| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Ogólne rozmowy - Z czego czerpiecie siły?
Humbak - 2008-10-25, 22:05 Temat postu: Z czego czerpiecie siły? Bardzo jestem ciekawa... może ten topik mnie czegoś nauczy...
Nie pytam o codzienne sytuacje - wtedy zazwyczaj mamy wiersze, cytaty, słodkie buźki dzieci...
Ale co w dni w które wszystko w Was siada i mówi że jesteście beznadziejni, a otoczenie wcale temu nie zaprzecza? Kiedy napada Was depresja, tak przynajmniej jest u mnie, w nosie mam cytaty i górnolotne teksty których potwierdzenia nie znajduję jak to mówi alcia 'w realu'
Jak sobie radzicie z takimi sytuacjami?
Przecież trzeba wstać i wziąć się do roboty...
Ewa - 2008-10-25, 22:11
| Cytat: | | Z czego czerpiecie siły? | Od męża. Jego brak fizyczny dołuje, ale obecność duchowa pomaga. Sił dodaje mi również spojrzenie na ostatnie 3 lata. Świadomość, że sobie poradziłam, choć kiedyś wydawało mi się, że najgorszą rzeczą jaka może mnie spotkać, to zostanie sam na sam ze wszystkim. Te 3 lata bardzo mnie wzmocniły, zmieniły i właśnie to dodaje sił.
ań - 2008-10-25, 22:24
ja często gęsto z muzyki
renka - 2008-10-25, 22:29
Ja chyba sama z siebie.
Moze dziwnie to brzmi, ale tak to przynajmniej ostatnio poczulam.
Ostatnie kilka tygodni mialam wlasnie pod plaszczem depresyjnym, naprawde rozne dziwne i chore mysli chodzily mi po glowie, ale jak juz czulam sie totalnie klapnieta, to wtedy powiedzialam sobie dobitnie naprawde wierzac w te slowa:"nie dam sie" i jakos poszlo... Czesto tez sama siebie opierniczam za uzalanie sie nad soba, bo na swiecie dzieja sie naprawde wielkie tragedie i ludzie sobie radza, a ja w koncu mam dwie sliczne zdrowe coreczki i sama tez jestem nienajgorsza przeciez babka, choc okrutnie naiwna... I tak zazwyczaj wlasnie sie zbieram po roznych stanach kryzysowych (a odkad zaszlam w pierwsza ciaze i zaczelo mnie sie odpowiedzialne zycie za zycie innych istot to stany owe sa bardzo czeste), bo obecnie nie mam zadnej osoby, przed ktora bym mogla sie otworzyc na maxa, zeby sobie choc troche ulzyc zalewajac ja swoimi zalami (nawet moja siostra, ktora chyba najbardziej zna moje najskrytsze mysli, nie ma dla mnie od dobrych kilku tygodni czasu, ale w sumie to dobrze, bo to znak, iz zaczela w koncu dbac o swoje zycie partnerskie)....
I ciagle mam w glowie, ze na swiecie sa dwie male istotki, ktore tak bardzo we mnie ufaja, skoro chcialy ze mna pozostac, ze nie moge zawiesc zarowno ich jak i siebie rezygnujac z ZYCIA poprzez pograzanie sie ciemnych dolach.
milka - 2008-10-25, 22:32
Oj tak, muzyka dużo daje. Ja akurat najwięcej czerpię z Bjork..
Czerpię z siły z piękna tego świata. Czasem warto się zatrzymać na chwilkę i spojrzeć bardziej świadomie na otaczający nas świat i dostrzec tą radość śpiewającego ptaka..albo piękno stokrotki
Czasem owszem są chwile, że jest jakoś tak ciężko, wszystko jest do kitu i bee i nie mogę zdobyć się na to co wyżej napisałam..ale świadomość, że już tego doświadczyłam, pozwala mi przetrwać, bo wiem, że znów to piękno dostrzegę
majaja - 2008-10-25, 22:35
1. Od męża, zdarzało się, że mnie wyśmiewał i stawiał na nogi.
2. Ze świadomości że najgorsze to już raczej było (mam nadzieję, bo więcej nie dam rady)
3. Kiedyś dawniej to z myśli, że zabić się to zawsze zdążę (abstrahując od tego, że to nie wcale takie proste)
4. Jak miałam 16 lat to obiecałam sobie, że nie dam się zgnoić, no i się nie dałam
Agnieszka - 2008-10-25, 22:39
nie wiem skąd, może też z siebie ale wiele wsparcia mam od: rodziny, przyjaciół, znajomych. Staram sie cieszyć drobnymi sprawami: pogodą, kolorem liści, piosenką itp.
Od wielu lat towarzyszy mi pewna myśl/sekwencja "nigdy nie jest tak źle, żeby gorzej być nie mogło"
bojster - 2008-10-25, 22:47 Temat postu: Re: Z czego czerpiecie siły? Chciałem coś napisać, ale... doczytałem w pierwszym poście że to kolejny topik skierowany wyłącznie do kobiet. Szkoda.
majaja - 2008-10-25, 22:48
Chociaż ja jestem generalnie z tych co to widzą światełko w tunelu czy szklankę to połowy pełną, ale jak mam dość to powtarzam sobie: że jak bóg zamyka drzwi to otwiera okno
ań - 2008-10-25, 22:53
bojster, Humbak pewnie odruchowo tak sformułowała, nie obrażaj się i pisz! ja zrobię edit u Humbaka, najwyżej mnie okrzyczy
| milka napisał/a: | | Ja akurat najwięcej czerpię z Bjork.. | ja też
| majaja napisał/a: | | 1. Od męża, zdarzało się, że mnie wyśmiewał i stawiał na nogi. | ot co mój jest generalnie moim trenerem dystansu do świata za co jestem Mu niezmiennie wdzięczna
kamma - 2008-10-25, 22:54
bojster, obudź w sobie kobietę
ja czerpię od bliskich mi osób: mojego nieślubnego i mojej przyjaciółki, która, choć daleko, jest mi siostrą. Często czytam pocieszające wątki na WD, zwłaszcza teksty dzieciaczków i te wszystkie ze śmiesznymi zdjęciami, filmami, stronami...
A czasem po prostu kładę się spać z postanowieniem, że po przebudzeniu będę inaczej patrzeć na świat i na siebie.
Bardzo pomogła mi depresja, z którą zmagałam się przez 7 głupich lat. Pomogła zrozumieć, że nie pozwolę sobie tak łatwo się poddać. Gdy sobie przypominam, jak bardzo bliska byłam krawędzi, w sobie znajduję siłę, żeby się w tamte rejony nigdy więcej nie zapuszczać.
Ostatnio doły prawie mnie nie łapią, jakiś dobry okres w moim życiu nastał. Napawam się nim i magazynuję te pozytywne wibracje na wypadek gdyby gorsze dni czyhały za rogiem.
[ Dodano: 2008-10-25, 23:56 ]
Aha, i jeszcze pogaduchy na gg z bliższymi i dalszymi wegedzieciakowcami
To nie jest wazeliniarstwo!!!
renka - 2008-10-25, 22:57 Temat postu: Re: Z czego czerpiecie siły?
| bojster napisał/a: | | Chciałem coś napisać, ale... doczytałem w pierwszym poście że to kolejny topik skierowany wyłącznie do kobiet. Szkoda. |
Eeee, ja tam niczego nie zauwazylam. Nawet forma jezykowa jest zrocona do obu plci...
Ale moze mam cos z oczami
Tak wiec wypowiadaj sie smialo
O, doczytalam, ze ań zedytowala, wiec dlatego pewnie nic takiego nie dostrzeglam
Humbak - 2008-10-25, 23:10
bojster, ja odruchowo tak seksistowko pojechałam... | majaja napisał/a: | | zabić się to zawsze zdążę | no tekst roku... | kamma napisał/a: | | mojej przyjaciółki, która, choć daleko, jest mi siostrą | a o tym coś akurat wiem... gdyby nie pewna osoba to chyba bym nie raz po ścianach chodziła... gdyby jeszcze rozmowy telefoniczne tańsze były...
dzięki ogromne za taki fajny odzew!
[ Dodano: 2008-10-26, 00:12 ]
| renka napisał/a: | | Czesto tez sama siebie opierniczam za uzalanie sie nad soba | ja często słyszę 'weź się do roboty'... można znienawidzieć
majaja - 2008-10-25, 23:12
| Humbak napisał/a: | majaja napisał/a:
zabić się to zawsze zdążę
no tekst roku... |
ważne, że działało
Lily - 2008-10-25, 23:14
| majaja napisał/a: | | ważne, że działało | ale to jest fakt, że zdążysz - przy czym gdybyś to zrobiła, to już nie byłoby odwrotu
Lem kiedyś opowiadał, że miał przyjaciela, który mówił, że tylko myśl o samobójstwie podtrzymuje go przy życiu.
Humbak - 2008-10-25, 23:15
| kamma napisał/a: | | czasem po prostu kładę się spać z postanowieniem, że po przebudzeniu będę inaczej patrzeć na świat i na siebie | kammo, to bardzo cenne dziękuję!
ja często powtarzam sobie 'nie to nie bez łaski sama sobie poradzę' i wtedy ruszam z kopyta... ale nie zawsze sobie radzę... i jak ktoś dokopie to jest nieciekawie...
[ Dodano: 2008-10-26, 00:17 ]
| Lily napisał/a: | | Lem kiedyś opowiadał, że miał przyjaciela, który mówił, że tylko myśl o samobójstwie podtrzymuje go przy życiu. | Lily coś w tym jest zapamiętam, cudne!
renka - 2008-10-25, 23:32
| Humbak napisał/a: |
[ Dodano: 2008-10-26, 00:12 ]
| renka napisał/a: | | Czesto tez sama siebie opierniczam za uzalanie sie nad soba | ja często słyszę 'weź się do roboty'... można znienawidzieć |
Dlatego ja napisalam, ze sama siebie opierniczam, jak ktos to robi to mnie trafia... Jezeli uzalam sie nad soba komus to mimowolnie wymagam, zeby okazywal jakas krztyne empatii
majaja - 2008-10-25, 23:34
| Lily napisał/a: | | Lem kiedyś opowiadał, że miał przyjaciela, który mówił, że tylko myśl o samobójstwie podtrzymuje go przy życiu. |
No przecciez mówię, że to działa | Lily napisał/a: | | ale to jest fakt, że zdążysz - przy czym gdybyś to zrobiła, to już nie byłoby odwrotu |
Czytałam kiedyś o facecie, który dostał tzw. nagrodę Darwina za liczne próby samobójcze - strzelał do siebie - kula przeszła bokiem mózgu, wieszał się - urwał się hak i uszkodził sobie kręgosłup itd, z tego co pamiętam tych prób było więcej, a w efekcie faktycznie zaczął mieć powód by się zabić. Trzeba mieć trochę szczęścia by zabić się skutecznie i bez mega męczarni, albo samozaparcia i trochę wiedzy. Facet przyjaciółki kiedyś mi wyłuszczał skuteczne sposoby, ale nie przekażę dalej
bojster - 2008-10-25, 23:39
| majaja napisał/a: | | Czytałam kiedyś o facecie, który dostał tzw. nagrodę Darwina za liczne próby samobójcze - strzelał do siebie - kula przeszła bokiem mózgu, wieszał się - urwał się hak i uszkodził sobie kręgosłup itd, z tego co pamiętam tych prób było więcej, a w efekcie faktycznie zaczął mieć powód by się zabić. |
A to przypadkiem nie ten co w końcu zmarł ma zapalenie płuc po nieudanej próbie utopienia się?
Ja wielokrotnie myślałem o samobójstwie, ale zawsze byłem zbyt ciekaw co będzie dalej... no i tak się to ciągnie nadal...
Tobayashi - 2008-10-26, 00:00
Ja sobie kiedyś mocno postanowiłam (=zaprogramowałam się), że choćby nie wiem co, zawsze sobie poradzę. Zapomniałam trochę wtedy uściślić, że "z łatwością sobie poradzę", bo efekt jest taki, że czasem to radzenie za dużo kosztuje . Poza tym wsparcie dają mi dwaj wyjątkowi przyjaciele (choć moją siostrzaną duszę wywiało daleko i mamy sporadyczny kontakt) i czwerpię ją z filozofii buddyjskiej - bez niej nic nie trzyma się kupy. Na co dzień power'u daje mi yerba mate i ćwiczenia (choć tego mam za mało). Staram się także, wbrew wpojonym mi tendencjom smuciarskim, liczyć swoje błogosławieństwa lub też powody do mruczenia, jak kto woli i dbać, by widzieć je wszystkie
renka - 2008-10-26, 00:02
Mnie bardziej niz mysli samobojcze przeraza mysl, ze moge umrzec w kazdej chwili z niespodziewanych powodow (czy to jakas choroba, czy jakis wypadek). Jakas obsesje mam normalnie na tym punkcie ostatnio i paniczny strach mnie wowczas ogarnia, co bedzie, jak mnie nie bedzie (tu najbardziej mysle wowczas o dzieciach)...?
Ale to taki OT odnosnie smierci.
Ja przez jakis czas probowalam praktykowac to co pisala kamma, ale u mnie to dzialalo zawsze na krotka meta, bo czasami jak sie przebudzalam, to wystarczylo, zeby Ronka przebudzila sie z fochem, pozniej bieganie za dzieciaczkami po pokoju, zeby je poubierac etc., wiec cala zapocona i umeczona juz z samego rana jakos nie umialam sie pozytywnie nastroic do reszty dnia...
Humbak - 2008-10-26, 00:25
| bojster napisał/a: | | ale zawsze byłem zbyt ciekaw co będzie dalej... | hehe... jak będzie mi smutno to sobie przypomnę | renka napisał/a: | | ale u mnie to dzialalo zawsze na krotka meta | u mnie też, zawsze się znajdzie ktoś kto sprowadzi mnie na ziemię... ale jutro też jest dzień
malva - 2008-10-26, 05:54
jak jez juz mi bardzo ciezko to powtarzam ze "no tak jest ciezko,ale nikt nie obiecywał ze bedzie łatwo" oraz
ze "rzeczy łatwe sa dla mniej zdolnych"
ale tez duzo spaceruję od czerwca mam psa i od niego czerpie siły najwiecej opieram glowe o jej głowe bo to suka i galop mysli sie uspokaja, zreszta odkad ją mam to przestałam krzyczec na dziecko i sie uspokoiłam -ona sie mnie bała jak krzyczałam bo to pies po przejsciach
i to ze ta sunia mnie tak kocha o jest dla mnie siła, bałam sie ją wziaść bo ze chora niegrzeczna i same kłopoty mial byc a to jedna z najlepszych dezycji w moim zyciu
powyzsze to żródła siły nie płynace od innych ludzi (warto takie w zapasie miec)
wiec jesli chodzi o ludzi to:
siły czerpie od mojej córki z przytulenia idą ,od mojej mamy i mojego taty,siostry i mojego przyjaciela,dzieki zejestescie
olgasza - 2008-10-26, 07:15
moja znajoma miala kiedys sposob na depreche - wypisywanie sobie na kartce imion przyjaciol i bliskich znajomych ( a miala ich sporo, bo to niesamowicie ciepla i przyjazna kobieta byla). W miare jak kartka sie zapelniala, jej chandra znikala.
U mnie sie to srednio sprawdza. Jak mam dola, to pomaga mi mysl, ze nic, nawet najwiekszy smutek nie trwa wiecznie i ze po burzy zawsze przychodzi slonce i ze za kilka lat sie bede z tego smiac i takie tam, bo to prawda;-)
| Agnieszka napisał/a: | | Od wielu lat towarzyszy mi pewna myśl/sekwencja "nigdy nie jest tak źle, żeby gorzej być nie mogło" |
i jeszcze: "co mnie nie zabija, to mnie wzmacnia"
ań - 2008-10-26, 08:09
| renka napisał/a: | Eeee, ja tam niczego nie zauwazylam. Nawet forma jezykowa jest zrocona do obu plci...
Ale moze mam cos z oczami | renka, bo zrobiłam edit w tym 1 poście, a był zwrócony do kobiet wcześniej.
| kamma napisał/a: | | bojster, obudź w sobie kobietę |
kamma - 2008-10-26, 08:09
| bojster napisał/a: |
Ja wielokrotnie myślałem o samobójstwie, ale zawsze byłem zbyt ciekaw co będzie dalej. |
Zapewne to sprawiło, że ciągle żyję. Kiedyś czułam, że moje życie jest tak bezsensowne, że jedynym logicznym krokiem byłoby je zakończyć. I ta myśl dała mi siłę. Pomyślałam: "Jak to, do cholery, możliwe?! Kiedyś było zupełnie inaczej!" I postanowiłam zatroszczyć się o najważniejszą osobę w moim życiu - mnie. Zalatuje egocentryzmem? Wierzę, że rozumiecie
Karolina - 2008-10-26, 08:15
Bardzo ciekawy ten temat
Jak mam dołek to zazwyczaj bardzo potrzebuję samotności. To jest czas na autorefelksję, myślenie o tym co jest nie tak, co trzeba zmienic. Nie szukam od razu rzeczy, które mnie pocieszą. Raczej przeżywam ten stan i wsłuchuję się w siebie o co chodzi. Zastanawiam się co można zmieni, ulepszyc w codziennym zyciu.
Nie ma co uciekac od taki smętnych emocji, one przychodzą aby coś nam uświadomic. Nasza dusza przychodzi do nas na spotkanie i rozmowę, potrzebne jest wyciszenie, czasem trzeba popłakac, pocierpiec. Odsunąc się na chwilę od rzeczywistości i poszuka w sobie pytań i odpowiedzi.
Na mnie działa, po takim smęcie znów się coś fajnego wyłania. Nie ma co zagłuszac tego wewnętrznego głosu, bo on nas prowadzi przez życie.
milka - 2008-10-26, 11:53
| kamma napisał/a: | I postanowiłam zatroszczyć się o najważniejszą osobę w moim życiu - mnie. Zalatuje egocentryzmem? Wierzę, że rozumiecie |
Rozumiemy i to bardzo dobrze, to jest najważniejsze tak naprawdę..jeżeli nam samym będzie dobrze ze sobą, to otworzymy się na innych, mniej rzeczy wyprowadzi nas z równowagi To taka mądrość, pewnie jakaś książkowa..już nie wiem, za dużo ich czytam.. ale jakże prawdziwa
daria - 2008-10-26, 11:55
dla mnie najważniejszym motorem napędzającym mnie do życia jest...
moje życie, które zaraz po urodzeniu prawie mi zabrano
a skoro jednak mi je zwrócono, to znaczy, że powinnam je szanować i o nie dbać
to daje mi siłę by żyć i wierzyć że będzie dobrze
wiosna - 2008-10-26, 13:26
ciekawy temat, dla mnie bardzo osobisty. Chyba trudno jest znaleźć 'metodę', bo zależy ona od tego, jak jest trudno.
mi na wiele smutniejszych dni pomaga praca. Nie chodzi mi o pracę zawodową, bo mnie przynajmniej zwykle to odpycha (bywam czasem w nastroju, kiedy nic absolutni enie chcę robić, i to nierobienie jeszcze bardziej pogarsza całą sprawę). Wtedy dobrym jest wzięcie się. Wzięcie się za cokolwiek. Zwykle kiedy widzę efekty pracy, humor się poprawia i wyrywam się ze stanu stagnacji, w której jest źle.
z tym, że to dotyczy zwykłych 'gorszych dni' - nie żadnego trudnego okresu, kopniaka od życia czy od ludzi. Przy stracie kogoś bliskiego, co jest chyba najtrudniejszym doświadczeniem, człowiek znajduje chyba w sobie znacznie więcej sił, niż kiedykolwiek przypuszczał, że ma. Zresztą - patrząc z perspektywy doświadczeń tak trudnych, inne od razu wyglądają jaśniej. I to też pomaga - uświadomienie sobie, że nie jest najgorzej.
ja również jestem zdania, że po nocy przychodzi świt, jakkolwiek długa i ciemna noc by to nie była.
czerpię też ogrom siły od moich zwierząt - psów i koni. (pewnie czerpałabym oteż od dzieci, ale dzieci nie mam) I to one powodują, że chcę (czasem po prostu że muszę) wstać i się nimi zająć, i choćby wyjście na spacer powoduje oderwanie się od problemów, wrócenie do życia.
prawie wszystkie moje zwierzęta są odratowane, po przejściach. I to także daje ogrom siły - spojrzenie na nie, jakie dziś są szczęśliwe, bezpieczne. Świadomość, że ja im to daję i ja jestem im tak bardzo potrzebna daje mi naprawdę dużo.
być może jestem nieco zafiksowana na punkcie zwierząt, ale chyba chodzi po prostu o bardzo ważną część życia.
słońca życzę!
kamma - 2008-10-26, 15:12
| wiosna napisał/a: |
być może jestem nieco zafiksowana na punkcie zwierząt, ale chyba chodzi po prostu o bardzo ważną część życia. |
Jest naukowo udowodnione, że towarzystwo zwierząt wiąże się z szerokim wachlarzem korzyści dla właścicieli. Od lepszego samopoczucia począwszy do mniejszej zachorowalności na różne ciężkie choroby (depresja, nowotwory!!!), większa odporność na stres.... Można wymieniać bez końca (Źródło: Serpell "W towarzystwie zwierząt").
Tobayashi - 2008-10-26, 19:54
| Karolina napisał/a: |
. Nie ma co zagłuszac tego wewnętrznego głosu, bo on nas prowadzi przez życie. |
Święta racja. Jak czujemy, że coś jest nie tak, to coś jest nie tak. Trzeba przerobić. To jest ciągła praca nad sobą, ciągłe poznawanie siebie
Capricorn - 2008-10-26, 20:01
ja - niestety - siłę czerpię z przekonania, że nikt mnie nie zastąpi.
malva - 2008-10-26, 20:20
| Capricorn napisał/a: | ja - niestety - siłę czerpię z przekonania, że nikt mnie nie zastąpi. |
he mimo wszytko fajna motywacja ,ja mam czesto doly ze jestem do niczego i ..wszyscy moga mnie zastapic
ewatara - 2008-10-26, 21:34
| renka napisał/a: | Ja chyba sama z siebie.
Moze dziwnie to brzmi, ale tak to przynajmniej ostatnio poczulam.
Ostatnie kilka tygodni mialam wlasnie pod plaszczem depresyjnym, naprawde rozne dziwne i chore mysli chodzily mi po glowie, ale jak juz czulam sie totalnie klapnieta, to wtedy powiedzialam sobie dobitnie naprawde wierzac w te slowa:"nie dam sie" i jakos poszlo... Czesto tez sama siebie opierniczam za uzalanie sie nad soba, bo na swiecie dzieja sie naprawde wielkie tragedie i ludzie sobie radza, a ja w koncu mam dwie sliczne zdrowe coreczki i sama tez jestem nienajgorsza przeciez babka, choc okrutnie naiwna... I tak zazwyczaj wlasnie sie zbieram po roznych stanach kryzysowych (a odkad zaszlam w pierwsza ciaze i zaczelo mnie sie odpowiedzialne zycie za zycie innych istot to stany owe sa bardzo czeste | o ... to ja bym napisała dokładnie to samo z różnicą, że córeczkę mam jedą, ale siły czerpiemy Renka chyba podobnie bardzo.
Kiedyś kiedy miałam jeszcze zwierzęta to one dawały mi powera, teraz ich nie mam i jakoś energi też mniej.
Podoba mi się też wypowiedź Karoliny, fajne, mądre i godne przemyslenia
Jagula - 2008-10-26, 21:34
może to i dziwne ale jak nie potrafię już sobie radzić z sobą muszę najpierw trochę się powyżywać nad moim W. potem sobie uświadamiam,że jest już źle no i pora coś zrobić najczęściej : analiza sytuacji i wmówienie sobie,że musi być lepiej i wystarczy przeczekać (afirmuję sobie konieczne rzeczy i czekam ) nawet trochę poużalam się nad sobą a potem uświadamiam,że przecież nie jest najgorzej, bywają gorsze sytuacje i w końcu wiele takich mam już za sobą....
czasami z kimś popiszę, pogadam lub pomilczę...a czasami faktycznie trzeba spokojnie przeczekać...
a z tymi samobójstwami- no właśnie- nie dowiedziałabym się nigdy co będzie dalej
bajaderka - 2008-10-27, 00:05
Humbak, nie wiem czy pamiętasz jak Ci kiedyś napisałam ten tekst o moich Kulach Miłości, wiersz Dotykam Miłością Ciebie......
tylko żebym mogła Ciebie dotknąć tą miłością sama muszę tą miłość poczuć w sobie, dać sobie...wiesz o co mi chodzi....to uczucie, że jestem we właściwym miejscu, podążam dobrą drogą i wiem co chcę osiągnąć....co wcale nie jest proste...
zatem czerpię siłę z
mojej miłości do siebie
z miłości mojego męża do mnie
z mojej miłości do dzieci
z moich marzeń
ostatnio z dżwięków wydobywających się z mis tybetańskich
z poczucia że mam bratnie dusze na tym padole
Humbak - 2008-10-27, 00:27
bajaderko, to trochę tak jak ja, chyba nawet to Ty mnie tego nauczyłaś... Najgorzej jednak gdy się zapomina... to takie trochę dziwne rozdwojenie... patrzeć na siebie widzieć że to ja i nie móc dtej siebie otknąć, złapać choć stoi przede mną... nawet czuć, zdawać sobie sprawę ale tęsknić i nie móc się połączyć ztym kim się naprawdę jest...
To niezwykłe ile ten wątek wnosi do tego co widzę i wiem, bardzo wszystkim dziękuję za szczerość
mizumo - 2008-10-27, 07:57
Mnie ostatnio tej wewnętrznej siły zaczyna brakować... jestem zbyt przytłoczona tym wszystkim co się dzieje... .
Co mi daje siły? Medytacja. Kompletne wyciszenie umysłu. I wiara, że w końcu będzie lepiej
rebTewje - 2008-10-27, 08:22
| Capricorn napisał/a: | ja - niestety - siłę czerpię z przekonania, że nikt mnie nie zastąpi. |
też tak mam zwłaszcza jeśli idzie o motywacje do utruwania życia tym, co utruwają życie zwierzętom.
ponadto kumbinuję sobie, że życie trwa dość krótko, i póki się żyje, warto choćby spróbować coś zmienić na lepsze. jak w tym buddyjskim kawałku: "dopóki trwa przestrzeń i dopóki pozostają czujące istoty, obym trwał i ja by rozpraszać nędzę świata". dlatego nie wybieram się do trumny póki co, poleżeć w niej z pewnością zdążę, a tym czasem trzeba grać w tę grę, by coś ważnego ugrać; znaleźć jakiemuś psu czy kotu dom, wysterylizować dziką kotkę, donieść na policję że cyrk ma w dupie prawo ( hxxp://www.calisia.pl/articles/2969cyrk-amie-prawo ), popularyzować wege-dietę i na milion innych sposobów zmniejszać sumę bólu i cierpienia, zwiększając bilans radości i szczęścia.
z drugiej mani ostatnio bardziej niż kiedykolwiek dosięga mnie myśl, że najważniejsza robota, jaką mam do wykonania, to spędzać max czasu z Natką, tak, by wyszła na dobrego małpoluda; by rodzicielskiego wirusa wege-proanimal-wariactwa (bądź jakiegokolwiek inszego, kompatybilnego etycznie) chciała kontynuować i rozwijać. Wiecznie żył nie będę przecież
pałer mam też od Melci, zwłaszcza kiedy mam doła, nie ma lepsiejszego przyjaciela i wspieracza od żony mej
rzecz ostatnia: ksiunżki! wsysa mnie to falami, wtedy się wyłączam na dłużej i nie mam żadnych potrzeb towarzyskich ni społecznych. pewnie ładuję wtedy wszystkie ważne historie, które w czasach inflacji wartości pomagają usensowniać kolejne dni, tygodnie, miesiące i tym podobne jednostki miary upływu czasu
puszczyk - 2008-10-27, 08:36
Humbak, dzięki z a ten wątek. Fajnych ludzi tu można spotkać...
malva - 2008-10-27, 09:44
| puszczyk napisał/a: | | Humbak, dzięki z a ten wątek. Fajnych ludzi tu można spotkać... |
dokładnie to i dla mnie bardzo ważny wątek
kofi - 2008-10-27, 10:55
| mizumo napisał/a: | | Medytacja. Kompletne wyciszenie umysłu. |
Bardzo bym chciała się tego nauczyć. Niestety nie potrafię.
Ja czasami muszę sobie ryknąć porządnie, najlepiej gdzieś w łazience w piwnicy i to mnie oczyszcza i zmienia optykę troszkę.
Poza tym myślę sobie, że w gruncie rzeczy to jestem szczęściarą, bo mam tylu ludzi, o których wiem, że mnie kochają i ja ich kocham i to tak dobrze ich mieć.
No i ten optymizm Berty, która wiecznie merda ogonem , nawet jak siedzi, albo leży, wystarczy na nią spojrzeć.
Malati - 2008-10-27, 11:09
Czepię siłę od mojego męża,który pokazuje mi że moje reakcje są często przesadzone i nie jest tak zle i beznadziejnie jak się mi wydaje.
Ponadto wiara ,modlitwa wszelka praktyka duchowa to dla mnie podstawa.Bez tego bym sie rozsypała
W gorszych momentach cofam się myślami wstecz i przypominam sobie ile juz udało mi się osiągnąć a co najistotniejsze ile zmienić w sobie na lepsze.
Nieodzownym zródłem sił są przyjaciele,moja mama,mój syn.
Zawsze kiedy spotyka mnie jakaś trudna sytuacja staram sie pamietać że wszystko ma swój sens i cel.Staram się dostrzeć ten "odgórny przekaz" i iść dalej
Humbak - 2008-10-27, 11:15
| puszczyk napisał/a: | | dzięki z a ten wątek | Już od długiego czasu był mi potrzebny | mizumo napisał/a: | | Kompletne wyciszenie umysłu. | ponoć tylko w ciszy można odnaleźc siebie - kilka razy mi się to udało, polecam Może i tym razem...
rosa - 2008-10-27, 11:50
ja czasami miałam takie doły że nie pomagało nic, niemąż już nie miał do mnie cierpliwości, poza tym musiał pracować, a ja się nie mogłam pozbierać. na szczęście to było dawno i nie pamiętam. dzieci też nie, a jeżeli nawet to wybaczyły.
wszystko tak strasznie przeżywam, jak płaczę to potop, jak się śmieję to mało się nie posikam.
a siłę czerpię z marzeń, inaczej byłoby po mnie
i z tego, że na przekór wszystkim którzy we mnie nie wierzyli już prawie mi się udało odchować dzieci. a dla mnie bycie matką nie jest łatwe.
Flippi - 2008-10-27, 18:48
Fajny wątek, popieram
Ja czerpię siłę z moich grup wsparcia we Wspólnotach 12-krokowych. I z modlitwy. Mam wrażenie ostatnio, że we mnie siły nie ma ani krztyny, jest tylko pustka... A jak wiadomo, i Salomon...
rosa - 2008-10-28, 13:51
jeżeli mąż albo dzieci są źródłem frustracji, to trudno z nich czerpać siłę do życia, trzeba szukać czegoś innego
może napiszę banał, ale posiadanie hobby pomaga. jakiegokolwiek, bo naprawdę nie święci garnki lepią
poczucie humoru z dobrą dawką autoironii też pozwala nabrać dystansu
wyjście z domu, tam gdzie się lubi, jedni wolą las, inni disco
porządne fizyczne zmęczenie (może być seksem, albo jak tosiek poleca - roboty gospodarskie)
kofi - 2008-10-28, 13:55
| rosa napisał/a: | | porządne fizyczne zmęczenie (może być seksem) |
No, ale z kim, jak mąż wkurza.
Zostają roboty gospodarskie i niestety na mnie to niestety działa. Jak mam czysto w domu, znaczy, że żyję w stresie.
milka - 2008-10-29, 00:24
| rosa napisał/a: | | wszystko tak strasznie przeżywam, jak płaczę to potop, jak się śmieję to mało się nie posikam. |
..jakie to znajome..
kofi, to szukaj i jeszcze raz szukaj, bo warto.
Tak odnośnie lasu, to ja na przykład tak mam, że jak jestem tu, a tu nie mam możliwości pójść do "porządnego" lasu, po dwóch miesiącach zaczynam wariować i czuć jego brak..pojadę do Polski, odwiedzę mój las, "naładuję" się i już jest ok. Dziwne ale prawdziwe..
Wyciszanie też bardzo polecam, można się zdziwić jak organizm z nami "rozmawia", kiedy wreszcie się wyciszymy i znajdziemy dla niego czas
Mala_Mi - 2008-10-29, 08:18
| czarna96 napisał/a: | | Zawsze kiedy spotyka mnie jakaś trudna sytuacja staram sie pamietać że wszystko ma swój sens i cel.Staram się dostrzeć ten "odgórny przekaz" i iść dalej |
O tak, mi też to pomaga. Wierzę, że wszystko, co nas spotyka, służy w ostatecznym rozrachunku naszemu dobru, nawet jeśli na początku wygląda beznadziejnie.
Amanii - 2008-10-29, 09:43
| majaja napisał/a: | | Od męża, zdarzało się, że mnie wyśmiewał i stawiał na nogi. |
Miałam takiego przyjaciela. Największy mój problem potrafił zbagatelizować, co sprawiało że sama zaczynałam na niego patrzeć jakoś bardziej optymistycznie. No i nigdy się nade mną nie rozczulał, tylko opieprzał, żebym wzięła się w garść. Szkoda że już go nie ma ze mną
| ań napisał/a: | | ja często gęsto z muzyki |
to podstawa! mam swój repertuar na różne nastroje, któy niekiedy różnych ludzi dziwi zwłaszcza to, że pod hasłem "relaksujące" mam Marylina Mansona "Fight Song" ale to też zależy od dnia, bo czasem relaksują mnie "smuty", a czasem agresywne na*****nie za przeproszeniem Natomiast siłę czerpie z kawałków które mają mądry tekst, pasujący akurat do sytuacju, która mnie siły pozbawiła.
Jak mieszkałam jeszcze na tzw "zadupiu" to czerpałam wielką siłę z samotnego spaceru po lesie i oglądania tych wszystkich kwiatków, pszczółek itp itd Samotnego, bo mój chłop dostawał szału jak podczas spaceru przystawałam po raz 14131489 pod jakimś krzaczkiem i mówiłam "popatrz jakie piękne". A jak szłam sama to mogłam się zrelaksować i naładować i zachwycać każdym detalem do woli
rosa - 2008-10-29, 10:05
spacery w zimie, to było cudne
najpierw ubieram siebie, kurka i buty, czapka i rękawiczki do kieszeni
pies + wózek na dół. pies pilnuje wózka.
potem starsze dziecko na gotowo i na klatkę schodową co by się nie zgrzało
pot cieknie mi po plecach
młodsze dziecko wbijam w kombinezon
siatka na zakupy, klucze, zamykam drzwi
wychodzimy
jestem cała mokra
nie, nie bierzemy rowerka - to do starszego dziecka
dobrze że do lasu tylko 10 min i dzieci w miarę spokojne, bo inaczej byśmy zwariowali
nie ważne, deszcz, mróz, śnieg. codzienny spacer musi być, bo co najważniejsze zajmuje co najmniej 2 godziny
ale relaks
DagaM - 2008-10-29, 10:26
rosa, genialnie opisałaś wyjście z domu z dwójką dzieci i PSEM (bo przecież lekko nie może być)!
Od razu przypomniały mi się czasy, gdy miałam pod swoją opieką dodatkowo bratanicę, do tego jeszcze psa brata (bo mi go żal było, że sam będzie siedział w domu u bratostwa ), tak więc była dwójka dzieci, dwa psy i wieczne szukanie po mieszkaniu wszystkich rzeczy potrzebnych do wyjścia. Czasami zdarzały się sytuacje, że jedno płacze, drugie płacze, psy szczekają, mnie głowa boli od braku snu, pot leje się po plecach, nic tylko strzelić sobie kulkę w łeb. A gdy już się udało spakować całą "ekipę", leciałam do parku w nadziei, że dzieci zasną, co czasem zdarzało się, a ja w tym czasie kładłam się na ławce, jak jakiś lump i tez drzemałam.
Teraz juz nie jest tak ciężko, ale musze pilnować, żeby się wysypiać, bo jak nie, nerwy szybko mi puszczają
Humbaczku, trzymaj się
Karolina - 2008-10-29, 11:26
Ciekawe, ze jeszcze nikt nie pisał o zakupach
Humbak - 2008-10-29, 11:42
| DagaM napisał/a: | | trzymaj się | spoko spoko
ale z takich wątków ciekawych rzeczy można się o ludziach dowiedzieć
dżo - 2008-10-29, 13:17
| Karolina napisał/a: | | Ciekawe, ze jeszcze nikt nie pisał o zakupach |
bo one wyczerpują a nie dodają sił , dla mnie zakupy to kara,
a świat przyjmuję tak jak Mala_Mi, bo
| Mala_Mi napisał/a: | | Wierzę, że wszystko, co nas spotyka, służy w ostatecznym rozrachunku naszemu dobru, nawet jeśli na początku wygląda beznadziejnie. | ,
w ostateczności idę wyeksplatowac się fizycznie - pobiegać, poćwiczyć,
rosa - 2008-10-29, 13:37
| dżo napisał/a: | | Karolina napisał/a: | | Ciekawe, ze jeszcze nikt nie pisał o zakupach |
bo one wyczerpują a nie dodają sił , dla mnie zakupy to kara |
mam tak samo. wyjątek to: księgarnia i tani ciuch z polówki na bazarku
moja babcia miała teorię że wszelkie depresje się biorą z bezczynności. może coś w tym jest
DagaM - 2008-10-29, 13:55
| Karolina napisał/a: | Ciekawe, ze jeszcze nikt nie pisał o zakupach | ale o czym Ty piszesz?! Moje zakupy ograniczają się do kupienia warzyw i owoców w warzywniaku. Ktoś mógłby powiedzieć, że wegetuję, ale mi to wystarcza. Raz na kilka tygodni mąż zabiera mnie na dobrą kawę z dużą ilością pianki, mniam, mniam (nie po wegańsku, ale mnie ta kawa leczy ze stanów przygnębienia)
Czasem w weekendy można nas spotkać w Empiku. Jest to dla nas mega wypas. Robimy tak, że jedziemy tuż przed czasem drzemki Niny, przyjeżdżamy, Nina albo już śpi, albo jeździmy z nią po podziemnym parkingu (tam jest kostka Bauma, więc jeżdżąc wózkiem są super drgania, które usypiają Ninę). Jak tylko Nina zamknie oczy, biegiem lecimy do Empiku, bierzemy książki, gazety, rozkładamy sie na kanapach i czytamy sobie. Dla nas jest to bardzo relaksujące, wyjątkowo dobrze odpoczywamy od obowiązku zajmowania się dzieckiem. Człowiek na tą godzinę, czasem 1,5 -rej jest w innym świecie
Zgadzam się tez z rosą, że bardzo pomaga posiadanie własnego hobby. Własnie wróciłysmy z placu zabaw (poznałam tam kilka super mamusiek) i rozmawiałysmy o tym, że problemem przy zajmowaniu się dziećmi jest najzwyczajniej "zmęczenie materiału" i że mało staramy się, aby zadbać o czas tylko dla siebie. Często jest tak, że mężowie są nawet chętni zająć się dziećmi, ale to my, Matki Polki, mamy poczucie winy, że wychodząc z domu, jakby porzucamy własne dzieci.
Po raz kolejny raz przekonuję się, że schemat jest bardzo prosty - dobre samopoczucie matki = grzeczne dziecko. Trzeba zadbać o siebie, o własną psychikę!
elenka - 2008-10-29, 14:02
| DagaM napisał/a: | Własnie wróciłysmy z placu zabaw (poznałam tam kilka super mamusiek) i rozmawiałysmy o tym, że problemem przy zajmowaniu się dziećmi jest najzwyczajniej "zmęczenie materiału" i że mało staramy się, aby zadbać o czas tylko dla siebie. Często jest tak, że mężowie są nawet chętni zająć się dziećmi, ale to my, Matki Polki, mamy poczucie winy, że wychodząc z domu, jakby porzucamy własne dzieci.
Po raz kolejny raz przekonuję się, że schemat jest bardzo prosty - dobre samopoczucie matki = grzeczne dziecko. Trzeba zadbać o siebie, o własną psychikę! |
Fajna odezwa do narodu Daga
Zgadzam się z Tobą w 10000000%
U mnie sezon ślubowy dobiegł końca i od listopada zabieram się za decoupage, a co
DagaM - 2008-10-29, 14:06
He, he
| elenka napisał/a: | U mnie sezon ślubowy dobiegł końca i od listopada zabieram się za decoupage, a co | ja tez od listopada wdrażam swoje hobby w życie elenka, a co robisz w decoupage'u?
dżo - 2008-10-29, 14:09
| DagaM napisał/a: | | ja tez od listopada wdrażam swoje hobby w życie |
DagaM, a co to będzie?
elenka - 2008-10-29, 14:14
| DagaM napisał/a: | | elenka[/b], a co robisz w decoupage'u? |
Do tej pory, czyli przed urodzeniem Krzyśka jeszcze t ozrobiłam podkładki pod kupki 3 zestawy, lusterko drewanine z Ikeii i jedną ozdobę na święta, więc niezbyt dużo, ale bardzo mi się to podoba i mam wszystkie materiały.
Nastawiam się na drewniane kolczyki i bransoletki i pojemniki po mleku będe ozdabiać
DagaM - 2008-10-29, 14:19
elenka, super!
dżo, możesz się domyśleć ... na wiosnę chcę znowu przebiec półmaraton
bojster - 2008-10-29, 14:20
| elenka napisał/a: | | podkładki pod kupki 3 zestawy |
Chodzi o jakieś mini-nocniki, czy takie do zbierania kupek po psach?
DagaM - 2008-10-29, 14:21
| bojster napisał/a: | | elenka napisał/a: | | podkładki pod kupki 3 zestawy |
Chodzi o jakieś mini-nocniki, czy takie do zbierania kupek po psach? | Ha, ha, ha!
dżo - 2008-10-29, 14:22
| DagaM napisał/a: | | na wiosnę chcę znowu przebiec półmaraton |
DagaM, szczęściaro , mi może w 2010 r. się uda
Lily - 2008-10-29, 14:23
bojster, Ty potfoże
DagaM - 2008-10-29, 14:29
dżo, trzymam kciuki Znam dziewczynę, która wróciła do biegania 2 miesiące po porodzie, ale to wszystko zależy od tego jakie się trafi dziecko. Ja tez już wcześniej rozpoczynałam treningi, ale byłam tak zmęczona ciągłym niedosypianiem w nocy, że stwierdziłam, że mija się to z celem.
Najważniejsze jest, żeby zaspokoić swoje podstawowe potrzeby (posiłek, sen, kąpiel, seks (?) , z tym ostatnim żartowałam, ha, ha, ha! ) chociaż w wersji minimalnej , wtedy można pomyśleć o hobby.
Flippi - 2008-10-30, 11:35
| Karolina napisał/a: | Ciekawe, ze jeszcze nikt nie pisał o zakupach |
Zakupy byłyby fajne, gdyby nie brak kasy... Wydanie bez koniecznej potrzeby sumy większej niż 10 zł napawa mnie raczej przerażeniem pt. "co ja zrobiłam?!"
Oczywiście mam na myśli zakupy niewymuszone potrzebą (MUSZĘ kupić buty na zimę, tanie, nieskórzane i w miarę po ludzku wyglądające - koszmar ). Bo gdyby tak mieć 1000PLN z przeznaczeniem na drobne wydatki...
Ale fakt, czasem nabycie fajnego ciucha w second-handzie za 3 albo 4 zł działa orzeźwiająco
Tobayashi - 2008-10-30, 22:51
Temat był 'Z czego czerpiecie siły? - z zakupów (czyli konsumpcjonizmu, hehe) czerpać, obawiam się, nie można. Wszelkie hobby są fajne, ok, ale to tylko umilacze życia, jak się chce żyć. Żeby nie wpadać w doły i nie załamywać się totalnie w obliczu kryzysów, które były, są i będą, trzeba mieć solidną podstawę filozoficzną, króko mówiąc mieć jakąś koncepcję po co żyjemy. No bo przecież nie po to, żeby zbierać znaczki
Humbak - 2008-10-30, 22:57
A ja właśnie dziś zdałam sobie sprawdę że sił dostarcza mi... świadomość bycia niezależną. Nie chodzi tu o postawę zosi-samosi, ale o tą spokojną pewność że jeśli będzie trzeba dam sobie radę. To mimo wszystko fajne uczucie choć dobija gdy ciągle musimy sami sobie dawać radę - jak we wszystkim zdrowy jest tylko umiar
To takie cuś co przyszło mi dzisiaj
majaja - 2008-10-31, 07:20
| Tobayashi napisał/a: | | No bo przecież nie po to, żeby zbierać znaczki | A czemu nie? Ja nie chcę żadnych podstaw filozoficznych, a zapewne raczej teologicznch, bo jak z jakiegoś powodu się załamują to wtedy jest katastrofa, a poza tym isnienie nie sensu, nie ma żadnego wielkie przeznaczenia żadnych zadań do wykonania, jakim nasze żcie uczynimy takim będzie.
Mnie też niezależność daje poczucie siły, ale też ogranicza, nie chciałabym przekonywać się czy dam radę sama z czwórką dzieciaków bez pracy jak moja mama no i Miron pozostanie zapewne jedynakiem.
Karolina - 2008-10-31, 08:30
| Tobayashi napisał/a: | | trzeba mieć solidną podstawę filozoficzną, króko mówiąc mieć jakąś koncepcję po co żyjemy |
| majaja napisał/a: | | a poza tym isnienie nie sensu, nie ma żadnego wielkie przeznaczenia żadnych zadań do wykonania, jakim nasze żcie uczynimy takim będzie. |
z tych dwóch zdań przychylam się do drugiego
Dziewczyny z tymi zakupami to tylko przewrotnie rzuciłam hasło, po prostu wyobraziłam sobie co by pisały babki z forów na gazecie
majaja - 2008-10-31, 22:45
Mnie chodziło o to, że dlaczegóż niby to sensem życia nie miało być zbieranie znaczków, gorsze sense sobie ludzie wybierają Ja akurat mam sceptczny stosunek do czynienia sensem życia boga, wiary w przeznaczenie i całego tego życie jest gdzie indziej, nie lubię wielkich słów, bo w końcu innego życia nie będzie.
Tobayashi - 2008-11-01, 12:13
| majaja napisał/a: | Mnie chodziło o to, że dlaczegóż niby to sensem życia nie miało być zbieranie znaczków, gorsze sense sobie ludzie wybierają |
No dla mnie jest to niesatysfakcjonujące, znaczy się "zbieranie znaczków" Urodzić się w bólach, np. w rodzinie alkoholika, potem męczyć się w szkołach, potem zarabiać na podtrzymanie swojego życia, które niby nie ma sensu, potem urodzić dziecko w bólach, żeby mu przekazać to bezsensowne życie, wychowywać to dziecko lub dzieci i ... "zbierać znaczki" ? Po drodze zaliczać przyjemności i nieprzyjemności. A potem umrzeć, często także w bólach. I, jak mawiają Anglicy, that's it?
Karolina - 2008-11-01, 15:34
Tobayashi przeciez buddyści w nic nie wierzą
Tobayashi - 2008-11-01, 16:10
| Karolina napisał/a: | Tobayashi przeciez buddyści w nic nie wierzą |
Nie znam się na buddystach
Karolina - 2008-11-02, 18:28
hehe
majaja - 2008-11-03, 22:39
| Tobayashi napisał/a: | | rodzić się w bólach, np. w rodzinie alkoholika, potem męczyć się w szkołach, potem zarabiać na podtrzymanie swojego życia, które niby nie ma sensu, | jak jest naprawdę źle, i to tak dłuższy czas, to to bajdy pod tytułem cierpienie uszlachetnia, życie ma sens, bóg tak chciał i doświadcza nas bo coś tam, tylko dobijają jeszcze bardziej. Nie chcesz sensu, przeznaczenia bo nie wiadomo co sobie na łeb takim myśleniem ściągniesz.
Generalnie lepiej jest skupiać się na tym co tu i teraz.
Humbak - 2008-11-04, 11:41
| majaja napisał/a: | | Generalnie lepiej jest skupiać się na tym co tu i teraz. | Ciekawe, coś w tym jest, że jak jest naprawdę źle to myślenie o przyszłości daje tylko w kość... tak naprawdę jeśli uświadamiasz sobie że będzie kiedyś lepiej to tak naprawdę znaczy to że nie jest źle - kiedy jest naprawdę źle i przyszedł ten prawdziwy dołek to myśl o przyszłości tylko dobija...
Tobayashi - 2008-11-04, 23:18
| majaja napisał/a: | jak jest naprawdę źle, i to tak dłuższy czas, to to bajdy pod tytułem cierpienie uszlachetnia, życie ma sens, bóg tak chciał i doświadcza nas bo coś tam, tylko dobijają jeszcze bardziej. Nie chcesz sensu, przeznaczenia bo nie wiadomo co sobie na łeb takim myśleniem ściągniesz.
Generalnie lepiej jest skupiać się na tym co tu i teraz. |
Majaja widzę, że cierpienie i pytanie o jego sens kojarzy Ci się tylko chrześcijańską martyrologią
| Cytat: | | Ja nie chcę żadnych podstaw filozoficznych, a zapewne raczej teologicznch |
No zapewne nie chcesz teologicznych Ja o teologii nie myślałam,
A co powiesz na to, by sensem życia było dążenie do zniwelowania cierpienia, wyzwolenie się z niego?
Humbak - 2008-11-05, 00:14
| Tobayashi napisał/a: | | co powiesz na to, by sensem życia było dążenie do zniwelowania cierpienia, wyzwolenie się z niego? | piszesz że nie znasz się na buddyzmie
Tobayashi - 2008-11-05, 09:08
Napisałam, że nie znam się na buddystach, a i na buddyzmie niewiele się znam Ale to najsensowniejsza według mnie droga.
TataOliwki - 2008-11-05, 13:39
Trzy sprawdzone sposoby na sił wszelakich nabieranie :
1/ Muzyka
2/ Film
3/ Gotowanie (nie mylić z jedzeniem) z odrobiną (łykiem, no może dwoma, alkoholu ulubionego)
Serdeczności
majaja - 2008-11-05, 21:42
| Tobayashi napisał/a: | | Majaja widzę, że cierpienie i pytanie o jego sens kojarzy Ci się tylko chrześcijańską martyrologią | Nie, nie tylko, także z czymś co mnie przerasta, i z taką obawą, wyrzutami sumienia, że suma cierpienia jest stała, jak odrzucę to na kogoś. Chrześciajńska martyrologia po prostu mocno mi w pewnym momencie w życiu dopiekła i namieszała, stąd moje czasami obsesyjne nawiązywanie.
Tobayashi - 2008-11-05, 22:49
| majaja napisał/a: | | Chrześciajńska martyrologia po prostu mocno mi w pewnym momencie w życiu dopiekła i namieszała, stąd moje czasami obsesyjne nawiązywanie. |
I się nie dziwię Takie rzeczy trzeba zdecydowanie odrzucić.
TataOliwki - 2008-11-06, 09:37
| Tobayashi napisał/a: | | majaja napisał/a: | | Chrześciajńska martyrologia po prostu mocno mi w pewnym momencie w życiu dopiekła i namieszała, stąd moje czasami obsesyjne nawiązywanie. |
I się nie dziwię Takie rzeczy trzeba zdecydowanie odrzucić. |
A dlaczegóż to "zdecydowanie odrzucić"? Ja na ten przykład mojej chrześcijańskiej wiary porzucać nie zamierzam
Serdeczności
Tobayashi - 2008-11-06, 10:23
| TataOliwki napisał/a: | | Tobayashi napisał/a: | | majaja napisał/a: | | Chrześciajńska martyrologia po prostu mocno mi w pewnym momencie w życiu dopiekła i namieszała, stąd moje czasami obsesyjne nawiązywanie. |
I się nie dziwię Takie rzeczy trzeba zdecydowanie odrzucić. |
A dlaczegóż to "zdecydowanie odrzucić"? Ja na ten przykład mojej chrześcijańskiej wiary porzucać nie zamierzam |
A kto tu wspomina o wierze chrześcijańskiej?
Rozmowa była o chrześcijańskiej martyrologii i to ją należy odrzucić, zwłaszcza jeśli komuś źle robi. (Czemu się nie dziwię, że źle robi
TataOliwki - 2008-11-06, 10:57
"Chrześcijańska martyrologia" - A co to takiego???
Tobayashi - 2008-11-06, 19:59
Chrześcijańska martyrologia to ciepienie w imię idei religijnych. Można o niej mówić w ujęciu historycznym, jak i współczesnym.
W tej dyskusji użyłam tego terminu dość intuicyjnie na podsumowanie tego, co napisała majaja: | Cytat: | | bajdy pod tytułem cierpienie uszlachetnia, życie ma sens, bóg tak chciał i doświadcza nas bo coś tam. |
Dla mnie takie tłumaczenie istnienia cierpienia jest również nie do przyjęcia.
Karolina - 2008-11-09, 18:40
A więc już się mogę pochwali, że dżwignęłam się po dwóch miesiącach totalnej deprechy. Mogę powiedziec, że czegoś nowego się o sobie dowiedziałam. Pierwszym, przełomowym odkryciem jest zasada - zaraz po wstaniu z łóżka ubieram się i...odkurzam. Sprzątam ok godzinę i zaczynam robic obiad.
Absurdalne...ale świadomoś tego, że nie zmarnowałam poranka siedząc rozmemłana przed tv albo kompem ładuje mnie na cały dzień. Znowu zaczęłam gotowac z przyjemnością, mam kulinarne plany. Więcej czasu zaczęłam też poświęcac Mijce, którą bardzo zaniedbywałam.
WIecie sama się z tego śmieję, ale po takim intensywnym poranku jestem jak drzewo z solidnie zapuszczonymi korzeniami
rosa - 2008-11-09, 18:41
karolina oby tak dalej
Malinetshka - 2008-11-09, 19:14
| Karolina napisał/a: | po takim intensywnym poranku jestem jak drzewo z solidnie zapuszczonymi korzeniami |
Mnie też sprzątanie uziemia i na trochę czuję się lepiej...
Jovi - 2008-11-09, 22:19
Oj tak, sprzątanie bardzo mnie uspakaja i porządkuje moje wnętrze.
Malati - 2008-11-09, 22:22
karolina wspaniale i zycze by takich ciezkich okresów było jak najmiej w Twoim zyciu a najlepiej żeby ten byl ostatnim
Humbak - 2008-11-09, 22:35
Ponoć nie da się uporządkować świata bez uporządkowania nas samych - Karolina, miło to słyszeć, trzymam kciuki na przyszłość
bodi - 2008-11-10, 01:56
karolina, gratulacje
w sprzątaniu jest coś takiego. Ja jak jestem wkurzona zaczynam sprzątac, ale też zauważyłam, że kiedy mam gorszy okres, jestem słabsza psychicznie, bałagan w najbliższym otoczeniu mnie dobija. Muszę wtedy sprzątac bo inaczej czuję że życie zupełnie wymyka mi sie spod kontroli.
Kiedy frunę i życie jest piękne, sprzątam mniej
Karolina - 2008-11-10, 09:32
| bodi napisał/a: | | bałagan w najbliższym otoczeniu mnie dobija. Muszę wtedy sprzątac bo inaczej czuję że życie zupełnie wymyka mi sie spod kontroli. |
tak samo własnie to odczuwam
Tobayashi - 2008-11-10, 11:19
KArolina, super, że się podniosłaś Tak swoją drogą czytam Wasze powyższe posty, i potwierdzam, że u mnie też tak jest, u mojej przyjaciółki także. Jak miała poważny kryzys, nie dość, że wypucowała całe swoje mieszkanie, to jeszcze poszła do koleżanki umyć okna i jeszcze jej było mało. Doradziłam jej, żeby dała ogłoszenie, że umyje okna sąsiadom za opłatą - przy okazji by sobie zarobiła No to zagadka czemu większość kobiet tak chętnie sprząta - rozwiązana
Jagula - 2008-11-10, 16:20
| bodi napisał/a: | karolina, gratulacje
w sprzątaniu jest coś takiego. Ja jak jestem wkurzona zaczynam sprzątac, ale też zauważyłam, że kiedy mam gorszy okres, jestem słabsza psychicznie, bałagan w najbliższym otoczeniu mnie dobija. Muszę wtedy sprzątac bo inaczej czuję że życie zupełnie wymyka mi sie spod kontroli.
|
i ja się pod tym mogę podpisać...i czasami mogę padać na twarz ale dopóki nie zostanie uładzone wszystko około nie odpocznę (spokojnie) tylko cały problem polega na tym ,że wpływa to korzystnie na mnie a niekoniecznie na najbliższych (bo oczywiście muszę warczeć jeśli ja zasuwam ze ścierą a ktoś siedzi i ogląda np tv)
Ja to sprzątanie określam jako swoją nerwicę natręctw ale to jest tylko sposób żeby nie zwariować
Karolina- i tak trzymać!!!
|
|