| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Dom rodzinny - komunikacja miedzyludzka
PiPpi - 2008-11-27, 10:55 Temat postu: komunikacja miedzyludzka jak usprawnić wyrażanie własnych emocji, myśli?
w jaki sposób rozmawiacie ze swoimi połówkami i nie tylko polówkami gdy chcecie przekazać coś ważnego?
jak konstruować rozmowę, gdy słowa zamienić należy z kimś, kto nie jest partnerem do rozmowy ale jednak trzeba?
trzy razy zastanawiam się zanim rozpocznę konkretna rozmowę z własnym mężem, tak jestesmy różni. tak trudne do przyjęcia są dla mnie Jego reakcje, ze się ich boję i/lub wymagają ode mnie dużo energii...gdybyśmy mieli kiedyś się rozstać, chcę mieć pewność, że zadbałam o wszystko a na pewno starałam się dogadać.
olgasza - 2008-11-27, 11:45
o, fajny watek, bede go sledzic
ja mam tak, ze bardzo trudno mi sie rozprawia o uczuciach, zwlaszcza z facetami, bo z przyjaciolka to duzo latwiej jednak. No, i w sytuacjach konfliktowych, jak trzeba zakomunikowac cos, co dla drugiej strony moze byc nieprzyjemne, to juz w ogole taki blok mi sie wlacza, ze wole nic nie mowic.
Ale sposob na to mam taki, ze ubieram to na spokojnie w slowa i pisze list/maila do zainteresowanej osoby. W ten sposob mi duzo latwiej wyrazic to, co mysle, a druga strona ma czas na ewentualne uspokojenie sie i przygotowanie sobie odpowiedzi.
U mnie akurat to sie sprawdza, chociaz idealnie byloby z ta druga najblizsza osoba po prostu usiasc sobie przy herbatce i dalej jak w amerykanskich filmach typu "chcesz o tym porozmawiac? "
Wretka - 2008-11-27, 12:06
Ja stosuję odkładanie do sprzyjającej chwili. To ma wielkie wady, jeśli sprawa jest paląca, ale mnie nigdy nie sprawdziło się podnoszenie trudnej kwestii żadną inną metodą. Ani logika argumentów ani spokój ani nic innego, co wymyśliłam, nie owocowały, i ostatecznie ja płakałam a M. złościł się.
Teraz zapamiętuję sprawy, które chcę omówić i czekam na sytuację, w której poczuję (bo tu chyba chodzi o intuicję), że M. jest otwarty na mój punkt widzenia w danej kwestii. I wtedy zwykle idzie naprawdę gładko.
Tylko, że to czasem trwa i dwa lata. W skali życia to nic - teraz jesteśmy dogadani na kolejne sto, ale nie wiem, czy ta metoda sprawdzi się, kiedy będziemy mieli dziecko i niektóre sprawy mogą okazać się znacznie pilniejsze, niż jakiekolwiek do tej pory.
O! Olgasza! Listy! o tym zawsze myślałam, że pewnie świetnie działają, ale sama nigdy nie napisałam.
Alispo - 2008-11-27, 12:31
Wretka,dobrze piszesz,troche o mnie;)
nigdy nie umialam rozmawiac,zaczynac rozmow..list napisalamraz w zyciu,ale za to jaki..szok..sama sobie nie wierze nadal,ze sie zdobylam na cos tak osobistego.
A ostatnio to raczej ja zaczynam trudne rozmowy,wlasnie jednej bardzo potrzebuje,moze wieczorem..
DagaM - 2008-11-27, 12:46
Wretka, czasami może zdarzyć się tak, że nie wytrzymasz ilości spraw do omówienia. Będą się gromadzić, Ty będziesz czekać na odpowiednią chwilę, a wtedy łatwo o wybuch emocjonalny.
U nas tez jest sporo sprzeczności, ale ja jestem zwolenniczką omawiania wszystkiego na bieżąco, czasami może aż do bólu szczerze, ale lubię gdy jest czysta atmosfera.
Pracuję jedynie nad własnym opanowaniem i nad tym, aby moje opinie nie krzywdziły drugiej osoby.
maga - 2008-11-27, 12:53
fajowy wątek. Ja mam straszliwe blokady i w żaden sposób nie potrafię byc asertywna. Na szczęście z moim facetem jesteśmy dogadani i nie ma problemu, jak coś jest nie tak. Ale to nie moja zasługa, tylko jego - potrafi tak bardzo drążyć a czasem odpuścić i wrócić za jakiś czas do tematu, że umiem sie w końcu przed nim uzewnętrznić. Fajny model mi się trafił
Za to mam cholerne problemy z dogadaniem się ze swoją matką. Wszelkie próby podejmowane z mojej strony niewiele dają, a jak już to na chwilę i potem jest "reset". Ale to też jest specyficzny model, niereformowalny. Chciałabym tylko nauczyć się większego opanowania i nie reagowania agresją na jej agresję... Ale to strasznie trudne...
DagaM - 2008-11-27, 12:55
maga, mi się wydaje, że komunikacja z własnymi rodzicami to jest "wyższa szkoła jazdy"
ag - 2008-11-27, 13:19
Ojej, to jest temat rzeka. U nas dużym przełomem był udział w szkoleniu Równi Rodzice - taki weekendowy warsztat dla pracujących rodziców, poświęcony w dużej mierze komunikacji w związku. Dla mnie to były w dużej mierze oczywiste rzeczy, bo zawodowo zajmuję się komunikacją ale M. bardzo pozytywnie zareagował. Wreszcie trafiły do niego pewne proste prawdy, bo były inaczej podane: materiały szkoleniowe, dwie trenerki, wykresy, rysunki, tabele. Ale też nasze problemy wynikały głównie z zabiegania, przepracowania, zmęczenia, przenoszenia stresu z pracy do domu. Teraz jest o niebo lepiej, bo dużo się zmieniło w naszym życiu - mąż zmienił pracę, ja jestem na urlopie wychowawczym.
Tu jest link do tych warsztatów hxxp://www.bycrodzicem.pl/index.php?id=108
olgasza - 2008-11-27, 13:23
takie warsztaty to super sprawa. Ja z kolei bylam na treningu asertywnosci i teraz troche pewniej sie czuje w wyrazaniu swoich opinii. Aczkolwiek na razie nie bylo okazji do wyprobowania nowych umiejetnosci w jakims powazniejszym "starciu" ( i oby nie bylo nadal). Ale lepiej sie czuje z wiedza, ze jakby co, to moge/umiem/chce powiedziec , o co mi chodzi
DagaM - 2008-11-27, 13:32
| olgasza napisał/a: | Ale lepiej sie czuje z wiedza, ze jakby co, to moge/umiem/chce powiedziec , o co mi chodzi | To jest bardzo ważne! Kiedyś miałam duże problemy z wyrażaniem swojego zdania. Powodowało to, że czułam jakby mi się zaciskała pętla wokół szyji i zaczynała ogarniac mnie złość, że robię coś lub dałam się namówić na coś, czego nie chciałam.
ag - 2008-11-27, 13:33
Ja wierzę w potęgę szkoleń (tylko trzeba znaleźć wartościowe) i pracy nad sobą. Ale do tego trzeba też cierpliwości. Pamiętam jak byłam na szkoleniu z asertywności 2 lata temu i wtedy niektóre zalecenia wydawały mi się zupełnie nieprzydatne w mojej sytuacji - a konkretnie problemach z szefową. Bo co z tego, że ja jej powiem jak ja się czuję - tak sobie myslałam. Ale minęły te dwa lata, byłam jeszcze na całym cyklu szkoleń z NLP i zebrałam się na taką rozmowę. Wreszcie powiedziałam, że nie wyobrażam sobie pracy w taki sposób. Co prawda to nie jest historia z happy endem, bo właśnie dostałam wypowiedzenie - ale i tak się cieszę, że się zebrałam na taką rozmowę, podbudowało to moje poczucie własnej wartości, a i tak nie było sensu tkwić w tym toksycznym układzie.
PiPpi - 2008-11-27, 21:00
że temat to rzeka, faktu nie zmienia, że jak mawia Pospieszalski: Warto rozmawiać
pewne rzeczy miałam na wykładach z komunikacji, na rocznym treningu asertywności itd. mimo tego mam problemy spore...
euridice, u nas też dodatkowym obciążeniem jest fakt bycia DDRR, to mówienia o uczuciach absolutnie nie ułatwia
temat ciekawy jednak uwagi zbytniej nie przykuwa , pozostanie mi najwyżej wnikliwa lektura kilku pozycji z tego tematu i gdy Foczka pozwoli zaciągnięcie Węża na jakieś warsztaty dla związków, co ma być to będzie
renka - 2008-11-27, 21:16
W moim poprzednim zwiazku bardzo duzo rozmawialismy, czasami mam wrazenie, ze za duzo. Mnostwo analiz roznych sytuacji, proba drazenia skad to wszystko etc. Ale tak sobie z perspektywy czasu mysle, ze zabraklo czegos podstawowego, a mianowicie wzajemnego SLUCHANIA. Bez tego zadna komunikacja efektywna nie bedzie.
Ja mysle, ze jak sa checi z obu stron to nic nie stoi na przeszkodzie, zeby osoby z dwoch roznych biegunow weszly na tor wspolnego POROZUMIENIA. byc moze to wymaga wielkich pokladow pracy i cierpliwosci, ale mysle, ze warto. Np. na poczatek mozna sprobowac "pobawic sie" w prowadzenie rozmow, wzbudzajacych pewne emocje, przy trzeciej obiektywnej osobie - i wcale nie musi to byc terapeuta.
No, ale tak jak pisalam - musza byc obustronne checi i obie osoby musza nauczyc sie sluchania siebie na wzajem.
[ Dodano: 2008-11-27, 21:18 ]
| Wretka napisał/a: |
O! Olgasza! Listy! o tym zawsze myślałam, że pewnie świetnie działają, ale sama nigdy nie napisałam. |
U nas nie podzialala ta metoda, ale znam pary, u ktorych pozytywne skutki odniosla ta forma komunikacji.
arete - 2008-11-27, 22:15
Jeszcze niedawno miałabym coś do powiedzenia w tym temacie, ale ostatnio chcę tylko milczeć. :X
puszczyk - 2008-11-28, 06:58
arete, ostróżnie, bo nie chcemy żeby Twoje konto zostało usunięte.
U nas i rozmowa (raczej mój monolog) i listy nie mają zbyt dużego sensu, bo nie ma na nie odpowiedzi. Chociaż widzę, że jest jakiś postęp, bo i ja reaguję mniej emocjonalnie, podobnie jak Wretka wolę poczekać i poruszyć temat w odpowiedniej chwili, i A. jest bardziej skłonny do ujawnienia mi swoich myśli niż na początku.
Zauważam, że nie o wszystkim muszę gadać, problemy rozwiązują się same albo nie okazują się takie ważne gdy emocje opadną.
arete - 2008-11-28, 19:47
puszczyku, no właśnie moje milczenie to szczyt ostrożności.
A ja milczę, bo jestem zmęczona gadaniem, w pracy, w domu. Fajnie byłoby mieć z kim pomilczeć, chyba...
Karolina - 2008-11-30, 13:37
Temat akurat:0
Dziś rano leżałam pół martwa po zatruciu i powiedziałam "Jak wspaniale byłoby nie pic wogóle wody, tylko sam sok z pomarańczy" (odnośnie naszego wyjazdu w ciepłe kraje No i rozpętała się dyskusja, że jaka to jestem nieodpowiedzialna, taka, śmaka. A najlepsze, że mój krytykant zawsze wznosi sie ponad swoje ego i ocenia mnie z punktu jakiejś wyższej moralności. Kurde czułam się jak na spowiedzi u samego Pana Boga. Rozmowa bez sensu, totalnie nietrafiona w czasie - efekt - zrypany cały dzień, jestem nabuzowana.
Niby tacy podobni kiedyś bylismy. Z czasem coraz bardziej się zaczynamy różnic. Rozmowy coraz bardziej polegają na wytykaniu sobie różych rzeczy.
W sumie Mateusz ma rację - zostałam spaczona przez te wszystkie przeprowadzki w dzieciństwie i nie potrafię zagrzac nigdzie tyłka dłużej niż dwa lata. Tym bardziej, że nic nie ewoluuje wokół, ciagle ta sama bida, tylko obowiązków przybywa.
Więc...nie wiem jak rozmawiac..
yolin - 2008-11-30, 19:06
jak bede miala wiecej czasu to napisze wiecej, a narazie wrzuce tylko to
hxxp://www.youtube.com/watch?v=2GmVajkqLNU
... dla mnie jest balsam dla duszy
nie mowiac juz o tym...
hxxp://www.youtube.com/watch?v=wq4Jh39KJ8U
Euridice...chyba dobrze, ze nigdzie nie bylo valerinu..
Karolina - 2008-11-30, 19:46
Akurat para John i Yoko kłócili się ostro
yolin - 2008-11-30, 20:14
...ale potrafili stworzyc piosenke, ktora jest balsamem dla duszy...
nie ma to jak koncentrowac sie na negatywach i szukac przyslowiowej dziury w calym
adriane - 2008-11-30, 20:18
Pokażcie mi parę, która się nie kłóci, to chyba taka która tkwi w skostniałym związku.
Karolina - 2008-11-30, 20:18
To nie był zarzut do Ciebie, tylko takie pocieszenie - że oni też mieli niezłe jatki, skoki w bok itd. A piosenka powstała mimo wszystko
yolin - 2008-11-30, 20:31
nie odebralam tego jako zarzut
Karolina - 2008-11-30, 20:47
Fajnie
Zawsze szukam dziury w całym bo lubię mie poczucie relatywizmu w życiu
Capricorn - 2008-11-30, 21:20
| yolin napisał/a: |
nie ma to jak koncentrowac sie na negatywach i szukac przyslowiowej dziury w calym |
och, ja to wprost uwielbiam
ale - też lubię mieć "wizje" oderwane od ograniczeń występujących w rzeczywistości. Mój mąż z upodobaniem sprowadza mnie na ziemię.
PiPpi - 2008-12-01, 00:12
jeśli chodzi o kawałek pt One, to preferuje ten oto..
hxxp://www.youtube.com/watch?v=HQioP21ufFc
właśnie rozpoczęłam lekturę hxxp://www.gwp.pl/product/733.html tej książki, jestem pod piorunującym wrażeniem, nie żebym pierwszy raz spotkała się z ideą porozumienia bez przemocy, ale lektura to lektura, zamierzam nabyć również zeszyt ćwiczeń do owego zagadnienie i potem...zamienię się w żyrafkę!
bodi - 2008-12-01, 00:28
Magda, miałam pisac o tych książkach juz wcześniej
też mam obie, niestety nie udało mi się jeszcze zostac żyrafą
sylv - 2008-12-01, 10:28
a macie tak czasem, że chcecie mieć po prostu święty spokój, a druga połowa właśnie wtedy podejmuje ciężki temat?
Dla mnie w takiej sytuacji najgorsze jest to, że mam poczucie winy, że nie chciało mi się gadać, a czasem nawet i wysłuchać...
Alispo - 2008-12-01, 11:28
oj tak
kofi - 2008-12-01, 11:37
| sylv napisał/a: | a macie tak czasem, że chcecie mieć po prostu święty spokój, a druga połowa właśnie wtedy podejmuje ciężki temat?
Dla mnie w takiej sytuacji najgorsze jest to, że mam poczucie winy, że nie chciało mi się gadać, a czasem nawet i wysłuchać... |
Mamy, ale to z reguły ja jestem tą drugą połową, która podejmuje ciężki temat.
Nie wiem, czy R. ma poczucie winy
kocham_tramwaje - 2008-12-01, 13:17
| kofi napisał/a: | | Mamy, ale to z reguły ja jestem tą drugą połową, która podejmuje ciężki temat. |
no wlasnie. i do tego dochodzi poczucie winy, ze zaczynam ciezki temat.
oj, to czasem ciezkie bywa. co do poglebiajacych sie roznic-to chyba normalne i nieuniknone.
ale (mam nadzieje..)niekoniecznie prowadzi do zlego.byle by sie nie oddalic od siebie.
ja ostatnio przechodze kryzys, jestem wypalona, nie mam pomyslu na nic-okazuje sie ze G ma podobnie, choc to dwie rozne bajki.
no i niestety ja naleze do bab, ktore zbieraja, trzymaja w sobie a potem ni stad ni z owad wybuchaja. nie lubie tego u siebie. czasem wydaje mi sie, ze wiem z czego to wynika-nie chce sie czepiac bzdetow i nad malo waznymi sprawami przechodze do porzadku dziennego. ale jak sie nazbiera-uch...wystarczy iskra..
babaaga - 2008-12-01, 16:00
do tej książki Marshalla "Porozumienie bez przemocy" jest też książka z ćwiczeniami Ingrid Holler o tym samym tytule. Dopiero zaczęłam ją przerabiać, fajna jest o tyle, że sam/a piszesz, odpowiadasz na pytania, bardziej pozwala to utrwalić sobie taki sposób komunikacji..a nie jest to przecież taki hop siup mi to tak różnie wychodzi z komunikacją, najgorzej chyba z ukochanym, mimo wiedzy teorytycznej wciąż zrzędzę ale chociaż na bieżąco wszystko przerabiam
arete - 2008-12-01, 22:30
Ech, przypomniałyście mi o Rosenbergu, który stoi i kurzy się gdzieś na półce... Jakoś w czasach przedantośkowych miałam całkiem dobre samopoczucie jeśli chodzi o umiejętności komunikacyjne. Zresztą w pracy te umiejętności są zauważane i doceniane. Ale w domu, gdy w moim subiektywnym odczuciu dziecku dzieje się krzywda (czytaj: płacze, czyli, jak wiadomo, przyczyn może być wiele, niekoniecznie coś złego mu się dzieje), zachowuję się jak samica broniąca swojego młodego, sama siebie nie poznaję. To jest takie gruczołowe, nie wiem zatem czy do końca moje i tym bardziej nie wiem co z tym zrobić. Może w książce Rosenberga znajdę jakąś wskazówkę...
Humbak - 2008-12-02, 02:47
Ja w rozmowie mam ten problem że utożsamiam się z rozmówcą do tego stopnia, że zapominam co chcę, kim jestem i co sądzę... to straszne ale w skrajnych przypadkach potrafię tylko potakiwać głową, a potem wpadać w depresję...
fatalna przypadłość...
agus - 2008-12-02, 21:21
Oj, Humbak, ja też tam miewam, okropne to jest.
Anja - 2009-02-24, 10:38
| adriane napisał/a: | | Pokażcie mi parę, która się nie kłóci, to chyba taka która tkwi w skostniałym związku. |
Jeszcze zależy, co się uważa za kłótnię. Spory są naturalnym stanem rzeczy, ale już akcje, gdzie do głosu dochodzi nienawiść i uczucie, że ta druga połówka jest naszym wrogiem, nie są fajne i nad tym warto pracować...
Właściwie - może trochę to zabrzmi trywialnie - wszystko sprowadza się do pracy nad własnymi emocjami i wglądu w siebie. Jak to się udaje, to potem wiele problemów rozwiązuje się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki...
frjals - 2009-02-24, 11:34
Ja nie potrafie rozmawiać i właściwie juz tego w ogóle nie robię. Za szybko sie rozklejam, płaczę, krzyczę, albo szczekam ( jak to ostało zgrabnie ujęte ). Reakcje na to są tak zniechecające, że wole nie próbować .
agaB - 2009-03-30, 22:09
Trochę muszę napisać coś pozytywnego.
A mianowicie my jesteśmy parą, która rzadko kiedy się kłóci, na pewno nie wrzeszczymy na siebie. Dużo ze sobą rozmawiamy, a gdy widzimy, że oddalamy się od siebie, próbujemy wtedy zostawić dziecko babci i idziemy gdzieś, gdzie jest przyjemnie, gdzie możemy spokojnie pogadać, spróbować znaleźć rozwiązanie problemu.
Czasami zastanawiam się, jak rozmawiam ze znajomymi, którzy nie mogą dogadać się ze swoimi partnerami, że chyba mam wielkie szczęście, którym jest mój mąż.
Wiem jedno, że trzeba rozmawiać, ale nie na siłę, trzeba być szczerym i nie mieć żadnych wyrzutów, że nie masz w danej chwili siły na trudne rozmowy.
|
|