na czym polega mój błąd.

kamma napisał/a:
Dobry film obejrzyj, wypij lampkę dobrego trunku

Zaplanowałam dwa filmy, a trunek to raczej będzie herbatka, bo przecież ciąglę karmię. :lol:

frjals napisał/a:
Nieco się zdziwiłam jak ją rano zobaczyłam po powrocie z wyjazdu śpiącą w pokoju

Dla mnie horror. frjals, jeśli to przetrwałaś, jesteś wielka. 8-)

mada napisał/a:
i bez wykrętów- widzimy się przed wejściem na puławskiego!!!

Dla ciekawych, już się dogadałyśmy na privie. :-)
ań napisał/a:
No miał rację, ale wtedy było mi rzeczywiście przykro, ze idzie beze mnie. Chciałam być z Nim.

Bo to tylko o to chodzi.
Capricorn napisał/a:
Ewentualne wyjścia w pojedynkę nie pasowałyby mi głównie dlatego, że jeszcze bardziej podbierałyby nasz wspólny czas.

My też niewiele czasu spędzamy razem, bo gdy on wraca z pracy to ja wychodzę, dlatego tak bardzo żal mi weekendów...

Okazało się, że nie tylko ja mam problem z tym tematem, dziewczyny oby nam się jakoś ułożyło. Będzie dobrze.

No i puchar dla mnie - za najwięcej cytatów w jednym poście. :lol:

Ania D. - 2007-09-21, 08:10

U nas jest tak, że nie wychodzimy bez siebie. Ja nie lubię spędzać osobno czasu, którego dla mnie jest i tak mało. Sama nie lubię się bez męża umawiać, chyba, że on w tym czasie jest w pracy. Lubimy być razem i już (przynajmniej ja lubię być obok niego 8-) )
puszczyk - 2007-09-21, 08:43

Aniu, i to jest dla mnie układ idealny. 8-)
Malroy - 2007-09-21, 08:46

puszczyk napisał/a:
Aniu, i to jest dla mnie układ idealny. 8-)


nie zapminajmy, że dla drugiej osoby idealny już być nie musi.

puszczyk - 2007-09-21, 09:15

Dlatego napisałam "dla mnie". :lol:

Malroy napisał/a:

nie zapminajmy, że dla drugiej osoby idealny już być nie musi.

Uczę się o tym pamiętać.

hans - 2007-09-21, 09:51

Ania D. napisał/a:
U nas jest tak, że nie wychodzimy bez siebie. Ja nie lubię spędzać osobno czasu, którego dla mnie jest i tak mało.

U nas jest tak samo, każda wolna chwila razem...i to nam służy już kilkanaście lat...a co do imprezowania to raczej nas już nie zapraszają :lol: i mamy spokój...ludzie raczej nie bardzo chcą się zadawać z bezmięsnymi abstynentami :-P

pao - 2007-09-21, 10:06

Cytat:
U nas jest tak, że nie wychodzimy bez siebie.


Cytat:
Aniu, i to jest dla mnie układ idealny. 8-)


no dla mnie to byłby koszmar... no ale co człowiek to inne podejście :)

kamma - 2007-09-21, 12:17

puszczyk napisał/a:
kamma napisał/a:
Dobry film obejrzyj, wypij lampkę dobrego trunku

Zaplanowałam dwa filmy, a trunek to raczej będzie herbatka, bo przecież ciąglę karmię.

Nie no, zapomniałam! Sorki! Niezły numer, zapomniałam, że jak jest małe dziecko i pieluchy w domu, to jest i karmienie piersią ;)
Herbatka też dobra, a najlepsza taka BARDZO DOBRA, która pieści podniebienie ;) Dla mnie miętowa z odrobiną słodyczy.
Ale mimo takiej wpadziochy z tym trunkiem ;) moja rada pozostaje aktualna: zrób coś dla siebie! Wiem, że im dłużej razem, tym mniej się chce robić coś wyłącznie dla siebie, ale na pewno coś takiego znajdziesz. Dla mnie właśnie filmy są dobrym remedium.

kasienka - 2007-09-21, 13:32

A mojego męża koledzy próbują na piwo wyciągnąć dziś chyba ;)

Dziewczyny(mada, bajka i może puszczyk , jakby polazł i za długo siedział, to liczę na Wasze upominające co najmniej spojrzenia :mrgreen: )

mada - 2007-09-21, 13:56

hihi, możesz na mnie liczyć- jakby co, to ja mu już poślę :lol: wielka szkoda, że M. będzie sam- Ciebie też dawno nie widziałam:( ale jak tylko będziesz miała ochotę się urwać z domu- daj znać:)
bajka - 2007-09-21, 14:00

kasienka napisał/a:
liczę na Wasze upominające co najmniej spojrzenia

a co najwyżej? lać po mordzie? :mrgreen:

kasienka - 2007-09-21, 14:24

Nie no, ufam, że jest odpowiedzialny i dorosły:)
mada, chętnie, ale jeszcze troszkę musimy się poukładać ze wszystkimi nowymi rzeczami a potem zacznę wychodzić :]

bajka - 2007-09-22, 16:00

kasienka, melduję, że męża Twego nie widziałam :-) chyba, że dziś się wybiera... ;-) ja jeszcze nie wiem jak będzie z dniem dzisiejszym- mada mnie namawia, więc w sumie jak odmówić komuś, kogo kocham( deklaracje wyżej) :mrgreen:
Izzi - 2007-09-22, 16:16

Dopiero teraz dotarłam do tego wątku ...i też bym się wkurzyła! Bo ze mnie taka jędza jest, która łazi z koleżankami tu i tam ale lubemu swemu zabraniam podobnych wybryków! :-P :mrgreen:
A tak na serio to najważniejsze jest obgadać całą sprawę! Owszem, niech sobie menżczyzna ;-) idzie z kulegami na impre ..no ale bez przesady, żeby kobitka tak sama została! My rozwiązujemy to tak, że gdy D umawia się na facetowy wypad to wtedy ja umawiam się na kobitowy! Oczywiście często jest to trudne do zgrania ale nie poddaję się! Zdarza się także, że w danym dniu po prostu chce mi się wylenić w domu i nawet na rękę jest mi taki wieczór w samotni, kiedy to nakładam na się różnego rodzaju mazie i smarowidła, skubię brwi, maże pazury i namaczam piętachy -pięknieje czyli :lol: :mrgreen:
..więc puszczyku drogi następnom razom niech Twój A leci na impre* a Ty po uśpieniu maleństwa i doroślaka zaczynaj spa'owy wieczór ;-)

*mam jednak nadzieję, że stanie się to za dłuugi czas!

kasienka - 2007-09-22, 17:40

bajka, nie poszedł, bo stwierdził, że nie będzie bulił za wjazd, żeby się z kolegami piwa napić, ciężko z kasiorą u nas :/
bajka - 2007-09-22, 17:44

kasienka napisał/a:
stwierdził, że nie będzie bulił za wjazd, żeby się z kolegami piwa napić

mądrze :-) ja dziś jadę samochodem, żeby za piwo nie bulić :mrgreen:

kasienka - 2007-09-22, 17:53

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
majaja - 2007-09-22, 18:09

A ja bym chętnie wypchnęła męża na jakąś imprezę, ale nic z tego, a potem czuję się jak małpa ostatnia gdy mam ochotę na piwo z dziewczynami iść :( . Do tego jak o 22 nie ma mnie w domu to wyobraża sobie, że bóg wie co mi się stało i się obrażą. Przechlapane. Mając 16 lat wracałam nad ranem i nikogo nie interesowało skąd, a teraz mam o 22 w domu być :(
Alispo - 2007-09-22, 18:56

pao napisał/a:
Cytat:
U nas jest tak, że nie wychodzimy bez siebie.


Cytat:
Aniu, i to jest dla mnie układ idealny. 8-)


no dla mnie to byłby koszmar... no ale co człowiek to inne podejście :)


No ja tez nie bardzo ten watek w ogole pojmuje :oops: Teraz np.siedze sama i bardzo mi dobrze.Moge nadrobic troche wegedzieciaka w samotnosci ;-) ;-) ;-) A tak serio to przeciez mamy rozne swoje sprawy czy znajomych,ja bym zwariowala jakbym miala z kumplami R.o autach gadac a on by zwariowal jakbym go po schroniskach ciagala ;-) z imprezami podobnie,chociaz ja nie-imprezowa,ale R.czasem gdzies sam idzie(zwykle,bo ja zwykle to sie uczyc musze,albo cos.)

bajaderka - 2007-09-22, 22:01

Puszczyku kochany...pomyśl, że zawsze jest ktoś kto ma gorzej :mrgreen: ...mój mąż jedzie niedługo na imprezę integracyjną z nowej pracy...impreza będzie trwała 3 dni...a ja sama z dwójką małych dzieci...luzik, co nie? :lol:
pao - 2007-09-22, 22:06

Cytat:
a ja sama z dwójką małych dzieci...


ja tak mam 2 tygodnie :D i dobrze mi z tym :D

zina - 2007-09-23, 08:18

Mnie osobiscie jak pao nie przeszkadzaja oddzielna wyjscia o o ile oczywiscie nie zdarzaja sie to za czesto :-)
Teraz chlopaki mieli jechac na urodziny znajomego do Barcelony ale ze im nie wyszlo skorzystalam z okazji i kupialam bilety tylko dla nas dwoje :mryellow:
A tak a propos tych wszystkich oblewan urodzin i tego typu imprez; jakos nie lubie i nie sadze zeby moj tez za nimi przepadal. Teraz, kiedy jestem w ciazy, chodzi na koncerty punkowe, na ktore ja juz w ogole nie mam ochoty. Wolnosc partnera w zwiazku to dla mnie jednak podstawa :-)

Izzi - 2007-09-24, 09:32

Alispo napisał/a:
ja bym zwariowala jakbym miala z kumplami R.o autach gadac a on by zwariowal jakbym go po schroniskach ciagala ;-)
hee z podobnych powodów D nie przepada za podsłuchiwaniem babskich rozmów! Mówi, żeśmy guupie! :shock: :-P
kamma - 2007-09-24, 09:35

A ja kiedyś miałam odwrotną sytuację: siedzę sobie z moim ówczesnym chłopakiem u ciotek, gadamy o systemie edukacyjnym w Polsce, a co za tym idzie, ogólnie o sytuacji politycznej. I wtedy do pokoju wpada wujek i mówi do T.:
- Lubisz rozmowy o robótkach ręcznych?
- NIEEE!
- To chodź do nas na górę!

Mówię Wam, poczułam się jak jakiś kocmołuch.

Lily - 2007-09-24, 09:38

Hmm, my przeważnie gadamy o meczach i innym sporcie :)
zina - 2007-09-24, 09:42

kamma napisał/a:

- Lubisz rozmowy o robótkach ręcznych

:shock: takie komentarze to mnie najbardziej z rownowagi wyprowadzaja :evil:

pao - 2007-09-24, 10:19

zina napisał/a:
kamma napisał/a:

- Lubisz rozmowy o robótkach ręcznych

:shock: takie komentarze to mnie najbardziej z rownowagi wyprowadzaja :evil:


mnie bawią :) ale przy mnie mało kto takie teksty rzuca ;)

nawiasem: kiedyś dzwoni do mnie kumpel i na dzień dobry pyta:
-co robisz?
-szydełkuje - odpowiedziałam zgodnie z prawdą

w słuchawce śmiech, więc pytam co w tym zabawnego. odpowiedział:
-wiesz, gdybyś mi powiedziała: góry przenoszę, zmieniam świat, cokolwiek dynamicznego będącego wyzwaniem a ty mi tu z szydełkiem wyskakujesz...


ja jak sie z zuzą i ethi dosiądę to gadamy najczęściej o rpg ;) a ponoń rpg nie dla dziewczyn ;)

Lily - 2007-09-24, 16:49

ja kiedyś dostawałam na gronie liczne wiadomości od gościa, który mi pisał, że to dziwne zainteresowania jak na współczesną niewiastę, cytuję: "książki, przyroda, psychologia, wegetarianizm, góry, szydełkowanie :) , krzyżówki itp. itd."
majaja - 2007-09-24, 18:58

A ja właśnie się zastanawiam, czy nie zaprowadzic małżonka do sklepu by w prezencie urodzinowym kupił mi szydełko i nici :)

[ Dodano: 2007-09-24, 20:02 ]
zina napisał/a:
jakos nie lubie i nie sadze zeby moj tez za nimi przepadal. Teraz, kiedy jestem w ciazy, chodzi na koncerty punkowe,

Taaaa ja będą w dość zaawansowanej ciąży polazłam na Kult i na juwenalia na Agrykolę na Pidżamę :) , niech się dziecko przywyczaja :)

sylv - 2007-09-25, 14:33

Cytat:
"książki, przyroda, psychologia, wegetarianizm, góry, szydełkowanie :) , krzyżówki itp. itd."


no pewnie. jakbys napisala "lubie dyskoteki, plotki, zakupy "M jak milosc" i "Taniec z gwiazdami" to by bylo cos ;)

Lily - 2007-09-25, 18:03

sylv napisał/a:
"lubie dyskoteki, plotki, zakupy "M jak milosc" i "Taniec z gwiazdami"

tylko aj nie wiem, czy to można zaliczyć do zainteresowań, to się może co najwyżej przewijać w tle ;)
Taniec z gwiazdami - masakra :D

YolaW - 2007-09-29, 20:48

U nas to ja jestem tą, która częściej wychodzi (są to typowo babskie spotkania, więc Tomek tylko by się nudził). Nigdy nie usłyszałam złego słowa, że za dużo wychodzę, bo staram się tego nie nadużywac, no i T. zawsze zachęcam do wyjść z kumplami. Ja wtedy rozkoszuję się wolnym czasem tylko dla siebie i uwielbiam takie wieczory (pewnie będzie inaczej kiedy będą dzieci)... Myślę, że wszystko musi być oparte na zaufaniu i, że trzeba rozmawiać. Niektóre osoby może potrzebują więcej "wolności" niż możemy znieść lub zrozumieć...

A co do szydełkowania, to myślę, że my Kobiety chyba czasami za bardzo wstydzimy się tego że to robimy i lubimy i o tym rozmawiamy (nie wszystkie oczywiście). Choć myślę, że to trochę wina facetów, którzy uważają, że to głupie i tak mało ważne... i nasza, że czujemy się "głupie", gdy faceci nas na tym przyłapią i zażartują. No, tylko czy oni przy piwie zawsze rozmawiają o zmienianiu świata? Albo czy my rozmawiamy tylko o szydełkowaniu? Oj, lata świetlne dzielą nasze płci...
PS. Znam parę, która czas wolny spędza haftując obrazy krzyżykami :)

Lily - 2007-09-29, 20:52

Mnie haftować uczył facet :)
Spamuję, ale moim znakiem firmowym są szydełkowe kwiatki - takie jak w awatarze ;)
Aaa, a mój niemąż nigdzie nie chodzi sam, no chyba że do mamy, ale my w ogóle na żadne imprezy nie chodzimy - za to wyjeżdżamy dosyć często zwiedzać bliższą i trochę dalszą okolicę. Jeśli się spotykam z jakimiś znajomymi to sama i nie tutaj, bo tutaj nie mam nikogo.

Cytrynka - 2007-09-30, 05:39

My prawie się nie ruszamy. Nie mamy z kim zostawić dzieci. Jeśli imprezy, to całą rodziną. Kiedy mieszkaliśmy w Polsce, wychodziliśmy czasem osobno, na ogół jednak chodziliśmy razem. Obecnie jak jesteśmy dzieciaci :mryellow: , mąż jeździ na nartach a ja zajmuję się dziećmi, albo ja jadę połazić po sklepach z ciuchami albo cudami do robótek :mryellow: a mąż siedzi z dzieciakami (na ogół starszymi, a cyckowy Adaś jedzie ze mną). W tym roku mój mąż zrobił sobie wypad do Las Vegas, gdzie spotkał się ze starym kumplem z Polski, który spędzał m.in. tam miesiąc miodowy.
Głównie jednak siedzimy w domu, bo nie mamy z kim się spotkać. Mamy tu znajomych, ale w większości przypadków są dużo starsi od nas (po 50-tce), wychowali swoje dzieci (albo mają dorastające), inaczej więc spędzają czas.
Aha, gdyby mąż poszedł na imprezę z dziewczynami, byłabym niezadowolona. On o tym wie.

martka - 2007-09-30, 08:40

YolaW napisał/a:
PS. Znam parę, która czas wolny spędza haftując obrazy krzyżykami :)

moi rodzice tak właśnie spędzali wspólny czas ...ale potem pojawiłam się ja. przepiękne hafty krzyżykowe czasem wynajdowałam w szafie :-D

YolaW - 2007-10-01, 15:50

martka napisał/a:
moi rodzice tak właśnie spędzali wspólny czas ...ale potem pojawiłam się ja. przepiękne hafty krzyżykowe czasem wynajdowałam w szafie

Super :)

puszczyk - 2007-10-01, 16:26

Cytrynka napisał/a:
Aha, gdyby mąż poszedł na imprezę z dziewczynami, byłabym niezadowolona. On o tym wie.

Tak jak mój. :mrgreen:

YolaW napisał/a:
martka napisał/a:
moi rodzice tak właśnie spędzali wspólny czas ...ale potem pojawiłam się ja. przepiękne hafty krzyżykowe czasem wynajdowałam w szafie

Super


:-D

babaaga - 2007-10-01, 21:23

ja tam bym nie miała nic przeciwko, gdyby pawel wychodzil,teraz jak byl bez nas nie miał wyjścia, parę imprezek zaliczył, ale normalnie to nie ciągnie go.to już częsciej ja wychodzę, głownie na szaleństwa zważnymi mi kobietami. raczej nie jestem zazdrosna nawet o imprezy z kumpelami, mam zaufanie do pawla. ale to trzeba uważac, był taki czas, gdy mnie za poważnie imprezowanie wciagnęło i popłynełam. więc teraz już uwazam ;-)
agata - 2007-10-04, 16:25

Ja akurat za duzo nie wychodze. Jak w zeszlym roku poszlam 2 razy z kolezanka na piwo to moj G. powidzial ze jestem pijaczka a sam jak z btratem albo z kolega ida sie napic to wedlug niego jest ok. A ja wtedy sama siedze w domu i wydzwaniam co chwile-kiedy wroci. I jestem zla.
biechna - 2008-05-03, 22:42

...
adriane - 2008-05-03, 23:07

biechna napisał/a:
M. na imprezie z kolegami, telefon nie odpowiada od 2 godzin, mam same złe myśli, opędzić nie mogę się.


To tylko mysli, na imprezie głośno, nie słychac, ze ktoś dzwoni. Też tak kiedyś miałam. Trzymaj się, niedługo będzie lepiej.

kamma - 2008-05-03, 23:42

biechna, adriane ma rację. Nie nakręcaj się, tylko zachowaj spokój i przeczekaj, może idź lulu, a rano się wyjaśni.
biechna - 2008-05-03, 23:46

...
kamma - 2008-05-03, 23:53

A ktoś odebrał? Jeśli tak, to są dwie opcje: błędny numer albo M zgubił telefon i odebrał znalazca.
biechna - 2008-05-03, 23:57

...
kamma - 2008-05-04, 00:06

Jeśli impreza jest zakrapiana, to zachowanie imprezowiczów jest diametralnie różne niż w stanie trzeźwości. Mają poczucie większej swobody i że zostaną lepiej zrozumiani ;) Najważniejsze, to niczego sobie nie wkręcaj, jutro się wszystko wyjaśni. A właściwie dzisiaj.

[ Dodano: 2008-05-04, 01:38 ]
daj znać, jak już się wyjaśni!

biechna - 2008-05-04, 12:20

...
YolaW - 2008-05-04, 13:48

biechna dopiero teraz wpadłam na wegedzieciaka...cieszę się, że wszystko się wyjaśniło. Dobrze, że Dziewczyny odpisały na czas i że to Ci pomoglo przetrwać tą noc...
Staraj się zachować zimną krew następnym razem, choc to trudne...

kamma - 2008-05-04, 14:34

no widzisz, panikaro :)
malva - 2008-05-04, 16:07

he,biechna ,tez bym sie zestresowała,
super że po stresie :-D

nitka - 2008-05-04, 17:16

biechna, tutaj zgłasza się specjalistka od schiz typu :mąż na imprezie. nie warto schizowac, chociaż czasem zupełnie nieuniknione. zauważyłam, że w przypływie emocji mózg płata nam różne figle i tworzy niespodzianki, wszystko układa się w logiczną całość i ... już się nie zaśnie do jego powrotu. ;-)
Lily - 2008-05-04, 17:25

bo kto to widział mieć męża, co sam na imprezy chodzi :lol:
nitka - 2008-05-04, 17:34

no ja w sumie męża nie mam, ale Fazie dosyć często zdarza się wychodzić "na szachy" :roll: tzn, on mówi "na szachy", a ja wiem, że nawet z "chinczykiem" ma problem ;-)
Lily - 2008-05-04, 17:37

ja też nie mam, ale on nigdzie nie łazi ;)
nitka - 2008-05-04, 17:38

Lily, z drugiej strony, gdyby F. był ciągle w domu to ja bym osobiście zwariowała.
Lily - 2008-05-04, 17:42

nitka napisał/a:
gdyby F. był ciągle w domu to ja bym osobiście zwariowała.
hmm, a nie pracuje?
bo tak non stop to ja bym też zwariowała, facet w domu to jakaś maskara :lol:

Kitten - 2008-05-04, 17:42

Gorzej mieć (nie)męża, co na imprezy nie chodzi wcale ;P. Mój Gave jest właśnie taki - daje się wyciągnąć do kina, raz na rok na jakiś koncert, ale do pubu ze znajomymi, czy nie daj Bóg, potańczyć - wołami go nie zaciągniesz :-/ A ja lubię tańczyć, chociaż niekoniecznie umiem ;-) I trochę się niekomfortowo czuję, gdy muszę tańczyć sama albo z obcymi facetami... (grono moich znajomych jest mocno sfeminizowane ;-) ). O dziwo, nie ma na tym tle scen zazdrości - daleko naszemu związkowi do ideału, ale akurat w TEJ kwestii jesteśmy siebie pewni ;p Ale, w efekcie, po 2 latach związku, on praktycznie nie zna moich znajomych (poza 2-3 osobami) :-|

Wniosek - tak źle, i tak niedobrze :-P

Lily - 2008-05-04, 17:44

My do kina nawet nie chodzimy, w zasadzie poza wyjazdami gdzieś na wycieczkę nie chodzimy nigdzie. Jak chcę iść do kina to sama.
malva - 2008-05-04, 17:50

Kitten napisał/a:
Gorzej mieć (nie)męża, co na imprezy nie chodzi wcale ;P. Mój Gave jest właśnie taki - daje się wyciągnąć do kina, raz na rok na jakiś koncert, ale do pubu ze znajomymi, czy nie daj Bóg, potańczyć - wołami go nie zaciągniesz :-/ A ja lubię tańczyć, chociaż niekoniecznie umiem ;-) I trochę się niekomfortowo czuję, gdy muszę tańczyć sama albo z obcymi facetami... (grono moich znajomych jest mocno sfeminizowane ;-) ). O dziwo, nie ma na tym tle scen zazdrości - daleko naszemu związkowi do ideału, ale akurat w TEJ kwestii jesteśmy siebie pewni ;p Ale, w efekcie, po 2 latach związku, on praktycznie nie zna moich znajomych (poza 2-3 osobami) :-|


u mnie jest dokładnie tak samo,z tym że mój ukochany jest włascicielem knajpy i co tydzień stoi za barem,wiec jesli chcę to wyjscie do knajpy mam zapewnione (czesto sie tam cos dzieje ,to i okoncert przy okazji sie zaliczy ;-) ale jesli bym chciała pojsc w jakies inne miejsce w tygodniu z nim to nie ma szans, chodze sama.
tyle ze bardzo to lubię
mam duzo znajomych poza toruniem i sama też do nich jezdzę bo ukochany co tydzien za barem, z tym to mi akurat czasem smutno jest,no ale trudno

Kitten - 2008-05-04, 17:51

Lily, przypomniałaś mi kwestię wycieczek ;-) Ja kocham naturę, zabytki, miejsca takie, jak Kazimierz nad Wisłą... Uwielbiam latem iść przed siebie polną drogą. Gave marzy, zamiast tej drogi, o autostradzie i sobie na niej, za kierownicą wypasionej bryki :lol: Mieszka o rzut beretem od lasu, a jeszcze tam nie byliśmy, bo jego zdaniem, w lesie nie ma nic ciekawego, oprócz robali :-/ Itepe, itede... Znów, mogę sobie łazić po pustkowiach w inszym towarzystwie ;-) Ale wiele rzeczy, po prostu bardziej cieszy, gdy robi się je wspólnie z ukochaną osobą... :roll:
malva - 2008-05-04, 17:53

Lily napisał/a:
My do kina nawet nie chodzimy, w zasadzie poza wyjazdami gdzieś na wycieczkę nie chodzimy nigdzie. Jak chcę iść do kina to sama.


a my nigdzie nie wyjezdzamy, za to w ostatnim roku bylismy:
raz w kinie
raz na koncercie
raz u znajomych
tyle ze my razem nie mieszkamy i to tez jest inna sytuacja bo chodzimy do siebie w odwiedziny przynajmniej ;-)

kofi - 2008-05-04, 18:05

Już drugi rz spotkaliśmy jedną panią z Daniela przedszkola (z naszej wsi), jak kupowała Bolsa (po kościele :mryellow: ) z koleżankami. Kurczę, też bym chętnie coś spożyła (akurat nie Bolsa może) z koleżankami, ale jak do mnie przyjadą samochodami, to nic nie spożyją. A bym chciała bez mężów. ;-)
Kitten - 2008-05-04, 18:05

malva napisał/a:
tyle ze my razem nie mieszkamy i to tez jest inna sytuacja bo chodzimy do siebie w odwiedziny przynajmniej ;-)

Tak jak my ;-)

A my mieliśmy ostatnio ostry kryzys, zerwanie właściwie (jak się okazało, kilkudniowe ;p) właśnie z powodu różnic - drobnych z pozoru, ale gdzie tkwi diabeł, wszyscy wiedzą :-/ Z tym, że ja sobie tu pomarudzę na forum, a potem i tak uznam, że amor vincit omnia, i że damy radę... A on, skalkuluje wszystko na chłodno, obliczy zyski i straty, i jak mu wyjdzie bilans ujemny, to stwierdzi, że to nie ma sensu... Nawet jeśli będzie cierpiał jak cholera, bo serce będzie mu mówiło co innego :roll: Tak właśnie było kilka dni temu... Przepłakałam parę dni, później wsadziłam dumę w kieszeń i załagodziłam sprawę :-? I niby teraz obowiązuje taka wersja, że teraz próbujemy bardziej świadomie, z obopólną praca nad sobą, i albo będzie ślub i happy ever after, albo... koniec. I zaje***iście, tylko teraz permanentnie będzie za mną łaził strach przed porażką. Bo mi ZALEŻY :-/

Sorry za offtop, ale potrzebowałam się wygadać.

[ Dodano: 2008-05-04, 19:06 ]
Ja chyba dziś wieczorem idę spożywać z dziewczynami ;-) Póki co, na stanie jest flaszka, lody i włoskie wino :-P

nitka - 2008-05-04, 18:18

kofi, poczekaj na "posesji". Ja moge odwiedzić, i choć może nie bolsa (brrrrr), to łiskacza b. chętnie. a jeżeli bedziesz miała problem, że jestem "niekoleżanką" to szybko to można zmienić :)
alcia - 2008-05-04, 18:33

nitka napisał/a:
to łiskacza b. chętnie

o, nitka, chyba muszę Cię kiedyś nawiedzić, jak się Lenka odstawi od wiadomo czego :)
Lily napisał/a:
bo kto to widział mieć męża, co sam na imprezy chodzi :lol:

My tak chodzimy odkąd Kaję na świat wydaliśmy. Tak bym chciała z nim się pobawić, potańczyć.. A my musimy zawsze na raty. Raz on, raz ja (w sumie chyba nawet ja częściej, bo więcej w domu siedzę to i potrzeby większe mam ;) ). Ale już niedługo... :)

kofi - 2008-05-04, 19:37

nitka napisał/a:
kofi, poczekaj na "posesji". Ja moge odwiedzić, i choć może nie bolsa (brrrrr), to łiskacza b. chętnie. a jeżeli bedziesz miała problem, że jestem "niekoleżanką" to szybko to można zmienić :)

Akurat koleżanką, jak najbardziej, łiskacza to mój mąż czasem pija, ja wolę winko czerwone :-)
Czekam :-)

Lily - 2008-05-04, 22:00

Kitten napisał/a:
Ja kocham naturę, zabytki, miejsca takie, jak Kazimierz nad Wisłą...
no, ja nie mówię, że nie, tylko że u nas jest tak, że ja nie mam żadnej mocy decyzyjnej w tych kwestiach - albo robimy tak jak on chce, albo mogę sobie sama w domu siedzieć i on idzie na rower, albo zostaje i ogląda mecze pijąc piwo i atmosfera jest super ;) przy czym nie ma mowy, żeby iść np. na spacer - musimy jechać gdzieś daleko, a ja nie zawsze mam na to siłę i ochotę, po paru godzinach snu wstawać nieraz o 3-4-5 rano, potem łazić 20 km... i w zasadzie wyłącznie Czechy i Słowacja, choć ja czuję się niepewnie jak nie wiem, co ludzie mówią... raz pojechaliśmy tam gdzie ja chciałam to miał kwaśną minę cały dzień...
ja rozumiem, że facet potrzebuje czuć, że jest przewodnikiem stada, ale też chciałabym, żeby czasem było tak jak ja chce, chciałabym pójść do kina czy do teatru, a tu nie ma mowy o tym, on się pyta po co, skoro filmy możemy w domu obejrzeć...
nie chcę przez to powiedzieć, że mi źle z nim, bo mi nie zapewnia atrakcji, ale czasem ciąży mi ta różnica wieku... i czuję, że gnuśnieję strasznie... zeszłego lata chodziłam sama na festiwal filmowy i szczerze mówiąc było mi trochę głupio, bo prawie nikt nie był sam... do tego on jak jest w domu to chodzi spać o 20-21 i wszystkie wieczory spędzam sama... no to sobie pomarudziłam... ;)

ewatara - 2008-05-04, 23:43

[quote="Lily"] zeszłego lata chodziłam sama na festiwal filmowy i szczerze mówiąc było mi trochę głupio, bo prawie nikt nie był sam... quote]
ja też nie lubię samemu chodzić ...
i również czuję się ostatnio bardzo niewyżyta kulturowo :oops: brakuje mi jakiegoś wyjścia do muzeum, na wystawy fotograficzne itd ostatnią rzeczą na jakiej byłam to wystawa Picassa i Daliego jeszcze w UK jak byłam w połowie ciąży gdzieś :oops: .

alcia - 2008-05-05, 12:15

ewatara napisał/a:
a też nie lubię samemu chodzić ...
i również czuję się ostatnio bardzo niewyżyta kulturowo :oops: brakuje mi jakiegoś wyjścia do muzeum, na wystawy fotograficzne itd

ja chodzę z córką od jakiegoś czasu :) Nasze babskie wyjścia, nic mi więcej do szczęścia nie potrzeba.

biechna - 2008-05-05, 18:52

...
Lily - 2008-05-05, 18:53

No ja na imprezy nigdy nie chodziłam to nie wiem. Znajomych już nie mam, on też nie utrzymuje z nikim kontaktów.
biechna - 2008-05-05, 19:02

...
Lily - 2008-05-05, 19:05

biechna napisał/a:
Może też jesteś zbyt dzika?
bardzo mi się źle kojarzy to określenie... ojciec tak mnie zawsze nazywał przy ludziach i udało mu się to mi wdrukować skutecznie...
chyba po prostu nie lubię ludzi i tyle - nie ciągnie mnie do imprez absolutnie

biechna - 2008-05-05, 19:21

...
eifo_cili - 2008-05-05, 19:21

biechna mam to samo ;-) jak jestem gdzieś w większej imprezowej grupie, to pierwsze 2 godziny usiłuję "się znaleźć", a potem stwierdzam, że jeno drink mocniejszy mi pomoże :mryellow: Ale po prawdzie to sądzę, że życie towarzyskie to ciężka praca, ile to się trzeba namęczyć nad tą twarzą "do ludzi", ile nagimnastykować... czasem mnie to przerasta zupełnie i odpuszczam, szkoda jeno, że zazwyczaj w najmniej odpowiednim momencie ;-)
lily na mnie też mówili "dzikus" i poczytuję sobie to do dziś za komplement :-)

Lily - 2008-05-05, 19:56

eifo_cili napisał/a:
lily na mnie też mówili "dzikus" i poczytuję sobie to do dziś za komplement :-)
ale u mnie to nie był komplement... ja byłam chorobliwie nieśmiała i jak ktoś obcy czy z dalszej rodziny pytał, czemu ja jestem taka, to ojciec mu tłumaczył, że jestem dzika... no cóż, wyhodowali osobę z fobią społeczną
sorry za offtop
u nas i tak są wiele razy na rok "imprezy" wg tego samego schematu - rodzina A. obchodzi po kolei wszystkie urodziny - ostatnio dołączyły tez moje niestety, choć ja nigdy urodzin nie obchodziłam, cóż, śląska tradycja...

ewatara - 2008-05-05, 21:59

biechna napisał/a:
No cóż, ja też imprez nie lubię
ja też mam podobnie - dlatego między innymi -ślubu nie brałam :mrgreen:
biechna napisał/a:
Ja za bardzo nie umiem spędzać czasu samotnie, tak, żebym mogła długo bez drugiego człowieka wytrzymać...
i z tym też podobnie, wolę się spotkać z osobna z ludźmi ewentualnie z 2/3 osobami niż z całą grupą, gdzie przeważnie jeden przez drugiego się przegadują itd, w ogole mnie to nie rajcuje i zawsze sie źle czułam na takich imprezach, więc unikam :-?
malva - 2008-05-05, 22:36

biechna,ewtara,eifo_cili,Lily
wiecie co? witam w gronie introwertyków :mryellow:
i tu cytat:
"trudno im przypisac etykietkę odludków. Jednak, żeby dobrze się poczuli w towarzystwie innych ludzi, musza być spełnione dwa warunki.
Z jednej strony: nie więcej niż kilka osób.
Drugi warunek : jakość kontaktów. Wolą rozmowy dotyczące waznych spraw, uczestnicząc w miałkich ,odczuwają znużenie."

nie wiem czy się z tym zgodzicie, do mnie to pasuje jak ulał :-D
jest nas mniej bo świat jest urzadzony dla ekstrawertyków ( introwertykiem jest co czwarta osoba) ale za to mamy takie zalety ,o których inni moga tylko pomarzyć
i polecam ksiązkę MArti Olsen Laney "Introwertyzm to zaleta" , bardzo mi pomogła

agaw-d - 2008-05-05, 22:54

Ja też nie bardzo odnajduję się wśród obcych, za to uwielbiam imprezy w zaprzyjaźnionym towarzystwie i myślę, że gdyby ktoś mnie wówczas zobaczył to nie pomyślał by, że jestem nieśmiała. Natomiast gdy poznaję nową osobę to ona musi chcieć nawiązać ze mną kontakt bo ja to raczej siedzę cicho i najchętniej to bym paznokcie pod stołem skubała lub jakieś inne tiki nerwowe wyczyniała ze stresu. Trochę taka aspołeczna jezdem ;-)
kamma - 2008-05-05, 22:58

malva napisał/a:
jakość kontaktów. Wolą rozmowy dotyczące waznych spraw, uczestnicząc w miałkich ,odczuwają znużenie.

a ja jestem ekstra(wertyczką) ;) i ten fragment do mnie też pasuje.
Nawiasem mówiąc, wszyscy ludzie się introwertyzują z biegiem życia.

ewatara - 2008-05-05, 23:09

malva napisał/a:


nie wiem czy się z tym zgodzicie, do mnie to pasuje jak ulał :-D
- do mnie chyba też ;-)
malva - 2008-05-05, 23:20

kamma napisał/a:
malva napisał/a:
jakość kontaktów. Wolą rozmowy dotyczące waznych spraw, uczestnicząc w miałkich ,odczuwają znużenie.

a ja jestem ekstra(wertyczką) ;) i ten fragment do mnie też pasuje.
Nawiasem mówiąc, wszyscy ludzie się introwertyzują z biegiem życia.


no pewnie, nie chciałam bardziej wnikać w temat bo przeciez to temat na osobny topik :-D
zresztą raptem tylko jedną ksiażke na ten temat przeczytałam ;-)
zawsze ma sie w sobie cechy obu typów ,tylko zwykle do jednego z nich nam jest bliżej, np ja nawet lubię imprezy z dużą ilością osób , nie za często jednak, zawsze sobie wybieram jakies małe grono osób z którymi sie tam bawie i jest oka. zawsze muszę wyjśc na dwór zeby chwilę odpocząć od ludzi,trochę podładowac się energetycznie. jednoczesnie dla mnie te imprezy to ciezka praca a nie odpoczynek
po takim party to.. musze odpoczac,hehe
koniecznie w samotnosci
bo ja to lubię spędzać czas odpoczynku sama (jak introwertyk to introwertyk, aco ;-) )

frjals - 2008-05-06, 10:33

ewatara napisał/a:
ja też mam podobnie - dlatego między innymi -ślubu nie brałam

a kto powiedział, że ślub to musi być jakaś impreza? :lol:
kamma napisał/a:
wszyscy ludzie się introwertyzują z biegiem życia

znaczy introwertycy stają się jeszcze bardziej intro? :shock:

Lily - 2008-05-06, 13:53

frjals napisał/a:
a kto powiedział, że ślub to musi być jakaś impreza? :lol:
jakbym miała mieć wesele na 150 osób to bym w ogóle ślubu nie brała ;) inna sprawa, że się nie zanosi :D
nota bene moja znajoma toczy bój z chłopakiem, bo ona uważa, że musi być takie wesele, a on niby się zgadza, ale z drugiej strony nie chce nic robić w tym kierunku, podejrzewam, że mu to nie pasuje - rozumiem go, nie rozumiem jej ;)

rosa - 2008-05-06, 13:58

ja nawet lubię sama chodzić do kina, przyzwyczaiłam się :-)
rzadko mieliśmy okazję wyjść bez dzieci, jeszcze jak byli maluszkami to ktoś z nimi czasem został, ale już chłopców w wieku szkoły podstawowej niwiele osób chce popilnować :-/

ja uwielbiam wychodzic, P totalny domator. i jakoś żyjemy razem :-) chociaż czasmi jest mi z tym bardzo trudno

Lily - 2008-05-06, 13:59

rosa napisał/a:
ja nawet lubię sama chodzić do kina, przyzwyczaiłam się :-)
ja też lubię, bo zawsze sama chodziłam, tylko na te festiwale nie za bardzo... może za dużo ludzi jak dla mnie...
rosa - 2008-05-06, 14:15

chyba im więcej ludzi tym człowiek bardziej anonimowy?
alcia - 2008-05-06, 15:38

rosa napisał/a:
jeszcze jak byli maluszkami to ktoś z nimi czasem został, ale już chłopców w wieku szkoły podstawowej niwiele osób chce popilnować :-/

dlaczego?

biechna - 2008-05-06, 18:55

...
kamma - 2008-05-06, 20:38

biechna napisał/a:
I tak jemu było zazwyczaj przykro, że tylko mi ludzie opowiadają o sprawach istotnych i mają we mnie powiernika, i radzą się i dzielą tym, co istotne, a mi było przykro,że na imprezach ginę w jego cieniu, bo nie przebijam jego towarzyskości i siedzę jako ten żywy kloc

To może wreszcie docenicie swoje odmienne walory i przestaniecie sobie nawzajem zazdrościć? ;) Ładnie się dopełniacie, tak to wygląda.

biechna - 2008-05-06, 20:49

...
kamma - 2008-05-07, 18:35

no, to rozumiem :) :) :)
Bo Wy oboje fajni jesteście :) Szkoda, że nie mieliśmy warunków, żeby się trochę bliżej poznać... Ale rzecz do odrobienia!

Capricorn - 2008-05-07, 19:53

alcia napisał/a:
rosa napisał/a:
jeszcze jak byli maluszkami to ktoś z nimi czasem został, ale już chłopców w wieku szkoły podstawowej niwiele osób chce popilnować :-/

dlaczego?


ja wiem, dlaczego :D

dla moich tez niezwykle trudno znaleźć opiekunów, jeśli teściowie nie mogą, to jestem uziemiona. Ostatnio z powodu niemożliwości zapewnienia dzieciom pozamatczynej opieki nie dojechałam na imprezę z okazji ukończenia szkoły przez moją klasę.

Dodam jeszcze, że niezwykle rzadko wychodzimy na imprezy, pewnie nie więcej niż 2-3 razy w roku, albo jeszcze rzadziej.

rosa - 2008-05-08, 08:29

oj tak, nie mam przyjaciół z dziećmi w wieku moich, wszyscy maja przedszkolaki albo bejbiki,
moja matka wyznaje teorie: "masz dzieci to się nimi zajmuj".
P wyznaje zasadę że nie będziemy nikogo o nic prosić i sami damy sobie radę
siostra ma 3 swoich, więc chyba niekoniecznie by jeszcze moich chciała
znalezienie jakiegoś wieczornego opiekuna przerasta moje możliwości organizacyjne, więc jeżeli nie możemy iść z chłopcami to nie idziemy razem

ale już niedługo będą zostawać na noc, więc perspektywa że w końcu zacznę szaleć i korzystać z życia, napawa mnie optymizmem ;-)

Karolina - 2008-05-08, 20:30

Hmmm a dzisiaj po raz kolejny zobaczyłam na plecach męża takie jakby malinki - po podrapaniu paznokciami. Na każdym boku ślady po palcach. JA na pewno tego nie zrobiłam - po pierwsze nie mam paznokci a po drugie, jak Kasieńka jestem zimna ryba. Martwię się, bo on wyjeżdża na niespodziewany plener, już sama nie wiem czy nie jestem jakaś dziwna...
Lily - 2008-05-08, 21:06

Cytat:
Hmmm a dzisiaj po raz kolejny zobaczyłam na plecach męża takie jakby malinki - po podrapaniu paznokciami.
też takie rzeczy widuję (tzn. zadrapania), ale on mówi, że ma w pracy ostrą szczotkę :P
ewatara - 2008-05-08, 21:31

Karolina współczuję czy to co myslisz to prawda (oby nie) czy nie to same mysli na ten temat są na pewno przykre, ale Ty pytałaś w ogóle co to jest? co mówi?
biechna - 2008-05-08, 21:57

...
Capricorn - 2008-05-08, 22:02

Karolina, współczuję sytuacji.
ina - 2008-05-09, 07:01

Karolina, najlepiej w prost zapytać.
Kitten - 2008-05-09, 10:41

Karolina napisał/a:
Hmmm a dzisiaj po raz kolejny zobaczyłam na plecach męża takie jakby malinki - po podrapaniu paznokciami.

O raju :shock:

Karolina napisał/a:
Martwię się, bo on wyjeżdża na niespodziewany plener, już sama nie wiem czy nie jestem jakaś dziwna...

Nie Ty jesteś dziwna, tylko te ślady :evil: Dziewczyny mają rację - musisz ZAPYTAĆ WPROST. Btw, cierpliwa jesteś (co raczej nie jest dobre w tym przypadku) - ja bym, w takiej sytuacji, wydusiła całą prawdę za pierwszym razem, nie czekając kolejnego :evil:

Karolina napisał/a:
jestem zimna ryba

Podobno nie ma zimnych kobiet, tylko te, które mają problemy w związkach... Na podstawie własnego przykładu, przyznaję temu 100% racji. Potrzeba 200% pewności i zaufania, żeby się w pełni otworzyć na przyjemność bliskości z drugą osobą... Niestety, budowanie tych 200%, powinno należeć do obojga partnerów, a tymczasem dla faceta 'oziębłość' żony jest wymarzoną wymówką dla skoków w bok :evil:

Jedna rada: rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Zbierz wiedzę, to zadecydujesz, co dalej.

3maj się, wspieram Cię duchowo :*

[ Dodano: 2008-05-09, 11:44 ]
Lily napisał/a:
też takie rzeczy widuję (tzn. zadrapania), ale on mówi, że ma w pracy ostrą szczotkę :P

I ma zwyczaj czochrać się nią po plecach? ]:->

Lily - 2008-05-09, 11:57

Kitten napisał/a:
Podobno nie ma zimnych kobiet, tylko te, które mają problemy w związkach...
coś w tym jest... ale niektóre kobiety ktoś musi oswoić...
Kitten napisał/a:
I ma zwyczaj czochrać się nią po plecach? ]:->
nie, myć ;)
Alispo - 2008-05-09, 12:04

Lily napisał/a:
Kitten napisał/a:
Podobno nie ma zimnych kobiet, tylko te, które mają problemy w związkach...
coś w tym jest... ale niektóre kobiety ktoś musi oswoić...

chyba nie do konca to takie proste..sa jeszcze hormonki,m.in.w okresach przed-po dzieciecych bywaja niezle zawirowane ;-)
a ja to mam cos na odwrot chyba ;-) ,jeszcze chyba nigdy mnie glowa nie bolala :roll:

Lily-spraw ukochanemu moze jakas delikatniejsza szczotke,biedaczek,mozna sie przeciez umyc bez uszkodzen fizycznych ;-)

Lily - 2008-05-09, 12:07

Alispo napisał/a:
a ja to mam cos na odwrot chyba ;-) ,jeszcze chyba nigdy mnie glowa nie bolala :roll:
bo teraz są kobiety wyzwolone :lol: ja do nich stety niestety nie należę ;) jakoś sobie nie wyobrażam, że bym miała znowu się do kogoś innego przyzwyczajać...
a co do szczotki - on mówi, że jest twarda jak jest jeszcze sucha, potem mięknie ;) choć podejrzewam, że ma swoje lata już :lol:

Alispo - 2008-05-09, 12:32

Lily napisał/a:

bo teraz są kobiety wyzwolone :lol: ja do nich stety niestety nie należę ;) jakoś sobie nie wyobrażam, że bym miała znowu się do kogoś innego przyzwyczajać...
a co do szczotki - on mówi, że jest twarda jak jest jeszcze sucha, potem mięknie ;) choć podejrzewam, że ma swoje lata już :lol: [/quote]
ale czemu kogos innego?
niech dobrze ta szczotke namacza moze :lol: chocby dla twojego spokoju.

Lily - 2008-05-09, 12:36

Cytat:
ale czemu kogos innego?
tak w ogóle, a propos oswajania...
alcia - 2008-05-09, 12:42

Karolina, a co Ci serce podpowiada?
I co mówi jego zachowanie?
Myślę, że takie rzeczy da się wyczuć... Tylko pewnie kobiety na ogół czują swoje, ale to wypierają, bo za bardzo by bolało.
Mam nadzieję, że jednak wszystko jest dobrze, pogadaj z nim...

Alispo - 2008-05-09, 12:47

Kobiety tez lubia sobie wkręcac..nie ma co gdybac i sie zamartwiam w takich przypadkach,tylko porozmawiac i wyjasnic.
Kitten - 2008-05-09, 14:25

Cytat:
chyba nie do konca to takie proste..sa jeszcze hormonki,m.in.w okresach przed-po dzieciecych bywaja niezle zawirowane ;-)

Alispo, oczywiście... Jednak wydaje się, że Karolina nie pisała o stanie przejściowym, a o całokształcie. Poza tym, nie demonizowałabym hormonów - ja kiedyś myślałam, że winę za moje problemy z seksem ponoszą tabletki anty (dość, jak wiadomo, popularna teoria). Tymczasem, po przepracowaniu w związku wielu rzeczy, tabletki (te same) biorę jak brałam... A życie erotyczne mamy niemalże idealne ;-)

Lily, właśnie - czemu kogoś innego? Według mnie, wyłącznie w stałym, długotrwałym związku, jest miejsce na wyższe stopnie wtajemniczenia, nie tylko w sferze erotycznej ;-)

Alispo napisał/a:
a ja to mam cos na odwrot chyba ;-) ,jeszcze chyba nigdy mnie glowa nie bolala :roll:

Mnie głowa boli dość często... Ale dobrze wiem, co jest na taki ból najlepszym lekarstwem ;-)

Lily - 2008-05-09, 15:19

Cytat:
Lily, właśnie - czemu kogoś innego?
już pisałam - to a propos oswojenia było :)
Karolina - 2008-05-14, 09:58

Oczywiście, że od razu mu powiedziałam, teraz ten cholerny plener, od przedwczoraj nie mam z nim kontaktu, bo ponoć mu się komórka rozwaliła. Niby wierzę w jego wierność ale te ślady są bez sensu. I tak jestem wkurzona na niego, wogóle się nie cieszę, ze dzisiaj ma wrócic. Mógłby chociaż sms od kogoś wysłać, zebym się nie martwiła.
Zimna ryba to ja jestem od dawna, coś się musiałao wydarzyć w moim zyciu bo w szkole podstawowej to tylko o facetach myślałam, potem wszystko runęło. Teraz dodatkowo dzieci, człowiek pada na pysk. Wogóle nie myślę o seksie, już apomniałam co to takiego :roll:

biechna - 2008-05-20, 19:45

i co Karola, lepiej już, a może całkiem dobrze?
kociakocia - 2009-01-11, 20:18

moj mąż mówi- ja posiedze z B idz sie pobawić, a ja po całym dniu z nia siedzenia na zabawe to juz raczej checi i sily nie mam
Capricorn - 2009-01-11, 21:25

hoho, stare tematy się odkopują ;-) u mnie duży postęp w kwestii zmniejszania zaborczości. ;-)

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group