|
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
|
Ogólne rozmowy - alkohol w domu a dzieci -za i przeciw
huanita - 2007-12-26, 22:32 Temat postu: alkohol w domu a dzieci -za i przeciw k.leee zgadzam się z tobą ale to nie jest takie proste. alkohol dla dzieci jest spostrzegany (jeszcze?) joko coś złego, a mięso przeciwnie. Kiedyś już pisałam że mój ojciec jest myśliwym i często dla Kacpra mówi kiedy go zabierze na polowanie lub na rybki i nie daje się przekonać że ktoś może mięsa nie jeść. Cały czas z nim o tym dyskutuje ale powoli mnie to wykańcza bo wiem że to tylko kwestia czasu bo K. jest zapatrzony w dziadka
kofi - 2007-12-26, 23:09
k.leee napisał/a: | Czy gdyby podczas wspólnego posiłku stał na stole alkohol to odmowa podania go dziecku też była by >>wredna<<?! |
U nas czasem stoi na stole alkohol, ale Daniel wie, że winko jest dla dorosłych. Podobnie jak kawa. Zwykle towarzyszy nam przy piciu kawy, ale nigdy o nią nie prosi.
k.leee - 2007-12-27, 14:42
rosa napisał/a: | nie za bardzo Cię rozumiem |
k.leee napisał/a: | Z Kubą, 12 latkiem, czas na rozmowy jest tylko przed i po posiłku |
To był skrót myślowy, czas na rozmowy to 12 lat "przed posiłkiem" i może jeszcze kilka "po posiłku". "Rozmowy" to też tylko hasło bo to przecież cały sposób życia, odżywiania, któremu się dziecko przypatruje i którego uczy.
Chętnie pogadam o wolności ale nie chcę robi OT
rosa napisał/a: | a porównanie alkoholu do mięsa wydaje mi się zupełnie nietrafione |
Dlaczego? Bo mięso jest legalne do spożycia przed ukończeniem 18 lat?
dynia napisał/a: | Uważam ,ze zmuszanie dziecka do czegokolwiek jest zupełnie bez sensu i niesie tylko odwrotny skutek |
Ja staram się, żeby "moje" dzieci zawsze miały wybór.
rosa - 2007-12-27, 17:03
k.leee napisał/a: |
rosa napisał/a: | a porównanie alkoholu do mięsa wydaje mi się zupełnie nietrafione |
Dlaczego? Bo mięso jest legalne do spożycia przed ukończeniem 18 lat?
|
nie, zupełnie nie dlatego
ale ponieważ to pewnie jest OT, to nie będę się tu rozpisywać
Capricorn - 2007-12-27, 20:44
alkohol jest towarem oficjalnie zakazanym dla wszystkich dzieci bez wyjątku. Mięso - nie. Jeśli mamy duuuuuży stół, a przy nim wielopokoleniową rodzinę, to wiadomo, ze alkoholu dzieciom nie naleje nikt, a kotleta dostanie sporo dzieci. Alkoholu "nie wolno" wszystkim bez dyskusji, mięsa "nie wolno" wegedzieciakom. Różnica jest chyba oczywista i jasno widoczna.
bodi - 2007-12-27, 21:34
baardzo proszę modów o wydzielenie wąttku o wolności, będę go śledzić z wielkim zainteresowaniem. To bardzo ciekawy i trudny temat
Ewa - 2007-12-27, 23:03
Capricorn napisał/a: | wiadomo, ze alkoholu dzieciom nie naleje nikt |
Przerażające, ale niestety niekoniecznie.
Capricorn - 2007-12-27, 23:08
Ewa napisał/a: | Capricorn napisał/a: | wiadomo, ze alkoholu dzieciom nie naleje nikt |
Przerażające, ale niestety niekoniecznie. |
hm. najwyraźniej nadal niewiele wiem...
Lily - 2007-12-27, 23:12
To prawda, wielu ludzi dzieciom daje wódki popróbować. I to niekoniecznie w tzw. rodzinach patologicznych.
ketsisu - 2007-12-28, 13:30
W sumie, to chyba lepiej jak spróbuje w domu niż na ostro zakrapianej imprezie u kolegi, gdzie wiele innych rzeczy się będzie działo.... Coprawda jestem zwolenniczką tylko tłumaczenia, ale wiadomo, że ludzie mają różne poglądy na tą sprawę.
Dziecko jedząc mięso, chyba nie wiedziało, czym to jest naprawdę. Rodzice, którym zależy, by było wychowywane bezmięsnie, mogli z nim o tym porozmawiać, w dalszym ciągu mogą. Nawet jeśli sięgnęło ze świadomością po kawałek ryby
Co nie znaczy, że rodzice źle się dzieckiem opiekują
YolaW - 2007-12-28, 21:45
ketsisu napisał/a: | W sumie, to chyba lepiej jak spróbuje w domu niż na ostro zakrapianej imprezie u kolegi |
ale takie próbowanie na oczach i za aprobatą rodziców jest swego rodzaju przyzwoleniem na picie alkoholu i jeśli zakrapiana impreza u kolegów się potem trafi to itak dziecko spróbuje i tam...choćby dlatego, że rodzice pozwolili "tylko" spróbować a to nie to samo co upić się (a kumple mówią, że to taki fajny stan...)...
huanita - 2007-12-29, 10:01
mój ojciec wychodził z takiego założenia ale wyszło że piłam w domu i poza domem
martka - 2007-12-29, 10:53
moi rodzice pozwalali mi w domu wypić pół szklaneczki piwa i uważam, że to było jak najbardziej w porządku. oczywiście nie było to w wieku przedszkolnym, ale powiedzmy tak od początku liceum. nie powstrzymało mnie to przed próbowaniem również poza domem, ale na pewno powstrzymało przed 'rzucaniem się' na alkohol 'bo jest zakazany'. teraz w ogóle nie piję i przyszło to jeszcze przed ciążą - po prostu mi nie smakuje i nie lubię stanu po: zaraz jestem śpiąca i do niczego się nie nadaję. nie zarzekam się, że nie będę nigdy piła. jak będę miała ochotę to wypiję kieliszek wina, czy pół piwa. ale to wszystko. i jeszcze raz: to, że rodzice mi pokazali, że można pić kulturalnie uważam za wielki plus. sama też bym wolała, żeby moje dzieci (kiedyś tam, w dalekiej przyszłości) próbowały przy mnie (bo nie ma się co oszukiwać, że nie spróbują).
ań - 2007-12-30, 09:57
YolaW, mam to samo odczucie. Jak by nie było, alkohol pije się w tylko jednym celu, nie ważne w jakich ilościach. To jest napój odurzający, a jest naprawde dużo innych, nie wpływających na organizm w ten sposób.
sylv - 2007-12-30, 10:12
ań napisał/a: | Jak by nie było, alkohol pije się w tylko jednym celu, nie ważne w jakich ilościach. |
No ni wiem, ja tam pijęze względu na walory smakowe...
ań - 2007-12-30, 10:15
sylv, zastanawiałam się nad takim argumentem, jednak częściej bywa on tylko wymówką, zwłaszcza że jest to smak do którego trzeba się przyzwyczaić tak samo jak do papierosów-jeśli dasz dziecku alkohol albo fajki to pierwsza naturalna reakcja to obrzydzenie.
Faktem jest, ze alkoholowe napoje są odurzające i jeśli rodzice piją przy dziecku to przecież dziecko nie rejestruje ile oni tego wypijają i w jakim celu...
Alispo - 2007-12-30, 11:15
ań napisał/a: |
Faktem jest, ze alkoholowe napoje są odurzające i jeśli rodzice piją przy dziecku to przecież dziecko nie rejestruje ile oni tego wypijają i w jakim celu... |
To prawda.Ale starsze to juz raczej zrozumie,ze mozna pic dla smaku i w ilosciach nieodurzajacych.I wtedy moze wyniesc z domu kulturę picia,kto wie czy to nie lepiej niz zeby poznawalo nieznane zakazane;)Ale o tym to juz chyba bylo.Małe dziecko to co innego...Najwazniejsze zeby ten alkohol pojawial sie w domu w minimalnych ilosciach,jesli w ogole musi.
sylv - 2007-12-30, 12:22
ań napisał/a: | sylv, zastanawiałam się nad takim argumentem, jednak częściej bywa on tylko wymówką, zwłaszcza że jest to smak do którego trzeba się przyzwyczaić |
czasem fakt, to wymówka, ale to też zależy jaki alkohol i jakie ilości... z drugiej strony do smaku wielu potraw też trzeba się przyzwyczaic i ich "nauczyc" - np. różne sery, oliwki, ostre przyprawy...
jeżeli chodzi o odurzenie i kontrolowanie tego przez dziecko: jeżeli rodzice wypijają butelkę wina ze znajomymi do obiadu, i zachowują się potem normalnie, to nie sądzę, aby to był powod jakiejkolwiek traumy, ani założenia przez dziecko, że rodzice "się odurzają".
Poza tym myślę, że Ala ma rację co do wynoszenia z domu kultury picia. Ja nie neguję tego, że rodzice są abstynentami i nie piją przy dzieciach wcale. ale też nie lubię demonizowania faktu, że alkohol w rozsądnych ilościach jest w domu obecny..
ań - 2007-12-30, 12:36
ja akurat nie lubię tego co robi alkohol z moim organizmem, nawet w małych ilościach więc nie piję, Jac ma to samo. Toteż nas dzieci pijących nie zobaczą i u nas w domu pić nikt nie będzie. Ale nie będę dzieciakom niczego zabraniała jak dorosną. Jeśli będą chciały to będą piły, ale od nas się tego nie będą uczyły.
sylv - 2007-12-30, 12:59
ań napisał/a: | Jeśli będą chciały to będą piły, ale od nas się tego nie będą uczyły. |
spoko. tylko sposób, w jaki to przedstawiasz (inni rodzice-abstynenci zreszta tez) chwilami troche brzmi, jakby rodzice pijący kieliszek wina przy dzieciach byli patologiczni i robili im krzywdę na całe życie...
ań - 2007-12-30, 14:06
sylv, nie miałam nic takiego na myśli. W ogóle nie o to mi chodziło.
malina - 2007-12-30, 14:29
ań napisał/a: | Faktem jest, ze alkoholowe napoje są odurzające i jeśli rodzice piją przy dziecku to przecież dziecko nie rejestruje ile oni tego wypijają i w jakim celu... |
Nie do końca - moi rodzice czasem pili kieliszek wina np po kolacji,wino też pojawiało sie na imieninach itd.Nigdy nie widziałam zeby sie wtedy ktoś upił i może własnie dzieki temu doskonale widziałam różnice mdzy tym jak oni traktują alkohol,a jak robią to inni(np niektórzy rodzice znajomych,czy ktoś w dalszej rodzinie)
YolaW - 2007-12-30, 18:43
Ja zdecydowanie neguję dawanie alkoholu do sprobowania małym dzieciom (czasami słyszy się "anegdotki" rodzinne jak to maluch piwo pił ze szklanki i jak mu smakowało) i taka sytuacja to dla mnie przyzwolenie na picie alkoholu. To miałam na mysli w moim poprzednim poście.
Kultury picia jak najbardziej dziecko może nauczyć się w domu np. widząc rodziców pijących kulturalnie i w rozsądnych ilościach. No i rozmowa...bo tego nic nie zastąpi. Ale mimo wszystko trzeba się spodziewać, że dziecko w wieku lat nastu spróbuje jak to jest się upić - tego nie unikniemy w większości przypadków, więc trzeba po prostu rozmawiać, obserwować i dawać dobry przykład. Kultury picia dzieci nauczą sie także od rodziców abstynentów.
A maluchy i dzieci podstawówkowe czy gimnazjalne wg. mnie nie powinny dostawać żadnej ilości alkoholu w domu.
alcia - 2007-12-31, 12:28
Ja mimo, że sama czasem piję, nie lubię alkoholu przy dzieciach (co nie znaczy, że nigdy go nie było). A już tym bardziej nie cierpię zakrapiania imprez dziecięcych - makabra dla mnie, od zawsze było tak w mojej rodzinie. Zresztą, w wielu tak jest - słynne imprezy komunijne, na których wóda leje się strumieniami..
U mnie w domu zawsze alkoholu było sporo, nie znam "zdrowego" podejścia do picia, nie znam "kulturalnego" picia przy dzieciach. Nie wiem jakie traktowanie alkoholu jest OK, bo w mojej rodzinie miałam okazję obserwować tylko złe przykłady. Bardzo ciekawa jestem jak to właśnie jest z tym próbowaniem (w odpowiednim wieku oczywiście) przy rodzicach, z ciekawością czytam o Waszych dobrych doświadczeniach, bo sama nie mam pojęcia jaką drogę obrać w przyszłości...
YolaW - 2007-12-31, 14:08
alcia napisał/a: | A już tym bardziej nie cierpię zakrapiania imprez dziecięcych - makabra dla mnie |
alcia ja też tak do tego podchodzę. Chrzciny czy komunia to jak dla mnie imprezy w 100% bezalkoholowe i u mnie takie będą. To samo z urodzinami - kupowanie dzieciom szampana bezalkholowego (moim zdaniem) nie uczy kulturalnego picia ale raczej że bez trunku nie ma imprezy...
sylv - 2007-12-31, 14:39
YolaW napisał/a: | kupowanie dzieciom szampana bezalkholowego (moim zdaniem) nie uczy kulturalnego picia ale raczej że bez trunku nie ma imprezy... |
hmm.. moze w niektórych domach tak.. nam rodzice kupowali czasem, ale raczej to bylo takie podkreslenie tego, ze alkohol nie jest dla dzieci... tylko taki bezprocentowy zamiennik
YolaW - 2007-12-31, 14:41
sylv dlatego myślę, że spora w tym zasługa i odpowiedzialność rodziców, sposób wytłumaczenia co to i po co to jesli decydują się kupować. Ja nie będę, ale widać, że i kupując da się to zrobić tak, by dzieci wiedziały co i jak.
rosa - 2007-12-31, 19:20
właśnie mam mały kinderbal w domu i kupiłam dzieciom pseudoszampana, już wypili, nie czekając do 12
odnośnie imprez dziecięcych i alko na nich mam takie samo zdanie jak alcia, nie podawałam na urodzinach, komuniach itp.
kofi - 2007-12-31, 19:35
A ja jestem przeciwniczką pseudoszampana. Uważam, że nie ma co udawać, że się pije alkohol, bo to nie jest dla dzieci. No, ale okazuje się że myślę jak ciotka Paszczaka
Jeszcze tylko taką krótką opowieść prawdziwą zapodam:
Moja mama, która robiła zawsze to, co kazały dzieci, kupiła w nagrodę za ukończenie 7 klasy (wtedy była 8-klasowa podstawówka) mojej siostrze - na jej żądanie - butelkę wina Ciociosan, które to wino moja siostra spożyła pod pocztą w towarzystwie swojej przyjaciółki. Po wielu latach, bodajże na imprezie po obronie doktoratu siostry ("Rola grup samopomocy w procesie trzeźwienia", albo coś koło tego - ale nie z autopsji napisanego na szczęście) mamusia pochwaliła się, że ma takie mądre córki, bo niczego im w życiu nie odmawiała, choćby właśnie tego wina.
Na co moja siostra odpowiedziała bodaj najmądrzejszym zdaniem w swoim życiu:
Ja się nie dziwię, że ja chciałam to wino, ale dziwię się, że Ty mi je kupiłaś.
Od tej pory mamusia się nie chwali
honey - 2007-12-31, 19:50
wydaje sie ze to taka polska kultura..trzeba pic...
z tym ze jedni pija wiecej inni mniej i tyle
a czy ktos ma /mial rodzicow ktorzy kompletnie nie pili alkoholu...?
Capricorn - 2008-01-01, 14:02
dziecko z alkoholem lub pozujące na dziecko z alkoholem:
hxxp://nasza-klasa.pl/profile/5276842/gallery/2
a w ogóle, alkohol jest w off-topikach,a alkohol i dzieci w ogólnych rozmowach, trochę sobie poszukalam.
sylv - 2008-01-01, 17:15
honey napisał/a: | wydaje sie ze to taka polska kultura..trzeba pic... |
proponuje przechadzkę po londyńskim soho w noc weekendowa.. tam to sie dopiero mozna wiele dowiedziec na temat ilosci alkoholu jaki mozna w siebie wlac, i co potem mozna wyprawiac.. szczerze mowiac, drazni mnie stwierdzenie, ze Polacy tak niesamowicie duzo pija i to "takie polskie". Wiel nacji daje w palnik znacznie cześciej i więcej od Polaków. i zachowuje się o wiele bardziej skandalicznie, nie raz miałam okazję doświadczyc.
martka - 2008-01-01, 18:26
racja sylv, Angole wlewają w siebie przerażające ilości... doprowadzają się do krytycznych stanów, wielu żyje tylko w oczekiwaniu na kolejny weekend co by się spić...
Malati - 2008-01-01, 21:14
Podpisuje sie pod wypowiedziami dziewczyn.Anglicy pija duzo i często i ma wrażenie że odwiedzają bary niezależnie od dnia tygodnia.W drugi dzien świat jak pokechaliśmy zwiedzić Seaton wszystko było pozamykane oprócz barów
malina - 2008-01-01, 21:19
czarna96 napisał/a: | W drugi dzien świat jak pokechaliśmy zwiedzić Seaton wszystko było pozamykane oprócz barów |
Tylko,że w Anglii ludzie spotykaja się w pubach,nie w domach raczej.
agata - 2008-01-01, 21:39
Musze przyznac ze to bardzo ciekawy temat. Znam rodziny gdzie picie wydaje sie dzieciom naturalne bo mama pije, tata pije, dziadek pije i wiem ze takie dzieci rowniez beda pily bo nie wiedza ze mozna inaczej. Moim zdaniem trzeba bardzo uwazac bo wiadomo ze dzieci biora przyklad od rodzicow.
malina - 2008-01-01, 21:52
agata napisał/a: | Moim zdaniem trzeba bardzo uwazac bo wiadomo ze dzieci biora przyklad od rodzicow. |
A często odwrotnie,zresztą część moich znajomych nie pije choć ich rodzice pili i odwrotnie.
Martuś - 2008-01-02, 01:17
malina napisał/a: | A często odwrotnie,zresztą część moich znajomych nie pije choć ich rodzice pili i odwrotnie. |
Dokładnie, mi się właśnie tak z paleniem, jak i z piciem przestawiło na drugi biegun.
ewatara - 2008-01-02, 20:10
malina napisał/a: | agata napisał/a: | Moim zdaniem trzeba bardzo uwazac bo wiadomo ze dzieci biora przyklad od rodzicow. |
A często odwrotnie,zresztą część moich znajomych nie pije choć ich rodzice pili i odwrotnie. |
problem z tym, że częściej NIESTETY występuje sytuacja, kiedy dzieci piją, bo rodzice też pili ...
A co do pseudoszampana myślę, że to chyba nie najlepszy pomył... wydaje mi się, że dzieci mogą to widzieć jako "przedwstęp" do dorosłości ... wszakże rodzice piją alkohol, szampan to też alkohol ... a "pseudoszampan" to w oczach dzieci alkohol dla nich (a może nawet taki sam..tylko z inna etykietką???)... i uczą się, że bawić się można tylko z jego udziałem... inaczej to nie to samo lub/i to nie będzie dobra = udana zabawa
ań - 2008-01-02, 20:25
ewatara napisał/a: | A co do pseudoszampana myślę, że to chyba nie najlepszy pomył... wydaje mi się, że dzieci mogą to widzieć jako "przedwstęp" do dorosłości ... wszakże rodzice piją alkohol, szampan to też alkohol ... a "pseudoszampan" to w oczach dzieci alkohol dla nich (a może nawet taki sam..tylko z inna etykietką???)... i uczą się, że bawić się można tylko z jego udziałem... inaczej to nie to samo lub/i to nie będzie dobra = udana zabawa | też mi się tak wydaje, co do słowa.
Lady_Bird - 2008-01-02, 20:41
pseudoszampan jest super!
jako dzieciak piłam takie cuś i nie był to dla mnie zaden przedsvtęp do pravdziego picia.
Pravdzivy alkohol mi jako dziecku smierdział po prostu. A to była taka super fajna oranżadka:P
v mi nie działa,
Martuś - 2008-01-02, 21:05
ewatara napisał/a: | problem z tym, że częściej NIESTETY występuje sytuacja, kiedy dzieci piją, bo rodzice też pili ... |
Nie zgodzę sie z tym, nikt nie prowadzi takich statystyk, żeby oceniać, jak jest częściej. Fakt jest taki, że najczęściej, jak mówi kuratorskie przysłowie mojej matki - 'patologia rodzi patologię', ale problem alkoholu nie dotyczy tylko rodzin patologicznych czy takich, gdzie alkoholizm występuje od wielu lat i jest niemalże 'przekazywany' z pokolenia na pokolenie. Wszystko zależy od konkretnego człowieka, jak zareaguje na taki problem w swoim domu, do tego stopnia, że czasem jedno z dzieci wychowanych w domu z problemem alkoholowym wyrasta na abstynenta, a drugie na alkoholika. Czasami jest też tak, że dziecko wychowane w domu, w którym nie piło się w ogóle zaczyna pić i się rozpija (na zasadzie działania owocu zakazanego), a czasem dzieci widzące, co alkohol robi z ich najbliższymi decydują się nie pić wcale.
Z tym szampanem dla dzieci też się nie zgodzę, że jest 'zły', wszystko zależy, jak rodzice wytłumaczą sens takiego zakupu, poza tym dzieci nie są jeszcze tak spaczone i skażone negatywnymi skojarzeniami dorosłych i dla nich jest to najczęściej po prostu kolejna rzecz podkreślająca niezwykłość danej okazji, taka jak tort czy słodycze. Dzieciom taki napój w ogóle nie musi się w żaden sposób kojarzyć z alkoholem, a już na pewno nie z koniecznością 'spicia się' przy każdej większej okazji, tak się kojarzy dorosłym, i dla nich najfajniejsze jest to, że taki szampan 'wystrzela' i że ma niecodzienne opakowanie. Oczywiście nie znaczy to, że jeśli rodzice w żaden sposób nie wytłumaczą dziecku, dlaczego dokonują takiego zakupu, to niektóre dzieci mogą nabrać niezdrowych skojarzeń, ale to wszystko zależy po prostu od konkretnych ludzi i sytuacji, trudno tutaj uogólniać, że jest to złe czy dobre, tak jak ze wszystkim zresztą.
majaja - 2008-01-02, 21:39
Nie macie wy przypadkiem jakiejś obsesji?
orenda - 2008-01-02, 21:45
Martuś napisał/a: | Wszystko zależy od konkretnego człowieka, jak zareaguje na taki problem w swoim domu, do tego stopnia, że czasem jedno z dzieci wychowanych w domu z problemem alkoholowym wyrasta na abstynenta, a drugie na alkoholika. | co nie znaczy też, że ten, który jest abstynentem nie ma piętna bycia dzieckiem alkoholików. Alkoholizm to poważna choroba i sieje ogromne spustoszenie w rodzinach.
Martuś - 2008-01-02, 21:50
orenda napisał/a: | co nie znaczy też, że ten, który jest abstynentem nie ma piętna bycia dzieckiem alkoholików. Alkoholizm to poważna choroba i sieje ogromne spustoszenie w rodzinach. |
Niczego takiego nie napisałam, wiem o tym aż za dobrze i mi takich rzeczy nie trzeba pisać, jak ogromne alkoholizm sieje spustoszenie i spacza psychikę na całe życie tak naprawdę. Chciałam tylko podkreślić, że wcale nie jest to regułą, że jeśli jest się dzieckiem alkoholików, to samemu się najczęściej na takiego wyrasta.
orenda - 2008-01-02, 21:54
Martuś napisał/a: | orenda napisał/a: | co nie znaczy też, że ten, który jest abstynentem nie ma piętna bycia dzieckiem alkoholików. Alkoholizm to poważna choroba i sieje ogromne spustoszenie w rodzinach. |
Niczego takiego nie napisałam, wiem o tym aż za dobrze i mi takich rzeczy nie trzeba pisać, jak ogromne alkoholizm sieje spustoszenie i spacza psychikę na całe życie tak naprawdę. Chciałam tylko podkreślić, że wcale nie jest to regułą, że jeśli jest się dzieckiem alkoholików, to samemu się najczęściej na takiego wyrasta. | Właśnie o to mi chodziło, że wcale nie musi być tak, że jak się nie pije to jest cacy. Ja alkoholu nie używam, życie mnie zmusiło.
alcia - 2008-01-02, 21:57
Martuś napisał/a: | Wszystko zależy od konkretnego człowieka, jak zareaguje na taki problem w swoim domu |
dokładnie. Ja wychowałam sie w takim patologicznym domu. My - dwie siostry, prawie równieśniczki, wychowane w identyczny sposób, w identycznym otoczeniu, we wspólnych szkołach, a nawet klasach... I ojciec - alkoholik.
I zawsze rozbrajało mnie to, jak odmienne drogi obrałyśmy, by jakoś przetrwać. Całkowicie przeciwne reakcje na tą samą sytuację. Nigdy nie mogłam tego pojąć, jak to możliwe, że aż tyle zależy od charakteru, od wrażliwości, sama nie wiem czego jeszcze...
Ewa - 2008-01-02, 22:08
ewatara napisał/a: | "pseudoszampan" to w oczach dzieci alkohol dla nich (a może nawet taki sam..tylko z inna etykietką???)... i uczą się, że bawić się można tylko z jego udziałem... inaczej to nie to samo lub/i to nie będzie dobra = udana zabawa |
Zawsze też tak do tego podchodziłam. Stanowczo idiotyczny wynalazek.
Martuś - 2008-01-02, 23:01
alcia napisał/a: | dokładnie. Ja wychowałam sie w takim patologicznym domu. My - dwie siostry, prawie równieśniczki, wychowane w identyczny sposób, w identycznym otoczeniu, we wspólnych szkołach, a nawet klasach... I ojciec - alkoholik.
I zawsze rozbrajało mnie to, jak odmienne drogi obrałyśmy, by jakoś przetrwać. Całkowicie przeciwne reakcje na tą samą sytuację. Nigdy nie mogłam tego pojąć, jak to możliwe, że aż tyle zależy od charakteru, od wrażliwości, sama nie wiem czego jeszcze... |
U mnie tak samo.
ewatara - 2008-01-02, 23:18
Martuś napisał/a: | Nie zgodzę sie z tym, nikt nie prowadzi takich statystyk, żeby oceniać, jak jest częściej. |
... dziecko osoby uzależnionej jest 2 razy bardziej podatne na to (genetyka i dziedziczenie), że się uzależni, niż jego rówieśnik, który ma nieuzależnionych rodziców...
[ Dodano: 2008-01-02, 23:22 ]
Martuś napisał/a: | czasem jedno z dzieci wychowanych w domu z problemem alkoholowym wyrasta na abstynenta, a drugie na alkoholika | niby tak ale wychodzi na to, że
2 będzie mieć problem, a jedno nie
w trakcie moich praktykach w ośrodkach uzależnień spotkałam chyba tylko kilka osób, które miały normalny dom, gdzie rodzice nie byli uzależnieni czy częściej nie sięgali po alkohol (na około 200osób, gdzie sytuacja ta jednak miała miejsce)
Martuś - 2008-01-02, 23:23
Ty znasz teorię, ja (niestety lepiej) praktykę, i wiem, że niekoniecznie jedno przekłada się na drugie. Nawet, jeśli skłonność do nałogów jest uwarunkowana genetycznie (bo nie ma tutaj jednolitej teorii naukowej) to jeszcze nie znaczy, że zawsze skłonność przekłada się na stan faktyczny. A teorii i badań naukowych jest bardzo dużo i często mają one zupełnie sprzeczne wyniki.
ewatara - 2008-01-02, 23:25
ale ... Martuś napisał/a: | Wszystko zależy od konkretnego człowieka | - tu masz oczywiście rację
Martuś - 2008-01-02, 23:27
ewatara napisał/a: | w trakcie moich praktykach w ośrodkach uzależnień spotkałam chyba tylko kilka osób, które miały normalny dom, gdzie rodzice nie byli uzależnieni czy częściej nie sięgali po alkohol (na około 200osób, gdzie sytuacja ta jednak miała miejsce) |
Ale tych z drugiej strony barykady, czyli tych, co mieli 'nienormalne' domy, a jednak wyrośli na 'normalnych', to chyba nie miałaś szansy tam spotkać? A z tym, że na alkoholików najczęściej wyrastającą ludzie z domów w różny sposób dysfunkcyjnych, to się zgodzę, ale nie zgodzę się z tym, że jeśli ktoś się wychowywał w takim domu to najczęściej zostanie alkoholikiem.
ewatara - 2008-01-02, 23:29
Martuś napisał/a: | Ty znasz teorię, ja praktykę, i wiem, że niekoniecznie jedno przekłada się na drugie. Nawet, jeśli skłonność do nałogów jest uwarunkowana genetycznie (bo nie ma tutaj jednolitej teorii naukowej) to jeszcze nie znaczy, że zawsze skłonność przekłada się na stan faktyczny. A teorii i badań naukowych jest bardzo dużo i często mają one zupełnie sprzeczne wyniki. |
znam jedno i drugie....
tylko co do dzieci osób uzależnionych i prawa dziedziczności najczęściej te "teorie" są zbieżne i się potweierdzają, nie zmienia to faktu, że osoby uzależnione mają również nieuzależnione dzieci ... które układają sobie normalnie i trzeźwo życie
Malati - 2008-01-02, 23:56
Mój ojciec również był alkoholikiem.Zawsze się bałam ze też będę piła.Teraz wiem że raczej to mało prawdopodobne.Ale skoro dużą role w przekazywaniu tej choroby odgrywają geny, może być tak że ja nie zachoruje ale moje dzieci tak.Czy brak alkoholu w naszym domu, da mi gwarancje że one nie będą po niego sięgać, że kiedyś nie zaczną go nadużywać? Chyba nie To raczej bardziej złożony problem
ewatara - 2008-01-03, 00:05
czarna96 napisał/a: | Czy brak alkoholu w naszym domu, da mi gwarancje że one nie będą po niego sięgać, że kiedyś nie zaczną go nadużywać? Chyba nie |
gwarancji w życiu nie ma na nic oprócz jednego (końca)
Ale takie zachowanie + rozmowa (także o przeszłości, oczywiście w odpowiednim wieku) na pewno zwiększy szanse, że dziecko pić nie będzie, przynajmniej "problemowo", że nie będzie widziało w alkoholu sposobu rozwiązywania problemów, rozładowania napięcia czy załatwiania sobie w ten sposób jakichś innych spraw (większej radości przy dobrym humorze, lepszej zabawy czy odwagi..)
SKRABULEK - 2008-01-03, 00:13
czarna96 napisał/a: | Mój ojciec również był alkoholikiem.Zawsze się bałam ze też będę piła.Teraz wiem że raczej to mało prawdopodobne.Ale skoro dużą role w przekazywaniu tej choroby odgrywają geny, może być tak że ja nie zachoruje ale moje dzieci tak.Czy brak alkoholu w naszym domu, da mi gwarancje że one nie będą po niego sięgać, że kiedyś nie zaczną go nadużywać? Chyba nie To raczej bardziej złożony problem |
MYSLE,ZE NIGDY NIE MA STUPROCENTOWEJ PEWNOSCI,ALE JEZELI DZIECI SIE WYCHOWUJE A NIE TYLKO POSIADA, I NAUCZY JE SOBIE RADZIC Z WSZELKIMI PROBLEMAMI W KONSTRUKTYWNY SPOSOB/Y OD NAJMNIEJSZYCH LAT TO PRAWDOPODOBIENSTWO SZUKANIA UCIECZKI W ALKOHOL LUB INNE UZYWKI JEST BARDZO MALE
ań - 2008-01-03, 09:15
SKRABULEK, też mi się tak wydaje, a przynajmniej tak sobie myślę, że trzeba poprostu zrobić co sie da by dobrze dziecko wychować. Nie zawsze mamy wpływ na wszystko, ale starać się trzeba. Przy czym uważam, że żyjemy w takim społeczeństwie i kulturze, że tematu alkoholu nie powinno się bagatelizować
ina - 2008-01-03, 09:42
Martuś napisał/a: | ale nie zgodzę się z tym, że jeśli ktoś się wychowywał w takim domu to najczęściej zostanie alkoholikiem. |
Ja też się z tym nie zgodzę, ale bardzo często(co nie znaczy, że zawsze) osoby z takich rodzin przyjmują dwie skrajne postawy wobec picia - są całkowitymi abstynentami albo nadużywają alkohol (zjawisko modelowania).
Jednak postawa wobec alkoholu nie jest tu najważniejsza. Osoby z takich rodzin bardzo często przejawiają zachowanie kompulsywne i mają problem ze sferą uczuciową.
Cytat: | Typowe uczucia i zachowania Dorosłe Dzieci Alkoholików
* zgadują co jest normalne
* mają trudności z przeprowadzeniem swoich zamiarów od początku do końca
* kłamią, gdy równie dobrze mogłyby powiedzieć prawdę
* osądzają siebie bezlitośnie
* mają kłopoty z przeżywaniem radości i z zabawą
* traktują siebie bardzo poważnie
* mają trudności z nawiązywaniem bliskich kontaktów
* przesadnie reagują na zmiany, na które nie mają wpływu
* bezustannie poszukują potwierdzenia i uznania
* myślą, że różnią się od wszystkich innych
* są albo nadmiernie odpowiedzialne albo całkowicie nieodpowiedzialne
* są niezwykle lojalne, nawet w obliczu dowodów, że druga strona na to nie zasługuje
* ulegają impulsom
* czują się winne stając w obronie własnych potrzeb i często ustępują innym
* czują strach przed ludźmi, a zwłaszcza przed wszelkiego rodzaju władzą i zwierzchnikami
* czują strach przed cudzym gniewem i awanturami
* lubią zachowywać się jak ofiary
* bardzo boją się porzucenia i utraty
* obawiają się ukazywania swoich uczuć
* łatwo popadają w uzależnienia albo znajdują uzależnionych partnerów
* są impulsywne. Mają tendencję do zamykania się w raz obranym kierunku działania bez poważnego rozpatrzenia innych możliwości postępowania i prawdopodobnych konsekwencji podjętych działań. Ta impulsywność prowadzi DDA do zamieszania, nienawiści do samych siebie i utraty kontroli nad otoczeniem; w dodatku potem zużywają przesadną ilość energii na oczyszczenie sytuacji. |
rosa - 2008-01-03, 11:58
pseudoszampan nie był nigdy moim faworytem i nie kupowałam dla przedszkolaków, ale teraz jeżeli dzieci mnie poproszą nie widzę problemu. nawet po waszych tłumaczeniach tego problemu nie zobaczyłam, chyba mam za duże dzieci na takie teoretyczne dyskusje.
bo ja przez ponad 12 lat macierzyństwa nauczyłam sie że teoria to jedno, a praktyka to coś zupełnie innego
a czy doprowadzi ich do choroby alko?
nie wiem. ja nie piłam takich rzeczy jako dziecko (bo nie było ha ha ha), moi rodzice rzadko pili i piją alko, a ja mam naturę bardzo podatną na nałogi, moja siostra wprost przeciwnie
Kreestal - 2008-01-03, 12:05
Pamiętam swoją opinię na temat Picollo itp tworów jeszcze z czasów podstawówki. W wieku ok 10 lat wydawało mi się dziwne, że rodzice przyzwyczajają dzieci do myślenia w stylu "bez alkoholu nie ma zabawy". To podobne do cukierków o wyglądzie papierosa. Zdania nie zmieniłam po dziś dzień
rosa - 2008-01-03, 12:13
kreestal ty niezłe miałaś przemyslenia w wieku 10 lat
moi synowie chyba nie podchodzą to tego tematu tak dogłębnie i dociekliwie. ale nie jestem pewna. muszę się spytać.
Kreestal - 2008-01-03, 12:20
rosa napisał/a: | kreestal ty niezłe miałaś przemyslenia w wieku 10 lat
|
Byłam małą myślicielką
Martuś - 2008-01-03, 12:22
Ina, ja znam te teorie bardzo dobrze, ale to jest tylko teoria Ja na szczęście nie pasuję w ogóle do portretu psychologicznego DDA, bo jak pisałam, wszystko zależy od człowieka, no i oczywiście od szerszego kontekstu rodzinno środowiskowego. I znam jeszcze paru DDA, którzy mają znacznie zdrowsze życie uczuciowe i stosunek do alkoholu, niż wielu ludzi pochodzących z 'normalnych' rodzin. Uważam, że problem alkoholizmu (podobnie jak np. depresji) jest tak specyficzny, że ktoś, kto nie zna go z własnego doświadczenia nie może powiedzieć, że wie o nim dużo, choćby skończył wszystkie studia podyplomowe w zakresie przeciwdziałania patologiom społecznym, przeczytał masę książek i nawet spędził wiele czasu z ludźmi, których ten problem dotyczy (dlatego np. moja matka jest tak dobrym kuratorem i pomogła tylu żonom alkoholików, którym nie pomógł żaden najmądrzejszy psycholog, ponieważ sama była żoną alkoholika).
ina - 2008-01-03, 13:02
Martuś napisał/a: | wszystko zależy od człowieka, no i oczywiście od szerszego kontekstu rodzinno środowiskowego |
zgadzam się
Martuś napisał/a: | znam jeszcze paru DDA, którzy mają znacznie zdrowsze życie uczuciowe i stosunek do alkoholu, niż wielu ludzi pochodzących z 'normalnych' rodzin. |
Ja niestety znałam kilku DDA dość mocno zaburzonych
Martuś napisał/a: | Uważam, że problem alkoholizmu (podobnie jak np. depresji) jest tak specyficzny, że ktoś, kto nie zna go z własnego doświadczenia nie może powiedzieć, że wie o nim dużo, |
Też tak uważam. Znałam kilku bardzo dobrych terapeutów, którzy byli alkoholikami.
Martuś - 2008-01-03, 13:14
ina napisał/a: | Ja niestety znałam kilku DDA dość mocno zaburzonych |
No na pewno jest takich bardzo dużo, inaczej w ogóle nie byłoby o czym gadać.. ale znam też dużo nieźle wykręconych ludzi z zupełnie innych powodó czy też takich, któzy chowali się w naprawdę zdrowych domach.
ina napisał/a: |
Też tak uważam. Znałam kilku bardzo dobrych terapeutów, którzy byli alkoholikami. |
Super, że tacy istnieją Ja z podobnych powodów chciałam zostać psychologiem i pomagać właśnie dzieciom z rodzin z problemem alkoholowym, ale niestety, nie umiałam odpowiedzieć na parę 'niezwykle istotnych' pytań z zoologii i historii i się nie dostałam, wyprzedzili mnie ludzie, co to idą na psychologię, bo to takie modne, albo bo mają problemy ze sobą i chcą siebie uzdrowić dzięki tym studiom...
ina - 2008-01-03, 13:16
Martuś napisał/a: | wyprzedzili mnie ludzie, co to idą na psychologię, bo to takie modne, albo bo mają problemy ze sobą i chcą siebie uzdrowić dzięki tym studiom... |
smutna prawda
ewatara - 2008-01-03, 23:17
rosa napisał/a: | kreestal ty niezłe miałaś przemyslenia w wieku 10 lat
moi synowie chyba nie podchodzą to tego tematu tak dogłębnie i dociekliwie. ale nie jestem pewna. muszę się spytać. |
a spytaj czemu tak lubią tego pseudoszampana, czy powiedzą o smaku czy o czymś innym ?... ciekawa jestem i podziel się wiadomością jak możesz potem
[ Dodano: 2008-01-03, 23:24 ]
Martuś napisał/a: | Uważam, że problem alkoholizmu (podobnie jak np. depresji) jest tak specyficzny, że ktoś, kto nie zna go z własnego doświadczenia nie może powiedzieć, że wie o nim dużo, choćby skończył wszystkie studia podyplomowe w zakresie przeciwdziałania patologiom społecznym, przeczytał masę książek i nawet spędził wiele czasu z ludźmi, których ten problem dotyczy |
z tym też się zgadzam, choć nie w 100%, bo to tak jak z lekarzem nie zawsze trzeba przejść jakąś chorobę czy mieć złamaną rękę, żeby móc ją leczyć ... i to większość terapeutów potwierdzi, zresztą sama tego nie wymyśliłam)
[ Dodano: 2008-01-03, 23:26 ]
ina napisał/a: | Znałam kilku bardzo dobrych terapeutów, którzy byli alkoholikami. |
bo to w przeważającej większości są trzeźwi alkoholicy/narkomani, choć czasem nie przyznają się do tego (ale jak się jest w tym środowisku dłużej... to się co innego okazuje)
choć niestety niektórzy wydają się być bardzo dobrzy, uważani nawet za super psychologów czy terapeutów, a po jakimś czasie okazuje się to zupełną klapą i mistyfikacją ( z ogromną kupą problemów w sobie takiego psych./terap.) i takich też znałam (i też się do pewnego momentu na to nabierałam)
[ Dodano: 2008-01-03, 23:33 ]
często jest też tak, że jest problem z osobą czy to uzależnioną czy też współuzależnioną czy DDA ..., a samemu się do tego przed sobą i innymi nie przyznają i nie widzą tych cech, z powodu subiektywnego patrzenia na siebie, działania mechanizmów zaprzeczeń itp
(nie chcę aby ktokolwiek pomyślał cze komuś coś sugeruję, bo tego nie robię!!!), tylko tak po prostu w wielu przypadkach, dlatego też np alkoholicy albo idą się leczyć po wielu latach, albo wcale(bo oni przecież nie mają problemu... )
... dlatego temat uzależnień jest bardzo trudnym problemem...
k.leee - 2008-01-04, 02:00
Martuś napisał/a: | Ja na szczęście nie pasuję w ogóle do portretu psychologicznego DDA | Skąd wiesz?
SKRABULEK, fajnie, że piszesz na forum, tylko na przyszłośc NIE DRUKOWANYMI LITERAMI.
Martuś - 2008-01-04, 13:33
k.leee napisał/a: | Skąd wiesz? |
Bo znam siebie, swoje życie wewnętrzne, oraz swoje odchyły, jak również potwierdzają to ludzie, którzy mnie dobrze znają... (co oczywiście nie znaczy, że to, gdzie i z kim się wychowywałam, nie miało na mnie żadnego wpływu, po prostu miało inny, jak pisałam, po pierwsze, każdy reaguje inaczej na podobne sytuacje, a poza tym wcale nie muszą być one wbrew pozorom znowu takie podobne..i liczy się też szerszy kontekst środowiskowy, nie tylko jeden rodzic alkoholik). Poza tym przeszłam już w swoim życiu tyle różnych perypetii, i wyleczyłam się z tylu ran na psychice, że umiem na siebie spojrzeć na tyle obiektywnie, na ile się da, i znam swoje słabe i mocne strony.. Ale nie chce mi się na ten temat rozpisywać, wbrew pozorom nie jestem aż taka otwarta... Mogłabym tutaj wyskoczyć z szerokim odniesieniem i omówieniem każdej cechy, ale nie czuje potrzeby, żeby się na forum publicznym aż tak obnażać i tłumaczyć. A swoją drogą to kilka cech z tej całej długiej listy to chyba większość ludzi we współczesnym świecie może u siebie znaleźć..coś jak z candidą
adriane - 2008-01-04, 14:11
Co do tego piccolo, to jestem przeciwna. I w ogóle piciu przy dzieciach. Powstaje pytanie czy piccolo podawane jest dzieciom w kieliszkach (wtedy oczywiste skojarzenie) i mówi się na nie szampan dla dzieci czyli dziecko wdraża się już w nomenklaturę piciową. Butelka też ma kształt jak ta alkoholowa, więc zabawa w picie. Ja najchętniej skasowałabym alkohol w ogóle ze świata, więc nie lubię też jak np. mój Piotr pije piwo przy dzieciach. Uważam, że to daje zły przykład, jako głupia rozrywka, sposób na pocieszenie dobrą zabawę itd. A bez tego też można
YolaW - 2008-01-04, 15:41
adriane napisał/a: | nie lubię też jak np. mój Piotr pije piwo przy dzieciach |
no właśnie też się zastanawiam jak to będzie u nas, bo Tomek lubi sobie wieczorem piwo wypić...
neuro - 2008-01-04, 17:23
Martuś napisał/a: | wyprzedzili mnie ludzie, co to idą na psychologię, bo to takie modne, albo bo mają problemy ze sobą i chcą siebie uzdrowić dzięki tym studiom... |
To się dopiero nazywa uogólnienie...
Co do picollo, to rodzice nam (mi i siostrze) kupowali na specjalne okazje i zupełnie tego nie wiązałam z alkoholem, czy koniecznością dobrej zabawy tylko po "szampanie dla dzieci". Jak ktoś już powiedział, była to tylko kolejna atrakcja, jak cola.
Dzieci to nie dorośli, inaczej postrzegają świat i inaczej go rozumieją.
Dla dziecka może być tym samym picie kompotu w kieliszku, co wina w szklance do herbaty. Całkiem obojętne, a raczej znaczeniowo takie same.
Nie mówię tu oczywiście o alkoholizmie rodziców, to zupełnie odrębna kwestia.
Swoją drogą, wino w ilości kieliszka dziennie (nie codziennie) bardzo pozytywnie wpływa na ogólne funkcjonowanie organizmu Udowodnione naukowo, jak kto chce, to mogę nawet poszukać źródła
Martuś - 2008-01-04, 17:31
neuro napisał/a: | To się dopiero nazywa uogólnienie... |
Niestety bardzo trafne. Znam dobrze środowisko studentów psychologii i 90% z nich wybrało te studia z w.w. powodów. Nigdzie nie napisałam, że wszyscy kierują się taką motywacją, ale w Gdańsku były 23 osoby na miejsce właśnie dlatego.. Mało kto tam poszedł dla bycia psychologiem, większość dla studiowania psychologii.
neuro napisał/a: | Co do picollo, to rodzice nam (mi i siostrze) kupowali na specjalne okazje i zupełnie tego nie wiązałam z alkoholem, czy koniecznością dobrej zabawy tylko po "szampanie dla dzieci". Jak ktoś już powiedział, była to tylko kolejna atrakcja, jak cola.
Dzieci to nie dorośli, inaczej postrzegają świat i inaczej go rozumieją. |
Też tak myślę, ja mimo tego, że teoretycznie mogłam mieć czysto alkoholowe skojarzenia z tym 'szampanem', to w ogóle nie przyszło mi do głowy, żeby odbierać to tak, jak to tutaj odbiera większość dorosłych.
sylv - 2008-01-04, 18:32
adriane napisał/a: | Ja najchętniej skasowałabym alkohol w ogóle ze świata, więc nie lubię też jak np. mój Piotr pije piwo przy dzieciach. Uważam, że to daje zły przykład, jako głupia rozrywka, sposób na pocieszenie dobrą zabawę itd. |
No dobra, tylko pytanie, ile w tym jest rzeczywistego obiektywnego zagrożenia,a ile osobistego uprzedzenia...
adriane - 2008-01-04, 20:37
Alkohol zawsze jest zagrożeniem jak się go pije, nie ma pewności że akurat my sie nie uzależnimy. Tak jest z wszystkimi używkami.
sylv - 2008-01-04, 21:12
adriane napisał/a: | Alkohol zawsze jest zagrożeniem jak się go pije, nie ma pewności że akurat my sie nie uzależnimy. Tak jest z wszystkimi używkami. |
akurat w tej kwestii mam jednak odmienne zdanie
adriane - 2008-01-04, 21:16
sylv napisał/a: | adriane napisał/a: | Alkohol zawsze jest zagrożeniem jak się go pije, nie ma pewności że akurat my sie nie uzależnimy. Tak jest z wszystkimi używkami. |
akurat w tej kwestii mam jednak odmienne zdanie |
OK.
ewatara - 2008-01-05, 14:53
adriane napisał/a: | Alkohol zawsze jest zagrożeniem jak się go pije, nie ma pewności że akurat my sie nie uzależnimy. Tak jest z wszystkimi używkami. |
dokładnie
nawet w ośrodkach uzależnień uczą pacjentów niezwalania winy na życie, rodziców itd (choć wiadomo, że je mają i mieli), tylko mówią: uzależniłeś się bo wziąłeś, gdybyś nie próbował nie byłbyś uzależniony... (pomijam to, że wielu co próbują i się nie uzależniają, wiadomo, że są tacy i tacy ...)
[ Dodano: 2008-01-05, 14:32 ]
Martuś napisał/a: | Uważam, że problem alkoholizmu (podobnie jak np. depresji) jest tak specyficzny, że ktoś, kto nie zna go z własnego doświadczenia nie może powiedzieć, że wie o nim dużo, choćby skończył wszystkie studia podyplomowe w zakresie przeciwdziałania patologiom społecznym, przeczytał masę książek i nawet spędził wiele czasu z ludźmi, których ten problem dotyczy (dlatego np. moja matka jest tak dobrym kuratorem i pomogła tylu żonom alkoholików, którym nie pomógł żaden najmądrzejszy psycholog, ponieważ sama była żoną alkoholika). |
myślę, że tu ważna jest kwestia :
1. wiedzy
2. empatii
3. zaangażowania w sprawę
Bo można dużo przeżyć, mieć dobre chęci i nie mieć odpowiedniej wiedzy- jak pomóc, a jeszcze zaszkodzić, można nie przeżyć, a mieć na tyle duże doświadczenie, chęć pomocy i empatię, że dużo się zdziała. wszystko zależy od człowieka.
Uogólnienie studentów psychologii to jedno, choć często tak jest… a skąd wiesz, że większość tych studentów poszła na psychologię dlatego, żeby studiować, a nie BYĆ psychologiem, pytałaś ich czy tak gdybasz???
No i (bez żadnej urazy) skąd masz Martuś pewność, że Ty jeśli poszłabyś na takie studia to nie wynikałoby to z tego, że też sobie chcesz jakoś pomóc wiedzą tam zdobytą; czy świadomie czy też nie… tym bardziej, że jak sama przyznałaś u Was w domu był alkohol (-jeśli dobrze pamiętam się nie mylę?)
… i dla mnie jest to raczej niemożliwe żeby się takie zdarzenia nie odbiły na człowieku żyjącym w takiej sytuacji przez kilka lat - jeden sam potem pije, inny wchodzi w związki z osobą uzależnioną, jeszcze inny szuka w partnerze opiekuna i wiąże się z osobą sporo starszą, jeszcze innemu ciągle „nie wychodzą” związki partnerskie itp. Itd. (może być 100 różnych negatywnych sytuacji, które są efektem takiego dzieciństwa).
A żeby być psychologiem trzeba też przejść własną terapię nie wiem czy wiesz…to standard i chyba nie ma uczelni, żeby tego nie wymagała, to samo ze STU (studium terapii uzależnień), czy uzależniony czy nie jeśli chce być terapeutą musi to zrobić)… i na takich terapiach nieraz wychodzi, że ktoś się do tego nie nadaje, bo sam ma problemy ze sobą … i zamiast leczyć sam ląduje jako pacjent …
Martuś - 2008-01-05, 15:29
Cytat: | Bo można dużo przeżyć, mieć dobre chęci i nie mieć odpowiedniej wiedzy |
Ale chyba nikt bez odpowiedniej wiedzy teoretycznej nie zostaje terapeutą? Książkową wiedzę zawsze można nabyć, natomiast doświadczeń życiowych, które wg mnie są konieczne do zrozumienia człowieka w takiej sytuacji, już nie. I nawet jak ktoś jest najbardziej empatyczny i współczujący, to pewnych rzeczy w stanie zrozumieć nie będzie, będzie tylko sypał teoriami jak z rękawa. Takie jest moje zdanie, Twoje najwyraźniej jest inne, ja mojego nie zmienię, bo wiem dobrze, o czym mówię, nie widzę tu więc dalszego pola do dyskusji (chyba, że na zasadzie 'moja racja jest bardziej mojsza, niż twojsza').
ewatara napisał/a: | No i (bez żadnej urazy) skąd masz Martuś pewność, że Ty jeśli poszłabyś na takie studia to nie wynikałoby to z tego, że też sobie chcesz jakoś pomóc wiedzą tam zdobytą; czy świadomie czy też nie… tym bardziej, że jak sama przyznałaś u Was w domu był alkohol (-jeśli dobrze pamiętam się nie mylę?) |
Nie rozumiem pytania - jak to skąd mam pewność, czy chciałam iść na studia, żeby zdobyć zawód i robić coś konkretnego w życiu? Bo jestem w pełni władz umysłowych? Bo wiem, że studiowanie psychologii w niczym by mi nie pomogło, bo nie tędy droga? Bo rozwiązuje swoje problemy w inny sposób? Nie wiem, co mam odpowiedzieć na tak postawione pytanie i nie wiem, co ono miało na celu.
ewatara napisał/a: | i dla mnie jest to raczej niemożliwe żeby się takie zdarzenia nie odbiły na człowieku żyjącym w takiej sytuacji przez kilka lat |
A gdzie ja coś takiego napisałam? Oczywiście, że niemożliwe, tak samo jak każde inne doświadczenie życiowe. Ale to jeszcze nie znaczy, że dziecko alkoholika jest spaczone na całe życie i będzie zawsze wchodziło w patologiczne relacje z innymi ludźmi, albo będzie do końca życia pozaburzane w jakiś sposób. Podstawowym problemem jest zachwianie poczucia bezpieczeństwa (co na marginesie ma miejsce w bardzo wielu rodzinach, rodziny dotknięte w jakiś sposób problemem alkoholowym to tylko niewielka część rodzin, gdzie wyrastają dzieci z zachwianym poczuciem bezpieczeństwa), może się ono pogłębiać i rodzić kolejne zaburzenia, problemy, nałogi itd, ale można też to poczucie bezpieczeństwa odzyskać i żyć dalej normalnie, chociaż nieprzyjemne wspomnienia zawsze pozostaną.
ewatara napisał/a: | A żeby być psychologiem trzeba też przejść własną terapię nie wiem czy wiesz… |
Z tego co wiem, to żeby być zwykłym, 'poradniowym' psychologiem nie trzeba, natomiast, żeby zostać terapeutą, to i owszem (ale nie upieram się, że każdy nie musi, być może mam nieaktualne informacje). Moja babcia (psycholog, była wiele lat dyrektorem poradni wojewódzkiej) mówiła mi, że organizowała parę lat temu taką terapię dla przyszłych terapeutów, z kilkudziesięciu osób skończyły ją dwie, reszta była tak pozaburzana, że nie była w stanie.
ewatara napisał/a: | Uogólnienie studentów psychologii to jedno, choć często tak jest… a skąd wiesz, że większość tych studentów poszła na psychologię dlatego, żeby studiować, a nie BYĆ psychologiem, pytałaś ich czy tak gdybasz???
|
Najpierw piszesz, że rzeczywiście często tak jest, a później się mnie pytasz, skąd ja wiem (czy raczej tak uważam), że tak jest To w końcu zgadzasz się ze mną, czy nie? Bo ja nie napisałam nic ponadto, że 'często tak jest', a wiem to zapewne z podobnych obserwacji, co Ty.
k.leee - 2008-01-05, 21:33
Chyba nieźle dziewczyny się na siebie zahaczacie, podobnie było w wątku hare krisna z tego co pamiętam
majaja - 2008-01-05, 21:48
ewatara napisał/a: | i dla mnie jest to raczej niemożliwe żeby się takie zdarzenia nie odbiły na człowieku żyjącym w takiej sytuacji przez kilka lat - jeden sam potem pije, inny wchodzi w związki z osobą uzależnioną, jeszcze inny szuka w partnerze opiekuna i wiąże się z osobą sporo starszą, jeszcze innemu ciągle „nie wychodzą” związki partnerskie itp. Itd. (może być 100 różnych negatywnych sytuacji, które są efektem takiego dzieciństwa). |
Zapewniam cię, że to jest możliwe. Tzn. mój ojciec alkoholikiem w ścisłym sensie nie był, był pijakiem jak jego ojciec i zapewne jak jego dziadek, ale kulturalne picie to nie było, w każdym razie ten cyrk trwał odkąd pamiętam do jego smerci, a mimo to nie odbiło się to na moim zyciu w żaden z opisanych przez ciebie sposobów i kilka jeszcze do znalezienia w podręcznikach psychologii.
Martuś - 2008-01-05, 22:08
k.leee napisał/a: | Chyba nieźle dziewczyny się na siebie zahaczacie, podobnie było w wątku hare krisna z tego co pamiętam |
Ja się staram kulturalnie dyskutować, ale jak mi nie wychodzi, to chętnie już przestanę się udzielać, proszę tylko o bezpośrednie zwrócenie mi uwagi i wskazanie, gdzie się niegrzecznie odezwałam. Chyba, że chodzi o to, że na wege dzieciaku nie można powiedzieć nic poza słodzeniem i przytakiwaniem sobie, a każda próba polemiki to już najeżdżanie i kłótnie. W wątku o HK było natomiast znacznie mniej kulturalnie.
Malati - 2008-01-05, 22:14
majaja napisał/a: |
Tzn. mój ojciec alkoholikiem w ścisłym sensie nie był, był pijakiem jak jego ojciec i zapewne jak jego dziadek, ale kulturalne picie to nie było, w każdym razie ten cyrk trwał odkąd pamiętam do jego smerci, . |
Nie rozumiem, to był alkoholikiem czy nie? Bo z z tego co napisałas ja bym wynioskowała że raczej był
majaja - 2008-01-05, 22:25
Alkoholik to człowiek chory na chorobę alkoholową czyli uzależniony od alkoholu. Nie każdy pijak jest alkoholikiem. Bez wdawania się w szczegóły bo to długa by hisoria była, w moim domu sytacja była troszkę specyficzna
Malati - 2008-01-05, 22:45
Chyba operujemy po prostu innymi pojęciami. Ja zawsze sądziłam że każdy pijak to alkoholik. Zresztą alkoholizm nie przejawia się tylko codziennym zaglądaniem do kieliszka i upijaniem się na umór. Są ludzie którzy jak to się mówi piją kulturalnie np codziennie po pracy dla rozlużniena mały drink. Czy to nie jest alkoholizm.? Bo ja bym się pokuszała o stwierdzenie że raczej tak.Pamietam jak kiedyś w liceum, mieliśmy zajęcia na temat uzależnien. Pani je prowadząca twierdziła, że człowiek który cały rok czeka na to aby spędzić urlop na niczym nie ograniczonym piciu jest alkoholikiem. Chyba można spotkać różne oblicza alkoholizmu, tak jak rózni są ludzie i problemy ich nękające.
Martuś - 2008-01-05, 22:48
czarna96 napisał/a: | Są ludzie którzy jak to się mówi piją kulturalnienp codziennie po pracy dla rozlużniena mały drink. Czy to nie jest alkoholizm.? |
To zależy, czy robią to dla przyjemności, czy po prostu MUSZĄ to zrobić, bo inaczej będzie im czegoś brakowało / wpadną w szał / nie będą mogli znaleźć sobie miejsca itp. Ale fakt, że ani kultura, ani częstotliwość picia nie świadczą o byciu czy nie byciu alkoholikiem.
Malati - 2008-01-05, 22:52
Martuś napisał/a: | czarna96 napisał/a: | Są ludzie którzy jak to się mówi piją kulturalnienp codziennie po pracy dla rozlużniena mały drink. Czy to nie jest alkoholizm.? |
To zależy, czy robi to dla przyjemności, czy po prostu MUSI to zrobić, bo inaczej będzie mu czegoś brakowało / wpadnie w szał / nie będzie mógł znaleźć sobie miejsca itp. Ale fakt, że ani kultura, ani częstotliwość picia nie świadczą o byciu czy nie byciu alkoholikiem. |
Myśle że na pocżątku taka osoba pije dla przyjemności, w sensie tego ze alkohol pozwala jej się rozluznic, pozbyc sie napięć powstałych w ciągu dnia.Więc na poczatku są to doznania przyjemne.Z czasem ta osoba robi to bo musi,chociaż nie koniecznie zdaje sobie z tego sprawę.Często konczy sie to nałogiem
Martuś - 2008-01-05, 22:56
czarna96 napisał/a: | Z czasem ta osoba robi to bo musi,chociaż nie koniecznie zdaje sobie z tego sprawę.Często konczy sie to nałogiem |
No właśnie niekoniecznie musi się to tak skończyć, są ludzie, którzy mogą pić sobie codziennie jednego drinka przez całe życie, a później z dnia na dzień przestać to robić, a są tacy, co w ciągu miesiąca są w stanie wpaść w silne uzależnienie, także nie ma reguły i na pewno nie można twierdzić, że każdy, kto pije regularnie niewielkie ilości alkoholu jest alkoholikiem.
Malati - 2008-01-05, 22:58
Znasz takich którzy reguralnie pili,a pózniej bez problemów z dnia na dzień przestawali? Jakoś trudno mi w to uwierzyć.
Martuś - 2008-01-05, 23:05
Znam takich, co piją dla przyjemności regularnie, ale kiedy nie mają okazji, to rezygnacja z alkoholu nie jest dla nich żadnym problemem. Podobnie znam ludzi, którzy wiele lat dość regularnie palili papierosy, ale nie było dla nich żadnym problemem z dnia na dzień przestać - niektórzy ludzie po prostu nie są podatni na wpadanie w nałogi, chociaż być może masz jakieś doświadczenia, które powodują, że trudno Ci w to uwierzyć.
Malati - 2008-01-05, 23:14
Martuś napisał/a: | Znam takich, co piją dla przyjemności regularnie, ale kiedy nie mają okazji, to rezygnacja z alkoholu nie jest dla nich żadnym problemem. Podobnie znam ludzi, którzy wiele lat dość regularnie palili papierosy, ale nie było dla nich żadnym problemem z dnia na dzień przestać - niektórzy ludzie po prostu nie są podatni na wpadanie w nałogi, chociaż być może masz jakieś doświadczenia, które powodują, że trudno Ci w to uwierzyć. |
Co znaczy że piją regularnie? Codziennie, co weekend? To prawda,że są ludzie mniej bądz bardziej podatni na nałogi.Ale czy są tacy którzy mimo stosowania używek nie będą się od nich uzalezniac? Nie jestem tego taka pewna.Zastanawiam się po prostu na ile my stojąc z boku jestesmyw stanie to ocenić. Ja rownież paliła i rzuciałam bez wspomagaczy, bez większego problemu. Czy zatem nie jestem uzależniona od fajek? Byłam i jestem nadal. Tylko że mam powody aby sie od nich trzymac z dalego. Ale moje ciało, mój umysł czasmi do tego wraca, daje mi sygnały jakby to było fajnie znowu sie zaciągnąc papierosem
Malinetshka - 2008-01-05, 23:30
Martuś napisał/a: | niektórzy ludzie po prostu nie są podatni na wpadanie w nałogi |
Otóż to. I jakkolwiek różne nie byłyby czynniki sprzyjające alkoholizmowi to uważam, że tym podstawowym (jeśli w gruncie rzeczy nie kluczowym) jest PODATNOŚĆ. Wielce indywidualna rzecz - być może nie do wyjaśnienia naukowo.
Na przełomie LO/studiów chadzałam ze znajomymi do pubów, piłam "dla towarzystwa" (bez sensu, ale wiem to dopiero teraz ) Nie jakieś zastraszające ilości, ale zdarzało się "ululać".... Na szczęście zawsze czułam gdzie jest ta granica. Tak wewnętrznie jakoś. I nigdy nie spotkało mnie "urwanie się filmu", podczas gdy bywały osoby, które wypiwszy tyle co ja - na drugi dzień nie pamiętały co się działo...
I jeszcze coś. Zauważyłam, że taką podatność można czasem w kimś zauważyć po tym, że po wypiciu pewnej ilości alkoholu - zmienia się w kogoś bardzo innego... Człowieka o innej twarzy, bez kontroli nad sobą. To na swój sposób..przeraża.
To tylko takie moje spostrzeżenia.
A alkohol przy dzieciach - wolałabym NIE. Przy przyszłym dzieciaczku (jeśli się pojawi) ja pić nie będę (nie piję alkoholu od paru lat prawie w ogóle), ale jak to w praktyce wyjdzie gdy pojawią się osoby trzecie (goście..) - na razie nie potrafię zdecydowanie się wypowiedzieć. Czytam uważnie ten topik i myślę nad Waszymi doświadczeniami i opiniami
Martuś - 2008-01-05, 23:30
czarna96 napisał/a: | Ja rownież paliła i rzuciałam bez wspomagaczy, bez większego problemu. |
Ale chodzi o to, że są ludzie, którzy nie muszą rzucać, oni po prostu przestają palić I im tego nie brakuje.
Jeśli chodzi o te przykłady, które znam z autopsji, to powiedzmy 3 razy w tygodniu po jednym piwie czy drinku. I naprawdę nie są to ludzie uzależnieni. Wedle mojej wiedzy i doświadczeń są tacy ludzie, którzy stosują różne używki i się od nich nie uzależniają, jak również tacy, którzy są uzależnieni od rzeczy, o których jeszcze parę lat temu nikt by nie pomyślał, że można się od nich uzależnić. Na ile jesteśmy to w stanie ocenić, to już zależy od tego, jak dobrze takiego człowieka znamy no i jaką mamy wiedzę na temat uzależnień pewnie.
Ewa - 2008-01-05, 23:48
czarna96 napisał/a: | Co znaczy że piją regularnie? Codziennie, co weekend? |
Mój dziadek przez kilka lat wypijał 2 piwa dziennie. Przestał z dnia na dzień. Bez problemu.
k.leee - 2008-01-06, 00:06
Martuś napisał/a: | k.leee napisał/a:
Chyba nieźle dziewczyny się na siebie zahaczacie, podobnie było w wątku hare krisna z tego co pamiętam
Ja się staram kulturalnie dyskutować, ale jak mi nie wychodzi, to chętnie już przestanę się udzielać, proszę tylko o bezpośrednie zwrócenie mi uwagi i wskazanie, gdzie się niegrzecznie odezwałam. Chyba, że chodzi o to, że na wege dzieciaku nie można powiedzieć nic poza słodzeniem i przytakiwaniem sobie, a każda próba polemiki to już najeżdżanie i kłótnie. W wątku o HK było natomiast znacznie mniej kulturalnie. |
na mnie też się zahaczyłaś?
Martuś - 2008-01-06, 00:12
Raczej Ty na mnie
bodi - 2008-01-06, 01:54
haki na wegedzieciaku
Malinetshka - 2008-01-06, 10:00
bodi napisał/a: | haki na wegedzieciaku |
..a miało być wege
ewatara - 2008-01-06, 20:00
Cytat: | Chyba nieźle dziewczyny się na siebie zahaczacie, podobnie było w wątku hare krisna z tego co pamiętam |
na H.K. jeśli chodzi o mnie to co pisałam było cytatami, pytaniami- bo w temacie HK jestem zielona, tu natomiast wiem co piszę, bo 8 lat "siedze" w temacie uzależnień.
Martuś masz rację, że czasem lepiej się rozumie dany problem jak się go samemu przeszło, ale naprawde nie musi być to reguło w efektach pomagania, przypomniało mi się jak jeździłam po MONARACH, gdzie prawie każdy terapeuta był niby trzeźwym alkoholikiem i narkomanem, jednak ich doświadczenie nie przerzucało się na wyniki co do efektywności leczenia, tam procenty zaleczonych pacjentów wahały się 3%-15 % (przy "dobrych wiatrach" góra!). byłam też w ośrodkach gdzie kadra terapeutyczna była mieszana więc: uzależnieni ludzie i ci z poza problemu, tam procent ludzi zaleczonych (bo z uzależnienia się człowiek nie wyleczy nigdy) był około 40% - więc spora różnica ... chociaż jak mogłabyś pomyśleć część terapeutów nie wiedziałaby niby co przeżywali ich pacjenci w przeszłości...
Pamiętam też reakcje ludzi na moją osobę, to ile mi powiedzieli o swoim życiu i problemach, po czym okazało się że choć niektórzy z nich byli już w ośrodku od roku terapeuci o tych sprawach nie wiedzieli nic- skończyło się na tym , że ów pacjenci dostali jeszcze mocne dociążenia (czyli kary), za owe zwierzanie się- co jest totalnym bezsensem jak dla mnie, mówili też że tam stają się gorsi, niż jak wyszli z więzienia ... czasem jest takie podejście i takie metody, nawet jak ktoś dobrze poczuł ten problem (jak dla mnie to dowód na to, że nie trzeba się uzależnić, żeby wiedzieć jakie mieć podejście do 2 człowieka... Prawda jest też taka, że jeden uzależniony człowiek będzie w domu agresywny (i takich niestety jest więcej), inny będzie cichy...(oczywiście jego choroba również będzie mieć jakiś negatywny wpływ na rodzinę, jednak dziecko z jednej rodziny będzie mieć takie doświadczenie, a drugie inne - więc czy oboje nie mieliby prawa zrozumieć się wzajemnie, jeśli teoretycznie byliby w przyszłości terapeutami?
[ Dodano: 2008-01-06, 20:04 ]
Martuś napisał/a: | Znam takich, co piją dla przyjemności regularnie, ale kiedy nie mają okazji, to rezygnacja z alkoholu nie jest dla nich żadnym problemem |
jak dla mnie to jedno jakby trochę zaprzecza drugiemu, bo przecież picie regularne nie oznacza że musi (choć często tak jest) taka osoba pić dzień w dzień, ale dość często, więc jak pije regularnie to i tak zaraz się doczeka picia lub też stworzy sobie ku tamu okazję.
[ Dodano: 2008-01-06, 20:07 ]
Martuś napisał/a: | Cytat:
Bo można dużo przeżyć, mieć dobre chęci i nie mieć odpowiedniej wiedzy
Ale chyba nikt bez odpowiedniej wiedzy teoretycznej nie zostaje terapeutą? Książkową wiedzę zawsze można nabyć, natomiast doświadczeń życiowych, które wg mnie są konieczne do zrozumienia człowieka w takiej sytuacji, już nie. | w wielu Monarach są właśnie tacy terapeuci; mają wiedzę, doświadczenie, a często według wielu ludzi - w tym wg mnie, poniżają swoich pacjentów swoimi "metodami leczenia" (wyzwiska i inne) i na nic tu ich leczenie.
[ Dodano: 2008-01-06, 20:19 ]
Martuś napisał/a: | kultura, ani częstotliwość picia nie świadczą o byciu czy nie byciu alkoholikiem. | ja myślę że jednak wiele po tym można stwierdzić i między innymi na tym polegają ćwiczenia (jedne z wielu) w dobrych ośrodkach; pacjenci opisują dokładnie ile wypijali, jak często itp
Martuś napisał/a: | znam ludzi, którzy wiele lat dość regularnie palili papierosy, ale nie było dla nich żadnym problemem z dnia na dzień przestać - niektórzy ludzie po prostu nie są podatni na wpadanie w nałogi |
Jeśli chodzi o porównywanie papierosów i alkoholu to jest to raczej błędne, bo papierosy nie zmieniają świadomości człowieka, a alkohol tak(choć często je trudniej rzucić niż alkohol ).
Martuś napisał/a: | znam z autopsji, to powiedzmy 3 razy w tygodniu po jednym piwie czy drinku. I naprawdę nie są to ludzie uzależnieni | ... ja myślę, że to już jest problemowe picie... i chciałabym widzieć ich zachowanie gdyby im tą możliwość odebrać przez dłuższy czas, choć prawie każdy alkoholik udowadnia czasem sobie (i innym też) jak długo i że w ogóle potrafi, żyć bez alkoholu. wyznacza sobie jakiś okres, i jeśli doczeka jego końca to potam uchleje się jak ostatnia świnia(bez urazy dla świni
[ Dodano: 2008-01-06, 20:22 ]
i co do tego jak nałogi są widoczne, a czasem nie... kiedyś czytałam o kobiecie (uzależnionej), która piła 14 czy 16 lat, nikt tego nie zauważył, bo piła w nocy kiedy inni już spali, sprawa wyszła na jaw po tylu latach, bo jak poszła na swoją popijawke na strych to przy schodzeniu potknęła się i zleciała...
[ Dodano: 2008-01-06, 20:27 ]
Martuś napisał/a: | Najpierw piszesz, że rzeczywiście często tak jest, a później się mnie pytasz, skąd ja wiem (czy raczej tak uważam), że tak jest To w końcu zgadzasz się ze mną, czy nie? |
ogólnie się zgadzam, chodziło mi o to że wiesz, że niektórzy tam idą bo mają problem, ale też o to, że nie każdy ma tą świadomość że robi to z dużym względem ze względu na siebie, większość z nich ma też chęć niesienia pomocy i może Ty też byś tak myślała (a może nie- ja tu tylko gdybam), ale teoretycznie jest taka możliwość, tak samo ja u innych - nie wiem czy się jasno wyraziłam
[ Dodano: 2008-01-06, 20:31 ]
Martuś napisał/a: | ewatara napisał/a:
A żeby być psychologiem trzeba też przejść własną terapię nie wiem czy wiesz…
Z tego co wiem, to żeby być zwykłym, 'poradniowym' psychologiem nie trzeba, natomiast, żeby zostać terapeutą, to i owszem (ale nie upieram się, że każdy nie musi, być może mam nieaktualne informacje) | żeby być psychologiem trzeba skończyć własną terapię, a żeby być terapeutą nie... w ustawie jest luka mieli to uregulować choć nie wiem czy już to zmienili.
[ Dodano: 2008-01-06, 21:19 ]
Martuś napisał/a: | niektórzy ludzie po prostu nie są podatni na wpadanie w nałogi, |
raczej każdy kto będzie nadużywał i do tego często to robił, a jeśli doda się dłuższy okres czasu w którym to będzie trwało to się uzależni
ewatara - 2008-01-06, 22:19
SKRABULEK napisał/a: | Ewatarka madra babka z Ciebie,podoba mi sie twoj tok myslenia:) | ha ha ...a dziękuję a tak przy okazji ciekawe czy się już nie spotkaliśmy w jakimś ośrodku... ale to na privie ustalimy
sylv - 2008-01-07, 12:15
Zastanawiam się, dlaczego picie alkoholu niektórym ludziom kojarzy się wyłącznie i z degeneracją, uzależnieniem i patologią. To jakaś obsesja jest.
ań - 2008-01-07, 12:21
sylv, u nas w kraju to niestety długo było narzędzie do ogłupiania ludzi i wiele ludzi nadal to na własną rękę ciągnie. trudno, żeby w takim społeczeństwie to się inaczej kojarzyło. Wystarczy, ze wszędzie Polak jest synonimem pijaka
martka - 2008-01-07, 12:22
no jest to obsesja. ale myślę, że dotyczy tych, którzy w bliskim otoczeniu zetknęli się z problemem alkoholizmu. ja w ogóle nie znam tego ze swego 'podwórka' i mi się alko patologicznie nie kojarzy...
rosa - 2008-01-07, 12:22
wiesz sylv ja zastanawiam się nad tym samym. fanatyzm mnie przeraża. moher.
aż mi smutno, że moje dzieci w takiej patologicznej rodzinie się wychowują. i jeszcze matka ich zmusza do picia pseudoszampanów. na smutek to dobra herbata z prądem.
sylv - 2008-01-07, 12:24
ań napisał/a: | Wystarczy, ze wszędzie Polak jest synonimem pijaka |
Bynajmniej. W Hiszpanii czy Portugalii jest to Brytyjczyk, podobnie jak w Pradze, gdzie w wielu pubach mają oni zakaz wstępu.
ań napisał/a: | trudno, żeby w takim społeczeństwie to się inaczej kojarzyło. |
z taki podejściem rzeczywiście, trudno, żeby to się kiedykolwiek zmieniło..
kofi - 2008-01-07, 13:23
rosa napisał/a: | aż mi smutno, że moje dzieci w takiej patologicznej rodzinie się wychowują. i jeszcze matka ich zmusza do picia pseudoszampanów |
Sadzasz na kolanach i wlewasz?
Mam nadzieję, że nie masz mi za złe niechęci do pseudoszampana?
dynia - 2008-01-07, 13:34
Znam osobiscie kilka osób z totalnie abstynenckich rodzin,które potrafia sobie nieźle w czambuł dac,także to chyba nie jest regułą,że kulturę picia wynosimy z domu
rosa - 2008-01-07, 14:28
kofi no coś ty, przecież że nie
ja lubię żartować po prostu
ewatara - 2008-01-07, 20:19
sylv napisał/a: | Zastanawiam się, dlaczego picie alkoholu niektórym ludziom kojarzy się wyłącznie i z degeneracją, uzależnieniem i patologią. To jakaś obsesja jest. |
nie obsesja, ale czasami dany wątek zaczyna się ciągnąć dalej i robi dłuższy, myślę, że czasem warto podyskutować na jakiś temat więcej szczególnie, jeśli jest ważny i że efekt tego może mieć ważne znaczenie...czasem dla nas, czasem dla naszych dzieci, czasem dla kogoś bliskiego, a czasem dla osoby której nikt nie zauważa ... a nam się zdarzy, a dzięki jakiejś wiedzy możemy chociaż podpowiedzieć w minimalnym stopniu co taka osoba może zrobić, .... TE "CZASEM" POTRAFI URATOWAC NIEJEDNEMU ZYCIE
- nie "piję" tu do żadnej osoby! a jeśli kogoś nudzi to przecież jest wiele innych wątków o których można poczytać, może u mnie to skrzywienie zawodowe, ale czasami czuję, że ważne jest podyskutować, a czasem otworzyć komuś oczy ...
Mnie przeraża jak wielki jest to problem, może przez to że mam większą świadomość tematu, a także przez to, że pracuję z kilkuset uczniami i coraz częściej widzę, że w niektórych rodzinach też są takie problemy, (zresztą jak w każdej szkole, ale bardziej widoczne dla pedagoga czy psychologa z racji zawodu), w większości z tych rodzin uważa się oczywiście, że ich nie ma i nigdy nie było, lub że trzeba sobie radzić samemu- bo ich też tak kiedyś nauczono - a ma to uwierzcie mi ...czasem tragiczne wręcz skutki !
nie będę pisać jak samotne to są w środku osoby, jak bardzo opuszczone czują się w "w niby pełnej i zdrowej na pozór rodzinie", jak duże poczucie krzywdy noszą, co niektóre robią same sobie , .
czasem wynika to z nieprzyznawania się do tego, że ma się problem i nierobienia nic z tym, a czasem z powodu braku czasu dla własnego dziecka i zwykłej rozmowy z nim, choć one same wyciągają po to rękę...
ja próbuję ich czegoś nauczyć, ale one też uczą czegoś mnie
sylv - 2008-01-07, 20:29
ewatara napisał/a: | może u mnie to skrzywienie zawodowe, ale czasami czuję, że ważne jest podyskutować, a czasem otworzyć komuś oczy ...
|
jeżeli z picia wina do obiadu schodzi sie na chorobe alkoholowa, to chyba rzeczywiscie jest skrzywienie zawodowe.
ewatara napisał/a: | jeśli kogoś nudzi to przecież jest wiele innych wątków o których można poczytać |
wątek mnie nie nudzi, i mam ochotę poczyta akurat ten. w końcu nie muszę sięzgadzac z tym, że alkohol to samo zło, prawda?
ewatara napisał/a: | może przez to że mam większą świadomość tematu, a także przez to, że pracuję z kilkuset uczniami i coraz częściej widzę, że w niektórych rodzinach też są takie problemy, (zresztą jak w każdej szkole, ale bardziej widoczne dla pedagoga czy psychologa z racji zawodu), |
no właśnie, może przez to tracisz dystans?
gosiabebe - 2008-01-07, 20:36
zgadzam sie z sylv w 100 %
ewatara - 2008-01-07, 20:41
zrobił się offtopik, i tyle ... bo już później pisałam najczęściej apropo tematu związanego z alkoholizmem, DDA itp - fakt,
nigdzie nie twierdziłam, że alkohol to samo zło!
mogłam zrobić z tego nowy temat, ale o tym nie pomyślałam ..
to co napisałam jest ważne, chciałam zwrócić na coś uwagę -na coś o czym piszę wyżej... może trochę w nieodpowiednim miejscu, ale trudno
........jednak myślę, że każda próba i każde dziecko jest tego warte...........
sylv - 2008-01-07, 20:52
spoko, fajnie, że się wyjaśniło.. bo właśnie jakoś mnie trochę zdziwił kierunek w którym zmierzała dyskusja ale jestem stanie Cie zrozumiec Ewo - możliwe, że pracując w ten sposób miałabym takie samo podejście..
Malinetshka - 2008-01-07, 21:23
Ja dzisiaj myślę, że alkohol jest po prostu szkodliwy, w mniejszych ilościach mniej, w większych więcej. I nie mówię tutaj o alkoholizmie tylko o szkodliwości procentów. I też mam prawo do takiego "czucia" i bardzo fajnie, że są takie topiki.
Kamm - 2008-01-08, 09:45
Ale sie tu rozpisaliscie , nie przebrne przez te stronnice dzisiaj napewno . Napisze tylko tyle ze moj ojciec byl bardzo "trunkowy" ( w sumie jest nadal tylko teraz nie mam z nim kontatku wiec teraz tego nie odczuwam ) i chyba glownie z tego względu od 10 lat jestem swiadomie sxe . Utrwalil mi się chyba bardzo nieciekawy syndrom z dziecistwa ze alkohol to przemoc , agresja itd jednym slowem nic dobrego w rodzinie ... Zakorzenilo sie to do tego stopnia ze kiedy moj mąz robil kiedys podejscie do normalnego pifka ( bo pija bezalkoholowe ) wpadlam w panike i zaczelam sie bac ....
Malati - 2008-01-08, 10:24
Kamm napisał/a: | Ale sie tu rozpisaliscie , nie przebrne przez te stronnice dzisiaj napewno . Napisze tylko tyle ze moj ojciec byl bardzo "trunkowy" ( w sumie jest nadal ) i chyba glownie z tego względu od 10 lat jestem swiadomie sxe . Utrwalil mi się chyba bardzo nieciekawy syndrom z dziecistwa ze ze alkohol to przemoc , agresja itd jednym slowem nic dobrego w rodzinie ... Zakorzenilo sie to do tego stopnia ze kiedy moj mąz robil kiedys podejscie do normalnego pifka ( bo pija bezalkoholowe ) wpadlam w panike i zaczelam sie bac .... |
Ja również ze względu na ojca alkoholika,bałam się wiązać z facetami którzy pijali nawet to niby nie grożnie piwo.Dlatego tez mój mąż jest całkowitym abstynentem, z czego bardzo się cieszę
ań - 2008-01-08, 15:41
sylv napisał/a: | z taki podejściem rzeczywiście, trudno, żeby to się kiedykolwiek zmieniło.. | sylv ja nie prezentuję mojego podejścia tylko tłumaczę skąd to się bierze.
pozatym nikt tu chyba nie stwierdził, ze alkohol to samo zło. Wszystko jest dla ludzi rzecz jasna, tylko niestety są ludzie, którzy nieumiejętnie z tego korzystają raniąc przy tym innych. Za dużo znam takich przypadków by bagatelizować sprawę i sądzić, ze to jakiś margines
ale to, że ni piję wynika z zupełnie innych pobudek. i całkiem mi w to graj, ze dzieciaki nie będą mnie widzieć nigdy z alkoholem. Po prostu mi to pasuje i tyle.
Kitten - 2008-01-08, 16:05
A ja miałam szczęście - z domu wyniosłam kulturę picia :]. Popijam dla smaku, ostatnio coraz mniej (na diecie wegańskiej alkohol 2x mocniej 'bierze' ). Moje przyszłe dzieci na pewno nie zobaczą mnie pijanej - ale popijającą winko do świątecznego obiadu, owszem.
Alispo - 2008-01-08, 16:25
gosiabebe napisał/a: | zgadzam sie z sylv w 100 % |
ja tez.
[ Dodano: 2008-01-08, 16:33 ]
Kitten napisał/a: | A ja miałam szczęście - z domu wyniosłam kulturę picia :]. Popijam dla smaku, ostatnio coraz mniej (na diecie wegańskiej alkohol 2x mocniej 'bierze' ). Moje przyszłe dzieci na pewno nie zobaczą mnie pijanej - ale popijającą winko do świątecznego obiadu, owszem. |
a jakie znasz weganskie wina?ja ostatnio jedno znosne cenowo odkrylam,ale musze jeszcze podpytac znawce czy faktycznie jest ok,bo cena mnie dziwi.
huanita - 2008-01-08, 21:10
dodałam już punkt i poczułam ogromną władzę
ewatara - 2008-01-08, 21:40
huanita napisał/a: | dodałam już punkt i poczułam ogromną władzę |
nad kim ?
k.leee - 2008-01-09, 03:25
o wegetariańskim alkoholu można poczytac tu hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?p=67558#67558
Kamm - 2008-01-09, 07:51
martka napisał/a: | no jest to obsesja. ale myślę, że dotyczy tych, którzy w bliskim otoczeniu zetknęli się z problemem alkoholizmu. ja w ogóle nie znam tego ze swego 'podwórka' i mi się alko patologicznie nie kojarzy... |
.
sylv - 2008-01-09, 09:28
ań napisał/a: | z taki podejściem rzeczywiście, trudno, żeby to się kiedykolwiek zmieniło..
sylv ja nie prezentuję mojego podejścia tylko tłumaczę skąd to się bierze. |
ań, bynajmniej ni "piłam" do Ciebie, tylko skomentowałam podejście i pogląd pokutujący w naszym społeczeństwie.
ań napisał/a: | pozatym nikt tu chyba nie stwierdził, ze alkohol to samo zło. |
no z niektórych postów jakby to wynikało
ań napisał/a: | i całkiem mi w to graj, ze dzieciaki nie będą mnie widzieć nigdy z alkoholem. Po prostu mi to pasuje i tyle. |
no na pewno lepiej, żeby nie widziało w ogóle, niż drugą stronę medalu
|
|