wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Ogólne rozmowy - Czy decydować się na dziecko w trudnej sytuacji życiowej?

Karolina - 2009-05-11, 11:26
Temat postu: Czy decydować się na dziecko w trudnej sytuacji życiowej?
Neo nie obraź się ale muszę to napisać - jeśli nie dajecie sobie rady z dzieciakami to dlaczego zaplanowaliście kolejne?
daria - 2009-05-11, 11:59

neo, współczuję z powodu nadmiaru obciążeń, a nie myślałaś żeby zwrócić się do opieki społecznej o pomoc? chyba w takim przypadku jak Wasz należy Ci się jakaś pomoc???
kofi - 2009-05-11, 13:22

neoaferatu napisał/a:
Zdrowe rodzeństwo moich dwóch chorych synów okaleczonych przez polskich lekarzy to w przyszłości gwarancja na sprawdzanie, czy np. w ośrodku dla dorosłych niepełnosprawnych nie będzie im się działa zadna krzywda.

ewa napisał/a:
Motywacja jak dla mnie szokująca :shock:

Dla mnie nie do końca.
Znam z innego forum przypadek dziewczyny, która ma jednego niepełnosprawnego syna i bardzo się martwi tym, co z nim będzie, kiedy jej zabraknie. To chyba nie takie proste, jak nam się wydaje. Na tamtym innym forum wypowiadała się również osoba, która będzie (po śmierci teściów) opiekowała się niepełnosprawnym starszym bratem swojego męża. Nie chodzi tu o skazywanie rodzeństwa na pomoc, raczej na zapewnienie tym niepełnosprawnym jakiegoś wsparcia.

gosia_w - 2009-05-11, 14:06

A ja się zastanawiam neo, czy nie warto było odpuścić sobie robienie takich dużych porządków. W końcu i tak jest sporo przygotowań do komunii, a Wy jesteście zmęczeni plus Twój dzidziuś w brzuszku... W końcu kurz/bałagan w szafkach, czy badylki w ogródku nie przeszkadzają aż tak bardzo w duchowym przeżyciu, jakim jest pierwsza komunia. Pewno chciałaś zrobić Ewie duże święto, ale może warto czasem odpuścić?
isadora - 2009-05-11, 16:40

Neo ja trzymam kciuki za Wasz ośrodek, przekazaliśmy też 1% podatku, kiedy rozliczaliśmy PITy. Wierzę, że uda Wam się stworzyć przyjazne, pełne ciepła miejsce :)
daria - 2009-05-11, 17:30

neo, szkoda, że nie wiedziałam o tym ośrodku, też bym przekazała podatek, bo my z mężem rozliczamy się osobno, a tak przekazaliśmy oboje Zuzi, ale w przyszłym roku przekażemy i Wam i Zuzi :)
gosia_w - 2009-05-11, 18:08

rozumiem neo, z Twojego wcześniejszego posta zrozumialam, ze porwaliśie sie na mega porządki. Ja też nie wiedziałam, że budujecie ośrodek. Może warto, żebyś podała nazwę stowarzyszenia i numer konta, pewno parę osób chętnie Was wesprze.
Capricorn - 2009-05-11, 18:36

numer konta warto podać tak czy inaczej, bo przecież mogą się znaleźć osoby, które wpłacą na konto z prywatnej kieszeni, nie ma obowiązku wspierania fundacji wyłącznie z 1%. Anyway, wygooglowałam ;-)

Dolnośląskie Stowarzyszenie na rzecz Autyzmu
53-505 Wrocław
ul. J. Lelewela 13/6
Tel. (71)342-72-08
NIP: 896 10 02 317
Regon: 930585510
e-mail: autyzm7@O2.pl
Organizacja Pożytku Publicznego
KRS 0000054704
Konto :
BZ WBK S.A. Wrocław
49 1090 1522 00000000 5201 9113

Ania D. - 2009-05-11, 21:34

Cytat:
Neo nie obraź się ale muszę to napisać - jeśli nie dajecie sobie rady z dzieciakami to dlaczego zaplanowaliście kolejne?

Czułabym się bardzo źle, gdyby ktoś mnie o coś takiego pytał.

Karolina - 2009-05-11, 21:53

Aniu wiem, że jesteś bardzo skrytą osobą dlatego Tobie nie zadaję nigdy tak intymnych pytań.
Po prostu zastanawiam się nad tym jak Neo daje radę, jaką ma strategię na życie itd. Nie oceniłam jej wyboru lecz grzecznie zapytałam.

Capricorn - 2009-05-11, 22:02

Karolina napisał/a:
Nie oceniłam jej wyboru lecz grzecznie zapytałam.


Moim zdaniem nie było to zbyt grzeczne jednak, wątek ma tytuł "grupa wsparcia dla chłopców Neo", więc miejsce na takie pytanie jednak nieodpowiednie, bo tu spotykają się osoby, które mogą i chcą pomóc. Kto nie ma ochoty lub pomysłu na wsparcie rodziny neo, może ten wątek ignorować, i już.

Karolina napisał/a:
nie dajecie sobie rady z dzieciakami


dla mnie to jest ocena jednak.

Lily - 2009-05-11, 22:04

Capricorn napisał/a:
dla mnie to jest ocena jednak.
o tym to akurat neo wielokrotnie pisała, więc to raczej stwierdzenie faktu
Karolina - 2009-05-11, 22:18

neoaferatu napisał/a:
Na codzień opieka nad dwójką chorych synów to potworny cieżar.

Capri jestem po prostu bezpośrednia, nie miałam ochoty nikogo urazić, ani nikomu dogryźć. Wiem, że moje wypowiedzi często Cię irytują ale tym razem nie doszukuj się w nich złośliwości. Neo nie musiała mi odpowiadać jesli pytanie by ją obraziło.
Źle zrozumiałaś moja definicję "oceny" - chodziło mi nie o to jak sobie radzi z dzieciakami ale o powoływanie kolejnego na świat.

Capricorn - 2009-05-11, 22:34

Karolina napisał/a:
Wiem, że moje wypowiedzi często Cię irytują ale tym razem nie doszukuj się w nich złośliwości. (...)


Ha! No zmartwię Cię, nie zajmujesz u mnie pierwszego miejsca jesli chodzi o autorów najbardziej irytujących wypowiedzi ;-)

Cytat:
Źle zrozumiałaś moja definicję "oceny" - chodziło mi nie o to jak sobie radzi z dzieciakami ale o powoływanie kolejnego na świat.


Karolina, ale na pewno zdajesz sobie sprawę z tego, że czasem dziecko "powołuje się" ku ogromnemu zaskoczeniu rodziców, zależy Ci na tym, żeby neo napisała to wprost, czy jak?

Wydaje mi się, że taki Twój wpis w tym akurat wątku był tak samo niegrzeczny jak wpis Tośka do innej osoby potrzebującej wsparcia, że "wyprowadź się z Oświęcimia, bo ten klimat Cię zabija".

To tyle ode mnie w tym wątku.

majaja - 2009-05-12, 06:26

Capricorn napisał/a:
Karolina, ale na pewno zdajesz sobie sprawę z tego, że czasem dziecko "powołuje się" ku ogromnemu zaskoczeniu rodziców, zależy Ci na tym, żeby neo napisała to wprost, czy jak?
Ja akurat pamiętam w jakimś światopoglądowym wątku wypowiedż Neo o planowaniu kolejnego dziecka :roll: . Poza tym Neo nigdy nie wykazywała się jakąś szczególną delikatnością czy tolerancją wobec osób mających inne poglądy niż jej, jej wypowiedzi wobec osób choćby stosujących antykoncepcję hormonalną czy zwyczajnie niewierzących że za pomocą npr można kontrolować swoją płodność były często po prostu chamskie. Ona i tak jest traktowana z dużą delikatnścią.
A co do ignorowania wątku to ściągnęła mnie tu twoja wypowiedź Capri, i nie mogłam sie powstrzymać by troszkę "nie pobronić" Karoliny ;) . Więc jak ktoś chce mi nawrzucać ;) to na priv.

daria - 2009-05-12, 08:38

Capricorn napisał/a:
Ha! No zmartwię Cię, nie zajmujesz u mnie pierwszego miejsca jesli chodzi o autorów najbardziej irytujących wypowiedzi


ciekawa jestem na którym miejscu ja jestem :-P :lol:

nie chcę się wypowiadać na poruszony temat, bo też nie do końca znam sytuację neo u nie znam Jej osobiście, ale rozumiem Jej argumenty jeśli chodzi o los synów, a co do Karoliny, każdy ma prawo zadawać pytania, zwłaszcza że sami do tego prowokujemy pisząc o sprawach osobistych, nie wiem po co to potępienie.. neo odpowiedziała na pytanie, nie musiała, nie wiem jak się z tym czuje... mam nadzieję, że nie jest źle ;-)

zresztą, nie ma sensu o tym dyskutować, neo napisała Karolinie jak jest, nie roztrząsa tematu dalej, to po co mamy to robić?

Ewa napisał/a:
na tym forum się tylko głaska po główce, przytakuje i jest milusim


:-P :lol:

Ania D. - 2009-05-12, 09:20

Ewa napisał/a:
na tym forum się tylko głaska po główce, przytakuje i jest milusim Jeżeli masz zdanie odmienne, to się nie odzywaj.

Ewa, czy w przypadku każdej osoby można/trzeba być osobą dowalającą? Jak tylko coś pomyślę, zwłaszcza mocnego, to mam od razu wyłożyć kawę na ławę? Wg mnie im bardziej kogoś lubimy, cenimy, tym bardziej się go chroni przed atakiem (co nie znaczy, że tych, za którymi nie przepadamy możemy atakować). Czy w życiu prywatnym też od razu wszystko, co sobie pomyślisz mówisz każdemu? Każdemu w realu zdarza się powiedzieć coś głupiego, czy od razu trzeba go wyśmiać i powiedzieć, że jest głupi? Tak na być na forum? To jedna sprawa, a druga to taka, że każdy sam wybiera to, co jest dla niego ważne. Dlaczego inni mają to osądzać? Czy sami chcieliby, by tak im wchodzić w ich prywatne sprawy?

Martuś - 2009-05-12, 11:11

Ania D. napisał/a:
Jak tylko coś pomyślę, zwłaszcza mocnego, to mam od razu wyłożyć kawę na ławę?

Ten wątek ma tyle stron, że trudno tu mówić o 'od razu'. Neo napisała już tyle postów o tym, jak niesamowicie jej ciężko, jak są z mężem zarobieni i zadłużeni, jak muszą cały czas liczyć na czyjąś pomoc, że nie wiem, jak innym, ale mnie takie pytanie jak Karolinie nasuwa sie samo przez się (ale nigdy nie miałam odwagi go zadać, żeby nie zostać 'zjedzoną').
Ania D. napisał/a:
Dlaczego inni mają to osądzać? Czy sami chcieliby, by tak im wchodzić w ich prywatne sprawy?

To jest forum dyskusyjne. Jeśli ktoś sam z siebie tak dokładnie pisze o swoich osobistych sprawach, a także tak otwarcie wypowiada się na temat swoich poglądów, tego w jaki sposób zaplanował swoje dzieci, kiedy i jak często się kochał planując poczęcie chłopców itd. to musi się liczyć z tym, że to, co pisze może zostać poddane dyskusji. I ja nie widzę w tym nic niegrzecznego, taka jest specyfika for internetowych i warto sobie z tego zdawać sprawę, a nie święcie się oburzać na coś, co nie jest jedynie głaskaniem po główce, tylko normalnym, szczerym pytaniem. A że ten temat się nazywa jak się nazywa, to dla mnie średni argument, bo akurat czytając posty w tym temacie to aż język świerzbi, żeby takiego pytania nie zadać.
Ja osobiście jestem nawet w stanie zrozumieć, że Neo cieszy się, iż jej chorzy synowie posiadają rodzeństwo. Nie rozumiem natomiast, jak można w tak ciężkiej życiowej sytuacji, w której po prostu nie da się zapewnić pozostałym dzieciom dość uwagi (nie mówiąc już o innych rzeczach) decydować się jeszcze przynajmniej na dwójkę, mając już przecież oprócz chorych dzieci także zdrową córkę (Neo nie pisała nic o tym, czy teraz to była wpadka, pisała natomiast wyraźnie o tym, że Ewa i Maciek byli planowani).
Ewa napisał/a:
Jeżeli moja szczerość będzie krytyką, to czy to znaczy, że lepiej udawać, niż być szczerym?

Na tym forum lepiej udawać, inaczej się zostanie okrzykniętym kłótliwym kołtunem ;)

puszczyk - 2009-05-12, 11:23

neoaferatu napisał/a:

Puszczyku, dziękuję ci za paczkę. W niektórych rzeczach chodzi Maciuś :shock: .

Te większe ciuszki są od Bajaderki, ode mnie tylko część ciuszków dla maleństwa. :-)

isadora - 2009-05-12, 11:50

Piszcie dziewczyny co chcecie, ale Neo to dla mnie niesamowita babka! I naprawdę podziwiam ją za to, że sobie z tym wszystkim radzi. Wiem doskonale jak wygląda opieka nad niepełnosprawnymi dziećmi, bo miałam z nimi sporo do czynienia. Zdrowe dzieci są wówczas nie tylko pomocą, ale i wielką pociechą w chwilach zwątpienia.
Capricorn - 2009-05-12, 11:55

Miałam się już tutaj nie wypowiadać, ale jednak doda coś jeszcze, bo mam wrażenie, być może mylne, że moje wypowiedzi są tutaj lekko nadinterpretowane.

Na wieść o ciąży neo zrobiłam o tak: :shock: i myślę, że nie byłam w tej reakcji odosobniona. Już teraz mają bardzo trudno, a będą mieć jeszcze trudniej. I też przeszkadzają mi niektóre wypowiedzi neo, szczególnie te oskarżycielskie. Ale:

chodziło mi o to, że gdybyście miały gdziekolwiek po mnie pojechać bez trzymanki - proszę uprzejmie. Wszędzie, ale nie w wątku "wsparcie dla Capri" (gdyby taki był).

puszczyk - 2009-05-12, 11:57

isadora, dobrze piszesz. :-D
A co do szczerości na forum, to jak mam napisać coś niemiłego, to wolę nie pisać wcale, szkoda mojej energii. Za to jak piszę coś miłego, to wyłącznie szczerze, nie jestem z tych co słodzą. To chyba zależy od charakteru danej osoby, chociaż gadać można o wszystkim, byle być asertywnym.

Martuś - 2009-05-12, 12:06

neoaferatu napisał/a:
opieka nad chorymi synami to niebotyczny ciężar 24 h na dobę, w dzień i w nocy bezustannie.

No i właśnie w tej sytuacji nie rozumiem, jak opieka nad jeszcze kimś może być w ogóle możliwa. No chyba, że jako opiekę nad dzieckiem rozumie się w ten sposób:
neoaferatu napisał/a:
Moja najstarsza córka jest dorosła i to ona opiekuje sie chorą tesciową, 9letnia Ewa nie wymaga specjalnej opieki, oczywiście tez pomaga w obowiążkach domowych, nie trzeba ma sie rozumieć pilnować jej 24 h na dobę jak MIchała i Pawła. Ewunia pomaga w ogrodzie i w domu. Maciusia (4 latka) możemy zawieźć do chorej teściowej i jest ok - on jest szczesliwy, tesciowa tez wniebowzięta - on cieszy sie babcią, poda jej chusteczkę, przyniesie telefon, ona podtyka mu smakołyki itd. Nie do pomyslenia jest żeby Pawła czy MIchała zostawić z teściową, z Maciusiem - nie ma sprawy. Na co dzień Maciuś chodzi do przedszkola. (...) Ewa mogła zostać nawet z chorą babcią, kiedy jeszcze nie chodziła, a potem kiedy juz chodziła, a potem poszła do przedszkola

neoaferatu napisał/a:
W takim świetle opieka nad zdrowym dzieckiem to dla nas malutkie obciążenie

Dla mnie to przerażające i bardzo smutne co piszesz, i w dodatku kompletnie inaczej definiujemy 'opiekę nad dzieckiem' :shock: Dla mnie opieka nad dzieckiem polega na poświęcaniu ma ogromu czasu i uwagi, na codziennych rozmowach, wspólnym rysowaniu, czytaniu książek, pomaganiu w lekcjach, zabieraniu na spacery itp a nie na możliwości podrzucenia dziecka babci :roll:
I w tym kontekście nie rozumiem kompletnie tego, co piszesz, nie rozumiem, jak zapewnienie chorym dzieciom oraz sobie wsparcia na starość może być główną motywacją do ich posiadania w takiej liczbie, nie rozumiem też, jak można pisać, że 9cioletnie dziecko 'nie wymaga specjalnej opieki' (to mnie chyba najbardziej zasmuciło z tego wszystkiego), bo moim zdaniem takie dziecko wymaga jeszcze bardzo dużego zaangażowania ze strony rodziców i mnóstwa czasu (takie dwudziestoletnie dziecko zresztą też potrzebuje uwagi rodziców i wsparcia..) :-/ :-/ :-/

[ Dodano: 2009-05-12, 13:07 ]
wydzielam temat, co by nie było, że 'kalam czyjeś gniazdo'

Martuś - 2009-05-12, 12:14

puszczyk napisał/a:
byle być asertywnym

Asertywność nie polega na tym, żeby 'mówić tylko miłe rzeczy'. to raczej jest bierność. Asertywność to umiejętność wyrażania własnego zdania na każdy temat, niekoniecznie miły i słodki.

I tu nie chodzi o 'pisanie czegoś niemiłego', tylko po prostu o bycie szczerym i o możliwość wyrażenia własnej opinii, nawet, jeśli może się ona komuś nie podobać czy nie być 'cukierkowa' (a tej możliwości wielu forumowiczów w ogóle nie bierze pod uwagę, takie to dziwne forum dyskusyjne).

puszczyk - 2009-05-12, 12:19

Dlatego nie twierdzę, że potrafię być asertywna. :lol:
Capricorn - 2009-05-12, 12:39

po wydzieleniu wątku moje argumenty straciły rację bytu ;-)
Humbak - 2009-05-12, 13:03

no, cóż, Karolina bardzo grzecznie zadała to pytanie które zadaje sobie wiele osób na forum, i nie ma co brać tego do siebie (mówię tu do AniD) - pytanie było tylko do neo i może niech takim zostanie ;-)

Co do opieki, no, cóż, ja chyba jestem brutalna i podpisuję się pod tym, co napisała Martuś... neo wielokrotnie i tu i na kropkowcu podkreślała, że planowała za każdym razem nie tylko dzidzię ale i (sic!) płeć, więc kwestia przypadku o którym pisze Capri, wg mnie nie ma tu miejsca.

To jest trudny orzech do zgryzienia - zapewnienie opieki chorym dzieciom gdy rodziców zabraknie - pod tym względem naprawdę współczuję neo...

ale rodzenie sobie ich opiekunów to wg mnie niewolnictwo stosowane... i nie waham się użyć tego słowa, nie dlatego, żeby kogoś obrazić, ale dlatego, że takie jest moje zdanie teraz. Nie wiem, może nie mam racji, może po przeczytaniu tego wątku zmienię zdanie, ale uważam że jest to wychowywanie sobie niewolników i psychologiczne sobie ich uzależnianie (no bo gdybym ja miała chorego brata i siostrę, nie ośmieliłabym się żyć nie gwarantując im opieki... ale jak bym się czuła gdybym się dowiedziała że urodziłam się tylko po to by się nimi opiekować... czy miłość rodziców wystarczyłaby by to znieść... nie wiem, po prostu nie wiem... takie pytanie chodzi mi po głowie...)

ja niejednokrotnie tu współczułam maciusiowi... tyle razy neo wspominała o tym, że chciałby wyjść (jeszcze zanim poszedł do przedszkola) a nie może... patrzę jak biega mój Kuba i gdy myślę o Maciusiu, i tym kolejnym dzieciątku... smutno, po prostu smutno...

9latek nie wymaga opieki? Mam 8 latkę - bardzo zaradną i samodzielną, mądrą dziewczynkę... i wymaga bardzo dużo opieki, nie sprzątania ani pogłaskania po głowie... ja się staram dwoić żeby ukochać moją dwójkę na tyle na ile tego potrzebują, podziwiam ogromnie mamy trojaczków, czworaczków, ale mam w parku mamę trójeczki i widzę jak pełne ręce roboty ma przy nich, ukochać, przytulić, wytłumaczyć, uśmiechnąć się, pocałować a potem iść na obiad (który też nie wiem kiedy zrobić) - jak to zrobić przy dwójce chorych dzieci? Dla mnie odpowiedź jest prosta - nie zrobić. Miłość rodzicielska nie fruwa sobie w powietrzu, ale potrzebuje dużo czasu by ją przekazać.

A co jeśli zechcą wyjechać za granicę? jest jeszcze kolejne rodzeństwo. Co jeśli ich współmałżonek/ka nie zgodzi się na taką odpowiedzialność? No to jest jeszcze trzecie rodzeństwo. A co jeśli... do ilu razy sztuka?

No, cóż. Na koniec myślę sobie - stało się. Po ptokach. Dzieci są i nie ma co gdybać. Każde dzieciątko zasługuje na miłość, troskę, czas. Trzeba im pomóc, skoro tak im przyszło pojawić się na świecie.

renka - 2009-05-12, 13:08

Capricorn napisał/a:
po wydzieleniu wątku moje argumenty straciły rację bytu ;-)


Ale za to mozna teraz bezpiecznie watek rozkrecic nie odwolujac sie juz bezposrednio do sytuacji neo ;-)

Ja bym sie zdecydowala na dzieci w trudnej sytuacji zyciowej (zreszta sama mam nie najlepsza), ale w ilosci 1-2.
Jezeli rodzice nie sa w stanie poswiecic wystarczajacej uwagi swoim dzieciom z roznych powodow to uwazam, ze przed planowaniem znacznego powiekszenia rodziny naprawde wypadaloby dobrze sie zastanowc, czy to jednak dobry pomysl.
Dla mnie nie jest argumentem to, ze dzieci czasami pojawiaja sie "nagle" (bociany ich nie przynosza), nie przy 4 czy jeszcze kolejnym dziecku. Dlatego istnieje cos takiego jak antykoncepcja.
I niekoniecznie mam tu na mysli przypadek neo.
Bezposrednio moge obserwowac to u siebie w rodzinie odnosnie jednego z kuzynow. Jak na razie spodziewaja sie 4 dziecka - dziewczyna sama sobie z trojka malych dzieci chyba nie bardzo sobie radzi, najstarsze sa podrzucane do dziadkow, materialnie beznadzieja u nich. Ale super, ze kolejny dzidzius, czyz nie?
Czy jednak naprawde to takie dobre dla dzieci z takich rodzin?
Kto ma wychowywac dzieci - rodzice czy dziadkowie? A moze rodzenstwo ma na wzajem siebie wychowywac i starsze ma przejmowac obowiazki rodzicow?
Ktos w koncu musi zarabiac,zeby utrzymac tak liczna rodzine...

Ja moze jestem ograniczona, ale najzwyczajniej w swiecie nie jestem w stanie tego pojac.

I zeby nie bylo - chodzi mi tu o rodziny wielodzietne w naprawde trudnej sytuacji zyciowej (jak w temacie zreszta). Rodzice plodzac kolejne dzieci nie przyczyniaja sie do poprawy bytu zarowno swojego jak i dzieci. I juz nie tylko o sfere materialna chodzi, ale przede wszystkim o sfere emocjonalna.

Ja jestem samodzielnym rodzicem poki co, mam TYLKO/AZ 2 dzieci, ale naprawde czasami trudno mi im obu poswiecic wystarczajaco uwagi. I widze to szczegolnie po Ronce, jak ona na to reaguje.

Karolina - 2009-05-12, 13:32

Capricorn napisał/a:
gdybyście miały gdziekolwiek po mnie pojechać bez trzymanki

nie uważam abym po kimkolwiek pojechała. Niczego nie stwierdziłam tylko zapytałam. Ale widzę Capri, że się uparłaś.
Martuś i Humbak zgadzam się z Wami, ale nie mam ochoty na kontynuowanie tej rozmowy.

kasienka - 2009-05-12, 13:36

Ja mam trudna sytuację życiowa, niepełnosprawne dziecko itd.Pewnie daleko mi do ciężarów jakie dzwigaja neo z mężem... Jednak nie zdecydowalabym się nawet teraz na kolejne dziecko. Może dziecko autystyczne wymaga tak dużo opieki,ale noworodek wymaga jej też sporo,chyba że chce sie go olać...ja i tak mam kompleksy,ze za mało uwagi poświęcam dzieciom. Nie wyobrażam sobie własnego funkcjonowania z kolejna mała istotną. Staram się zabezpieczać, nie chce hormonów,więc nie wspolzyjemy w czasie płodnym i używamy gumek all the time. Na pewno byłoby mi przykro,gdybyśmy wpadli i ktoś by mi powiedział zs to glupota. Kochalabym to dziecko. Ale świadomie nie byłabym w stanie go zaplanować.
Nie chce sie chyba wypowiadać na temat sytuacji neo. Choć zgadzam sie wewnętrznie z wieloma słowami które tu padły..nie wyobrażam sobie po prostu zaplanować ia dziś ka w takiej sytuacji,a neo zawsze podkreślała że jej dzieci są planowane. Ale to w sumie nie moja sprawa.
Każdy ma chyba prawo spytać. Akurat neo też często nie przyjmuje do siebie,że wieczne pisanie o polskich pediatrach i pielegniarach które okaleczaja dzie i może kogoś urazić. Np bajka jest lekarzem i nie było jej miło czytając coś takiego. Ja mam duży szacunek do wielu lekarzy, a o i też są Polakami...
Neo, pisałam o Tobie w osobie trzeciej, choć wiem ze
to czytasz. Ale po prostu Tobie nie mam nic do powiedzenia na ten temat chyba. Nie rozumiem,ale szanuję. :-D

poughkeepsie - 2009-05-12, 13:46

ja tu dość nowa jestem, i może nie mam prawa głosu, ale mieć dzieci po to żeby robiły za cudzych opiekunów??? Z rozmysłem??? Dla mnie to skrajnie niemoralne i tyle. Dzieci nie ma się "po coś", a już szczególnie nie w użytkowym celu. One mają prawo do własnego życia, mają prawo chcieć wyjechać do innego miasta, nie mówią o kraju czy kontynencie. Dla mnie to też stosowane niewolnictwo i nie rozumiem jak się wychowuje takie dzieci - od malutkiego się im tłucze, że są zobowiązane do opieki nad rodzeństwem i starzejącymi się rodzicami??? Tzn. że one jak podrosną nie będą miały prawa do własnych marzeń o przyszłości, a nawet jeżeli któreś się wyrwie to do końca życia będzie je dręczyć poczucie winy.
Nie rozumiem i nie mieści się to w moim systemie moralnym. Chorych dzieci i sytuacji życiowej oczywiście współczuję, ale takie rozwiązanie jest dla mnie nie do przyjęcia.

Lily - 2009-05-12, 14:02

neoaferatu napisał/a:
Na wieść o ciąży neo zrobiłam o tak: :shock: i myślę, że nie byłam w tej reakcji odosobniona.
No cóż, ja równiez. Szczególnie jest mi żal tego dziecka, bo trochę wiem, jak to jest być więźniem we własnym domu, "więźniem choroby", że tak to ujmę. I uważam, że moi rodzice nie powinni zdecydować się na mnie, mimo że nie mogli przewidzieć, że mama zachoruje i nie będzie się mogła mną zajmować. Ja przynajmniej tak pojmuję odpowiedzialność. Nie oceniam decyzji neo, ale szczerze współczuję jej dzieciom, które nie mogą żyć jak dzieci, beztrosko.
dynia - 2009-05-12, 14:34

Lily napisał/a:
nie oceniam decyzji neo, ale szczerze współczuję jej dzieciom, które nie mogą żyć jak dzieci, beztrosko.

Ja również nie chcę nikogo osądzać wszakże nie jest to moja sprawa ale podobne mam odczucia co Lily cholernie żal mi dzieciaków neo...tych zdrowych własnie :->

Kamm - 2009-05-12, 15:29

Pewnie nie powinnam wypowiadac się w tym temacie ale niestety zgadzam się calkowicie z Martuś i Humbak .

Nie powinnam , pewnie dlatego ze sama jeszcze nie mam dzieci , ale bardzo bym chciala , do decyzji o nich podchodze bardzo powaznie i wlasnie ze wględu na to wiem iz powodu moich problemow muszę poczekac sobie jeszcze dobre kilka lat do tego zeby zostac mamą ..

elenka - 2009-05-12, 16:17

Mi po prostu mowę odjęło po przeczytaniu tego wątku :-(
Wiele razy czytałam o problemach neo i zawsze szczerze współczułam, nie potrafię sobie wyobrazić siebie w roli mamy dwójki chorych dzieci i jeszcze tylu zdrowych.
Zdaję sobie sprawę, że opieka nad zdrowym dzieckiem pewnie ma się nijak do opieki nad dzieckiem autystycznym, ale czy tak naprawdę można to porównywać?
Czy zdrowe dziecko nie zasługuje na to aby żyć w rodzinie gdzie mama i tata mają dla niego czasu, uwagi i troski tyle ile ono potrzebuje?\
A co jeśli jak pisała euri nie sprosta ono waszym oczekiwaniom, będzie miało trudny charakter i będzie się domagało bycia "tylko dla niego"?
Strasznie mi smutno i współczuję Waszzym zdrowym dzieciom, ja byłam "nianią" często przymusową dla mojego młodszego brata przez 3 lata (od momentu jego urodzenia się do mojej wyprowadzki) i nie mam miłych wspomnień z tego okresu. Nie wiem może nie jestem tak potulna i empatyczna jak Twoje córki, ale często czułam się jak niewolnica :roll:
W ogóle zastanawiam się cały czas jak Wasze zdrowe dzieci będą wspominały kiedyś ten czas, już jako dorosłe i czy będą się czuły dobrze z myślą, że zostały powołane na świat aby ułatwić życie innym.

Przykro mi neo że to napisałam, ale musiałam po prostu.

isadora - 2009-05-12, 16:27

Neo napisała, że będzie czuła się spokojniejsza wiedząc, że któreś z rodzeństwa zajrzy do ośrodka, w którym chłopcy przebywają, by sprawdzić czy nie dzieje im się krzywda a Wy doprowadziłyście do tego, że Neo rodzi sobie kolejne dzieci, by zajmowały się chłopcami... Z każdym kolejnym postem coraz bardziej sie nakręcacie. A to, że żali sie tuatj o swoich problemach to takie dziwne? Kaźdy potrzebuje miejsca, w którym może się wygadać. Wylewa swoje żale i wstaje od komputera dużo silniejsza. Owszem inaczej wychowują się dzieci w takiej rodzinie a inaczej w rodzinie, która nie ma takich problemów, ale wierzcie mi (znam trochę dorosłych, którzy wywodzą się z podobnych rodzin) ludzie tacy są później dużo bardziej czuli na cudza krzywdę. Moja mama wywodzi się z rodziny, gdzie było dziewięcioro dzieci. Dzwoniłam przed chwilą do niej specjalnie po to, by zapytać czy babacia (jej mama) poświęcała jej wystarczająco czasu. Dowiedziałam się, że nawet przez chwilę nie odczuwała braku miłości. Jets cała masa rodziców, którzy pracują od rana do nocy i mają jedno dziecko i co to dziecko ma tak wiele uwagi rodziców?
elenka - 2009-05-12, 16:34

isadora ja wypowiedzi neo odbieram jednoznacznie i jak dla mnie jej postępowanie jest pozbawione odpowiedzialności i troski o zdrowe dzieci o ich przyszłość.
Malati - 2009-05-12, 16:36

poughkeepsie napisał/a:
Dzieci nie ma się "po coś",


Właśnie,ciekawe zagadnienie po co wogóle mamy dzieci? Dlaczego decydujemy sie na potomstwo? Jestem ciekawa jak to było u Was? W jakim stopniu decyzje o pojawieniu się w naszym życiu są egoistyczne? Sorki że trochę odbiegłam od tematu

isadora - 2009-05-12, 16:38

elenka napisał/a:
isadora ja wypowiedzi neo jej postępowanie jest pozbawione odpowiedzialności i troski o zdrowe dzieci o ich przyszłość.


:shock: skoro masz takie podejrzenia, to dlaczego nie zgłosisz tego do sądu rodzinnego?

elenka - 2009-05-12, 16:43

czarna96 ja też uważam, że dzieci nie ma się "po coś".
Ja i mój J. kochamy siebie i świat, który nas otacza i chcemy "przekazać" za pomocą naszej miłości życie dalej, nie wiem czy jestem w stanie to jaśniej napisać 8-) :roll:

Niesamowitą radość daje mi obcowanie z moim synem (niedługo już dwoma ;-) ) i obserwowanie jak życie się w nim rozwija i cieszę się, że mogę mu pokazać to wszystko za co ja kocham swoje życie.

Zawsze irytowały mnie teksty w stylu, że dzieci robi się po to, aby Ci przysłowiową szklankę wody miał kto podać na starość :-/

Ja chcę, że moi chłopcy żyli swoim życiem i byli i czuli się wolnymi ludźmi.

[ Dodano: 2009-05-12, 17:45 ]
isadora napisał/a:
elenka napisał/a:
isadora ja wypowiedzi neo jej postępowanie jest pozbawione odpowiedzialności i troski o zdrowe dzieci o ich przyszłość.


:shock: skoro masz takie podejrzenia, to dlaczego nie zgłosisz tego do sądu rodzinnego?


Bo nie uważam, że się nad nimi znęca. Szokuje mnie tylko jej motywacja i tyle.

poughkeepsie - 2009-05-12, 16:58

Isadoro jak już to nie do sądu tylko opieki społecznej lub prokuratury :P A poza tym zgadzam się z tym co napisała Elenka. I posiadanie rodzeństwa niczego nie gwarantuje, mimo że Neo w to wierzy. Moi rodzice oboje są środkowymi z rodzeństwa. Tylko oni opiekowali się swoimi rodzicami na starość, mieszkaliśmy razem z rodzicami mojej mamy i ojcem mojego taty. ponad 8 lat poświęciłam na bardzo intensywną opiekę nad nimi. pozostałe rodzeństwo z obu stron miało swoich rodziców w serdecznym poważaniu, a to nie był żadne patologiczne rodziny, normalne.
Nie wyobrażam sobie żeby komuś można było narzucić taki obowiązek.
Dla mnie posiadanie dziecka jest jakimś dopełnieniem mojego związku z mężem, kolejnym etapem, rozwinięciem naszej dwuosobowej rodziny. Dziecko będę mieć z miłość do męża, a nie żeby miał mi kto podać szklankę wody na starość.

Malati - 2009-05-12, 17:14

poughkeepsie napisał/a:
Dziecko będę mieć z miłość do męża


Ale co to oznacza? Nie zabardzo rozumiem,nie wiem jak to ugryść? Mieć dziecko z miłości do kogoś? A co to ma wspólnego z tym dzieckiem? ;-)

Capricorn - 2009-05-12, 17:18

czy w ogóle kiedykolwiek decydować się na dziecko? Zdrowy rozsądek podpowie, że NIE. NIE, NIE i NIE :D w żadnych okolicznościach. Bo dziecko to nowy zakres odpowiedzialności, to ograniczenie wolności, i olbrzymie, niezwracające się, wydatki.

i co to jest trudna sytuacja życiowa? rodzice za młodzi, za starzy? za bardzo zapracowani, a może bez pracy? kobieta uzależniona finansowo i emocjonalnie od mężczyzny? a może problemy natury psychicznej, typu niezagojone traumy z dzieciństwa?


Smutne jest to, że u neo świat kręci się wokół chorych chłopców, że potrzeby pozostałych członków rodziny stają się mniej ważne. To w dłuższej perspektywie na zdrowie nie wyjdzie.

Capricorn - 2009-05-12, 17:21

Karolina napisał/a:
Capricorn napisał/a:
gdybyście miały gdziekolwiek po mnie pojechać bez trzymanki

nie uważam abym po kimkolwiek pojechała. Niczego nie stwierdziłam tylko zapytałam. Ale widzę Capri, że się uparłaś.


Karolina, może jeśli jeszcze raz przeczytasz, co napisałam, to zauważysz, że w żaden sposób nie wskazuję na Ciebie. Nadinterpretacja.

devil_doll - 2009-05-12, 17:30

Cytat:
Smutne jest to, że u neo świat kręci się wokół chorych chłopców, że potrzeby pozostałych członków rodziny stają się mniej ważne. To w dłuższej perspektywie na zdrowie nie wyjdzie.

z ust mi to wyjelas :roll:

Cytrynka - 2009-05-12, 17:43

Rozumiem argumenty obu stron. Rozumiem ogromną potrzebę zostania po raz kolejny matką i podziwiam odwagę Neo. Wiem też, że gdybym będąc w ciąży usłyszała pytanie po co mi kolejne dziecko (zresztą usłyszałam i trudno mi zapomnieć, szczególnie jak ta osoba mizia się do mojego Adasia teraz), byłoby mi tym źle. Nie sądzę, że Neo widzi w swoich zdrowych dzieciach opiekunów dzieci chorych, bo wyraźnie pisze, że jej synowie będą mieszkać kiedyś w ośrodku który zostanie wybudowany. Naprawdę jest różnica między fizycznym opiekowaniem się niepełnosprawnym człowiekiem a doglądaniem czy inni robią to z sercem. Nie oceniam tu decyzji Neo, choć też byłam zaskoczona. Też nie chciałabym być oceniana w tej sytuacji. Moja sąsiadka w domku obok ma ciężko chore autystyczne dziecko, które ma jeszcze jakieś inne problemy od urodzenia. Dziewczynka jest w wieku chłopców Neo, ma młodsze rodzeństwo. To także była rada lekarzy, nie po to by te zdrowe dziecko zajmowało się chorym, ale po to by a) po prostu było, b) dało rodzicom nadzieję na zwyczajne rodzicielstwo, c) było impulsem do rozwoju chorego dziecka.

[ Dodano: 2009-05-12, 18:46 ]
Jeszcze jedno, choć to nie na temat. Wierzę, że nie wszyscy lekarze i pielęgniarki są źli. Są oczywiście i tacy. A że często są orędownikami szczepień, krowiego mleka, mięsa...no cóż, tak byli nauczeni, robią to, w co wierzą, tak jak my nie jemy mięsa, bo uważamy że to nieetyczne, niezdrowe itp.

ajanna - 2009-05-12, 17:58

pewnie niejedna osoba uważa, że ja zachowuję się nieodpowiedzialnie wobec moich dzieci, nie podając im produktów pochodzenia zwierzęcego, antybiotyków, nie szczepiąc, nie chrzcząc, nie wysyłając na religię itp.

wg mnie nieodpowiedzialna jest decyzja Neo (i nie jej osobę, ale jej decyzję tu oceniam). dla mnie decydowanie się na pięcioro czy sześcioro dzieci, nawet jeśli wszystkie byłyby zdrowe, wymaga odpowiednich warunków - przede wszystkim finansowych, a co dopiero w takim trudnym przypadku. ja również inaczej niż Neo definiuję opiekę nad dziećmi. i również żal mi jej dzieci - zarówno tych chorych, jak i tych zdrowych. (choć pewnie nie jedna osoba powie, że moje dzieci mają zbyt mało obowiązków i wyrastają na egoistów).
rozumiem również "potrzebę zostania matką" ale nie za wszelką cenę

Malati - 2009-05-12, 18:57

Wiecie co dziewczyny ,jesteście bardzo szybkie w osądach,tak pewne swoich racji i tak idealnie znacie sytuacje neo :roll:
Po prostu wspaniałe postawy reprezentujecie ech sama nie wiem co napisać. Bo sami idealni rodzice chyba się tutaj zebrali, którym obce sa jakiekolwiek egosityczne pobutki dotyczące posiadania rodziny.A prawda jest taka że w większości wypadku decyzja o posiadaniu dizeci nie jest taka bezinteresowna.
Żal mi neo że stała się obiektem tego typu osądów.To jest jej zycie,jej decyzje,nikomu nic do tego.

malina - 2009-05-12, 19:02

isadora napisał/a:
a Wy doprowadziłyście do tego, że Neo rodzi sobie kolejne dzieci, by zajmowały się chłopcami...

:shock: raczej nie my :roll: :->
euridice napisał/a:
Podpisuję się pod słowami Humbak i Martuś.

Ja też.A odpowiedzialne rodzicielstwo wiąże sie dla mnie z tym o czym pisała ajanna

[ Dodano: 2009-05-12, 20:04 ]
czarna96 napisał/a:
.A prawda jest taka że w większości wypadku decyzja o posiadaniu dizeci nie jest taka bezinteresowna.

Tzn. co masz na mysli??

Malati - 2009-05-12, 19:15

malina napisał/a:
czarna96 napisał/a:
.A prawda jest taka że w większości wypadku decyzja o posiadaniu dizeci nie jest taka bezinteresowna.

Tzn. co masz na mysli



Pytałam się Was o motywacje kiedy podejmowałyście decyzje o posiadaniu dzieci.? Jestem ciekawa jakie były?.Ale tak sie wszycy skupili na ocenianiu motywacji neo że oprócz dwóch osób nikt nie podzielił się swoimi przemysleniami w tym temacie.Może jakby każdy z nas tak uczciwie zapytał siebie dlaczego ma dzieci to może okazałoby się że z bezinteresownością ma to nie wiele wspólnego ;-)

Sam fakt posiadania dzieci w celach wymany uczuć wiąże się z tym że sami potrzebujemy miłości,że oprócz tego że ją dajemy chcemy ja również otrzymywac także od naszych dzieci.Nie ma w tym nic złego ,jest to naturalne bo każdy z nas pragnie mieć relacje z ludzmi oparte na miłości.Ale jednak pojawia się tutaj kwestia naszego właśnego ja naszych własnych emocjonalnych potrzeb.
Niektórzy uważają że dziecko jest owocem miłości dwojga ludzi i to ich motywuje do ich posiadania.Dla mnie jest to nie zrozumiałe? Może ktoś mi to wyjaśni.?
Wiele osób chce mieć dzieci bo po prostu wiekszośc osób w społeczęństwie je ma,bo taki jest model rodziny.bo chemy być społecznie akceptowani.Bo często jest tak że ludzie którzy świadomie decydują ze tych dzieci nie będa mieli nie znajduja zrozumienia,zwłaszcza nie rozumie się kobiet? Mozna by podac wiele powodów.Jakie są wasze?
Ja w motywacjach neo widzę równiez miłość i troskę.Myślę ze z pewnością kocha bardzo wszystkie swoje dzieci.

[ Dodano: 2009-05-12, 20:19 ]
Ewa napisał/a:
czarna96 napisał/a:
To jest jej zycie,jej decyzje,nikomu nic do tego.
Nie do końca, bo za dużo ma pretensji do innych. O okaleczenie jej synów, o brak pomocy....


A ma te pretensje do Ciebie Ewo,czy do kogokolwiek z osób piszących na forum?
Ludzie róznie reaguja na cięzkie sytuacje jakie ich w życiu spotykaja.Jedną z form poradzenia sobie z problemami jest znalezienie kozła ofiarnego.Na ile pretensje neo są podstawne tego nie wiem.Nie znam jej dobrze nie znam jej sytuacji życiowej,nie wiem o wszytkim co się wydarzyło w jej zyciu i doprowadziło do tego że jest w takiej a nie innej sytuacji.Nie mam zamiaru jej oceniać,bo daleka jestem od ideału i nie mam do tego prawa.

biechna - 2009-05-12, 19:32

czarna96 napisał/a:
po co wogóle mamy dzieci?

Hm. No my to chyba po nic. Nie oczekuję, że Staś się mną zajmie na starość, może tak, może nie, czuję się takim "łukiem", który go wystrzelił w świat, a on już potem może frunąć swoją drogą, tak to chyba było u K. Gibrana w Proroku, bardzo lubię ten jego tekst o dzieciach i polecam.
Decyzji za egoistyczną nie uważam, bo nie oczekują od Stasia czegokolwiek. Za wszelkie "trudy" bycia mamą nagrodą jest dla mnie patrzenie na niego, nie musi niczego robić, być jakiś. Z rozkoszą patrzę jak rośnie, poznaje świat. Wiem, że może mi kiedyś powiedzieć, że mnie nienawidzi albo zabronić mi wstępu do swojego pokoju, albo związać się z kimś głupim. Zaboli, ale tak to już jest. Wyfrunie kiedyś z gniazda, zostanę w nim ja i M. i w zasadzie nie przyszło mi do głowy, że na starość Staś poda nam herbatę.

dynia - 2009-05-12, 19:35

biechna napisał/a:
czarna96 napisał/a:
po co wogóle mamy dzieci?

Hm. No my to chyba po nic. Nie oczekuję, że Staś się mną zajmie na starość, może tak, może nie, czuję się takim "łukiem", który go wystrzelił w świat, a on już potem może frunąć swoją drogą, tak to chyba było u K. Gibrana w Proroku, bardzo lubię ten jego tekst o dzieciach i polecam.
Decyzji za egoistyczną nie uważam, bo nie oczekują od Stasia czegokolwiek. Za wszelkie "trudy" bycia mamą nagrodą jest dla mnie patrzenie na niego, nie musi niczego robić, być jakiś. Z rozkoszą patrzę jak rośnie, poznaje świat. Wiem, że może mi kiedyś powiedzieć, że mnie nienawidzi albo zabronić mi wstępu do swojego pokoju, albo związać się z kimś głupim. Zaboli, ale tak to już jest. Wyfrunie kiedyś z gniazda, zostanę w nim ja i M. i w zasadzie nie przyszło mi do głowy, że na starość Staś poda nam herbatę.

Ament! ;-)

Amanii - 2009-05-12, 19:56

dynia napisał/a:
biechna napisał/a:
czarna96 napisał/a:
po co wogóle mamy dzieci?

Hm. No my to chyba po nic. Nie oczekuję, że Staś się mną zajmie na starość, może tak, może nie, czuję się takim "łukiem", który go wystrzelił w świat, a on już potem może frunąć swoją drogą, tak to chyba było u K. Gibrana w Proroku, bardzo lubię ten jego tekst o dzieciach i polecam.
Decyzji za egoistyczną nie uważam, bo nie oczekują od Stasia czegokolwiek. Za wszelkie "trudy" bycia mamą nagrodą jest dla mnie patrzenie na niego, nie musi niczego robić, być jakiś. Z rozkoszą patrzę jak rośnie, poznaje świat. Wiem, że może mi kiedyś powiedzieć, że mnie nienawidzi albo zabronić mi wstępu do swojego pokoju, albo związać się z kimś głupim. Zaboli, ale tak to już jest. Wyfrunie kiedyś z gniazda, zostanę w nim ja i M. i w zasadzie nie przyszło mi do głowy, że na starość Staś poda nam herbatę.

Ament! ;-)


Pięknie powiedziane. Mało tego, jestem przekonana, że w tym przypadku on chętnie "poda" tę herbatę sam, z własnej woli i bez jakiegoś takiego dziwnego przymusu. Będzie po prostu sam czuł, że chce się zaopiekować rodzicami, którzy zapewnili mu tak troskliwą opiekę i dobry start w życie.
Natomiast jest spora szansa, że dzieci od których rodzice oczekują nie wiadomo czego w końcu nie wytrzymają presji, będą się chciały uwolnić od jarzma, ktore ciążyło na nich całe życie, albo będą obarczone jakimś poczuciem winy, że wciąż nie spłaciły swojego długu wobec rodziców.
Nie mówię tu o sytuacji Neo, raczej ogólnie. W sprawie Neo wszystko co chciałabym dodać zostało już powiedziane - lepiej i trafniej.
Ja w każdym razie wolałabym, żeby moje dziecko oddało mnie do fachowego ośrodka dla osób starszych, niż żeby opiekowało się mną tylko dlatego, że wbudowałam mu w psychikę jakiś imperatyw. Czułabym się okropnie, wiedząc że zrezygnowało dla mnie z jakiegokolwiek marzenia. No ale ja nie mam dzieci, mogę sobie gadać.

Capricorn - 2009-05-12, 19:59

biechna napisał/a:
czarna96 napisał/a:
po co wogóle mamy dzieci?

Hm. No my to chyba po nic. Nie oczekuję, że Staś się mną zajmie na starość, może tak, może nie, czuję się takim "łukiem", który go wystrzelił w świat, a on już potem może frunąć swoją drogą, tak to chyba było u K. Gibrana w Proroku, bardzo lubię ten jego tekst o dzieciach i polecam.
Decyzji za egoistyczną nie uważam, bo nie oczekują od Stasia czegokolwiek. Za wszelkie "trudy" bycia mamą nagrodą jest dla mnie patrzenie na niego, nie musi niczego robić, być jakiś. Z rozkoszą patrzę jak rośnie, poznaje świat. Wiem, że może mi kiedyś powiedzieć, że mnie nienawidzi albo zabronić mi wstępu do swojego pokoju, albo związać się z kimś głupim. Zaboli, ale tak to już jest. Wyfrunie kiedyś z gniazda, zostanę w nim ja i M. i w zasadzie nie przyszło mi do głowy, że na starość Staś poda nam herbatę.


mam bardzo podobnie w stosunku do owoców żywota mojego.

poughkeepsie - 2009-05-12, 20:01

Czarna, ale ja już nie rozumiem czego Ty nie rozumiesz :) Nie rozumiesz, że kocham mojego męża i dlatego chcę mieć z nim dziecko?Gdybym była sama albo z jakimś dennym facetem jak to drzewiej bywało w moim życiu to bym nie chciała. Tak jak napisałam dziecko to dla mnie dopełnienie związku.
Prawda jest taka, że rządzi nami biologia i nakaz przedłużania gatunku. Jesteśmy inteligentnym gatunkiem, więc musi nas jakoś oszukiwać i wymyślać nam powody :)
A może Ty nam napiszesz jaka była Twoja motywacja.
Ja nie oceniam Neo, daleko jestem od tego, nikt mi takiego prawa nie dał. Ale takiej motywacji i decyzji nie rozumiem i to mi chyba wolno. W końcu takie rodziny są członkami naszego społeczeństwa, więc nas to też dotyczy. I nigdy bym się nie zdecydowała na kolejne dzieci z racjonalnych, finansowych powodów, które były już tu powołane.

malina - 2009-05-12, 20:13

biechna napisał/a:
Hm. No my to chyba po nic. Nie oczekuję, że Staś się mną zajmie na starość, może tak, może nie, czuję się takim "łukiem", który go wystrzelił w świat, a on już potem może frunąć swoją drogą,

Pięknie :-) Podpisuje sie pod tym.

renka - 2009-05-12, 20:25

biechna napisał/a:
Nie oczekuję, że Staś się mną zajmie na starość, (...) w zasadzie nie przyszło mi do głowy, że na starość Staś poda nam herbatę.


Nie zartuj, ja poczelam i urodzilam Fionke i Ronke wylacznie z obaw o starosc - mam nadzieje, ze nie wepchna mnie do DPSu i beda mi dokladac do zapewne mizernej emerytury.
Dlatego juz od najmlodszych ich lat zamierzam wszelkie poklady finansowe, jakie posiadam i kiedykolwiek posiadac bede, wlozyc w ich edukacje, co by mnie sie na starosc zwrocilo.

Capricorn - 2009-05-12, 20:28

renka napisał/a:

Nie zartuj, ja poczelam i urodzilam Fionke i Ronke wylacznie z obaw o starosc - mam nadzieje, ze nie wepchna mnie do DPSu i beda mi dokladac do zapewne mizernej emerytury.


;-)

ręka do góry, kto swoim rodzicom dokłada ;-)

Cytat:
Dlatego juz od najmlodszych ich lat zamierzam wszelkie poklady finansowe, jakie posiadam i kiedykolwiek posiadac bede, wlozyc w ich edukacje, co by mnie sie na starosc zwrocilo.


na tym polega trick, tego typu inwestycje nie zwracają się w ten sposób.

Karolina - 2009-05-12, 20:30

Czarna - większość ludzkości nie ma żadnej motywacji do płodzenia dzieci - one po prostu się same robią ;-) czytaj - wpadka :mrgreen:
renka - 2009-05-12, 20:34

Capricorn napisał/a:


Cytat:
Dlatego juz od najmlodszych ich lat zamierzam wszelkie poklady finansowe, jakie posiadam i kiedykolwiek posiadac bede, wlozyc w ich edukacje, co by mnie sie na starosc zwrocilo.


na tym polega trick, tego typu inwestycje nie zwracają się w ten sposób.


A czy bede bardzo naiwna myslac, ze jednak w przypadku moich dzieci bedzie inaczej? ;-)

Lily - 2009-05-12, 20:34

Widzę, że tu jakiś balon z wodą wisiał nad nami i teraz pękł... ja się wstrzymam z wypowiedzią, bo nie mnie sądzić, co jest dobre, skoro sama nie mam dzieci, zresztą nie mam ich świadomie, bo nie czuję się psychicznie zdolna do zapewnienia im tego, co wg mnie jest potrzebne. Na pewno nie porwałabym się na rodzenie tylko dlatego, że dzieci są fajne, słodkie czy jakieś tam jeszcze, jak nie przymierzając małe kotki. Niestety czasem nawet miłość i dobre chęci nie wystarczają, bo można mieć niedostatek pewnych cech i środków. Ale to o mnie.
renka - 2009-05-12, 20:35

Karolina napisał/a:
Czarna - większość ludzkości nie ma żadnej motywacji do płodzenia dzieci - one po prostu się same robią ;-) czytaj - wpadka :mrgreen:


U mnie byla wpadka (ale mimo wszystko swiadoma), ktora okazala sie ogolnie wpadka zyciowa.

elenka - 2009-05-12, 20:38

Lily napisał/a:
Widzę, że tu jakiś balon z wodą wisiał nad nami i teraz pękł...


Widać taka była potrzeba... aby oczyścić trochę atmosferę :mrgreen:
Łyk wody jeszcze nikomu nie zaszkodził.

Lily - 2009-05-12, 20:41

euridice napisał/a:
Nom, zupa się wylała ;)
lub mleko, ale to niewegańskie ;)
Malati - 2009-05-12, 21:05

biechna napisał/a:
Nie oczekuję, że Staś się mną zajmie na starość


A nie chiałabys żeby Cię odwiedzał kiedy będziesz stara,żeby okazał zainteresowanie,pocieszył dobrym słowem,przytulił. Nie chciałabyś na starośc mieć kontaktu z nim,być częścią jego życia,bawić jego wnuki.? Uważasz ze jak dorośnie i wyleci z gniazda twoja miłość do niego sie zmniejszy,twoja potrzeby bycia z nim zniknie? Myśle że nie. ;-)

poughkeepsie napisał/a:
Nie rozumiesz, że kocham mojego męża i dlatego chcę mieć z nim dziecko?Gdybym była sama albo z jakimś dennym facetem jak to drzewiej bywało w moim życiu to bym nie chciała. Tak jak napisałam dziecko to dla mnie dopełnienie związku.


Ale ja nie pytałam dlaczego masz dziecko z tym a nie z innym mężczyzną ;-) Uważasz ze dziecko ma byc dopełnieniem waszego związku? Co ma dopełniac,czegoś w nim brak? Nie za bardzo rozumiem pojęcie że dziecko ma być dopełnieniem ? Chciałam zebys mi to wyjaśniła,bo naprawdę nie jarzę tego.Wybacz że tak truję ale moja inteligencja tego nie ogarnia ;-)

poughkeepsie napisał/a:
A może Ty nam napiszesz jaka była Twoja motywacja


Szczerze ,nie jest mi łatwo odpowiedzieć na to pytanie.Moja decyzja o urodzeniu dziecka nie wynikała z bezinteresownej miłości do osoby której jeszcze nie było.Miłość do dziecka zaczeła pojawiać sie kiedy zaszłam w ciąże i też nie od pierwszych tygodni a wybuchła po porodzie. Pamiętam że kiedy zaczeliśmy rozmawiać o dziecku byłam po wiadomości że moja kolejna kuzynka jest w ciąży.Pomyślałam sobie a kiedy ja,ja też chcę mieć dziecko. Nie wiedziałam wtedy co to znaczy być rodzicem,nie miałam rzadnych oczekwiań.To była ciekawość,chęć nowych doświadczeń,chęć nadania jakiegoś znaczenia temu kim jestem. Dla mnie dzieci nadają sens mojemu życiu,dają mi możłiwośc realizacji,zmieniania siebie,doskonalenia się,wymiany miłości.
Ostatnio zastanawiałam się dlaczego chce mieć drugie dziecko. Wiem juz jak to jest wiem jakie sa dobre i złe strony macierzyństwa,mam juz kogo kochać.więc dlaczego?
Bo po pierwsze chce mieć córkę,aby móc doświadczyć czegoś innego,bo to przecież świat różniący się od świata mężczyzn.Bo córki często mają bardziej zażyłe stosunki z matkami,ta miłość ma szanse przerodzić się we wspaniałą przyjażn -pisze to z własnego doświadczenia z własnych relacji z mamą. Ponadto chcę mieć drugie dziecko aby mój syn miał rodzeństwo. Po to żeby miał kolejną osobe którą bedzie kochał i o którą będzie się troszczył i która odwdzięczy mu się tym samym. Więc chciałabym zrobic to też dla niego .Egoistyczne prawda? Są jeszcze inne powody,zbyt prywatne żeby o nich pisać. Mimo tylu roszczeniowych powodów kocham swojego syna nad życie.Na starośc nie oczekuje od niego pomocy bo mam zamiar uddac sie w święte miejsce i oddać się wyrzeczeniom i modlitwą :-P
To o czym pisała neo to tylko jakiś jeden punt wśród powodów dla którego decyduje sie na dzieci.Miłóść do nich i troska o nie sa z pewnością tym najważniejszym. I nie widze niczego złego w oczekiwaniu że rodzeństwo bedzie sobie pomagać. A w sytuacji kiedy tego rodzenstwa jest więcej ewentualna pomoc rozkłada się na więcej osób i nie jest taka uciążliwa.

[ Dodano: 2009-05-12, 22:06 ]
Capricorn napisał/a:
ręka do góry, kto swoim rodzicom dokłada


ja

puszczyk - 2009-05-12, 21:18

Ja tylko delikatnie nadmieniam, że neo niedługo ma termin porodu. Nie serwujmy jej dodatkowych stresów... :roll:
martka - 2009-05-12, 21:20

biechna napisał/a:
czarna96 napisał/a:
po co wogóle mamy dzieci?

Hm. No my to chyba po nic. Nie oczekuję, że Staś się mną zajmie na starość, może tak, może nie, czuję się takim "łukiem", który go wystrzelił w świat, a on już potem może frunąć swoją drogą, tak to chyba było u K. Gibrana w Proroku, bardzo lubię ten jego tekst o dzieciach i polecam.
Decyzji za egoistyczną nie uważam, bo nie oczekują od Stasia czegokolwiek. Za wszelkie "trudy" bycia mamą nagrodą jest dla mnie patrzenie na niego, nie musi niczego robić, być jakiś. Z rozkoszą patrzę jak rośnie, poznaje świat. Wiem, że może mi kiedyś powiedzieć, że mnie nienawidzi albo zabronić mi wstępu do swojego pokoju, albo związać się z kimś głupim. Zaboli, ale tak to już jest. Wyfrunie kiedyś z gniazda, zostanę w nim ja i M. i w zasadzie nie przyszło mi do głowy, że na starość Staś poda nam herbatę.

pięknie napisałaś biechna.

Humbak - 2009-05-12, 21:34

czarna96 napisał/a:
A nie chiałabys żeby Cię odwiedzał kiedy będziesz stara,żeby okazał zainteresowanie,pocieszył dobrym słowem,przytulił
Nie. Ale chciałabym móc je odwiedzić, przytulić i powiedzieć że są moimi słoneczkami i że są dla mnie najukochańsi na świecie. Będzie mi ich bardzo brakowało, gdy nie będę mogła tego zrobić :-)

Proponuję zmianę tematu na 'my dla dzieci czy dzieci dla nas' ;) :-P

Cytrynka napisał/a:
nie po to by te zdrowe dziecko zajmowało się chorym, ale po to by a) po prostu było, b) dało rodzicom nadzieję na zwyczajne rodzicielstwo, c) było impulsem do rozwoju chorego dziecka.
Cytrynko, to bardzo ciekawe co napisałaś, do przemyślenia :-)

Kiedyś rozmawiałam z mężem o liczbie dzieci w rodzinach mówiąc coś w stylu 'nie rozumiem jak można mieć piątkę dzieci...' na co mąż stoicko odpowiedział 'a po co ty chciałaś mieć dwójkę?' i wtedy zrozumiałam. Już się nie dziwię. Każde moje szczęście przyszło na świat wtedy gdy nagle poczułam, że to teraz. Rozmowa z mężem - analiza tego, co możemy, jak można wszystko sobie ułożyć, co można zmienić, coś w stylu biznes plan: teraz przybędzie do nas dzidzia, co musimy zrobić żeby się do tego faktu dostosować :lol: - i już :-D

czarna96 napisał/a:
I nie widze niczego złego w oczekiwaniu że rodzeństwo bedzie sobie pomagać. A w sytuacji kiedy tego rodzenstwa jest więcej ewentualna pomoc rozkłada się na więcej osób i nie jest taka uciążliwa.
to prawda. Ale z pustego pełne nie nalejesz. Jest różnica pomiędzy 'skromnie' a 'nie ma'. Po przekroczeniu pewnego progu finansowej wydolności męża po prostu 'nie ma'
Capricorn - 2009-05-12, 21:38

czarna96 napisał/a:
biechna napisał/a:
Nie oczekuję, że Staś się mną zajmie na starość


A nie chiałabys żeby Cię odwiedzał kiedy będziesz stara,żeby okazał zainteresowanie,pocieszył dobrym słowem,przytulił. Nie chciałabyś na starośc mieć kontaktu z nim,być częścią jego życia,bawić jego wnuki.? Uważasz ze jak dorośnie i wyleci z gniazda twoja miłość do niego sie zmniejszy,twoja potrzeby bycia z nim zniknie? Myśle że nie. ;-)



ja - jeśli będę mieć szczęście doczekania takich chwil - będę się strasznie skupiać na tym, żeby się w życie moich dzieci nie wpieprzać. Nie komentować, nie narzucać. Żyć swoim życiem starszej pani, może z jakim przystojnym starszym panem u boku ;-) Nie pozostawiać dzieciom wątpliwości co do tego, że mogą liczyć na moje wsparcie - ale nie wpieprzać się.

poughkeepsie - 2009-05-12, 21:52

ja mam niewpierzających się rodziców - a mieszkamy w jednym domu i niewpieprzających teściów, to czyste błogosławieństwo jest, dobrze kombinujesz Capri :D
Czarna, ale ja nie umiem jaśniej, takie emocjonalne rzeczy są mało wytłumaczalne :) Ja nie mówię, że mojemu związkowi czegoś brakuje, gdyby się okazało, że nie możemy mieć dzieci to nie dążyłabym do posiadania ich za wszelką cenę, bo mnie akurat instynkt aż tak nie męczy ;-)
Dla mnie dziecko jest jakimś kolejnym etapem związku, mam nadzieję, że się okaże że nasz związek na tym zyska, będzie pełniejszy, może w pewnym sensie lepszy. Stworzenie nowego życia, opieka nad nim, wychowanie fajnego człowieka to jest jakieś nowe wyzwanie, jest jakimś dopełnieniem. No nie wiem jak to wytłumaczyć :)
Ale tak na serio to ja mam bardzo cyniczne podejście, uważam że to biologia nas prze i tyle. A reszta to kwestia takich czy innych jej podstępów :)
Ja zdecydowałam się na dziecko dość dziwacznie. Jestem w połowie ciąży i ciągle mój instynkt się na razie tli, nic więcej. Liczę, że hormony zrobią swoje jak się urodzi ;-) Ale zawsze jak myślałam o tym to wiedziałam, że gdybym nie miała dzieci to bym żałowała. Ale dopiero teraz, po skończeniu 30 lat byłam w stanie się na to świadomie zdecydować nie mając poczucia, że to nie ten moment, że coś stracę. Zobaczymy co będzie dalej -)

Capricorn - 2009-05-12, 21:54

poughkeepsie napisał/a:
dobrze kombinujesz Capri :D


;-)

żeby "dobrze kombinować", musiałam dostać nieźle po dooopie od życia. Ale - żyję nadal ;-)

Capricorn - 2009-05-12, 21:58

Humbak napisał/a:

Kiedyś rozmawiałam z mężem o liczbie dzieci w rodzinach mówiąc coś w stylu 'nie rozumiem jak można mieć piątkę dzieci...' (...)


no właśnie, mnie się wydaje, że wiele osób patrzy na mnie jak na króliczycę jakąś, bo, hesusmarija, AŻ trójka dzieci, no jak można do tego dopuścić, takie skandaliczne zaniedbanie i jawna rozpusta. ech. tzn. teraz już w mniejszym stopniu tak to odbieram, ale były takie momenty, że wydawało mi się, że każdy przechodzień na ulicy, czy każda osoba poznana na wakacjach, no wszyscy komentowali tę przepotężną liczbę potomstwa.

dynia - 2009-05-12, 22:02

Capricorn napisał/a:
Ale - żyję nadal ;-)

Oj tam złego diabli nie biorą podobno ;-)

Malati - 2009-05-12, 22:05

Humbak napisał/a:
Nie. Ale chciałabym móc je odwiedzić, przytulić i powiedzieć że są moimi słoneczkami i że są dla mnie najukochańsi na świecie. Będzie mi ich bardzo brakowało, gdy nie będę mogła tego zrobić


Humbak ale ja pisze o tym samym.Nie chodzi o to kto kogo ma odwiedzać i przytulać. Chodzi o to aby miec kogo kochać,kogo przytulać miec głębokie relacje z innymi.Po prostu żeby nie być ludzmi samotnymi.Więc są to jakies oczekiwania względem naszych dzieci-wspaniałe oczekiwania ale jednak nie jesteśmy ich wyzbyci.

Capricorn napisał/a:
ja - jeśli będę mieć szczęście doczekania takich chwil - będę się strasznie skupiać na tym, żeby się w życie moich dzieci nie wpieprzać. Nie komentować, nie narzucać. Żyć swoim życiem starszej pani, może z jakim przystojnym starszym panem u boku Nie pozostawiać dzieciom wątpliwości co do tego, że mogą liczyć na moje wsparcie - ale nie wpieprzać się


Ja nie miałam nawet przez chwile na myśli pakowania się w dorosłe życie naszych dzieci z buciorami.Nawet młodsze dzieciaki mają prawo do własnych decyzji,myśli i uczuć,a co dopiero kiedy juz będa dorosłe.

poughkeepsie - 2009-05-12, 22:08

Capri, a w takiej Francji duża liczba dzieci świadczy o wysokim statusie materialnym :D W Stanach też :)
Capricorn - 2009-05-12, 22:08

dynia napisał/a:
Capricorn napisał/a:
Ale - żyję nadal ;-)

Oj tam złego diabli nie biorą podobno ;-)


jeszcze co najmniej 17 lat wara diabłom ode mnie ;-)

topcia - 2009-05-12, 22:14

neoaferatu napisał/a:
Zamknięte najczesciej w nieludzkich warunkach, traktowane gorzej niż zaniedbane zwierzęta, bite, wyzywane i wyśmiewane, głodzone, nieleczone lub szprycowane farmaceutykami tak że wyją z bólu całymi dniami, bez zajęć, rehabilitacji, często nie widzą światła dziennego całymi miesiącami. Oczywiście zdarza się czasem, ze żyją w godnych warunkach, ale częściej jest źle lub bardzo źle.

neoaferatu, mam doświadczenie pracy w dwóch DPS. Warunki mieszkaniowe pensjonariuszy poprawiają się z roku na rok (wymogi UE). Sfera socjalna zależy oczywiście od ich dochodów. Natomiast wszystko obija się o komfort psychiczny, który jest zależny niestety ale od poziomu współodczuwania personelu i wymogów dyrekcji. PRacowałam w DOmu dla osób starych, który akurat przekształcano dla osób chorych psychicznie (wiadomo, większa kasa ) iakurat z syfu, który tam panował robiono na prawdę porządne warunki. Podejście personelu było różne. Wszystko zalezało od intelektu pracujących. Placówka była położona na zupełnym odludziu, więc osoby pracujące były pozbierane z okolicy..

Drugi DPS w którym miałam czystą przyjemność pracować mieci się w Białymstoku i jest dla dzieci upośledzonych umysłowo. Takiego Domu w życiu nie widziałam. KIlkanaście pracowni terapii zajęciowej, basen, rehabilitacja z prawdziwego zdarzenia, wszystko nowiutkie, w pokojach 2, góra 3 osoby. Salony na oddziałach tak odpicowane, że oczy wyłaża. Akwaria 200 litrowe, dywany, wszystko kolorystycznie dopasowane. O to wszystko dbała Dyrektorka, na którą dzieci mówiły "Mama". Zawsze drzwi do siebie miała otwarte, i ciągle Dzieci ją odwiedzały, tak jak i całą administrację, do których mówią po imieniu. Nie wiem jak sytuacja wyglądała po godzinach, ale tam mieszkaniec to świętość.

Lily - 2009-05-12, 22:15

poughkeepsie napisał/a:
a w takiej Francji duża liczba dzieci świadczy o wysokim statusie materialnym
w Polsce nie, a to pewnie ze względu na to, że Polki rzadko stosują antykoncepcję; zresztą nie wiem jak u Was, ale np. mój ojciec ma 3 siostry, mama miała 3 braci (jeden zmarł jako noworodek), a to i tak nie były zbyt duże rodziny, całkiem niedawno w wielu domach było po kilkanaścioro dzieci
Capricorn - 2009-05-12, 22:20

Lily napisał/a:
poughkeepsie napisał/a:
a w takiej Francji duża liczba dzieci świadczy o wysokim statusie materialnym
w Polsce nie, a to pewnie ze względu na to, że Polki rzadko stosują antykoncepcję; zresztą nie wiem jak u Was, ale np. mój ojciec ma 3 siostry, mama miała 3 braci (jeden zmarł jako noworodek), a to i tak nie były zbyt duże rodziny, całkiem niedawno w wielu domach było po kilkanaścioro dzieci


no i o to chodzi, że jeszcze jedno pokolenie wstecz rodzina wielodzietna zaczynała się od 6 dzieci, a teraz - od trójki.

Cytrynka - 2009-05-12, 22:25

Przysłowiowa szklanka wody na starość jest u nas "uwarunkowana" kulturowo ;-)
Tak naprawdę to nie chodzi o to, by dziecko zajmowało się rodzicami na starość, tylko o to by samo o nich pamiętało - nie dlatego, że tak wypada, ale dlatego, że ich kocha, że oni kochają dziecko. Czy my - rodzice, robimy dla naszych dzieci wiele różnych rzeczy - gotujemy, pierzemy, kupujemy potrzebne rzeczy, uczymy, czytamy książki itp. dlatego tylko, że tak trzeba? Nie sądzę. Czy ktoś nas zmusza do przeczytanie bajeczki, pójścia na spacer? Na ogół nie. Robimy to z własnej woli, bo kochamy nasze dzieci. Niekoniecznie podanie rodzicowi "szklanki wody na starość" oznacza rezygnację z własnych marzeń, a przynajmniej nie zawsze. Jesteśmy gatunkiem stadnym, potrzebne są nam relację z innymi, z rodziną. Oczywiście chciałabym na starość być blisko dzieci bo je kocha, ale jeśli moje dzieci zostaną podróżnikami, misjonarzami czy pustelnikami, to ja je pobłogosławię na drogę i nadal będę je kochać. Mam nadzieję wychować je tak i być dla nich takim rodzicem, by spędzenie ze mną Świąt czy zadzwonienie do mnie z życzeniami, albo wizyta była dla nich przyjemnością a nie przymusem.

[ Dodano: 2009-05-12, 23:28 ]
Humbak napisał/a:
Cytrynka napisał/a:
uot;]nie po to by te zdrowe dziecko zajmowało się chorym, ale po to by a) po prostu było, b) dało rodzicom nadzieję na zwyczajne rodzicielstwo, c) było impulsem do rozwoju chorego dziecka.
Cytrynko, to bardzo ciekawe co napisałaś, do przemyślenia :-)

Kiedyś rozmawiałam z mężem o liczbie dzieci w rodzinach mówiąc coś w stylu 'nie rozumiem jak można mieć piątkę dzieci...' na co mąż stoicko odpowiedział 'a po co ty chciałaś mieć dwójkę?' i wtedy zrozumiałam. Już się nie dziwię. Każde moje szczęście przyszło na świat wtedy gdy nagle poczułam, że to teraz. Rozmowa z mężem - analiza tego, co możemy, jak można wszystko sobie ułożyć, co można zmienić, coś w stylu biznes plan: teraz przybędzie do nas dzidzia, co musimy zrobić żeby się do tego faktu dostosować :lol: - i już :-D

Dziękuję Humbaczku
Ja też się już nie dziwię - sama marzę o czwartym.

Humbak - 2009-05-12, 22:29

czarna96 napisał/a:
Więc są to jakies oczekiwania względem naszych dzieci-wspaniałe oczekiwania ale jednak nie jesteśmy ich wyzbyci.
no tak, ale czy to brałam pod uwagę gdy się na nie decydowałam? Raczej nie. Raczej - są i je kocham więc tak mam nadzieję. Inna kolejność.

A jak się zapatrujecie na opiekę nad waszymi rodzicami? Gdyby się okazało że tylko wy możecie im pomóc?

Cytrynka - 2009-05-12, 22:34

Jeszcze jedno, już Puszczyk napisała, by pamiętać, że Neo ma niedługo termin.
Dla mnie forum jest także po to, by sobie ulżyć, zawsze jest łatwiej jak jesteśmy wysłuchani. To, że Neo ma takie a nie inne zdanie o lekarzach i pielęgniarkach wynika z jej nienajlepszych (to się pisze razem czy osobno? :roll: ) doświadczeń. Nie zauważyłam by dziewczyna prosiła tu kogokolwiek o pomoc. Rozumiem jej narzekanie na jakość usług socjalnych że tak to nazwę. Tak samo jak rozumiem, że kogoś mogą denerwować długie terminy w urzędach, brudne autobusy, kiepskie drogi itp.

Capricorn - 2009-05-12, 22:37

Humbak napisał/a:

A jak się zapatrujecie na opiekę nad waszymi rodzicami? Gdyby się okazało że tylko wy możecie im pomóc?


u mnie taka opcja nie wchodzi w grę w najmniejszym stopniu. Między innymi dlatego też nie będę tego samego od dzieci moich oczekiwać.

poughkeepsie - 2009-05-12, 22:40

Humbak ja jestem jedynaczką mieszkającą z rodzicami w jednym domu, więc jedyne co mi pozostaje to mieć nadzieję, że moi rodzice będą bardzo długo sprawni. Sumienie nie pozwoliłoby mi się nimi nie zająć, ale wiem jakie to ciężkie, bo opiekowałam się razem z mamą dziadkami wiele lat. Ale takie życie, prawda?
Capricorn - 2009-05-12, 22:43

Cytrynka napisał/a:

Dla mnie forum jest także po to, by sobie ulżyć, zawsze jest łatwiej jak jesteśmy wysłuchani. To, że Neo ma takie a nie inne zdanie o lekarzach i pielęgniarkach wynika z jej nienajlepszych (to się pisze razem czy osobno? :roll: ) doświadczeń.


No tak, ale generalizowanie nigdy nie jest fair.

honey - 2009-05-12, 22:51

Nikt o tym nie wspomnial ...ale jak w temacie ...nalezaloby wziasc rowniez pod uwage starszy wiek kobiety i decyzje o ciazy..
Ja osobiscie bylabym zaniepokojona gdybym wiedziala ze mam 40 kilka lat i jestem w ciazy...swiadomie nigdy bym sie na to nie zdecydowala bo wiem z jakimi obowiazkami to moze sie wiazac.... nie oszukujac sie trzeba napomniec o tym ze kobiety w ""starszym wieku rozrodczym"maja duze szanse na urodzenie chorego dzieciaczka np. z zespolem downa...to sa realne szanse... wtedy dopiero mozemy mowic o trudnej sytuacji..
Ale czy mamy wtedy jakiekolwiek prawo by narzekac na swoje zycie i swoj los....
I tym bardziej narzekac ze ludzie,instytucje ,nie chca nam pomagac w wypelnianiu naszych obowiazkow..? w ktorym momencie przychodzi czas by dorosnac i podejmowac kompletną odpowiedzialnosc za wlasne czyny ,bez wzgledu pod jaka motywacje czy filozofie podpinamy nasze czyny...Bycie szczerym z samym soba to pierwszy krok na drodze do dorastania...Trudno oceniac czyjes postepowanie kiedy nie mamy calego obrazu przed nosem...a jeszcze trudniej kiedy ktos wie ze to jego obraz , ma go przed nosem a i tak ciezko mu go zobaczyc

Cytrynka - 2009-05-12, 22:55

Capricorn napisał/a:
Cytrynka napisał/a:

Dla mnie forum jest także po to, by sobie ulżyć, zawsze jest łatwiej jak jesteśmy wysłuchani. To, że Neo ma takie a nie inne zdanie o lekarzach i pielęgniarkach wynika z jej nienajlepszych (to się pisze razem czy osobno? :roll: ) doświadczeń.


No tak, ale generalizowanie nigdy nie jest fair.

No racja.

majaja - 2009-05-13, 06:19

Ja na temat króciutko, bo muszę młodego z łóżka ściagnąć.
Nie zdecywałam bym się na większą liczbę dzieci (niż jedno) w trudnej sytuacji życiowej i materialnej, gdy w domu jest jeden rodzić (bo drugi zapieprza od rana do nocy np), gdy ledwo starcza na życie, powód prosty, wiem jak to jest, gdy twoje ptrzyby są najmniej ważne, w zasadzie się nie liczą, ani emocjonalne ani materialne (typu nauka też), bo zawsze jest ktoś ważniejszy do koryta, bo jest młodszy, słabszy milszy, bo matce to współczuć trzeba. Robiono badania na przedszkolakach i wszyszło im że najprędzej dzielą się jedynacy, mechanizm jest prosty, oni nigdy nie musieli rywalizować o uwagę, miłość czy zabawki, jak juz było to było tylko dla nich. Ja bym była ostrożna z przekonaniem że jak jest rodzeństwo to będzie to wrażliwe na krzywdę innych, bo równie dobrze może stwierdzić,, że pora by ktoś zadbał o mnie, a skoro nikogo innego to nie interesuje to zadbam o siebie sam.

isadora - 2009-05-13, 07:04

Ja powiem tylko krótko: Nie spodziewałam się na tym forum dyskusji na tym poziomie... Jesteście tak zdeterminowane i pewne w tym co piszecie, że aż przerażające momentami. Piszecie, że nie oceniacie itd, ale własnie to robicie.
isadora - 2009-05-13, 07:14

Neo, kiedy zalogowałam się na tym forum przeczytałam Twój wątek od samego początku do końca, dlatego nie rozumiem tych wszystkich oskarżeń i zarzutów kierowanych w Twoją stronę.
renka - 2009-05-13, 07:17

isadora napisał/a:
Ja powiem tylko krótko: Nie spodziewałam się na tym forum dyskusji na tym poziomie... Jesteście tak zdeterminowane i pewne w tym co piszecie, że aż przerażające momentami. Piszecie, że nie oceniacie itd, ale własnie to robicie.


Przepraszam: na JAKIM poziomie?
To tez jest ocena z Twojej strony.

Kazde forum jest stworzone do PUBLICZNEGO wyrazania swoich pogladow. Piszac o swoich sprawach mniej czy bardziej intymnych, piszac o roznicach swiatopogladowych etc. trzeba sie liczyc, ze inni uzytkownicy maja prawo do skomentowania naszych wypowiedzi i wyrazenia wlasnego zdania w odniesieniu do wypowiedzi/sytuacji danego uzytkownika.

To forum jest tez ogolne, mimo iz centrum lezy w tematyce wege/wegan, wiec nie jest z zalozenia FORUM WZAJEMNEJ ADORACJI.
Chyba zycie nie polega na tym, aby wylacznie wzajemnie glaskac sie po 4 literach?

W moje zycie wiele wnosily osoby wlasnie takie, ktore potrafily bez ogrodek wyrazic co mysla o jakichs moich poczynaniach. Mimo poczatkowego wkurzenia bardziej docieralo do mnie to, ze faktycznie warto sie nad pewnymi sprawami zastanowic, a moze i co poniektore zaniechac.

isadora - 2009-05-13, 07:19

Renka chodzi mi o to, że zarzucacie Neo rzeczy, o których sama nawet nie wspomniała. Nadinterpretujecie jej posty.

A poza tym, jesli już oceniacie to przynajmniej nie obrażajcie

renka - 2009-05-13, 07:22

isadora napisał/a:
Renka chodzi mi o to, że zarzucacie Neo rzeczy, o których sama nawet nie wspomniała. Nadinterpretujecie jej posty.


Isadora, "nie zarzucacie", bo czesc osob wyrazila swoje zdanie bezposrednio odnosnie sutuacji neo, a czesc po prostu wyrazila swoje zdanie odnosnie posiadania dzieci w trudnej sytuacji zyciowej. Wiadomo, ze sytuacja neo byla punktem wyjsciowym do tak burzliwej dyskusji, ale posadzanie kazdego, kto wyrazil swoje zdanie KRYTYCZNE w tym temacie, ze nadinpretuje jej posty to duze posuniecie.

isadora - 2009-05-13, 07:23

A twierdzenie, że Neo rodzi dzieci, by zapewnić opiekunów chorym chłopcom to może nie jest nadinterpretacja?????
renka - 2009-05-13, 07:24

isadora napisał/a:
Renka chodzi mi o to, że zarzucacie Neo rzeczy, o których sama nawet nie wspomniała. Nadinterpretujecie jej posty.

A poza tym, jesli już oceniacie to przynajmniej nie obrażajcie


Wiesz co, teraz to ja moge czuc sie obrazona o posadzanie mnie o cos, czego nie zrobilam ;-)

biechna - 2009-05-13, 09:04

czarna96 napisał/a:
biechna napisał/a:
Nie oczekuję, że Staś się mną zajmie na starość

A nie chiałabys żeby Cię odwiedzał kiedy będziesz stara,żeby okazał zainteresowanie,pocieszył dobrym słowem,przytulił. Nie chciałabyś na starość mieć kontaktu z nim,być częścią jego życia,bawić jego wnuki.? Uważasz ze jak dorośnie i wyleci z gniazda twoja miłość do niego się zmniejszy,twoja potrzeby bycia z nim zniknie?


Czarna, skąd pomysł o zmniejszaniu się mojej miłości do Stacha? Może to kwestia pojmowania miłości, dla mnie to, w ostatecznym rozrachunku, ofiarowanie mu wolności. W miłości nie widzę miejsca na oczekiwania (tu można by rozpocząć nową dyskusję, bo pewnie co innego rozumiemy pod danymi pojęciami, ale nie miejsce na to). Tak czy siak, moja miłość do Stasia jest stała i to, że nie oczekuję, że będzie mnie odwiedzał, nie znaczy, że przestanę go bardzo kochać.

Odpowiem na resztę - prawdę mówiąc, nie chcę, by Staś był osobą od pocieszania mnie czy głaskania, to ja od tego jestem - gdy będzie mnie potrzebował, będę. Bo to ja jestem w tej relacji od dawania, on będzie ode mnie brać; tak to postrzegam i mocno wierzę, że tak jest właśnie dobrze dla obopólnego rozwoju.
Zawsze będę częścią jego o życia o tyle, że życie mu przekazałam i przekażę mu wszystko, co mogę i pokażę mu tyle świata, ile mogę. Naprawdę jestem daleka od myślenia, że jak będę stareńka, to oczekiwałabym odwiedzin czy pomocy.
Gdy wyfrunie z gniazda - będzie ciężko, normalny okres "kryzysu", ale jednocześnie nie zapominajmy, że u par, które nie rozpadają się po "odejściu" dzieci z domu, po wyprowadzce ostatniego, gwałtownie wzrasta poziom satysfakcji ze związku, więc damy radę z M. we dwoje.
I, ostatnie, to od M. mogę oczekiwać, że ze mną będzie, że pobędzie przy mnie, że pocieszy. Dziecko w mojej opinii wyfruwa i już. Nie wiem, jak uda nam się napisać scenariusz rodzinny, ile dopisze los i przypadek, a nuż będziemy żyli w przyjaźni i Staś, jeśli będzie miał dzieci, będzie chciał zaangażować mnie i M w babciowanie/ dziadkowanie. Ale naprawdę tego nie oczekuję, tym bardziej, że wiem, jak trudne są relacje rodzinne i że rzadko kiedy jest tak, jak byśmy chcieli. No, to mi będzie łatwiej, bo ja chcę tylko patrzeć, jak poznaje świat, rośnie i jest szczęśliwy. Wierz albo nie, ale tak jest. Nie musi niczego robić. Nie musi być jakiś. Tyle z mojej strony.

Kasumi - 2009-05-13, 09:40

biechna napisał/a:
skąd pomysł o zmniejszaniu się mojej miłości do Stacha? Może to kwestia pojmowania miłości, dla mnie to, w ostatecznym rozrachunku, ofiarowanie mu wolności. W miłości nie widzę miejsca na oczekiwania (tu można by rozpocząć nową dyskusję, bo pewnie co innego rozumiemy pod danymi pojęciami, ale nie miejsce na to). Tak czy siak, moja miłość do Stasia jest stała i to, że nie oczekuję, że będzie mnie odwiedzał, nie znaczy, że przestanę go bardzo kochać.

Odpowiem na resztę - prawdę mówiąc, nie chcę, by Staś był osobą od pocieszania mnie czy głaskania, to ja od tego jestem - gdy będzie mnie potrzebował, będę. Bo to ja jestem w tej relacji od dawania, on będzie ode mnie brać; tak to postrzegam i mocno wierzę, że tak jest właśnie dobrze dla obopólnego rozwoju.
Zawsze będę częścią jego o życia o tyle, że życie mu przekazałam i przekażę mu wszystko, co mogę i pokażę mu tyle świata, ile mogę. Naprawdę jestem daleka od myślenia, że jak będę stareńka, to oczekiwałabym odwiedzin czy pomocy.
Gdy wyfrunie z gniazda - będzie ciężko, normalny okres "kryzysu", ale jednocześnie nie zapominajmy, że u par, które nie rozpadają się po "odejściu" dzieci z domu, po wyprowadzce ostatniego, gwałtownie wzrasta poziom satysfakcji ze związku, więc damy radę z M. we dwoje.
I, ostatnie, to od M. mogę oczekiwać, że ze mną będzie, że pobędzie przy mnie, że pocieszy. Dziecko w mojej opinii wyfruwa i już. Nie wiem, jak uda nam się napisać scenariusz rodzinny, ile dopisze los i przypadek, a nuż będziemy żyli w przyjaźni i Staś, jeśli będzie miał dzieci, będzie chciał zaangażować mnie i M w babciowanie/ dziadkowanie. Ale naprawdę tego nie oczekuję, tym bardziej, że wiem, jak trudne są relacje rodzinne i że rzadko kiedy jest tak, jak byśmy chcieli. No, to mi będzie łatwiej, bo ja chcę tylko patrzeć, jak poznaje świat, rośnie i jest szczęśliwy. Wierz albo nie, ale tak jest. Nie musi niczego robić. Nie musi być jakiś. Tyle z mojej strony.

Pięknie powiedziane, biechna. Czuję podobnie i mam nadzieję, że uda mi się "wypuścić moją strzałę" na wolność, wyposażając uprzednio w tyle miłości, ile tylko się da :-) Mam wrażenie jednak, że aby być takim rodzicem, trzeba też kochać siebie, zaspokajać swoje potrzeby i być dla siebie dobrym. To niby oczywiste, ale ja często o tym zapominałam, i wtedy wiele rzeczy zaczynało się sypać. Teraz, odkąd jest Majka, mam motywację do pracy nad sobą (i do dbania o siebie też, czego wszystkim Mamom, Tatom i Dzieciom życzę).

alcia - 2009-05-13, 09:42

Wczoraj zajrzałam w ten wątek nocą, tak z ciekawości.. I zatkało mnie.
Masakra, ludzie, masakra (nie mam na myśli wszystkich).

Bycie "asertywnym" daje Wam prawo do oceniania czyjegoś życia? Możecie sobie myśleć co chcecie o neo, Wasza sprawa, ale żeby się aż tak włazić w jej życie prywatne? Na prawdę nie wszystkich trzeba lubić na forum, nie wszystkich trzeba szanować. Ale żeby szczekać na neo w wątku ze wsparciem dla niej.. aż mi się słabo zrobiło po niektórych postach. Nie widzicie nic pomiędzy "głaskaniem po główkach" a atakiem? Jest jeszcze sporo innych możliwości. Np. omijać dany temat, zrobić sobie ignora na daną osobę.

Jestem asertywna, więc mogę obrzucać błotem tych, w których mi coś nie siedzi? (mi się bardziej asertywność kojarzyła z chronieniem własnego terytorium, a nie inwigilowaniem i atakowaniem cudzego )
Cytat:
Asertywność nie oznacza ignorowania emocji i dążeń innych ludzi, lecz raczej zdolność do realizacji założonych celów mimo negatywnych nacisków otoczenia, racjonalną dbałość o własne interesy z uwzględnieniem interesów innych. Asertywność to obok empatii podstawowa umiejętność wchodząca w skład inteligencji emocjonalnej.

Praktyczna asertywność jest niczym innym jak uczeniem innych ludzi jak mają Cię traktować, ponieważ wychodzi z założenia, że inni ludzie nie wiedzą i nie będą wiedzieć co myślisz i czujesz, dopóki nie dowiedzą się tego od Ciebie. Tak rozumiana asertywność zakłada, że kiedy ukrywasz swoje emocje, wprowadzasz innych w błąd lub skazujesz na domysły.

Wogóle poczytajcie sobie całość z wiki, drodzy asertywni Państwo:
hxxp://pl.wikipedia.org/wiki/Zachowanie_asertywne

Ja urodziłam sobie dzieci tak po prostu, by poszły w świat. Nie miałabym wielodzietnej rodziny w ciężkiej sytuacji materialnej. JA tak robię, bo JA tak widzę i JA tak chcę. Ale co mi do tego, jak żyją inni? Już nie mówiąc o tym, że chyba niewielu z Was ma podobną sytuację do neo, by móc sobie cokolwiek wyobrazić, poczuć jak to jest i wiedzieć co i jak zrobiło by się na jej miejscu. A ile tu buńczucznego tonu, ile pewności siebie i brutalnych, bezpodstawnych ocen.

Ja też jestem asertywna, dlatego napiszę, że..

neo, bardzo mi przykro. :(

I walcie teraz ile wlezie :roll:

Malati - 2009-05-13, 09:59

biechna napisał/a:
W miłości nie widzę miejsca na oczekiwania


biechna miłość rzadko jest bezinteresowna,chociażby dlatego że kochając chcemy być kochani.Jeśli Ty potrafisz kochac innych nie dostając miłości w zamian to wielkie gratulacje :-)

Według mie wiele osób tutaj przesadziło.Pierwszy raz odkąd jestem na wegedzieciaku pomyśłałam sobie wczoraj co ja tutaj wogóle robię,czy to jest miejsce dla mnie wsród takiej atmosfery? Szczerze jestem na maksa rozczarowana postawami co niektórych osób. :-(

ina - 2009-05-13, 10:02

alcia, ja się z Tobą zgadzam. Też mi przykro. Asertywność zakłada, nie krzywdzenie innych.

Trzymaj się neo.

Ania D. - 2009-05-13, 10:14

Neo jest dla mnie bardzo ważną osobą. Uczę się od niej wiele i mam nadzieję, że tak będzie dalej. Jestem jej wdzięczna za to, że mogę dzięki niej inaczej patrzeć na życie. Na forum są różni ludzie. Alcia to dobrze ujęła. Nie musimy głaskać wszystkich po główce, ale jakoś nie widac, by taka szczerość, o której się pisze, dotyczyła wszystkich. To jest forum, to prawda, pisze się różne rzeczy, ale gydbym w tej chwili pisała tak o niektórych dziewczynach w tego wątku, jak one piszą o Neo, to dopiero podniósłby się raban. Nie jestem za tym, by innym dokładać, bo ani nie żyję tym, by innym walić to, co tylko pomyślę (najlepiej na "nie", bo jeszcze ktoś pomyśli, że jak się coś pochwali, to jest lizusem) ani nie jest to mój sposób na życie. Czy żyjemy po to, by się dowartościowywać w ten sposób?
Czytam i jestem w szoku. Gdzie jest w niektórych takt, trochę miłości czy choćby przyzwoitości? Tak mamy się traktować, że jak tylko ktoś napisze o sobie prywatnego, to hura na niego, dowalić mu? Dziewczymy, co się z Wami dzieje, gdzie jest Wasza ludzkość?
Podziwiam, że Neo ma tyle siły, modlę się za nią i jej rodzinę i cieszę się jej maluszkiem. Jak ktoś nie chce czy nie może pomagać, to myślę, że swoje przymyslenia może zostawić sobie.

poughkeepsie - 2009-05-13, 10:17

ciekawe, że akurat dopiero teraz po wypowiedziach Neo tyle nagle współczujących osób się pokazywało potępiających całą resztę, a wcześniej może ze dwie :) Stanowi to tylko dowód na to, że komunikacja w internecie jest jaka jest. Ale sądząc po dość jednoznacznej reakcji tak wielu osób widać Neo napisała swojego posta w sposób, który wiele osób wprowadziło w błąd, tudzież zrozumieli go opacznie, więc też warto się nad tym zastanowić.
Ja napisałam tylko swoje zdanie na temat swojej ewentualnej sytuacji. Daleka jestem od oceniania kogokolwiek, bo sama nie znoszę jak mnie się ktoś wpieprza. Ja nie wyobrażam sobie przy dwóch autystycznych synach mieć jeszcze 4 dzieci, ani chyba rzuciłoby mi się na głowę :) Ale to dlatego, że dla mnie dwoje to już tłum. A takiej sytuacji życiowej nie zdecydowanym się na tyle dzieci ze względów racjonalnych, finansowych, itp. chyba że spałabym na forsie ;-) Ale to są moje poglądy życiowe i tylko moje.
tak jak ktoś słusznie napisał, skoro ktoś się tu na forum mocno wywnętrza w sprawach swojego życia musi się liczyć z komentarzami na ten temat, to są prawa publicznego forum. Nie chcesz komentarzy to nie pisz, proste.

Karolina - 2009-05-13, 11:18

Moim zdaniem to po prostu konflikt pokoleń - zauwazmy kto broni Neo a kto z nią dyskutuje. Dla dziewczyn o tradycyjnych poglądach jej postrzeganie rodziny jest ok, dla tych liberalnych juz mniej.
puszczyk - 2009-05-13, 11:20

Ja też podziwiam neo. Niejedna osoba juz dawno by się załamała, a ona ciągle ma siłę i robi swoje, chociaż nie budzi to powszechnej akceptacji. Bo przecież w takiej sytuacji trzeba zupełnie zrezygnować z życia dla siebie, a to nie jest modne.
neo, żyj po swojemu i nie przejmuj się co inni o tym myślą.

[ Dodano: 2009-05-13, 12:21 ]
Karolina, to ja już jestem babcią? ;-)

Malati - 2009-05-13, 11:41

Karolina, jaki konflikt pokoleń? O czym ty piszesz?
Ja mam dopiero 29 lat to jaka jest różnica pokoleń miedzy np mna a Tobą?
Jakąś dzwiną teorię wysnułaś:)

Karolina - 2009-05-13, 11:45

Dziewczyny chodziło mi głównie o początek dyskusji o Capri i Anię D, Martuś i Humbaczka. No dobra z konfliktu pokoleń się wycofuję, bo faktycznie młode jesteście ;-)
poughkeepsie - 2009-05-13, 11:47

a Neo jest zaraz po czterdziestce, więc nie ma żadnego konfliktu pokoleń. Pokolenie obejmuje od 10 do 20 lat, więc się chyba rozpędziłaś :) Jeżeli jest tak jak Neo pisze, że rodzeństwo ma tylko doglądać to ja jestem jak najbardziej za. Jestem przeciw rodzeniu dzieci-opiekunów.
Jeśli chodzi o trudną sytuację życiową przykładowo taką jak ma Neo nie zdecydowałabym się na większą ilość dzieci, ale to już indywidualna decyzja każdego, nie podlegająca ocenie.
I liberalizm czy konserwatyzm też nie ma tu nic do rzeczy. Ja jestem liberałem, a 8 lat życia spędziłam na opiece nad ciężko chorymi dziadkami, i czeka mnie również opieka nad moimi rodzicami, gdy się zestarzeją, bo jestem jedynaczką.

Karolina - 2009-05-13, 11:48

Ja mam 25 i moja mama jest w wieku Neo więc dla mnie to jest pokolenie ;-)
alcia - 2009-05-13, 11:51

poughkeepsie napisał/a:
ciekawe, że akurat dopiero teraz po wypowiedziach Neo tyle nagle współczujących osób się pokazywało potępiających całą resztę, a wcześniej może ze dwie :) Stanowi to tylko dowód na to

oj, pudło, moja droga. Wczoraj przeczytałam fragment tego wątku po 1. w nocy, nie miałam siły pisać (choć żałowałam potem, że tego nie zrobiłam, bo i tak myśli mi się w głowie kłębiły i nie mogłam zasnąć przez 2h). Dziś napisałam od razu nie czytając żądnych wypowiedzi.
Karolina napisał/a:
Moim zdaniem to po prostu konflikt pokoleń

tu tym bardziej pudło.
Podpisano:
liberalna alcia

renka - 2009-05-13, 12:01

Chcialam tylko nadmienic, ze nie kazda osoba wypowiadajaca sie tutaj miala na celu atakowanie neo, wiec troche niegrzeczne jest wkladanie wszystkch do jednego worka co wg mnie zrobila isadora.

Wyrazenie zdania, ze nie zdecydowaloby sie na urodzenie kilkorga dzieci bedac w trudnej sytuacji zyciowej nie ma z ocena nic wspolnego.

I mimo wszystko, ze tak naprawde nie rozumiem motywacji poczecia kolejnego dziecka w przypadku neo (zreszta nie musze tego rozumiec), to nie zamierzam jej oceniac, a tym bardziej wypowiadac jakies niegrzeczne uwagi publicznie pod jej adresem (czego i tak nie mam zwyczaju robic) - to jest jej decyzja i jej meza.
I na pewno moze liczyc na jakakolwiek pomoc z mojej strony (moze bardziej materialna niz fizyczna, bo sama czasami moge ledwo co sie uporac z wlasna dwojka).

Karolina - 2009-05-13, 12:03

Oj dziewczyny ale Wy zawsze kogoś bronicie, jestescie urodzonymi dyplomatkami Alciu, Puszczyku i Czarna. Nie jestescie stroną konfliktu tylko rozjemcami ;-)

A teraz z innej beczki.( to nie dotyczy już Neo.
Im dłużej jestem na świecie tym bardziej się zastanawiam nad eugeniką. Zaraz mnie zlinczujecie, wiem, wiem ;-) Ale gdybym miała jakąkolwiek chorobę genetyczną, którą mogłoby odziedziczyć moje dziecko, lub gdyby moje dzieciaki rodziły się słabe i chorowite to raczej nie zdecydowałabym się na dzieci. Niby miłosierdzie, niby humanitarność. Czasem demokracja mnie przerasta :roll:

neina - 2009-05-13, 12:08

Ja tylko sie podpisze pod pierwszym postem alci, bo Franek mnie molestuje ;-) i nie mam jak napisac wiecej.
kofi - 2009-05-13, 12:11

Karolina napisał/a:
Im dłużej jestem na świecie tym bardziej się zastanawiam nad eugeniką. Zaraz mnie zlinczujecie, wiem, wiem ;-) Ale gdybym miała jakąkolwiek chorobę genetyczną, którą mogłoby odziedziczyć moje dziecko, lub gdyby moje dzieciaki rodziły się słabe i chorowite to raczej nie zdecydowałabym się na dzieci.

Nazwanie ostrożności eugeniką to za dużo powiedziane, my dear.
Zupełnie abstrahując od przypadku Neo:
Wiecie, mnie ostatnio dopadł straszny żal, że mam tylko 2 dzieci i tak daleko od siebie (prawie 15 lat) urodzonych - 2 jedynaków właściwie. Boję się miec kolejne - uważam, ze jesteśmy za starzy, boję się że nie bedę miała siły i cierpliwości, tym bardziej, że nigdy nie byłam silna fizycznie i nie miałam specjalnie dużo energii (już w ciąży z Danielem strasznie bolał mnie kręgosłup). R. strrrasznie chciałby mieć kolejne dziecko (w każdym razie tak mówi), Daniel marzy o młodszym rodzeństwie, ja tylko żałuję, że nei wczesniej.
Oprócz bólu pleców w ciąży jestem chyba stworzona do rodzenia dzieci - czułam się fantastycznie, rodziłam bez problemów, wyniki zawsze miałam ekstra. Dzieci mam dość zdrowe i bez alergii (na razie). Tylko każde z nich - bardzo samotne. :-?

Capricorn - 2009-05-13, 12:20

no to super, jestem stara tradycjonalistka. A niech tam będzie. Dla mnie ważne jest, że jestem absolutnie samodzielna, i że jestem w stanie sama swoje dzieci wychować i utrzymać. Nazwałabym to raczej konfliktem DOŚWIADCZEŃ ŻYCIOWYCH.
renka - 2009-05-13, 12:23

Capricorn napisał/a:
Dla mnie ważne jest, że jestem absolutnie samodzielna, i że jestem w stanie sama swoje dzieci wychować i utrzymać.


Capri,
a przed urodzeniem pierwszego dziecka mialas juz samodzielnosc finansowa? Czy urodzenie dziecka, potem kolejnego etc. bylo motorem napedowym?
I jaka role w Waszym zyciu ogrywa w takim badz razie maz? 8-)

(Pytam, bo ja naprawde czasami sie czuje neiudacznica zyciowa, szczegolnie, ze tak naprawde to ja juz nie wiem co bym chciala w zyciu robic, czuje sie na zyciowym outsidzie).

poughkeepsie - 2009-05-13, 12:24

Kofi, ale bycie samotnym nie ma nic wspólnego z posiadaniem czy rodzeństwa :) Ja jestem jedynaczką do tego pół mojego życia ojciec był w rozjazdach a samotna nie byłam.
kofi - 2009-05-13, 12:27

Ale Daniel bardzo chciałby mieć młodsze rodzeństwo, od bardzo dawna.
Dookoła niego są sami dorośli, to nie jest typ dziecka, które mocno zwiąże się z kolegami. Smutno mi, bo wiem, że byłby dobrym bratem.

poughkeepsie - 2009-05-13, 12:28

Renka, ja jestem teraz w ciąży i mam 30 lat, jestem samodzielna finansowo i nie zdecydowałabym się na urodzenie dziecka gdybym nie była. Żadna filozofia być pasożytem i liczyć na innych, ja jestem z tej szkoły co Capri. A mąż? Jest najważniejszą osobą w moim życiu, ale jest odrębną jednostką, a życie jest różne. może umrzeć (tfu tfu tfu), rozchorować, odejść, znaleźć sobie młodszą. Zawsze trzeba tak kombinować żeby w razie czego samemu sobie poradzić. W sensie mieć zawód, pracę itp. Oczywiście abstrahuje tu od sytuacji gdy życie nas kopie nie z naszej winy, z powodu okoliczności zewnętrznych.

[ Dodano: 2009-05-13, 13:29 ]
Kofi, a ile ma lat?Przejdzie mu ;-) Też miałam taki etap.

Capricorn - 2009-05-13, 12:30

renka napisał/a:
Capricorn napisał/a:
Dla mnie ważne jest, że jestem absolutnie samodzielna, i że jestem w stanie sama swoje dzieci wychować i utrzymać.


Capri,
a przed urodzeniem pierwszego dziecka mialas juz samodzielnosc finansowa? Czy urodzenie dziecka, potem kolejnego etc. bylo motorem napedowym?
I jaka role w Waszym zyciu ogrywa w takim badz razie maz? 8-)


kochana, ja, żeby przeżyć, musiałam zacząć na siebie zarabiać jeszcze przed osiągnięciem pełnoletności. A więc dobre kilka lat przed pierwszym dzieckiem. Nie zdecydowałabym się na dziecko nie mając kasy na mieszkanie i wyżywienie, no sorry.

A mój mąż? też zarabia :D dodatkowo, razem zarabiamy więcej, niż każde z nas z osobna. ;p

renka - 2009-05-13, 12:30

No wlasnie, ja zaszlam w ciaze na ostatnim roku studiow, a studia to nie byl najlepszy czas dla mnie na tworzenie samodzielnoci finansowej, tylko raczej hulaszczy okres w zyciu... No wiec teraz mam to co mam...
Capricorn - 2009-05-13, 12:31

poughkeepsie napisał/a:
Kofi, ale bycie samotnym nie ma nic wspólnego z posiadaniem czy rodzeństwa :) Ja jestem jedynaczką do tego pół mojego życia ojciec był w rozjazdach a samotna nie byłam.


ja mam z kolei 3 rodzeństwa, i cała czwórka jest tak poturbowana emocjonalnie, że w zasadzie nie utrzymujemy ze sobą wzajemnie kontaktów.

sylv - 2009-05-13, 12:33

śledzę wątek i zastanawiam się jakby tu wyrazić dobrze swoje zdanie...

daria napisał/a:
nie chcę się wypowiadać na poruszony temat, bo też nie do końca znam sytuację neo u nie znam Jej osobiście, ale rozumiem Jej argumenty jeśli chodzi o los synów, a co do Karoliny, każdy ma prawo zadawać pytania, zwłaszcza że sami do tego prowokujemy pisząc o sprawach osobistych, nie wiem po co to potępienie.. neo odpowiedziała na pytanie, nie musiała, nie wiem jak się z tym czuje... mam nadzieję, że nie jest źle

ja mam podobnie. nie rozumiem ataku na Karolinę, która grzecznie zadała pytanie, na które neo jak widać odpowiedziała bez problemu. akurat jeżeli o to, chodzi, to nie rozumiem czepiania się Karo.

a co do awantury o motywację neo.. może przypomnę, co napisała:

neoaferatu napisał/a:
Napisałam to, ponieważ osoby nie mające niepełnosprawnych dzieci moga nie zdawać sobie sprawy z róznicy miedzy opieką nad zdrowym i niepełnosprawnym dzieckiem. Dla nas opieka nad zdrowymi dziećmi to bajka i zerowy problem. Zdrowe dziecko może zostać z wieloma osobami, niepełnosprawne - nie. Zdrowe dzieci coraz bardziej nam pomagają - oczywiscie nie chodzi o obarczanie ich opieką nad chorymi bracmi, bo o tym z wielu względów nie ma mowy, ale o pomoc w obowiazkach domowych w zależnosci od wieku dziecka i jego mozliwości. Zdrowe dzieci dają nam tez siłę psychiczną, wsparcie, nadzieję na przyszłośc, kiedy bedziemy starsi, ktoś nam poda szklankę wody, zadba o nas? Odwiedzi? Przyprowadzi wnuki? Sprawdzi, czy w ośrodku chorym braciom nie dzieje się krzywda? Zdrowe dzieci bawia sie tez z chorymi braćmi, kochaja ich.


JA tutaj nie widzę niewolnictwa, obarczania, rodzenia dzieci na pielęgniarzy. wręcz przeciwnie, neo wyraźnie dała do zrozumienia, że tak nie jest. "Pomaganie w obowiązkach domowych w zależności od wieku dziecka i możliwości" uważam za rzecz całkowicie normalną. "zapewnianie siły psychicznej, wsparcia, nadziei na przyszłość" przez dzieci dla rodziców też jest dla mnie normą.

fakt, osobiście byłam zaskoczona informacją, że neo jest w ciąży, zpalanowanej i świadomej. mnie się wydaje, że bym się nie zdecydowała w takiej sytuacji, ale póki nie stanę przed takim faktem, to sobie mogę gdybać. tym bardziej, że ja się nie mogę póki co zdecydować dziecko nawet w normalnej sytuacji ;) też czasem się zastanawiałam, jak to jest, że neo zdecydowała się na kolejne dziecko mimo takiej trudnej sytuacji i stanu zdrowia męża - ale nie pytałam, bo nie wiedziałam za bardzo, jak sformułować takie zapytaie, a poza tym byłam pewna, że natychmiast ktoś na mnie wyleci, tak jak na Karolinę (no i się sprawdziło). :/

z drugiej strony, to co napisała isadora:
isadora napisał/a:
Owszem inaczej wychowują się dzieci w takiej rodzinie a inaczej w rodzinie, która nie ma takich problemów, ale wierzcie mi (znam trochę dorosłych, którzy wywodzą się z podobnych rodzin) ludzie tacy są później dużo bardziej czuli na cudza krzywdę.

to też jest gruba nadinterpretacja. wpadanie w skrajność jest bez sensu.

elenka napisał/a:
Zawsze irytowały mnie teksty w stylu, że dzieci robi się po to, aby Ci przysłowiową szklankę wody miał kto podać na starość

mnie też. ale im moi rodzice są starsi, tym bardziej zaczynam rozumieć sens tego stwierdzenia. tzn. nie sądzę, aby "robienie dzieci" tylko po to było w porządku. ale nie widzę nic nienormalnego w tym, że zniedołężniali rodzice lgną do swoich dzieci w nadziei na wsparcie i opiekę (wyłączam patologie rodzinne, to temat na inną rozmowę).
podoba mi się co napisała o tym Cytrynka:
Cytrynka napisał/a:
Niekoniecznie podanie rodzicowi "szklanki wody na starość" oznacza rezygnację z własnych marzeń, a przynajmniej nie zawsze. Jesteśmy gatunkiem stadnym, potrzebne są nam relację z innymi, z rodziną. Oczywiście chciałabym na starość być blisko dzieci bo je kocha, ale jeśli moje dzieci zostaną podróżnikami, misjonarzami czy pustelnikami, to ja je pobłogosławię na drogę i nadal będę je kochać. Mam nadzieję wychować je tak i być dla nich takim rodzicem, by spędzenie ze mną Świąt czy zadzwonienie do mnie z życzeniami, albo wizyta była dla nich przyjemnością a nie przymusem.

Capricorn napisał/a:
ręka do góry, kto swoim rodzicom dokłada

my (teściowej, która jest sama - i tu jak dla mnie upada ta ładna wizja spokojnej starości u boku ukochanego :/ )
Lily napisał/a:
Widzę, że tu jakiś balon z wodą wisiał nad nami i teraz pękł...

i bardzo dobrze.

isadora - 2009-05-13, 12:35

Karolina napisał/a:
Moim zdaniem to po prostu konflikt pokoleń - zauwazmy kto broni Neo a kto z nią dyskutuje. Dla dziewczyn o tradycyjnych poglądach jej postrzeganie rodziny jest ok, dla tych liberalnych juz mniej.


Ja mam 23 lata i jestem liberalna :-P

renka - 2009-05-13, 12:36

Capricorn napisał/a:


kochana, ja, żeby przeżyć, musiałam zacząć na siebie zarabiać jeszcze przed osiągnięciem pełnoletności. A więc dobre kilka lat przed pierwszym dzieckiem. Nie zdecydowałabym się na dziecko nie mając kasy na mieszkanie i wyżywienie, no sorry.



No nic, nie ma co biadolic wiec nad tym, ze wiekszosc zycia ja po prostu przeimprezowalam i ze np. na studiach mialam stypendium, wiec na rozne hulanki mialam i to nie motywowalo mnie do samodzielnosci... Dzieci mi bocian tez nie przyniosl, tylko sama (moze nie do konca sama) sie przyczynilam do ich powstania.
Normalnie trza dzialac jakos, choc ciagle nie wiem jak.
Jestem troche zmeczona zyciem.

Dobrze, ze dzieci rosna, zamiast stac w miejscu.

Capricorn - 2009-05-13, 12:37

poughkeepsie napisał/a:
A mąż? (...) jest odrębną jednostką, a życie jest różne. może umrzeć (tfu tfu tfu), rozchorować, odejść, znaleźć sobie młodszą. Zawsze trzeba tak kombinować żeby w razie czego samemu sobie poradzić. W sensie mieć zawód, pracę itp. Oczywiście abstrahuje tu od sytuacji gdy życie nas kopie nie z naszej winy, z powodu okoliczności zewnętrznych.


mam DOKŁADNIE tak samo, już mi się nie chciało pisać po raz kolejny.

renka - 2009-05-13, 12:41

Capricorn napisał/a:
poughkeepsie napisał/a:
A mąż? (...) jest odrębną jednostką, a życie jest różne. może umrzeć (tfu tfu tfu), rozchorować, odejść, znaleźć sobie młodszą. Zawsze trzeba tak kombinować żeby w razie czego samemu sobie poradzić. W sensie mieć zawód, pracę itp. Oczywiście abstrahuje tu od sytuacji gdy życie nas kopie nie z naszej winy, z powodu okoliczności zewnętrznych.


mam DOKŁADNIE tak samo, już mi się nie chciało pisać po raz kolejny.


Meza nie mam, zawod mam, prace tez i dwojke malych dzieci przede wszystkim. Ale o niezaleznosc jak na razie ciezko.
Kurcze, ja lubie swoja prace, ale dlaczego ona jest tak mizernie platna?
Jak miec wlasne choc M1, bedac sama z dwojka dzieci przy zarobkach 1100 na reke? Mozna ciagnac jakies dodatkowy etat, ale gdzie czas dla dzieci, dla siebie?
Mozna tez zmienic prace na lepiej platna i starac sie polubic nowa...

Masakra jakas, nie do ogarniecia przeze mnie...

Ide podchowac zatem dzieci, zeby spokojnie moc je oddac pod opieke do placowki publicznej, zeby w koncu moc wrocic do jakiejs zawodowej normalnosci, a nie smecic ciagle :->

kofi - 2009-05-13, 12:44

Co do tej szklanki wody, czy herbaty - R. np. twierdzi, że po to własnie ma sie dzieci. Może dlatego chce mieć jeszcze córkę (a co byłoby, gdyby był syn), że chce mieć kilka szklanek, albo jedną ale na 100%.
Ja raczej zgadzam się z tym co napisała kilka stron temu Amanii:
Amanii napisał/a:
jestem przekonana, że w tym przypadku on chętnie "poda" tę herbatę sam, z własnej woli i bez jakiegoś takiego dziwnego przymusu. Będzie po prostu sam czuł, że chce się zaopiekować rodzicami, którzy zapewnili mu tak troskliwą opiekę i dobry start w życie.
Natomiast jest spora szansa, że dzieci od których rodzice oczekują nie wiadomo czego w końcu nie wytrzymają presji, będą się chciały uwolnić od jarzma, ktore ciążyło na nich całe życie, albo będą obarczone jakimś poczuciem winy, że wciąż nie spłaciły swojego długu wobec rodziców.

Bo tak się własnie czuję wobec moich rodziców - tacie chętnie i bez przymusu, mamie z ogromnym poczuciem winy - że ... nie wiem co...

Capricorn - 2009-05-13, 12:44

renka napisał/a:

Meza nie mam, zawod mam, prace tez i dwojke malych dzieci dodakowo. Ale o niezaleznosci jak na razie ciezko.
Kurcze, ja lubie swoja prace, ale dlaczego ona jest tak mizernie platna?
Jak miec kase bedac sama z dwojka dzieci przy zarobkach 1100 na reke? Mozna ciagnac jakies dodatkpwy etat, ale gdzie czas dla dzieci, dla siebie?
Mozna tez zmienic prace na lepiej platna i starac sie polubic nowa...

Masakra jakas, nie do ogarniecia przeze mnie...


Podstawa, to zmienić myślenie. Przestać liczyć na to, że przyjdzie ktoś, kto Ci coś DA. jest mnóstwo możliwości pracy nienormowanej, w domu, przed kompem, whatever. Trzeba chcieć znaleźć odpowiednie dla siebie.

renka - 2009-05-13, 12:48

Capricorn napisał/a:
Trzeba chcieć znaleźć odpowiednie dla siebie.


Chyba najpierw trzeba uwierzyc ponownie w siebie, ze sie posiada jakies potencjal poza zdolnoscia zmieniania pampersow i jako takiego prowadzenia obowiazkow domowych...

[ Dodano: 2009-05-13, 13:48 ]
czyli powrot do punktu wyjscia:

Capricorn napisał/a:


Podstawa, to zmienić myślenie.


;-)

Capricorn - 2009-05-13, 12:53

wiesz, renka, ja na przykład chronicznie nienawidzę sprzątać. Na dodatek nie mam na to czasu. Mam pewną grupkę "dziewczyn do sprzątania", którym oczywiście za to płacę. One się cieszą, że mają kasę, a ja, że mam problem z głowy. Dwie z nich są młodymi matkami po szkole średniej.

Moja koleżanka, kiedy rozstała się z mężem i wyprowadziła do Niemiec z małą córeczką, też zaczynała od sprzątania, choć jest mgr informatyki.

poughkeepsie - 2009-05-13, 12:54

dasz radę Renka! A może takie domowe przedszkole?Już zaraz mają wejść przepisy w życie. Może jakaś własna mała firma, na pomoc prawną możesz liczyć ;-)
renka - 2009-05-13, 12:58

poughkeepsie napisał/a:
dasz radę Renka! A może takie domowe przedszkole?Już zaraz mają wejść przepisy w życie. Może jakaś własna mała firma, na pomoc prawną możesz liczyć ;-)


(ja chyba jednak nie chcialabym pracowac zawodowo z dziecmi)
:->
Naprawde najchetniej bym do biblioteki wrocila, bo bardzo lubilam to zajecie. W ciagu najblizszych lat we Wro maja powstac jakies nowe inwestycje w tej branzy - bardzo nowoczesne centra, wiec moze i placa bedzie tez bardziej na czasie... ;-)

A do tego czasu to moge zatrudnic sie w sklepie za rogiem jak Ronke posle do przedszkola, bo chyba lepiej tam placa niz w MBP ;-)

kofi - 2009-05-13, 13:13

renka napisał/a:
Naprawde najchetniej bym do biblioteki wrocila, bo bardzo lubilam to zajecie. W ciagu najblizszych lat we Wro maja powstac jakies nowe inwestycje w tej branzy - bardzo nowoczesne centra, wiec moze i placa bedzie tez bardziej na czasie... ;-)

Nie bardzo bym na to liczyła. W Ol. są trzy takie biblioteki-centra - tak samo się w nich zarabia, bo są te same stanowiska (tyle, że pracy strasznie dużo, bo są oblężone wiecznie).
renka sprawdź, jaką byś ewentualnie premię dostała i dodatki rodzinne, bo u nas już teraz w MBP więcej płacą niż w szkole (tylko te godziny pracy :roll: i brak wakacji), a w tutejszych sklepach jednak słabiej, no ale to prowincja.

Humbak - 2009-05-13, 13:24

Nie wiem, czy wyrażenie swojej opinii jest atakiem… :roll: Może jednak Ewa miała rację, trzeba było siedzieć cicho… :roll: Są osoby na forum które rozumieją neo, dlaczego linczować tych którzy nie rozumieją jej działania... :roll:

Cytat:
Czy Maciuś (...) chciałby innego tate niz ten ukochany? Tak go kochajacy i tak delikatny i wspaniały dla niego?

nie przypominam sobie słów które zarzucają brak rodzicielskiej miłości do któregokolwiek z rodzeństwa... :-|

Cytat:
A my? Czy to, że mamy zdrowe młodsze dzieci nie czujemy sie przez to lepiej - obdarzeni ich miłością i wpaniałym bogactwem ich ciepłych gestów. Mój Macius codziennie wieczorem tuli sie do mnie i bardzo czesto mówi, ze jestem jego ukochana mamą. Czy to nie daje mi więcej siły i nadziei i wsparcia?

i znów nie rozumiem... czy ktoś tu zarzuca posiadanie zdrowych dzieci oprócz tych chorych? Nie lubię naciągania... :-|

Chodzi tylko i wyłącznie o ich liczbę. I to miałam na myśli zastanawiając się nad kwestią niewolnictwa, o którym pisałam, tylko to jest poddawane dyskusji. Rozumiem, że zdrowe rodzeństwo dla wszystkich jest tym czym jest, o czym pisała neo. Ale ILE tego rodzeństwa trzeba by zapewnić to o czym pisze neo? Nie odwracajmy kota ogonem. Ja nadal nie rozumiem skąd wziąć kasę, czas i zdrowie na taką liczbę dzieci w tym dwóch chorych na autyzm. I tyle. To nie jest atak, litości, kurcze, jak mam nie pytać o to w co wątpię, to forum dyskusyjne jest bez sensu.
Kiedy czytam:
Cytat:
Ja wielokrotnie pisałam o tym, ze bardzo ciężko poradzić sobie z dwójką chorych dzieci, tym bardziej ze do opieki nad nimi jest nas zaledwie dwoje osób( ja i mąż). (…) Zdrowe rodzeństwo jest najczesciej najlepszym gwarantem bezpieczeństwa chorego rodzeństwa. (…) Oczywiście ja mam dwóch chorych synów - dobrze więc, ze maja kilkoro rodzeństwa, bo róznie w życiu bywa. (…) zdrowe dziecko bardzo szybko staje się coraz bardziej samodzielne, idzie do przedszkola, mozna je zostawić nawet z niezbyt sprawna babcią
(notabene, tu mowa o 4latku!)
Cytat:
Na codzień opieka nad dwójką chorych synów to potworny cieżar. (…) Czy dużo rodzin musi sie opiekować trójką niepełnosprawnych? Czy naprawdę raz na kilka lat nie można pomóc w tak prostej czynności jak odkurzenie, umycie szafek czy wyniesienie jakichś badyli z ogrodu? (…) Oboje z Maćkiem jesteśmy zaorani ze względu przede wszystkim na konieczność opieki nad dwójką naszych chorych dzieci.

I ja nie atakuję tylko pytam – skąd? Skąd wziąć zdrowie na kolejne dzieciątko? Skąd wziąć kasę? Skąd wziąć czas? Jeśli taka prosta czynność jak sprzątnięcie szafki staje się czymś o co mam do ludzi pretensje że nie pomogli to gdzie tu zmieścić kolejnego malucha?

Nie mam zamiaru neo atakować, jest zaradną kobietą i bardzo kocha swoje dzieci, ale nie potrafię zrozumieć dlaczego kolejny dzidziuś. Bo odda się go do chorej babci? Do młodszej siostry? Do cioci za granicą? Rozumiem chęć posiadania dużej liczby dzieci, uświadomił mi to mąż. Ale nie rozumiem kolejnej dzidzi po to, by była i by podrzucać ją do kolejnych osób, bo raz jeszcze
Cytat:
bardzo ciężko poradzić sobie z dwójką chorych dzieci, tym bardziej ze do opieki nad nimi jest nas zaledwie dwoje osób
Nie do opieki nad dwójką chorych dzieci, no nie! Do opieki nad dwójką chorych dzieci i teraz czwórką zdrowych dzieci, dlaczego te kwestie tu się omawia osobno, czy jak się opiekuje chorymi to te zdrowe na półeczkę i vice versa? Nie atakuję. Pytam, bo zrozumieć nie mogę.
sylv - 2009-05-13, 13:30

Humbak napisał/a:
Może jednak Ewa miała rację, trzeba było siedzieć cicho…

wcale nie! ja akurat uważam, że to dobrze, że nie ma ciągłego głaskania i przytakiwania. to jest forum dyskusyjne, a nie kółko wzajemnej adoracji.
raczej wydaje mi się, że awantura idzie o niezrozumienie intencji - z obu stron, jeżeli tak to można nazwać- a nie chęć obrażenia kogokolwiek.

Humbak - 2009-05-13, 13:44

sylv napisał/a:
idzie o niezrozumienie intencji
no tak.
neoaferatu napisał/a:
Pominęłaś wiek mojej czwórki zdrowych dzieci.
nie pominęłam. nie pamiętam. linijeczki pod napisem by pomogły. Nie odwołuję się do córki dorosłej tylko do tych młodszych. To gdzie idą i przy kim są to tylko przykłady wyciągnięte z postów. Jeśli jednak nie masz gdzie ich zostawić pod opieką no to tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu że chciałabym zapytać - pytam o czas i wysiłek zawodowy męża by to wszystko finansowo unieść. To było sednem mojego postu, nie to, o czym piszesz, neo. Nie pytam które dziecko już nie trzeba, tylko skąd znajdujesz czas - nie mąż, ale Ty - na to co trzeba. O tym nie piszesz, czytam tylko o tym ile już nie wymagają i ile gdzie spędzają czasu. Pytania kierowane są natomiast do Ciebie.

Neo, zamiast przerzucać się argumentami na inny pomysł na zycie, czy mozna po prostu wprost zapytać, dlaczego zdecydowaliście się na maluszka? Każdy tu opowiada ile chce mieć dzieci, jak to widzi, jak planuje z mężem... Jak Wy zaplanowaliście to u siebie? Tzn nie przed, ale już po chorobie chłopców. Może to by mi pomogło zrozumieć... Nie mówię że zjadłam wszystkie rozumy, ale byłoby miło, gdybym po tym wątku mogła coś zrozumieć...

neuro - 2009-05-13, 14:19

neoaferatu napisał/a:
My na chore dzieci wydajemy niebotyczne sumy, na zdrowe w porównaniu do chorych - prawie zadne - to smieszny ułameczek.


To ja tak samo jak Humbak nie rozumiem. Jeśli wydajecie tyle pieniędzy na rzeczy dla chłopców, dla nich nieodzowne, to czy fakt "małych" wydatków na każde kolejne dziecko jest powodem, aby je mieć? To jest motywacja: bo można, bo to już niewielka różnica?
Skoro chłopcy już mają rodzeństwo, które je kocha i darzy opieką (na miarę swoich możliwości), jeśli jest wam tak trudno (w co nie wątpię) i charujecie od świtu do zmierzchu, to mimo wszystkich wcześniejszych wypowiedzi nadal nie rozumiem motywacji do poczęcia kolejnego dziecka...
Mam nadzieję, że to nie będzie odebrane jako atak. Znam parę rodzin wielodzietnych i pytanie o sens powoływania na świat kolejnych dzieci w momencie, gdy rodzice nie wyrabiają czasowo/finansowo/energetycznie męczy mnie od dość dawna.
A argument, że dziecko "tak mało wymaga i to prawie nie kłopot w porównaniu do chorych dziaci" jest -> :shock:

Ok, Neo, skoro nie chcesz poruszać tematu aktualnej ciąży, to masz do tego prawo.
Choć nadal nie rozumiem.

alcia - 2009-05-13, 14:26

Humbak napisał/a:
Nie wiem, czy wyrażenie swojej opinii jest atakiem… :roll:

nie, nie jest.

puszczyk - 2009-05-13, 14:31

Mi akurat wypowiedzi Humbaka, renki i np. kasienki nie podpadły, ale są inne które mnie zirytowały. Na razie jest ok, ale boję się że w końcu schowam tą swoją dyplomację do kieszeni i jak bluzgnę... :mrgreen:
Malati - 2009-05-13, 14:44

puszczyk, :lol: :lol:
Humbak - 2009-05-13, 14:58

neoaferatu napisał/a:
Dlaczego w kółko i wielokrotnie mam pisać to samo,
booo
neoaferatu napisał/a:
niektóre osoby nie rozumieja specyfiki i uwarunkowań zycia rodziny mającej chore dziecko(dzieci).
;-) :-> :-P
Cytrynka - 2009-05-13, 16:21

renka napisał/a:
isadora napisał/a:
Ja powiem tylko krótko: Nie spodziewałam się na tym forum dyskusji na tym poziomie... Jesteście tak zdeterminowane i pewne w tym co piszecie, że aż przerażające momentami. Piszecie, że nie oceniacie itd, ale własnie to robicie.


Przepraszam: na JAKIM poziomie?
To tez jest ocena z Twojej strony.

Kazde forum jest stworzone do PUBLICZNEGO wyrazania swoich pogladow. Piszac o swoich sprawach mniej czy bardziej intymnych, piszac o roznicach swiatopogladowych etc. trzeba sie liczyc, ze inni uzytkownicy maja prawo do skomentowania naszych wypowiedzi i wyrazenia wlasnego zdania w odniesieniu do wypowiedzi/sytuacji danego uzytkownika.

To forum jest tez ogolne, mimo iz centrum lezy w tematyce wege/wegan, wiec nie jest z zalozenia FORUM WZAJEMNEJ ADORACJI.
Chyba zycie nie polega na tym, aby wylacznie wzajemnie glaskac sie po 4 literach?

W moje zycie wiele wnosily osoby wlasnie takie, ktore potrafily bez ogrodek wyrazic co mysla o jakichs moich poczynaniach. Mimo poczatkowego wkurzenia bardziej docieralo do mnie to, ze faktycznie warto sie nad pewnymi sprawami zastanowic, a moze i co poniektore zaniechac.


Renka, krytyka jest cenna, ale widzę, że niektórzy się zapędzili. Nigdzie Neo nie napisała, że jej zdrowe dzieci będą opiekunami chłopców. Wysuwanie pochopnych wniosków jest krzywdzące dla Neo i jej rodziny.

[ Dodano: 2009-05-13, 17:32 ]
renka napisał/a:
Chcialam tylko nadmienic, ze nie kazda osoba wypowiadajaca sie tutaj miala na celu atakowanie neo, wiec troche niegrzeczne jest wkladanie wszystkch do jednego worka co wg mnie zrobila isadora.

Wyrazenie zdania, ze nie zdecydowaloby sie na urodzenie kilkorga dzieci bedac w trudnej sytuacji zyciowej nie ma z ocena nic wspolnego.

I mimo wszystko, ze tak naprawde nie rozumiem motywacji poczecia kolejnego dziecka w przypadku neo (zreszta nie musze tego rozumiec), to nie zamierzam jej oceniac, a tym bardziej wypowiadac jakies niegrzeczne uwagi publicznie pod jej adresem (czego i tak nie mam zwyczaju robic) - to jest jej decyzja i jej meza.
I na pewno moze liczyc na jakakolwiek pomoc z mojej strony (moze bardziej materialna niz fizyczna, bo sama czasami moge ledwo co sie uporac z wlasna dwojka).


Renka, Neo nie pytała jakie my forumowicze mamy zdanie na temat rozwoju jej rodziny, więc wyrażenie opinii też nie było na temat.

arahja - 2009-05-13, 17:03

Dopiszę się tu, kilkoma słowami tylko.
Neo, podziwiam, naprawdę podziwiam Twoją i Twojego męza decyzję o posiadaniu tak licznego potomstwa - jako osoba, która własnych dzieci nie planuje.
Z drugiej strony widzę i rozumiem intencję Humbaka - bo gdy czytam, jak bardzo musicie liczyć na pomoc innych, jak bardzo trudne są czasem zwykłe zakupy, nie mówiąc o spacerze czy sprzątaniu, jak zmagacie się z chorobą chłopców, teściowej i teraz problemami Twojego męża; dziwię się tej decyzji. Obraz, jaki przedstawiasz w każdym poście, daje bardzo smutne wrażenie, przebija przezeń żal do osob, które mogłyby przyjść i pomóc (też mają swoje problemy i swoje zycia). Stąd, chyba naturalne, pytanie, jak w tym wszystkim znajdzie się miejsce na kolejnego człowieka. I dlatego tak łatwo podpiąć to pod nieodpowiedzialność, choć ja bym tego słowa nie użyła.

Pozdrawiam ciepło wszystkich

Cytrynka - 2009-05-13, 17:13

Tak na marginesie, nie mam nic do Ciebie Renka. To tak, żeby było jasne :-)
neina - 2009-05-13, 17:25

neuro napisał/a:
czy fakt "małych" wydatków na każde kolejne dziecko jest powodem, aby je mieć?

Moze to nie jest powod, neo chyba miala na mysli, ze w wypadku zdrowego dziecka pieniadze nie sa przeszkoda zeby je miec.

poughkeepsie - 2009-05-13, 22:17

no ale 200zł to można wydawać na małe dziecko, które jest w pieluchach. Co jak podrosną? a co jak będą chciały chodzić na zajęcia dodatkowe, języki, taniec, sztuki walki cokolwiek, jechać na narty, itp. Wystarczy Wam na to czy będziecie im odmawiać ze względu na chorych braci - na pewno je to przekona do ewentualnej opieki i ich doglądania. Nie mam nic przeciwko rodzinom wielodzietnym ale dla mnie np.: jest bardzo ważne żeby mieć zasoby finansowe na takie rzeczy dla dziecka, żeby zapewnić mu jak najlepszy rozwój i dużo możliwości. Nie przekonuje mnie to co pisze Neo, naprawdę. I znowu wychodzi na to, że kolejne dziecko jest po to żeby pomóc, tym razem w rozwoju dzieciom autystycznym.
Ale z góry zaznaczam, że ani ja nie mam obowiązku rozumieć innych ani inni nie muszą się mnie tłumaczyć, bo niby kim ja jestem.

Lily - 2009-05-13, 22:19

Cytat:
no ale 200zł to można wydawać na małe dziecko, które jest w pieluchach. Co jak podrosną? a co jak będą chciały chodzić na zajęcia dodatkowe, języki, taniec, sztuki walki cokolwiek, jechać na narty, itp.
hmm, ja myślę, że to akurat nie są najważniejsze rzeczy, rzecz w tym, że czas i uwaga nie rozciągają się, im więcej potrzebujących, tym mniej dla nich tego czasu i uwagi...
Humbak - 2009-05-13, 22:57

poughkeepsie, wybacz, ale co patrzę na Twój avatarek to bez względu na to co piszesz mam wrażenie że się kłócisz... :lol: :mryellow: :-P
majaja - 2009-05-14, 06:44

puszczyk napisał/a:
Mi akurat wypowiedzi Humbaka, renki i np. kasienki nie podpadły, ale są inne które mnie zirytowały
To znaczy czyje, moje? ;) Każdy odwołuje się do swoich doświadczeń i obserwacji, a te są jakie są. U mnie na przykład moja matka została sama po śmierci ojca i jeszcze pracę straciła, choć gips ze ściany jeść. A z drugiej strony mam przykład rodziny męża, gdzie od pokoleń max dwójka dzieci, a są bardzo zgrani i miarę trzymają sie razem.
Kofi - mó mąż ma siostrę 15 lat młodszą i fajne z nich rodzeństwo.

Karolina - 2009-05-14, 06:56

Z moich obserwacji w rodzinie wynika, że wielodzietność nie jest gwarancją kontaktu na starość. Zarówno u M. (6rodzeństwa)jak i u mnie (3siostry) były duże konflikty o to kto ma się zająć chorą na alzheimera mamą ( i po jednej i po drugiej stronie jest taka). Co ciekawe w obu przypadkach łączy się to z przepisaniem na "opiekuna" mieszkania. I co? W rodzinie M. zajmuje się babcią moja teściowa, choć mieszkanie dostała najmłodsza córka, która się na wszystkich wypięła (mieszkanie zdobyła na łożu smierci dziadka obiecująć opiekę nad babcią).
Moim zdaniem ważniejsze od ilości dzieci w rodzinie jest to co z nimi łączy - czas i uwaga jakie im poświeciliśmy, zażyłość, po prostu głęboka więź.

Karolina - 2009-05-14, 07:18

neoaferatu napisał/a:
Łatwiej też się wtedy ewentualnie naradzić, co dalej, bo co cztery głowy to nie jedna itd.

i niestety cztery nowe powody do kłótni ;-)
Ale piszesz, że u ciebie w rodzinie była zgoda pod tym względem więc oby tak dalej :-)

kofi - 2009-05-14, 07:27

Moja babcia ma 100 lat - ma 4 dzieci - opiekują się Nią dwaj synowie (i dwie wynajęte opiekunki), którzy mieszkają w Ol. czasem przyjeżdża córka (z Gdyni), jeden syn - raz na kilka lat - olewka totalna.
No, ale w sumie dookoła babci zawsze ktoś jest. Nawiasem mówiąc - zestarzała się super - złagodniała, lekko zdziecinniała, jest chichocząca jak nigdy w życiu. Do tego właściwie na nic nie choruje, tylko słabo słyszy i ma zaburzenia równowagi.

dżo - 2009-05-14, 07:34

przeczytałam cały wątek bo podobnie jak alcię zainteresował mnie jego tytuł,
nie mam czasu się rozwodzić więc krótko: czułabym się fatalnie gdyby ktoś publicznie zadał mi takie pytanie jak Karolina i najprawdopodopniej opuściłabym forum,
rozumiem Karolina Twoją ciekawość, mnie też czasami ciekawi motywacja postepowania niektórych forumowiczów ale nigdy nie ośmieliłabym zapytać otwarcie o tak prywatne i intymne sprawy publicznie, przecież mogłas zapytać o to w prywatnej wiadomości, a tak powstał wątek , w którym postępowanie i życie neo poddawane jest analizie,
ludzie tak nie można robić, wg mnie to przekroczenie pewnych granic,

Karolina - 2009-05-14, 07:46

Dżo - dziękuję za wypowiedź, ale dlaczego mówisz w imieniu Neo? Przecież ona bez problemu odpowiedziała na to pytanie Ludzie pomyślcie trochę przecież mogła odmówić wypowiedzi w tym temacie!
dżo napisał/a:
czułabym się fatalnie gdyby ktoś publicznie zadał mi takie pytanie jak Karolina i najprawdopodopniej opuściłabym forum,

dżo jak w takim razie definiujesz "forum dyskusyjne"?
Po drugie Neo pisze bardzo dużo nt swojego prywatnego życia, występuje w TV, piszą o nich w gazetach. Jak widać każdy ma inne granice, każdy pisze tyle ile chce, są osoby, które prawie nic nie piszą o życiu osobistym, nie umieszczają zdjęć itd. Myślę, że na prośbę Neo, która być może czuje się urażona tym tematem można go zamknać.
Jakby co całe "zło" jakie tu powstało biorę na siebie.

Flippi - 2009-05-14, 08:02

Ja przeczytałam ten wątek z dużym zainteresowaniem i bardzo mieszanymi uczuciami. Ale uważam, że dobrze, że powstał; myślę, że wiele wątpliwości zostało wyjaśnionych. Dla Neo wielki szacun za cierpliwość, wyrozumiałość i otwartość. A dla Karoliny i innych pytających za odwagę ;-)
dżo - 2009-05-14, 08:33

Karolina napisał/a:
ona bez problemu odpowiedziała na to pytanie Ludzie pomyślcie trochę przecież mogła odmówić wypowiedzi w tym temacie!

ale czy ten fakt upoważnia nas do zadawania tego rodzaju pytań?
Karolina napisał/a:
dżo jak w takim razie definiujesz "forum dyskusyjne"?

wg mnie można dyskutować ale na dane zagadnienie np. jak temat tego wątku (do którego zajrzałam właśnie przez ten tytuł) a nie omawiać czy decyzje życiowe uczestnika forum sa dobre, złe, kontrowersyjne itd,

alcia - 2009-05-14, 08:37

Karolina napisał/a:
dżo napisał/a:
napisał/a:
czułabym się fatalnie gdyby ktoś publicznie zadał mi takie pytanie jak Karolina i najprawdopodopniej opuściłabym forum,


dżo jak w takim razie definiujesz "forum dyskusyjne"?

Forum dyskusyjne daje prawo do oceniania innych i analizowania ich spraw prywatnych?
Może Ciebie weźmiemy na świecznik? Też byłoby o czym popisać, fajnie byś się wtedy czuła? Zresztą pamiętam że była kiedyś taka syt. w związku z Twoimi studiami, kasą.. no coś takiego, miło wtedy było? Nie, ale przecież nie chodzi o to, by na forum było miło (pzrecież głaskanie po główkach jest be), chodzi o to, by być "asertywnym" i wydawać na prawo i lewo swoje opinie o ludziach i ich czynach, nawet kiedy nie zna się wszystkich faktów.. by móc potem spać spokojnie ze świadomością, że żadne niedociągnięcie nie pozostało w ukryciu, że wszystko zostało wywalone kawa na ławę, niech wszyscy sobie poczytają i upewnią się, że ktoś czegoś w swoim życiu nie spieprzył.
Oto forum dyskusyjne. (dotyczące żywienia dzieci wegetariańskich)

Flippi - 2009-05-14, 08:59

Neo, słowo "chamskie' dla młodego pokolenia (np. mojej córki) ma zupełnie inną wagę niż dla nas. Nie piszę tego, by bronić Majaji, ale by zwrócić uwagę na możliwość nieporozumienia. Ja walczyłam z tym "chamskim", bo wszystko wokół było "chamskie", łącznie ze mną - aż w końcu przestałam walczyć, zaczęłam się z tego śmiać i samo przeszło. Syn mojej koleżanki miał nieprzyjemności w szkole, bo powiedział nauczycielce, że jest chamska. A chodziło mu o to, że jest niesprawiedliwa czy nieuprzejma. Dla nas brzmi inaczej, prawda? A dla mojej córki to było słowo-wytrych, które określało wszystkie nieakceptowane zachowania.
Sorry za OT :oops:

poughkeepsie - 2009-05-14, 10:01

Neo, pewnie, że moje wypowiedzi to tylko teoretyzowanie. I to na temat sytuacji życiowej, a nie Twojej konkretnej osoby. Widzę, że generalnie dużo Twoich wypowiedzi jest nie zrozumiana lub zrozumiana na opak, nie wiem gdzie leży problem. Skoro sobie radzicie, dzieci są zadbane, kasy Wam na wszystko wystarcza to dla mnie temat zamknięty.
Ja nigdy nie zdecydowałabym się na 6 dzieci, bo to nie mój klimat zupełnie. A mając już jedno a potem dwoje chorych na pewno nie decydowałabym się na kolejne, bo wiedziałabym, że nie poświęcę im tyle uwagi, czasu, pieniędzy ile bym, chciała. Ale ludzie są różni i całe szczęście, bo było nudne :)
Humbak, chcesz wałkiem? :D A miałam napisać, że ja się zgadzam z tym co Ty piszesz, ale teraz to się wypchaj :P

Karolina - 2009-05-14, 10:12

neoaferatu napisał/a:
Ale to nie oznacza, ze zgadzamy sie na obrażanie nas, pisanie o nas nieprawdy itp. rzeczy.

Prosze analizujcie moje wypowiedzi jako argumentację odnosząca się WYŁĄCZNIE do mojego pytania. Nie odpowiadam za to, co napisali inni, czy obrażali Neo itd. Staram się wytłumaczyć dlaczego zadałam to pytanie i nic więcej.
dżo napisał/a:
a nie omawiać czy decyzje życiowe uczestnika forum sa dobre, złe, kontrowersyjne itd

tego nie robiłam,
wątek został wydzielony wiec nie ma już problemu. Od tego są moderatorzy aby poprawiać forumowiczów, którzy się zagalopowali.
Alcia jeszcze po raz ostatni napiszę NIE WYDAWAŁAM SĄDÓW O NEO, nie oceniaj mnie w taki sposób jak dziewczyny, które krytykowały jej wybór. Pytanie o definicję "forum" padło w kwestii zadawania intymnych pytań, nie staram się tłumaczyć w ten sposób dziewczyn dyskutujących tylko swoją motywację.
Możesz sobie grzebać w moim forumowym życiu ile sobie chcesz i robić przytyki.
Nie oskarżaj mnie jednak o coś czego nie zrobiłam, wogóle dziwię się, że tak inteligentna i powszechnie uważana za sprawiedliwą osoba może w ten sposób konstuować wypowiedzi. Przykro mi bo zawsze bardzo Cię szanowałam :-/

puszczyk - 2009-05-14, 10:21

Karolina, też podziwiam Cię za odwagę na zadanie pytania, które wszystkim się cisnęło na usta, ale gdybym wiedziała do czego to doprowadzi, wolałabym żeby nikt go nie zadał...
Karolina - 2009-05-14, 10:25

Puszczyk wierz mi nie mam wpływu na to co piszą użytkownicy. Z każdego tematu może rozkręcić się burza, to zależy od jej uczestników.
rosa - 2009-05-14, 10:43

puszczyk napisał/a:
Karolina, też podziwiam Cię za odwagę na zadanie pytania, które wszystkim się cisnęło na usta, ale gdybym wiedziała do czego to doprowadzi, wolałabym żeby nikt go nie zadał...

a ja uważam że ten temat jest świetny, z przyjemnością przeczytałam, bo aż kipi emocjami, a nie takie letnie jak zwykle :-)
swoje zdanie w tym temacie zachowam asekurancko dla siebie :-P

puszczyk - 2009-05-14, 11:06

rosa, dla nas to jest doskonała rozrywka, ale martwię się o neo.
neuro - 2009-05-14, 11:07

rosa napisał/a:
swoje zdanie w tym temacie zachowam asekurancko dla siebie :-P


:P

Wątek zaowocował wieloma ciekawymi tematami: jakie są motywacje wydawania na świat dzieci? Czy decyzja o dziecku jest wyborem egoistycznym, czy nie? Jakie są granice pomocy społecznej i obywatelskiej dla osób które w trudnej sytuacji materialnej i życiowej świadomie decydują się na kolejne potomstwo?

Zresztą doprecyzowanie przez Neo pewnych kwestii bardzo rozjaśniło sytuacje. I mimo, że np dla mnie taki a nie inny wybór jest nadal mocno kontrowersyjny, to mam wrażenie, że lepiej rozumiem sytuacje i tok myślenia Neo :)

renka - 2009-05-14, 11:15

puszczyk napisał/a:
Karolina, też podziwiam Cię za odwagę na zadanie pytania, które wszystkim się cisnęło na usta, ale gdybym wiedziała do czego to doprowadzi, wolałabym żeby nikt go nie zadał...


Pytaniem pytaniem - ale przeciez neo, gdyby nie chciala to nie musiala na niego publicznie odpowiadac i temat by sie rozmyl.

Uwazam, ze bez sensu miec pretensje do Karoliny, ze zadala publicznie pytanie, ktore tak jak Puszczyk napisala:

Cytat:
wszystkim się cisnęło na usta



Szczegolnie ze zadna z jej wypowiedzi wg mnie nie jest atakiem na neo czy obrazaniem jej.

A kazdy wypowiadajacy sie tutaj moze wylacznie sobie wystawic rachunek sumienia, jezeli chce, czy jego posty mogly byc dla kogos obrazliwe czy nie.

Zlinczujmy wiec Karoline, ze byla taka... CHAMSKA? ;-)

Karolina - 2009-05-14, 11:16

Możecie mnie wychłostać po wirtualnym tyłeczku o proszę bardzo ...
()()
dodam, że to mnie na pewno zaboli bo to najwrażliwsza część moego ciała ;-)

dynia - 2009-05-14, 11:20

Karolina napisał/a:
Możecie mnie wychłostać po wirtualnym tyłeczku o proszę bardzo ...
()()

Chciałbyś co ? :-P ;-)

Osobiście uważam ,że jeżeli ktoś jest dość ekstrawertyczny forumowo to siłą rzeczy wystawia się na atak,dlatego ja dla bezpieczeństwa i asekuracji się nie uzewnętrzniam za bardzo :-P

Karolina - 2009-05-14, 11:24

dynia napisał/a:
Chciałbyś co ?

tak, tak, konflikty i ponoszenie kary są moją siłą napędową ;-)

dynia - 2009-05-14, 11:35

Karolina napisał/a:
dynia napisał/a:
Chciałbyś co ?

tak, tak, konflikty i ponoszenie kary są moją siłą napędową ;-)

Ty perwersie ,ty :lol:

Humbak - 2009-05-14, 11:51

poughkeepsie napisał/a:
chcesz wałkiem?
lubisz się bić? ;-) :-P

Wypowiedzi może nie zawsze wyważone, może nie zawsze trafne, jak to zwykle bywa na forach... ale osobiście uważam że był to ciekawy wątek bo
neuro napisał/a:
Zresztą doprecyzowanie przez Neo pewnych kwestii bardzo rozjaśniło sytuacje. I mimo, że np dla mnie taki a nie inny wybór jest nadal mocno kontrowersyjny, to mam wrażenie, że lepiej rozumiem sytuacje i tok myślenia Neo

Myślę, że choć powtarzanie irytuje, czasami jest potrzebne. Neo wielokrotnie wspominałaś że chcesz by inni zrozumieli, no to tu była niezła misja ;-) Jak dla mnie temat jest over więc spadam :-P

Karolina - 2009-05-14, 11:54

Humbak napisał/a:
ak dla mnie temat jest over więc spadam

to samo - spadam do wegepudelka ;-) :lol:

gemi - 2009-05-14, 12:13

renka napisał/a:
A kazdy wypowiadajacy sie tutaj moze wylacznie sobie wystawic rachunek sumienia, jezeli chce, czy jego posty mogly byc dla kogos obrazliwe czy nie.

dobra myśl, renka
mi jest bardzo przykro po przeczytaniu tego wątku. To, co tu ujrzałam w niektórych miejscach przekroczyło moim zdaniem wszelkie granice asertywności, taktu i szacunku.. o chociaż maleńkiej szczypcie empatii już nawet nie wspomnę. Zobaczyłam masę ocenności i zaciekłości w działaniu. I to w wątku o pierwotnej idei wsparia dla neo. Zniesmaczyłam się tym i zasmuciłam.
Co innego jest ocena postaw dokonana po upewnieniu się w czyichś intencjach (bo nie każdy ma humanistyczny dar bardzo przejrzystego przelewania emocji na monitor) a co innego pojazd po całości przed dopytaniem się, co autor miał na myśli. Dla mnie treść tego wątku jest sygnałem, że nawet na WD trzeba być ostrożnym z wywnętrzaniem się, bo można zostać sprowadzonym do parteru i skopanym
I mocno zastanawiam się nad intencją osób, które tutaj dyskutowały: w jakim celu każda z nas zabrała tutaj głos?

ajanna - 2009-05-14, 12:24

neoaferatu napisał/a:
Poughkeepsie,
Twoje rozważania na nasz temat nie znajdują potwierdzenia w naszym realnym zyciu i maja charakter teoretyczny czyli jak sobie wyobrażasz zycie naszej rodziny. TYlko że życie naszej rodziny jest zupełnie inne niż sobie wyobrażasz.

te słowa odnoszą się nie tylko do ich adresata, do mnie na pewno również i pewnie jeszcze do kilku osób z forum, które nie znają Waszej rodziny osobiście. moje wyobrażenia na temat Waszego życia powstawały na podst. Twoich postów i często byłam naprawdę przerażona czytając Twoje wypowiedzi. oczywiście rozumiem, że forum jest dobrym msc-em do wylewania swoich smutków, problemów itp. - sama często to robię, ale Wasza sytuacja wydawała mi się naprawdę dramatyczna. dlatego właśnie zszokowała mnie Wasza decyzja o kolejnym dziecku. Twoje ostatnie posty ukazały Wasze życie w całkiem innym świetle - b mnie uspokoiły i sprawiły, że chyba lepiej Was rozumiem.

alcia napisał/a:
Forum dyskusyjne daje prawo do oceniania innych i analizowania ich spraw prywatnych?
moim zdaniem daje prawo do oceniania i analizowania postaw, zachowań i poglądów, o których te osoby same na forum piszą. ale na pewno nie daje prawa do oceniania ludzi.
alcia - 2009-05-14, 12:50

Karolina napisał/a:
Pytanie o definicję "forum" padło w kwestii zadawania intymnych pytań, nie staram się tłumaczyć w ten sposób dziewczyn dyskutujących tylko swoją motywację.

oki, rozumiem
Karolina napisał/a:
Możesz sobie grzebać w moim forumowym życiu ile sobie chcesz i robić przytyki.
Nie oskarżaj mnie jednak o coś czego nie zrobiłam, wogóle dziwię się, że tak inteligentna i powszechnie uważana za sprawiedliwą osoba może w ten sposób konstuować wypowiedzi. Przykro mi bo zawsze bardzo Cię szanowałam :-/

Ja nie mam ochoty grzebać w niczyim życiu. I o nic Cię nie oskarżam, po prostu z tego co widzę, źle Cię zrozumiałam (nie wiem co ma do tego moja rzekoma inteligencja i sprawiedliwość), zwróciłaś mi na to uwagę i dla mnie sprawa jest jasna. dalsza część Twojej wypowiedzi była już zbędna :-/

A wracając do mojej poprzedniej - tylko początek kierowałam do Ciebie.

Humbak - 2009-05-14, 13:15

gemi napisał/a:
w jakim celu każda z nas zabrała tutaj głos?
jeśli taka kwestia jest tu poddawana do odpowiedzi to faktycznie wątek się pogmatwał i to nieźle... :roll: neo nie jest jedyną osobą o której przynajmniej ja słyszałam a która znajduje się w takim położeniu o jakim tu dyskutujemy... po raz pierwszy miałam natomiast okazję nie siedzieć przed telewizorem i nie wkurzać się sama do siebie tylko zadać pytania które mnie nurtują (brutalne? w takim razie życie jest brutalne bo pytania dotyczyły życia... ) i uzyskać odpowiedzi inne niż te które sama sobie udzielam lub udzielają mi osoby podobnie myślące... to dopiero kółko wzajemnej adoracji...

samo życie, ludzie, po prostu

ponoć nie ma głupich pytań. Głupie sa odpowiedzi i forma wypowiedzi. To wszystko. Jeśli ktoś nie rozumie po co te pytania, to inaczej wyjaśnić nie potrafię... uff...

[ Dodano: 2009-05-14, 14:17 ]
ajanna napisał/a:
Wasza sytuacja wydawała mi się naprawdę dramatyczna
mi też.
gemi - 2009-05-14, 14:04

euridice napisał/a:
Czy to nie aby lekka przesada, koleżanko?

euri, napisałam, co czuję i czego się obawiam w kwestii otwierania się na forum.

majaja - 2009-05-15, 06:33

Neo, dla mnie twoja nietolerancja dla osób myślących inaczej mających inny światopogląd niż twój, jest chamstwem, sorry, ale tylko tylko ty wyzywasz tych którzy stosują tabletki od morderców, oskarżasz lekarzy, pielęgniarki, psychologów o mordowanie, wykorzystywanie i itd. Nie ma to jak używać argumentów czysto emocjonalnych i obrażać innych. Poczułaś się urażona, no cóż nie będę przepraszać, bo ja też nie raz czułam się urażona twoimi wypowiedziami, w imieniu swoim i przyjaciół.
Ania D. - 2009-05-15, 08:12

majaja napisał/a:
nietolerancja dla osób myślących inaczej mających inny światopogląd niż twój, jest chamstwem

Rozumiem, że w ten sposób okazałaś swoją tolerancję dla myslących inaczej? Jak to jest, że "obowiązkowa" jest tolerancja propagowana przez media, ale jeśli ktoś tylko jest innego zdania, to natychmiast trzeba nawrzucać mu od chamów. Wrzucasz też tak jedzącym mięso? Oni myślą inaczej niż Ty, jeszcze się tym szczycą i mają często wege w głębokim poważaniu. A jaki mają stosunek do zwierząt (i na dodatek nie wszyscy są katolikami)...
Dla mnie takie traktowanie innych, jakie pokazałaś Ty tutaj, pokazuje, jak daleko jest ludziom do prawdziwej tolerancji. Liczą się tylko ci, co myślą tak, jak ja, jak ktoś nie używa środków wczesnoporonnych (a jeszcze się ośmieli powiedzieć, że pigułki są wczesnoporonne, co zawsze jest zaznaczone na ulotkach, ale bardzo niemile widziane przed kobiety), to trzeba mu dołożyć. Gdzie jest Twoja tolerancja, Majaja? Wytykasz innym coś, czego nie ma u Ciebie. Jesli nie odpowiadają Ci czyjeś poglądy, to nie czytaj. Wyzywanie się od chamów jest dla mnie niespotykane i nie toleruję takich zachowań, bez względu na to, o czym się rozmawia i jakie się ma zdanie o drugiej osobie. Czy będzie dobrze widziane, jak teraz Ty dostaniesz jakieś wyzwisko?
Jak masz coś do powiedzenia Neo, to rozmawiaj z nia na priv. Używanie takich słów, świadczy wyłącznie o osobie, która cos takiego mówi.

Martuś - 2009-05-15, 09:07

To nie jest kwestia posiadania innego zdania tylko formy, w jakiej się je wyraża, nazywając np. notorycznie innych ludzi mordercami, głupimi polskimi lekarami, pisania w prawie każdym poście tego samego, ciągłego wzbudzania strachu i wykrzykiwania swoich poglądów w niezwykle ostry i napastliwy sposób. Naprawdę tego nie rozumiesz Ania D., czy po prostu lubisz robić za obrońcę Neo? I nie widzisz też różnicy między nazwaniem zachowania chamskim a osoby chamem (to dopiero jest nadinterpretacja)?

A co do tematu i różnych oburzeń - uważam, że rzeczywiście niektóre dziewczyny z lekka popłynęły i pojechały po bandzie. Ja zacytowałam konkretne fragmenty postów Neo i do nich się ściśle odniosłam, i dalej nie czuję się przekonana, że zdrowe dzieci 'nie wymagają prawie żadnej opieki', bo ten pogląd był przedmiotem mojej krytyki.

Ale też uważam, że bardzo dobrze, że ten temat powstał, przynajmniej się atmosfera oczyściła (i bez przesady z tym narażaniem neo na stres - nie wiem czy którakolwiek ciężarna unika stresu w ciąży i czy na forum polemizując z innymi ciężarnymi też się nad nimi roztacza taki parasol ochronny? Ja parę razy w ciąży płakałam po tym, co przeczytałam na forum, wiele razy mi się mocno ciśnienie podniosło - m. in. po postach neo zresztą - i jakoś nie wpadłabym na to, że ktoś mógłby się z tego powodu nade mną użalać). I podtrzymuję również swoje zdanie, że pisząc o sobie tak dużo, tak szczegółowo i tak 'wyraziście' człowiek musi się liczyć z tym, że to, co pisze zostanie poddanie dyskusji, musi się liczyć z tym, że może to zostać nieprzyjemnie skomentowane, musi się liczyć też z tym, że w ludzkiej naturze leży skłonność do oceniania innych i nadinterpretowania (jeśli to dla kogoś było 'odkryciem Ameryki', że nie można tak sobie bez konsekwencji wypisywać szczegółów z życia osobistego na forum, to tym bardziej dobrze, że ten wątek powstał i go uświadomił). Dlatego ja np. na dyskusyjnym forum publicznym się specjalnie nie wywnętrzam, a jak już coś piszę, to nie obrażam się, kiedy ktoś to skomentuje w głupi czy przykry sposób (np. że mam niewyleczoną depresję, tylko o tym nie wiem :P ).

elenka - 2009-05-15, 09:29

Martuś w pełni się podpisuję pod tym co napisałaś.
neuro - 2009-05-15, 09:34

Cytat:
Martuś w pełni się podpisuję pod tym co napisałaś.


I mła.

Ania D. - 2009-05-15, 09:41

Nie godzę na takie traktowanie innych. Kiedyś była już tego typu awantura, stanęłam po stronie osoby, która była mi zupełnie obojętna. Jeśli nie zgadzamy się z kimś, to nie musimy czytać jego postów. Dlaczego czytacie posty Neo, jeśli budzi to taki strach? Neo ma wyjątkowe doświadczenia, nie każdy musi to czytać. Była tu osoba z jakiegoś forum, gdzie pisano o śmierci i cierpieniu dzieci (jeśi dobrze pamiętam). były różne głosy, wiele osób nie chciało tego czytać. Dlaczego więc nie dodasz Martuś Neo do ignorowanych, skoro jej słowa budzą w Tobie takie odczucia? Nie ma przymusu czytania wszystkiego.
Martuś, a jak nazwać wchodzenie do czyjegoś wątku i obrzucanie kogoś niemiłym słowem? Mam coś do kogos, to piszę na priv lub dodaję do ignorowanych.
To, że ktoś się odsłania nie znaczy, że mozna sobie pozwolić na wiele wobec tej osoby.

sylv - 2009-05-15, 09:53

Ania D. napisał/a:
jak ktoś nie używa środków wczesnoporonnych (a jeszcze się ośmieli powiedzieć, że pigułki są wczesnoporonne, co zawsze jest zaznaczone na ulotkach, ale bardzo niemile widziane przed kobiety), to trzeba mu dołożyć.
taa, a "po drugiej stronie barykady" to same aniołki siedzą, co to w życiu nikomu nie "dołożyły". trochę zdrowego dystansu poproszę :roll: (abstrahując zupełnie od sytuacji neo i całej tej awantury).
elenka - 2009-05-15, 10:01

Aniu D. a czy ignorowanie ma być lekiem na wszystko?
To mamy siedzieć cicho i nic nie pisać, tylko dlatego, że kogoś to może zaboleć?
No przepraszam, ale jak dla mnie to jest jasny komunikat - nie wychylaj się przed orkiestrę, bo to niemile widziane :roll:
Mamy w końcu dyskutować, a nie sobie przytakiwać w tych wątkach, które nam pasują, a ignorować te, które nie.

- 2009-05-15, 10:03

Ania D., mam wrażenie, że nie przeczytałaś uważnie co napisała Martuś. Bardzo się zgadzam z Jej powyższym postem i uważam, ze to co napisała jest oczywiste i jest tam jasna odpowiedź na Twoje słowa-
Ania D. napisał/a:
To, że ktoś się odsłania nie znaczy, że można sobie pozwolić na wiele wobec tej osoby.
oczywiste jest dla mnie, ze jeśli ktoś pisze coś kontrowersyjnego to zostanie to skomentowane przez wiele osób. Nie wszyscy potrafią przeczytać i zapomnieć, forum jest dla wyrażania myśli, jak byśmy tak wszyscy ignorowali to forum przestało by istnieć. Jasne
elenka - 2009-05-15, 10:05

ań napisał/a:
Jasne


Jak słońce :->

devil_doll - 2009-05-15, 11:29

obiecalam sobie, ze nie bede zabierac glosu ale napisze pare slow od siebie.
po pierwsze zgadzam sie ze slowami Martus. Ponad to jesli ktos dosc szczegolowo pisze o sobie swoich problemach i nie tylko musi sie liczyc z tym , ze ludzie sie do tego ustosunkuja.
Cytat:
Dlatego ja np. na dyskusyjnym forum publicznym się specjalnie nie wywnętrzam, a jak już coś piszę, to nie obrażam się, kiedy ktoś to skomentuje w głupi czy przykry sposób

ot co.

bodi - 2009-05-15, 11:52

bardzo ciekawie się rozwinął ten wątek, właściwie z OT pod tytułem "czy decydowac się na dzieci w trudnej syt. zyciowej", zrobił się kolejny OT (bardzo ważny !) p.t "czym ma być WD, co wolno na nim pisać i co to znaczy 'forum dyskusyjne'" ;)

co do głównego wątku moje zdanie jest proste, każdy powinien podejmować swoje decyzje. "dużo dzieci" i "trudna sytuacja" dla każdego oznacza co innego. Dla kogoś jedno dziecko to za dużo, inni ludzie mają z wyboru szóstkę i git :) Prawem innych osób jest myślec co chcą na temat takich decyzji.

Co do komentowania cudzej sytuacji - Martuś napisała wszystko bardzo rozsądnie. Pisząc coś na forum ogólnym (lub mniej ogólnym lecz wciąż dostępnym dla dużej grupy osób, niekoniecznie wyznających takie same poglądy jak autor posta), trzeba sie liczyć z tym, że może to zostać skomentowane.

Inna sprawa to kulturalne wyrażanie swoich myśli, i chwila zastanowienia zanim wyśle sie posta (polecam opcję "podgląd", i przeczytanie jeszcze raz tego co się napisało, zanim ostatecznie wypuści się swoje słowa w świat :) )

Widzę różnicę między określeniem czyjegoś zachowania "chamskim", a nazwaniem samej osoby "chamem", co nie zmienia faktu że to pierwsze też jest nieprzyjemne i rani.

Mnie osobiście irytuje ciągłe pisanie przez Neo o "polskich lekarzach-mordercach" (to skrót myślowy, a nie dokładny cytat). Rozumiem że jest to wynik jej tragicznych życiowych doświadczeń, ale nie zgadzam się z takim uogólnieniem.

Mimo tego, oddzielam moje zdanie na ten temat od wspolczucia jakie mam dla niej z powodu jej sytuacji. Decyzji o kolejnym dziecku nie podejmuje sie oceniac.

gemi - 2009-05-15, 12:41

Martuś napisał/a:
i bez przesady z tym narażaniem neo na stres - nie wiem czy którakolwiek ciężarna unika stresu w ciąży i czy na forum polemizując z innymi ciężarnymi też się nad nimi roztacza taki parasol ochronny? Ja parę razy w ciąży płakałam po tym, co przeczytałam na forum, wiele razy mi się mocno ciśnienie podniosło - m. in. po postach neo zresztą - i jakoś nie wpadłabym na to, że ktoś mógłby się z tego powodu nade mną użalać

Martuś, przykro mi naprawdę z tego powodu, że płakałaś i denerwowałaś się po niektórych postach będąc w ciąży. Mnie tu jeszcze nikt do łez nie doprowadził i mam nadzieję, że tak się nie stanie.
Mam przy tym inne zdanie co do ochrony kobiet w ciąży - uważam, że powinno się je chronić. Co do sytuacji krzywdy: nie hołduję zasadzie oko za oko (a już szczególnie wtedy, gdy riposta ma być wycelowana w ciężarną). Moim zdaniem do niczego dobrego to nie prowadzi a raczej przynosi same zranienia.

Ania D. - 2009-05-15, 13:17

Cytat:
Inna sprawa to kulturalne wyrażanie swoich myśli,

I o to mi chodzi. A brakuje tego w wielu wypowiedziach. Fakt, że jest to forum dyskusyjne i jak ktos pisze o sobie (a wiele osób pisze o dużo bardziej prywatnych i intymnych sprawach) nie znaczy, że można wypowiadać się zapominając o zwykłej kulturze. I nie ma tu znaczenia, że ktoś mnie denerwuje czy nie zgadzam się z tym, co on pisze.
elenka napisał/a:
nie wychylaj się przed orkiestrę, bo to niemile widziane

Elenka, a widzisz różnicę w tym, że ktoś napisze, że sądzi, że wg niego nie jest coś przemyślane i że ma inne zdanie na dany temat a tym, że jest coś chamskie? Tak ma wyglądać dyskusja, czy jest to obrzucanka, bo trafiła się okazja. W ten sposób można prawie każdemu w forum dołożyć, tak mamy się traktować?
Napisałam, co myślę i kończę swoje wypowiedzi.

isiate - 2009-05-15, 13:34

ok, przeczytalam caly watek i mam bardzo mieszane uczucia. po pierwsze nie uwazam aby ktokolwiek tutaj przegial. jak na forum internetowe to calkiem kulturalna dyskusja na poziomie ;-)

po drugie, to pierwszy watek, ktory mnie tak zaintrygowal.

po trzecie ( czyli przejdzmy do sedna) :
nie znam neo ani zadnej z was. swoje zdanie moge wyrazic tylko w jeden sposob- piszac o sobie. mam 27 lat i jestem w ciazy. sytuacja materialna moja i partnera pozwala mi nie martwic sie o przyszlosc. jestesmy wege , daleko nam od konsumpcjonizmu. sama wiele lat wloczylam sie po squotach. mam nieco inne poczucie estetyki od wielu moich rowiesnikow ;-) w kraju, w ktorym zyje mnostwo jest second handow, mamy ebay, wiec nie martwie sie o wyprawke, lozeczko, wozek itp. z pieluch jednorazowych mam zamiar korzystac tylko przez pierwsze trzy miesiace zycia dziecka.

z drugiej strony to moje spojrzenie na swiat i nie moge takiego samego wymagac od dziecka w przyszlosci. decydujac sie na nie, biore pelna odpowiedzialnosc, bo decyzja o wydaniu potomstwa na swiat, jest tak czy inaczej egoistyczna. dla wielu ludzi swiat jest piekny, chca sie nim dzielic. dla mnie swiat (czyt ludzie) to ciagla walka, niesprawiedliwosc i ogolne zepsucie obyczajow ( czyt konformizm, konsumpcjonizm, obojetnosc). na szczescie gdzie niegdzie mozna jeszcze rozkoszowac sie naturu i jej urokami. wszystko to oznacza, ze moje dziecko urodzi sie w bardzo brutalnym swiecie.

dlatego nie moge wymagac od niego CZEGOKOLWIEK, za to ono bedzie mialo prawo wymagac WIELE. jesli zdecyduje sie na inny styl zycia- bede sie musiala z tym pogodzic.

dlaczego pisze o tym w tym watku? bo wiaze sie to scisle z wielodzietnoscia. nie moge zakladac, ze zdrowe dziecko to maly wydatek. musze sie przygotowac na tenis, golf, comiesieczne podroze badz inne zachcianki. nie chodzi o rozpieszczanie dziecka ale o konsekwencje! piec lat temu poddalam sie zabiegowi aborcji. plakalam jak bobr, pilam na umor i nienawidzilam siebie. teraz jestem wdziczna za to, ze znalazlam w sobie sile by to zrobic. mieszkalabym prawdopodobnie dalej z rodzicami z malymi szansami na zapewnienie godnego zycia dziecku. bo godne zycie to oczywiscie milosc i wsparcie rodzicow, ale rowniez warunki do realizowania sie, nie tylko do zaspokajania podstawowych potrzeb egzystencji.

wszystkie pisalyscie juz o ogromie czasu jaki chcialybysmy i powinnysmy poswiecic dziecku, wiec pomine ten aspekt.

dlatego przed podjeciem decyzji o kolejnym dziecku, zastanowie sie dokladnie CZY STAC MNIE NA TO, ABY ZAPEWNIC MOJEMU DZIECKU TAKIE ZYCIE, JAKIEGO BEDZIE PRAGNAC, NIE TAKIE JAKIE JA DLA NIEGO WYBIORE.
pomimo tego, ze mam 27 lat, spedzam srednio 2 godziny dziennie na rozmowach z mama. moj brat kolejne tyle. ot takie wrazliwce z nas. co by bylo gdzyby byla nas piatka? bedac zmuszonym do rezygnacji z tego, stracily by obie strony. nie bylybysmy dzis najlepszymi przyjaciolkami z prostych przyczyn- z braku czasu na pielegnowanie przyjazni i budowanie zaufania ( tego innego). czy warto? wgmnie nie.

neuro - 2009-05-15, 14:02

Ania D. napisał/a:
Elenka, a widzisz różnicę w tym, że ktoś napisze, że sądzi, że wg niego nie jest coś przemyślane i że ma inne zdanie na dany temat a tym, że jest coś chamskie?


To już zabawa słowami i kuriozalna polityczna poprawność. Jeśli czyjeś zachowanie (zachowanie, nie osoba! I abstrahuję tu od tematu Neo) jest chamskie, nietaktowne lub agresywnie, to nie nazywajmy tego "posiadaniem innego poglądu na tak drażliwą sprawę jaką jest...".

Lily - 2009-05-15, 16:12

isiate napisał/a:
CZY STAC MNIE NA TO, ABY ZAPEWNIC MOJEMU DZIECKU TAKIE ZYCIE, JAKIEGO BEDZIE PRAGNAC
Wydaje mi się, że jednak wychowywanie dziecka polega na pewnego rodzaju kompromisie pomiędzy jego oczekiwaniami a możliwościami rodziców, a nie na dawaniu gwiazdki z nieba. Ale pewnie nie mam racji - po pierwsze dlatego, że od rodziców dostałam bardzo niewiele, a po drugie dlatego, że dzieci nie mam i nie planuję.
isiate - 2009-05-15, 16:53

lily, tak jak pisalam, nie mam na mysli rozpieszczania dziecka a konsekwencje naszych decyzji. to ze ja lubie lumpeksy, nie moze decydowac o tym, ze moj dzieciak bedzie sie w nich ubieral. chodzi mi o odpowiedzialnosc. jak wyslac piatke dzieci na wakacje dwa razy w roku? (lato i zima) dlaczego mialyby na nie nie jezdzic?

czy beztroskie wakacje dla dzieciakow to juz zbedny luksus, czy moze naturalna sprawa, ktora nie powinna ich omijac? i nie mam na mysli wizyty u rodziny na wsi, bo to sie nie musi podobac wszystkim i w kazdym wieku.


ja moich rodzicow kocham ponad zycie i nie zamienilabym ich na innych. jednak co pamietam z dziecinstwa? moj pokoj. stare meble z drugiej reki, niby odnowione, a nie cieszace oka. zawsze mowilam kolezankom, ze mam remont i nie moge ich zaprosic. czekalam na niego do osiagniecia doroslosci. wtedy zrobilam go sama.teraz malo mnie obchodza takie rzeczy ale dla dziecka to moze byc dramat zyciowy. pamietajmy, ze dzieci bywaja okrutne i potrafia uprzykrzyc zycie rowiesnikom. najczesciej aniolkami sa tylko dla swoich rodzicow.

przyklady mozna by mnozyc. moje kumpele z wielodzietnych rodzin, same nie chca rodzic dzieci, bo maja dosyc opieki nad innymi do konca zycia.

ajanna - 2009-05-15, 19:50

Isiate nie unikniesz decydowania o tym jak będzie żyło Twoje dziecko, ani przekazywania mu swojego systemu wartości, czy upodobań. poza tym, to, że na daną chwilę wydaje Ci się, że będziesz w stanie zapewnić dziecku dany standard, może okazać się b zwodnicze :-/ . z własnego doświadczenia wiem, jak ciężko jest wychowywać dziecko, które przyzwyczaiło się do wysokiego standardu życia, zwł. kiedy wejdzie w wiek nastoletni, a Twoja sytuacja finansowa ulegnie pogorszeniu :roll:
ewatara - 2009-05-16, 01:13

majaja napisał/a:
wyzywasz tych którzy stosują tabletki od morderców
to według mnie również przesadne, sporo osób stosuje tu tabletki, znaczy to, że każdy jest mordercą?

Capricorn napisał/a:
Karolina napisał/a:
Wiem, że moje wypowiedzi często Cię irytują ale tym razem nie doszukuj się w nich złośliwości. (...)


Ha! No zmartwię Cię, nie zajmujesz u mnie pierwszego miejsca jesli chodzi o autorów najbardziej irytujących wypowiedzi

bo ja jestem nr 1 :) )))

Martuś napisał/a:
neoaferatu napisał/a:
opieka nad chorymi synami to niebotyczny ciężar 24 h na dobę, w dzień i w nocy bezustannie.

No i właśnie w tej sytuacji nie rozumiem, jak opieka nad jeszcze kimś może być w ogóle możliwa. No chyba, że jako opiekę nad dzieckiem rozumie się w ten sposób:
neoaferatu napisał/a:
Moja najstarsza córka jest dorosła i to ona opiekuje sie chorą tesciową, 9letnia Ewa nie wymaga specjalnej opieki, oczywiście tez pomaga w obowiążkach domowych, nie trzeba ma sie rozumieć pilnować jej 24 h na dobę jak MIchała i Pawła. Ewunia pomaga w ogrodzie i w domu. Maciusia (4 latka) możemy zawieźć do chorej teściowej i jest ok - on jest szczesliwy, tesciowa tez wniebowzięta - on cieszy sie babcią, poda jej chusteczkę, przyniesie telefon, ona podtyka mu smakołyki itd. Nie do pomyslenia jest żeby Pawła czy MIchała zostawić z teściową, z Maciusiem - nie ma sprawy. Na co dzień Maciuś chodzi do przedszkola. (...) Ewa mogła zostać nawet z chorą babcią, kiedy jeszcze nie chodziła, a potem kiedy juz chodziła, a potem poszła do przedszkola

neoaferatu napisał/a:
W takim świetle opieka nad zdrowym dzieckiem to dla nas malutkie obciążenie

Dla mnie to przerażające i bardzo smutne co piszesz, i w dodatku kompletnie inaczej definiujemy 'opiekę nad dzieckiem' Dla mnie opieka nad dzieckiem polega na poświęcaniu ma ogromu czasu i uwagi, na codziennych rozmowach, wspólnym rysowaniu, czytaniu książek, pomaganiu w lekcjach, zabieraniu na spacery itp

i tu się podpisuję rękami i nogami.
Ktoś wspomniał o sprawie wiekowej (bez obrazy oczywiście!), ale to również troszkę budziłoby mój lęk, tym bardziej, ze już jest 2 niepełnosprawnych chłopcow :roll: z całego serca życzę Ci Neo zdrowego Maluszka, chodzi mi tylko o to, że bałabym się zachodzić w kolejną ciążę w tym wieku, - a tym bardziej planując ją, mając już tak trudną sytuację.

[ Dodano: 2009-05-16, 02:29 ]
Flippi napisał/a:
Ja przeczytałam ten wątek z dużym zainteresowaniem i bardzo mieszanymi uczuciami. Ale uważam, że dobrze, że powstał; myślę, że wiele wątpliwości zostało wyjaśnionych. Dla Neo wielki szacun za cierpliwość, wyrozumiałość i otwartość. A dla Karoliny i innych pytających za odwagę
i tu się równiez podpiszę :)
majaja - 2009-05-16, 06:27

Podkreślam jeszcze raz, uważam, że sposób jaki Neo wyraża się o lekarzach ,psychologach i osobach o innym światopoglądzie jest chamski. Jej negatywne doświadczenia niewiele mają tu do rzeczy, ja mam negatywne doświdczenia z katolickimi księżmi, a nie wyzywam ich w każdym poście niemal od złodzieji chodziażby czy oszustów.
Może nie powinnam swojej opnii wyrażam w wątku o poparciu dla Neo, ale zwyczajnie trafiłam tam przypadkiem, bo trafiłam tam za postem Capri, którą lubię czytać. Nie miałam zamaiaru jej dokopywać, bo jej życie mnie nie interesuje, tylko mam czasami wrażenie (prywatne, osobiste), że Neo bywa traktowana jak "święta krowa" której więcej wolno. Wątek został wydzielony zanim na WD trafiłam ponownie i uważam że sprawa załatwiona.

majaja napisał/a:
wyzywasz tych którzy stosują tabletki od morderców

to według mnie również przesadne, sporo osób stosuje tu tabletki, znaczy to, że każdy jest mordercą?

A jak naziwesz uparte i wielokrotne mówienie o stosowaniu tabletek jako o zabójstwie, pyta ktoś czy nie pyta o jej poglądy? w wątkach, które często nie są dyskusją czy tabletki w ogóle należy stosować? Gdyby to zdarzyło się raz, to bym się nie czepiała, ale ona wykorzystuje każdą okazję by wyrazić swoją opinię.

puszczyk - 2009-05-16, 07:32

majaja, napisz to jeszcze raz, nie żałuj sobie, nawet trzy razy powtórz jeszcze to słowo... :-|
ewatara - 2009-05-16, 07:55

majaja napisał/a:
A jak naziwesz uparte i wielokrotne mówienie o stosowaniu tabletek jako o zabójstwie
no właśnie napisałam, że to i mnie się to nie podoba i jest krzywdzące... nie dla każdego zapłodniona komórka to już człowiek, a cały ten proces nazywania mordowaniem dzieci to jak dla mnie lekka przesada :roll:

[ Dodano: 2009-05-16, 09:15 ]
dynia napisał/a:
Karolina napisał/a:
Możecie mnie wychłostać po wirtualnym tyłeczku o proszę bardzo ...
()()


Chciałbyś co ?
:lol:

A tak na poważnie i co do ilości dzieci, sama sobie nie wyobrażam planowania tak dużej ilości dzieci nawet jakby wszystkie były zdrowe, a ja miałabym je wszytskie nawet przed 30-stką. Dzieci wymagają uwagi nie tylko w wieku niemowlęcym i przedszkolnym, nie raz uczniowie ubolewają mi nad tym, że rodzice poświęcają im za mało uwagi- a mają po 18 lat czasem nawet i więcej, więc to nie kwestia tylko maluszków.
Jeśli Neo uważasz, że dajesz radę, - to fajnie, ładnie brzmi to jak się kochacie i wspieracie, tulicie itd jednak sama chyba pisałaś nie raz, że nie dajecie rady, że mąż choruje (sama szukałam wśród znajomych wolontariuszy dla Was), że dzieciom smutno, że nie mogą gdzieś wyjść co się wiąże z całą sytuacją, bałabym się, że teraz wszystko będzie jeszcze trudniejsze, ja przy jednym dziecku spałam na początku po 2 godz. na dobę... gdzie tu czas na resztę dzieci, o czasie dla siebie i męża nie wspomnę... Sama chciałabym mieć jeszcze jedno dziecko, ale bałabym się, że na dzień dzisiejszy nie miałabym odpowiedniej ilości czasu i pieniędzy aby pogodzić wszystko i dać dzieciom wszystko co potrzebne, bo nie chodzi mi już o "gwaizdkę z nieba". Czasem mam wyrzyty sumienia, że mam dla małej zbyt mało czasu, chociaż moja praca przeważnie kończy się po 12.00, a cały dzień (przynajmniej ile się da) staram się poświęcić dziecku, nawet jak idę na 10.00 do pracy to czasem schodzimy jeszczę przed pracą do pisakownicy, bo wiem jakie to dla niej ważne i jak dużo niesie radości...
Rozumiem Twoją troskę o dzieci, o ich przyszłość, ale nie sądzisz, że to zaczyna być ryzykowne (chodzi mi o kwestie wiekowe)? Chyba, że patrzycie przez pryzmat wiary...
A nie myśleliście nad adopcją, skoro chcieliście aby było Was więcej i planowaliście to? Ja nad tym myślę ostatnio coraz częściej, tym bardziej, że tak duzo jest opuszczonych maluszków, które też zasługują na miłość i ciepło...

Humbak - 2009-05-16, 08:33

mam podobne zdanie co martuś, karolina... ale ta dyskusja zamienia się w publiczny lincz... :-| jak dla mnie neo wiele tu powiedziała i można się z nią zgadzać lub nie, ale wątek jest do zamknięcia... proszę o głos tych którzy się z tym zgadzają, bo to się nakręca...
wiele zdań tutaj powinno być przekazane na priva nie tu...

a jeśli jest kilka ciekawych zagadnień - jak choćby o tym co można a co nie na forum publicznym - albo ile kosztuje utrzymanie dzieci i co jest konieczne a co nie - to można je odseparować od tego tematu żeby nie nakręcać kwestii neo...

wróćmy na ziemię, ok? miło dziś, słonecznie...

Salamandra*75 - 2009-05-16, 08:45

Czytam czytam i sie zastanawiam....
Wiem jak trudno zapanowac nad dziećmi,zwłaszcza jak jest ich 4 czy 5.Opiekowałam sie czworaczkami 9 godzin dziennie.To były zdrowe dziciaki,ale mega absorbujące.Dwie opiekunki,babcia,prababcia i tabun ciotek cały dom na potrzeby maluchów...Rodziców sytuacja przerosła uciekali w obowiązki zawodowe,a dzieci cierpiały....Patrzac na nie nigdy nie zdecyduje sie na więcej niz dwoje dzieci.Nie pieniądze,prezenty i zabawki są najważniejsze,ale czas dany dziecku,każdy potrzebuje uwagi i zainteresowania,miłości rodziców i to w każdym wieku.Jeśli nie mogę im tego zapewnić to nie bede sie starała o kolejne potomstwo.

ewatara - 2009-05-16, 08:47

Humbak napisał/a:
dyskusja zamienia się w publiczny lincz...
ja tak nie uważam, myślę, że wypowiadamy swoje zdanie, chociaż również sugerwałabym większe zważanie na niektóre słowa...

Humbak napisał/a:
wątek jest do zamknięcia... proszę o głos tych którzy się z tym zgadzają
może masz rację, bo chociaż nikt (tak myślę) nie chce ranić Neo, to nawet delikatnie zadane pytania i myślenie o dobru dzieci mogą zostać zrozumiane w krzywdzący dla niej sposób, Neo może sama też napisze czy chce zamknięcia wątku?
puszczyk - 2009-05-16, 11:12

Ja jestem za zamknięciem.
Malati - 2009-05-16, 11:54

ja rowniez jestem za zamknieciem

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group