wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Artykuły o weg*anizmie i ekologii - Moda na Zdrowie

C-Finch69 - 2007-07-06, 16:47
Temat postu: Moda na Zdrowie
hxxp://img293.imageshack.us/my.php?image=wegmnz0001th1.jpg] hxxp://img504.imageshack.us/my.php?image=wegmnz0002eu5.jpg] hxxp://img504.imageshack.us/my.php?image=wegmnz0003gl7.jpg] hxxp://img528.imageshack.us/my.php?image=wegmnz0004wm6.jpg]
pao - 2007-07-06, 17:03

cóż, z jednej strony trochę bzdur im sie przedarło w tekst, ale ogólny wydźwięk pozytywny :) dobrze że takie głosy sie pojawiają :)
marysia - 2007-07-06, 17:23

"Gdy mały wegetarianin skończy rok, 1-2 razy w tygodniu powinien jeść ryby"
:-/
Pao, zazdroszczę Ci podejścia, bo mnie raczej takie artykuły denerwują, a wtedy nie potrafię już dostrzec ich pozytywnej strony...
No i ten semiwegetarianizm...

C-Finch69 - 2007-07-06, 17:31

Pozytywem jest to, że dopuszcza się myśl, że wegetarianizm u dzieci jest możliwy i że nie powoduje on niedorozwoju. Powolutku, ale się zmienia.
pao - 2007-07-06, 18:22

ja sie cieszę każdą pozytywną zmiana, nawet najmniejszą :) to świadczy, zę powoli zmienia sie światopogląd :)

nie tak dawno pisano że dzieci tylko semiwegetariańsko karmione być mogą (tez nie lubię tego pojęcia, jest idiotyczne) teraz już zakłada się rzeczywisty wegetarianizm :)

i nie ma już paniki na 13latkę chcąca być wege (ogólnie, bo w poszczególnych przypadkach taka panika niestety nadal się zdarza) a i wege maluszek widać zaczyna być akceptowany :)

to nadal mało, ale zawsze krok do przodu :)

kolejny krok do przodu :)

mnie bawi gdy ludzie, szczególnie młodzież marudzi, ze nie ma nic dla wegetarian, ze nie mają co jeść i takie tam. ja pamiętam moje początki, kiedy to wegetarianizm był słowem ze słownika wyrazów obcych i mało kto wiedział co oznacza. gdzie stereotypów i bzdur były miliardy i każdy sie bał bo nie wiedział o co chodzi. w szczecinie była jedna knajpa gdzie była opcja "danie wegetariańskie" i był to kotlet z sera, ziemniaki i surówka. cały szczecin zazdrościł wrocławiakom jak im vege otworzyli i inne takie. teraz to wegetarianie mają niemal raj (ale ma to swoje ciemne strony niestety...) ale na przestrzeni lat widze jak zmienia się świadomość i jak to co niedawno było dziwne, obce i niezrozumiałe powoli zaczyna sie zakorzeniać :)

a pewne przekłamania spokojnie można wyjaśnić w normalnej rozmowie z zainteresowanym :)

marysia - 2007-07-06, 18:24

C-Finch69, masz rację oczywiście. I ja to dostrzegam pozytywną stronę. Sęk w tym, że trzeba mi powiedzieć: "Ale spójrz na to z innej strony...", bo inaczej arcykrytyczne spojrzenie zaćmiewa mi wszystko. Wtedy spoglądam, emocje opadają i widzę ;-) .
bojster - 2007-07-06, 18:45

C-Finch69 napisał/a:
Pozytywem jest to, że dopuszcza się myśl, że wegetarianizm u dzieci jest możliwy i że nie powoduje on niedorozwoju. Powolutku, ale się zmienia.


Jak nie jak tak? Piszą, że jakiś twór pod nazwą „semiwegetarianizm” (czyli zwykłe wszystkożerstwo) można stosować, ale lakto- i laktoowowegetarianizm już tylko pod kontrolą lekarza (w domyśle: są niebezpieczne bez takiej kontroli). Co ciekawe, weganizm, witarianizm i frutarianizm są zabronione u dzieci i mogą spowodować poważne niedobory tego i owego.

Szkoda nerwów na czytanie takich banialuków.

I jeszcze potem moja mama dzwoni i „poleca” artykuł, cytując fragment o konieczności karmienia dzieci nabiałem. Dziękuję bardzo za takie „pozytywne zmiany”... :evil:

arete - 2007-07-06, 18:51

No, to już rozumiem dlaczego mojej teściowej tak zależało, żebym to przeczytała. :-/ Mówcie sobie co chcecie, ale ja się zdenerwowałam. Dla mnie ten artykuł powtarza obiegowe opinie, żeby nie mówić uproszczenia, miesza je z przekłamaniami i najzwyczajniej w świecie straszy. Potem go czyta jedna czy druga mama (czyt. przyszła babcia) i zaczyna nam wkładać do głowy, że dziecku trzeba dawać np. jajka. I podsuwa takie cóś do przeczytania, jakbym ja nie miała bardziej wiarygodnych i pełniejszych źródeł informacji. :evil:
pao - 2007-07-06, 18:54

dla wegan ten artykuł to jeszcze daleko do ideału, ja weganką nie jestem i tez jest daleko. ale wystarczy sobie przypomnieć oficjalne opinie jakie było 10 lat temu i ta zmiana już coś wnosi :) mięsożercy zaczynają dopuszczać do siebie myśl o tym, że można nie jeść mięsa i być zdrowym. gdy gabi była mała artykuły mówiły, że wegetarianizm tak, ale tylko dla dorosłych, teraz jest info, ze dla dzieci również. mała, bo mała ale jednak zmiana na plus :)

a co do powoływania się na artykuł:
zawsze mamy prawo niedociągnięcia wytłumaczyć (choćby ten głupi twór semi) a i swoje zdanie wyrazić :)

bojster - 2007-07-06, 18:59

pao napisał/a:
zawsze mamy prawo niedociągnięcia wytłumaczyć (choćby ten głupi twór semi) a i swoje zdanie wyrazić :)


Tak, tylko że pod artykułem nie ma miejsca na komentarze, a polemiki gazeta na pewno nie zamieści. W głowach czytelniczek zostanie więc to, co tam nasmarowane, i nadal będą myśleć, że wegetarianie jedzą kurczaka. A więc podtrzymuję: żadnej zmiany ten artykuł nie wnosi ani nie zwiastuje. O wegetarianizmie (prawdziwym!) u dzieci już dawno się pisze.

pao - 2007-07-06, 19:05

wiesz, "pisze się" ale w tego typu gazetach nie ma miejsca na rzeczowe pisanie. niestety ale tak to wygląda. a jeśli ktoś myśli że wegetarianie jedzą kurczaka (lub częściej - ryby) to wystarczy pogadać. ilość argumentów jaki każdy wege ma na to szybko podważy tę teorię ;) jeśli typ nie przyjmie do wiadomości takich faktów, to i takich gazetowych nie bedzie gotów przyjać :)

pamiętajmy: ludzie akceptują to co odpowiada ich poglądom. to co odmienne zazwyczaj odrzucają, zatem lepsze małe zmiany rozłożone w czasie niż rewolucyjna teoria (rewolucyjna w kontraście do stereotypu) która odruchowo będą negować.

na przestrzeni lat pewne opinie są powielane ale inne są modyfikowane. i właśnie to modyfikowanie cieszy. choć jak zawsze skupiać sie możemy na tym na czym chcemy :) i taki obraz świata nam sie wtedy jawi :)

Kashmiri - 2007-07-06, 19:08

bojster napisał/a:
Szkoda nerwów na czytanie takich banialuków.

dokładnie. zastanawiam się, czy z takich artykułów wynika w ogóle cokolwiek dobrego, w sensie
C-Finch69 napisał/a:
że dopuszcza się myśl, że wegetarianizm u dzieci jest możliwy i że nie powoduje on niedorozwoju.
Ostatecznym wnioskiem z artykułu jest, że u dzieci możliwy jest "semiwegetarianizm" (czyli niewegetarianizm - nic nowego...), a wszelkie bardziej zdecydowane formy są co najmniej niebezpieczne (wymagają stałej kontroli lekarskiej) o ile nie w ogóle zabronione. Obawiam się, że takie publikacje dają jedynie pseudoargumenty osobom, które o wegetarianizmie niewiele wiedzą i na wszelki wypadek się go boją, tym samym utrudniając życie tym, którzy wiedzą więcej.
C-Finch69 - 2007-07-06, 19:19

Każde dziecko powinno podlegać kontroli lekarskiej, więc czemu nie wegetarianie? Nie widzę w tym nic sensacyjnego.
Dużym pozytywem są namiary na poradnię w IMiD. Wystraszonym rozmowa z doktorem Klemarczykiem może pomóc.

marysia - 2007-07-06, 19:44

Co mnie jeszcze zirytowało w tym artykule, to pozostałe (oprócz ryb) zalecenia żywieniowe. Tak jakby dzieci jedzacych mięso to nie dotyczyło - kasze, razowe pieczywo, strączkowe, pestki, suszone owoce, eliminacja coli, słodyczy...
No ale może takimi małymi, chwiejnymi krokami coś się zmieni?
Książeczka pod tytułem "Odżywianie niemowląt i dzieci starszych" z 1972 r. zaleca dzieciom pod koniec pierwszego miesiąca życia dawać soki owocowe i warzywne, w drugim m-cu witaminy C, A, D3, B1, w trzecim herbatę i rumianek, w czwartym rozpoczęcie dokarmiania uważa za konieczne (zupa jarzynowa), w piątym - kaszę mannę na mleku i żółtko, w szóstym - mięso...
To przyznacie, że COś się w zaleceniach żywieniowych dla niemowląt zmieniło ;-)
Może powoli, ale trwale (i w odpowiednim kierunku) będzie się zmieniać świadomość "przeciętnego człowieka" co do odżywiania wegetariańskiego? Jeden artykuł lepszy, drugi gorszy, my się wkurzamy, ale może jakaś kobieta (jedna, druga, trzecia... optymistka ze mnie :-) ) zacznie się zastanawiać, zainteresuje się, będzie szukać... i trafi na wegedzieciaka (a wtedy ją uświadomimy ]:-> ).

bojster - 2007-07-06, 20:24

pao napisał/a:
jeśli ktoś myśli że wegetarianie jedzą kurczaka (lub częściej - ryby) to wystarczy pogadać


Ale ja nie chcę ze wszystkimi gadać, ja chcę żeby wszyscy potrafili odróżnić wegetarianizm od wszystkożerstwa, a weganizm od wegetarianizmu... :roll:

C-Finch69 - 2007-07-06, 20:26

bojster napisał/a:
chcę żeby wszyscy potrafili odróżnić wegetarianizm od wszystkożerstwa, a weganizm od wegetarianizmu...

Utopia, bojster.

bojster - 2007-07-06, 20:26

C-Finch69 napisał/a:
Każde dziecko powinno podlegać kontroli lekarskiej, więc czemu nie wegetarianie? Nie widzę w tym nic sensacyjnego.


A nie widzisz tego, że oni kontrolę lekarską zalecają dzieciom wegetariańskim, a nie wszystkim?

C-Finch69 - 2007-07-06, 20:29

bojster napisał/a:
A nie widzisz tego, że oni kontrolę lekarską zalecają dzieciom wegetariańskim, a nie wszystkim?

Badania kontrolne są obowiązkowe dla wszystkich dzieci.

Ania D. - 2007-07-06, 20:33

Badania tak, ale który zwykły rodzic karmiący dzieci cukrem, białą mąką etc. zapyta lekarza o dietę czy też sam zostanie zapytany o nią? Taki rodzic jeszcze będzie pouczał tych "nieświadomych" wege, że robią źle, bo ich dieta jest niepełnowartościowa.
hans - 2007-07-06, 20:36

C-Finch69 napisał/a:
Badania kontrolne są obowiązkowe dla wszystkich dzieci.

A można prosić o rozwinęcie tej myśli :-D

kasienka - 2007-07-06, 20:42

C-Finch69 napisał/a:
Badania kontrolne są obowiązkowe dla wszystkich dzieci.

chyba chodzi Ci o bilanse, bo jeszcze się nie spotkałam, żeby lekarz skierował "normalnie" jedzące dziecko na morfologię..Choć znam takie, które powinny czym prędzej ją przejść, bo patrząc na ich jadłospis można się spodziewać poważnych niedoborów. Ale lekarza to nie interesuje, bo przecież rodzice tych dzieci nie są jakimiś oszołomami niedającymi im mięsa, tylko sa normalni...Karmią dzieci żelkami, frytkami, pizzą, białymi bułkami i poją colą...

Ja oczywiście co jakiś czas robię Zuzi morfologię, bo staram się dbać o jej zdrowie i prawidłowy rozwój. Ale nie rozumiem takiego gadania, że dzieci wegetariańskie muszą być pod jakąś szczególną kontrola lekarską...

C-Finch69 - 2007-07-06, 20:43

hans napisał/a:
A można prosić o rozwinęcie tej myśli :-D

Po urodzeniu dziecka zapisuje się je do przychodni, tam wyznaczany jest termin wizyty, podczas której ustala się następny termin. Im dziecko starsze, tym terminy są odleglejsze (zakładając, ze rozwija się prawidłowo). Na samym początku mieszkanie/dom odwiedza jeszcze siostra środowiskowa sprawdza warunki lokalowe, bada dziecko, przeprowadza ankietę z rodzicami. Tak to wyglądało w moim przypadku i na żadnym etapie nikt nie pytał mnie o sposób odżywiania, więc nie to było przyczyną zainteresowania, jakie moje dzieci wzbudzały w "służbie zdrowia".

[ Dodano: 2007-07-06, 21:45 ]
kasienka napisał/a:
Ale nie rozumiem takiego gadania, że dzieci wegetariańskie muszą być pod jakąś szczególną kontrola lekarską...

Ja rozumiem - autorzy artykułu, albo ich informatorzy są niedouczeni. ;-)

Ewa - 2007-07-06, 20:51

kasienka napisał/a:
żeby lekarz skierował "normalnie" jedzące dziecko na morfologię.

Haha, ostatnio poszłam do lekarki po skierowanie na morfologię i badanie moczu dla chłopaków. Pani doktor wielkie oczy na mnie i zamurowało ją - ani ruchu ani słowa. Poczułam się trochę dziwnie, więc mówię do niej, że raz w roku robię chłopakom kontrolnie badanie, w końcu lepsza profilaktyka niż leczenie. Pani doktor jeszcze chwilę się we mnie wpatrywała, w końcu oderwała wzrok ode mnie i skierowała go na komputer. Wydrukowała skierowania i podała mi bez słowa. Po prostu w szoku była. Do tego mamusia, która nie szczepi dzieci - przecież nie powinnam o nie w ogóle dbać, co nie? ;-)

pao - 2007-07-06, 21:26

Cytat:
bo jeszcze się nie spotkałam, żeby lekarz skierował "normalnie" jedzące dziecko na morfologię..


a u nas było ciekawie, bo bartek miał jakieś anse i koniecznie chciał morfologię gabiśce zrobić. ja to uważałam za bezsens, no ale skoro sie uparł to poszedł do naszej rodzinnej po skierowanie. ta tylko zapytała czy jest jakiś konkretny powód, jakieś podejrzenie (a kobita wie, że nas nie widuje bo nie chorujemy) i gdy usłyszała ze bartek tak tylko kontrolnie chce to odrzekła mu:

-i po co dzieciaka stresować? zdrowe jest i tyle

zatem podejście lekarzy też sie zmienia.

dodam, że 5 lat temu nasza rodzinna prawie w panikę wpadła jak sie zorientowała, że ja wegetarianka i że dziecko też...

kasienka - 2007-07-06, 21:53

C-Finch69 napisał/a:
Ja rozumiem - autorzy artykułu, albo ich informatorzy są niedouczeni.

nie, myślę, że ugruntowują po prostu stereotypy szkodliwe dla wegetarian.

Całe szczęście, jak widać po powyższych postach, lekarze zmieniają trochę swoje podejście. I ja moge do tych obserwacji dołączyć swoją, otóż jak jakiś czas temu chciałam skierowanie na morfologię dla Zuzi, lekarka spytała po co chcę jej robić badania, a ja na to, że nie jestem do końca przekonana, czy otrzymuje wszystkie potrzebne do prawidłowego rozwoju i zdrowia składniki, bo jest wegetariańskim niejadkiem ...Pani na to, że przecież widać, że jest zdrowa i żebym nie panikowała, ale skierowanie dała. I dodała, że teraz już się uważa(bo czytała o tym w "specjalistycznej prasie") że dieta wegetariańska nie jest absolutnie szkodliwa dla dziecka :)

pao - 2007-07-06, 22:01

Cytat:
I dodała, że teraz już się uważa(bo czytała o tym w "specjalistycznej prasie") że dieta wegetariańska nie jest absolutnie szkodliwa dla dziecka :)


bo takie opinie są coraz częstsze.

ludzie dzielą sie na tych co to mają swoje zdanie i tych co chcą wiedzieć więcej :)

jeśli ktoś ma otwarty umysł to taki artykuł zaprosi go do polemiki i będzie w stanie dojrzeć te nieprawidłowości jakie nas rażą, a jeśli ktoś jest uparty w swoich przekonaniach, to nawet jakbyśmy przedstawili specjalistyczne badania to usłyszymy ze badania tez można sfabrykować... (zresztą często tak sie robi niestety). zatem sam artykuł to tylko pewna zbieranina danych bardziej i mniej prawdziwych.

gdyby ludzie pragnęli wiedzy i prawdy gazety typu "fakt" nie były by sprzedawane w takich nakładach...

hans - 2007-07-06, 23:32

C-Finch69 napisał/a:
hans napisał/a:
A można prosić o rozwinęcie tej myśli


Po urodzeniu dziecka zapisuje się je do przychodni, tam wyznaczany jest termin wizyty, podczas której ustala się następny termin. Im dziecko starsze, tym terminy są odleglejsze (zakładając, ze rozwija się prawidłowo). Na samym początku mieszkanie/dom odwiedza jeszcze siostra środowiskowa sprawdza warunki lokalowe, bada dziecko, przeprowadza ankietę z rodzicami. Tak to wyglądało w moim przypadku i na żadnym etapie nikt nie pytał mnie o sposób odżywiania, więc nie to było przyczyną zainteresowania, jakie moje dzieci wzbudzały w "służbie zdrowia".

No właśnie, badania owe to raczej dla zachowania pozorów darmowości służby zdrowia są, niż dla stwierdzenia rzeczywistego stanu zdrowia dziecka...
W ciągu tych kilku minut spędzanych w gabinecie pediatry, to raczej niewiele się o zdrowiu dziecka dowiedziałem i pewnie gdyby nie płatne badania w przedszkolu, to do tej pory nie korygowalibyśmy małej płaskostopia...
A o skierowanie na morfologię i ob to wręcz dopraszać się trzeba i zdziwienie wielkie, że mnie stan zdrowia dziecka interesuje…(niekoniecznie od razu niepokoi), a tak właśnie postrzegam reakcję lekarki jako pomieszanie bezgranicznego zdumienia i niechęci…troche to dziwne, to tak jakby piekarz był zaniepokojony pytaniem "a z czego ten chleb?"

C-Finch69 - 2007-07-07, 05:25

hans napisał/a:
to tak jakby piekarz był zaniepokojony pytaniem "a z czego ten chleb?"

Zdarza się. ;-)

pao - 2007-07-07, 09:14

Cytat:
No właśnie, badania owe to raczej dla zachowania pozorów darmowości służby zdrowia są, niż dla stwierdzenia rzeczywistego stanu zdrowia dziecka...


tu już wiele zależy od lekarza. my mamy taką pediatrę co to bardzo rzetelnie badania kontrolne robi. ona wyłapała pierwsza ryzyko wady postawy związanej z masywnością gabiski (gabi mieści sie w normach ale tych szczytowych ;) ) i właściwie wszystkie wizyty, poza zachwytem wzorcowego dziecka dają nam sporo informacji.

a jak chcemy jakieś skierowania (np do laryngologa było nam potrzebne) to po prostu wypisuje bez zająknięcia. jedynie bartka z tą morfologia uciszyła, ale to słusznie :)

Humbak - 2007-07-07, 17:22

pao napisał/a:
zatem podejście lekarzy też sie zmienia.
dodam, że 5 lat temu

no i może właśnie dlatego że zna was od pieciu lat. Podejście się nie zmienia, ci co nie mieli nic przeciw nadal nie mają a cała reszta niczym moja była ginka traktuje nas jak wariatów dla idei skłonnych do zrobienia krzywdy niewinnym.

Dla mnie artykuł jak inne o wegetarianizmie ma wydźwięk zastraszający i nie dam go do poczytania mojej mamie... ona już mówi w stylu 'jejku a kiedy mieć na to wszystko czas? przychodzę po pracy o 6tej poprać ugotować posprzątać wyprasować' a tu tego tyle i tyle tego tyle i tyle... na gramy, sztuki, razy na tydzień, na dzień... i pod kontrolą... fajne i dobre dla matek w domu i pracujących na etat... :-|

A dla mięsnych dzieciaczków artykuły 'a co powiecie na gulasz? kolorowo i wesoło!'

pao - 2007-07-07, 18:00

Cytat:
no i może właśnie dlatego że zna was od pieciu lat. Podejście się nie zmienia, ci co nie mieli nic przeciw nadal nie mają a cała reszta niczym moja była ginka traktuje nas jak wariatów dla idei skłonnych do zrobienia krzywdy niewinnym.


są ludzie i ludziska ;)

jak ktoś nie chce sie zmieniać to nic mu nie pomoże ;)

moja rodzinna pewnie 5 lat temu była przeciwniczką wege, sama o tym pojęcia nie miała a teraz potrafi do mnie swoich pacjentów po porady odesłać :) może to tylko jeden lekarz, ale tu jeden, tam drugi, gdzieś trzeci i pod ich wpływem kolejni zmieniają swe poglądy. może to niewiele, może powoli, ale zawsze do przodu :)

moja gin jest w szoku ze można tyle lat mięsa nie jeść i żyć ;) niemniej mimo jej wiecznego zdziwienia nie słyszałam od niej ani razu żadnego zastraszania czy stereotypu. ja jestem dla niej zjawiskiem, gabrysia też, ale i dowodem na to, że stereotypom nie warto ulegać :)

kasienka - 2007-07-07, 18:05

Humbak napisał/a:
Podejście się nie zmienia, ci co nie mieli nic przeciw nadal nie mają a cała reszta niczym moja była ginka traktuje nas jak wariatów dla idei skłonnych do zrobienia krzywdy niewinnym.

ja myślę, że się jednak zmienia...przez te kilkanaście lat wegetarianizmu mojego i kilka lat Zuzi dużo zmian pozytywnych zauważyłam...Chociaż na pewno, dużo zależy od konkretnego człowieka, są też lekarze, którzy nigdy nie zmieniają "poglądów".

Humbak - 2007-07-07, 18:16

pao napisał/a:
jak ktoś nie chce sie zmieniać to nic mu nie pomoże

to ja znam chyba tylko takich ;-)

DagaM - 2007-07-17, 05:42

Tydzień temu bylismy pierwszy raz u pediatry (bo nie moglismy sie doprosić o przyjscie poloznej środowsikowej). Byłam bardzo ciekawa jak to będzie, na zasadzie mówic , czy nie mówić o swoim stylu jedzenia..I wiecie co, po zważeniu malej dr powiedziala, że dziecko jest bardzo dobrze odżywione, a ja na to spontanicznie odpalilam: "no widzi pani, a to jest dziecko wegetarianskie" i przestraszylam sie co będzie dalej. Jednak dr wcale nie skrytykowala mnie, udzielila mi kilka wskazówek odnośnie żywienia ;-) (jakbym sama nie wiedziala jak mam sie odżywiać, ha, ha). Widać wegetarianie nie byli jej obcy, ALE w miedzy czasie wyszlo, że nabiału też niet i tu sie zatrzymała. Nie bardzo podobało jej się to. Z zaniepokojeniem spytała się, czy dziecko tez będzie prowadzone wegańsko.
Cała wiziyta skończyła sie pokojowo. Wyczułam, że pani dr cos chciała powiedzieć na ten temat, ale bała się. :mrgreen:

Lily - 2007-07-17, 09:59

A pani doktor przecież nie wie, czy dziecko w ogóle będzie tolerować nabiał, a alergia i nietolerancja zdarza się coraz częściej. Moja siostra odstawiła nabiał i całe szczęście, bo teraz Julka dostała sztuczne mleko i okazało się, że to jednak nie dla niej.
Humbak - 2007-07-18, 09:31

DagaM napisał/a:
wyszlo, że nabiału też niet i tu sie zatrzymała.

dziwne... ja miałam kiepskich lekarzy, ale z nabiałem mówili zawsze że trzeba ostrożnie... dodam że mówili to do mamy jedzącej mięso... :-/
dziwny jest ten świat...

DagaM - 2007-07-18, 12:11

Nabial to równie duży syf, co mięso, no ale mięso trzeba jeść, bo skąd wziąc białko ;-) eee gadanie...jak same zauwazylyscie, niektorzy dziwia sie, ze ktos kto nie je miesa, a do tego nabialu, w ogole żyje :mryellow: ...ciemnogród i tyle!

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group