| |
wegedzieciak.pl forum rodzin wegańskich i wegetariańskich |
 |
Off-topic - rower, pociag , auto?
joannasu - 2009-04-13, 21:33 Temat postu: rower, pociag , auto? No wlasnie tak sie zastanawiam jak sie przemieszczacie na codzien? Ja mam rower (do rekreacji i na zakupy, zeby nie taszczyc tobolow na grzbiecie) a poza tym jezdze pociagien i autobusem do pracy ale straszliwie marzy mi sie auto... ostatnio wzielam sobie jazde probna i pomykalam godzine po okolicy, pogoda byla piekna, fajna muzyka w radio i moglabym tak jezdzic caly dzien... i teraz sie zastanawiam no bo jezdzilabym sama i tylko dla mojego widzimisie bo dosc dobrze obywam sie bez auta, troche sie nawet snobuje na eko (w pracy tylko bo jako jedyna nie mam auta), bo przeciez tyle spalin i CO2 uwalnia sie na km ze szok... i tu mam problem miedzy tym co mowia emocje a tym co podpowiada rozsadek, a jak wy to widzicie, jakie jest wasze podejscie do motoryzacji,
ps. jesli watek z jakichs powodow narusza regulamin badz nie pasuje, badz...cokolwiek - uprzejmie prosze o jego usuniecie
Lady_Bird - 2009-04-13, 21:44
U mnie rower. do pracy, na zakupy itp. generalnie Kraków sprzyja rowerzystom i jest coraz lepiej pod tym względem. Zimą komunikacja miejska.Jak mieszkałam chwilowo na zadupiu to tylko auto wchodziło w grę (inaczej się nie dało ).
joannasu - 2009-04-13, 21:46
o tak wiem kiedys tez pomylakam po Krakowie czerwonym "jubilatem"
alcia - 2009-04-13, 21:49
Ja nie wyobrażam sobie życia bez samochodu przy dwójce dzieci. Więc korzystam na codzień, choć staram się nie przeginać i co się da, załatwiać na nóżkach naszych małych i dużych
majaja - 2009-04-13, 22:22
U mnie tylko komunikacja miejska, nie mam rowerów (tylko Młody), bo nie mamy gdzie ich trzymać, jak kiedyś wyremontujemy se piwnice to może zaryzykujemy. Na co dzień auta mi strasznie nie brakuje, tylko przy okazji dużych zakupów które trzeba rączkami donieść, ale PKP działa mi na nerwy, cholernie drogi syf, a od grudnia i przetasowań własnościowych to już w ogóle tragedia, wystarczy że jechać muszą dwie osoby i już taniej robi się samochodem, własnie za podróz z Mazur do Warszawy, z darmowym dzieckiem, psem tylko przez częśc trasy (odpadł 1 bilet za 4 zł czyli ten tańszy) zapłaciliśmy ponad 100, bez luksusów, to żaden ekspress, za syf brud i tłok. Do tego 10 lat temu na tej trasie było 5 połączeń bezpośrednich, ostały się 3 ogólnie, z przesiadkami, licząc też te przez pól Polski naokoło. Więc chce mieć auto, bo nie cierpię wstawać w święta przed 6 bo tylko taki pociąg mam.
isadora - 2009-04-14, 07:04
Każdego dnia- na piechotę, a poza Lubliniec jeżdżę pociągiem lub autobusem (bo nie mam samochodu)
elenka - 2009-04-14, 07:36
Ja na spacerki i po zakupy małe na piechotę, a gdzieś dalej to samochodem, bo my też mieszkamy na zadupiu.
Odkąd mam prawo jazdy, to autobus odstawiłam, a podobnie jak alcia przy dziecku trudno bez auta jest
Izzi - 2009-04-14, 08:07
uwielbiam rower ale do pracy pomykam samochodem. pracuję w kilku miejscach i miejscowościach oddalonych od siebie o ok 25 km więc coby dostać się z jednego do drugiego w ciągu 45 minut muszę zasiąść za kółkiem ..a samochód mam na gaz
Martuś - 2009-04-14, 08:51
Mnie się wydaje, że snobować na eko i nie mieć samochodu to się owszem można, ale jak się mieszka w mieście A jak się mieszka ponad 20 km za miastem, we wsi, w której nie ma żadnej infrastruktury (w dodatku przy drodze krajowej, na której jest zakaz jazdy rowerem ) to trudno się bez samochodu obyć. Ja niestety nie mam jeszcze prawka i muszę wszędzie sama z małym Jasiem poginąć PKSem, co jest dla mnie wielką upierdliwością (np. dojechanie do Dziekanatu samochodem - 40 min, komunikacją wiejsko miejską - ok. 2h). Oczywiście mamy samochód, Tomek jeździ nim do pracy, a w weekendy jeździmy po zakupy, w odwiedziny, na wycieczki (bo na naszej wsi nie ma nawet gdzie iść na spacer) itp. Nie wyobrażam sobie braku samochodu u nas, nie wiem, jakbyśmy mieli zrobić zakupy, bez niego T. marnowałby codziennie parę godzin czasu, jazda samochodem jest też wbrew pozorom w naszym wypadku oszczędnością (chociaż i tak potwornie dużo wydajemy na gaz). Reasumując nie mogę się doczekać, aż zrobię prawko i wreszcie będę mobilna, odkryję wtedy nową jakość życia i oszczędzę kupę czasu
[ Dodano: 2009-04-14, 09:53 ]
Aha, rowery też mamy i uwielbiamy na nich jeździć, jak mieszkaliśmy w Gd to jeździliśmy sporo, teraz już od dawna nie jeździłam ze wzgl. na ciążę i późniejszy brak czasu, w tym roku mam nadzieję sobie pojeżdżę jak kupimy fotelik dla Jasia, chociaż żeby móc jechać na rowerową wycieczkę, to i tak musimy podjechać gdzieś samochodem..
Jagula - 2009-04-14, 09:19
Moim marzeniem jest samochód i rower
Na co dzień pozostaje mi autobus (na szczęście przystanek bliziutko) i pociąg- dworzec 20 minut z buta świńskim truchtem
Biorąc pod uwagę,że czasami żeby przebrnąć między granicami 40 km potrzebuję 4,5- 6 godz. a samochodem zajęło by mi to zaledwie 1 godzinkę to moje marzenia o samochodzie są rzeczywiście z tych praktycznych
zina - 2009-04-14, 09:22
Mam juz prawie rower ale glownie przemieszczamy sie na piechote, autobusami, metrem.
Jak juz wyprowadzimy sie z Londynu na pewno kupimy samochod bo przy dziecku (moze w przyszlosci dzieciach ) to wielka dogodnosc.
Lady_Bird - 2009-04-14, 09:25
| Martuś napisał/a: | Mnie się wydaje, że snobować na eko i nie mieć samochodu to się owszem można, ale jak się mieszka w mieście
|
też mi się tak wydaje.
nie wyobrażam sobie mieszkac na wsi, naście km od wiekszej wiochy z pekaesem jadacym raz dziennie i nie mieć auta.
frjals - 2009-04-14, 10:13
U nas rządzi rower, całorocznie .
Tak rzadko jeżdżę komunikacją miejską, że nawet nie wiedziałam o zmianie trasy bardzo przydatnego autobusu. Rower odpada tylko jeżeli muszę jechać gdzieś z dzieckiem a pada deszcz, albo na bardzo dalekie odległości.
To co piszecie o zaletach samochodu to oczywiście prawda, szczególnie jak ma się dzieci i mieszka poza miastem. Ale joannasu, chyba takich problemów nie ma...
Mi tez się czasem zamarzy, szczególnie na zakupach, albo z jakimś kłopotliwym dojazdem o samochodzie, ale u mnie minusy przeważaja nad plusami. A jednym z tych minusów jest właśnie nieekologiczność auta. Nie ma się co oszukiwać - auto (i cały przemysł z nim związany) truje.
Tak więc rozumiem chęć posiadania samochodu, ale jeżeli jest ci bliska ekologia i bez auta całkiem nieźle sie obywasz... chyba trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie "co tak naprawdę jest dla mnie ważne" .
Żeby nie było - ja nikogo nie potępiam za posiadanie auta, tacy znajomi są bardzo użyteczni
daria - 2009-04-14, 10:23
ja robię cały czas prawko i póki co nie mam cara
wszędzie chodzę na piechotę, tylko na zakupy tatę z samochodem raz w miesiącu wykorzystuję
a mój mąż rowerkiem śmiga jak jest ciepło
Aś - 2009-04-14, 11:06
U nas również,jak już kilka osób pisało, samochód okazał się niezbędny przy dziecku. I kupiliśmy go chyba na tydzień przed urodzeniem Karolki. Nie wyobrażam sobie,jechać z dzieckiem i tobołami ponad 3 h do moich rodziców,albo do teściów busem. Ale nie używamy codziennie,przydaje się na zakupy,wycieczki,wyjazdy weekendowe. Na początku się bardzo sprawdził - częste wizyty z dzieckiem na różnych kontrolach itp. Teraz zdarza się,że jadąc do centrum na szczepienie jedziemy tramwajem,bo w centrum problem z parkowaniem (nie raz zdarzyło mi się krążyć po jednokierunkowych ulicach i szukać miejsca,a później musiałam czekać w kolejce do lekarza,bo byłyśmy spóźnione). No i w Krakowie często jednak najszybszy jest tramwaj,bo samochodem to tylko w korkach się stoi,dlatego mój mąż jeździ do pracy tramwajem (na drugi koniec miasta),nie mówiąc już o oszczędnościach na paliwie,a przy tym ekologiczniej
Tak więc samochód,ale z umiarem A rower czeka, aż dokupimy do niego fotelik dla małej
mandy_bu - 2009-04-14, 11:10
u mnie auto rulez. W ogóle nie wyobrażam sobie życia bez samochodu, patrząc egoistycznie, to zaoszczędza mi on mnóstwo czasu. Do komunikacji miejskiej mam awersię. Autokarów nie znoszę, bo dostaję choroby lokomocyjnej, natomiast pociągi, mimo brudu i smorodu uwielbiam . (może oprócz tych podmiejskich -osobowych ).
A na bliższe przechadzki, to tylko na nogach , młody na rowerku, a młodszy w wózku.
Karolina - 2009-04-14, 13:23
U nas w okresie ciepłym były rowery, od tego roku komunikacja miejska, bo dwóki się nie powiezie na jednym. Jazda tramwajami nam pozostaje, auta się jeszcze nie dorobiliśmy. Mieszkając w mieście da się funkcjonować bez samochodu, niestety jest to bardzo trudne, człowiek jest uwięziony w centrum, nie może sobie na weekend na zieloną trawke wyskoczyć. Dgy dzieciaki dorastają auto jest niezbędnę aby dowieżć je do przedszkola - u nas dowożenie Tymka zabierało dziennie 2,5 godziny, autem wyszłoby jakieś 30min.
Dla mnie jazda autem w pojedynkę to grzech śmiertelny
joannasu - 2009-04-14, 16:28
To co piszecie o zaletach samochodu to oczywiście prawda, szczególnie jak ma się dzieci i mieszka poza miastem. Ale joannasu, chyba takich problemów nie ma...
Mi tez się czasem zamarzy, szczególnie na zakupach, albo z jakimś kłopotliwym dojazdem o samochodzie, ale u mnie minusy przeważaja nad plusami. A jednym z tych minusów jest właśnie nieekologiczność auta. Nie ma się co oszukiwać - auto (i cały przemysł z nim związany) truje.
... no wlasnie ja takich problemow nie mam, mieszkam w (bardzo) duzym miescie, pociag mam pod nosem, dobry polaczenie do i z pracy, zakupy jakoze jestem sama tez da sie rowerem zalatwic i przywiezc... wiec co ja marudze;) ale to niesamowite uczucie jakie sie ma jadac wiosenna, sloneczna autostrada... to uczucie namacilo mi w glowie.
[ Dodano: 2009-04-14, 17:30 ]
kurcze cos zle zacytowalam tzn bez podania autora to oczywiscie napisala frjals
[ Dodano: 2009-04-14, 17:31 ]
nie mam fioletowego pojecia jak teraz wstawic cudzyslow, ale wiecie o co chodzi
biechna - 2009-04-14, 16:51
| joannasu napisał/a: | | ale to niesamowite uczucie jakie sie ma jadac wiosenna, sloneczna autostrada... to uczucie namacilo mi w glowie. |
oooo tak, ja auto kocham i dlatego - ad.: | Karolina napisał/a: | Dla mnie jazda autem w pojedynkę to grzech śmiertelny | od 17 roku życia wiele grzeszyłam teraz prawie codziennie podjeżdżam gdzieś ze Stasiem na spacer w zieleń. Rowery też mamy i kochamy, jak Stachu podrośnie, będą znów w użyciu, tęskni mi się już.
priya - 2009-04-14, 16:56
Ja jednak z tych, co bez samochodu już niebardzo sobie radzą. Praktyczne to to dla mnie bardzo, nie wspominając o przyjemności jaką daje mi prowadzenie auta Ale i tak jeżdżę rzadko, bo samochód mamy jeden, a mąż codziennie potrzebuje go do pracy. Na codzień dużo więc chodzę piechotą. Młody na rowerek i wio Drobne zakupy przynoszę z takich przechadzek w plecaku. Na większe jeżdzę autem od czasu do czasu. Rower bardzo lubię, ale wyłącznie w ramach rekreacji i wycieczek. W tym sezonie chyba jednak nie skorzystam za bardzo
[ Dodano: 2009-04-14, 17:59 ]
| biechna napisał/a: | | Rowery też mamy i kochamy, jak Stachu podrośnie, będą znów w użyciu, tęskni mi się już. |
O! tak, tak! kupiliśmy fotelik rowerowy gdy Natek miał niespełna 11 miesięcy i te pierwsze wyprawy po przerwie ciążowo-niemowlęcej były przecudnym, duchowym wręcz przeżyciem! A młody pokochał tą formę podróżowania
Malati - 2009-04-14, 17:03
Ja kiedy mąż jest w pracy przemieszczam sie na nogach albo jeżdzimy z młodym rowerem z rikszą. Wybór transportu zalezy u nas od pogody i moich chęci. Potrafie trzy razy w tyg prowadzac młodego do przedszkola i zajmuje mi to 40 minut w jedna stronę.Czasami nawet wybieram sie do naszego ulubionego parku na nogach co zajmuje w jedną stronę godzinę.Najblizszy placzabaw to 30 minut na nózkach Dla naszych znajomych moje przechadzki z młodym to wyczyn ,bo oni w życiu by taki kawał na nogach nie szli
Kiedy wojtek jest w domu wtedy samochodem jedzimy na zakupy i jakiekolwiek dalsze wycieczki.
Ja sobie również przy dziecku nie wyobrażam braku auta.Mieszkamy w małej miejscowości ,z dala od centrum.a tutaj autobusy bardzo rzadko kursuja.
fasola - 2009-04-14, 17:05
Ja mam do pracy 20km, nie mieszkam na zadupiu, autobusy w miarę jeżdżą, a jednak mam auto, które uwielbiam!!
Do pracy autobus mam z osiedla, gorzej z powrotem, bo są przesiadki. Nie byłoby źle, ale zdarza się, że pracuję po 10,11 godzin. Gdybym miała czekać na busa, a później jeszcze czekać na kolejnego, to nie wiem, o której dotarłabym do domu.
Owszem, 2 lata temu planowałam kupić auto w wakacje, ale gdy wracałam do domu zimą koło 19, a autobus jechał okrężną drogą, postanowiłam przyspieszyć kupno autka.
Nie żałuję. Kiedy chcę, wsiadam i jadę np. do kumpeli do Krakowa, na weekend do Wrocławia lub w pobliskie góry. Jest to podejście może i troszkę ( ) egoistyczne, ale ja mam tyle przyjemności z prowadzenia samochodu, że nie oddam tego za nic na świecie. Dodam jeszcze, że auto mam na gaz, więc mogę jeździć i jeździć
Ps. Rowerek też mam, ale to po pracy i na weekendy, kiedy nie mam co robić :D:D
Alispo - 2009-04-14, 18:38
Na co dzien do pracy na piechotke lub tramwajem -wersja brzydkopogodowa,rowerem-wersja ładnopogodowa Poza praca jesli sama gdzies sie poruszam to podobnie,jesli z R.to zazwyczaj autem bo on autowy mocno,ja traktuje jako zło konieczne,jak nie muszę truć to nie zamierzam.
frjals - 2009-04-14, 21:28
| joannasu napisał/a: | | ale to niesamowite uczucie jakie sie ma jadac wiosenna, sloneczna autostrada... to uczucie namacilo mi w glowie. |
ha, kwestia gustu . Ja się za bardzo denerwuję (a właściwie denerwowała bym się) prowadząc samochód, no nie mam z tego frajdy, ale jak sobie porównam jazdę samochodem słoneczną (no, może nie autostradą ) drogą i rowerem to dla mnie nie ma porównania. Rower nie izoluje cię od otoczenia, wiatr, ptaszęta (za miastem raczej), słońce... wszystko cię otacza bezpośrednio. I to mi się podoba . No wiadomo, że jak się jedzie przy głównej ulicy w mieście to jest troche inaczej...
Czytając twój opis miałam wrażenie, że oglądam reklame samochodu
renka - 2009-04-14, 22:36
| alcia napisał/a: | | Ja nie wyobrażam sobie życia bez samochodu przy dwójce dzieci. |
Da rade
Ale na dluzsze dystanse to jednak samochod pewnie bylby wybawieniem, choc dla mnie to ciagle pozostaje w sferze marzen.
Moje glowne codzienne srodki transportu to nogi i autobusy (czyli nic z tematu ).
Sporadycznie korzystam z tego, ze brat mnie gdzies podrzuci albo w skrajnych sytuacjach burzujsko zamawiam TAXI
rosa - 2009-04-15, 09:01
na krótkie dystanse: praca, szkoła jeździmy rowerami, ale w małych mieścinach bez kom. miejskiej to żaden wyczyn, wszyscy jeżdżą
ale gdzieś dalej - samochodem, dla mnie to podstawa, mój prawdziwy przyjaciel, daje mi niezależność
landri - 2009-04-17, 09:17
| majaja napisał/a: | | wystarczy że jechać muszą dwie osoby i już taniej robi się samochodem, własnie za podróz z Mazur do Warszawy, z darmowym dzieckiem, psem tylko przez częśc trasy (odpadł 1 bilet za 4 zł czyli ten tańszy) zapłaciliśmy ponad 100, bez luksusów, to żaden ekspress, za syf brud i tłok. |
Tu sie nie zgodze, w kazdym razie nie na kazdej trasie. Ostatnio w Swieta jechalismy do Lodzi pociagiem. Przede wszystkim dlatego ze Bronka odkryla swoje nogi i mozliwosc ich uzywania, wiec podroz w foteliku w dwie strony jednego dnia bylaby meczarnia. Musielibysmy sie ciagle zatrzymywac, wiec czasowo zadna oszczednosc, a bez placzu by sie nie obylo. Takze zdecydowalismy sie na pociag - okazalo sie, ze 2 dorosle osoby + dziecko wychodzi taniej niz 2 dorosle osoby! Dostalismy znizke rodzinna 33% (!), totalne zaskoczenie. I zaplacilismy 85 zl w obie strony za nas troje. Samochodem na pewno wyszloby drozej. A jesli chodzi o wygode to w jedna strone jechalismy takim super nowym pociagiem, zatem zalezy od trasy.
Ale poza tym jestem raczej malo ekologiczna - po miescie jezdze samochodem. Tak mi wygodniej. Bronka w ogole jest malo wozkowa, wiec chyba bym z nia nie zdzierzyla w tramwaju. W chuscie lubi chodzic, ale tez trzeba jej ciagle cos nowego pokazywac, zmieniac pozycje... Takze samochodem najmniej stresu, bo tez nie narazamy sie na komentarze i "dobre rady". Dzieki temu jako mama czuje sie bardziej mobilna.
Malati - 2009-04-17, 09:22
| landri napisał/a: | | Tu sie nie zgodze, w kazdym razie nie na kazdej trasie. |
Wychodzi taniej jazda pociągiem jeśli ma sie zniżki,czy to rodzinne czy studenckie.Ja przez 7 lat kursowałam między centrum Polski a Szczecinem i zawsze podróz pociągiem a nawet autobusem wynosiła mnie swojego czasu o wiele wiele taniej.
Ewa - 2009-04-17, 10:31
Rany, ja bardzo mocno odczułam różnicę z samochodem czy bez. Teraz życie jest o wiele łatwiejsze i bezstresowe. Wcześniej żeby zrobić zakupy (ja z Gabryśkiem na nogach, Nati w wózku) potrzebowałam jakiś 3 godzin ( 4 km do Wrocka, zakupy, powrót). Jeżeli nie miałam tyle czasu po południu, przekładałam zakupy na drugi dzień, a na drugi dzień leje - nerwy). Zdarzało mi się 4 dni gotować kasze na wszystkie posiłki, bo nie miałam jak wyjść po chleb. Większe zakupy - prośba do sąsiadów albo wykorzystywanie mobilnych gości (wegedzieciakowcy też coś o tym wiedzą ). No i dla mnie najgorsze były wyjazdy do babci. Jeździłam tylko raz w miesiącu, bo podróż komunikacją miejską i pociągiem trwała ok. 5 godzin i mnie wykańczała. Sporo rzeczy chłopaków trzymałam u babci, żeby nie musieć wszystkiego dźwigać. Teraz luzik, jeździmy co drugi weekend, w razie potrzeby częściej. Jazda trwa ok. 2 godzin, pakowanie bezstresowe, bo nie muszę myśleć ile to będzie ważyć, mogę babci poprzywozić jakieś obiady pomrożone, zrobić jakiś pasztet, ciasto. Dopiero niedawno uzmysłowiłam sobie, że odkąd mam samochód nie jestem tak psychicznie wykończona.
Chociaż z drugiej strony uwielbiam też rower i teraz jak jest ciepło, to na zakupy duże jeździmy samochodem, a takie codzienne rowerem.
bluszcz - 2009-04-17, 10:59 Temat postu: Re: rower, pociag , auto?
| joannasu napisał/a: | No wlasnie tak sie zastanawiam jak sie przemieszczacie na codzien? Ja mam rower (do rekreacji i na zakupy, zeby nie taszczyc tobolow na grzbiecie) a poza tym jezdze pociagien i autobusem do pracy ale straszliwie marzy mi sie auto... ostatnio wzielam sobie jazde probna i pomykalam godzine po okolicy, pogoda byla piekna, fajna muzyka w radio i moglabym tak jezdzic caly dzien... i teraz sie zastanawiam no bo jezdzilabym sama i tylko dla mojego widzimisie bo dosc dobrze obywam sie bez auta, troche sie nawet snobuje na eko (w pracy tylko bo jako jedyna nie mam auta), bo przeciez tyle spalin i CO2 uwalnia sie na km ze szok... i tu mam problem miedzy tym co mowia emocje a tym co podpowiada rozsadek, a jak wy to widzicie, jakie jest wasze podejscie do motoryzacji,
ps. jesli watek z jakichs powodow narusza regulamin badz nie pasuje, badz...cokolwiek - uprzejmie prosze o jego usuniecie |
Od czasu zakupienia skutera nie wyobrażam sobie innego środka lokomocji do pracy...
Fakty:
* komunikacją - metro + autobus jeden jeden od 60 do 90 minut, w porywach do 120!!
* taksówka - samochód = w godzinach porannych minimalny czas 40 minut...
* skuter - za pierwszym razem 55 minut (zgubiłem się), potem 50 minut (zgubiłem się tylko raz , następnie 45 (standardowy czas aktualnie)...
Udało mi się zejść do poniżej - 40 minut, ale to był hardcore - jazda bez zatrzymywania (zjazdy na chodnik, mijanie z prawej strony, niechcący przejechanie na czerwonym świetle - przez przypadek).
Oczywiście są minusy:
* kilka dni temu wpadła mi (jadąc 65km/h pod górę wiaduktu mając za sobą i obok kilkanaście autek) pod kask pszczoła lub coś podobnego - żółto czarne w paski, bzyczało, odbijało się od czoła, policzków, nosa i szyby - hamowałem na wiadukcie otwierając kask, próbując nie spaść
* raz się połamałem - poślizg przed SilverScreen, upadek, turlanie po chodniku, karetka, i gips...
* kierowcy samochodów - nie uogólniając 95% kierowców samochodów jest totalnymi ignorantami bez wyobraźni - brak kierunkowskazów przy zmienianiu pasa, stojąc w korkach stają na środkowym pasie blokując całkowicie trasę motocyklom i skuterom, wyjątkiem jest spora cześć taksówkarzy którzy rozumieją ducha ślizgowej jazdy po mieście ;> pomijam już przypadek, że drugiego dnia kiedy wsiadłem na skuter zostałem zwyzywany od skurwysynów przez jakąś uroczą kobietę
* polskie drogi - pełne dziur, górek, pęknięć - w samochodzie większości tych rzeczy nie czuć, tutaj każda z nich może spowodować upadek...
A plusy?
* niskie koszta - jeżdżąc codziennie do pracy tankuję raz na tydzień za około 30 złotych (przez ten czas przejeżdząm około 200km)
* problem korków nie istnieje
* fajna zabawa - na rozgrzęwkę przed maszyna z dziesięciokrotnie większym cylindrem
* za stosunkowo niewielkie pieniądze tuning - zwiększenie mocy trójkotnie a prędkości dwukrotnie
* wygodny na zakupy - bagażnik, możliwość wpięcia kufra, sschowek pod siedzeniem i możliwość przewozu w przekroku
* niesamowita frajda patrzeć jak smutni ludzie w garniturach pocą się stojąc kork
Polecam
P.S.
Do przewozu dzieci niestety niezastąpiony jest samochód, i to duże bydle palące sporo
Lady_Bird - 2009-04-17, 11:05 Temat postu: Re: rower, pociag , auto?
| bluszcz napisał/a: |
* niesamowita frajda patrzeć jak smutni ludzie w garniturach pocą się stojąc kork
|
o taaaak
ja co prawda nie skuterem ino bajkiem, ale frajda ta sama
Karolina - 2009-04-17, 11:52
| bluszcz napisał/a: | | frajda patrzeć jak smutni ludzie w garniturach pocą się stojąc kork |
albo dłubią w nosach (widoczne z mojego okna)
bluszcz - 2009-04-17, 12:25 Temat postu: ;)
| Karolina napisał/a: | | bluszcz napisał/a: | | frajda patrzeć jak smutni ludzie w garniturach pocą się stojąc kork |
albo dłubią w nosach (widoczne z mojego okna) |
Albo malują paznokcie stojąc w poprzek drogi na linii przerywanej (sytuacja z wczoraj
ajanna - 2009-04-17, 12:27 Temat postu: Re: ;)
| bluszcz napisał/a: |
Albo malują paznokcie stojąc w poprzek drogi na linii przerywanej (sytuacja z wczoraj |
wow, czemu ja tak nie umiem
bluszcz - 2009-04-17, 12:28 Temat postu: Re: ;)
| ajanna napisał/a: | | bluszcz napisał/a: |
Albo malują paznokcie stojąc w poprzek drogi na linii przerywanej (sytuacja z wczoraj |
wow, czemu ja tak nie umiem |
pewnie zależy Ci na lusterkach
alcia - 2009-04-17, 12:30
| bluszcz napisał/a: | Do przewozu dzieci niestety niezastąpiony jest samochód, i to duże bydle palące sporo |
Ja właśnie mam takie duże bydle i nie zamieniłabym na żadne inne, mimo tego, że pali więcej (i to benzyny). Komfort, bezpieczeństwo, przestrzeń, wygoda (choćby przy wkładaniu dzieciaka do fotelika, nie muszę jakichś dziwnych pochyłów uskuteczniać ), pakowność (nie muszę wyliczać co mi najbardziej potrzebne przed wyjazdem na dłużej, tylko pakuję co mi się pod rękę nawinie, łącznie z niezłożonym wózkiem).
A tankowanie - no cóż, jedna "mała" wada
bluszcz - 2009-04-17, 12:37
| alcia napisał/a: | | bluszcz napisał/a: | Do przewozu dzieci niestety niezastąpiony jest samochód, i to duże bydle palące sporo |
Ja właśnie mam takie duże bydle i nie zamieniłabym na żadne inne, mimo tego, że pali więcej (i to benzyny). Komfort, bezpieczeństwo, przestrzeń, wygoda (choćby przy wkładaniu dzieciaka do fotelika, nie muszę jakichś dziwnych pochyłów uskuteczniać ), pakowność (nie muszę wyliczać co mi najbardziej potrzebne przed wyjazdem na dłużej, tylko pakuję co mi się pod rękę nawinie, łącznie z niezłożonym wózkiem).
A tankowanie - no cóż, jedna "mała" wada |
A ile pali i jaki to samochód?
Przedwczoraj rozmawiałem z taksówkarzem - miał 7osobowego Wolkswagena - w mieści palił 5,5 - co nie jest specjalnie dużo, kiedy usłyszałem ile palił podobnej wielkości FORD (tylko nie diesel) - około 10, a van mojego kolegi ~15
alcia - 2009-04-17, 13:14
| bluszcz napisał/a: | A ile pali i jaki to samochód?
Przedwczoraj rozmawiałem z taksówkarzem - miał 7osobowego Wolkswagena - w mieści palił 5,5 - co nie jest specjalnie dużo, kiedy usłyszałem ile palił podobnej wielkości FORD (tylko nie diesel) - około 10, a van mojego kolegi ~15 |
Opel Zafira, też 7-mio osobowy. Pali około 7-8 na trasie, z 9 w mieście, ale nie jeździmy zbyt ekonomicznie (zwł. ja ).
Ten Sharan, o którym piszesz (VW) może i pali 5,5 (choć wątpię), ale to musi być w takim razie Diesel i w dodatku przy bardzo ekonomicznej jeździe.. normalnie też palą jakoś tak jak mój. A niektóre vany to rzeczywiście potrafią konkretnie ciągnąć.
ajanna - 2009-04-17, 13:33
Alcia, Bluszcz kochanie - cieszę się, że zaczęliście o tym pisać
chcę sprzedać naszą Toyotkę, bo się nie mieścimy - mam już kupca. tylko nie wiem, co 7-os. kupić. co polecacie
alcia - 2009-04-17, 13:46
Zdecydowanie, bezkonkurencyjnie OPEL ZAFIRA!!
Na prawdę, sporo czytałam (ze dwa miechy) o wszelkich vanach, ich sparwności, awaryjności, cenach, paleniu itd ipt, ew. kosztach naprawy usterek. Zafira wygrywa. Znam taksówkarzy, którzy przejechali zafirą 4oo tysiaków bez żądnego remontu, tylko bieżąca eksploatacja. Zresztą nawet jak się trafi jakaś usterka, oryginalne części oplowskie są tanie i łatwo dostępne. A ople ogólnie są bardzo niezawodne, także w duże koszta na pewno nie wpadniesz.
Polecam gorąco, uwielbiam ten samochód.
elenka - 2009-04-17, 14:30
alcia mamy taki sam gust, ja też jestem zakochana w Zafirze, jednak z braku aż takich funduszy zakupiliśmy opla vectre kombi i sobie nie wyobrażam, że można bez takiego bagażnika gdzieś jechać, wszystko się mieści i samochód w środku nie jest zawalony.
Pali bardzo mała ok 6,2 na mieście i 5 z hakiem na trasie.
Izzi - 2009-04-17, 19:18
| Lady_Bird napisał/a: | bluszcz napisał/a:
* niesamowita frajda patrzeć jak smutni ludzie w garniturach pocą się stojąc kork
o taaaak
ja co prawda nie skuterem ino bajkiem, ale frajda ta sama | dokładnie! kumpel wracał kiedyś rowerem w piątkowe popołudnie ze stolnicy do naszej wioski i zajęło mu to ok 3 godzin ..tego samego popołudnia moja koleżanka samochodem pokonała tą trasę w ponad 4 godziny
Alispo - 2009-04-17, 19:20
Właśnie,skuter:) moj R.cos wspomina,ze moze to byloby wyjscie dla niego,musze pociagnac temat,bo zawsze to lepiej niz auto..
Izzi - 2009-04-17, 19:35
| Alispo napisał/a: | | Właśnie,skuter:) | albo rolki
Alispo - 2009-04-17, 19:40
Rolki to jest to co ja musze odkopac:)
Mala_Mi - 2009-04-18, 07:26
| bluszcz napisał/a: | | niesamowita frajda patrzeć jak smutni ludzie w garniturach pocą się stojąc kork |
| Karolina napisał/a: | | albo dłubią w nosach (widoczne z mojego okna) |
| bluszcz napisał/a: | | Albo malują paznokcie stojąc w poprzek drogi na linii przerywanej (sytuacja z wczoraj | Ja ostatnio widziałam pana, który się golił. Jechałam koło niego spory kawałek
Ja też jestem mało ekologiczna i na co dzień, odkąd mam prawo jazdy, używam samochodu. Ale nie wyobrażam sobie załatwiania różnych spraw z dwójką dzieci bez samochodu.
Na szczęście mąż, jak tylko jest ciepło jeździ rowerem, więc jako rodzina wypadamy nie najgorzej
dynia - 2009-04-18, 08:17
My odkąd mamy busa nie wyobrażam sobie życia bez niego ,możliwość spakowania całej famili i psa bydlaka ,wózków,rowerów wszelkich maneli bez mrugnięcia okiem i masakrycznego stresu.To diesel nie pali aż tak dużo ale na jakieś krótsze ,bezpsowo-bagażowe wyprawy pakujemy sie w naszego małego peugota co go w prezencie od teściów dostaliśmy Jak mieszkałam bezdzietnie we Wro to rower był gł.transportem.Teraz też smigamy po górach z dzieciakami w fotelikach ale to raczej rekreacyjnie
My też wczesniej zastanawialiśmy się nad vanem wybór padł na Sharana właśnie,to są dobre samochody jeśli ktoś ma jeszczę opcję sprowadzenia ich z Niemiec to już w ogóle wypas.Zdecydowaliśmy sie jednak na trochę większy kaliber i też jest luz.W razie potrzeby nie ma problemu przewieźć kanapy,drzwi czy jakiś pustaków
rosa - 2009-04-18, 17:44
tak podczytuję, bo chyba też mi przyjdzie vana zakupić a to do miasta się zupełnie nie nadaje, chyba bym nigdzie nie zaparkowała, i tak z oktawią mam czasami problem.
jak mieliśmy małe dzieci to mieliśmy garbusa i też wszystko się dało spakować Kochałam ten samochód, ale brak ogrzewania i dziury w podłodze przez które woda do środka się wlewała niestety zmusił nas do sprzedaży. żałuję do dziś. mój najpierw był żółty w niebieskie kwiaty, a potem czarny, akurat jak się F urodził to P przyjechał nas odebrać autem w nowym kolorze ech to były piękne punkowe czasy
a kanapę wieźliśmy Piotrka maluchem prawie 100km, więc dla chętnego nic trudnego
joannasu - 2009-04-18, 18:36
o kurcze troche mnie nie bylo a jak sie pieknie dyskusja rozwinela ale dobrze bo postanowilam jednak zaopatrzyc sie w auto (male i z jak najmniejszym wydzielaniem CO2 - zeby i wilk byl syty i itd...) i byc moze to glupie ale mi "ulzylo" jak przeczytalam ze tez jezdzicie, chwalicie sobie i w niektorych wypadkach nie wyobrazacie sobie juz ze moze/glo byc inaczej bo wiadomo "grzech" popelniany wspolnie jest mniejszym grzeche.
frjals - 2009-04-19, 19:16
| rosa napisał/a: | | a kanapę wieźliśmy Piotrka maluchem prawie 100km, więc dla chętnego nic trudnego |
maluchy są specjalistami w wożeniu większych od siebie przedmiotów
kofi - 2009-04-19, 22:49
| rosa napisał/a: | tak podczytuję, bo chyba też mi przyjdzie vana zakupić a to do miasta się zupełnie nie nadaje, chyba bym nigdzie nie zaparkowała, i tak z oktawią mam czasami problem. |
Rany, przecież oktawia jest ogromna - prawie wielkości vana - wydaje mi się bardzo długa.
No właśnie całą radość jeżdżenia psują mi te problemy z parkowaniem - a tak się składa, że Daniela szkoła jest w samym centrum Olsztyna i prawie codziennie zabieram go w okolicach 15. Brrr.
ajanna - 2009-04-19, 22:58
Dynia a co to za bus
majaja - 2009-04-20, 06:12
| landri napisał/a: | | Takze zdecydowalismy sie na pociag - okazalo sie, ze 2 dorosle osoby + dziecko wychodzi taniej niz 2 dorosle osoby! Dostalismy znizke rodzinna 33% (!), totalne zaskoczenie. I zaplacilismy 85 zl w obie strony za nas troje. Samochodem na pewno wyszloby drozej. A | A oczywiście, że nie na każdej trasie, tyle że kolej ostatnio się "zreformowała" więc na trasie Warszawa - ełk wiozło nas dwóch przewoźników i w związku z tym trzeba było kupować dwa odrębne bilety, do tego u nas najdroższy to wychodzi pies, bo Intercity (jako firma, nie pociąg) życzy sobie 15 zł nie zależnie od długości trasy, więc nas bilet do Łodzi kosztowałby 15 zł drożej w jedną stronę. Między Łodzią a Warszawą co godzinę kursuje pociąg i to jest trasa wyjątkowa wyremontowana i super, pewnie nawet mając samochód tam bylisy jeżdzili pociągem, ale nie zapowiada się by w najbliższych latach kolej miała remontować cokowiek. Myśmy w świeta musieli wstać o 5,30, bo następny pociąg mieliśmy o 12,40 na trasie na której jeszcze 15 lat temu pociagi jeżdziły co dwie godziny, ale nagle przestało się opłacać. Do tego są pierwsze oznaki wojny cenowej Regionalnych z Intercity, jak zaczną tnąc koszty, to dopiero będzie się super jeździć
Widzisz ja nie mam samochodu, więc pkp jeździmy bardzo często i niestety nie do Łodzi, więcej tras na europejskim poziomie to ja nie znam. Do tego na tej trasie, po długim, bardzo uciążliwym i kosztownym remoncie pociąg jeździ w końcu w tempie sprzed wojny i bodajże 5 minut krócej niż przed remontem.
dynia - 2009-04-20, 09:27
| ajanna napisał/a: | Dynia a co to za bus |
Mercedes Vito
ajanna - 2009-04-20, 10:44
| dynia napisał/a: | | ajanna napisał/a: | Dynia a co to za bus |
Mercedes Vito |
a możesz napisać o nim coś więcej - iloosobowy, ile pali, czy jesteście z niego zadowoleni? bo to, że fajnie mieć duże auto, to jasne . ale czy np. gdybyście mieli drugi raz kupować vana to też na tego vito byście się zdecydowali?
dynia - 2009-04-20, 12:28
My go mamy zarejestrowanego na 6 osób ,ale są możliwości przewozu większej ilości osób np .9.Pali nam 8-8,5 l ropy.Trafiliśmy go bardzo okazjonalnie i dobrze się nam sprawuję ,w Hiszpanii okazał się niezawodny tutaj też cały czas na oponach all season dawał radę.Początkowo chcieliśmy kupić VW transportera ale ten nam wpadł w ręce i jesteśmy z niego zadowoleni choć nowy wcale nie jest
ajanna - 2009-04-22, 08:33
Dynia wczoraj widzieliśmy - tzn. Igorek i ja - takiego busa pod naszą klatką - respect
|
|