| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Tylko dobre wiadomości - Czy Wy wiecie, że YolaW urodziła?? :-)
alcia - 2008-05-25, 19:50 Temat postu: Czy Wy wiecie, że YolaW urodziła?? :-) Moi drodzy, 23.V dostałam od YoliW takiego sms-ka:
Dzisiaj o 15:40 urodziło się nasze Słoneczko Olaf Tomasz, 3440 wagi, 57cm. Poród był długi i trudny. Czekamy na powrót sił.
Jolu, gratuluję! Po tym trudnym porodzie czekają już na Was same piękne chwile Życie nabierze głębi, jakiej jeszcze dotąd nie znało. Cieszcie się sobą i dochodź szybko do siebie. A małemu życzę zdrowia i duuużo ciepła.
zina - 2008-05-25, 19:53
NARESZCIE!!!!!!!!!
Yolu, gratulacje ogromne i szybkiego powrotu do domu, czekamy tez na fotki Olafa
Ps.
alciu, dlaczego tak dlugo zwlekalas z napisaniem tak dobrej wiadomosci...my tu juz cali w nerwach bylismy
Capricorn - 2008-05-25, 19:53
pięknie, gratuluję!
PiPpi - 2008-05-25, 19:54
Yola ogromne gratulacje!!! Dbajcie o siebie najlepiej jak możecie, dużo zdrówka i spokoju- trudny poród bo pierwszy wysyłam ciepłe promyczki dla pełnej rodzinki:***
nitka - 2008-05-25, 19:56
no pięknie! gratulacje!
bodi - 2008-05-25, 19:56
Yola, wieelkie gratulacje Mam nadzieję że niedługo odzyskasz siły i wrócisz do nas Cieszę się że Olaf już po tej stronie
Kreestal - 2008-05-25, 19:56
Serdeczne gratulacje!
alcia - 2008-05-25, 19:58
| zina napisał/a: | | alciu, dlaczego tak dlugo zwlekalas z napisaniem tak dobrej wiadomosci...my tu juz cali w nerwach bylismy |
byłam w Bachotku na zlocie, teraz pomyślałam, że być może Jola ma kontakt tylko do mnie i może jeszcze nikt nie pisał o tym że urodziła mimo, że było to już 2 dni temu...
Jadzia - 2008-05-25, 19:59
gratulacje dla dzielnej Mamy i nowo-narodoznego mężczyzny o boskim imieniu
zina - 2008-05-25, 20:06
| alcia napisał/a: |
byłam w Bachotku na zlocie, teraz pomyślałam, że być może Jola ma kontakt tylko do mnie i może jeszcze nikt nie pisał o tym że urodziła mimo, że było to już 2 dni temu... |
No zobacz...ogladalam wlasnie Wasze zdjecia i nie skojarzylam
agaw-d - 2008-05-25, 20:14
Ogromne gratulacje
Lily - 2008-05-25, 20:23
gratulacje wielkie
Cytrynka - 2008-05-25, 20:35
Wspaniała wiadomość. Gratulacje.
Kamm - 2008-05-25, 20:37
Nie wiemy
Gratulacje wielgachne !
biechna - 2008-05-25, 20:43
No, nareszcie wiemy!!
Ogromne gratulacje kochana Jolu!!!!!!!!!!
Malati - 2008-05-25, 20:44
Wspaniale ogromne gratulacje
excelencja - 2008-05-25, 20:51
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
suuuuuuuuuuuuperrrr Yolka czekam cholera na historię! ściskam całuję i się cieszę że jesteście razem.
ewatara - 2008-05-25, 20:54
Gratulacje ogromne i wszystkiego najlepszego! Niech Maluszek rośnie zdrowy i szczęśliwy a mama szybko wraca do formy
bajka - 2008-05-25, 20:57
Super wieści po powrocie Gratuluję !
ań - 2008-05-25, 21:09
Yola! super, że już przytulasz synka :*
Martuś - 2008-05-25, 21:14
Yola, tak się cieszę, jak myślałam o Tobie tego 22go wieczorem to pewnie właśnie rodziłaś, jak przeczuwałam Czekam z wielką niecierpliwością na relację z porodu!! Ja też sobie wizualizowałam, że będzie szybko i łatwo, i też nie wyszło.. Ale uwierz mi, o tym się szybko zapomina i marzy o drugim dziecku Mi akurat zostały niemiłe wspomnienia ze szpitala, gorsze od wspomnienia bólu, ale Ciebie to chyba ominęło?
elenka - 2008-05-25, 21:18
Yola najważniejsze, że Olaf już po tej stornie brzucha i teraz same piękne dni przed wami.
Trzymajcie się cieplutko i dużo odpoczywajcie, a potem zajrzyj do nas, bo tęsknimy za Tobą na forum.
renka - 2008-05-25, 21:29
Gratulujemy
Szybkiego powrotu do formy, zebys mogla w pelni cieszyc sie Malenstwem po drugiej stronie brzuszka.
koniczynka_k - 2008-05-25, 21:37
Gratulacje
DagaM - 2008-05-25, 21:48
Wiedziałam, że tak będzie - my wyjedziemy, a tu Yola zacznie rodzić
Serdeczne gratulacje, czekam na relację!
Jagula - 2008-05-25, 21:52
Gratuluję dzielnej mamie a Olafa witamy serdecznie!!!!
Wszystkiego dobrego!
orenda - 2008-05-25, 21:53
Wielkie gratulacje! Wszystkiego dobrego dla Olafka!
Ewa - 2008-05-25, 21:57
Ogromne gratulacje!!!
alcia - 2008-05-25, 22:37
| Martuś napisał/a: | | Mi akurat zostały niemiłe wspomnienia ze szpitala, gorsze od wspomnienia bólu, ale Ciebie to chyba ominęło? |
Nie, niestety TO nie ominęło Joli, bo skończyło sie w szpitalu. Napisała mi dzisiaj, że "w domu udało sie tylko do połowy". Jutro ma być w domu (prawdopodobnie), więc pewnie napisze nam więcej.
Lily - 2008-05-25, 22:38
| Cytat: | | Nie, niestety TO nie ominęło Joli, bo skończyło sie w szpitalu. | czyli miałam rację, że przeczuwałam, iż nie pisze, bo jest w szpitalu...
w każdym razie już po, i całe szczęście
Pat - 2008-05-25, 22:40
Gratulacje !!!
martka - 2008-05-26, 00:56
nie mogłam się doczekać tej wiadomości, ogromne gratulacje Jolu, witaj Olafku
ina - 2008-05-26, 06:13
Ale pięknie! Ogromne gratulacje !
kamma - 2008-05-26, 06:16
gratulujemy serdecznie! Życzymy zdrówka, spokoju i radości! I czekamy na powrót, relację i fotki! (wymagająca ta ciotka )
puszczyk - 2008-05-26, 06:51
Witaj dzielny Olafku.
kofi - 2008-05-26, 07:03
Gratulacje! Wracaj do sił Yolu, Krasnoludku witaj!
pidzama - 2008-05-26, 08:18
Gratulacje
Dorota - 2008-05-26, 08:20
Gratulujemy
rosa - 2008-05-26, 08:20
Gratulacje
Karolina - 2008-05-26, 08:28
Od nas także
Christa - 2008-05-26, 08:51
Yolu, ja rowniez gratuluje i rowniez myslalam o Tobie przez caly czas od kilku dni . Czekam na relacje z porodu i zdjecia slicznego Olafka!
Ania D. - 2008-05-26, 08:53
Gratulacje
arete - 2008-05-26, 09:03
Gratulujemy i my.
magcha - 2008-05-26, 09:42
Gratulacje!
loika - 2008-05-26, 10:16
Gratulacje!
neina - 2008-05-26, 12:33
Ja tez Yolu serdecznie Ci gratuluje! Dobrze, ze trudne chwile juz za Wami. Teraz czeka Was niezmacona niczym radosc i piekne chwile z Waszym Krasnoludkiem Olafkiem!
I wszystkiego najlepszego z okazji dnia matki!
PiPpi - 2008-05-26, 13:30
Yola, tez przeczuwałam, ze zbyt długo nie piszesz abyś była w domku mój poród też częściowo domowy mimo początków szpitalnych z wieloma minusami teraz wspominam jako najlepsze chwile w moim życiu, być może i u CIebie po jakimś czasie emocje opadną i zostanie to jedno, najważniejsze: matczyna miłość i szczęśliwa rodzinka:*** mam nadzieję, ze Twoja położna nie okazała sie drugą Grażyna a i szczepień uniknęliście, wysyłam tulki w Waszą stronę
Agnieszka - 2008-05-26, 14:04
gratulacje
ifinoe - 2008-05-26, 15:36
gratulacje dla rodziców, Olafku witaj na świecie
alcia - 2008-05-26, 15:55
Jola nie wychodzi jeszcze dzisiaj, Olaf ma żółtaczkę i mają zostać na kilka dni w szpitalu, jest teraz naświetlany.
Martuś - 2008-05-26, 17:55
Alciu, a czy mogłabyś zapytać Yoli, czy możesz udostępnić zainteresowanym forumowiczom jej nr, moglibyśmy wysłać jej pokrzepiające smsy, mi taki kontakt w szpitalu bardzo pomógł..
Azja - 2008-05-26, 18:28
Gratulacje Yolu!!!
Widzę, że będziesz świętować urodziny synka w ten sam dzień co my naszej Izy!
Zdrowiejcie, nabierajcie sił i wracajcie szybciutko z tej instytucji szpitalnej...Powidzenia!
martka - 2008-05-26, 18:59
| Cytat: | | mi taki kontakt w szpitalu bardzo pomógł.. |
oj tak, mi tez, wlasnie chcialam pytac o Joli numer...
alcia - 2008-05-26, 19:30
spytałam, jak odpowie, to Wam podam
alcia - 2008-05-26, 19:44
Jeśli jeszcze ktoś chciałby powspierać Jolę sms-kowo, to piszcie - mogę podać numer na priva.
alcia - 2008-05-26, 20:23
Właśnie rozmawiałam z Jolą, biedna się wymęczyła w tym szpitalu
Pewnie nam tu opisze całą historię, ale tak skrótem powiedziała, że skończyło sie na wszystkim czego sobie nie życzyła - szpital, nacięcia, oksytocyna itd. Personel jest beznadziejny, szpital tak kiepski jak się spodziewała. Dziecko jej prawdopodobnie dokarmiają (mały jest naświetlany, więc nie ma nad wszystkim kontroli), zaszczepili siłą wbrew ich woli, po prostu masakra.
Do tego ta żółtaczka - nikt jej nic nie mówi, nic nie tłumaczą, nastawiają tylko na długi pobyt w szpitalu. Rozważają przeniesienie się do innego..
Myślę, że wsparcie jej się przyda. Żal mi jej strasznie
Lily - 2008-05-26, 20:37
| Cytat: | | Rozważają przeniesienie się do innego.. | dobry pomysł
przykro mi strasznie, ze tak się to skończyło, cholerna służba choroby
adriane - 2008-05-26, 20:57
Wiecie co dla mnie to jest po prostu przemoc i totalitaryzm co sie dzieje w tych szpitalach
Lily - 2008-05-26, 20:59
| adriane napisał/a: | | Wiecie co dla mnie to jest po prostu przemoc i totalitaryzm | no właśnie... niewolnictwo to woła o pomstę do nieba i sprawiedliwe ukaranie na ziemi
neina - 2008-05-26, 21:09
| alcia napisał/a: | że skończyło sie na wszystkim czego sobie nie życzyła - szpital, nacięcia, oksytocyna itd. Personel jest beznadziejny, szpital tak kiepski jak się spodziewała. Dziecko jej prawdopodobnie dokarmiają (mały jest naświetlany, więc nie ma nad wszystkim kontroli), zaszczepili siłą wbrew ich woli, po prostu masakra.
Do tego ta żółtaczka - nikt jej nic nie mówi, nic nie tłumaczą, nastawiają tylko na długi pobyt w szpitalu. Rozważają przeniesienie się do innego.. |
No wiecie co! Jak sie cos takiego czyta to az ma sie ochote kogos strzelic po mordzie za przeproszeniem. Ja tez poprosze nr do Joli.
Martuś - 2008-05-26, 21:13
Alcia, dzięki! Tak mi się przykro zrobiło jak przeczytałam te wieści szpitalne Gdzie oni w ogóle są? Przecież żółtaczka, to nie wyrok, a dokarmianie sztuczne to zbrodnia! Przecież najlepszym lekarstwem na żółtaczkę jest przystawianie do piersi! Mam nadzieję, że uda im się szybko przenieść na bardziej przyjazny dziecku oddział, w innym szpitalu może się okazać, że ta żółtaczka wcale nie jest taka wielka, żeby ich trzymać..
Lily - 2008-05-26, 21:14
Pewnie w Żorach są, w tym makabrycznym szpitalu
excelencja - 2008-05-26, 21:15
o kur... mać... No to z Yolką obie trafiłyśmy jak ślepa kura ziarno... biedactwo kochane...
Kurde moja mała też miała żółtaczkę i dali mi do pokoju łóżeczko do naświetlania, tam tego nie mają? aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa shit...
Lily - 2008-05-26, 21:16
excelencja, w większości szpitali chyba dziecko leży na innej sali, samo, często nie pozwalają karmić, tym bardziej że przy żółtaczce dzieci są senne i słabo ssą...
Martuś - 2008-05-26, 21:20
| excelencja napisał/a: | | Kurde moja mała też miała żółtaczkę i dali mi do pokoju łóżeczko do naświetlania, tam tego nie mają? |
Jaś miał żółtaczkę, ale niewielką i nie trzeba było go naświetlać, także wyszliśmy po dwóch dniach, ale dziecko dziewczyny z sali obok po cesarce miało silną żółtaczkę i mała była cały czas przy niej, dostałą właśnie do siebie łóżeczko do naświetlań, i mieli je wypisać po 5 dniach..
va - 2008-05-26, 21:23
Dołączam się do gratulacji!
Super, że już jesteście razem!
Czekamy na historię i fotki
alcia - 2008-05-26, 21:40
| Lily napisał/a: | Pewnie w Żorach są, w tym makabrycznym szpitalu |
no niestety tam...
| Martuś napisał/a: | | Przecież najlepszym lekarstwem na żółtaczkę jest przystawianie do piersi! |
to niestety nie do końca prawda, często przy wysokim poziomie bilirubiny konieczne jest nieustanne naświetlanie, wtedy szkoda czasu na przystawianie do piersi i matka może karmić najwyżej odciągniętym mlekiem przez strzykawkę.. A mleko matki akurat lekko spowalnia rozpad bilirubiny. Karmienie piersią owszem - koniecznie (i na szczęście się tam chociaż to tego nie czepiają), ale z tym "najlepszym lekarstwem", to przesada. Zresztą to tak OT..
| Martuś napisał/a: | | w innym szpitalu może się okazać, że ta żółtaczka wcale nie jest taka wielka, żeby ich trzymać.. |
Olaf akurat rzeczywiście ma dosyć wysoki poziom - 26 (do 15 jest tak względnie..). Ale zobaczymy jak będzie jutro, po powtórzeniu badania. Był naświetlany, więc powinno już być lepiej.
pao - 2008-05-26, 21:49
gratulacje Yolu niech zdrowo rośnie
Kasia B. - 2008-05-26, 21:55
Dużo zdrówka dla Olafa
ań - 2008-05-26, 22:26
| alcia napisał/a: | | zaszczepili siłą wbrew ich woli, po prostu |
PiPpi - 2008-05-26, 22:28
jacieeee masakra z tym szpitalem,dziadostwo zasrane , tak mi przykro
jeszcze troszke i bedziecie w domku tulić się do siebie, trzymam kciuki za maluszka i Ciebie Yolu, odetchniecie już niedługo
excelencja - 2008-05-26, 22:34
26?????// nas przy 14 zamknęli w szpitalu...
Ale cholera samo przebywanie przy piersi matki o niebo poprawia samopoczucie dziecka... wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr - mojemu dziecku wiele dało i mimo karmienia piersia bilirubina spadła szybko.
też słyszałam, że niby słabo ssą- ani moje tego objawu nie wykazywało ani dzieci znajomych matek- poza wcześniakami.
biechna - 2008-05-26, 22:39
o fuck, okropność, zaszczepili, dokarmiają?!?!?! przecież za takie zaszczepienie wbrew woli rodziców to im chyba można proces wytoczyć, no nie, nie mogę aż uwierzyć bardzo mi przykro, oby Jola z maluchem jak najprędzej wrócili do domu, albo przynajmniej znaleźli się w przyjaznym szpitalu :***
i także poproszę nr telefonu
Alispo - 2008-05-26, 22:41
koszmar..tez poprosze numer
alcia - 2008-05-27, 00:03
Jola, to twarda kobieta i chyba dobrze sobie radzi, mimo kiepskich warunków
Także przesyłajmy masę ciepłych myśli, by jak najszybciej znaleźli sie w domku!
Martuś - 2008-05-27, 09:07
| alcia napisał/a: | | to niestety nie do końca prawda, często przy wysokim poziomie bilirubiny konieczne jest nieustanne naświetlanie, wtedy szkoda czasu na przystawianie do piersi i matka może karmić najwyżej odciągniętym mlekiem przez strzykawkę.. A mleko matki akurat lekko spowalnia rozpad bilirubiny. Karmienie piersią owszem - koniecznie (i na szczęście się tam chociaż to tego nie czepiają), ale z tym "najlepszym lekarstwem", to przesada. |
Hmm, było późno i nie do końca jasno się wyraziłam - wiem, że przy karmieniu piersią wolniej spada poziom bilirubiny, ale samo karmienie jest bardzo zalecane ze względu na potrzebe nawadniania - hxxp://www.laktacja.pl/forum/viewtopic.php?p=6338&sid=31ff5ef06c256bbb92b73abf5c208f10#6338
wątek o tym.
Ciekawe, co się dzieje w przypadku, kiedy w domu rodzi sie dziecko z tak dużą żółtaczką?
zina - 2008-05-27, 09:16
Przykro czytac takie rzeczy
Mam nadzieje ze Olafek szybko sobie poradzi z zoltaczka.
Klara tez byla naswietlana ale tylko jeden dzien. Dokarmiana niestety tez ale my nie mielismy wyboru.
A z tym szczepieniem to po prostu MASAKRA!!
Zycze duzo zdrowka i tez prosze o numer do Yoli.
Malati - 2008-05-27, 10:21
Po rostu czytam i nie mogę uwierzyć że takie rzeczy dzieja się w szpitalach Mój młody też był naświetlany przez 3 doby,cała aparatura do tego służąca stała koło mojego łóżka,mogłam zawsze wyciągać młodego na karmienie nikt nie podawał mu sztucznego mleka.Po prostu ręce opadają jak się czyta takie historie.Bardzo mi przykro Yolu ale najważniejsze żebyście jak najszybciej wyszli do domku i z czasem te niemiłe wrażenia ze szpitala się zatrą.Jeszcze raz gratulacje i trzymaj się kochana,myślimy tutaj wszycy o Was
loika - 2008-05-27, 10:22
| Martuś napisał/a: | | Ciekawe, co się dzieje w przypadku, kiedy w domu rodzi sie dziecko z tak dużą żółtaczką? |
Może to i szczęście w nieszczęściu, że Jola trafiła do szpitala. Będąc w domu reakcja mogłaby być zbyt późna, a wówczas mogłoby dojść do nieodwracalnych uszkodzeń. Przy tak dużej żółtaczce możliwe, że nie wolno Olafka w ogóle wyjmować z pod lamp, prawdopodobnie jest też nawadniany za pomocą kroplówki. Co nie zmienia faktu, że powinien być karminy mlekiem matki!
W tym wszystkich nie jest złe to, że Jola trafiła do szpitala, lecz to że trafiła do szpitala, który się zatrzymał w czasie PRL-u. A personel jest niedouczony po prostu. Strasznie mnie to złości .
DagaM - 2008-05-27, 10:24
Biedna Yola, a tak pozytywnie była nastawiona... Co do naświetlań, w szpitalu, w którym rodziłam, równiez były przywożone "solaria" dla dzieciaczków z żółtaczką, więc maluchy były cały czas z mamami.
Trzymaj się Yolu, niedługo będziecie w domku!
Karolina - 2008-05-27, 12:42
Za zaszczepienie powinni wylądować w sądzie, ja bym nie odpuściła
orenda - 2008-05-27, 13:19
Obawiam się, że sprawa by była przegrana, skoro szczepienia są obowiązkowe. Chyba, że potrafiliby udowodnić, że źle to wpłynęło na zdrowie Małego. Ale zgadzam się, że to barbarzyństwo. W ogóle dreszcze mnie przechodzą i wściekłość na myśl o tych lekarzach i pielęgniarkach, co uważają, że wiedzą lepiej, co jest dobre dla naszych dzieci.
Jolu trzymam kciuki!
Malati - 2008-05-27, 14:02
| orenda napisał/a: | | Obawiam się, że sprawa by była przegrana, skoro szczepienia są obowiązkowe. |
Dokładnie też tak myślę.Walka z wiatrakami,szkoda nerw czasu i pieniędzy
olgasza - 2008-05-27, 14:11
ja jak zwykle z opoznieniem docieram do watku, ale gratuluje serdecznie i zycze Wam jak najszybszego powrotu do formy i jak najszybszego opuszczenia tego kiepskiego szpitala.YolaW - trzymajcie sie z Olafkiem, wkrotce zapomnisz o wszystkich przykrosciach i bedziecie w domu!
Martuś - 2008-05-27, 14:59
Jola mi napisała, że poziom bilirubiny zmierzą Olafkowi jutro, ale lekarz powiedział, że żółtaczka ładnie schodzi i dzisiaj był naświetlany tylko 3h i tyle samo będzie w nocy. No i chłopak przybrał od wczoraj na wadze 70g! Nic nie wspomniała o dokarmianiu, napisała, że mleczko zdaje egzamin, więc jeśli chodzi o karmienie to chyba wszystko ok
mossi - 2008-05-27, 18:31
ja bym napisała wiadomość, że Olafek już sie urodził, ale byłam bez neta... A tak na to czekałam!
Gratuluje i tu Jolu i życze szybkiego powrotu do domu i sił :*
A szpital w Żorach rzeczywiście masakra... Moja kuzynka powiedziała, że już nigdy tam nie chce się znaleść. Szkoda, że domowy poród się nie udał
kamma - 2008-05-27, 21:35
| czarna96 napisał/a: | | orenda napisał/a: | | Obawiam się, że sprawa by była przegrana, skoro szczepienia są obowiązkowe. |
Dokładnie też tak myślę.Walka z wiatrakami,szkoda nerw czasu i pieniędzy |
W wielu szpitalach podpisuje się takie oświadczenie, że wyraża się zgodę na różne zabiegi itp. Skoro Olaf jest naświetlany, to Yoli na pewno też podsunięto takie oświadczenie do podpisu. Sprawa o szczepienia byłaby więc z góry przegrana
Bananna - 2008-05-27, 22:44
a ja gratuluję spoznione bo spoznione, ale zawsze :*
Malinetshka - 2008-05-27, 22:55
Zdrówka dla Ciebie Yolu i dla Twojego maleństwa
Karolina - 2008-05-28, 07:32
| kamma napisał/a: | | W wielu szpitalach podpisuje się takie oświadczenie, że wyraża się zgodę na różne zabiegi |
w moich szpitalach tego nie było, o wszystkim mi mówiono ustnie.
| orenda napisał/a: | | Obawiam się, że sprawa by była przegrana, skoro szczepienia są obowiązkowe. Chyba, że potrafiliby udowodnić, że źle to wpłynęło na zdrowie Małego |
to nie chodzi o to czy wpłyneło na zdrowie czy nie. Działano WBREW matce, która nie wyraziła zgody na zabieg. Mogła na przykłąd chcieć zaszczepic prywtnie lepszymi szczepionkami itd. Jest wiele powodów z których można odwlec szczepienie szpitalne.
Kasumi - 2008-05-28, 08:08
Yolu, spóźnione gratulacje także ode mnie. I życzenia szybkiego powrotu do zdrowia, sił i do domu. Trzymam mocno kciuki za Was!
Martuś - 2008-05-29, 14:14
Jola mi wczoraj napisała, że są już w domu Żółtaczka jeszcze duża, ale lekarz kazał Olafka wystawiać na słońce. Ja nie mam już jak Joli odpisać, bo mi się kasa w tel. skończyła, więc mam nadzieję, że niedługo się do nas odezwie tutaj
martka - 2008-05-29, 14:21
| Martuś napisał/a: | są już w domu |
wspaniale
ina - 2008-05-29, 15:38
Też czekam na relacje Yoli i na fotki Olafka
zina - 2008-05-29, 19:09
Yolu, czekamy na wiesci od Was z domu, cudownie ze jestescie juz u siebie
mossi - 2008-05-29, 19:59
| Martuś napisał/a: | | Ja nie mam już jak Joli odpisać, bo mi się kasa w tel. skończyła, | mi tak samo! Ostatnie 20 groszy wyesemesowałam Do Joli, bo u mnie zawsze brak na komórce
Mam nadzieję, że już wszystko będzie tylko lepiej
YolaW - 2008-05-29, 20:22
Kochani tak bardzo dziękuję Wam za wsparcie, dodawaliście mi sił w najcięższych chwilach w tym nieszczęsnym szpitalu (dobrze, że już nas tam nie ma...). Wzruszyłam się do łez czytając Wasze posty z gratulacjami i ciepłymi slowami, jesteście wspaniali Dziękuję za wszystkie sms-y - mam nadzieję, że odpisałam na wszystkie (Martka czy doszedł sms do Ciebie? Numer wklepałam z pamięci, bo nie miałam nic do pisania). Dziękuję też Tobie Alcia i Martuś za wpisywanie w wątku tego co się z nami działo kiedy byliśmy w szpitalu i za uspokojenie mnie informacjami o żółtaczce...
Jak już wiecie poród skończył sie w szpitalu i w WSZYSTKICH rzeczy, których chciałam uniknąć dostaliśmy full zestaw Szpital w Żorach okazał się strasznym miejscem, mimo, że rodziłam z całkiem niezłą położną. Opiszę wszystko dokładnie jak dojdę do siebie, bo w tej chwili jestem unieruchomiona źle gojącym się nacięciem (zrobił mi się krwiak, wszystko strasznie boli i oprócz karmienia Olafka nic przy nim nie robię)...Chodzę na czworakach, płaczę z bólu, czekam aż się wszystko wygoi. Tomek bardzo mi pomaga...
Olaf jest cudowny, ładnie je, dobrze śpi, jest spokojny, ciekawski, słodziutki i tak ślicznie pachnie Daje nam wiele radości (właśnie śpi i pomrukuje przez sen ).
Za chwilę wkleję zdjęcia tylko je zmniejszę, wybaczcie że opis porodu zrobię dopiero za kilka dni, ale jeszcze nie funkcjonuję.
Jeszcze raz dziękuję Wam za to, że jesteście no i że byliście ze mną cały czas Olafek też za wszystko dziękuje, bo dzięki Waszemu wsparciu produkcja mleczka idzie pełną parą
PS. Czy to nie piękne, że to całe mleczko jest tak doskonałym produktem? Ehhh, się wzruszyłam...
mossi - 2008-05-29, 20:27
[b]Yolu/b], dużo sił życze i z niecierpliwością czekam na zdjęcie Maleństwa
Lily - 2008-05-29, 20:29
Fajnie, że już jesteście, zdrowiej szybko!
YolaW - 2008-05-29, 20:30
I obiecane zdjęcia Olafa
Lily - 2008-05-29, 20:32
Wow! Jaki on wyrośnięty już! Śliczny
Ania D. - 2008-05-29, 20:32
Jaki duży i śliczny... Wspaniale, że już jesteście w domu
Capricorn - 2008-05-29, 20:33
słodziak.
ań - 2008-05-29, 20:34
piękny :'))))
neina - 2008-05-29, 20:47
Jej, cudny! Znow mi sie oczy spocily...
Tusia - 2008-05-29, 20:56
Prześliczny. YolaW wracaj szybciutko do zdrowia, dobrze że już w domu jesteście Gratulacje jeszcze raz.
alcia - 2008-05-29, 20:59
Piękny!! I taki duży! Nie wygląda jak noworodek
Kreestal - 2008-05-29, 21:01
Yolu Olaf przesłodki. Teraz może być już tylko lepiej
Inga - 2008-05-29, 21:03
Spóźnione gratulacje z okazji narodzin synka Yolu, dopiero teraz trafiłam na ten wątek Dobrze, że wszystko już za Wami. Ja rodziłam w prywatnej klinice ( z kontraktem z nfz) i nie zaszczepili mi małej - napisałam oświadczenie jeszcze przed porodem, choć musiałam podyskutować z wymądrzającą się pielęgniarką. Całe szczęście, że w obronę wzięłą mnie lekarka, przy której rodziłam. Faktem jednak jest, że byłam przy dziecku cały czas, z porodówki przywiózł ją wpółprzytomny z nadmiaru wrażeń tatuś (nie było to trudne, bo czułam się dobrze, byłam "na chodzie", sale były dwuosobowe z łazienką, dzieci były przy nas) a na drugi dzień wypisałam się na własną prośbę. Obyło się też bez nacięcia (prosiłam o to stanowczo). Nie mogę pojąć, dlaczego zaszczepili Twojego synka, mimo braku zgody? Co to za szpital? Czytałam kiedyś wypowiedź lekarki - pediatry, pracującej niegdyś na oddziale noworodkowym, obecnie homeopatki, że przedłużająca się i intensywna żółtaczka ma właśnie związek ze szczepieniem noworodka, gdyż to obciąża mu dodatkowo wątrobę. Mogę to potwierdzić na przykładzie pierwszej córki, zaszczepili ją (wtedy nie wiedziałam nic o działaniach ubocznych szczepionek) i żółtaczkę miała długą z hiperbiliruminemią (max 18 mg %) była ospała, nie ssała i leciała codziennie z wagi (aż do 12 doby!) w 13 dniu postanowiłam dokarmić ją sztucznie i waga drgnęła - dzięki czemu opuściłyśmy wreszcie szpital. Ależ to była trauma Dlatego przed drugim porodem starannie wybrałam szpital, w którym chcę urodzić (miałam też ZZO) Zadałam Ci nawet pytanie w innym wątku, gdzie zamierzasz rodzić, bo mogłabym polecić Ci właśnie to miejsce (całkiem nieodległe ) Tam uszanowali moją wolę: żadnych szczepień ani witaminy K, opieka bardzo dobra, rodzi się zawsze przy lekarzu i dwóch położnych (dogląda też anestezjolog jeśli kobieta życzy sobie ZZO). Wiem, że chciałaś urodzić synka w domku - szkoda, że się nie udało. Najważniejsze, że synek jest zdrowy a to wszystko już za Wami. Sorry za długi post (ale podniosło mi się ciśnienie, gdy przeczytałam o tym zaszczepieniu wbrew woli ) Czekamy na opis Twojej historii i jeszcze raz gratulacje PS. Jaki On śliczny
malina - 2008-05-29, 21:05
Prześliczny Maluszek !!
Lily - 2008-05-29, 21:05
Inga, ale Yola miała rodzić w domu, trafiła - jak sądzę awaryjnie - do najbliższego szpitala po prostu...
mossi - 2008-05-29, 21:05
kochany Aniołek
DagaM - 2008-05-29, 21:05
| alcia napisał/a: | Piękny!! I taki duży! Nie wygląda jak noworodek | Dokładnie to samo pomyslałam, zwłaszcza na tym ostatnim zdjęciu! Do wycałowania, mniam, mniam
[ Dodano: 2008-05-29, 22:10 ]
Nie no, patrze na to ostatnie zdjęcie Olafka i jakbym widziała swoją Ninę (identyczne usteczka, ułożenie ciałą i w ogóle cała buźka). YolaW, myslę, że byłaby z nich dobrana para
Inga - 2008-05-29, 21:13
| Lily napisał/a: | | Yola miała rodzić w domu, trafiła - jak sądzę awaryjnie - do najbliższego szpitala po prostu | Wiem, wiem Lily. Miejsce o którym pisałam, to od Żor odległość ok. 50 km...To rzeczywiście trochę długo (choć nie wiemy na jakim etapie porodu Yola trafiła do szpitala)
Jagula - 2008-05-29, 21:14
Olaf jest suuupeeerrr!!!!
Ewa - 2008-05-29, 21:35
No po prostu słodki pysiaczek
YolaW, dochodź szybko do siebie i niech wszystko jak najszybciej się wygoi. Na opisy wszyscy tu cierpliwie poczekamy
Malati - 2008-05-29, 21:41
YolaW masz ślicznego synka Bardzo mi przykro że w wyniku partactwa lekarzy musisz teraz cierpieć Zyczę szybkiego powrotu do formy Uściski dla Was
agaw-d - 2008-05-29, 22:20
YolaW, Olafek cudny, wracaj szybciutko do sił i niech się wszyściutko ładnie goi. Gorące uściski
ań - 2008-05-29, 22:29
nie, no jeszcze raz muszę to napisać- jest cudny!!! Mam nadzieje, że uda Ci się szybko zapomnieć o nieprzyjemnościach Yolu i że szybko sie wszystko zagoi! Buziaki dla Was!
martka - 2008-05-29, 22:34
prześliczny chłopczyk (o prześlicznym imieniu )
...dostałam smsa Jolu
malva - 2008-05-29, 22:43
po prostu śliczny SYNEK
biechna - 2008-05-29, 22:52
Yola on wygląda jak anioł!!
super, że jesteście już w domu, obyś jak najszybciej się zagoiła i poczuła się dobrze :*
excelencja - 2008-05-30, 07:36
Yolu Olaf jest pięknym mężczyzną - uwielbiam go!
Nawet nie wiem jak bardzo się cieszę, że już jesteś i nie mogę się doczekać relacji.
Ściskam Was oboje bardzo mocno.
zina - 2008-05-30, 08:24
Yolu, urodzilas slicznego chlopczyka Czekamy na Twoja relacje.
Duzo odpoczywajcie i cieszcie sie soba w koncu w spokoju
ina - 2008-05-30, 08:39
Yola ale fajny duży dzidź Gratuluję raz jeszcze i dużo zdrówka dla Was
magdusia - 2008-05-30, 10:16
Ale cudny chłopczyk
Jola życzę szybkiego powrotu do formy
Martuś - 2008-05-30, 11:31
Cudna kruszynka Oby tak słodko spał jak najwięcej
PiPpi - 2008-05-30, 19:22
kawał chłopa! (podobnie jak dziewczyny, pomyślałam, ze to nie może być noworodek ) gratulacje Yolu czekam spokojnie na relację co i jak choć najważniejsze że już razem w domciu jesteście, no i że mleczko leci jak trza:*
Malinetshka - 2008-05-30, 21:26
Wspaniały synek Yolu, zdrówka dla Was
arete - 2008-05-30, 21:29
Śliczny Olafek. Yolu, wracaj do zdrowia.
Pat - 2008-05-30, 22:17
jeszcze raz gratulacje Yolu, że przeszłaś przez tę drogę ciernistą szpitalną! Silna z Ciebie kobieta! a Twój Synek jest po prostu bjuti!!!!!!!!!!! Teraz regeneruj siły, lecz ten krwiak i , przede wszystkim - napawaj się każdą chwilą, każdym dniem Nowego Wspólnego Życia! ...i zapominaj o szpitalnych przeżyciach...może lepiej nie opisuj już tego co tam przeszłaś żeby się nie nakręcać i nie denerwować raz jeszcze?
Śliczny Twój Synek, ucałuj Go w stópkę od ciotki Pat ;-P Leo przesyła Mu wirtualną piątkę
YolaW - 2008-05-31, 22:19
Kochani chyba wreszcie dojrzałam do tego, by opisać mój poród i wyrzucić z siebie to wszystko: emocje, ból, żale ale przede wszystkim ogromną radość z tego, że na świat przyszedł nasz synuś Olaf.
Jak wiecie planowaliśmy poród domowy i w domu wszystko się zaczęło…
Najpierw w czwartek po południu poszliśmy do znajomych, i potem jeszcze do mojej kuzynki obejrzeć ich nowy dom. Nasi znajomi jak byli ich odwiedzic to następnego dnia zaczęli rodzic więc śmialiśmy się, że przyszliśmy wywołać poród – i wcale się nie myliliśmy. Już siedząc u nich dziwnie się poczułam, a w drodze powrotnej (na piechotę z 5 minut) miałam przeczucie, że coś się zaczyna…
Po powrocie do domu zjadłam kolację i weszłam pod prysznic. Po prysznicu poczułam już wyraźny ból w podbrzuszu, dość mocny i zaczęliśmy liczyć co ile się pojawia. Wyszło nam tak co 10 minut, ale szybko zrobiło się z tego 6. Koło północy zadzwoniliśmy po położną. Przyjechała koło 1. Wszystko było spokojnie i na luzie: herbatka, gadka, skurcz, oddechy…luzik. Staraliśmy się też wezwać znajomą położną ze szkoły rodzenia, ale nie odbierała telefonu.
Tętno Olafa było cały czas w normie (choć sprzęt do jego mierzenia był trochę sfatygowany, na dodatek musieliśmy dać swoją baterię, bo położna zapomniała ). Po badaniu okazało się, że rozwarcie na 4 cm, ale u góry szyjka jeszcze trzyma. Położna powiedziała, że na oko powinnam urodzic do 10 rano i poszła drzemać, a my oddychaliśmy. Najwygodniej było mi siedzieć na łóżku wtulona przodem w worek sako położony na krześle, a Tomek masował mi plecy. Tak spędziliśmy sumie kilka godzin. Kiedy położna mnie po tym sporym czasie zbadała, okazało się, że rozwarcie powiększyło się tylko o 1cm i to mnie troche podłamalo.
W międzyczasie dodzwoniliśmy się do drugiej położnej i one sobie piły herbatkę a my dalej oddychaliśmy… Poszliśmy na dwór pochodzic, żeby wszystko przyspieszyć i rzeczywiście: rześkie powietrze, grawitacja i skurcze przyspieszyły bardzo choc nie jestem w stanie powiedzieć na ile bo nie mierzyliśmy czasu…Długo jednak nie dałam rady chodzić i wróciliśmy do domu…Tam troszkę zaczęły się sączyć wody i niestety były lekko zielonkawe Poza tym była już prawie 11 i padła decyzja, że ze względu na te wody lepiej jechac do szpitala. Na szczęście położna pojechała wcześniej przygotować mi grunt tzn. powiedzieć, że chcę rodzić naturalnie i żadnego nacięcia itp…Byłam więc spokojniejsza…
Powoli się pozbieraliśmy, i pojechaliśmy do żorskiego szpitala bo był najbliżej i choć nic takiego się nie dzialo nie miałam siły jechac do Pyskowic ponad godzinę po całej nocy skurczy.
W szpitalu formalności, skurcze od razu spowolniły, zaznaczamy, że nie chcemy szczepic i na razie nikt nic nie mówi…Rozwarcie na 8 cm, mówią, że zaraz urodzę.
Dają nas na salę porodową, obok wrzeszczy jakaś dziewczyna…Położna każe mi iść pod prysznic…Tam przychodzi jakaś babka (nie widzę jej bo jestem naga pod prysznicem a kabina zaparowana), więc tylko słyszę rozmowę z Tomkiem. Dotyczy to szczepień: dlaczego nie, tak nie wolno itp. Wyczuwamy, że babka nieugięta więc już mówimy, że nie chcemy w pierwszej dobie i wyjaśniamy dlaczego. Nc nie dociera do niej, żadne argumenty. Chcemy napisać oświadczenie, ale ona nie pozwala, mówi, że to nic nie da. Dzwoniła do Sanepidu, tam jej powiedzieli, że trzeba i że jak nie damy zaszczepić to będzie sprawa sadowa. Mówimy, że wiemy, ale nasi znajomi też nie szczepili i sprawy dotąd nie mają. Ona na to, że Sanepid nie pozwala i już!Wychodzi. Ja zamiast skupiac się na skurczach skupiam się na tych szczepieniach…
W końcu idę na salę. Łoże jak ze Średniowiecza, zardzewiałe, skórzane paski do wiązania nóg (pisałam o tym na wd). Położna mnie bada, boli jak nie wiem, bo czuję jakby mi palcami chciała wnętrzności wyciągnąć. Mówi, że pełne rozwarcie. Każe przeć (stoję na ziemi, chwytam za poręcz łóżka i na skurczu kucam). Skurcze parte mam słabe, położna co chwile mnie bada i twierdzi, że zero postępu…Jestem już zmęczona, załamana, że to się zatrzymało. Dziewczyna obok już rodzi, drze się jakby umierała, jest za parawanem tylko. Te wrzaski mnie przerażają, ale jak niosą jej dziecko do ważenia itd. Na naszej Sali to jej zazdroszczę, że jest już po, a u mnie wciąż zero postępu.
Wchodzi znowu jakaś babka i zaczyna o szczepieniach. Tomek dzwoni do Sanepidu, wyjaśnia co i jak, ale tam wiadomo co mówią…Ze trzeba w ciągu 24 godzin zaszczepić i nie ma gadania, że to pierwsza taka sprawa w całym województwie. Tylko, że w Żorach szczepią w pierwszej godzinie po urodzeniu, co nie daje nam czasu na żadne negocjacje, a dodatkowo jest piątek po południu i w szpitalu nie ma żadnego pediatry, który mógłby zbadać dziecko!!! I nie będzie do poniedziałku!!! Moja mama jest w tym czasie w innej części szpitala i tam wszyscy o tym gadają, że jakieś dziwaki przyjechały do porodu i szczepić nie chcą, wszyscy to komentują…Jesteśmy wściekli, ale ból nie pozwala nam się dlużej wykłócać, więc mimo naszego nie nie potrafimy zapobiec szczepieniu. Jestem już zrozpaczona, że mu to zrobią zaraz po urodzeniu w pierwszej godzinie, ale skupiam się na tym, żeby go urodzic, a postępu nadal nie ma. Rozklejam się, że nie dam rady, skurcze słabe, kucam na każdym skurczu od półtorej godziny i proszę o jakąs pomoc, na co położna mówi z uśmiechem, że jak chciałam rodzić naturalnie to mam rodzić naturalnie. Po jakimś czasie tak mnie bada, że pęka pęcherz i wylewają się lekko zielonkawe wody…
W pewnym momencie podczas parcia na kucąco wylewa się ze mnie sporo krwi. Położna mówi, że popękałam w środku i będzie sporo szycia. Dodaje, że przy tak wąskiej pochwie to nic dziwnego. Ja przerażona, a ona zaś zaklada rękawiczki, żeby mnie zbadać. Myślałam, że umrę…
Po ponad dwóch godzinach, kiedy postępu nie ma litościwie podłączają mi oxytocynę i dopiero wtedy dosłownie po dwóch minutach zaczynam czuć co to są skurcze parte. Teraz dopiero czuję, że prę, tylko nie mam już sił, słabo mi idzie. Leżę już na łóżku. Jest postęp, ale Mały się cofa po każdym wyparciu odrobiny główki do przodu. W końcu lekarz kładzie mi się na brzuchu i przy moim parciu popycha dno macicy, żeby wypchnąć Olafa. Położna mnie nacina, ale chyba nie do końca w szczytowej fazie skurczu bo czuję to nacięcie. W końcu rodzi się Olaf..Niesamowite szczęście nas ogarnia, kładą mi go na brzuchu. Był owinięty pępowiną wokół szyi, barku i nogi i to ona go wciągała do środka. Tomek przecina pępowinę, zabierają Olafa, rodze łożysko (a raczej ciągną za pępowinę i je ze mnie wyciągają w tempie expresowym) i zaczyna się kolejny koszmar:szycie. Trwa to długo. Błagam, żeby mnie dobrze znieczulili, na co lekarz mówi, żebym mu w kompetencje nie wchodziła. Nogi przywiązują tymi skórzanymi pasami do łóżka, nakrywają jakąś kołdrą bo trzęsę się jak galareta (kołdry zresztą nie zmienią aż do końca mojego pobytu w szpitalu, a jest brudna z krwi…) i szyją na żywca, bo czuję każde wbicie igły. Płaczę i błagam go o litość i więcej znieczulenia, ale położna mówi, że się ze sobą cackam. Wreszcie koniec. Wywożą mnie na korytarz, podają Synka, Tomek jest ze mną.
To chyba koniec mojego opisu. Dodam jeszcze pare sytuacji szpitalnych. Jak Olaf jest naświetlany to każą nam przynieść laktatory i donosić im mleko do karmienia dzieci. Po pokazaniu się na oddziale mojej mamy, która pracowała w księgowości ZOZ-u i wszystkich zna nagle okazuje się, że nie tylko laktator niepotrzebny, ale i można dzieci nam przynieść na salę do karmienia.
Olaf na żółtaczkę dostaje też jakieś lekarstwo, które rozpuszcza się w glukozie, więc często nie chce jeść. Podejrzewam, że trochę sporo tej glukozy dają, więc po interwencji chyba zmniejszają dawkę, bo Olaf zaczyna lepiej jeść.
Poszłam do położnych po czopek przed pierwszą dłuższą wizyta w toalecie, bo bardzo się bałam, że szwy popękają (a dostaję końskie dawki żelaza w zastrzykach i tabletkach, więc wiadomo jak jest…), na co słyszę z pogardą „Co a pani jeszcze nie???” i z uśmieszkiem: „Tylko to się doodbytniczo stosuje!”. Trafiłam akurat na jedną z wrednych położnych. To samo z pierwszym siusiu..wiadomo, że to nie tak od razu: wszystko boli, pęcherz nadwerężony więc męczę to sikanie i trwa to chwilę, a polożna z pretensjami ile to mi jeszcze zajmie. Czuję się więc winna, że się wysikac nie umiem…
Przepraszam, że trochę mi elaborat wyszedł, ale chyba oddaje to moje emocje porodowe i żal o to, że doświadczyłam dokładnie wszystkiego czego chciałam uniknąć. Po moich własnych doświadczeniach wiem już, że opinia siostry o tym szpitalu była w 100% trafna. Zresztą nawet mój lekarz do którego chodziłam prywatnie olał mnie totalnie i traktowal jak powietrze.
Gdybym wiedziała, że poród nie ma szans skończyć się w domu, to na pewno byśmy jechali do innego szpitala, i jeszcze na spokojnie na początku skurczy załatwili sprawę szczepień. A tak to już tylko możemy walczyć o kolejne nieszczepienie. Jak pielęgniarka nas wypisywała i mówiła o ropniu po szczepieniu, który się zrobi i na który tak trzeba uważać to miałam ją ochote stłuc!
Aha i jeszcze jedno przegięcie: po porodzie kiedy leżeliśmy na korytarzu jeszcze przyszła ta sama baba od szczepień i pytała do jakiej przychodni deklarujemy dziecko, bo ona musi tam kartę szczepien posłać. Kiedy za radą innych mówiliśmy, że jeszcze nie wiemy, to nam kazała natychmiast podac adres, bo ona kończy dyżur i MUSI to wysłać!! Jak mówiliśmy, że nawet nie znamy adresu to wymusiła to na nas! Powiedziała, że takie są przepisy i nie ma gadania.
To tyle chyba…Dochodze powoli do siebie, szwy bardzo mnie bolą, nie siadam jeszcze, płacze z bólu przy każdym prysznicu…No i walcze z anemią: przy wypisie miałam HGb 7,3. Boje się nosic Olafa, bo slabo mi ciągle i boję się go upuścić.
Ale idzie ku lepszemu. Olaf jest najpiękniejszą Nagrodą za to wszystko…
[ Dodano: 2008-05-31, 23:20 ]
I jeszcze raz dziękuję Wam za ogromne wsparcie a Olaf za wszystkie komplementy (DagaM trzeba ich będzie kiedyś poznać ) Naprawdę pomogliście mi przez to wszystko przejść...
Ewa - 2008-05-31, 22:32
Tak jednym słowem - brak słów. Tak jakby akcja "rodzić po ludzku" trwała w innym kraju...
Dużo ciepełka Jolu
Dominika - 2008-05-31, 22:56
Gratuluje, Yolu. Synek piekny, rzeczywiscie wydaje sie byc duzy! Dobrze, ze juz porod za Wami. Zycze pamieci wybiorczej i zapamietania tylko milych chwil! Pozdrawiam
adriane - 2008-05-31, 23:40
Yolu jesteś najdzielniejszą osoba jaką znam. Tyle przeszliście złego, teraz juz będzie tylko dobrze.
Synuś piękny.
Jagula - 2008-05-31, 23:44
Yola...masakra szpital...ale najważniejsze ,że już jesteście po wszystkim i razem.Życzę szybkiego powrotu do formy i samych przyjemności z Olafkiem
excelencja - 2008-05-31, 23:57
Yola- nawet nie wiem co powiedzieć i chyba nic nie muszę mówić -tylko tyle, że hmm wiem co czujesz... i współczuję. Całuję Was bardzo mocno.
ewatara - 2008-06-01, 00:16
Yola dużo siły życzę i wracaj szybko do zdrówka!
neina - 2008-06-01, 01:24
| Ewa napisał/a: | Tak jednym słowem - brak słów. Tak jakby akcja "rodzić po ludzku" trwała w innym kraju... |
Dokladnie... A czy nie powstal jeszcze ranking szpitali 'rodzic nie-po ludzku'? ten bylby w czolowce Moim zdaniem taka historia to sie do telewizji nadaje, w glowie sie nie miesci! Porod to jedno z najcudowniejszych wydarzen w zyciu kobiety, jak mozna postapic tak z nia w tak waznym i trudnym dla niej momencie?! Przeciez ci ludzie zostaja lekarzami i poloznymi zeby pomagac, wspierac, przynosic ulge w cierpieniu! Ech, szkoda slow, ja nigdy takich ludzi nie zrozumiem, a oni nie zrozumieja nas...
Jolu, chyle czola przed Toba, spisalas sie na wielki medal z najbardziej szczerego zlota No i masz go w postaci Olafka Teraz juz bedzie tylko lepiej
Karolina - 2008-06-01, 06:32
Yolu poczułam Twój ból jak czytałam Twój opis. Pierwszy poród to wielkie przeżycie, nawet trauma. Na szczęście czas zaciera przykre wspomnienia i jak piszesz jest ktoś dla kogo było warto...
Nie ma takiej opcji, żeby dziecko szczepić godzinę po porodzie. Yola, jeśli dziecko nie bylo wcześniej zbadane przez neonatologa to nie mieli prawa tego zrobić. Sanepid też na pewo nie mógł wydać takiego nakazu. Jak dojdziesz już po tej traumie do siebie, przemyśl to wszystko, co się stało. Może warto by było zaskarżyć ten szpital, tyle kobiet krzywdzą. Nawet jeśli nei wygracie sprawy, to oni dostaną jakąś kontrolę z góry.
alcia - 2008-06-01, 08:03
Jola, przykre to strasznie. Jak ludzie potrafią krzywdzić innych bez mrugnięcia okiem. Cieszę się, że już jesteście u siebie.
Lily - 2008-06-01, 08:11
| Karolina napisał/a: | | Może warto by było zaskarżyć ten szpital, tyle kobiet krzywdzą. | też tak myślę, choćby napisać do rzecznika praw pacjenta...
Yolu, jesteś strasznie dzielna, Olafek może być dumny, że ma taką mamę!
Martuś - 2008-06-01, 08:48
Yolu, ja też poczułam Twój ból, jak czytałam ten opis, prawie się popłakałam.. jesteś niesamowicie dzielna, Olafek na pewno będzie z Ciebie dumny
Najbardziej jestem w szoku z tak szybkim szczepieniem, Jaś został zaszczepiony w szpitalu, bo ja nie miałam tam siły ani odwagi walczyć jeszcze, nawet o tym nie wspomniałam.. Ale w Pucku szczepili dzieci dopiero po pełnych 24 godzinach, w tym czasie 2 czy 3 razy oglądał je pediatra, nawet jak parę godzin wcześniej brali inne dzieci na szczepienie to 20godzinnego Jasia nie wzięli po powiedzieli że jest za mały.. Nie martw się, ja też się strasznie bałam, z drżącym sercem na niego patrzyłam, jak go z tych szczepień przynieśli, ale on na szczęście spał, a teraz nie widzę, żeby spowodowało to u niego jakiekolwiek dolegliwości, rozwija się wspaniale, nie ma żadnych problemów skórnych itd.
I na dodatek Cię jeszcze podle okłamali z tą kartą szczepień, to, co z nią robią, zależy tylko od szpitala, mi ją po prostu dali do ręki przy wypisie (a ja głupia ją do przychodni zaniosłam, jak byliśmy tam z Jasiem, kiedy miał 4 dni.. i od tamtego razu już się w niej nie pojawiłam, a teraz siedzę codziennie i o tym myślę kiedy sobie o nas przypomną..).
Wiem, że najbardziej boli rozczarowanie wywołane przez wielkie rozminięcie się wyobrażeń z rzeczywistością, i brak ludzkiej życzliwości.. Też pamiętam jakieś głupie teksty podłej lekarki 'bo pani taka cierpiąca, nie wiem czy się uda rodzić w wodzie..' i obojętną i zmęczoną położną..
Malati - 2008-06-01, 09:47
YolaW po porostu nie wiem co napisać,zatkało mnie jak czytałam Twój post.Jest mi bardzo przykro że musiałaś tego doświadczyć ale tak jak sama napisałaś wszystko ci rekompensuje
Twój wspaniały synek.Mam nadzieję że te niemiłe wspomnienia szybko sie zatrą.Uściski dla Was
PiPpi - 2008-06-01, 09:58
Jolu, nie dało sie nie odczuć Twojego bólu, nerwów, ubezwłasnowolnienia, coś strasznego.
Położne , które były z Tobą w domu też zaangażowaniem nie grzeszyły (wiesz, moja domowa nawet się po kasę nie zgłosiła, tyle miała przyzwoitości w sobie, chyba poczuła, że coś nie tak było albo wegedzieciaka czytała ) jestem ciekawa czy odezwą sie do Ciebie. Mała Mi pisał gdzieś, ze dostała ziola na niedokrwistosc, miałam do niej pisać z pytaniem o nie, moze tez spróbuj? Ja siedziałam na kółku zwiniętym z koca bo nie miałam pływackiego, jest nieco lepiej.
najgorsze uczucia się we mnie budza jak czyta o takim medycznym personelu jaki Ci się trafił, tak jak karolina, posłałabym ich wszystkich do sądu, ech....chciałabym Cię teraz mocno przytulić i ugotować jakieś dobre jedzonko , ja non stop piłam esencjonalne wywary z warzyw i żółtkiem, też miałam niską hemoglobinę, nie obeszło się bez suplementacji, Calivity preparatem, teraz jest już pietruszka zielona i sałaty, szybko z tego wyjdziesz:*
mossi - 2008-06-01, 09:58
współczuję... Ale jesteś dzielna więc dalaś rade
Teraz już wiem, że chodźby nie wiem co, to szpital w Żorach omijac z daleka!
martka - 2008-06-01, 10:12
YolaW, jestem w ogromnym szoku i mam łzy w oczach po przeczytaniu tego opisu. wierzyć się nie chce, że ludzie z takim podejsciem maja czelnosc nazywac sie służbą zdrowia!
jesteś niesamowicie dzielna. życzę Ci wiele radości z cudnego synka
elenka - 2008-06-01, 10:15
Jolu tak jak napisały dziewczyny jesteś silna, odważna i dzielna. Podziwiam Cię, bo ja jako osoba z niskim progiem bólu nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazić tego przez co przeszłaś.
Tak bardzo boli mnie brak empatii u ludzi, którzy są tam w szpitalach po tym aby nam pomagać... nie wim co napisać po prostu...
Trzymajcie się cieplutko i cieszcie sobą, a czas zatrze ślady i będziesz pamiętać tylko moment kiedy Ci Olafka położyli na piersiach
Inga - 2008-06-01, 10:27
| Karolina napisał/a: | | warto by było zaskarżyć ten szpital, tyle kobiet krzywdzą. | Też jestem tego zdania. A na pewno należy opisać jak byłaś traktowana w tym szpitalu. Zdaje się, że na stronie "Rodzić po ludzku" znajduje się taka możliwość. Czyta to wiele osób, więc dzięki takiej "reklamie" swych usług, stracą potencjalne pacjentki i kasa za poród trafi do placówek, w których odnoszą się do rodzącej kobiety z szacunkiem. Kiedy ja czytałam jeszcze przed porodem relacje kobiet o różnych szpitalach, po kilku wpisach traciłam ochotę na dalszą lekturę. Często opisywały po prostu koszmar. Takie szpitale jak ten do którego trafiłaś Yola powinny zostać publicznie napiętnowane. Nie zrozumiałam, czy zaszczepili Twojego synka rzeczywiście w godzinę po urodzeniu?? I czy dziecko było badane przed tym przez pediatrę?
ifinoe - 2008-06-01, 10:48
ależ przepiękny chłopaczek, bardzo dorośle już wygląda
Salamandra*75 - 2008-06-01, 12:31
gratulacje dla mamy i synka trzymajcie sie!
Lily - 2008-06-01, 13:55
Ciekawe, że na stronie Rodzić po ludzku ten szpital ma dobre opinie
neina - 2008-06-01, 14:01
| Lily napisał/a: | Ciekawe, że na stronie Rodzić po ludzku ten szpital ma dobre opinie |
Chyba te polozne podszyly sie pod pacjentki i same sobie taka wystawily
Przydaloby sie zrobic cos, zeby ostrzec przyszle mamy przed tym szpitalem.
ań - 2008-06-01, 14:07
Yolu, jest mi ogromnie przykro, że pozbawieni serca ludzie tak spaprali Ci tą cudowną drogę narodzin Twojego syna prawie się popłakałam przy Twoim opisie i generalnie przybyła mi chyba kolejna zmarszczka na czole. jestem zła na tych ludzi to co się stało było okropne, nieludzkie i bez serca, bez rozumu...
cudownie zaś, ze Olafek już jest z Wami i że zdrowy chłopak cieszcie się Nim i szybko zapomnijcie o tym koszmarze. Dużo sil! :*
Lily - 2008-06-01, 14:08
| neina napisał/a: | Chyba te polozne podszyly sie pod pacjentki i same sobie taka wystawily | nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że części ludzi nie przeszkadza przedmiotowe traktowanie, uważają, że skoro personel coś z nimi robi to tak trzeba dla własnego zdrowia, albo po prostu nie przychodzi im do głowy, żeby protestować... a potem takie spolegliwe pacjentki piszą dobre recenzje, bo nie miały okazji spotkać się z oporem...
a jak się zdarzy ktoś, kto chce zawalczyć o swoje to natrafia na skałę i chęć odegrania się za "wymądrzanie się"... wiem, że nie wszędzie panują takie zwyczaje, ale niektóre placówki to relikty z lat 50-tych chyba
ań - 2008-06-01, 14:08
| Lily napisał/a: | Ciekawe, że na stronie Rodzić po ludzku ten szpital ma dobre opinie | CO???? jestem zniesmaczona
Lily - 2008-06-01, 14:09
| ań napisał/a: | CO???? jestem zniesmaczona | no chyba że jest inny szpital w Żorach - ja znalazłam 1 i tam w większości są dobre opinie...
[ Dodano: 2008-06-01, 15:20 ]
hxxp://www.rodzicpoludzku.pl/szukaj.php tu można poczytać...
alcia - 2008-06-01, 14:26
| ań napisał/a: | CO???? jestem zniesmaczona |
mnie to nie dziwi. W Oświęcimiu mamy podobny szpital, dopuszczają sie takich praktyk, że w życiu nie zdecydowałabym się na poród tam - zero szacunku do dziecka, do rodzącej, warunki masakryczne - i co? spotykam wiele dziewczyn, którym to pasuje i sobie te warunki chwalą. Dla nich nie jest to dziwne, że ktoś dokarmia im dziecko (przecież tak trzeba, poza tym nie mialam pokarmu), że dziecko nie jest cały czas przy nich (przecież ja też muszę się wyspać), że rodzą w kilka osób rozdzielone tylko parawanem (przecież przyszłam tu rodzic, a nie na urlop), że mąż nie może byc przy nich (jedyna sala do takich porodów była zajęta - miałam pecha, trudno..), ze nacinają (wolę być nacięta niż popękać!!) i że pokazują krcze przed stadem obcych lekarzy i pacjentek, przy otwartych drzwiach (przecież to szpital).
Normalka, tak musi być, czego się czepiać.
jak pisała Lily.
A potem to już tylko chwalić i chwalić taki szpital, w końcu innego nie ma, to po co roztrząsać (zresztą nie ma co roztrząsać).
babaaga - 2008-06-01, 14:56
yolu, Olafek piękny!! masakra z tym szpitalem, nawet czytało się z cieżkim sercem ale gratulacje-dzielna kobieto!!
mossi - 2008-06-01, 15:37
| Lily napisał/a: | | no chyba że jest inny szpital w Żorach - ja znalazłam 1 i tam w większości są dobre opinie... | W Żorach w ogóle tylko jeden szpital jest! I to porodówke mamy nową! Dobudowana do szpitala, niby porób w wodzie mozna robić, i WOŚP jakiś sprzęt ufunowała.
Kamm - 2008-06-01, 16:45
Jestem w szoku .. nie wiem co powiedziec .. Poplakalam się .. Strasznie mi przykro .. Jak kobieta drugiej kobiecie moze robic cos takiego ? ( przeciez sama kiedys rodzila wiec wie jak to jest ) Jak mozna tak przedmioto i sucho traktowac drugą osobe szczegolnie w takich chwilach ..
Yolu tule Cie gorąco !
| alcia napisał/a: | mnie to nie dziwi. W Oświęcimiu mamy podobny szpital, dopuszczają sie takich praktyk, że w życiu nie zdecydowałabym się na poród tam - zero szacunku do dziecka, do rodzącej, warunki masakryczne - i co? spotykam wiele dziewczyn, którym to pasuje i sobie te warunki chwalą. Dla nich nie jest to dziwne, że ktoś dokarmia im dziecko (przecież tak trzeba, poza tym nie mialam pokarmu), że dziecko nie jest cały czas przy nich (przecież ja też muszę się wyspać), że rodzą w kilka osób rozdzielone tylko parawanem (przecież przyszłam tu rodzic, a nie na urlop), że mąż nie może byc przy nich (jedyna sala do takich porodów była zajęta - miałam pecha, trudno..), ze nacinają (wolę być nacięta niż popękać!!) i że pokazują krcze przed stadem obcych lekarzy i pacjentek, przy otwartych drzwiach (przecież to szpital).
Normalka, tak musi być, czego się czepiać.
jak pisała Lily.
A potem to już tylko chwalić i chwalić taki szpital, w końcu innego nie ma, to po co roztrząsać (zresztą nie ma co roztrząsać). |
Dokladnie ! Jak rozmawialam z bratową ktora rodzila w Osw to dla niej to bylo normalne i pozytywne ze ją nacinali.. ze podawali jej oxytocyne , ze karmili jej dziecko itd . Nie brala innej mozliwosci .. nie miala jakiejs wlasnej wizji porodu.. robila to co personel szpitala chcial i na wszytko sie godzila .. Ze zdziwniem patrzyla na moje "wymysly " i kręcila nosem ze przeciez to lepiej byc naciętą niz popękac itd . Swiadomosc kobiet w tym temacie jest nadal bardzo niska i przygotowanie do porodu rowniez
zina - 2008-06-01, 19:47
Yolu, coz wiecej moge napisac niz to co juz zostalo powiedziane...zgroza...
Przykro mi, ze mialas takie doswiadczenie tym bardziej ze szykowalas sie na zupelnie cos innego...
Najwazniejsze, ze masz juz kolo siebie slicznego i zdrowego synka...
Jestes bardzo odwazna osoba!
Co do szpitala w miescie O. to moja siostra urodzila w nim dwojke swoich dzieci i do dzis na samo wspomnienie o nim smutnieje w minucie...(oszczedze szczegolow bo mozecie sobie wyobrazic standardy 13 lat temu...)
Ale w "tamtych" czasach tak chyba bylo wszedzie...
orenda - 2008-06-01, 20:06
YolaW, współczuję bardzo tak ciężkiego doświadczenia! Dużo zdrówka i sił dla Ciebie!
neina - 2008-06-01, 23:56
Czy nie sadzicie, ze Olafek jest podobny do Lefka ań?
olgasza - 2008-06-02, 08:27
YolaW jestem wstrzasnieta zachowaniem lekarzy i poloznych, ktorzy przyjmowali twoj porod. Po prostu brak slow. Koniecznie wyslij ten opis do "Rodzic po ludzku", moze to bedzie dla kogos przestroga.
A Olaf to chlopak pierwsza klasa! Niech wam rozswietla kazdy dzien!
dżo - 2008-06-02, 09:36
YolaW a ja bym opis tego co przeszłaś przesłała do jakiejś lokalnej gazety, im więcej rozgłosu tym lepiej,
czytałam i nie mogłam uwierzyć, szczerze Ci współczuję tych przeżyć,
Lily - 2008-06-02, 09:39
hxxp://forum.wirtualnezory.pl/viewtopic.php?t=1142&postdays=0&postorder=asc&start=0 a tu dobre opinie, aż mi się nie chce wierzyć... (tzn. bardziej wierzę Yoli); może na forach piszą pracownicy, czy jak...
malva - 2008-06-02, 11:10
kochana Yolu, strasznie mi smutno że tyle przeszłas w szpitalu..
jest jednak jedna gwiazdka na pochmurnym niebie: Olafek jest zdrowy, z tego cieszę się ogromnie
magcha - 2008-06-02, 11:41
Yolu, współczuję przykrch przeżyć, jesteś bardzo dzielna. Tak jak pisze olgasza koniecznie wyślij ten opis do fundacji rodzić po ludzku!
ań - 2008-06-02, 11:59
neina, też mi Go troszkę przypomina ale bardziej chyba Ninkę DagiM
Mala_Mi - 2008-06-02, 12:12
Yolu, nie miałam okazji jeszcze gratulować, co niniejszym czynię .
Niech Olaf rośnie zdrowo, a Wasze wspólne bycie razem przynosi wiele radości.
Co do szpitala i wszystkiego, co Was tam spotkało, nie wyrzucaj sobie niczego.
Nie zawsze zdarza się to, czego chcemy, dzieje się to, czego potrzebujemy. Ja wierzę, że to dziecko wybiera sobie sposób przyjścia na świat. Nie zawsze mamy wpływ na to, co się dzieje, mimo najszczerszych chęci. Ściskam mocno
nitka - 2008-06-02, 12:48
poryczałam się Yola, nie wiem jak można tak traktować kobiety. I to kobieta przeciw kobiecie. Suche Wydry ! Życzę Wam dużo siły, Olaf cudowny i duży
Pat - 2008-06-02, 15:25
Yolu, weź w wolnej chwili skopiuj ten tekst z opisem swojego porodu i wyślij mejlem pod różne adresy typu: Rodzić po ludzku, do gazet, do portali. .. Roześlij teź w świat czyli do znajomych. A jeśli pozwolisz nam to i my możemy kopie porozsyłać z podpisem: "podaj dalej". W dobie internetu już nie jest tak łatwo zgłuszyć, zamieść pod dywan TAKIE skandaliczne zachowania ludzi, którzy podobno, mają się opiekować drugim człowiekiem. Więc do dzieła! czekam na pozwolenie i poślę w świat Twoją relację. Wogóle to myślę, że ze wszystkimi takimi relacjami mogłybyśmy tak postępować,co o tym myślicie? Pod warunkiem, że autorzy pozwolą...
biechna - 2008-06-02, 21:12
Yola jak dobrze, że już jesteś w domu!! Ten opis po prostu mną wstrząsnął i chyba przeważył szalę wyboru miejsca porodu naszego dzieciaka. Ogromnie Ci współczuję, że potoczyło się czarnym scenariuszem, ale najważniejsze, że Olaf JEST :*
strzeszynek - 2008-06-03, 10:55
Może to, że wyrzuciłaś to z siebie, trochę ci ulżył. No niestety, w szpitalach zdarzają się takie dyktatorskie warunki, sama też miałam różne przejścia... Najważniejsze, że Olafek jest już przy tobie, bezpieczny i możecie się sobą normalnie nacieszyć. Czas sprawia, że złe wspomnienia nieco zbledną i pamięta się zwłaszcza te dobre rzeczy. O złych nie ma co myśleć za dużo, bo to psuje radość z dobrych rzeczy. Anemię szybko pokonasz, jestem tego pewna, koszmarne nacięcie zagoi się w końcu i będziesz mogła się w pełni cieszyć macierzyństwem i swoim małym skarbem. Śliczny jest!
A na stronie rodzić po ludzku warto wystawić odpowiedni komentarz, sama też to zrobiłam. Hmm... W moim mieście są dwa szpitale - jeden ma złe opinie na stronie R.P.L. , w drugim rodziłam i też skreślam. Stolica województwa... Na kolejne dziecko to się chyba zdecyduję, jak zmienimy miejsce zamieszkania...
ina - 2008-06-03, 14:42
Przez Twój opis Yolu a także przez opowieści moich 2 koleżanek które ostatnio rodziły, zainteresowałam się stroną rodzić po ludzku. Normalnie masakra - wszystkie szpitale w okolicy to tragedia - np wg. statystyk w jednym jest 50% cc i 98% nacięć krocza . Gdzie ja teraz urodzę?
aneczka - 2008-06-03, 19:04
Joluniu kochana,
Przed chwilą przeczytałam (z trudem, bo się popłakałam) Twój opis porodu - kochana, ale mi przykro i smutno:( To wszystko przez co musiałaś przejść - znieczulicę, bak empatii, czułości i zrozumienia ze strony "personelu medycznego":((( - to straszne, brak słów! Mieszają się we mnie uczucia żalu, smutku, rozżalenia, ale też buntu i złości, że takie rzeczy się dzieją! Taka byłaś dzielna, że przetrwałaś to wszystko. Kurczę, mam poczucie krzywdy i niesprawiedliwości!!!
Piszę dopiero teraz, bo dawno nie zaglądałam do wegedzieciaczka.
Chciałabym Cię serdecznie uściskać i życzyć Ci coraz lepszego samopoczucia i radości z Olafka. Trzymajcie się oboje cieplutko,
Ania
ina - 2008-06-04, 07:21
| euridice napisał/a: | ina napisał/a:
Gdzie ja teraz urodzę?
ina, to moze w domu? |
Chyba nie jesteśmy na to gotowi.
ina - 2008-06-04, 08:12
| euridice napisał/a: | pozostaje szukac przyjaznego szpitala, jeszcze macie czas. powodzenia |
Niestety na podkarpaciu takich nie ma
ale dzięki, może coś do stycznia wymyślimy
Martuś - 2008-06-04, 11:35
Ina, ja właśnie dlatego jechałam 80 km do Pucka, alcia też kawał do Krakowa.. U mnie dużo do ideału brakowało (a nacięcie, które mi w końcu zrobili, było w tym akurat najmniej ważne w tamtym momencie..), ale w Gd pewnie byłoby znacznie gorzej...
[ Dodano: 2008-06-04, 12:51 ]
Ina, przeglądam całe Twoje województwo, jak na razie najlepsze oceny ma Tarnobrzeg i Stalowa Wola, ale to 120 km od Ciebie, za daleko, strasznie długie to województwo, i jeszcze nie masz żadnego pola manewru w boki i dół na bardzo
ina - 2008-06-04, 12:25
| Martuś napisał/a: | | Ina, przeglądam całe Twoje województwo, jak na razie najlepsze oceny ma Tarnobrzeg i Stalowa Wola, ale to 120 km od Ciebie |
dzięki Martuś, wiesz ja biorę pod uwagę też mój rodzinny Tarnów - są tam 2 szpitale ale również nie rewelacja. Szkoda że nie ma gdzieś w okolicy Domu Narodzin.
Martuś - 2008-06-04, 12:42
Kurczę, ina przejrzałam wszystko i w sumie najlepsze opinie i oceny z najbliższych Was to ma Lesko, ale faktycznie jesteś w niefajnej sytuacji A ten Tarnów to lekka masakra, nie wiem, co to znaczy, ale ten szpital specjalistyczny ma jedno czarne serduszko
ina - 2008-06-04, 12:46
| Martuś napisał/a: | nie wiem, co to znaczy, ale ten szpital specjalistyczny ma jedno czarne serduszko |
No wiem właśnie, moje dwie koleżanki tam ostatnio rodziły: obie miały oksytocynę, nacięcie i pielęgniarki zachęcały je do dokarmiania mlekiem modyfikowanym
Lily - 2008-06-04, 13:02
Moja kuzynka rodziła w Tarnowie (bliźniaki), potem zaraz przeszła na butelkę, bo "nie miała pokarmu", pewnie też dzięki pomocy pań pielęgniarek/położnych...
ina - 2008-06-04, 13:03
| Lily napisał/a: | | potem zaraz przeszła na butelkę, bo "nie miała pokarmu", |
Tam chyba wszystkim kobietom wmawiają, że nie mają pokarmu
Alispo - 2008-06-04, 13:06
| Martuś napisał/a: | A ten Tarnów to lekka masakra, nie wiem, co to znaczy, ale ten szpital specjalistyczny ma jedno czarne serduszko |
hxxp://www.rodzicpoludzku.pl/akcja/artykul.php?artykul_id=4&kategoria_id=1]hxxp://www.rodzicpoludzku.pl/akcja/artykul.php?artykul_id=4&kategoria_id=1
Karolina - 2008-06-04, 13:26
| Martuś napisał/a: | | najlepsze opinie i oceny z najbliższych Was to ma Lesko |
ja się tam urodziłam:)
agata - 2008-06-04, 16:26
YolaW, po dlugiej nieobecnosci na forum dopiero trafilam na ten watek-serdeczne gratulacje i mam nadzieje ze taki straszny porod nie zniecheci cie do nastepnego. A synus przesliczny!
YolaW - 2008-06-08, 09:52
Kochani byłam przez tydzień bez internetu po wielkiej burzy z gradem, dopiero teraz przeczytałam Wasze posty. Dziękuję Wam za wszystkie komentarze, odniosę się do nich jak Olafek zaśnie na dłużej po południu.
Dziękuję Wam za wsparcie Kochani
topcia - 2008-06-08, 10:00
YolaW, ślizcny!!!!!!!!!!!!
YolaW - 2008-06-08, 10:51
Olaf jeszcze śpi więc chyba dam radę conieco napisać
Macie rację, że o tym co dzieje się w tym szpitalu powinno dowiedzieć się więcej osób i na pewno napiszę swój komentarz na stronie Rodzić po ludzku. Co do spraw sądowych to chyba wolę już się od tego odciąć i nie wracać do tej traumy, którą tam przeżyłam. Na pewno jednak będę odradzać poród w tej placówce i na portalach żorskich też napiszę jak tam jest.
Macie rację, że wiele osób może nawet nie zdaje sobie sprawy z tego ile praw pacjenta jest tam łamanych, bo niewiele wiedzą i godzą się na wszystko: nacinanie mają wszystkie pierwiastki więc moje nacięcie to nic złego, dokarmianie ok, bo mam w nocy spokój z dzieckiem zresztą panie położne mówią, że mam malo pokarmu itp. Sama widziałam ile dzieci jest tam dokarmianych sztucznie lub pojonych glukozą bo matki tego chciały.
Fakt, że żadna położna nie starała mi się wmówić, że mam malo pokarmu, ale od początku zaznaczałam, że tylko pierś i pokarmu mam dość dla Olafka. Znając moje nastawienie same potem niektóre się tłumaczyły, że tej glukozy odrobinę musiały podać bo w tym rozpuszcza się lekarstwo na żółtaczkę. Wiedziały też, że Tomek w razie czego będzie się kłócił i troche chyba się go bały.
Tak jak napisał już ktoś na forum porodowka żorska jest nowa, więc same pomieszczenia dość przyjemne, ale co z tego jesli personel nieludzki. No i tak jak ja leży się w zakrwawionej pościeli, której nikt nie chce wymienić?? Na stronie piszą też, że jest worek sako. Nie widziałam go na oczy, ani nie proponowano mi skorzystania z niego. W kącie była piłka, ale też nie skorzystałam.
Zastanawia mnie jedno: ponoć porody rodzinne w Zorach są płatne, ale od nas nikt nie wziął grosza - czyżby dlatego, że o tyle rzeczy się tam wykłócaliśmy? Widzieli, że Tomek wie co i jak i chyba dlatego. Szkoda tylko, że na to wykłócenie się zabrakło sił w czasie porodu na te szczepienia...
Co do szczepień to zapisujemy Olafa do innej przychodni niż podaliśmy w szpitalu, więc za parę dni Tomek pojedzie odebrać kartę szczepień (mamy nadzieję dostac ją do ręki).
Aha, jeszcze jedna rzecz. Przeczytałam parę dni temu w Angorze o kobiecie na której zastosowano w czasie porodu tzw. zabieg Kristenkellera po ktorym kobieta jest kaleką i teraz sądzi szpital. Jest to zabieg zabroniony w położnictwie gdyż jest bardzo urazowy dla matki i dziecka. Polega on na tym, że lekarz kładzie się kobiecie na brzuchu i z całej siły wypycha dziecko. No i w Żorach ten właśnie zabieg na mnie zastosowano Do dzisiaj przy dotyku boli mnie w brzuchu jakbym tam miała jeden wielki siniak Dziękuję Bogu, że i ja i Olaf wyszliśmy z tego cało.
Generalnie wciąż przeżywamy z Tomkiem cały ten poród, ale już emocje z nas opadają. Ja czuję się duuużo lepiej po ściągnięciu szwów, mamy naszego słodkiego synusia, jest coraz lepiej...Z karmieniem piersią też zero problemów, a i trafiła nam się super położna środowiskowa
Nadal jednak uważam, że żosrki szpital powinno się zrównać z ziemią. Położne w większości są tam beznadziejne, lekarze ginekolodzy też (oprócz jednego miłego starszego pana), pielęgniarki od niemowlaków są takie sobie plus bonus w postaci kilku wrednych, lekarze pediatrzy ok (wspierali karmienie piersią, zapytani informowali co i jak, choc od piątku żadnego nie uświadczysz do poniedziałku). Pozostałe zarzuty są w moim opisie.
Jeśli mogę wesprzeć moim doświadczeniem to nauczyłam się jednego. Dla lekarzy do których chodzi się prywatnie pacjentka często liczy się dopóki nie urodzi. Potem ma ją gdzieś, bo już nie będzie z niej kasy. Mój nawet za wypisanie opieki chciał policzyć 70 zł jak za zwykłą wizytę więc znaleźliśmy w szpitalu lekarza, który wypisał nam za darmo.
Przepraszam za tak długi post, ale ciągle spływa ze mnie to wszystko.
Dziękuję jeszcze raz za Wasze ogromne nieocenione wsparcie. Czytałam każdy post ze łzami w oczach. Jesteście kochani
[ Dodano: 2008-06-08, 11:59 ]
ina życzę Ci z całego serca, żebyś znalazła fajny szpital, w ktorym urodzisz jak człowiek, to bardzo ważne...nawet jeśli ten szpital będzie dość daleko to powinnaś zdążyć (u mnie np. pierwsza faza trwała ponad 12 godzin, był czas dojechać i do Pucka, wiem, że różnie to trwa, ale pierwszy poród powinien dać Ci zapas czasu...). Zresztą na forum Dziewczyby też wybierały dość odległe szpitale i dawały radę dojechać. Trzymam kciuki, masz jeszcze dużo czasu na poczytanie i dobry wybór
PiPpi - 2008-06-08, 11:00
ale masakra z tym zabiegiem wypychania dziecka z brzuszka, mimo wszystko trochę szczęścia Was spotkało..
YolaW - 2008-06-08, 11:07
Magda czy Twoja położna od domowego już się wcale nie odezwała? My naszej musieliśmy przelać 950 zł. To najłatwiej zarobione pieniądze o jakich słyszałam. Wg mnie w razie transferu do szpitala, koszt powinien byc mniejszy jednak... Gdyby była do końca koszt byłby 1700, ale wtedy to jest bardziej zrozumiałe, bo taki poród w całości to już odpowiedzialna praca, akcja itd...
zina - 2008-06-08, 11:12
YolaW, serce mi sciska jak czytam co sie wyrabia na porodowkach
Teraz naprawde doceniam moj porod z rozrusznikiem i cc ale z milym personelem, to chyba jest wazniejsze bo ludzkie gesty pomagaja przetrwac naciezsze chwile.
Duzo zdrowka dla Was
YolaW - 2008-06-08, 11:15
| zina napisał/a: | | Teraz naprawde doceniam moj porod z rozrusznikiem i cc ale z milym personelem, to chyba jest wazniejsze bo ludzkie gesty pomagaja przetrwac naciezsze chwile. |
zina święta prawda, ludzka życzliwość jest najważniejsza i pozwoli przetrwać najgorszy ból...
Ściskamy
YolaW - 2008-06-08, 11:36
euridice właśnie patrzę na Twój suwaczek, że Ty już lada dzień rodzisz To ja trzymam mocniutko kciuki, żebyś miała same pozytywne doświadczenia. Olaf też zaciska piąstki za nowego wegedzidziusia Trzymajcie się cieplutko.
PS. Gdzie rodzisz?
YolaW - 2008-06-08, 11:56
| euridice napisał/a: | | wole myslec pozytywnie, ze skonczy sie bez naciecia, rozwarcie bedzie postepowac, zero znieczulenia i oksytocyny - prawie jak w domu Ze to bedzie niezykly dzien, najwazniejszy. Jestem dobrej mysli Dzieki za kciuki i piastki |
to najważniejsze bądź dobrze nastawiona a trafisz na pozytywnych ludzi Na pewno urodzisz tak, jak chcesz
Karolina - 2008-06-08, 16:21
Yola, straszne co przeżyłaś - ale dziwię Ci się, że nie pójdziesz z tym dalej...brzuch już nie powinien Cię boleć! Lepiej jak najszybciej skontaktuj się z jakimś ginem, niech Ci zrobi USG, taki ból nie jest standartem po porodzie!
biechna - 2008-06-08, 17:26
YolaW, też od razu pomyślałam, że powinnaś iść do lekarza z bólem. gdybym była w Polsce, to bym aż chętnie zajęła się "reklamowaniem" szpitala. a takie dociskanie brzucha podczas porodu... no nie wierzę, że to się dzieje myślę, że przynajmniej jakaś skarga powinna od Ciebie wpłynąć do dyrekcji i jeszcze wyżej, jeśli nie chcesz iść do sądu - szkoda, żeby bezkarnie stosowali takie praktyki dalej, jeśli już nie mogę się debile powstrzymać... straszne jest dla mnie to, co przeszłaś, aż mam ochotę Ci nieba uchylić, ale nie wiem jak
taniulka - 2008-06-08, 18:48
Yolu dopiero teraz przeczytałam wszystko mi bardzo mi przykro, to opis jak z horroru aż się wierzyć nie chce.
Anka74 - 2008-06-09, 05:30
| Cytat: | Ale wole myslec pozytywnie, ze skonczy sie bez naciecia, rozwarcie bedzie postepowac, zero znieczulenia i oksytocyny - prawie jak w domu Ze to bedzie niezwykly dzien, najwazniejszy. Jestem dobrej mysli Dzieki za kciuki i piastki
_________________ |
i ja myślę że to najważniejsze, bo ważne jest dobre nastawienie... Będzie dobrze. Trzymam kciuki. Za Ciebie i maleństwo.
dynia - 2008-06-09, 08:02
Yolu troche spoznione ale njaszczersze gratulacje.Dzielna z Ciebie kobieta ,przezylas duzo negatywnych emocji ale Wasz cudowny synek ,jest najlepsza nagroda za trudy poprodowe.Sliczny jest Olaf!
YolaW - 2008-06-10, 20:30
| Karolina napisał/a: | | Lepiej jak najszybciej skontaktuj się z jakimś ginem |
chyba macie rację, wybiorę się wczesniej niż w 6 tygodniu po porodzie, i pójdę do innego gina niż ten do którego chodziłam w ciąży...też mnie to niepokoi, że boli jak uciskam (ak jakbym tam miała zakwasy albo siniaka).
Zastanawiam się też poważnie nad jakąś skargą, bo rzeczywiście takie praktyki nie powinny mieć miejsca w szpitalach w XXI wieku!!
| biechna napisał/a: | | mam ochotę Ci nieba uchylić, ale nie wiem jak |
Kochana dbaj o dzidzię niech rośnie zdrowo a ja będę szczęśliwa
Zresztą te emocje już ze mnie powoli spływają, faktycznie zapomina się o takich przejściach, a Olaf wynagradza wszystko
Jeszcze raz dziękuję za wszystkie miłe słowa Dziewczyny
Karolina - 2008-06-11, 13:05
Yola, wiesz mi tez lekarka Tymka wycisnęła, Mateusz jej pomagał, rozerwała mi nacięcie i odbyt mi potem zszywała. Normalnie niezła historyjka, na szczęście wszystko mi już normalnie działa, miała potem stresa i nawet sama mnie przepraszała i myślala o mnie czy się zagoi ale uwazała że taka była koniecznosć. Ja nie wiedziałam wtedy, że to jest zabronione, do głowy mi nie przyszło się skarżyć...Tak, ze wiem co Ci zrobili bo po pół roku jeszcze płakałam na wspomnienie tego okaleczenia Uraz miałam do swego ciała wielki, ból i traumę. Jednak już to przepracowałam, po drugim porodzie czułam się cudownie, silna jak nigdy, pewna siebie, piękna i kobieca. Spokojnie dochodż do siebie
YolaW - 2008-06-12, 12:39
Karolina współczuję Ci, że i Ty musiałaś przejść przez to przejść Pociesza mnie, że drugi poród Cię oczyścił i to nie tak długo po pierwszym... Ja na razie boję się drugiej ciąży ze względu na te okaleczenia i blizny, ale z drugiej strony nie chcę za długo czekać
[ Dodano: 2008-06-12, 13:40 ]
| Karolina napisał/a: | | po drugim porodzie czułam się cudownie, silna jak nigdy, pewna siebie, piękna i kobieca |
pięknie to napisałaś Taką kobietą na pewno jesteś
Karolina - 2008-06-12, 19:11
| YolaW napisał/a: | | Taką kobietą na pewno jesteś |
Yola - po miesiącu mi przeszło
Teraz jestem znów sobą - podsiniałe z niewyspania oczy i zmęczenie
[ Dodano: 2008-06-12, 20:13 ]
| YolaW napisał/a: | | Ja na razie boję się drugiej ciąży ze względu na te okaleczenia i blizny |
nie myśl teraz o tym, to się wszystko bardzo ładnie zagoi, a jak będziesz gotowa na drugie dzieciątko to poczujesz się znów chęć na kolejne 9 miesięcy maratonu
malina - 2008-06-12, 19:38
| biechna napisał/a: | a takie dociskanie brzucha podczas porodu... no nie wierzę, że to się dzieje |
Ja też tak miałam Mało pamiętam z tych ostatnik kilku minut jak Zuzi zaczęło gwałtownie spadać tętno (poza tym, że zbiegli się wszyscy lekarze itd z oddziału i przy jej narodzinach było kilkanascie osób - jak M.policzył) Jak doszłam do siebie po cc to zastanawiałam się dlaczego tak strasznie bolą mnie żebra - dopiero później sobie przypomnialam, że jeden z lekarzy położył mi sie na brzuchu całym swoim ciężarem Na szczęscie nie udało mu się wypchnąc Zuzi bo miała tak ciasno owinięto wkoło szyi pępowine, że w najlepszym razie byłaby silnie niedotleniona(jak powiedział później jeden z nich to skończyło by się prawdopodobnie zamartwicą-najgroźniejszą formą niedotlenienia)...
Karolina - 2008-06-13, 16:37
ma_si - 2008-06-13, 18:23
| euridice napisał/a: | | to bedzie niezwykly dzien, najwazniejszy |
Na pewno tak będzie
A na Żelaznej pracuje też moja koleżanka lekarka - od wielu, wielu lat wege - nie wiem od ilu, ale jej pełnoletni już syn - silny, rosły i przystojny - "od nowości" był wege, więc ona siłą rzeczy jeszcze dłużej
A poza tym jest zwolenniczką absolutnie naturalnych metod porodu i z tego co pamiętam sama swoją córcię rodziła w domu
YolaW, sorry za off i... oczywiście GRATULACJE
bajaderka - 2008-06-15, 23:24
YolaW, ogromne gratulacje dzielna kobieto...pięknego masz synka
poryczałam się jak czytałam Twój opis...tyle bólu...przesyłam ciepłe myśli...trochę póżno...ale dopiero dziś wróciliśmy z wczasów...także osmagani nadmorkim wiatrem przesyłamy dużo siły i dobrych myśli
ma_si - 2008-06-16, 07:43
euridice, posłałam Ci pw - żeby tu nie drążyć off'a
siwa - 2008-06-27, 20:09
YOLA W WSPANIALE!!WIELKIE GRATULACJE!!
|
|