| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Wiek przedszkolny - Jak zachęcić, zmusić, do jedzenia???
groszek - 2011-04-12, 09:08 Temat postu: Jak zachęcić, zmusić, do jedzenia??? Błagam - doradźcie mi, co robić.
Jak zachęcić, zmusić do jedzenia mojego 3,5 latka?
Je tylko kilka produktów, chętnie próbuje tylko słodycze.
Bardzo często ma infekcje - każde pójście do przedszkola, to potem tydzień w domu z katarem, albo zapaleniem oskrzeli.
Na obiad, od co najmniej pół roku tylko ziemniak, kotlet, ogórek zielony. Do ziemniaków rozgniatam różne warzywa, do kotletów sojowych, z kaszy też dodaje co sie da. Ale nie chce jeść nic innego - żadnego makaronu, ryżu. Kasza tylko w kaszce sniadaniowej. Żadnych sałatek, surówek. żadnych warzyw widocznych. Zup praktycznie też żadnych - czasem parę łyżek bulionu, albo zupy krem, ale tylko dlatego, że smakował mu groszek ptysiowy.
Co mam robić????
Postawić przed nim coś nowego i nie dawać nic w zamian?
Kłaść na talerz surówkę i czekać , aż sie zdecyduje i spróbuje?
Czy przegłodzic go na maksa?
Co mi możecie doradzić????
kamma - 2011-04-12, 09:15
groszek, podobny temat i sporo rad zamieszczono w dziale poniemowlęcym, ale rady na pewno podobne. Poczytaj:
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=3207&highlight=niejadek
Kat... - 2011-04-12, 09:29
groszek, stresująca sytuacja, znam to. Jeśli wie, ze nie zje warzyw a potem dostanie słodycze to moim zdaniem możesz sobie darować starania. U nas pod słodycze można wrzucić wafle ryżowe. Wydaje mi się, ze jedyna droga to konsekwencja. Wiem jakie trudne, sama czasem nie dawałam rady już słuchać jęków i dawałam tego wafla. Niestety ta droga skończyła się w szpitalu po części z mojej winy (a dodatkowo kilka infekcji, bakterie). Właśnie dlatego, że nie dopilnowałam. Że nie zjadał wartościowych rzeczy przygotowanych przeze mnie a opychał się waflami.
-Zdrowe ale też dobre i atrakcyjne posiłki o stałych porach i żadnych przekąsek.
-Włączenie dziecka w przygotowywanie posiłków.
-U mnie jeśli chodzi o warzywa pomocna okazała się pizza na początek. Razowe ciasto, wybrane przez Ciebie i syna składniki- papryka, pomidor, kukurydza, fasola, pieczarki, tofu- możliwości jest wiele.
-z tych samych składników kombinowanie różnych rzeczy
-dostosowanie się do preferencji estetycznych dziecka
Ja np wiem, ze Z raczej pieroga nie zje ale makaron z warzywną papą jak najbardziej. I mimo, ze uwielbiam pierogi jemy często makaron.
Jak wyrzucisz cukier, soki to on zgłodnieje. Poza tym możesz pokombinować z przyprawami.
Powodzenia.
lilias - 2011-04-12, 09:58
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=3207
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=1585
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=9679
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=7103
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=7542
może być przydatne
Kat..., a samosy Ewy? próbowałaś? szczerze polecam. u mnie pieczone poszły jak świeże bułeczki a z farszem można poeksperymentować i sporo przemycić
ganio4 - 2011-04-12, 10:30
Mam podobny problem u mojego sześciolatka, może nawet większy, ponieważ mój syn absolutnie nie je warzyw i owoców. Jabłko, malina, truskawka, pomidor, ziemniak, kapusta wszystko dla niego jest niejadalne... od niedawna zaczął jeść kotlety sojowe, cieciorka i soczewica też mu nie wchodzą... Wegetarianizm nie dla niego
bodi - 2011-04-12, 17:45
a co je syn, i co jedzą Twoje pozostałe dzieci?
dżo - 2011-04-12, 19:50
| groszek napisał/a: | | chętnie próbuje tylko słodycze |
a kiedy je dostaje?
groszek, jeśli Henryk lubi ziemniaki to spróbuj z jakimiś kluskami typu sląskie, gnocchi, w których można bardzo łatwo przemycic natkę, szpinak, dynie, brokuły.
Piszesz, że je kotlety - tu też jest duże pole do popisu, z kaszy, ryżu, warzyw.
Skoro nie jada warzyw widocznych to przemycaj mu ile tylko sie da i gdzie się da.
Znam ból nie próbowania nowych rzeczy, ale rozumiem to, sama miałam podobnie i w dzieciństwie i w młodości, do pewnych rzeczy trzeba dorosnąć, może Henryk z tej właśnie frakcji .
excelencja - 2011-04-12, 22:58
| groszek napisał/a: | | Postawić przed nim coś nowego i nie dawać nic w zamian? |
dawać dawać, ale nie słodycze, nie wafelki ryżowe, nie chrupki, blabla bla
Albo może spróbuj dać mu wybór - podaj mu do wyboru 2 talerze z różniącymi się czymś obiadami - wtedy będzie miał świadomość samodecydowania. może zadziała
priya - 2011-04-13, 14:09
Mój starszy synek niejadkiem nie jest, ale obiadów najchętniej by nie jadał wcale. Lubi tylko dania/potrawy typowo śnadaniowe i kolacyjne. Mimo wszystko, zawsze jakoś udaje mi sie go zawsze nakłonić, żeby coś tam zjadł. Reczy ważne u nas:
- konsekwentnie zawsze i codziennie obiad JEST (dwudaniowy najczęściej) i jest o podobnej porze, w podobnych okolicznościach, czyli krótko mówiąc RUTYNA i RYTUAŁ
- mamy umowę, że porcje (jeśli to nie jest coś, co uwielbia) są nieduże, a jak się z nimi upora, może już potem sam wybrać co jeszcze by zjadł (ale nie słodycze, dzień słodyczy mamy tylko w sobotę)
- do jedzenia zup bardzo zachęcają go dodatki, dlatego np. kocha szpinakową - bo jest ze startym żółtym serem, krem z groszku i papryki - bo są z grzankami itp. (bez tych dodatków nie tknąłby tych konkretnych zup pewnie)
- do tego co lubi staram sie upchnąć sporo tego, co chciałabym żeby jadł
- co kilka miesięcy warto spróbowac podać po raz kolejny coś, co dotąd nie znalazło uznania - czasem okazuje się, że upodobania uległy zmianie
Trzymam za Was kciuki, powodzenia!
maga - 2011-04-13, 14:59
groszek, przede wszystkim się nie stresować, bo dziecko to odbiera i blokuje się. Wiem, że łatwo pisać, zwłaszcza gdy ma się dziecko jedzące sporo...
Ziomek gdzieś na przełomie września i października przestał jeść surowe warzywa. Początkowo odmówił surówek, później w ogóle przestał jeść surowizny. Z czasem zaczął odmawiać też coraz częściej warzyw gotowanych. Starałam się podchodzić do tego lajtowo, przemycać, gdzie się dało - w kotletach, sosach, pastach, zupach krem. Był okres, gdy zaczał odmawiać jedzenia zup. Nie nalegałam, by zjadł, ale spokojnie tłumaczyłam, że takie rzeczy jeść trzeba, i jeśli nie zje zupy, to następnym posiłkiem będzie kolacja. Uzasadniałam, że to nie jest kara za niezjedzony posiłek, ale podwieczorku nie będzie, bo chcę, żeby bardziej zgłodniał i zjadł kolację. U nas przeważnie skutkowało, choć wiem, że mam inny przypadek.
Dwa tygodnie temu małż wpadł na fajny pomysł, żeby przygotować z Ziomkiem surówkę z kiszonej kapusty. Wspólne przygotowania okazały się sukcesem - Ziom wrąbał niesłychane ilości tejże. Od tej pory co dzień surówki robimy razem i zawsze są zjedzone. Może by w tę stronę?
Katioczka - 2011-04-13, 15:17
w książce Moniki Mrozowskiej "Przemytnicy" jest dużo pomysłów na przemycenie
zdrowych rzeczy w posiłkach dla dzieci
no i angażowanie dziecka we wspólne przygotowywanie kanapek, pizzy itd.
devil_doll - 2011-04-13, 16:17
ja mam niejadka, przechodzilam rozne koszmarne fazy. u nas kluczem jest stalosc posilkow, nie pijemy sokow etc. wspolne przygotowywanie posilkow. niektore rzeczy przemycam. na razie ma faze na pierogi wiec je pierogi z rozniastymi farszami.
groszek - 2011-05-10, 10:08
Dziękuje Wam za rady.
Mój syn jest fanem słodkiego smaku - ja w ciąży bardzo lubiłam słodkie, podczas, kiedy poza tym błogosławionym stanem uwielbiam słone i kwaśne.
Przemycać warzywa moge teraz jedynie w kotletach i ziemniakach.
Kiedy jadł kanapki z pastami, to cos tam dodkładałam, ale teraz jest odwrót.
| Katioczka napisał/a: | | angażowanie dziecka we wspólne przygotowywanie kanapek, pizzy itd | - Henio chętnie pomaga, kroi, miesza, ale nie chce spróbować
| maga napisał/a: | | groszek, przede wszystkim się nie stresować, bo dziecko to odbiera i blokuje się | starrrrrrrram sie nie denerrrrrwować, ale niestety nie zawsze udaje mi sie spokojnie zareagować, kiedy Hen płacze na widok pomarańczowego piure z batatów(pysznego), jakichkolwiek warzyw na talerzu obok ulubionych ziemniaków, czy pasty w innym kolorze, niż ten, który był dotychczas...... | dżo napisał/a: | | Znam ból nie próbowania nowych rzeczy, ale rozumiem to, sama miałam podobnie i w dzieciństwie i w młodości, do pewnych rzeczy trzeba dorosnąć, może Henryk z tej właśnie frakcji | pocieszam się , że kiedys to minie. Ja raczej nie byłam wybredna, ale mój mąż jak najbardziej.
Judyt - 2011-05-10, 17:50
Odstawić w całości cukier, słodycze, wszelkie soki. Maluch przyzwyczajony do słodkiego, mocnego smaku nie musi być smakoszem warzyw - i najczęściej nie jest. Nie ma innej rady.
gosia_w - 2011-05-30, 12:12
hxxp://dziecisawazne.pl/zdrowy-przedszkolak-czy-moje-dziecko-zjadlo-%E2%80%93-niebezpieczna-troska/
groszek - 2011-06-02, 08:21
Bardzo dziekuję.
W tej chwili stosuje "metodę" - niech je co chce.
Tak naprawdę to chyba każda forma namawiania, czy sugerowania może być odebrana przez dziecko jako przemoc i wywołać odwrotny od zamierzonego skutek.
Mi zdarzyło sie kilka razy rozryczec przy stole, kiedy po raz kolejny Henio miał odruch wymiotny na sam widok nowego dania...
Do niedawna stosowałam klasyczne formy prponowania nowości, czyli:
-jedzenie na moim talerzu jest urozmaicone i kolorowe - kiedy zobaczy takie działa sztuki na pewno sie skusi...
-pomoc w kuchni, wspólne krojenie, pieczenie, ubijanie
-wspólne zakupy - może wybrac coś nowego na co ma ochotę
Ale one nie skutkują.
Nie ma mowy o spróbowaniu.
Dlatego niech je co chce. bo i bez tego mam wystarczjąco kiepski stan psychiczny
Myślę, że w naszym przypadku moga być dwie przyczyny takiego stanu rzeczy - albo cukier, który powinnam odstawić, ale nie mam pojęcia jak, albo integracja sensoryczna - podobno dzieci z takimi problemami bardzo przywiązują sie do okreslonych rytuałów, także w okreslony sposób podanego jedzenia - może to to??? A może jeszcze coś innego.
Henio dostaje na obiad CODZIENNIE ziemniaki, kotlety i świeżego ogórka.
Liczę, że wkrótce mu sie znudzi.
Ostatnio zaczął mnie wypytywac co jem na obiad - więc opowiadam o pysznych warzywach, ryżu, makaronie - może jest światło w tunelu.
Dominika - 2011-06-02, 09:51
| groszek napisał/a: | Ale one nie skutkują.
Nie ma mowy o spróbowaniu. |
Zapewne dlatego, ze sprytne male dziecko, wie co chcesz przez to osiagnac. Czyli ze naciskasz na zjedzenie czegos (chocby niewiem jak subtelnie)
Odstaw slodycze, to wcale nie trudne, tylko trzeba sie zebrac i byc mega konsekwentnym. I reszte "olej". A jesli dodatkowo "swiecisz" przykladem obok, to jest szansa, ze kiedys sam sie slusi.
Jak wyczuje, ze Ty ani chcesz ani juz nie chcesz zeby cos zjadl, bedzie wtedy dopiero mial tak naprawde wolny wybor.
Wiem, ze duma i upor sa mocniejsze u dzieci niz glod...
Powodzenia!!!
Lily - 2011-06-02, 10:41
| groszek napisał/a: | Henio dostaje na obiad CODZIENNIE ziemniaki, kotlety i świeżego ogórka. | Ale wiesz, to wcale nie jest taki odosobniony przypadek, sama znam dzieci, które z warzyw jedzą np. tylko ogórki. Plus jest taki, że czasem wyrastają z tego
Katioczka - 2011-06-02, 10:49
| groszek napisał/a: | | opowiadam o pysznych warzywach, ryżu, makaronie |
ja bym z kolei nadmiernie nie zachwalała tych potraw,
po prostu odpowiadałabym na pytanie. Ale ja jestem zwolennikiem takich metod,
że nie chwalę dziecka kiedy zje wszystko, tylko po prostu dziękuję za posiłek,
odkładam talerz, pytam czy smakowało.
Tak samo kiedy czegoś nie zje- nie komentuję, nie robię min, czasem zapytam czy pieski mogą zjeść
to, co zostało- czasem taki komunikat powoduje, że syn jednak ma ochotę na to, co na talerzu
Jednak kiedy oświadcza "Już skończyłem"- jest dla mnie jasne, że już więcej nie zje.
groszek, a czy ty robiłaś coś w kierunku tej integracji sensorycznej?
Może to by pomogło...
| groszek napisał/a: | | cukier, który powinnam odstawić, ale nie mam pojęcia jak |
albo drastycznie albo metodą "codziennie jedno ciastko mniej"
Może upiecz ciastka słodzone daktylami, podaj kaszę z rodzynkami i suszonymi morelami,
kompot bez cukru itd.
Moje dziecko dostało w przedszkolu na DD lizak z ksylitolem i Mambę (wyjątkowo zezwoliłam).
Lizak polizał 2 razy i oddał, Mamby nie tknął- zjadłam ja
To samo z ciastem, ciastkami zbożowymi. Wyjątkiem są lody- wczoraj dostał pół kulki
i był caaaały szczęśliwy
MartaJS - 2011-06-02, 11:01
Polecam ciekawy artykuł. Dotyczy przedszkolaków, ale myślę że można go odnieść również do jedzenia w domu.
hxxp://dziecisawazne.pl/zdrowy-przedszkolak-czy-moje-dziecko-zjadlo-%e2%80%93-niebezpieczna-troska/
Dominika - 2011-06-02, 12:29
| Katioczka napisał/a: | Ale ja jestem zwolennikiem takich metod,
że nie chwalę dziecka kiedy zje wszystko, |
Popieram. Zwracanie nadmiernej uwagi czy na plus czy na minus tylko koncentruje uwage na temacie. Mi samej nie zawsze to wychodzi jednak
xy - 2011-06-05, 12:36
A dlaczego Twój synek chodzi na integrację sensoryczną? Preferencja niektórych produktów to jedno, ale zastanowił mnie fragment, że płacze na widok niektórych potraw lub kiedy coś dotyka tego do czego jest przyzwyczajony.. Może to nie jest kwestia żołądka, że tak to ujmę..
Katioczka - 2011-06-05, 12:52
xy, no właśnie synek groszka chodzi na integrację sensoryczną, ponieważ
| xy napisał/a: | | nie jest kwestia żołądka |
gdyby była to kwestia żołądka, to wystarczyłaby zmiana diety, leki itd.
xy - 2011-06-06, 08:45
Aha, jakoś to przegapiłam :D Dzieci chodza na integrację z różnych przyczyn, niektóre zupełnie niepotrzebnie, więc pytam..
Słuchaj, może wystarczy zmiana talerza.. Gdzieś widziałam takie talerzyki z podziałkami, że poszczególne produkty się nie dotykają, albo nawet dawanie mu tego na osobnych talerzykach, można poeksperymentować. Ewentualnie spróbować podrobić kolor/konsystencję/kształt tego co lubi, ciężko konkretnie wywnioskować co mu przeszkadza.
Można tez spróbować z tym wspólnym robieniem surówek z tym, że ja bym nalegała, żeby synek robił "kontrolę jakości" - czy jest odpowiednio przyprawione? -"nie masz tego jeść tylko sprawdzić czy już jest dobrze słone/słodkie/wymieszane" ilośc na czubku widelca dosłownie. Później ewentualnie dobre/niedobre i jak to można by naprawić, żeby było dobre, cały czas nie musi jeść, tylko ilość na czubku widelca, symboliczna, może być nawet 3 wiórki na krzyż. I oczywiście sam może przyprawiać;) Najlepiej z argumentem "trzeba sprawdzić czy gościom/babci/komuś będzie smakowało" "ty masz młodszy język to poczujesz lepiej" itp. Wiem że to brzmi ekhmmm;D ale czaseeeem działa. Tak żeby w ogóle nie skupiać się na jedzeniu tylko na tym jak to jest robione, hmm na właściwościach technicznych no;)
groszek - 2011-06-19, 08:22
witajcie po przerwei.
Henio nie miał stwierdzonych problemów z integracją sensoryczną, ale je podejrzewam. A propos - rozmowa z terapeutką, z która się skontaktowałam - pani od razu stwierdziła, że w Białymstoku nie ma na pewno wolnych miejsc,a jej zdaniem bez sensu jest diagnozowanie problemu, skoro i tak nie będzie mogła przyjać dziecka na terapię. No pewnie z jej punktu widzenia tak, ale z mojego: wolałabym wiedziec , czy rzewczywiście jest cos nie tak....
A w kwestii jedzenia - słodycze zostały ograniczone do jednego jogurtu z chrupkami, po obiedzie.
staram sie podawać małe nowości - ale na widok pokrojonej truskawki w kaszy Henio krzyczy, że widzi cos czerwonego i on tego nie zje. I kiedy rzeczywiście nie je - zabieram mu talerz i nic innego już nie daje.
Stosuję drobne modyfikacje: dodaję coś nowego do kanapki. I jesli nie chce jeść, bo wypatrzył w kanapce kawałek sera, albo rzodkiewki, proponuje mu zamiennik, ale nie słodki i tez coś nowego. Jesli nie chce, czy nie jest głodny. i czekamy do nastepnego posiłku.
Kilka dni temu w sklepie z zabawkiami zrobilismy ekspeyment - Henek bardzo chciał dostac zabawke, o której gada od tygodni. stalismy w sklepie, Henio trzyma pudełko i prisi - pjosę, pjosę...a ja na to, że jesli spróbuje sałatki, czy surówki, to dostanie. Henio na to - no to nie. Odłozył pudełko i poszliśmy.
Wiem, że nie powinno sie szantażować, ani przekupywać jedzeniem. Ale uwierzcie nerwy mnie ponoszą.
I teraz nie wiem, czy Henkowi az tak bardzo na tej zabawce nie zależało, czy tak bardzo nie chce spróbować czegos nowego. bo charakter pokazał - nawet nie zapłakał.
Kiedy nie chce czegos zjeść, to potem przychodzi i przeprasza
Postaram się , zgodnie z tym co radzicie, nie robic wielkiej afery wokół jedzenia. jeśli zje to ok, jesli nie to nie.
Trzymajcie kciuki
kamma - 2011-06-23, 10:20
groszek, trzymam kciuki, bo Twoje założenia są bardzo dobre! Oby podziałały
A co do diagnozy, to lepiej znać, bo samemu również można wtedy zmodyfikować podejście do dziecka. Nie tylko wiesz, na czym stoisz, ale często możesz dostać "instrukcję obsługi" , tzn. znaleźć wskazówki do skuteczniejszych metod wpływu na synka. No i diagnoza jest też ważna w perspektywie przedszkola i szkoły, co przecież już niedługo.
groszek - 2011-06-23, 16:38
Na razie małym postepem jest to, że do obiadu Henek chrupie świeżą marchewkę.
Raz nawet spróbował, co w ostatnim roku sie nie zdarzyło , gotowanej marchewki z cebulka, ale skrzywił sie tak jakby pił sok z cytryny. No dobra, to chrup surową.
Poza tym klimaty słodkie nadal, więc placki na słodko zjada hurtow0 - ale ja w tych plackach daje mu truskawki, brzoskwinie i co tam mam w domu, więc mu tych słodyczy za bardzo nie żałuję....
dzieki kamma za kciuki
zorro - 2011-06-24, 23:51
Moja córka jest podobna, jeśli chodzi o upodobania smakowe i w ciąży także ''zmuszała'' mnie do jedzenia słodkiego, choć ja zwykle poza ciążą w ogóle nie toleruje tego, co wtedy jadłam - nie jadam słodyczy, cukru w ogóle. No i efekt jest taki, że tyle słodkiego, co ona zje, to nawet ja bym nie wciągnęła. Mam dwoje dzieci i obydwoje nie jedli słodyczy do 2 roku życia. W ogóle, także ciast, a są zupełnie różni. Syn lubi słodkie, jak to większość dzieci, ale nigdy nie miał specjalnej jazdy i dużo nie może zjeść. Zanim urodziła się mu siostra, trzymał wszystko, co dostał (wiadomo, babcie) w swojej ''spiżarni'' i nigdy nie podjadał. Rzadko w ogóle pytał, czy może coś zjeść. Córka potrafi urządzić godzinną histerię z powodu loda (że drugiego nie kupiłam). W domu nie ma słodyczy, więc są to sporadyczne sytuacje , ale zdarza się. No i oczywiście ma ograniczone menu. Choć chce robić wszystko to, co brat, pęd nie dotyczy jedzenia. Je mało i tylko niektóre rzeczy. Czasem nawet kusi ją, żeby spróbować, ale wypluwa. Nie zwracamy uwagi, jemy ochoczo to, co nam smakuje i czekamy aż jej się odmieni. Moje dzieci akurat nie są wegetariańskie tak właściwie, bo jedzą sporadycznie rybę. Taki kompromis pomiędzy mną i ich niewegetariańskim tatą, więc odkąd skończyła rok do drugich urodzin jadła właściwie tylko ziemniaki z masłem i czasem rybę. Zagryzała to owocem, orzechami, zapijała mlekiem. Powoli dochodzą nowe rzeczy. Do niedawna jadła tylko makaron, bez sosów, ale w końcu po dwóch latach zażyczyła sobie z sosem. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie stosuję jakiś form szantażu, nazwijmy to jednak ultimatum, które trzeba stawiać, gdy ma się więcej niż jedno dziecko. Gdy syn chce pójść na przykład na lody, wiadomo, że trudno będzie odmówić ich trzylatce. Zatem wie ona, że jeśli nie zje obiadu, nie będzie lodów i to ją dodatkowo ''motywuje''. Nie zawsze, co prawda...
Generalnie: na opornych jedynie przetrzymywanie.
eko_ona - 2011-10-05, 14:44
opowiadaj mu historyjki karmiąc, to często działa, niech słucha i się fascynuje opowieściami
moncylek - 2012-02-20, 21:44
| groszek napisał/a: | Na razie małym postepem jest to, że do obiadu Henek chrupie świeżą marchewkę.
Raz nawet spróbował, co w ostatnim roku sie nie zdarzyło , gotowanej marchewki z cebulka, ale skrzywił sie tak jakby pił sok z cytryny. No dobra, to chrup surową.
Poza tym klimaty słodkie nadal, więc placki na słodko zjada hurtow0 - ale ja w tych plackach daje mu truskawki, brzoskwinie i co tam mam w domu, więc mu tych słodyczy za bardzo nie żałuję....
dzieki kamma za kciuki |
Ja bym obstawiała przerost grzybka - candida. Lekarstwo - odstawić wszelkie słodycze, słodkie owoce, i żywnośc która karmi grzybka. To co zostanie dobic citoseptem naprzykład i maluch powinien odzyskac apetyt..
Co do Instegracji Sensorycznej w Białymstoku, u kogo się konsultowałaś u p. Laszewskiej czy Malnowskiej? Moim zdaniem powinnaś zrobić diagnozę, zawsze możesz dostać program cćwiczeń do domu, a co do terapii to jak najbardziej są takie możliwości, jeżeli jesteś zainteresowana , moge Ci wysłac namiary.
Lily - 2012-02-20, 21:48
| moncylek napisał/a: | | Lekarstwo - odstawić wszelkie słodycze, słodkie owoce, i żywnośc która karmi grzybka. | Dieta przeciwgrzybicza jest b. drastyczna - jeśli się pozbawi dziecko wszystkiego, co jeszcze jada, to co mu zostanie? Głodówka? W ogóle to uważam, że candida jest nieco przereklamowana Niemożliwe, żeby przyczyną wszelkich dolegliwości był grzybek, którego większość z nas sobie hoduje w spokoju i umiarkowanej ilości
moncylek - 2012-02-20, 21:58
moje dziecko jest na takiej diecie juz 2 lata, i morfolegię ma idealną, nie widać żeby mu czegoolwiek brakowało.
Zresztą nie trzeba trzymac dziecka na takiej diecie długo. Zagłodzenie grzybka i dobicie go nystatyną zajmie 2 tygodnie... potem można dietę rozszerzyć o owoce, ziemniaki. Warzywa i kasze moze jeść cały czas. Więc gdzie tu jakaś drastyczna dieta? Zdrowa po prostu, powiedziałąbym:)
A że dziecko nie będzie jadło słodyczy, to chyba do zagłodzenia daleko jeszcze?
Ja zupełnie nie rozumiem taka panike rodziców kiedy mówi się o odstawieniu dzieciom słodyczy. Moim zdaniem dzieci dziś dostają ich zdecydowanie za dużo. Włos mi na glowie się zjerzył jak zobaczyłam jaką paczkę wyszykowały dzieciom na święta mamy z komitety rodzicielskiego mojej córki / 6 latka/.. same słodycze..nie wspomnę juz o ich jakości...Moje nie jedzą ich wcale, i zupełnie nie wiedziałam co począć z tą paczką. A pozostałe matki patrzyły na mnie jak na UFO....
Co do candidy - tak, masz rację, to jest składnik naturalnej flory bakteryjnej naszych jelit. Pożyteczny i pożądany. Problem się robi wtedy kiedy zaczyna się jego przerost, i zmienia on formę z drożdzy na grzyba. Przerasta jelita, i wtedy zaczynają się problemy.
I uwierz mi wcale nie jest to przereklamowany problem.
Agnieszka - 2012-02-20, 22:16
Podobnie sądzę że nie jest przeraklamowane. Przebrnełyśmy a tolernacja kubków na słodkie jest inna i niejadka już nie mam (na ostatnim sotkaniu dżo stwierdziła jaka okrąglutka a to sygnał skoku wzrostowego). Byłam na zwolnieniu, zaciskałam zęby na ataki złości, kombinowałam jedzeniowo. Oczywiście są rzeczy których nie lubi ale ja też mam takie. Jeśli ktoś ma ogrom samozaparcia polecam (dieta ale też leki) - u nasz na na etapie przedszkolnym było. Dziec nie nie rzuca się na słodkie i to nie jest dominujący smak w jej menu.
paulina - 2012-02-21, 10:11
a wiecie, że na pewnym etapie rozwoju dziecko potrzebuje dużo węglowodanów i dlatego rzuca się na słodkie? nie pamiętam, czy to jest 2-3 czy 3-4 ale jakoś tak. mój syn żarł wtedy ryz w kazdej postaci i makaron. mam nawet takiego smsa zachowanego w komórce, że chłopaki się spóżnią po mnie do pracy, bo synio "zjadł juz kasze i chebek, ale musi jeszcze zjesc karon" czyli zjadl jaglaną i chleb orkiszowy i chce jeszcze pełnoziarnisty makaron i to wszystko było okraszone oliwą z oliwek i tak wchodziło. zdrowy był jak koń na takiej diecie. u nas do tej pory z warzyw jest marchew, ziemniaki - to z gotowanych, a surowe: marchew, groszek zielony. z owoców jabłko, banan i jagody czarne, czasem jakaś malina. I tyle - nie da się go przekonać do innch rzeczy i już. kwaśnych nie znosi, porzeczki, jeżyny - odpada wszytsko.
lubi strączki - fasolę, groch, soczewicę - w zasadzi epod każdą postacią. uwielbioa wszystkie kasze, ryze, chleby. lubi tłuste.
no i jada indyka - bo się okazało, że ewidentnie jest mięsożerny i nic na to nie poradzę. był taki moment, kiedy jadł tylko kotlety. najpierw mu smażyłam i piekłam warzywne, z cukinii i mąki kukurydzianej, a potem jak podłapał indyka to koniec. zdecydowanie nie jest wegetarianinem, ale odpuściłam, bo nie przewalcze tego. wole, żeby był zdrowy (a chudy jest jak szkapa, ale to takie geny) niż żeby realizował moje pomysły. poza miesem je bardzo zdrowo, nie lubi słodyczy, oddaje mi cukierki, któe dostanie w szkole
ze słodyczami jest jeszcze jeden patent. ostatnio znajomi wegetarianie mi się skarżyli, ż eich dziecko tylko lody, czekoladę, batoniki. odżywiają się zróżnicowanie, dobra kuchnia i w ogóle dbają o to, dziecko nie jest niejadkiem. nie chca mu dawac słodyczy, ale sami żrą je na potęgę - mają całą szafkę wypchaną czekoladą. co z tego, że szafka wisi wysoko - dziecko widzi, jak co rusz mama czy tata pogryzają czekoladki, wiec robi to samo. a sporo rodziców popełnia ten błąd, ze sami jedzą i myślą, ze dzici nie widzą, czy co ?
ja musiałam mojego męża potrenować, by nie jadł szajsu. teraz w domu bywa tylko gorzka czekolada i jakoś nie jedzą jej kilogramami.
ciekawe, jak będzie z córą - na razie dałam jej marchew z mojego talerza, bardzo była zainteresowana. memlała zachwycona
[ Dodano: 2012-02-21, 10:16 ]
jeszcze parę rzeczy mi się przypomniało:
znam osobę, któ anie trawi warzyw w ogóle. i tak już ma. dziwne mi sie to wydaje, ale ona po warzywach dostaje sraki od razu i bóli brzucha.
mój syn nie chciał jeść przez zeszłą zimę ziemniaków - zawsze ubóstwiał a zeszłej zimy nie i koniec, fuj, nie bedzie. ani w zupie ani nijak. potem się dowiedziałam, ze rok temu zmieniaki chorowały z racji pogody i te, co były w handlu, były strzasznie pryskane. teraz kupujemy eko albo jemy własne z działki - i te warzywa on wcina bez problemu. w tym roku ziemnaki mamy od znajomych, wsuwa je az mu sie uszy trzesa. dzieki czasem wyczują to, co syfiaste i nie ruszą. może warto kupić gdzie indziej niż do tej pory warzywa?
moncylek - 2012-02-22, 09:04
| paulina napisał/a: | | a wiecie, że na pewnym etapie rozwoju dziecko potrzebuje dużo węglowodanów i dlatego rzuca się na słodkie? nie pamiętam, czy to jest 2-3 czy 3-4 ale jakoś tak. mój syn żarł wtedy ryz w kazdej postaci i makaron. |
Coś w tym jest... Mój tez w tym okresie 3-4 miał mega parcie na ryż. W każdej postaci: na śniadanko mleko ryżowe i kaszką ryżową. Brązowy lub czerwony ryż do mięsa na obiad i zupa koniecznie z ryżem, a na przegryzkę krążki ryżowe, i międzyczasie mleko ryżowe do popijania.. Śmieliśmy się, że tylko patrzeć a oczki mu się skośne zrobią.
| Cytat: | ze słodyczami jest jeszcze jeden patent. ostatnio znajomi wegetarianie mi się skarżyli, że ich dziecko tylko lody, czekoladę, batoniki. odżywiają się zróżnicowanie, dobra kuchnia i w ogóle dbają o to, dziecko nie jest niejadkiem. nie chca mu dawac słodyczy, ale sami żrą je na potęgę - mają całą szafkę wypchaną czekoladą. co z tego, że szafka wisi wysoko - dziecko widzi, jak co rusz mama czy tata pogryzają czekoladki, wiec robi to samo. a sporo rodziców popełnia ten błąd, ze sami jedzą i myślą, ze dzici nie widzą, czy co ? |
To prawda. U nas w domu - z uwagi na chorobę Krzysia - nie ma słodyczy, nie ma cukru, a ja jak mam ochotę na coś słodkiego/a też nie powinnam/ to idę sama do cukierni.
A w domu raz w miesiącu pieczemy ciastka bezcukrowe, bezglutenowe i bezjajeczne na mące migdałowej, mleku ryżowym i z odrobiną ksylitolu i wtedy urządzamy sobie "słodką niedzielę". Latem robię sorbetowe lody z owoców. A na mega okazje mam kupione lizaki z soku owocowego.
Jak kupiłam im RAW czekoladę bezmleczną, bezcukrową to Jula nie wzięła jej nawet do buzi, a Krzyś zjadł 2 kostki i więcej nie chciał.
I to wszystko. Dzieci nie dopominają się słodyczy.. co oczywiście nie oznacza że nie mam z nimi problemów:) Krzyś za nic nie tknie żadnego warzywa, a Jula najbardziej lubi sklepową, chemiczną szynkę
| Cytat: |
[ Dodano: 2012-02-21, 10:16 ]
jeszcze parę rzeczy mi się przypomniało:
znam osobę, któ anie trawi warzyw w ogóle. i tak już ma. dziwne mi sie to wydaje, ale ona po warzywach dostaje sraki od razu i bóli brzucha.
|
Chodzi o surowe warzywa, czy też tak samo reaguje na gotowane???
mama.dama - 2012-04-18, 18:50
podejmuję ten temat bo u nas właśnie jest na czasie. moje dzieciaki też nie chciały nic jeść- o warzywach nawet nie wspomnę- ale kiedy przyjrzałam się ich diecie wlosy stanęły mi dęba. sam cukier, od porannej zupy mlecznej, naleśników z dżemem na obiad, przez czekoladkę na podwieczorek po słodką kaszkę na kolacje. i jak tu mieć ochotę na warzywa? powiedziałam sobie dość cukier znika. zrobiłam to dość drastycznie choć całkowicie nie udało mi się cukru wyeliminować- słodzimy herbatę placuszki- ale staram się żeby jedli go jak najmniej. no i po tygodniu okazało się że Maciuś wsunął całą górę sałatki nie bacząc nawet na cebulę. z dnia na dzień jest coraz lepiej dzieciaki próbują nowych rzeczy a ja cieszę się że zdołałam się przebudzić
kamma - 2012-04-18, 19:23
mama.dama, gratuluję i życzę wytrwania
|
|