wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Ogólne rozmowy - Czy jedząc zwierzęta można nazywać siebie wegetarianinem?

Gemma - 2009-05-25, 14:41
Temat postu: Czy jedząc zwierzęta można nazywać siebie wegetarianinem?
bojster napisał/a:


Gemma napisał/a:
jestem nieortodoksyjna wege


A co to znaczy?


:-P To znaczy, ze przejda mi przez usta tzw. owoce morza. Zastrzegam jednak, ze kupuje tylko ekologiczne, tzn. te nie z polowow z uzyciem siatek na dnie oceanow, ktore niszcza faune i flore morska.

Co do kotkow - tak wiem, koniecznie. Mielismy jeszcze do niedawna 2 koteczki, ale jedna nam zmarla na raka. Dlatego koniecznie chcemy jeszcze zaadoptowac jednego/jedna. Nie wiem tylko jak nasza kotka to przyjmie, bo to straszny tchorz i daje sie zdominowac (wazy 9 kilo a jej sp. siostra wazyla 3 a i tak ja tlukla ile wlezie. Dlatego ciagle debatujemy jakiego kociaka wziac, ja jestem za jakims maluchem, beda mialy wieksze szanse sie zaprzyjaznic a przynajmniej tolerowac). Koty musza byc rzeczywiscie co najmniej dwa, strasznie tesknie za ich nocnymi gonitwami po mieszkaniu :mryellow:

Dzieki wszystkim za cieplutkie przyjecie w gronie mam :-)

bojster - 2009-05-25, 14:45
Temat postu: Re: W tak pieknych okolicznosciach przyrody, witam;)
Gemma napisał/a:
:-P To znaczy, ze przejda mi przez usta tzw. owoce morza. Zastrzegam jednak, ze kupuje tylko ekologiczne, tzn. te nie z polowow z uzyciem siatek na dnie oceanow, ktore niszcza faune i flore morska.


Ok, już wszystko wiem. Zapytałem, bo tak to właśnie brzmiało, jak przykrywka dla nie-wegetarianizmu, szkoda że dobrze przeczuwałem.

Tak czy siak witaj i się rozgość. :-P

Gemma - 2009-05-25, 14:48

Jak widac nie wszystkich mozna uszczesliwic.
bojster - 2009-05-25, 15:03

Gemma napisał/a:
Jak widac nie wszystkich mozna uszczesliwic.


Ależ ja jestem szczęśliwy! Moje szczęście nie zależy od tego czy ktoś prawidłowo używa pojęć, ani od tego czy próbuje swoje dylematy moralne leczyć nazywając wszystkich którzy ich nie mają – ortodoksyjnymi. ;-)

Gemma - 2009-05-25, 15:24

Alez ja nie mam dylematow moralnych a juz na pewno nie zamiezam ich "leczyc".

Nie porownuje krowy, drobiu, ryb czy swini, ktorych nie jem od 15 z gora lat do krewetki (bo to sie wlasnie kryje pod nazwa "owoce morza"). Epitet"ortodoksyjny" zostal uzyty przeze mnie z przymrozeniem oka .

Od lat kupuje produkty wylaczenie ekologiczne, nie testowane na zwierzetach (nie mowie tylko o jedzeniu ale tez o kosmetykach, plynach do prania, szybko przestawiam sie tez na produkty typu "fair trade" gdy tylko sa juz dostepne itd). I doprawdy Twoje uwagi w moim kierunki sa co najmniej nie trafione.

Lily - 2009-05-25, 15:28

Gemma napisał/a:
To znaczy, ze przejda mi przez usta tzw. owoce morza.
To znaczy tyle, że nie jesteś wege, jak napisałaś na początku ;)
A czy masz z tego powodu dylemat moralny czy nie - to już nie nasz biznes.
Witam na forum.

padma - 2009-05-25, 15:31

Witaj Gemma serdecznie :) Jestem fanką hasła "nic na siłę". Może któregoś dnia poczujesz, że i "owoce" morza nie są Ci potrzebne do życia. Ja sama też przechodziłam przez pewne "etapy" wegetarianizmu. Skończyło się na lakto-wegetarianizmie (choc kto wie, co mnie jeszcze czeka ;-) ). Pozdrawiamy :)
bojster - 2009-05-25, 15:32

Gemma napisał/a:
Alez ja nie mam dylematow moralnych a juz na pewno nie zamiezam ich "leczyc".

Cytat:
To znaczy, ze przejda mi przez usta tzw. owoce morza. Zastrzegam jednak, ze kupuje tylko ekologiczne, tzn. te nie z polowow z uzyciem siatek na dnie oceanow, ktore niszcza faune i flore morska.


Ooooczywiście... jak mogłem pomyśleć że masz jakieś dylematy... :roll:


Ok, kończę już, bo jeszcze uciekniesz. ]:->

Gemma - 2009-05-25, 15:58

bojster napisał/a:
Ooooczywiście... jak mogłem pomyśleć że masz jakieś dylematy... :roll:


Niestety, nie jestes w stanie mnie obrazic.


bojster napisał/a:
Ok, kończę już, bo jeszcze uciekniesz. ]:->


Whatever.

Na tym poscie pragne zakonczyc te czarujaca wymiane zdan.

[ Dodano: 2009-05-25, 17:00 ]
padma napisał/a:
Witaj Gemma serdecznie :) Jestem fanką hasła "nic na siłę". Może któregoś dnia poczujesz, że i "owoce" morza nie są Ci potrzebne do życia. Ja sama też przechodziłam przez pewne "etapy" wegetarianizmu. Skończyło się na lakto-wegetarianizmie (choc kto wie, co mnie jeszcze czeka ;-) ). Pozdrawiamy :)


Milo :)

bodi - 2009-05-25, 23:06

witaj Gemma :)
Miłego czytania i korzystania z forum. Co do terminologii, może gdybyś napisała że jesteś semi-wege, byłoby to czytelniejsze (aczkolwiek i ten termin budzi pewne kontrowersje: bo czy pół-wegetarianin to nie tak jak pół-dziewica? ;) :P )
Tak czy inaczej, powodzenia :)

renka - 2009-05-25, 23:30

Nieortodoksyjna wege to ja ;-)
Ortodoksem bylam przed pierwsza ciaza, a dzieci niestety ucza mnie dokonywac wyborow na tym gruncie.

[ Dodano: 2009-05-26, 00:35 ]
Gemma napisał/a:

:-P To znaczy, ze przejda mi przez usta tzw. owoce morza. Zastrzegam jednak, ze kupuje tylko ekologiczne, tzn. te nie z polowow z uzyciem siatek na dnie oceanow, ktore niszcza faune i flore morska.



Ekologiczne czy nie, ale owoce morza to jednak zwierzeta, wiec fauna podczas takich polowow jest jednak niszczona.

Generalnie jest to forum wegetarianskie, a nie ekologiczne, bo jednak wegetarianizm nie musi isc w parze z ekologia, ani ekologia w parze z wegetarianizmem, choc i tak te plaszczyzny przenikaja sie mimowolnie.
To tak gwoli wyjasnienia.

Witaj :-)

maryczary - 2009-05-25, 23:49

Gemma witam cie serdecznie i nie obrażaj się absolutnie i nam nie uciekaj, tu jest mnóstwo cennych informacji na każdy temat i korzystaj z tego do woli, no i niech ciąża ci służy i waszemu maluszkowi też.

I podpisuje się pod słowami renki - albo sie jest wege i nie je się zwierząt albo się je i nie nazywa siebie wege. Tu jest tylko czarne i białe. Ty jesz zwierzatka małe i nazywasz siebie wege - dlatego ta dyskusja. Większość z nas na forum bardzo zwraca na to uwagę i na terminologię, stąd te kąśliwe uwagi :-P
Każdy ma prawo do własnego zdania. Tak jak padma ja też przechodziłam stopniowo na wege.

Witam ciebie ciepło raz jeszcze.

Gemma - 2009-05-26, 09:02

W takim razie czy termin “nie jedzaca miesa krow swin, owiec, drobiu, ryb od ponad pietnastu lat” jest mniej klujacy w oczy?

Tak, Anglicy wymyslili termin „semi-vegetarianism” dla ludzi, ktorzy z takich czy innych powodow cos tam kontunuuja jesc (w moim przypadku naprawde sporadycznie i tylko przy spelnieniu okreslonych warunkow – BIO).
Chyba do wczoraj nie znalam ludzi o tak wysrubowanej potrzebie definicji.

Jednoczesnie, mam nadzieje, ze podobnie jak ja, wszytkie kosmetyki ktorych uzywacie nie maja ani elementow pochodzenia zwierzecego ani nie byly na zwierzetach testowane (nie zapominajmy,ze w samej tylko UE co roku zabija sie 12 milionow zwierzat na potrzeby firm kosmetycznych).
Wszystkie srodki czystosci od proszku do prania do plynu do mycia naczyn rowniez spelniaja powyzsze wymogi.
Wszystkie warzywa, ktorych uzywacie sa ekologiczne – tzn. nie stosuje sie do ich produkcji np. pestycydow, ktore zabijaja zwierzeta polne oraz truja rzeki wskutek czego gina zwierzeta wodne. Natomiast importowane produkty typu ryz sa nie tylko ekologiczne ale takze najchetniej fair trade.
To naprawde tylko podstawowe moje wymogi moralne.

Nie zgadzam sie rowniez z twierdzeniem, ze wegetarianizm nie musi isc w parze w ekologia. Otoz w mojej skromnej opinii, raczej musi.
Takze, zwazywszy na fakt, ze w PL wege (wszystkie ich odmiany) stanowia niecaly 1% spoleczenstwa uwazam, ze dodatkowe szarpaniny na tym polu sa doprawdy niepotrzebne a tego typu dyskusje dosc jalowe, bo tak naprawde (patrz powyzszy akapit) bardzo trudno byc w 100% „czystym”.


Na koniec, chcialabym podziekowac cieplo witajacych za cieple powitanie.
I na tym zakonczyc „autoprezentacje”. Pozdrawiam.

bodi - 2009-05-26, 09:27

Gemma, peace :)

Sama przez jakiś czas nazywając siebie wege jadłam sporadycznie ryby - aż się dziwię z dzisiejszej perspektywy, że nikt nie zwrócił mi uwagi na taka niekonsekwencję, a wśród bliskich przyjaciółek wówczas miałam wegetariankę i wegankę.

natomiast "wyśrubowana potrzeba definicji", którą tu zauwazyłaś, bierze się stąd, że przez takie rozmywanie pojęć (jestem wege, ale jem... [tu wstawić - ryby, 'owoce morza', ślimaki, 'czasem tylko kurczaka' itp.]) potem ludzie się dziwią, że wegetarianin nie chce zjeść specjalnie dla niego przyrządzonej ryby - "no bo ryby przecież możesz jeśc???"

co do podstawowych wymogów moralnych - każdy ma je inne :P i toczyło się i toczy kilka ciekawych dyskusji na ten temat na forum. Natomiast definicja wegetarianizmu jest dość prosta i jednoznaczna (wskaż proszę gdzie znalazłaś taką ktorą obejmuje ekologiczny tryb życia), więc nie dziw się że zdziwiłaś kilka osób swoją deklaracją.

maryczary - 2009-05-26, 10:54

bodi napisał/a:
natomiast "wyśrubowana potrzeba definicji", którą tu zauwazyłaś, bierze się stąd, że przez takie rozmywanie pojęć (jestem wege, ale jem... [tu wstawić - ryby, 'owoce morza', ślimaki, 'czasem tylko kurczaka' itp.]) potem ludzie się dziwią, że wegetarianin nie chce zjeść specjalnie dla niego przyrządzonej ryby - "no bo ryby przecież możesz jeśc???
o to to to! o to właśnie chodzi, na imprezach specjalnie dla wege podają ryby - to przecież nielogiczne! Przecież jak ktoś nie je zwierząt to i ryb! :mryellow:

Ale dajmy już spokój tej dyskusji.
Pozdrawiam dzielną eko-wojowniczkę :-D

Malinetshka - 2009-05-27, 23:40

Gemma, witam Cię :)
Co do tematu dyskusji to podoba mi się co napisała bodi.
A pojęcie "podstawowe wymogi moralne" brzmi dla mnie mrożąco :roll:

arahja - 2009-05-28, 20:20

Gemma napisał/a:
Nie zgadzam sie rowniez z twierdzeniem, ze wegetarianizm nie musi isc w parze w ekologia. Otoz w mojej skromnej opinii, raczej musi.


Dupa jasiu karuzela :mrgreen:
Można by tę dyskusję rozkręcić w innym temacie w sumie... :->

Witaj!

biechna - 2009-06-08, 09:14

arahja napisał/a:
Nie zgadzam sie rowniez z twierdzeniem, ze wegetarianizm nie musi isc w parze w ekologia. Otoz w mojej skromnej opinii, raczej musi.

A ja chętnie pociągnę wątek, bo lubię, jak się coś dzieje na forum naszem raczej spokojnem, poza porodami ;-)
Ano wg mnie wcale wege z eko iść w parze nie musi, wszak różne są powody przejścia na dietę wege, niektórzy po prostu źle się czują po mięsie albo nie lubią smako, wsjo ;-)
Tak czy siak, witam serdecznie ożywczego ducha dyskusji 8-)

bojster - 2009-06-08, 09:18

Żeby jeszcze było z kim dyskutować, ale wygląda na to że Gemma już nas nie lubi, bo nie zaglądała na forum od swojego ostatniego postu w tym temacie. ;-)
agaB - 2009-06-08, 11:55

A ja mam nadzieję, że Gemma wróci, więc ją tutaj witam serdecznie i milutko.
A odnośnie dyskusji, to uważam, że niektóre osoby powinny się powstrzymać, w szczególności, gdy jest ktoś nowy. Można się bardzo zrazić, gdy ktoś od początku krytykuje. Może na drugi raz napiszcie na pw. Każdy ma swoje granice, więc jak coś piszesz, to czasami zastanów się dwa razy.

moTyl - 2009-06-08, 20:05

Gemma, witam Cię serdecznie :-D , bardzo miło podyskutować z kimś, kto nie daje sobie w kaszę dmuchać ;-) , więc też mam nadzieję, że zostaniesz z nami :-D

Gemma napisał/a:
To naprawde tylko podstawowe moje wymogi moralne.

Nie wszystkich stać finansowo na zaspokojenie tego typu wymogów.

Gemma - 2009-06-11, 15:09

bojster napisał/a:
Żeby jeszcze było z kim dyskutować, ale wygląda na to że Gemma już nas nie lubi, bo nie zaglądała na forum od swojego ostatniego postu w tym temacie. ;-)


Tak, Gemma "wrocila skad przyszla" czyli na francuskie forum o podobnym profilu, gdzie nikt na nikogo wirtualnie nie najezdza a wszelkie odmiany wege ( a jest ich sporo) maja prawo wstepu i nikt nie robi z tego wielkiego halo.

Osobiscie zycze zas, szczegolnie Tobie, wytrwalosci i wielu sukcesow w trudnej sztuce Tolerancji.

Wszystkie mamy zas cieplo pozdrawiam.

[ Dodano: 2009-06-11, 16:15 ]
moTyl napisał/a:


Nie wszystkich stać finansowo na zaspokojenie tego typu wymogów.


Wbrew pozorom mozna znalesc bio warzywka na najblizszym bazarze (moja babcia kupuje je od lat na targu u ludzi, ktorzy sa "sprawdzeni"). Oczywiscie trzeba sie podpytac rolnika co i jak, ale zapewniam Cie, ze coraz wiecej (a mam nadzieje, ze bedzie ich jeszcze wiecej ) rolnikow decyduje sie na BIO (doplaty!!! ;-) ) . Oczywiscie, przyznaje, ze niektore rzeczy np. moje ukochane awokado czyli rzeczy z importu kosztuja i to slono. My stosujemy zasade, rzadzej ale lepiej. Nie trzeba jesc awokado codziennie, ale mozna wtedy rzeczywiscie jesc zdrowo i bez szkody dla srodowiska i zwierzat.

Dzieki za inne spostrzezenia :->

[ Dodano: 2009-06-11, 16:42 ]
[quote="biechna"]
arahja napisał/a:

Ano wg mnie wcale wege z eko iść w parze nie musi, wszak różne są powody przejścia na dietę wege, niektórzy po prostu źle się czują po mięsie albo nie lubią smako, wsjo ;-)


Ustosunkuje sie takze to tej uwagi. Nie jest moim zamiarem zmieniac swiata (vide: moj podpis) ale osobiscie czuje gleboki dyskomfort gdy musze umyc rece mydlem "testowanym dermatologicznie" gdzie nie jest napisane, ze nie jest testowane na zwierzetach. W domu takich produktow nie uzywamy, gdyz jest to ciag dalszy naszej logiki.

W samych laboratoriach w UE zabija sie rocznie 12 milonow kotow, krolikow, swinek morskich itd wlasnie na takie "mydelka", plyny do plukania, produkty do mycia naczyn, itd, dlaczego, dlatego,ze kilku koncernom miedzynarodowym udalo sie wmowic ludziom, ze zyjac na "pewnym standardzie" musza uzywac pewnych produktow.

Nie potrafie (nawet sie nie staram) zamknac oczu na fakt, ze zanieczyszczenia rzek, morz czy gleb biora sie wlasnie z enzymow tychze "testowanych dermatologicznie" produktow oraz wszelkiej masci pestycydow uzywanych w rolnictwie industrialnym.

Stad, po tym jak przestalam jesc mieso (i gdy zaczelam mieszkac na "swoim") zaczelam od czytania etykietek i selekcjonowania produktow. Nie wiem, czy robilabym to jedzac mieso, pewnie nie, gdyz nie interesowaloby mnie to zanadto (widze po znajomych miesozercach).

Jako przyszla matka, teraz zachodze w glowe, co tu zrobic, aby nie "produkowac" pieluch, ktore sie rozkladaja kilkadziesiat lat a ktorych moje dziecko bedzie "produkowac" kilka dziennie. I, znajac siebie, napewno omine i to. Wlasnie dlatego, ze wege otworzylo mi oczy na wiele aspektow, o ktorych wiekszosc spoleczenstwa nie mysli (niestety). Wlasnie dlatego uwazam, ze jest to istotne. Ale, ze jak wspomnialam na poczatku, daleka jestem od osadzania kogokolwiek (zyje na tym swiecie zbyt dlugo by wiedziec, ze nie jest on czarno-bialy), po prostu staram sie zyc dobrze. I tyle.

Swoja droga, zyjemy we wspanialych czasach, produktow eko jest coraz coraz wiecej (pozostawia do zyczenia jedynie dystrybucja, ale od czego jest internet? :-) ), rowniez wachlarz cenowy jest coraz wiekszy. Ostatnio nawet niemiecka "zabka" produkuje bardzo dobre rzeczy we wspolpracy z WWF; nie testowane na zwierzetach produkty chemiczne bardzo dobrej jakosci (wiem, uzywam, polecam). Dostepne w tej samej cenie co "zwykle" produkty.
pozdrawiam

yolin - 2009-06-16, 21:25

Gemma napisał/a:
Wbrew pozorom mozna znalesc bio warzywka na najblizszym bazarze (moja babcia kupuje je od lat na targu u ludzi, ktorzy sa "sprawdzeni").

osobiscie ??
Gemma napisał/a:
Nie potrafie (nawet sie nie staram) zamknac oczu na fakt, ze zanieczyszczenia rzek, morz czy gleb biora sie wlasnie z enzymow tychze "testowanych dermatologicznie" produktow oraz wszelkiej masci pestycydow uzywanych w rolnictwie industrialnym.
Gemma napisał/a:
ale osobiscie czuje gleboki dyskomfort gdy musze umyc rece mydlem "testowanym dermatologicznie" gdzie nie jest napisane, ze nie jest testowane na zwierzetach.

.... ale nie czujesz zadnego dyskomfortu jedzac "owoce morza" tylko dlatego, ze sa ekologiczne???
tzn. ktos jedzac mieso z hodowli ekologicznej tez w zasadzie nie musi czuc zadnego dyskomfortu bo przeciez jest to eko :shock: :roll: troche dziwne te Twoje tlumaczenia.... nie zamykasz oczu na jedne fakty, ale zamykasz na inne i jeszcze jestes poruszona tym jak inni Ci to wytykaja :-P

[ Dodano: 2009-06-16, 22:29 ]
Gemma napisał/a:
Swoja droga, zyjemy we wspanialych czasach, produktow eko jest coraz coraz wiecej (pozostawia do zyczenia jedynie dystrybucja, ale od czego jest internet? :-) )

internet jest super ekologiczny ;-) ... transport tez ;-) ....

anis69a - 2009-06-17, 00:47

:)
Witam Was serdecznie ;-)
Jestem tu aby zasiegnac informacji na temat WEGETARIANIZMU i pochodnych :)
Bede wdzieczna jesli mi podpowiedzie co i jak .. :)
od niedawna zaczelam ograniczac jedzenie miesa natomiast w ostatnim czasie nabralam do niego dosc duzego wstretu- mialam okazje obejzec program ktory przedstawia warunki w jakich hodowane sa zwierzeta ktore pozniej trafialy na talerze - wstrzasnelo to mna dosc solidnie, ale nie o tym chcialam

Konkretnie staram sie znalesc informacje co i jak jesc aby dostarczac swojemu organizmowi witaminy ktore sa mi potrzebne do funkcjonowania poniewaz od 2 tygodni jetem bardziej zmeczona, senna i nerwowa- jak sadze to winik zmiany 'diety'
Dlatego tez znalazlam sie tutaj :mrgreen: :)

Pozdrawiam :-)

Lily - 2009-06-17, 09:36

anis69a, zapraszamy do działu powitań i stworzenia własnego posta, a co do Twoich pytań to wszędzie na forum znajdziesz wskazówki :)
Gemma - 2009-06-17, 16:12

yolin napisał/a:
Gemma napisał/a:
Wbrew pozorom mozna znalesc bio warzywka na najblizszym bazarze (moja babcia kupuje je od lat na targu u ludzi, ktorzy sa "sprawdzeni").

osobiscie ??


zyjemy w dobie certyfikatow:
hxxp://www.pcbc.gov.pl/index.php?page=ekoznak/ekoznak
hxxp://ec.europa.eu/agriculture/organic/consumer-confidence/logo-labelling_en


[/quote]
Gemma napisał/a:
ale osobiscie czuje gleboki dyskomfort gdy musze umyc rece mydlem "testowanym dermatologicznie" gdzie nie jest napisane, ze nie jest testowane na zwierzetach.

yolin napisał/a:
.... ale nie czujesz zadnego dyskomfortu jedzac "owoce morza" tylko dlatego, ze sa ekologiczne??? .


Najwiekszy dyskomfort czuje gdy internetowi samozwanczy "straznicy moralnosci" startuja do mnie z takimi oskarzeniami.

Jesli przeszkadza Tobie moja (znikoma zreszta, co opisalam wyzej) obecnosc na tym forum, to wydrukuj sobie moje posty, powies na scianie i rzucaj w nie lotkami.

Jak zaznaczylam w ktoryms z postow "etykietki" nie sa mi do zycia potrzebne. Spedzilam pare lat robiac badania za granica, gdzie wszystkich jedzacych inaczej nazywano "veggies" bez wnikania w to czy sa semi, cwierc czy 7/8. Stad z przyzwyczajenia i z przymrozeniem oka napisalam o nieortodoksyjnym wegetarianizmie.

Moje uwagi dotyczace ekologicznej zywnosci oraz produktow wziely sie z faktu, ze ktos tu zarzucil mi niemoralnosc.
Osobiscie zas nie czuje za to potrzeby ani ochoty "licytowania sie" z nikim.

Cytat:
troche dziwne te Twoje tlumaczenia....


nie sa dziwne, jesli czyta sie je ze zrozumieniem.

[ Dodano: 2009-06-16, 22:29 ]
Gemma napisał/a:
Swoja droga, zyjemy we wspanialych czasach, produktow eko jest coraz coraz wiecej (pozostawia do zyczenia jedynie dystrybucja, ale od czego jest internet? :-) )

yolin napisał/a:
internet jest super ekologiczny ;-) ... transport tez ;-) ....


Wspolczesne zycie nie jest ekologiczne, dlatego napisalam, ze trudno byc w 100% "czystym".

[ Dodano: 2009-06-17, 17:18 ]
nat napisał/a:


Uwazam, ze kazdy kto sie odwazyl zmienic cos w swym zyciu i zyc madrzej zasluguje na pochwale - czy semi-wege czy ortodoksyjny - ale jest wsrod nas i cieszmy sie z tego.

Kazdy jest inny i zyje w zgodzie ze soba. Kazdy idzie swoja droga.


... i tylko dzieki takiemu podejsciu idea wege moze zyskac. pozdrawiam.

maryczary - 2009-06-21, 02:17

Gemma napisał/a:
nat napisał/a:


Uwazam, ze kazdy kto sie odwazyl zmienic cos w swym zyciu i zyc madrzej zasluguje na pochwale - czy semi-wege czy ortodoksyjny - ale jest wsrod nas i cieszmy sie z tego.

Kazdy jest inny i zyje w zgodzie ze soba. Kazdy idzie swoja droga.


... i tylko dzieki takiemu podejsciu idea wege moze zyskac. pozdrawiam.
podoba mi się to i powinno być konkluzją tej zażartej dyskusji w wątku powitalnym :!:
Gemma - 2009-06-27, 21:37

Tak, to w istocie jest stosowna konkluzja tej dyskusji. Jednakze, skoro rozwinela sie ona mimowolnie w watku mojej autoprezentacji, pozwole sobie na stosowny epilog, do ktorego napisania sklonily mnie zarowno refleksje wywolane niektorymi komentarzami w tonie oskarzajacym oraz trzezwa ocena otaczajacej rzeczywistosci.

Przyznaje, ze reakcje niektorych forumowiczow byly dla mnie zaskoczeniem, jak zyje nie spotkalam sie z taka forma „przyjecia”. Jednakze najwiekszym zaskoczeniem byly dla mnie wlasnie dlatego, ze spotkaly mnie w moim wlasnym kraju (nawet jesli w formie wirtualnej).

Otoz, w zestawieniu europejskim, kraj nad Wisla ma, wedlug najnowszych badan, oprocz kwitnacej swiadomosci konsumenckiej, rowniez populacje wegetarian (wszystkich odmian), w liczbie okolo 1%. Co, przy badaniach statystycznych dopuszczajacych 3-procentowy blad statystyczny, nie gwarantuje nawet takiej ilosci „jedzacych inaczej”.

Ciekawostka antropologiczno-kulturowa jest zatem dla mnie nie tylko ta dyskusja, ale takze zajadle komentarze niektorych uczestnikow zarzucajace mi „na zas” niemoralnosc, ktore sa wrecz idealnym materialem do badan.
Pytanie: dlaczego nigdy nie spotkalam sie z tego typu, jalowymi w formie i moim zdaniem zupelnie bezcelowymi, dyskusjami w Wielkiej Brytanii gdzie populacja (wszystkich) wegetarian to ok.10% ludnosci calego kraju, ani w Niemczech (ok. 8% wegetarian w kraju, majacego kuchnie bardzo zblizona do polskiej) czy nawet we Francji (ok.2% wegetarian), nasuwa sie samo.

Zadaje te pytania rowniez, gdyz, przez pomylke jak rozumiem, znalazla sie tutaj osoba chcaca sie dowiedziec „czegos wiecej o wegetarianizmie”. Moze nalezy sie zastanowic, czego dowie sie z tej dyskusji?

Ano, pewnie tego, ze dopoki nie bedzie podazac sciezkami wytyczonymi przez „jedyne, sluszne, poglady na wszystko” ktore reprezentuje tutaj pare osob (nie bede cytowac nickow), nie ma tutaj czego szukac i absolutnie nie ma prawa okreslac sie jako „wege”.
Znajac realia, ta osoba przekona sie, ze nie tylko nie moze liczyc na wsparcie swojej rodziny (co wszyscy napewno tutaj przerabialismy; polskie rodziny sa w miazdzacej wiekszosci miesozerne) ale tez nie moze liczyc na 100% wsparcie (o, ironio!), wegetarian, gdyz znajda sie tutaj „stroze moralnosci” o nadmiarze wolnego czasu i dostepnej klawiaturze, ktorzy jej „pojada po moralnosci” jesli osoba ta przyzna sie np. ze jada od czasu do czasu rybe czy krewetki (bo np. nie przepada za soczewica lub - jak moj mezczyna, ma alergie na soje i produkty sojowe, a skads trzeba proteiny wytrzasnac).
I tak oto w stosunkowo krotkim, szanse tejze osoby do zniechcenia sie do idei wegetarianizmu stana sie naprawde realne.
Brawo.

I teraz, ide o zaklad, ze taka sytuacja mialaby naprawde nikle szanse na zaistnienie w spolecznosciach wege w ww. krajach. I tutaj mamy proste w formie wytlumaczenie, dlaczego niektorzy sie zniechecaja. Nie znajduja akceptacji wsrod miesozercow, ale nie znajduja jej takze wsrod wege, a niestety wielu osobom, szczegolnie mlodym, szukajacym swojej drogi zycia, akceptacja jest szczegolnie potrzebna, gdyz oznacza po prostu wsparcie. Dlatego pewnie mamy 1% wegetarian.

Osobiscie, akceptacja „jakobinow”, ktorym nie zadrzy reka przed personalnymi wycieczkami w obronie „moralnosci”, nie jest potrzebna ani do szczescia ani tym bardziej do zycia. Jestem osoba dorosla, przezylam 17 lat nie jedzac miesa wsrod miesozercow (2 lata, jako dziecko, jedzac tylko biale mieso) i mysle, ze przezyje kolejne.

Chce jedynie polozyc nacisk na fakt, ze aby zachecic (albo przynajmniej nie zniechecac – co zreszta ktos juz tutaj wypomnial) ludzi do idei wege, nalezy, wlasnie wzorem krajow gdzie wege populacja jest juz jesli nie dwucyfrowa, to przynajmniej dosc znaczaca, odstapic od atakow ad personam i tolerowac indywidualne wybory. Odmian wege jest bardzo duzo i nie kazdy musi (albo chce byc) „ortodoksyjny”.

Agresywny radykalizm polegl w kazdej znanej historii rewolucji, co jeszcze raz dowodzi, ze nie jest srodkiem do celu. And by the by, za wysoce wymowny uwazam brak ustosunkowania sie przez ww. wobec „kwestii moralnych” przeze mnie wymienionych.

W ten oto sposob chce zakonczyc ten watek, jesli ktos chce pociagnac dalej kwestie bio-produktow i liczy na jakis „moj wklad”, proponuje zalozyc nowy watek. Sama, tak jak wspominalam, raczej tu bede wpadac niz bywac.
Wszystkie Mamy mi (nam ;-) ) zyczliwe pozdrawiam serdecznie i zycze powodzenia.
Pozdrawiam.

PS. I pozwole sobie odpowiadac tylko na polemiki trzymajace pewien poziom, w ktorych racjonalne argumenty beda przewazac nad emocjami.

bojster - 2009-06-27, 21:44

To zadziwiające ile niektórzy są w stanie wymyślić i napisać „mądrych rzeczy” aby tylko nie otwierać oczu na oczywistą oczywistość. ;-)
Gemma - 2009-06-27, 21:47

bojster napisał/a:
To zadziwiające ile niektórzy są w stanie wymyślić i napisać „mądrych rzeczy” aby tylko nie otwierać oczu na oczywistą oczywistość. ;-)


A o co konkretnie teraz Ci chodzi?

Salamandra*75 - 2009-06-27, 21:52

Korzystac z forum może każdy,nie wiem po co ten atak przecież sami często doświadczamy przykrości ze strony rodziny i znajmych:"
A co nie jesz miesa?Jajek tez nie i mleka o matko to co Ty jesz!!!"i tp w tym tonie,więc ...jedzmy zdrowo i dajmy innym możliwość jedzenia tego co chca....

arahja - 2009-06-27, 22:19

Gemma napisał/a:
Pytanie: dlaczego nigdy nie spotkalam sie z tego typu, jalowymi w formie i moim zdaniem zupelnie bezcelowymi, dyskusjami w Wielkiej Brytanii gdzie populacja (wszystkich) wegetarian to ok.10% ludnosci calego kraju, ani w Niemczech (ok. 8% wegetarian w kraju, majacego kuchnie bardzo zblizona do polskiej) czy nawet we Francji (ok.2% wegetarian), nasuwa sie samo.


Ja Ci odpowiem, dlaczego.
Mechanizm jest prosty. Grupy, które są nieliczne, "zagrożone wyginięciem", muszą wygłaszać swoje poglądy głośniej i agresywniej, by były respektowane. W Wlk. Brytanii dla przykładu, wegetarianie nie są w każdym barze oszukiwani co do składu posiłków. Mają też produkty oznaczone jako 'suitable for vegetarian'. Jako grupa niezagrożona, nie musi tak głośno dbać o wytyczenie granic (słynna wegetariańska rybka czy kurczak, który nie jest mięsem).
Polska to dziwny kraj, gdzie idzie oszaleć wraz z każdą wizytą w restauracji, w której "był niedawno wegetarianin i jadł rybę". Ta śpiewka pojawia się co krok i straszliwie wkurzająca jest dla ludzi, którzy po prostu chcą zjeść swój bezmięsny posiłek. Nie respektuje się wegetarian (o weganach już nie wspomnę, bo to osobna bajka...), dlatego tyle wysiłku wkłada się w tłumaczenie różnic definicyjnych.
Gemmo, mnie rybka do tego, co i jak jesz - naprawdę miło, że przyszłaś na forum, dziel się przepisami i spostrzeżeniami - ja nie wartościuję ludzi po diecie. Ale proszę, tak całkiem zwyczajnie, nie powiększaj tego zamętu w naszym pokichanym kraju, bo w tym tempie dopiero moje wnuki przestaną być częstowane "wegetariańskim" rosołem.

padma - 2009-06-27, 22:35

Gemma napisał/a:

Jako przyszla matka, teraz zachodze w glowe, co tu zrobic, aby nie "produkowac" pieluch, ktore sie rozkladaja kilkadziesiat lat a ktorych moje dziecko bedzie "produkowac" kilka dziennie. I, znajac siebie, napewno omine i to.


Gemma, może słyszałaś o pieluchach wielorazowych, a jeśli nie, to tutaj mozesz poczytac:
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=4631&postdays=0&postorder=asc&start=0.
Żałuję, że sama nie sprawiłam takich moim dzieciom :-/

kamma - 2009-06-28, 00:23

Ja się wszystkimi łapkami podpisuję pod słowami arahji. Być może ataki personalne zaszły w tym wątku za daleko, mnie jednak zależy jedynie na nomenklaturowej jasności. Z przyczyn podanych przez arahję.
Gemmo, widzę, że wywarliśmy na Tobie okropne wrażenie ;) Ale tak naprawdę nie jesteśmy tacy źli. Jest tu na forum kilka osób, które debiutowały od "peskowegetarianizmu", a pod wpływem lektury podobnych wątków zrezygnowały z pesko, nie wkurzając się na "ortodoksów".
Tu nie chodzi o zmienianie Ciebie. Chodzi o podejście do pewnych spraw i wynikające z niego konsekwencje dla nas wszystkich.
Mimo wszystko mam nadzieję, że dasz nam szansę i zechcesz poznać nas od innej strony :) (warto, naprawdę).

maryczary - 2009-06-28, 00:33

arahja i kamma mają racje
Każdy może jeść co chce.
Cudownie, ze dbasz o ekologię i ograniczyłaś w (bardzo) dużej mierze mięsne posiłki - to się liczy.

Natomiast z powodów wyżej wymienionych nie jesteś wegetarianką (to jest po prostu suchy fakt, biorąc pod uwagę terminologię) - co mi w niczym zupełnie nie przeszkadza :-D
Nie zachodź ale podczytuj forum regularnie i dziel się z nami twoim zdaniem. Zapraszam :mryellow:

bojster - 2009-06-28, 00:34

Gemma napisał/a:
bojster napisał/a:
To zadziwiające ile niektórzy są w stanie wymyślić i napisać „mądrych rzeczy” aby tylko nie otwierać oczu na oczywistą oczywistość. ;-)


A o co konkretnie teraz Ci chodzi?


Może o to, że robisz z siebie świętą męczennicę walcząc o uznanie niewegetarianizmu za wegetarianizm, zamiast po prostu korzystać z forum, tak jak robi to wiele innych osób które wegetarianami ani nie są, ani się nie nazywają. :roll:

Gemma - 2009-06-28, 07:25

bojster napisał/a:
Gemma napisał/a:
bojster napisał/a:
To zadziwiające ile niektórzy są w stanie wymyślić i napisać „mądrych rzeczy” aby tylko nie otwierać oczu na oczywistą oczywistość. ;-)


A o co konkretnie teraz Ci chodzi?


Może o to, że robisz z siebie świętą męczennicę walcząc o uznanie niewegetarianizmu za wegetarianizm, zamiast po prostu korzystać z forum, tak jak robi to wiele innych osób które wegetarianami ani nie są, ani się nie nazywają. :roll:


Gwoli jasnosci, nie robie z siebie ani swietej ani meczennicy.

Cytujac dokladnie moje wypowiedzi, okreslilam sie jako:
Cytat:
“nie jedzaca miesa krow swin, owiec, drobiu, ryb od ponad pietnastu lat”
(str.2.)
Czyli zartobliwie jako:
Cytat:
„nieortodoksyjna wege”

Podajac potem termin:
Cytat:
„semi-vegetarianism”

W PL nie znalam zadnego wege, za to, co rowniez przytoczylam, w innych krajach gdzie pomieszkiwalam, zawsze okreslano mnie jako „veggie”.

Tak wiec reasumujac, okreslilam siebie wlasciwie juz na samym poczatku. Dodajac, ze
Cytat:
"etykietki" nie sa mi do zycia potrzebne.


Jesli o cos walcze to o dyskusje na cywilizowanym poziomie.

Rowniez gwoli przypomnienia, to nie ja lecz Ty zaczales/as te szarpanine.


Bez odbioru.

[ Dodano: 2009-06-28, 08:30 ]
Jesli zas chodzi o inne uwagi, bardzo dziekuje za spostrzezenia arahi, kammy i czary mary.
W wielu nie-wegetarianskich knajpach w PL oferuje sie wegetarianskie posilki, nigdy nikt nie proponowal mi kurczaka czy ryby, ale domyslam sie, ze moze byc to irytujace.

Salamandra*75, moj epilog nie byl atakiem lecz smutna refleksja po autoprezentacji.

[ Dodano: 2009-06-28, 08:37 ]
padma napisał/a:

Gemma, może słyszałaś o pieluchach wielorazowych, a jeśli nie, to tutaj mozesz poczytac:
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=4631&postdays=0&postorder=asc&start=0.
Żałuję, że sama nie sprawiłam takich moim dzieciom :-/


Tak, tak, nie widzialam co prawda tego watku, brawo dla szyjacej mamy - ja niestety jestem beztalenciem i bede musiala kupowac.
W PL znalazlam takie stronki:

hxxp://www.pieluszkarnia.pl/ - pieluszki wielorazowe

hxxp://ekodzieciak.pl/Eko-jednorazowki-mozliwe,039 - to sa takie eko, co sie rozkladaja w 75% procentach, wiec nie super, ale juz napewno dobry krok w dobra strone. ;-)

Moje dwie kolezanki, ktore swoim pociechom kupowaly wlasnie wielorazowki, byly bardzo zadowolone. Podobno zreszta dziecko szybciej z nich "wychodzi" niz z pampersow.

Pozdrawiam.

[ Dodano: 2009-06-28, 08:40 ]
Maryczary - sory, ze tragiczne przekrecenie nicka :->

Martuś - 2009-06-28, 11:01

Gemma, może faktycznie dziwnie się ta dyskusja potoczyła i nakręciła, ale nikt nie miał w zamyśle atakowania Ciebie, tylko właśnie jasność nomenklaturową o czym już dziewczyny doskonale napisały. Wiele osób jest uczulonych na to tym bardziej, że sama piszesz, że określano Ciebie 'veggie' mimo, iż 'veggie' nie jesteś. Mój mąż je (bardzo sporadycznie) ryby i kiedy ktoś nas nazywa wegetarianami to zawsze wtrącamy, że ja jestem wegetarianką, a on wege nie jest, bo je ryby. Tylko o to tu chodzi.
A dalej ta dyskusja już się zapętliła bo ty broniąc się przed tym, co odczytałaś jako atak na siebie zaczęłaś udowadniać, że jesteś bardziej etyczna niż niejeden wegetarianin bo jesteś full eko, co było zupełnie bez sensu...
Rozejrzyj się na forum to sama zobaczysz, że jest tutaj wcale nie mała grupa ludzi prawie - wege albo wcale- wege, których nikt tu nie ocenia i takie osoby otrzymują ogromną pomoc, czy są zainteresowane przejściem na wegetarianizm czy nie. Zachęcam też do lektury forum choćby dlatego, żeby sobie uświadomić, że soczewica i soja to nie jedyne źródła protein :P I naprawdę, nawet nie jedząc tych dwóch strączków można się doskonale obyć bez 'owoców morza'. I w ogóle myślę, że lektura tego forum może być dla Ciebie bardzo przydatna (jak dla każdego zresztą :P )

zielonanitka - 2009-07-01, 20:52

gemma mam ten sam "problem" ;-) co ty i jak sobie poczytalam co sie tu wypisuje to troche dobre pierwsze wrazenie o tej stronie zbladlo...
jak ktos wyzej napisal jest nas (do ciebie gemma) jest was (do tych którzy tak atakowali gemme) tak malo a jeszcze jakies przepychanki miedzy soba... eh niedobrze :-?

a propos... od dosc dawna interesuje sie body modifications i znam rowniez bardzo podobne forum do tego (nazwy juz przytaczac nie bede...)
zbieznosc polega na tym, ze rowniez tam kazda wypowiedz (piercera na przyklad) "filtrowana" jest przez setki lepiej wiedzacych, dluzej klujacych, bardziej doswiadczonych, itd itp a przeciez nie o to chodzi zeby sie nawzajem poprawiac - szczegolnie w nazywaniu tych co jedza krewetki czy nie wegetarianami!
rowniez zrezygnowalam z tego forum z tego powodu...

ja jestem jak juz napisalam w przywitaniu "swieza" niezjadaczka :mrgreen: miesa oprocz owocow morza... ale jestem z tego dumna! i w moim mniemaniu jestem wegetarianka czy to sie komus podoba czy nie... :mrgreen: co bedzie dalej nie wiem, byc moze zrobie kolejny krok do przodu... czas pokaze
na koniec tylko dodam ze spodziewalam sie tu wiekszej tolerancji... :-(
pozdrawiam
ps.znacie ALF? to byl motor ktory popchnal mnie do zaprzestania jedzenia miesa...
na tych fimach zawsze placze :-(

Lily - 2009-07-01, 21:03

zielonanitka napisał/a:
na koniec tylko dodam ze spodziewalam sie tu wiekszej tolerancji... :-(
To nie jest kwestia tolerancji, tylko nazewnictwa. Wiele z nas żyje w rodzinach, które nie są wegetariańskie i o ile nam nikt nie truje, że mamy zacząć jeść "chociaż rybki" to zazwyczaj nie ma problemu. Ale jeśli ktoś idzie do restauracji czy na jakąś imprezę rodzinną, a tam mu się serwuje rybkę, bo przecież wegetarianie jedzą ryby to już przestaje być zabawnie. I dlatego jestem ZA tym, aby osoby, które jedzą zwierzątka, obojętnie jak małe, nie nazywały się wegetarianami. Właśnie po to, by nie mylić pojęć. Nikt tu nikogo nie gnębi za jedzenie mięsa, za to mało kto chce, aby osoby je jedzące nazywały się wegetarianami. I tu zaistniał ten konflikt. Między innymi, bo ja przekonywać nikogo o słuszności wegetarianizmu nie zamierzam, tak jak nie chcę się dowiadywać, że nie będąc weganką mam "krew na rękach", jak to wyczytałam na innym forum.
bojster - 2009-07-01, 21:06

zielonanitka napisał/a:
ja jestem jak juz napisalam w przywitaniu "swieza" niezjadaczka :mrgreen: miesa oprocz owocow morza...


Pokaż mi gdzie te morskie drzewa i krzewy rosną, z których te owoce zrywają.

Cytat:
ale jestem z tego dumna! i w moim mniemaniu jestem wegetarianka czy to sie komus podoba czy nie...


No to powtórzę, bądź sobie w swoim mniemaniu kim chcesz, ale zrób nam, swojej jak by nie było społeczności, przysługę i nie nazywaj się wegetarianką w żadnej restauracji zamawiając niewegetariańskie pożywienie. Tylko tyle i aż tyle.

Cytat:
ps.znacie ALF? to byl motor ktory popchnal mnie do zaprzestania jedzenia miesa...


No był taki serial. Tylko że ten wegetarianin z kolei jadał koty. ;-)

kamma - 2009-07-01, 21:08

jeju, no to JESZCZE RAZ: Tu nikogo nie krytykuje się za styl życia czy zawartość talerza. Nawet gdyby pojawiła się tu osoba na diecie tzw. optymalnej, byłaby traktowana z należytym szacunkiem.
Mamy tu do czynienia wyłącznie z problemem definicyjnym: wegetarianin to osoba, która nie jada zwierząt. Osoby jadające zwierzęta, nawet zwane "owocami" (co jest totalnym nieporozumieniem), nie są wegetarianami. Super, że zrezygnowały z wielu rodzajów mięsa, że dbają o spożywanie produktów eko, bio itp, ale nie są wegetarianami. Jeżeli tak siebie nazywają, to prowadzi to do wielu nieprzyjemnych nieporozumień, z których musimy się ciągle tłumaczyć. Gdy podają nam talerz z rybą na zamówienie porcji wegetariańskiej, a my odmawiamy, jesteśmy często traktowani jak ostatni niewdzięcznicy. Ale gdyby osoby pracujące w gastronomii miały rozeznanie w tym, czym JEST wegetarianizm, wszystkim żyłoby się lepiej i wielu przykrych sytuacji można by uniknąć.
zielonanitko, nie skreślaj nas tylko dlatego, że chcemy jasności w tej sprawie. To nie jest tylko jakiś radykalny kaprys.

[ Dodano: 2009-07-01, 22:10 ]
o, Lily mnie uprzedziła :)
bojster napisał/a:
No był taki serial. Tylko że ten wegetarianin z kolei jadał koty.

bojster, szatanie ]:->

zielonanitka - 2009-07-01, 21:31

tak... wiedzialam ze sie zacznie... ostatni post w takim razie na tym forum i ja poprosze admina o wypisanie...skoro takie przepychanki sie tu uskuteczniaja ja nie zamierzam w tym uczestniczyc
kilka wyjasnien i kasliwych uwag jeszcze na koniec ]:->
* to w takiem razie w moim mniemaniu ty tez bojster nie jestes wegetarianinem z prawdziwego zdarzenia skoro nie znasz tej organizacji :evil:
oswiece cie - ALF - animal liberation front popatrz sobie na you tube o ile nie jest dla ciebie zbyt komercyjny ]:->
*skoro nie wiesz co to sa owoce morza i skad sie je "zrywa" proponuje poczytac encyklopedie
*a ty bojster zostaniesz zgorzknialym starym weganskim dziadkiem jak bedziesz sie tak pieklil o takie malo istotne rzeczy ]:->
bylo...............krotko... historia lubi sie powtarzac...
znajde sobie inna strone wege :mrgreen:
hajla bajla :-P

kamma - 2009-07-01, 21:35

zielonanitka napisał/a:
kilka wyjasnien i kasliwych uwag jeszcze na koniec

takoż z mojej strony:
* " ;) " oznacza, że ktoś żartuje, jak np. w poniżej cytowanej wypowiedzi:
bojster napisał/a:
No był taki serial. Tylko że ten wegetarianin z kolei jadał koty. ;-)

zielonanitka, mam wrażenie, że Twoje pojawienie się tutaj nie jest przypadkowe; że od początku miałaś zamiar przybyć, namieszać i wybyć. Chciałabym się mylić, ale skoro nie przyjmujesz do wiadomości rzeczowych i spokojnych argumentów, to co ja mogę :-/
Tylko nie zacznij na złość wegedzieciakowcom jeść mięsa ;)

zielonanitka - 2009-07-01, 21:41

hahaha - tak specjalnie wyszukalam wasza strone by narobic zle (bo ja zla kobieta jestem ]:-> )
nie nie chcialam na prawde spodobala mi sie ta strona...ale widze ze tu nie pasuje za chociazby nazywanie sie wegetarianka...
a miesa jesc nie zaczne - bez obawy :)

[ Dodano: 2009-07-01, 22:45 ]
chociaz moze tak jedna kaszaneczke na zlosc hahahahhahahahahah


joke oczywiscie ]:->

kamma - 2009-07-01, 21:46

zielonanitka, jak wrzucisz trochę na luz - ;) , to i bojstera będziesz w stanie zrozumieć :P
A tak na serio, to są tu na forum osoby, które jadały/jadają zwierzęta, nie spotyka ich z tego powodu żadna krzywda (z naszej strony ;) ). Tu naprawdę nie chodzi o to, gdzie kto pasuje, jak żyje i co lubi. My po prostu dbamy o nasze interesy ;)

zielonanitka - 2009-07-01, 21:50

nie nazwalabym dbaniem o interesy negowanie osob za to ze chca nazywac sie wege...
trzeba to probagowac ile wlezie a nie jeszcze stopowac "swiezakow" badz osoby semiwege (jak to nazwaliscie) ...tak mysle

kamma - 2009-07-01, 21:51

zielonanitka napisał/a:
znajde sobie inna strone wege

polecam: www.wege.dzieciak.pl ;)

[ Dodano: 2009-07-01, 22:55 ]
zielonanitka napisał/a:
negowanie osob za to ze chca nazywac sie wege...

dziewczyno, a któż tu kogo neguje?!
czy ktoś napisał cokolwiek w stylu "zielonanitka jest złym człowiekiem, bo nazywa siebie wegetarianką, choć nią nie jest"?
Raczej "zielonanitka popełnia błąd definicyjny, nazywając siebie wegetarianką, choć nią nie jest".
To spora różnica.

bojster - 2009-07-01, 21:57

zielonanitka napisał/a:
nie nazwalabym dbaniem o interesy negowanie osob za to ze chca nazywac sie wege...


A tak szczerze, to do czego ci potrzebna ta metka? Chcesz się czuć częścią jakiejś grupy? No to musisz grać wg zasad. Nie masz takiej potrzeby? Świetnie, to nie przypinaj sobie metki i wszyscy będą szczęśliwi. ;-)

zielonanitka - 2009-07-01, 21:59

tu nie chodzi o metke tylko o propagowanie wege w kazdej postaci
bojster - 2009-07-01, 22:00

zielonanitka napisał/a:
tu nie chodzi o metke tylko o propagowanie wege w kazdej postaci


No to fajnie, że chcesz propagować wegetarianizm. Przecież nie trzeba być wegetarianinem żeby to robić. Możesz sobie przypiąć metkę sympatyczki wegetarianizmu i też będzie fajnie. :mryellow:

kamma - 2009-07-01, 22:01

no to propaguj, ale najpierw doczytaj, co to znaczy "wege".
zielonanitka - 2009-07-01, 22:03

kamma napisalam ze negowanie za to ZE TOS NAZYWA SIE WEGE a nie negowanie w ogole... a tak wlasnie jest z waszej strony...
z reszta po co te nerwy? mnie juz i tak jutro nie bedzie na tym forum...bedziecie mieli o jedna pseudo(wedlug was)wege mniej - a ja zdania nie zmienie ]:->
bye

kamma - 2009-07-01, 22:08

zielonanitka napisał/a:
negowanie za to ZE TOS NAZYWA SIE WEGE a nie negowanie w ogole...

okej, to teraz mamy nieco większą jasność. Wcześniej czepiłam się "negowania osoby" (zboczenie zawodowe ;) ), bo to, co się tu odbywa, nie jest negowaniem osoby, a negowaniem zachowań. To nie nerwy, ja jestem niewiarygodnie spokojny człowiek 8-)
Mówiąc, że jesteś wege, szerzysz błędne informacje, na czym cierpi cała wege-społeczność. Nie dziw się, że prostujemy takie przekonania. To po prostu leży w naszym interesie.

zielonanitka - 2009-07-01, 22:11

a w czym wam to przeszkadza? ze ktos wam poda rybe na weselu?
kamma - 2009-07-01, 22:14

zielonanitka napisał/a:
ze ktos wam poda rybe na weselu?

albo pierogi ze skwarkami czy cokolwiek w tym stylu. Myślisz, że nie przeszkadza? Hmmm.. Ja lubię tańczyć. I lubię jeść. Jak na weselu dostanę rybkę, to się przekręcę z głodu. Chyba, że będę całą imprezę siedziała przy stole i wychylała kolejne toasty z Zygmuntem. ;)

zielonanitka - 2009-07-01, 22:15

no i jak powinno sie "slownikowo" nazywac osoby takie jak ja i gemma? i czy w ogole jest sens wymyslania kolejnych nazw-potforkow? czy tu nie chodzi po prostu o niejedzenie miesa a nie nazywanie i rozdrabnianie tego na coraz mniejsze czesci?

[ Dodano: 2009-07-01, 23:17 ]
z autopsji wiem ze na weselu oprocz obowiazkowego rosolu aby goscie zabobonnie pod stolem nie wyladowali jest tez mnostwo innych rzeczy - jakies salatki ciasto owoce no i alko ktory tez w sobie kalorie ma ;-)

bojster - 2009-07-01, 22:18

zielonanitka napisał/a:
no i jak powinno sie "slownikowo" nazywac osoby takie jak ja i gemma? i czy w ogole jest sens wymyslania kolejnych nazw-potforkow? czy tu nie chodzi po prostu o niejedzenie miesa a nie nazywanie i rozdrabnianie tego na coraz mniejsze czesci?


Jarosz – hxxp://sjp.pwn.pl/lista.php?co=jarosz
jarosz «człowiek niejadający potraw mięsnych»

Wegetarianin – hxxp://sjp.pwn.pl/lista.php?co=wegetarianin
wegetarianizm «sposób odżywiania się polegający na wyłączeniu z diety mięsa, ryb i wszystkich lub tylko niektórych produktów pochodzenia zwierzęcego»

Jak widzisz, nie ma potrzeby wymyślania nowych nazw.

zielonanitka - 2009-07-01, 22:19

niedlugo moze stac sie tak ze beda urzadzane ustawki miedzy frutarianami a wegetarianami o to kto zna prawdziwsza prawde i ma racje ]:->

[ Dodano: 2009-07-01, 23:22 ]
czym sie rozni osoba ktora wylacza z diety mieso(...) a osoba niejadajaca potraw miesnych???

kamma - 2009-07-01, 22:28

nie trzeba, my tu mamy takowe raz na tydzień ;)
I tym sposobem konwersacja zatacza coraz szersze koła absurdu, oddalając się od sedna. Nie chodzi o monopol na prawdę. Nie chodzi o styl życia. Chodzi o zrozumiałość. Kiedy mówisz, że pada śnieg, gdy pada grad (w końcu to też opad). Kiedy idziesz do knajpki i zamawiasz wino, a dostajesz piwo (w końcu to też alkohol, już nie bądźmy tacy drobiazgowi). Drobiazgi?


(nawiasem mówiąc, większość ciast wcale nie jest wege, bo zawierają margarynę, żelatynę, koszenilę, smalec lub inne cuda. Nigdy nie jadam ciast na weselach. A owocami się nie najadam, chociaż nikt jeszcze nie zaproponował mi ciężarówki pełnej bananów ;) więc może nie mam pełnej jasności)

bojster - 2009-07-01, 22:30

zielonanitka napisał/a:
czym sie rozni osoba ktora wylacza z diety mieso(...) a osoba niejadajaca potraw miesnych???


Niczym. Ale czytałaś resztę definicji, czy już nie dobrnęłaś?

zielonanitka - 2009-07-01, 22:31

skoro lubicie takie przepychanki slowne...to git, chociaz dla mnie to smutne...
ps. jakby mi ktos dal piwo a nie wino wcale bym sie nie obrazila :mrgreen:

kamma - 2009-07-01, 22:37

egocentryczny punkt widzenia. W TWOIM mniemaniu, TY byś się nie obraziła itd... Ale ja cały czas mówię o społeczności wegetarian, a nie o mnie czy o Tobie.
zielonanitka - 2009-07-01, 22:37

usmieszek mial oznaczac zart...

[ Dodano: 2009-07-01, 23:39 ]
bojster - tak czytalam nie widzisz (...)?

[ Dodano: 2009-07-01, 23:43 ]
dalej z reszta nie dostalam odpowiedzi na zadane przeze mnie pytanie...
co wam to przeszkadza, ze osoba niejadajaca zadnego innego miesa oprocz krewetek nazywa sie wegetarianinem? tylko na tym ze ktos wam poda rybe albo pierogi ze skwarkami na "weselu"...
jest takie niedoinformowanie w spoleczenstwie na ten temat ze moze sie to zdarzyc rowniez jesli bedziecie strikte rozgraniczac te odnogi wegetarianizmu...

[ Dodano: 2009-07-01, 23:46 ]
powinnicie moim zdaniem wasza energie i tak lubiane przez was przepychanki slowne skierowac do tych ktorzy nie majach pojecia z "z czym to sie je" (wegetarianizm w sensie) a nie na walke z takimi jak ja i pewnie mnostwem innych osob na tym forum, ktorzy z obawy przed "linczem" nawet boja sie do tego przyznac ...

bojster - 2009-07-01, 22:46

Dyskusja z tobą przypomina mi wymianę zdań z pewnym adminem pewnego forum, którą co i rusz uskuteczniał z użytkownikami owego forum. Niniejszym wycofuję się więc z rzucania grochem o ścianę i próbą przebicia się do egocentrycznego monologu, życząc wszelkiego powodzenia na nowo obranej przez ciebie ścieżce do wegetarianizmu.
zielonanitka - 2009-07-01, 22:47

edit - nie koniecznie przyznac ze jedza (bo podobno sa na tym forum osoby takze jedzace mieso) ale nazwac sie wege...

[ Dodano: 2009-07-01, 23:53 ]
nie ja zaczelam ta dyskusje...wiec prosze o nie porownywanie mnie to ww osoby...ktora jak napisales sama zaczynala takie dyskusje...

[ Dodano: 2009-07-01, 23:59 ]
a za egocentryka sie nie uwazam a ty mozesz sobie myslec co chcesz to wolny (jeszcze!) kraj...ale jak tak dalej pojdzie... :-|

frjals - 2009-07-01, 23:15

zielonanitka napisał/a:
a w czym wam to przeszkadza? ze ktos wam poda rybe na weselu?

czasami wyjeżdżam z pewną organizacją w różne miejsca i zazwyczaj mam tam zapewnione wyżywienie. Zawsze pilnuję, żeby zgłoszono wersję wegetariańską. Mimo to dostaję na obiad rybę. Biorąc pod uwagę, że nie mam możliwości zjedzenia gdzie indziej, kupienia innego jedzenia ani wyboru z "mnóstwa innych rzeczy" to owszem przeszkadza mi to :evil: . Na ostatnim wyjeździe szwedzki stół zaoferował mi na kolację jedynie chleb z masłem. To nawet nie przeszkadza, to wk*rwia :roll: .

arahja - 2009-07-02, 10:01

zielonanitka napisał/a:
kamma napisalam ze negowanie za to ZE TOS NAZYWA SIE WEGE a nie negowanie w ogole... a tak wlasnie jest z waszej strony...
z reszta po co te nerwy? mnie juz i tak jutro nie bedzie na tym forum...bedziecie mieli o jedna pseudo(wedlug was)wege mniej - a ja zdania nie zmienie


Hipotetycznie, jeśli ktoś ma poglądy podobne do tych, co wyznawcy danej religii, niech już będzie nasz kochany kk, ale różni się jednym szczegółem, jednym zdaniem z credo, powiedzmy... tym pierwszym. Wierzy we wszystko, czego naucza kk, ale nie wierzy w istnienie Boga. Czy taka osoba ma prawo nazywać się katolikiem i czy rozsądne będzie z jej strony upieranie się na forum katolik.pl, że jest dokładnie takim samym katolikiem jak reszta?
Moim zdaniem, skoro wegetarianizm, jak podał bojster, to sposób życia bez spożywania wszystkich rodzajów mięsa, a krewetki są mięsem, to osoba jedząca krewetki nie jest wegetarianinem. To można logicznie wyprowadzić. Nie wiem też, dlaczego miałaby chcieć się nazywać wegetarianinem wbrew definicji. To tak jak z tym katolikiem-ateistą.

maryczary - 2009-07-02, 11:42

Gemma napisał/a:
Maryczary - sory, ze tragiczne przekrecenie nicka :->
nie ma sprawy

arahja, super porównanie...

Shaera - 2009-07-02, 15:10

Według mnie ta dyskusja jest całkowicie zbędna :-> Ktoś tutaj dobrze napisał, że każdy z nas ma własne życie i własne poglądy. A kwestia nazewnictwa? Dla mnie to jakiś absurd. Przecież wszyscy i tak walczymy o to samo - w mniejszym lub większym stopniu. Wegetarianizm to pojęcie względne, przecież od tego odchodzą jakieś inne gałęzie, jakieś semi, jakieś fleksi, czy coś w tym stylu. Najlepiej oczywiście, jeżeli wegetarianin w ogóle nie je jakiegokolwiek mięsa i nie przyczynia się do śmierci zwierząt w jakimkolwiek stopniu. Niestety, w dzisiejszych czasach ciężko jest sobie na to pozwolić. Ktoś też kiedyś dobrze powiedział, że zawsze wybiera się mniejsze zło. Nie wiem, czy mogę siebie nazwać weganką :-> Jeżeli chodzi o odżywianie, to tak. Jeśli chodzi o ekologiczny tryb życia, to nie (mieszkam z rodzicami, odpadów nie segregujemy, może poza pojedyńczymi rzeczami - wrzuci się czasem do odpowiedniego kontenerka :-> ; ekologicznej żywności nie kupujemy; marketowo-bazarkowe warzywa i owoce zdecydowanie pryskane; w kosmetykach też sama chemia - 'Ziaja' na przykład :-> nie opłacam wielkich, testujących molochów, kupuję tańsze, polskie marki, chociażby zwykłych lakierów do paznokci, czy cieni do powiek. Czy testowane? Nie wiem :-? ). Staram się i myślę, że to już jest coś. Jakiś taki mały, drobny kroczek w lepszą przyszłość :-) Chociaż tyle mogę zaoferować od siebie :-) Dlatego uważam, że nie ma sensu dalej się wykłócać nie wiadomo o co. Chociaż jest - o głupią nazwę ;-) Myślę, że Gemma i tak bardzo dużo robi - ekologię stawia na pierwszym miejscu, pomaga zwierzętom, a... ;-) - i nakłoniła nawet swojego typa do zmiany odżywiania 8-) Wg mnie to baaaardzo duży krok w lepszą stronę życia :-P
To wszystko to MOJE indywidualne zdanie, mój pogląd 8-)

Lily - 2009-07-02, 15:21

Ja nie bardzo rozumiem w takim razie, po co ktoś chce się identyfikować ze środowiskiem wegetarian, skoro samo pojęcie można dowolnie naginać. Są przecież "wegetarianie", którzy jedzą kurczaki. Pewnie niedługo pojawią się też tacy, którzy jedzą świnki i krówki, ale tylko eko. W sumie nie moja sprawa.
Shaera - 2009-07-02, 15:36

Lily napisał/a:
Ja nie bardzo rozumiem w takim razie, po co ktoś chce się identyfikować ze środowiskiem wegetarian, skoro samo pojęcie można dowolnie naginać. Są przecież "wegetarianie", którzy jedzą kurczaki. Pewnie niedługo pojawią się też tacy, którzy jedzą świnki i krówki, ale tylko eko. W sumie nie moja sprawa.

Tak, wg mnie wegetarianizm to absolutne wykluczenie spożywania zwierzęcych ciałek, ale skoro powstały takie nazwy, jak semi, to uważam, że kto chce, niech się z tym dowolnie identyfikuje, utożsamia 8-) Tak, czy siak, to tylko nazwa - jak jakiś weganin chce się nazywać mięsożercą, to czemu nie :-P (w końcu kotlety z tekstury sojowej to mięso sojowe - gdzieś to było napisane, na jakimś opakowaniu chyba :roll: ) Nie moja sprawa :-P

Gemma - 2009-07-02, 15:40

O moj bosz, i pomyslec, ze nie byloby tej szarpaniny gdyby pewien szanowny uzytkownik tegoz forum byl raczyl przeczytac moje pierwsze posty ze zrozumieniem…
No nic, tak przynajmnej jest to pole do obserwacji.

Pierwsza uwaga jest pozytywna; otoz szanowny uzytkownik nie walnal tekstu o, jak to bylo... „leczeniu dylematow moralnych”. Co juz uwazam za progres. Dyskusja jest oparta na argumentach, lepszych, gorszych, ale nie na obrazaniu oraz kopaniu sie po kostkach.
I jeszcze, gwoli uzupelnienia, ta draka rozkrecila sie nie dlatego, ze upieralam sie przy nazywaniu mnie wegetarianka, gdyz sie tak de facto w ogole nie nazwalam – co juz wyjasnilam w poprzednim poscie, lecz dlatego, ze niektorzy tutaj obecni zaczeli w nieprzyjemny sposob zarzucac mi niemoralnosc.
Wstawie jedynie jedna uwage, gdyz A) nie chce sie powtarzac, B) po raz kolejny podkresle, ze generalnie tego typu dyskusje sa w mojej opinii pozbawione sensu miedzy innymi dlatego, ze jak tutaj zostalo fajnie podkreslone, oddalaja idee wege od praw zwierzat, czyli jej zrodla.

Zielonanitka , uwazam, ze jesli „w nagrode” czujesz potrzebe okreslania siebie jako „wege”, bez wchodzenia w detale czy jestes: semi czy cwierc (a zareczam Ci, ze w wiekszosci krajow europejskich, nikt Ci nie wystosuje takich inwestygacji), to moim zdaniem masz absolutne prawo tak siebie okreslac. Przeszlas dluga droge i jesli chcesz lub po prostu czujesz potrzebe identyfikacji (o ktorej tutaj pisalam) z jakas grupa, to masz prawo sie identyfikowac wlasnie z wege. Wiem, ze jest to bardzo wazne szczegolnie na poczatku. Ja przestalam jesc mieso jako dziecko wlasciwie i przez 17 lat bylam sama na polu bitwy (a w duzej mierze byly to czasy przedinternetowe), wiec wiem, ze czasem moze zabraknac silnej woli lub po prostu mozesz miec dosc. Szukajac spolecznosci internetowych wege, nie zapominaj o zagranicy. Ze swojej strony polecam stronke AVF z Francji, maja podobne forum z ktorego przyszlam (i gdzie wrocilam).
Rozmawiajac z polskimi wege, napisz, ze jestes semi-wege, bo inaczej zrobi sie podobny jak tu, do niczego nie prowadzacy mlyn.
Jesli dzialasz ponadto dla ALF, tym wieksze brawa, w tym mocne ode mnie, pracujacej od lat na rzecz praw zwierzat. Milo jest myslec, ze sa osoby, ktore z idei wege wyciagaja to, co w niej najistotniejsze.

**Teraz maly pro memoriam, podkreslam (zanim Bojster znow poczestuje mnie jakas niezbyt przemyslana osobista uwaga niskich lotow), ze mi osobiscie „etykietki” nie sa potrzebne do zycia i z nikim sie nie chce identyfikowac (vide: moje poprzednie posty).


Arahja, moim zdaniem Twoj przyklad bylby ok, jesli Zielonanitka bylaby osoba jedzaca wieprzowine tudziez wolowine czy inne czerwone mieso. W tym przykladzie raczej powinna kwestionowac sw. Mikolaja tudziez innego „pobocznego swietego”. No offence. ;-)

Na koniec tylko mala prosba, wiem, ze to zasadniczo moj watek, ale rowniez z uwagi na zaawansowana ciaze i upaly, nie mam ochoty a juz napewno czasu by walkowac po raz "enty" tych samych kwesti. Moje zdanie wyrazilam nie urazajac nikogo, zatem prosze, jesli juz to o oszczedne komentarze. Pozdrawiam.

Shaera - 2009-07-02, 15:50

Gemma napisał/a:
Ze swojej strony polecam stronke AVF z Francji, maja podobne forum z ktorego przyszlam (i gdzie wrocilam). Rozmawiajac z polskimi wege, napisz, ze jestes semi-wege, bo inaczej zrobi sie podobny jak tu, do niczego nie prowadzacy mlyn.

Wyczułam sarkazm :-P Ale mniejsza z tym... Natomiast chciałabym wiedzieć, dlaczego pomimo zrezygnowania z jedzenia czerwonego mięsa, w Twojej diecie nadal znajdują się owoce morza? Jakie pobudki Tobą kierowały? A może twierdzisz, że taka krewetka, czy krabik to nie zwierzęta? Pytam z czystej ciekawości ;-)

Gemma - 2009-07-02, 15:51

Shaera , podsylam liste kosmetykow itd. nie testowanych na zwierzetach (jest sporo polskich) :

hxxp://www.estilopress.com/lista_etycznych_firm/

takze z podobnego forum:

hxxp://www.forumveg.webd.pl/topics9/lista-kosmetykow-nie-testowanych-na-zwierzetach-vt1627.htm

Sa firmy, ktore statutowo nie testuja jak np. angielski Body Shop (tylko fair trade produkty) czy tez Flush (i ich polskie odpowiedniki, rozne mydlarnie). Angielskie prod sa dosc drogie ale polecam je bardzo, starczaja na dlugo (szampon spokojnie na ok3 miesiace a mam dlugie wlosy), ostatnio tez wydali serie dla niemowlat (wiec moge sie spokojnie wypiac na penateny;-) ).

W sklepach, jesli chcesz, podpytaj o bio/eko, coraz wiecej ich jest, maja polskie lub unijne certyfikaty.

Co do reszty posta - szacun ;-)

[ Dodano: 2009-07-02, 17:03 ]
Shaera napisał/a:

Natomiast chciałabym wiedzieć, dlaczego pomimo zrezygnowania z jedzenia czerwonego mięsa, w Twojej diecie nadal znajdują się owoce morza? Jakie pobudki Tobą kierowały? A może twierdzisz, że taka krewetka, czy krabik to nie zwierzęta? Pytam z czystej ciekawości ;-)


Znajduja sie tam dlatego, ze moj mezczyzna, co juz napisalam, nie moze jesc produktow sojowych, za soczewica i pochodnymi nie przepada i po wielu roznych probach, postanowilismy zatem zdaje sie 3 lata temu wybrac krewetki nie pochodzace z polowow oceanicznych, czyli tylko takie, ktore nie dewastuja fauny i flory oceanicznej jako zrodlo protein. On jada je czesciej, ja rzadziej (bo jem soje i ww. produkty). Podobnie zreszta jak juz napisalam, nie porownuje krowy czy swini do krewetki. Nie twierdze, ze nie sa to zwierzeta, podstawy biologii mam opanowane, ale po prostu ich nie porownuje.
Bardziej boli mnie fakt, ze kot, podobny do mojego lub krolik czy pies zostal "uzyty" jako tester do mydla w barze, w ktorym musze umyc rece. Dlatego sama takich rzeczy nie uzywam.

Taka jest moja filozofia, mozna sie z nia nie zgadzac, ale nie mozna odmowic jej logiki.

Ps. Krabikow nie jadam.

Shaera - 2009-07-02, 16:09

Gemma napisał/a:
Shaera , podsylam liste kosmetykow itd. nie testowanych na zwierzetach (jest sporo polskich)(...)

Dzięki za linki, ale (to forum znam :-P Już dawno chciałam się zarejestrować, ale ktoś mojego nicka już zajął :-> )... ;-) Co do pierwszego linka... ;-) Bielenda ma w składzie swoich kosmetyków produkty poch. zwierzęcego (chociażby mleko i miód), dlatego używam od nich tylko jednego żelu do ciała. Z kolei największy problem to kosmetyki kolorowe i farby do włosów (rozjaśniacz). Przyznam się, że używam Joanny, także ich szamponów i odżywek. Korespondowałam z ich przedstawicielką, wszystko pięknie ładnie, fajnie się pisało, ale jak zapytałam, czy te proteiny mleczne są roślinne (miałam na myśli jakieś mleczko bawełniane, sojowe, ryżowe, migdałowe, jakiekolwiek roślinne), to skończyła się rozmowa i już nie odpisała :-> To by było na tyle ;-) No i te cienie, lakiery, błyszczyki... Problemik ;-) Nie wiem, Sensique, infinity, Essence, Vibo, Bell PODOBNO są w porządku, ale niczego pewna nie jestem :-? BodyShop podlega chyba pod L'oreala, więc odpada :roll: Ciężko jest :-?

Lily - 2009-07-02, 16:15

Shaera, z Farmony są fajne kosmetyki do włosów, ja przynajmniej lubię, szczególnie mgiełkę sobie upodobałam ;) (ratuje mnie przed wyłysieniem ;) )
Shaera - 2009-07-02, 16:19

Gemma napisał/a:
(...)za soczewica i pochodnymi nie przepada(...)

A ja myślę, że można by było się poświęcić ;-) Może kiedyś zmienisz(cie) zdanie :-) Tego Wam życzę :-D A jeśli nie, - trudno, i tak jest dobrze, żeby nie powiedzieć bardzo dobrze (chociaż nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej ;-) ) :-D

Gemma napisał/a:
Bardziej boli mnie fakt, ze kot, podobny do mojego lub krolik czy pies zostal "uzyty" jako tester do mydla w barze, w ktorym musze umyc rece. Dlatego sama takich rzeczy nie uzywam.

Tak, wiwisekcja to jedna z najgorszych rzeczy, jaką wymyślił człowiek :-?

Gemma napisał/a:
Taka jest moja filozofia, mozna sie z nia nie zgadzac, ale nie mozna odmowic jej logiki.Ps. Krabikow nie jadam.

Szanuję Twoje zdanie :-) Byłam tylko ciekawa, dlatego zapytałam ;-)

[ Dodano: 2009-07-02, 17:25 ]
Lily napisał/a:
Shaera, z Farmony są fajne kosmetyki do włosów, ja przynajmniej lubię, szczególnie mgiełkę sobie upodobałam ;) (ratuje mnie przed wyłysieniem ;) )

O ja... :-) Lily, masz na myśli mgiełkę Radical ze skrzypem? Taką...?



Jeśli tak, to zgadzam się - super sprawa :-) Codziennie jej używam wieczorem po myciu i lekkim samowyschnięciu włosów :-) Na ich cienką strukturę działa jak cudowny lek :lol: Wypas, również polecam :-)

Gemma - 2009-07-02, 16:42

No wlasnie jest to problem kosmetyczny w ogole, tzn. czesto marki maja „produkty” nie testowane, ale w statucie nie maja nie testowania. Tak wiec jeszcze chyba na poczatku 2000 roku, niektore Eris kremiki nie byly testowane, teraz napis zniknal, podobnie niektore rzeczy Miraculum i zdaje sie Eveline i Zaji.
Problem polega na tym, ze oni czesto uzywaja np. elemetow, ktore gdzies tam skupuja i chociaz sami nie testuja nie gwarantuja, ze nie sa testowane. Francuskie firmy czesto pisza scieme „produit fini non teste sur les animaux” ale zaraz potem jest po angielsku „not tested on animals” no i tu jest juz wprowadzenie konsumenta w blad. Poza kilkoma wyjatkami trzeba zatem patrzec produkt po produkcie.
Z rzeczy gwarantowanych (moje poszukiwania), no to jest np. chemiczny ecover ( tez100% biodegradalny), „zabka” niemiecka we wspolpracy z WWF (ale to dosc nowe), kosmetyczny Occitaine, Flush (testuja na Anglikach ;-) ) no i Body Shop. Ale zabilas mi klina z tym przejeciem przez L’Oréal... No i wlasnie tutaj mowie o tym, ze trudno byc w 100% „czystym”.
Niby gwarantuja, ze polityka jest ta sama, ale fakt, kupujac u nich sponsorujesz tez laboratoria L’Oréala.... Mozna sie zalamac.

Niestety nie mam zadnego doswiadczenia w farbowaniu wlosow. Mysle, ale to takie bardzo krotkie myslenie, ze henna lub rubina sa ok, bo przeciez naturalne. Ale nie umiem pomoc. Mysle, ze dobrze robisz piszac do nich...
Radical ze skrzypu tez znam i polecam.

[ Dodano: 2009-07-02, 17:45 ]
Shaera napisał/a:
Może kiedyś zmienisz(cie) zdanie :-) Tego Wam życzę :-D A jeśli nie, - trudno, i tak jest dobrze, żeby nie powiedzieć bardzo dobrze (chociaż nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej ;-) ) :-D


On i tak dla mnie zmienil swoje przyzwyczajenia kulinarne o 180%. Pozyjemy, zobaczymy ;-)

Shaera - 2009-07-02, 22:10

Gemma napisał/a:
No wlasnie jest to problem kosmetyczny w ogole, tzn. czesto marki maja „produkty” nie testowane, ale w statucie nie maja nie testowania. Tak wiec jeszcze chyba na poczatku 2000 roku, niektore Eris kremiki nie byly testowane, teraz napis zniknal, podobnie niektore rzeczy Miraculum i zdaje sie Eveline i Zaji.
Problem polega na tym, ze oni czesto uzywaja np. elemetow, ktore gdzies tam skupuja i chociaz sami nie testuja nie gwarantuja, ze nie sa testowane.

Ja 'Ziaji' ufam :-) Oto odpowiedź, która mnie - poniekąd - uspokoiła... :-P

Cytat:
Nadawca - Hanna Brzóska

Witamy w firmie Ziaja,

dziękujemy za kontakt z nami i zainteresowanie losem zwierząt.
W odpowiedzi na pytanie dotyczące testowania na zwierzętach naszych wyrobów, bądź składników do produkcji kosmetyków, pragniemy uspokoić Pani niepokój i informujemy, że nie testowaliśmy i nie testujemy naszych wyrobów i składników na zwierzętach. Surowce do produkcji są pochodzenia roślinnego i biotechnologicznego.
Nie zlecamy wykonywania badań testowych żadnym firmom bo ich nie wykonujemy.

Odpowiadając wprost na Pani pytanie mogę napisać, iż nie używamy do produkcji preparatów Ziaja substancji pochodzenia zwierzęcego. Ponieważ
jednak mamy w swojej ofercie produkty takie jak seria Kozie Mleko czy seria jogurtowa Biomin, pozwolę sobie rozwinąć powyższą kwestię.
Według przepisów obowiązujących w Unii Europejskiej, nie wolno stosować w kosmetykach jakichkolwiek substancji pochodzenia zwierzęcego. Firmy dostarczające surowce bazują na składnikach roślinnych lub biotechnologicznych.Wykorzystanie biotechnologii w przemyśle surowcowym oznacza, że można opracowywać i modyfikować wyłącznie materiał roślinny (np.soję, kukurydzę, algi). Dobrym przykładem będzie kompleks składników mleka koziego wykorzystany w serii Kozie Mleko- to produkt fermentacji bakterii mlekowych. Bakterie wbudowują w swoje struktury proteiny o budowie tożsamej z proteinami obecnymi w mleku kozim. W przypadku jogurtu mechanizm jest podobny.

Jeśli chodzi o zawartość lanoliny w balsamie do ust to rzeczywiście ma Pani dylemat w podjęciu decyzji o stosowaniu, bądź nie stosowaniu balsamu .
Oto kilka słów wyjaśniających ów problem.
Używany do produkcji balsamu do ust Medilan to najwyższej jakości medycznie czysta lanolina, przeznaczona (oprócz przemysłu kosmetycznego) również do przemysłu farmaceutycznego, deklarowana do pielęgnacji skóry dzieci i niemowląt, wrażliwej, podrażnionej, z problemami dermatologicznymi. Medilan wykazuje działanie nawilżające, zapobiega utracie wody z naskórka oraz tworzy na powierzchni skóry delikatną warstwę ochronną. Ze względu na swój lipidowy charakter ma zdolność przenoszenia w głąb naskórka składników aktywnych. Medilan posiada wiele podobieństwa do składu lipidowego naskórka dlatego jest tak efektywny jako środek nawilżający i emolient. Może być stosowana do produkcji kosmetyków ekolicznych i naturalnych. Przy jej produkcji nie pozyskuje się tłuszczu z gruczołów łojowych owiec, ale z wełny owiec, także nie cierpi przy tym żadne zwierzę, proces strzyżenia owiec jest absolutnie naturalnym i pożądanym.

Tak, więc ostateczną decyzję o stosowaniu balsamu do ust proszę podjąć indywidualnie.

Łączymy pozdrowienia
Dział Obsługi Klienta '


Myślę, że mnie nie okłamali ;-) Tak myślę... :-> Pytałam ich dawno temu. Tylko 'Ziaja' dała wyczerpującą i satysfakcjonującą odpowiedź :-)

Gemma napisał/a:
Niby gwarantuja, ze polityka jest ta sama, ale fakt, kupujac u nich sponsorujesz tez laboratoria L’Oréala.... Mozna sie zalamac.

No, niestety, chociażby Lipton :-( Miał bardzo dobre herbaty :-(

Gemma napisał/a:
Niestety nie mam zadnego doswiadczenia w farbowaniu wlosow. Mysle, ale to takie bardzo krotkie myslenie, ze henna lub rubina sa ok, bo przeciez naturalne. Ale nie umiem pomoc. Mysle, ze dobrze robisz piszac do nich...

Henna nie rozjaśni włosów w dużym stopniu (poza tym naturalne, nie znaczy, ze nie testowane :-/ bardzo kontrowersyjny temat :-| ), więc póki co - pozostaje mi rozjaśniacz 'Joanny' :-> Nie wiem, czy testują. Piszą, że nie, nie zlecają też testów, no ale... :->

Gemma napisał/a:
Radical ze skrzypu tez znam i polecam.

Tak, bo to dobry produkt jest :mryellow: Ale głowy nie dam za nic i za nikogo, że nie testowany ;-)

Gemma napisał/a:
On i tak dla mnie zmienil swoje przyzwyczajenia kulinarne o 180%. Pozyjemy, zobaczymy ;-)

Więc jednak cień szansy jest :-) Milutko :-D

P.S. Zostań(cie) u nas na forum :-) To początkowe rozdrażnienie pewnie przez upały i burze, większość z nas jest troszkę poddenerwowana :-) Wegedzieciakowcy to w gruncie rzeczy dobre i miłe stworki ;-)

Gemma - 2009-07-03, 09:32

Tak wiec spiesze z wyjasnieniem Ziaji.

Kupowalam pare lat temu glownie ich produkty, bo byl na nich znaczek „nie testowane na zwierzetach”. Pozniej zaczelam korzystac takze z innych firm nie testujacych. Ale ostatnio u mojej mamy (moja miesozerna familia zostala zmuszona do szukania kosmetykow nie testowanych) znalazlam wlasnie zdaje sie krem czy tonik Ziaji bez znaczka. I zdebialam. Stad te moje tutaj rozwazania na glos.

Pofatygowalam sie zatem na ich strone internetowa i znalazlam tam info, ze sa:

„przebadane dermatologicznie i alergologicznie w klinice Dermatologii Akademii Medycznej w Gdańsku oraz w innych placówkach naukowych w kraju i za granicą

preparaty dla dzieci przebadane dodatkowo w Instytucie "Pomnik Centrum Zdrowia Dziecka"

nie testowane na zwierzętach

Link: hxxp://www.ziaja.com.pl/page/pl/o_firmie/kosmetyki

Tak wiec raczej ok. Wyglada na to, ze maja to statutowo. Ale teraz jeszcze mniej rozumiem, dlaczego znaczek z kremiku/toniku mojej mamy zniknal :-/

To, ze Tobie reszta firm nie odpowiedziala, mnie nie dziwi. Jest to temat zamiatany pod dywan... niestety.

Nie rozumiem za to fragmentu z listu, ktory Ci przeslala Ziaja:

„Według przepisów obowiązujących w Unii Europejskiej, nie wolno stosować w kosmetykach jakichkolwiek substancji pochodzenia zwierzęcego”

Musze zatem pogrzebac w zrodlach prawnych, ale nie wydaje mi sie to prawda. Bo gdyby prawda bylo, firmy w UE nie fatygowalyby sie z info na etykietce, ze takich elementow produkt nie posiada, a wiele eko produktow wlasnie to zaznacza. Albo daja info, ze zawiera tylko elementy pochodzenia roslinnego. Co na jedno wychodzi.

[ Dodano: 2009-07-03, 10:42 ]
Shaera napisał/a:


Gemma napisał/a:
Niby gwarantuja, ze polityka jest ta sama, ale fakt, kupujac u nich sponsorujesz tez laboratoria L’Oréala.... Mozna sie zalamac.

No, niestety, chociażby Lipton :-( Miał bardzo dobre herbaty :-(


No wlasnie to jest ta cholerna globalizacja. Wieksza rybka polknela mniejsza.

Shaera napisał/a:

Henna nie rozjaśni włosów w dużym stopniu (poza tym naturalne, nie znaczy, ze nie testowane :-/ bardzo kontrowersyjny temat :-| ), więc póki co - pozostaje mi rozjaśniacz 'Joanny' :-> Nie wiem, czy testują. Piszą, że nie, nie zlecają też testów, no ale... :->


Tak, jak wspominalam zaden ze mnie ekspert w koloryzowaniu wlosow. Ale poszukalam troche info na necie i tak podsylam 2 watki z 2 forum dotyczace wlasnie koloryzowania nie testowanego/eko :

hxxp://forum.empatia.pl/viewtopic.php?f=2&t=370

oraz:

hxxp://www.forumveg.webd.pl/topics9/farby-do-wlosow-vt1069,45.htm

podeslali pare adresow internetowych, wiec mam nadzieje, ze pomoze ;)

A z takich domowych madrosci, to moja babcia przez lata rozjasniala sobie wlosy rumiankiem, suszonym rumiankiem kupowanym w aptece (jak do herbatki). Myla nim wlosy po myciu szamponem. Eko i nie testowany. Tylko, czesto trzeba powtarzac. (wiem, ze dla ciemnych wlosow pasuje kora debowa, na tej samej zasadzie). We Flushu mozna kupic szampony w kostkach z henna (ale to nie dla Ciebie, bo przyciemnia) wiec moze tez sa z rumiankiem?


Gemma napisał/a:
On i tak dla mnie zmienil swoje przyzwyczajenia kulinarne o 180%.


Taaa, oczywiscie nie "%" lecz stopni.... ech ten upal... i ciaza ;)


Shaera napisał/a:
P.S. Zostań(cie) u nas na forum :-) To początkowe rozdrażnienie pewnie przez upały i burze, większość z nas jest troszkę poddenerwowana :-) Wegedzieciakowcy to w gruncie rzeczy dobre i miłe stworki ;-)


;-)

Shaera - 2009-07-03, 10:58

Gemma napisał/a:
(...)Tak wiec raczej ok. Wyglada na to, ze maja to statutowo. Ale teraz jeszcze mniej rozumiem, dlaczego znaczek z kremiku/toniku mojej mamy zniknal :-/

Wiesz, to jest tak, że znaczek króliczka raczej już nie będzie umieszczany, ponieważ w UE obowiązuje zakaz testowania kosmetyków (gotowych, końcowych produktów) na zwierzętach. Nie znaczy to jednak, że substancje tworzące dany kosmetyk nie były w ogóle testowane - w St. Zjedn. takie prawo, jak w Europie nie obowiązuje, więc być może, a raczej na pewno europejskie firmy kosmetyczne sprowadzają sobie stamtąd właśnie te substancje :-> . Ziaja we wcześniejszych listach pisała, że ich produkty są testowane, ale nie na zwierzętach, tylko na ludziach-ochotnikach (we Francji bodajże mają coś na kształt laboratorium :-P ); podobnie zresztą odpowiadała Joanna :-P Nie pamiętam dokładnie, ale zamiast testowania na wrażliwych oczkach królików używa się sztucznej skóry, albo pochodnych białka z jajka :-> A więc, jeśli zobaczysz kosmetyk bez znaczka króliczka, to od razu nie ma co panikować ;-)

Gemma napisał/a:
A z takich domowych madrosci, to moja babcia przez lata rozjasniala sobie wlosy rumiankiem, suszonym rumiankiem kupowanym w aptece (jak do herbatki).

Ja wszystko rozumiem, ale rumianek to jednak nie rozjaśniacz ;-) A mnie - niestety - natura nie obdarzyła białymi włosami :-> Widziałam te rockowe farby do włosów, ale troszkę boję się ich użyć :-> Czytałam gdzieś, że na włosach wcześniej rozjaśnianych nie zalecają używania ich rozjaśniacza :-> Więc nadal pozostanę przy tym samym - cały czas kupuję ten sam (używam go nie raz na miech, ale raz na 2 miechy w trosce o włosy :roll: ), a z reguły testowane są tylko 'nowości', bo nie ma sensu w testowaniu wciąż tych samych składników ;-)

Gemma napisał/a:
Taaa, oczywiscie nie "%" lecz stopni.... ech ten upal... i ciaza ;)

Najlepiej się zrelaksować i niczym nie przejmować ;-) Póki co, życzę miłego dnia :-)

Malinetshka - 2009-07-03, 12:26

Gemma napisał/a:
Flush

Lush? :> (a może chodzi o inną firmę..., ale nie znalazłam takiej)

Gemma - 2009-07-03, 12:35

Shaera napisał/a:

Wiesz, to jest tak, że znaczek króliczka raczej już nie będzie umieszczany, ponieważ w UE obowiązuje zakaz testowania kosmetyków (gotowych, końcowych produktów) na zwierzętach.




No, po wielu latach staran wreszcie mamy faktycznie prawo, jednak poniewaz UE specjalizuje sie w “owijaniu w bawelne”, przez dlugi czas slowem - kluczem bylo slowo „finished” – to tez à propos listu Ziaji.
Zakaz testow na skladnikach obowiazuje rzeczywiscie od niedawna, tak jak mowisz, dokladnie od marca tego roku. Tylko, ktory konsument o tym wie? :-/

Cytat:
"The Cosmetics Directive foresees a regulatory framework with the aim of phasing out animal testing. It establishes a prohibition to test finished cosmetic products and cosmetic ingredients on animals (testing ban), and a prohibition to market in the European Community, finished cosmetic products and ingredients included in cosmetic products which were tested on animals (marketing ban). The testing ban on finished cosmetic products applies since 11 September 2004, whereas the testing ban on ingredients or combination of ingredients will apply step by step as soon as alternative methods are validated and adopted, but with a maximum cut-off date of 6 years after entry into force of the Directive, i.e., 11 March 2009, irrespective of the availability of alternative non-animal tests. The marketing ban will apply step by step as soon as alternative methods are validated and adopted in EU legislation with due regard to the OECD validation process. This marketing ban will be introduced at the latest 6 years after entry into force of the Directive, i.e., 11 March 2009, for all human health effects with the exception of repeated-dose toxicity, reproductive toxicity and toxicokinetics. For these specific health effects, a deadline of 10 years after entry into force of the Directive is foreseen, i.e., 11 March 2013, irrespective of the availability of alternative non-animal tests."


link: hxxp://ec.europa.eu/enterprise/cosmetics/html/cosm_animal_test.htm



Shaera napisał/a:
Nie znaczy to jednak, że substancje tworzące dany kosmetyk nie były w ogóle testowane - w St. Zjedn. takie prawo, jak w Europie nie obowiązuje, więc być może, a raczej na pewno europejskie firmy kosmetyczne sprowadzają sobie stamtąd właśnie te substancje :-> .


Tak, wlasnie o to mi chodzilo. Stad tez spiecia w WTO i stad unijna opieszalosc (termin wejscia w zycie Dyrektywy byl kilkakrotnie przesuwany).


Shaera napisał/a:
Ziaja we wcześniejszych listach pisała, że ich produkty są testowane, ale nie na zwierzętach, tylko na ludziach-ochotnikach.
A więc, jeśli zobaczysz kosmetyk bez znaczka króliczka, to od razu nie ma co panikować ;-)


No wlasnie, to sa te alternatywne metody, na ktore musza sie przestawic.
Ja nie spanikowalam ;-) , po prostu pierwsza mysl ktora mi przyszla do glowy, to to, ze weszli do mainstreamu, i zrobilo mi sie przykro. Ale to rzeczywiscie moglo byc jakos w marcu/kwietniu tego roku ;-)

[ Dodano: 2009-07-03, 13:38 ]
Malinetshka napisał/a:
Gemma napisał/a:
Flush

Lush? :> (a może chodzi o inną firmę..., ale nie znalazłam takiej)


Lush, Lush . Nie ma to jak literowki, dzieki :->

hxxp://www.lush.com/

niestety nie ma ich jeszcze w PL, ale sa zainteresowani wejsciem na rynek (sa i w Czechach i na Slowacji) wiec, moze ktos tutaj bylby zainteresowany ?? Naprawde warto, bardzo fajne rzeczy robia.

Martuś - 2009-07-03, 13:19

Shaera napisał/a:
A kwestia nazewnictwa? Dla mnie to jakiś absurd.

A absurdem nie jest dla Ciebie nazywanie żółtego koloru pomarańczowym a czerwonego różowym? Ciekawe, jakbyś się zachowała, gdyby za parę lat Twój mąż, poproszony o zakup pomarańczowej farby do salonu wrócił z żółtą i stwierdził 'nie czepiaj się nazewnictwa, żółty czy pomarańczowy, co to za różnica, wielu ludzi w ogóle nie zauważa różnicy, dla mnie to absurd, żeby się o takie szczegóły czepiać, przecież obojgu nam zależy na ładnym salonie'. Gdybyś przyznała mu rację, to byłby dopiero absurd ;)

Shaera napisał/a:
Przecież wszyscy i tak walczymy o to samo

Po pierwsze, nie wszyscy tutaj o coś 'walczą', wielu po prostu żyje i stara się umożliwiać to życie innym ;) A po drugie to jak widać nie o to samo - jednym zależy na tym, żeby nie jeść zwierząt, a innym na tym, żeby nie jeść niektórych zwierząt, bo dzieli zwierzęta na lepsze i gorsze i bardziej ich rusza los tych podobnych do jego ulubieńców, a to z ideą wegetarianizmu nie ma nic wspólnego :roll:

Shaera napisał/a:
Nie wiem, czy mogę siebie nazwać weganką :->

A czy któraś z rzeczy, którą robisz, wyklucza z definicji weganizm? Jeśli nie wyklucza to chyba jasne, czy możesz się nazwać weganką. Właśnie po to istnieją definicje, żeby wiedzieć takie rzeczy ;)

Gemma napisał/a:
Znajduja sie tam dlatego, ze moj mezczyzna, co juz napisalam, nie moze jesc produktow sojowych, za soczewica i pochodnymi nie przepada i po wielu roznych probach, postanowilismy zatem zdaje sie 3 lata temu wybrac krewetki

Jak ja już pisałam, nie jest to żaden logiczny argument, byłby takim, gdybyście nie mieli innej alternatywy dla pozyskiwania białka z pożywienia, niż krewetki :roll: Nie wiem, z czego wynika taki wybór, z niewiedzy czy z ignorancji i nic mi do tego, wielu ludzi je mięso i ja nikomu tego nie wytykam, ale myślenie o tym, zastanowienie się nad tym, możliwość zdobycia wiedzy o żywieniu i nie skorzystanie z tego, a za to świadomie wybranie jedzenia jednego gatunku mięsa jest dla mnie co najmniej dziwne. Istnieją inne źródła białka, niż soja i soczewica, można jeść strączki naprawdę sporadycznie bo się ich nie lubi i dobrze zbilansować wegetariańską dietę (jak nie przymierzając ja), trzeba tylko chcieć.

A do siedzenia tutaj i śledzenia tej dyskusji nikt Cię nie przymusza, jesteś dorosła i jeśłi nie chcesz sobie psuć dnia, to nie wchodź tu i nie czytaj, proste jak drut ;)

Gemma napisał/a:
ze to zasadniczo moj watek,

już nie jest ;)

Gemma napisał/a:
Podobnie zreszta jak juz napisalam, nie porownuje krowy czy swini do krewetki.

No i tutaj jest chyba sedno tej całej dyskusji - wegetarianie porównują te zwierzęta w ten sposób, że po prostu ich nie jedzą, ponieważ z definicji nie jedzą zwierząt.

A JEŚLI CHODZI O TEMAT KOSMETYKÓW TO UPRASZA SIĘ O KONTYNUOWANIE DYSKUSJI WE WŁAŚCIWYM WĄTKU, CO BY NIE DOSTARCZAĆ DODATKOWEJ ROBOTY MODERATOROM I NIE ROBIĆ ZBĘDNEGO BAŁAGANU.

Shaera - 2009-07-03, 14:54

Martuś napisał/a:
A absurdem nie jest dla Ciebie nazywanie żółtego koloru pomarańczowym a czerwonego różowym? Ciekawe, jakbyś się zachowała, gdyby za parę lat Twój mąż, poproszony o zakup pomarańczowej farby do salonu wrócił z żółtą i stwierdził 'nie czepiaj się nazewnictwa, żółty czy pomarańczowy, co to za różnica, wielu ludzi w ogóle nie zauważa różnicy, dla mnie to absurd, żeby się o takie szczegóły czepiać, przecież obojgu nam zależy na ładnym salonie'. Gdybyś przyznała mu rację, to byłby dopiero absurd ;)

Kochana, Gemma nie nazwała siebie vegetarianką, tylko pseudo (czy półvege, jakoś tak :-> ), czyli w zasadzie wychodzi na to, że równie dobrze tak mógłby powiedzieć ktoś, kto jest semi, czy coś w ten deseń :-P Na pewno słyszałaś o tym określeniu (moim skromnym zdaniem takie słowo nigdy nie powinno zaistnieć, ale cóż :-> i skoro już jest, więc nie widzę problemu, że ktoś tak siebie właśnie określa ;-) ). A co do tego koloru, to nie widzę związku - myślę, że wyjaśniłam już kwestię nazewnictwa ;-)

Martuś napisał/a:
Po pierwsze, nie wszyscy tutaj o coś 'walczą'

Szczerze mówiąc, nie interesuje mnie, kto o co walczy ;-) Ale z tego, co się orientuję, większość vegetarian jednak walczy - w jakikolwiek sposób, czy to przez samą dietę, czy ekologię, czy nakłanianie innych do zmiany stylu życia, czy pomoc zwierzętom :-)

Martuś napisał/a:
A czy któraś z rzeczy, którą robisz, wyklucza z definicji weganizm? Jeśli nie wyklucza to chyba jasne, czy możesz się nazwać weganką. Właśnie po to istnieją definicje, żeby wiedzieć takie rzeczy ;)

W tym właśnie tkwi sęk ;-) Jak już pisałam - z dietą raczej ok, natomiast kosmetyki - nie wiem i nigdy pewna do końca nie będę (a z tego, co wiem, veganie nie używają testowanych kosmetyków, testowanych składników do ich produkcji, czy też substancji pochodzenia zwierzęcego typu mleko, miód, etc. - u mnie zdarza się, że w kupowanym od czasu do czasu przeze mnie kosmetyku jakaś proteina się znajdzie :-> ). Nie wiem też, ile żyjątek zginęło podczas zbiorów, np. warzyw, czy zbóż, które kupuję :-> Dlatego mnie dziwią takie dyskusje, które w ogóle nie powinny zaistnieć :-P Chociaż, z drugiej strony, kto pyta - nie błądzi :-)

Martuś napisał/a:
Istnieją inne źródła białka, niż soja i soczewica, można jeść strączki naprawdę sporadycznie bo się ich nie lubi i dobrze zbilansować wegetariańską dietę (jak nie przymierzając ja), trzeba tylko chcieć.

I tu się w pełni podpiszę :-D

Martuś napisał/a:
No i tutaj jest chyba sedno tej całej dyskusji - wegetarianie porównują te zwierzęta w ten sposób, że po prostu ich nie jedzą, ponieważ z definicji nie jedzą zwierząt.

Ale Gemma napisała, że nie jest vegetarianką, tylko nieortodoksyjną veg. (czyli jedna z 'nowych' gałęzi, coś w stylu semi, tylko, że na pograniczu - na logikę tak właśnie wychodzi ;-) ), co potem wyjaśniła ;-)

Martuś napisał/a:
A JEŚLI CHODZI O TEMAT KOSMETYKÓW TO UPRASZA SIĘ O KONTYNUOWANIE DYSKUSJI WE WŁAŚCIWYM WĄTKU, CO BY NIE DOSTARCZAĆ DODATKOWEJ ROBOTY MODERATOROM I NIE ROBIĆ ZBĘDNEGO BAŁAGANU.

Mnie się nie chce pisać już o kosmetykach, bo i tak do niczego to nie doprowadzi. Pewności i tak nigdy mieć nie będę :-o . Na wiZOOżu dziewczyny kupę czasu temu założyły wątek 'Bezpieczne firmy, czyli nie testowane bla bla bla', tam można się wypowiadać :-)

Tak ciepło, gorąco, pustynnie wręcz, a ja siedzę i piszę, i piszę, i piszę... :-| :lol:

Martuś - 2009-07-03, 15:15

Shaera, ale ja się nie odnosiłam w zawoalowany sposób do Gemmy pisząc o definicji wege, bo zrozumiałam i przyjęłam do wiadomości jej wyjaśnienie. Odnosiłam się do stwierdzenia, że 'spieranie się o takie szczegóły to absurd'.

Shaera napisał/a:
A co do tego koloru, to nie widzę związku

Przykro mi ;)

Shaera napisał/a:
W tym właśnie tkwi sęk ;-) Jak już pisałam - z dietą raczej ok, natomiast kosmetyki - nie wiem i nigdy pewna do końca nie będę (a z tego, co wiem, veganie nie używają testowanych kosmetyków, testowanych składników do ich produkcji, czy też substancji pochodzenia zwierzęcego typu mleko, miód, etc. - u mnie zdarza się, że w kupowanym od czasu do czasu przeze mnie kosmetyku jakaś proteina się znajdzie :-> ).

Z Wikipedii:
Cytat:
Weganizm to:

* rodzaj diety - odmianę wegetarianizmu, która oprócz mięsa eliminuje z diety wszystkie składniki pochodzenia zwierzęcego: nabiał, jajka, miód, żelatynę itp.
* rodzaj postawy - etycznej, psychologicznej, społecznej, polegającej na na odrzuceniu wszelkich dóbr i korzyści mogących mieć źródło w cierpieniu zwierząt, w związku z czym weganin będzie także unikał:

- produktów odzwierzęcych zastosowanych w: elementach ubioru (skórzanej odzieży, futer, ubrań z wełny czy jedwabiu), wyrobów z kości słoniowej itp.;

- kosmetyków testowanych na zwierzętach (a także leków, których testowanie na zwierzętach nie jest konieczne) oraz zawierających składniki pochodzenia zwierzęcego;

- wyrobów opartych na żelatynie: np. niektórych błon fotograficznych, klejów etc.

W tym sensie weganizm jest to styl życia, w którym człowiek bierze odpowiedzialność za wyeliminowanie z konsumpcji i produkcji tego, co mogło zostać skażone cierpieniem zwierząt.

Tak więc na pewno jesteś weganką, starasz się też, by weganizm był Twoim stylem życia, bo unikasz tego i owego ;)
Jeśli robisz co jest w Twojej mocy, to moim zdaniem jesteś weganką w pełnym znaczeniu tego słowa, i chwała Ci za to ;)

A z tymi zabitymi robaczkami to jest zupełnie inna kwestia, bo niezależna od nas. Grunt to mieć świadomość, co można zmienić, a czego nie można i odróżniać jedno od drugiego :)

Cytat:
Tak ciepło, gorąco, pustynnie wręcz, a ja siedzę i piszę, i piszę, i piszę... :-| :lol:

Ja też, tylko nie to, co trzeba :P

Shaera - 2009-07-03, 15:53

Martuś napisał/a:
Odnosiłam się do stwierdzenia, że 'spieranie się o takie szczegóły to absurd'.

No tak, rozumiem, ale to właśnie dotyczyło mojej wypowiedzi nt nazewnictwa :-) Jeszcze pamiętam, co piszę ;-)

Martuś napisał/a:

Cytat:
(...)Weganizm to:
* rodzaj diety - odmianę wegetarianizmu, która oprócz mięsa eliminuje z diety wszystkie składniki pochodzenia zwierzęcego: nabiał, jajka, miód, żelatynę itp.
* rodzaj postawy - etycznej, psychologicznej, społecznej, polegającej na na odrzuceniu wszelkich dóbr i korzyści mogących mieć źródło w cierpieniu zwierząt, w związku z czym weganin będzie także unikał:
- produktów odzwierzęcych zastosowanych w: elementach ubioru (skórzanej odzieży, futer, ubrań z wełny czy jedwabiu), wyrobów z kości słoniowej itp.;
- kosmetyków testowanych na zwierzętach (a także leków, których testowanie na zwierzętach nie jest konieczne) oraz zawierających składniki pochodzenia zwierzęcego;
- wyrobów opartych na żelatynie: np. niektórych błon fotograficznych, klejów etc.
W tym sensie weganizm jest to styl życia, w którym człowiek bierze odpowiedzialność za wyeliminowanie z konsumpcji i produkcji tego, co mogło zostać skażone cierpieniem zwierząt.

Tak więc na pewno jesteś weganką, starasz się też, by weganizm był Twoim stylem życia, bo unikasz tego i owego ;) Jeśli robisz co jest w Twojej mocy, to moim zdaniem jesteś weganką w pełnym znaczeniu tego słowa, i chwała Ci za to ;)

No właśnie nie robię, co w mojej mocy :roll: Nie muszę przecież ani rozjaśniać włosów, ani korzystać z szamponów, ani używać kosmetyków kolorowych :-P Oczywiście staram się, bo nie korzystam z kosmetyków produkowanych przez testujące molochy ;-) Więc jako tako staram się wybierać 'mniejsze' zło (bo pewna nie jestem firm, których kosmetyki kupuję) :-> jak widać, zbytnio nie zasługuję na miano weganki ;-) Tak, czy siak - mało mnie to obchodzi :-D Mogę być i półvegan, i ćwierćvegan, może nawet ktoś powie, że sama dieta i dobre chęci nie wystarczą - co mnie to :-D

Martuś napisał/a:
A z tymi zabitymi robaczkami to jest zupełnie inna kwestia, bo niezależna od nas.

Zależna, zależna ;-) Jak nie samemu bawić się w ogrodniko-rolnika, to zamawiać od zaufanych dostawców ;-) Jak już pisałam, mnie marketowo-bazarkowa żywność nie przeraża :-> Ale chylę czoła ludziom, którzy przywiązują do tego wagę :-)

Martuś napisał/a:
Grunt to mieć świadomość, co można zmienić, a czego nie można i odróżniać jedno od drugiego :)

Prawda 8-) Święta prawda 8-)

Martuś - 2009-07-03, 16:14

Shaera napisał/a:
Zależna, zależna ;-) Jak nie samemu bawić się w ogrodniko-rolnika, to zamawiać od zaufanych dostawców ;-) Jak już pisałam, mnie marketowo-bazarkowa żywność nie przeraża :-> Ale chylę czoła ludziom, którzy przywiązują do tego wagę :-)

Hmm, mnie chodziło raczej o to, że siłą rzeczy jakieś robactwo na roślinach żyje, i kto by ich z ziemi nie wyrywał czy zboża nie kosił, to i tak jakoś je zabija, bo gdy one docierają na nasz talerz, to zwykle są bez robaków ;) I raczej nie mamy na to wpływu, bo trudno przejść na bretharianizm ;) Albo przestać się poruszać, bo zawsze możemy na jakąś mrówkę nastąpić..

devil_doll - 2009-07-03, 16:20

a ja od siebie dodam tylko tyle, mieszkam za zagramanica i nigdy nie slyszalam aby osobe jedzaca mieso (cokolwiek by to bylo ) nazywanao veggie :shock: to tak samo jakby osoba jedzaca jajka czy mleko mowila o sobie vegan i tyle. nie wszystkie produkty lush sa 100 % naturalne w niektorych jest sporo chemii ale licze im za plus to, ze maja sporo kosmetykow vegan :-)
kamma - 2009-07-03, 20:55

Shaera napisał/a:
Martuś napisał/a:
A z tymi zabitymi robaczkami to jest zupełnie inna kwestia, bo niezależna od nas.

Zależna, zależna ;-) Jak nie samemu bawić się w ogrodniko-rolnika, to zamawiać od zaufanych dostawców

jako rolnik-ogrodnik wypowiem się w tej kwestii: bardzo martwi mnie los wszystkich żyjątek (nawet komarów nie zabijam), ale w trakcie nawet najbardziej na świecie ekologicznej, pro-vegan (cokolwiek by to miało znaczyć ;) ) uprawy giną jakieś zwierzęta :( Choćby dżdżownice w czasie przekopywania ziemi. :( Bardzo mnie to smuci, ale nic się na to nie poradzi.

bojster - 2009-07-03, 21:14

Shaera napisał/a:
Gemma nie nazwała siebie vegetarianką, tylko pseudo (czy półvege, jakoś tak :-> ),


Gemma napisał/a:
jestem nieortodoksyjna wege

zorro - 2009-07-03, 21:55

Odpowiedź na pytanie zadane w temacie: jedząc zwierzęta nie można nazywać siebie wegetarianinem, w zasadzie nie ma o czym dyskutować. Ale czy trzeba (się tak nazywać)? Najważniejsze to docenić swoje dotychczasowe osiągnięcia, a nie patrzeć z niesmakiem na przywary - taka optymistyczna wersja człowieczeństwa. To tak ogólnie, a nie ad personam. W Polsce jest tak: wegetarianin? nie jesz mięsa? a pasek skórzany to pewnie masz. No pewnie niektórzy mają, także buty klejone klejem, który, wiadomo, jest z kości zwierząt. Zarzuty najczęściej słychać nie ze strony wegetarian, bo ich praktycznie nie uświadczysz, tylko mięsożerców, którzy nie wiedzieć czemu czują się zawsze zagrożeni. Przez 15 lat byłam wege, wykruszali się wszyscy moi wege znajomi, zwyciężał pragmatyzm. I mnie on dopadł - od 3 lat raz na ruski rok jadam ryby i wcale nie jestem z tego duma. Może się jeszcze poddźwignę. :evil: Choć najpierw musiałabym przegonić mojego nie-męża, bo to 'przez niego'. W każdym razie, zanim skapitulowałam, ciągle słyszałam, 'ale rybkę to chyba może Pani zjeść?' Było wkurzające.
Dodając do tematu: chyba nie można siebie nazywać wege, nosząc skórzane buty na przykład.

Shaera - 2009-07-03, 22:40

Bojster, a to? ;-)

Gemma napisał/a:
Cytujac dokladnie moje wypowiedzi, okreslilam sie jako:
Cytat:
“nie jedzaca miesa krow swin, owiec, drobiu, ryb od ponad pietnastu lat”
(str.2.)

Czyli zartobliwie jako:
Cytat:
„nieortodoksyjna wege”

Podajac potem termin:
Cytat:
“„semi-vegetarianism”

Czyli jednak wychodzi na to, że wątek niepotrzebnie się wydłużył ;-)

Kamma i Martuś, ja mówię o fanatycznym weganiźmie, który najprawdopodobniej albo nie istnieje, albo działa w znikomym stopniu ;-) Osobiście nie znam takich ludzi (zresztą, nie znam z reala nikogo choćby wege), ale to, że ja nie znam, nie znaczy też, że ich nie ma :-D

I teraz ja odpowiem na pytanie ;-) Jedząc zwierzęta nie można nazywać siebie wegetarianinem :-) Jednak, jeżeli wziąć pod uwagę odgałęzienia, to można nazwać siebie 'półweg.' ;-) Po wyeliminowaniu ze słowników pojęć typu semi- automatycznie nie można utożsamiać się z pojęciem wegetarianin. Tak widzę to ja ;-)

bojster - 2009-07-03, 22:41

Shaera napisał/a:
Bojster, a to? ;-)


„To” było dużo później, kluczowy jest pierwszy post.

Malinetshka - 2009-07-03, 22:46

Shaera napisał/a:
można nazwać siebie 'półweg.'

"Półwegi" to chyba większość świata ;) no bo mało kto odżywia się wyłącznie mięsem....... :> ..Eskimosi?

zorro - 2009-07-03, 22:53

Eskimosi kiedyś. ;)
maryczary - 2009-07-03, 22:56

Malinetshka napisał/a:
"Półwegi" to chyba większość świata
a faktycznie, prawdziwa, najprawdziwsza prawda - nigdy na to nie spojrzałamw ten sposób. A to takie proste...
Shaera - 2009-07-03, 22:57

bojster napisał/a:
„To” było dużo później, kluczowy jest pierwszy post.

Taak, początkowo owszem, się nie zrozumieliśmy 8-)

Malinetshka napisał/a:
"Półwegi" to chyba większość świata no bo mało kto odżywia się wyłącznie mięsem....... ..Eskimosi?

Hmm... Może jeszcze kanibale po części :roll: Fakt, że półweg dziwnie brzmi, ale cóż... :->

maryczary - 2009-07-03, 23:01

Shaera napisał/a:
Fakt, że półweg dziwnie brzmi, ale cóż... :->
pół-weg, semi-weg, nieortodoksyjny weg to podobne określenia tej samej osoby, która je tylko wybrane zwierzęta, w sensie mięso.
Shaera - 2009-07-03, 23:05

maryczary napisał/a:
pół-weg, semi-weg, nieortodoksyjny weg to podobne określenia tej samej osoby, która je tylko wybrane zwierzęta, w sensie mięso.

No tak, dokładnie tak :roll: Nie ważne, czy w mniejszym, czy w większym stopniu ;-)

poughkeepsie - 2009-07-04, 10:33

no na serio ta dyskusja jest absurdalna, ale nie dlatego, że poglądy Gemmy są słuszne tylko dlatego, że my mamy udowadniać, że nie jesteśmy wielbłądami? Jesz mięso, jakiekolwiek, nie jesteś wege i koniec tematu. Jeżeli ktoś ma potrzebę przynależności do społeczności wege musi spełniać podstawowe założenie no nie da się inaczej. I guzik mnie obchodzi jak sobie nazywają inni ciemni ludzie zagranicą, bo to żaden wyznacznik dla mnie. Jak zagraniczne to od razu lepsze? Buhaha. Zresztą Gemma bzdury wypisuje, bo w końcu te pojęcia przyszły z zachodu, więc tym bardziej tamte grupy wiedzą, co się kryje pod nazwą wegetarianizm.
Wegetarianizm polega na nie jedzeniu zwierząt, włączanie jakichkolwiek do swojej diety powoduje ich automatyczne wartościowanie, bo oznacza to, że jedne są warte ochrony i ich nie jemy -krowy, świnia, ale co innego taka głupia krewetka, która nie ma świadomości istnienia, tak? Albo ktoś rozumie pewne rzeczy albo nie.
A co do wege i ekologii jak dla mnie to się bardzo przenika. A na argumenty, że masz skórzany pasek albo klejone buty pamiętajmy, że ekologiczne podejście do życia polega na minimalizowaniu zła, czyli tam gdzie można i się da wdrażamy, ale jak nie mamy wpływu (no boso się nie da chodzić u nas) to trudno. Poza tym to są często uwagi ludzi, którzy guzik robią dla przyrody i argumentują tak z powodu wyrzutów sumienia.

maryczary - 2009-07-04, 11:45

poughkeepsie napisał/a:
Jesz mięso, jakiekolwiek, nie jesteś wege i koniec tematu. Jeżeli ktoś ma potrzebę przynależności do społeczności wege musi spełniać podstawowe założenie no nie da się inaczej
amen
lilias - 2009-07-04, 14:10

maryczary napisał/a:
poughkeepsie napisał/a:
Jesz mięso, jakiekolwiek, nie jesteś wege i koniec tematu. Jeżeli ktoś ma potrzebę przynależności do społeczności wege musi spełniać podstawowe założenie no nie da się inaczej
amen


amen

Alispo - 2009-07-04, 19:07

poughkeepsie napisał/a:
A na argumenty, że masz skórzany pasek albo klejone buty pamiętajmy, że ekologiczne podejście do życia polega na minimalizowaniu zła, czyli tam gdzie można i się da wdrażamy, ale jak nie mamy wpływu (no boso się nie da chodzić u nas) to trudno. Poza tym to są często uwagi ludzi, którzy guzik robią dla przyrody i argumentują tak z powodu wyrzutów sumienia.

?Zdecydowanie buty nie-skórzane,nawet te sztuczniaki sa bardziej eko..

A co do Estilo to kiepskie niestety zrodlo a propos nietestowania..a szkoda.

poughkeepsie - 2009-07-04, 19:29

Alispo, ale są osoby, które nie są w stanie chodzić w nieskórzanych butach, obcierają je, odparzają, no jest to dla nich niemożliwe, w grę wchodzą tylko skórzane. I co mają zrobić będąc przy tym wegetarianami i żyjąc generalnie ekologicznie? Ja akurat noszę nieskórzane buty, bo nie skórzane mnie obcierają jak cholera, ale znam też powyższe przypadki. Moim zdaniem każda osoba, która jest wege, a na dodatek wdraża w życiu rozwiązania proeko typu segregacja śmieci, kosmetyki nietestowane, chemia gospodarcza biodegradowalna robi dużo więcej niż przeciętny mięsożerca pakujący zakupy w tesco w 50 reklamówek i produkuje masę śmieci. Potem takie osoby lubią sobie pojeździć po trawożercy jak do nich dociera nieprzyjemna świadomość, że można żyć inaczej tylko wymaga to wysiłku. Chodzi mi o te bzdurne zarzuty, że nikt nie żyje w 100% ekologicznie, bo to żaden argument, tak się po prostu nie da. Chodzi o minimalizowanie zła, wybieranie tych najlepszych rozwiązań.

[ Dodano: 2009-07-04, 20:31 ]
Alispo, a buty z plastikiem w składzie też są bardziej eko, jak uważasz?I to nie jest złośliwe pytanie, po prostu mnie to nurtuje. I widzę, że masz oriflame w podpisie, ręczysz za te kosmetyki również jeżeli chodzi o półprodukty?

Alispo - 2009-07-04, 20:01

Tak,uważam,że sa bardziej eko.Na podstawie tego co wiem o "produkcji" skóry i jej przetwarzaniu w stan buta;) Mogę się mylic,ale jest jeszcze taki"szczegół" jak prawa zwierząt dodatkowo ;-) Za nic nie ręczę.Kosmetyki to wciąz bardziej kwestia wiary :roll: Poza tym osobiście już się przerzuciłam na (chyba?)pewniejsze i bardziej eko firmy,zobaczymy wprawdzie jak długo będzie mnie stać,ale chciec to móc,tak naprawdę niewiele rzeczy jest niezbędnych tak naprawdę..Ale przynajmniej sporo osób przerzuciłam na Ori z tych P&g i innych syfów..
Pewnie,ze zawsze lepsze jest mniejsze zło,w konkretnych działaniach,bo np.co do propagandy to propagowanie półsrodkow potrafi przynosic odwrotne skutki,ale to inny temat..i w ogole ten temat jest o nazewnictwie przecież,a nie ze X jest lepszy od Y,bo to czy tamto...ile mozna to walkowac.. :-/

poughkeepsie - 2009-07-04, 22:13

O widzisz, dobrze się dowiedzieć od profesjonalisty :) Chodziło mi akurat o tę eko stronę abstrahując na chwilę od praw zwierząt. Dzięki!
Alispo - 2009-07-05, 09:44

poughkeepsie napisał/a:
O widzisz, dobrze się dowiedzieć od profesjonalisty :)

Ale ja za to też nie ręczę ;-) takie sa moje wnioski,ale glowy sobie nie dam uciac.

yolin - 2009-07-05, 20:24

Gemma napisał/a:
ani w Niemczech (ok. 8% wegetarian w kraju, majacego kuchnie bardzo zblizona do polskiej)

no... na niemieckich forach wegetarianie sa scisle oddzieleni od wegan bo walcza na noze i to tak, ze nasze forum przy tym to Towarzystwo Wzajemnej Adoracji 8-)
powszechne jest nazywanie wegetarian przez wegan mordercami, wiec jakby zostali tam przyjeci wegetarianie jedzacy TYLKO owoce morza ,... nie wiem ;-)
.... a w ogole to smiertelnie powazni Ci zjadacze tych no... "owocow" :roll:
.... a nasza Gemma z zagranicy usunieta ? :shock: to juz nie ma z kim dyskutowac...musze doczytac watek do konca... cos mi umknelo

Lily - 2009-07-05, 20:27

Jak sobie pomyślę, że to hxxp://mycuisine.blox.pl/resource/Kalmary_1.jpg to "owoc" to jakoś zdecydowanie wolę brzoskwinie...
yolin - 2009-07-05, 20:30

zielonanitka napisał/a:
nie nazwalabym dbaniem o interesy negowanie osob za to ze chca nazywac sie wege...

o rany :roll: ....to moze wszytkich ludzi na swiecie nazwiemy wegetarianami ;-) .... przeciez kazdy je tylko troche czegos tam :roll: ;-)

zorro - 2009-07-05, 20:53

poughkeepsie napisał/a:

Chodzi mi o te bzdurne zarzuty, że nikt nie żyje w 100% ekologicznie, bo to żaden argument, tak się po prostu nie da. Chodzi o minimalizowanie zła, wybieranie tych najlepszych rozwiązań.

Właśnie.
A tak przy okazji: w czasach licealnych mój chłopak chodził w trampkach całą zimę, bo nie mógł kupić nieskórzanych butów (no i jeszcze kwestia kleju, choć raczej te trampki też nie było do końca 'w porządku').

alcia - 2009-07-06, 13:05

Uf.. przebrnęłam.
Dziwne zjawisko ;)


A tak OT, z innej beczki - ja już tak jestem zmęczona dyskusjami z mięsożercami na temat wegetarianizmu, że od lat się już tak nie określam. Po prostu mówię, że nie jem mięsa i tyle (mięsa, czyli mięsa pochodzącego z małych zwierząt również ]:-> ). Wcześniej, jak określałam się mianem wegetarianki, wpuszczałam się w absurdalne dyskusje - dlaczego mam szczura (bo wolałby na wolności), dlaczego jem leki (choć nie jadałam, ale wiecie, zawsze to argument, że zabijam swoje bakterie), dlaczego jem marchewki (je też boli) itp.


Gemma - jeszcze słówko do Ciebie (jednak nie udało mi się powstrzymać). Wegetarianizm nie ma nic wspólnego z ekologią. I nawet jak "Twoim skromnym zdaniem", jak to określiłaś, ma - nie zmienia to faktu, że jednak nie ma :) W miejscu, gdzie istnieją ścisłe definicje, niczyje skromne zdania nie są do niczego potrzebne. To samo tyczy się wegetarianizmu.
Czy nie łatwiej mówić, że z mięsa jesz tylko krewetki - prosto, szybko i skutecznie. I bez mącenia i drażnienia innych. I nikt Ci tu nie zarzucał niedociągnięć moralnych, więc twe wywody o ekologii na prawdę zbyteczne (choć pochwalić się zawsze można, czemu nie ;) ). Każdy z nas ma w swym życiu wiele osób, które kocha, szanuje - nie zważając na to czym się żywią. Więc niepotrzebnie wkręciłaś sobie, że ktoś tu coś do Ciebie ma z tego powodu, że jesz zwierzęta. Po prostu nie na miejscu jest określanie siebie mianem wegetarianki i tyle.

vegAnka - 2009-07-06, 14:13

devil_doll napisał/a:
a ja od siebie dodam tylko tyle, mieszkam za zagramanica i nigdy nie slyszalam aby osobe jedzaca mieso (cokolwiek by to bylo ) nazywanao veggie to tak samo jakby osoba jedzaca jajka czy mleko mowila o sobie vegan i tyle.

chcialam wlasnie to napisac. tutaj w restauracjach pod znaczkiem V obok potraw wegetarianskich nie znajdziesz ryby ani owocow morza.

gemi - 2009-07-06, 14:32

yolin napisał/a:
no... na niemieckich forach wegetarianie sa scisle oddzieleni od wegan bo walcza na noze i to tak, ze nasze forum przy tym to Towarzystwo Wzajemnej Adoracji
powszechne jest nazywanie wegetarian przez wegan mordercami, wiec jakby zostali tam przyjeci wegetarianie jedzacy TYLKO owoce morza ,... nie wiem

genau :mrgreen: Es ist nicht leicht ;-)

yolin napisał/a:
.... przeciez kazdy je tylko troche czegos tam

no właśnie :) ja zjadłam wczoraj jakąś muchę na spacerze. A wydawało mi się, że jestem wege :lol:
Z drugiej strony jestem... no nazwijmy to insektowegetarianką :-P

sylv - 2009-07-06, 16:48

a mnie się taka piosenka przypomniała.. "co to za wegetarianin co wpierdala schabowe"... :-|
Capricorn - 2009-07-06, 16:57

sylv napisał/a:
a mnie się taka piosenka przypomniała.. "co to za wegetarianin co wpierdala schabowe"... :-|


jest gdzieś na youtube? bo nie znam, a chcę poznać ;-)

kamma - 2009-07-06, 17:01

Capricorn, na bank :)
"12 centów" czy jakoś tak ;)

sylv - 2009-07-06, 17:03

kamma napisał/a:
"12 centów" czy jakoś tak ;)

a nie "50 groszy?" :P dzizz, sorry za offtop :oops:

poughkeepsie - 2009-07-06, 17:06

12 groszy Kazika to jest :)
sylv - 2009-07-06, 17:17

no eeeej, miało być tajemniczo, popsułaś!!! ;)
Shaera - 2009-07-06, 22:15

alcia napisał/a:
Gemma - jeszcze słówko do Ciebie(...)

Kochana, Gemmy już nie ma :-? Pewnie nadal byłaby z nami, gdyby nie to wytykajstwo (? :lol: ) :->

alcia napisał/a:
Wegetarianizm nie ma nic wspólnego z ekologią.

Może i nie ma, ale na pewno w pewien określony sposób łączy się z ekologią :roll:

alcia napisał/a:
Czy nie łatwiej mówić, że z mięsa jesz tylko krewetki - prosto, szybko i skutecznie.

No tak, dokładnie tak powinna była napisać, ale potem były sprostowania i w ogóle ;-)

alcia napisał/a:
Po prostu nie na miejscu jest określanie siebie mianem wegetarianki i tyle.

Ale Gemma określiła się jako 'nieortodoksyjna wege', czyli na logikę byłoby to w pewnym sensie semi-wege, a to już jest pojęcie słownikowe, więc na dobrą sprawę takie coś, jak 'półwege' jednak istnieje. Dziwne, ale raczej prawdziwe :-?

Może nie ciągnijmy już dalej tego tematu, bo bycie wege (nie pół ;-) ) w żadnym wypadku nie oznacza spożywania pokarmów zwierzęcych :-) Przecież to oczywiste, nad czym się tu zastanawiać :-D

bojster - 2009-07-06, 23:14

Shaera napisał/a:
Ale Gemma określiła się jako 'nieortodoksyjna wege', czyli na logikę byłoby to w pewnym sensie semi-wege, a to już jest pojęcie słownikowe, więc na dobrą sprawę takie coś, jak 'półwege' jednak istnieje. Dziwne, ale raczej prawdziwe :-?


Aha, czyli jak popijam od czasu do czasu to jestem „nieortodoksyjnym abstynentem”, a taki na przykład „nieortodoksyjny policjant” może od czasu do czasu wziąć łapówkę i będzie ok? :roll: W takim razie od dziś jak ktoś zapyta, określał się będę „nieortodoksyjnym katolikiem”, bo ochrzczony byłem, część poglądów mam zbieżnych (np. nie zabijam, nie cudzołożę i nie kradnę), a że do kościoła chodzę jedynie w celach turystyczno-krajoznawczych to przecież nic wielkiego.

maga - 2009-07-07, 08:33

bojster napisał/a:
jak popijam od czasu do czasu to jestem „nieortodoksyjnym abstynentem”

:mryellow:

Shaera - 2009-07-07, 08:35

bojster napisał/a:
Shaera napisał/a:
Ale Gemma określiła się jako 'nieortodoksyjna wege', czyli na logikę byłoby to w pewnym sensie semi-wege, a to już jest pojęcie słownikowe, więc na dobrą sprawę takie coś, jak 'półwege' jednak istnieje. Dziwne, ale raczej prawdziwe :-?

Aha, czyli jak popijam od czasu do czasu to jestem „nieortodoksyjnym abstynentem”(...).

Eh, Bojster... :-P A widziałeś takie określienia w słowniku, jak semi-policjant, albo semi-katolik? :lol: Jeśli tak, to pewnie możesz się tak nazwać 8-) Ja o tym, a Ty o tamtym ;-) Nie wiem, może to ja nie potrafię tłumaczyć :-> Zresztą, każdy to sobie tłumaczy po swojemu, jak widać :-D Ja to widzę właśnie tak, ale Ty możesz to sobie widzieć po swojemu i jest spokój :-)

sylv - 2009-07-07, 08:47

Wikipedia:

Semiwegetarianizm (semi - łac. pół) – odmiana diety ograniczającej spożycie mięsa, zbliżona do diety wegetariańskiej, różniąca się od niej spożywaniem niektórych rodzajów mięsa - drobiu, ryb i innych, uważanych za zdrowsze. Dozwolone jest również spożywanie jaj, miodu i mleka wraz z jego przetworami. Semiwegetarianizm ogranicza ilość mięsa w diecie. Z reguły wyłącza zupełnie mięso czerwone (wieprzowinę i wołowinę), a dopuszcza mięso białe (drób i ryby). W przeciwieństwie do jadłospisu wegan, pozwala na dostarczenie organizmowi witaminy B12, którą organizm otrzymuje jedynie z pożywienia.

* Bywa etapem przejściowym pomiędzy jedzeniem potraw mięsnych, a wegetarianizmem.
* Uzasadnieniem takiej diety są często względy zdrowotne.

Odmianami semiwegetarianizmu są pollowegetarianizm (dopuszczający spożywanie mięsa drobiu) oraz ichtiwegetarianizm zwany również peskowegetarianizmem (dopuszczający spożywanie mięsa ryb).

Przez niektóre źródła semiwegetarianizm określany jest jako rodzaj diety wegetariańskiej, jednak jest to zasadniczy błąd, gdyż zgodnie z logiką nie można być pół-wegetarianinem - bo albo się spożywa mięso, albo nie. Termin semiwegetarianizm został wymyślony przez dietetyków, jednak z wegetarianizmem jako sposobem odżywiania i życia (filozofia wegetariańska) ma niewiele wspólnego.

Shaera - 2009-07-07, 09:02

sylv napisał/a:
(...)Przez niektóre źródła semiwegetarianizm określany jest jako rodzaj diety wegetariańskiej, jednak jest to zasadniczy błąd, gdyż zgodnie z logiką nie można być pół-wegetarianinem - bo albo się spożywa mięso, albo nie. Termin semiwegetarianizm został wymyślony przez dietetyków, jednak z wegetarianizmem jako sposobem odżywiania i życia (filozofia wegetariańska) ma niewiele wspólnego.

Sylv, wiem, czytałam :roll: Ale wyraźnie jest zaznaczone, że NIEKTÓRE źródła ;-) A więc dopóki stamtąd nie znikną, dopóty ten termin będzie oznaczał półwege :-? Ale faktem jest, że to semi- odnosi się do sposobu odżywiania - nie filozofii. Tak samo, jak wegetarianizm nie musi łączyć się z ekologią, chociaż mógłby ;-)
Tak widzę to ja, ale - jak już pisałam - nie twierdzę, żeby ktoś myślał tak samo :-P

alcia - 2009-07-07, 09:04

sylv, brawo za ten cytat. To już chyba wsio jasne i damy sobie spokój z prawie abstynentami, trochę katolikami, półpolicjantami i semiwegetarianami ;)
Malinetshka - 2009-07-07, 10:44

Shaera napisał/a:
A więc dopóki stamtąd nie znikną, dopóty ten termin będzie oznaczał półwege

No więc chodzi o to, żeby nie utrwalać tych błędnych definicji, stąd ta cała dyskusja, moim zdaniem słuszna.

Ja też nieczęsto używam sformułowania "jestem wegetarianką", ale jeśli już ktoś docieka i zależy mu na określeniu mojego sposobu odżywiania jednym słowem zamiast "nie jem żadnego mięsa, rybiego też nie", to podaję, że jest to wegetarianizm. Dlatego tak ważne jest, żeby odgruzować definicję wegetarianizmu z tych rybio-drobiowych naleciałości, właśnie "w interesie" niejedzących-żadnego-mięsa. Nie widzę w tym żadnego niesłusznego czepialstwa...
W pewnym momencie dyskusja zeszła na trochę na wybory moralne, ale ja również uważam, że nie o to tutaj chodzi, TYLKO (I AŻ) o nazewnictwo.
Analogia bojstera moim zdaniem w pełni trafiona :D

Lily - 2009-07-07, 11:03

Szkoda, że nie można być neiortodoksyjnym alergikiem, czyli np. od czasu do czasu zjeść czegoś, co nas mocno uczula ;)
maga - 2009-07-07, 11:32

Lily, ależ można!
Ja jestem nieortodoksyjnym alergikiem na sierść zwierząt. Reagują wysypką lub swędzeniem oczu tylko na niektóre zwierzęta - chodzi o danego osobnika, nie o gatunek - np. na wilczura mojej ciotki reagowałam bardzo mocno a na wilczura znajomych w ogóle :mryellow:

alcia - 2009-07-07, 11:38

maga napisał/a:
Ja jestem nieortodoksyjnym alergikiem na sierść zwierząt.

No, da się jednak :)

A ja jeszcze jestem nieortodoksyjną niepalaczką :mrgreen: (ale dążę do ortodoksji :-> )

Lily - 2009-07-07, 11:38

maga, ale nie można wybrać ;) np. dziś sobie zjem orzechy, na które jestem uczulona (załóżmy, że jestem) i tym razem nie dostanę ataku duszności ;) bo jestem nieortodoksyjna ;)

[ Dodano: 2009-07-07, 12:38 ]
maga napisał/a:
Ja jestem nieortodoksyjnym alergikiem na sierść zwierząt.
a co do tego to też tak mam, ale olewam tę alergię ;)
Shaera - 2009-07-07, 11:44

Malinetshko, oczywiście, że błędne, ale ja wpływu na to nie mam :-) Jak widać, tylko ja myślę inaczej w pewnych kwestiach, ale co zrobić :-D Nudno byłoby na świecie, gdyby wszyscy myśleli o tym samym i tak samo postrzegali świat, to tak samo troszkę, jak z wyglądem ;-) Musi być jakaś tam różnorodność :-) I nic na siłę, ja przykładowo nie mam zamiaru przychylać się do Waszych opinii :mryellow: Dobrze mi z moim tokiem myślenia ;-) Co do nazewnictwa... Po co w ogóle powstały takie słowa, jak wegetarianizm, czy weganizm, etc.? Przecież nie chodzi o afiszowanie się, że jest się 'innym' :-> Na swoim przykładzie powiem. Przez 10 lat nie nazwałam się wegetarianką (owszem, powiedziałam rodzicom, że mięsa jeść nie będę - nie wtrącali się, tatko powiedział tylko, że jestem dorosła i to moja sprawa :-D ), a do tej pory rodzice pewnie nie wiedzą, że troszkę później przeszłam na vegan (pewnie nawet nie zauważyli, że z mojego menu zniknęło sporo produktów - dzisiaj myślą chyba, że zrezygnowałam z nich wraz z mięsem) :-> Moja przyjaciółka dopiero na tegorocznych urodzinach (po raz pierwszy były wyprawiane drugi raz kilka dni później i specjalnie dla niej - była tylko ona - przygotowałam jedzenie na moją 'modłę') odkryła, że jestem 'inna'. Może dlatego w ten, a nie inny sposób zareagowałam na ten wątek :-| Pewnie wyda Wam się śmieszna ta cała historia, ale dla mnie właśnie takie tworzenie 'grupek' jest co najmniej śmieszne, uważam, że słowo 'wegetarianizm' nie powinno nigdy zaistnieć. Może swoim stwierdzeniem wywołam burzę, albo nic się nie stanie ;-) Mam nadzieję, że to drugie, bo ciągnięcie dalej tego wątku jest czystą abstrakcją. Pewnie wszystko przeze mnie, bo to ja mam inne zdanie, no ale... :roll: Tak, czy siak - miłego dnia dla wszystkich :-)
maga - 2009-07-07, 11:44

Lily, no fakt. Alergia na orzechy nie objawia się w ten sposób, że dziś sobie zjem z tego drzewa, może mnie nie uczuli ;-)
A moją sierściowa też trochę olewam, nimniej jednak nie zdecydowałabym się na sierściucha w domu
alcia, :mrgreen:

[ Dodano: 2009-07-07, 12:46 ]
Lily, no fakt. Alergia na orzechy nie objawia się w ten sposób, że dziś sobie zjem z tego drzewa, może mnie nie uczuli ;-)
A moją sierściowa też trochę olewam, nimniej jednak nie zdecydowałabym się na sierściucha w domu.
alcia, :mrgreen:

arahja - 2009-07-07, 12:14

Shaera napisał/a:
Malinetshko, oczywiście, że błędne, ale ja wpływu na to nie mam


Masz! Normy językowej nie wymyśla się z powietrza. Słowniki kodyfikują stan polszczyzny użytkowej. Jeśli przestaniemy pozwalać na używanie takich słów jak semiwegetarianizm czy pescowegetarianizm, to po pewnym czasie wyjdą z użycia i staną się smutnym reliktem dawnych czasów. Wtedy żaden słownik ich nie zawrze. Oczywiście to proces odbywający się na przestrzeni dziesiątków lat, ale uważam, że warto!

bojster - 2009-07-07, 13:27

Shaera napisał/a:
Po co w ogóle powstały takie słowa, jak wegetarianizm, czy weganizm, etc.? Przecież nie chodzi o afiszowanie się, że jest się 'innym' :->


To chyba dobry moment by przypomnieć, że słowo „vegan” powstało dlatego, że do terminu „vegetarian”, który pierwotnie odnosił się do osób nie spożywających produktów pochodzenia zwierzęcego, zaczęto coraz częściej doklejać nabiał*. Mam wrażenie że teraz podobna historia ma miejsce z rybami... chociaż chyba nowego terminu wymyślać nie trzeba, wystarczy „wegetarianizm” zastąpić określeniem „ortodoksyjny wegetarianizm”, prawda? :-?


(*) The word vegan was originally derived from "vegetarian" in 1944 when Elsie Shrigley and Donald Watson, frustrated that the term "vegetarianism" had come to include the eating of dairy products, founded the Vegan Society.
hxxp://en.wikipedia.org/wiki/Veganism

Shaera - 2009-07-07, 14:29

Arahjo, uważam jednak, że nie mam wpływu ;-) Jak już pisałam, nie używam w ogóle ani określeń typu semi, ani w ogóle wegetarianin (i tak nic się nie zmieniło :-> ) :-P Kogo to obchodzi, czy jestem mięso-, czy roślinożerna :-> Ale też mam nadzieję (chciałabym), że te określenia wyjdą z użycia :-P
Bojster, nie znam historii weganizmu (właściwie nigdy mnie to nie interesowało), ale z tego, co piszesz, to faktycznie możesz mieć rację :-?

frjals - 2009-07-07, 14:52

Shaera, ja cię jednak nie rozumiem, mam wrażenie, że owszem uważasz że "semiwegetarianizm" jest bez sensu, ale skoro inni go używają to niech już będzie :roll: . Nie wszystko co zostało napisane (a szczególnie w internecie, swoistym śmietniku) jest słuszne, a wikipedia to jednak nie słownik. Tyle bzdur juz przeczytałam w internecie że głowa mała :roll: . Podpisuję się pod tym co napisała arahja.
Shaera napisał/a:
Pewnie wyda Wam się śmieszna ta cała historia, ale dla mnie właśnie takie tworzenie 'grupek' jest co najmniej śmieszne, uważam, że słowo 'wegetarianizm' nie powinno nigdy zaistnieć

więc dlaczego znalazłaś się na tym forum? jesteśmy na tyle inni że sie odróżniamy od reszty i szukamy "swoich". Niby wystarczy słowo "jabłko" ale "szara reneta" czy "kortland" pozwala je odróżnić.
Shaera napisał/a:
Dobrze mi z moim tokiem myślenia

no to super :lol:

Shaera - 2009-07-07, 15:25

frjals napisał/a:
ja cię jednak nie rozumiem

Domyślam się :->

frjals napisał/a:
uważasz że "semiwegetarianizm" jest bez sensu

Tak, uważam, że jest ;-)

frjals napisał/a:
Nie wszystko co zostało napisane (a szczególnie w internecie, swoistym śmietniku) jest słuszne, a wikipedia to jednak nie słownik.

Oczywiście, że nie wszystko jest prawdą, nie ma co ukrywać ;-)

frjals napisał/a:
Tyle bzdur juz przeczytałam w internecie że głowa mała :roll: .

Ja również i do wszystkiego podchodzę z dystansem, więc raczej nic mnie nie zszokuje ;-)

frjals napisał/a:
więc dlaczego znalazłaś się na tym forum? jesteśmy na tyle inni że sie odróżniamy od reszty i szukamy "swoich". Niby wystarczy słowo "jabłko" ale "szara reneta" czy "kortland" pozwala je odróżnić.

Znalazłam się tutaj, nie jestem pewna, ale szukałam chyba jakiegoś przepisu ;-) Przy okazji znalazłam tu całe mnóstwo przydatnych informacji i ciekawych wątków ;-) No i zostałam :-)
A co do odróżniania... Ja osobiście nie potrafię odróżnić vege od nievege ;-) Nie sądzę, żeby ktoś na pierwszy rzut oka potrafiłby powiedzieć, czy jestem 'inna', czy też nie ;-)

frjals napisał/a:
Shaera napisał/a:
Dobrze mi z moim tokiem myślenia

no to super :lol:

No i fajnie ;-) I spokój 8-)

koko - 2009-07-07, 19:00

Shaera napisał/a:
Kogo to obchodzi, czy jestem mięso-, czy roślinożerna :->

Mnie to obchodzi. Nie popieram przemysłu mięsnego (delikatnie mówiąc) który jest w moim odczuciu wyłącznie złem i zależy mi na tym, żeby jak najwięcej osób zastanowiło się nad tym, co robią i w czym maczają ręce.

biechna - 2009-07-07, 19:29

Shaera napisał/a:
Po co w ogóle powstały takie słowa, jak wegetarianizm, czy weganizm, etc.?

No może po to, że np. idziesz do restauracji, szukasz dania oznaczonego jako wegetariańskie i masz pewność, że nie ma w nich kraba ]:->

Jagula - 2009-07-07, 20:11

biechna napisał/a:
Shaera napisał/a:
Po co w ogóle powstały takie słowa, jak wegetarianizm, czy weganizm, etc.?

No może po to, że np. idziesz do restauracji, szukasz dania oznaczonego jako wegetariańskie i masz pewność, że nie ma w nich kraba ]:->
:mryellow: :mryellow: :mryellow:
Lily - 2009-07-07, 20:13

biechna napisał/a:
No może po to, że np. idziesz do restauracji, szukasz dania oznaczonego jako wegetariańskie i masz pewność, że nie ma w nich kraba ]:->
żeby to kraba ;) w knajpie w Wiśle były dania jarskie kuchni domowej, między innymi pierogi z mięsem, w restauracji w Krakowie z dań jarskich był omlet z szynką ;)
Capricorn - 2009-07-07, 20:29

alcia napisał/a:
sylv, brawo za ten cytat. To już chyba wsio jasne i damy sobie spokój z prawie abstynentami, trochę katolikami, półpolicjantami i semiwegetarianami ;)


proszę, nie zapominajmy o prawie-dziewicach, nalegam ;-)

Malinetshka - 2009-07-07, 20:37

Shaera, żeby nie było - ja trochę Cię rozumiem nawet :> chodzi mi o ten brak potrzeby nazywania siebie jakoś tam, przynależenia do grupy etc. Wydajesz się być osobą łagodną, która "robi swoje" i stara się akceptować wybory innych. I to akurat mi się podoba. Nie masz chęci nazywania, szufladkowania. Fajnie, serio.. Pisałam już wcześniej, że nie nadużywam słowa "wegetarianka", też nie przepadam za należeniem do grupy.. A do tego dochodzi jeszcze mój marny staż wege ;)

Wszystko jest dobrze, gdy jest "nasze", gdy jesteśmy u siebie w swoim świecie, sami sobie gotujemy i nikt nam do gara nie zagląda. ;) Natomiast sądzę, że w momencie, gdy wychodzimy do ludzi i zabieramy do nich swój styl żywienia to mamy prawo oczekiwać, że w chwili, gdy obdarza się nas czymś z "naszych" klimatów jedzeniowych, to właśnie takim będzie - bezmięsnym. Nie mówię o sytuacji pójścia w gości, to jest bardziej dyskusyjna kwestia..., ale o knajpach, barach, restauracjach. Czyli mam na myśli to, o czym parę forumowiczów już napisało ;) "Bierę" danie wege to niech takim będzie. Wg mnie tylko tyle... A nie tak jak z tym napisem "d***" na płocie ;) ("pogłaskałem i mi drzazga weszła.. :-? ") :P

koko - 2009-07-07, 20:41

Capricorn napisał/a:
alcia napisał/a:
sylv, brawo za ten cytat. To już chyba wsio jasne i damy sobie spokój z prawie abstynentami, trochę katolikami, półpolicjantami i semiwegetarianami ;)


proszę, nie zapominajmy o prawie-dziewicach, nalegam ;-)


I o "jestem trochę w ciąży" :-)

poughkeepsie - 2009-07-07, 21:38

i jeszcze "trochę dziwka a trochę dziewica" i to bardzo dobrze pasuje do tych wszystko semi, quatro i nie wiadomo co ;-)
Shaera - 2009-07-07, 22:10

koko napisał/a:
Shaera napisał/a:
Kogo to obchodzi, czy jestem mięso-, czy roślinożerna :->

Mnie to obchodzi.(...)

Koko :-D

Co do tych restauracji... ;-) Fakt, tu pewnie macie rację ;-) Malinetshko, i tu trafiłaś w 10-tkę, pisząc o 'swoich śmieciach' (nie dosłownie :mryellow: ) ;-) . Stołuję się u siebie, bo - NIGDY nie wierzyłam i nadal nie wierzę jakiemukolwiek miejscu, w którym przygotowywano by dla mnie jakikolwiek posiłek - taką mam naturę :-> Wiem, że taki bar to duża wygoda i oszczędność czasu, szczególnie dla studentów. Ale ja jestem tak, czy siak za gotowaniem na własną rękę - nabiera się przecież nowych umiejętności, no i satysfakcja ;-) Ale rozumiem tych, którzy chcą mieć czarno na białym, że zamawiając coś w restauracji nie będzie to zawierało czegoś zbędnego :-P Nie chodzę, jak już pisałam, po knajpkach, więc nie wiem, jak wygląda tam taka karta dań, ale powinna chyba zawierać informacje, czy danie jest semi, ovo, lakto, vegan, raw, etc. Więc nie powinno być problemu z odpowiednim wyborem :->

P.S. A nie sądzicie, że skoro semi powinno się wyeliminować z powierzchni Ziemi, to tak samo należałoby postąpić z ovo- i lakto-wege? Nie mówię tu o własnych gospodarstwach, gdzie bydełko jest traktowane przyzwoicie, tylko mam na myśli te przemysłowe sprawy :-> Hm... :roll:

frjals - 2009-07-08, 09:09

Shaera napisał/a:
A co do odróżniania... Ja osobiście nie potrafię odróżnić vege od nievege Nie sądzę, żeby ktoś na pierwszy rzut oka potrafiłby powiedzieć, czy jestem 'inna', czy też nie

:roll: mówię oczywiście o odróżnianiu w momencie zetknięcia na płaszczyźnie jedzeniowej (o czym zresztą już pisałam i ja i inni więc nie bedę się powtarzać)
Lily napisał/a:
z dań jarskich był omlet z szynką

widziałam tez wątróbkę w takiej sytuacji :-?

Shaera - 2009-07-08, 09:29

frjals napisał/a:
mówię oczywiście o odróżnianiu w momencie zetknięcia na płaszczyźnie jedzeniowej (o czym zresztą już pisałam i ja i inni więc nie bedę się powtarzać)

Ja również już swoje powiedziałam, wymieniliśmy poglądy, nie ma sensu dłużej ciągnąć tego wątku :-)

alcia - 2009-07-08, 09:48

Shaera napisał/a:
P.S. A nie sądzicie, że skoro semi powinno się wyeliminować z powierzchni Ziemi, to tak samo należałoby postąpić z ovo- i lakto-wege? Nie mówię tu o własnych gospodarstwach, gdzie bydełko jest traktowane przyzwoicie, tylko mam na myśli te przemysłowe sprawy :-> Hm... :roll:

Nie, ja tak nie sądzę. Z prostej przyczyny - jak wynika z definicji wegetarianizmu, jest to odżywianie bezmięsne. Jajko mięsem nie jest, mleko również. Sam wegetarianizm nie wskazuje na to z jakich pobudek dana osoba nie je mięsa i nie muszą być one moralne! Więc co ma piernik do wiatraka. Są ludzie, którzy nie jedzą mięsa z powodów zdrowotnych, przykładowo.
Wegetarianizm, to odżywianie bez mięsa. Więc jak tu można dyskutować nad zasadnością istnienia takich pojęć jak lakto-owo-blablabla-wegetarianizm, tak na pewno nie nad tym, czy to jest wegetarianizm.
A semi-wegetarianizm, to już nie jest zdecydowanie wegetarianizm, więc wkurzające jest używanie tego drugiego członu w całej nazwie. Wymyśliliby nazwę nie związaną z wegetarianizmem i te wszystkie problemy zniknęły by jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

biechna - 2009-07-08, 10:18

Shaera napisał/a:
Nie chodzę, jak już pisałam, po knajpkach, więc nie wiem, jak wygląda tam taka karta dań, ale powinna chyba zawierać informacje, czy danie jest semi (...)

O, o, o, i tu masz haczyk, bo zauważ, że pod semi może kryć się DOWOLNE DANIE MIĘSNE ]:->

Shaera - 2009-07-08, 10:30

biechna napisał/a:
O, o, o, i tu masz haczyk, bo zauważ, że pod semi może kryć się DOWOLNE DANIE MIĘSNE ]:->

A nie ryby, czy ptactwo? :-> Jak ktoś upiera się przy byciu semi, to powienien być świadom tego, co może znaleźć się na jego talerzu :-D A jak jest pół-semi? :lol: No to wtedy daje do zrozumienia osobie odbierającej zamówienie, czy spożywa tylko jedno, czy drugie ;-)

alcia napisał/a:
Nie, ja tak nie sądzę. Z prostej przyczyny - jak wynika z definicji wegetarianizmu, jest to odżywianie bezmięsne. Jajko mięsem nie jest, mleko również. Sam wegetarianizm nie wskazuje na to z jakich pobudek dana osoba nie je mięsa i nie muszą być one moralne! Więc co ma piernik do wiatraka. Są ludzie, którzy nie jedzą mięsa z powodów zdrowotnych, przykładowo.
Wegetarianizm, to odżywianie bez mięsa. Więc jak tu można dyskutować nad zasadnością istnienia takich pojęć jak lakto-owo-blablabla-wegetarianizm, tak na pewno nie nad tym, czy to jest wegetarianizm.(...)


Alcia, hxxp://pl.wikipedia.org/wiki/Wegetarianizm#Etyka]TUTAJ jest napisane, że wegetarianizm to także etyczny styl życia (więc nie tylko bezmięsny) - bez zadawnia cierpienia jakiejkolwiek czującej istocie ;-) Ale to już kwestia bardziej kontrowersyjna :->

poughkeepsie - 2009-07-08, 10:31

jarosz to osoba na diecie bezmięsnej z powodów zdrowotnych, wegetarianin zawsze nie je mięsa z powodów etycznych.
Lily - 2009-07-08, 10:32

poughkeepsie napisał/a:
jarosz to osoba na diecie bezmięsnej z powodów zdrowotnych
no nie wiem, często jaroszami nazywają siebie ludzie, którzy nie jedzą czerwonego mięsa, a jedzą ryby i drób...
Shaera - 2009-07-08, 10:35

A jarosz to nie jest synonim wegetarianina? :-|
poughkeepsie - 2009-07-08, 10:44

Lily to spójrz do słownika języka polskiego :) Nie, jarosz to nie synonim wege, to pojęcie powstało jeszcze w międzywojniu i nie miało powiązania z ochroną zwierząt.
sylv - 2009-07-08, 11:09

Shaera napisał/a:
A nie ryby, czy ptactwo? Jak ktoś upiera się przy byciu semi, to powienien być świadom tego, co może znaleźć się na jego talerzu A jak jest pół-semi? No to wtedy daje do zrozumienia osobie odbierającej zamówienie, czy spożywa tylko jedno, czy drugie

jak dla mnie, to jest już poziom absurdu.
Shaera napisał/a:
Alcia, TUTAJ jest napisane, że wegetarianizm to także etyczny styl życia (więc nie tylko bezmięsny)

mówimy o filozofii, czy o semantyce? zaczynam się gubić :-|

i szczerze mówiąc, szkoda moim zdaniem zamętu, tylko dlatego, że ktośchce się nazywać wegetarianinem jedząc mięso. bo to jest wyłącznie problem tej osoby, a nie powód do rewolucji w nazewnictwie.

alcia - 2009-07-08, 11:35

Shaera napisał/a:
Alcia, TUTAJ jest napisane, że wegetarianizm to także etyczny styl życia (więc nie tylko bezmięsny) - bez zadawnia cierpienia jakiejkolwiek czującej istocie ;-) Ale to już kwestia bardziej kontrowersyjna :->

Nie. Tam jest omówiony wegetarianizm pod wieloma aspektami. Między innymi etycznym, również religijnym, co nie znaczy, że wszyscy wege to hindusi. Tak jak nie wszyscy wege, to ludzie, którzy muszą przestać jeść jajka i nabiał, bo inaczej zostaną przez Ciebie posądzeni o niekonsekwencję (czyli ścieżka etyczna).

Wegetarianizm to dieta bezmięsna, czy tak trudno to ogarnąć?

nalya - 2009-07-08, 11:38

Shaera napisał/a:


Alcia, hxxp://pl.wikipedia.org/wiki/Wegetarianizm#Etyka]TUTAJ jest napisane, że wegetarianizm to także etyczny styl życia (więc nie tylko bezmięsny) - bez zadawnia cierpienia jakiejkolwiek czującej istocie ;-) Ale to już kwestia bardziej kontrowersyjna :->


to mi troszeczkę przypomina nonsensopedię, wg której "wegetarianie to osoby uważające że ludzie to świnie, a świnie to ludzie"

Shaera - 2009-07-08, 11:39

poughkeepsie napisał/a:
jarosz to nie synonim wege, to pojęcie powstało jeszcze w międzywojniu i nie miało powiązania z ochroną zwierząt.

Rozumieć :-D A kiedyś się nad tym zastanawiałam i do żadnego wniosku nie doszłam :-> Dzieki za oświecenie ;-)

sylv napisał/a:
Shaera napisał/a:
A nie ryby, czy ptactwo? Jak ktoś upiera się przy byciu semi, to powienien być świadom tego, co może znaleźć się na jego talerzu A jak jest pół-semi? No to wtedy daje do zrozumienia osobie odbierającej zamówienie, czy spożywa tylko jedno, czy drugie

jak dla mnie, to jest już poziom absurdu.

A jak dla mnie cały ten wątek to czysta abstrakcja :-?

sylv napisał/a:
Shaera napisał/a:
Alcia, TUTAJ jest napisane, że wegetarianizm to także etyczny styl życia (więc nie tylko bezmięsny)

mówimy o filozofii, czy o semantyce? zaczynam się gubić :-|

Ja nie wiem już o czym, w każdym razie zaczęło się od Gemmy, której już nie ma u nas (i to na pewno nie przeze mnie :-/ ). Było o filozofii, a teraz zaczyna zjeżdżać na inny tor. Jestem za ZAMKNIĘCEM wątku ;-)

alcia napisał/a:
Tak jak nie wszyscy wege, to ludzie, którzy muszą przestać jeść jajka i nabiał, bo inaczej zostaną przez Ciebie posądzeni o niekonsekwencję (czyli ścieżka etyczna).

Nikomu nic nie narzucam. Chcesz jeść jajka - proszę bardzo :-)

alcia napisał/a:
Wegetarianizm to dieta bezmięsna, czy tak trudno to ogarnąć?

Dieta bezmięsna to dieta bezmięsna, a wegetarianizm to nie tylko jedzenie, ale też filozofia i etyka :-)

sylv napisał/a:
i szczerze mówiąc, szkoda moim zdaniem zamętu, tylko dlatego, że ktośchce się nazywać wegetarianinem jedząc mięso. bo to jest wyłącznie problem tej osoby, a nie powód do rewolucji w nazewnictwie.

No ja o tym już w pierwszych postach pisałam, ale temat się rozwinął :-> Teraz wiemy, jakie kto ma poglądy na bycie wege :lol:

sylv - 2009-07-08, 11:45

alcia napisał/a:
Wegetarianizm to dieta bezmięsna, czy tak trudno to ogarnąć?

niektórym najwyraźniej tak. dziwne, ale szto zdziełać.

alcia - 2009-07-08, 11:49

W takim razie od dziś już na pewno nigdy nie określę się mianem wegetarianki. Skoro to bardziej skomplikowane niż myślałam i przykleja do mnie całą masę innych poglądów niż te, które rzeczywiście sobą reprezentuję.
Tak samo jak kiedyś, z identycznych powodów, zaprzestałam używania określenia "ateistka".


Shaera, czuję, że dla Ciebie cała ta polemika, to zabawianie się z osobami, które próbują omówić to na poważnie. Twoje argumenty są nieprzemyślane, nielogiczne i przeczące sobie nawzajem. Ja się z tej zabawy wypisuję, bo ileż można :)

[ Dodano: 2009-07-08, 12:51 ]
Shaera napisał/a:
Dieta bezmięsna to dieta bezmięsna, a wegetarianizm to nie tylko jedzenie, ale też filozofia i etyka :-)

i religia, zapomniałaś dodać (może dlatego, że ten dział akurat do twoich poglądów nie pasuje)

Shaera - 2009-07-08, 11:52

sylv napisał/a:
alcia napisał/a:
Wegetarianizm to dieta bezmięsna, czy tak trudno to ogarnąć?

niektórym najwyraźniej tak. dziwne, ale szto zdziełać.

Napisałam, że wegetarianizm to NIE TYLKO dieta bezmięsna, można do tego włączyć i etykę :->

[ Dodano: 2009-07-08, 12:58 ]
alcia napisał/a:
W takim razie od dziś już na pewno nigdy nie określę się mianem wegetarianki. (...)

No, ale przecież Ty jesteś wegetarianką, a dokładniej lakto-ovo :-)

alcia napisał/a:
Shaera, czuję, że dla Ciebie cała ta polemika, to zabawianie się z osobami, które próbują omówić to na poważnie. Twoje argumenty są nieprzemyślane, nielogiczne i przeczące sobie nawzajem. Ja się z tej zabawy wypisuję, bo ileż można :)

Nie zabawiam się. Nie rozumiem, dlaczego odbierasz mnie w tak nieprzyjaznym świetle - od samego początku :-> Moje argumenty nie są nieprzemyślane - uważasz, że to, że ktoś ma własne zdanie jest złe? Ja się nie czepiam ani Ciebie, ani nikogo innego. Etyka i filozofia przecież może łączyć się z wegetarianizmem - co to przeszkadza? :->

alcia - 2009-07-08, 12:46

Shaera napisał/a:
Nie rozumiem, dlaczego odbierasz mnie w tak nieprzyjaznym świetle - od samego początku :->

nie, zapewniam, że tak nie jest :) Akurat wydajesz mi się pozytywną osoba i mam stosunek do Ciebie jak najbardziej przyjazny. Ale w tej dyskusji kompletnie nie pojmuje o co Ci chodzi, do czego zmierzasz, dlaczego piszesz raz tak, raz inaczej, mało widzę w czymkolwiek sensu i mam wrażenie, że zachowujesz się jak przekorny dzieciak ignorując podawane przez innych FAKTY.

frjals - 2009-07-08, 12:47

alcia napisał/a:
Shaera, czuję, że dla Ciebie cała ta polemika, to zabawianie się z osobami, które próbują omówić to na poważnie. Twoje argumenty są nieprzemyślane, nielogiczne i przeczące sobie nawzajem. Ja się z tej zabawy wypisuję, bo ileż można

no właśnie ja też to tak odbieram (i dalsze alci słowa) , sory Shaera :-|

Shaera - 2009-07-08, 13:42

frjals napisał/a:
no właśnie ja też to tak odbieram (i dalsze alci słowa)

Nic się nie stało ;-)

alcia napisał/a:
Akurat wydajesz mi się pozytywną osoba i mam stosunek do Ciebie jak najbardziej przyjazny.

Dzięki - tak przy okazji ;-) Troszkę tylko mi się początkowo przykro zrobiło, że uważana jestem za 'trolla', który celowo miesza, żeby do siebie zniechęcić :-| Pisałam tylko, jak ja to widzę - fakt, może trochę niespójnie ;-)

alcia napisał/a:
Ale w tej dyskusji kompletnie nie pojmuje o co Ci chodzi, do czego zmierzasz, dlaczego piszesz raz tak, raz inaczej, mało widzę w czymkolwiek sensu i mam wrażenie, że zachowujesz się jak przekorny dzieciak ignorując podawane przez innych FAKTY.

To może jeszcze raz napiszę, żeby potem nie było na mnie, że odpowiadam tak, a potem zmieniam ;-)

Po pierwsze - chciałabym, żeby takie określenia, jak semi zostały wyeliminowane zewsząd.
Po drugie - uważam, że wegetarianizm to nie tylko nie spożywanie mięsa, ale także etyka - i tu zaznaczam, że niekoniecznie - że może się łączyć, ale też nie musi (taki jakby dodatek ;-) ). Być może źle odebrałam Twój post, Alciu, bo przeczytałam, że wegetarianizm to tylko i wyłącznie dieta bezmięsna - że w żadnym wypadku nie pasuje tu filozofia (tak ja to odebrałam z Twojej wypowiedzi - jeśli nie to miałaś na myśli - to wybacz, mój błąd :-) )
Po trzecie - uważam, że ten wątek nie powinien powstać. Gemma nie nazwała się 'prawdziwą' wegetarianką. Takie określenia, jak semi JESZCZE funkcjonują - niby powinny zniknąć, albo przynajmniej zmienić nazwę na bardziej odpowiednią, jednak widoków na to na razie nie ma, więc póki co, Gemma nie popełniła błędu. Zamieszanie tylko o 2 słowa - 'ortodoksyjna wege', dajcie spokój :-) Podejrzewam, że forum i tak niewiele pomoże w zmianie nazwy (to już prędzej jakieś spotkanie z szefostwem wegetariaskich restauracji :-) ). No ale może się mylę, kto wie ;-)

Nie wiem, czy czegoś nie pominęłam. Wałkujemy ten temat i wałkujemy, pisząc cały czas o tym samym :roll:

vegAnka - 2009-07-08, 15:32

alcia napisał/a:
Ale w tej dyskusji kompletnie nie pojmuje o co Ci chodzi, do czego zmierzasz, dlaczego piszesz raz tak, raz inaczej, mało widzę w czymkolwiek sensu i mam wrażenie, że zachowujesz się jak przekorny dzieciak ignorując podawane przez innych FAKTY.
tez tak to odbieram... sorry Shaera.

Shaera napisał/a:
Takie określenia, jak semi JESZCZE funkcjonują - niby powinny zniknąć, albo przynajmniej zmienić nazwę na bardziej odpowiednią, jednak widoków na to na razie nie ma,
chcialam tylko dodac, ze wlasnie trzeba takie bledne okreslenia poprawiac. jezeli sie z tym nie zgadzasz to bym bardziej nalezy grzeczenie kogos poprawic. Tolerancja to jedna rzecz (i tu super ze jestes tolerancyjna) ale uzywanie prawidlowego slownictwa / definicji to drugie.
Shaera - 2009-07-08, 16:07

vegAnka napisał/a:
chcialam tylko dodac, ze wlasnie trzeba takie bledne okreslenia poprawiac. jezeli sie z tym nie zgadzasz to bym bardziej nalezy grzeczenie kogos poprawic. Tolerancja to jedna rzecz (i tu super ze jestes tolerancyjna) ale uzywanie prawidlowego slownictwa / definicji to drugie.

Tak, takie poprawianie widzisz do czego doprowadziło? Wcale nie musiało do tego dojść :-/ Zresztą - nie moja sprawa i nie moja wina :roll:

NIE WYPOWIADAM SIĘ JUŻ WIĘCEJ W TYM WĄTKU ZE WZGLĘDÓW OCZYWISTYCH (USILNIE STAWIACIE NA SWOIM, UWAŻACIE SIĘ ZA JAŚNIEOŚWIECONYCH, MOJE PRZEMYŚLENIA TRAKTUJECIE JAKO BEZSENSOWNE I CHAOTYCZNE, WIĘC DLA WSZYSTKICH BĘDZIE LEPIEJ, JAK SOBIE PO PROSTU PÓJDĘ 8-) O 8-) I WSZYSCY BĘDĄ MIELI ŚWIĘTY SPOKÓJ 8-) MIŁEGO DNIA 8-)

Kasiula2305 - 2009-07-22, 12:45

Odpowiadajac na pytanie w temacie, nie mozna nazwac kogos wegetarianinem jesli je mieso, heheh absurd jakis.
malva - 2009-07-23, 00:37

bojster napisał/a:
Shaera napisał/a:
Po co w ogóle powstały takie słowa, jak wegetarianizm, czy weganizm, etc.? Przecież nie chodzi o afiszowanie się, że jest się 'innym' :->


To chyba dobry moment by przypomnieć, że słowo „vegan” powstało dlatego, że do terminu „vegetarian”, który pierwotnie odnosił się do osób nie spożywających produktów pochodzenia zwierzęcego, zaczęto coraz częściej doklejać nabiał*. Mam wrażenie że teraz podobna historia ma miejsce z rybami... chociaż chyba nowego terminu wymyślać nie trzeba, wystarczy „wegetarianizm” zastąpić określeniem „ortodoksyjny wegetarianizm”, prawda? :-?


(*) The word vegan was originally derived from "vegetarian" in 1944 when Elsie Shrigley and Donald Watson, frustrated that the term "vegetarianism" had come to include the eating of dairy products, founded the Vegan Society.
hxxp://en.wikipedia.org/wiki/Veganism


i w ten właśnie sposób bojster nie tylko przypomniał cos ważnego ale udowodnił (mi) że jednak istnienie tego tematu ma sens ( w co nieco -wskutek wyjątkowo długiej i chwilami zawiłej dyskusji- trochę zwątpiłam) bo rzeczywiście jest o czy rozmawiać i czego się czepiać-jak okaże się że wegetarianin je krewetki to niedługo potem okaze się że i ryby też,a potem.. :-/

[ Dodano: 2009-07-23, 01:39 ]
w sumie pytanie jest retoryczne a dyskusja długaśna ,może nawet niepotrzebnie sie odezwałam ale bardzo mi przypasował bojsterowy post więc go zacytowałam ,a co ;-)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group