wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Dom rodzinny - Alimenty

renka - 2008-01-05, 22:48
Temat postu: Alimenty
Przykro, ze moj pierwszy post w nowym roku na wegedzieciaku dotyczy takiej kwestii, ale chcialam sie zapytac, jak wyglada zalozenie sprawy alimentacyjnej? Czytalam co nieco na necie, ale troche to wszystko dla mnie zbyt skomplikowanie brzmi i nie wiem czy w to brnac. Czy naprawde to skomplikowana i czasochlonna procedura?

P.S. Nie wiem czy w dobrym dziale ten temat...

Martuś - 2008-01-05, 22:57

Renka podam Ci na pw mejla do mojej mamy, ona na pewno Ci pomoże.

[ Dodano: 2008-01-05, 23:11 ]
Wysłałam wiadomość, ale mam ją jak na razie w wiadomościach do wysłania, więc znowu pw szwankuje, jak do jutra nie dojdzie do Ciebie, to daj znać.

marcyha - 2008-01-06, 02:23

To nic trudnego - jak ja sama dałam radę kiedyś to każdy da radę :-> . Było to parę latek temu, wniosłam sprawę o alimenty będąc jeszcze formalnie mężatką. Pamiętam, że sprawa była załatwiona szybko. A też się bałam i gdyby nie naciski moich kochanych ciotek, nie wnosiłabym o alimenty. I byłby to duży błąd.
Znalazłam takie cóś w sieci, widzę tam byka, ale może się przyda hxxp://samodzielne-matki.free.ngo.pl/docs/pozew_alimenty.rtf]pozew

Alispo - 2008-01-06, 09:13

Martuś napisał/a:

[ Dodano: 2008-01-05, 23:11 ]
Wysłałam wiadomość, ale mam ją jak na razie w wiadomościach do wysłania, więc znowu pw szwankuje, jak do jutra nie dojdzie do Ciebie, to daj znać.


tak chyba jest poki druga strona nie odbierze

alcia - 2008-01-06, 10:43

Alispo napisał/a:
tak chyba jest poki druga strona nie odbierze

albo póki nie wejdzie na forum, wtedy wiadomość jest wysyłana i znika z oczekujących. Tak mi się wydaje :)

bajka - 2008-01-06, 11:40

Ja składałam od razu o rozwód i alimenty, ale koldeżnaka najpierw składała pozew o alimenty, potem o rozwód. Sprawa alimentów została rozstrzygnięta na jednym posiedzeniu sądu.
U mnie alimenty tez ustalono na jednej rozprawie.

Agnieszka - 2008-01-06, 13:28

Renka możesz zrobić tak jak proponuje Bajka albo założyć samą sprawę o alimenty (sprawy alimentacyjne zazwyczaj trwają krócej niż rozwodowe)
Pamiętaj, że równolegle nie mogą być prowadzone 2 sprawy czyli alimentacyjna i rozwodowa. Jeśli tak się stanie sprawa alimentacyjna zostanie połączona z rozwodową.
Nie są to przyjemne sytuacje ale można przeżyć, zawsze też możecie zawrzeć ugodę. Cokolwiek nie postanowisz myślę, że warto zwłaszcza jeśli druga strona nie chętnie uczestniczy w finansowej pomocy. Mając wyrok sądu lub ugodę przed nim zawartą masz argument prawny dochodzenia należności (oczywiście nie zagwarantuje on płatności ale daje możliwość dalszych działań).

nie wiem czy już zaglądałaś ale w razie co:
hxxp://www.cpk.org.pl/pl.php5/on/article/cid/47/id/279
hxxp://www.cpk.org.pl/pl.php5/on/article/cid/88/id/328
hxxp://samodzielne-matki.free.ngo.pl/alimenty-FAQ.html
hxxp://samotnematki.most.org.pl/alimenty1.html
hxxp://forumprawne.org/f,28.html

Ja najpierw zakładam sprawę alimentacyjną a po około 2 latach rozwodową. Na rozwodowej powrócił temat wysokości alimentów i zostały utrzymane. Co do alimentów z eks miałam podpisane takie między nami porozumienie (wysokość, termin płatność), nie wywiązywał się więc założyłam sprawę alimentacyjną. Podczas sprawy eks nie wycofał się z naszych ustaleń więc zawarliśmy ugodę ale miała już moc prawną i tym samym mogłam kierować sprawę do komornika.
Pomyśl też, jeśli jesteście małżeństwem o rozdzielności majątkowej (to robi się u notariusza) a daje gwarancję, że w razie co, za długi i zobowiązania drugiej strony nie odpowiadasz.

Martuś - 2008-01-06, 14:47

Ale Renka chyba nie jest mężatką?
renka - 2008-01-06, 15:25

Dzieki Martus - napisze do Twojej mamy.
Znalazlam tez we Wroclawiu nie az tak daleko mego miejsca zamieszkania takie stowarzyszenie Karta 99, ktore udziela bezplatnych porad prawnych, wiec bede jutro sie nimi kontaktowac.

Ja nie jestem mezatka, W. tylko jest wpisany jako czlonek rodziny - bylo to potrzebne w MOPSie, zebym mogla dostawac zasilek wychowawczy i rozne inne zapomogi materialne. Sytuacja jest tylko dla mnie srednio ciekawa, bo W. wyjechal przed swietami zagranice, zeby realizowac swoje plany i marzenia. Jednak na ten czas pozostaje bez pracy, wiec nie ma zadnych dochodow. Najprawdopodobniej ulegnie to zmianie za jakis czas. Tak wiec zastanawiam sie, czy jest to dobry czas na zakladanie sprawy alimentacyjnej. Z drugiej strony nie moge byc bez kasy i byc moze to, ze wniose sprawe o alimenty zmobilizuje go w koncu choc do materialnej odpowiedzialnosci za dzieci.

Agnieszka - 2008-01-06, 15:59

sprawa może się toczyć bez obecności drugiego rodzica
ojciec Ady też wyjechał poza Pl od lat ścigam (dochodzenie należności jest trudne no chyba, że znasz np: miejsce pracy, nr ubezpieczenia, adres)

renka - 2008-01-06, 16:05

Tutaj nie powinno byc raczej problemow, jak znajdzie legalna prace. Problem moze sie zaczac jak wyjedzie do Indii... Juz teraz stwierdzil, ze jak zaloze sprawe o alimenty, to bedzie to oznaka, ze chce z nim wojowac... Tylko, ze ja nie chce ciagnac fikcyjnego zwiazku, a 400 zl na utrzymanie 3 osob to chyba nie za wiele... (oprocz oczywiscie finansowej pomocy moich rodzicow, ale to nie oni sa rodzicami moich dzieci, wiec nie czuje sie dobrze, gdy dofinansowuja zarowno moje dzieci jak i mnie).
Agnieszka - 2008-01-06, 16:12

po pierwsze wystąp o więcej
po drugie: czy warto, warto bo będziesz mieć prawomocny wyrok i regulację Waszych zależności i zobowiązań finansowych

to co mówi Twój partner to jest szantaż i w tym momencie nie zastanawiałbym się ani chwili

kasienka - 2008-01-06, 16:12

renka napisał/a:
400 zl na utrzymanie 3 osob to chyba nie za wiele...

to zdecydowanie za mało :evil:
Chcesz wnioskowac tylko o 400zł, na dwójkę dzieci? Dlaczego?

renka - 2008-01-06, 18:29

Nie, mi chodzilo o to, ze teraz moj "dochod" wynosi 400 zl i jest to zasilek wychowawczy. Kwote alimentacyjna mysle, ze ktos, kto sie na tym zna rozsadnie doradzi mi. Tylko jak wczesniej pisalam - W. obecnie nie ma zadnych dochodow... Wiem, ze w takiej sytuacji mozna starac sie o alimenty od jego rodzicow (szczegolnie, ze nigdzie nie jest zarejestrowany jako bezrobotny), ale nie chcialabym tego.
Martuś - 2008-01-06, 18:42

Renka, nie zwlekaj i napisz to wszystko mojej mamie, ona Ci fachowo doradzi ;) Ale kiedy facet nie ma stałego źródła dochodów, to wcale różowo nie jest.. a zasądzane kwoty są ogólnie śmiesznie niskie, dlatego zawsze najlepiej się dogadywać...ale w tej sytuacji, to się zdecydowanie nie da, może go to zmobilizuje do znalezienia pracy i łożenia na własne dzieci, bo to jest jakaś kpina :-/
Agnieszka - 2008-01-06, 19:24

Póki co najpierw ustal kwestię alimentacyjną W wobec Waszych dzieci (dziadków póki co zostaw, będziesz mieć czas pomyśleć o tym)
W nie ma żadnych dochodów, nie jest bezrobotny i szykuje się na wyjazd do Indii? hmmm trochę to dziwne.
Pamiętaj że sąd bierze pod uwagę możliwości zarobkowe a nie tylko same dochody.

Malati - 2008-01-06, 20:06

Agnieszka napisał/a:

Pamiętaj że sąd bierze pod uwagę możliwości zarobkowe a nie tylko same dochody.


Zgadza się. Moja mama zawsze składa pozwy o alimenty, po odejsciu od mojego ojca.On sie uchylał na rózne sposoby od płacenia( jak myślę o takich facetach to mnie krew zalewa :evil: )Miał smieszna emeryture i zawsze tym argumentował, że po prostu nie ma kasy.Nigdy nie był to argument dla sędziny( mam nadzieje ze trafisz na kobietę) zawsze mówiły ze jest zdolny do podjecia dodatkowej pracy, a na dziecko płacić musi.Mama zawsze wywalczyła kolejna podwyżkę, nigdy nie dostawała kokosów, ale zawsze lepsze to było niz nic.Faceci......ehhh, szkoda słów

k.leee - 2008-01-07, 01:49

czarna96 napisał/a:
Faceci......ehhh, szkoda słów
Są różni faceci, są też różne kobiety. :-?
Malati - 2008-01-07, 08:57

k.leee napisał/a:
czarna96 napisał/a:
Faceci......ehhh, szkoda słów
Są różni faceci, są też różne kobiety. :-?


Wiem, wiem nie miałam na myśli całej męskiej populaci. Wypowiadałam się akurat o tych dla których odpowiedzialność to obce pojecie.Przepraszam nie chciałam urazić żadnego porządnego faceta(sama znam paru takich) :-)

rosa - 2008-01-07, 09:19

renka ale masakra, nie wiem co twój były sobie w ogóle wyobraża, że zostawia cię w takiej sytuacji finansowej

przyłączam się do rad dziewczyn, składaj pozew, nawet się nie zastanawiaj

ja miałam tak jak bajka sprawa alimentacyjna i rozwodowa razem.

Karolina - 2008-01-07, 09:34

Renka witaj w klubie:( U nas też powstał ten problem. Tato wyrzucił Mamę z domu, a mi i siostrze ( obie studiujemy) nie daje już kasy. Niezły początek roku...
W sumie zostało mi tylko dwa miesiące, więc i tak to nie ma dla mnie znaczenia. Ale moja sister jest na czwartym roku dziennych studiów. Mama bezrobotna, może wyjedzie za granice do pracy. One nie za bardzo chcą alimentów. Taka głupia duma. Myślę, że to duży błąd.

kasienka - 2008-01-07, 10:15

Karolina, strasznie mi przykro :( Mam nadzieję, że wszystko się poukłada...
renka, myślę o Tobie ciepło, czuję, że to dobrze, że się wreszcie od tego odcięłaś...jego zachowanie pokazuje tylko jaki ma stosunek do tego, do odpowiedzialności...Bujanie w obłokach... :evil: Nie oglądaj się za siebie, składaj pozew, fajnie, że Marty mama może Ci doradzić, dobrze trafić na kogoś takiego, kto się zna na tym :) Nie oglądaj się na siebie i głupie gadanie, że chcesz z nim walczyć...Ty chcesz, żeby Wasze dzieci miały co jeść, a jak on ma jakieś wizje nieziemskie, że sobie teraz do Indii wyjedzie, a Ty zostajesz sama ze wszystkim i z odpowiedzialnością...To chyba dobrze mu zrobi ściągnięcie na ziemię choć na chwilę...Sorry, bo się wkurzyłam, ale na prawdę strasznie mi na nerwy tacy ludzie działają...Przecież medytacja, życie duchowe wcale nie oznacza odcięcia się od tego świata, a branie odpowiedzialności za swoje czyny i świadomość życia tu i teraz to największa nauka i praktyka chyba...No ale jak widać, niektórzy wolą uciekać w odrealniony świat, pozbawiony rzeczywistego wymiaru :evil:

Karolina - 2008-01-07, 20:32

kasienka napisał/a:
Karolina, strasznie mi przykro

To musiało wreszcie nastąpić i w sumie żałuję, że tak póżno.
Co do "uduchowionych" facetów tez znam taki przypadek (prawdopodobnie namówił mojego ojca), roczy pobyt w Japonii, jako nauczyciel w podstawówce, wielki mi filozof, swoje dzieci i żone wygnał z domu i ani grosza nie dawał.
Wydaje mi się, że to wszystko pod skórą gdzieś siedzi u takich facetów beznadziejnie wychowanych. Jak nie zanalizują swojego dzieciństwa to żadna joga nie pomoże. Potem ucieczka w kosmiczne wymiary a życie codzienne nieprzepracowane.

Flippi - 2008-01-08, 12:30

No, właśnie :lol: :mrgreen:

Wracając do tematu: rodzice mają obowiązek utrzymywania dzieci i opiekowania się nimi. Jeśli któreś z rodziców samo tego nie czuje, trzeba mu to uświadomić bardziej formalnymi środkami.

biechna - 2008-01-08, 13:23

renka, moja przyjaciółka jest świeżo po takiej sprawie - jedno spotkanie w sądzie - odbyło się 3 tygodnie po złożeniu wniosku (ale w niedużej mieścinie), trwało krótko - gdybyś chciała i potrzebowała jeszcze informacji, to mogę Was skontaktowac jakoś, Ka na pewno Ci pomoże.

Karolina, przesyłam kontener dobrych myśli i potrzebnych sił :*

renka - 2008-01-08, 14:34

Agnieszko, na spotkaniu nie bylam, bo nie udalo mi sie wybrac w taka pogode z moimi maluszkami, a nie mialam ich z kim zostawic. Ale konsultowalam sie telefonicznie i w sumie po rozmowie z ich "prawnikiem" (czyli ze studentem prawa) poszukam pomocy w tej sprawie gdzies indziej. Na razie komunikuje sie z mama Marty.
Biechna, dzieki za propozycje, ale zeby juz sobie nie mieszac wole sie trzymac jednego zrodla.

A tak w ogole to zauwazylam, ze tak radykalnie nie potrafie sie za to zabrac, bo ciagle moja naiwnosc powoduje wahania w tej sprawie. A nie powinno tak byc, bo po ostatnich smsach i mailach z W. coraz bardziej dostrzegam, ze nasza znajomosc na ten czas jest olbrzymia pomylka... Choc on ostatnio nawet zaczal byc dla mnie przez chwile bardzo mily i znow zaczal - jak to ja okreslam - rzucac swoj urok na mnie i mowic, jak to mu bardzo na nas zalezy (zawsze byl doskonaly w gadce). Jednak nie zmienia to faktu, ze caly czas pozostawia mnie samej sobie i na wiesc o tym, ze jestem bez kasy rzuca mi teksty w stylu "to pozycz sobie od kogos", albo "afirmuj o pelna sakwe, odrzuc mysli o niedostatku"... Jak nie popadne w jakas psychoze przez to to bedzie ok, na razie probuje sobie radzic z nerwica, ktora bardzo odbija sie na dzieciach...

Sorry, za zale, ale po prostu przeroslo mnie to wszystko.

pao - 2008-01-08, 14:38

Cytat:
"afirmuj o pelna sakwe, odrzuc mysli o niedostatku"...


jak jest taki dobry w te klocki to niech sobie zafirmuje dostatek by mógł alimenty płacić :P

kasienka - 2008-01-08, 14:42

renka, pamiętaj, że sporo osób myśli o Tobie ciepło, na pewno znajdziesz w sobie siłę na to wszystko. Teraz już do przodu :)
Za nerwicę się nie obwiniaj, ja też mam i tez czasem to się odbija na rodzinie, a przecież jeśli chodzi o sytuację to mam o wiele bardziej wszystko uporządkowane...
renka napisał/a:
Choc on ostatnio nawet zaczal byc dla mnie przez chwile bardzo mily i znow zaczal - jak to ja okreslam - rzucac swoj urok na mnie i mowic, jak to mu bardzo na nas zalezy (zawsze byl doskonaly w gadce)

Widziałam Twojego W.tylko raz...I powiem Ci, choć nie jestem jakąś specjalistką od energii i tp, że czułam od niego coś dziwnego...Kiedyś przez krótki czas byłam związana z facetem o dość podobnej energii...Bardzo silnej...I z umiejętnością wpływania, nawet manipulowania innymi ludźmi...W sposób właściwie niedostrzegalny...Ale z wielkim powodzeniem...Cieszę że udało mi się tę znajomość zakończyć w odpowiednim momencie, choć wylizywałam sie z tego dość długo, miałam duże problemy z pamięcią i stany lękowe, niewiadomego pochodzenia... :-/

martka - 2008-01-08, 15:38

renka napisał/a:
ciagle moja naiwnosc powoduje wahania w tej sprawie.

renka, Słońce, nie daj sobą manipulować, mocno trzymam kciuki za Ciebie i dziewczynki. dużo siły przesyłam

musi być tylko lepiej :-)

Alispo - 2008-01-08, 16:23

pao napisał/a:
Cytat:
"afirmuj o pelna sakwe, odrzuc mysli o niedostatku"...


jak jest taki dobry w te klocki to niech sobie zafirmuje dostatek by mógł alimenty płacić :P

dokladnie..masakra...Renia,trzymam kciuki.

YolaW - 2008-01-08, 18:23

renko i ja przesyłam mnóstwo pozytywnych myśli. Zobaczysz, że sobie poradzisz...życzę Ci dużo siły i spokoju ducha w tym wszystkim.
Kobiety w takicgh sytuacjach często odkrywają w sobie niesamowite pokłady siły: moja mama walczyła o alimenty dla trójki dzieci, wychowywała nas sama i dała radę choć ojciec ciągle mnożył przeszkody...

k.leee - 2008-01-08, 18:41

Wątek o poprzednich wcieleniach jest tu hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=2179
Ewa - 2008-01-08, 18:44

renka napisał/a:
"afirmuj o pelna sakwe, odrzuc mysli o niedostatku"

No nie mogę :evil:

Kamm - 2008-01-08, 19:13

czarna96 napisał/a:
On sie uchylał na rózne sposoby od płacenia( jak myślę o takich facetach to mnie krew zalewa :evil: )


Dokladnie , moja rodzicielka miala sprawe rozwodową razem z alimentacyjną . Tez placil smieszne grosze i zawsze chcial sie wymigac.. Mial dobrego adwokata i zawsze mnostwo papierkow ze to i tamto to nie za jego pieniądze kupione . Dziwnym trafem , zaraz po rozwodzie kupil sobie wielką chate i nowiutenki samochod . A gdy rodzice bylli jeszcze "razem" cale zycie wynajmowali to tu to tam bo nigdy nie bylo wlasnego konta... Ledwo starczalo na jedzenie itd . Pozniej po rozwodzie nagle moj ojciec mial uzbieraną fortunę na koncie ..ehh ... Alimenty placil i nie placil.. Jak placil to grosze ... Pozniej w wieku 18 lat doszlo to tego ze sama mialam sobie w sądzie walczyc o alimenty od niego jak i od matki ... Matka znalazla sobie nowego faceta i poszla w swiat ... Nie potrafilam znalesc w sobie sily by z wlasnymi rodzicami walczyc w sądzie o jakikolwiek grosz dla siebie , bylo mi tak cholernie glupio ze wolal sama na siebie w takim wieku zapracowac ... ( w sumie to pracowalam juz troszke wczesniej bo rodzicielka pobierala na mnie te alimenty groszowe ale korzystala z nich sama .. )

Zycze Ci zeby sprawa poszla gladko i pomyslnie dla Ciebie , przesylam ogromne sciski :*

Kreestal - 2008-01-08, 19:24

Kamm mam podobną sytuację co Ty. Pomimo, że skończyłam 18 lat, tata powinien nadal wpłacać kasę na konto, gdyż uczę się. A on, to robi jak mu pasuje, nieważne jak często i jak dużo :-/ Również głupio mi się o to wykłócać w sądzie, tym bardziej, że jestem z nim w miarę dobrych stosunkach :-|
Martuś - 2008-01-08, 20:01

Ja nigdy nie dostawałam alimentów od ojca, mogłam liczyć tylko na fundusz alimentacyjny. Moja mama w naszym (moim i siostry imieniu) zaraz po rozwodzie wystąpiła o przyznanie alimentów, a później regularnie występowała o ich podwyższanie. Nigdy nie było mi głupio z tego powodu, bo to mi się po prostu należało! To mojemu ojcu powinno być głupio. Radzę Wam dziewczyny, które mają jakieś 'skrupuły', przemyślcie to jeszcze raz i zastanówcie się, kto tu powinien być zażenowany w tej całej sytuacji i nie bójcie się dopominać o to, co się Wam należy. Dopóki nie zmieni się mentalność 'ofiar' alimenciarzy, dopóty będą się oni czuć bezkarni, a w społeczeństwie nadal będzie panować przyzwolenie na uchylanie sie od obowiązku łożenia na rzecz własnych dzieci.
Kreestal napisał/a:
Również głupio mi się o to wykłócać w sądzie, tym bardziej, że jestem z nim w miarę dobrych stosunkach :-|

Czy na pewno Wasze stosunki są dobre (choćby w miarę), skoro Twój ojciec wykręca się od tego, żeby Cię utrzymywać?? Jeśli nie chcesz iść z tym od razu do sądu, to może najpierw zacząć od szczerej rozmowy i uświadomienia mu, że posiadanie dzieci wiąże się z pewnymi obowiązkami??

Kreestal - 2008-01-08, 20:13

Powiedzmy, że prócz tej kwestii jest poprawnie, właściwie zawsze tak było. Zresztą jak może być inaczej skoro widzę go średnio raz na 2 miesiące, choć mieszka parę metrów ode mnie? ;-) Widzisz Martuś, nie bez powodu mama wniosła pozew o rozwód, gdy miałam rok. Mój ojciec jest dość ... nietypowy. Istny Dr Jekyll i Mr Hyde. Przyznam, że boję się konsekwencji takiego posunięcia :-/ W dodatku na myśl o stresie związanym z rozprawami ... eh, wiem, że źle robię, powinnam walczyć o swoje, itd.
Kamm - 2008-01-08, 20:16

Kreestal napisał/a:
Kamm mam podobną sytuację co Ty. Pomimo, że skończyłam 18 lat, tata powinien nadal wpłacać kasę na konto, gdyż uczę się. A on, to robi jak mu pasuje, nieważne jak często i jak dużo :-/ Również głupio mi się o to wykłócać w sądzie, tym bardziej, że jestem z nim w miarę dobrych stosunkach :-|


Ja nie bylam z nim w dobrych stosunkach , w wieku 18 lat nie mialam juz z nim kontaktu od 8 lat ( od czasu rozwodu ) Odpuscilam , nigdy nie poszlam w tej sprawie do sądu . W wieku 18 lat nalezaly by mi sie rowniez alimenty od matki , poniewaz na krotko przed 18stka napisala mi list ze do tego i tego dnia mam sie wyniesc poniewaz ona zdaje mieszkanie i wyprowadza sie z R. ( nowy facet ) Mieszkalysmy razem ale ona komunikowala sie ze mna listownie , taki zamet zrobil jej w glowie nowy PAN ... Takze w 18 stke zostalam na lodzie nie mieszkalam ani u ojca ani u matki i od 18stki nie otrzymalam od nich ani grosza ...

Martuś napisał/a:
Radzę Wam dziewczyny, które mają jakieś 'skrupuły', przemyślcie to jeszcze raz i zastanówcie się, kto tu powinien być zażenowany w tej całej sytuacji i nie bójcie się dopominać o to, co się Wam należy


Tak wiem , wiem , teraz kiedy mocniej stoję na nogach tez tak to widze , wtedy jednak bylo mi mocno wstyd z powodu calej mojej sytuacji , calego mojego zycia :-( .. Postanowilam sobie radzic sama jesli mnie nie chca ... Wiem dzisiaj jednak ze gdybym wtedy walczyla byloby mi o wiele latwiej , moglabym skonczyc szkole w normalny sposob itd gdybym nie musiala pracowac...

Martuś - 2008-01-08, 20:26

Kamm napisał/a:
Tak wiem , wiem , teraz kiedy mocniej stoję na nogach tez tak to widze , wtedy jednak bylo mi mocno wstyd z powodu calej mojej sytuacji , calego mojego zycia

Rozumiem :| Ja też nie wiem, co bym zrobiła, gdybym się znalazła w takiej sytuacji i gdybym nie miała mocno wpojone, że biorę to, co mi się należy, i gdyby moja mama tego wszystkiego za mnie nie załatwiała.. Ja się też wyprowadziłam z domu, jak miałam 18 lat, bo nie mogłam się z mamą dogadać, ale zawsze dostawałam kasę od niej no i wtedy jeszcze ostatni rok alimenty (później fundusz zlikwidowali..), mogłam normalnie skończyć liceum i pójść na studia, chociaż też łatwo nie było, nie wyobrażam sobie, jak Tobie musiało być ciężko :|

YolaW - 2008-01-08, 22:48

Zgadzam się, że "ofiary" nie powinny się wstydzić upominać o swoje tzn o alimenty. Mój ojciec też się migał, ożenił się nawet fikcyjnie ze skośnooką panią za co dostał kasę, ale na rozprawie miał na utrzymaniu "rodzinę". Zawsze robił z siebie biedaka, ale stać go było na najnowsze gadżety. Mieliśmy jednak to szczęście, że pracował na kopalni i alimenty ściągali mu z wypłaty więc nie mógł się migać. Jak byłam już pełnoletnia sama musiałam go pozwać o alimenty i choć nie było to przyjemne to wywalczyłam swoje i mogłam studiować.
Najgorzej jest kiedy facet pracuje na czarno bo oficjalnie jest biedakiem i nie da się od niego nic ściągnąć a i zasądzone kwoty są małe...
Grunt to walczyć - na tyle na ile się da.

Agnieszka - 2008-01-08, 23:17

Yola;
teraz to nie ma funduszu alimentacyjnego takiego jak kiedyś
bezrobotnego nie płacącego rodzica gmina może skierować do pracy, zabrać prawo jazdy itp
mamy też otwarte granice i łatwo zniknąć

rosa - 2008-01-08, 23:26

dziewczyny, jak czytam wasze historie to normalnie jestem w szoku ale masakra
jesteście bardzo dzielne. podziwiam szczerze

YolaW - 2008-01-09, 16:12

Agnieszka napisał/a:
bezrobotnego nie płacącego rodzica gmina może skierować do pracy, zabrać prawo jazdy itp

niestety nie zawsze chyba się to udaje bo mojej kuzynki ex-mąż ciągle się miga od płacenia i pracuje na czarno a oficjalnie jest bez kasy :( No i płaci kiedy chce z łaski po 100-200 zł od wielkiegho dzwonu...
Agnieszka napisał/a:
teraz to nie ma funduszu alimentacyjnego takiego jak kiedyś

niestety...

loika - 2008-01-09, 20:11

A czy fundusz alimentacyjny nie wraca w tym roku? dziś był w "wyborczej" artykuł na temat pomocy socjalnej dla rodziców i tam pisano o funduszu.
Agnieszka - 2008-01-09, 20:55

artykułu nie czytałam, wiem, że plany powrotu są ale pewnie znów będzie śmieszne kryterium dochodowe
Ewa - 2008-01-09, 22:35

loika napisał/a:
A czy fundusz alimentacyjny nie wraca w tym roku?

I owszem.

renka - 2008-01-09, 23:18

Ja po wstepnych konsultacjach z mama Martus postanowilam isc do przodu w tej kwestii.
Tylko takie pytanko: pozew mam sama napisac (oczywiscie z pomoca osoby kompetentnej) czy jest to jakis druczek? I czy potrzebne sa do niego jakies dodatkowe dokumenty? (zaznaczam, ze jestem panna, a nie mezatka).
Stwierdzilam, ze nawet jak sad mi przyzna jakies smiesznie niskie alimenty to jak tak W. bardzo zalezy na dzieciach (przynajmniej tak caly czas mowi), jego dobra wola bedzie lozenie na nie dodatkowych pieniedzy.
I jeszcze jedno: jaka moze byc sensowna kwota na utrzymanie jednego dziecka?

Martuś - 2008-01-10, 00:15

Rena pozew piszesz sama, tak jak np. podanie czy każdy inny tego typu dokument, poproś mamę, to Ci prześle jakieś dokładniejsze wytyczne, albo nawet jakiś przykładowy pozew. O kwotę też będzie najlepiej, jak się dopytasz, ja pamiętam, że mama robiła takie dokładne rozpiski, wyliczała ile na co wydaje, ale to już było chyba w trakcie z sprawy, a nie przed złożeniem pozwu, w każdym razie musisz sobie policzyć, ile mniej więcej kosztuje Cię utrzymanie dziewczynek i teoretycznie możesz żądać połowę tej kwoty, ale w praktyce ile realnie najlepiej żądać to też nie wiem..
Ewa - 2008-01-10, 00:23

Martuś napisał/a:
i teoretycznie możesz żądać połowę tej kwoty

Połowę kwoty liczy się u dzieci powyżej lat 5-u. Do lat 5-u, przynajmniej teoretycznie, zakłada się, że utrzymanie dziecka spoczywa na ojcu, bo matka zajmuje się dzieckiem. Nie zmienia to faktu, że trzeba do tej kwestii podejść z rozsądkiem, szczególnie, że dzieci jest dwójka. Myślę jednak, że spokojnie możesz domagać się min. 400zł na dziecko.

Martuś - 2008-01-10, 00:34

Ewa napisał/a:
Połowę kwoty liczy się u dzieci powyżej lat 5-u. Do lat 5-u, przynajmniej teoretycznie, zakłada się, że utrzymanie dziecka spoczywa na ojcu, bo matka zajmuje się dzieckiem.

Moja mama mówi, że nie ma żadnego takiego przepisu, a już na pewno żaden kodeks nie określa, że do iluś lat liczy się zawsze tak, a kiedy indziej inaczej. Generalnie obowiązek łożenia na własne dzieci spoczywa na obojgu rodzicach (tak jak napisałam w skrócie 'po połowie'), aczkolwiek wiadomo, że każda sprawa traktowana jest indywidualnie i sąd bierze pod uwagę różne szczególne okoliczności, w tym również to, że matka siedzi w domu z małymi dziećmi i nie zarabia.
Co do kwoty jeszcze to myślę, że żaden sąd Ci nie zasądzi 400 pln na dziecko niestety...

Ewa - 2008-01-10, 09:10

Martuś, nie wiem czy jest taki przepis, ale moja kuzynka tak była poinformowana przez prawnika, gdy starała się o alimenty na najmłodszą córę.
Martuś napisał/a:
Co do kwoty jeszcze to myślę, że żaden sąd Ci nie zasądzi 400 pln na dziecko niestety...

No coś Ty, spotkałam się z wyższymi.

ina - 2008-01-10, 09:12

Ewa napisał/a:
Martuś napisał/a:
Co do kwoty jeszcze to myślę, że żaden sąd Ci nie zasądzi 400 pln na dziecko niestety...

No coś Ty, spotkałam się z wyższymi.


też myślę że to nie jest wygórowana kwota, zwłaszcza że ojciec dzieci jest za granicą.

alcia - 2008-01-10, 09:59

Ja ostatnio słyszałam, że może to być kwota do 60% zarobku ojca.
Martuś napisał/a:
Co do kwoty jeszcze to myślę, że żaden sąd Ci nie zasądzi 400 pln na dziecko niestety...

Tu się nie zgodzę, koleżanki były zarabia ponad 2000zł i ona dostaje na dwójkę po 400zł. Mało tego, dostaje jeszcze alimenty na siebie (100, czy 200zł, nie pamiętam). Jednak byli małżeństwem, w kwestii alimentów dla niej mogło to mieć znaczenie.

Agnieszka - 2008-01-10, 11:08

Renka:
zrób sobie zestawienie wydatków jakie ponosisz na dzieci np:
lekarz/leki; odzież; jedzenie; środki (proszki, pieluchy, szampony....);opłaty (energia, woda, telefon, czynsz, gaz); inne (wózek, zabawki ....)
zapisuj wszystko, zbieraj rachunki, paragony itp

nie wiem jak z Twoim i ojca dzieci rozliczeniem podatku za zeszły rok (są jakieś dokumenty poświadczające dochody), nawet jak byliście poza Pl to gdzieś pracował i jego zarobki możesz oszacować. Pobyt za granicą na pewno warto uwzględnić w piśmie podobnie jak ponowne plany wyjazdowe ex.

Co do formy to nie ma specjalnego druku, dokumenty, które będziesz musiała dołączyć to akty urodzenia dzieci. Pozew składa się 3 egzemplarzach i jeden wraz z zaproszeniem na rozprawę dostanie ex.

Zerknij w ten poradnik alimentacyjny, na końcu masz przykładowe pozwy na różne okoliczności (poczytaj je: forma, styl, załączniki itp)
hxxp://www.cpk.org.pl/images/artykuly/attach_170.pdf

oraz tu:
hxxp://maas.blox.pl/2007/12/Samodzielna-mama.html

Martuś - 2008-01-10, 12:34

Ewa napisał/a:
Martuś, nie wiem czy jest taki przepis, ale moja kuzynka tak była poinformowana przez prawnika, gdy starała się o alimenty na najmłodszą córę.

No cóż, prawnicy też jak widać są mniej i bardziej kompetentni, ten udzielił ewidentnie nieprawdziwej informacji wyciągniętej z sufitu i nie mającej żadnego potwierdzenia choćby w nieformalnej praktyce.

Cytat:
Martuś napisał/a:
Co do kwoty jeszcze to myślę, że żaden sąd Ci nie zasądzi 400 pln na dziecko niestety...


alcia napisał/a:
Tu się nie zgodzę, koleżanki były zarabia ponad 2000zł i ona dostaje na dwójkę po 400zł. Mało tego, dostaje jeszcze alimenty na siebie (100, czy 200zł, nie pamiętam). Jednak byli małżeństwem, w kwestii alimentów dla niej mogło to mieć znaczenie.

Ewa napisał/a:
No coś Ty, spotkałam się z wyższymi.

ina napisał/a:
też myślę że to nie jest wygórowana kwota, zwłaszcza że ojciec dzieci jest za granicą.

To, że ‘ktoś tam dostał ileś tam’, to jeszcze o niczym nie świadczy, ja też się z różnymi rzeczami spotkałam, ale każda sprawa jest rozpatrywana indywidualnie i wysokość zasądzonej kwoty zależy od bardzo wielu czynników (przy czym moja wiedza nie pochodzi z trzeciej ręki i nie opiera się na jednostkowych przypadkach wyrwanych z kontekstu). Znaczenie największe mają takie czynniki, jak wiek dzieci i ich szczególne potrzeby (np. alergie, potrzeba specjalnej diety) oraz to, jak wydatki będą udokumentowane, nie mogą być zawyżone i wzięte z sufitu (a na takie małe dzieci, szczególnie w wieku Fiony sąd nie zasądza zwykle dużych kwot). Ważna jest też postawa faceta i to, czy przed sądem godził się na konkretne roszczenia matki lub sam zaproponował jakaś kwotę i została zawarta ugoda sądowa, czy tez kwotę musiał ustalać sam sąd (a wtedy zwykle jest niższa). Stałe źródło dochodów oraz ich wysokość mają niebagatelne znaczenie, oczywiście sąd bierze pod uwagę możliwości zarobkowe ojca, niemniej nie wiemy, jakie są realnie możliwości zarobkowe W. (jakie ma wykształcenie chociażby; a to, że aktualnie siedzi bezrobotny 'za granicą' bez stałego miejsca pobytu to dla sądu nie jest żaden argument 'na korzyść', raczej udręka, jeśli będzie miał problem z ustaleniem miejsca zamieszkania i potraktuje sprawę jako zagraniczną) oraz jak to rozegra przed sądem, czy zgodzi się na jakaś kwotę, czy w ogóle będzie się wymigiwał i udowadniał, że nie ma jak płacić (bo zawsze może próbować), tak więc tutaj możemy sobie gdybać.
Takim rozsądnym roszczeniem w przypadku Renki byłyby kwoty ok. 200-250 na Fionę i 250-300 na Rońkę. Pewnie, że sąd mógłby zasądzić i po 1000 na jedno dziecko, ale wtedy albo Renka musiałaby udowodnić, że ich utrzymanie jest tak drogie, a tego nie zrobi, albo oczywiście facet musiałby się na taką kwotę zgodzić i być wypłacalny, co się zdarza ale rzadko.

Ważne, żeby Renka złożyła pozew, wyliczyła sobie realnie, ile wydaje na jedno dziecko, tak jak moja mama i Agnieszka jej napisały, a później mogą sobie z W. zawrzeć nawet ugodę sądową, najważniejsze, żeby mieć po prostu jakiś tytuł egzekucyjny dla ściągania kasy od faceta (chociaż jak oficjalnie nie będzie miał dochodów, to z tym ściąganiem będzie kiepsko, ale jak już ktoś pisał wyżej, wraca fundusz alimentacyjny w tym roku w razie czego).

bodi - 2008-01-11, 00:30

renka, trzymam mocno kciuki za Ciebie :!: nie daj się omamić i wpędzić w poczucie winy itp. historie!
niestety ale Twój były jest kosmicznie nieodpowiedzialny, ten tekst o afirmowaniu kasy :evil: mam nadzieję że uda Ci się w miarę szybko przebrnąć przez sąd. Skoro wraca fundusz, to tym ważniejsze byś miała zasądzoną wysokośc alimentów...

Karolina, współczuję Ci tej sytuacji...

ślę pozytywne myśli w stronę was obu :)

kasienka - 2008-01-11, 08:30

A czy nie lepiej rościć o większą kwotę-wtedy najwyżej obetną, a jak od razu wystartuje z 200zł na dziecko, to jeśli obetną, no to już masakra :/
Dla mnie to wszystko jest straszne, przecież normalnie ojciec właściwie wszystko łoży na utrzymanie dzieci...Mój Marcin wszystko co zarabia w sumie przeznacza na dom i wspólne wydatki...Nie wyobrażam sobie, jak można zasądzić 200zł na dziecko i co ta mama ma zrobić z tymi 400złotymi i dwójką małych dzieci? Jedyne co może zrobić to mieszkać z rodzicami i ewentualnie z tej kasy starczy jej na pieluszki i coś do jedzenia...Czy ma w ogóle szansę by sie usamodzielnic? :roll:

sylv - 2008-01-11, 08:50

kasienka napisał/a:
A czy nie lepiej rościć o większą kwotę-wtedy najwyżej obetną, a jak od razu wystartuje z 200zł na dziecko, to jeśli obetną, no to już masakra :/


Moja przyjaciółka walczyła o alimenty od ojca, i właśnie tak zrobiła, bo oczywiście obcięli. i ostatnio moja koleżanka od swojego byłego również rościła o wyższą kwotę niż dostała. W obu przypadkach tak poradzili im prawnicy. Ale, jak pisała Martuś, obaj "tatusiowie" byli przy kasie.

Martuś - 2008-01-11, 14:41

kasienka napisał/a:
A czy nie lepiej rościć o większą kwotę-wtedy najwyżej obetną, a jak od razu wystartuje z 200zł na dziecko, to jeśli obetną, no to już masakra

No właśnie to co napisałam, to takie roszczenie 'trochę wiecej, na wypadek, gdy obetną' niestety... Tzn sąd się może do niego przychylić, ale może poucinać, to wszystko zależy od czynników, o których nic nie wiemy. Można rościć o wyższe kwoty, ale wyższe trudniej udokumentować, a obciąć można tak samo..
kasienka napisał/a:
Dla mnie to wszystko jest straszne, przecież normalnie ojciec właściwie wszystko łoży na utrzymanie dzieci...Mój Marcin wszystko co zarabia w sumie przeznacza na dom i wspólne wydatki...Nie wyobrażam sobie, jak można zasądzić 200zł na dziecko i co ta mama ma zrobić z tymi 400złotymi i dwójką małych dzieci? Jedyne co może zrobić to mieszkać z rodzicami i ewentualnie z tej kasy starczy jej na pieluszki i coś do jedzenia...Czy ma w ogóle szansę by sie usamodzielnic? :roll:

Taka jest nasza rzeczywistość, jak ojciec nie wykazuje dobrej woli.. Moja mam bardzo dbała o regularne podwyższanie kwoty naszych alimentów, miała wszystko świetnie udokumentowane, a i tak 3,5 roku temu (kiedy zlikwidowano fundusz, od tamtego czasu już nic nie dostawałyśmy) miałyśmy zasądzone po 350 zł na osobę, przy czym ja byłam w klasie maturalnej, a moja siostra rok młodsza, a więc jest to wiek, gdzie poziom potrzeb jest bardzo duży i zasądza się stosunkowo wysokie kwoty.
A gdybym rok temu wiedziała, że fundusz wróci, to nie wyszłabym za mąż pewnie... Taka jest rzeczywistość :|

kasienka - 2008-01-11, 15:05

Martuś, Marcin był już moim męzem jak dostawał alimenty z funduszu. Uczył się.
Martuś - 2008-01-11, 15:25

kasienka napisał/a:
Martuś, Marcin był już moim męzem jak dostawał alimenty z funduszu. Uczył się.

Ale jak to?? Przecież oficjalnie jestem teraz na utrzymaniu męża i rodzice nie mają wobec mnie żadnych zobowiązań finansowych teoretycznie :?: Kurde, w ogóle wcześniej o tym nie myślałam ani z mamą nie gadałam, bo nie było kasy i tyle.. Może chodzi o to, że on nie był na niczyim utrzymaniu, tzn. sam zarabiał czy dorabiał i studiował zaocznie, i w tym wypadku jego stan cywilny nie miał znaczenia?

Flippi - 2008-01-11, 15:35

Moja koleżanka ostatnio miała sprawę o alimenty i zażądała kwoty wyższej, niż spodziewała się dostać. Tak jej doradził prawnik i miał rację, bo po "obcięciu" przez sąd dostała akurat tyle, ile chciała.
kasienka - 2008-01-11, 15:37

Martuś, nie powiem Ci, jak to było prawnie rozwiązane...W pewnym momencie coś przestali płacić, ale potem oddali zaległe. Byliśmy małżeństwem, M.studiował dziennie i pracował. Być może, ale to - być może, bo nie wydaje mi się, było to uzależnione od dochodów, na pewno mieliśmy wtedy ok.1000zł na trzy osoby, więc minimini...Ja nie pracowałam.
dort - 2008-01-11, 22:18

mysle, ze jezeli chodzi o wyskosc alimentow to znaczenie ma jaki byl wczesniej, przed rozpadem zwiazku, status finansowy rodziny (napewno bierze to pod uwage sad w sparach rozwodowych), chodzi o to, aby nie (zanizac znacznie) pogarszać sytuacji finansowej dzieci

moja koleżanka pomimo tego, ze jest mezatka i ma dziecko nadal dostaje rente po tacie, wiec sadze, ze podobnie jest z alimentami

renka - 2008-01-11, 23:31

Szczerze powiedziawszy to co tutaj do tej pory przeczytalam jest zatrwazajace dla mnie...
No coz - na dzien dzisiejszy wiec pozstaja mi trzy wyjscia (niezaleznie od alimentow, bo jak widze, moge miec przyznane bardzo smieszne kwoty): nadal siedziec na garnuszku rodzicow z wlasnymi dziecmi, znalezc dosyc pokaznego materialnie faceta, zatrudnic sie w nocnej agencji towarzyskiej...

Malati - 2008-01-12, 01:58

renka napisał/a:
Szczerze powiedziawszy to co tutaj do tej pory przeczytalam jest zatrwazajace dla mnie...
No coz - na dzien dzisiejszy wiec pozstaja mi trzy wyjscia (niezaleznie od alimentow, bo jak widze, moge miec przyznane bardzo smieszne kwoty): nadal siedziec na garnuszku rodzicow z wlasnymi dziecmi, znalezc dosyc pokaznego materialnie faceta, zatrudnic sie w nocnej agencji towarzyskiej...


Renka głowa do góry wszystko się pomyślnie ułoży.

loika - 2008-01-12, 19:43

Znalazłam artykuł, o którym pisałam. Jest tam trochę informacji o funduszu alimentacyjnym. Może komuś się przyda:

hxxp://gospodarka.gazeta.pl/pieniadze/1,52983,4822307.html

YolaW - 2008-01-16, 14:03

renka dasz radę a Dzieci dadzą Ci potrzebną siłę...dużo ciepła przsyłam...
bajka - 2008-01-16, 16:32

Ja w pozwie miałam 1000 zL, strona pozwana napisała w odpowiedzi na pozew 500. Dogadalismy sie na 700, ale sytuacja się zmieniła, on zmienił pracę, niższe zarobki itp. My z prawnikiem utrzymywaliśmy 700, pozwany powiedział, że więcej niż 300 nie może i sąd wydał wyrok- 550 zł.
kasienka - 2008-01-16, 19:15

bajka napisał/a:
pozwany powiedział, że więcej niż 300 nie może
:shock: :evil: :roll:
renka - 2008-01-30, 00:07

Bardzo bym prosila o kontakt osoby, ktore bedac w zwiazku nieformalnym zakladaly sprawe o alimenty.
Rowniez bardzo pomocne by byly dla mnie przyklady pozwow alimentacyjnych (wiem, ze sa one dostepne na necie, ale chodzi mi o konkretne tresci, a nie same wzory), a szczegolnie czesc zawierajaca uzasadnienie.

Z gory dziekuje

malina - 2008-01-30, 00:32

renka napisał/a:
Bardzo bym prosila o kontakt osoby, ktore bedac w zwiazku nieformalnym zakladaly sprawe o alimenty.
Rowniez bardzo pomocne by byly dla mnie przyklady pozwow alimentacyjnych (wiem, ze sa one dostepne na necie, ale chodzi mi o konkretne tresci, a nie same wzory), a szczegolnie czesc zawierajaca uzasadnienie.

Z gory dziekuje


renka,a kontaktowałas sie z mamą Martuś??Ona mogłaby Ci najlepiej doradzić.

renka - 2008-01-30, 00:43

malina napisał/a:


renka,a kontaktowałas sie z mamą Martuś??Ona mogłaby Ci najlepiej doradzić.


Tak, pomogla mi juz sporo, ale skonstruowaniem samego pozwu zajmie sie moj znajomy po studiach prawniczych (co zreszta samo w sobie tak skomplikowane nie jest, majac w necie przykladowe wzory). Tylko, ze musze napisac sama dobre uzasadnienie, a to mi jakos w ogole nie idzie, dlatego chcialabym jakies konktertne przyklady, zeby miec glebsze rozeznanie, co w nim mam napisac, a przede wszystkim - jak to napisac (tzn. w jakiej formie).

renka - 2008-02-14, 23:01

Bardzo bym prosila o pomoc w ustaleniu kosztorysu (moze byc na PW), czyli ile miesiecznie i na co wydaje pieniedzy na dwojke dzieci. Trudno mi to ocenic realnie, bo tak naprawde to glownie w chwili obecnej zyje "na garnuszku" rodzicow, a oni sa zbyt emocjonalnie nastawieni do calej sprawy, wiec na ich pomoc zbytnio nie moge liczyc. Chodzi mi, zeby nie bylo to zbyt wygorowane, ale tez zbyt zanizone.
Potrzebuje to miec najpozniej do soboty rano.

malva - 2008-02-17, 16:36

sprawdź priv :-D
ewatara - 2008-02-17, 20:25

renka jeśli chcesz mogę pomyśleć trochę o tych wydatkach- choć bardziej o tej części związanej z mniejszym dzieckiem, bo sama mam dziecko, korzystające jeszcze z pieluszek itp - myśleć nad tym?
pozdrawiam -
chyba, że malva napisała Ci już wszystko co potrzebujesz ;)

[ Dodano: 2008-02-19, 22:29 ]
około:
- 200 zł pieluszki,
- 40 zł chusteczki wilgotne do pupy,
- 100 zl mleko m.,
- słoiczki jeśli cały miesiąc to: 100 zł obiadki, 75 zł deserki- jeśli chodzi o mnie to ja mieszam tzn. daję takie i takie- więc warzywa w naturalnej formie wyszłoby taniej...
- kaszka tu nie jstem pewna- kupuję kilka róznych, jaglana, gryczna, Gerber itp; około 60 zł???- fasolka mung, ryż, brzoskwinie eko, morele, figi, daktyle, pestki...- około 100 zł
- soczki: około 25 zł lub więcej - zależy jak i co dajesz...
- oliwka 30 zł,
- mydło 3 zł,
- szampon ok. 15 zł,
- śpioszki - to co około 2-3 mies. nowa seria lub co miesiąc coś- około 1o zł (komisowa cena) - 35 zł sklepowa (choć są droższe...
- jakieś cieplejsze okrycie typu kurteczka itp są znacznie droższe- np. 150 zł, czapeczka około 30 zł i więcej, rękawiczki,
- sól fizjologiczna około 12 zł ? (ja zakraplam codziennie nosek, mozna też oczka itp
- jakaś zabawka edukacyjna- od 10 zł - do -???? ;)
- dolicz jakieś dodatkowe rzeczy, których nie kupujesz co miesiąc, ale jednak musisz np: kocyk, szczoteczka do ząbków, dziąseł, gryzaki, smoczki, butelki, krem na odpowiednią pogodę ? zł, śpiworek, ...., na leki w razie co też musisz mieć, ...
i na pewno o czymś zapomniałam - więc dodaj jeszcze ...

renka - 2008-04-15, 23:18

Od czasu, gdy zalozylam ten temat minely 4 miesiace - tyle musialam dojrzec do sfinalizowania decyzji o alimentach (albo tyle czasu chcialam odwlec moment, zeby nie przyznac sie sama przed soba, iz sie COS waznego w moim zyciu nie udalo...).

Dzis pozew zostal zlozony, choc nie powiem, iz czulam sie z tym wysmienicie.

Chcialam podziekowac osobom, ktore pomogly mi w tej kwestii (zarowno odnosnie kosztorysu oraz pozwu jak i ogolnie sprawy alimentacyjnej), szczegolnie mamie Martus, malvie i jej siostrze, Agnieszce, bajce, ewatarze.
Ostateczna pomoc uzyskalam w Centrum Praw Kobiet.


No i kolejny etap - chyba niezbyt przyjemny - to sprawa w sadzie, czyli spotkanie face to face z ojcem moich dzieci w przeuroczych sadowych klimatach...

Czy ktos wie jak moze wygladac sama sprawa alimentacyjna?

Agnieszka - 2008-04-16, 10:21

Renka
niestety nie są to miłe sytuacje, niestety czasem inaczej się da

tutaj masz opis przebiegu:
hxxp://samodzielne-matki.free.ngo.pl/alimenty-FAQ.html#alimenty-rozprawa%20s%B9dowa

U mnie zakończyło się ugodą na pierwszej sprawie więc cd przyjemności z sali rozpraw ominął mnie.
Miałam przygotowane zestawienia wydatków, kopie rachunków, zaświadczenie z pracy o wysokości dochodów i stwierdzające że jestem na urlopie mac., listę ewentualnych świadków.
Pozwany (przyzwyczajaj się do terminologii pozwany/powódka) dostał kopie mojego pozwu, musiał dostarczyć zaśw. o zarobkach.


Pamiętaj:
Sąd może wydać wyrok zaoczny, jeżeli pozwany powiadomiony o terminie rozprawy nie stawi się, albo mimo stawienia się nie bierze udziału w rozprawie

no i zabrać dowód osobisty

k.leee - 2008-04-17, 01:25

Agnieszka napisał/a:
kopie rachunków

jakich? np z Lidla czy Biedronki? czy rachunków czyli opłaty za mieszkanie, media itd
a co jeśli warzywa kupuję na rynku albo od rolnika?

malva - 2008-04-17, 11:00

chodzi przede wszystkim o rachunki za gaz , wodę itp.
nic ne wiem o przedstawianiu rachunków za żywność
natomisat wiem że sąd jesli chodzi o dokumentowanie wydatków na dziecko pod uwagę bierze faktury (nie paragony) jesli chodzi o leki zabawki ubrania..
jednoczesnie od razu powiem ze nie ma co się stresowac brakiem faktur bo do takiego okazania dochodzi niezwykle rzadko ,przewaznie nie pokazuje sie przed sądem żadnych dowodów wszystko odbywa sie na podstawie oswiadczenia ustnego

a tak wogle Renka gratuluję!!
każdy koniec jest początkiem więc trzymam kciuki za Początek Nowego :-D :-D :-D

ewatara - 2008-04-17, 21:42

renka bravo za odwagę! wiem, że to nie są łatwe sprawy, czlowiek czasami baaaardzo długo wierzy, że coś się jeszcze da posklejać, naprawić, choć tak na prawdę od dawna nie ma na to szans ... tylko to musi do nas dotrzeć, a my potrzebujemy czasu, szczególnie jeśli chodzi o uczucia... sama miałam kiedyś sytuację kiedy też wierzyłam, że coś się naprawi, bedzie dobrze i o mało nie doszło do tragedii. Czasami po prostu trzeba zamknąć drzwi za tym co było, zacząć nowy etap w swoim życiu i wierzyć, że się uda i wszystko robić żeby tak bylo ... tym bardziej kiedy są już dzieci :) powodzenia, trzymam kciuki, będzie dobrze :)
martka - 2008-04-17, 22:17

renka, jesteś bardzo dzielna. trzymaj się :*
Agnieszka - 2008-04-17, 22:26

jakich? np z Lidla czy Biedronki? czy rachunków czyli opłaty za mieszkanie, media itd
a co jeśli warzywa kupuję na rynku albo od rolnika?[/quote]

Przy sprawie alimentacyjnej jak Renka mnie także pomogło CPK. Ich prawnik mówił brać rachunki, paragony. Oczywiście miałam przygotowaną rozpiskę kosztów ale w dokumentacji dla sądu było dużo takich j.w.
Paragony, rachunki nie były z innych dzielnic/ miast, wiele wydatków nie mogłam udokumentować np bazarek.
Jak pisałam wyżej pierwsza sprawa zakończyła się ugodą (choć rozpiskę podałam i zaznaczyłam że tu gdzie mogę rachunki, paragony mam ale kupuję też na bazarkach, w rzeczach używanych czy tak, jak wózek w komisie).

renka - 2008-04-17, 22:26

Wiecie co, do tej pory relacje miedzy mna a moim ex byly dosyc burzliwe, ale teraz - odkad pozew trafil do sadu to dopiero zaczelo robic sie male piekielko...
Podziwiam ludzi, ktorzy psychicznie dali rade przetrwac burzliwe relacje partnerskie, gdzie sad byl nieunikniony - szczegolnie, gdy w gre wchodza dzieci, bo dla mnie to zaczely sie robic coraz mniej przyjemne i bardzo trudne sprawy...

Agnieszka - 2008-04-17, 22:36

niestety może nie być miło i przyjemnie, jeśli w nie sądzie to w Waszych kontaktach i ex relacjach z dziewczynkami.


takie sytuacje bywają sprawdzianem relacji/ intencji/ odpowiedzialności itp.

Trzymam kciuki

ewatara - 2008-04-17, 22:43

renka, bo to zawsze jest trudne, ci inni tez nie mieli za bardzo wyboru musieli to przetrwac...
no chyba, żeby brac pod uwagę tych, kórzy całe życie sie meczą, a potem na ich dzieciach tragicznie sie to odbija, bo nie meją przykładu jak funkcjonuje normalna rodzina i im tez potem jest trudniej, kiedyś było więcej takich kobiet, bo była wieksza nieświadomość tematu (skutków), i większa złośliwość ludzi: " ta to się rozwiodła" ale na szczęście się to zmienia i kobiety też są coraz bardziej odważne i dobrze, bo zamiast tkwić w bagnie, trzeba dać sobie kolejną szansę, a dzieciom spokojne dzieciństwo , bo czasem tata na odlegość jest lepszy niż ten sam w domu. Ty też przetrwasz, jesteś silna i masz dla KOGO!

dort - 2008-04-18, 12:45

renka trzymam kciuki za szybkie i jak najmniej bolesne rozwiazanie sprawy - trzymaj sie, jesteś silną kobietą :-D
orenda - 2008-04-18, 13:42

renka, dużo siły życzę. Trzymam kciuki za powodzenia sprawy!
rosa - 2008-04-18, 15:13

renka trzymam kciuki!
renka - 2008-04-18, 15:18

Dzieki dziewczyny, ale lepiej mocno trzymajcie kciuki przed sama sprawa, ktora mysle, ze nastapi za kilka tyg.

Na razie postanowilam ograniczyc kontakt (szczegolnie smsowy) z moim ex do minimum dopoki nie odbedzie sie pierwsza sprawa - nawet jezeli bedzie uwazal pozniej, ze uniemozliwiam dzieciom kontakt z ich ojcem, ale nie pozwole wiecej, by mnie obrazal w ich obecnosci.

malva - 2008-04-19, 12:30

zostaw sobie w komórce te nieciekawe esmesy na wszlki wypadek,poinformuj też eksa że je zostawiasz i w razie czego pokazesz je w sądzie,to moze zadziałać jak zimny prysznic
trzym sie Renka

sylv - 2008-04-19, 14:38

renka napisał/a:
nie pozwole wiecej, by mnie obrazal w ich obecnosci.


bardzo dobra decyzja. A z tymi smsami malva ma rację, mojej koleżance takie esemesy od eksa zachowane w tel. bardzo pomogły w sądzie.

Buziaki i trzymaj się mocno Kochana!

ewatara - 2008-04-19, 20:15

malva napisał/a:
zostaw sobie w komórce te nieciekawe esmesy na wszlki wypadek,poinformuj też eksa że je zostawiasz i w razie czego pokazesz je w sądzie

ja też bym zostawiła, ale już go nie informowała, bo nie wiadomo czy nie przyjdzie niespodziewanie i jeszcze awantury nie zrobi, przymusem nie weźmie komórki, żeby wykasować itd :-/

malva - 2008-04-19, 20:43

no eks poza granicami kraju z tego co wiem,czyli tak nagle nie przyjdzie..a chodzi tez o to żeby nie dostawac takich smsow bo szkoda nerwy tracic..
Agnieszka - 2008-04-19, 21:03

nie stosowałam przy żadnych rozprawach smsów ale też nie miałam ku temu powodów, nie byłam obrażana. Jednak wiem od znajomych, że stosowali i sąd dopuszcza taką formę dowodów. Jednak nasuwa mi się pytanie: czy jest coś w nich, co jest związane z istotą sprawy a ta dotyczy przecież kwestii finansowych
bodi - 2008-04-20, 21:18

renka, myślę ciepło o Tobie, nie daj się zdołowac eksowi - jesteś wspaniałą kobietą i zasługujesz na spokój. Trzymam kciuki za jak najszybsze załatwienie kwestii sądowych :D
dredka - 2008-04-25, 10:08

..tak sobie czytam i myślę jakie to przykre,że tyle nas jest (kobiet,które samotnie muszą wychowywać dzieci i "szarpac" się z eks mężami,facetami o różne sprawy związane z dziećmi) - wiem,ze są też i faceci sami wychowujący dzieci,ale nie o tym chciałam napisać.
Kiedy się rozwodziłam myślałam,ze przeżywam piekło,ale tak naprawdę piekło zaczęło się po rozwodzie,kiedy to po pewnym czasie musiałam wyjechać 300km poza Poznań z Julką.Wróciłyśmy...z wielu powodów.Teraz sytuacja jest trochę stabilniejsza,ale jeszcze nie tak do końca jakbym chciała... :-|

malva - 2008-04-25, 16:25

no rzeczywiscie przykre ze faceci nawalają...bardzo przykre
i nie rozumiem jednego,jak to jest że mezczyzna z dnia na dzien potrafi zamienic sie z ojca ktory codziennie na dobranoc czyta dziecku ksiazeczke wojca ktory mimo ze mieszka np parę ulic dalej widzi swoje dziecko 3 razy w roku...

renka - 2008-05-19, 23:21

Z tego co sie dzis dowiedzialam to moja sprawa alimentacyjna odbedzie sie 27 czerwca (ja jeszcze wezwania nie otrzymalam).

Czy ktos moze mi powiedziec jak to jest z sadowym ustaleniem wizyt ojca z dziecmi? Bo ja po ostatnich kontaktach z druga strona nie widze na ten czas innej mozliwosci.

malva - 2008-05-20, 00:04

27 czerwca, całkiem szybko, czasem rok sie czeka..
ale co do sadownego ustalania wizyt ojca nie wiem jak sie to ustala, u nas nie było takiej sytuacji,
szybko zadzwon do prawnika bo moze o ustalaniu wizyt u dzieci trzeba było napisac w pozwie??
aha , jeszcze na rozprawie mozna ustalic takie cos( brak mi słowa w tym momencie) , że w pewnym sensie ograniczy się władzę rodzicielską drugiej strony ( ale to nie jest to słowo) by matka mogła rożne decyzje podejmować bez podpisu ojca dziecka np wyjazd na wycieczke szkolną ,operacja dziecka itp..
tylko nie wiem czy taka potrzeba zachodzi gdy ślubu nie było, w przypadku małżenstw jest to bardzo wazne

renka - 2008-05-20, 00:16

malva napisał/a:
27 czerwca, całkiem szybko, czasem rok sie czeka..
ale co do sadownego ustalania wizyt ojca nie wiem jak sie to ustala, u nas nie było takiej sytuacji,
szybko zadzwon do prawnika bo moze o ustalaniu wizyt u dzieci trzeba było napisac w pozwie??
aha , jeszcze na rozprawie mozna ustalic takie cos( brak mi słowa w tym momencie) , że w pewnym sensie ograniczy się władzę rodzicielską drugiej strony ( ale to nie jest to słowo) by matka mogła rożne decyzje podejmować bez podpisu ojca dziecka np wyjazd na wycieczke szkolną ,operacja dziecka itp..
tylko nie wiem czy taka potrzeba zachodzi gdy ślubu nie było, w przypadku małżenstw jest to bardzo wazne


Ja takie info dostalam od... pozwanego (jak to brzmi) :-?

malva napisał/a:

ale co do sadownego ustalania wizyt ojca nie wiem jak sie to ustala, u nas nie było takiej sytuacji,
szybko zadzwon do prawnika bo moze o ustalaniu wizyt u dzieci trzeba było napisac w pozwie??


Z tego co ja sie dowiadywalam to chyba ojciec dzieci musi zlozyc wniosek o widywanie sie z dziecmi. W koncu to jego interes... Mi zalezy na tym, zeby spotkania sie odbywaly wylacznie w mojej obecnosci (sam sobie na to zapracowal, niejednokrotnie mowiac mi, ze zabierze mi dzieci) i poza miejscem zamieszkania dzieci (konflikt miedzy W. a moimi rodzicami, ktory przez jego niewyparzony jezyk i obrazanie coraz bardziej sie zaognia...)

malva napisał/a:

aha , jeszcze na rozprawie mozna ustalic takie cos( brak mi słowa w tym momencie) , że w pewnym sensie ograniczy się władzę rodzicielską drugiej strony ( ale to nie jest to słowo) by matka mogła rożne decyzje podejmować bez podpisu ojca dziecka np wyjazd na wycieczke szkolną ,operacja dziecka itp..
tylko nie wiem czy taka potrzeba zachodzi gdy ślubu nie było, w przypadku małżenstw jest to bardzo wazne


Tez mi by na tym zalezalo, szczegolnie, ze jak osatnio probowalam poruszyc temat jego planow na najblizsza i nieco dlasza przyszlosc to uslyszalam: "Ja jestem FREE MEN, dzis jestem tu, jutro tam..", a nie usmiecha sie mnie szukac go po swiecie za jakims podpisem, mimo dobrodziejstw techniki... Choc od niedawna tez nie wyklucza osiedlenia sie we Wroclawiu od wrzesnia na STALE.

Lily - 2008-05-20, 00:21

renka napisał/a:
Z tego co ja sie dowiadywalam to chyba ojciec dzieci musi zlozyc wniosek o widywanie sie z dziecmi.
jeżeli mu to utrudniasz - i owszem
ale jeśli nie ma ograniczonych praw to może się z dziećmi widywać kiedy chce, chyba że wystąpisz o ograniczenie jego praw...

renka - 2008-05-20, 00:34

Lily napisał/a:
jeżeli mu to utrudniasz - i owszem


Na ten czas utrudniam, poprzez to, ze powiedzialam, ze do czasu rozprawy nie mam ochoty sie z nim widziec, co jest rownoznaczne z widywaniem sie z dziecmi, o ktore nagle tak bardzo zaczal zabiegac jak sprawa alimentacyjna stala sie realna, a jak mial mozliwosc byc fizycznym ojcem to go wiecej nie bylo niz byl... Zreszta wolalabym, zeby byly ustalone sadownie chocby dlatego, zeby w koncu sie do czego dostosowywal, a nie myslal, ze wszyscy beda urzadzac swoje zycie pod jego dyktando. Juz nie wspomne o obrazliwych tekstach pod moim adresem i moich rodzicow w obecnosci dzieci i krytykowanie moich metod wychowania...

Lily napisał/a:
ale jeśli nie ma ograniczonych praw to może się z dziećmi widywać kiedy chce, chyba że wystąpisz o ograniczenie jego praw...


I zawsze to tak jest? Nikt w takich sytuacjach tego nie normuje jakos? I jak to jest w przypadku, gdy strony nie sa malzenstwem?

malva - 2008-05-20, 00:39

renka ,no niestety choć nie mam (nie)przyjemności znać "pozwanego" wszelkie ustalenia musisz miec z nim na pismie, i to z wyrokiem sądu, widac od razu ze facet słowa nie bedzie dotrzymywał i cokolwiek chcesz ustalic to trzeba sie postarać żeby w wyroku na papierze było napisane
z tym widywaniem dzieci to jest tak że mój (obecny) ukochany wychowuje sam swoja córkę ,jej matkę pozbawił praw rodzicielskich (jak widac kobiety tez czasem nawalają:() , po czym okazało sie że.. pozbawienie praw rodzicielskich to nie to samo co zakaz widywania sie z dzieckiem i tak kobieta ma prawo (!) do widywania córki,moze nawet przyjsc z policja by sie z nia zobaczyć, ( co nie omieszkała uczynić...,po czym na rok zniknęła..), nie taka to prosta sprawa.
a do rozprawy musisz sie solidnie przygotowac bo kazde twoje niedociagniecie moze zaowocowac tym ze wyznaczona zostanie kolejna rozprawa i nie dosc ze alimenty nie zostana zasądzone na pierwszej ( a to oznacza dalszy brak kasy) to jeszcze kolejne nerwy beda Cię czekały..

[ Dodano: 2008-05-20, 00:41 ]
renka napisał/a:


I zawsze to tak jest? Nikt w takich sytuacjach tego nie normuje jakos? I jak to jest w przypadku, gdy strony nie sa malzenstwem?


no niestety zawsze,jak ci powyzej napisałam ,cięzki temat.. jakby gosc sie uparł to moglby nawet z policja przyjsc..

renka - 2008-05-20, 00:57

malva napisał/a:

a do rozprawy musisz sie solidnie przygotowac bo kazde twoje niedociagniecie moze zaowocowac tym ze wyznaczona zostanie kolejna rozprawa i nie dosc ze alimenty nie zostana zasądzone na pierwszej ( a to oznacza dalszy brak kasy) to jeszcze kolejne nerwy beda Cię czekały..


Ja wnosilam tez m.in. o zabezpieczenie powodztwa do czasu ukonczenia sprawy, ale nie wiem jak to wyglada w praktyce...

Z tymi widzeniami z dziecmi przez druga strone, ktora ich nie wychowuje to widze, ze faktycznie ciezko... Ja nie zamierzam mu zabraniac widywac sie z dziecmi - teraz tak postanowilam, bo widze, ze troche emocje musza opasc - ale chce, zeby to bylo unormowane. I bardzo wazne jest to, zeby zostala wzieta pod uwage cala sytuacja rodzinna co rzutuje na niemoznosc tych wizyt w domu moich rodzicow, czyli jakby nie bylo w miejscu zamieszkania dzieci. Jakby nie bylo juz jedna chora akcja byla przed samym porodem Fionki i nie pozwole wiecej na to, zeby ktokolwiek wyszarpywal sobie dzieci.

Najbardziej mnie wkurza w tym wszystkim to, ze nagle taki wspanialy tatus chce miec udzial w wychowywaniu dzieci, gdy nie musi z nimi przebywac na codzien. Nagle tak bardzo pokazuje jaki jest kochajacy i jak jemu na nich zalezy, ale jezeli chodzi o kwestie materialne, czyli alimenty to robi wszystko, zeby placic jak najmniej (mowie tutaj o takich przypadkach jak obecnie moj, bo wiem, ze sa rodzice, ktorzy mimo zasadzonych niskich alimentow loza dodatkowe pieniadze na dzieci). A ja np. dostajac od niego 500 zl na miesiac musze za to utrzymac obecnie nie tylko dzieci, ale tez siebie, bo mam wstrzymane platnosci z MOPSu, gdyz ciagle - do momentu wyroku alimentacyjnego - widniejemy tam jako rodzina, wiec jego dochody rzutuja na calosc. I jak tutaj sobie radzic bez pomocy wlasnych rodzicow...

malva - 2008-05-20, 01:03

renka napisał/a:

Najbardziej mnie wkurza w tym wszystkim to, ze nagle taki wspanialy tatus chce miec udzial w wychowywaniu dzieci, gdy nie musi z nimi przebywac na codzien. Nagle tak bardzo pokazuje jaki jest kochajacy i jak jemu na nich zalezy, ale jezeli chodzi o kwestie materialne, czyli alimenty to robi wszystko, zeby placic jak najmniej
..


swietnie rozumiem takie sytuacje, i nie umiem zachowac do nich dystansu, bo to jest po prostu wredne takie postepowanie

Lily - 2008-05-20, 08:48

Cytat:
I zawsze to tak jest? Nikt w takich sytuacjach tego nie normuje jakos? I jak to jest w przypadku, gdy strony nie sa malzenstwem?
ciągle jest ich ojcem, czyli ma prawo je widywać...
bodi - 2008-05-20, 09:08

renka, życzę Ci dużo siły!
Agnieszka - 2008-05-20, 09:22

Renka: spokojnie
wydaje mi się, że kwestia prawnej decyzji widywania dzieci to inna sprawa (dopytaj jeszcze w CPK).
Ja nie występowałam w spr rozwodowej o regulacje wizyt. Sytuacja się sama wyjaśniła. Po sprawie alimentacyjnej wizyty były (mniej, bardziej regularne ale były, już w trakcie rozwodowej 0 mimo, że czasem byłam odwożona do domu nie wchodził żeby zobaczyć córkę).

Martuś - 2008-05-20, 14:33

Renka zarówno Ty, jak i Twój były możecie wystąpić z wnioskiem do sądu o uregulowanie kontaktów, nie pamiętam dokładnie, jak dalej wygląda procedura, bo w nią samą się nigdy nie wgłębiałam, ale na pewno przyjdzie na wywiad kurator, no i takie uregulowane decyzja sądu kontakty (chyba nie ma spawy, tylko posiedzenie wykonawcze, ale jak piszę, nie znam dokładnej procedury) odbywają się w obecności kuratora, z tego, co zauważyłam, to najczęściej na jakimś neutralnym gruncie ( w Gdańsku dominuje Mc Donald ;) )
A o ograniczenie władzy rodzicielskiej składa się pozew i odbywa się normalna rozprawa, nie pamiętam, co dokładnie zostaje ograniczone, na pewno możliwość decydowania o ważnych sprawach życiowych dotyczących dzieci, ale ograniczenie władzy nie jest automatycznym ograniczeniem kontaktów, to dwie różne rzeczy, rodzic ma stety niestety prawo widywać swoje dziecko.
I żadna z tych spraw nie ma nic wspólnego ze sprawą alimentacyjną, nie da się tego załatwić 'hurtem', ani nie ma nic wspólnego z tym, czy rodzice byli/są małżeństwem, czy nie.

k.leee - 2008-05-20, 20:01

Martuś napisał/a:
rodzic ma stety niestety prawo widywać swoje dziecko.

czemu stety niestety?

malva - 2008-05-20, 23:33

bo czasem jest to ogromna krzywda psychiczna dla dziecka-niestety :-(
k.leee - 2008-05-21, 20:24

mam wrażenie, że co najmniej równie często niewidywanie rodzica jest ogromną krzywdą psychiczną :-(
Lily - 2008-05-21, 20:26

k.leee napisał/a:
mam wrażenie, że co najmniej równie często niewidywanie rodzica jest ogromną krzywdą psychiczną :-(
najgorszą krzywdą jest chyba to, że rodzice nie potrafią się dogadać dla dobra dziecka, a dziecko zazwyczaj w ogóle tego nie rozumie... a zresztą dlaczego miałoby? wszak to nie jego wina...
malina - 2008-05-21, 20:38

k.leee napisał/a:
mam wrażenie, że co najmniej równie często niewidywanie rodzica jest ogromną krzywdą psychiczną

No i przewaznie tym niewidzianym rodzcem jest ojciec...

Martuś - 2008-05-21, 21:43

Stety niestety, bo często rodzic korzysta z tego prawa tak, że odwiedza dziecko, kiedy mu się zachce i sobie o nim przypomni, a dziecko czeka i cierpi.. Dlatego lepiej kontakty regulować, jeśli jest możliwość.
ewatara - 2008-05-21, 23:02

renka dużo siły życzę
renka - 2008-05-21, 23:12

Lily napisał/a:
k.leee napisał/a:
mam wrażenie, że co najmniej równie często niewidywanie rodzica jest ogromną krzywdą psychiczną :-(
najgorszą krzywdą jest chyba to, że rodzice nie potrafią się dogadać dla dobra dziecka, a dziecko zazwyczaj w ogóle tego nie rozumie... a zresztą dlaczego miałoby? wszak to nie jego wina...


Dokladnie. Jednak z tym dogadaniem sie nie zawsze jest tak kolorowo, o czym sama sie teraz przekonuje. Ale jak powiadaja "czas leczy rany", wiec mysle, ze po prostu trzeba pozwolic opasc emocjom, co w obecnej chwili jest raczej awykonalne z roznych przyczyn. No, chyba, ze ktoras ze stron bedzie wywijac ciagle jakies numery i zachowywac sie nieodpowiedzialnie - wtedy te emocje raczej sie nawarstwia niz stonuja...

Lily - 2008-05-21, 23:15

renka napisał/a:
Jednak z tym dogadaniem sie nie zawsze jest tak kolorowo, o czym sama sie teraz przekonuje.
oczywiście, zwłaszcza że do tego trzeba dwojga... jeśli np. jedna strona chce, a druga woli się za coś odgrywać czy mścić, to trudno o porozumienie... a szkoda...
renka - 2008-05-21, 23:26

Lily napisał/a:
renka napisał/a:
Jednak z tym dogadaniem sie nie zawsze jest tak kolorowo, o czym sama sie teraz przekonuje.
oczywiście, zwłaszcza że do tego trzeba dwojga... jeśli np. jedna strona chce, a druga woli się za coś odgrywać czy mścić, to trudno o porozumienie... a szkoda...


Tylko, ze czasami jest tak, ze ta strona, ktora inicjuje dogadanie sie, chce sie dogadac wylacznie na swoich warunkach, ktore nie brzmia sensownie, wiec nic dziwnego, ze ta druga strona bedzie sie opierac i nie godzic na nie. Dlatego czesto takie sprawy trafiaja do sadu, a nie sa dogadywane polubownie (bo czasami po prostu polubownie nie da sie). No, chyba, ze w sadzie ta "polubownosc" nastapi, zeby jednak obie strony czuly sie usatysfakcjonowane.

Przykre najbardziej jest to, ze to wszystko potrafi sie zadziac miedzy ludzmi, ktorzy przeciez mieli te cudowne chwile scalenia, w ktorych zostaly poczete dzieci. Ale tak jak pisala Lily, do wszystkiego "trzeba dwojga"... I przede wszystkim nic na sile, bo dopiero wtedy mozna skrzywdzic nie tylko dzieci, ale tez siebie...

k.leee - 2008-05-22, 00:37

Martuś napisał/a:
Stety niestety, bo często rodzic korzysta z tego prawa tak, że odwiedza dziecko, kiedy mu się zachce i sobie o nim przypomni, a dziecko czeka i cierpi.. Dlatego lepiej kontakty regulować, jeśli jest możliwość.
...jeśli są przesłanki ku temu, że rodzic będzie się zachowywał w sposób krzywdzący dziecko. Mam wrażenie, że nierzadko kobiety (bo to one najczęściej są z dzieckiem na codzień po rozstaniu partnerów), używają regulacji spotkań do ukaranie mężczyzny.
To nie o Tobie Renka ;-)

Martuś - 2008-05-22, 11:34

Ja na ten temat nie mam wrażeń, tylko znam trochę statystyki i nie podzielam Twojego zdania. Kobiety, jeśli występują z wnioskiem o taką regulację, to właśnie z podobnych pobudek jak renka i żeby uniknąć sytuacji, o jakiej pisałam. Jeśli kobieta utrudnia facetowi widywanie się z dziećmi to jemu zależy na uregulowaniu kontaktów. W takich wypadkach regulowane kontakty są często dla ojców jedynym sposobem na widywanie dzieci. Nie wiem, w jaki sposób ich regulacja miałaby karać, chyba tylko w przypadku, gdyby w ogóle ojciec nie chciał dzieci widywać.

k.leee napisał/a:
...jeśli są przesłanki ku temu, że rodzic będzie się zachowywał w sposób krzywdzący dziecko.

No to chyba jasne, że mówiłam o takiej sytuacji, zresztą kontakty reguluje się wtedy, kiedy występują jakieś problemy, a nie na zapas raczej.

malva - 2008-05-22, 14:34

k.leee napisał/a:
Mam wrażenie, że nierzadko kobiety (bo to one najczęściej są z dzieckiem na codzień po rozstaniu partnerów), używają regulacji spotkań do ukaranie mężczyzny.
To nie o Tobie Renka ;-)


święte słowa ,też mam takie wrażenie, akurat u mnie było odwrotnie,eks wiedział że mi zależy żeby widywał się z dzieckiem, wiec by mi dokuczać nie widział sie z córą pprzez pół roku..

a o tej krzywdzie psychicznej to miałam na mysli konkretny przypadek ktory znam ( i tam na pewno dziecko zyskuje gdy nie spotyka sie z rodzicem, na prawdę są czasem takie sytuacje..)

Lily - 2008-05-22, 14:38

renka, a próbowaliście skorzystać z pomocy mediatora?
hxxp://www.mediacje-ksm.pl/123/ myślę, że warto byłoby się zastanowić (?)

renka - 2008-05-29, 15:30

Dostalam dzis wezwanie i postanowienie sadu okreslajace kwote zabezpieczajaca powodztwo (swoja droga jak ma sie ona do alimentow - czy sad moze mi przyznac nieco wyzsze alimenty niz ta kwota?).
U nie sprawy "rodzinne" sie pokomplikowaly i podjelam decyzje o wyprowadzeniu sie od rodzicow, bo od niedzieli zbyt nerwowo i agresywnie sie stalo (zreszta ogolnie jest falowo - kilka dni w miare spokoj, a pozniej wybuch wszystkiego - potrafie zrozumiec, ze wszyscy domownicy maja dosyc, ale nie potrafie zrozumiec, gdy objawia sie to uzyciem sily fizycznej). Nie po to odcinam sie od jednej nerwowki, zeby pograzac siebie i dzieci w kolejna. Ogolnie mam stresa wielkiego przed podjeciem takiej decyzji, ale chyba wole zyc na maxa skromnie, ale miec spokoj, niz zyc w zludnym jego poczuciu. A przede wszytkim, zeby w koncu jakis spokoj mialy dzieci.

Kasia B. - 2008-05-29, 17:13

renka jeśli o taką kwotę wnioskowałaś to nie będzie ona już wyższa, jeśli kwota jest mniejsza to na sprawie alimentacyjnej możesz jeszcze wnioskowac o wyższą kwotę. Najlepiej zadzwoń do sądu, na tym piśmie masz na pewno telefon i zapytaj czy ojciec dzieci też dostał to pismo. Możesz iść z tym pismem do komornika, żeby ściągnęli mu tą kwotę z zarobków jeśli pracuje.
renka - 2008-06-19, 23:28

No dobra, za tydzien mam sprawe.
Nie chcialabym, zeby to glupio zabrzmialo, ale... czy jakos szczegolnie trzeba byc ubranym do sadu? :oops:

ewatara - 2008-06-20, 09:55

Myślę, że dobrze byłoby wyglądać ładnie (elegancko), ale i skromnie, żeby nie myśleli, że masz niewiadomo ile kasy, bo pewnie on będzie bedzie udawał biedniejszego niż jest, tak przynajmniej często z tatusiami po rozwodach bywa. :roll:
YolaW - 2008-06-24, 21:36

ewatara napisał/a:
pewnie on będzie bedzie udawał biedniejszego niż jest, tak przynajmniej często z tatusiami po rozwodach bywa.

potwierdzam...mój "tatuś" jeszcze przytaszczył wietnamską żonę, którą rzekomo miał na utrzymaniu... no i zawsze mówił jaki on biedny jest :evil:

renka - 2008-06-26, 21:57

Jutro o 12.30 mam sprawe.
Trzymajcie kciuki, gdyz stres mnie lapie przeogromny (przed zadnym egzaminem tak sie nie czulam jak teraz...), bo nie wiem czy sobie poradze...

Lily - 2008-06-26, 21:58

Trzymam. Trzymaj się, dasz radę.
arete - 2008-06-26, 22:05

Trzymam i ja.
PiPpi - 2008-06-26, 22:06

i ja 3mam kciuki! każdy goopi widzi, że jesteś zaangażowaną mamą, na pewno sobie poradzisz jeśli pozostaniesz sobą :-D
kofi - 2008-06-26, 22:45

Jasne, że sobie poradzisz. Myślę o Tobie ciepło, trzymaj się dzielnie.
k.leee - 2008-06-26, 22:58

Trzymaj się renka
bodi - 2008-06-27, 10:15

renka, trzymam kciuki :)
kasienka - 2008-06-27, 10:21

Ja też bardzo trzymam kciuki, myslę o Tobie ciepło, dasz radę i uwolnisz sie od złych energii :D
Daj znać jak poszło. Zobaczysz, zmasowany dopływ dobrych fluidów od wegedzieciakowców nie pozwoli zrobić Ci żadnej krzywdy ;)

Agnieszka - 2008-06-27, 19:32

Renka: napisz jak było
renka - 2008-06-27, 22:22

Nie bede sie rozwodzic - napisze krotko - bylo dobrze, mimo tego, jak sie wstepnie zapowiadalo (W. przyszedl ze swoja pania adwokat, ja bylam z siostra, ta pani adwokat wygladala i okazala sie niezla zolza, a poza tym dobra znajoma pani sedziny).
Ostatecznie zawarlismy ugode (chyba jednak oboje nie potrafimy ze soba wojowac, bo jednak uczucie sie nie wypalilo, tylko ciagle sie tli...) - kwota chyba nie do konca nas w pelni usatysfakcjonowala, ale najwazniejsze, ze mamy juz to za soba. W. dodatkowo obiecal robic jakies zakupy dla dzieci w miare finansowych mozliwosci, bylebym mu pozwolila na kontakt z dziecmi, czego wcale nie zamierzam mu bronic, dopoki bedzie mnie odpowiednio przy nich traktowal i wywiazywal sie ze spraw materialnych wzgledem dzieci.

Jedyne co mnie zasmucilo to to, iz nikt ani slowiem nie zapytal sie o moje koszty utrzymania, o moje wydatki (pomimo, iz sprawa dotyczyla alimentow na dzieci) - tak jakby tylko potrzeby dzieci i ich ojca byly istotne, a moje zupelnie sie nie liczyly. Ale juz przebolalam to jakos.

Koniec koncow czuje sie o niebo lzejsza, a sprawa alimentacyjna zamiast nas bardzie podzielic to chyba nieco zblizyla do siebie, bo zaczelismy po pol roku normalniej sie ze soba komunikowac (mimo, ze po samej rozprawie znow emocje nas zezarly mega klotnia, ale chyba musialy one miec gdzies ujscie, a oboje jestesmy mega uparciochy...).

Dziekuje Wam za wszystko i za pomoc w calej sprawie od poczatku do konca :)

Ja jestem dzis prawdziwie zadowolona :)

ewatara - 2008-06-27, 23:56

renka napisał/a:
Ja jestem dzis prawdziwie zadowolona
to dobrze, że sprawa już za Tobą i że jesteś zadowolona, cieszę się razem z Tobą :)
agaw-d - 2008-06-27, 23:59

Dobrze, że masz już to za sobą renka,
renka napisał/a:
Ja jestem dzis prawdziwie zadowolona :)

najważniejsze :-)

kasienka - 2008-06-28, 09:57

renia, fajnie, że już za Wami ta przykra sprawa. Teraz mam nadzieję, że W. będzie się wywiązywał ze zobowiązań i wszystko się poukłada jak najlepiej :)
martka - 2008-06-28, 10:37

renka napisał/a:
jestem dzis prawdziwie zadowolona :)

:-D

Agnieszka - 2008-06-28, 20:49

hmm wczoraj miałam napisać ale stwierdziłam że nie będę się wypowiadać bo jestes zadowolona.
Renka facet co niby nie pracował przychodzi z adwokatem....... Ok jeśli wywiąże się ze zobowiązań i obietnic to bdb. Nie jestem zwolennikiem reglamentacji odwiedzin zależnych od wpływających alimentów, wg mnie nie tędy droga.
Odnośnie deklaracji finansowych i obietnic niestety mam inne doświadczenia więc jestem sceptyczna.
Trzymam kciuki żeby deklaracje i dobre intencje miały wymiar materialny.

renka - 2008-06-28, 22:41

Moja slaba cecha jest wielka wiara w dobro ludzi (choc nacielam sie przez moja naiwnosc juz niejednokrotnie) i to, ze nawet najgorszy zbir, jezeli wykazuje przy mnie wole i chec poprawy ma szanse rehabilitacji. Tutaj tym bardziej to skomplikowane, bo chodzi o ojca moich dzieci, ktorego jakby nie bylo wciaz w sercu nosze, mimo solidnych kopniakow, ktorymi mnie uraczyl przez caly okres, w ktorym bylismy/nie bylismy razem.
Dlatego jemu tez postanowilam dac jeszcze jedna szanse odnosnie wykazania sie jako ojciec. Czas pokaze jak bedzie. Dzis zdobyl plus, bo na pierwsze spotkanie z dziecmi po rozprawie przyniosl zakupy ze zdrowej zywnosci (moze malymi kroczkami cos do niego dociera...).

Sedzina wczoraj na moj tekst o braku odpowiedzialnosci z jego strony powiedziala, ze czasami trzeba pomoc w tym i sprobowac nauczyc tego druga strone, szczegolnie w przypadku, gdy chodzi o dobro dzieci. Ja sprobuje. Moze latwiej mi taka probe raz jeszcze podjac z dystansu, gdy juz nie jestesmy razem.

Ale dziekuje neo i Tobie Agnieszko, bo mi czasami ktos dosadnie musi powiedziec jak to wyglada/moze wygladac z drugiej strony, zeby ewentualnie znow nie zaplacic za swoja naiwnosc upadkiem, po ktorym przewaznie ciezko sie pozbierac... :)

ewatara - 2008-06-30, 00:08

Renka, może warto też coś poczytać na ten temat, żeby nie pobłądzić, w ostatnim numerze "Przedszkolaka" polecają takie książki:
A. Dodziuk "Dziecko po rozwodzie",
H. Martin "Rozwód w rodzinie. Jak wesprzeć dzieci?",
A.D.Hart "Rozwód. Jak ratować dziecko",
Jill Burrett "Rodzicielstwo po rozwodzie",
i J.S. Wallertein " Rozwód, a co z dziećmi?"

PiPpi - 2008-07-01, 08:16

jeśli rodzice zostają rodzicami , mimo, że nie tworzą związku to jest sukces! moim rodzicom się to nie udało, niestety. najważniejsza jest dobra wola, powodzenia renko!
malva - 2008-07-03, 23:56

Renak ! cieszę sie ze to za toba
cieszę się ze poszło ogolnie dobrze
uważaj na siebie i dzieciaki!

Kasia B. - 2008-07-04, 14:54

renka super, że wszystko w miarę bezboleśnie się zakończyło.
trzymajcie się dziewczyny! :-D

wiola - 2008-08-27, 14:37

Renko jeśli mogę coś doradzić to zbieraj wszystkie rachunki związane z utrzymaniem dzieci. Nie wyłączając art. spożywczych (wiem, że to trudne, ale tak się robi). Nie da się oczywiście zebrać wszystkich rachunków, ale średnie i grubsze wydatki typu wyprawka do szkoły, przedszkola, ubranie, obuwie, LEKI, środki czystości. Jeśli dzieci korzystają z kolonii, sanatoriów itp też trzeba postarać się o rachunek. To samo jeśli chodzi o zabawki, art. edukacyjne, zajęcia na basenie, naukę języków, czy jazdę konną. Generalnie WSZYSTKO NA CO TRZEBA WYDAĆ PIENIĄDZE. Robi się z tego roczne rozliczenie kosztów i wtedy tak naprawdę widać ile się wydaje. Najprościej kupić zeszyt i zwyczajnie wklejać albo wpinać biurowym zszywaczem wszystkie paragony. Najgorzej jest na początku, potem wpada sie w rytm i staje się to normalna czynnością. Mam nadzieję, że ojciec Twoich dzieci zadba o ich dobro z własnej woli, niemniej jednak jeśli tak się nie stanie tylko w taki sposób będziesz mogła uzmysłowić jemu i SĄDOWI jakie są realne koszty utrzymania dzieci. Dobrze też zapisywać orientacyjny koszt wszystkich prezentów jakie tatuś przynosi poza zasądzonymi alimentami. Wielu facetów kupuje dwa razy w roku jakąś bzdurę tylko po to, żeby w trakcie rozprawy o podwyższenie mówić, że się wykosztował np. na EDUKACYJNĄ ZABAWKĘ.
Trzymam kciuki.

renka - 2008-08-27, 22:16

Wiola, dziekuje za sugestie :-)

Jak na razie pojawil sie inny "problem", zwiazany z widzeniami z dziecmi...

Czasami chcialabym byc naprawde samotna matka - bez zadnego kontaktu z druga strona, ktora przegina we wszystkim maxymalnie... A dziecmi interesuje sie tylko wtedy, gdy ma taki kaprys i gdy mu wygodnie, a ja mam byc na kazde jego zawolanie, bo inaczej znow w sadzie padnie stwierdzenie, ze to ja oczywiscie uniemozliwiam mu widzenia z dziecmi, a on kochajacy tatus przeciez pragnie kontaktu z nimi jak niczego innego na swiecie...

wiola - 2008-08-28, 08:22

Renko przykro mi. Niestety ale takie sprawy także najlepiej ustalać na papierze. Można spisać zwykłą umowę, jeśli terminy widzeń z dziećmi nie zostały ustalone podczas rozprawy. Takie sztywne ustalenia na początku mogą się wydawać nieludzkie, jakby dzieci sprowadzano do roli "towaru", ale przecież wiemy, że tak nie jest. Z czasem przekonasz się, że rozplanowanie miesiąca w ten sposób pozostawia Tobie większe pole manewru. Pod warunkiem, że tatuś będzie się na te spotkania stawiał. Unikniecie też w ten sposób konfliktów pt. tatuś przyszedł, bo akurat miał czas i ochotę, a Ty masz inne plany i dylemat.
Generalnie terminy cotygodniowych, czy tam miesięcznych spotkań ojca z dziećmi powinny być ustalone poprzez umowę, ale trzeba też pamiętać o świętach, feriach, wakacjach, urodzinach itp. Renko jeśli nie ustaliliście tego w sądzie, jest możliwość spisania ugody, czy też umowy z mediatorem. Ale najlepiej jeśli oboje siądziecie i drogą kompromisu ustalicie kiedy dzieci mają się widywać z tatą. Jeśli jest problem alkoholowy to powinnaś zastrzec w takiej umowie, że spotkanie nie dojdzie do skutku jeśli tata będzie wstawiony. Jeśli problem jest powazny można sie zwrócić do sądu o widzenia z dziećmi w obecności kuratora. Ale to uruchomi całą machinę, dzieci i Wy będziecie przebadani przez sądowego psychologa, jest to czasochłonny i bardzo stresujący proces. W dodatku sąd może uznać, że nie widzi powodu do ustanawiania widzeń z kuratorem. Tego kuratora oczywiście może zastąpić jakakolwiek osoba trzecia, której ufasz np. teściowie

renka - 2008-10-23, 21:17

Po jakim czasie nalezy zglosic do komornika zwolke w platnosci alimentow? Gdzies mnie sie obilo o uszy (chyba w MOPSie), ze min. po 2-3 miesiacach, ale slyszalam tez, ze ponoc niektore kobiety zglaszaja, gdy zwloka wynosi zaledwie kilka dni (nie chodzi bowiem juz o sama kwote odsetek, tylko "o zasade", zeby druga strona czula sie bardziej zobowiazana do przestrzegania terminu platnosci).
ewatara - 2008-10-24, 01:06

renka, nie znam odpowiedzi na Twoje pytanie, ale moż tu coś znajdziesz:
hxxp://alimenty.pl/alimenty/2
pytasz, bo ojciec Twoich dzieci nie płaci alimentów (jesli wolno oczywiście spytac?)?
Nie rozumiem jak mozna tak postępować, wstyd! :evil:

Lily - 2008-10-24, 01:22

ewatara napisał/a:
Nie rozumiem jak mozna tak postępować, wstyd! :evil:
zdaje się, że ściągalność alimentów w Polsce jest na poziomie 5-10% - faceci uważają, że to jest zemsta kobiety na nich, że ona wyda je na coś innego itp. - zupełnie nie obchodzi ich to, że dziecko naprawdę ma potrzeby
zgłosić chyba można od razu, po 3 miesiącach komornik ma powiadomić gminę czy jakoś tak

Nimrodel - 2008-10-24, 08:24

Lily napisał/a:
ewatara napisał/a:
Nie rozumiem jak mozna tak postępować, wstyd! :evil:
- faceci uważają, że to jest zemsta kobiety na nich, że ona wyda je na coś innego itp. - zupełnie nie obchodzi ich to, że dziecko naprawdę ma potrzeby


niestety, są też sytuacje, że matka dostaje 500zł alimentów na jedno (!) dziecko, a ono chodzi do szkoły w podartej kurtce i w jednych, ciągle tych samych spodniach zszytych na okrętkę kolorową nitką :evil: .

A w piórniku ma dwa tempe zupełnie ołówki: jeden "ogryzek" temperowany z dwóch stron długości 5-6cm, a drugi dosłownie ogryziony i obłuszczony, i kilka kredek, każda z innej parafii i różnej długości, oczywiście niezatemperowane, część świecowe, kilka ołówkowych.

Dodam tylko, że dziecko właśnie poszło do pierwszej klasy i uczy się pisac. jak moze tego dokonać mając do dyspozycji takie "narzędzia"? :evil:

a wiecie co jest najlepsze?

Adwokat twierdzi, że nie można matki zmusić do wykazania na co wydaje pieniądze przeznaczone na dziecko.
Uważa też, że na razie nie ma podstaw, by ojciec ubiegał się o opiekę nad dzieckiem :shock: Musiałyby być jakieś "rażące zaniedbania"

Moim zdaniem to właśnie jest rażące zaniedbanie - dziecko w pierwszej klasie i tak przeżywa stres, a w takiej sytuacji łatwi może stać się obiektem drwin :-(

Agnieszka - 2008-10-24, 20:06

Renka rozumiem, że regularność i stałość płatności jest b ważna. Jak masz możliwość porozmawiaj i uprzedź o krokach jakie chcesz podjąć albo napisz i niech pokwituje.
Nie wiem jak teraz wyglądają procedury ale żeby dostawać świadczenie alimentacyjne pewnie będziesz musiała przedstawić zaśw od komornika o niemożliwości egzekucji.

renka - 2008-10-24, 23:50

Juz sie dowiedzialam jaka jest procedura poczatkowa. Rozmawialam tez telefonicznie z "biurem" komornika walbrzyskiego, bo z tego powodu, iz biologiczny ojciec moich dzieci jest zameldowany w Walbrzychu tam musze to zalatwiac, chyba, ze komornik wroclawski przyjmie moj wniosek, ale to raczej malo prawdopodobne. Oczywiscie do komornika moge zglosic zwloke juz nastepnego dnia od niewywiazania sie z terminu platnosci.
W tym miesiacu bowiem zawalil wplate, teoretycznie mi tlumaczyl, ze ma zablokowane konto, ale do mnie to nie przemawia, bo mozna w inny sposob dokonac przelewu - jest bowiem wiele innych sposobow, zeby pieniadze mogly trafic na konto na czas. Dla chcacego nic trudnego. On bowiem jakos nie pojmuje, ze my obecnie nie mamy za co zyc i ze znow musialam sie pozadluzac, zeby miec na potrzeby codzienne, nie wspominajac juz o ciaglym żerowaniu na moich rodziacach, bez ktorych to finansowo bylalby totalna klapa... A przeciez oni nie maja obowiazku utrzymywac swoich wnuczek...
Dostalam tez od niego wiadomosc, ze pieniadze moge dostac od niego wylacznie OSOBISCIE, gdy spotkam sie z dziecmi z nim (jakos pod koniec miesiaca ma byc w Polsce). To mi juz zahacza o pewna forme szantazu i manipulacji...

W moim przypadku jest dokladnie tak jak pisala Lily. W. bowiem nie potrafi pojac, ze alimentow nie placi na mnie, lecz na dzieci. Nie pojmuje jakie potrzeby moga miec dzieci, ale w sumie sie nie dziwie, bo tak naprawde nawet jak bylismy razem to nie mial sie okazji przekonac zbytnio o tym, gdyz od poczatku duzy wklad finansowy w utrzymanie najpierw Ronki, pozniej obu dziewczynek wnosili moi rodzice. Mam wrazenie, ze teraz chce mi zrobic na zlosc, bo duzo ostatnio znow padlo niefajnych slow miedzy nami i przede wszystkim nie jestem juz tak ulegla jak wczesniej bylam.
Kiedys tez rozmawialismy, ze jak bede potrzebowala dodatkowych pieniedzy na dzieci to, zebym dala mu wczesniej znac i skonsultowala z nim na co one maja byc. I tak tez zrobilam zapisujac Ronke do zlobka artystycznego - wyslalam mu linka, zeby zorientowal sie co to jest, dalam mu szanse wypowiedziec sie co on o tym mysli (mimo iz w duchu i tak postanowialm, ze posle tam Ronke niezaleznie od tego, czy dolozy sie do niego czy nie). On posmecil, ze za drogo (siedzac kolejny tydzien i rozkoszujac sie super przyjemnym klimatem na Rhodos, gdzie rzekomo pracowal jako fotograf...), ale w koncu sie zgodzil. Kasy nie przeslal w obiecanym terminie - do dzis jej zreszta nie otrzymalam. Ja sie w koncu wkurzylam i napislalam mu, zeby sie chrzanil ze soba i swoimi pieniedzmi, i ze jak wplaty na dzieci uzaleznia od klotni ze mna to gratuluje mu swiadomosci bycia tak "wspanialym i kochajacym tatusiem" za jakiego sie podaje na prawo i lewo. Juz nie wspominam, ze nawet nie zapytal jak Ronka czuje sie na tych zajeciach, a bylysmy juz tam 3 raz... zreszta tak naprawde to nigdy glabiej nie wypytywal o dzieci, ale oczywiscie rozpowiada o tym, jak mu na nich zalezy. A jak ja kilkakrotnie staralam sie podkrecic temat rozwoju i zdobywania coraz to nowych umiejetnosci przez Ronke i Fionke to nigdy temat nie byl podejmowany. Sorry, ale dla mnie taka postawa nie ma niz wspolnego z byciem "kochajacym i wspanialym tatusiem", to w ogole dla mnie nie ma nic wspolnego z byciem "rodzicem", bo wg mnie prawdziwy rodzic powinien interesowac sie glebiej swoim dzieckiem. Ale moze to ja jestem jakas dziwna i mam zbyt "duze" wymagania...

Duzym tez problemem jest u nas kwestia regulacji widzen z dziecmi, ale to zuplenie inny temat.

Ja w ogole pod koniec przyszlego tygodnia jestem umowiona na konsultacje prawne w CPK, bo ponoc zaniedbalam pewna sprawe, ktora moze miec kluczowe znaczenie w przypadku innych spraw na poziomie sadowym (inna forma ugody w naszym przypadku nie wchodzi w gre). Na sprawie alimentacyjnej przyjelam bowiem pismo - jego odpowiedz na moj pozew. Oczywiscie nie zapoznalam sie z nim, bo nie bylo kiedy, zreszta tak naprawde przyjmujac to pismo dalam plame, bo myslalam, ze to zupelnie cos innego. Przeczytalam je dopiero w domu - gdybym zapoznala sie z nim wczesniej to zadna ugoda alimentacyjna nie wchodzilaby w gre, bowiem takiego steku bzdur i nieprawdy dawno nie czytalam - on tam postawil siebie w idealnym swietle, a ja wypadlam bardzo nieciekawie. Tak wiec przyjmujac to pismo teoretycznie zgodzilam sie na to, co w nim bylo napisane. Zignorowalam je, bo myslalam, ze jak zawarlismy ugode, to jest ono juz zupelnie nieistotne. I tu ponoc sie mylilam (a na odwolanie sie od tych klamstw mialam maxymalnie miesiac...). Tak wiec sama podkopalam sobie dolek, ale coz - czlowiek uczy sie na bledach i teraz wiem, ze wszelkie inne sprawy bede zalatwiala juz wylacznie w obecnosci prawnika, a nie reprezentowala sama siebie majac z drugiej strony wyrafinowana pania prawniczka i osobe, ktora zupelnie przeinacza fakty...

No dobra, znow sie wyzalilam nieco...

Jakos w ogole niegdy w zyciu bym nie pomyslala, ze przez swoja glupote bede kiedykolwiek babrac sie w takim wielkim G.....

Ewa - 2008-10-25, 19:28

neoaferatu napisał/a:
Pamiętaj że twój przeciwnik nie jest twoim przyjacielem i wykorzysta każdą okazję
Rany, czy ktoś w tym jeszcze pamięta, że to jest ojciec dzieci. Chore...
renka - 2008-10-25, 22:28

Ewa napisał/a:
neoaferatu napisał/a:
Pamiętaj że twój przeciwnik nie jest twoim przyjacielem i wykorzysta każdą okazję
Rany, czy ktoś w tym jeszcze pamięta, że to jest ojciec dzieci. Chore...


Wiesz Ewo, ja zawsze mowilam, ze to ojciec moich dzieci i zawsze usprawiedliwialam jego poczynania. Ale wszystko ma swoj kres. Teraz bardzo czesto jak mowie o nim to podkreslam, ze jest to BIOLOGICZNY ojciec, bo niestety nie wykazal sie do tej pory, mimo dawanych mu za kazdym razem szans. Dla mnie chore jest to, ze ktos, kto uwaza sie za "kochajacego tatusia" tak naprawde nic procz slow rzucanych na wiatr nie robi w tym kierunku, zeby to po prostu dzieciom pokazac. W. tak naprawde nie ma zbytnich wiezi z Ronja i Fionka (z Ronja cos tam na pewno sie zapisalo, dla Fiony jest to po prostu obcy facet, bo wyjechal jak miala 4 miesiace, a pozniej widzial ja ze 3 razy - i to nie tylko z mojej winy tak malo - a ona na jego widok reagowala placzem). Dla mnie chore jest tez to, ze wiedzac, ze Ronja go pamieta, kurczowo stara sie trzymac jej osobki (np. kiedys padla taka propozycja, zeby wylacznie Ronje gdzies zabieral). Sorry, ale on ma dwojke dzieci i w tym przypadku to dobrze by bylo, zeby w miare mozliwosci zadbal o kontakt i rozwinal jakies wiezi z druga corka, dla ktorej na ten czas jest obcy.
Gdyby rodzice biologiczni byli tacy super to nie bylo by domow dziecka etc.
Jak na razie to on jest ojcem wylacznie na papierze, bo nie daje od siebie nic, co mogloby to zmienic. Kiedys napisal mi w mailu co jest dla niego w zyciu naprawde wazne i niestety rodzina i sprawy z nia zwiazane (czyli tez m.in. dzieci) znalazly sie na ostatniej pozycji. Byc moze to sie zmieni (ostatnio np. cos skrobnal, ze mu brakuje dziewczynek), ale jak na razie nadal sa to wylacznie deklaracje slowne, ktorych ja mam juz po dziurki w nosie.
Nie zamierzam przez cale zycie czekac, ze moze on dojrzeje, ze bedzie tata z prawdziwego zdarzenia. On na nic nie czeka, tylko ciagle dba o komfort wlasnego tylka.

A jakby nie bylo niestety doszlo miedzy nami do tego, ze faktycznie w naszych obecnych relacjach daleko nam do jakichkolwiek pozytywnych kontaktow. I to faktycznie jest chore, bo majac tak dwie wspaniale corki czasami mi trudno uwierzyc, ze zrodzily sie one z konfiguracji naszych osob. Byc moze kiedys cos sie zmieni, ale ja juz nie mam zamiaru byc potulnym barankiem w naszych relacjach, ze wzgledu na "dobro dzieci", bo nie dam sie wiecej kopac za przeproszeniem w tylek i robic tak, zeby tylko jemu sie zylo lepiej i wygodnie, w momencie, gdy on w ogole tak naprawde nie dba choc o byt swoich dzieci i pamieta o nich (oczywiscie znow wylacznie w slowach, a nie w czynach), gdy ma wolna chwile, albo gdy mu po prostu tak wygodnie...

Neo, ja nie mialam na sprawie prawnika, bo babka z CPK powiedziala mi, ze sprawy alimentacyjne sa dosyc proste i kobiety najczesciej same sobie doskonale radza. Teraz wiem, ze to byl blad i ze moglam postarac sie o prawnika z urzedu (bo na prywatnego mnie po prostu nie stac). Ale teraz wiem, ze przy najblizszej sprawie sadowej, jezeli takowa bedzie miala miejsce (a raczej bedzie miala, chocby odnosnie ustalenia terminow widzen z dziecmi), to ja bez prawnika i swiadkow sie nie ruszam, bo W. ma dar do kreowania rzeczywistosci wg swoich upodoban, a co za tym idzie do przedstawiania nieprawdy i wypierania zaistnialych sytuacji, czyli po prostu kreowania siebie w nieskazitelnym swietle, bo przeciez Wielki Mistrz Reiki i nauczyciel jogi nie moze przyznac sie np. do tego, ze zamiast zadbac o dzieci i ich rozwoj musi zadbac w pierwszej kolejnosci o kolejny zdobyty szczyt przez siebie w jakiejkolwiek dziedzinie, zeby byc NAJLEPSZYM i brylowac jako MASTER we wszystkim (wiem, podla jestem, ale tak to widze niestety).

bodi - 2008-10-25, 23:00

renka, strasznie mi przykro kiedy czytam o Twoich przejściach... Ale z drugiej strony cieszę się widząc że jestes coraz silniejsza. Sciskam i trzymam kciuki :*
Agnieszka - 2008-10-26, 00:16

Renka: różne sprawy, które poruszasz są mi znane. Jeśli nie będziesz mieć wpłaty, będą znaczne opóźnienia oddaj sprawę do komornika.
Niestety jeśli ojciec Twoich dzieci będzie poza PL i nie będziesz znała miejsca jego pobytu, pracy, nr ubezpieczenia itp niewiele zdziałasz.

ewatara - 2008-10-26, 00:23

Ja się podpisuję pod słowami Bodi.
Oby się u Was poukładało wszystko tak jak trzeba. I bardzo dobrze, że walczysz o siebie o córeczki!
Przypomniała mi się moja koleżanka, którą poznałam w UK. Ma synka z Arabem, którego tam poznała, niestety jak to często bywa okazał sie gorszym draniem niż można było przypuszczać, doszło do tego,, że musiała uciekać z Anglii z dzieckiem, bo już groził, że ich pozabija, w końcu po kilku miesiącach znalazł je w domu w Pl, ona ozwoliła mu tam spać 2 tygodnie, nie wiem juz czy ze strachu czu naiwności resztek chorej miłości, teraz ju,z to nie ważne.. Ważne i smutne jest to, że ona mieska z dziekiem również u rodziców w mieszkaniu, raz mam pracę raz nie bo z tym trudno... a on w ogóle nie daje jej pieniędzy na syna, a co gorsze ona nioe podała go o alimenty, bo to w końcu ojciec dziecka ?? :roll: :shock: ??? Nie rozumiem, ale miłośc jest i potrafi być, aż tak chora, a wiem że im trudno, pieniędzy ciągle brakuje, nie może się usamodzielnić ...
ja ją już ze 100 razy namawiałam, tłumaczyłam, ale to nic nie pomaga :roll:
renka walcz o wasze dzieci, bardzo dobrze robisz, a takie meile w których on pisze o swoich wartosciach to tez możesz wykorzystać w sądzie, co dla niego ważne... trzymam za was kciuki!

renka - 2008-10-26, 00:52

Mnie po prostu trafia, gdy ktos nie znajac calej sytuacji od samego poczatku mowi " przeciez to ojciec dzieci" (sorry Ewo, nie odnosze tego bezposrednio do Ciebie, ale ostatnio bardzo czesto to slysze, jak mowie np. o sadowym uregulowaniu widzen z dziecmi i to wylacznie w mojej obecnosci, co mam wrazenie, ze niektorzy odbieraja, jakbym w ogole zakazywala tych widzen, aczkolwiek nie powiem, ze nie mialabym czasami takiej ochoty...).
Mi chodzi w tym wszystkim o to, ze bardzo czesto odnosze wrazenie, ze w takich przypadkach wazny jest ojciec, wazne sa dzieci, a od matki wymaga sie wyrzeczen i poswiecen (nie bez przyczyny zrodzil sie wizerunek uleglej Matki Polki).
A o tym przekonalam sie chocby na sprawie alimentacyjnej, gdzie wazne byly potrzeby dzieci, potrzeby ojca, ale o moje potrzeby nikt juz nie zapytal...
Sorry, ale ja nie zamierzam sie wiecej poswiecac dla rzekomego czyjegos dobra. Ja tez mam prawo do normalnego zycia, ktore dla mnie jest nierozerwalne z dziecmi. I tak nie mam gwarancji, ze jakakolwiek droge bym wybrala i jakie decyzje podejme w zyciu, to czy w przyszlosci dzieci moje nie beda mialy do mnie zalu o cos.
I dla mnie rodzicem jest nie ta osoba, ktora dzieci splodzi i ktora duzo o tym gada, ale ta, ktora pokazuje to poprzez czyny (a w moim przypadku jak na razie W. jest jak zwykle swietny wylacznie w slowach, szczegolnie rzucanych publicznie, bo w koncu co mialby innego mowic, ze od poczatku wazniejszy byl on sam w pierwszej kolejnosci niz wszystko inne?).

Lily - 2008-10-26, 01:00

Gdyby był dobrym ojcem to przecież dbałby o potrzeby dzieci, nawet jeśli nie jest z Tobą, nawet jeśli relacje między Wami układają się źle. Tu chyba nie ma miejsca na sentymenty, nawet jeśli to boli... I jeśli nie da się inaczej, trzeba wszystko regulować sądownie. Może kiedyś zmądrzeje, a może nie. Nie warto się budzić z ręką w nocniku.
kasienka - 2008-10-26, 10:28

Renia, jesteś dzielna, trzymaj się, myślę o Tobie często. Zobaczysz, jeszcze wszystko się ułoży.
Capricorn - 2008-10-26, 11:35

jesli mieszkając z wami nie bardzo się poczuwał do odpowiedzialności (w tym finansowej) za SWOJE dzieci, to pewnie tym bardziej trudno coś od niego uzyskać teraz, gdy jest daleko. Szkoda, że ma tak małą wyobraźnię, że nie rozumie, że fakt posiadania dzieci narzuca jednak pewne ograniczenia. Dla ciebie są one oczywiste - nie spakujesz się i nie wyjedziesz do pracy za granicę, w ogóle dostęp do wielu sposobów zarabiania masz z powodu dziewczynek dość ograniczony. no i utrzymanie dzieci jest naprawdę kosztowne. SZKODA SZKODA SZKODA, że ten facet jest aż tak niedojrzały - albo aż tak perfidny.

A masz jakikolwiek kontakt z jego rodzicami? są wspierającymi dziadkami, czy nie bardzo?

ewatara - 2008-10-26, 22:23

Capricorn napisał/a:
A masz jakikolwiek kontakt z jego rodzicami? są wspierającymi dziadkami, czy nie bardzo?
wlaśnie też o tym pomyślałam, może do nich się skierować? Gdzieś kiedyś słyszałam, że jeśli ojciec nie wypłaca alimentów to można je wziąść od dziadków, ale nie wiem czy tak faktycznie jest. Może po prostu spróbuj z nimi na spokojnie porozmawiać, jesli to są ludzie tacy z którymi idzie normanie rozmawiać? Masz z nimi kontakt, nie pytają się jak Ci idzie opieka nad dziećmi, czy dajesz sobie radę, nie oferują pomocy? Chociaż jesli jest tak trudna sytuacja jak piszesz, to pewnie nie bardzo ? :roll:
Lily - 2008-10-26, 22:25

ewatara napisał/a:
Gdzieś kiedyś słyszałam, że jeśli ojciec nie wypłaca alimentów to można je wziąść od dziadków, ale nie wiem czy tak faktycznie jest.
niestety dla dziadków tak jest, że na nich spada ten obowiązek, a nie zawsze są winni sytuacji (w pewnym sensie można ich obwiniać, że źle wychowali itp., ale jednak ojciec to człowiek zazwyczaj dorosły)
ewatara - 2008-10-26, 22:39

Lily napisał/a:
niestety dla dziadków tak jest, że na nich spada ten obowiązek, a nie zawsze są winni sytuacji
no tak, ale z drugiej strony o tyle dobrze dla mamy dzieci, że przynajmniej jest się jeszcze gdzie skierować o pomoc, bo często tylko ona ponosi tak naprawdę wszystkie konsekwencje z bycia rodzicem (ojciec sobie prowadzi normale życie, takie samo częstokroć jakie miał przed narodzinami dziecka, a samotna matka raczej bardzo je musi ograniczyć (finansowo, społecznie itp), często zostaje sama ze wszystkimi obowiązkami, nigdzie się nie może ruszyć, często ona sama i jej potrzeby są na dalekim hen hen końcu i często też nie są one zaspokojone, do tego brak czasu na cokolwiek i wieczne zmęcznie, niewyspanie... i pewnie jeszcze o niejednym zapomniałam i możnaby było wymienić.
:roll: :-|
A tatuś lajcik, żyć nie umierać i żadnych obowiązków, wczasy, rarytasy, balety, nowe kobiety. A matka dzieci często się zastanawia czy do do ostatniego (dnia miesiąca) sobie poradzą, w jaki sposób, czy nie zwariuje w końcu w całej tej sytuacji i co wybrać: taką zabawkę, a może te ubranko, bo na obie rzeczy nie starczy o ile jest chociaż na jedną z nich :roll: Najgorzej jeśli i dziadkowie umywaja ręce.

renka - 2008-10-26, 23:37

ewatara napisał/a:
Capricorn napisał/a:
A masz jakikolwiek kontakt z jego rodzicami? są wspierającymi dziadkami, czy nie bardzo?
Masz z nimi kontakt, nie pytają się jak Ci idzie opieka nad dziećmi, czy dajesz sobie radę, nie oferują pomocy? Chociaż jesli jest tak trudna sytuacja jak piszesz, to pewnie nie bardzo ? :roll:



W sumie moglabym napisac krotko: nie.

Z mama W. mialam sporadyczny kontakt smsowy - glownie zyczenia swiateczne. Ostatniego smsa przyslala na roczek Fionki.
Z ojcem W. nie mam zadnego kontaktu.
Z bratem W., chrzestnym Ronji tez kontakt zanikl. Ostatnio rozmawialam z nim tel. w okolicach Nowego Roku, zadzwonil pod pretekstem przyslania paczki dla Ronji swiateczno-urodzinowej, zeby wypytac sie o sprawy miedzy mna a W. Oczywiscie zadna paczka nie doszla.
Zadne z nich nie widzialo jeszcze Fiony. Tak wiec mozna powiedzic, ze rozstajac sie z W. mimowolnie rozstalam sie sie z cala jego rodzina (ale wcale nie ze swojego wyboru, bo oni tak naprawde nigdy sie nami glebiej nie interesowali i nam nie pomagali).

Malroy - 2009-04-26, 12:51

orientuje się ktoś ile trwa od złożenia wniosku sprawa alimentacyjna?
renka - 2009-04-26, 13:00

Malroy napisał/a:
orientuje się ktoś ile trwa od złożenia wniosku sprawa alimentacyjna?


Ja niestety jestem na biezaco w miare odnosnie tych tematow.
Wniosek zlozylam w kwietniu, sprawa odbyla sie pod koniec czerwca.

Teraz czekam na sprawe o powierzenie mi opieki na dziecmi - wniosek zlozylam 18 lutego, przed swietami Wielkanocnymi byl u mnie kurator w tej sprawie, ale ciagle jeszcze wezwania na sprawe nie dostalam.

Ja mysle, ze srednio 2-3 miesiace sie czeka, ale mozna tez sie ubiegac o zabezpieczenie powodztwa, czyli o pieniadze zanim alimenty beda zasadzone.

Malroy - 2009-04-26, 13:20

masakra. a wiesz może przy okazji czy tak samo długo rozpatrywany jest wniosek o ustalenie widzeń z dziećmi?
renka - 2009-04-26, 13:39

Malroy napisał/a:
masakra. a wiesz może przy okazji czy tak samo długo rozpatrywany jest wniosek o ustalenie widzeń z dziećmi?


To chyba szybciej sie rozgrywa.

Choc ja tak do konca to nie wiem jak to jest z tymi terminami, bo np. W. ma adwokatke przysadowa. Wniosek o widzenia z dziecmi zlozyl pod moimi naciskami jakos w grudniu, a sprawa odbyla sie juz jakos w polowie stycznia (swoja droga na sprawie sie nie zjawil i z niej zrezygnowal, ale mniejsza o to). On twierdzi, ze zarowno sprawe o alimenty jak i tamta przyspieszyla jego adwokatka.
Nie wiem czy takie cos moze miec miejsce.
Choc nie dziwiloby mnie to, jak tez to, ze dlatego ja tak dlugo czekam na sprawe o powierzenie mi opieki, bo ja wystepuje sama w swoim imieniu.

wiola - 2009-04-27, 21:15

Dziewczyny nie wiem, czy wiecie, że można wybrać się na mediacje, co niekiedy skraca proces sądowy do 2-3 rozpraw. O ile się orientuje to w sprawach rozwodowo-alimentacyjno-opiekuńczych można zgłosić taki wniosek i sąd kieruje. Mediacja ma ten plus, że można się swobodnie wypowiadać, bo nic poza ewentualną ugodą nie trafia przed oczy i uszy sędziego. Obie strony muszą się zgodzić i tylko wtedy mediacja ma sens. Jeśli ludzie zrozumieją, że to jest dla nich szansa na dogadanie się, na rozstanie z twarzą i na normalne relacje z dziećmi. Można negocjować, ma się też szansę na wysłuchanie i zrozumienie motywów drugiej strony. Bardzo często to właśnie niezrozumienie jest powodem zaciekłej walki, w której ofiarami są dzieci. Jeśli właśnie jesteście w trakcie takiej przykrej sprawy to pomyślcie o pozasądowej ugodzie. Sędziowie zwykle honorują takie umowy w całości, bo przecież stworzyli je sami zainteresowani, więc są dla nich nalepsze.
kasienka - 2009-04-27, 23:18

Malroy, przykro mi, że o tym piszesz, bo to najprawdopodobniej znaczy, że coś się popierdzieliło :( W każdym razie - wszystkiego dobrego życzę i pozdrawiam.
renka - 2009-04-28, 07:17

wiola napisał/a:
Dziewczyny nie wiem, czy wiecie, że można wybrać się na mediacje, co niekiedy skraca proces sądowy do 2-3 rozpraw. O ile się orientuje to w sprawach rozwodowo-alimentacyjno-opiekuńczych można zgłosić taki wniosek i sąd kieruje. Mediacja ma ten plus, że można się swobodnie wypowiadać, bo nic poza ewentualną ugodą nie trafia przed oczy i uszy sędziego. Obie strony muszą się zgodzić i tylko wtedy mediacja ma sens. Jeśli ludzie zrozumieją, że to jest dla nich szansa na dogadanie się, na rozstanie z twarzą i na normalne relacje z dziećmi. Można negocjować, ma się też szansę na wysłuchanie i zrozumienie motywów drugiej strony. Bardzo często to właśnie niezrozumienie jest powodem zaciekłej walki, w której ofiarami są dzieci. Jeśli właśnie jesteście w trakcie takiej przykrej sprawy to pomyślcie o pozasądowej ugodzie. Sędziowie zwykle honorują takie umowy w całości, bo przecież stworzyli je sami zainteresowani, więc są dla nich nalepsze.


Wiem, ale w moim przypadku to niemozliwe.
My i tak zawarlismy ugode sadowa odnosnie aliemntow i co z tego? Tylko tyle, ze od tego roku dostaje je z Funduszu, bo "ojciec" mimo wszystko i tak nie placi mimo zobowiazan (nie tylko finansowych, ale tez takich, ktore padly miedzy nami niepisane).

wiola - 2009-04-29, 08:24

Renka, przykro mi bardzo. Trzymaj się ciepło dziewczyno. Będzie dobrze !
vegan ciacho - 2009-07-28, 13:41

Dziewczyny mam pare pytan odnosnie alimentow i mam nadzieje, ze mi pomozecie.
1. Czy moge pozwac meza o alimenty, jezeli nie mamy rozwodu (nie jest zameldowany razem ze mna)?
2. Czy w ogole mam szanse dostac cokolwiek skoro on nie pracuje i raczej nie zamierza? Ja jestem na macierzynskim
3. Ile taka sprawa moze potrwac i ile kosztuje jej zalozenie?

renka - 2009-07-28, 13:55

Jak cos to odezwij sie do mnie na PW - niestety sama ciagle przerabiam rozne takie watki...
Ewa - 2009-07-28, 15:28

vegan ciacho napisał/a:
Czy moge pozwac meza o alimenty, jezeli nie mamy rozwodu (nie jest zameldowany razem ze mna)?
Możesz, nawet jeżeli byście razem mieszkali.
vegan ciacho napisał/a:
Czy w ogole mam szanse dostac cokolwiek skoro on nie pracuje i raczej nie zamierza? Ja jestem na macierzynskim
Oczywiście. Sąd sprawdza w urzędzie pracy możliwość zatrudnienia danej osoby. Bezrobocie nie zmienia faktu, że jest się odpowiedzialnym za dziecko.
vegan ciacho - 2009-07-28, 16:18

Ewa napisał/a:
Oczywiście. Sąd sprawdza w urzędzie pracy możliwość zatrudnienia danej osoby.
Mozliwosc zatrudnienia na pewno jest.
A o jaka kwote moglabym sie ubiegac? Czy moze nie musze w pozwie wyszczegolnic ile to mialoby ewentualnie byc?

maryczary - 2009-07-28, 16:18

vegan ciacho napisał/a:
1. Czy moge pozwac meza o alimenty, jezeli nie mamy rozwodu (nie jest zameldowany razem ze mna)?
jasne
niestety nie znam szczegółów

vegan ciacho - 2009-07-28, 16:22

Zaznaczam, ze chodzi mi o to, zeby wyciagnac od niego jak najwiecej. .
Agnieszka - 2009-07-28, 16:59

vegan ciacho:
- możesz wystąpić o alimenty będąc w związku małżeńskim - w moim przypadku właśnie tak było, najpierw sprawa alimentacyjna a potem rozwodowa (z zaznaczeniem że równolegle nie może toczyć się sprawa alimentacyjna i rozwodowa)
- Sąd bierze pod uwagę nie tylko dochody ale także możliwości zarobkowe rodziców
- u mnie wszystko poszło szybko i skończyło się na jednej rozprawie, podczas której zawarliśmy ugodę (wcześniej ustaliliśmy kwotę, spisaliśmy umowę między sobą)
- jeśli chodzi o wysokość alimentów musisz obliczyć koszty utrzymania dziecka (wydatki na jedzenie, ubrania, środki czystości, lekarza/ leki, żłobek/przedszkole, mieszkanie.........), czasem warto zbierać rachunki i zrobić zestawienie kosztów

poczytaj np:
hxxp://www.cpk.org.pl/pl.php5/on/articles/cid/104
hxxp://www.cpk.org.pl/pl.php5/on/article/cid/88/id/328
hxxp://www.cpk.org.pl/images/artykuly/attach_170.pdf


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group