wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wiek przedszkolny - Straszne zabawy

kamma - 2008-06-10, 15:03
Temat postu: Straszne zabawy
Irma podeszła do mnie wczoraj i zapytała:
"Mamo, a czemu Marta zawsze bawi się w takie straszne zabawy?"
Szczerze mówiąc, ulżyło mi po tym pytaniu, bo obawiałam się, że Irma będzie bezkrytycznie przyjmować wszystko, co wymyśli Marta. W końcu Marta jest o 1,5 roku starsza, na dodatek ma młodszego brata, więc jest typem prowodyra. A oto wykaz "strasznych zabaw":
-Moje dziecko jest bardzo chore, o, umarło.
-Jestem bardzo chora, będę mieć operację nogi/głowy/szyi...
-Umarłam i leżę w grobie.
-Słynne smarowanie ran ślimakiem,
-Taniec na lodzie, z powodu którego Irma bardzo chce, żebym urodziła chłopca, bo bez chłopca nie ma partnera do tańczenia na lodzie.
-Przymierzanie czapki nieżyjącego dziadka,
-W tej dziurze siedzi potwór,
-Z nieba lecą diabły (zakładamy kaptury) i więżą nas przy płocie.

Miałam niezły problem - co zrobić, żeby Marta nie skrzywiła mojego jakże udanego dziecka. Na szczęście okazało się, że moje jakże udane dziecko swój rozum ma i naprawdę odetchnęłam. Powiedziałam Irmie, że to dlatego, że Marta ogląda za dużo telewizji i prawdopodobnie nie mylę się.
Macie podobne problemy? Irma uważa Martę za swoją przyjaciółkę, więc naprawdę nie chciałam ingerować w ich relacje, ale czasami w człowieku się gotuje :evil:

magdusia - 2008-06-10, 16:03

dosłownie horror!
skąd się to bierze w takiej małej dziewczynce?
pewnie i ogląda dużo telewizji,ale chyba bajki?
Nadia teraz jak jest z babcią to też sporo ogląda niestety i ostatnio zauważyłam że babcia otwiera jej nie tylko minimini jak prosiłam ale również cartoon network :-/
mimo to nie ma takich jazd jak Marta.
To chyba nie tylko wpływ telewizji.
kamma napisał/a:
ale czasami w człowieku się gotuje :evil:

wcale się nie dziwię.

Ewa - 2008-06-10, 16:16

magdusia napisał/a:
skąd się to bierze w takiej małej dziewczynce?

Hm... przykład, który może rozjaśni skąd takie rzeczy biorą się w główce dziecka.
4,5 letni syn sąsiadów jest dzieckiem raczej, delikatnie mówiąc, mało zdyscyplinowanym i słuchającym rodziców. Ostatnimi czasy zdarzyło mu się nawiać raz i rodzice szukali go godzinę. Wyszedł ze dwa razy sam u nas na główną ulicę (ruch potworny a chodników brak). Mama nie wiedząc już co robić opowiedziała synkowi, że nieraz źli panowie łapią dzieci i wycinają im części ciała i np. ktoś może go złapać i wyciąć mu serduszko :shock:
Naprawdę, nie wszystkiemu winna jest telewizja.

magdusia - 2008-06-10, 16:28

Ewa koszmar
biedne dzieci :-(
choć i ja sobie przypominam jak będąc dziewczynką idąc przesuwałam dłonią po płocie,no i babcia mówiła że jak będę tak robić to mi palce ktoś poucina z drugiej strony płotu.

Malati - 2008-06-10, 17:18

Niestety czesto rodzice stosuja straszenie dzieci jako sposób na uzyskanie posluszenstwa :roll: Ja filipka nie strasze i nie pozwalam tego robic innym,chociaz np moja babcia tez ma takie zapedy.Jak tylko zaczyna cos mówic w tym stylu od razu reaguje i tlumacze ze nie jest to dobry pomysl.Przestaje co prawda ale i tak uwaza ze nic w tym zlego.Mysle ze telewizja ma tutaj tez wplyw a u wiekszych dzieci takze gry komputerowe.
Karolina - 2008-06-10, 17:26

U nas Tymek rzucił tekstem - Jestem żołnierzem, biję ludzi. Gdzie on to widzial w tv? Nie wiem...
Moja starsza koleżanka kazała mi pić swój mocz, oczywiście wmawiała mi, że to coś innego.

malina - 2008-06-10, 18:08

W niedziele Zuzka bawiła sie z rok starszym kuzynem.Młody wymyslił,ze będa bawic sie w więzienie(był nim zamykany kawałek ogródka) :roll: Zuzka podłapała i chciała dopóki nie zobaczyła o co chodzi - zamkneli dziadka,młody wyszedł,a Zuzia została z dziadkiem "zeby nie był samotny i zeby nie było mu smutno w tym wiezieniu".Później młody zamknął Zuzie w piwnicy(choc sam sie boi tam wchodzic) :evil:
Moi tesciowie go strasza,raz próbowali Zuzie ale od razu to sobie wyjasnilismy :evil: Na ulicy tez sie zdarzyło kilka razy,ze ktos próbował ja straszyc ]:->
Mnie często przerażają 'normalne' - tyle w nich agresji jest :roll: Zuzia ma faze na robienie tego co starsze dzieci,na całe szczescie nie jest bezkrytyczna,za to zupełnie nie rozumie dlaczego np ktoś ja uderzy,popchnie itd.Juz sama czasem nie wiem jak ja nastawiac do takicyh akcji,nie bede jej przeciez uczyła,ze przemoc jest rozwiazaniem(ona nigdy nie uderzyla innego dziecka)

nitka - 2008-06-10, 18:19

telewizja, wpływ rodziców. Jak fajnie, że Irma ma swoje zdanie. Ja w tym wieku zrobiłabym wszystko, żeby się przypodobać starszej koleżance :-| . Kamma, chyba świętujesz swój sukces wychowawczy?
z tego, co zauważyłam (w satyrze w spodenkach) Marta jest z takiego przeciętnego domu, gdzie TV włączone, różne seriale lecą (a w nich problemy typu śmierć dziecka?), z dzieckiem rozmawia się wtedy, kiedy się od niego czegoś chce. Marty zabawa "w dom" wszystko obrazuje.

kamma - 2008-06-10, 18:36

nitka napisał/a:
Kamma, chyba świętujesz swój sukces wychowawczy?

Wiesz, właściwie odbieram tę sytuację jako właściwość Irmy i jej osobowości. Mi jedynie udało się tego nie zepsuć ;)
Właśnie, zabawa w dom i jeszcze różne rzeczy, gdybym się uważniej przysłuchała. O, trzeba zabijać mrówki, bo one gryzą. A jak zapytałam Martę, czy ją jakaś mrówka ugryzła, to się okazało, że nie.
Kilka razy mówiłam już Irmie, że dobrze mieć swoje zdanie. Ona wprawdzie zawsze je miała, ale obawiałam się, że w obliczu starszej koleżanki może ulec jej wpływowi. Na szczęście się tak nie stało.

morgi - 2008-06-10, 19:44

Miałem kilka razy dziwną sytuację z Martą. Kiedy "bawiły" się koło płotu oddzielającego nasze podwórka, każda na swojej połowie. Podchodziłem aby zapytać o coś Irmę lub zgarnąć ją na posiłek. Marta szeptała coś do Irmy a kiedy zauważyła, że się zbliżam uciekała szybko na środek swojego podwórka.
Kiedy normalnie się bawią to tak nie robi.

kamma - 2008-06-10, 20:13

Właśnie, i jeszcze mi się przypomniało, że Marta podpuszczała Irmę, żeby zjadła jakieś rośliny i sama też rzekomo jadła. Wkroczyłam do akcji i pokazałam im obu, które rośliny w pobliżu są trujące. Wydaje mi się, że efekt był zadowalający/porażający. Ale też mi się zdaje, że Marta czasem podpowiada Irmie jakieś "nielegalne" zabawy. Na szczęście teraz jestem tak słaba, że gdy dziewczyny się bawią przy płocie, ja leżę na materacu nieopodal i Marta niczego nie próbuje.
morgi, komputer Ci zmartwychwstał :D

majaja - 2008-06-10, 22:26

Nie wiem czy nie demononizujecie trochę samego zjawiska. Sama jako dzieciak we wczesnej podstawówce bawiłam się z siostrami w pogrzeby w machorce. To zazwyczaj jest jakiś sposób na oswojenie różnych lęków. A że dodatkowo dzieci nieustannie sprawdzają czy granice się nie przesunęly, wyobraźnie mają niesamowitą i są w stanie wymyślić tysiące sposobów by zrobić sobie krzywdę to czasami ciężko nie straszyć, szczególnie że dla jednego dziecka uwaga, że samochód przejedzie albo ktoś cię zabierze - porwie będzie straszeniem, a inne niestety potraktuje to jak wyzwanie. Staram się Mirona nie straszyć,, ale kończy się to tym, że biegam za nim z jęzorem na brodzie i w ciągłym lęku co mu jeszcze do łba strzeli. Chciałam by był samodzielny i odważny, ale tak jak jest to przesada.
malina - 2008-06-10, 22:40

majaja napisał/a:
Nie wiem czy nie demononizujecie trochę samego zjawiska.

Tez własnie o tym pomyslałam.Mój brat straszył mnie wilkołakami,zamykał w kufrze,przykładał baterie do języka,wmawiał,ze pestki od wisni/czeresni sa zdrowe po czym mowił,ze nie moge nic pic bo wyrosnie mi w brzuchu drzewo(oczywiscie dorosłym tez nie mogłam mowic) itd.
A jednak żyje :-P

Lily - 2008-06-10, 22:40

Ja się tak zastanawiałam, czy to nie jest jakaś przejściowa fascynacja śmiercią, jakaś dziecięca próba oswojenia?
k.leee - 2008-06-11, 10:43

malina napisał/a:
Tez własnie o tym pomyslałam.Mój brat straszył mnie wilkołakami,zamykał w kufrze,przykładał baterie do języka,wmawiał,ze pestki od wisni/czeresni sa zdrowe po czym mowił,ze nie moge nic pic bo wyrosnie mi w brzuchu drzewo(oczywiscie dorosłym tez nie mogłam mowic) itd.
A jednak żyje :-P
Pozdrów kochanego braciszka :mryellow:
kamma - 2008-06-11, 11:07

Cytat:
Nie wiem czy nie demononizujecie trochę samego zjawiska

Zauważ, że na samym początku napisałam, że Irmie się te zabawy nie podobają, a ja postanowiłam nie ingerować.
(k.leee, Irma właśnie próbuje złapać Twojego robaczka :) )
Co do straszenia, tata Marty spytał mnie, czy straszymy Irmę. Okazało się, że chodziło mu o realistyczne ostrzeżenia dotyczące pedofilów: "Co zrobisz, jeśli ktoś obcy zaproponuje ci, żebyś poszła obejrzeć małe kotki, pieski itd?" Bez wdawania się w szczegóły. Więc Marta chyba nie jest straszona jakimiś fantastycznymi tworami w stylu Pan Z Wielkim Workiem. Myślę, że w jej przypadku rzeczywiście telewizja robi swoje.

Jest jeszcze jeden ważny aspekt tej sprawy. Wystawianie przyjaciółki na próbę lojalności. Tak było z mrówkami. Gdy powiedziałam Irmie, że nieatakowane mrówki same nie gryzą, jeszcze tego samego dnia Marta namawiała ją na mordowanie mrówek. Nie mam ochoty współzawodniczyć z jakąś smarkulą. Zresztą póki co, i tak zawsze wygram. Ale jakie to ma konsekwencje dla przyjaźni? Takie działania w przyjaźni są nieetyczne i myślę, że któregoś dnia zwrócą się przeciwko Marcie.

Lily - 2008-06-11, 11:15

Marta jak Marta, ale to stawia pod znakiem zapytania rodziców Marty... (może nie po polsku napisałam)
ewatara - 2008-06-11, 22:04

To u mnie dzisiaj na zajęciach (w małej salce terapeutycznej są malutkie materacyki...) Kiedy ja otwierałam dziennik dwie dziewczynki wzięły na siebie po materacu, położyły się, na siebie te materace i mówią razem: "jesteśmy pogrzebane, jesteśmy w grobie" , ja: :shock: :shock: :shock: i od razu przypomniał mi się wątek, tylko, że one mają po 11 lat i oglądają idiotyczną bajkę: "Władcy Much" - może to stąd?
A rodzice wiedzą i pozwalają nawet 7-latkom oglądać tak debilowate rzeczy :roll:

Lily - 2008-06-11, 22:07

ewatara napisał/a:
one mają po 11 lat i oglądają idiotyczną bajkę: "Władcy Much"
trochę inaczej się to pisze, ale nie jest to bajka dla dzieci w każdym razie, nie bez powodu leci po 20... (a przynajmniej leciała)
ewatara - 2008-06-11, 22:37

Ach tak faktycznie"Włatcy Móch" :mrgreen:
Lily napisał/a:
ale nie jest to bajka dla dzieci w każdym razie
wiem, dlatego się tak dziwię, że rodzice pozwalają, ale dzieci:"super jest, super" :roll:
Alispo - 2008-06-11, 22:42

Czesio rządzi :mryellow: ale dla dzieci...zgroza :-x :evil: Kolejny raz wychodzi bezmyslnosc doroslych..pewnie sami chca sobie poogladac,a ze dziecko nie ma sie czym zajac :roll:
renka - 2008-06-12, 00:05

Nie wiem czy w temacie, ale sie podepne ;)

Wczoraj zepsulam Ronce zabawke i powiedzialam, ze jedziemy do sklepu kupic cos w zamian w ramach rekompensaty za strate uczyniona przez jej mame. Ronka miala do wyboru kilka wariantow - m.in.pluszowego kotka, gumowe dinozaury lub gumowe "robale". Wybrala to ostatnie - w zestawie sa m.in. duze czarne pajaki, wije, mrowki, biedronki, muchy etc. Od razu po przyjezdzie zostalo to skrytykowane przez dziadka i przez chwile poczulam sie jak nieodpowiedzialna matka, ktora niespelna 2,5 letniej dziewczynce pozwala sie bawic "okropnymi" wielkimi czarnymi pajakami i innym "robactwem" a nie rozwija jej zainteresowan w kierunku zabaw np. lalkami. Zreszta przez chwile ogolnie zwatpilam czujac dziwne spojrzenia pewnych pan w autobusie widzacych malutka dziewczynke tulaca i calujaca "okropnego" wielkiego czarnego pajaka....
Jednak przemysliwszy sobie to wszystko doszlam do wniosku, ze co w tym zlego, ze Ronka wykazuje zainteresowanie tego typu zabawkami? Bo dlaczego wielki czarny pajak ma byc "fuj", a piekna rozowa lala "cacy"? A dzieki specyficznym upodobaniom Ronki sama wychodze powoli z zakorzenionych w dziecinstwie fobii, m.in. arachnofobii.

Lily - 2008-06-12, 00:07

renka napisał/a:
Zreszta przez chwile ogolnie zwatpilam czujac dziwne spojrzenia pewnych pan w autobusie widzacych malutka dziewczynke tulaca i calujaca "okropnego" wielkiego czarnego pajaka....
ja jej zazdroszczę, też chciałabym tak bez obrzydzenia :mrgreen:
renka - 2008-06-12, 00:16

Lily napisał/a:
renka napisał/a:
Zreszta przez chwile ogolnie zwatpilam czujac dziwne spojrzenia pewnych pan w autobusie widzacych malutka dziewczynke tulaca i calujaca "okropnego" wielkiego czarnego pajaka....
ja jej zazdroszczę, też chciałabym tak bez obrzydzenia :mrgreen:


Ja sie przy niej wlasnie pozbywam leku i wstretu do pajakow. Moge ja wyslac do Ciebie na wakacje jak podrosnie - juz przy niej pokochasz te stworki ;)

Swoja droga przypomnialo mnie sie, ze jak bylam mala (na pewno jeszcze przed zerowka) to wraz z siostra i osiedlowymi dzieciakami bawilismy sie np. w wiezenie (zamykanie w komorce - oczywiscie nikt nikogo na sile nie zamykal - i straznik przed wejsciem) i byla to jedna z ulubienszych zabaw :oops:

malina - 2008-06-12, 00:17

renka napisał/a:
Jednak przemysliwszy sobie to wszystko doszlam do wniosku, ze co w tym zlego, ze Ronka wykazuje zainteresowanie tego typu zabawkami? Bo dlaczego wielki czarny pajak ma byc "fuj", a piekna rozowa lala "cacy"?

Dokładnie!Zuzi najlepsi 'przyjaciele' - to lalki czaszki i inne 'straszne',które szyje jej mój brat - niektórzy tez patrza na mnie jak na wariatke ale mam to gdzies :-P

majaja - 2008-06-12, 06:58

kamma napisał/a:
Zauważ, że na samym początku napisałam, że Irmie się te zabawy nie podobają, a ja postanowiłam nie ingerować.

No ok, ja chciałam tylko zwrócić uwagę że do upodobania do tego typu zabaw telewizja wcale nie jest konieczna, dzieci w ten sposób bawiły się zawsze. Rozumiem, że nie lubisz Marty, ale zobacz jaki trenig niezależności i tolerancji z drugiej strony ma twoja córka ;)

kamma - 2008-06-12, 12:05

Oczywiście, i ja tego nie neguję ;)
Czy nie lubię Marty? Hmmmm, raczej nie mogę tego o sobie powiedzieć. Nie lubię pewnych zachowań, osoba jest mi obojętna, w końcu to Irmy koleżanka, nie moja.
Pomyślałam jeszcze, że przyczyną podejmowania takich zabaw (w przypadku 5-latki! To mnie najbardziej przeraża!) jest kontakt z takimi tematami oraz sposób zaznajomienia dziecka z nim. Czasami chodzę z Irmą na cmentarz, zresztą Irma lubi te spacery, myślę że spokój miejsca i możliwość poważnej rozmowy z mamą jest dla niej bardzo odpowiednia. Więc myślę, że Irma woli inne podejście do tematu śmierci. Rozumie śmierć, częściowo akceptuje, ale nie podoba jej się zabawa w śmierć. Ona po prostu kocha życie. Sama ma nadzieję, że nigdy nie umrze... Na razie nic z tym nie robię, przyjdzie czas, że śmierć sama pokaże jej swoje oblicze. Tymczasem podejrzewam, że Marta dużo słyszy o śmierci i chorobach. Nie tylko w telewizji, ale i w rozmowach osób dorosłych, które nie zważają na jej obecność. Być może na początku ją to przerażało, i oswoiła ten lęk przy pomocy zabawy. Nie zmienia to faktu, że Irmie taka zabawa po prostu nie odpowiada, i ja się nie dziwię.

Pat - 2008-06-12, 13:38

Cyt. Co mówić dziecku o śmierci i jak można mu pomóc, jeżeli się z nią zetknie? Zależy to przede wszystkim od dwóch rzeczy: po pierwsze od Waszego charaktetu i Waszej znajomości psychiki dziecka; po drugie, od jego wieku.
Małe dzieci mają bardzo znikome pojęcie o śmierci(...) Nawet dzieci czteroletni mają jeszcze bardzo ograniczone wyobrażenie śmierci. Z zasady nie wyrażają żadnych specjalnych uczuć, choć mogą słowami ujawniać świadomość, że łączy się ona ze smutkiem i żalem.
Kiedy dziecko ma 5 lat, pojęcie śmierci zaczyna dla niego nabierać bardziej szczegółowej i konkretnej postaci. Wiele dzieci kojarzy ją ze słowem koniec i z bezruchem. Zdarza się, że unikają nieżywych zwierząt czy ptaków.
(...)Pięciolatki często uważają, że będą żyły wiecznie. Jednocześnie w tym wieku pojawia się obawa, że może umrzeć matka. Nasila się ona w wieku 6 lat.
(...)Pięcioipółlatki wierzą niekiedy w odwracalność śmierci - przez chwilę jesteś martwy, po czym znowu wracasz do życia"
"Rozwój psychiczny dziecka od 0 do 10 lat"
Myślę, że prawda jak zwykle leży po środku. Marta pewnie rzeczywiście za dużo ogląda w TV rzeczy o tematyce i estetyce nie dobrej dla jej wieku ale także ma naturalną ciekawość tej tematyki (śmierć, więzienie-odosobnienie, kara, trujące rośliny itd) Mi podoba się bardzo to, że Twoja Irma kammo, ma własne zdanie i nie naśladuje ślepo swojej przyjaciółki. W zderzeniu ich - M. i I. doświadczeń i poglądów - Irma kształtuje też swój charakter, światopogląd -bo niby M. to jej przyjaciółka ale..z przyjaciółką też można się nie zgodzić, bez kłótni. Kurczę..mój Leo jest jeszcze za mały na tego typu dywagacje, ale jak czytam o Waszych dośw. to fascynuję mnie to bardzo: Małe ludziki w zderzeniu z , w końcu, WIELKIMI problemami!

kamma - 2008-06-12, 14:33

Pat napisał/a:
ale..z przyjaciółką też można się nie zgodzić, bez kłótni.

To jest ten moment, który bardzo mnie cieszy. Że Irma potrafi się nie zgodzić, mimo że przyjaciółka jest starsza i ma specyficzną charyzmę.

Nimrodel - 2008-06-12, 15:10

Hm, moją ulubioną zabawą w dzieciństwie (5-7 lat) było sporządzanie "trucizn" na ślimaki i kury sąsiadów, które nieraz przełaziły do nas i rozgrzebywały grządki.
Specyfiki te miały nieraz bardzo skomplikowane receptury, niektóre musiały być przechowywane w odpowiedni sposób bo "traciły moc". Przeważnie składały się z tego, co moim zdaniem było niesmaczne lub obrzydliwe. Np. z proszku z suszonych żołędzi i kasztanów, pokrzywy, szamponu, płynu do mycia i Uwaga! owoców dzikiego bielunia - wiedziałam że jest trujący, a rósł u nas na ogrodzie jako chwast. Było tego mało, wiec zbierałam je pieczołowicie i dodawałam do najsilniejszych "trucizn"
Telewizji oglądałam bardzo mało - skąd się to wzięło - pojęcia nie mam.
Za to dziś interesuję się roślinami, właściwościami pokarmów, dietetyką, kocham przyprawy i zioła oraz ... uwielbiam gotować :mrgreen: :-P

Flippi - 2008-06-12, 18:09

A propos straszenia dzieci - kiedyś widziałam zdesperowaną mamę, która usiłowała przekonać do czegoś swojego synka. Nie pamiętam dokładnie sytuacji - chłopczyk nie chciał jej słuchac na ulicy. Brzmiało to mniej wiecej tak: "Jak nie będziesz grzeczny, to przyjdzie Cygan i Cię ukradnie!" Chłopczyk nic, robi swoje. Mama mówi więc: "Jak natychmiast tego nie zostawisz, to przyjdzie policjant i Cię zabierze!" Chłopczyk nic. Mama próbuje dalej: "Zostaw to, bo przyjdzie dziad i schowa Cię do worka!" Chłopczyk nic... Mama (załamana): "Ja już nie wiem, co mam z Tobą robić! Cygana się nie boisz, policjanta się nie boisz, dziada się nie boisz... Niczego już się nie boisz!"
Oto, do czego prowadzi eskalacja przemocy :lol:

kamma - 2008-06-12, 18:15

Flippi, :D
Mama tego chłopczyka przekroczyła granicę, za którą tego typu groźby już po prostu nie działają. Ale winny jest synek, a jakże!

majaja - 2008-06-12, 20:31

kamma napisał/a:
Mama tego chłopczyka przekroczyła granicę, za którą tego typu groźby już po prostu nie działają. Ale winny jest synek, a jakże!
Oj kochana, ja bym nie wyciągała tak szybko wniosków. Mam taki sam problem jak ta mama, Miron niczego się nie boi a czasami trzeba iść z nim na zakupy i żadne prośby ani groźby nie są w stanie go przekonać, że ma się choć troszkę pilnować, iść za rączkę itp, a że z doświadczenia wiem, że jest realne, że on poda rękę jakieś cioci/babci widzianej pierwszy raz w życiu rękę i pójdzie nie oglądając się na rodziców to tam stracha. A wcale nie jest prostą sprawą upilnować go we dwie dorosłe osoby. I tak było zawsze, on się po prostu nie boi. Na ulicy jest dokładnie to samo. Przechodząc przez ruchliwą ulice jeszcze da rękę, przez osiedlową niekoniecznie, ale ledwie stanie na krawężniku to jest długa prosta, albo stanie na środku ulicy i go nie ma bo koparka jedzie i nagle dziecko głuche. I szarp się z takim jak to silne.

[ Dodano: 2008-06-12, 20:46 ]
Znaczy że chodzi mi o to , że jak dzieciak nie reaguje na groźby to równie dobrze może znaczyć, że się nie boi bo wie, że rodzice zawsze gdzieś tam są i nie dadzą zrobić krzywdy.

kamma - 2008-06-12, 21:04

No, ale ta mamusia, o której pisała Flippi, najwyraźniej koncentrowała się na straszeniu synka rzeczami nieprawdopodobnymi. Przegięła w tym sensie, że o ile jedna taka groźba może wystraszyć, ich nagromadzenie sprawia, że lęk mija.
majaja, ja też mam dziecko, które niczego się nie boi. Ale to nie powód, żeby przywoływać na pomoc Cygana ;)

Tobayashi - 2008-06-12, 22:12

W temacie straszenia dzieci i wystawiania ich na słuchanie o śmierci mogę sie wypowiadać jako eks-dziecko w ten sposób traktowane. Powiem jedno - koszmar. Prędzej mi język uschnie niż postrasze czymś swoje czy cudze dziecko.
majaja - 2008-06-12, 22:51

kamma napisał/a:
żeby przywoływać na pomoc Cygana

Cygana nie przywołuję, bo nie wiedziałby o co chodzi, poza tym sama byłam straszona Cyganami, u nas było ich dużo i ze wstydem przyznaję, że coś mi zostało, ale rozumiem desperację.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group