wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wiek szkolny - Ciągły katar

Felowe - 2012-04-20, 11:27
Temat postu: Ciągły katar
Ma ktoś z Was jakiś sposób na katar? moje dzieci ciągle mają zasmarkane nosy. Kiedyś myślałam, że to uczulenie na sierść, albo kurz ale zrobiliśmy badania i nic. Generalnie nie sa na nic uczulone a ciagle smarkaja szczegolnie wiosna.
neoaferatu - 2012-04-20, 11:58

:-)
Pipii - 2012-04-20, 12:00

A dajesz dzieciom dużo słodyczy, nabiału, cukru, surowych owoców i warzyw, owoce południowe, wyrobów z mąki rafinowanej?
Poli - 2012-04-20, 12:35

Felowe polecam przejsc sie do dobrego laryngologa i wyleczyc ciagle infekcje , takze polecam zrobic badania alergologiczne z krwi ;-)


Pippi grubo nie zgodze sie, ze surowe owoce czy warzywa sa przyczyna infekcji. jeden przyklad :
Cytat:
She has never been ill in her whole life.

hxxp://www.therawfoodfamily.com/rawfood-and-children.php

Moje wlasne doswiadczenie potwierdza to, moj syn byl ok rok czau na surowej diecie , niestety jak wprowadzilam ponownie gotowane do jego diety, zaczal chorowac na typowe infekcje w zime, czego przy roku na surowym nie bylo, czyli jego system odpornosciowy byl silniejszy.

Lily - 2012-04-20, 14:07

Poli, ale katar, czyli nadmiar śluzu, nie musi być wynikiem infekcji. Dzieci, które jedzą dużo słodyczy i nabiału często mają całoroczny katar.
Pipii - 2012-04-20, 16:36

Poli widzę na własne oczy bardzo dużo przypadków dzieci, które są ciągle zaśpikane na diecie banakowo - pomarańczowej. Zgadzam się z Lily śpiki, gluty (sorry za dosłowność) nie równa się infekcja.
Agnieszka - 2012-04-20, 18:09

Felowe: trochę mało napisałaś o dzieciowych katarach. Glut gęsty/ wodnisty, może jakoś zabarwiony, czy dzieci często chorują (uszy, zap oskrzeli...), były podejrzenia alergii (mleka specjalne we wczesnym dzieciństwie sugerowane, występujące zmiany skórne, obciążenia rodzinne...), jak jedzą dzieci, czy wykonywane były testy lub wymazy (jakie i w jakim kierunku), zakatarzone od zawsze czy ostatnio nasilenie (tu można zastanowic się nad farbami jeśli było odnawiane lub odgrzybiane miejsce zamieszkania, ponownymi testami jeśli pojawiło się zwierzątko domowe .....)
Na forum kilkakrotnie pojawiały się zbliżone w/w temacie pytania i warto skorzystac z wyszukiwarki zaznaczając to, co intersuje czy masz przypuszczenia, że może stanowic trop np. "katar", "katar sienny", "testy alergiczne" itd.
Przyczyny takiego stanu mogą byc bardzo różne, diagnostyka czy leczenie zależne od preferencji (ale metody konwencjonalne i nie można przecież połączyc).
Mnie blisko do stanowiska Lily i Pipii (zwłaszcza).

Paticzang - 2012-04-20, 22:15

Mój Kubuś ma prawie cały rok katar (od kiedy po raz pierwszy zachorował na angine, w wieku 2 lat) tak katar mu pozostał do dziś. Ogólnie nie choruje, nigdy nie brał żadnych antybiotyków itd... nawet jak poszedł do przedszkola nie zachorował ale cały rok z nosa mu leci-czasami "woda" czasami "bardziej stężona wydzielina czy zalegające smarki". Jedynie okres wakacji gdzie "wygrzewa się na słońcu" jest bezkataralny ;) Chodzimy z tym od tych dwóch lat do pediatry i kropelki do nosa takie siakie, jakiś ...... syropek, psikadełko.... ale jakoś nic nie pomagało...Później byliśmy u 3 laryngologów i diagnoza była taka że powiększone migdały które wpływają jakoś że ten ciągły katar jest i najlepiej do wycięcia... na co pediatra nie zezwala bo przecież "dziecko nie choruje" i mamy czekać... natomiast każdy laryngolog zalecał wycięcie żeby później nie było później problemu np. z jedzeniem, mówieniem itd. I od roku chodzę i sie zastanawiam co zrobić... więc bądź tu człowieku mądry... w każdym razie Felowe nie wiem czy to ci coś pomoże... najlepiej do jakiegoś dobrego lekarza ;)
Pipii - 2012-04-21, 06:35

Paticzang wzmocnić dziecko ciepłymi, długo gotowanymi zupami. Zero surowych warzyw i owoców, zero nabiału (wyjątek masło i jaja), ciepło, ciepło i jeszcze raz ciepło. Zero basenów i innych takich wynalazków. Migdałki powiększone, ciągły katar - wg TCM to niedobór Qi, a może nawet Yang Sledziony.
jazgottt - 2012-04-21, 07:29

Też się nie zgadzam z tym nie podawaniem surowych warzyw i owoców. Jedyne co ważne, to żeby dawać surowe owoce przed posiłkiem lub jako osobna przekąska, a nie na deser, inaczej rzeczywiście mogą fermentować, bo się strasznie szybko trawią w porównaniu do gotowanych potraw. Nie powinny być też z lodówki, tylko w temp. pokojowej. Reszta wymienionych przez Pipii produktów, to jest: słodycze, nabiał (mleko i jego pochodne, jaja), cukier, wyroby z mąki rafinowanej (szczególnie glutenowej) to może być problem z trawieniem, a co za tym idzie może być odporność osłabiona, ale z tymi świeżymi owocami i warzywami to jest jakiś zabobon prawdopodobnie. Dzieci bananowo-pomarańczowe jedzą też z reguły soję, jaja, gluten, cukier, mleko lub orzeszki ziemne, częściej tu mamy winnego. Mogą być to też dzieci zagrzybione i wtedy rzeczywiście można źle reagować na świeże owoce i warzywa, ale to nie wina zdrowych owoców i warzyw, a złej flory w jelicie i to przecież można wyleczyć.
Co do zup to się zgodzę, że warto podawać, o ile dziecko je zupy (sama zwymiotowałam zupę w dzieciństwie, bo mi kazali jeść, więc uważam, że nie powinno się dzieci za mocno zachęcać).

Paticzang - 2012-04-21, 11:07

Pipii napisał/a:
Paticzang wzmocnić dziecko ciepłymi, długo gotowanymi zupami. Zero surowych warzyw i owoców, zero nabiału (wyjątek masło i jaja), ciepło, ciepło i jeszcze raz ciepło. Zero basenów i innych takich wynalazków. Migdałki powiększone, ciągły katar - wg TCM to niedobór Qi, a może nawet Yang Sledziony.


O kurtka a tego to ja nie wiedziałam :oops: ... ale za to wiedziałam, że Wy jesteście najlepszymi lekarzami ;)
W takim razie zaczynam działać - wszystko będzie "na ciepło" ;)

Pipii - 2012-04-21, 16:13

Paticzang napisał/a:
W takim razie zaczynam działać - wszystko będzie "na ciepło" ;)

jestem pewna, że poskutkuje. Wszystko gotowane, wszystko ciepłe. Zero surowego, zero zimnego, zero nabiału, zero cukru.

Agnieszka - 2012-04-21, 16:57

Paticzang: wśród moich znajomych i dziecka często wycięcie migdała nie owocowało spektakularnym zmniejszeniem zapadalności na różne infekcje - zwłaszcza u dzieci, bo zabieg nie szedł w parze ze zmianą nawyków kulinarnych (czyli dalej dużo nabiału, słodkiego, rafinowane rzeczy, różne gotowce, a najwygodniejsze w konsumpcji szkolnej/ podwórkowej owoce to cytrusy.....)
Paticzang - 2012-04-21, 18:30

Pipii napisał/a:
Zero surowego, zero zimnego, zero nabiału, zero cukru.


Niby nie powinno być problemu bo cukru w czystej postaci nie stosujemy (no słodycze swoją drogą-ale to też nie są jakieś duże ilości i to akurat można ograniczyć).
Gorzej z owocami - to one też są "złe"??? "Weź tu dziecku jabłka, mandarynki, banana czy truskawki nie daj" jak lubi i codziennie zjada właśnie zamiast np. batonów. No i ten twaróg-ulubiony. To jak z tymi owocami robić? całkiem odstawić??? Bo jakoś nie wyobrażam sobie Kuby nie jedzącego owoców:/

Agnieszka wycięcie migdałów wstrzymane bo wolałabym faktycznie najpierw "sposobem wyleczyć" a nie pod nóż...

Kurde dziewczyny dzięki wam za rady, jak podołam tylko tym owocom to chyba dam rade już ze wszystkim... a ta "kuracja" to już tak na cały czas pewnie, żeby efekt był co? Jak tak to chyba będę musiała jakiś jadłospis stworzyć... :roll:

Pipii - 2012-04-21, 18:42

owoce tez są wychładzające. tylko gotowane albo pieczone. surowych BARDZO mało i to na pewno nie tropikalne ani importowane. zero bananów i mandarynki, bo inaczej nic z tego nie bedzie. No i zero nabiału
Paticzang - 2012-04-21, 18:55

dziś nie było owocka i moje dziecko żyje hehhe ;) więc działam dalej...
Lily - 2012-04-21, 19:01

No dobra, zaraz będzie sezon na truskawki - nie wyobrażam sobie nie jeść ;) No chyba że ktoś nie lubi.
Agnieszka - 2012-04-21, 19:19

Paticzang: naszych polskich sezonowych jeszcze nie ma więc dobry czas na na zmiany. Przetestuje propozycję Pipii i zobaczysz czy przynosi poprawę. Pamiętaj, że owoc owocowi równy a np. śliwki, maliny czy kiwi mają różną specyfikę ale z pewnością Pipii zgrabniej wszystko wytłumaczy. Wiem, że zwykły katar może trwac 3 dni (wspomagany dietą i zabiegami).
Zrobiłyśmy of :oops: tematu założonego przez Felowe przemycając jeszcze TCM więc z mojej strony pass.

jazgottt - 2012-04-21, 19:23

Jakoś nie wierzę, że nam, kuzynom małp, szkodzą owoce, nawet tropikalne (poza osobami uczulonymi). Moim zdaniem w medycynie chińskiej dorobiono teorię, dlaczego owoce cytrusowe są w zimie niepożądane, bo ich nie było, bo nie było importu, więc musiały być niepotrzebne, aby całość się zgadzała;) ogólnie medycyna chińska jest ok, często zdaje się mieć więcej sensu niż nasza typowa zachodnia medycyna współczesna, ale chyba nie ma co bezkrytycznie w nią wierzyć od a do z. Jedyny problem to to, że ludzie często jedzą niedojrzałe owoce, warto potrzymać je trochę poza lodówką i pozwolić dojrzeć, w przypadku bananów powinny całe być żółte.
Agnieszka - 2012-04-21, 19:32

jazgottt: może dodam, że jestem fanem jedzenia tego co sezonowe i rośnie lokalnie. TCM czy ajurweda podobnie, jak staropolska kuchnia wbrew pozorom mają blisko do siebie (mimo różnic klimatycznych, stosowanych upraw itd). Oczywiście to moje zdanie i zgadzac się z nim nie trzeba.
Mam dziecko które chorowało i moje zainteresowania leczenia dietą wynikały również z sytuacji, które paraliżowały mi życie (i sprawdziły się). Nie oznacza to, że nie leczę, nie badam dziecka w sposób klasyczny. U nas akurat ten komfort że młoda jak chce, to cytrusa może zjeśc (ale nie w infekcji a poza tym fanem szczególnym nie jest - bardziej to atrakcja np w gościach)

Poli - 2012-04-21, 21:05

Moim zdaniem wykluczenie owocow z diety jest duzym bledem , jest to najczystsza forma paliwa dla naszego organizmu , w dodatku w komplecie z witaminami.
Co do pomaranczy , wlasnie zima to sezon na pomaranczne i wtedy powinno je sie jesc. Druga sprawa ze pomimo zimy , zyjemy w ocieplnych mieszkaniach, a nie w iglach na mrozie.

dżo - 2012-04-21, 21:13

Poli napisał/a:
zima to sezon na pomaranczne

a Polsce?

Lily - 2012-04-21, 21:16

Poli napisał/a:
Co do pomaranczy , wlasnie zima to sezon na pomaranczne i wtedy powinno je sie jesc.
Jeśli się mieszka... w Hiszpanii?
Paticzang - 2012-04-21, 21:28

Agnieszka napisał/a:
Zrobiłyśmy of :oops: tematu założonego przez Felowe przemycając jeszcze TCM więc z mojej strony pass.


Właśnie miałam o tym wspomnieć :oops: że nie chciałam sie wciskać w post założony przez Felowe ale może i w jakiś sposób pomoże to też Felowe.

jazgottt - 2012-04-21, 22:17

Agnieszka napisał/a:
jazgottt: może dodam, że jestem fanem jedzenia tego co sezonowe i rośnie lokalnie. TCM czy ajurweda podobnie, jak staropolska kuchnia wbrew pozorom mają blisko do siebie (mimo różnic klimatycznych, stosowanych upraw itd). Oczywiście to moje zdanie i zgadzac się z nim nie trzeba.
Mam dziecko które chorowało i moje zainteresowania leczenia dietą wynikały również z sytuacji, które paraliżowały mi życie (i sprawdziły się). Nie oznacza to, że nie leczę, nie badam dziecka w sposób klasyczny. U nas akurat ten komfort że młoda jak chce, to cytrusa może zjeśc (ale nie w infekcji a poza tym fanem szczególnym nie jest - bardziej to atrakcja np w gościach)

Agnieszka, jeśli nie używasz też imbiru, cynamonu, suszonych fig, ani oliwek, tylko jabłka, selery, marchew, kaszę gryczaną itp. co rośnie w naszym klimacie to byłoby spójne. Sama mam katar od podstawówki, czyli wiele, wiele lat, i w tej chwili moje uczulenia i katar są w zaniku, pomimo tego, że kiedyś musiałam leczyć alergię konwencjonalnie, inaczej katar by mnie zalał i zadrapałabym się na maxa. Jeśli bierze mnie infekcja, to jem kilo pomarańczy na w miarę pusty żołądek i po krzyku. Marznę też o wiele mniej niż kiedyś. Gdzie to wychładzanie?:) Tej zimy przeziębiłam się już w grudniu, co od razu wydało mi się podejrzane. Nie szukałam przyczyn w owocach, najbardziej racjonalne wydało mi się obniżenie poziomu wit. D, zbadałam, rzeczywiście było kiepsko, poziom niski, po suplementacji jak ręką odjął, zero dalszych zachorowań. Metoda wypróbowana też na dziecku, nie moim, razem z probiotykiem praktycznie wyeliminowała przeziębienia, owoce i warzywa dziecko wcina surowe aż chrupanie się rozlega:)

[ Dodano: 2012-04-21, 23:19 ]
Zresztą, skąd dawno, dawno temu Chińczycy mieli mieć owoce cytrusowe, kiedy była zima? Chyba nie mogli ogłosić, że natura daje to, co akurat jest potrzebne, ale warto też zjeść owoca z importu, bo nie mieli takich rarytasów;) Czasem ludzie już tak mają, że dorabiają ideologię do stanu obecnego, bo inaczej ideę by szlag trafił:)
Jeśli chodzi o białą mąkę, nabiał, cukier itp., to współczesne badania naukowe potwierdzają ich szkodliwość, jednak na owocach i warzywach mucha nie siada że tak powiem:)

Poli - 2012-04-21, 22:46

Lily napisał/a:
Poli napisał/a:
Co do pomaranczy , wlasnie zima to sezon na pomaranczne i wtedy powinno je sie jesc.
Jeśli się mieszka... w Hiszpanii?


No tak, tylko my caly czas zyjemy w nienaturalnym srodowisku dla nas ,pochodzimy z tropikow, i pomimo ze mieszkamy juz tu kupe lat to nadal nasze organizmy nie dostosowaly sie , a swiadczy o tym sposob wytwarzania wit d w naszym organizmie czy to, ze nie potrafimy produkowac wit C jak np dzieje sie to u psow , tylko musimy ja dostarczac na bierzaco z owocow i warzyw. Przeciez małpą urodzonym w ogrodzie zoologicznym nie damy ziemniakow i marchewki do jedzenia, poniewaz zyja tutaj ?
Jakby to bylo nasze naturalne srodowisko nie tworzylibysmy sobie tropikow w domach , z kaloryferami i cieplymi kapciami.

Pipii - 2012-04-22, 06:04

Powiem tak, jeżeli ktoś jest zainteresowany jak można WYLECZYĆ dziecko z ciągłego kataru dzięki TCM - zapraszam na priv. Kto zainteresowany zagada :-)
Agnieszka - 2012-04-22, 13:32

Poli: stosuję imbir, cynamon, kurkumę i oliwki się pojawiają tak jak i cytrusy. Mam dziecko, które nie choruje, nie jest wziewnym alergikiem więc różne zioła są. Pokarmowe alergeny też mi znane i nawet jak nie ma drastycznych sytuacji ale uważam na nie. Odpornościowo wyprowadzone mam dziecko (ja również się sporadycznie przeziębiam) i zbieram pochwały od przychylnego lekarza. Piszemy w temacie, gdy coś stanowi problem, poruszone tematy do przemyślenia i przetestowania dla samych zainteresowanych. Byłam na surowej diecie i nie wyszła mi na dobre. Jestem po 40 i wcześnie zaczynałam nawet nie wiedziałam jak zastosowac soję (nie była wówczas dostępna, netu też nie było, skąpa literatura) ale też zależy jaką mamy "konstytucję organizmu" i nie wykluczam, że niektórym dobrze robi lecz z moich obserwacji wynika, że bardzo nielicznym. I tyle w tym temacie.
gosia_w - 2012-04-22, 17:52

jazgottt napisał/a:
jeśli nie używasz też imbiru, cynamonu, suszonych fig, ani oliwek
to są produkty rozgrzewające/neutralne, a cytrusy mają działanie wychładzające. Dla mnie to jest różnica.
Mi po zjedzeniu surowego jabłka zimą robi się zimno, więc jem niewielką ilość surowych jabłek zimą, ale tylko jako dodatek do kaszy. Podobnie z surową marchewką itp.
Wydaje mi się, że Pipii nie zaleca całkowitego odstawienia surowych warzyw i owoców zimą, tylko na czas leczenia. Potem można zjadać niewielki ilości surowizny zimą. Moje dziecko wyszło z częstego kataru oraz "uciekło" przed wycięciem migdałków i zrobieniem drenów w uszach z przewlekłym zapaleniem właśnie m.in. dzięki znacznemu ograniczeniu surowych produktów w diecie. Nabiału i cukru nie mogłyśmy odstawić, bo i tak już nie jadła ;-)

MartaJS - 2012-04-22, 18:11

Napiszę tylko co do jabłek: w naszym klimacie surowe jabłka są dostępne przez cały rok, jako jedyne spośród owoców. Nie mówię tu o tych zakonserwowanych lub importowanych odmianach które są w handlu, tylko o rodzimych. Najpóźniejsze, dobrze się przechowujące jabłka - boikeny, grochówki i wiele innych odmian - w zimnej piwnicy trzymały się do maja-czerwca nawet, a w lipcu były już pierwsze papierówki. W tym momencie u nas jest ciepła piwnica i jabłka nie trzymają się tak długo jak kiedyś, ale jeszcze pamiętam, jak wiosną przynosiło się takie pomarszczone trochę, ale całkiem smaczne jabłuszka.

Ja zimą i wiosną jem owoce w postaci suszonej, przetwory (kompoty, dżemy, soki). Nie jestem jakoś bardzo ortodoksyjna, czasem kupię jabłko, banana czy pomarańczę, ale rzadko, raz na tydzień albo rzadziej.

jazgottt - 2012-04-22, 19:28

Odcinanie dzieci od najbardziej obfitych żródeł wit. C na czas infekcji, szczególnie infekcji wirusowej, podczas gdy ludzie tej witaminy nie produkują w przeciwieństwie do większości zwierząt, jest cokolwiek dziwne. Może jestem nienormalna, że mnie pomarańcze nie wychładzają, a wręcz rozgrzewają? Tylko jem albo dużo pomarańczy, albo gotowany posiłek, nie robię w żołądku koktajlu mołotowa. Przy końskiej dawce wit.C jaką mam z kg pomarańczy naczynia krwionośne się uszczelniają, w jaki sposób ma to niby pogarszać sytuację? Jem ostatnio coraz więcej i więcej świeżych owoców i warzyw (gotowane też jem) i coraz mniej marznę. Jak to się ma do wychładzania? chyba takie rzeczy bierze się na wiarę, nie na logikę, tak mi się wydaje czytając ten wątek.
gosia_w - 2012-04-22, 20:25

jazgottt napisał/a:
chyba takie rzeczy bierze się na wiarę, nie na logikę
tzn. wierzę, że po surowym jabłku zjedzonym zimą jest mi zimno i dlatego (znaczy od tej wiary) mam od razu po zjedzeniu tego jabłka (nie mieszanego z niczym gotowanym, ot jabłko na pusty żołądek) lodowate ręce, sine paznokcie i muszę sweter ubrać? Nie twierdzę, że u wszystkich jest taka reakcja organizmu, ale niektórym surowe zimą nie służy.
MartaJS - 2012-04-22, 20:36

Cytrusy nie są wcale najbogatszym źródłem witaminy C. Dużo więcej mają - z rzeczy dostępnych zimą - brukselka czy szpinak. Kapusta kiszona (i nie tylko kiszona) ma całkiem sporo. Jabłka mają mniej niż ziemniaki.
dynia - 2012-04-22, 20:49

No tak tylko ,że brukselki ,ziemniaka czy szpinaku nie zjesz zimą w stanie surowym.Jak wiemy wit.C jest bardzo subtelna i każda nawet minimalna obróbka termiczna ją niszczy.Więc szklaneczka świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy może spełnić swoją rolę.Mieszkałam kilka lat w Hiszpanii i tam zimą ,kiedy jest sezon cytrusowy wcale nie jest tak cieplo,jak nam się może zdawać ,nigdzie się nie namarazłam jak tam właśnie ;-)

[ Dodano: 2012-04-22, 21:51 ]
Ok,zostaje nam zawsze ,natka pietruszki ,czosnek i cebula ,możemy się zimą zajadać do woli :P

Pipii - 2012-04-22, 20:59

dodam tylko, że witamina C jest ZIMNA termicznie i powoduje POGORSZENIE sytuacji w przypadku przeziębienia. Witaminy C w infekcjach SIĘ NIE PODAJE.
gosia_w pisze dobrze, że nie polecam KAŻDEMU rezygnację z surowego pokarmu, tylko przy KONKRETNYCH dolegliwościach.
ciągłe uczucie gorąca, po zjedzeniu pomarańczy, również świadczy o dysharmonii, ale to już nie o tym ten temat.
TCM istnieje od 3 tysięcy lat. Pytania czy się wierzy czy nie wierzy w TCM wynikają z totalnej ignorancji i niewiedzy czym jest TCM. Nie ma co w wierzyć czy nie wierzyć. Bo to działa czy się w to wierzy czy nie wierzy :-)

Pipii - 2012-04-22, 21:01

euridice napisał/a:
Felowe, nie będę robić OT o TCM, ja akurat jestem z tych, co po jaglance dostają wypieków

kasza jaglana jest chłodna termicznie 8-)

Lily - 2012-04-22, 21:07

Pipii napisał/a:
Witaminy C w infekcjach SIĘ NIE PODAJE.
Z badań wynika, że nie ma to większego znaczenia hxxp://www.mp.pl/artykuly/index.php?aid=35815&_tc=B67BCAA5CA719B72F8978CED652BAA14
Agnieszka - 2012-04-22, 21:15

W stanach przeziębieniowych (łososie w nosie czy gile jak kto nazywa) unikam vit C, glutenu też (tektura zamiast chleba żytniego czy orkiszowego, makaron kukurydziany, ryżowy...)
jazgottt - 2012-04-22, 23:27

MartaJS napisał/a:
Cytrusy nie są wcale najbogatszym źródłem witaminy C. Dużo więcej mają - z rzeczy dostępnych zimą - brukselka czy szpinak. Kapusta kiszona (i nie tylko kiszona) ma całkiem sporo. Jabłka mają mniej niż ziemniaki.

Wpisałam w hxxp://cronometer.com/ 1kg pomarańczy i podaje mi 532mg wit. C, czyli całkiem dużo, szczególnie biorąc pod uwagę, że jest naturalna i w połączeniu z bioflawonoidami. Jabłka mi nie smakują aż tak jak pomarańcze i miałabym problem ze zjedzeniem więcej niż 2 sztuk. Pomarańcze zimą są pyszne, teraz są kiepskie. Kapusta kiszona to w ogóle porażka, bąki murowane;) nie mam bąków od niczego, co jem na codzień, nawet od bobu jedzonego ze skórą. Kiszona kapusta jednak mnie wzdyma. Po pomarańczach czy bananach czuję się wspaniale.

[ Dodano: 2012-04-23, 00:34 ]
Pipii napisał/a:
dodam tylko, że witamina C jest ZIMNA termicznie i powoduje POGORSZENIE sytuacji w przypadku przeziębienia. Witaminy C w infekcjach SIĘ NIE PODAJE.
gosia_w pisze dobrze, że nie polecam KAŻDEMU rezygnację z surowego pokarmu, tylko przy KONKRETNYCH dolegliwościach.
ciągłe uczucie gorąca, po zjedzeniu pomarańczy, również świadczy o dysharmonii, ale to już nie o tym ten temat.
TCM istnieje od 3 tysięcy lat. Pytania czy się wierzy czy nie wierzy w TCM wynikają z totalnej ignorancji i niewiedzy czym jest TCM. Nie ma co w wierzyć czy nie wierzyć. Bo to działa czy się w to wierzy czy nie wierzy :-)

Nikt do tej pory nie pisał o podawaniu witaminy C. Wspomniałam o jedzenie owoców i warzyw, czyli o podawaniu pokarmów w nią bogatych. Po kilogramie pomarańczy u mnie nawet nie ma mowy o przeziębieniu, może jestem wyjątkowa;)
Nikt też, łącznie ze mną, o ile dobrze pamiętam, nie wspominał o ciągłym uczuciu gorąca. Pisałam o tym, że odkąd jem duuużo świeżych warzyw i owoców coraz mniej marznę, w domyśle było, że kiedyś marzłam, a teraz już nie. Przestałam mieć lodowate dłonie i stopy odkąd jem dużo świeżego jedzenia, szczególnie cytrusów. Wit. C i bioflawonoidy poprawiają szczelność i kondycję naczyń krwionośnych i wspomagają krążenie. oto cała tajemnica:) Za gorąco też mi nie jest na szczęście. Jak sarny w takim razie zimą żyją, pewnie wpadają na jakieś gotowanko do zaprzyjaźnionego gospodarstwa, żeby się rozgrzać i odkatarzyć;) bo jak jedzą to tylko zimne raczej.
Tak sobie trochę żartuję, nie jesteśmy sarnami i inaczej żyjemy, jednak ciągle słyszę, jakie to surowe jedzenie nie jest ciężkostrawne i w ogóle nie do końca zdrowe, choć to nie prawda, to jest najbardziej naturalna forma pożywienia, jak może być zła?
TCM ma sens, tylko jak do wszystkiego jakiś zdrowy dystans nie zaszkodzi. Żyjemy w świecie, gdzie nawet słonecznik czy soczewicę ciężko dostać krajowe, poza tym jest bardzo dużo toksyn chemicznych w otoczeniu, czego nie było nawet 100 lat temu, a tym bardziej 3000 lat temu. Inny jest też tryb życia. Dostępne są świeże warzywa i owoce przez cały rok, tego też wtedy nie było. Można czerpać z TCM i najnowszych badań jednocześnie, jakoś to sobie układając w całość.

[ Dodano: 2012-04-23, 00:40 ]
euridice napisał/a:
Felowe, nie będę robić OT o TCM, ja akurat jestem z tych, co po jaglance dostają wypieków, a bez fury surowizy jestem odwodniona i bez życia ;)
Ale mniejsza o to.
Chciałam tylko naisać Ci o moim przypadku: jako dziecko i nastolatka miałam katar niemal non-stop, również po wycięciu migdałków (w wieku lat ośmiu). U mnie w domu zawsze jadło się sporo nabiału. Przeszłam na weganizm w wieku 16 czy 17 lat i katar minął mi jak ręką odjął. Pamiętam, jak skonkludowałam, że życie bez kataru zyskało zupełnie nową jakość :mryellow:

To Twój przypadek wielce do mojego podobny;) Bez świeżego jedzenia, na samym termicznie przetworzonym, jestem sama jak ugotowana i mam mało energii, taka jakaś szara jestem wtedy, cera też bez życia. Jak nie piję dużo wody i nie jem surowizny w zimie, to mam suchą skórę. Nie chce mi się jej smarować, więc jem surowe i dużo piję i po kłopocie. Po przejściu na weganizm (u mnie bezglutenowo-bezsojowy z powodu nietolerancji pokarmowych) od razu lepiej:)
Mimo to absolutnie nie jestem przeciwniczką medycyny chińskiej, bo ona i tak jest lepsza niż to, co z reguły doradza tzw. zwykły lekarz.

[ Dodano: 2012-04-23, 00:42 ]
Lily napisał/a:
Pipii napisał/a:
Witaminy C w infekcjach SIĘ NIE PODAJE.
Z badań wynika, że nie ma to większego znaczenia hxxp://www.mp.pl/artykuly/index.php?aid=35815&_tc=B67BCAA5CA719B72F8978CED652BAA14

Zgadzam się, bo podawanie syntetyku jest bez sensu. Choć u osoby, która w ogóle nie spożywa witaminy C, co raczej tutaj nikogo nie dotyczy, warto podać choć taką.

[ Dodano: 2012-04-23, 00:48 ]
euridice napisał/a:
Pipii napisał/a:
euridice napisał/a:
Felowe, nie będę robić OT o TCM, ja akurat jestem z tych, co po jaglance dostają wypieków

kasza jaglana jest chłodna termicznie

A jak to się ma do wyciągania przez nią wilgoci z organizmu, leczniczych właściwości monodiety jaganej w czasie infekcji itp?

Czy ktoś poza mną próbował potraktować przeziębienie cytrusami i tylko nimi i ma złe wyniki? Serio pytam. Chcę ustalić, czy jestem wyjątkowa:) Kasza jaglana jedzona z jogurtem i kilkoma łyżkami cukru raczej by nie pomogła wyzdrowieć. Dlatego czasem warto pójść na monodietę, tylko czy ktoś próbował cytrusowej, krótkiej, aż przestanie brać przeziębienie?

Pipii - 2012-04-23, 06:06

pociągnę jeszcze Off Top o kaszy jaglanej.
kasza jaglana jest świetna w przypadku chorób z GORĄCA - czyli gdzie występuje gorączka, poty itd itp, jest zasadotwórcza, nawilżająca, poza tym - przy infekcjach zaleca się jej prazenia na suchej patelni, aby usunac jej wilgociotwórcze właściwości. kasza jaglana regeneruje cenne płyny i krew, które ucierpiały na skutek choroby
przy infekcjach z ZIMNA - przeziębienie, bez potów, uczucie zimna, dreszcze - należy podać coś ostrego, słodkiego, rozgrzewającego, np herbatka z imbiru i lukrecja, z kwiatu lipy i soku z malin, aby otworzyc pory skóry, wywołać poty.
Uciekam na dobre z tego wątku, wszystko już napisałam. Jeżeli ktoś jest zainteresowany - zapraszam na PW.

MartaJS - 2012-04-23, 22:13

Polecam w temacie, Desmond m.in. o pomarańczach :-)
hxxp://vege.com.pl/zdrowie-2/badania-zamiast-zabobonow.html

jazgottt - 2012-04-23, 22:55

Świat nie jest czarno-biały i zarówno Pipii, jak i Małgorzata Desmond mogą dawać dobre rady. Małgorzata Desmond jako dietetyk kliniczny zapewne wie, co mówi, jednak na pewno znajdzie się ktoś, kto stwierdzi, że mu się starochińskie podejście lepiej sprawdza. Osobiście jestem zwolennikiem syntezy tego wszystkiego i znajdowania punktów wspólnych plus wnioski własne i obserwacja, co na to mój organizm, z kim się zgadza;)
Uważam, że katar może się pogarszać po pomarańczach, bo ktoś np. jest na nie uczulony i nie wie o tym. Czasem jest tak, że surowe pożywienie bardziej uczula, i osoba reaguje rzeczywiście lepiej na ugotowany alergen. Ktoś może mieć pasożyty lub grzyby w przewodzie pokarmowym i w związku z tym pokaleczone jelito, skłonności do fermentacji pożywienia.
Najnowsze badania potwierdzają, że prawidłowa flora w jelitach "rośnie" lepiej na wege papu, przy założeniu spożywania pełnowartościowych, nierafinowanych pokarmów.
Czasem pomaga lepiej to, w co się bardziej angażujemy pełnym sercem że tak powiem. Nic w tym złego. To taki zachodni jakby nie było tok rozumowania, że jest tylko jeden dobry sposób:)

Lily - 2012-04-24, 08:48

jazgottt napisał/a:
Osobiście jestem zwolennikiem syntezy tego wszystkiego i znajdowania punktów wspólnych plus wnioski własne i obserwacja, co na to mój organizm, z kim się zgadza;)
No właśnie :)
A autorka wątku zniknęła?

vitka - 2012-08-06, 20:54

Przy ciągłym katarze należy chyba sprawdzić pasożyty, szczególnie lamblie.
Pipii - 2012-08-07, 12:43

Nic nie da wybicie pasożytów - trzeba wzmacniać organizm. Pasożyty zaatakowały, bo organizm jest słaby i zaśluzowany.
Wg mnie synteza TCM i wiedzy zachodniej na tym poziomie wiedzy zachodniej nie jest jeszcze możliwa. Zachodnia medycyna jeszcze dużo musi się "nauczyć" i "dowiedzieć", aby spojrzeć na człowieka całościowo, wtedy możemy rozmawiać :-)
jazgott też kiedyś myślałam, że pomarańcze są zdrowe, a raw food jest "lekiem" na prawie wszystko, także - rozumiem Cię doskonale, rozumiem co piszesz i czujesz czytając moje posty. Mam nadzieję, że nie doświadczysz tego, co ja doświadczyłam, bo.. był to na prawdę spory "klaps" w tyłek, kiedy rozwijała się u mnie bardzo podstępnie ciężka choroba - spowodowana raw food. Znam takich przypadków, jak ja byłam - tony. Niestety.[/b]

jazgottt - 2012-08-07, 14:15

Pipii, bo pomarańcze są zdrowe, tylko nie muszą służyć każdemu:) Nie uważam, aby raw food był lekiem na wszystko, dlatego nie odżywiam się na zasadach raw food:) Poza tym dietę surową nawet łatwiej źle skomponować, przesadzać z tłuszczem jedząc mnóstwo orzechów lub olejów (co powoduje problemy z metabolizmem cukrów, których je się wtedy dużo w owocach oraz wzmaga ryzyko chorób krążenia), nie dojadać, bo warzywa i owoce trzeba jeść w dużych ilościach aby pokryć zapotrzebowanie organizmu na energię, co wiele osób olewa. Tak wierzą w raw food, że im rozum odbiera trochę, powstaje przekonanie, że cokolwiek jest surowe jest ok. Często doprowadzają się do koszmarnych braków wit. D lub b12, czemu tak łatwo byłoby zapobiec:( Niedobór wit. D ma dla organizmu bardzo złe skutki, to samo b12. To samo niedobór kalorii, o który łatwo na takich dietach, bo dają poczucie sytości nawte jak spożywa się za mało kalorii aby normalnie funckjonować. Pojawiają się problemy z marźnięciem czy osłabieniem, niektórzy mogą nawet mdleć. Oczywiście jest wiele osób które mają zdrowe podejście do żywienia, nawet wybierając rawfood. Jednak ideologia za bardzo czasem wkracza do akcji.

Co do pasożytów to oczywiście, że lepiej je wybić, jeśli ktoś je ma. chyba, że ktoś chce prowadzić w sobie taką endohodowlę paskudztw;) Potem oczywiście należy zająć się odpornością, aby się szybko nowych inwazji nie nabawić. Trochę to pewnie czasu zajmie zanim organizm się wzmocni, ale nie od razu Kraków zbudowano:)

Współczena medycyna żywienia jak najbardziej traktuje człowieka całościowo, problemem jest tylko, że w Polsce mało kto ją praktykuje z lekarzy czy dietetyków (a najlepiej, aby współpracowali oni w przypadku chorób przewlekłych, nawet przewlekłego kataru).

Choroba się u mnie żadna nie rozwija i się też żadnej nie spodziewam. Nie mam tendencji do szukania diet idealnych, czy to rawfood, czy diety opartej o chińską tradycyjną medycynę. Głowę mam na karku:) Chodzę z moim chłopakiem do lekarki obeznanej w chińskiej medycynie oraz w nowinkach medycznych również, ona mam wrażenie dziwi się czasem, że mam się aż tak dobrze, bo wie, co jem;) Lęk przed bananem to zjawisko jej nieobce;) Mimo to kontroluje mój stan zdrowia i nie ma zastrzeżeń, nawet nie wspomina o tym, abym coś zmieniała. Chłopaka udało mi się utuczyć z niedowagi też wplatając swoje zalecenia do jej zaleceń, bo inaczej to by mi chyba znikł;)

Przykro mi Pipii, że masz złe doświadczenia z rawfood. Ja nie mam żadnych i być może tak już zostanie. Nie boję się ani kaszy jaglanej, więc kiepski ze mnie byłby rawfoodysta, ani bananów, więc z kolei kiepski byłby ze mnie wyznawca TCM.

Pipii napisał/a:
Nic nie da wybicie pasożytów - trzeba wzmacniać organizm. Pasożyty zaatakowały, bo organizm jest słaby i zaśluzowany.
Wg mnie synteza TCM i wiedzy zachodniej na tym poziomie wiedzy zachodniej nie jest jeszcze możliwa. Zachodnia medycyna jeszcze dużo musi się "nauczyć" i "dowiedzieć", aby spojrzeć na człowieka całościowo, wtedy możemy rozmawiać :-)
jazgott też kiedyś myślałam, że pomarańcze są zdrowe, a raw food jest "lekiem" na prawie wszystko, także - rozumiem Cię doskonale, rozumiem co piszesz i czujesz czytając moje posty. Mam nadzieję, że nie doświadczysz tego, co ja doświadczyłam, bo.. był to na prawdę spory "klaps" w tyłek, kiedy rozwijała się u mnie bardzo podstępnie ciężka choroba - spowodowana raw food. Znam takich przypadków, jak ja byłam - tony. Niestety.[/b]

Pipii - 2012-08-07, 18:54

TCM to nie religia, nie ma wyznawców :-?
Lily - 2012-08-07, 19:07

Pipii napisał/a:
TCM to nie religia, nie ma wyznawców :-?
Moim zdaniem ma ;)
MartaJS - 2012-08-07, 19:42

A wiecie, ja nie odniosę się do żadnej teorii, tylko napiszę o moich doświadczeniach z cytrusami i infekcjami. Otóż zimą absolutnie nie podchodzą mi cytrusy, wszystko jedno, czy w chorobie czy poza, poza formą "na ciepło" czyli plasterek pomarańczy w grzańcu itp. Herbaty z cytryną nie lubię, chociaż mój mąż głównie tym się leczy (mocna zielona + ogromna ilość soku z cytryny + cukier). To zimą. Natomiast latem jest całkiem inaczej, jeśli mam katar, to zaraz mam ochotę na cytryny, grejpfruty i to całe egzotyczne towarzystwo.
Lady_Bird - 2012-08-07, 19:53

Ja zaś mam odwrotnie do MartyJS. Jak jest zima to strasznie chce mi się cytrusów. Pomarańcze/ mandarynki to często mój pierwszy posiłek. Latem dla mnie one nie istnieją. Mój mąż ma tak samo.
jazgottt - 2012-08-07, 22:24

Lady_Bird napisał/a:
Ja zaś mam odwrotnie do MartyJS. Jak jest zima to strasznie chce mi się cytrusów. Pomarańcze/ mandarynki to często mój pierwszy posiłek. Latem dla mnie one nie istnieją. Mój mąż ma tak samo.


O, to widocznie ja też tak mam, już dawno nie jadłam pomarańczy ani mandarynek/klementynek (które uwielbiam:), bo w lecie i na wiosnę one są moim zdaniem niesmaczne, jakby niedojrzałe, po prostu nie jest na nie sezon. Są jak pomidory w zimie - da się zjeść, ale czuć w smaku, że to nie to.

W zimie to często jest mój pierwszy posiłek. choć nie zawsze, jem co lubię i co mi nie szkodzi, więc może być też kasza na śniadanie jak mam wenę:) szczególnie gryczana, kasza i mąka, świetnie mi robią, jem głównie nie paloną, bo palona mi nie smakuje. Mąka gryczana to dla mnie baza na chleb, a rutyna w niej zawarta jest w zimie jak znalazł i dla zakatarzonych też powinna być pomocna gryka. Mandarynki + gryka i mamy rutinoskorbin, zdrowy i smaczny. Dorzucić do tego orzecha brazylijskiego i pestki dyni i mamy rutinoskorbin plus z selenem i cynkiem:) Potem może być coś gotowanego, niczego sobie nie żałuję, oby pełnowartościowe i smaczne było i mi nie szkodziło:)

Zapoznałam się już z różnymi historiami uleczeń, na forach polskich i zagranicznych. Jednych z kataru wyleczył dopiero 100% rawfood i to oparty głównie na owocach i zielonych liściach, innych jedzenie tylko gotowanego pożywienia. Ktoś tam się jeszcze znajdzie, że mu dieta Kwaśniewskiego na wszystko pomogła. Wierzę każdej z tych osób, mnie najbardziej "leczy" bezglutenowo-bezsojowy weganizm z ograniczoną ilością tłuszczy, szczególnie olejów. Nie dla każdego będzie to opcja idealna, bo nie każdy tak jak ja ma nietolerancję na mleko i jaja, soję i zboża glutenowe, a po mięsie to mi stawy puchły i bolały i to też nie każdy tak ma, szczególnie że miałam tak mając ok 16 lat, czyli bardzo wcześnie. Pomaga mi głównie stosowanie się do wytycznych z wykładów o profilaktyce chorób układu krążenia i nowotworów, wiedza sprawdzona i rzetelna, nie namawiająca do żadnych skrajnych rozwiązań. Takie podejście cenię, ale nie każdy musi:) Pełnowartościowe jedzenie, sen, słońce, ruch. Nic odkrywczego:) Nic tajemniczego:)

Pipii, mnie nie razi wcale, że polecasz TCM, tylko to, że czasem zapominasz podawać, skąd bierzesz informacje, to jest że jest to Twoja opinia, że np. acerola niszczy wątrobę lub że to opinia TCM, żeby ktoś nie pomyślał, że to fakt niezbity. No i że nie potrafisz się czasem chyba pogodzić, że chińska tradycyjna medycyna to nie jedyny sposób na zdrowe, szczęśliwe życie. Nikt z nas nie ma wiedzy absolutnej, dlatego każdy może dorzucić coś od siebie do dyskusji i uważam, że Twoje uwagi są tak samo cenne jak innych osób i moje, bo oparte w dużej mierze na własnym doświadczeniu. Tylko czasem nieprzyzwoicie pewnym tonem wyrażasz opinie, które tak na dobrą sprawę nie mają naukowego potwierdzenia. To nie odmawia im racji bytu oczywiście:)

NaZdrowie - 2012-09-13, 18:59

jazgottt napisał/a:
Odcinanie dzieci od najbardziej obfitych żródeł wit. C na czas infekcji, szczególnie infekcji wirusowej, podczas gdy ludzie tej witaminy nie produkują w przeciwieństwie do większości zwierząt, jest cokolwiek dziwne. Może jestem nienormalna, że mnie pomarańcze nie wychładzają, a wręcz rozgrzewają? Tylko jem albo dużo pomarańczy, albo gotowany posiłek, nie robię w żołądku koktajlu mołotowa. Przy końskiej dawce wit.C jaką mam z kg pomarańczy naczynia krwionośne się uszczelniają, w jaki sposób ma to niby pogarszać sytuację? Jem ostatnio coraz więcej i więcej świeżych owoców i warzyw (gotowane też jem) i coraz mniej marznę. Jak to się ma do wychładzania? chyba takie rzeczy bierze się na wiarę, nie na logikę, tak mi się wydaje czytając ten wątek.


Tak się składa , że w pomarańczach tak wiele wit. C nie ma :) a jeszcze mniej , jeśli zerwane niedojrzałe, a zazwyczaj takie są zrywane i transportowane plus dawka chemii.

Witaminę C znajdziesz w innych warzywach , zieleninie i owocach w Polsce.

NaZdrowie - 2012-09-13, 19:09

jazgottt napisał/a:
Jakoś nie wierzę, że nam, kuzynom małp, szkodzą owoce, nawet tropikalne (poza osobami uczulonymi). Moim zdaniem w medycynie chińskiej dorobiono teorię, dlaczego owoce cytrusowe są w zimie niepożądane, bo ich nie było, bo nie było importu, więc musiały być niepotrzebne, aby całość się zgadzała;) ogólnie medycyna chińska jest ok, często zdaje się mieć więcej sensu niż nasza typowa zachodnia medycyna współczesna, ale chyba nie ma co bezkrytycznie w nią wierzyć od a do z. Jedyny problem to to, że ludzie często jedzą niedojrzałe owoce, warto potrzymać je trochę poza lodówką i pozwolić dojrzeć, w przypadku bananów powinny całe być żółte.


Owszem, tylko to dojrzewanie w sklepie na półkach nie jest "naturalne" , a i mniej wartości odżywczych w takim owocu.
Nasi kuzyni, małpy, jedzą też termity ;)

Lily - 2012-09-13, 19:22

Mnie się nie chce zimą cytrusów, ale faktem jest, że wtedy są najlepsze. Za to chce mi się nieraz jabłka i mój żołądek tego wymaga, bo nabawiam się chronicznej zgagi. Za to teraz jabłka mi smakują bardziej, jednak mniej mi służą. Z tego wniosek, że każdy musi słuchać własnego organizmu.
NaZdrowie - 2012-09-14, 06:14

Lily napisał/a:
Mnie się nie chce zimą cytrusów, ale faktem jest, że wtedy są najlepsze. Za to chce mi się nieraz jabłka i mój żołądek tego wymaga, bo nabawiam się chronicznej zgagi. Za to teraz jabłka mi smakują bardziej, jednak mniej mi służą. Z tego wniosek, że każdy musi słuchać własnego organizmu.



Tak Lily, słuchać swego organizmu. To co innym służy , niekoniecznie będzie służyć nam.

NaZdrowie - 2012-09-14, 09:38

Agnieszka napisał/a:
jazgottt: może dodam, że jestem fanem jedzenia tego co sezonowe i rośnie lokalnie. TCM czy ajurweda podobnie, jak staropolska kuchnia wbrew pozorom mają blisko do siebie (mimo różnic klimatycznych, stosowanych upraw itd). Oczywiście to moje zdanie i zgadzac się z nim nie trzeba.
Mam dziecko które chorowało i moje zainteresowania leczenia dietą wynikały również z sytuacji, które paraliżowały mi życie (i sprawdziły się). Nie oznacza to, że nie leczę, nie badam dziecka w sposób klasyczny. U nas akurat ten komfort że młoda jak chce, to cytrusa może zjeśc (ale nie w infekcji a poza tym fanem szczególnym nie jest - bardziej to atrakcja np w gościach)


I ja też jestem zwolenniczką sezonowych i które rosną lokalnie przygotowane w różnej postaci, aby służyły i dobrze czuć się :-)

NaZdrowie - 2012-09-14, 11:59

jazgottt napisał/a:
Lady_Bird napisał/a:
Ja zaś mam odwrotnie do MartyJS. Jak jest zima to strasznie chce mi się cytrusów. Pomarańcze/ mandarynki to często mój pierwszy posiłek. Latem dla mnie one nie istnieją. Mój mąż ma tak samo.


O, to widocznie ja też tak mam, już dawno nie jadłam pomarańczy ani mandarynek/klementynek (które uwielbiam:), bo w lecie i na wiosnę one są moim zdaniem niesmaczne, jakby niedojrzałe, po prostu nie jest na nie sezon. Są jak pomidory w zimie - da się zjeść, ale czuć w smaku, że to nie to.

W zimie to często jest mój pierwszy posiłek. choć nie zawsze, jem co lubię i co mi nie szkodzi, więc może być też kasza na śniadanie jak mam wenę:) szczególnie gryczana, kasza i mąka, świetnie mi robią, jem głównie nie paloną, bo palona mi nie smakuje. Mąka gryczana to dla mnie baza na chleb, a rutyna w niej zawarta jest w zimie jak znalazł i dla zakatarzonych też powinna być pomocna gryka. Mandarynki + gryka i mamy rutinoskorbin, zdrowy i smaczny. Dorzucić do tego orzecha brazylijskiego i pestki dyni i mamy rutinoskorbin plus z selenem i cynkiem:) Potem może być coś gotowanego, niczego sobie nie żałuję, oby pełnowartościowe i smaczne było i mi nie szkodziło:)

Zapoznałam się już z różnymi historiami uleczeń, na forach polskich i zagranicznych. Jednych z kataru wyleczył dopiero 100% rawfood i to oparty głównie na owocach i zielonych liściach, innych jedzenie tylko gotowanego pożywienia. Ktoś tam się jeszcze znajdzie, że mu dieta Kwaśniewskiego na wszystko pomogła. Wierzę każdej z tych osób, mnie najbardziej "leczy" bezglutenowo-bezsojowy weganizm z ograniczoną ilością tłuszczy, szczególnie olejów. Nie dla każdego będzie to opcja idealna, bo nie każdy tak jak ja ma nietolerancję na mleko i jaja, soję i zboża glutenowe, a po mięsie to mi stawy puchły i bolały i to też nie każdy tak ma, szczególnie że miałam tak mając ok 16 lat, czyli bardzo wcześnie. Pomaga mi głównie stosowanie się do wytycznych z wykładów o profilaktyce chorób układu krążenia i nowotworów, wiedza sprawdzona i rzetelna, nie namawiająca do żadnych skrajnych rozwiązań. Takie podejście cenię, ale nie każdy musi:) Pełnowartościowe jedzenie, sen, słońce, ruch. Nic odkrywczego:) Nic tajemniczego:)

Pipii, mnie nie razi wcale, że polecasz TCM, tylko to, że czasem zapominasz podawać, skąd bierzesz informacje, to jest że jest to Twoja opinia, że np. acerola niszczy wątrobę lub że to opinia TCM, żeby ktoś nie pomyślał, że to fakt niezbity. No i że nie potrafisz się czasem chyba pogodzić, że chińska tradycyjna medycyna to nie jedyny sposób na zdrowe, szczęśliwe życie. Nikt z nas nie ma wiedzy absolutnej, dlatego każdy może dorzucić coś od siebie do dyskusji i uważam, że Twoje uwagi są tak samo cenne jak innych osób i moje, bo oparte w dużej mierze na własnym doświadczeniu. Tylko czasem nieprzyzwoicie pewnym tonem wyrażasz opinie, które tak na dobrą sprawę nie mają naukowego potwierdzenia. To nie odmawia im racji bytu oczywiście:)


Tak, zgadzam się, znaleźć właściwy dla nas sposób odżywiania i życia zgodny z nami, właściwe i dobre odżywianie to takie , po którym czujemy się dobrze :)
Ja ani neguję surowego ani gotowanego:) A jeśli ktoś potrzebuje coś znaleźć w medycynie wschodniej albo zachodniej co potrzebne i pomoże, to jak najbardziej:)

Zdrowia wszystkim życzę!

Poli - 2012-09-14, 14:16

NaZdrowie napisał/a:
Owszem, tylko to dojrzewanie w sklepie na półkach nie jest "naturalne" , a i mniej wartości odżywczych w takim owocu.
Nasi kuzyni, małpy, jedzą też termity ;)


A ja mam pytanie, czy małpą w ogrodach zoologicznych zyjacych na naszym klimacie serwujemy takze sezonowe produkty ?? czy innym zwierzeta ??? Nie ,serwujemy ich naturalna diete . Czlowiek takze pochodzi tropikow , to dlaczego nie mamy jesc tego co dla nas jest najbardziej naturalne ? Pewnie ze pozywienie ktore rosnie blisko nas bedzie najlepsze ale co zrobic jak nie rosnie ?

Ja osobiscie juz nie moge sie doczekac na pomarancze :-D Jem tylko w sezonie, poniewaz takie sa najabardziej wartosciowe a sezon to niestety nasza zima :-(

NaZdrowie - 2012-09-14, 16:18

Poli napisał/a:
NaZdrowie napisał/a:
Owszem, tylko to dojrzewanie w sklepie na półkach nie jest "naturalne" , a i mniej wartości odżywczych w takim owocu.
Nasi kuzyni, małpy, jedzą też termity ;)


A ja mam pytanie, czy małpą w ogrodach zoologicznych zyjacych na naszym klimacie serwujemy takze sezonowe produkty ?? czy innym zwierzeta ??? Nie ,serwujemy ich naturalna diete . Czlowiek takze pochodzi tropikow , to dlaczego nie mamy jesc tego co dla nas jest najbardziej naturalne ? Pewnie ze pozywienie ktore rosnie blisko nas bedzie najlepsze ale co zrobic jak nie rosnie ?

Ja osobiscie juz nie moge sie doczekac na pomarancze :-D Jem tylko w sezonie, poniewaz takie sa najabardziej wartosciowe a sezon to niestety nasza zima :-(


Pominęłaś duży fakt, my nie jesteśmy małpami:)


Według Twojej opinii wszyscy do Afryki mamy jechać i tam mieszkać?:)

A co to Afryka ma żywić całą Planetę bananami?Tam i tak głód panuje.. :(

Poli - 2012-09-14, 20:53

NaZdrowie napisał/a:


Pominęłaś duży fakt, my nie jesteśmy małpami:)


Według Twojej opinii wszyscy do Afryki mamy jechać i tam mieszkać?:)

A co to Afryka ma żywić całą Planetę bananami?Tam i tak głód panuje.. :(



NaZdrowie, ale to ty jako pierwsza odnioslas sie do malp :?:

I nie pisalam nigdzie abysmy wszyscy przeprowadzali sie do afryki, tylko jest dziwna rzecza negowanie calego pozywienia eksportowanego, nawet tego co moze naszemu organizmowi dobrze sluzyc :-) .

NaZdrowie - 2012-09-14, 21:28

Poli napisał/a:
NaZdrowie napisał/a:


Pominęłaś duży fakt, my nie jesteśmy małpami:)


Według Twojej opinii wszyscy do Afryki mamy jechać i tam mieszkać?:)

A co to Afryka ma żywić całą Planetę bananami?Tam i tak głód panuje.. :(



NaZdrowie, ale to ty jako pierwsza odnioslas sie do malp :?:

Nie ja a jazgott:)

I nie pisalam nigdzie abysmy wszyscy przeprowadzali sie do afryki, tylko jest dziwna rzecza negowanie calego pozywienia eksportowanego, nawet tego co moze naszemu organizmowi dobrze sluzyc :-) .


I ja również nie jestem przeciw:) ale jeśli u nas jest sezon na nasze rodzime owoce, to dlaczego by jeść eksportowane:)

Jeśli dobrze Ci służą egzotyczne - i masz dostęp do ekologicznych dojrzałych, to dobrze:)

niedzielka - 2012-09-15, 17:32

Z tymi ekologicznymi owocami i warzywami nie ma co przesadzać. Najlepiej to wypośrodkować. Ekologiczne mają najczęściej dużo więcej zarodników pleśni niż te nieeko.
MartaJS - 2012-09-15, 17:38

IceTeaGreen napisał/a:
Z tymi ekologicznymi owocami i warzywami nie ma co przesadzać. Najlepiej to wypośrodkować. Ekologiczne mają najczęściej dużo więcej zarodników pleśni niż te nieeko.


Nic dziwnego, skoro nie są spryskane środkami grzybobójczymi :roll:

niedzielka - 2012-09-15, 17:46

ale jakie są konsekwencje ze spożywania stale pleśni... :-/
Lily - 2012-09-15, 18:28

Ja akurat mam fioła na punkcie unikania pleśni. I mimo że nic eko nie jadam, to i tak wszędzie widzę spleśniałe marchewki, pietruszki itp. W sklepie osiedlowym to nie warto kupować niczego... bo zazwyczaj kwitnie :/

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group