| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Wiek przedszkolny - nieśmiałość
alcia - 2008-06-23, 13:11 Temat postu: nieśmiałość Kaja jest bardzo nieśmiała. Na prawdę bardzo... Zastanawiam się od jakiegoś czasu czy powinnam coś poczytać o nieśmiałości i próbować jej pomóc się ośmielić Czy traktować to normalnie, nie zwracać na to uwagi..
Była dzieckiem bardzo otwartym tak do drugiego roku życia. potem zaczęła się chować za mnie coraz częściej.. i na tym stanęło. myślałam, że to przejściowe, ale chyba nie zapowiada się na zmiany
Nie zajmowało by to moich myśli gdyby nie fakt, że czasem jej to na pewno lekko utrudnia życie (mocno zabrzmiało ) - chciałaby coś robić z innymi dziećmi, a zawsze najpierw trzyma sie mnie kurczowo i potrzebuje sporo czasu na rozruch. Często krępują ją różni dorośli ludzie (zresztą nawet dzieci) - kiedy zagadają coś do niej, a ona wstydzi się odpowiedzieć, spuszcza głowę w dół. Ktoś się oddali o kilka metrów- od razu zaczyna odpowiadać do mnie (na zasadzie: pani powiedziała do mnie:... pani jest bardzo miła, ja lubie takie miłe panie.. itp).
jak mogę jej pomóc? czy wogóle probować to robić?
kamma - 2008-06-23, 17:03
To rzeczywiście dziwne, że ta nieśmiałość utrzymuje się tak długo. Wszystko wskazuje na to, że nie jest typowym etapem rozwojowym, a już immanentną cechą charakteru Kai. Oswajaj to: opowiadaj Kai bajki o nieśmiałych dziewczynkach, które pokonały wstyd i dzięki temu osiągnęły coś fajnego i ważnego. Niech ma świadomość, że po prostu są tacy ludzie i że warto przełamywać lęk, bo można wiele zyskać. Możesz też poszukać bajek terapeutycznych nt nieśmiałości, mogą się przydać.
frjals - 2008-06-23, 17:05
A ty byłaś (jesteś) nieśmiała? Ja byłam (i jestem ) i W. ma to samo, niestety .
Wydaje mi się, że z nieśmiałością (czy też z każdą inną przypadłością swojego charakteru)można sobie zacząć radzić dopiero jak się ma więcej lat i jest się w stanie nad sobą zapanować. Więc na razie staram się pomagać...
| alcia napisał/a: | | czy powinnam coś poczytać o nieśmiałości |
a czemuż by nie, zawsze się można czegoś nowego dowiedzieć
[ Dodano: 2008-06-23, 18:06 ]
O właśnie, kamma czekałam na twój głos .
malina - 2008-06-23, 17:33
| alcia napisał/a: | | jak mogę jej pomóc? czy wogóle probować to robić? |
Wydaje mi się,że warto próbować.Oczywiście nie na siłe bo może to odnieść przeciwny skutek,najgorsze co można zrobić - a niestety to widze dość często to ośmieszanie Te bajki to super pomysł,można wiele problemów rozwiązać dzięki nim
Ja bym jak najwięcej Kaje zachęcała,chwaliła próby podejmowania przez nią kontaktów z innymi itd.Fajnie,jakby np Kaja w sklepie sama coś kupowała(najlepiej nie w samoobsługowym ), coś co będzie dla Niej jednocześnie nagrodą za podjęty trud,coś co lubi do jedzenia itd .Robić wszystko(ale to na pewno robisz) by wierzyła w siebie,miała poczucie własnej wartości.
alcia,a jak w przedszkolu było,nie miała problemów w kontaktach z dziećmi,opiekunkami??
Kurcze,ja to czasem chciałabym,żeby Zuzia była mniej śmiała Ona potrafi obcym ludziom mówić takie rzeczy,że wymiękam
Tu coś znalazłam ale nie czytałam,zobacz jak chcesz
hxxp://www.bystrzak.pl/psychologia-dziecka/porady-psychologia/2-o-niesmialosci-i-niesmialych-duzych-i-malych.html#
Marcela - 2008-06-24, 08:17
alcia, nie wiem na ile się to przyda, ale może pomoże książka "Bajki które leczą" Doris Brett. Tam jest w zasadzie więcej o lękach i oswajaniu stresujących przeżyć, ale może to też trochę przyczynia się do nadmiernej nieśmiałości u dzieci?
Lilka - 2008-06-24, 09:18
Ja sama byłam bardzo nieśmiałym dzieckiem i nie wiem, czy Cię to pocieszy, ale to przechodzi z wiekiem O ile dobrze pamiętam na przełomie podstawówki i liceum było już dużo lepiej a teraz już w ogóle nie mam problemów z nieśmiałością.
Dodam jeszcze, z własnego doświadczenia i nie tylko, że najgorsze w takich sytuacjach jest mówienie dziecku 'Nie wstydź się!', to tylko pogarsza sytuację, zwracając uwagę dziecka i innych, podkreśla problem, utrwala dziecku w głowie etykietkę 'jestem nieśmiała'.
Też myślę, że bajki terapeutyczne (wymyślone przez Ciebie, dostosowane ściśle do sytuacji), mogłyby być pomocne. Z tego co pamiętam, przy wymyślaniu takich bajek nie możemy opowiadać o dziecku, nadać tego samego imienia bohaterowi. Postać musi być bardzo podobna, żeby dziecko się mogło utożsamic, ale nie słuchać o sobie i czuć przymus takiego zachowania.
Lily - 2008-06-24, 09:23
| Lilka napisał/a: | Ja sama byłam bardzo nieśmiałym dzieckiem i nie wiem, czy Cię to pocieszy, ale to przechodzi z wiekiem | nie liczyłabym na to, mi nie przeszło, wręcz przeciwnie - pogorszyło się, przeszło w fobie społeczną
co robić nie wiem, wiem natomiast, że na pewno nie można naciskać, mieć pretensji, zawstydzać, porównywać z innymi - ale to Alcia chyba wie dobrze; stawiałabym na łagodną zachętę i zwracanie uwagi raczej na działanie, które dziecko może wykonać (np. zabawę) niż na zwalczanie problemu "w środku"
fajnie mieć taką mamę jak Ty Alciu, mnie nikt nie pomógł, jedynie mieli do mnie pretensje, że się z dziećmi nie bawię itp.
alcia - 2008-06-24, 09:27
Marcela, dzięki. Książeczkę kupię, na pewno się przyda. Choć u niej nieśmiałość nie wynika z żadnych lęków.
| kamma napisał/a: | | Możesz też poszukać bajek terapeutycznych nt nieśmiałości, mogą się przydać. |
gdzie coś takiego można zdobyć?
| frjals napisał/a: | A ty byłaś (jesteś) nieśmiała? Ja byłam (i jestem ) i W. ma to samo, niestety |
Ja właśnie nie wiem jak było u mnie w tym wieku. Później na pewno byłam, ale to z innego powodu, a czy w wieku kilku lat? Nie mam nawet kogo spytać
Ja się ostatnio złapałam na tym, że często mówię innym ludziom, że jest nieśmiała. przy niej. Pewnie nie powinnam tego robić. Ale wiecie jak to jest - mieszkam na osiedlu, na którym jest mnóstwo starszych, życzliwych ludzi. Są mili, uśmiechają sie do dzieci, zawsze coś tam zagadają - a Kaja chowa się za mnie, albo spuszcza głowę w dół i nie reaguje. I tak ją zawsze tłumaczyłam, żeby sie komuś przykro nie zrobiło, ale chyba muszę przestać to robić, bo tym bardziej jej to wkręcam
| malina napisał/a: | Fajnie,jakby np Kaja w sklepie sama coś kupowała(najlepiej nie w samoobsługowym ), |
to często robimy, chodzi sama po chleb, czy do księgarni po książki - na własne życzenie Jak jej na czymś mocno zależy, to nie ma problemu z przełamywaniem nieśmiałości.
| malina napisał/a: | | Robić wszystko(ale to na pewno robisz) by wierzyła w siebie,miała poczucie własnej wartości. |
z jej poczuciem wartości nie ma raczej problemu. wierzy w siebie, jest pewna siebie, własnych przekonań, jest asertywna... tylko w sytuacjach podbramkowych się zamyka
| malina napisał/a: | | a jak w przedszkolu było,nie miała problemów w kontaktach z dziećmi,opiekunkami?? |
nie, to akurat nie Ona tak bardzo lubi dzieci, że marzyła o przedszkolu, błagała dosłownie o nie była początkowo cichutka, nieśmiała, ale się rozbrykała po miesiącu i jest tam już taka jak w domu.
[ Dodano: 2008-06-24, 10:32 ]
| Lilka napisał/a: | | Dodam jeszcze, z własnego doświadczenia i nie tylko, że najgorsze w takich sytuacjach jest mówienie dziecku 'Nie wstydź się!', to tylko pogarsza sytuację, zwracając uwagę dziecka i innych, podkreśla problem, utrwala dziecku w głowie etykietkę 'jestem nieśmiała'. |
właśnie, muszę sie tego wystrzegać, czasem mi się zdarza tak mówić
| Lily napisał/a: | | jedynie mieli do mnie pretensje, że się z dziećmi nie bawię itp. |
frjals - 2008-06-24, 09:41
| Lilka napisał/a: | | ale to przechodzi z wiekiem |
nie zawsze, może przejść z wiekiem, ale wcale nie musi, to chyba zależy w dużej mierze od otoczenia, może troche od siebie, jeżeli chce się powalczyć.
Nie powiedziałabym, że mi przeszło, raczej potrafię sie zmusić do pewnych zachowań. Ale prawda jest taka, że nieśmiałość miała kolosalny wpływ na moje życie, gdyby nie to wyglądałoby ono zupełnie inaczej...
| alcia napisał/a: | | chodzi sama po chleb, czy do księgarni po książki - na własne życzenie Jak jej na czymś mocno zależy, to nie ma problemu z przełamywaniem nieśmiałości. |
wiesz co, ja bym sie na twoim miejscu nie martwiła aż tak bardzo. Z tego co tu napisałaś to nie wygląda groźnie..., najgorzej jeżeli się chce a nie można . Jeżeli taka nieśmiałość zostanie, to będzie Kai łatwo sobie z nią poradzić, tak myślę.
rosa - 2008-06-24, 09:47
jako dziecko byłam strasznie nieśmiała, ciężko mi było z tego powodu w przedszkolu i szkole.
Szymek był okropnie nieśmiały, pamiętając swoje uczucia nie naciskałam na niego, cieszyłam się z każdego małego sukcesu. w szkole odnalazł się dopiero w 6 klasie, on ma dodatkowo naturę outsidera i nie jest przebojowy. teraz, w wieku 12 lat dopiero powoli dochodzi do etapu na którym jego brat był 3 lata temu.
mam zero wspólnego z psychologią, ale myslę że u Kai ta nieśmiałośc jednak jest przejściowa, powoli na nowo oswoi się ze światem i wszystko będzie ok
[ Dodano: 2008-06-24, 10:49 ]
| frjals napisał/a: |
| alcia napisał/a: | | chodzi sama po chleb, czy do księgarni po książki - na własne życzenie Jak jej na czymś mocno zależy, to nie ma problemu z przełamywaniem nieśmiałości. |
wiesz co, ja bym sie na twoim miejscu nie martwiła aż tak bardzo. Z tego co tu napisałaś to nie wygląda groźnie..., najgorzej jeżeli się chce a nie można . Jeżeli taka nieśmiałość zostanie, to będzie Kai łatwo sobie z nią poradzić, tak myślę. |
dokładnie
Marcela - 2008-06-24, 12:39
| alcia napisał/a: | | Ja się ostatnio złapałam na tym, że często mówię innym ludziom, że jest nieśmiała. przy niej. Pewnie nie powinnam tego robić. Ale wiecie jak to jest - mieszkam na osiedlu, na którym jest mnóstwo starszych, życzliwych ludzi. Są mili, uśmiechają sie do dzieci, zawsze coś tam zagadają - a Kaja chowa się za mnie, albo spuszcza głowę w dół i nie reaguje. I tak ją zawsze tłumaczyłam, żeby sie komuś przykro nie zrobiło, ale chyba muszę przestać to robić, bo tym bardziej jej to wkręcam |
Zdecydowanie tak. Czasami dzieci są podatne na takie schematy zachowań.
Znam chłopca, którego mama przy każdej okazji mówiła o nim (i przy nim), ze on nie lubi pomidorów (bo raz odmówił). Po jakimś czasie malec był święcie przekonany, ze nie lubi pomidorów i nie jadał ich w żadnej postaci przez długi czas.
kamma - 2008-06-24, 15:11
| alcia napisał/a: | kamma napisał/a:
Możesz też poszukać bajek terapeutycznych nt nieśmiałości, mogą się przydać.
gdzie coś takiego można zdobyć? |
Najprościej to pewnie w internecie, jak wpiszesz w guglach "bajki terapeutyczne", to Ci się mnóstwo wyników wyświetli. Spiszesz sobie tytuły i autorów, a potem wystarczy w księgarni zapytać (widuję). Albo na allegro, nie powinno być problemu.
Ale podkreślam jeszcze to, co Lilka napisała, o bajce ściśle dostosowanej do Waszej sytuacji. I o bohaterce podobnej do Kai, ale nie o niej samej.
magdusia - 2008-06-24, 16:12
Moja Nadia co prawda nie jest nieśmiała ,
ale zauważyłam że w sytuacjach tzw.wymuszonych lubi się wycofywać.
Sama naprawdę chętnie podchodzi do ludzi i ich zagaduje,
lecz jeśli czuje się zobowiązana do jakiegoś zachowania bo ja czy ktoś inny oczekuje pewnego zachowania
np.w gościach czy jak rozmowę inicjuje osoba która jej nie przypadła do gustu
to potrafi się zaciąć.
Amanii - 2008-06-24, 18:12
tak to chyba każdy ma... ja nie uważam się za osobę nieśmiałą, zawsze chętnie podchodzę do obcych, zagaduję, nie mam problemu z nawiązywaniem kontaktów i chyba nigdy nie miałam, ale pamiętam z dzieciństwa, że ZAWSZE jak czułam na sobie wzrok rodzicow (w sensie właśnie takim, że mnie obserwują i wymagają właściwego zachowania) to włączała mi się nieśmiałość. W kontaktach z rowieśnikami też. Ale najgorszy koszmar jaki pamiętam (który ciągnie się zresztą do dziś) to było "przedstawianie" mnie różnym wpływowym, znanym, ważnym osobom, praktykowane przez mojego ojca. Jak słyszałam "chodź sie przywitać z panią/panem X" to mnie ciary przechodziły. Zwłaszcza, że często po wizycie tego kogoś dostawałam ochrzan, że cośtam przy stole źle zrobiłam, albo że za cicho powiedziałam "do widzenia" i zachowuje się jak niewychowana.
Do dziś czasem to przedstawianie ma miejsce, ze względu na charakter pracy ojca. I do dziś przechodzą ciary, bo naprawdę czuję się w takich sytuacjach jak mała dziewczynka. Tatuś chce się "pochwalić" córą, a ja się zachowuję jak dzikus. Najlepsze jest to, że gdyby ta sytuacja była choć odrobinę mniej wymuszona to nie miałabym zadnego problemu z nawijaniem, żeby nie wiem jak ważny i znany był to człowiek (bez obecności ojca dużo lepiej idzie mi komunikacja z ludźmi tego typu, bo nie czuję się oceniana i krytykowana wzrokiem za każde potknięcie).
Dlatego wiem, że nigdy nie będę mojego dziecka ciągała na siłę, żeby się "pokazało" jakimś ciociom, wujkom czy innym obcym panom czy paniom. To największy stresior jaki przeżywałam w dzieciństwie.
Malinetshka - 2008-06-25, 17:27
| magdusia napisał/a: | | w sytuacjach tzw.wymuszonych lubi się wycofywać. |
| Amanii napisał/a: | | ZAWSZE jak czułam na sobie wzrok rodzicow (w sensie właśnie takim, że mnie obserwują i wymagają właściwego zachowania) to włączała mi się nieśmiałość. |
Świetnie dziewczyny napisały. U mnie było/jest podobnie jeśli chodzi o wymuszanie czy z pozoru niewinne zachęcanie "no chodź się przywitaj", "nie wstydź się", "trzeba być odważnym.." Wiem, że pewnie ciężko jest wybić sobie z głowy takie teksty i nie powtarzać ich dalej, gdy się je słyszało lub słyszy od różnych osób w stronę dzieci. Ale też jestem za tym, że to ta presja społeczna pogłębia nieśmiałość... Myślę, że wrażliwy umysł sobie dorabia coś nadzwyczajnego do sytuacji, którą dorośli tak podkręcają.. Wszyscy się patrzą i oczekują od dziecka odwagi i śmiałości. Wystarczy chyba jedna niewinna sytuacja, w której powstanie to dziwne napięcie w dziecku, żeby zapaliła mu się lampka "oho..coś jest inaczej niż zazwyczaj, niż naturalnie" i schemat gotowy. A im istota wrażliwsza (a Kaja wygląda mi na bardzo wrażliwą) tym łatwiej o taką reakcję. Wcale to nie musi być jakiś silny lęk, tylko obawa nakręcona właśnie przez dorosłych (choćby mieli dobre intencje..). Dla wrażliwca, nawet z pozoru niewinna sytuacja jest czymś istotnym i wartym rozważenia i zmiany swojego postępowania.
Alciu, mogę coś niecoś poszukać na temat bajek terapeutycznych (mam książki). Zeskanuję i mogę Ci wysłać jeśli chcesz
alcia - 2008-06-25, 19:12
| Malinetshka napisał/a: | Alciu, mogę coś niecoś poszukać na temat bajek terapeutycznych (mam książki). Zeskanuję i mogę Ci wysłać jeśli chcesz |
super, dzięki!
zojka3 - 2008-06-26, 06:57
Dzięki temu wątkowi zastanowiłam się dlaczego ja byłam/jestem? nieśmiała. U mnie ciągnęło się to bardzo długo i do tego stopnia, że jak byłam w szkole o coś pytana i znałam odpowiedź to nie odpowiedziałam. Zawsze dostawałam dwóje, dopiero miałam odwagę pisemnie się wypowiedzieć i to też najczęściej tak jak koleżanki, bo ja nie mogę mieć racji.
Wzięło się to chyba stąd, że nie miałam akceptacji u rodziców. Moje zdanie nigdy nie było szanowane. Ojciec jest takim człowiekiem, że jak się z nim zgadzasz to jesteś " mądrą dziewczynką" a jak nie to matołem. Bałam się mówić o tym co naprawdę myślę, nie odzywałam się zazwyczaj wcale
alcia - 2008-06-26, 07:13
| zojka3 napisał/a: | Wzięło się to chyba stąd, że nie miałam akceptacji u rodziców. Moje zdanie nigdy nie było szanowane. Ojciec jest takim człowiekiem, że jak się z nim zgadzasz to jesteś " mądrą dziewczynką" a jak nie to matołem. Bałam się mówić o tym co naprawdę myślę, nie odzywałam się zazwyczaj wcale |
to jak u mnie. Do tej pory mam blokadę przy ojcu, choć już w dużym stopniu się jej pozbyłam. Co chwilę muszę sobie wbijać w głowę, że mam prawo do wyrażania przy nim swoich opinii i nieistotne jakie on ma o nich zdanie.
Dlatego przy moich dzieciach od początku zwracałam uwagę na to, by nie gasić malucha (bo dzieci i ryby głosu nie mają), by szanować opinie tak samo jak wypowiedzi dorosłych (u mnie w rodzinie nie jest to normalne niestety). Staram się ją słuchać i brać pod uwagę jej zdanie i chęci tak samo jak nasze. Ta jej nieśmiałość nie ma tego podłoża (mam nadzieję ).
Straszne, jak bardzo rodzice mogą wpływać na nasze życie swoimi błędami
Malinetshka - 2008-06-26, 09:14
alciu kochana, często chyba jest tak, że nie bardzo da się skontrolować takie subtelne sygnały, które wysyłamy.. Może np. Kaja obserwując Ciebie zauważyła kiedyś, że się wycofujesz w jakimś dialogu. Może było to nawet mało widoczne, a ona to wyczuła. Tak sobie gdybam tylko.. Wierzę, że świadomie nic takiego nie robisz, żeby gasić swoje córy.
Ja nie wiem skąd u mnie się wzięła nieśmiałość i obawa przed byciem sobą przy innych, wyrażaniem swojego zdania.. Jak próbuję analizować dzieciństwo i stosunek rodziców do mnie to nie widzę niczego niepokojącego. Myślę, że często mnie wspierali, pozwalali brać udział w dyskusji... Czasem wychodzi ze mnie jakieś zastraszenie, które nie mam pojęcia skąd się wzięło...
alcia - 2008-06-26, 09:22
| Malinetshka napisał/a: | | Może np. Kaja obserwując Ciebie zauważyła kiedyś, że się wycofujesz w jakimś dialogu. |
ja się nie wycofuję
Problem nie jest we mnie, ponieważ przy mnie zachowuje się normalnie - czyli śpiewa godzinami, tańczy, nawija non stop (serio, buźka jej się nie zamyka). Przy osobach, z którymi ma częstszy kontakt - też nie ma problemu. A przy obcych - po prostu jest nieśmiała
Humbak - 2008-06-26, 09:33
nie bardzo wiem jak pomóc mogę tylko dodać że ta cecha z czasem przestaje być 'uciążliwa' jeśli się nad nią pracuje. Natalia była dość dziwnym dzieckiem - baaardzo nieśmiała a gdy tylko się zapomniała szalała bywało aż do przesady. Nie odpowiadała na żadne dzień dobry a wręcz potrafiła się rozpłakać. My po prostu nie ciągneliśmy jej na siłę do takich sytuacji (np 'no powiedz pani dzień dobry...' nie wchodziło w grę) dużo natomiast z nią rozmawiałyśmy już po tej sytuacji - np. tllumaczyliśy że pan był tylko oprzejmy i dlatego, że wtedy ludzie robią tak i tak i dlatego ta pani to a to powiedziała. W tej swojej nieśmiałości przeszkodą dla natalii były natomiast inne sytuacje - np powiedzenie przy kimś czego chce (do dziś czasem ma z tym kłopoty). Po prostu gdy widzieliśmy że coś jest nie tak pytaliśmy ją o to, zachęcaliśmy też do samodzielnych ruchów - np dwa dni temu musiałam ją zachęcić by to ona nie ja powiedziała koleżance spotkanej na podwórku że już idziemy. Powiedziałam jej co ma mówić i po trzech podejściach się odważyła, była z siebie bardzo zadowolona. Ostatnio też zaczyna sama kupować w sklepie i też się z tego cieszy, jest taaaka dumna.
Zauważyłam też że jej nieśmiałość nie jest cecha stała i nie zawsze występuje - trudno mi powiedzieć jednak od czego zależy, raz się wstydzi, innym razem podrywa chłopaków na podwórku . Może po prostu jej ta nieśmiałość ustępuje?
Kamm - 2008-06-26, 09:52
Ja bylam bardzo niesmiala i jestem , teraz jednak w pewnych okreslonych warunkach .
Kiedys bylo to bardzo uciązliwe i naprawde cięzko bylo z tym funcjonowac ..
| frjals napisał/a: | Ale prawda jest taka, że nieśmiałość miała kolosalny wpływ na moje życie, gdyby nie to wyglądałoby ono zupełnie inaczej... |
O pod tym moglabym sie zdecydowanie podpisac ..
Teraz od kilku lat w srod swoich jestem rozgadana , rozchichrana az do bolu , ale za to wsrod osob nowo poznanych , lub takich ktore widuję raz za czas , strasznie się stresuję , wycofuję , nie potrafię się odnalezc , gdy juz się przymuszę aby na jakis temat się wypowiedziec potrafię się jąkac itd Najgorzej jest kiedy ktos nie zdaje sobie sprawy z tego ze dla mnie to naprawde problem i zaczyna drwic , osmieszac itd .
| Lilka napisał/a: | Ja sama byłam bardzo nieśmiałym dzieckiem i nie wiem, czy Cię to pocieszy, ale to przechodzi z wiekiem |
Nie zgodzę się , u mnie nie przeszlo , zdecydowanie , wręcz się chyba pogorszylo , tylko niektore towarzystwo sprawia ze nie wstydzę się byc sobą i zachowuję się otwarcie .
Lily - 2008-06-26, 09:57
Może pomoże w czymś książka Zimbardo o nieśmiałości? Jest tutaj hxxp://www.chomikuj.pl/Chomik.aspx?id=yureawen&sid=393
dort - 2008-06-26, 10:05
Wydawnictwo GWP ma wlasnie taką serie bajek - my ostatnio pozyczylismy z biblioteki ksiązke z tej serii "Chyba jestem niesmiały" B. Cain - polecam
puszczyk - 2008-06-26, 11:36
| alcia napisał/a: | | Ja się ostatnio złapałam na tym, że często mówię innym ludziom, że jest nieśmiała. przy niej. Pewnie nie powinnam tego robić. |
Gdy Kamil nie chce odpowiadać to mówię, że potrzebuje czasu żeby się oswoić i to wszystko. Faktycznie ciągłe powtarzanie, że dziecko jest nieśmiałe może mieć zły skutek.
Humbak - 2008-06-26, 15:15
| puszczyk napisał/a: | | ciągłe powtarzanie, że dziecko jest nieśmiałe może mieć zły skutek | tzw. samospełniająca się przepowiednia
kofi - 2008-06-26, 23:27
Danielito do 2-3 lat wydawał nam się bardzo przebojowym dzieckiem. Potem był jakby nieśmiały. Okazało się, że mimo swojej niezwykłej gadatliwości i elokwencji nie znosi występów (np. w przedszkolu). Najlepiej wychodziło mu śpiewanie w łazience, jak nikogo nie było, jak ja byłam to już gorzej, a jak byliśmy oboje, to w ogóle nie chciał.
Było tak do teraz. Ostatnio wyznał, że na wycieczce do stadniny można było śpiewać do mikrofonu i on się zgłosił i zaśpiewał ("Barkę" - jak kiedyś zaśpiewał w kościele, to się popłakałam ze śmiechu, tak fałszował), a dzisiaj powiedział, że na jutrzejszy występ "pchał się do jak największej liczby dialogów". Cokolwiek to miało znaczyć wygląda na to, że przestał się wstydzić. W ogóle to bardziej się wstydził dzieci, niż dorosłych.
alcia - 2008-06-27, 07:02
| Cytat: | | W ogóle to bardziej się wstydził dzieci, niż dorosłych. |
Kaja inaczej
Dzieci wstydzi się mało, trwa to chwilę. Dzieci z dorosłymi bardziej.
A co do dorosłych - bezdzietnych wstydzi się potwornie, a przy tych z dzieciakami szybko się oswaja (tym bardziej, jak ktoś ma podejście..).
kofi - 2008-06-27, 07:41
To chyba lepiej - w sumie nic dziwnego, że wstydzi się dorosłych, którzy ją zaczepiają.
magdusia - 2008-06-27, 10:10
| alcia napisał/a: | | bezdzietnych wstydzi się potwornie |
też zauważyłam taką zależność
a nie daj Boże ktoś zechce sprawdzić ją i jej możliwości intelektualne i podpytuje tylko w tym celu ,ona wyczuwa że to nie jest taka zwykła rozmowa i bardzo tego nie lubi (tak było rok temu).Wcale się jej nie dziwię,też tego nie lubię
kamma - 2008-06-27, 16:54
Bezdzietni bardzo często nie mają wprawy w rozmawianiu z dziećmi. Mieliśmy kiedyś na piętrze w akademiku takiego sąsiada, jeszcze faceta na dodatek. Irma - śmiała do przesady, będąc w kuchni zawsze do niego zagadała. Jego reakcja - zaraz robił się cały czerwony, zaczynał się jąkać i sapać
Ja sama zauważyłam, że trudniej mi rozmawiać z dziećmi na etapie, którego Irma jeszcze nie przechodziła. Myślę, że w takiej sytuacji można nieświadomie wpędzić dziecko w kłopoty.
Malinetshka - 2008-06-27, 18:09
| kamma napisał/a: | | Myślę, że w takiej sytuacji można nieświadomie wpędzić dziecko w kłopoty. |
Dlatego ja się wolę nie odzywać raczej do dzieci (chyba, że same zagadują), bo mam obawy, że zrobię nieświadomie krzywdę jakimś słowem lub dwoma...
alcia - 2008-06-27, 19:01
| kamma napisał/a: | | Ja sama zauważyłam, że trudniej mi rozmawiać z dziećmi na etapie, którego Irma jeszcze nie przechodziła. |
też tak mam
A wcześniej wogóle nie potrafiłam rozmawiać z dziećmi, zanim swoje porodziłam
| kamma napisał/a: | | Myślę, że w takiej sytuacji można nieświadomie wpędzić dziecko w kłopoty. |
na pewno często tak jest, ale w Kai przypadku nie do końca. bardzo długo nie mogłam na to wpaść co jest kluczem do serca Kai Niektórzy ludzie na prawdę rewelacyjnie do niej podchodzący byli całkowicie odrzucani, inni - średnio się starający, albo wcale, albo też bardzo - byli przez nią bardzo lubiani i szybko się przed nimi otwierała. Normalnie nie mogłam wyczaić o co chodzi, czym się ona kieruje, dla mnie dobierała sobie ulubieńców całkowitym chaosem. Aż w końcu doszłam do tego.. rodzice. Z dziećmi przy sobie. Ona po prostu jak widzi dorosłego z dzieckiem, traktuje go jako swojego (nie tak bezwzględnie wszystkich, tak uogólniam), łatwo się podporządkowuje jego poleceniom itd. A ludzie bez dzieci to obcy.
Kamm - 2008-06-27, 19:22
| alcia napisał/a: | | A ludzie bez dzieci to obcy. |
Ja tez nie potrafię z nią rozmawiac , pewnie wlasnie dlatego ze jeszcze swoich dzieci nie mam i nie przerobilam nawet jakiegos minimum w tej kwesti , wiec mogę się pogodzic z tym ze jestem obca
Humbak - 2008-06-27, 22:15
U nas kluczem jest sympatyczny dystans. Moi znajomi zaskarbiają sobie kubę gdy witają się z nim i dają mu czas, ale jednocześnie jak np u mojej chrześniaczki - zagadują 'a może zobaczysz to, pójdziesz tam, popatrz tu, zjesz coś' - niezobowiązująco tak by nie czuł się przymuszony do udzielania grzecznej odpowiedzi, wtedy buh i kuba jest oswojony - podobnie natalia
Najgorsze co może być to przymus, dotyk i oczekiwanie na pożadaną reakcję. Wtedy wszystko się z nich zamyka.
magdusia - 2008-06-28, 12:23
| Humbak napisał/a: | | U nas kluczem jest sympatyczny dystans. |
potwierdzam ,jak najbardziej
w ogóle zauważyłam że najlepiej jest jak to Nadia jako pierwsza nawiąże kontakt.
| Malinetshka napisał/a: | | Dlatego ja się wolę nie odzywać raczej |
no właśnie
i dlatego że się nie narzucałaś Nadia Ciebie polubiła
Malinetshka - 2008-06-28, 12:37
| magdusia napisał/a: | i dlatego że się nie narzucałaś Nadia Ciebie polubiła |
Nawet nie wiesz jak się cieszę
magdusia - 2008-06-28, 13:07
no i jeszcze raz mam wrażenie że dzieci wolą jak dorośli zachowują się naturalnie
nie starają się na siłę zabawić dziecka,
choć i tak często inicjowanie rozmów przez dorosłych wygląda tak samo
czyli;
jak masz na imię?
ile masz lat?
chodzisz do przedszkola?
no i często na tym pomysły się kończą.
Capricorn - 2008-06-28, 13:22
| magdusia napisał/a: | :-D
no i jeszcze raz mam wrażenie że dzieci wolą jak dorośli zachowują się naturalnie
nie starają się na siłę zabawić dziecka,
choć i tak często inicjowanie rozmów przez dorosłych wygląda tak samo
czyli;
jak masz na imię?
ile masz lat?
chodzisz do przedszkola?
no i często na tym pomysły się kończą. |
mały OT, moja Olka, gdy kogoś zaczepia, zawsze na początek zadaje pytanie: JAKI LUBISZ KOLOR?
Malinetshka - 2008-06-28, 13:31
| magdusia napisał/a: | choć i tak często inicjowanie rozmów przez dorosłych wygląda tak samo
czyli;
jak masz na imię?
ile masz lat?
chodzisz do przedszkola? |
Mi to się zawsze wydawało jakieś sztuczne.. Jednak obserwując innych ludzi dorosłych mam wrażenie, że wszyscy oczekują tego samego ode mnie a jeśli nie inicjuję kontaktu z maluchem, to wychodzi na to, że nie umiem się zachować przy dziecku. No bo nie wykazuję inicjatywy... Nikt mi nigdy wprost nie powiedział, że nie mam podejścia.., ale gdy mówiłam komuś, że uczę dorosłych a nie dzieci to często słyszałam komentarz: "no tak, bo w kontakcie z dziećmi trzeba mieć podejście". Pewnie tak jest, ale sęk w tym, że ja nawet nie wiem czy mam "podejście" czy nie mam Myślę, że to dlatego, że nie mam swojego dziecka (choć bardzo bym chciała). Poza tym mam coś takiego w sobie jak lęk przed grupą dzieci Tzn. nie, że coś mi zrobią ale wtedy gdy ma to być grupa/klasa, którą ja mam "ujarzmić"... Raz próbowałam z dziesięciolatkami. Po prostu nie czuję się w tym.. jest to znów jakieś sztuczne dla mnie. Do tego to już na pewno trzeba mieć specyficzne podejście, a poza tym mieć ducha lidera. A we mnie jest raczej partner niż lider. Nie umiem być partnerem dla 10-ciu dzieciaków naraz No i miło by mi było z taką grupką spędzać czas, gadać, rysować itd., ale jak miałam ich uczyć angielskiego to zupełnie nie potrafiłam ich ogarnąć (Poza tym mam wrażenie, że dzieci szkolne szybko załapują pewnego rodzaju nienaturalne zachowania..., które mnie paraliżują.. są takie wyuczone, szkolne...)
Zupełnie inaczej jest mi w indywidualnym kontakcie z dzieciaczkiem no i właśnie najlepiej wtedy, gdy to dzieciaczek zaczepi i wszystko się jakoś tak naturalniej toczy...
I tak oto z tematu "nieśmiałość dziecka wobec bezdzietnych dorosłych", uczyniłam temat "nieśmiałość bezdzietnego dorosłego wobec dzieci"
[ Dodano: 2008-06-28, 14:32 ]
| Capricorn napisał/a: | moja Olka, gdy kogoś zaczepia, zawsze na początek zadaje pytanie: JAKI LUBISZ KOLOR? |
Świetny zaczep na takie coś z pewnością dałabym się wciągnąć w mini dialog
magdusia - 2008-06-28, 13:42
| Malinetshka napisał/a: | Jednak obserwując innych ludzi dorosłych mam wrażenie, że wszyscy oczekują tego samego ode mnie |
też odczuwam taką społeczną presję
| Malinetshka napisał/a: | ale wtedy gdy ma to być grupa/klasa, którą ja mam "ujarzmić"... Raz próbowałam |
nie lada wyzwanie
| Malinetshka napisał/a: | | A we mnie jest raczej partner niż lider |
tak jak i we mnie
Humbak - 2008-06-28, 21:52
| Malinetshka napisał/a: | | Mi to się zawsze wydawało jakieś sztuczne.. | a mnie natali nawet pytała czemu wszyscy ją o to samo pytają, ale ja jej tłumaczyłam że to z grzeczności i to miłe że ktoś stara się być dla nas grzeczny. Natalka bardzo się z tego ucieszyła
|
|