wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wiek niemowlęcy - ilość posiłków mojej żarłocznej córki

kosa - 2008-02-20, 21:51
Temat postu: ilość posiłków mojej żarłocznej córki
Witam Państwa,

Moja córka niedługo skończy 8 miesięcy. Zajada już kleiki i zupki, nie mówiąc o ładowaniu do buzi wszystkiego, co napotka na swojej drodze. Przeczytałam gdzieś, że dziecko w tym wieku zadowoli się 5 posiłkami dziennie (w tym mlekiem mamy, czyli mnie). A tymczasem u nas liczba posiłków nie schodzi poniżej 7 (w tym 2-3 niemleczne). Czy coś z nami nie w porządku? Łucja jest straszliwie żywotna, więc może spala? No nie wiem...

Co wy na to? Może jestem słaba i za szybko wymiękam, kiedy ona krzyczy wniebogłosy? Ratunku!

Karolina - 2008-02-21, 09:47

Mia dopiero się rozkręca, 3 razy dziennie pierś i dwa razy owoce. Ale Tymek w jej wieku też jadł podobnie jak Twoja córa. Z tym, że cycka ciagnął jeszcze w nocy z kilka razy.
Właśnie a jak jest z jedzeniem w nocy u Was?

ajanna - 2008-02-21, 09:58

Kosa: moi chłopcy są w podobnym wieku i też strasznie się obżerają. Dostają 3 stałe posiłki dziennie i to nie jakieś tam owocki tylko warzywa, warzywa z kaszką i owoce z kaszką. w przerwach podgryzają chrupki kukurydziane a czasem i np. pół kiwi i popijają mleko moje i ryżowe. Igor z reguły w nocy śpi, ale wczoraj np. wypił między 23 a 1 w nocy 3 butle mleka :shock: , a Olaf z reguły pije z piersi 3-5x w ciągu nocy. nie niepokoję się tym, bo coraz więcej się ruszają, więc widocznie tyle potrzebują (zresztą nie są pulpetami ;-) jedyne co mnie martwi, to to, że już teraz nie bardzo mam kiedy im gotować, a widzę, że lada chwila zaczną się domagać kolejnego stałego posiłku, no i trudno teraz na przednówku o duży wybór ekologicznych warzyw/owoców. starszej corce tez dawalam tyle ile chciala i jako bobas byla okragla ale od przedszkola do teraz jest b szczupla :-)
kosa - 2008-02-21, 10:12

Ech, to zdaje się, że po prostu ten model tak ma. i tak powinnam sie cieszyć, bo Łucja zwykle przesypia noce (ale niechętnie śpi w ciągu dnia). I w sumie nie powinnam narzekać, ale czasem czuję się sterroryzowana. Nie do wiary, że dorosłą babę może sterroryzować taki bobas ;)
W tej chwili wychodzi tak, że karmię piersią 2 razy przed południem (czasem jeszcze jeden, jak mała się obudzi przed świtem) potem raz w środku dnia, a potem 2 wieczorne mleczka. I momentami mam wrażenie, że moja rola polega na powstrzymywaniu zdesperowanego niemowlęcia przed jedzeniem na okrągło.
Chyba zastąpię któreś z mlecznych karmień czymś innym.
W każdym razie dzięki za odpowiedzi, dobrze, że to nie jest jakaś anomalia taka żarłoczność.
pozdrawiam!

Karolina - 2008-02-21, 10:25

Kosa wcale to nie jest dużo, jesli nie je w nocy to i tak ilość karmień w dzień nie jest powalająca. Jak dla mnie normalnie je.
naketka - 2008-02-21, 12:32

hmmm... Zosia własnie skończyła 9 miesięcy i w ciągu dnia zadowala sie całkiem normalną ilością jedzenia tzn. jakieś owoce dwa razy dziennie, kaszą z warzywami, kaszka wieczorem, no a między tymi posiłkami może z trzy razy ją piersią karmie... Niestety w nocy potrafi sie budzić co godzine na jedzenie i właściwie zaczynam sie zastanawiac czy to normalne :-/ bo przeciez już takim bobaskiem malusim to Zosia nie jest!!!
alcia - 2008-02-21, 13:23

naketka napisał/a:
Niestety w nocy potrafi sie budzić co godzine na jedzenie i właściwie zaczynam sie zastanawiac czy to normalne

moim zdaniem nie budzi się na jedzenie, tylko na przytulanki z mamusią i ciumkanie żywego smoczka. Zastanów się, czy chcesz coś z tym zrobić, czy jednak Ci to odpowiada.

kosa napisał/a:
Przeczytałam gdzieś, że dziecko w tym wieku zadowoli się 5 posiłkami dziennie (w tym mlekiem mamy, czyli mnie).

u mnie też jest więcej karmień piersią (z 5 + 3 posiłki stałe). Nie widzę w tym nic złego. Tym bardziej, że mała nie pije prawie nic poza moim mleczkiem, więc nie jest to dla niej tylko pokarm, ale też napój.

pao - 2008-02-21, 13:27

Cytat:
Niestety w nocy potrafi sie budzić co godzine na jedzenie i właściwie zaczynam sie zastanawiac czy to normalne

ja mniej więcej w tym wieku gabryśke przestałam karmić nocą ;)

naketka - 2008-02-21, 13:35

pao, alcia macie w takim razie jakis pomysł co zrobic żeby Zosia dała mi troche wiecej pospać...bo ja już siły nie mam na te ciągłe pobudki
alcia - 2008-02-21, 13:39

hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=2290&start=0

mogę Ci podesłać książkę która mi pomogła, gdy miałam ten sam problem z pierwszym dzieckiem, podaj mi tylko maila na priva.

pao - 2008-02-21, 13:42

naketka, jeśli masz chłopa w domu, to niech teraz bezie jego kolej na zarywanie nocek ;) u nas jest to niepisana umową: jak w grę wchodzi poszukiwanie cycusia a chcemy by go nie odnaleziono (a odzwyczajanie od nocnego karmienia właśnie taką sytuacją jest) to najlepiej nadaje sie do tego ktoś bez mleczarni, najlepiej tata ;)

początki są trudne, dziecko płacze, nie chce ale jak sie przetrwa początek to potem jest tylko lepiej ;)

alcia - 2008-02-21, 13:57

u nas też tylko K. chodzi nocą do Leny, kiedy nie daję jej jeść (czyli ostatnio zawsze). On uspokoi ją w 2 sekundy (pogłaska po główce), ja zmagałabym się od minuty do kilkunastu...
pao - 2008-02-21, 14:32

Cytat:
On uspokoi ją w 2 sekundy (pogłaska po główce), ja zmagałabym się od minuty do kilkunastu...


ano...
dziecko od mamy chce jednego, od taty wie że nie dostanie to i nie wymaga ;)

taniulka - 2008-02-21, 14:35

alcia napisał/a:
u mnie też jest więcej karmień piersią (z 5 + 3 posiłki stałe). Nie widzę w tym nic złego. Tym bardziej, że mała nie pije prawie nic poza moim mleczkiem, więc nie jest to dla niej tylko pokarm, ale też napój.


U nas było identycznie, jak zwykle zresztą ;-)

bluszcz - 2008-02-21, 15:08

pao napisał/a:
naketka, jeśli masz chłopa w domu, to niech teraz bezie jego kolej na zarywanie nocek ;) u nas jest to niepisana umową: jak w grę wchodzi poszukiwanie cycusia a chcemy by go nie odnaleziono (a odzwyczajanie od nocnego karmienia właśnie taką sytuacją jest) to najlepiej nadaje sie do tego ktoś bez mleczarni, najlepiej tata ;)

początki są trudne, dziecko płacze, nie chce ale jak sie przetrwa początek to potem jest tylko lepiej ;)


A co zrobić jeśli dzieci nie chcą być usypiane przez tatę? ;( I kiedy zaczełaś stosować tę metodę?

naketka - 2008-02-21, 15:15

bluszcz napisał/a:
A co zrobić jeśli dzieci nie chcą być usypiane przez tatę

no właśnie moja córa tylko jak idzi tatę który ma ja usypiać to od razu sie rozbudza i zaczyna sie śmiać ;-)

alcia - 2008-02-21, 15:48

bluszcz napisał/a:
A co zrobić jeśli dzieci nie chcą być usypiane przez tatę? ;(

moim zdaniem nie dzieciom o tym decydować :) i kiedy już będą tego świadome, reszta przyjdzie sama.

pao - 2008-02-21, 17:08

u nas od zawsze bartek był od usypiania a mama od cycusia. jeśli w domu tatuś jest tylko od zabawy to potem dziecko odruchowo sie cieszy zamiast zasypiać. czasem po prostu trzeba przemęczyć się początkowo z płaczem, a potem dziecko sie naumie ze tata nie tylko do zabawy ;)
bluszcz - 2008-02-21, 19:43

pao napisał/a:
u nas od zawsze bartek był od usypiania a mama od cycusia. jeśli w domu tatuś jest tylko od zabawy to potem dziecko odruchowo sie cieszy zamiast zasypiać. czasem po prostu trzeba przemęczyć się początkowo z płaczem, a potem dziecko sie naumie ze tata nie tylko do zabawy ;)


A ile godzin dziennie spał i czy rzutowało to na jego "pracową aktywność"?

pao - 2008-02-21, 19:46

wiesz, gdy ja bym miała usypiać to trwało by godzinami (no chyba ze bym dała cycusia ale przecież tego mieliśmy unikać)
zatem godzinami płaczące dziecko jeszcze bardziej by wykończyło pracującego tatusia niz ta godzinka połażenia z dzieckiem ;)

generalnie najczęściej bratek usypia dziecko w 15 do 30 minut, czasem zdarza sie dużo szybciej, jeszcze rzadziej dużo dłużej :)

a z praca jakoś sobie radził, choć był moment że był na mnie obrażony że to on wstaje a nie ja ;) (zapomniał jak to ja wstawałam ;) )

DagaM - 2008-02-21, 19:59

alcia,odzwyczajasz Lenkę od nocnych karmień? Czy to nie za wcześnie?

U nas również tatus został włączony do nocnej zmiany ;-) ale w takich sytuacjach kiedy Nina jest dopiero co nakarmiona, a po 30-60 min budzi sie z płaczem. Zaparłam się, że nie będę żywym smoczkiem. Cycuś jest tylko do posiłków.
Co do usypiania, równiez przestałam usypiać na pierś, tym bardziej że Nina nie traktowała tego jako posiłku. bluszcz spróbuj usypiac chłopaków w chuście, u nas zdaje to egzamin.

pao - 2008-02-21, 20:05

Cytat:
Czy to nie za wcześnie?

dlaczego za wcześnie? gabryskę odzwyczailiśmy jak skończyła 8 miesięcy, z ulka też pomiędzy 8 a 9 zaczniemy ;)

alcia - 2008-02-21, 20:18

DagaM napisał/a:
alcia,odzwyczajasz Lenkę od nocnych karmień? Czy to nie za wcześnie?

ona nocą jadała w zasadzie tylko w 6-7 m-cu życia.. i jakoś do 2 (3?). Wcześniej sama przesypiała całe noce, potem zaczęła się budzić z powodu wychodzących ząbków, kiedy wylazły już całkiem, jej został nawyk nocnych pobudek - na pewno nie z głodu, po prostu tak się przyzwyczaiła.. więc uznałam, że czas z tym skończyć. Nie uważam, że to za wcześnie właśnie z tego powodu, że wcześniej przesypiała całe noce przez kilka m-cy (później dodatkowo doszły sycące kolacje w sporych ilościach), poza tym obserwuję ją i czuję/wiem czego potrzebuje.

Teraz tylko mamy wyjątkową sytuację, bo jest chora, je tylko moje mleko i budzi się głodna raz w środku nocy... ale to szczególna syt. wymagająca innych warunków. Pozostałe pobudki obsługuje tatuś (budzi się przez kaszel) i idzie mu błyskawicznie - kilka sekund głaskania.

DagaM - 2008-02-21, 20:20

alcia napisał/a:
poza tym obserwuję ją i czuję/wiem czego potrzebuje.
dokładnie tak! matka zawsze wie takie rzeczy. ja teraz też widzę kiedy Nina wymusza, akiedy ma faktyczną potrzebę :-)
majaja - 2008-02-21, 20:42

DagaM napisał/a:
matka zawsze wie takie rzeczy.

Nie zawsze. Proszę nie wpędzać w kompleksy tych które nie zawsze wiedzą, zdażają się dzieci bardziej charakterne albo nie wiem, u nas aktualnie tata lepiej sie dogaduje i rozumie, ta sama płeć, może dlatego.
Od nocnych karmień Mirona odstawiłam razem z karmieniem, szybko nauczyłam się karmić przez sen, zresztą nie miałam wyboru, bo do pracy trzeba sie było wyspać. Ja czytałam, że nocne mleko jest tłustsze i bogatsze w białko. Jak Miron jadł już zupki, czyli po skończeniu 6 miesięcy do żlobka nosiłam 4*125 ml ściągniętego plus 2 karmienia w domu plus zupka w domu plus to co w nocy. Mnie zawsze tłumaczono, że duży jest to dużo potrzebuje.
A co do usypiania - mąż robi za powijak, tak przytuli, że Miron nie ma za bardzo możliwości się ruszyć, a zawsze przyjemniejsze niż kocyk ;)
Idę, bo piwnicę zaleją ;)

kosa - 2008-02-21, 22:56

I dotknęłyśmy ciekawego tematu: "Matka zawsze wie". Oczywiście, uczymy się swojego dzieciaka, poznajemy go i wiele rzeczy wiemy. Ale ja też jestem wyczulona na stwierdzenie, że "matka wie" albo "kobieta powinna wiedzieć". Kiedy byłam w ciąży, moja teściowa pytała mnie, kiedy wreszcie urodzę i jak czuję, bo kobieta powinna wyczuwać takie rzeczy. A ja - nic. Czyżbym nie była kobietą?
Przecież to normalne, że jako rodzic i człowiek mamy wątpliwości. Niemowlak mówić nie potrafi, czasem po prostu płacze, bo sam nie wie, czego chce. Mama ma prawo nie wiedzieć! To wspaniałe nabrać doświadczenia i radzić sobie z dzieckiem. Tymczasem ja czuję, że jeszcze wiele przede mną i dopuszczam istnienie swojej niewiedzy. Dlatego też zdecydowałam się napisać na forum.
Pozdrawiam wszystkich rodziców, i tych którzy wszystko wiedzą i tych, którzy błądzą we mgle codzienności :mryellow:

Ania D. - 2008-02-21, 22:58

Ja prawie nic nie wiedziałam (bardzo długo) i jak czytałam "rady" w gazetach, żeby zdać się na swoją matczyną intuicję, to mnie coś trafiało.
Ewa - 2008-02-22, 09:17

Temat ciekawy, szczególnie, że u mnie np. było dziwnie. Ja świetnie wszystko wiedziałam i czułam przy pierwszym dziecku, a guzik wiedziałam i czułam przy drugim. Do dziś wydaje mi się to dziwne, bo przecież przynajmniej teoretycznie przy drugim powinno być łatwiej wczuć się w dziecko. Z Gabryśkiem tak było od początku. Na szkole rodzenia w czwartek żegnałam sie z położną słowami "zobaczymy się w weekend na porodówce", a położna po zbadaniu mojego brzucha stwierdziła, że jeszcze pochodzę z tydzień-dwa. Gabryś urodził się na drugi dzień ;) . Jak płakał, to ja tak jak bym słyszała słowa "jestem głodny", "jest mi smutno", "przytul mnie". Pamiętam, że mnie to zjawisko wręcz fascynowało. Mąż zawsze, jak Gabryś płakał, to patrzył na mnie, bo wiedział, że ja automatycznie wiem dlaczego. Przy Natanielu było dużo trudniej. Jedyne wytłumaczenie, to fakt, że pierwszego roku Nataniela w ogóle nie jestem za bardzo świadoma ze względu na wydarzenia. Pierwszy rok był przeżyty trochę jak w letargu i może dlatego intuicja do mnie nie mogła dotrzeć...
pao - 2008-02-22, 11:29

powiem tak mnie uczula "powinna" wiedzieć, bo nic nie powinniśmy. oczywiście każda z nas ma intuicje i może wiedzieć ale to nie znaczy że jest to już rozbudzone i w pełnym rozkwicie. a zresztą nie zawsze to co odbieramy za intuicję to rzeczywiście ona, zatem wszelkie powinności powodują u mnie niechęć ;)

każdy ma intuicję i każdy może wiedzieć, ale nie ma nic na siłę i ciśnienie prędzej łeb rozsadzi niż komukolwiek pomoże ;)

kosa - 2008-02-22, 11:36

Ewo, super sprawa, że można mieć taką intuicję jak ty przy pierwszym dziecku. Szczerze zazdroszczę. Ja czytałam w kolorowych pismach, że khe khe to płacz dziecka głodnego itp., a potem probowalam rozszyfrować. Makabra. Mogłam potem tylko stwierdzić, że moja córka to indywidualistka, tylko czasem działa to, co napisane.
I fajnie by było tak wyczuwać potrzeby dziecka. Mnie po prostu irytuje, że dla niektórych ludzi to takie oczywiste, że kobieta coś powinna. Jeden pan katecheta w Gazecie Wyborczej napisał nawet, że kobieta jest predystynowana do opieki nad dzieckiem, bo rodzi się z umiejętnością rozpoznawania 20 rodzajów płaczu dziecka. Ciekawe, prawda? On się pewnie urodził predystynowany do tego, żeby wyprowadzić dziecko raz na tydzień na spacer, kiedy skończy ono 5 lat. W każdym razie takie opinie wciąż są obecne w dyskursie o macierzyństwie.

DagaM - 2008-02-22, 12:21

no tak, mój błąd, że napisałam zawsze ;-)
Jeśli chodzi o wyczuwanie potrzeb dziecka, wydaje mi się, że jest to bardziej właściwie kwestia ilości czasu jaki spędza się z dzieckiem. Gdyby to tatuś był cały dzień z dzieckiem, być może on by się stał specem od interpretacji płaczu i kwękań.

Powiem Wam, że przez pierwsze kilka miesięcy też nic nie wyczuwałam, ani nie domyślałam się, a teraz, wystarczy, że spojrzę na córkę i po prostu wiem "o co jej biega" 8-) Dla mnie jest to takie naturalne...

Ania D. - 2008-02-22, 14:13

Daga, potem tak, ale pierwsze miesiące to czasu nauki dla obu stron.
Lily - 2008-02-22, 14:16

A może najłatwiej jest, jeśli dziecko ma podobne usposobienie do mamy, wtedy mama lepiej wyczuwa czego ono może chcieć, a jeśli ma całkiem inny temperament, to jest trudniej?
Przez tydzień była u mnie siostra z dzieckiem i mała wyła ciągle, nic jej nie pasowało, urządzała koncerty, co nas doprowadzało do pasji, a mnie jeszcze denerwowało że nijak nie mogę zgadnąć o co jej chodzi - w końcu jednak doszłam do wniosku, że to matka powinna lepiej znać swoje dziecko niż ja. Jednak wychodzi na to, że tak nie było, pewnie najwięcej wie o niej opiekunka...

pao - 2008-02-22, 14:22

Cytat:
A może najłatwiej jest, jeśli dziecko ma podobne usposobienie do mamy, wtedy mama lepiej wyczuwa czego ono może chcieć, a jeśli ma całkiem inny temperament, to jest trudniej?


to jest fakt. widzę to szczególnie przy pisaniu horoskopów. kompletnie różne temperamenty, motywacje napędy i mimo że obie (wszystkie) strony chcą dobrze to nic z tego nie wychodzi... jakby nie było trzeba na to też zwracać uwagę ;)

alcia - 2008-02-22, 15:30

Lily napisał/a:
A może najłatwiej jest, jeśli dziecko ma podobne usposobienie do mamy, wtedy mama lepiej wyczuwa czego ono może chcieć, a jeśli ma całkiem inny temperament, to jest trudniej?
pewnie tak..
a jeszcze łatwiej, gdy do tego dzieci są w miarę spokojne, zdrowe itd. Ja mam mało problematyczne dzieci, łatwo się nimi zajmować, łatwo je "układać", jeśli jest taka potrzeba... więc i z poznaniem potrzeb nie mam problemu (tzn. przy drugim zwłaszcza, bo przy pierwszym też musiałam się sporo nauczyć).
Ale absolutnie nie twierdzę, że wszystkie kobiety muszą tak mieć.

ajanna - 2008-02-22, 15:32

ja dość trafnie odgaduję o co moim dzieciom chodzi. ale nie uważam, żebym zawsze wiedziała, co jest dla nich lepsze. czasem coś im proponuję, ale przez większość czasu raczej staram się słuchać ich podpowiedzi :-D . uważam, że my, rodzice i tak zbyt wiele decyzji podejmujemy za nasze dzieci, więc kiedy tylko można staram się dać im wolną rękę.
Lily - 2008-02-22, 15:33

To chyba taki mit, jak to, że matka zawsze rozpozna swoje dziecko (noworodka). Jak ma rozpoznać kogoś, kogo widziała przez pięć minut i nie jest charakterystyczny? To znaczy pewnie większość matek rozpoznaje, ale zdarzają się przecież przypadki zamiany w szpitalu nawet w dzisiejszych czasach.
alcia - 2008-02-22, 15:37

Lily napisał/a:
Jak ma rozpoznać kogoś, kogo widziała przez pięć minut i nie jest charakterystyczny?

o nie Lily, po 5 minutach patrzenia na własne dziecko nikt by mi innego nie podrzucił. Naoglądałam się sporo noworodków w szpitalu i każdy jest całkiem inny! :)

Lily - 2008-02-22, 15:38

Tobie nie, ale mimo to zdarzają się takie przypadki i to przecież nie żadnym wyrodnym matkom ;)
ajanna - 2008-02-22, 17:47

mi spokojnie mogliby obu chłopaków podmienić, bo byłam w szoku po cesarce :lol:
pao - 2008-02-22, 17:58

Cytat:
Jak ma rozpoznać kogoś, kogo widziała przez pięć minut i nie jest charakterystyczny?

nie mieliby najmniejszych szans na podrzucenie innych ;)

Karolina - 2008-02-23, 14:19

Lily napisał/a:
To chyba taki mit, jak to, że matka zawsze rozpozna swoje dziecko (noworodka)
ja od razu po porodzie zobaczyłam oba dzieciaki, od razu charakterystyczne rzeczy mi się rzuciły w oczy, Mia dodatkowo miała kropkę na nodze. Zresztą takiego szczura z potrójnym podbródkiem, maleńkimi ustami, i latającymi oczkami nietrudno rozpoznać. Kiedyś pomyłki z łatwością mogły nastąpić, bo dziecko po porodzie od razu zabierano. A tu ciągle jest się z bejbikiem i tylko karmisz i patrzysz w cud twarzyczkę.
Zawsze wiedziałam dlaczego moje dziecko płacze, na początku, jak Mia miała kolki to byłam mocno zdezorientowana ale potem już rozpoznawałam.

kosa - 2008-02-23, 14:46

Moja siostra odwiedziła mnie w szpitalu w dniu urodzin Łucji. Była pod wielkim wrażeniem dziewczyny. Chyba po raz pierwszy w życiu spotkała taką małą istotę. Po powrocie do domu zadzwoniła do swojej przyjaciółki i powiedziała jej: "Wiesz, co się stało?" A przyjaciółka na to: "wiem. Spojrzałaś w oczy niemowlakowi."
Ja prawdopodobnie rozpoznałabym swoje dziecko po tym świdrującym wzroku. I jeszcze po tym, że jak każde dziecko każdej mamy, jest najpiękniejsze! Z powodu tej niezwykłej urody zastanawialiśmy się nawet, czy ktoś nam jej nie podrzucił :mryellow:

naketka - 2008-02-23, 15:04

Ja bym mojej Zoski nigdy z innym dzieckiem nie pomyliła. Była taka podobna do swojego taty :-D
Malati - 2008-02-23, 15:59

naketka napisał/a:
Ja bym mojej Zoski nigdy z innym dzieckiem nie pomyliła. Była taka podobna do swojego taty


Mój filipus też był jak lustrzane odbicie ojca ;-) Połozne mówiły ze jeszcze mu okulary załozyć i identyczny jak tata :-)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group