wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Ogólne rozmowy - Wielkanocne świętowanie

nitka - 2008-03-17, 10:55
Temat postu: Wielkanocne świętowanie
Ciekawi mnie jak spędzacie święta, jaki macie do nich stosunek, co gotujecie :) Kto przynosi wam prezenty, i gdzie je chowa, i czy w ogóle chowa? Czy Święta są przygotowywane ze względu na dzieci, na tradycję, czy przeżywacie osobiście rezurekcję, i dlatego świętujecie.
My zostaliśmy zaproszeni do moich rodziców, sami świąt raczej nie obchodziliśmy nigdy z racji nie wyznawania religii chrześcijańskiej. Wielkanoc kojarzy mi się z początkiem wiosny.

pao - 2008-03-17, 11:08

u nas to tylko śniadanie z rodzinką :) jakieś drobne, symboliczne upominki i tyle ze świąt :)
kofi - 2008-03-17, 11:37

My to akurat jesteśmy chrześcijanami, więc raczej w sposób religijny - co roku mam ochotę iść na rezurekcję i co roku kapituluję (to jest o 6 rano). W tym roku chyba nikt do nas nie przyjedzie, może przyjdzie moja babcia. Kiedyś jeździliśmy co roku do rodziców R. do Słubic więc rzeczywiscie w porównaniu z zimną Warmią to była eksplozja wiosny - u nas śnieg, tam bratki na klombach.
Gotujemy to, na co mamy ochotę - w tym roku gołąbki z pieczarkami, albo z tofu i camembert smażony jako obiadowe i jakieś paszteciki łatwe do odgrzania oraz vegemufins (wg stokrotek). Sałatki i sery. (I winko dla tatusia - jak zauważył Daniel. Dla mamusi też ]:-> ). Z ciast to planuję paschę i drożdżowe, zamiast mazurków nugat i może coś z daktyli. Mam zamiar zrobić to w małych ilościach, chociaż pewnie wyjdzie sporo.
U rodziców R. to w święta się siedziało przy zastawionym stole cały dzień z krótkimi przerwami - strasznie tego nie lubię i bardzo mi zależy, żeby u nas tak nie było, ale ciężko go odzwyczaić. Ja bym chętnie np. poszła na basen, ale bez szans, bo wszystko zamknięte.
Prezentów to ja nigdy nie dostawałam, ale moje dzieci tak. Więc Daniel dostanie - żeby to nie były słodycze (bo gruby) zamówiłam mu atlas, tylko nie wiem czy ściągną do księgarni.
My zamierzaliśmy w ramach prezentu kupić sobie dżinsy (Igorowi też), ale raczej nie mamy szans, bo Daniel jest chory i nie pójdzie do przedszkola, a chodzenie po sklepach z nim to gonitwa między wieszakami i zabawa w chowanego, więc umiarkowana przyjemność.
nitka ale Ty na jutro nie piszesz z etnografii, tylko projektujesz stanowisko pracy, no chyba, że weźmiesz kucharza. :-)

biechna - 2008-03-17, 11:52

...
rosa - 2008-03-17, 11:59

my po chrześcijańsku się staramy, pisanki, święconka z sojową parówką
rezurekcja nie, prezenty też nie, nawet nie wiedziałam że się daje
w tym roku nie jedziemy na szczęście do rodziny P. bo tam to masakra, stół, telewizor, wpychanie żarcia, w klitach w bloku.

ja jestem niestety mało rodzinna i najchętniej bym wyjechała na teneryfę. może w przyszłym roku tak zrobię. sama oczywiście :-D

ina - 2008-03-17, 12:06

rosa napisał/a:
ja jestem niestety mało rodzinna i najchętniej bym wyjechała na teneryfę.


ooo marzą mi się takie święta :-)

niestety w tym roku zapowiadają się tak:

rosa napisał/a:
bo tam to masakra, stół, telewizor, wpychanie żarcia, w klitach w bloku.


:-|

nitka - 2008-03-17, 12:20

kofi napisał/a:
nitka ale Ty na jutro nie piszesz z etnografii, tylko projektujesz stanowisko pracy

:roll: stanowisko pracy zająca podrzucającego prezenty. No już już, zabieram się stąd...

i w żadnym wypadku nie chcę tu bagatelizować Wielkiej Nocy, ale jeżeli nie mamy ochoty spędzać jej w gronie rodziny, nastawionej na obżarstwo w bloku z TV w tle, to dlaczego tam chodzimy? Czy to z szacunku dla rodziców, teściów?

Jagula - 2008-03-17, 12:20

Zrobię sobie święta sama z Radziejem- czyli- wyjdzie jak co dzień (świątecznego jedzenia nie będzie) tylko naprodukujemy pisanek i króliczkowych ozdób.
Może ruszymy sie choć na jeden dzień do rodzinki...zobaczymy...nic zobowiązującego...

biechna ja się starałam w zeszłym roku zrobić "szkocką namiastkę" ale znalezienie świeżych buraków graniczyło z cudem....więc i barszczu i wielu świątecznych rzeczy nie było ;-)

Mirka - 2008-03-17, 12:52

rosa napisał/a:
my po chrześcijańsku się staramy, pisanki, święconka z sojową parówką
rezurekcja nie, prezenty też nie, nawet nie wiedziałam że się daje

My podobnie. Do święconki żadnych parówek ani kiełbas nigdy nie wkładałam, choć ponoć zgodnie z wielowiekową tradycją powinny być i coś to znaczy. Czasami wkładam malutką babeczkę, jeśli uda mi się ją upiec.
Gdzieś koło czwartku malujemy ze wszystkimi rodzinnymi dziećmi jajka, przeróżnymi technikami, oprócz tradycyjnych farbek, również w wywarze z łusek cebuli.
Indywidualiści robią swoje jajka super wymyślnie, przyklejają kolorowe piórka, cekiny i malują flamastrami. Dobrze wychodzą też jajka obleczone w kawałek rajstopy, która przytrzymuje ładny listek z natki lub z kopru i do wywaru z cebuli. Na meble stojące wokół stołu zakładam na ten czas pokrowce, bo wszystko jest zamalowane.
2-3 latki przeważnie siedzą przy tej robocie na stole pomiędzy słoikami z farbami.
Na szczęście jest jeszcze piatek i sobota więc można mieszkanie domyć po jajecznej produkcji.
Z dziećmi też potem robimy stroiki z rzeżuchą, gałązkami etc. i pieczemy mazurki. Najczęściej kończy się na mazurkach orzechowych w waflu i kajmakowych z gotowanych 6 godz. puszek słodkiego mleka ( też w waflu, bo nikt nie ma czasu czekać z ozdabianiem mazurka, aż się ciasto upiecze).
W pierwszy dzień świąt w trakcie rodzinnego śniadania jest obowiązkowe szukanie kolorowych jajek pochowanych przez zajączka w ogrodzie.
Dzieciaki, nawet te całkiem duże biegają jak szalone z koszyczkami i zaglądaja do wszystkich zakamarków i dziupli.
Prezentów nigdy u nas się na te święta nie dawało.
Stół świateczny tradycyjnie podzielony jest na część wege i nie wege, i tradycyjnie potrawy wege zjadane są w przeważającej większości przez nie wege.
Obżarstwa w żadnym razie nie ma, nawet nie wege muszą się pogodzić np. ze świąteczną zupą z zielonego groszku, bo żurek na kiełbasie nie wchodzi w rachubę.
Po śniadanioobiedzie obowiązkowe spacery, jak dopisze pogoda.

rosa - 2008-03-17, 13:13

nitka napisał/a:

i w żadnym wypadku nie chcę tu bagatelizować Wielkiej Nocy, ale jeżeli nie mamy ochoty spędzać jej w gronie rodziny, nastawionej na obżarstwo w bloku z TV w tle, to dlaczego tam chodzimy? Czy to z szacunku dla rodziców, teściów?

gdybym nie miała dzieci to w życiu bym nie szła, ale niestety jak dla mnie ja nie decyduje tylko o sobie
ale
mój P. jest bardzo rodzinny, on sie nie dusi na rodzinnych mitingach, powiem więcej, nawet lubi, poza tym uważa, że dzieci muszą znać swoją rodzinę i w tym celu trzeba się czasem odwiedzać
a że u nas decyzje podejmujemy oboje, więc czasami idzie się na ustępstwa
oczywiście mogę zrobić awanturę z pianą na ustach i rzucaniem talerzy, ale nie warto
poza tym to ON powiedział, że w tym roku zostaniemy w domu :-) i alleluja

kofi - 2008-03-17, 13:29

Ja, jeżeli chodzę, to z szacunku, rzec można - poświęcam się.
:-|
R. podobnie jak P. (rosy), ale od kiedy jego rodzice się rozstali (8 lat temu i do tej pory on nie chce o tym mówić) nie lubi jeździć do Słubic, więc mam z głowy. W ub. roku przyjechała jego rodzina (siostra z synem) i byli moi rodzice i babcia, w tym roku - luzik.
Dzisiaj w ramach przygotowań świątecznych Daniel maluje wydmuszkę, bardzo tego potrzebował, muszę wyprodukować jeszcze kilka. :roll: Jajka farbujemy w piątek, Daniel okropnie się denerwuje, bo ojciec nie nabył jeszcze farb. ;-)
Dzisiaj nawet umyłam parę okien i źle zrobiłam, bo teraz widać, że pozostałe są brudne :-/

dynia - 2008-03-17, 13:32

My generalnie w swoim domu nic jakos specjalnego nie robimy.Idziemy w 1 dzien do rodziców na wyżerkę,potem wszyscy idziemy sie przejsc na jakis spacer w górki .W lany poniedzialek wszyscy łacznie z dziadkami jedziemy do Czech do aquaparku bo oni maja otwarte ;-) Tak jak na B.N dla nas zrobie moze jakies ciasto ,mazurek figowy i sernik,upieke tez pasztet,reszte posilków zjadamy u moich rodziców,którze respektuja nasz wegetraianizm :-) i mieszkaja kilkaset metrów dalej.
Nienawidzę za to jedzić do tesciów do Rzeszowa bo u nich jest własnie siedzenie za stołem i zmuła ogólna :roll:
Ja też mysle nad projektem wyjazdu na czas swiat(ale to w przyszłym roku)do ciepłych krajów z tym,ze ja bym, sie udała z dzieciakami i Piotrkiem :-D

Kitten - 2008-03-17, 13:46

Ja mam zbyt mało zżytą rodzinę, by nam groziły świąteczne spędy ;P. Moje święta? Kilka dni w domu, z rodzicami, z lekturą istny cud :-P (hxxp://www.muza.com.pl/ksiazka.asp?idtytul=40521]chińskie porno z epoki Ming &, hxxp://merlin.pl/Chmara-Wrobli_Takashi-Matsuoka/browse/product/1,397326.html]głupia na oko, powieść o samuraju :-P ). Pewnie trochę telewizji - oglądam tradycyjnie w Boże Narodzenie i w Wielkanoc ;-) Zaległe prace domowe z uczelni :-| W Lany Poniedziałek pewnie przyjedzie Gave :-)
A menu? Pasztet sojowy pieczony, wiejskie jajka na różne sposoby :-P , sałatka grecka z tofu, makowiec mamy :-P razowiec na bananach... melon z miodem, pistacje & insze burżujstwo ;-)

Kamm - 2008-03-17, 14:06

Nie obchodzimy swiąt z racji tego ze nie wyznaje/my (?) religi chrzescijanskiej . No ale smakolyki jakies napewno przygotuję ;-) kazda okazja jest dobra.. No i pewnie W. bedzie ciągnąl do rodzicow w niedziele na swiąteczne sniadanie , obiad itd . A u nich to jest wlasnie tak ze sie siedzi i je godzinami.. A ja od takiej formy jedzenia dostaje wzdęc i skrętu kiszek , bo zero ruchu.. wiec juz mi sie noz w kieszeni otwiera na samą mysl.. No ale W. to lubi siedziec i jesc i tak w kolko i nic nie robic.. takze pewnie bede musiala ustąpic ;-)

W dziecinswtie uwielbialam malowac pisanki .. ale za to ze swięconką nie lubialam chodzic .. zawsze konczylo się placzem :mryellow:

kofi - 2008-03-17, 14:39

Ha, okazało się, że basen otwarty - nie w Ol., tylko 40 km dalej, ale od nas i tak raczej tam wszyscy jedżdżą.
Nooo, to teraz kto mi powie, jak przekonać mojego męża tradycjonalistę?
:roll:

nitka - 2008-03-17, 14:43

kofi napisał/a:
jak przekonać mojego męża tradycjonalistę?

Groźbą rzucenia się z mostu. albo mniej drastycznie: groźbą spędzenia świąt samotnie na tym basenie, bez uprzednio przygotowanych świąt :mrgreen:

dynia - 2008-03-17, 14:44

Kofi powiedz męzowi ,ze na lany poniedziałek nie ma sie jak to całkowicie w basenie popluskać.Możesz zmotywować ,też że pływanie jest swietnym sposobem na spalenie zbednych kalorii,które sie nagromadziło w dzien pierwszy biesiadowania ;-)
kofi - 2008-03-17, 14:46

Mam bardzo brzydki i głupi sposób zmuszania męża do tego, czego ja chcę, a on nie: płacz.
Ale nie chciałabym z tego korzystać :lol:

rosa - 2008-03-17, 14:52

mój nie lubi basenów i rzadko z nami jeździ,

nie wiem jakie macie przebieralnie na basenie, ale ponieważ D już pewnie do damskiej nie wchodzi, to powiedz ślubnemu, że musi dziecku pomóc przy przebieraniu i suszeniu, żeby się nie przeziębił, bo dopiero co po chorobie :-)

na mojego niestety po 11 latach płacz już nie działa

nitka - 2008-03-17, 14:53

nie no ryk to raczej nie w kwestii basenu ;-) Podpisuję się pod Dynią. Ale z tego co zdążyłam zauważyć faceci, tak jak małe dzieci, potrzebują rutyny w życiu ;-) może, niech Ci się zaszklą oczy troszeczkę tylko :-)
kofi - 2008-03-17, 14:57

Nie wiem jakie tam są przebieralnie, bo nie byliśmy jeszcze, ale jak powiem, że musi pomóc D. to na pewno nie pojedzie ;-)
Z tym płaczem to niestety prawda, ja tak manipuluję :oops: , ale bardzo się tego wstydzę. Raczej ryczeć nie będę, najwyżej zrezygnuję (bo sama tam nie dojadę :-/ ).

rosa - 2008-03-17, 15:00

kofi, zrób prawo jazdy!!!
nitka - 2008-03-17, 15:00

rosa napisał/a:
na mojego niestety po 11 latach płacz już nie działa

kurcze, ja nigdy nie próbowałam, może na F działa, co by tu wymyślić ]:->

dynia - 2008-03-17, 15:11

I na mojego P.płacz raczej już nie działa :roll:
Kofi a może po prostu powiedz mu,ze sprawiłoby Ci to ogromna przyjemność taki wypad ,przeciez nie może okazac sie taki nieczuły przeca święta będą :-P

Malati - 2008-03-17, 15:16

Cytat:
kurcze, ja nigdy nie próbowałam, może na F działa, co by tu wymyślić
_________________


:mryellow:

A wracając do świat,my nie obchodzimy i spędzimy ten dzień jak kazdy inny. My mamy święto w piatek Gaura Purnimę,będą tańce,spiewy i dużo pysznego jedzenia-ale to dopiero po wschodzię księzyca ;-)

kofi - 2008-03-17, 18:12

Negocjujemy. R. też manipuluje: stwierdził, że to świetny pomysł, ale... może w sobotę?
W sobotę to ja gotuję i idę do kościoła wieczorem. Potem było: musicie mnie zrozumieć, ja muszę usiąść :lol: . To akurat wiemy. Daniel naciska. :mrgreen:
Wiem, że muszę zrobić prawo jazdy. Od wielu lat to wiem. :lol:

Agnieszka - 2008-03-17, 19:39

U nas rodzinnie (ale kameralnie) w bloku i z tv
będziemy gadać, jeść, pewnie kilkakrotnie się zetniemy (może się przyzwyczaiłam ale i tak jak przy każdym spotkaniu cieszę się, że są te spotkania). Bywało, że spędzałam święta poza domem ale dla mnie może przychodzi to z wiekiem - spotkania rodzinne są dla mnie ważne (mimo że zawsze mówią, że nie jestem wariant rodzinny).
Opcje menu są w innym temacie, pewnie przy okazji wizyty mamy coś bliżej ustalimy.

Pisanki obowiązkowo techniki dowolne (od malowania do obklejania). Ja nie chodzę ze święconką, Ada też nie bardzo lubi od jakiegoś czasu wizyty w kościele. Pójdzie albo mój brat albo babcia, córce zostawiam wybór, zawsze może zostać w domu.
W koszyku (nawet u moich tradycyjnie jadających rodziców) są jajka, pisanki, sól i chleb.
Zając prezentów nie przynosi.
Świąteczny poniedziałek spędzimy albo u znajomych albo domowo. Świątecznie pewnie zaliczy spacer z dziadkiem albo wyjazd na działkę (jest blisko)

Okien nie umyłam, przestrzeń ogarnę, wiosenne kwiatki do ustrojenia domu pewnie dziadek przywiezie.

majaja - 2008-03-17, 21:22

czarna96 napisał/a:
My mamy święto w piatek Gaura Purnimę
Czy wyjdę na idiotkę jak spytam co to takiego? :oops:
My jedziemy do mojej teściowej. Z polskich tradycji mam zamówienie na zrobienie pizzy. Jak pogoda dopisze, a ma nie dopisać to nie będzie źle, wataha psów w końcu do wyprowadzenia bedzie, teściową rozruszać trzeba by za dużo nie myslała, byle nie lało. Nie bardzo podoba mi się pomysł, by Miron do kościoła szedł ze święconką, ale mąż uważa że to tradycja a nie indokkrytnacja, ten raz niech bedzie.

strzeszynek - 2008-03-18, 18:38

U nas święta to było robienie sałatki, pisanki (kiedyś malowałam pisakami, ale obecnie wolę kalkomanie ;-) ), jakieś ciasta (raczej babki niż mazurki). Z racji tego, że do strony religijnej nie przywiązywaliśmy aż takiej wagi, ze święconką się szło lub nie. Ja planuję duże zakupy warzywne (ogórki małosolne powinny już być, mniam), chcę pierwszy raz w życiu żur zrobić, pisanki będą, chcę iść rodzinnie na święconkę. Pewnie odwiedzimy teściową, do teścia się nie wybieramy (po świętach bożonarodzeniowych mamy awersję), może do mojej mamy jeszcze. Nie planuję specjalnego menu. Za to planuję porządki (jak na razie tylko planuję :-P ). Aaa, i takie tam jak bazie, bukszpan...
Kamm - 2008-03-18, 18:42

majaja, hxxp://omkara.pl/cosik/gaurapurnima/gaurapurnima.htm ;-)

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group