wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Ogólne rozmowy - Czy dziś Vege moze nie być EKO?

Sahara - 2012-03-16, 22:01
Temat postu: Czy dziś Vege moze nie być EKO?
Dla większości z nas niejedzenie mięsa to nie tylko sprawa zdrowia, samopoczucia i diety. Większość z nas dokonała tego życiowego wyboru z powodów etycznych, chodzi o los zwierząt. Tymczasem obserwując ludzi uważających się za wegetarian, kupujących w hipermarketach wszelkiej maści warzywa czy wysoko przetworzoną soję pod postacią wegetariańskich (sic!) "pasztetów", "parówek" czy "kotletów" zaczynam się zastanawiać czy i nas dopadł powszechny owczy pęd do wszystkiego, co nam wciskają koncerny spożywcze, które chcą nas uczynić takimi samymi zombi jak pozostali bywalcy sklepów wielkopowierzchniowych. Czy w ogóle dziś będąc wegetarianinem można odżywiać się nieekologiczne?!
Najwyższa pora zdać sobie sprawę, że współczesne nieekologiczne uprawy to zwierzęcy holokaust na skale dotąd niespotykaną. Genetycznie modyfikowana soja produkowana na skalę masową w Ameryce Południowej, doprowadziła do wycięcia w pień olbrzymich powierzchni puszczy amazońskiej, a wraz z nią nie setek zwierząt, a tysięcy gatunków. Monokultulturowe uprawy zarówno soi, jak i marchewek z genem makreli (przecież nie powinnyśmy brać tego do ust), ziemniaków frankensteinów czy innych Quasi pomidorów to zaburzenie równowagi biologicznej i wypieranie ze środowiska gatunków, gdzie na początku ginie jakiś mały robal, a w konsekwencji znikają gryzonie i większe zwierzęta.
Tak moje drogie - najwyższa pora uświadomić sobie że jedząc żywność nieekologiczną, przykładamy rękę do zagłady gatunków. Największą zarazą jest oczywiście wszechobecna soja. Patrząc na aspekt ze zdrowotnego punktu widzenia, (odwołuję się miedzy innymi do opinii Barbary Tamelie w książce "Odżywianie wg pięciu Przemian") jeśli w ramach jakiejkolwiek diety sięgamy po naszpikowana toksynami żywność przemysłową, to cała dieta traci jakikolwiek sens i do niczego nie prowadzi. Jak znam życie, zaraz ktoś krzyknie że żywność ekologiczna to mit i oszustwo, albo że jest za droga. Jeśli zależy mi na losie zwierząt i własnym zdrowiu, to potrafię wygospodarować 200-300 zł miesięcznie więcej na jedzenie rezygnując z niepotrzebnych gadżetów, głupawej telewizji, czy innych używek. Co zaś do ekologii to znam eko-rolników i wiem jak są trzepani przez jednostki certyfikujace (nawet jeśli się trafi jakiś eko-oszut, bo gdzie nie ma oszustów, to jego działanie jest na bardzo krótka metę i słabo się opłaca). Jeśli chodzi o rolników to polecam ciekawy artykuł hxxp://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105226,10624531,Ekologiczna_zywnosc_jest_droga__bo_trzeba_zatrudniac.html A tak na marginesie miałabym jednak prośbę by przedstawiciele globalnych koncernów paszowych (bo inaczej tego nazwać nie potrafię) dali sobie spokój z głupawymi sponsorowanymi wypowiedziami - jako że jesteśmy uświadomioną i rozbudzona społecznością :evil:

Lily - 2012-03-16, 22:06

Nie jestem eko.
Soję GMO Produkuje się głównie na paszę dla zwierząt.
To, że Ty potrafisz wygospodarować dodatkową kasę na ekologiczną żywność nie znaczy, że każdy może, zwłaszcza że jedzenie jest i tak drogie. Pozostają trudności logistyczne. Jeszcze kilka miesięcy temu w mojej miejscowości nie było żadnych warzyw ekologicznych - miałabym co tydzień zamawiać przez internet? Nie ma takiej opcji.

Nadal uważam się za wegetariankę. Staram się jeść jak najmniej przetworzoną żywność, mimo że wiem, iż do czystości i ekologiczności może jej być daleko.

lilias - 2012-03-16, 22:25

eko jestem w niewielkim zakresie. szukam rzeczy nietestowanych na zwierzętach i tu odczuwam chyba największą frustrację. eko jest na sporo dalszym planie, chociaż czasem jak finansowo mogę sobie pozwolić to zaszaleję :-)
moritura - 2012-03-16, 22:27

Cytat:
Jeśli zależy mi na losie zwierząt i własnym zdrowiu, to potrafię wygospodarować 200-300 zł miesięcznie więcej na jedzenie

Fantastico. A to działa w obie strony? Tzn. że jak nie jestem w stanie wygospodarować 300 zł więcej na jedzenie (ja miesięcznie na jedzenie wydaję nie więcej jak 300 zł!!), to znaczy, że mi nie zależy na zwierzętach?

Sahara - 2012-03-17, 07:55

Lily napisał/a:
Nie jestem eko.Soję GMO Produkuje się głównie na paszę dla zwierząt.

Soje nie GMO dostaniesz tylko w produktach ekologicznych. W Polsce soja nie rośnie. Sprowadzą się ja głównie z obu Ameryk - a tam inna niż GMO od lat nie jest hodowana (poza małymi organicznymi farmami).
Tyle się trąbi o nie wprowadzaniu GMO do Polski, a GMO rozgościło się tu na dobre w większości produktów. Terminale rozładunkowe w Polskich portach na wiele lat zakontraktowane są na rozładowywanie dostaw soi z Ameryki Południowej. To jest wielki biznes i nie wygra z nim soja z działki wujka Tadka spod Radomia! Soję modyfikowana, jako najtańszy wypełniacz na świecie znajdziecie w serach, wędlinach, chlebie, czekoladach - dosłownie wszędzie!!! poczytajcie etykiety. Jedząc tę soję GMO wspieramy wycinanie puszczy amazońskiej i mordowanie zwierząt. Obejrzyjcie sobie film austriacki film "Nakarmimy świat" i postarajcie się nie zapłakać na tym co człowiek robił z ziemią. Polecam film Grzegorza Kuczka (TVN Uwaga) o tym jak GMO zagościło w Polsce na dobrze. Poczytajcie sobie o zawartości GMO w polskich produktach hxxp://newworldorder.com.pl/artykul,1658,Polskie-produkty-zawierajace-GMO-Czarna-lista

Tak, Moritura, jedząc przetworzoną soję stosowaną w przetworach sojowych jako wypełniacz przykładasz nieświadomie reke do mordowania puszczy amazońskiej, razem ze zwierzętami tam żyjącymi - i to pora sobie uświadomić

[ Dodano: 2012-03-17, 08:05 ]
Lily napisał/a:
To, że Ty potrafisz wygospodarować dodatkową kasę na ekologiczną żywność

to znaczy tylko ze jakość jedzenia stała się priorytetem, zarówno ze zdrowotnego jak i etycznego punktu widzenia. Jestem bezrobotna i ledwie wiąże koniec z końcem. Nie kupują kretyńskich pisemek, nie wiszę na komórce godzinami, nie mam telewizji, kosmetyki, najlepsze na świecie robię sobie sama. Jest mnóstwo rzeczy, z których dziś możemy zrezygnować. To fakt że jest problem z dostępnością, ale czy na pewno. Jeśli wysyłka z wielu dostępnych sklepów w internecie kosztuje 20 zł, to jest to porównywalne z kosztem dojazdu i czasem spędzonym na wyprawę do sklepu. Dziś na szczęście nie ma problemu z kupnem jedzenia jak 30 lat temu. Pół roku spędzam z dala od miasta i nie mam problemu z zaopatrzeniem. Robię jedno większe zamówienie na miesiąc, gospodaruje oszczędnie i nie wyrzucam jedzenia, bo to tez brak szacunku dla świata fauny i flory

gosia_w - 2012-03-17, 09:26

Sahara napisał/a:
Robię jedno większe zamówienie na miesiąc
Warzyw i owoców nie da się kupować raz w m-cu.
moritura - 2012-03-17, 09:48

Cytat:
Tymczasem obserwując ludzi uważających się za wegetarian, kupujących w hipermarketach wszelkiej maści warzywa czy wysoko przetworzoną soję pod postacią wegetariańskich (sic!) "pasztetów", "parówek" czy "kotletów"... (...) Jeśli zależy mi na losie zwierząt i własnym zdrowiu, to potrafię wygospodarować 200-300 zł miesięcznie więcej na jedzenie rezygnując z niepotrzebnych gadżetów, głupawej telewizji, czy innych używek. (...) Tak, Moritura, jedząc przetworzoną soję stosowaną w przetworach sojowych jako wypełniacz przykładasz nieświadomie reke do mordowania puszczy amazońskiej, razem ze zwierzętami tam żyjącymi - i to pora sobie uświadomić

Ciekawa jestem, Sahara, od jakiego czasu jesteś vege/vegan? Bo wyzywanie ludzi od morderców to zwykle przypadłość neofitów ;) Z drugiej strony względne zorientowanie w temacie sugeruje, że jednak jakiś czas już minął.

Jesteś bezrobotna, czyli żyjesz z zasiłków? Oszczędności? I lekko rzucasz, że zawsze można wydać 300 zeta więcej na jedzenie miesięcznie? No, fajnie :) A jakie buty kupujesz?

Jak świat światem, nigdy nikogo nie udało mi się nawrócić na wege "przemocą" (miałam 14 lat, jak podjęłam tę decyzję - czas buntu, więc i słowa mocne leciały). Każdy decyduje sam, na ile czasu/pieniędzy/wrażliwości mu starcza, by "ratować planetę" :) Czy weźmie każdego bezdomnego pieska z ulicy wprost do domu i codziennie dokarmia podwórkowe koty, a może tylko wpłaci parę złotych na schronisko (czy na osierocone orangutany). Nie wiem, jak to oceniać i przeliczać :) Nawet nie mam zamiaru próbować - kto jest "lepszym" mieszkańcem Ziemi.

Także ogólnie: lepiej wrzucić na luz i uważać ze słowami. Informować - to jest słuszna sprawa. Oceniać - niekoniecznie.

priya - 2012-03-17, 09:55

Sahara, nie jestm eko. Czy twoim zdaniem dla planety i zwierząt będzie w takim razie lepiej jak zacznę jeść mięso? Każdy robi tyle ile jest w stanie. A tak w ogóle, Twój pouczający, mentorski ton, jest bardzo nieprzyjemny, uważam, ze to nie na miejscu.
Jagula - 2012-03-17, 13:21

Sahara Poruszasz ciekawe i ważne zagadnienie.
Sahara napisał/a:
Najwyższa pora zdać sobie sprawę, że współczesne nieekologiczne uprawy to zwierzęcy holokaust na skale dotąd niespotykaną. Genetycznie modyfikowana soja produkowana na skalę masową w Ameryce Południowej, doprowadziła do wycięcia w pień olbrzymich powierzchni puszczy amazońskiej, a wraz z nią nie setek zwierząt, a tysięcy gatunków.
Większość wegetarian zdaje sobie z tego sprawę a ci co nie- pewno po przeczytaniu tego posta się dowiedzą ]:-> O ile temat ważki to ton w jakim podjęłaś Saharo dyskusję prowokuje agresywny styl wymiany zdań .
A teraz już - całkiem nie w moim stylu- zadam Ci złośliwie pytanie - jesteś wegetarianką czy weganką? Bo jeśli wegetarianką to teraz ja mogę oceniać nieekologicznych wegetarian :-/ Pewno wiesz co jest nieekologicznego w wegetarianiźmie :-P
Sahara napisał/a:
Soję modyfikowana, jako najtańszy wypełniacz na świecie znajdziecie w serach, wędlinach, chlebie, czekoladach - dosłownie wszędzie!!!
bo np. żaden ser ekologiczny nie jest.
Sahara napisał/a:
Jest mnóstwo rzeczy, z których dziś możemy zrezygnować
tak i jak i mnóstwo rzeczy , które możemy przetworzyć lub użyć ponownie.

Jednak nie nam oceniać czy komuś się żyje lepiej bo potrafi zrezygnować z kretyńskich pisemek czy dlatego,że nie jej jajek.

Twoje pytanie moim daniem powinno zabrzmieć :Czy dziś wege może być EKO ? ( a zwłaszcza w Polsce gdzie oprócz drogiej żywności okazuje się ona być wzmacniana przemysłową solą czy trefnymi jajkami ]:-> )

Maple Leaf - 2012-03-17, 16:35

Sahara napisał/a:
Jestem bezrobotna i ledwie wiąże koniec z końcem. Nie kupują kretyńskich pisemek, nie wiszę na komórce godzinami, nie mam telewizji, kosmetyki, najlepsze na świecie robię sobie sama. Jest mnóstwo rzeczy, z których dziś możemy zrezygnować.

Ja też nie kupuję kretyńskich pisemek itd. Większość kasy, jaką dostaję (jestem na utrzymaniu rodziców jeszcze) wydaje na jedzenie - bo je lubię, lubię nowości eksperymenty, lubię sobie kupić jakiś fajny wege-składnik (niekoniecznie jakieś przetworzone cuda, ale coś, czego nikt oprócz mnie w domu nie tknie), jak mam gotówkę, to kupuję pewne składniki eko- te których używam najczęściej. Ale postaw się w sytuacji, gdy Ktoś nie jest singlem, tylko ma rodzinę- dzieci, zwierzęta. Koszty związane z jedzeniem automatycznie rosną, niewazne czy kupuje się eko czy nie, a wygospodarowanie w tej sytuacji dodatkowych 300 zł nie jest łatwe. Zwłaszcza jeśli można za tę kwotę opłacić angielski albo inne zajęcia, bądź rodzinną rozrywkę.

arahja - 2012-03-17, 16:43

Sahara napisał/a:
Jestem bezrobotna i ledwie wiąże koniec z końcem. Nie kupują kretyńskich pisemek, nie wiszę na komórce godzinami, nie mam telewizji, kosmetyki, najlepsze na świecie robię sobie sama. Jest mnóstwo rzeczy, z których dziś możemy zrezygnować.


Świetnie! Wreszcie ktoś, kto zna realia. Ja więc poproszę o praktyczne zestawienie, jak żywić się w sposób eko, gdy ma się do dyspozycji na miesiąc 500 zł ogólnie na życie, nie tylko jedzenie, ale już bez rachunków. :) Do tej pory wydawało mi się, że ludzie, którzy proponują takie rozwiązania, żyją na innej półce ekonomicznej niż ja - więc ładnie proszę o instrukcję.

priya - 2012-03-17, 18:40

Maple Leaf napisał/a:
wygospodarowanie w tej sytuacji dodatkowych 300 zł nie jest łatwe.
i tu pytanie: Sahara, masz rodzinę? dzieci? Czy liczysz te dodatkowe 300zł na jedna osobę? Bo jeśli tak, to ja musiałabym mieć dodatkowe 1200 ;-)
Pipii - 2012-03-17, 19:27

arahja napisał/a:
Sahara napisał/a:
Jestem bezrobotna i ledwie wiąże koniec z końcem. Nie kupują kretyńskich pisemek, nie wiszę na komórce godzinami, nie mam telewizji, kosmetyki, najlepsze na świecie robię sobie sama. Jest mnóstwo rzeczy, z których dziś możemy zrezygnować.


Świetnie! Wreszcie ktoś, kto zna realia. Ja więc poproszę o praktyczne zestawienie, jak żywić się w sposób eko, gdy ma się do dyspozycji na miesiąc 500 zł ogólnie na życie, nie tylko jedzenie, ale już bez rachunków. :) Do tej pory wydawało mi się, że ludzie, którzy proponują takie rozwiązania, żyją na innej półce ekonomicznej niż ja - więc ładnie proszę o instrukcję.

podpisuję się pod tym rękami i nogami
P.S Nie jestem bezrobotna, nie wyobrażam sobie być na zasiłku i odżywiać się żywnością ego, dlatego proszę o zestawienie jak wyżej.

Maple Leaf - 2012-03-17, 19:41

priya napisał/a:
Maple Leaf napisał/a:
wygospodarowanie w tej sytuacji dodatkowych 300 zł nie jest łatwe.

i tu pytanie: Sahara, masz rodzinę? dzieci? Czy liczysz te dodatkowe 300zł na jedna osobę? Bo jeśli tak, to ja musiałabym mieć dodatkowe 1200

No właśnie. Nasza rodzina liczy 5, w porywach 6 osób, plus pies...

MartaJS - 2012-03-17, 20:01
Temat postu: Re: Czy dziś Vege moze nie być EKO?
Przede wszystkim, co to znaczy być eko? Co to znaczy odżywiać się ekologicznie? To znaczy kupować tylko żywność certyfikowaną?

Wolę kupić nieekologiczną fasolę od sąsiada niż eko-bio-organic z Chin, Chile, Turcji, czy skąd tam jeszcze one pochodzą.
Wolę kupić nieekologiczne pestki dyni na wagę niż ekologiczne zapakowane w tysiąc woreczków, folii, sreberek, kartonów itp.

Poza tym, wrzucasz wszystkich do jednego worka. Ktoś kupi kilogram nieekologicznej kaszy jaglanej, a ktoś inny za tą samą cenę 100g bio paprykarzu wegetariańskiego. Kto jest bardziej ekologiczny, kto się lepiej odżywia?

Sahara, świat nie jest czarno-biały. Nasze codzienne wybory nie są proste, nie można sprowadzić ich do prostego stwierdzenia: eko = dobrze, nieeko = źle. Możliwe, że przez samo korzystanie z internetu niszczysz świat bardziej niż przez kupowanie nieekologicznej żywności.

Cytat:
Monokultulturowe uprawy zarówno soi, jak i marchewek z genem makreli (przecież nie powinnyśmy brać tego do ust), ziemniaków frankensteinów czy innych Quasi pomidorów


Uprawy GMO to głównie soja i kukurydza. Marchewki, ziemniaki czy pomidory na naszym rynku nie są GM. Nie znaczy to, że nie są nafaszerowane syfem. Ale nie są genetycznie zmodyfikowane.[/b]

bronka - 2012-03-17, 20:01

Sahara, z większością Twoich stwierdzeń ciężko się nie zgodzić, ale ton Twojej wypowiedzi wręcz odpycha od dyskusji :roll:
Wszechwiedząca, Najmądrzejsza i Świętsza od Papieża :roll:
ja żywię moją rodzinę w ponad 90% żywnością eko bo mam taką możliwość. Jest to dla mnie ważniejsze niż płaski telewizor, ale każdy ma swoje priorytety.

- 2012-03-17, 21:07

Cytat:
ja żywię moją rodzinę w ponad 90% żywnością eko bo mam taką możliwość. Jest to dla mnie ważniejsze niż płaski telewizor
:*
Mia - 2012-03-18, 22:11

Sahara, według Twoich kategorii nie jestem eko (a więc może i nie wege, hm? mimo że siedzę w tym od 14 lat :roll: ). Powody jak wyżej - finansowe. W sklepach ekologicznych kupuję przede wszystkim suche kasze, strączki, pestki, orzechy, suszone owoce, od czasu do czasu jajka. Na resztę po prostu mnie nie stać i nie ma bata żebym była w stanie wygospodarować 300 zł miesięcznie więcej (wiem, bo zapisuję wydatki, a z wszystkich rzeczy, o których pisałaś już dawno zrezygnowałam albo nigdy ich nie kupowałam). I jeszcze jedno: pracuję. Jeśli Tobie udaje się wiązać koniec z końcem będąc bezrobotną i jednocześnie żywić eko, to tak jak kilka osób wyżej poproszę o Twoją przykładową miesięczną rozpiskę, wiele osób na forum może dzięki temu stać się mniejszym obciążeniem dla środowiska.
Aha, moją obecną sytuację i tak uważam za duży postep, bo mieszkając z rodzicami, a potem na studiach w ogóle byłam zmuszona omijać sklepy eko szerokim łukiem - jak łatwo się domyślić też ze względów finansowych: miałam maks. 600-700 zł miesięcznie na akademik, jedzenie, bilety, podręczniki, ksero itd., co we Wrocławiu wcale nie jest dla studenta jakąś zawrotną kwotą (sam akademik kosztował wówczas 400-450 zł). Pracowałam w weekendy, sama byłam w stanie się utrzymać, ale dodatkowe 300 zł na eko-żarcie było poza moim zasięgiem, dlatego z eko sklepami przeprosiłam się dopiero kiedy po studiach zaczęłam pracować na etacie, lecz do tej pory są one dla mnie pewnego rodzaju rarytasem.

Wiele jest prawdy w tym co piszesz, ale nie zapominaj, że nasz wpływ na środowisko, to nie tylko jedzenie. Nie możemy nagle zacząć oceniać wegan/wegetarian np. według ich carbon footprint, bo chyba nie o chodzi nam o jakąś chorą rywalizację?
Poza tym zgadzam się, ze wszystkim, co napisała MartaJS.

jaskrawa - 2012-03-19, 10:08

Sahara, ja jem aby żyć, a nie odwrotnie.
my też nie mamy telewizora. i co z tego? i nie stać mnie na żywność jedynie eko. kupuję ekologiczną marchew i jabłka w Lidlu, bo nie są drogie, tamże niesiarkowane rodzynki, komosa ryżowa też jest bio (bo innej nie znalazłam). dziecku staram się kupować ekologiczne jedzenie, ale tego, co jemy w dużych ilościach (pestki, pozostałe warzywa, kasze) nie jestem w stanie kupić za wysoką cenę. mam zrezygnować z komórki, komputera, internetu i jakiejś gazety raz na miesiąc? może jeszcze szyć ciuchy z worków po eko kartoflach? oczywiście ręcznie, bo maszyna sporo prądu zużywa, a mamy przecież globalne ocieplenie...
rozumiem, że dziecku też zabawek lepiej nie kupować, niech bawi się kawałkami kory (takiej, która upadła na ziemię) i drewnianymi patyczkami z lasu? sorry, ale nie wyobrażam sobie rezygnacji ze wszystkich przyjemności życia, po to, by wydać całą pensję (konkubenta zresztą, bo ja na wychowawczym) na eko-jedzenie. paczuszka eko daktyli to jakieś 8 zł, zawiera trzy daktyle na krzyż. za taką kasę to ja mam pół kilo zwykłych. jasne, że obchodzi mnie los puszczy amazońskiej, właśnie dlatego nie jem mięsa (a ostatnio i nabiał też jedynie w gościach, gdy nie mają nic innego). jeśli chcielibyśmy być naprawdę eko, musielibyśmy popełnić zbiorowe samobójstwo, ponieważ Ziemia jest przeludniona i już sam fakt, że spuszczamy wodę w kiblu, sprawia, że zanieczyszczamy ją jeszcze bardziej.
warzywa raz na miesiąc kupujesz? i jesz potem spleśniałe czy co? prawdę mówiąc, uważam, że to jakaś ściema. brokuł czy cukinia nie poleżą tyle. jesteś bezrobotna i ledwo wiążesz koniec z końcem, a jesteś w stanie wygospodarować 200-300 zł "więcej" na jedzenie? z tego co wiem, zasiłek to obecnie ok. 700 zł... płacisz jakieś rachunki? czynsz? prąd? masz dzieci? skoro mowa o finansach (sama zaczynasz taki temat), to napisz, ile mąż/partner zarabia... może wtedy pogadamy.

Rabarbar - 2012-03-19, 12:14

200-300 zł to bardzo dużo... zwłaszcza jak się ma kogoś na utrzymaniu. Mnie po prostu nie stać na eko-żywność. Nawet jak trafi się jakiś lepszy miesiąc to dodatkowe pieniądze wolę odłożyć niż przejeść. Nie wiadomo co będzie jutro, więc wolę mieć żelazną rezerwę gotówki w razie nieszczęścia.
Żyjemy w Polsce- wszyscy widzimy jak życie staje się coraz droższe. Telewizora nie mam, szmatławców nie kupuję, z telefonu stacjonarnego zrezygnowałam. A i tak zdarza się, że muszę wybierać, czy dać dziecku pieniądze na wycieczkę czy kupić mu kurtkę.

Lily - 2012-03-19, 12:17

Sahara napisał/a:
Jestem bezrobotna i ledwie wiąże koniec z końcem.
Czyli te dodatkowe 300 wydaje ktoś inny na Twoją żywność eko... No cóż, mnie by było wstyd.
alken87 - 2012-03-19, 14:32

arahja napisał/a:
Sahara napisał/a:
Jestem bezrobotna i ledwie wiąże koniec z końcem. Nie kupują kretyńskich pisemek, nie wiszę na komórce godzinami, nie mam telewizji, kosmetyki, najlepsze na świecie robię sobie sama. Jest mnóstwo rzeczy, z których dziś możemy zrezygnować.


Świetnie! Wreszcie ktoś, kto zna realia. Ja więc poproszę o praktyczne zestawienie, jak żywić się w sposób eko, gdy ma się do dyspozycji na miesiąc 500 zł ogólnie na życie, nie tylko jedzenie, ale już bez rachunków. :) Do tej pory wydawało mi się, że ludzie, którzy proponują takie rozwiązania, żyją na innej półce ekonomicznej niż ja - więc ładnie proszę o instrukcję.


dołączam się do prośby, i piszę to absolutnie bez żadnych ironicznych podtekstów, chciałabym się dowiedzieć jak mozna sobie zaplanować tak budżet. może się czegoś nauczę, bo wychodzi na to że jestem rozrzutna, a może mogłabym jeśc lepiej...

Gudi - 2012-03-19, 18:43

chyba Sahara uschła na kontrargumenty :)

przez chwilę czytając miałam wrażenie jakbym cokolwiek nie robiła to i tak na ch... mi to potrzebne, bo cały czas za mało... Więc co lepiej nie robić nic, niż starać się jak można najlepiej? Bez sensu.
Eko żywność jest w większości poza moim zasięgiem aktualnie...
I wolę kupić parówki sojowe dla mojego niemęża niż mięsne... Chętnie zjada, a mniejsze zło - moim zdaniem.
Pasztety też kupuję - bo za cholerę nic mi nie chce samej wyjść z past kulinarnie ;/ Wolę to niż nic.

alken87 - 2012-03-19, 19:57

Gudi napisał/a:


przez chwilę czytając miałam wrażenie jakbym cokolwiek nie robiła to i tak na ch... mi to potrzebne, bo cały czas za mało... Więc co lepiej nie robić nic, niż starać się jak można najlepiej? Bez sensu.

ja tam zawsze uważałam że wystarczy robić coś, cokolwiek, w ramach swich możliwosci, nie trzeba od razu zostać świętym. i chociaż autorka tematu ma w wielu puntach rację, ten oskarzycielski ton mi się nie podoba.

Sahara - 2012-03-19, 21:14

Nie jest to post o Saharze tylko o żywności przemysłowej :) . Ale na jedno z pytań odpowiem - Tak jestem neofitą, ale nie w tym kontekście o którym mówi Moritura. Wegetarianką jestem od dawna, natomiast o 2-3 lat zaczęłam się odżywiać tylko w oparciu o żywność eko, lub o taka co do której mam pewność jak jest hodowana. Mój ton był podobny do tego jakim rozmawiamy tu o mięsożernych, jednak nie było doprawdy moją intencją nikogo drażnić. Wziął się on z przekonania, że najwyższa pora skończyć z manipulowaniem nami. Zmieniam ton i nie będę pouczać a informować :) .
Co do serów to są i ekologiczne i wegetariańskie czyli na podpuszczce mucor miehei. W ten sposób powstają świetne sery zagrodowe Kreuzery z Wielkopolski. Sery ekologiczne robi jeszcze kilku innych producentów serów zagrodowych, ale już niestety na podpuszczkach cielęcych. Tofu też może być zrobione z ekologicznej soi, która hodowana jest z niezmutowanych nasion i w tradycyjnymi metodami.
Jednak z tą soja nie przesadzajmy, bo to kolejny negatywny bohater dzisiejszej diety. Nie dość że jako wypełniacz ląduje niemalże w każdym rodzaju żywności to zabiałacza organizm i prowadzi do wielu alergii pokarmowych z którymi tak sie dziś borykają nie tylko młode matki u swoich maluszków, ale i 30 latkowie. Kolejny cios dla organizmu, zwłaszcza młodych to nadmiar fitoestorgenów, który ciągnie za sobą spożywanie soi w nadmiarze. Czym się to kończy - wcześniejszym dojrzewaniem seksualnym dziewczynek i niestety ograniczaniem cech męskich u chłopców. Nadmiar fitoestrogenów może być korzystny dla naszych ojców, jako sposób na walkę z prostatą, jednak dla męskości naszych synów może być zabójczy. Reasumując soja jako integralna część potrawy OK, soja GMO jako wypełniacz masowy w żywności 3XNIE

MartaJS - 2012-03-19, 21:27

Sahara, my to wszystko chyba wiemy. Tyle że jest coś pomiędzy odżywianiem się wysokoprzetworzonym żarciem przemysłowym na bazie soi a odżywianiem się wyłącznie eko. Są różne odcienie szarości.

Sery zagrodowe, mniam :-)

alken87 - 2012-03-19, 21:33

no nie wiem co do tych fitoestrogenów, nie ma żadnych wiarygodnych badań na ten temat tutaj bardzo dokładny research hxxp://zenhabits.net/soy/ który wykazał ze wszystkie artykuly dowodzące że soja jest szkodliwa (nie mowimy tu oczywiscie o gmo tylko o naturalnych wlasciwosciach soi) maja zrodło w JEDNYCH badaniach, przeprowadzonych przez fundacje ktora zajmuje sie propagowaniem przemysłu nabiałowego i mięsnego.

no skor się chcemy czepiac pierdół to proszę, ser i wszelki nabiał, nawet z małych domowych hodowli nie jest eko, bo krowy dużo jedzą, sa mało produktywne, wydzielają metan i tak dalej można wymieniać. no i tak czy inaczej ktos jej zapładnia i zabiera im cielęta ktore ida na rzeź lub dalszą hodowlę wyzyskową. mało to eko. wydaje mi się że soja z nieorganicznej uprawy to przy tym pikuś.

kahunka - 2012-03-19, 21:35

Sahara Każdy ma wolną wolę!!!
Większość moich znajomych ba rodziny (brat, siostra itd) jedzą mięso, jajka,mleko gdybym ich wszystkich namawiała bądź atakowała nie miała bym z nimi kontaktu, a to w większości bardzo wartościowi ludzi. Podsuwam swoje wyroby jak są u Nas w domu i często jest tak, że pytają co to i proszą o przepis. Myślę, że to jest lepszy sposób na dotarcie i pokazanie, że nie jedzenie mięsa i jego pochodnych może być fajne i zdrowe. My forumowicze nie jesteśmy kanibalami jesteśmy po tej samej stronie. I moje pytanie dlaczego atakujesz Swoich?

neina - 2012-03-19, 22:13

A gdzie te sery kupujecie?
A w temacie to bedąc w UK starałam się kupować głównie eko, tu jest ciężko, szczególnie w małym mieście. Natomiast staram się unikać żywności przetworzonej, soję jem w postaci tofu, parówki sojowe kupuję czasem, opakowanie raz na kilka miesięcy. Sporo warzyw mamy z własnej działki, nie pryskane. Jemy głównie kasze, warzywa, czasem strączki - głównie soczewicę.
Jak to jest w końcu z tą soją - podobno jeśli jest modyfikowana gen, to musi być info na opakowaniu, czyli że tego się nie przestrzega?

Lily - 2012-03-19, 22:16

neina napisał/a:
Jak to jest w końcu z tą soją - podobno jeśli jest modyfikowana gen, to musi być info na opakowaniu, czyli że tego się nie przestrzega
Teraz na odwrót, jeśli nie jest, to nic się nie pisze - jeśli jest, to pisze się, że GMO.
neina - 2012-03-19, 22:29

No tak, racja, było o tym na forum. Ale pytanie, czy producenci rzeczywiście tego przestrzegają?
alken87 - 2012-03-19, 22:37

chyba każdy robi jak chce, mam w tej chwili 4 produkty sojowe, granulat orico i mleko valsoi nic nie mają, a jogurt sojade i tofu z lord of tofu całe poobklejane "bio" "organic" "gmo free" itp.
często widuję w skłądach różnych produktów wysoko przetworzonych (normalnych, nie takich dla wegetarian) "skrobia modyfikowana"

an - 2012-03-19, 23:54

alken87 napisał/a:
często widuję w skłądach różnych produktów wysoko przetworzonych (normalnych, nie takich dla wegetarian) "skrobia modyfikowana"

A czy skrobia modyfikowana oznacza, że powstała ona z rośliny modyfikowanej genetycznie? Mnie się wydaje, że to coś zupełnie innego
?

an - 2012-03-20, 00:02

Dzięki Euri za potwierdzenie moich przypuszczeń :)

A ja jeszcze dodam, że poczułam niedosyt po dzisiejszej wypowiedzi Sahary, myślałam, że odniesiesz się Saharo do powtarzających się pytań dziewczyn, zwłaszcza tego jak wygospodarować takie kwoty, itd

Pipii - 2012-03-20, 06:55

an napisał/a:
A ja jeszcze dodam, że poczułam niedosyt po dzisiejszej wypowiedzi Sahary, myślałam, że odniesiesz się Saharo do powtarzających się pytań dziewczyn, zwłaszcza tego jak wygospodarować takie kwoty, itd

podpisuję się.

jaskrawa - 2012-03-20, 09:02

ja też się podpisuję. wydaje mi się oczywiste, że każdy z forumowiczów kupowałby produkty eko, gdyby nie były one droższe (ewentualnie byłyby naprawdę nieznacznie droższe) od tych zwyczajnych. raczej nie trzeba w tym temacie nikogo tutaj pouczać, bo chyba za bardzo nie ma o czym dyskutować. każdy odżywia się najlepiej jak może, na miarę swoich możliwości finansowych.
co do soi - to jest wg mnie ciekawy temat. produkty producentów takich jak Orico, Sante itd. chyba nie zawierają soi GMO, przynajmniej tak deklarują (obecnie - nie umieszczając informacji, że jest GMO). nie sądzę, by ryzykowali utratą zaufania wielu wegetarian w Polsce.
a w ogóle jeśli chodzi o fitoestrogeny - to forum propaguje od początku istnienia spożywanie żywności nieprzetworzonej, świeżej, domowej, tworzonej bez użycia półproduktów, jest bogate w przepisy na rozmaite potrawy. Saharo, wejdź sobie w wątek "co dziś jedliśmy". nikt tam nie chwali się, że zajada codziennie sojowe parówki, wędliny czy pasztety, chyba, że okazyjnie i w niewielkich ilościach. te produkty zawierają często glutaminian sodu, więc wiadomo, że nikt świadomy tego zbyt często nie kupuje (jeśli w ogóle). zatem z fitoestrogenami raczej problemu też nie ma, jeśli soję traktuje się jako jedno z wielu warzyw strączkowych i zjada naprzemiennie z soczewicą, cieciorką, fasolą itd.. żadna monodieta nie jest zdrowa, zatem sojowa również, bez względu na to, czy szkodliwe są te fitoestrogeny czy nie.

diancia - 2012-03-20, 09:07

podczytuję dyskusję i również jestem bardzo ciekawa, skąd wziąć dodatkowe 300 stówki ;) moje zdanie na temat żywności eko świetnie wyraziła jaskrawa, szczególnie
jaskrawa napisał/a:
każdy odżywia się najlepiej jak może, na miarę swoich możliwości finansowych.
i ważne, że nawet jeśli nie można zrobić wszystkiego, dobrze jest robić cokolwiek.
vitka - 2012-03-28, 19:45

To może i moje dwa grosze.
Dzisiaj NIE da się być eko w 100%, powietrze, węże do podlewania upraw, sama woda etc. mają zanieczyszczenia i tyle, ale z drugiej strony bez przesady.
Dla mnie eko - bio żywnóść, to żywność bez chemikaliów i LOKALNA.
Cholera mnie bierze na te wszystkie acai berries, chia seeds, etc. choć przyznaję, że herbatę i kawę piję więc też nieco dokładam do tego obciążenia transportowego.

Fajna strona: hxxp://www.myfootprint.org/

Ile potrzeba ziemi gdyby każdy żył jak Ty?
Ja się w 1 zmieściłam. Juhuu!


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group