wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Powitania - nowa ):

machok - 2012-05-17, 10:44
Temat postu: nowa ):
Witam!

Jestem b. nowa, mięsa nie jem od 4 tyg... Bardzo potrzebuję kulinarnych inspiracji, ale to pewnie znajdę. Mam dwoje dzieci syn 12 lat, córka 8.
Przekonała mnie książka "Nowoczesne zasady odżywiania" T.Colin Cambell, Thomas M. Cambell. Na razie tęsknie za mięsem, ale wierzę że to przejdzie. Mąż przekonany. Chyba ten rodzaj argumentacji przekonuje panów.
Problem mam z dziećmi które nie akceptują nagłej zmiany.

jaskrawa - 2012-05-17, 12:52

machok, zatem życzę wytrwałości. myślę, że z czasem przestaniesz tęsknić za mięsem :)
ja pamiętam, że po przejściu na wege czułam się jakoś lekko, dobrze i to rekompensowało mi "stratę".

zina - 2012-05-17, 12:57

machok, witaj i powodzenia! :-)
machok - 2012-05-17, 14:19

Dziękuje. Lżej się czuję, to prawda. Tęsknię raczej jak narkoman...
Chociaż mam tez całe mnóstwo sensacji pokarmowych. Coś w tym jest, ze organizm się przestawia.

Gudi - 2012-05-17, 14:42

machok, napisałam post, ale zaginął mi...

ja po zrezygnowaniu z mięsa też miała braku kuliarne - jednak co wychowanie przez tyle lat i nawyki to nawyki ;/

może rób na początek typowo mięsne rzeczy? np. gołąbki z granulatem sojowym po prostu ;) albo pierogi z soczewicą czerwoną - mojemu smakują jak mięsne ;P parówki sojowe czy też "szynki" sojowe. Może i przetworzone, może i nie do końca rewelacyjnie naturalne i zdrowe, ale na początek łatwiej dzięki temu się przestawić.

no i powodzenia na nowej drodze życia ;)

Dorota - 2012-05-17, 18:21

Witaj :-D
dundunkini - 2012-05-17, 23:46

witaj i powodzenia!
krop.pa - 2012-05-18, 14:37

machok, witaj :-)
ana138 - 2012-05-18, 14:47

machok, witaj. Gudi, dobrze prawi, może faktycznie tradycyjne potrawy z pominieciem - zastapieniem mięsa ukoją trochę twój głód narkotykowy ;-) powodzenia :mryellow:
KasiaQ - 2012-05-18, 21:46

witaj:) trzymam kciuki za całą twoją rodzinę - zmiana diety wyjdzie wam tylko na dobre ;-)
mabo85 - 2012-05-20, 19:45

witamy ! Trzymam kciuki za całą rodzinkę :)
a tą książkę właśnie sobie zamówiłam :) )) choć mnie już nie musi do niczego przekonywać, ale może mężowi podsunę ;)

idalianna - 2012-05-20, 21:01

Witaj! Książka rzeczywiście godna polecenia. ;-)
Powodzenia dla całej rodzinki! Dacie radę!

Jesteście wege czy wegan?

bodi - 2012-05-20, 21:13

witaj, powodzenia :)
olgasza - 2012-05-20, 21:39

machok, będzie dobrze :-) trzymam kciuki!
mabo85 - 2012-05-21, 22:05

machok już zamówiłam książkę :) dotrze do mnie w sobotę, już nie mogę się doczekać! na pewno jest świetna. O jej autorze czytałam troszkę wcześniej i oglądałam film "Forks over knives" a tam było parę ciekawych informacji które pewnie też są w tej książce.
Pozdrawiam

KasiaQ - 2012-05-22, 00:51

dzięki, bo i ja się skusiłam na zakup - przyda się więcej informacji w tym temacie :-)
alcia - 2012-05-22, 07:31

hej :)

Ciężka sprawa ze starszymi dzieciakami. Bo właśnie sobie wyobraziłam jak by to było, gdyby moim ktoś z dnia na dzień nagle kazał jeść mięso.
Powodzenia!

lamialuna - 2012-05-22, 11:25

machok, witaj i powodzenia ;)
machok - 2012-05-22, 13:09

Dzięki za wsparcie. Nigdy w życiu nie zrobiłam goląbka... Kochalam steki. Krwiste, co tu pewnie brzmi makabrycznie. A wczoraj po raz pierwszy w życiu zrobiłam pierogi. Z razowej mąki, przepis był z forum. Dzieci były niepocieszone, ze w środku gryka. O soczewicy nie powiedziałam, bo z uprzedzenia by nie zjadły. Nie pieklam ich tylko tradycyjnie ugotowalam i podalam z sosem pomidorowym. Sama byłam zaskoczona efektem...
Dziś były kotlety jaglane. Dowiedziałam się, ze w takm razie wolą pomidory;)
Nie wiem czy rozpaczac czy cieszyć, ze polubily pomidory. Do tej pory prawie nic z warzyw nie chciały jeść...

lamialuna - 2012-05-22, 13:13

no to chyba raczej sie cieszyc ;)
machok - 2012-05-22, 13:15

Ps. Książka jest rewelacyjna, ale w ogóle nie jest o diecie. To raczej obszerny raport dotczacy naukowych badań nad skutkami zdrowotnymi diety zawierajacej białko odzwierzęce i nieprzetworznej diety roslinnej. Mną wstrząsnęła, przekonała tylko z dnia na dzień trudno zostać weganka ale idę w tym kierunku.
Dzieci w przerażeniu, twierdza ze mi odbiło, bo wszyscy wiedza ze nabiał jest zdrowy... Ech.

[ Dodano: 2012-05-22, 14:18 ]
Racja, cieszyć. Zglodnieja porządnie to się z kasza przeproszą. Nie robię im oddzielnie jedzenia.

panikanka - 2012-05-22, 14:36

Cześć machok, oczywiście życzę powodzenia! No i ciesz się, że tak szybko trafiłaś na to forum! :lol: To skarbnica wiedzy!! Ja gdy zaczynałam być wege nie miałam zielonego pojęcia o zdrowym odżywianiu i byłam klasycznym przykładem tego, że można być wege i odżywiać się tragicznie :oops: Trzymam kciuki, na pewno uda ci się z czasem przekonać dzieciaki, teraz coraz więcej świeżych warzyw i owoców, kupuj różne-różniste a na bank znajdą swoje ulubione.
machok - 2012-05-22, 16:55

Jeśli chodzi o bazę żywieniową to stawiam na kasze. Wydaje się to tańszy waraiant, warzywa oczywiście jak najbardziej, ale zima bywa ciężka. Nie wiem jak pokonać UPRZEDZENIA, niechęć do próbowania nowych rzeczy i okrzyki wstrętu na wiadomość, ze to bez mięsa. Czasem się zastanawiam czy ja nie postępuje zbyt radykanie... To było jak zakrecenie kurka z dnia na dzień. Mięso zniknęło, a i nabiał zanika...
Dominika - 2012-05-24, 12:18

machok, witaj i trzymam kciku z akcje!

Jestes bardzo dzielna, ze tak probujesz z wege dieta! Przyzwyczajenia znikaja i rozmywaja sie. Nie martw sie. Ja bym postawila na jakies "pysznosci". Np wiekszosc miesozercow uwielbia pierogi z zielona soczewica (i cebulka podduszona, czosnkiem i przyprawami) lub wedzone tofu podsmazone. A weganski smalec to hit i nawet Ci co jedza mieso nie zauwazaja roznicy i nie odmawiaja. Byl kiedys post jak oszukac miesozercow czy jakos tak, to mozna zaczac tak, a z czasem dzieci przestawia sie i na nowe jedzenie.
alcia napisał/a:
właśnie sobie wyobraziłam jak by to było, gdyby moim ktoś z dnia na dzień nagle kazał jeść mięso.

Ale to na szczescie nie do konca tak. Bo nasze dzieci nie-jedza miesa z jakiegos powodu. Czesto sa swiadome motywow np moralnych. A dzieci jedzace mieso czesto robia to mimowolnie i nie mysla o tym tyle, bo plyna jakby z pradem bycia tak karmionym przez rodzicow. Jasne, ze beda oczekiwac tych samych rzeczy na talerzu i ich sie domagac. Ale nasze trudniej byloby na sile zmusic do jedzenia czegos dotychczas "zakazanego" lub "zlego".

Moja corke tez czasem zachecam do polubienia czegos nowego lub wczesniej nielubianego. Na zasadzie dobrowolnego probowania i bez przymusu nauczyla sie akceptowac nowe rzeczy. Teraz jest nawet dumna gdy polubi i zje cos czego wczesniej unikala, np cebule czy czosnek.

machok - 2012-05-24, 15:05

Jeszcze raz dziekuję za wsparcie - tak go potrzebuje.
Najważniejsze dla mnie, że ja nie próbuję. Ja zmienilam dietę. Próba oznaczałaby dla mnie, ze zostawiam sobie furtkę powrotu, co w moim przypadku, skonczyloby się jedzeniem mięsa...
Dzieciom trzy razy dziennie tłumaczę motywy wyboru. Przy każdym posiłku, chba mnie samą to motywuje :)
Jednocześnie zastanawiam się, jak Wy to robicie, ze nie stoicie cały dzień w kuchni... Mnie to tyle czasu zajmuje. Wszystko jest nowe i czasochłonne, a pól godziny po posiłku dzieci są głodne. Ja albo gotuję, albo myśle co zrobić do jedzenia, albo czytam co zjeść... Całe życie mi jadlospis pochłania. Szczęście, ze moja praca pozwala mi być w domu, ale już ucierpiała, bo ja gotuje...
Z dziećmi to tak, ze muszę je przekonać. Nie oszukam z dwóch powodów:
- nie oszukuje
- nie da się.
Nic nie podrobi befsztyka średnio usmażonego, czy kurczaka z grilla. Tak myślę. Oni są ludźmi, myślący, mający swoje upodobania i chcę z nimi postępować uczciwie i szczerze. To nic, ze dzieci. Chyba to jeszcze bardziej obliguje do szacunku, bo nie są w stanie się przeciwstawić...
Tak wiec dyskutujemy, a niedziele tylko dla nich robię mięso... Nie zabraniam
jak ktoś ich poczęstuje.
Dziś syn zapytał do kiedy ta dieta. Odpowiedziałam,ze minimum do września i we wrześniu z nim to przedyskutuję. Prawie się poplakał, a ma prawie 13 lat... Szkoda mi się go zrobiło, ale może przez te trzy miesiące się przyzwyczaji...
Zaznacza, ze rozmowa była spokojna i przyjazna. Rozpacz, bo mnie zna, ze twarda jestem i jak coś postanowiłam z przekonania (to się rzadko zdarza) to zdania nie zmienię....

priya - 2012-05-24, 15:14

machok, hello!
yuka66 - 2012-05-25, 23:10

Witaj na forum :) I podziwiam cię. Musi to być trudne, jeśli dzieci nie są przekonane. Ale zastanawia mnie jakich argumentów używasz, żeby przekonać dzieci. Bo tak sobie myśle, ze jeśli zdrowotnych, to raczej trudno będzie ci do nich dotrzeć. Dla dzieci w tym wieku zdrowie to nie jest coś, czym się przejmują. Ja bym podeszła do tego od strony empatii, miłości do zwierząt, niezgody na to, co się dzieje na farmach i w rzeźniach, pokazała im kilka filmów. Moja 13-latka została weganką po obejrzeniu kilku filmów z PETA.
Ja jak zaczynałam gotować po wegansku, to też traciłam na to mnóstwo czasu i ciagle o tym myślałam, tak jak ty, ale przyzwyczaisz się, opracujesz sobie kilka przepisów, które wszyscy lubią i stopniowo będzie coraz łatwiej.

machok - 2012-05-26, 06:08

Z tym zdrowiem to zależy jakie dziecko. Do moich trafia, tylko na krótko. Tj. teraz rozmawiamy i teraz przyjmują. Przy następnym posiłku znowu będę musiała uzasadniac ...
Pomyśle nad argumentami o losie zwierząt.
Dzięki.

jaskrawa - 2012-05-26, 09:38

machok, jesteś naprawdę bardzo bardzo dzielną i wspaniałą kobietą!
myślałam, że to ja mam pod górkę, bo mój facet je mięso i prawdopodobnie nigdy wegetarianinem nie zostanie... ale Ty masz chyba jeszcze trudniej... a mimo wszystko płyniesz pod prąd. naprawdę RESPECT!
myślę, że argumenty "etyczne" będą dobrym pomysłem.
jeszcze jedno bym Ci zasugerowała (to, co mi sugerował kiedyś ktoś z forum, gdy pisałam rozpaczliwe posty o tym, że mój facet chce, by nasze dziecko jadło mięso). wybierz się na jakieś spotkanie wege-dzieciaków. żeby Twoje dzieci miały szansę zobaczyć całe wege-rodziny, jacy to fani ludzie, jakie zdrowe dzieciaki. może jakieś wege-dzieci porozmawiałyby z Twoimi? gadka w stylu "my nie jemy naszych przyjaciół" mogłaby być może zdziałać cuda.
poszukaj wege-ludzi w swoim miejscu zamieszkania, może gdzieś trzeba by się wybrać, by spotkać wege-dzieci w wieku Twoich dzieci mniej więcej?
a może wybierzesz się na zlot? ja nikogo jeszcze nie znam z forum (poza rosą, ale z nią miałam okazję rozmawiać może piętnaście minut, więc raczej czekam na zlot, by naprawdę ją poznać ;) ), czuję się trochę nieśmiało, jadąc, zwłaszcza, że sytuacja "dołączania nowej do sekty" jest dla mnie, osoby bojącej się nieco ludzi. bardzo "niekomfortowa" :D
ale postanowiłam przełamać się :)

machok - 2012-05-26, 22:17

Z argumentami etycznymi - nie odrzucam. Tyle, ze sama zostałam przkonana zdrowotnymi i wszyscy to wiedzą... Wrzucanie teraz litości nad zwierzętami, której. Nigdy nie wspominalam w swoim życiu byłoby dziwne. Ale rozważam. Mówisz o zlocie. Tyle, ze dla mojej to na pewno za dużo. Mąż przekonany do niejedzenia mięsa i szkodliwości nabiału, ale nie chce nawet słyszeć ze jest wege. Takie coś to za dużo dla niego...
jaskrawa - 2012-05-27, 18:01

no tak, zlot to już poważna sprawa.
ale może chociaż spotkanie? nie, ja nie namawiam, to była luźna sugestia, skoro prosisz o wsparcie :)
nie chodzi o to, by coś definiować jako wege czy nie-wege, sprawa przecież sprowadza się do niejedzenia lub jedzenia mięsa.
jeśli nie czujesz żadnej motywacji etycznej, to może rzeczywiście nie ma sensu karmić dzieci "propagandą" o biednych zwierzętach. osobiście jestem przeciwna wmawianiu dzieciom czegoś, czego sama nie wyznaję.

machok - 2012-05-27, 22:12

Z tymi argumentami etycznymi to nie tak, ze kompletnie olewam temat. Po prostu póki jadłam mięso to wypieralam go ze świadomości. Potem p. doktor dała książkę o skutkach zdrowotnych jedzenia mięsa i nabiału, i mnie to przekonało. Pojawiła się tylko lekka ulga, ze w takim razie już nie krzywdze zwierząt i już.
Jeśli chodzi o dzieciaki, to z młodsza ciut drgnelo. Z dbalosci o zdrowie. Starszy okopna swojej pozycji. Ale wiem, ze do momentu aż coś mu zasmakuje. Na razie polubili mleko sojowe. Prawie. Z dwojga złego to chyba lepsze niż od krowy...

yuka66 - 2012-05-28, 09:52

A próbowałaś ryżowego?
machok - 2012-05-28, 17:29

Nie. Nie wiedziałam o jego istnieniu. Dziś córka na risotto z fasolka mung powiedziała ze dobre! Syn ograniczył się do "może być"!
Sukces!

jazgottt - 2012-05-28, 21:38

Machok, dzieci są bardziej elastyczne i ich nawyki łatwiej zmienić. Ich myślenie też jakby mniej sztywne:) Tylko też dzieci lubią się buntować... przynajmniej na początku:)

Rozśmieszyła mnie trochę reakcja Twojego męża, że zgadza się, że nabiał i mięso jest be, ale na myśl o byciu wegetarianinem od razu mu gorzej. Może lepiej mu zrobi jedzenie np. raz w miesiącu mięsa, żeby się nie musiał bać, że został wegetarianinem;) Po jakimś czasie i tak prawdopodobnie uzna, że jedzenie mięsa tylko po to, żeby nie być wegetarianinem, jest bez sensu i da sobie spokój, ale tak na początek to nie jest złe rozwiązanie.

Sama przechodziłam powoli, latami, na dietę coraz bardziej zbliżoną do wegańskiej. U mnie to były najpierw tylko względy zdrowotne, potem doszły do tego kwestie etyczne i teraz, przy wyborze w końcu diety 100% wegańskiej to względy etyczne przeważają.

Uważam, że warto, abyś sama najpierw zainteresowała się głębiej przesłankami etycznymi wegetarianizmu, warto zaopatrzyć się w książki, czasopisma i filmy o tej tematyce. Potem można będzie łatwiej "zarazić" tematem rodzinę.

Strasznie podoba mi się tak w ogóle Twoja postawa - to znaczy to, że kiedy dowiedziałaś się, że Twoja rodzina swoim jadłospisem naraża swoje zdrowie, od razu coś z tym robisz. Wiele osób nawet jak zrozumie, że dzieci źle jedzą, to zachowuje się, jak gdyby zmiana diety to była wyprawa na księżyc i nawet boi się cokolwiek zmieniać.

machok - 2012-05-28, 23:09

Moj mąż nie chce chyba identyfikować się z ideologia, filozofia, czy religią, badź innymi przekonaniami, stereotypowo kojarzonymi z wegetarianizmem.
Dzieci rozmawiają, nie sadzilam, ze już mają tyle stereotypów zywieniowych w głowie. Słuchają, przestały się sprzeczac na argumenty. Powoli drgnelo w kierunku rozumienia, ale jeszcze smaki są nowe, nieznane więc niedobre.
Jutro robię nutelle z ciecierzycy. Cieszą się obłednie, lubią ale ja nigdy im tej sklepowej nie pozwalalam jeść, wiec mają radochę na zdrowy odpowiednik...
Jak zrobiłam pizzę to się nie zorientowały, ze na razowej mące. Sam fakt rzadkiego dania, jakim jest pizza w naszym domu, wynagrodził brak wędliny na wierzchu :)
Cieszę się, ze podoba Ci się moje podejście do sprawy, ale szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie inaczej. Żyć ze świadomością, ze mogłam lepiej i z lenistwa zaniebalam dzieci... Okropne.

jazgottt - 2012-05-28, 23:45

machok napisał/a:
Cieszę się, ze podoba Ci się moje podejście do sprawy, ale szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie inaczej. Żyć ze świadomością, ze mogłam lepiej i z lenistwa zaniebalam dzieci... Okropne.


Też sobie nie wyobrażam, jak można karmić dzieci kajzerką z szyneczką i na deser danonek, a warzyw nie, bo dzieci nie lubią. I to wszystko wiedząc, że to nie jest wcale zdrowe. Żeby dla wygody bądź też z powodu tego, że to po prostu w pierwszej chwili jest trudne, olać zdrowe żywienie. Postawa ta jest mimo to dość rozpowszechniona. Na szczęście coraz bardziej rozpowszechnia się również prawdziwe dbanie o zdrowie dzieci:)

machok - 2012-05-29, 09:27

Zmiana jest trudna. Zwłaszcza raptowna, jak moja. To wyzwanie. Dzieci nutelle zaakceptowyły. Ucieszyły się, że dużo wyszło. To dobry znak.
jazgottt - 2012-05-29, 12:06

Osobiście preferuję stopniowe zmiany, jednak to nie dlatego, że uważam, że tak jest lepiej, tylko dlatego, że tak mi jest łatwiej, bardziej to jest zgodne z moją naturą:) Twoja metoda na "wszystko od razu" jest też dobra, chwila burzy a potem coraz lepiej:) Jest też prosta, nie trzeba planować kiedy i co wprowadzić lub wykluczyć z diety, od razu następuje optymalizacja:)
Przynajmniej Twoja córka jak dorośnie nie będzie musiała martwić się sylwetką, bo ma marne szanse na otyłość przy takim żywieniu:) Dla nastolatki to czasem strasznie ważne przecież.

machok - 2012-05-29, 12:31

Tak bardzo wszystko od razu nie było:). Od razu wyleciało mięso i mleko, biała mąka. Z jajkami walczę, śmietaną bywa ze uproszą np. do truskawek. Ja nie ruszam. Nie kupuję, musza sami po nią do sklepu lecieć jak im się tak bardzo chce...
Gudi - 2012-05-29, 14:48

machok napisał/a:
Nie kupuję, musza sami po nią do sklepu lecieć jak im się tak bardzo chce...


to bardzo fajna metoda ;) już kilka razy słyszałam o jej skuteczności ;)

machok napisał/a:
śmietaną bywa ze uproszą np. do truskawek

a nie podchodzi im np. śmietana z mleka kokosowego?

machok - 2012-05-29, 16:22

Ja jeszcze dużo się uczę, zwyczajnie nie wiem co czym zastępowac... Byłam ostatnio w sklepie, ale nie do końca wiedziałam co kupić...
Jeszcze się nauczę!

dundunkini - 2012-06-02, 23:00

wow, machok, ja tez jestem pod wrazeniem. No bo ja nie mam dzieci, wyrzucenie miesa i ryb z mojej kuchni bylo proste, ale przejscie na weganizm czy z wyrzucenie cukru juz zdaje sie przekraczac moje mozliwosci. Ciagle ulegam pokusom albo presji ze strony innych. Mysle, ze dziecko by mnie motywowalo, zwlaszcza jesli chodzi o cukier, juz teraz nie moge patrzec na malusienkie dzieci w wozkach z milkshakiem z McDonalda (dzis widzialam dwojke, jedno moglo miec troszke ponad 2 lata, drugie tak z rok mlodsze - rodzenstwo, bylam w szoku) czy innymi smieciami, zwyczajnie mi sie robi niedobrze!

Powodzenia dalszego zycze i tak trzymaj!

moritura - 2012-06-03, 00:42

Też podziwiam szczerze radykalne podejście, tzn. wyrzucenie mięcha i nabiału za jednym zamachem. Jak przejście na wegetarianizm było banalnie proste (po prostu od pewnego dnia nie byłam w stanie patrzeć na mięso jak na jedzenie, a nie - fragment martwego zwierzęcia), tak z weganizmem zmagałam się mocno; kiedyś już byłam kilka miesięcy i zrezygnowałam (ale też nie miałam pojęcia o zdrowym żywieniu, tylko wyrzuciłam część produktów, nie oferując sobie niczego w zamian; b12 też nie suplementowałam).

Teraz, po 9 miesiącach wegańskich (i 10 praktycznie bez cukru) ostatnio prawie złamał mnie piernik na dzień dziecka, upieczony specjalnie dla mnie (co tam, że ćwierćwiecze zaraz stuknie), przez osobę nieświadomą mojego weganizmu. Na szczęście udało się nie ranić uczuć (wzięłam, podziękowałam, nie musiałam jeść w towarzystwie), ale moje uczucia zostały mocno zranione obłędnym zapachem gorącego piernika, kiedy ja właśnie brałam się za robienie (bezcukrowych) ciastek owsianych z żurawiną.

Ale żeby nie było tak ponuro, to ogólnie fajnie być weganką, z czasem gotowanie staje się jeszcze prostsze, niż za czasów wege (mięsa nigdy nie gotowałam, za młoda byłam na to), znajomi przywykną, a i znajomość miejsc, gdzie można się pożywić, rośnie z czasem i życie wraca do normy, tzn. jest tak jak przed Wielką Zmianą, tyle że zdrowiej i etyczniej :D

machok - 2012-06-04, 08:42

Cześć!
Dzieci polubiły owsiankę z owocami, pieczone pierogi. Jedzą jak paszteciki do zupy. Kiedy chcą dyskutować, wyliczam im profity: starszemu zniknęły pryszcze, młodszej unormował sie oddech. Był splycony wcześniej.
Dużo gotuję, bo jedzą mało i są głodni po chwili, a nie chcą tego samego. Na razie na to pozwalam, co ich dziwi, bo nigdy u nas nie było akceptacji wybrzdzania. Ale są wdzięczni za to, dziękują ze pozwalam im szukać swoich smaków. Nie zabronilam jeść mięsa u znajomych, ale młodsza powoli odmawia. Choć w domu narzeka na wegetarianizm :D
Małe postępy.
Przy okazji, zauważyłam, ze prowadząc wegekuchnię nie marnuje jedzenia!

Gudi - 2012-06-04, 09:04

machok, super wieści! ale masz babo sił! :) zazdroszczę ;)
machok - 2012-06-04, 20:30

Dziś zrobiłam sos pomidorowy z cebulka. Zmiksowalam pieczone dwa baklazany i dorzucilam do tego. Podalam z makaronem zpelnoziarnistym. Mała powiedziała, ze jej smakuje. Po odkryciu składu sosu chciała sie wycofać z pochwalami - jest uprzedzona do baklazanow, ale było za późno :D
jazgottt - 2012-06-04, 21:10

machok napisał/a:
Cześć!
Dzieci polubiły owsiankę z owocami, pieczone pierogi. Jedzą jak paszteciki do zupy. Kiedy chcą dyskutować, wyliczam im profity: starszemu zniknęły pryszcze, młodszej unormował sie oddech. Był splycony wcześniej.
Dużo gotuję, bo jedzą mało i są głodni po chwili, a nie chcą tego samego. Na razie na to pozwalam, co ich dziwi, bo nigdy u nas nie było akceptacji wybrzdzania. Ale są wdzięczni za to, dziękują ze pozwalam im szukać swoich smaków. Nie zabronilam jeść mięsa u znajomych, ale młodsza powoli odmawia. Choć w domu narzeka na wegetarianizm :D
Małe postępy.
Przy okazji, zauważyłam, ze prowadząc wegekuchnię nie marnuje jedzenia!


Nie znam Ciebie, ale jestem z Ciebie dumna:) Oddech spłycony sama miałam, dopóki pozwalałam sobie na zbyt wiele tłuszczu i jaja. Mleko było najgorsze na mój płytki oddech i co za tym idzie łatwe męczenie się. Mleka nie jadłam już od dawna, ale jaja czasem podskubywałam, ale od marca przeszłam na 100% weganizm właśnie po to, żeby zdrowia dalej nie narażać. No i również jako wybór etyczny bardzo mi to odpowiada, takie żywienie. Jestem z tego kroku bardzo zadowolona:)

Dzieci jak to dzieci, są elastyczne i się dostosowały:) Zresztą głupie nie są, widzą, że o nie dbasz i że to ma sens.

Super naprawdę czytać takie wieści:)

machok - 2012-06-05, 06:34

Po prostu mi zależy. Jeżeli coś wiemy, to trudno wyprzec to ze świadomości. Wiem, ze tak jest zdrowiej. Uparłam sie, że nie będę trucizna mojej rodziny. Tyle mogę zrobić dla nich.
Ponieważ zawsze u nas było dużo znajomych i zawsze goscilam mnóstwo osób, to teraz muszę tłumaczyć, czemu nie podaję mięsa. I sama jeszcze bardziej sie utwierdzam w tym wszystkim, kiedy w kółko Macieju, powtarzam jakie mięso jest złe.
Ostanio goście byli szczerze zdumieni, ze zwykła, jeczmienna kasza może być taka dobra.

Kashmiri - 2012-06-11, 15:15

machok, szacunek. Jesteś wielka.
Ja byłam tylko nieco starsza (miałam 14 lat), kiedy mama przyniosła do domu legendarny już "Zmierzch świadomości łowcy". Mama przeczytała i zaczęła próbować, ja przeczytałam i pyk ;-) Tyle, że mama pracowała poza domem i o żadnych kulinarnych wyczynach nie mogło być mowy. Ale mimo wszystko dzieci potrafią przyjąć argumenty i trzymać się wyboru, jeśli są przekonane, niezależnie od przyzwyczajeń smakowych i gustów, oraz wbrew presji rówieśników. Jeśli tylko się da, to można jak najbardziej włączać dzieci w proces zmiany diety, w podejmowanie decyzji. Powodzenia!

machok - 2012-06-11, 18:43

Mnie wiem czy są przekonane. Na razie nie mają wyjścia - to ja je karmie :D . Mi zniknął PMS, co mąż z zachwytem zauważył. Jemu frakcja trójgliccerydow we krwi spadła dwukrotnie i tym sposobem jest normie.
Zostały nam w diecie sporadyczne jajka :( ale staram sie o eliminacje. Dziś dzieci nie krzywily sie na fasolke adzuki w sosie curry... Co prawda kpią ze mnie niemiłosiernie, ale jedzą. Nową wege książkę kucharska nazwaly kroniką wypadków :roll: Ja sie nie gniewam, śmieje sie z ich żartów. Uparcie gotuje i tłumaczę. Odkrywam nowe produkty, próbuje do skutku. Mam nadzieje, ze domowy budżet to wytrzyma :-?

arahja - 2012-06-11, 19:08

machok napisał/a:
Mam nadzieje, ze domowy budżet to wytrzyma


Wytrzyma! Jak znajdziecie "swoje" smaki, będzie łatwiej. :-)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group