wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Ogólne rozmowy - Porażki świąteczne

Karolina - 2008-03-22, 14:07
Temat postu: Porażki świąteczne
Mateusz wygonił mnie przed komputer, u naś święta-prowizorka. Jest u mnie siostra, syf malaria, ale udało mi się zrobić wczoraj tofu, dzisiaj dwa ciasta. Niestety mazurka spaliłam od spodu (kocham moją gazówkę), oskrobałam jednak do przyzwoitego wyglądu, już przekładałam do nowej blaszki, Mia pałkała, niestety jakoś niefortunnie złamał się i wpadł do garnka z wodą w zlewie... :cry: :cry: :cry:
Dostałam zakaz gotowania i tak siedzę. Złapałam jednak do tego dystans, a już prawie ryczałam :-x

Jagula - 2008-03-22, 14:15

głowa do góry...skorzystaj z zakazu- a co :mryellow: ja wczoraj spaliłam połowę ciasteczek orzechowych...to takie marne pocieszenie :-|
alcia - 2008-03-22, 15:42

też wczoraj spaliłam ciasto... akurat kładłam Lenę spać, wiedziałam, że powinnam je już wyciągnąć... ale "jeszcze tylko 5 minutek, nie zaszkodzi".. z 5 zrobiło się 10 i zjarane z jednej strony. Ale nie wpadło mi do wody, więc jakoś zjemy ;)
Mirka - 2008-03-22, 15:49

A mnie się polewa na mazurku orzechowym ( z miodem) i malutkich babeczkach
wogóle nie zestaliła, więc nie bacząc na to, że grzech, zjadam babeczki jedna po drugiej i już jestem sztywna od zasłodzenia.
Takie słodkości robią dobrze na poprawę nastroju.

malina - 2008-03-22, 15:50

alcia napisał/a:
też wczoraj spaliłam ciasto...


Ja prawie pstatnio prawie zawsze spalam cisteczka - pilnuje,sprawdzam i w końcu zajmuje sie czyms innym i zapominam o nich :roll:

kasienka - 2008-03-22, 16:18

Z porażek świątecznych to ja dziś wydałam w sklepie 160zł nie kupując wcale zbyt wiele :roll:
Ale ja tam się świętami nie przejmuję, w sumie ich nie obchodze jakoś szczególnie, w domu jest w miare porządek, w tym roku spędzamy w domu z teściową(ona ma trochę jazdę ;) ). Dziś mam zamiar upiec babke piaskową i mam cichą nadzieję, że nie dołącze do grona przypalaczy ]:-> Chce jeszcze zrobic te babeczki, które yolin wklejała, brzmią smakowicie, kto wie, może sie uda :D

Karolina - 2008-03-22, 17:48

dołożyłam do tego jeszcze 3 przypalone palce, siedzę i dmucham :roll:
ewatara - 2008-03-22, 19:47

dlatego ja sobie od razu daruję, wolę kupić, choć wiem że to nie to samo...
zina - 2008-03-22, 21:36

My o swietach w ogole zapomnielismy ;-)
Kreestal - 2008-03-22, 21:43

Coś czuję, że świąteczna kulinarna porażka jeszcze przede mną :-P
Lily - 2008-03-22, 22:10

Moją główną porażką jest to, że jest za dużo żarcia, a teściowa jeszcze przyniosła masę ciasta. Po poprzednich przybyło mi półtora kilo, po poniedziałkowym obiedzie u nich pewnie będzie podobnie...
nitka - 2008-03-23, 07:25

a mi wszystko wyszło. Za to w życiu mi nie wychodzi. coś za coś
loika - 2008-03-23, 07:42

U nas bez kulinarnych porażek, ale Janek sobie wczoraj rączkę oparzył, potknął się i oparł się o gorący piekarnik, ja i mąż staliśmy obok. Nie mocno ale smutku było dużo, a ja mam wyrzuty sumienia, że nie dopilnowałam :-/
Kamm - 2008-03-23, 08:12

nitka napisał/a:
a mi wszystko wyszło. Za to w życiu mi nie wychodzi. coś za coś


Podpisuję się pod tym nogami i rękami .

martka - 2008-03-23, 08:18

zina napisał/a:
My o swietach w ogole zapomnielismy ;-)

my też. przyjchała moja mama to nam chociaż sałatke warzywną wczoraj zmontowała....

Karolina - 2008-03-23, 11:38

Mi Mia jeszcze nadgryzła sutek w nocy, krew się leje, mały wampir.
Ale to w zamian za to, że płakała i kopała mnie nogami - a ja będąc w półśnie znowu się denerwowałam, że znowu miała wymianę ciała od pasa w doł, ktoś jej przykręcił nowe nogi... :-x
To jest straszne u mnie, i nie pierwszy raz się zdarzyło...ostatnio Mia płakała a ja przez sen zastanawiałam się co to za dziecko tak płacze. Ponoć budzę się nieprzytomna i patrzę a nią długo i nie słyszę, że Mateusz mówi - "no nakarm ją, nakarmisz ją czy nie?"...

nitka - 2008-03-23, 14:36

Karolina, zgroza normalnie.
Capricorn - 2008-03-24, 12:38

och, u nas tez "wesoło"...

najpierw piekłam mazurka. mogłam go chwilkę wcześniej wyjąć z piekarnika ;-) ale w sumie wyszedł ok. Gdy amzurek siedizał w piecu, przygotowałam suflet czekoladowy. Gdy zaczęłam wylewać ciasto an blachę zauważyłąm, że nie dałam papieru na dno blachy. :shock: Na szczęście szybko się zorientowałam, straty niewielkie. Dobra, suflet gotowy, no to teraz sernik. Ale do sernika potrzebowałam tej blaszki, co to mazurek w niej stygł. Wyjęłam ciepły jeszcze mazurek z blachy - no i mi paskudnie popękał na kilka części. Trzeba było okroić tu i ówdzie, ścinki ekologicznie pozjadałam. Sernik, jak nigdy, nie chciał się dopiec. po wyłączeniu piekarnika, zostawiłam go jeszcze "na chwilę" w stygnącym piekarniku. Wyjęłam po dłuugim czasie, rzeczywiście, przypiekł się, nawet odrobinkę za bardzo, a jak.

W niedzielę rano mój maż postanowił mi "pomóc". Wstał wcześnie (bo formuła 1 na żywo) i ugotował tradycyjne świąteczne jajka na tradycyjne świąteczne śniadanie. Przy czym, niestety, wydawało mu się, ze jajko na twardo gotuje się 7 minut, na dodatek od włożenia do niezbyt wrzącej wody. W efekcie wyrzuciłam 7 jajek na miękko, bo w takiej postaci je jajka tylko mój mąż, nie dał rady zjeść wiecej niż 3.

Pamiętam taką wielkanoc sprzed ponad 10 lat, gdzie nakupiłam chyba z 30 jajek, bo mój maż oświadczył, że on całą wielkanoc tylko jajka je. W sobotę mieliśmy małą impressskę z udizałem mojego i jego rodzeństwa, urządziłam konkurs na najpiekniejsza pisankę, niestety, podałam surowe jajka, w efekcie czego miałam duuuuuuużo sprzątania, a mojemu mężowi zostały dwa jajka na śniadanie. Reszta starannie stłuczona bądź zgnieciona, i wszystko niechcący, serio. ach.

kamma - 2008-03-24, 12:45

Ja sama prawie nic nie szykowałam na święta (jesteśmy u rodziców), musiałam tylko coś wege zrobić dla nas ]:->
Natomiast moja mama odwróciła się na chwilkę od jajek w majonezie i kot jedno zwinął. Potem się czaił na następne, ale mama już była czujna :)

Agnieszka - 2008-03-24, 14:27

U nas jedzieniowo też były przygody. Wszystko się udało i było smakowicie ale Ada ma pokaleczoną paszczę (wargi i dziąsła - wypadek na schodach) i problemy z jedzeniem. Przez święta zjadła jajka, trochę sałatki, barszcz czerwony z makaronem, mini kulki wg Ani D z sezamu i słodu oraz bezglutenowy biszkopt z jabłkami wg babci. Niestety przegryzki typu ogórki kiszone itp podrażniły rany i dziś nie jest wesoło.
honey - 2008-03-24, 15:23

ja tam nie obchodze tych swiat...
nie podoba mi sie idea...ludzi ktorzy swietuje powstanie nowego zycia w formie jajka ..tylko po to by je zjesc..
spedzilismy po prostu wspanialy dzien z moja mama ..w parku narodowym...wjechalismy kolejka na najwieksza...niby.. na swiecie gore z granitu (Stone Mountain Park ) i zjedlismy nasze sniadanko/lunch podziwijac panorame atlanty i okolic..

kamma - 2008-03-24, 15:34

honey napisał/a:
nie podoba mi sie idea...ludzi ktorzy swietuje powstanie nowego zycia w formie jajka ..tylko po to by je zjesc..

Świetnie Cię rozumiem! Mój dziadek od rana trąbi: jajko - symbol życia! jedzcie!
A ja wolałabym podzielić się kiełkami, jakoś bardziej mi pasują na symbol życia.

majaja - 2008-03-24, 21:14

honey napisał/a:
tylko po to by je zjesc..
spedzilismy po prostu wspanialy dzien z moja mama ..w parku narodowym...

Też tak chcieliśmy, ale w Polsce zima w pełni. Szliśmy do rodziny : najpierw śnieżyca, potem doszedł mega grad, a na koniec zagrzmiało, a wszystko w przeciagu 15 min.
Kuliniarnie nic nie sprzeprzyłam, ale co z tego jak mnie nermy poniosły i całe święta skończyły się awanturą i ogólnym wnioskiem, że wstyd ze mną do ludzi iść :mrgreen:

Kamm - 2008-03-25, 09:48

majaja napisał/a:
Kuliniarnie nic nie sprzeprzyłam, ale co z tego jak mnie nermy poniosły i całe święta skończyły się awanturą i ogólnym wnioskiem, że wstyd ze mną do ludzi iść :mrgreen:


O tak ;-)

Jedzonko wyszlo mi mniamusne ..

Ale niestety jak bylismy u tesciow to zaczely sie rozmowy na temat ktorego ja mam serdecznie dosc , wiec tesciowi powiedzialam zeby dal mi swiety spokoj , tesciowej ze jak nie wie o co chodzi to zeby sie nie wtracala .. A ze powiedziane to bylo podniesionym glosem to zostalo uznane za awanture :mrgreen: ..wiec grzecznie postanowilam wyjsc co by nie powiedziec czegos wiecej bo sie nalezalo ..

Ehh no i tez uslyszalam ze mu za mnie wstyd ... :-|

magcha - 2008-03-25, 11:05

Kulinarnie ok. Ale Mieszko "powiedział" że nie lubi tłumów i musiałam siedzieć z nim w drugim pokoju - członkowie rodziny wchodzili na "widzenie" pojedynczo :-P . To było w sobotę i niedzielę. A w poniedziałek byli tylko moi rodzice i babcia więc Mieszko był taki jak zwylke czyli supergrzeczny ;-) . I takie były nasze pierwsze święta....
kofi - 2008-03-25, 11:07

U nas jedyną porażką było to, że Daniel pierwszego dnia wstał o 6.30 (przyszedł do nas ubrany, z umytymi zębami, co rzadko mu się rao zdarza obwieścił, że pościelił łóżko i zadbał o włosy - tzn. uczesał się, co mu się n i g d y nie zdarza), a drugiego dnia o 5.30 (bo chciał już jechać na basen). Tupał okropnie, bardzo głośno słuchał "Marka Piegusa" (audiobooka) i w ogóle ciężko było spać :->

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group