wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Powitania - Witam na forum, dziś już uśmiechnięta, niegdyś bezsilna:-).

Zafira - 2012-12-28, 16:30
Temat postu: Witam na forum, dziś już uśmiechnięta, niegdyś bezsilna:-).
Chciałam się przywitać, jestem mamą 4-letniego chłopczyka.Do niedawna bardzo chorował, ja również.Przez te choroby można było zwariować, od lekarza, do lekarza..każdy lekarz inne leki, fortunę wydałam,a dziecko jak było chore tak nic nie pomagało.Ale najgorsze to to ile dziecko się natruło, ile sterydów miało podanych..aż dostało uczulenia na buzi, to już było na koniec naszych doświadczeń z podawaniem leków.Lekarze pomimo moich oporów nakazywali podawać sterydy,a na zaognione miejsca na buzi po sterydach wziewnych kolejne leki w postaci maści do smarowania..Dopiero po latach męki trafiłam na takie coś jak rezonans magnetyczny, okazało się,że moje dziecko jest zagrzybione od antybiotyków i ma robaki.Po kuracji odgrzybiającej i odrobaczającej, moje dziecko ozdrowiało, cały czas chodzi do przedszkola, nie choruje..a kiedyś w najlepszym razie chodziło 2 tygodnie i to przy bardzo dobrych wiatrach.Odstawiłam dziecku wszystkie leki, postąpiłam wbrew lekarzom.Teraz..nie drapie się, astma mu minęła, nie budzi się z krzykiem i płaczem w środku nocy..wiele dolegliwości odeszło w niepamięć,a ja zaczęłam bardzo dużo czytać o naturoterapii, zdrowej żywności itp.To na prawdę działa, sama też na razie nie choruję..i odpukać :-) .
ropuszka - 2012-12-28, 17:22

Witaj ;-)
dundunkini - 2012-12-28, 17:54

Witaj!
riku17 - 2012-12-28, 18:08

Zafira, witamy i powiedzenia :-D
dort - 2012-12-28, 18:31

witaj :-D
krop.pa - 2012-12-28, 19:27

Zafira, witaj :-)
priya - 2012-12-28, 19:31

Zafira, hej!
dorothea - 2012-12-28, 20:07

Zafira, witaj :)
Gudi - 2012-12-28, 22:48

Zafira, gratuluję poprawy i oby tak dalej :) przecież pacjent wyleczony pacjent stracony... tylko dzieciaka szkoda...
Zafira - 2012-12-29, 11:49

Gudi napisał/a:
Zafira, gratuluję poprawy i oby tak dalej :) przecież pacjent wyleczony pacjent stracony... tylko dzieciaka szkoda...

Dokładnie taj jak napisałaś Gudi.Wręcz lekarze są wściekli jeśli pacjent nie robi tego, co lekarz nakazuje.Lekarze nie chcą słyszeć o tym,że są jakieś metody naturalne i leczenie przyczyn chorób.Lekarze leczą jedynie skutki już zaistniałych chorób i leczą lekami, które na jedno pomagają chwilowo, bo nigdy nie leczą przewlekłych chorób, np.astmy(jak w przypadku mojego dziecka).Farmacja to wielki biznes, mamy być klientami aptek i kupować leki, to jest jedna wielka machina,w którą każdy człowiek jest wciągnięty.
Owszem, czasem trzeba skorzystać z wizyty lekarskiej,ale wiele chorób organizm jest w stanie sam zwalczyć, poprzez odpowiednią dietę..o tym jest już masa książek na ten temat, m.in."Nowoczesne zasady odżywiania"C.Campbella i wiele, wiele innych.Campbell jest pionierem na świecie w dziedzinie badań nad rakiem i nad chorobami cywilizacyjnymi, dostał dofinansowanie od rządu na ponad 70 lat badań.Niesamowity naukowiec i lekarz,a wnioski z jego badań to fakty, które są sprawdzone i są bezsprzeczne.
Prawda jest taka,że wszelkie tego typu badania pokazują ludziom jak dają się naciąć i jak nas wykańcza przemysł farmaceutyczny, jak dużo kłamstwa w tym jest i jaki biznes na nas robią za cenę naszego życia i życia oraz zdrowia naszych dzieci.To samo przemysł mięsny i mleczny, to dziś największe koncerny na świecie.Nie daj bóg jakiś dziennikarz spróbuje się wynurzyć i walczyć z tym kłamstwem, to go zbojkotują i jeszcze słono zapłaci za niszczenie wizerunku firmy.
Ale to my, ludzie im dajemy funkcjonować, bo dziś jest szybkie życie, zjeść coś na szybko,a jak mnie rozboli głowa to wezmę tabletkę i przejdzie.Nie ma na nic czasu,ludzie nie czytają, nie interesują się własnym zdrowiem, dlatego na nas robią taki biznes i dlatego społeczeństwo jest tak chore.W Stanach co 3 osoba ma cukrzycę, nowotwór, otyłość, choroby wieńcowe.W Polsce też nie jest za wesoło, ludzie chorują i latają do lekarza,a lekarz nie wyleczy żadnej choroby przewlekłej, jedynie doraźnie leki złagodzą daną przypadłość..ale np. moja babcia była leczona lekami na serce, to teraz nie tylko leczy serce,ale i wątrobę, trzustkę, ma osteoporozę...to tylko jeden z przykładów.Lekarz alergolog i pulmonolog, który leczył moje dziecko i sam stwierdził u niego astmę, odszedł niedawno na raka jelita grubego.Na studiach medycznych ludzie zdobywają wiedzę o lekach,, na temat odżywiania ani słowa, zdaje się że na całych studiach medycznych są tylko 3 godziny dotyczące wpływu diety na ludzkie zdrowie i są to jeszcze godziny nieobowiązkowe.Cytuję tu Hipokratesa"Jak ktoś, kto nie zna się na pożywieniu, może zrozumieć choroby człowieka?".

niedzielka - 2012-12-29, 12:12

Zafira napisał/a:
Cytuję tu Hipokratesa"Jak ktoś, kto nie zna się na pożywieniu, może zrozumieć choroby człowieka?"


Dokładnie. Witaj i powodzenia Zafiro :)

Zafira - 2012-12-29, 12:18

Gudi napisał/a:
Zafira, gratuluję poprawy i oby tak dalej :) przecież pacjent wyleczony pacjent stracony... tylko dzieciaka szkoda...

Dokładnie taj jak napisałaś Gudi.Wręcz lekarze są wściekli jeśli pacjent nie robi tego, co lekarz nakazuje.Lekarze nie chcą słyszeć o tym,że są jakieś metody naturalne i leczenie przyczyn chorób.Lekarze leczą jedynie skutki już zaistniałych chorób i leczą lekami, które na jedno pomagają chwilowo, bo nigdy nie leczą przewlekłych chorób, np.astmy(jak w przypadku mojego dziecka).Farmacja to wielki biznes, mamy być klientami aptek i kupować leki, to jest jedna wielka machina,w którą każdy człowiek jest wciągnięty.
Owszem, czasem trzeba skorzystać z wizyty lekarskiej,ale wiele chorób organizm jest w stanie sam zwalczyć, poprzez odpowiednią dietę..o tym jest już masa książek na ten temat, m.in."Nowoczesne zasady odżywiania"C.Campbella i wiele, wiele innych.Campbell jest pionierem na świecie w dziedzinie badań nad rakiem i nad chorobami cywilizacyjnymi, dostał dofinansowanie od rządu na ponad 70 lat badań.Niesamowity naukowiec i lekarz,a wnioski z jego badań to fakty, które są sprawdzone i są bezsprzeczne.
Prawda jest taka,że wszelkie tego typu badania pokazują ludziom jak dają się naciąć i jak nas wykańcza przemysł farmaceutyczny, jak dużo kłamstwa w tym jest i jaki biznes na nas robią za cenę naszego życia i życia oraz zdrowia naszych dzieci.To samo przemysł mięsny i mleczny, to dziś największe koncerny na świecie.Nie daj bóg jakiś dziennikarz spróbuje się wynurzyć i walczyć z tym kłamstwem, to go zbojkotują i jeszcze słono zapłaci za niszczenie wizerunku firmy.
Ale to my, ludzie im dajemy funkcjonować, bo dziś jest szybkie życie, zjeść coś na szybko,a jak mnie rozboli głowa to wezmę tabletkę i przejdzie.Nie ma na nic czasu,ludzie nie czytają, nie interesują się własnym zdrowiem, dlatego na nas robią taki biznes i dlatego społeczeństwo jest tak chore.W Stanach co 3 osoba ma cukrzycę, nowotwór, otyłość, choroby wieńcowe.W Polsce też nie jest za wesoło, ludzie chorują i latają do lekarza,a lekarz nie wyleczy żadnej choroby przewlekłej, jedynie doraźnie leki złagodzą daną przypadłość..ale np. moja babcia była leczona lekami na serce, to teraz nie tylko leczy serce,ale i wątrobę, trzustkę, ma osteoporozę...to tylko jeden z przykładów.Lekarz alergolog i pulmonolog, który leczył moje dziecko i sam stwierdził u niego astmę, odszedł niedawno na raka jelita grubego.Na studiach medycznych ludzie zdobywają wiedzę o lekach,, na temat odżywiania ani słowa, zdaje się że na całych studiach medycznych są tylko 3 godziny dotyczące wpływu diety na ludzkie zdrowie i są to jeszcze godziny nieobowiązkowe.Cytuję tu Hipokratesa"Jak ktoś, kto nie zna się na pożywieniu, może zrozumieć choroby człowieka?".
Lekarze mówili mi,że moje dziecko będzie dożywotnio musiało brać leki,w tym silne sterydy, bo jego astma tego wymaga.Powiedzieli,że musi być odczulany, bo nie poradzi sobie itd...mnie też kazali się odczulać, bo jak pani alergolog zobaczyła niegdyś wyniki moich badań z krwi i testów alergologicznych, to prawie z krzesła spadła.Takie silne uczulenie i na tak wiele rzeczy.Powiedziała,że już dawno powinnam się odczulać.Spytałam jak to wszystko wygląda?.Powiedziała,że odczulanie jest długie, na jeden alergen trwa ok. 5 lat...no dobrze,ale ja jestem uczulona na masę rzeczy, czyli co?, mam do końca życia się odczulać?.No albo odczulanie podjęzykowe za jedyne 2 tysiące na jeden alergen.Do tego podpisać zgodę na to,że mogę dostać wstrząs anafilaktyczny..itd..Jeśli wybrałabym zastrzyki, to kłucie raz w tygodniu, czekanie w kolejkach, po zastrzyku pół godziny mam siedzieć w poczekali,żeby obserwowali czy nic mi nie jest, jeszcze za to płać i nie ma gwarancji,że będzie poprawa, bo znam osoby, którym wcale nie pomogło odczulanie.Trudno jest też dobrać odpowiednią dawkę i szczepionkę do odczulania.Przemyślałam to i stwierdziłam,że nie chcę się odczulać.Zaczęłam intensywnie czytać o tym jak jeść,żeby wyzdrowieć, o tym czego nie jeść, o unikaniu jedzenia tzw.śmieciowego.Kiedyś actimele, monte itp..były u nas w lodówce w mega opakowaniach, dziś już tego nie ma..zmieniłam swoje nawyki,a przynajmniej się staram.Wiem,że nic tak nie leczy jak chęci, od chęci wszystko się zaczyna i od wiary w zmianę na lepsze.Lenistwo i nic nie robienie jeszcze nikogo nie wyleczyło, zabrałam tyłek w troki i zaczęłam sama walczyć o swoje zdrowie i zdrowie swojego dziecka.No i jakimś cudem moje dziecko nie bierze już leków 2 miesiące..no i żyje, może dziwne,ale prawdziwe.Kocham moje dziecko nad życie i cieszę się z jego zdrowia, czuję że jesteśmy na początku tej lepszej drogi.
Dwa miesiące temu ostatni raz mieliśmy styczność z lekarzami, byłam z dzieckiem w szpitalu w Łagiewnikach(astmy, choroby płuc, oskrzeli).Wówczas już wiedziałam, bo na własną rękę zrobiłam badania i wiedziałam,że dziecko ma robaki i grzyby.W szpitalu ordynatorka nie chciała ze mną rozmawiać, delikatnie mnie wyśmiała.Powiedziałam jej,że chcę, aby dziecko było przebadane na robaki i grzyby.Ona zaś powiedziała,że takich badań nie robią,ale zrobi z kału.Z kału oczywiście nic nie wyszło, bo z kału jest tylko 20% szans na wykrycie pasożytów, tylko wtedy, kiedy są w fazie rozrodu.Czyli metoda badania pasożytów w kale to jedna wielka ściema i dla lekarzy wygoda, bo pacjent nic się nie dowie,a leki nada musi brać..bo nigdy astma nie będzie wyleczona u dziecka, jeśli nie wyeliminuje się pasożytów(pasożyty powodują astmę,np. glista ludzka kumuluje się w oskrzelach i w oskrzelikach,a nawet w krtani, dziecko odkrztusza i z powrotem wszystko ląduje w żołądku i cykl się zamyka).Z badań przeprowadzonych w szpitalu wyszło,że moje dziecko zarobaczone jak diabli jest zdrowe i nie ma żadnych robali, nie ma też grzybów...no super, jest kompletnie zdrowe,ale obturacja oskrzeli, duszenie i wszystko..wskazują na to,że jednak Ci lekarze niech się z rozpędu walną w głowę.
Przy wypisie ordynatorka dała mi listę, cała strona leków rozpisana, inhalatory, tuby wziewne, sterydy...powiedziałam jej,że nie będę tego podawała dziecku, bo dziecko ma skórę na twarzy jak po oparzeniach.No wiem, kolejny steryd w postaci maści na twarz pomorze.Powiedziała,że lepiej będzie jak przyjedzie mój mąż, bo ze mną jej się źle rozmawia.No tak, byłam dla niej niewygodna, bo nie chciałam w ciemno przyjmować tego, co nam proponowała.
Wyszliśmy ze szpitala 2 miesiące temu, moje dziecko nie dostało żadnych z zapisanych leków i żyje, czuje się dobrze, wcale nie choruje, chodzi cały czas do przedszkola, inne dzieci chorują,ale nie mój Marcel, jest uśmiechnięty, zadowolony, szczęśliwy,a z nim ja.
Wystarczyło dziecko odrobaczyć i odgrzybić od tego całego syfu z leków, antybiotyków zwłaszcza, które powodują w tak małym ciałku ogromne spustoszenia.Pozdrawiam wszystkich, będę tutaj jeszcze opisywać moje doświadczenia i to wszystko, co spowodowało,że jesteśmy teraz zdrowi :-) .

Pipii - 2012-12-29, 14:04

Witaj! Napisz proszę w jaki sposób odrobaczałaś i odgrzybiałaś dziecko, to ważna informacja dla wielu osób, które tutaj zaglądają, często się nie logują, tylko czytają. Jest wiele matek w podobnej do Twojej sytuacji, warto pisać i mówić o takich doświadczeniach, jak Twoje. Pozdrawiam!
Zafira - 2012-12-29, 14:57

Tak w skrócie postaram się Wam opisać to wszystko.Jak byłam dzieckiem, to spuchły mi kiedyś w lato oczy jak balony,białka były całe czerwone, miałam wtedy z 8 lat i bawiłam się wtedy w lato na dworze z dzieciakami.Mama pojechała ze mną do lekarza, badał mnie okulista, okazało się,że mam alergię.Zawsze bardzo chorowałam, masę antybiotyków brałam od dziecka, potem doszła ta alergia i stale brałam leki, nie wnikałam w to, po prostu je brałam.Na każdym kroku lekarze je przepisywali i mówili,że trzeba je brać.Nękały mnie przez lata wszelakie problemy alergologiczne, katar przez 365 dni w roku, stale zaczerwienione i swędzące oczy, suchość skóry, nerwowość, bo jak ktoś jest chory, to i nerwowy.Wszystkie najważniejsze egzaminy swojego życia miałam na prochach, w maju to zawsze miałam przegrane jak zaczynało się pylenie drzew.Maturę pisałam załzawiona i strasznie chora(ale pochwalę się,że miałam najlepszą maturę w szkole, bo zawsze byłam bardzo ambitna,ale nie kujon).Mam naturę dociekliwą,ale coś mnie musi na prawdę zainteresować,wtedy drążę temat do utraty tchu, wówczas nie interesowałam się jeszcze tym co jem i jaki to ma wpływ na moje zdrowie.Miałam wówczas inne sprawy i ten temat omijałam.Nękały mnie przez lata grzybice układu rodnego, stale te same leki na to przepisywali mi lekarze,ale i tak wówczas jeszcze nie chciało mi się w to zagłębiać, jak pewnie większości ludzi, którzy idą do lekarza po to,aby ich uleczył.Miałam ciągłe anginy i poważne infekcje gardła i krtani, tak mi puchło,że myślałam że się uduszę flegmą.Ciągłe alergie, od rana do wieczora katar, kichanie, swędzenie nosa, oczu, bardzo bolesne i częste afty w buzi, zimna na twarzy i w nosie, takie że dziurka od nosa zarastała zimnami i potrafiło mi się takie coś ciągnąć po 3 tygodnie i ciągłe nawroty.Ciśnienie miałam zawsze tak niskie,że generalnie nie powinnam chwilami już żyć, w lato trzęsłam się z zimna, stopy i ręce wiecznie zimne jak lód.Zaczęły mi drętwieć palce u stóp i takie odrętwienie tez trwało tygodniami, bardzo nieprzyjemne uczucie, jakby martwica, okropne.W lato jak mnie dopadł atak alergiczny, to kichałam po 20 razy,a zawroty w głowie takie,że nie wiedziałam co się ze mną dzieje.Bywało tak,że siostra mnie do lekarza prowadziła, bo już na oczy ledwo co widziałam, tak mi alergia dała w kość w lipcu.
Zawsze pochłaniałam dużo słodyczy:czekolady, pianki jojo, batoniki, ciastka, ptasie mleczka, ciasta.itd.Nie zastanawiałam się nad tym jakoś.Często też jadłam w Mc'Donaldzie, mój mąż lubi kurczaki, więc często je jedliśmy i tym podobne jedzenie.
Grzybice intymne miałam regularnie, średnio co dwa miesiące i ciągle przeziębienia, wszelkie infekcje, jak ktoś był przeziębiony czy miał zimno,a ja z nim rozmawiałam, to zwykle od razu byłam chora.
Doszło do tego,że zaczęłam mieć potworne bóle kręgosłupa, kości mnie bolały, zwłaszcza po przebudzeniu, czułam się jak stara babcia.Z tym kręgosłupem, to lekarka pierwszego kontaktu zaleciła mi usg i jak przyszłam do niej z wynikiem, to stwierdziła,że będę miała operację na kręgosłup, bo mam ciężkie zwyrodnienia.A było to już po urodzeniu mojego dziecka.Faktycznie dziecko trochę mi pokrzywiło kręgosłup, bo ważyło 4 kilo przy porodzie i miałam masę wód płodowych, górną granicę.Brzuch kolosalny, wręcz olbrzymi.
Mam 165 cm i ważę 58 kg, także noszenie takiego kolosa i poród naturalny był dla mnie wyzwaniem.Po porodzie długo nie mogłam do siebie dojść, niby powinno być oki, każda kobieta rodzi i daje sobie radę,ale u mnie było inaczej.Strasznie popękałam i bardzo długo dochodziłam do zdrowia po porodzie, uraz psychiczny też w to się włączył.
Dziecko niestety, jak się potem okazało, odziedziczyło wszystkie choroby po mnie,głównie alergie.Zaczął się horror, choroby dziecka, atopie, skóra jak po oparzeniach, wstawanie w nocy po 4 razy,wieczny płacz, choroby, płacz, choroby, lekarze, lekarze, lekarze, leki, leki,leki...od lekarza do lekarza i masaaaa leków, sterydów i wszystkiego co tylko się da.Robiłam wszystko,żeby to dziecko było zdrowe.Kiedyś skurczyły mu się oskrzela na skutek powikłań astmatycznych, miał wtedy zapalenie oskrzeli i zmiany w płucach, które ciągnęły się już ponad dwa miesiące.Dziecka kaszel w nocy, jego duszenie się..to wszystko sprawiło,że omal nie dopadła mnie choroba psychiczna, tak to wszystko przeżywałam.Często w nocy nie wiedziałam jak mam mu pomóc, płakałam z bezsilności,a on kasłał i wymiotował, płakał, dusił się, nie potrafił jeszcze powiedzieć co mu jest, widziałam w jego oczkach strach i przerażenie, modliłam się,żeby dziecko lepiej się poczuło,żeby ten cały horror wreszcie się skończył, bo nie może być tak,że to niewinne, małe dziecko tak bardzo cierpi.
Wówczas jak trafiliśmy do szpitala, to dziecko darło się w niebo głosy, bo kilku lekarzy się nim zajęło i bardzo się wystraszył.Doktorowa powiedziała mi wtedy:"niech pani uspokoi to dziecko, bo się udusi!!!".Podłączyli go pod tlen, następnie jakieś inhalacje,rzęził jeszcze całą noc,a ja nie spałam ze strachu, wsłuchiwałam się w jego oddech.
Sytuacja stale się powtarzała, skurcze oskrzeli, powikłania astmatyczne, ciągłe choroby, kaszel bez końca...
Gdzieś usłyszałam o rezonansie magnetycznym na robaki, pasożyty i grzyby, już nie byłam do niczego przekonana, bo tyle zachodu,a dziecko stale chorowało.Ale spróbowałam.To jest test obciążeń organizmu, czyli sprawdzamy to, co może być przyczyną naszych dolegliwości.Test wykrywa:robaki-pasożyty, grzyby, metale ciężkie, pestycydy...Moja mama np. była obciążona rtęcią, bo niegdyś dodawali ją do plomb, no i niestety takie trucizny były w jej ciele.Nam wyszło, czyli mnie i dziecku,że mamy bardzo silną grzybicę candida, crusei i parapsil oraz glistę ludzką, dziecko też owsiki.Rzeczywiście dziecko bardzo drapało pupę i narządy, płakało,że go swędzi,ale na rejonie nam nigdy nie pomogli w tym zakresie, jedynie maści przepisywali, typu:rumianek,a niby jak maścią rumiankową wyeliminować owsiki?.
W kale nigdy nie wyjdzie to wszystko, masa ludzi ma glistę ludzką, lamblie, grzybicę...ale przeważnie lekarze zalecają badanie kału,a w kale g... wyjdzie :-P .Pasożyty w kale są bardzo rzadko diagnozowane 8 do max 20%,że coś wyjdzie, jedynie wówczas jak jest cykl rozrodczy pasożytów.Lekarze nie dociekają tego, lecza jedynie choroby zaistniałe na skutek tego wszystkiego.Gdyby eliminowali grzyby i pasożyty, to by pacjentów nie mieli, bo ludzie by przestali chorować,a przynajmniej nie tak często i przewlekle.
Poszliśmy do polecanej przez kogoś pani doktor, która leczy też metodami naturalnymi, czyli leczy przyczyny chorób,a nie daje leki, które działają na zasadzie alarmu przeciw pożarowego w środku nocy.Alarm się włącza, my się budzimy i go wyłączamy,ale nadal się pali i dzieją się spustoszenia,z tym,że ktoś zarobi na remoncie później, w tym wypadku jest to lekarz.Pani doktor powiedziała,że dziecko jest tak zarobaczone,że aż kotłuje się w jego jelitach i że to dziecko nigdy nie byłoby zdrowe bez odrobaczenia i odgrzybienia.
Same produkty przemiany materii robaków, toksyny, jakie wydalają do naszego organizmu, te wszystkie trucizny nie pozwalają ludziom normalnie żyć w zdrowiu.Grzyby, tak samo jak robaki, robią ogromne spustoszenia w naszym ciele, przedziurawiają jelita poprzez masowe namnażanie się, wręcz zżerają ścianki naszych jelit.Robale z kolei przedziurawiają nam jelita i powoduje to wszystko,że robią się one jak sito..a to właśnie jest powodem np. alergii, bo dziurawe jelita przepuszczają do krwi i do całego naszego organizmu olbrzymie ilości toksyn, które nie powinny się wydostać z jelit.Dlatego alergeny torpedują w nas ze zdwojona siłą.
Dostaliśmy leki odrobaczające-Vermox na 3 dni i po 2 tygodniach powtórzenie kuracji, bo leki te zabijają dorosłe pasożyty,ale nie cysty-jaja.Dostaliśmy homeopatię przeciw grzybiczą.Raptem dwa razy byłam u tej doktorowej naturalnej i nasze problemy odeszły do lamusa jak na razie i odpukać.Kiedyś byłam po kilka razy w tygodniu u lekarzy,a dziecko najdłużej chodziło 2 tygodnie do przedszkola, to był max.Teraz chodzi cały czas, już przeszło 2 miesiące i chorują wszystkie dzieci,ale nie moje.
Ale odrobaczenie i odgrzybienie to nie wszystko, trzeba postarać się zmienić dietę.Ponieważ cukier karmi robale i grzyby odstawiłam cukier biały.Sama na własną rękę zaczęłam szukać odpowiedniej diety, zamówiłam mnóstwo książek na ten temat, zmieniłam dietę na wegetariańską.W skrócie, jest to bardzo proste, tylko trzeba chcieć.Nie kupuję już mleka i serków, actimelków i innych duperelków.Dostałam od siostry świetną sokowirówkę, warto zainwestować w dobry produkt, bo na takie potrzeby jak nasze byle jaka zajechana by była w miesiąc.Robimy codziennie świeże soki z marchwi, jabłek, buraka..itp.Robię dużo surówek.Nie jemy mięsa, nabiału i nie używamy cukru.Zamiast tego dużo soków, warzyw, owoców, sałatek wszelakich, kotlety z kaszy kukurydzianej, cukinii(podam Wam przepis..nawet mięskojady wołały o przepis, bo to jest przepyszne).Jak naleśniki, to na mleku sojowym, zamiast cukru-syrop z agawy mniammm.
Jak coś jeszcze się chcecie dowiedzieć, to piszcie, to tak w skrócie.
cdn..

Zafira - 2012-12-29, 15:46

Dodam jeszcze,że przeczytałam już masę rzeczy o tych wstrętnych robalach i powiem Wam,że zawsze jak z kimś rozmawiam, to każdy robi oczy, nikt w to nie wierzy,albo nie chce słuchać, ludzie wolą żyć w nieświadomości, wolą się tym nie przejmować i o tym nie myśleć.
To jest wielki problem dziś, bo żywność przetworzona, w każdym produkcie spożywczym niemal jest glutaminian sodu i inne rakotwórcze substancje z rodu:"E". Czasem cała litania.Ja omijam takie produkty i uwierzcie mi,że można na tyle ile to możliwe można walczyć o własne zdrowie, bo koncerny mleczne, mięsne..i inne nam nie zapewnią leczenia, kiedy dostaniemy od tego wszystkiego raka, zawał serca i inne choroby.To my sami musimy o siebie zadbać i o swoje dzieci, eliminując tyle syfu ile się da z naszego jedzenia.
Dodatkowo wracając do tych robaków jeszcze, to każdy człowiek ma, zwłaszcza dorosły,a już zwłaszcza ten, kto ma zwierzaki w domu.Na naszych chodnikach leży tona odchodów, ludzie nie sprzątają po swoich psach.Pieski wychodzą na spacer, wąchają odchody i na swoim nosie przenoszą na nasze ręce, na buzię dziecka..itd.Psy są nosicielami glist, toksokar, lamblii, rzęsistków.Ja sama kocham zwierzęta, nawet pracuję w branży zoologicznej,ale teraz zwracam uwagę na to,żeby np. mąż nie wchodził mi w butach z dworu do pokoju, bo pod butami są niespodzianki, niestety ludzie nie sprzątają psich kup i nieregularnie odrobaczają zwierzaki.Każde zwierze powinno być odrobaczane minimum 2 razy w roku,a jeśli w domu jest małe dziecko to nawet raz na 3 miesiące, jest to konieczne.Każdy człowiek, o czym się nie mówi, bo tylko psy się odrobacza,a przecież ludzie też mają robaki, ludzie powinni się odrobaczać co pół roku, nawet bez badań, bo tak jak powyżej napisałam, w kale nic nie wychodzi,a w nas może się aż kotłować.
Wiele dolegliwości i długo ciągnące się złe samopoczucie jest właśnie spowodowane robakami i grzybami w naszym organizmie.Tylko dbanie o higienę ciała, nie tylko o mycie rąk, bo i właśnie wspomniane odrobaczanie się i swoich dzieci oraz zdrowa dieta, tylko dzięki temu możemy być zdrowi.
Zaskakuje mnie fakt jak ludzie podchodzą do zdrowia, nie tyle swojego, co właśnie swoich dzieci.Moja znajoma była zainteresowana tym, jak moje dziecko wyprowadziłam z problemów.Podałam jej namiary, zrobiła swojej córce badania, okazało się,że dziecko ma masę robali i grzybów z różnych 3 grup.Ale ona nic z tym nie zrobiła, a minęło już kilka miesięcy.Dziewczynka zawsze bardzo chorowała i do dziś choruje,ale jej mama nic z tym nie robi, nadal daje jej leki i udaje,że nic się nie dzieje.
Niech nikt nie pomyśli,że jestem zwariowaną mamuśką, moje dziecko czasem je ciastka i jakieś słodycze, nie dajmy się zwariować,ale kiedyś nasze jedzenie było w całości śmieciowe,a dziś moje dziecko zje 3 ciastka i trochę żelków,ale za to wypije wielki kubek soku marchwiowo-jabłkowego, nie podaję mu danonków i innych tego typu produktów, które bezpośrednio wpływają na rozwój astmy, mleko jest dla krów i do budowy kopyt i rogów, jest bardzo śluzotwórcze i tłuszcz w nim zawarty nam szkodzi.Wiem,że jest tu wiele osób lakto, nie potępiam tego absolutnie, każdy ma wybór, ja to odstawiłam i na prawdę jest ogromna poprawa, moje dziecko wreszcie jest zdrowe, a dla zdrowia mojego dziecka zrobiłabym wszystko, na koniec świata bym poszła ;-) .

dort - 2012-12-29, 20:37

u nas lekarz zaleca odrobaczanie vermoxem i zentelem, do tego powtórzyć 3 razy, żeby było skutecznie

fajnie, że zmieniłaś swój sposób patrzenia na kwestie odżywiania itp., i zgadzam się z tobą wiele osób nie widzi tego lub nie chce zobaczyć i wybiera łatwiejszą i bardziej popularną drogę, co nie oznacza że zdrową i rozsądną

zagłębiaj się i rozkręcaj na forum ;-)

Zafira - 2012-12-29, 20:54

My też vermoxem się odrobaczaliśmy, dwa razy powtarzaliśmy kurację.Wybrałam tą trudniejszą drogę,ale skuteczniejszą i pozwalającą na prawdę być zdrowym,a nie tylko pozornie, na chwilę ;-) .
zou - 2012-12-31, 21:08

Zafira, dzięki za opis i porady!
zlotowlosa - 2013-01-03, 20:41

Zafiro, to co napisałaś jest poruszające i bardzo smutne. Cieszę się, że dzięki swojej nieustępliwości i wytrwałości odkryłaś, co było źródłem Waszych problemów. Naprawdę to podziwiam. Życzę Wam dużo zdrowia i uśmiechu. Twoje doświadczenie jest dla mnie o tyle ważne, że wcześniej nie zwracałam uwagi na pewne kwestie, ale teraz się to zmieni.
Pozdrawiam!

Zafira - 2013-01-03, 21:25

zlotowlosa napisał/a:
Zafiro, to co napisałaś jest poruszające i bardzo smutne. Cieszę się, że dzięki swojej nieustępliwości i wytrwałości odkryłaś, co było źródłem Waszych problemów. Naprawdę to podziwiam. Życzę Wam dużo zdrowia i uśmiechu. Twoje doświadczenie jest dla mnie o tyle ważne, że wcześniej nie zwracałam uwagi na pewne kwestie, ale teraz się to zmieni.
Pozdrawiam!

Cieszę się,że komuś może to w jakiś sposób pomóc.Sama wcześniej nie miałam o tym bladego pojęcia, nie wiedziałam że wspomniane wyżej sprawy są tak istotne dla ludzkiego zdrowia i życia.Dla każdego kto chce dogłębniej przyjżeć się sprawie robaków w ludzkim ciele polecam książkę:Nadjeżda Siemianowa"Szkoła zdrowia.Uwolnij się od pasożytów i żyj bez nich".
A tu cytat z tej książki, które jest jednocześnie na okładce i w skrócie zawiera treści, jakie są w niej zawarte:
"Robaki obłe i płaskie, przywry, bakterie oraz grzyby-to cała zbieranina obrzydliwych wampirów pożerających naszą krewe i tkanki przy milczącym przyzwoleniu oficjalnej medycyny.A prosty człowiek, zajęty swoimi sprawami, nie podejrzewa,że to pasożyty.Idzie do lekarza i jest badany.Lekarz bada krew rojącą się od rzęsistków, chlamydii, toksoplazmy, leptospirów, mnóstwa zarodników i wirusów i szuka tylko tego, co jest mu jako specjaliście potrzebne.Doszło do tego,że ginekolog nie widzi flory pasożytniczej w chorych narządach płciowych kobiety, pulmonolog nie zauważa wielu geohelmintów w pęcherzykach płucnych, przeciwnie-wykształcenie zasłania mu oczy do tego stopnia,że plątanina glist i grzybów w płucach nie jest przez niego dostrzegana.
Helmint i jego produkty przemiany materii są człowiekowi genetycznie obce.Ich dostanie się do krwi i tkanek, wywołuje reakcję odrzucenia i wydalenia z ciała lub unieszkodliwienia-tak jak w przypadku każdego antygenu.Alergię wywołują wydzielane przez pasożyty produkty przemiany materii,a także substancje, które powstają podczas rozszczepiania się jajeczek helmintów(pasożytów).Często obserwuje się zapalenie płuc, kaszel z objawami astmy, wydzielanie płynu wraz z krwią, wysypki, pokrzywki na skórze,uciążliwe swędzenie, zimny pot, spadek sił, bóle w sercu..Proszę zwrócić się do alergologa i nie usłyszą Państwo ani słowa o pasożytniczej naturze alergii."

Zafira - 2013-01-03, 21:48

Niegdyś spałam z psami i nie zwracałam uwagi na takie sprawy jak pasożyty,a grzybicę miałam od najmłodszych lat.
W każdym przypadku, kiedy ktoś czuje się ciągle chory, osłabiony, kiedy grzybica nawraca, zapalenia wszelkie, kiedy jest jakieś swędzenie skóry, rozdęcie brzucha..i wiele innych objawów..no ale kluczowymi sprawami jest brak odporności i częste chorowanie, wówczas powinno się zrobić test obciążeń organizmu pod kątem posiadania w sobie grzybów i robaków oraz innych, np. metali ciężkich.
Ja nie sądziłam,że efekty zrobienia tego badania i ukierunkowanie leczenia na te wytyczne przerosną moje najśmielsze oczekiwania.A fakty są niepodważalne, o sobie już nie wspominam, bo czuję się lepiej..masa dolegliwości minęła, swędziały mnie plecy kilka lat,żaden dermatolog mi nie pomógł..a miałam nicienie.Brzuch też miałam rozdęty, jak w 6 miesiącu ciąży,a to na skutek całego tego brudu w jelitach.Moje dziecko powinno brać leki dożywotnio z powodu astmy...a mało tego,że nic mu nie daję, to jeszcze dziecko czuje się dobrze i nie choruje już bardzo długi czas,aż samą mnie to zadziwia i odpukać,ale to prawda, chociaż dla mnie to jakiś kosmos..przecież on tak chorował,że stale po lekarzach latałam z nim.
Wystarczyło dziecko odrobaczyć i odgrzybić i to wszystko, no i zmiana diety,ale u dziecka nie jest to dieta tak rystrykcyjna, bo dziecko i tak chapsnie jakiegoś słodycza od czasu do czasu.
Siemianowa pisze w swojej książce o pasożytach,że każda dorosła osoba niemalże ma pasożyty,rzadko kto nie ma.Jednak u niektórych nie dają one tak bardzo o sobie znać i człowiek z tym żyje, nie wiedząc,że coś odbiera mu zdrowie w sposób bardzo przebiegły.
Dlatego poleca odrobaczać się regularnie 2 razy do roku bez robienia badań, bo w kale i tak nic nie wyjdzie.Poruszając się po tematyce odkryłam fakty, o których się nie mówi, a prawda jest taka,że przy sekcjach zwłok praktycznie 100% ludzkich ciał ma w sobie robaki.Czyli można uznać,że medycyna celowo zataja przed nami te fakty, nie chcą żebyśmy byli uświadomieni, jak mają z tego przecież kasę, po co mamy wiedzieć, jak można z nas czerpać zyski i traktować jak nieświadome owieczki.
Wszelkie nowotwory, w tym kobiecy rak szyjki macicy, rak piersi itp..są powodowane wg.Siemianowej obecnością pasożytów i spustoszeniami, które one powodują w ludzkim ciele.Nakłada się na to zanieczyszczony organizm, bo tylko w takim ciele mogą się rozwijać robaki i grzyby.Według niej też"człowiek tylko wtedy może być zdrowy, kiedy tylko on sam korzysta ze swojego ciała".
Wydaje mi się,że najbardziej pokrzywdzone w tym wszystkim są jednak dzieci, masa dzieci ma pasożyty i rodzice o tym nie wiedzą, chociaż znam też przypadki,że wiedzą i nic z tym nie robią, mam tu na myśli córkę mojej znajomej, która była długo w szpitalu, dziecko się nacierpiało, masę zastrzyków miało, już nawet nowotwór podejrzewali u niej, białaczkę, anemię itd..a dziecko miało długi czas wysoką gorączkę i rzadkie stolce.Po jakimś czasie od wyjścia ze szpitala mama tego dziecka za moją namową zrobiła badania córce i okazało się,że ma glistnicę bardzo zaawansowaną i wszelkie grzyby też, no ale nic z tym nie zrobiła niestety...
W przedszkolach dzieciaczki zarażają się od siebie,a rodzice nieświadomi dają leki i leczą tylko objawowo,a przyczyna sobie nadal pozostaje w dziecku.
U mojego dziecka jak ręką odjął po kuracji na robale i grzyby, dlatego teraz w to wszystko wierzę, wcześniej nawet mi się o tym nie śniło,że to może być powodem chorób mojego dziecka.Pani doktor od medycyny naturalnej powiedziała,że nawet jeśli moje dziecko zjadło by tonę leków, to i tak by zdrowe nie było, bo nikt nie leczył tego, co tak na prawdę wywoływało u niego astmę,alergię i inne...w przypadku astmy glistnica ma kluczowe znaczenie, bo młode larwy glisty ludzkiej wędrują do oskrzeli i oskrzelików i to wszystko powoduje nasilenie choroby, ostre napady astmy, przewlekłe zapalenia płuc...czyli wszystko, to co miało moje dziecko.

agus - 2013-01-04, 00:00

Zafira, witaj, cieszę się, że dołączyłaś i z uwagą przeczytałam Twoje posty. Masz niestety bardzo dużo racji... :( I dobrze, że są jeszcze ci inni lekarze, którzy pomogą dotrzeć do źródła problemów.

Czekam na przepis na kotleciki z cukinii. :)

agus - 2013-01-04, 00:18

Jeszcze o pasożytach: na biorezonansie wyszło mi, że nie mam żadnych, lekarka była zaskoczona, sprawdziła jeszcze raz - i nic. Nie wiem, na ile to badanie jest wiarygodne i kompleksowe. Na wszelki wypadek odrobaczam się co jakiś czas (i córkę) Vermoxem lub ostatnio Pyranthelum, ale miewam schizy na punkcie pasożytów w głowie i innych dziwnych miejscach i nie wiem, jakie leki musiałyby to być, by zadziałać kompleksowo?

To takie bardziej teoretyczne pytanie, bo nie mamy objawów za bardzo, raczej profilaktycznie działamy...

Zafira - 2013-01-04, 20:40

Na pewno metoda rezonansu jest dużo bardziej wiarygodna, niż badania kału, które wykonuje się z polecenia lekarza i którymi lekarz się sugeruje w swojej ocenie naszych dolegliwości.A badanie kału daje 10 do max 20% szans na wykrycie pasożytów.
W mojej rodzinie rezonans robili praktycznie wszyscy i przykładowo moja siostra i jej trójka dzieci według rezonansu nie maja żadnych pasożytów i przerostu grzybów.A faktycznie oni są zdrowi i nie chorują, także coś w tym musi być, bo my zawsze chorowaliśmy i nam wyszło dużo spraw.
A tak przy okazji i wertując neta znalazłam wypowiedź lekarza:
"Leczenie chirurgiczne jest podstawową metodą leczenia raka odbytnicy.
Ryzyko nawrotu jest zależne od stopnia zaawansowania w klasyfikacji TNM (tabela1) [33]. Wczesne postacie raka mogą być leczone jedynie chirurgicznie. Bardziej zaawansowane wymagają leczenia uzupełniającego celem zwiększenia szansy wyleczenia".
Czytam teraz książkę Colina Campbella, który jest jednym z najwybitniejszych pionierów w dziedzinie badań nad rakiem i z jego książki wynika zupełnie coś przeciwnego, aniżeli to, co głosi standardowa medycyna.Polecam wszystkim jego książkę"Nowoczesne zasady odżywiania".Wynika z niej,że nowotwór można kontrolować przy pomocy diety, można go rozwijać, powstrzymać i wyleczyć, nawet zaawansowane postacie raka.W tej książce są przedstawione wyniki nowatorskich i kontrowersyjnych badań nad rozwojem raka, Campbell dostał dofinansowanie od rządu na ponad 70 lat badań, które były bardzo dogłębne, wieloaspektowe i obejmowały bardzo wiele populacji ludzi.
Książka daje do myślenia, jest przełomowa i kontrowersyjna,ale opiewa fakty z bardzo wielu badań.To, co mi osobiście dało do myślenia, to wyniki badań, w których jednoznacznie wykazano, iż tłuszcze nasycone, w tym kazeina będąca w mleku krowim, bardzo przyczyniają się do rozwoju komórek nowotworowych.Wszelkie rakotwórcze substancje, na których działanie jest poddawany człowiek praktycznie każdego dnia, nie mają aż takiego wpływu na rozwój raka, jak właśnie tłuszcze odzwierzęce.Im więcej ich w diecie, tym wzrasta ryzyko raka, im mniej-maleje.Tłuszcze roślinne nie mają takiego działania na rozwój nowotworu.
Bardzo ciekawa książka ;-) .

Alispo - 2013-01-04, 21:49

Zafira napisał/a:
Na pewno metoda rezonansu jest dużo bardziej wiarygodna, niż badania kału.

A niby na jakiej podstawie?Ja rozumiem,ze pasozyty moga byc problemem,ale wiara w to co zaprzecza nauce bywa czasem wiekszym.

mabo85 - 2013-01-04, 22:02

Witaj Zafira! Miło czytać Twoje posty. Super, że zmieniłaś diętę i podejście do zdrowia.

Sama chcę się odrobaczyć i odgrzybić.

Zafira - 2013-01-04, 22:07

Alispo napisał/a:
Zafira napisał/a:
Na pewno metoda rezonansu jest dużo bardziej wiarygodna, niż badania kału.

A niby na jakiej podstawie?Ja rozumiem,ze pasozyty moga byc problemem,ale wiara w to co zaprzecza nauce bywa czasem wiekszym.

Oki, rozumiem.W takim razie bezsprzeczne są fakty na temat zdrowia i jeśli jest znaczne pogorszenie, to wskazane jest zainteresować się tematem grzybów i pasożytów i odrobaczać się w ciemno 2 razy do roku.U nas jest znaczna poprawa bez względu na to czy wierzę w wyniki rezonansu czy nie.Pomijając wyniki z rezonansu, to w moim przypadku objawy się pokryły w dużej mierze z tym, co wykazał rezonans.Nie wiedziałam,że mogę mieć nicienie, dermatolog jak dotąd nie wiedział co mi jest i żaden lekarz mi nie pomógł na dolegliwości związane ze świądem pleców, okazało się że takie objawy dają nicienie.Wiele innych objawów tez znalazło uzasadnienie i generalnie jest poprawa zdrowia,a to najważniejsze.A już ewenementem jest moje dziecko, nieuleczalnie chore, które do końca życia miało brać leki, bo jak lekarz powiedział, skutki astmy w jego przypadku mogą być nieobliczalne i nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie kryzys.Jako matka bardzo się tym wystraszyłam i podeszłam do tego tak,że jeśli ma mu to pomóc, to muszę mu dawać te wszystkie leki.Leków była cała seria, na kartkach miałam pozapisywane i stale w domu panowała trauma czy oby nie zapomnieliśmy z mężem podać jakiegoś leku.2 razy dziennie,a nawet do 5 razy w ostrych stanach podawaliśmy, inhalowaliśmy, cuda się robiło,żeby to dziecko było zdrowe,wizyty w szpitalu..ale bez efektów na dłuższą metę.No i nastąpił przełom, kiedy trafiliśmy na ten trop z robakami i grzybami,a po odstawieniu leków(bałam się strasznie,żeby coś mu się nie stało),ale jak dotąd nic się nie stało,a dziecko rozrabia, biega, bawi się, chodzi cały czas do przedszkola i nic mu nie dolega!, sama tego nie mogę pojąć, teraz już lekarzom nie wierzę jak diabli.

lamialuna - 2013-02-07, 19:17

Zafira, witaj :)
Zafira - 2013-02-12, 22:17

Przepraszam, chciałam edytować,a wstawiły się dwa posty.
Zafira - 2013-02-12, 22:57

Dalszy ciąg naszych perypetii zdrowotnych jest jak już tutaj wiele osób czytało w innym wątku,że Marcelek,a ja wraz z nim trafiliśmy niestety do szpitala i niebawem z niego wychodzimy.Dziecko trafiło do Centrum Zdrowia Matki Polki z obustronnym zapaleniem płuc i skurczem wszelkich aparatów oddechowych.
Wiele razy zastanawiałam się czemu tak bardzo zachorował?.Na razie wnioski przychodzą mi takie,że były duże zmiany pogodowe, mrozy, roztopy.Musiałam na krótko przed tym kryzysem zdrowotnym zostawić go u mojej mamy na ponad 3 dni,a tam niestety były też doleczające się dzieciaki mojej siostry.I tak jak wspomniałam już gdzie indziej, nie mogę go zamknąć w szklanej kuli, musi iść do ludzi.
Jako,że od odrobaczenia Marcelka minęło już kilka miesięcy, zastanawiamy się z mężem czy ponowne zarobaczenie wchodzi w grę, bo przecież stale ma kontakt z innymi dziećmi no i po tym świecie stąpa, nie zawsze tam, gdzie trzeba.Jak wyjdzie ze szpitala, to planuję ponownie przebadać go na robaki i grzyby i zobaczymy co dalej.Jednak mimo wszystko sukcesem jest to,że nie chorował ponad 3 miesiące i mam nadzieję,że wszystko idzie ku lepszemu, pokładam w to bardzo dużo wiary,że posuwamy się w dobrym kierunku.Jeśli chodzi o moje dziecko wege, to niestety nie wszystko chce jeść, co ja jem i co ja bym chciała,żeby ono jadło, tak to już jest z dziećmi.Natomiast ja widzę bardzo dużą poprawę swojego stanu zdrowia, no może pomijając teraźniejsze samopoczucie po całym dniu koczowania w szpitalu z bardzo energicznym dzieckiem i w sali pełnej ludzi, gdzie nawet nie można na własnych myślach się skupić.
Ostatnio też umarła moja sunia, która miała 15 lat, akurat w dniu mojego wyjazdu do Niemiec na mistrzostwa.Z racji,że nie mieszkam już z rodzicami sunia została u nich, kiedy my z siostrą "wyszłyśmy z domu". Nie zdążyłam się z sunia pożegnać, to była praktycznie moja trzecia siostra, bo wraz z moją człowieczą siostrą rozpieszczałyśmy to zwierzątko, spałyśmy z nią jak mama nie widziała, była przez nas bardzo kochana;-(.
A wracając do tematu szpitala, to moje dziecko ogólnie jest niejadkiem i jest bardzo szczupłe, z pewnością szczuplejsze, niż większość dzieci w jego wieku.Dziś, będąc na świetlicy jedliśmy jedzenie oczywiście bezmięsne.Jeszcze ze dwie osoby sobie jadły na świetlicy i wiedzą,że jesteśmy wege, bo pani ze dwa razy już przyniosła nam jedzenie i powiedziała na głos,że dla nas"jarskie", chociaż my nie jemy jarsko, bo ryb nie jemy.W każdym razie prosiłam dziecko żeby jadło,a ktoś się odezwał"jedz, bo nie urośniesz i żadna dziewczyna nie będzie Cię chciała".A moje dziecko na to"urosnę i będę silny jak Papaj,ale on je szpinak" :-) .
Na razie w wynikach badań krwi mojego dziecka nie znaleziono żadnych niedoborów i nie posądzono mnie o to,że dietą bezmięsną go wykańczam,a chorują dzieci w różnym wieku i nie tylko szczupłe.Hm..właśnie sporo jest dzieci otyłych w szpitalu, którym towarzyszą również otyli rodzice.Niestety rodzice Ci, jak w niektóry przypadkach sama widziałam, karmią te otyłe dzieci tłustym jedzeniem typu-frytki, kotlety mielone w mega ilości.Dziś jedna puszysta pani, która wyglądała na chorą(oczy podkrążone, jej twarz wyglądała jak zgaszona życiem), siedziała nad małą dziewczynką w świetlicy zabaw i powtarzała przez dłuższy czas do niej"jedz!, jedz!..".Ta dziewczynka zjadła wszystko z talerzy, zupę i drugie danie-mięsne.Aż podziwiam to dziecko,że na raz była w stanie zjeść spory posiłek z dwóch dań, zjadła ledwo, ledwo, ociągając się przy tym bardzo,ale pewnie chciała zrobić mamie przyjemność i wepchnęła to wszystko w siebie,akurat ta dziewczynka nie była otyła.Moje dziecko zje zupę i ma już dość, jest najedzone.I jeśli tylko zupę zje, to bardzo się z tego cieszę.

seminko - 2013-02-13, 10:17

Zafira, witaj i... zdrowiejcie..! ;-) :-)
priya - 2013-02-13, 14:22

Zafira, ponowne zarobaczenie oczywiście wchodzi w grę, wcale o to nie trudno.
Co do jedzenia - mój trzylatek też tylko zupę zjada w ramach obiadu. Drugie danie zwykle na kolację. I jest okrąglutki. Za to starszy pochłania spore ilości, a jest szczupły. Nie ma reguły. Poza tym apetyt rośnie i maleje na różnych etapach rozwoju, może Marcel jeszcze zacznie jeść chętniej.
Tak poza wszystkim - dziecko jedzące chętnie zupy to w sumie dziecko, któremu można przemycić wszystko co potrzebne :-)

Dorota - 2013-02-13, 18:43

Zafira witaj :-D
Zafira - 2013-04-05, 21:46

Znowu jesteśmy w szpitalu :cry: :cry: .
Marcelek zachorował, podłapał infekcję w przedszkolu i najpierw była gorączka przez kilka dni,a z tego przerodziło się jak to bardzo często się dzieje u mojego dziecka-na drogi oddechowe.Akurat na święta się rozchorował i po tygodniu kuracji dostał napadowego kaszlu, zeszłej nocy pojechaliśmy z nim do szpitala, bo tak się dusił i kasłał.Zastanawiam się gdzie na tym świecie jest sprawiedliwość? :cry: .
Całą noc męczył się strasznie, kasłał tak bardzo aż wymiotował kilkukrotnie, oka nie zmrużyliśmy, lekarze inhalowali go kilka razy w nocy, bezskutecznie.Nad ranem podłączono go do kroplówki i dali silne leki rozkurczowe..O 7 zaczął powoli ustępować dopiero kaszel,jak tak leżał na łóżku padnięty z tą kroplówką to wyłam, tak mi go szkoda jest :cry: .
Po ostatnim pobycie w szpitalu zrobiliśmy mu rezonans i okazało się,że glista znów go zaatakowała, nie możemy jej wyplenić,albo był niedoleczony,albo podłapał znowu, bo u dzieci silnie osłabionych szybko glistnica się potrafi wdać, zwłaszcza w skupiskach dzieci-przedszkola, piaskownice.Nasza doktorowa od medycyny naturalnej zapisała mu jakiś czas temu lek, który jest dostępny jedynie na terenie Niemiec, niestety nie udało się go zdobyć i podaliśmy lek słabszy,ale kuracji już nie powtórzyliśmy, bo akurat się rozchorował na święta :-( .

ana138 - 2013-04-05, 21:53

Zafira, strasznie wam współczuję, biedny Marcelek, aż serce mi ściska. Życzę wam sił, trzymam kciuki, żeby wyzdrowiał jak najszybciej.
bodi - 2013-04-05, 21:54

Zafira,trzymaj sie I duzo zdrowia dla synka!
I nie doluj sie dodatkowo mysleniem o tym ze to niesprawiedliwe
:->
Ma nadzieje ze szybko wyjdziecie ze szpitala :)

Zafira - 2013-04-05, 22:00

Dziękuję dziewczyny za wsparcie, bo faktycznie już chyba dziczeję na punkcie jego chorób.Jak zaczyna kasłać przeraźliwie, tak jak wczoraj w nocy, to ręce mi się trzęsą, cała jestem rozdygotana i nogi mam jak z waty..chciałabym,żeby to się kiedyś skończyło i żebym przestała być jak na igłach w obawie o zdrowie mojego dziecka :-/ .
Dziś już było lepiej, najgorsza była zeszła noc.Teraz został z nim mąż,a ja od rana i tak na zmiany znowu,ale to nie jest istotne, najważniejsze,żeby wyzdrowiał.Poważnie zastanawiam się nad wypisaniem dziecka z przedszkola..

zou - 2013-04-07, 20:34

Zafira, dbaj też o siebie w tym wszystkim, ok? Nie zapomnij zjeść czegoś zdrowego. Zdrowia Wam życzę. Z tym przedszkolem - to kij ma dwa końce, jak ochronisz Marcelka od zarazków,zabierając z przedszkola, to mniej będzie mial szans na zbudowanie odporności. A i tak zostają piaskownice, huśtawki, inne miejsca gdzie może się czymś zarazić. Potem pójdzie do szkoły i tam zacznie chorować, bo inne dzieci będa odporne a on dopiero zacznie. Lepiej chyba teraz bo nie narobicie sobie zaległości szkolnych... Niektóre dzieciaczki czesto chorują w przedszkolu, tak, ze czasem nawet chodza po 10 z 30 dni co miesiąc. A 20 siedza w domu, alebo tak jak Wy. Synek jest pod opieką, cieżko patrzeć na cierpiące dziecko, ale pamiętaj, że wyjdziecie niedługo do domu. Pozdrawiam,
ana138 - 2013-04-07, 21:44

Zafira, dobrze zou prawi, podpisuje się.
wracajcie szybko do domu, trzymam za was kciuki.

Zafira - 2013-04-16, 08:52

Ze szpitala wyszliśmy już,ale dla odmiany ja się rozchorowałam i dziecko jest od dwóch dni u mojej siostry, bo nie miałabym siły się nim zajmować.Całe ciało mnie boli i mam potworne osłabienie i gorączkę.Siostra dziś dzwoniła i powiedziała,że moje dziecko w nocy gorączkowało..także taki felerny okres teraz mamy :-( . Ja sobie poradę, tylko martwię się o niego, może ta gorączka była spowodowana tym,że większość dnia moja mama była wczoraj z nim i z dziećmi mojej siostry na dworze, chodzili po lesie.Wiem,że powietrze leśne nie szkodzi,ale jak się takie dziecko świeżo po szpitalu nagle na większość dnia wypuści na dwór, to jednak mogła to być zbyt duża zmiana dla niego. no ale mama chciała dobrze.
kasienka - 2013-04-16, 13:34

Zafira, jeśli jest alergikiem, to całodniowe przebywanie na dworze wśród drzew, które właśnie się budzą to chyba nie najlepszy pomysł. Astmatycy już wystartowali, ja tez byłam z synkiem na zastrzykach w pomocy doraźnej w niedzielę, wiosna uderza ze zwielokrotniona siłą przez ta długą zimę.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group