wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Ogólne rozmowy - Mały wegetarianin i weganin w szpitalu

Jabłania - 2013-08-11, 16:16
Temat postu: Mały wegetarianin i weganin w szpitalu
Być może ktoś ma takie doświadczenia...

Jak w szpitalach dziecięcych reagują na informacje, że dziecko jest na diecie wegetariańskiej -lub jeszcze lepiej - wegańskiej?
Domyślam się, że pewnie pojawiają się jakieś niemiłe komentarze, a wege pożywienie, które serwują, pewnie nie jest dobrze zbilansowane?

Agnieszka - 2013-08-11, 17:18

Jabłania: na forum już było w tym temacie ale nie będę szukać.
Ja bywałam, różnie to wyglądało i skupię się na jednym wariancie.
Wizyty cykliczne, na oddziale od 2 do 5 dni - prawie rok. Jedzeniowo masakra mimo, że dietę można było wybrać (wegan nie było) = niejadalne (tłuste, słodkie lub nijakie w smaku). Woziłam swoje ale odgrzewanie jeśli nie wyprosiłam innego wariantu to tylko mikrofala oddziałowa dostępna dla rodziców. Personel - różny, do nas przywykli (oczywiście nie wszyscy). Dodam, że miejscówka z dala od miasta, zatem sklepik ze słodyczami, barek: frytki (to ewentualnie dla nas) a reszta... serowa, mięsna, z majonezem, jogurtem, pszenicą (moje dziecko było na ścisłej diecie) oraz menu szpitalne (nie było możliwości skoczenia do baru, restauracji, zamówienia a i znajomym daleko dojazdowo).
Ja deklarowałam dietę i pielęgniarkom mówiłam: że i tak mamy swoje a nasze z pakietu szpitalnego jak ktoś głodny ma na dokładkę, nagle na oddział trafia .... all do ich dyspozycji. Przynosiły kisiel, owoce, kompot... choć to może dla Was. Dałyśmy radę, może innym będzie łatwiej w tym miejscu bo wiele zdziwionych ale i życzliwych osób. Dodam, że szpital nie korzystał z cateringu, kuchnia na miejscu

qetrab - 2013-08-11, 19:18

Dziecka w szpitalu nie miałem i mam nadzieję nigdy nie mieć, ale jak małżonka była to czasem jedyną wegetariańską opcją była kawa, bo nawet herbaty nie mieli.

a tak to było "z mięsem jest, ale to sobie pani powybiera"

Także jedyne co zostaje to szykować w domu...

Ka.ja - 2013-08-11, 19:48

Jabłania, my mieliśmy wątpliwą przyjemność być w szpitalu 4 razy od 1 do 2tygodni, jak Łukasz był dużo mniejszy.
Nie było problemu tylko z mlekiem - akurat wtedy Łukasz lubił tylko ALPRO sojowe i kupili specjalnie dla niego i rano mu dawali. Na śniadania i kolacje było bardzo ubogo i niewegańsko - tylko biały chleb, masło, serki i dżem - Ł. (nie jest weganinem) poza żółtym serem nie rusza innych serków, dżemu wtedy też nie lubił, więc jadł chleb z masłem albo suchy. Była jakaś mini lodówka, ale "pachnąca" mięsem, więc nie miałam ochoty tam nic trzymać.
Obiady robiłam w domu (zupy) i dowoziłam w termosie (na szczęście nie musiałam być cały czas w szpitalu, tylko na zmiany z tatą Ł.i babcią). Dla rodziców można było zamówić obiady, ale w zasadzie nie było opcji wege, więc jedliśmy tylko to,co przywieźliśmy.
Może coś się poprawiło - mam nadzieję, że już nigdy nie będę musiała się przekonywać:)

majaja - 2013-08-11, 20:07

Jedzenie szpitalne do jedzenia się nie nadaje niezależnie od tego czy jesteś wege, wegan czy mięsożerca. Z dziecięcego szpitala pamietam "mleko" rozrzedzone na maksa wodą z praktycznie surowym białym ryżem w ilości 4 ziarenek na litr mlekowody, jak po tym nie rzygac to nie wiem. Z gastrologii; no cóż po kilku dniach ścisłej diety czyli kroplówka z potasem szara breja z płatków owsianych smakuje jak ambrozja, ale niskotłuszczowa dieta w postaci kromki margaryny i kawałka buły to nawet mięsożercę wykończy. Jak nie masz rodziny która ci żarcie dowiezie to głodujesz.
MartaJS - 2013-08-11, 20:24

majaja napisał/a:
Jedzenie szpitalne do jedzenia się nie nadaje niezależnie od tego czy jesteś wege, wegan czy mięsożerca.


To samo miałam napisać. Nie wyobrażam sobie pobytu w szpitalu dłuższego niż pół dnia bez dowożenia normalnego żarcia. Nawet gdybym jadła mięso.

dżo - 2013-08-11, 20:27

majaja napisał/a:
Jak nie masz rodziny która ci żarcie dowiezie to głodujesz

Dokładnie.

Jabłania napisał/a:
Jak w szpitalach dziecięcych reagują na informacje, że dziecko jest na diecie wegetariańskiej

Niechęcią i ostracyzmem, to z mojego doświadczenia, być może nie zawsze tak jest. Trochę "uratowały" mnie wyniki krwi syna, wyszły wzorcowe i nie mieli argumentów, aby się czepiać diety więc obyło się bez komentarzy, natomiast atmosfera jaką nas uraczono była okropna.

Agnieszka - 2013-08-11, 21:18

wyniki i u nas były bdb ale szpitalne jedzenie jadalne nie jest
nie pytaj jak wyglądała moja torba do szpitala bo połowa to jedzenie, mój tata zawsze w pogotowiu bo blisko miejsce działkowe więc jemu zawsze było po trasie
lodówka była duża a wszystko w pojemnikach podpisanych (zaleceniem to było) ale z przedszkolakiem niewiele osób zostawało, raczej rodzice byli dochodzący

Jabłania - 2013-08-11, 21:56

majaja napisał/a:
Jedzenie szpitalne do jedzenia się nie nadaje niezależnie od tego czy jesteś wege, wegan czy mięsożerca.


I to jest dla mnie niezrozumiałe, bo na logike wydawać by się mogło, że w każdym szpitalu powinno być idealnie zbilansowane jedzenie, a w dzisiejszych czasach również z wege opcją do wyboru.

dżo napisał/a:

Niechęcią i ostracyzmem,

I tego właśnie trochę się boję, w razie czego... Jak to jest, że chociaż dieta wege jest uznana przez światowe organizacje ds żywienia za odpowiednią na każdym etapie zycia, to tak wielu lekarzy, pielęgniarek itd uważa, że takim sposobem odżywiania robi się dziecku krzywdę. Trzeba mieć nerwy ze stali w takich sytuachach.

go. - 2013-08-11, 22:07

może zamysł byłt taki, że polskie szpitale walczą z epidemią otyłości :mrgreen:
Kat... - 2013-08-11, 22:11

Jabłania, ja byłam z D kilka dni jak miała niecałe 7 miesięcy. Karmiłam piersią, dawałam chrupki, banany, dostałam nawet słoiczki jakieś z jarzynową. Reakcja była średnia, tym bardziej, że wyszedł jej niedobór żelaza ale ja pewna siebie, asertywna i uśmiechnięta nie dałam się wyprowadzić z równowagi. Nie wiem nawet co wywołało większe zdziwienie/oburzenie: to, że dziecko było na diecie wegańskiej, to, że jeszcze w tym wieku nie zjadało 200ml zupki na obiad, czy to, że nie umiałam odpowiedzieć na pytanie ile mleka wypija bo mam fanaberię karmić piersią i oni nie wiedzą co wpisać :-)
go. - 2013-08-12, 07:43

Kat... napisał/a:
że nie umiałam odpowiedzieć na pytanie ile mleka wypija bo mam fanaberię karmić piersią i oni nie wiedzą co wpisać :-)


:shock: ]:-> :evil: :mryellow: :lol: ;-)

aga40 - 2013-08-12, 07:54

u mnie bylo tyle zarcia, ze nie moglam wszystkiego zjesc: zupa, pierwsze dnie, drugie danie, ser, deser (przewaznie jakies ciacho), jogurt i owoce! ale to bylo na porodowce. dania cateringowe, mieso w osobnej przegrodce lub opakowaniu. pyszne bylo jedzenie! sniadanie stol szwedzki i samoobsluga (soki, kawa, herbata lipton). kolacje jak dla olbrzyma. nie pytajcie, ile kosztowal moj pobyt 3 dniowy w szpitalu ubezpieczenie, bo mozna na zawal pasc.
go. - 2013-08-12, 08:19

aga40, uuuu, to miałaś prawie jak na weselichu :mryellow:
Będę odważna i zapytam, ile? ]:->

Jabłania - 2013-08-12, 09:38

Kat... napisał/a:
Nie wiem nawet co wywołało większe zdziwienie/oburzenie: to, że dziecko było na diecie wegańskiej, to, że jeszcze w tym wieku nie zjadało 200ml zupki na obiad, czy to, że nie umiałam odpowiedzieć na pytanie ile mleka wypija bo mam fanaberię karmić piersią i oni nie wiedzą co wpisać :-)

Nieźle, normalnie ręce opadają...

moony - 2013-08-12, 10:01

Mam doświadczenie z Centrum Zdrowia Dziecka. Byliśmy na dwóch różnych oddziałach, za każdym razem przychodziły dietetyczki z pytaniami o ewentualne diety, alergie itd.
Rozmawiałam z nimi tylko raz (pierwszy raz mąż), B. miał wpisane w karcie pomyłkowo, że jest weganinem i od razu panie były najeżone, ale wystarczyło spokojnie wytłumaczyć, pytały mnie, co mu daję do jedzenia i to uspokoiło, szczególnie młodszą, bo starsza do końca fukała :P
No i "co mamy wpisać przy diecie", bo nie ma opcji wegetariańska/ wegańska? Podobno kiedyś było 30 różnych diet do wyboru w szpitalu, teraz zostało kilkanaście. Za pierwszym razem opcja była "jarska" - rybę odnosiłam z niesmakiem, za drugiem - bogatoresztkowa, czyli wszyscy biała buła, my - ciemny chleb, więcej warzyw itd.
Za pierwszym razem B. nie mógł jeść mleka, więc przez 10 dni, na śniadanie i na kolacje były po 2 jajka, ewentualnie pasta jajeczna. Raz na obiad pojawiły się kotlety sojowe. Szczyt kreatywności, co?

aga40 - 2013-08-12, 12:48

gosia z badylem no dobra, specjanie na twoje zyczenie: 2500 euro plus nie wiem ile zaplacilo dodatkowe ubezpieczenie. za taka stawke pielegniary lataly z butelkami wody mineralanej nawet!
malva - 2013-08-12, 13:58

u mnie było pozytywnie ,z tym że dieta wegetariańska była.. dieta wegańska -nie sądzę by było dobrze
dieta wege była przepyszna! ( chociaż niezbyt zdrowa, masa naibiału ,same kluski ,naleśniki itp ale w porównaniu z dieta mieśna- wszyscy nam zazdrościli :mrgreen: )

Jabłania - 2013-08-12, 18:31

Malva, a w jakim wieku była wtedy Twoja córka?
malva - 2013-08-12, 19:09

miała 3,5 roku
jugra - 2013-08-13, 10:58

aga40 napisał/a:
u mnie bylo tyle zarcia, ze nie moglam wszystkiego zjesc: zupa, pierwsze dnie, drugie danie, ser, deser (przewaznie jakies ciacho), jogurt i owoce! ale to bylo na porodowce. dania cateringowe, mieso w osobnej przegrodce lub opakowaniu. pyszne bylo jedzenie! sniadanie stol szwedzki i samoobsluga (soki, kawa, herbata lipton). kolacje jak dla olbrzyma. nie pytajcie, ile kosztowal moj pobyt 3 dniowy w szpitalu ubezpieczenie, bo mozna na zawal pasc.
Jakbym o Szwecji czytała :-D
Co prawda ostatni raz zmusili mnie do położenia się w szpitalu ponad cztery lata temu więc jeszcze wege nie byłam, ale kojarzę, że to wszystko było pooddzielane od siebie więc nie sądzę żeby był większy problem.
Przekonam się za kilka miesięcy :)

Jabłania - 2013-09-25, 19:50

Czy jest jakiś przepis, z którego wynika, że rodzic ma prawo być przy dziecku przy każdym badaniu medycznym, pobieraniu krwi itd? Z tego co zauważyłam, to wygląda to tak, jakby to zależało od dobrej woli pielęgniarek czy położnych... :?:
marron16 - 2013-09-28, 18:14

A czy mamy w świetle prawa możliwość wyboru diety w trakcie pobytu w szpitalu?
malina - 2013-09-28, 18:59

Jabłania, "Przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych może być obecna przy pacjencie osoba bliska - w przypadku dziecka jest to najczęściej rodzic. Personel może się na to nie zgodzić tylko w sytuacji, gdy istnieje prawdopodobieństwo wystąpienia zagrożenia epidemicznego lub ze względu na bezpieczeństwo zdrowotne pacjenta (na przykład w trakcie wykonywania operacji). Za każdym razem informacja o odmowie zgody na obecność rodzica przy badaniu lub zabiegu musi być odnotowana w dokumentacji medycznej."
hxxp://profilaktyka.podarujzycie.org/?prawa-pacjenta,12

Masz prawo być cały czas przy dziecku - oczywiście w różnych miejscach odmiennie się to respektuje - ja byłam przy pobieraniu krwi,zakładaniu wenflonów,tomografii itd. ale kilka razy zdarzało się,że nas wypraszali (kilka razy się nie daliśmy),tak było przy punkcji lędźwiowej,zaszywaniu dziury po drenie (w sali i bez znieczulenia miejscowego nawet - jak się później okazało ]:-> ).
Generalnie twardo wyrażasz chęć bycia przy dziecku i tyle.

Jabłania - 2013-09-30, 17:07

Gdy byłam z Amelką w szpitalu i miała mieć pobieraną krew i zakładany woreczek do łapania moczu, zapytałam pielęgniarkę, czy będę mogła przy tym być, a ona na to, że absolutnie nie ma mowy, że badania itp są bez onecności mam, "bo mamy znoszą to gorzej niż dzieci". Koniec końców te czynności wykonywały inne pielęgniarki, które nie robiły problemów i byłam obecna. Ale z tamtą pewnie trzeba by się szarpać. Dobrze jest wiedzieć jakie się ma prawa i na co się można powołać :) Dzięki.
Kat... - 2013-09-30, 17:22

Cytat:

Gdy byłam z Amelką w szpitalu i miała mieć pobieraną krew i zakładany woreczek do łapania moczu, zapytałam pielęgniarkę, czy będę mogła przy tym być, a ona na to, że absolutnie nie ma mowy, że badania itp są bez onecności mam, "bo mamy znoszą to gorzej niż dzieci".
u nas było to samo. I jeszcze się wycwaniły i miały sterylny pokój pobrań i rodzice nie mogli wchodzić bo nie byli sterylni. Ja akurat w tym przypadku wiem, że nawet lepiej, ja wszystko widziałam bo dzieliła nas szyba i wiem, że zrobiły to szybko i sprawnie a ona wpadła w histerię na samo zbliżenie się pielęgniarki i z zamkniętymi oczami wierzgała, moja obecność tylko by wszystko przeciągnęła i na bank nie przytrzymałabym je dobrze głowy bo nie chciałabym robić nic wbrew jej.
Ale i tak takie praktyki są oburzające.

Jabłania - 2013-10-01, 19:04

Gdy Amlka miała pobieraną krew z główki, to trzymała ją pielęgniarka, moja rola ograniczała sie do trzymania za rekę i mówienia do Amelki.

A gdy po porodzie zabierali Amelkę na pobieranie krwi, nie było mnie przy tym i do tej pory mam z tego powodu wyrzuty sumienia. Po prostu przychodziły położne, zabierały jakies dziecko, a mama zostawała w sali. Teraz z perspektywy czasu nie rozumiem czemu nie zaprotestowałam, nie poszłam... czy dlatego, ze byłam oszołomiona po porodzie, słaba po krwotoku... nie mam pojęcia. Trochę mnie to teraz męczy...

Jovana - 2013-10-03, 19:14

Jabłania napisał/a:
Gdy Amlka miała pobieraną krew z główki, to trzymała ją pielęgniarka, moja rola ograniczała sie do trzymania za rekę i mówienia do Amelki.

A gdy po porodzie zabierali Amelkę na pobieranie krwi, nie było mnie przy tym i do tej pory mam z tego powodu wyrzuty sumienia. Po prostu przychodziły położne, zabierały jakies dziecko, a mama zostawała w sali. Teraz z perspektywy czasu nie rozumiem czemu nie zaprotestowałam, nie poszłam... czy dlatego, ze byłam oszołomiona po porodzie, słaba po krwotoku... nie mam pojęcia. Trochę mnie to teraz męczy...

Wiesz trudno się dziwić: szok, zmęczenie, nienaturalne warunki, jakieś poczucie, że już tak w szpitalu jest, ale rozumiem, że czasem cię dopada. Ja mam podobnie, póki małż mój był w szpitalu to nawet po cesarce nie dał pielęgniarkom dzieciaka ubrać - sam wszystko robił, albo stał i na ręce im patrzył :mrgreen: ale jak zostałam sama, szczerze mówiąc nawet nie miałabym siły pójść, wstać z łóżka - horror, ale małż mi powtarza: dbałaś o siebie w ciąży, dziecko zdrowe, fajne, to się liczy, nie "zabrudzaj sobie" całej ciąży myśleniem o jednym zdarzeniu, coś w tym jest ;-)

jagodzianka - 2013-10-03, 21:13

Ja mogłam być przy wszystkim do puku nie zwróciłam uwagi pigułom, że znów ma krew na plastrze od wenflonu i pewnie lekarz i tak będzie kazał zmienić. I w tedy dowiedziałam się, że przecież zawsze był zakaz wchodzenia do sali zabiegów. :roll: Btw szkoda, że nie wiedziałam, że mam prawo być, myślałam, że to każdy szpital sam ustala.
Jabłania - 2013-10-15, 20:18

Zobaczcie co znalazłam hxxp://wegemaluch.pl/index.php?option=com_gmapfp&view=gmapfp&layout=article&id=11:uniwersytecki-szpital-dzieciecy&Itemid=533 Ciekawe jak wygląda rzeczywistość ;)
surtsey - 2013-10-16, 11:38

ja generalnie nie wchodze do zabiegowego, bo juz wiem, ze swojego syna (starszego) tak nie utrzymam jak pielęgniarki. Na laryngologii byłam z nim w zabiegowym i poprosilam o zmianę pani - zostalismy wysłani na salę, gdzie inna pani przyszła i o wiele mniej nerwowo założyła dziecku wenflon. A teraz jak młody mial punkcję zatok, to pozwolili tacie też być, ale tata sam nie wytrzymał widoku i czekał pod drzwiami.
Z jedzeniem u nas nie ma problemu, bo po prostu dziecko nie je szpitalnego, a że mieszkamy blisko, to sami karmimy :-)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group