| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Ogólne rozmowy - Czy warto protestować w obronie praw zwierząt?
k.leee - 2008-05-21, 19:09 Temat postu: Czy warto protestować w obronie praw zwierząt? Czy piszecie maile i/lub czy bierzecie udział w pikietach na rzecz zwierząt?
Ja częściej piszę niż działem aktywnie a jak już biorę udział w jakiejś pikiecie to jestem chyba najstarszy
Jako ciekawostkę przesyłam krótką korespondencję mailową pomiędzy znajomym i siecią spożywczą.
"
,,Biedronka''
Jeronimo Martins Dystrybucja S.A.
ul. Postępu 17D
02-676 Warszawa
tel. 0 22 351 30 00
biedronka_biuro@jmpolska.com
witaj
od dzisiaj nie będę dokonywał zakupów w sieci sklepów ,,biedronka''
ponieważ w sklepie ,,biedronka'' w mrągowie rozdawane są ulotki
reklamowe cyrku wykorzystującego zwierząta podczs przedstawienia.
znajomych będę zachęcał, aby postąpili tak samo.
zakupy będę robił obok - w lidl-u.(podkreślenia moje, bo to moje ulubione fragmenty )
Jak wygląda prawdziwe oblicze cyrku z udziałem zwierząt? To ból i
cierpienie więzionych, przetrzymywanych i transportowanych w
karygodnych warunkach zwierząt, które brutalnymi metodami zmuszane są
do nienaturalnych dla nich, służalczych zachowań. Więcej na ten temat
znajdziesz na stronie: hxxp://empatia.pl/str.php?dz=4
obrońca praw zwierząt
radek
Szanowny Panie,
W imieniu Dyrekcji firmy Jeronimo Martins Dystrybucja pragnę podziękować
Panu za kontakt z Biurem Obsługi Klienta sieci sklepów Biedronka i za
przekazanie uwag na temat funkcjonowania naszego sklepu w Mrągowie. Jak
również przeprosić za wszelkie niedogodności na jakie został Pan narażony
podczas dokonywania w nim zakupów.
Pragnę jednocześnie poinformować,iż wszystkie Pana obserwacje zostały
zgłoszone do osób podejmujących decyzje w sprawie. Zapewniam Pana, że każdy
sygnał ze strony naszych Klientów, a dotyczący działalności sklepów
BIEDRONKA jest dla nas bardzo ważny i dokładnie analizowany przez
kierownictwo firmy. Obowiązkiem personelu Jeronimo Martins Dystrybucja S.A.
jest zapewnienie odpowiednich warunków naszym Klientom do dokonania
szybkich i bezproblemowych zakupów w miłej atmosferze.
W nawiązaniu do Pana pisma informuję,że sieć sklepów Biedronka nigdy nie
popierała i nie będzie popierała instytucji, akcji które wykorzystują
zwierzęta. Ulotki, o których Pan wspomina zostały zostawione na terenie
sklepu bez wiedzy personelu w nim zatrudnionego. Natychmiast gdy
zorientowano się, że w/w ulotki znajdują się w sklepie zostały w całości
usunięte z sali sprzedaży.
Zdaję sobie sprawę, że sytuacja w jakiej został Pan postawiony była bardzo
nieprzyjemna i dlatego poczuł się Pan urażony. Dlatego też o zaistniałym
fakcie została niezwłocznie poinformowana osoba, która z ramienia firmy
nadzoruje działalność tego sklepu. W wyniku tego cały personel sklepu
został dodatkowo pouczony o konieczności natychmiastowego usuwania tego
typu ogłoszeń w przyszłości.
Jeszcze raz bardzo dziękuję Panu za zgłoszenie tej sprawy do Biura Obsługi
Klienta. Pozwoli to na podwyższenie standardu świadczonych przez nas usług
i zapobiegnie takim sytuacjom w przyszłości. Mam nadzieję, że uzna Pan
podjęte przez nas działania za satysfakcjonujące oraz, że pomimo tego
przykrego incydentu pozostanie Pan klientem naszych sklepów.
Z poważaniem
Anna Piątek
Biuro Obsługi Klienta
Jeronimo Martins Dystrybucja
Region Wschód
tel.+48 29 67 99 355
fax.+48 29 67 99 280
e-mail: bok_wyszkow@jmpolska.com"
PiPpi - 2008-05-21, 19:18
dwa pierwsze akapity to szablonowy zapewne txt wysyłany wszystkim, którzy do nich w jakiejkolwiek sprawie napiszą;)
co do Twojego pytania: biorę udział ale nie jakoś tak mega turbo aktywnie, jak jest okazja to i owszem, np. idąc rynkiem napotykam ludzi zbierających podpisy w jakiejś eko- wego- sprawie to jasne, że się podpiszę, w tej sytuacji rodzinnej jaką mamprzyjemność doświadczać to nie bardzo jest kiedy się zaangażować, wcześniej moja aktywność polegała na bazgraniu po murach i sklepach mięsnych, pisaniu do firm kosmetycznych ( avon i oriflame), i zbieraniu podpisów dla akcji dla zwierząt, więc nieco bardziej aktive byłam.
ja wiem, czy z biedronką jest sens pisać...mam wrażenie, ze napiszą wszystko, co chcesz usłyszeć, a rzeczywistość i tak będzie inna
Alispo - 2008-05-21, 20:33 Temat postu: Re: Czy warto protestować w obronie praw zwierząt?
| k.leee napisał/a: | | Czy piszecie maile i/lub czy bierzecie udział w pikietach na rzecz zwierząt? |
yes yes yes
ale najbardziej to sie skupiam na bezposredniej pomocy zwierzetom chyba,w kazdym razie ostatnio tak czuje..i probuje to propagowac wsrod niektorych wegetarian ktorzy uwazaja sie za zbawicieli swiata przez sam fakt,ze czegos unikaja,do pomocy zas sie nie garna..-->nikomu nie kaze sie garnac,ale wsrod niektorych wegetarianizm jest super usprawiedliwieniem zeby osiasc na laurach,coraz czesciej bardziej cenie ludzi ktorzy cos robia realnie mimo ze nie zawsze do konca sa CF...taka refleksja w sumie z dnia dzisiejszego po czesci...
ale gdzie sie da to jestem:)
kamma - 2008-05-21, 20:58
co do listu z biedronki: przypuszczam, że jest to jedna wielka ściema, bo np. w tesco takie kupony są rozdawane razem z paragonami; nie sądzę, żeby w biedronce było inaczej. Jak cóś takiego wpada w moje ręce, drę na strzępy. Też rodzaj akcji
Trochę się w życiu protestowało, zarówno chodząc i skandując, jak i wysyłając listy, nosząc wstążkę... Ale nie jestem w tym temacie typem inicjatywnym. Jak jest jakaś akcja, to się przyłączam. Sama nie organizuję, jakoś nie mam poczucia dużej siły przebicia.
Odpowiadając na zawarte w temacie pytanie... Oczywiście, że warto. Jeśli moje protesty przekonały choć jedną osobę, to jestem szczęśliwa. O, gdy kupowałam w pasmanterii wstążkę dla Rospudy, zrobiłam paniom cały wykład - po co to, na co to. Nie wiem, z jakim skutkiem. Ale wierzę, że nie wszystko trafia jak groch o ścianę.
kofi - 2008-05-21, 21:05
No ja niestety bardzo żałuję, że nie mogę pomagać bezpośrednio, jedyne co robię to podpisywanie petycji, wysyłanie protestów itp. Wspierałam finansowo jakiegoś zwierzaka raz na jakiś czas, ostatnio jakoś tak cienko się zrobiło, że przestałam.
Uważam, że wszystko ma sens i te podpisy i te listy do sieci Biedronka i te do Polsatu w sprawie cyrku i każda złotówka wpłacona na jakiegoś biednego zwierzaka w schronisku, albo na leczenie. Dla nas to tylko trochę, a może zmienić los tego zwierzaka. Gdybym kiedyś nie czytała dogomanii nie wiem, gdzie by teraz była moja Berta. Właśnie leży mi na stopach.
I w ogóle widzę, że lektura (nie wiem, czy to właściwe słowo) takich portali jak dogomania, viva, empatia bardzo zmieniła mój stosunek do zawierząt - kiedyś marzyłam o hodowli psów, teraz wiem, ze raczej nie zdarzy mi się kupić psa ani kota z hodowli, bo po co - schroniska są pełne, Daniel zrezygnował z zakupu żółwia, wysłałam w świat parę sygnałów "Zwierzę nie jest rzeczą, nie dawaj go w prezencie", itp.
Lily - 2008-05-21, 21:10
Czasem coś podpisuję jak ktoś woła. W pikietach udziału nie biorę, bo tu takich po pierwsze raczej nie ma, a po drugie do takich akcji się nie nadaję. Nie wiem, czy przynoszą jakieś efekty - mam nadzieję, że tak.
Jagula - 2008-05-21, 21:15
Zawsze warto!!! Każde działanie w obronie czy edukacyjne ma sens!
Też już nie mogę się nigdzie wybrać ale zawsze mogę podpisać i porozsyłać petycje, coś wpłacić w jakiejś dobrej intencji czy kogoś uświadomić.
ewatara - 2008-05-21, 21:20
ja piszę, roznoszę ulotki, namawiam czy uświadamiam .... udziału w pikietach itp nigdy nie brałam, bo nigdy nie widziałam żeby były tam gdzie ja byłam, a chętnie bym uczestniczyła i podziwiam tych którzy biorą w tym udział (jestem z Wami duchowo ) Sama najwyżej organizowałam w moim mieście zbiórkę pieniędzy na konie w Tarze i udało mi się na zebranie kasy na "ponad jednego konia" + na psy w naszym schronisku, w przyszłym tygodniu powtarzam akcję chociaż juz na mniejszą skalę (moja szkoła, chyba że jeszcze kogoś da się namówić) mam jeszcze cegiełki które udało mi się załatwić na ich schronisko ...
A tak to tyle ile sama też zajęłam sie ratowaniem stworzonek; udało mi się kilka piesków, kotków, gołębi itp (czasem jednocześnie)- a w 1 mieszkaniu taka mieszanka była niezła- ale widok odlatującego o własnych siłach ptaka, który wcześniej ledwo chodził był niesamowity
Choć były też i trudne chwile, kiedy próbowałam uratować pieski, porzucone ledwo po urodzeniu,podrzucone do schroniska przez 2 metrowy płot - jeden od razu miał złamany kręgosłup , które żywcem były jedzone przez larwy much, przeżył 1 z 5, a widok duszących się psów dobijał mnie i wyłam przy nich najgorsze jest to, że chociaż latałam po weterynarzach, to nie chcieli powiedzieć , że psy maja parwowilozę, choć inny stwierdził już to w progu i mam wrażenie, że mogły przeżyć wszystkie ...
kamma - 2008-05-21, 21:21
na paru protestach byłam z Irmą, dużo jej opowiadam o celach takich akcji i o tym, jak należy się obchodzić ze zwierzętami. Myślę, że to również bardzo ważne działanie, bo na 100% skuteczne
malva - 2008-05-23, 14:53 Temat postu: Re: Czy warto protestować w obronie praw zwierząt?
| Alispo napisał/a: | | k.leee napisał/a: | | Czy piszecie maile i/lub czy bierzecie udział w pikietach na rzecz zwierząt? |
yes yes yes
ale najbardziej to sie skupiam na bezposredniej pomocy zwierzetom chyba,w kazdym razie ostatnio tak czuje..i probuje to propagowac wsrod niektorych wegetarian ktorzy uwazaja sie za zbawicieli swiata przez sam fakt,ze czegos unikaja,do pomocy zas sie nie garna..-->nikomu nie kaze sie garnac,ale wsrod niektorych wegetarianizm jest super usprawiedliwieniem zeby osiasc na laurach,coraz czesciej bardziej cenie ludzi ktorzy cos robia realnie mimo ze nie zawsze do konca sa CF...taka refleksja w sumie z dnia dzisiejszego po czesci...
ale gdzie sie da to jestem:) |
dokładnie, ten punkt widzenia jest również moim punktem ja jestem zafascynowana ludzmi z forum kocie zycie oraz z forum miau ,
trafiłam tam czytając twoj post o kotach ,ktore miały być uspione, planowałam jednego przygarnac, obecnie sprawa jest nieaktualna,koty maja dom
ale chcac uratowac tego jednego kota mialam strasznie duzo przemyślen zwiazanych z wegetrianizmem i postawa wobec zwierząt, naprawdę super gdy ludzie podpisują petycje, stosują tylko kosmetyki nie testowane na zwierzetach ,ale najtrudniej przemóc własny egoizm i pomóc konkretnie temu jednemu-konkretnemu zwierzeciu
wcale nie łatwo było mi zdecydować sie na jeszcze jednego kota, i biłam sie z myslami bardzo
i choc Bratka nie adoptowałam to " jeszcze jeden kot" i tak mnie znalazł, spotkałam na swojej drodze pewną kocia chudzinę po wypadku i trzeba bedzie jej pomóc
topcia - 2008-05-23, 17:04
| k.leee napisał/a: | | bierzecie udział w pikietach na rzecz zwierząt? |
W średniej szkole. To były czasy. Wspólne wyjazdy, darmowe Kongresy Federacji ZIelonych, czołowe postaci polskiej głębokiej ekologii, takie nieskomercjalizowane czasy jeszcze. Tam się spotykało ludzi tak skrajnie ekologicznych, że aż dziw brał, z czego można wyczarować różne rzeczy, np. produkty codziennego użytku. Zawsze chciałam pojechać na Zgromadzenie Wszystkich Istot, ale jakoś nigdy nie wyszło; za daleko chyba-przeważnie południe polski Ochhhhhhh, fajnie powspominać. Teraz to jedynie maile wysyłam. . ew. nie jak w białymstoku coś się dzieje, to jak mogę, idę.
rebTewje - 2008-05-24, 11:16
| Biedronka napisał/a: | W nawiązaniu do Pana pisma informuję,że sieć sklepów Biedronka nigdy nie
popierała i nie będzie popierała instytucji, akcji które wykorzystują
zwierzęta. |
Czy dobrze zrozumiałem, że w sklepach Biedronki nie sprzedaje się mięsa, nabiału, testowanej chemii, skór zwierzęcych i tym podobnych historii?
topcia, pewnie'śmy się ocierali o siebie na tych eFZetowych kongresach
Ja jestem sfrustrowany ostatnio, po wege-dniu w Kaloszu. Kupę energii poświęciliśmy na zorganizowanie imprezy, ale młodzież zupełnie nie dopisała. Choć wymierny efekt naszego zaangażowania też jest: cztery psiaki z kaliskiego schronu znalazły nowe domy. Tym niemniej źle mi z tym, że jakikolwiek pozytywny ferment w moim mieście w sprawie zwierzaków robi generalnie grupa starszej, ponadtrzydziestoletniej młodzieży, ta sama, co w tym mieszała i przed 15-tu laty, a młodej gwardii nie widać (z kilkoma chlubnymi wyjątkami). Czy mi się wydawa tylko, czy na prawdę ludzie urodzeni po przełomie systemowym to - sorry za generalizację - pokolenie "mam to w d..."?
Tym niemniej nie zamierzam jeszcze iść na emeryturę i krew ludziom pracującym dla złych instytucji psuć chcę nadal aż wreszcie doczekamy wegetariańskiego świata (prawdopodobnie już zza grobu)
ed. jeszcze odpowiedź na tytularne pytanie: warto!
Alispo - 2008-05-24, 12:54
| rebTewje napisał/a: | Tym niemniej źle mi z tym, że jakikolwiek pozytywny ferment w moim mieście w sprawie zwierzaków robi generalnie grupa starszej, ponadtrzydziestoletniej młodzieży, ta sama, co w tym mieszała i przed 15-tu laty, a młodej gwardii nie widać (z kilkoma chlubnymi wyjątkami). Czy mi się wydawa tylko, czy na prawdę ludzie urodzeni po przełomie systemowym to - sorry za generalizację - pokolenie "mam to w d..."? |
ja z kolei widze odwrotne zjawisko,starsi sie wykruszaja,maja mniej czasu,albo glupio im sie bawic w takie rzeczy..jakos nadal panuje chyba takie poczucei,ze w to sie"bawii" mlodziez zbuntowana,ze dzialanie takie infantylne jest,z resza pewnie sami slyszycie,ze sie zajmujecie"glupotami"dla licealistek,bo ja ciagle..w polsce wciaz tak jest,nie to co inne kraje gdzie wiekszoascia dzialaczy sa starsze osoby,mlodziez co najwyzej dodatkowymi wolontariuszami.u nas mlodziez jest,ale jak to mlodziez pojawia sie i znika jak zaczyna ich to mniej bawic,w starszych mam wrazenie zawsze jest wieksza moc,w tych co siedza w temacie od lat..im nie robi sie nagle wszystko jedno,nie jest to chwilowy sposob na spedzenie milo wolnego czasu tylko konkrety..wciaz sa to ci sami ludzie,ostatnio troche sie zaczytywalam w starych "zielonych brygadach" czy "WŚ","wegetarianinie"..od lat te same nazwiska..to mnie cieszy,ze ci ludzie nadal sa ale szkoda ze mlodzi jakos zwykle sa na chwilke tylko.A moze to nie umiemy ich przytrzymac?mysle,ze w tym jest sporo racji..ale to jednak swiadczy troche o tym,ze im brakuje stanowczosci,trakiej pewnosci,ze pojawia sie na kolejnej akcji chocby wszyscy sie ze soba klocili i ogolny marazm byl..ja takie spostrzezenia mam,mysle,ze jednak lepiej reb miec tych pare konkretnhych starszych osob,tak naprawde czesto potrzebna jest jakosc a nie ilosc(pomijam akcje typu"marsz" itp),ale konkret bardzo sie przydaje,takze przy dzialaniach zwiazancyh bezposrednio z pomoca zwierzetom.
topcia - 2008-05-24, 13:42
| rebTewje napisał/a: | topcia, pewnie'śmy się ocierali o siebie na tych eFZetowych kongresach |
rebTewje, a w jakich latach bywaleś? KOjarzysz może Dżoistika? Strasznie zakręcony człowiek. Ciekawam, co się z nim teraz dzieje
rebTewje - 2008-05-24, 13:55
Dżojstika pamiętam jakby to było dziś Trochę razem kolaborowaliśmy przy różnych akcjach. Na kongresach FZu byłem w Kaliszu (no ba! ) i w Ojcowie, więcej razy chyba nie, choć FZowe zloty i spady zaliczałem też na Kolumnach np. Z Dżojem widywałem się w Dolinie Wapienicy najczęściej na różnych pracownianych spędach, a także na akcjach Pracowni. Wieki temu byłem u niego w Wawie, pracował przy kompach, ale to było co najmniej 15 lat temu, słuch mi po nim zaginął
Alicja, masz rację generalnie, lepsza jakość od ilości. Problem w tym, że jeśli dziś nie ma młodych w Kaloszu do działania, to za lat naście lub dziesiąt będzie u nas dziura w dziejach. A ja bym chciał żeby zawsze przyjęcie oferty pracy w KFC było okraszone letką nutką wyrzutu sumienia, świadomości, że w pewnym sensie nie jest to niewinna praca. Takie są moje minimalne aspiracje odnośnie aktywności ulotkowo-podpisowo-manifestacyjnej. Naście lat temu było nas dziesiątki, jeśli nie setki szczyli, z których ostało się kilka aktywnych osób. Jeśli dziś nie ma nawet dziesięciu sprawiedliwych to co zostanie za lat naście?
Jak byłem na Islandii to z netu dowiedziałem się, że działa w Kaloszu stowarzyszenie Help ANimals, ucieszyłem się że jakieś dzieciaki coś zaczynają mieszać po słusznej linii. Okazało się, że te dzieciaki dobijają 50-tki
malva - 2008-05-29, 02:21
a ja tak sobie myślę i myślę i.. wiecie co, warto protestować bo...jest coraz lepiej!!!!!
jestem wegetarianką od 16 lat i naprawdę jakaś większa swadomosc w społeczeństwie jest niż kiedyś, dalej zdarzają się rózne sytuacje typu": nie je mięsa widać do sekty wstąpiła,ale nie tak czesto
np.jak byłam z córką parę lat temu w sanatorium bez problemu dostałam dietę wegetariańską,pani kucharka nie dziwiła mi się tylko stwierdziła ,że takie posiłki równiez przygotowują
wiele osób wie co to jest wegetarianizm i to juz jest duzy sukces
warto pisać też te wszystkie maile, nawet jesli pozornie nic nie zmieniają, bo one jednak zmieniają spojrzenie menagerów firm-a mianowicie sprawiają że zaczynamy byc spostrzegani jako grupa konsumentów, którzy są do przejęcia- mogą wydac pieniadze w tej firmie albo pojdą do innej,a to moze wywołać pozytywne zmiany..
pikiety,demonstracje, rozne akcje tez przyczyniaja się do rozgłosu, a tym samym do "obeznania " ludzi z tematem..
a na "wypalenie zawodowe" polecam książkę "Wolność dla zwierząt-prawdziwa historia Animal Liberation Front" ,po jej lekturze znowu zaczeło mi się chcieć ( a nawet chcieć bardziej niż kiedykolwiek przedtem)
ksiązkę z przyjemnością mogę pożyczyć
kofi - 2008-05-29, 07:19
Tak sobie pomyślałam, że rosną przecież kolejne pokolenia wegusów, nie?
Przyrost naturalny na WD kolosalny.
k.leee - 2008-05-29, 12:58
| kofi napisał/a: | | Tak sobie pomyślałam, że rosną przecież kolejne pokolenia wegusów, nie? | Racja, ja tam byłem wzruszony jak Kuba był z nami na Dniu Bez Futra i powiedział, że rozdał chyba 3 ulotki. Na prawdę, to było super, niektórzy nie potrafią się przełamać i nie potrafią tego robić pomimo -dziestu lat.
Pytanie z tematu padło też dla tego,że w Gdańsku jest silna opcja - "Gotujemy dobre jedzenie i je rozdajemy + robimy wykłady" a jeśli chodzi o protesty to jest garstka
magdusia - 2008-05-29, 13:44
| k.leee napisał/a: | | niektórzy nie potrafią się przełamać i nie potrafią tego robić |
może ''protest'' to nie ich natura
Alispo - 2008-05-29, 15:18
cale szczescie obrona praw zwierzat to niekoniecznie protesty:)a protest to tez niekoniecznie wrzeszczenie przez megafon;)
malva - 2008-05-29, 16:14
| Alispo napisał/a: | | cale szczescie obrona praw zwierzat to niekoniecznie protesty:)a protest to tez niekoniecznie wrzeszczenie przez megafon;) |
święte słowa
[ Dodano: 2008-05-29, 17:30 ]
| k.leee napisał/a: | | kofi napisał/a: | | Tak sobie pomyślałam, że rosną przecież kolejne pokolenia wegusów, nie? | Racja, ja tam byłem wzruszony jak Kuba był z nami na Dniu Bez Futra i powiedział, że rozdał chyba 3 ulotki. Na prawdę, to było super, niektórzy nie potrafią się przełamać i nie potrafią tego robić pomimo -dziestu lat.
Pytanie z tematu padło też dla tego,że w Gdańsku jest silna opcja - "Gotujemy dobre jedzenie i je rozdajemy + robimy wykłady" a jeśli chodzi o protesty to jest garstka |
no własnie
a z pozytywów wokól mnie:
do swojego domu jadę przez las, kiedyś normą było przyklejanie do drzew ogłoszeń pinezkami, obecnie wszystkie przyklejone są tasma klejąca,
kiedyś norma na wsi było wypalanie traw, obecnie nikt w mojej okolicy nie wypala,a u mojej córy w szkole rodzice byli zaproszeni na kiermasz świąteczno-ekologiczny i nim zostali zmuszeni (hehe) przez swoje pociechy do kupowania dzieł uczniowskich (dochód przeznaczony na rzecz szkoły) to wzięli udział w akcji eko ktora zakonczyła się tym że wszyscy dorosli podniesli rece do góry i za dzieciakami powtarzali tekst " przysiegam,że juz nigdy nie będę wypalać traw..(tekst był dłuższy ,ale nie zapamiętałam)
co do działan bezposrednich: ja z córką mam patrol żabi, tzn kiedy jest wilgotno i zaby wyłażą na nasze wiejskie drogi objeżdżaamy osiedle rowerem z wiaderkiem,zbieramy do niego żaby i wypuszczamy je do naszego potorfowego stawu i naszą dziką łąkę
adzia2223 - 2008-05-29, 17:53
pewnie, że warto!!!
ja w tym roku na 100% wybiorę sie na dzien bez futra tylko troche se jeszcze poczekam ...
tak to podpisuje petycje wsyłam maile itp.
k.leee - 2008-05-29, 18:29
| malva napisał/a: | wszyscy dorosli podniesli rece do góry i za dzieciakami powtarzali tekst " przysiegam,że juz nigdy nie będę wypalać traw..(tekst był dłuższy ,ale nie zapamiętałam)
co do działan bezposrednich: ja z córką mam patrol żabi, tzn kiedy jest wilgotno i zaby wyłażą na nasze wiejskie drogi objeżdżaamy osiedle rowerem z wiaderkiem,zbieramy do niego żaby i wypuszczamy je do naszego potorfowego stawu i naszą dziką łąkę |
Obie historie są super
malina - 2008-05-29, 18:32
| k.leee napisał/a: | Pytanie z tematu padło też dla tego,że w Gdańsku jest silna opcja - "Gotujemy dobre jedzenie i je rozdajemy + robimy wykłady" a jeśli chodzi o protesty to jest garstka |
Tylko,że gotowanie jest wieczorem(do tego połączone z imprezą zawsze ),a protesty są często w ciągu dnia
k.leee - 2008-05-29, 18:37
| magdusia napisał/a: | k.leee napisał/a:
niektórzy nie potrafią się przełamać i nie potrafią tego robić
może ''protest'' to nie ich natura |
| malina napisał/a: | k.leee napisał/a:
Pytanie z tematu padło też dla tego,że w Gdańsku jest silna opcja - "Gotujemy dobre jedzenie i je rozdajemy + robimy wykłady" a jeśli chodzi o protesty to jest garstka
Tylko,że gotowanie jest wieczorem(do tego połączone z imprezą zawsze ),a protesty są często w ciągu dnia |
To nie było o Was dziewczyny
malina - 2008-05-29, 19:05
| k.leee napisał/a: | To nie było o Was dziewczyny |
Ja wcale nie wziełam tego do siebie tylko często bywałam na imprezach food not bombs więc wiem jak to wygląda
kofi - 2008-05-29, 22:07
| malva napisał/a: | | co do działan bezposrednich: ja z córką mam patrol żabi, tzn kiedy jest wilgotno i zaby wyłażą na nasze wiejskie drogi objeżdżaamy osiedle rowerem z wiaderkiem,zbieramy do niego żaby i wypuszczamy je do naszego potorfowego stawu i naszą dziką łąkę |
Też mam słabość do żab.Tyle robimy, że sprawdzamy, czy nie wpadają nam do piwnicy, a jak wpadną, to je wypuszczamy. Codziennie rano Daniel obiega wszystkie okna piwniczne. Teraz jeszcze nie wpadają.
Teraz to rechoczą w stawie obok - uwielbiam te rechoty, no w końcu jesteśmy z D. wodniki.
(I robi mi się mozaika z nr domu z żabą).
sylcia83 - 2012-10-09, 12:45 Temat postu: Re: Czy warto protestować w obronie praw zwierząt? Niestety Jeronimo finansuje testy na zwierzętach;
hxxp://www.rynekzdrowia.pl/Uslugi-medyczne/Pierwsza-w-Polsce-sztuczna-komora-serca-dla-dzieci,104377,8.html
Lily - 2012-10-09, 12:49 Temat postu: Re: Czy warto protestować w obronie praw zwierząt?
| sylcia83 napisał/a: | Niestety Jeronimo finansuje testy na zwierzętach;
hxxp://www.rynekzdrowia.pl/Uslugi-medyczne/Pierwsza-w-Polsce-sztuczna-komora-serca-dla-dzieci,104377,8.html |
To jest niestety trochę inna kwestia niż testowanie np. kosmetyków... trudno się tu wypowiadać jednoznacznie negatywnie...
Albertyna - 2012-10-16, 13:35
Czy warto protestować w obronie praw zwierząt?
Są różne formy protestu. Osobiste zaangażowanie, o jakim wspominają dziewczyny np.: zbieranie żab, mnie przekonuje.
Natmiast NIE przekonują mnie masowe akcje. Co roku bywam na Dniu Ziemi w Warszwie. Co roku, odjakiś 15, może więcej lat. Co roku widze tam młodziutkie dziewczyny z ulotkami ze skatowanymi końmi protestujące przeciw wywozwoi ich w nieludzkich warunkach. Za pierwszym razem podpisałam petycję, za drugim, trzecim.... ósmym tez, ale... odjakiegoś czasu nie podpisuję. Po co? Co zdziałali działacze skoro od kilkunastu lat zbierają podpisy pod ta samą petycją?
Może gdyby kasę z ulotek przeznaczyli na rzeczywiste działenie coś by zdziałali?
Ludzie podpisują petycję i już czują się lepiej bo "coś" zrobili. Nie prawda! Nic nie zrobili, bo to działenie nieskuteczne. Dziewuszki zbierające podpisy też są przekonane, że robią coś dobrego- niestety, ich zapał, energia mogłyby być dużo lepiej ukierunkowane, a ich działanie- rzeczywiste, a nie fikcyjne.
Wspieram jedno prywatne schroniko. To mogę. Wiem, że to co przekazuję (bo to nie tylko pieniądze) ratują konkretne zwierzaki. Znajoma poszłą wiele, wiele dalej- daje dom "tymczasowy" częsci zwierzaków stamtąd, inna użycza swojego samochodu i coś przywozi, odwozi- ot sprawunki, czasem też zwierzaka, dała też dom 4 chorym bezpańskim szczeniakom, przeżyła jedna suczka, ma już fajnych państwa i pełen ciepłą dom. To super działanie!
Podziwiam! Popieram!
Jak, zawsze, wg mnie- sprawdza się działanie na mała skalę.
koko - 2012-10-16, 14:40
| Albertyna napisał/a: | Czy warto protestować w obronie praw zwierząt?
Są różne formy protestu. Osobiste zaangażowanie, o jakim wspominają dziewczyny np.: zbieranie żab, mnie przekonuje.
Natmiast NIE przekonują mnie masowe akcje. Co roku bywam na Dniu Ziemi w Warszwie. Co roku, odjakiś 15, może więcej lat. Co roku widze tam młodziutkie dziewczyny z ulotkami ze skatowanymi końmi protestujące przeciw wywozwoi ich w nieludzkich warunkach. Za pierwszym razem podpisałam petycję, za drugim, trzecim.... ósmym tez, ale... odjakiegoś czasu nie podpisuję. Po co? Co zdziałali działacze skoro od kilkunastu lat zbierają podpisy pod ta samą petycją?
Może gdyby kasę z ulotek przeznaczyli na rzeczywiste działenie coś by zdziałali?
Ludzie podpisują petycję i już czują się lepiej bo "coś" zrobili. Nie prawda! Nic nie zrobili, bo to działenie nieskuteczne. Dziewuszki zbierające podpisy też są przekonane, że robią coś dobrego- niestety, ich zapał, energia mogłyby być dużo lepiej ukierunkowane, a ich działanie- rzeczywiste, a nie fikcyjne.
Wspieram jedno prywatne schroniko. To mogę. Wiem, że to co przekazuję (bo to nie tylko pieniądze) ratują konkretne zwierzaki. Znajoma poszłą wiele, wiele dalej- daje dom "tymczasowy" częsci zwierzaków stamtąd, inna użycza swojego samochodu i coś przywozi, odwozi- ot sprawunki, czasem też zwierzaka, dała też dom 4 chorym bezpańskim szczeniakom, przeżyła jedna suczka, ma już fajnych państwa i pełen ciepłą dom. To super działanie!
Podziwiam! Popieram!
Jak, zawsze, wg mnie- sprawdza się działanie na mała skalę. |
Albertyna, chodzi ci o dziewczyny z Vivy? Z Pegasusa? Wystarczy poczytać na ich stronach internetowych o tym, jakie mają osiągnięcia w obronie praw zwierząt. Zapewniam, że nie chodzi tylko o jałowe podpisy. Zresztą... gdyby chodziło o prawa ludzi np. w Korei Pn., to nie podpisałabyś się pod petycją 50 razy?
Co do finansów - to nie jest tak, że kasę z druku ulotek można dowolnie przesunąć na inny cel. A poza tym myślę, że akcje masowe i - jak to nazwałaś - konkretna pomoc powinny być obok siebie, nie zamiast.
mamaipapa.pl - 2012-10-16, 14:59
Warto! Warto mówić głośno o tym co przekracza granice moralności, by ludzie zauważyli, że coś jest nie tak, że to nie jest normalne. Milcząc zgadzamy się z tym wszystkim co złe i godzimy się na to sprawiając, że inni biorą to za porządek dzienny, a Nas wegetarian za coś nienormalnego...
Warto nie być egoistą
Alispo - 2012-10-16, 20:48
Zgadzam sie z koko,do powaznych zmian,ktore wplywaja na zycie ogromnej ilosci zwierzat dochodzi sie czesto latami.Ale warto,serio.I to działa.Dzialaloby szybciej,gdyby ludzie bardziej wierzyli w takie dzialania i nie mieli ciaglej potrzeby (ktora jest naturalna..) zauwazania konkretnych, namacalnych wynikow ich dzialan.Dlatego mozna tez to łączyć;)
Konie akurat sa coraz bardziej na tapecie..stopniowo coraz blizej..i tez nie bez "małych" namacalnych efektów,ale to przeciez nie chodzi tylko o te małe..możemy w kółko wykupywac konie z rzezni,ale potrzebna jest dluga kampania by coraz mniejsze byly powody do tego.Warto sie zagłębic jak dziala ruch prozwierzecy,szczegolnie ten w innych krajach,bo na tym warto sie wzorowac,i polecam chocby ksiazke "How to win campaigns".
Jabłania - 2012-10-26, 19:15 Temat postu: Re: Czy warto protestować w obronie praw zwierząt?
| k.leee napisał/a: | Jako ciekawostkę przesyłam krótką korespondencję mailową pomiędzy znajomym i siecią spożywczą.
"
,,Biedronka''
|
Genialne Skorzystałam z tego tekstu i tylko ciut go przerabiając wysłałam do "Avity" - ciekawe czy odpiszą
Myślę, że warto protestować. Nawet wtedy, gdy widzimy, że nic się nie zmienia. Dopóki są protesty, jest iskierka nadziei, że może jednak uda się coś zdziałać. Może nie od razu, ale małymi kroczkami... Najgorsza jest obojętność, milczenie... to jak zgoda na wyrządzanie zwierzętom krzywdy.
Osobiście -lata temu- brałam czynny udział w przeróżnych manifestacjach i piketach, działałam w stowarzyszeniu. Dziś ograniczam się tylko do wegetarianizmu, podpisywania petycji i przyłączania się do zorganizowanych już manifestacji.
Jabłania - 2013-07-20, 14:21
W Avicie olali mojego maila, nic nie odpisali wciąż tam rozdają ulotki. Zniechęciłam się na jakiś czas.
Ostatnio jednak uderzyłam do Kauflandu, gdzie pojawiły się ulotki, a przed sklepem baner reklamowy cyrku. Zdziwiło mnie to, bo myślałam, że sezon cyrkowy to wiosna i jesień... ?
Napisałam maila, w którym poinformowałam ich, że nie będę już robić u nich zakupów, do czego także będę namawiać swoich znajomych, a problem nagłaśniać na portalach społecznościowych i w meidiach Napisałam, że klientami ich sklepów są nie tylko fani rozrywki kosztem zwierząt, ale także osoby wrażliwe na ich cierpienie itd i że sklep powinien pod tym względem albo zachować neutralność, albo raczej zajmować postawę sprzeciwiającą się męczeniu zwierząt. W ostatnim akapicie także podałam linka do strony Empatii. Najpierw otrzymałam od nich wiadomość, że najszybciej jak się da zajmą się tą sprawą, później kolejnego, że przykro im, że w związku z tą sytuacją poczułam się niekomfortowo w ich sklepie i że posyłają mojego maila dalej. A dziś idąc na spacer z Amelką zauważyłam, że baner reklamowy cyrku zniknął Dlatego też namawiam Was do pisania maili do sklepów, w których dostępne są ulotki cyrku, im więcej osób będzie pisać, tym bardziej będą się obawiali utraty części klientów. W ogóle to wyobrażam sobie to tak, że do sklepu podjeżdżają cyrkowcy, dają jakiejś kierowniczce gratis bilety i za to mają pozwolenie na rozłożenie się ze swoimi nędznymi ulotkami.
Innym, bardziej skomplikowanym problemem jest reklamowanie cyrków w przedszkolach i szkołach....
RudySiwyRydz - 2013-07-20, 15:40
Jabłania pozwolę sobie tą informację porozgłaszać na fb, oczywiście bez podawania danych, świetna wiadomość! Może to coś da.
A co do pytania.
Ja starałam się u siebie organizować różne akcję, niestety z marnym skutkiem Jest garstka osób, które coś chciały coś zrobić, ale jedne się wiecznie spóźniały (choć na plakatach była podana godz. rozpoczęcia jakiejś akcji, te przychodziły później), drugie gdzieś, coś z pieniędzmi jakieś machlojki chciały robić... Więc w sumie wszystko się rozpadło, choć tego na dobrą sprawę nie było. Wydaje mi się, że w moim mieście to jedyni weganie. Teraz też nie za bardzo mogę robić (27tydz ciąży), ale bardzo bym chciała. Ciągle wierzę, że przeprowadzę się do innego miasta, gdzie można coś robić. Albo za granicę, gdzie też prężnie działają jakieś stowarzyszenia. Jest jedna koleżanka też chętna na akcje, ale nie okłamujmy się, we 2 wiele nie zdziałamy...
Uważam, ze warto robić akcje, uczestniczyć, jak będzie w takiej akcji kilkadziesiąt osób, to ludzie "z zewnątrz" spojrzą i pomyślą może o temacie, może dojdą do wniosku, że skoro jest tylu, to warto poczytać (np. o weganizmie), spróbować itd. Akcje 2-3 osobowe chyba przynoszą marny skutek...
A tak to też staram się przelać grosik na jakiegoś zwierzaka, promuję na forach wege kosmetyki (bez użycia słowa wege, bo to ludzi odstrasza), oczywiście zaraza tych czasów FB staram się znajomych zarazić w jakiś sposób miłością do zwierząt, ale to, to na pewno marny skutek... No i czuję się niespełniona, chcę robić dużo, a nie robię nic A nie, czasem "zgubię" jakąś ulotkę w autobusie, albo jak czytam książkę, to za zakładkę mam ulotkę, np "oto reszta pani futra" i wiem, że ludzie patrzą, też z gazetą Vege chodzę tak, by widzieli ludzie tytuł albo z książkami "Weganizm" czy "W obronie zwierząt" może kogoś zaintryguje i poszukują w necie coś o tym
|
|